Pamiętam... Każdy na osiedlu grał w gta vice city... Ale nikt nie miał gry oryginalnej . Ten kto miał nagrywarkę był bogiem a jak jeszcze miał neta... Jakby ktoś wyłożył 100 za grę to ludzie by się dziwnie patrzyli na taką osobę. Teraz bardziej piracenie traktowane jest jak powód do wstydu. Oj dużo się pozmieniało w mentalności ludzi.
A chodziłeś na giełdy komputerowe sb-nd (np. Kraków - ul. Wadowicka a później ul. Balicka)?? Tam to dopiero kwitło piractwo!! Piękne czasy!!
Odrazu przypomina mi sie ten dokument. :) juz kiedys linkowalem na GOLu ale chyba nie zaszkodzi po raz kolejny.
https://youtu.be/XSb-PPQEU7k
Piractwo jest powodem do wstydu, gdy jest się osobą dorosłą i zarabia pieniądze. Chyba każdy piracił, gdy był młody i żył na koszt rodziców, bo zwyczajnie nie było pieniędzy na nową grę a proszenie rodziców co chwila o kasę na nową grę było nie na miejscu. Także nie czasy się zmieniły, ale nasz wiek i sytuacja majątkowa.
zależy. ja sądzę że wydawanie kasy na gry korporacji typu EA czy Bethesda tylko pogłębia beznadziejność sceny gejmingowej więc etyczniej te gry ściągać, a indie wspierać pieniędzmi.
Także nie czasy się zmieniły, ale nasz wiek i sytuacja majątkowa.
Nie do końca. Dzisiaj piracenie to wieśniactwo bez względu na wiek.
zależy. ja sądzę że wydawanie kasy na gry korporacji typu EA czy Bethesda tylko pogłębia beznadziejność sceny gejmingowej więc etyczniej te gry ściągać, a indie wspierać pieniędzmi.
Ach ty Robin Hoodzie, rodzice muszą być naprawdę dumni, lada dzień spodziewaj się telefonu z gratulacjami od prezydenta.
wszystko fajnie ale większość nadal i tak piraci nie zdając sobie sprawy. Każda Twoja mp3 skonwertowana z youtuba czy z innych aplikacji to już piractwo. Naprawdę jesteś święty ??
Nie zgodzę się z tym że dawno temu wszyscy piracili. Otóż nie. Dawno temu były gry - jak heroes 3 którą kupiło się oryginalną za 150 zł i grało długie lata. Nie trzeba było nic piracić i wydziwiać. Owszem jakaś fifa czasem się pojawiła ale to inna bajka
Mentalność się zmieniła ale teraz to ja nie mam czasu na zabawę z pobieraniem 50gb i grzebanie się w błędach, crackach itp.
Nie kojarze osobiście żadnych problemów. Za to podziwiam grzebanie się w błędach i problemach z wszelkimi modami
No taka że ściągnąłeś i nie działa :D
Wywala jakieś błędy i tyle. Co ci mogę więcej powiedzieć. Nie bawię się w to od lat.
Nie no wez nie pier... Chyba że mówisz o crapach.
Lub masz słaby sprzęt. Ale nie o tym mowa.
No widzisz. Ja odkąd nie piracę to czasami miałem wrażenie, że piracką grę było łatwiej zainstalować niż oryginał, bo nie wymagało to żadnych launcherów. Teraz wszędzie trza konta zakładać i kombinować, a pirata to tylko instalujesz z setupu, wgrywasz cracka i po sprawie.
Nie no wez nie pier... Chyba że mówisz o crapach.
Lub masz słaby sprzęt. Ale nie o tym mowa.
to słabą masz pamięć
dzisiaj jak i kiedyś oryginały sprawiały problemy (żadna gra nie jest idealna), mniejsze czy większe.
Nie wiem skąd się wzięło przekonanie że pirackie wersje mają więcej błędów czy bugów, szczerze powiedziawszy. Przez to że jest to najczęściej wersja 1.0?
Czyżby cracki były zarażane wirusem Daggerfalla czy jakaś inna czarna magia? :]
Dla mnie brzmi to jak jakiś mit i bzdura powielana wielokrotnie, w co byłbym skłonny uwierzyć...
Więc jeśli kupię oryginała gry np. Bethesdy czy innej UBIkacji i mi nie będzie działać albo będzie sprawiała problemy, mimo sprzętu spełniającego wymagania i zaktualizowanych sterowników etc. oraz inni gracze zgłaszają ten problem to znaczy że to jest wina graczy?
Nie twierdzę że gry same w sobie mają więcej błędów. Tylko pliki które gdzieś tam na etapie piracenia gdzieś się popsuły.
"piracenie traktowane jest jak powód do wstydu" jak ja Ci zazdroszczę. Ja dalej żyję w srodowisku gdzie nie można się przyznać, że płacisz za spotify, netflix czy kupujesz gry boś frajer nawet jak gra kosztuje 5 zł. Najlepsze jak pochwaliłem się, że mam czytnik ebooków i od razu padło pytanie "Ile zaoszczędziłeś na książkach?" Powiedziałem, że nic, bo kupuję w internetowych księgarniach ebooki a ebooki są nawet czasem droższe od papierowych. Gdybyście widzieli ich miny.
A wstydem jest kupowanie tanich kont i kluczy po 5-20 zl ? Jakie zarobki takie przyzwyczajenia. Zdziwiłbys sie jaki ruch jest w swiatowym i polskim torrencie i serwerach. Zobacz licznik pobrań znanych gier na dowolnej stronie.
Sam po ćwierć wieku (od czasu kupienia paru gier z zielenej serii) kombinuje jak tanio kupić teraz 3 interesujące mnie gry - tylko dlatego że oryginał oferuje więcej singla/co-op.
Ale nigdy nie kupię czyjegos konta.
Nie kupuję czyichś kont nigdy. Mam swoje na steamie i lubię sobie dodać grę. Więc zawsze kupuję klucz. Ostatnio chciałem sobie zagrać w mutant year zero, ale jakoś się wstrzymałem z zakupem teraz patrzę na epicu za darmo więc za to akurat nie zapłaciłem, ale reszta to wszystko gry dodane do mojego konta.
To oczywiście dzisiaj powód do pewnej refleksji, ale faktycznie dość sympatycznie wspominam te czasy kiedy jeździło się kupić gry na bazarowisku na ulicy Bema w Poznaniu, do dzisiaj z sentymentem odwracam głowę będąc w okolicy, choć od dobrej dekady żadnej gry nie odpaliłem. To był taki trochę dziki czas ale jego specyfikę i "szaleńczość" rozumiem dopiero teraz będąc dorosłym człowiekiem.
W ogóle czasy pierwszej i drugiej dekady rozkwitu polskiego kapitalizmu są takie urocze ale może to kwestia dzieciństwa ;-)
Daj spokój z tamtymi czasami, cwaniactwo na każdym kroku, jak pomyśle że w tamtych czasach ludzie na stadionie w Warszawie sprzedawali po 15 zł grę na płycie czystej za 2 zł to się za głowę łapie co znaczy brak wiedzy, teraz w dobie internetu wszystko jest prostsze.
W latach 90-tych jak kupowałem kartridże do "Pegasusa" to nawet nie wiedziałem że to pirackie.
Ale już przy pierwszym Playstation wiedziałem i nie miałem skrupułów. A to dla tego że byłem jeszcze smarkiem i nie miałem własnych pieniędzy, a jedynie to co się dostało od rodziców, wujków i ciotek.
Zresztą w tamtych czasach dla większości ludzi Polsce, nawet dorosłych, wybór był zwykle taki:
Albo piracisz, albo nie grasz wcale, amen.
Dziś dla graczy konsolowych, takich jak ja, pojęcie piractwa praktycznie zniknęło. Nie siedzę w tym, ale podobno więcej z tym zachodu niż co warte.
Widziałem, również polecam.
https://www.youtube.com/watch?v=fMxVlKnDBiY
https://www.youtube.com/watch?v=iQ_SomLqRog&t=157s
Ja całe życie gram w pirackie wersje i żyje...
I CALL THE POLICE.
Pamiętam jak po premierze kupiłem Crysisa na allegro, kosztował parę złotych i był na nośniku. Zastanawiałem się w czym jest haczyk patrząc na cenę, domówiłem jeszcze Need for Speed Most Wanted, po przyjściu i rozpakowaniu ujrzałem wypalone piraty :)
Działały, więc je ograłem, na tą chwilę wala się gdzieś album z większą ilością płyt, ale żadna z nich nie była uruchamiana od lat. Taka pamiątka z czasów bycia nastolatkiem, dziś już się tego nie robi.
To jest w ogóle bardzo ciekawe zjawisko. Pomimo tego że ludzie nie mieli co jeść i chodzili w potarganych ubraniach, to jednak komputer musiał być w domu, podobnie magnetowid VHS.
Ktoś pamięta jeszcze giełdy komputerowe? Zanim płyty CD dotarły do polski, to ludzie przegrywali kasety magnetofonowe i dyskietki. Czy to było złe? Moim zdaniem nie. W biednych gospodarkach piractwo prowadzi do bardzo szybkiego rozwoju technologii, a z postępem przychodzi też świadomość dotycząca legalności oprogramowania.
Sam pamiętam czasy gdy jako dzieciok kupowałem z rodzicami gry na PS2 na miejscowym bazarze. Wypalona płytka cała pomazana markerem, okładka (zazwyczaj w wersji amerykańskiej) wydrukowania na domowej drukarce i to wszystko zapakowane w folię... Do dzisiaj część moich zbiorów gdzieś się wala szafach : D
Walka z piractwem to walka z samym soba. Gry sie kradnie latwo, bo robi sie to w zaciszu domowym i w zasadzie jest to bezkarne. Niby jest to nielegalne, ale nikt tego nie ściga.
Gdyby na tej samej zasadzie dalo sie krasc pieniądze, to ilu by sie powstrzymało?
To to samo co przemoc domowa, bijesz zone w ciszy czterech scian, a na mieście zgrywasz dobrego meza. Jak nikt nie widzi, to wszystko zalezy od ciebie, jak slaba glowa i sumienie, to kradniesz gry, bijesz zone, gwalcisz dzieci w piwnicy.
Moze za daleko sie posuwam porównując piractwo do przemocy domowej, ale zasada tutaj jest taka sama.
Za przemoc przynajmniej cos ci grozi, za piractwo nic.
Ja nie rozumiem podejścia ludzi którzy piraca gry które im się niby nawet nie podobają i mówią że nie chcą wspierać twórców jak np. EA. Ja nie mam czasu na słabe gry, a jak już kupię coś co mi się podoba to po prostu wspieram w ten sposób twórców bo po prostu chce się odwdzięczyć.
Co do piractwa najbardziej mnie śmieszy fakt, że ludzie wydają po 5-6 tysięcy na komputer pod gry, a nie stać ich na grę za 200 zł.
Moze płacą rate np 200 zl przez 3 lata i z kasa nadal krucho.
Podobnie z konsolami
Ja jeszcze pamiętam jak u mnie w mieście koło komisariatu koleś miał kanciapę i nagrywał odpłatnie piraty. To było jeszcze przed 1994 rokiem więc nic mu nie mogli zrobić. Tak przynajmniej mówili starsi koledzy. Koleś się nie czaił.