Najmniej boleśnie i komfortowo? Niestety nie mam dostępu do broni palnej, a leki nasenne, które biorę są raczej bezpieczne, bez możliwości przedawkowania.
Zjedz pomidorową z ryżem.
Ble, jak można ją jeść z tym czymś?
Ja lubię, choć z makaronem lepszy, ale z ryżem jest wporzo.
Pomidorowa z makaronem dobra jest. Ja lubię
Załóż słuchawki na uszy i słuchaj disco-polo 24h/dobę. Po pewnym czasie będziesz miał wystarczająco dużo pomysłów jak ze sobą skończyć.
Bezboleśnie? Pociąg może? Ale to chyba boli. Choć nie wiem czy zdarzy zaboleć. Ale lepiej to przemyśleć i najpierw udać się do psychiatry.
Kolo ma problem a wy tylko komenty pod publiczkę....
Nie będę Ci tego ulatwiał, sam tak kiedyś miałem a teraz jestem beztroski bo zrozumiałem że to tylko zycie. Żyje jak chcę i nie interesuje mnie opinia innych. I tak wszyscy umrzemy. Ten wątek pewnie szybciej :p
Kolega szuka porady na forum o grach, chyba nie liczy że mu tu psychiatrzy się odezwą z poradami?
Trzeba iść do lekarza, skoro się ma problem, skoro bliscy - rodzina i przyjaciele nie wystarczają. Nie znamy go, więc trudno żebyśmy zaczęli go wspierać.
forum o grach
To nie jest forum o grach. To forum portalu skupionego na branży growej, technologicznej, rozrywkowej. Samo forum ma jeszcze szerszy zakres tematyczny.
Żyłbym jak chcę, gdyby nie ograniczały mnie absurdy życia w społeczeństwie. Czytaj kasa i wszystko co z nią związane.
Teraz tak jest, że dla większości kasa się liczy tylko. Wiadomo, że bez pieniędzy życ się nie da, ale dla wielu kasa przysłania wszystko i świat jest przez to jaki jest. Inne wartości schodzą na dalszy plan i to jest przerażające.
"Jak najlepiej z sobą skończyć"
"Najlepiej" to dać życiu szansę aby skończyło z nami za nas. Niestety, zarówno ta metoda, jak i inne, nie gwarantują zejścia "bezbolesnego" i "komfortowego"..
Może to i dobrze ;)
Najgorsze, że od jakiegoś czasu czuję się dobrze, a nadal mam takie plany.
Żyłbym jak chcę, gdyby nie ograniczały mnie absurdy życia w społeczeństwie. Czytaj kasa i wszystko co z nią związane.
Czyli nie chce ci sie zyc bo nie masz kasy? Wez sie moze za jakas robote?
Nie. Bo jestem zmuszany do zdobywania kasy jak wszyscy inni ludzie na świecie. Bez niej nie przeżyjesz. Nie podoba mi się ten system.
Czy uważasz się za lepszego od innych, któremu się należy łatwe życie bez obowiązków i odpowiedzialności?
Spróbuj się uniezależnić. W amerykańskim serialu ludzie bojący się wojen i innej zagłady, wyprowadzali się na wieś, sami produkowali żywność, prąd itd.
Masz jedno zycie i myslisz tu jak je zmarnowac. Glupi przeciez nie jestes, wiec przestan pieprzyc.
Mam wrażenie, że masz zwyczajnie za dużo czasu, więc siedzisz i kontemplujesz swoje położenie, zamiast się zająć czymkolwiek. Ukierunkuj swoja energię i myśli na coś produktywnego.
tak, mam za dużo czasu. Zająć się? Jak skoro nie mam motywacji do czegokolwiek?
A co lubisz robić? Jakie są Twoje zainteresowania? Zajmij się czymś bez rozkminy. Może na początek posprzątaj wokół siebie.
Przesuń suwak ze 100% myślenia, na myślenie 50%, działanie 50%
Nie ważne CO. Ale chciałbym w życiu robić TYLKO to co lubię. A nie to co muszę, czyli zdobywanie kasy na życie...
Witaj w życiu. Za dużo myślisz o swoim położeniu. Samo myślenie bez działania jest daremne. Tak jak działanie bez myślenia.
Nie wiem czy zdajesz sobie sprawe ale to co napisales jest juz zgloszone na policje. Maja Twoje ip i dzis jeszcze ktos do Ciebie zapuka.
ktos do Ciebie zapuka.
Polecam się profilaktycznie puknąć w łeb.
W takich przypadkach administracja formum musi interweniować i udostępnić dane dostawcy internetowego a ten dane użytkownika.
wypierdalaj
edit. co mi zrobią? "Halo, myśli samobójcze są nielegalne, idziesz do pierdla."
Ale z ciebie idiota. Wiesz ile takich wpisów dziennie jest w całym internecie? Gdyby wszystkimi takimi przypadkami "depresji" policja się przejmowała to nie mieliby czasu żeby coś innego robić, a i na to nie wystarczyłoby czasu..
Choć nie twierdzę, że kolega sobie robi żarty. Mówię ogólnie.
Bardzo nagina tę prawdę. Jeśli byłyby jakiekolwiek niebezpieczne poszlaki, że kolega faktycznie chce popełnić samobójstwo to tak, wtedy można byłoby już się martwić i zacząć coś działać. A tak. W dzisiejszym internecie, gdzie jest ogrom trolli i debili, robiących sobie żarty?
Pier*olnij to wszystko, wyjedz w Bieszczady, kup koze i siekiere, zbuduj szalas. Zyj bez barier.
Pomyśl sobie o najbliższych osobach, np. o rodzinie. Gdy ze sobą skończysz, to najwyraźniej w świecie ich skrzywdzisz.
No i to jest główny powód zawsze do darowania sobie samobójstwa. Nie skrzywdzisz siebie, tylko innych. Tylko i wyłącznie. Bo tobie i tak wszystko jedno.
Właśnie u mnie to działa w drugą stronę. To, że ułatwię życie mojej rodzinie to dodatkowa motywacja. Będzie im beze mnie lepiej, łez dużo nie będzie.
Oj tam, ty tak myślisz. Wydaje ci się, że im aż tak nie zależy itd. Bo to tak wygląda w szarej codzienności. A prawda jest taka, że kochają cię i bez ciebie poszliby pewnie w depresje, to już zależy od człowieka.
Bo jestem zmuszany do zdobywania kasy jak wszyscy inni ludzie na świecie. Bez niej nie przeżyjesz. Nie podoba mi się ten system.
No to może zamiast kończyć ze sobą trzeba zniszczyć ten świat/ten system i stworzyć nowy?
Nie. Bo jestem zmuszany do zdobywania kasy jak wszyscy inni ludzie na świecie. Bez niej nie przeżyjesz. Nie podoba mi się ten system.
Bez kasy nie przeżyjesz. Dlatego Kazuya szuka bezbolesnego sposobu na samobójstwo. Logiczne.
jest to bledne zalozenie. Powinno byc, ze bez pracy nie przezyjesz. Kasa nie jest potrzebna. No ale trzeba dupe ruszyc i cos robic. Nawet majac zrodlo darmowgo pokarmu, trzeba by bylo ruszyc dupe i isc go zebrac. Autor watku to raczej typowy roszczeniowiec. Najlepiej jakby mu ktos szystko pod nos podstawil u tyleczek podtarl aby sie nie musial zbytnio wysilic :)
Co do innych placzy autora watku. Znam cala mase ludzi, ktorzy robia to co lubia/kochaja i jeszcze z tego sie utrzymuja. No ale znow wracamy do tego samego punktu wyjscia, trzeba ruszyc dupe.
Znajdź se babe do roochania
spoiler start
Nie. Bo jestem zmuszany do zdobywania kasy jak wszyscy inni ludzie na świecie. Bez niej nie przeżyjesz. Nie podoba mi się ten system.
spoiler stop
Jak to 3 dzieci i praca w weekendy i się żyje
Kasa sama wpływa
Depresja najgorsza choroba XXI wieku :/
Niektórzy tu dobrze prawią jak Lukdirt, PanSmok, Mutant w 11 czy Drackula w 10 i 16.2. Reszta to zwykłe pomyje.
@Kazuya - poniekąd wiem co czujesz, trzymaj się i nie poddawaj!!! Wiem, że jestem randomem z forum ale uwierz nie warto być aż tak samolubnym jak chcesz być.
Depresja najgorsza choroba XXI wieku :/
Sam miewam epizody depresyjne od wielu lat więc wiem co to jest. Ale co innego długotrwała depresja a co innego epizod.
Jak się ma już rzeczywiście depresje to się korzysta z usług psychiatrycznych, a nie pisze na forum.
Ale tu już mowa faktycznie o depresji. Bo wielu ludzi nie ma pojęcia jaka to straszna choroba. Niektórzy debile, mylą depresję z "dołem".
@evolution - mi to raczej na zwykłego "doła" nie wygląda tym bardziej, że Kazuya pisał kiedyś, że już się chyba leczył psychiatrycznie i bardzo długo już się zmaga z chorobą ...
Xinjin - nie wiem, nie znam kolegi, ale jeśli faktycznie to poważniejsza sprawa to zdecydowanie należy sięgnąć jak najszybciej porady psychologów i psychiatrów. Tym bardziej, że jak widać to dorosły facet, mający rodzinę. Zdecydowanie ma dla kogo żyć i tak jak mówiłem wyżej. Nie skrzywdzi w ten sposób siebie, tylko ich.
Evolution
Rozumiem, do czego zmierzasz, ale branie na serio tylko najcięższych medycznie przypadków jest niesprawiedliwe. Łatwo powiedzieć, że "depresja to choroba mózgu" i nie drążyć tematu dalej, ale rzeczywistość jest trochę bardziej złożona. U niektórych problemem są okoliczności, a nie tylko wadliwe działanie hormonów. Leki to nie magiczna różdżka i chociaż mogą pomóc, to nie sprawią że, dajmy na to, osoba o niskiej samoocenie stanie się bardziej atrakcyjna wizualnie.
Niektórzy debile mylą depresję z "dołem".
Sprostowanie:
Jeśli ktoś uważa, że czuje się źle, to warto zaoferować mu wsparcie, a nie bagatelizować jego problem, bo nie obejrzysz się, a może się pogorszyć.
Mam taki sam pogląd na temat pracy. Kiedyś rozbawiło mnie jak w którejś szkolnej książce przy temacie pracy właśnie przytoczono takie słowa:
The best way to appreciate your job is to imagine yourself without one
Dzięki, Oscar Wilde, nie pomogłeś.
zostań bezdomnym i żyj bez ograniczeń jak Rado, bądź co bądź wyznajecie podobne zasady :)
https://www.youtube.com/watch?v=J2O_1giuvHs
Ogólnie chciałem napisać podobnie jak [22]. Nikt Ci nie każe gonić za pieniądzem, ale tak to już jest skonstruowane, że robić trzeba żeby mieć za co żyć. No może nie w 100%, ale to już inny temat.
Wszyscy gadaja, ze chca, a nikogo nie spotkałem, kto by to faktycznie zrobil. Więc po co to pier....nie? Gdybym ja mial dużo wolnego, bylbym najszczesliwszym człowiekiem świata. Ja pier...e, skad to sie bierze?
Kazuya_3 > Obserwowałem Twoje ostatnie wątki więc wiem że piszesz serio. Zanim zrobisz coś głupiego z kontaktuj się może najpierw z psychiatrą /psychologiem. Ewentualnie możesz podać swojego mejla to do Ciebie napiszę. Uwierz mi, że wiem co czujesz...
Kolego, jakie skończyć z sobą? Życie jest piękne, nie poddawaj się, spróbuj znaleźć w życiu coś co na prawdę sprawia Ci przyjemność i spędzaj na tym każdą wolną chwilę. Nie wiem czy gdzieś pracujesz, ale może weź kilka dni wolnego i jedź gdzieś w bieszczady, ale nie typu miliard turystów na m2, tylko w jakieś ustronne miejsce i sobie tam odpocznij od wszystkiego i wszystkich, spacerki po lesie, leżaczek, książka itp. Ewentualnie weź kumpla na browar, pogadaj, wyżal się. Trzymam kciuki.
Wstąp do wojska zapisz się na misję do Afganistanu i bądź bohaterem, idź zawszę na ochotnika tam gdzie inni nie chcą, bierze udział we wszystkich akcjach na pierwszej linii, może uda ci sie zginąć jak bohater, a jak nie to zarobisz kasę od nato.
Kazuya musisz przekierowac mysli na inne rozwiazania. Ja wiem, ze teraz to o czym piszesz wydaje Ci sie najrozsadniejszym wyjsciem pomimo wszystkich konsekwencji, ktore sie z nim wiaza... ale nie warto i np. za rok moze byc juz u Ciebie zupelnie inaczej.
Wyszlibysmy na piwo, pogadali a tak to dupa. Nie wiem co Ci doradzic oprocz - nie odbieraj sobie sam szansy i szukaj dalej pomocy.
Często mam do czynienia z samobójcami i powiem Ci tylko tyle, że nawet sobie nie wyobrażasz ile problemów i cierpienia pozostawia się wtedy rodzinie. Jeśli twoje dobro Cię nie interesuje, pomyśl chociaż o swoich najbliższych, którym nawet sobie nie wyobrażasz jak mocno byś dokopał...
Nigdy nie zapomnę gdy pojechałem na samobójstwo 16 latka, kurczę gdy patrzyłem na jego załamaną matkę i dziewczynę myślałem że sam się na miejscu rozryczę...
Tak więc walcz, jeśli nie dla siebie to dla innych ;)
+1
Sam miałem kiedyś takie myśli, potem bliska osoba w mojej rodzinie się powiesiła.
Widząc reakcje rodziny po tym co się stało od razu "mi przeszło", ile to stresu, tragedii dla bliskich, dosłownie aż byłem w szoku jak to na nich wpłynęło. Za każdym razem jak mnie łapie "dół", przypominam to sobie i mi przechodzi.
Samobójstwo to jest niesamowicie wręcz egoistyczna rzecz. Myśl o innych, o bliskich, o tym czym to dla nich będzie.
Żyjemy dla innych ludzi, nie dla siebie.
w takich chwilach trzeba mieć świadomość, że jest to chwilowe - i zwrócić się o pomoc do rodziny/przyjaciół/specjalisty.
nie zwlekać! ludzie zawsze pomogą, tylko trzeba do nich wyjść.
więc trzymaj się i nie daj się samobójczym myślom.
no popatrz jak hipokryzja się z ciebie wylewa. Rzucasz idiotami a sam swojego kolegę nazwałeś gamoniem.
Słowo klucz - kolega. Sorry, ale guzik wiesz co było katalizatorem tej decyzji i możesz tylko gdybać co go do tego skłoniło, ale proponuje usiąść i się zastanowić, a może nawet ruszyć wyobraźnię i założyć jakiś najbardziej nieprawdopodobny scenariusz, w którym u kolegi zostaje zdiagnozowana jakaś nieuleczalna choroba. Może był to problem, którego czas, wsparcie rodziny i znajomych by nie rozwiązało. Czasem warto spojrzeć z szerszej perspektywy.
W sumie dobrze, ze ponizsza wymiana uprzejmosci zniknela.
IMO to całkiem normalne pytanie i całkiem normalny stan, każdy inteligentny człowiek powinien rozważać różne opcje, samobójstwo jest zawsze jedną z nich.
Mimo to ja nigdy się nie zdecydowałem ponieważ:
a) nie mógłbym tu pisać i trollować,
b) rodzina i bliscy (to żaden argument, bo wiele samobójstw jest PRZEZ rodzinę i bliskich, o ile w ogóle takich się ma),
c) zrozumiałem że gówno by to dało, po co tyle człowiek się męczył żeby teraz bezsensownie zdechnąć,
d) zrozumiałem że to nic nie zmieni, słońce wstanie jak wstawało od miliardów lat, tylko ja tego nie zobaczę, garstka ludzi popłacze a potem będzie jak było,
e) gdybym już naprawdę doszedł do wniosku że warto bo zżera mnie jakaś straszna choroba to wolałbym odejść z hukiem i zabrać ze sobą paru skurw%$synów,
f) co jeśli prze%pierdolone to jest przed narodzinami i po śmierci a teraz jesteśmy na wakacjach? co jeśli okaże się że to wszystko Matrix i po śmierci wracasz do swojego prawdziwego ciała z rurą podpiętą do każdej możliwej dziury z których wysysają Ci wszystko jak leci? :o
g) co jeśli dzień, tydzień, miesiąc po moim samobójstwie zostanie dokonany jakiś wielki przełom technologiczny, podróże w czasie, pensja gwarantowana, dmuchana lalka dla każdego, Jezus zstąpi na ziemię się przywitać, wyjdzie GTA VI i tym podobne tematy?
Masz gównianą pracę, mieszkasz u mamy w piwnicy, doskwiera Ci samotność, Ty nie chcesz się zabić, Ty masz zupełnie inne problemy i na nich powinieneś się skupić. I nie czarujmy się - jakbyś chciał się zabić to byś to zrobił albo sprawdził jak to zrobić, przecież Ty nie pytasz nas o to jak to zrobić tylko wołasz o pomoc. Swoją drogą gdyby ktoś tutaj Ci w tym pomógł to jeszcze będzie za to pierdział w pasiak więc w ogóle słabo kolego.
Wyjedź do dużego miasta albo do innego kraju, poszukaj jakiejś sensownej pracy (w czymś na pewno jesteś dobry), może wyrwiesz jakąś pannę, od razu Ci się zmieni perspektywa.
Mam przyjaciela, znamy się prawie całe życie, od pierwszej klasy podstawówki. Wiecznie uśmiechnięty facet, wesoły, z poczuciem humoru, bardzo mądry i inteligentny. Nigdy nie było po nim widać, że coś się z nim dzieje, że złapał doła, że dopadła go depresja. Raz jak się naprawdę mocno sponiewieraliśmy to pękł, otworzył się, powiedział ze łzami w oczach że jest zniszczony, że presja ze strony rodziny i jego własna ambicja go przerastają, że się pogubił, że już nic nie robi dla siebie tylko dla bliskich by ich nie zawieść, że ma już tego dosyć i chce sie poddać. Powiedział, że gdy żegnaliśmy się po poprzednim naszym spotkaniu to myślał, że widzimy się ostatni raz, bo zamierzał się powiesić albo zaserwować sobie złoty strzał. Też, tak jak Ty Kazuya, uważał, że bez niego wszystkim będzie lepiej.
Nie mogłem pozwolić, żeby to zrobił. Gadałem z nim o tym kilka godzin. Następnego dnia, mimo jego stanowczego zakazu, skontaktowałem się z jego rodzicami i narzeczoną. Byli równie zszokowani jego stanem jak ja. Rozmawiali z nim, zaczęli go pilnować żeby nic sobie nie zrobił, przekonali żeby poszedł na terapie.
Nie było łatwo, było wiele powtórnych kryzysów po drodze, ale ostatecznie... Wyleczył się.
Zrozumiał, że to, co on myśli i czuje przymknięty kopułą depresji nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Skupiał się nie na tym co trzeba, wymyślał wobec siebie jakieś niestworzone wymagania i gdy nie dawał im rady, wkręcał sobie, że świat wokół niego się przez to wali i że niszczy tym życie swoich bliskich.
Na szczęście terapia i wsparcie bliskich pomogło mu z tego wyjść. Znów poczuł miłość, którą go darzą, i nauczył się zrozumieć ten ból, który by po sobie zostawił. Nawet jak teraz o tym myślę, przechodzą mnie ciary. Mój najlepszy przyjaciel, mój świadek na ślubie, facet z którym zawsze mogłem pogadać o wszystkim i który zna mnie chyba najlepiej na świecie, mógł odebrać sobie życie, a ja nie dałbym rady mu pomóc i go od tego uchronić. Gdyby się nie wygadał napromilowany, gdybym chwile wcześniej na pytanie "jeszcze jedno?" zamiast "ok" odpowiedział "starczy na dzisiaj, wracam do domu", doszłoby do tragedii. Nie wybaczyłbym sobie tego nigdy, a to i tak tylko promil tego, co czułaby jego rodzina.
Facet odzyskał radość z życia i sam teraz nawet nie rozumie, jak popieprzony miał wtedy tok rozumowania. I dziękuje mi do dzisiaj, że wtedy zainterweniowałem, bo sam by z tym sobie nie poradził.
Pamiętaj Kazuya, że możesz ze sobą skończyć i myśleć, że tak będzie lepiej. Ale tak naprawdę zostawisz za sobą morze łez swoich bliskich, których już do końca życia będą męczyć pytania "dlaczego to zrobił, dlaczego nie dał sobie pomóc, dlaczego nic w pore nie zrobiliśmy". Zabijając siebie, zabijesz też cząstke każdego z tych ludzi, którzy Cię kochają, lubią, którym na Tobie zależy. Rozumiem, że jesteś omamiony depresją, ale spróbuj się zmusić, by dostrzec na nowo, że dla swoich bliskich jesteś nieodłącznym i najważniejszym elementem ich życia.
Poproś kogoś o pomoc. Rodzinę, poradnię, przyjaciela, kogokolwiek. To nie wstyd. Nie walcz z tym sam, nie podejmuj decyzji na podstawie swojej depresyjnej oceny sytuacji. Pozwól sobie pomóc. Daj sobie szanse, byś też za jakiś czas mógł z radością pomyśleć "jak dobrze, że jednak tego nie zrobiłem". Trzymam za Ciebie kciuki.
Nie gadaj takich głupot chłopie.
Co cię gryzie że tak myślisz?
Jesteś potrzebny!!
Nie wiem co Ci powiedzieć. Chyba po prostu to, żebyś niczego sobie nie robił. Może w przekonaniu do tej decyzji pomoże mi to, że czasami sama zastanawiam się nad życiem. Wgl często odnoszę wrażenie, jakby z czasem było coraz gorzej. Jak było się dzieckiem, to wszystko wydawało się łatwe, świat taki otwarty. Odnosiłam wrażenie, że jak dorosnę to bd mogła wszystko. No a w życiu bywa różnie. Często mam takie dni, że zmuszam się do dobrego humoru. Zastanawiam się, jaki jest sens, że wgl istniejemy. Czy do czegoś dążymy? Mamy osiągnąć jakiś cel ale jak do tej pory nikt nie odgadł o co chodzi? Czy jest coś jeszcze kiedy kończy się życie czy to prawdziwy koniec, pustka, nic? Jesteśmy jak te roboty, które potrzebują jedzenia i snu, żeby mieć zasilanie a jak coś się zepsuje to nasza świadomość znika? Czy może ktoś nas stworzył i żyjemy sobie jak mrówki w akwarium, bez celu? Takie pytania i o wiele więcej zadaję sobie prawie codziennie i próbuję odgadnąć odpowiedź. Do psychiatry czy psychologa nie pójdę, bo nie chce skończyć w kaftanie, faszerowana lekami po których nie będę miała świadomości. Sama się zastanawiałam, czy nim nie zostać ale chyba jestem zbyt leniwa. Ale chyba zboczyłam nieco z tematu.
Zasady jakimi kieruje się ten świat zupełnie mi nie pasują ale jedyne co można zrobić to się z nimi postarać pogodzić i czerpać przyjemność z tych krótkich chwil. Bo życie jest piękne swoją drogą.. to chyba tylko inni ludzie je rujnują i te zasady, które wymyślili a my nie możemy nic, tylko się podporządkować. Życie jest tylko jedno i mimo wszystko ja wolę je przeżyć jakie by nie było, bo zawsze mam nadzieję, że kiedyś uda mi się sprawić, że będzie lepiej. Mój chłopak niestety gorzej do tego podchodzi. Tak jak ja potrafię się ogarnąć i poczuć tą radość z tego, że żyję tak on ma bardziej pesymistyczne spojrzenie. Gdyby nie ja, to nawzajem byśmy się demotywowali. A tak to chyba ja się trzymam, bo mam dla kogo być silna a on się stara trzymać.. dla mnie. Ale z nim to byś się dobrze dogadał. Nam obojgu nie podoba się to, jak świat funkcjonuje ale co możemy z tym zrobić. Żyć jak przysłowiowe dziady albo starać się wpasować i szukać każdej wolnej chwili i wykorzystać ją dla siebie.
Mama mi nie dawno umarła, w lutym. To było chyba zapieczętowanie mojego ch*jowego życia ale obawiam się, że to tylko zapoczątkowało kolejne problemy. Ale staram się trzymać i na razie jakoś się udaje. Staram nadal czerpać z życia ile się da pomimo, że nie jest najlepsze. Po prostu wolę nie marnować tej szansy, próbować aż do końca. Jak grasz w jakąś grę i Ci na początku nie idzie to też się poddajesz, wyłączasz i łamiesz płytę?
Wyjdź do parku, lasu. Gdzieś gdzie nie ma ludzi i jest spokój. Usiądź sobie, wsłuchaj się w dźwięki natury, zobacz jak pięknie zielone drzewa bujają się na wietrze. Wiem, że później wrócisz do tego zgiełku i swoich problemów ale tej chwili spokoju nikt Ci nie zabierze. Ja tak czasami lubię się wyciszyć. Nie jestem hipisem, może bardziej nieszczęśliwym introwertykiem i nie mam pewności czy da Ci to jakieś ukojenie ale wspomnieć o tym mogę :)
Heh nie ma to jak siedzieć w robocie i na telefonie smarować posta o tym, że życie jest do dupy ale trzeba się wziąć w garść xd
W sumie nie tyle psychologa co psychiatry, psycholog może co najwyżej sobie pogadać. I nie ma co się tego wstydzić, lekarz jak każdy inny. Znam kilka osób po próbach samobójczych. Wszystkim poza jedną (spokojnie żyje, tylko dalej ma poważne problemy) życie się jednak koniec końców ułożyło. I tak często biorą do dzisiaj leki, ale jednak ani nikt by ich nie znający nie powiedział, że mają depresję, ani oni sami już nie czują się głęboko nieszczęśliwi. Wiadomo, są lepsze i gorsze dni ale suma summarum twierdzą, że są zadowoleni z życia.
A co do pogodni za kasą itd. Nie jesteś pierwszy, który nie chce tak żyć i od setek lat są sposoby jak to obejść. I mówię tutaj o sposobach praktycznych i działających a nie teoretycznych bajkach w stylu kup kozę i jedź w Bieszczady.
1) Tylko dla wierzących - zakony. Ciekawostka, o ile brakuje powołań diecezjalnych, tak zakony zamknięte wciąż cieszą się popularnością. Czemu? Bo poza kwestiami religijnymi zapewniają one izolację, spokój, odcięcie od świata, zrzucenie z siebie odpowiedzialności, wszystko jest zaplanowane.
2) Pomoc humanitarna - znajoma tak zrobiła, wcześniej była dość wysoko postawionym dyrektorem w jednym z banków i ta praca ją wyssała (też skończyła na lekach, choć nie depresja a stany lękowe). Więc zapisała się na wyjazd do Azji z pomocą humanitarną, spędziła tam trzy lata. Z racji, że jest to wolontariat, to dieta tam starcza tylko co na przeżycie w znośnych warunkach, bez żadnych luksusów, ale przebywanie tam naprawdę pozwoliło jej się z powrotem zebrać do kupy. Podobno wyjazdy takie bardzo otwierają oczy i pozwalają spojrzeć na życie z innej strony. Zresztą widać to po niej teraz, bo pracuje sobie na niższym ale spokojniejszym stołku i już się nie przejmuje tym, że ma gorsze auto od kolegów z pracy, że nie stać jej na wakacje w Japonii itd.
3) zarabianie pasją, o tyle trudne, że trzeba coś umieć. Znam kilka osób, które żyją z swojej pasji, kokosów często nie mają (mówię tutaj raczej o objazdowych aktorach, tancerzach itd. niż pasjonatach IT) ale ciągłe zmiany miejsca, robienie tego co się lubi itd. sprawiają, że żyje się inaczej.
Wbrew pozorom w dzisiejszym świecie jest więcej możliwości niż było jeszcze 20 lat temu. Znam kilka osób pozbawionych czegoś takiego jak stałe zatrudnienie, które bez problemu sobie radzą. I fakt, domu nie wybudują, ale nie mają takich aspiracji w życiu, głównie dlatego z resztą, że są głównie w podróży (teatr uliczny, występują w różnych miastach, na różnych festiwalach itd.).
Tak więc pomoc specjalisty połączona z zmianą sposobu życia może zdziałać cuda. Często nie musi to być cała reforma życia, od zwykła praca, którą się choć trochę lubi + dodatkowe zajęcie dające frajdę (polecam taniec, grupy turystyczne/survivalowe, pracę z młodzieżą, wolontariat, ogólnie coś z ludźmi, granie na kompie się nie liczy) i życie się ułoży.
Niestety nie mam dostępu do broni palnej, a leki nasenne, które biorę są raczej bezpieczne
i na szczęście, [ ten Kraj nie dorósł, aby każdy miał dostęp do broni np. palnej ], a leki? leki też nie są bezpieczne wbrew "biegającym" opiniom ... nie wiem ilu liczy użytkowników to forum? [ tego na dole nie wyświetla ], ale tyle rad, Ty sam możesz sobie pomóc o ile ten temat to nie ściema, ja będąc Administratorem nie wpuściłbym na żadne forum takiego tematu "Jak najlepiej ze sobą skończyć?"
masz 'immunitet' [ gwiazdkę ] na tym forum więc zasłużyłeś się czymś? powinieneś pomagać innym, w moim rozumowaniu, a jeśli temat na serio -----> nie "wal" mi tu takich powiedzmy? tekstów ---> lekarz .. i to pilnie!.. nie 'leki' z opinii forum to półśrodki , czyli wg. mnie nic ...
przepraszam jeśli coś niecenzuralnie napisałem :/
Możliwe, że go zawinęli gdzieś i leczą. Jestem ciekaw, czy administracja zgłosiła sprawę.
Edit: ciekawe, czy administracja zamknęła wątek, czy on.