W Chinach 3 lata temu miałem okazje zjeść psa ,nawet dobre , tłustawe trochę ale ocena tak 8/10
A próbowaliście czegoś dziwnego jakiegoś
robaka , krew , węża, cokolwiek
Ośmiornica z grilla w Grecji. Masakra mówię Wam. Ochydna w smaku i na dodatek zelówka. Ale zeżarłem bo się założyłem, że tego dokonam.
Najdziwniejsze jest to, że facet gdy zaczynał to przyrządzać" to przynosił jeszcze żywe(taka tradycja) To mi nie przeszkadzało, podczas gdy inni(w tym pewna dama) puszczali pawie na widok przyrządzania tego "dania" :)
Bo przesmazona albo za malo "otrzaskana". Dobrze zgrillowana i wlasciwie przygotowna osmiorniczka smakuje troszke jak wedzony schab i jest pyszna.
Co do mnie to jadlem homara (grillowanego i hardkorowo zzarlem calego a nie tylko ogon) i ostrygi (zywe).
A osmiornice nalezy "obic" o cos twardego, zeby zmiekla. Co ciekawe, mrozona osmiornica smakuje lepiej niz zywa, bo proces mrozenia robi wlasnie to, co uzyskuje sie jej obijaniem o podloze.
I jeszcze jadlem pąkle, takie dziwne owoce morza, podawali je wraz z kawalkiem skaly, w ktorej zyli + taki drucik do ich wydlubywania z dziury w tej skalce. I bylo dobre, naprawde dobre.
Pilem tequille z larwa jakiejs muchy w srodku (zabieg celowy, tak jak zmijowka u Chinczykow).
jadlem grillowana osmiornice w hiszpanii, moze perfekcyjnie nie byla zrobiona, ale wyszlo im dosc smaczne danie.
Tłukl ta ośmiornicą o jakieś żelastwo, czyli może znał się na rzeczy. Mimo to była okropna...
Gdzie byłeś w tych Chinach? Palcem na mapie?
W Chinach byłem 2 razy i raz w Tajwanie
Psa jadłem w Xi'an ale byłem tez w Szanghaj ale tam nie ma tego typu atrakcji
A Tajwan to Kaohsiung 32 h czas spędzony na lotniskach(czekanie na kolejny lot) No i czas lotu
W następnym roku może Tajpan
Jak ktoś chce się zapytać to Tajwan najlepsze doświadczenie z azjatyckiej turystyki według mnie
Może dlatego ze 1
Krew wpierdalasz w kazdej kaszance, wiec co to za dziwne doswiadczenie kulinarne?
Ze o czerninie nie wspomne.
Wąż, też jadłem w Chinach.
Z rzeczy mniej egzotycznych, czy oryginalnych - chyba, że u nas - to będzie igname, różne rodzaje fou-fou, jollof.
^
Oczywiście, że są, nawet serowe wróciły. Co prawda nie smakują dokładnie tak jak dawniej ale i tak są dobre.
Krewetki.
Flaczki i owoce morza - efekt podobny czyli absolutnie odpychający zapach.
Ja dzis w robocie zjadlem robala, pierd... z tajniaka wlecial naszczescie ogarnolem szybko i zdazylem wycharczec skur...... :P bleee jak robaki to tylko z nalewki z kaktusa
Kiedyś poczęstowano mnie "mule" czy jakoś tak. Widziałem szczery zachwyt wśród innych gości, że niby znakomite i świetnie przyrządzone.
Rany boskie! Co mnie podkusiło że by tego spróbować!
Ciężko obrazowo opisać ten aromat i smak.
Ale spróbuje.
To tak jak bym w całości połkną całego, przepoconego i obszczanego żula z ulicy.
Hm, a skad wiesz jak smakuje taki zul?
Dobra, nie pytam.
A mule sa fajne, na bialym winie z odrobina szalotki, plus pieczywko i zimne biale wino.
Może dali ci muł albo muła?
Hm, a skad wiesz jak smakuje taki zul?
Odpowiedź jest prosta - nie wie ale jakby go zapytali jak smakuje to powiedziałby, że jak "mule"
Tak sobie czytam i jakiś "nadzwyczajnych" rewelacji nie widzę - ot typowe jedzenie. Ani nie jakieś "obrzydliwe" ani "niejadalne" - ja rozumiem, że ktoś napisze byczego penisa albo jakiegoś karalucha.
"Spaghetti bolońskie" domowej roboty z brokułem :)
Serio, to kiedyś szef kuchni zrobił jakąś zupę z ośmiorniczki. O matko jako ochyda, już kupne krewetki z wiaderka były smaczniejsze i bardziej mniej gumowate.
W piątek natomiast jadłem burgera drobiowego, który fakturą mięsa, gumowatością i smakiem do złudzenia przypominał tuńczyka... a był to burger wołowy, a nie jakiś tam vege.