Często bywam w galerii handlowej z wiadomych powodów. Jedzenie, zakupy, kino itp. itd.
Wszystko byłoby pięknie gdyby nie ci piekielni doradcy pewnego banku. Mają swoje stanowisko dosłownie na środku przejścia prowadzącego do jednego z wyjść galerii. I tu pojawia się wybór: iść sobie spokojnie będąc w swoim świecie i zostać przez nich zaczepionym czy iść na około. Zwykle wybieram to pierwsze bo mimo wszystko nie chcę nadkładać drogi i zawsze się taki jeden do mnie uczepi. Mówiąc uczepi się mam na myśli to, że staje dosłownie naprzeciw mnie i zaczyna swoją gadkę. Mówiąc że nie mam czasu to udaje że nie słyszy i namawia na swoje super oferty czy jakiś inny cyrograf.
Tutaj moje pytanie. Macie jakieś sprawdzone metody na tych drani? Czy może tylko ja spotykam się z takimi natrętami.
Ja takim odpowiadam po angielsku Sorry, don't understand you i dają mi spokój.
Nie jestem zainteresowany, Dziekuje - do widzenia. I ide dalej.
Strasznie maja gowniana robote - ale to ich praca. Powinienes byc stanowczy ale grzeczny. Asertywny.
Pomysł dobry ale wspominałem już o pewnym drobiazgu. Jak tyko któryś z nich zobaczy że idę obok to od razu zaczyna iść albo podbiegać do mnie. Staje naprzeciw mnie i blokuje drogę. Poniekąd wymusza jakąś reakcję z mojej strony. Ciekawe co by zrobił jakbym odskoczył i zaczął biec w drugim kierunku.
Nigdy się jeszcze z czym takim nie spotkałem, ale raz zaczepiła mnie parka od garnków filipiaka. Jak żyje to jeszcze tak natrętnych ludzi nie spotkałem.
Oczywiście później zapraszali na pokazy/ wydzwaniali, ale zwyczajnie olałem, może też spróbuj? Albo powiedz że masz już u nich kredyt .... we frankach ;)
Pokaż im ptaszka robiąc głupią minę, od razu dadzą Ci spokój.
Powiedz mu po chamsku zeby spier*** i idz dalej. Raz czy dwa mozna sie dac tak traktowac, ale nagminne zaczepianie az sie prosi o prostacka dosadna reakcje.
To tak jak u mnie w galerii, też często do mnie podbijają ale zazwyczaj odpowiadam, "przepraszam, śpieszę się" i starcza. Stoją między głównym wejściem a Empikiem, do którego często chodzę i nie da się ich ominąć chyba, że pójdę totalnie w koło całej galerii. Za prawie każdym razem trują chyba, że mają schwytaną jakąś inną ofiarę.
"Dziękuję, nie jestem zainteresowany", a jak to nie pomoże to mówisz "Panie, nie męcz Pan" i idziesz dalej :D
W galerii łódzkiej jest jedna taka , oglądam zegarki ,podchodzi i się pyta „ ma pan konto
- tak
A jakie
Ale warto mieć kilka
A jak chciałem przejść dalej próbuje blokować drogę i ciągnąć rozmowę
Ludzie ja rozumiem że prowizja , ale trzeba mieć pewny umiar