Czegom ja przez te dwa z kawałkiem tygodnia nie widział.
- na szkolenie przyszedł sebuś napruty i uciekł gdy wjechała babka od bhp z alkomatem
- cała zgraja mietków i januszy
- typek chciał mi pokazać po robocie jak się bankomat okrada
No i najgorsze, podpadłem jednemu januszowi przy plastikach, rzucili mnie tam jako świeżaka, no i wiadomo, nie za wiele ogarniałem, źle na palecie ułożyłem itp. że mało się nie przewróciła, to czort na mnie z mordą, i zaczął od debili wyzywać itp. a paletowy powiedział że zbije mi okulary na mordzie.
O innego typu towarzystwie oczywiście mowy nie ma, no dobra, niektóre babuszki starsze są całkiem spoko.
No cóż, wywalone miałem i teraz mam na nich, bo ich nie widuję, ale co to za robota, gdzie gości co ledwo po szkoleniu przyslzi się tak traktuje?
Ot, produkcja, nie polecam i niedługo daję sam nogę.
Aha. i te nieśmieszne seksualne żarty januszy do grażyn typu: ale mam PYTONGA, a one w śmiech, no hahaha
I jaki z tego wniosek?
Wujek dobra rada ;*
pociesze cie, gestochowa - od teraz twoje zycie bedzie juz tylko gorsze
Wyzywanie ludzi w pracy a zwłaszcza nowych nie powinno istnieć. Nie jest to czasem wbrew prawu?
Ludzie naprawdę są wredni nie wspominając o wyzysku. Ja na twoim miejscu powiedziałbym jacy oni byli doświadczeni jak zaczynali pracę, powiedziałbym też co o nich myślę i jak traktują ludzi, na koniec pokazałbym środkowy palec i sobie bym wyszedł z zakładu.
Całe szczęście, że jesteś pilotem. Ale ulga.
Tak typowo na produkcji i w różnych zakładach przemysłowych - miałem okazję (na szczęście) krótko sobie dorabiać w takich miejscach i wszędzie wygląda to tak samo. Masa januszowatych i sebixowych "króli" życia co to wszystko wiedzą i tylko plotują o dupach i alkoholu. Z kobietami nie jest lepiej. Najgorsze, że po jakimś czasie w takiej pracy u samego siebie diagnozuje się spadek jakichś standardów i trochę wrasta się w to otoczenie. Brrrrr.
Eee tam. Każda praca to chory żart! Dlatego zostań nindżą!
https://www.youtube.com/watch?v=1ZbK0_sSesw
Oj tam...oj tam....idzie się przyzwyczaić, ja napiłem się z paroma Januszami ,Mietkami, Grażynkami z mojej roboty i jest dobrze. Grażynki to niektóre nawet...hm...całkiem atrakcyjne, no troszeczkę gorzej jak się odezwą.
No niestety towarzystwo to jest minus przy pracach fizycznych, sporo osób nie jest nawet neutralna - po prostu się czają by ci wprost zaszkodzić.
Gęsto, a czemu ty sie tak pchasz do pracy fizycznej?
Po twoich postach od lat wnosze, ze jestes stworzony do pracy w callcenter
Po twoich postach od lat wnosze, ze jestes stworzony do pracy w callcenter
To zależy, w niektórych trzeba się narobić.
Prędzej widzę go w okienku na poczcie polskiej, jak wystawia tabliczkę "nieczynne" i udaje, że przerzuca jakieś papiery, pełno tam takich.
Ja też gardzę takim intelektualnym ścierwem. Na robotach fizycznych jest ich sporo, ale nie tylko. Dla mnie człowiek, który zrobił magistra 10 lat temu i od tamtej pory nie przeczytał choćby 10 książek nie jest inteligentem a ćwierćinteligentem. Na studiach, firmach, które wymagają wyższe wykształcenie też się spotyka takich "januszy" czy "grażynki". Ludzie dla których kultura/sztuka = disco polo, komedie romantyczne/blockbustery, książki Mroza i Lipińskiej. Dno dna. Większość społeczeństwa taka jest. Najlepiej jest założyć własną firmę jednoosobową lub pracować jako artysta. Wysłuchiwanie opinii degeneratów intelektualnych uwłacza mojej osobie i męczy bardziej niż najcięższa praca fizyczna czy psychiczna. Generalnie od jakiegoś czasu, wraz z rozwojem technologii ludzie zaczynają głupieć zamiast mądrzeć. Następuje całkowita tabloidyzacja i mcdonalidyzacja kultury i sztuki. Ludzie zamiast wyszukiwać dobrej muzyki, filmów czy literatury. Oglądają, słuchają i czytają to co większość idiotów. Pogłębia się debilizm społeczeństwa. Widać to na każdym kroku. Upośledzone żarty o których napisałeś to norma. Lepiej nie będzie, będzie tylko gorzej i gorzej.
Ano, prawda jest taka, że gdyby globalnie padła technologia i internet, ludzie byliby jak ziemniaki z epoki kamienia łupanego. Mamy całą wiedzę ludzkości i jej dorobek na jedno kliknięcie, ale przepuszczamy przez siebie informacje tak, że zaraz wypadają ze łba i nic już tam nie zostaje.
Panowie, bądźmy poważni, jedyne zajęcia, w jakich sprawdziłby się Gęstochowa to testowanie leków i inseminacja bydła.
Inseminacja bydła to ciężka robota. Wyżej wymieniony użytkownik nie sprawdziłby się w niej, bo z jego wątków wynika, że takiej roboty nie lubi.
Produkcja mówisz żart? Przecież ty nie nadajesz się nawet do tarcia chrzanu :D
Jak jesteś ciamajdą to wcale nie będzie lepiej. A ludzie? Wszędzie się różni trafiają.
Problem lezy w tym, ze czujesz sie od nich lepszy, oni to widza i macie klopot w relacjach. Widza tez, ze jednak wyladowales z nimi w tym szambie, i jakos nie moga poskładać sobie do kupy, z jakiej paki traktujesz ich jak kogos gorszego, skoro jedziecie na jednym wozku. Panisko sie znalazło, słoma z butow, a sie wywyzsza.
Jak trafiasz miedzy wrony, to kracz jak one, albo bedziesz sie czul jak sie czujesz.
Jak trafiasz miedzy wrony, to kracz jak one Nie lubię tego powiedzonka. Ludzie mają sobie tylko przytakiwać i udawać, bo inni mogą mieć jakiś problem z uszanowaniem odmienności? Bez sensu.
PS. Najgorsze jest to, że twoja rada jest dobra wobec tych bezmózgów z którymi musi się męczyć Gęstochowa. Ludzie tacy są. Wszędzie pozory, fałszywe uśmieszki itd
Czyli że jak wszyscy z pracy chleją po niej to mam chlać razem z nimi, mimo że nie lubię?
Problem lezy w tym, ze czujesz sie od nich lepszy
Dokładnie, przecież pogarda dla tych ludzi aż się wylewa z pierwszego posta autora wątku. Podejrzewam że w pracy podejście do nich ma podobne stąd oni nie pozostają dłużni.
Sam fakt że ktoś wylądował na najniższym szczeblu na produkcji świadczy o tym że raczej nie ma przesłanek ku temu żeby traktować ich z jakąś wyższością.
Co więcej bardzo często się zdarza że ludzie prości są dużo inteligentniejsi i bardziej zaradni życiowo od pseudointelektualistów którzy swoją wydumaną wyższością starają się tłumaczyć to że są po prostu życiowymi fajtłapami.
Do autora.. idź chłopaku na jakiś konkretny kurs, przyuczenie, jest tego od...zaj pełno, i nie trzeba mieć wyższego wykształcenia i doktora magistra habilitowanego itp sam karierę z pracą też zaczynałem na produkcji i pracowałem prawie 3 lata w chorym systemie 4 brygadowym( nie ma nic gorszego, masakra....) wiecznie wkurzony, wiecznie przemęczony, wiecznie na energetykach (chore nocki) aż któregoś dnia powiedziałem dosyć, musisz zdać sobie sprawę, że super praca do ciebie sama nie przyjdzie, np kurs na suwnice, wózki widłowe gdzie będziesz zarabiał dużo więcej( 3-5tys pln oczywiście kwestia firmy), jak masz prawko np jako kierowca (ale to już trzeba lubieć) niż jako "robot" na produkcji.
żarty januszy do grażyn typu: ale mam PYTONGA, a one w śmiech, no hahaha
Przecie to smieszne jest!
Synek nie gegaj bo na produkcji super jest. Tylko trafiaja sie niekiedy takie gestochowy co zakwaszaja klimat.
Gestochowa, tak szczerze, gdzie chcialbys pracowac ale tak realistycznie a nie bycie artystą, poetą, filozofem czy testerem piwa w browarze. Jakie konkretne umiejetnosci i wyksztalcenie posiadasz?
gestochowa, prosze ja ciebie, zajmuje sie zawodowo zanizaniem sredniego ilorazu inteligencji w srodowisku w jakim sie w danej chwili zajmuje
Znowu odzyskałem wiarę w ludzi. Pyszny wątek, poprawiłem sobie humor z rana a nie dopisywał mi bo musiałem rano wstać.
Na wszelki wypadek dodam że zaczynałem karierę życiową od ciężkich prac fizycznych, co by o mnie niektórzy nie pomyśleli że się inteligencją wywyższam.
"Gęstochowa" ma u mnie plus.
Tyle, ze gdyby wierzyc postom Gestochowy w obecnym miejscu pracy nie zagoscil jeszcze miesiac, ogolnie nie pracowal raczej wczesniej na stale a wiekowo jest pod 30tke.
Wcale mnie to nie dziwi, w takich miejscach bardzo często pracują ćwierćinteligentni, których bez problemu może zmienić pierwszy lepszy towarzysz ze wschodu.
Jednym słowem true.
Uderz w stół, a nożyce się odezwą.
A tam wszystko zależy gdzie. Ja pracowałem w firmie produkcyjnej tylko że na innym stanowisku związanym z technologią różne uruchamianie stanowisk urządzeń np. programy robotów kuka ustawianie tak żeby wykonywały określone zadania itd. I tam była ok atmosfera żadnego alkoholu poniżania wszystko w porządku wiadomo na produkcji mieli trochę roboty ale warunki mieli w porządku. Ale to była poważna firma i klienci głównie zagraniczni ISO audyty itd jak i oglądanie jak to działa przez klientów na porządku dziennym były. I zarabiali powyżej średniej więc chyba też ok. Także wszystko zależy od firmy. Myślę że najgorzej jak są klimaty dobrej zmiany mierny bierny ale wierny i jeszcze rządzi po znajomości wtedy robi się syf. W poważnych firmach i na produkcji może być ok.
hopkins nigdy bym nie pomyślał, że ktoś z gwiazdką może pracować na produkcji
A co do tego ma gwiazdka?
Jeszcze jak komuś powiem, że jestem inżynierem to już w ogóle szok. Nie mam ambicji :-)
lol. A z dwiema? Wprawdzie nie siedze przy tasmie i nie robie na pincet zmian, a lwią czesc mojej pracy wykonuje na PC... ale jednak nadal jest to produkcja. :))
Co to w ogole za odklejone wnioski? :D :D
@up
To tak jak ja, też mam swoją zabaweczkę na której dłubię z pomocą komputerów i narzędzi :)
Jedziemy do Gęstochowy Szukaj takiej pracy, która Ci się spodoba. Praca ma dostarczać przyjemność a nie Kaukaz. Jak znajdziesz dobrą pracę to w niedzielę będziesz się cieszył, że znów idziesz w poniedziałek do pracy.
Przecież jestem tu nowy :) Stara ksywka została zbanowana, także to już przeszłość. A kogo obstawiacie?
No to jaką tożsamość dobrałeś tym razem?
@down
Nie zasłaniaj się administracją, skoro nie potrafisz wprost to wiadomo że coś jest na rzeczy.
Nie rozumiem. Jestem sobą przecież. A jak o mnie mówią to sobie mówią. Administracja wie kim jestem :)
Najwazniejsze to to, aby z gownianej pracywyciagnac maksimum benefitow.
Poznalem kiedys Polaka w UK. Facet po studiach, nawet jakies doswiadczenie zawodowe mial, ale z jezyka byl zero. Takze w efekcie trafil na tasme produkcyjna. Co prawda po kilku latach jezyk ogarnal i wyniosl sie do lepszej pracy, ale na tasmie tez mial ciekawie.
Jasko ze byl kulturalna osoba, z dobra gadka, wygladal ok, ubieral sie schludnie, myl sie regularnie i czyscil zeby oraz golil sie, nawet nie musial wspominac o pytongach. Wszystkie grazynki i karynki, same mu chwytaly pytonga. Mogl przebierac i wybierac przy akompaniamencie nienawistnych spojrzen tych wszystkich zarosnietych i smierdzacych Januszy.
Takze Gestochowa, szukaj pozytywnych stron swojej niedoli :)
Problem leży w tym, że Gestochowa się nie myje więc nawet grażyny nie zarucha.
Największe jajca to są na 2-poziomowej produkcji, kiedy piętro niżej robią w 90% Ukraińcy a na górze sami Polacy, jak ci się wwalają na górę i skarżą, że za wolno i nie mają co robić, oczywiście wszystko w swoim ojczystym
Ja mam rozwiązanie dla Gestochowy. Proste i jeszcze przyjemne do tego.
Wystarczy zbrzuchacić jakąś panienkę i volia 500+
spoiler start
to tak naprawdę smutne że istnieje gro takich ludzi, zarówno pińcetplusów jak i Gestochowów
spoiler stop
PiS się wziął za alimenciarzy więc teoretycznie jak go baba kopnie w d.... to państwo go dojedzie i będzie jeszcze ciężej robił na produkcji, a kobitka będzie miała lux bo weźmie jego 500+, alimenty + jakieś jeszcze dodatki dla samotnej matki.
Rumcykcyk Dokładnie. Korzyść będzie mieć baba a nie on. No chyba, że się z nią hajtnie. :)
Już prawie 5 lat robię na produkcji i nie potrafię sobie wyobrazić lepszej, bardziej bezstresowej pracy, jest cudnie. Kasa jaka jest taka jest, ale mi w zupełności wystarcza, ba odkładam nawet sporo.
Pewnie jesteś jakimś turbo lebiegą z dwiema lewymi rękami
Miałem nawet propozycję przeniesienia na biuro (za taką samą kase XD), ale kazałem się im gonić
To jest najśmieszniejsze na większości produkcji. Biurowi zarabiają tyle samo, a czasami nawet mniej od zwykłego pracownika produkcji.
Mnie to akurat nie dziwi. Praca przez 8 godzin na taśmie produkcyjnej jest dla większości ludzi nie do zniesienia. Jak to stać przez 8 godzin w jednym miejscu i wykonywać przy tym te same ruch. Kilka lat temu na wakacjach załapałem się do takiej pracy i wytrzymałem kilka dni. Obecnie jestem pracownikiem biurowym, pracuję na dziale reklamacji i poza znajomością Comarcha niewiele muszę umieć. Na produkcję nie wróciłbym nawet za 6 tysięcy .
Barnej Tu chodzi o zakres obowiązków, odpowiedzialność i kwalifikację. Z automatu taki ktoś powinien zarabiać lepiej.
No tak jak ktoś jest w księgowości czy w jakimś innym dziale to jeszcze da się wytłumaczyć. Co ja robię? Przyjmuje lub odrzucam reklamacje, generuję dokumenty zwm, pw, rw, mmp, mmw itd... czasem napisze maila i to tyle. Mam średnie wykształcenie, studiuje zaocznie niezwiązany z moją pracą kierunek. Tego co robię w comarchu da się nauczyć w dość krótkim czasie. Nie każda praca biurowa jest wymagająca.
Czyli musisz obsługiwać komputer, program pocztowy i Office. Odpowiedzialność też mąż większą, bo masz kontakt z klientem. Pracownik produkcji przychodzi na 8 godzin. Odklepuje zmianę i ma wszystko w nosie.
hopkins ---> Weź pod uwagę, że pracownikami produkcji są nie tylko - szeroko pojęci - pakowacze czy składacze wihajsterków, ale też operatorzy maszyn. A do tego trzeba czasem naprawdę potężnej wiedzy, doświadczenia i umiejętności. A nauka często idzie w lata, a nie w tygodnie potrzebne do opanowania excela.
Hellmaker pracowałem jako operator maszyn. Obsługi uczysz się na miejscu. W poprzedniej firmie wyszkolenie pracownika zajmowało około 6 miesięcy, a i tak większość po nawet 10 latach nic ponad podstawę nie znała. Tym się różni praca na produkcji od innych, że pracownik nie musi myśleć za bardzo. Ma dokładne instrukcje co ma robić i jak ma robić. Coś nie Bangla? Dzwonimy na UR.
hopkins ---> Ja aktualnie pracuję :) Maszyny maszynom nierówne. Znam firmę, gdzie wyszkolenie zajmuje jakieś 2 miesiące a i to chyba tylko najgłupszych, a znam i takie, gdzie po 5-6 latach nadal tak naprawdę uczysz się nadal.
O ile operator nowoczesnych przemysłowych CNC to tak naprawdę nauka obsługi zielonego guzika, grzyba i telefonu do wyzywania UR/specjalisty/technologa, to np. maszyny introligatorskie/drukujące, to trochę inna bajka.
Do specjalistycznych sprzetow, powinno sie zatrudniac specjalistow. Drukarzy, operatorow CNC itd. Chyba, ze firma chce takiego wyszkolic pod siebie, bo starego psa nie naucza nowych sztuczek :)
Hellmaker - to samo chciałem napisać. Jako operator różnorakich maszyn do obróbki metalu wiem coś o tym. Aby opanować w pełni możliwości niektórych nowszych obrabiarek potrzeba wielu miesięcy nauki.
Równocześnie trzeba być przy tym bardzo precyzyjnym i uważnym, aby przypadkiem nie spartolić jakiegoś detalu który jest wart kilka tysięcy zł. lub co gorsza nie zniszczyć maszyny wartej często ponad milion zł.
2 lata temu pewien nieszczęśnik w mojej firmie, przez swoją nieuwagę urwał głowicę w nowiutkiej obrabiarce CNC. Koszt naprawy wyniósł 80tys. euro.
Nie chcę tu robić z siebie męczennika, ale wiedza i odpowiedzialność którą bierzemy na siebie obsługując te maszyny, jest nieporównywalnie większa, od tej jaką ma sympatyczna pani Ewa z biura obsługująca wspomnianego exela.
Wiem tylko że robię w branży już 12 lat i cały czas uczę się nowych rzeczy.
I to za pewne nie koniec. :)
Faktycznie coś tam muszę umieć, powiem Ci, że mam ograniczony kontakt z klientem, bo od takich spraw mamy inną osobę na dziale. Piszę głównie do PM'u np. w przypadku, gdy wracający towar jest wycofywany i muszę czekać na decyzję czy przyjąć towar na stan czy przerzucić go na utylizację. Gdy klient nie otrzyma towaru to już problem leży w kompetencjach chłopaków ze stanów magazynowych. Wydaje mi się, że większość młodych ludzi spokojnie ogarnie program pocztowy i pakiet biurowy. Comarcha też musiałem się nauczyć a co do odpowiedzialności to hmm magazynierzy też mają sporą odpowiedzialność. Mogą np. zgubić jakąś paletę, źle spaletować towar myląc kod EAN, na dostawach można zrobić sporo baboli, na wysyłkach również. Dodam jeszcze, że część magazynierów również musi umieć obsługiwać komputer. Wiem, że na produkcji wygląda to trochę inaczej ale wydaje mi się, że o wiele trudniej znaleźć osobę, która chciałaby pracować na taśmie - bo to strasznie nudna, monotonna praca, która również wymaga pewnych zdolności manualnych. Nie dziwi mnie więc, że tacy ludzie zarabiają czasem więcej od pracowników biurowych. A jak trudno znaleźć pracowników to zarobki są wyższe. W dużych miastach jest sporo pracy, kto chciałby iść na taśmę?
hopkins ---> "Do specjalistycznych sprzetow, powinno sie zatrudniac specjalistow." - tu akurat nie rozumiem o co Ci chodzi. W końcu specjalista nie bierze się z kosmosu, tylko gdzieś musi się wyszkolić. A czemu nie wyszkolić specjalisty samemu? Szczególnie, że w wielu wypadkach specyfika wręcz konkretnej maszyny może być różna w różnych zakładach - pomimo, że to taka sama maszyna.
Przykładowo nawet u nas - taka sama maszyna, w dwóch różnych zakładach jest już tak pomodyfikowana, poustawiana i poprzestawiana pod różne potrzeby i nie tylko, że operator z jednego zakładu musiałby się dość długo wdrażać, żeby w pełni pojechać na tej drugiej. Och, jasne pojedzie - ale w razie napotkania problemów, które mógłby rozwiązać od ręki u siebie, może mieć problem z ogarnięciem.
A wiedza, którą dysponują operatorzy danej maszyny od 15 lat czy więcej potrafi być wręcz niewiarygodna.
Czasem faktycznie specyfika danej maszyny jest taka, że na okrągło jadą te same nakłady po 2-3 miliony w kółko. Ale często jest tak, że ciągle się to zmienia - potrafią być i trzy-cztery różne nakłady (format, typ, rodzaj sortowania, pakowania, itd.) w ciągu jednej 12-godzinnej zmiany. Do tego trzeba naprawdę cholernej wiedzy i doświadczenia, żeby to ogarnąć rozsądnym czasie.
Poligrafię liznąłem, 3 lata na maszynach offsetowych, zero komputerów, wszystko manualne. Trzeba było ogarnąć, ale po paru miesiącach wiedziałem co i jak, ustawianie, sama praca, usuwanie ewentualnych usterek, konserwacja.
Aktualnie leci mi piąty rok na CNC, tyle że zabawa w drewnie. Zaczynałem na automacie wiertarskim, urządzenie z magazynkiem, wiertła, frezy a nawet i mini piła. Parę godzin szkolenia z którego nie wyniosłem nic, uczyłem się od podstaw wszystkiego samodzielnie. Po czasie zdarzało mi się nawet naprawiać rzeczy, z którymi technik miał problem.
Na tą chwilę drugi rok siedzę na włoskim prototypie, jedna głowica, dwa stoły, a sama maszyna pracuje w pięciu osiach.
Naprawdę pomylona obsługa w porównaniu z innymi maszynami CNC, zupełnie inne oprogramowanie, inne rozwiązania i pomysły. Ile kosztowała mówić nie będę, ale było grubo :)
Sam frez który można połamać w sekundę to koszt około 1000zł.
Również szkoliłem się praktycznie sam i ogarnąłem na tyle, że praktycznie z całej firmy mam o niej największe pojęcie, a jestem ja i zakładowy technik. Łatwo nie było, ale piszę sam programy, jednym słowem radzę sobie sam, doświadczenie leci, co daje dobre perspektywy na dalszy rozwój, kto wie, może za niedługo uda się przeskoczyć na coś jeszcze bardziej zaawansowanego. Cóż.. nie przypuszczałem nigdy, ale chyba mam jakieś zdolności w tematach CNC :)
Hej, przecież nie mówię, żebyś ją traktował jak inkubator i samozarabiającą skarbonkę.
Ja tu mówię o wielkiej miłości, ułożeniu sobie życia i takie tam!
Ja robiłem kiedyś na magazynie takim ogromnym, tam też praca dość podobna jak na produkcji - normy itd
Chociaż mnie awansowali po dwóch miechach na lepsze stanowisko, ale czasem musiałem przyjmować towary czy je rozmieszczać
Powiem szczerze że było fajnie, poznałem tam sporo fajnych osób, fakt były tez trochę dresów i januszow, ale generalnie ok
- na szkolenie przyszedł sebuś napruty i uciekł gdy wjechała babka od bhp z alkomatem
podobno tylko policja moze przebadac alkomatem a nie pracodawca, takie przepisy
"podobno tylko policja moze przebadac alkomatem a nie pracodawca" - za dobrowolną zgodą może ochrona lub BHPowiec zakładowy. Policja wkracza tylko wtedy, gdy się delikwent nie zgodzi, a upiera się przy pozostaniu na terenie zakładu/pracy.
Cytat:
"Zgodnie z tym przepisem stan trzeźwości pracowników można sprawdzać, ale tylko wtedy, gdy łącznie są spełnione dwa warunki:
- badanie odbywa się na żądanie kierownika zakładu pracy, osoby przez niego upoważnionej lub pracownika, co do którego zachodzi uzasadnione podejrzenie, że spożywał alkohol w czasie pracy lub stawił się do niej w stanie po użyciu alkoholu,
- badanie stanu trzeźwości pracownika przeprowadza uprawniony organ powołany do ochrony porządku publicznego (np. policja), zaś zabiegu pobrania krwi dokonuje osoba posiadająca odpowiednie kwalifikacje zawodowe, co ma zapewnić wiarygodność wyniku badania.
- gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że pracownik stawił się do pracy w stanie po użyciu alkoholu albo spożywał alkohol w czasie wykonywania obowiązków służbowych, to kierownik zakładu pracy lub osoba przez niego upoważniona mają obowiązek niedopuszczenia takiej osoby do pracy. W takiej sytuacji pracodawca w ogóle nie musi np. wzywać policji, by zbadała alkomatem pracownika. Samo uzasadnione podejrzenie, że dana osoba jest pod wpływem alkoholu jest wystarczające, by nie dopuścić jej do pracy. Badanie alkomatem może być natomiast zainicjowane przez pracownika np. w odpowiedzi na zarzut, że jest pod wpływem alkoholu."
Co tu pisac - na produkcje nie trafiaja osoby spelnione zawodowo i/lub wysoko wykwalifikowane. Co nie zmienia faktu ze takie osoby rowniez sa bardzo potrzebne...
No sebek jak to sebek, był wulgarny, miał na nosie okulary czarne a pod nimi sińce od bójki, i zionęło od niego wódą albo tanim piwskiem.
A może to był siara?
Widzę, że niektórzy geniusze z forum pokazali poziom godny Janusza z produkcji i nawet tego nie są świadomi.
Po pewnych osobach bym się tego nie spodziewał... Ot, ludzie zwykle rozczarowują (w nosie mam czyj to wątek, i że jest niezła "beka")...
A co chciałbyś robić w życiu? Masz jakiś pomysł który z jakiegoś powodu nie możesz zrealizować?