Siemka, sprawa ciężka: za tydzień wesele kumpla, powiedziałem dawno, że będe. Zostało mało czasu, kumpel nie może odwołać miejsca kasa wydana. Nagle trafił mi sie wyjazd na 2 tygodnie camperem po 6 krajach europy o jakim marzyłem. Co najgorsze, razem z kolegą, który też miał iść na to wesele, więc 2 osoby odpadają. Zadzwonilem do ziomka, powiedziałem, że sprawa ciężka, jest mi głupio. Stwierdził, że sie nie obrazi ale wydał kasę na nas i czuć, że jest wkurzony i rozczarowany, że tak późno dajemy znac ale wyjazd trafil się nagle. Powiedział, żebym się jeszcze zastanowił i dał dzisiaj znać ostatecznie i on za mnie decyzji nie podejmie. Bije się z myślami, pół nocy nie spałem, bo jednak jestem taką osobą, że się tym mocno stresuje i kolege robię w wała, a jednak mnie ceni skoro zaprosił na wesele. Prezent już kupiłem, myślałem, żeby się z nim dzisiaj spotkać i dać trochę kasy i prezent zeby nie był stratny. Co myślicie, straszne kurestwo? Czy zadzwonic, powiedziec ze przespałem sie z tym i jednak bardzo chetnie bede na weselu, a wyjazd, cóż, może jeszcze kiedys się uda, chociaż okazja spora.
Dobrze myslisz. Daj mu prezent, daj pieniądze, pogratuluj i przeproś.
Nieładnie, i ma prawo być zły i zawiedziony.
Nie oceniam bo sam jakby mi coś wyskoczyło o czym marzyłem to bym pewnie też odpuścił wesele kolegi.
Ale to też zależy jakiemu, jak to ktoś bliski czy przyjaciel to lepiej iść na wesele bo byłby niesmak na lata
Pytanie czy na tym wyjezdzie poczucie winny pozwolilo by Ci w pelni cieszyc sie ta podroza. Jezeli teraz bijesz sie myslami przez pol nocy to szczerze watpie.
Dokładnie, sam się nad tym zastanawiam... Czy ciągle by mi to w glowie nie siedziało :/ Kolega niby się nie obraża bo nie jest tego typu człowiekiem ale taki niesmak zostaje i potem przy każdym spotkaniu miałbym to w głowie chyba
Jeśli wesele nie jest jakieś specjalnie małe to waszej nieobecności nikt nie zauwazy. Dla tych kilku zapewne nudnych godzin nie warto rezygnować z wyprawy. Daj prezent, przeproś i ruszaj w drogę.
Zalezy jak dobry to kumpel. Wyjazd trwa 2 tygodnie - przyjaciela ma sie na cale zycie.
Zawsze mozesz jechac za rok. Zbierasz ekipe, pozyczacie woz - i jazda.
Jakimś przyjacielem największym bym go nie nazwał, mieszkamy w innych miastach, rzadko się widzimy ale zawsze jakos w kontakcie. No i jednak lubimy się bardzo. Gdyby wyjazd wypadł ze 2 tygodnie wczesniej to bym sie nie stresował i odwołał ale im bliżej wesela to bardziej się czuje jak szmata. Drugi kolega wręczył prezent i zrezygnował z wesela, a znają się tak samo dobrze. Ciężka sprawa
Wycieczkę można nie raz zrobić a wesele jest tylko jedno.
Edit: Ale jak to jest taki kumpel jak napisałeś w 6.1 to spotkałbym się przed weselem, wręczył prezent i pojechał na wycieczkę.
Będzie to tak , no tak dał prezent - niech się cieszy i nie robi problemu
Nie jesteś jego przyjacielem najblizszym, to pewnie na tym weselu zamienisz z nim ze dwa zdania i tyle bedzie z twojej obecności. Jedz i nie przejmuj sie, nie jestes jednym z dwoch najwazniejszych gosci, jestes jednym z kilkudziesieciu, dlaczego masz nie spelnic swojego marzenia? Dla niego wazna powinna być ceremonia a nie to, czy ziomek sie napije wodki na jego weselu.
No właśnie - z jednej strony wycieczkę mozna niby zrobić zawsze ( chociaz teraz się trafiło i nie wiem w sumie czy za rok bedzie okazja ) a wesele ma sie jedno. A z drugiej strony pojde na to wesele i i tak rzeczywiście z kolegą pewnie zamienie parę zdań bo impreza na 110 osób... Najważniejszy dla niego jest sam ślub, a nie moja obecność, chociaż skoro mnie zaprosił to byłoby mu miło.
Problemy pierwszego świata...
Co ty, świadkiem jesteś albo drużbą?
No jak widać nie.
Trzeba było odmówić osobiście, przepraszając i wręczając prezent, nie byłoby aż takiego wrażenia, że robisz to "na odczepnego"
A ślub? I tak kilkadziesiąt procent małżeństw czeka rozwód. Kiczowata mniej lub bardziej impreza na kilka godzin, na której jak dalszy znajomy pana młodego niespecjalnie z kimkolwiek pogadasz, pobawisz się, jedynie może zjesz cos i wpijesz (zależy od poziomu domu weselnego).
O rany, czy tak ciężko zrozumieć, że niektórzy ludzie sie przejmują takimi sprawami? Jestem osobą, która ceni przyjaźnie, która ma taki charakter jaki ma i stąd te wątpliwości. Nie każdy potrafi w takiej sytuacji poprostu wybrać jedno i się zupełnie nie przejmować.
O rany, czy tak ciężko zrozumieć, że niektórzy ludzie sie przejmują takimi sprawami?
na pewne rzeczy trzeba patrzeć chłodnym okiem i z dystansu, na podstawie doświadczeń etc.
Jakim trzeba być złamesem, który wiedząc o weselu nagle zmienia plany bo coś tam :)
Oby ciebie coś w tym stylu kiedyś spotkało.
A ty umiesz czytać ze zrozumieniem czy jednak nie?
Dobrze, że to nie twoje wesele i nie mówisz pannie młodej "sorry, jednak odpadam, robię sobie eurotrip"
No... troche glupio jednak, nie? :p Jakby mi wypadł pogrzeb to co innego, a nie wycieczka, mimo, że o niej marzyłem.
Zdjęcia z wycycjeczki z czasem przepadną
Kumpel moze kiedyś zrobić podobnie
Wszystko ma swoje ale
Ślub jest raz. Wakacje co roku.
Zdecydowałem się, że idę na ślub :) Kolega stwierdził, że zaprosił najbliższych kolegów i się cieszy z mojej decyzji, a ja po jego słowach ze swojej też :) Dzieki wszystkim za opinię.
Słaby deal - wymienić wycieczkę po europie na wesele u kumpla, którego niedługo nie zobaczysz za często, bo podpisze cyrograf i będzie szantażowany.
On nie będzie miał skrupułów przy wyborze dupeczka vs koledzy.
decyzje powinno podejmować się w zgodzie z własnym sumieniem, a nie na zasadzie licytacji, bo "kumpel i tak będzie mnie wystawiał, to równie dobrze mogę i ja".
Rozumiem jakby to miało być wesele twojego dziecka czy ponowne rodzica, ale przyjaciela, z którym widzisz się rzadko jak to sam ująłeś? Umówmy się, że wesele jak wesele, na każdym jest to samo, nie odgrywasz tam żadnej roli, tym bardziej przy ponad setce gości.
Zamienić 2 tygodnie wymarzonych wakacji po to by przesiedzieć dla "przyjemności" przyjaciela kilka godzin na sali weselnej, no nie, no po prostu nie... Dobry przyjaciel powinien zrozumieć, że tak naprawdę kosztem kilkugodzinnej zabawy odbiera tobie świetne wakacje a nie patrzeć tylko, że mu się przykro zrobi, no faktycznie, medal ma dwie strony.
edit. niektórzy piszą, że wesele jest tylko raz, ale to przecież nie jego :P bez przesady, byłem na kilku i jakbym jedno czy dwa odpuścił to ani bym nie płakał ani druga strona też by tego nie przeżywała, co wy tacy święci.
Zobaczyłem tytuł i myślałem, że to jakiś znowu nędzny trollowy wątek, ale no nie!
Ja oczywiście wybrałbym wesele. Trzeba czasami pomyśleć o innych i nie być pierdolonym egoistą, a skoro zaprosił (tym bardziej, że daleko macie do siebie, równie dobrze mógłby Ci zapki nie wysyłać bo dojazd, hotel itd...) to trzeba to uszanować. W końcu nie jest to wesele na 1000 ludków tylko na 100. Krąg ludzi którzy mają się znaleźć na tej ceremonii nie jest przypadkowa i wybrał tych potrzebnych/najważniejszych.
Druga sprawa czy o takim tripie faktycznie marzyłeś czy po prostu uznałeś, że to może być po prostu spoko opcja spędzenia czasu i im bliżej wyjazdu tym bardziej się nim ekscytujesz?
Zorganizujesz sobie taka wycieczke za rok. :) Przeciez to nie wyprawa dookola swiata, wystarczy namowic kilku znajomych i w droge, to jest prostsze niz sie wydaje. Kumpel (tfu tfu odpukac w niemalowane) bedzie hajtal sie tylko ten jeden raz i na pewno bedzie mu bardzo milo jezeli sie pojawisz.
Nie rozumiem dlaczego ludzie tutaj tak podchwytuja argument o byciu z innego miasta. No i co z tego? To chyba tym bardziej warto wykorzystac tak wazna okazje do tego zeby sie spotkac? Wszyscy ludzie, na ktorych Wam zalezy/z ktorymi lubicie spedzac czas mieszkaja w Waszym miescie?
Tak. Nie wszyscy muszą być podróżnikami i poruszać się po kraju i zawierać setek znajomości :)
Ale to nie trzeba byc podroznikiem. Chodzilo mi bardziej o sytuacje, ze czesc znajomych z dawnych lat zostaje w rodzinnej miejscowosci, a reszta rozjezdza sie po wiekszych miastach/po swiecie. ^^ To samo ze znajomosciami z czasow studenckich.
Zrywacie kontakt z ludzmi, ktorych lubicie bo sie przeprowadzili? imo troche overkill. :P
Autor nie napisał jednoznacznie jak ważna jest ta znajomość. Raz twierdzi że ważna, innym razem, że niekoniecznie.
Oczywiście że w przypadku pewnych znajomych ślub powinien być ważniejszy, ale tutaj ciężko to ocenić. Dla mnie z treści wątku wynika, że można sobie ten ślub odpuścić...
Zorganizujesz sobie taka wycieczke za rok. :) Przeciez to nie wyprawa dookola swiata, wystarczy namowic kilku znajomych i w droge, to jest prostsze niz sie wydaje.
To zalezy z kim chce jechac i na jakim etapie zycia sa obecnie te osoby. Jednemu nagle wypadnie slub, drugiemu dziecko, trzeci bedzie mial problem z urlopem, a czwarty jeszcze cos innego. Takie "prostsze niz sie wydaje" to glownie dla studentow i singli, reszta juz nie ma tak kolorowo ;)
PS. Jestem z tych, ktorzy moga planowac co chca i kiedy chca, ale i tak zawsze musze brac poprawke na ludzi, z ktorymi chce jechac, stad problem jest mi niejako znany :>
Ok, zgadzam sie ze jezeli teraz ma okazje pojechac ze swoja "paczka" to moze byc problem z namowieniem ich na identyczny wypad za rok. Odkad Lipnicka o tym zaspiewala ja rowniez wierze, ze wszystko moze sie zdarzyc ale majac rok na planowanie i dogadanie terminu to trzeba juz chyba po prostu nie chciec tej wycieczki. :P Rozumiem, ze majac dziecko moze byc trudniej.
Sam jestem na takim etapie, ze zwyklego grilla planujemy ze znajomymi juz miesiac wczesniej bo ciezko jest wszystkich zebrac (szczerze to nie pamietam kiedy ostatnio sie udalo tak zeby nikt sie nie wykruszyl). Takze ja rowniez znam ten problem bardzo dobrze, a jednak aktualnie planuje daleka podroz z trojka znajomych - z prawie rocznym wyprzedzeniem wlasnie po to zeby kazdy mogl wszystko dopiac na ostatni guzik i wtedy juz zostaja tylko rzeczy na ktore nie mamy wplywu. :)) btw. z tresci watku wynika, ze autor jest na takim etapie zycia, ze spontaniczny eurotrip wypadajacy w ostatniej chwili nie stanowi dla niego najmniejszego problemu organizacyjnego. :P
Herr Pietrus --> Od pierwszego posta cos wyraznie gryzlo sumienie autora dlatego ja zalozylem, ze kiedys musieli byc blisko ale tutaj ciezko to ocenic i chyba dlatego troche poplynalem bo nie znajac do konca sytuacji autora podswiadomie podstawilem sobie do niej mojego kumpla. :)
Przyjaciela tak. Tylko tutaj to chyba zwykły znajomy, stąd różne oceny. Wszystko rozbija się o to, jak dobry.
@up Dokładnie. Ja będąc u mojego najlepszego kumpla z dzieciństwa (później dalej byliśmy super kumplami ale już nie najlepszymi) na weselu to powiem, że u niego w domu pogadaliśmy a potem to już raz na parę godzin i tam napiliśmy się po kielonku, więc wcale nie byłem z nim często w kontakcie (był zajęty prowadzeniem wesela jako Pan Młody), więc sam zobaczysz, że po weselu będziesz żałował, że nie skorzystałeś z tego Eurotrip.
Słuchajcie, pan młody nie jest jakimś moim wielkim przyjacielem z którym bym się spotykał raz w tygodniu na piwo, bo jak wszyscy zauważyli mieszkamy w innych miastach :) Ale jednak nie jest to zwykły znajomy, na pewno jest to jeden z tych najlepszych kolegów, z którymi dobrze się rozumiem, mamy wspólne pasje. Znamy się tak szczerze też tylko 7 lat, bo poznaliśmy się na studiach. Strasznie mnie gryzło to, że chciałem mu odmówić. Jestem człowiekiem dla którego ważne są stosunki z kolegami, szczególnie, że tak szczerze to nie mam dużo tych "bliższych" kumpli i uważam, że te znajomości trzeba pielęgnować :) Może będe żałować, jak drugi kumpel zacznie mi wysyłac zdjęcia, trudno. Decyzja podjęta, kamień z serca mi trochę spadł. Życie to sztuka wyboru i to był taki jeden z trudniejszych dla mnie z wielu względów. Wycieczka może jeszcze się uda, na pewno jednak będzie ciężej żeby to wszystko zorganizować, bo teraz była nagła okazja, trochę szczęścia.
Poza tym, kolega sam powiedział, że wybrał jednak najbliższych dla niego ludzi z wielu znajomych i cieszy się z mojej decyzji, więc myślę, że jednak zrobiłem dobrze i powinienem docenić to, co powiedział.
Kondzio8 Czytaj 23.2