Doktor Sen - drugi zwiastun kontynuacji Lśnienia
O jakich zdolnościach mowa? Z tego co pamiętam chłopak nie miał żadnych zdolności. Po prostu hotel wywołał obłęd w jego ojcu. Może mi ktoś przypomnieć?
Bo z filmu pamiętam głównie tyle, że był nudny, niestraszny, na pewno nie zasłużył na bycie "klasyką" i nie mam ochoty ani potrzeby oglądać go 2 raz.
Coś tam miał. To on obudził matkę w chwili kiedy tatuś był już gotów aby zabić.
Nawet ten murzyn w tym chłopcu zauważył, że coś ma. Nie pamiętam już co, bo dawno oglądałem.
Na tamte lata film coś w sobie miał.
W książce było to wytłumaczone że mógł widzieć więcej niż przeciętny człowiek, komunikacja z duchami różne prorocze wizje i jeśli dobrze pamiętam to komunikacja na odległość z innymi "użytkownikami mocy".
Więc pamiętasz głównie to że film przerósł twoje możliwości intelektualne? Aha.
Raczej przerósł moje możliwości doszukiwania się wymyślonych rzeczy. Jak potem czytałem jakieś analizy o indiańskich cmentarzach to śmiałem się do rozpuku. Że też ktoś ma czas wyszukiwać takie pierdoły w filmie, który był o czymś innym.
@Qbon - no widzisz, może w książce miało to sens. W filmie lśnienie zostało jedynie liźnięte.
Czyli przerósł. Żeby czerpać przyjemność z filmu należy go wpierw rozumieć. Bez tego to może faktycznie nudny horrorek o wariacie z siekierą. Aha, film lepszy od książki bo książka Kinga przy filmie jest dość banalna właśnie. Kubrick na szczęście pewne elementy poprawił. Zamiast żywopłotów labirynt, zakończenie ( u Kinga był jakiś happy end ) itp.
Ja wychodzę z założenia, że film sam w sobie ma być ciekawy i coś zawierać. Jeżeli film jest tylko bazą, do której muszę potem doczytywać 10 godzin wypocin artystów i filozofów na forach, którzy to wymyślają dla niego znaczenia i interpretacje albo znajdują (ewidentnie ukryte) elementy to znaczy, że nie jest to dobry film.
Więc tak - według twoich kryteriów nie "zrozumiałem" filmu, bo trzeba być do tego chyba profesorem, żeby na podstawie samego filmu bez lektur dodatkowych (książki, internetu) coś z niego zrozumieć.
Podobnie połowę klasyków kina traktuję jako gnioty, bo są ciekawe jedynie dla wariatów amatorów kina i szurniętych krytyków, a przeciętny zjadacz chleba taki film obejrzy i nigdy więcej do niego nie wróci, bo nic z niego nie wyniesie, ani go nie zaciekawi.
Jeżeli film jest tylko bazą, do której muszę potem doczytywać 10 godzin wypocin artystów i filozofów na forach, którzy to wymyślają dla niego znaczenia i interpretacje albo znajdują (ewidentnie ukryte) elementy to znaczy, że nie jest to dobry film.
Rozumiem, że dramaty Szekspira, powieści Dostojewskiego czy poezja Audena to złe teksty? W końcu od wielu lat różne "profesory" wymyślają ich różne interpretacje. Podobnie jest z filmami Kubricka, Tarkowskiego, Viscontiego itd.
Nie dla każdego seans filmowy to bezmyślna rozrywka na wieczór przy czipsach i piwku. A konieczność użycia zwojów mózgowych w celu dokonania interpretacji w czasie oglądania i po seansie nie czyni filmu złym.
Początek zwiastuna wywołał we mnie jakieś dziwne skojarzenia z Maxem Paine'm. Nie wiem dlaczego. W każdym razie Ewan McGregor by się w tej roli sprawdził gdyby chciano zrobić ten film na podstawie gry.
A sam trailer dość ciekawy. Przydałby się wreszcie jakiś dobry horror do obejrzenia.
Typowa książka Kinga - fajne wątki obyczajowe, ale robi się parodia jak pojawiają się wątki nadprzyrodzone. No i oczywiście wszechobecna obsesja autora na punkcie seksu i przedstawianie go w obrzydliwy sposób rodem z wpisów wykopowych stulejarzy. Tak do połowy była naprawdę spoko.