W swojej historii gracza mialem kilka takich gier. No ,ale najbardziej pamieta sie te pierwsze...
Wing Commander pierwsza czesc legendarnej serii. Paradoksalenie gralem ja na Amige 500, a nie na PC. Do dzisiaj pamietam te zmienianie dyskietek. Mysle, ze po tylu latach to juz nie spojler (28 lat temu). W jednej z ostatnich misji naszym skrzydlowym zostaje Tanaka "Spirit" Mariko. Przez cala gre przewijala sie historia jej chlopaka, ktory nie zyl/zostal pojmany przez Killrathi. Pomiedzy misjami dowiadujemy sie, ze jednak nie zyje. Podczas tej misji "Spirit" , gdy zostaje zabity jej strzelec (2 osobowy statek), a statek traci powietrze. Postanawia staranowac stacje, ktora atakowalismy. Jej ostatnie slowa do gracza to "Tengoku de omachi shite imasu" (Poczekam na Ciebie w Niebie). Powiem szczerze mala juz pamietam ta gre. No, ale ta misje bede chyba pamietal do smierci. Pamietam, ze plakalem jak bobr i mialem dola kilka dni.
Raczej nie będę oryginalny jak napiszę, że pierwszy był chyba Heavy Rain, a później Life Is Strange. Gry zrobione specjalnie po to.
ja mam dwie takie tgry.
GTA IV, a zwłaszcza ostatnie misje, wszystko zaczyna się sypać, Kate lub w moim przypadku Roman ginie w przeciągu kilku sekund bez ani jednego słowa. Niko próbuje się odciąć od mafii, a wszystkoto zwieńcza strzelanina i dobicie ostatniego wroga pod statuą wolności, coś pięknego.
MGS3 Snake Eater, to zakończenie po prostu trzeba zobaczyć. Przez kilka dni po ukończeniu gry nie potrafiłem myśleć o niczym innym,
spoiler start
nie mogłem się pogodzić z tym że zabiłem The Boss, od tego momentu za każdym razem jak widzę białe kwiaty to mam przed oczami ten pojedynek.
spoiler stop
Będę psmiętał o tej grze aż do śmierci
dlaczego spojler mi nie zadziałał tak jak powinien?
Chyba trylogia Mass Effect, różne momemty, ale chyba najbardziej ostatnia bitwa w trójce i ukazanie Normandii SR2 na początku dwójki
Zależy kiedy.
Lata temu FF7, wiadomo jaka scena.
Z gier ostatnio to będzie chyba Wiedźmin 3 w kilku momentach.
Pewnie było ich więcej tylko teraz jakaś pustka w głowie.
Zdecydowanie The Last of Us. Początkowa scena z Sarą wywołała u mnie łzy. Na dodatek niektóre relacje Joela z Ellie, zwłaszcza pod koniec gry. Ta gra potrafi grać na emocjach
Coś się znajdzie:
1.) To The Moon - ostatnie sceny nieźle mnie rozbiły, bardziej od przecenianego finału The Walking Dead od Telltale
2.) A Bird Story - historia chłopca i rannego ptaka była bardzo wzruszająca
3.) Corpse Party Book of Shadows - koniec pierwszego rozdziału (Seiko ;-; )
4.) One Piece Pirate Warriors 3 - koniec rozdziału Marineford (Ace ;-; ) oraz rozdział Enies Lobby (Going Merry ;-; )
5.) Batman Arkham City - zakończenie, wiadomo o co chodzi
6.) Danganronpa Trigger Happy Havoc - końcówka sądu klasowego z czwartego rozdziału
Pewnie jeszcze coś by się znalazło, ale te najbardziej utkwiły mi w pamięci.
1.) To The Moon - ostatnie sceny nieźle mnie rozbiły, bardziej od przecenianego finału The Walking Dead od Telltale
2.) A Bird Story - historia chłopca i rannego ptaka była bardzo wzruszająca
Jak Ty chyba mój przyjaciel najlepszy od dzisiaj.
Ale brakuje mi Finding Paradise - kontynuacji opowieści z " A bird Story"... Nie grałeś czy może nie zasłużyła sobie na to zaszczytne miejsce?
Finding Paradise jeszcze niestety nie grałem, mam zakupioną, ale została odłożona na lepsza chwilę, bo też słyszałem, że jest mocna, a nie chcę jej po prostu przejść. W lipcu mam urlop, więc pewnie jedną nockę zarezerwuję, aby usiąść i pewnie trochę popłakać :)
Do takich gier trzeba podchodzić w odpowiedni sposób, a nie tak jak do innych gier nastawionych na przyjemność.
Pamiętam, że przeszedłem To The Moon na jednym posiedzeniu i po zakończeniu praktycznie cały dzień byłem rozbity. Kto by się spodziewał, że tak niepozorna gierka z RPG Makera dostarczy tylu emocji... zwłaszcza końcówka ;_;
Do takich gier trzeba podchodzić w odpowiedni sposób, a nie tak jak do innych gier nastawionych na przyjemność.
Szanuję mocno <3
Pamiętam, że przeszedłem To The Moon na jednym posiedzeniu i po zakończeniu praktycznie cały dzień byłem rozbity. Kto by się spodziewał, że tak niepozorna gierka z RPG Makera dostarczy tylu emocji... zwłaszcza końcówka ;_;
My przyjaciele nie od dziś to i nic pisać nie muszę:
"Pamiętam, że przeszedłem To The Moon na jednym posiedzeniu i po zakończeniu praktycznie cały dzień byłem rozbity. Kto by się spodziewał, że tak niepozorna gierka z RPG Makera dostarczy tylu emocji... zwłaszcza końcówka ;_;"
Oj podobnie miałem. Jak podchodziłem po raz pierwszy do To The Moon to nawet do końca nie wiedziałem o czym jest ta gra, ale jak już zacząłem grać to ukończyłem ja za pierwszym podejściem, potem przez jakiś czas nie umiałem grać w żadną grę, bo nie była To The Moon ;-;
"My przyjaciele nie od dziś to i nic pisać nie muszę:"\
<3
gta san andreas
Żadna gra, książka, film czy serial nigdy nie sprawiły, żebym się wzruszył i zaczął płakać. Najbliżej był serial The Leftovers.
Ponieważ The Last of Us i Heavy Rain już wymieniono to dorzucę tylko od siebie:
- Spec Ops: The Line - za niesamowitą grową adaptację "Jądra ciemności" i "Czasu Apokalipsy" i za to że po kilku godzinach gry człowiek naprawdę czuł że nie chce naciskać spustu;
- Halo Reach - jeśli ktoś znał to uniwersum to wiedział jak będzie wyglądał koniec, mimo wszystko jest to jedno z zakończeń które po prostu się zapamiętuje.
Nie pamiętam zbytnio żebym grał w tego typu gry. Przy pierwszym podejściu do GTA IV wybrałem nieświadomie układ, w którym zginął Roman. Byłem na siebie taki zły, że po czasie przeszedłem tytuł jeszcze raz, tym razem wybierając zemstę.
IV ukończyłem jeszcze parę razy i za każdym razem kulkę dostawała kobieta :)
Świetna gra, ostatnio przeszedłem na XO podstawkę plus epizody, teraz mam chęć ponownie nabyć pudełko :)
What remains of Edith Finch - zwłaszcza rozdział w przetwórni rybnej i kąpiel w wannie. Za mocne.
The Walking Dead - a konkretnie koniec pierwszego sezonu do Telltale. Zresztą, rozdział trzeci tegoż sezonu też mnie mocno sponiewierał.
To the moon - proste środki wyrazu kryją niesamowitą złożonosc emocji.
That dragon, Cancer - gra jako gra nie jest najlepsza pod względem mechanicznym, ale cała ta historia wokół niej i powód jej powstania, szczególnie dla ludzi, któzy mają dzieci, po prostu miażdży duszę.
Valiant Hearts - artystyczna perełka, w której nawet nie trzeba było dawać elementów zręcznościowo-polatformowych, właściwie gdyby gra przeszła się sama, też niosłaby ze sobą ogromny ładunek emocjonalny.
Doki Doki Literature Club - jak ja lubię takie niespodzianki i dekonstrukcje.
Life is Strange - licealna drama + soundtrack + końcowy wybór to jest połączenie dowodzące, że da się zrobić grę o artystycznych walorach, która nie będzie też przeintelektualizowanym pierdem.
Last of Us - pomimo mechanicznych niedociągnięć i paru typowych zagrywek scenariuszowych wreszcie ktoś napisał realistyczne postacie o realistycznych motywacjach i zachowaniach. Doskonała parafraza "The Road" (książka to zresztą jeden z największych ciosów w brzuch w historii czegokolwiek, od pierwszej do ostatniej strony) i opowieść o utracie niewinności oraz złudzeń.