W co gracie w weekend? #310
Zaciekawiłeś mnie @Skłer Muv-Luv, chyba dopiszę te gry do listy potencjalnych zakupów i przedstawię najwyższej skarbniczce w naszym domu.
U mnie cały czas Utawarerumono: Chiriyuku Mono e no Komoriuta (PS Vita). Mało pcham grę fabularnie, za to staram się jak najlepiej przygotować moich bohaterów wykonując różne wyzwania w postaci plansz taktycznych. Jako ostatnia dołączyła do mojej grupy Urutori. Ma dość niski poziom i wybitnie niską obronę, za to jest mobilna i szybka w turze. Oczywiści, jak na złość, by podnieść jej zdolności obronne, potrzebuje sporej ilości punktów BP. Mam więc zajęcia taktyczne na najbliższy okres zapewnione.
Miłego weekendu!
Przysiadłem do Morrowinda, skupiam się na wątku głównym, ale zdałem sobie sprawę że to staroszkolna gra gdy zadania bojowe zaczęły mi kopać tyłek.
Zwiedzam co się da, mimo że na południowym zachodzie (gdzie zaczynamy) lochy są proste (o ile masz srebro na nieumarłych) to loot jest niezły. Zdarza się że loch zawierał bardzo dobry element zbroi, której nie sprzedam nikomu bez kombinowania. Na 5lvl znalazłem najlepszą zbroję pojawiającą się w każdym TESie (Lord Mail).
Trenerzy do 50/100% to nie problem, wyżej to już trzeba się naszukać.
Zero modów i kodów, jedynie bugi do podnoszenia sobie Speeda. Wszystko zdzierżę w starych grach ale ślimacza prędkość poruszania się to masakra, nie wiem jak ludzie mogą z tym żyć.
Gram też w Inquisitor 3D, mod do Dooma który wrzuca nas do świata fantasy (gdzie broń palna to magia). Niby więcej (map) i lepiej ale dostałem migreny przeczesując lasy w tym modzie, te sprite'y mają taką dziwną kolizję że człowiek szukając tam znajdziek non stop się po nich odbija.
Jak tak czytam już któryś raz z kolei o Morku to sam nabieram na niego coraz większej ochoty.
O ile nie stracisz cierpliwości przy odpędzaniu się od cliffracerów, niesamowicie upierdliwe stworzenia które stały się memem.
Mapa w Morrowindzie wygląda tak, że tłuczesz szczury i pędraki co jakiś czas, zwiedzasz lochy i tłuczesz parę silniejszych przeciwników. A potem idziesz w góry gdzie jesteś oblegany przez cliffracery.
ugh
Dobiłem 20lvl, jestem gdzieś tak w połowie głównego wątku, myślę czy by nie olać to i odwiedzić wyspę z dodatku Bloodmoon.
Nie no spoko. Mi tam nic nie zrobią. Miałem 53lv w Morrowindzie jak go porzuciłem z braku czasu. On jest archaiczny, ale do dziś pamiętam jak robiąc zadanie dla jednej frakcji musiałem zabić członków drugiej, będąc członkiem obu. Dziś już takich rzeczy w TESie nie zobaczymy, podobnie jak telekinezy, która pozwala Ci lecieć przez 40 minut a i tak nie dolecisz z jednego końca mapy na drugi w tym czasie.
Nie olewaj wątku głównego, to może sam się za niego wezmę. Ten w Morku akurat mi się bardzo podobał. Żałuję, że go nie dokończyłem.
Mnie tam archaiczność w grach nie przeszkadza, a wręcz stanowi powiew świeżości od dzisiejszych produkcji.
Ale jednego nie mogłem zdzierżyć - prędkości poruszania się naszej postaci, jest nieprawdopodobnie powolna.
W żadnej innej grze z serii TES, ani innej starej grze gdzie kierujemy bezpośrednio postacią, czy to w TPP czy FPP, nie pamiętam podobnego problemu.
Znalazłem info o glitchu gdzie łączysz czas podbijania statów+Soultrap by na stałe podnosić współczynniki. Bez żadnego wyrzutu sumienia podbiłem sobie Speed.
Od tego momentu gra się lepiej.
Agility - które odpowiada za chybianie bronią - już trenowałem normalnie.
Zelda II... Jestem prawie przy końcu, ale w sumie to cheatuję bo korzystam z systemu zapisu w emulatorze... Taka trochę lama ze mnie ale gra jest mega trudna do opanowania. W pewnym momencie myślałem że sobie odpuszczę. Mimo to druga Zelda jest rewelacyjna i w sumie nie rozumiem narzekań na tę część. Jest inna, owszem, ale ma swój klimat zdecydowanie.
Tales of Vesperia: Definitive Edition, 22h. Pierwszy rozdział zdaje się skończony. Mogę mu dać ocenę co najwyżej 7,5/10. Gra jest strasznie wolna, naprawdę zdarzały się sytuacje gdzie po 10 minutach gry po prostu zaczynałem ziewać. Co było dosyć dziwne bo gra nudna nie jest, gameplay jest poprawny, postaci są solidne a fabuła mimo że strasznie wolno się rozkręcała nie jest zła. Ale no po prosty gra jest wolna, przemieszczanie się jest wolne. Tym bardziej to przeszkadza przez to jak wyglądają zadania poboczne gdzie nie dość że trzeba grać z poradnikiem w łapie bo bez niego to wszystko się pominie to jeszcze trzeba często się wracać do wcześniej odwiedzonych miejsc, co jest upierdliwe.
Senran Kagura Reflexions 2h, skończone? W co ja wdepnąłem? Po dwóch poprzednich dosyć średnich moich kontaktach z tą serią postanowiłem spróbować jakiegoś spinoffa. Miałem do wyboru Peach Beach Splash, Bon Appetit i Reflexions. Co wy byście wybrali? Bo ja oczywiście wybrałem pseudo dating sima w którym masujemy dziewczynę... dosłownie... W podstawce jest jedna dziewczyna, kolejne 4 są w DLC. Gra sprowadza się do tego że najpierw masujemy dziewczynie rączki, potem dotykamy całe ciało a na koniec sobie wybieramy coś konkretnego do wymasowania :D Musimy dziewczynę wymaksować 5 kolorkami i potem dostajemy obrazek i tyle w zasadzie...
Dota Underlords, 32h. No no jak pisałęm już wczęsniej hype mi trochę opadł, czuje się spełniony. Teraz w nowym patchu dodali tryb nierankingowy i prawdopodobnie już nigdy rankingowo nie zagram bo nie chcę stracić mojej rangi :)
W ten weekend pogram wkońcu trochę więcej. Moje dziewczyny wywiozłem wczoraj do teściów, w drodze powrotnej kupiłem trochę browarów które dzielnie chłodzą się w lodówce.
A plany wyglądają następująco:
- Helldivers - dzisiejszy wieczór, trzech chłopa, trochę piwa, pizza i kanapowy co-op;
- Mass Effect III - zaczyna się konkretnie rozkręcać i wciąga coraz mocniej. Ścieżka którą obrałem do tej pory pokazała że kiedy chce się być zbyt dobrym dzieją się straszne rzeczy i tak straciłem jedną z postaci która towarzyszyła mi od pierwszej części. Już nie popełnię tego błędu. Za mną tak na oko trochę ponad połowa gry.
- The Last Remnant - mam ostatnio szczęście do świetnych historii i to jest jedna z nich. Ciągle przeszkadza mi naprawdę kiepska optymalizacja, ale chyba dam radę to skończyć, klatkarz spada tylko przy dużych bitwach.
- Finał Fantasy X - no muszę przyznać że ta gra zeszła ostatnio trochę na drugi plan, ale regularnie dorzucam godzinkę czy dwie co kilka dni. Mimo iż z obecnie odgrywanych tytułów zajmuje mi najmniej czasu to ciągle świetny tytuł i zamierzam go skończyć.
The Last Remnant jest niedocenioną grą. Bitwy, cały ten system jest świetny. Grasz na Xbox 360 czy na PS4? Wersja na PS4 nie powinna już mieć problemów z optymalizacją.
No właśnie kupiłem na XBoxa, grafika na 7 generacji mnie nie odrzuca a tych wersji na allegro było więcej i w dobrych cenach. Dopiero po fakcie doczytałem o ich problemach.
Chodziło mi nawet po głowie żeby olać tą wersję i kupić ten remaster na PS4, ale szkoda mi postępu, mam już kilkanaście godzin ograne.
Więc mimo problemów technicznych raczej skończę na tej wersji, wciągająca fabuła i tak jak zauważyłeś świetny system bitewny umniejszają techniczne niedociągnięcia.
U mnie te spadki traktowałem jako dodatkowe utrudnienie w trakcie walk, po jakimś czasie się przyzwyczaiłem i już mi to nie przeszkadzało. Za to zarządzanie grupkami w trakcie walk i przygotowywanie ich było świetną zabawą. Nigdy nie było wiadomo czy w kolejnym zadaniu dadzą radę czy będzie trzeba wrócić później. Niestety nie mogłem ukończyć bo musiałem oddać konsolę, ale zamierzam powrócić na PS4. Oj szkoda tego postępu, przydałby się wtedy.
Tak już po całym weekendzie muszę przyznać że faktycznie idzie się przyzwyczaić do tych spadków płynności. Ta faza "decyzyjna" w bitwach jest w systemie turowym, a same QTE są raczej proste i oparte (przynajmniej narazie, nie wiem jak później) na 5 klawiszach więc do ogarnięcia.
A poza tym już dawno nie doświadczyłem w grach syndromu "dobra, to jeszcze ta walka i idę spać", więc za przypomnienie tego uczucia jestem The Last Remnant bardzo wdzięczny.
Po zniesmaczeniu Youngbloodem, zagrywam New Order. Gra ani trochę się nie zestarzała. Potem Old Blood i ponownie Kolosus.
Az tak źle? Bethesda chyba zaczęła odcinać kupony od Wolfensteina, kompletnie nie dbając o jego jakość. Wielka szkoda. Też bym z chęcią ograł New Order. Od najnowszej odsłony wole się trzymać z daleka.
Tragedii nie ma, ale to już niestety nie to samo.
@Yuri
Jeśli lubisz się dobrze pośmiać to śmiało bierz się za Muv-Luv. I Extra, i Unlimited mają sporo momentów, przy których ciężko zachować powagę.
Kiedyś napisałem w komentarzu pod ,,W co gracie w weekend?" o wątku Amane. Wiem, że anime różni się pewnymi rzeczami (jak np. sceny erotyczne itp.) względem gry, jednak wątki są dobrze ukazane. I jak już napisałem, nie podobał mi się ten wątek. Nie czułem żadnej pustki, a akcja końcowa jest dla mnie chaotyczna i dziwna (nie zbyt lubię takie zakończenia. No chyba, że jest dobrze zrobiony). Życzę, jednak Tobie, byś dobrze się bawił na tej masakrze.
A co do mnie, to w poprzednim komentarzu ,,W co gracie w weekend?" napisałem ,,Ja za to siedzę w jednym tytule, może od poniedziałku coś zmienię". I tak się stało...
The Legend Of Zelda: A Link Between Wolds (3DS) (10-20h) (Kontynuowane): I lecę w przód, ku ukończenia tej odsłony wspaniałej serii zwana Zelda. Jestem gdzieś już na końcu. TLOZ:ALBW ma wspaniały klimat. To tyle co mogę na tą chwile napisać o niej. Moja ocena na tę chwilę 9,0/10.
Deltarune (PS4) (5-6h) (Skończone): No i tu mam mieszane uczucia. Ale od początku. Grafika jak to w grach tego typu nie powala. Muzyka jest świetna, no ale twórca jest ten sam co od Undertale, więc co się dziwić. No i przechodzimy do plusów i minusów. Na plus idzie początek Deltarune. Tylko na początku trzeba grać trochę na "niepoważnie". Bo jest poukrywane tyle ''smaczków'', że można z dobre pół godziny się bawić. Wtedy dzieję się. Przechodzimy do innego świata. I tu mam właśnie z tą grą problem. Myślałem, że Deltarune będzie taką lekko prześmiewczą grą. Na to wskazywała to bólu już znana Fabuła typu ,,Uratujmy świat od zła bla bla bla". I moje przeczucie jest zniszczone w końcowej fazie gry, czyli w zamku. Tak wiem, że jest ukryty Boss, który aż czuć od niego promienia żartu. Ale w głównym wątku tego nie czuć. Jednakże...Gdy pokonamy Bossa (który w sam w sobie jest straszny) i uratujemy świat od zła. Dzieje się coś przerażającego. Przez tą końcówkę ocena gry idzie w górę. Prawdopodobnie (z tego co mówi mój znajomy, a nie wiem czy to prawda) zakończenie zrozumieją tylko ci co grali w Undertale. A ja w Undertale nie grałem, ale zakończenie było świetne. A co do rozgrywki, no to jak na Undertale przystało również zaskakuje. Może już nie tak samo jak w Undertale, ale parę zmian przybyło. Ocena Końcowa 9,0/10.
Limbo (PC) (3h) (Kontynuowana): Ciekawa gra, która z czasem przestaje być ciekawa. I tu podobnie jak w Deltarune. Początek jest rewelacyjny. Grafika, która daje niepokój. Dźwięki (bo muzyki brak) są pełne tajemniczości. Cała gra ma niepokojącą atmosferę. A logiczne dodatki dają grze swoją wartość. Pojawia się wtedy on. Najgorszy przeciwnik głównego bohatera. Polujący na niego. Wielki ogromny pająk, który daje jeszcze większy klimat. Wtedy jak nie ma już naszego największego wroga...gra traci na swojej straszności, ciężkiego klimatu i niezwykłości. Stając się typową gra logiczną z ciekawymi rozwiązaniami. A szkoda, bo gra mogła być czymś więcej. Jednak, jeszcze gry nie skończyłem i mogę moje zdanie zmienić. Ocena na tę chwilę 8,0/10.
Miłego tygodnia życzę wszystkim :)