Spiritfarer | PC
Jako wielki fan przygodówek, wyczekuję mocno spiritfarer :)
Gra o zwalczaniu demonów z przeszłości. Spotykamy duchy które wykorzystują nas do zapokajania własnych potrzeb. Łatwo wpaść w rutynę, zbierać surowce, itd... ale im szybciej się zorientujemy, że to nie ma sensu i tak naprawdę lepiej jest zakończyć cierpienie i bezowocną tułaczkę głównej bohaterki usunięciem gry tym lepiej dla nas. W grze są podobno uczucia, ale jedyne na jakie mnie stać to nienawiść do duchów, są to niezaspokojone, puste istoty, żerujące na dobroci głównej bohaterki. Pozytywna ocena bo gra uczy, że śmierć/nieistnienie jest lepsze od marnej egzystencji.
Psychopompowie to jeden z tych motywów w popkulturze, który, niezauważony, występuje w niej o wiele częściej, niż mogłoby się wydawać. "Spiritfarer" nie jest więc z pewnością pierwszą grą, która postanowiła uczynić go swoim głównym tematem, zrobiła to jednak z takim sercem, że jeżeli na tym właśnie ma polegać czyściec - na podróżowaniu rosnącym w oczach statku, zwiedzaniu pięknych, ręcznie rysowanych lokacji, poznawaniu nowych przyjaciół, tak ciekawych, że aż trudno wybrać, kogo lubi się najbardziej - to być może umieranie wcale nie okaże się takie straszne. I oto właśnie w tej grze chodzi.
Ładnie animowana, dobrze udźwiękowiona. Nawet elementy platformowe całkiem przyjemne. Do tego nieco enigmatyczna, dość refleksyjna fabuła.
Ta gra byłaby cudowna, gdyby nie to że głownie opiera się na nudnym, ciągnącym się w nieskończoność craftingu. Po setnym wyrywaniu marchewki, łowieniu śledzia i mieleniu mąki, kompletnie w nosie ma się historie tych postaci. W zasadzie gra, zwłaszcza pod koniec, staje się niemiłosiernie nudna.
Przesłanie gry - jak będziesz tylko pracował, to nie zauważysz życia.