Elden Ring | PC
ten wilczek z więzienia w Limgrave, to taki trochę Gael dla ubogich
Próbuję sobie przypomnieć więzienia w Pogrobnie ale nie kojarzę żadnego wilka. Chyba, że coś ominąłem? W którym miejscu jest to więzienie?
ER (DLC) ma swojego Pontiffa
Oho... ładnie się zapowiada :)
jeden z najcięższych bossów zrobionych przez FS został zainspirowany jednym z mobków z DS2.
Korci mnie żeby dopytać, który to boss, ale chyba sobie odpuszczę.
Natomiast interesuje mnie ten potwór z DS2 :)
Zastanawiałem się ostatnio nad pewną kwestią. Niektórzy bossowie mają opóźnione ataki, np. Margit, ale nie tylko. Czy te ataki są zawsze ze stałym czasem opóźnienia, czy gra w międzyczasie analizuje co moja postać robi, gdzie jest i jakoś skraca lub wydłuża te opóźnienia w zależności od czegoś tam. Analizował ktoś ten temat?
Chodziło mi o Bloodhound Dariwill. Wilczek to to trochę nieprecyzyjne określenie:)
Opóźnione ataki mają raczej taką samą długość opóźnienia. To, co różni się czasami, to to, że wrogowie mają więcej rzadkich combosów, które mogą odpalić lub nie, w zależności od Twojego zachowania :).
Czasem pociągną combo, dodając do niego więcej ciosów, a czasami, jak się oddalisz, to nie. To samo z użyciem AoE.
Generalnie, jest pewien imput reading, ale tylko w pewnym stopniu, no i nie wpływa to raczej na długość samego pojedynczego ciosu.
Bo właśnie zastanawiałem się nad Margitem i tym, że bierze tego kija w 2 ręce, podnosi do góry i tak trzyma, i trzyma, i trzyma, i trzyma .... i trzyma. I zastanawiam się czy to kiedy on stwierdzi, że już dłużej nie będzie trzymać i mnie tym strzeli, to może być zmienne czy stałe? Czy jakiś skrypt oblicza jak daleko jestem i co aktualnie próbuję zrobić i na podstawie tego raz mnie uderzy szybciej, a raz później? Czy jednak mogę liczyć, że zawsze będzie tego kija trzymał tyle samo czasu? Czyli czy jest sens uczyć się tych odstępów, czy nie, bo to może być zależne od wielu zmiennych? :)
Bloodhound Dariwill
A tak. Ten jegomość potrafi trochę napsuć krwi :) Ogólnie jak w jednej jaskini trafiłem na jego kopię, to wziąłem głęboki oddech :) To jest niezły skoczek i niesamowicie szybki skubaniec
mimo 5oczywistych roznic w gameplayu
5 różnic? Jakich?
Tak, jest jak piszesz :).
Ataki są przedłużone, ale o ten sam czas. Już i wtedy czasem trudno się ich nauczyć :).
A co do BB, to "5" był missclickiem.
Ogólnie różnice między BB a Eldenem i Soulsami to gra, która premiuje hiper-agresję. Tam stoisz w przeciwniku i się z nim bijesz. Gra oducza też stosowania tarcz i cóż - ma niesamowitą mechanikę trickster weapons, której mi brakuje w większości późniejszych gier :).
Mimo, że w Soulsy i Eldena gra się bardziej defensywnie, to jednak nauczenie się agresywnego stylu jest fajne. Bardzo pomaga w DLC do ER:)
Zaczynam siać postrach. Wieści się szybko rozchodzą. Bossy mi uciekają. Aby tylko Malenia zwątpiła i będzie OK.
Co tu dalej robić - Wukong, Enotria, Biomutant z kupki xD, czy może Star..fie...War.., e tam, padło na Dark Souls 2 :-))
Jakieś 3/4 za mną. Ojej, pierwsze chwile po agresywnym SotE to jak się przenieść do filmu na zwolnionych obrotach. Wszystko 3 razy wolniej, ale myśleć trzeba i synchronizować się z przeciwnikiem na 3 sekundy do przodu, bo potem kicha i nie ma zmiłuj. To się nazywa planowanie strategiczne :-) Użycie buteleczki z leczeniem trwa wieeeeczność, wieeeeeczność. Ale od razu przypomniałem sobie za co pokochałem kiedyś tą grę - klimacik jakiego DS3 i DS1 nie mają, cudowne plątanie się po tym świecie i miodnych lokacjach, no i te mobki i ich upierdliwe ustawienia to nieustanny banan... A sama walka z bossami, no cóż, nazwijmy interesująca, interesująca INACZEJ ;-) Oj, jak SŁODKA ta GRA jest, jak SŁODKA! Relaksujący oddech świeżości :-) Przeplatanie ER z legacy Soulsami to jak zawsze świetny pomysł.
Thalar, dla uniknięcia wszelkich wątpliwości, w duchu solidarności z Twoim Długim Mieczem w ER, używam w DS2 tylko najprostszy toporek i nic więcej ;-)
Ach jak ja uwielbiam DS2 :) Klimat jak wspomniałeś najlepszy. A to, że trochę odbiega od dzisiejszych standardów to trudno. Jednak pomimo tego grało mi się świetnie. Dobrze, że idę po kolei z grami od FS, to przynajmniej nie miałem regresu w grafice :)
Oglądałem jak w DS2 grał Spartiatix i powiem szczerze, że ładnie sobie ten toporek dawał radę. Dobrze wybrałeś w takim razie :) Masz tam też DW (dual wielding) jakby co. Chociaż on chyba trochę inaczej działa niż w ER. Nie jestem pewny w 100%, bo grałem wtedy 1 mieczem. Testowałem przez chwilę ale chyba zestaw ruchów mi nie do końca pasował. Aczkolwiek jak teraz gram w ER na 2 miecze, to tak mi się spodobało, że będę musiał sprawdzić czy zestaw ruchów 2 mieczy w DS2 jest taki sam lub podobny. Jeżeli tak, to kolejne moje przejście DS2 będzie z DW. No i jeszcze ulepszanie zestawów. Jak mi tego brakuje w pozostałych grach od FS. Szkoda, że z tego zrezygnowali. Bardzo żałuję.
Powiem wam, że tak mi się spodobały ataki i w ogóle cały zestaw ruchów jakie wykonuje moja postać podczas walki w ER, że coś pięknego. I nawet bardzo dobrze się sprawdza. Właśnie poszedłem do Caelid żeby otworzyć Tunel Gael na przestrzał (zrobione) i potem trochę zabawiłem w okolicach. Trafiłem do warowni gdzie na placu na samym dole biegał lew z przywiązanym ostrzem do łapy. Miałem ponad 30K runów i niewiele brakowało mi do kolejnego poziomu. Czaiłem się na tego lwa z 10 minut. Zwiedziłem całą warownię ale cały czas co chwila wracałem do tego lwa. W końcu zeskoczyłem na najniższą platformę ale bałem się, że może on tam wskoczy. Na szczęście nie zrobił tego. No i tak podchodziłem do krawędzi żeby mnie uderzył, bo chciałem zobaczyć jak mocno bije. Trochę zeszło aż udało mu się. Nie było tak źle. Dla pewności kilka razy jeszcze dałem mu się uderzyć. Jednak cały czas te 30K runów mi nie dawało spokoju. Jeżeli zginę to dojście do niego nie jest może specjalnie trudne ale był po drodze przed wejściem mag spamer jakimś mocnym zaklęciem, no i odzyskanie spod lwa runów. W końcu postanowiłem, że wracam, bo szkoda mi stracić te 30K. Wrócę jak wbiję poziom i będę na zero. No i skoczyłem prosto do niego :) Oczywiście nie przez przypadek. Miecze dały radę. Ogólnie nie było tak źle :)
A odnośnie tunelu. Otworzyłem go specjalnie dla Aleksandra. Gdy podszedłem do drzwi i je otworzyłem, to jego tam wcale nie było. No fajnie. Najpierw stał i czekał aż mu otworzę, a jak to zrobiłem to jego nie było.
Byłem w Trzech siostrach. Dostałem miksturę ale nie dałem jej temu komu miałem dać, tylko Gideonowi. Źle zrobiłem? W sumie najpierw miałem dać tam gdzie miałem dać, ale było jeszcze do wyboru oprócz mikstury to również prochy jastrzębia (chyba dobrze pamiętam?). Najpierw dałem jastrzębia. Niestety od tej pory nie mogłem już dać mikstury. No to dałem Gideonowi. Jedyny co chciał ją wziąć. Nie wiem tylko czy coś sobie zepsułem przez tego jastrzębia.
OK, trochę terenów zwiedzone (oczywiście bardzo dokładnie) i zakończone.
Za mną Karyjska Posiadłość i Akademia Rai Lucarii.
Całe Pogrobno i Jeziorna Liurnia ukończona (a przynajmniej tak mi się wydaje).
Na razie zostawiłem sobie na później Ptaka rytuału śmierci, bo coś mi z nim średnio idzie ale jest do zrobienia.
Natomiast wczoraj spotkałem ciekawego osobnika o nazwie
spoiler start
Bestia spadającej gwiazdy.
Uhhhh... ciężki przypadek. To na razie przekracza chyba moje umiejętności,
Musiałbym poćwiczyć ale tak z biegu to nie da rady.
Jak to bije, to głowa mała. Tego się nawet dotknąć bez konsekwencji nie da :)
Wierzga, skacze, salta, półobroty i obroty, magia błyskawic i kamieni.
Do wyboru do koloru.
Ale ciekawy przeciwnik i muszę przy nim spędzić trochę czasu.
Szkoda tylko, że trochę daleko od ogniska.
spoiler stop
Zwiedzałem też trochę innego terenu i spotkałem bossa o nazwie 10/10:
spoiler start
Robaczywa Gęba
spoiler stop
Od razu mi się humor poprawił :)
To gdzie się tu teraz głównie kierować?
A jak wspomniał Kwisatz, ta bestia to tylko dziecko :).
Z tego, co pamiętam, to Nadin (streamer d2), zrobił tego bossa za 500 którymś razem. Mnie poszedł łatwiej, obecnie radzę sobie z nimi bardzo dobrze, ale na pocieszenie - przy pierwszym przejściu wydał mi się nieproporcjonalnie ciężki. Też z kilkadziesiąt podejść miałem.
Zrobiłeś Liurnię, zrobiłeś Karyjską Posiadłość, mógłbyś od biedy udać się w zasadzie w kierunku stolicy, ale moim zdaniem, możesz wziąć questa od Ranni w wieży 3 sióstr i nim podążać - jest bardzo długi i zaprowadzi Cię w ciekawe miejsca. Przy okazji wyrobisz sobie opinię na jej temat.
spoiler start
ona właśnie da Ci coś do roboty w Caelid i przed udaniem się do stolicy, załatwiłbym to coś w Caelid i w ogóle pozwiedzał tę piękną lokację
spoiler stop
Stolicę mógłbyś robić chyba już teraz - po prostu byłby to duży skrót.
Możesz wybrać się także do Wulkanicznego Dworu. Generalnie otwiera się przed Tobą kilka opcji eksploracji, w zależności, czy chcesz podążać drogą obowiązkową, czy zobaczyć też poboczne rzeczy - a te są fajne.
Respec też jest dobrym pomysłem, jeśli na jakimś etapie pomyliłeś się z rozdziałem punktów.
Wydaje mi się też, że dobrze zrobiłeś z tą miksturą. Że nikomu jej nie dałeś. Chyba dzięki temu będziesz miał w przyszłości szansę na dobry kamień do ulepszeń - Quest Nepheli Loux.
Na tym obszarze, tam, gdzie Selvius, są jeszcze inne wieże. Zwiedź je, bo będzie tam właśnie Ranni.
Via Tenor
Jak mozesz bic Bestie Spadajacej Gwiazdy! It's just a kid! ;)
Jak masz zrobiona Akademie to teraz mozesz sie pobawic respecem.
btw. Czas zwierzen... Lzy do respeca kopiowalem sobie trainerem, bo mi sie nie chcialo tracic czasu i uwazam ze jesli juz jest respec w grze, to nie powinien byc ograniczony, bo po co?
Albo zero albo full opcja.
Co prawda troche traci sie to "radz sobie tym co masz" ale je....c to. :P
Obrazek komentujacy moje zachowanie. ;)
Thalar, Ty to jesteś dobry chłopak, a jeszcze gdybyś ograniczył liczbę swoich pytań to byłoby super :)
Najbardziej byłoby super, gdybyś się dostosował do tego, co ci kiedyś pisałem.
I wątek jest znowu ładny.
Ja w sumie jeszcze jakoś rozumiem, że ktoś może zarejestrować się specjalnie na forum, by siedzieć w wątku na temat gry, której nie lubi, natomiast ustawianie userów w taki pasywno agresywny sposób to jest szmaciarstwo i trzeba to nazywać po imieniu. A zwłaszcza, jak robi to ktoś, kto już wylapal 2 bany za zachowanie.
Tysiące godzin spędzone na moście w Żelaznej Warowni, kilka osób poznanych później w realnym świecie, potężne i zacięte walki, to był cudowny czas <3 Dark Souls 2 i jego wybitny tryb PvP https://youtu.be/AZagCqI5BQk?si=0BDNOjMZBDLlTEaP
Thalar, tutaj odpisuje Ci raptem kilka osób, taka sekta eldenringowa, która ślepo ocenia grę na 10/10. A taka realna ocena od miażdżącej większości graczy, to ta z tego portalu, czyli 7. Będą Ci próbować zohydzić graczy myślących inaczej niż oni. Specjalizuje się w tym osoba ukrywająca się pod pseudonimem xandon (prawdopodobnie nastolatek będący na utrzymaniu rodziców). Poczytaj sobie jego wcześniejsze wpisy i zobaczysz, jaki ma zadufany, cwaniacki i irytujący ton odpowiadania. Pozjadał wszystkie rozumy. Tak Ciebie tylko ostrzegam, bo jesteś jednym z nielicznych nowych forumowiczów
Via Tenor
COs czuje ze jeszcze popusci.
Szkola sie zaczela, trzeba odreagowac.
Tak czy siak, polecam kolesia dac na ignore, bo nawet jak probowal pisac normalnie, to nigdy tu nic normalnego nie napisal.
Jak na razie dobrze mi się tutaj rozmawia z każdym. Dopóki ktoś nie będzie rzucał w moim kierunku wulgaryzmów, to przyjmę większość na klatę :)
Może zacząłem mój udział tutaj trochę zaczepnie, ale nie takie były moje intencje. Naprawdę. Nie dziwię się, że chłopaki tak zareagowali na początku. Już sobie to wyjaśniliśmy i chyba jest dobrze. Każdy może różnie ocenić daną grę, bo jeden będzie zachwycony i nawet małe błędy nie wpłyną na to, że wystawi 10/10. Inny pojedzie po grze równo i dokładnie. A reszta gdzieś się pewnie ustawi w środku. Akceptuję to i nie próbuję nawet tego naprawiać :)
Dopóki dobrze mi się rozmawia, to wiek mi nie przeszkadza. Może być i nastolatek aby zachowywał się normalnie i nie kaleczył języka. Sam mam czwórkę z przodu, która niedługo zmieni się na kolejną... ehhh.
W sumie obie strony biorące udział w dyskusji mają wpływ na jej przebieg. Czasami to ja mogę coś źle powiedzieć lub zostać źle zrozumiany. I wtedy druga osoba się może wkurzyć. Właściwie przyjąłem jakiś czas temu zasadę żeby się przestać denerwować kiedy nie ma takiej potrzeby. Życie jest i tak ciężkie momentami więc im bardziej będę się doszukiwał wad, tym sam będę nieprzyjemny dla innych. Tak to działa. Bardzo trudno mnie zdenerwować, no chyba, że ktoś przegina na maksa. Ale takie osoby staram się omijać / ignorować.
Nigdy jeszcze nikogo nie dałem do ignorowanych. To by musiał być ktoś, kto np. wkleja jakieś zdania po 5 razy pod rząd i robi to non stop, a moderacja by nie reagowała na takie coś. A jak ktoś pisze głupoty, to najwyżej nie odpowiadam na nie.
Rozumiem, że część osób dawno już ma za sobą całego ER i takie błahostki jakie tutaj wstawiam mogą denerwować, nużyć lub męczyć, bo powtarzają się na przestrzeni wielu miesięcy czy lat. Nie pisałem nic gdy grałem w Demon's souls czy Dark souls 1-3, bo tam to było jako świat zamknięty. Tutaj po raz pierwszy miałam styczność z otwartym światem i dlatego napisałem moje przemyślenia. Chłopaki przekonali mnie, że z czasem polubię ER i tak się właśnie stało. Super gierka. A potem to już się jakoś tutaj zaczepiłem, i tak sobie siedzę, i mi się ciekawie rozmawia.
Natomiast jeżeli denerwująca jest liczba moich wpisów tutaj na temat ER lub tematy, które poruszam, to mogę to zmienić.
xD Fanatyk, dziecinny jesteś bardzo... ale pośmiać się można...
Thalar - pisz śmiało, dzięki Twoim postom sam musiałem zgłębić kilka rzeczy i dowiedziałem się czegoś nowego.
W tych grach, ilość mechanik, wyjątków, interakcji jest tak przytłaczająca, że materiałów na dyskusję jest sporo:).
Natomiast jeżeli denerwująca jest liczba moich wpisów tutaj na temat ER lub tematy, które poruszam, to mogę to zmienić.
Nie jest.
Milo wejsc na forum i widziec Eldena na gorze.
Ja zreszta mysle ze biorac pod uwage jak te gry sa zrobione, to wlasnie wywolywanie takich dyskusji "w starym dobrym stylu" bylo i jest jednym z celow Myiazakiego i From Soft.
To co sie dzieje w tym temacie i ten temat, to jedno z ostanich miejsc ktore przypominaja dawne fora internetowe (z wyjatkiem "karczm", chodzi mi o tematy growe), zrzeszjace glownie pasjonatow.
To miejsce jest absolutnie unikalne jesli chodzi o to forum. Sa gry majace wiecej komentarzy ale to sa... glownie no.... komentarze (i oceny)... tutaj mamy rozmowy i rzeczywisty fandom danej gry.
Co jak widac niektorych boli. Z niepojetych dla mnie powodow, bo jakby kolezka pisal madrze to nikt by po nim nie jechal. Od samego poczatku jego posty tutaj sa... no powiedzmy ze sa dziecinne. ;)
Fanatyk Gier Video
Realna ocena od większości graczy? Ta średnia od graczy z GOL jest przecież absurdalna konfrontując z innymi stronami. W ostatnich latach najlepsza gra roku często ma tutaj niesamowicie zaniżone średnie i obrywa, bo jest bombardowanie niskimi notami przez ludzi, którzy nawet nie grali np:
2017 - The Legend of Zelda: Breath of the Wild (Switch 7,3, WiiU - 6,1)
2019 - Sekiro (Pc - 7,0, Ps4 - 5,8, XONE - 5,3)
2020 - The Last of Us II (Ps4 - 6,2)
2022 - Elden Ring (Pc - 7,1, Ps5 - 6,1, XSX - 5,4)
2023 - Baldur's Gate 3 (Pc - 6,7, Ps5 - 3,3, XSX - 6,0)
Rzeczywiście wiarygodne te średnie z GOL dla najlepszych gier z danego roku z największą ilością nagród. Chyba nie wierzysz, że to z uczciwego oceniania tak słabo wyszło.
Zauwazam tutaj pewna prawidlowosc. Ludzie tutaj maja chyba bol tylka o gry uznane za ogolne GOTY danego rocznika.
Zelda jeszcze ogarniam bo tutaj przed premiera wieszczono Switchowi szybka smierc "bo kto bedzie gral w duze gry na malej konsoli, a wogole Nintendo to dla dzieci i opoznionych jest" i ma to odzwierciedlenie w ocenie.
Ale reszta?
Okej... TLOU 2 - "wokeness". Niech bedzie, niektore rzeczy moze rzeczywiscie byly nieco na sile. NIe wiem, nie gralem, ogladalem na youtubie cutscenki i zakonczenie. Bo mnie ciekawilo czy pociagna wirusa, o wirusie bylo najmniej. :/ Ale i tak gra to pokaz technologii i wogole top tier.
Ale again.. reszta? Czysty bol dupy i kuriozum.
GOL to stan umyslu.
Dotarłem właśnie do Zamku Lwiej Grzywy. Tak przypadkiem całkiem, bo chciałem coś sprawdzić i wyszło jak wyszło :)
Chciałem zobaczyć co jest na skraju mapy i wyznaczyłem sobie 5 punktów świetlnych, bo lekko kręta droga była. Już w trakcie jazdy zobaczyłem przez co jadę ale odwrotu nie było :)
spoiler start
Całe stado dużych psów-dino za mną i wpakowaliśmy się prosto do obozu ludzi. Ja oczywiście od razu na drabinę i do góry na spektakl. Fajnie tak stać w spokoju i obserwować jak oni walczą. Przy okazji runy same wpadały. Wziąłem przybliżenie na teleskopie i chwila relaksu :) Po drodze testując fikołka na wieży spadłem niechcący więc ta sama historia. Tym razem zgarnąłem z premedytacją jeszcze więcej psów-dino i znowu na wieżę na spektakl. Nie mogłem się oprzeć. Chyba zrobię sobie jeszcze kilka powtórek, bo ciekawie się te walki ogląda :)
spoiler stop
Przed zamkiem stoi sobie Wielki nieprzekraczalny most. Hmmm... ja go przekroczyłem. Co więc oznacza ta nazwa?
Zastanawia mnie czemu tam są 2 teleporty właściwie stojące obok siebie (po obu stronach mostu), które prowadzą w to samo miejsce?
spoiler start
W środku powitał mnie duet, który zmroził mi krew w żyłach ale dałem radę za drugim razem. Jak już tak się spotkałem z nim kilka razy, to nawet fajny przeciwnik.
spoiler stop
A wracając do Bestii spadającej gwiazdy, to mówicie, że to dziecko?
spoiler start
Mowa o tym przy murach stolicy?
spoiler stop
Pięknie, pięknie :).
Jeśli chodzi o Zamek Lwiej Grzywy, to:
spoiler start
jest szczególnie ciekawy ze względu na festiwal, który będzie miał tam miejsce. A może już ma miejsce? Powinieneś trafić na zbiegowisko ludzi i bardzo charyzmatycznego mówcę. Zagadaj z nim. On powie co dalej.
Wydaje mi się, że jednym ze znaków, że festiwal się odbywa jest działający teleport przed mostem :)
Jeśli z jakiegoś powodu festiwal się nie aktywował, należy odpocząć przy dowolnym miejscu łaski na Płaskowyżu Altus i wrócić tam ponownie. Możesz też podążać questem Ranni i jej współtowarzyszy. To też zadziała.
Piszę to na wszelki wypadek, bo Zamek Lwiej Grzywy jest słynny z zupełnie innego powodu, niż ten duo fight - który swoją drogą, jest całkiem przyjemny jak na duo fight :)
spoiler stop
Co do bestii, to tak, ten przy murach to dzidzia jeszcze.
spoiler start
można trafić na dorosłe odpowiedniki
spoiler stop
.
A właśnie, wspominałeś coś o tym, że ptaki śmierci są problemem. One ogólnie bywają dość ciężkie. Jeśli chcesz sobie ułatwić - Ash of war ze świętymi obrażeniami lub nawet jakiś smar na miecz. Tylko wtedy ten typ wroga pada na kilka hitów i to nawet nie jest hiperbola :)
Co do bestii gwiazdowych to istnieja pewne niepotwierdzone plotki jakoby
spoiler start
Oprocz doroslych bestii istnialo jeszcze mega-koncowe stadium ich ewolucji. Choc zdania co do pochodzenia tych abominacji sa podzielone.
spoiler stop
Ale to sa niepotwierdzone plotki, rozsiewane przez wrogow Zlotego Porzadku. Winnych zeslano
spoiler start
do kanalow pod Lyendell
spoiler stop
oraz skazano na przymusowe sluchanie wykladow Gideona Ofnira na temat historii Lands Between przez 40 godzin. ;P ;)
No i w koncu festiwal! Najlepsze miejsce w Lands Between. Zabawy do rana, hulanki, muzyczki, sloje maja sporo do roboty, oj sporo.
Wesole miejsce. Moje ulubione.
Btw. dygresja nawiazujaca do DS1. Zawsze jak pisze o "festiwalu" to mi sie przypomina ten filmik. Wrzucam ponizej.
https://www.youtube.com/watch?v=g1-M4IhAueE&pp=ygUNcmF2ZWxvcmQgbml0bw%3D%3D
A na "bramce" Pinwheel. ;P
Wogole pewnie juz to pisalem ale polacam kanal. Tona ciekawostek na temat soulsborne i sposobu w jaki From Software je robi, podana w ciekawy, nie nuzacy, inteligentny sposob.
Zaraz wlasnie sie zabieram za najnowszy "Marika is a hipocrite". ;)
Tak, festiwal już ma miejsce. Jeszcze nie wchodziłem do niego, bo chciałem dobić poziom.
Jak rozumiem tutaj jest Radahn czyli osobnik, na którym spędzę sporo czasu?
Jeżeli to o nim była kiedyś mowa, to wolę nie zbierać runów po każdym przejściu przez mgłę :)
Zastanawiam się tylko czy moja postać jest już na odpowiednim poziomie.
Nazywany jest półbogiem i to mi coś mówi, że trafiłem na ścianę.
No nic... najwyżej wrócę do niego przy innej okazji.
A co dla was jest gorsze gdy już macie grę za sobą: Radahn czy Malenia?
Zamek cały zwiedziłem ale wszystko jest pozamykane. Albo źle szukam, albo po festiwalu reszta się otworzy.
Na te ptaki dobre są święte obrażenia? Dobrze wiedzieć. Najpierw pierwszego z nich (rytuału) wolałbym zrobić bez ułatwień. Potem zobaczymy. Ze zwykłymi osobnikami nie mam problemu. Dopiero te z rodzaju "rytuału" są już problematyczne. Jednak nie tak jak te bestie :)
Ah.. Lord Nito z DS1. Przypomniał mi się cały grobowiec, którego przechodziłem po ciemku, bo nawet nie miałem szczęścia do załatwienia wszystkich nekromantów żeby wypadła pochodnia. Dopiero po coś się wracałem i tego ostatniego spotkałem. Albo nie. Patches mi kopniaka sprzedał i na dole chyba trafiłem (już teraz nie pamiętam). Zawsze mu się daje wykopać na dół, pomimo tego, że wiem, że to zrobi. Po prostu jest to stały element moich rozgrywek. I nigdy mu nie wybaczam :) Od kiedy dowiedziałem się, że gdy mu nie wybaczymy, to daje nam lepszą nagrodę pocieszenia, to zawsze tak robię :)
A wiesz ze tam mozna tez sobie oswietlic czapka, ktora dostajesz po zakonczeniu sciezki Solaire'a?
Sunlight Magott chyba to sie nazywalo.
JEdna z trzech mozliwosci rozswietlenia tych ciemnosci egipskich. Druga to ta o ktorej piszesz, jesy chyba jeszcze jedna czapka dajaca swiatlo.
Ja podczas jednego runa rzucalem przed siebie kolorowe kamyki, te z krysztalowych jaskin. Dawaly rade. ;)
Btw. te kamyki sa bezposrednim nawiazaniem do (niestety niezyjacego juz) Terrego Pratchetta, jednego z moich ulubionych autorow fantasy.
PRISM STONE
Warm pebble emitting a beautiful phasing aura of seven colors, with a very rare eight.
" Octarine, also known as the Colour of Magic or the King Colour, was the eighth colour of the Discworld spectrum. It was visible only to wizards and cats. "
U Pratchetta "osmy kolor" (oktaryna), to kolor magii/niewidocznych dla normalnych zmyslow rzeczy.
Ot kolejna ciakawoskta/easter egg.
Tak, wiem o tej czapce. Próbowałem ją potem zdobyć ale okazało się, że grając w wersję standardową na PS3, a nie Remastered, to nie da się przejść tak łatwo Izalith. Po prostu te kawałki smoków zbierają aggro z tak daleka, że szok. Nawet metoda przebiegnięcia tego też nie wyjdzie, bo nasze bieganie względem ich biegania, to niestety nie ta liga. Dogonią i zabiją :) Musiałem poświęcić sporo czasu na przejście tego w normalny sposób, czyli wybicie całego Izalith. Ale zrobiłem to i tak już właściwie po przejściu najgorszego, czyli początku tego grobowca. Potem gdy już raczej nie będziemy spadać w przepaść, to można nawet i po ciemku ostatecznie. Ale początek grobowca po ciemku to jest koszmar. Drugi raz bym nie chciał. Chociaż powiem, że metodą po ciemku próbowałem to tyle razy, że już chyba do tej pory będę pamiętał gdzie trzeba iść. Poważnie :) Oczywiście dalej by było mi ciężko po ciemku ale znam przynajmniej rozkład całego grobowca i rozmieszczenie tych olbrzymów, ich rodzaj (zwykły czy łucznik) i liczbę w każdym miejscu. A najlepsze jest to pomieszczenie z 4 czy tam 5 naraz :)
Co do tej czapki, to można ją dostać bez przechodzenia całego Izalith ale do tego potrzeba 30 człowieczeństw. Teraz gdy już wiem gdzie to łatwo zdobyć, to bym inną kolejność wybrał. Ale wtedy szedłem przez całą grę bez spoilerowania sobie aż takich szczegółów. Zresztą każdy jest mądrzejszy gdy już przejdzie grę :) Wtedy to nawet bossowie już nie są straszni, bo nie wchodzimy w ciemno nie wiedząc czego się spodziewać. Ja mam tak właśnie teraz gdy gram w ER. Za każdym razem gdy jest boss to ta niepewność: łatwy czy trudny?
Takie małe odbicie od tematu ER, mam nadzieję, że wybaczycie.
Właśnie dotarła do mnie paczka z tak długo oczekiwanym przeze mnie Dark souls 1 (PS3) ale od razu z dodatkiem, bo ta co miałem do tej pory, to tylko sama podstawka była. Wszystko w super stanie jak nówka prosto z folii producenta :)
Włączyłem żeby sprawdzić czy działa, czy dodatek rzeczywiście jest i czy mój dotychczasowy zapis przejdzie na tę nową wersję. Podobno wersje na USA i Europę nie są ze sobą kompatybilne pod tym względem. Nie wiedziałem co mi przyjdzie i był stresik czy nie będę musiał od nowa przechodzić całego DS1. Na samej podstawce doszedłem do Gwyna i zatrzymałem się z walką, bo chciałem dodatek ograć (podobno pokonanie Gwyna to z automatu NG+).
Uff... dodatek jest, cała moja postać działa i wszystko co do tej pory. To są dobre wieści. Złe są takie, że dopiero teraz widzę jaka ta gra jest toporna. Aaaaa..... jak mi się źle gra. Muszę skończyć ER, potem BB, potem Sekiro. Dopiero wtedy wracam do DS1. Niestety nie dam rady na chwilę obecną.
Śmiać mi się chciało jak wziąłem kontroler PS3 do ręki, włączyłem DS1 i sprawdzam jak to tam było z przyciskami. Szukam gdzie było skakanie i coś znaleźć nie mogę. Czy to była jakaś kombinacja, czy co? Dopiero po jakiejś minucie oprzytomniałem. No przecież tam nie było skakania :)
padło na Dark Souls 2 :-))
Jakieś 3/4 za mną. Ojej, pierwsze chwile po agresywnym SotE to jak się przenieść do filmu na zwolnionych obrotach. Wszystko 3 razy wolniej, ale myśleć trzeba i synchronizować się z przeciwnikiem na 3 sekundy do przodu, bo potem kicha i nie ma zmiłuj. To się nazywa planowanie strategiczne :-) Użycie buteleczki z leczeniem trwa wieeeeczność, wieeeeeczność.
Piszesz co prawda o DS2, a ja o DS1, ale właśnie jeszcze bardziej te słowa do mnie teraz dotarły :)
Boli, prawda? :)
Poszedłem dla próby na pierwszego bossa w tym dodatku (Sanctuary Guardian), bo przecież musiałem...
Taaaak, picie jest długie i blokuje moją postać. Kiedyś mi to nie przeszkadzało, bo od tego zaczynałem i dziwiłem się, że ludzie narzekają na to picie. Teraz po DS3 i ER już rozumiem ludzi.
Dlatego moja rada dla nowych w soulslike: idźcie po kolei, tak jak gry były wydawane. Wyjdzie wam to na dobre. A przy okazji poznacie jak się te gry rozwijały i poprawiały. Docenicie wszelkie smaczki i nawiązania. Zobaczycie co jest powielane i/lub podobnie zrobione. No i docenicie to co jest najnowsze, czyli DS3 i ER. Aczkolwiek powtarzam, że nie uważam tamtych gier za słabe. Po prostu od nich się to zaczęło i było to w czasach gdzie nie dało się tego zrobić tak, jak to się robi teraz z uwagi na ograniczenia sprzętowe. Wszystkie gry od FS warte są zagrania (przynajmniej piszę o tych, w które sam do tej pory zagrałem) ale myślę, że kolejne też :)
Tyle odskoczni od głównego tematu. Wracam do ER. Idę na festiwal.
:-)
Ja tam nie narzekam, tylko "ciekawy" jest ten moment przełączenia. Do tempa walki można się dość szybko przyzwyczaić. Ja już to raz przeżyłem, kiedy po pierwszym czy drugim przejściu ER zagrałem pierwszy raz z życiu w DS1 i DS2. Cisnę sobie teraz znowu to DS2 z wielką przyjemnością. Ciekawe jest takie urozmaicenie: otwarty świat wolnego kłusowania vs dziergana liniówka też z ciekawą konstrukcją świata:-)
Aha, mój 2-gi najbardziej ulubiony boss z DLC do ER to Romina. Z jakim zdziwieniem przypomniałem sobie jej daleką "wersję" w DS2, nie zaglądaj do spoilera:
spoiler start
*** Skorpionica Najka ***
spoiler stop
Człowiek wrócił sobie z weekendu i co tu się wyprawia :-)
* Caelid - Fort Gael. Ciekawie się czytało tą relację spotkania z "lwem", super :-) Sugeruję też bardzo dokładną eksplorację tej miejscówki, bo zawiera mnóstwo wartościowych elementów do builda. Popiół Lwi Pazur z lwa, którego ubiłeś, pewnie nie będziesz używał, choć możesz z ciekawości spróbować z Długim Mieczem, jedna z najbardziej OP i widowiskowych umiejętności w grze, głównie dla ciężkich broni siłowych. Popularna inkantacja wzmacniająca ataki Ogniu, daj mi siłę. Talizman Siła +5. Na tyłach, ciężko znaleźć ścieżkę, jeszcze jeden popiół ogniowy, kiedyś też bardzo silny poise dmg, dziś znerfiony.
* Zachowanie run po śmierci. Jeżeli będziesz jeszcze kiedyś stał przed takim dylematem jak z tym lwem, czyli walczyć i ryzykować utratę run czy się wycofać, to w grze jest łezka do eliksiru, która zapobiega utracie run przy śmierci przez pewien czas, starcza na dłuższą walkę nawet. Tej używałem czasami, przydatna, zwłaszcza na wyższych NG+ gdzie koszt wbicia kolejnego levela to praktycznie z silnych bossów lub długiego zbierania run bez śmierci. Są też takie zużywalne gałązki w miejsce talizmanu, które mają podobne działanie, ale z tych dawno nie korzystałem.
* Zamek Lwiej Grzywy. Oprócz Głównego Gwoździa Programu, o którym pisali koledzy, i do któego widzę się szykujesz, też warto potem się uważnie rozejrzeć wokół. W samym Zamku znajdziesz ostrze do zakładania właściwości (affinity) Ognia i Sztuki Płomienia, o które kiedyś pytałeś. Przed Zamkiem, dokładnie tam gdzie obserwowałeś te walki z psami, jest do zgarnięcia jeden z najlepszych popiołów dla broni melee, o nazwie Wyszczerbione Ostrze, znacznie wzmacnia siłę ataku fizycznego. Sam zawsze go używam i możesz chcieć spróbować na Długim Mieczu.
* Mikstura od Seluvis. Czy coś zepsułeś? Miksturę można dać trzem osobom:
--- Łajnożerca - pozwala zdobyć jego summona, ale psuje jego quest
--- Nepheli Loux - pozwala zdobyć jej summona, ale psuje jej quest
--- Gideon - bez summonów, nie psuje innych questów
Summon Łajnożercy jest niby bardzo silny, ale... Skończenie questa Nepheli bym sobie zarezerwował, w połączeniu z questami dwóch innych NPC.
* Gdzie iść dalej? Ja tam unikam radzenia gdzie iść dalej, bo uważam, że to indywidualna sprawa jak sobie kształtujesz swoją przygodę. Ale jeżeli nie zamierzasz przechodzić ER wielokrotnie lub chcesz to pierwsze przejście zrobić dokładnie, to przyłączam się do rekomendacji zrobienia questu Ranni. Must have. Ja bym tam osobiście nie wytrzymał i już był w Stolicy :-) ale nie namawiam. Wulkaniczny Dwór mi się osobiście bardzo podoba i jest świetne zaplątanym legacy dungeonem z wieloma tajemnicami.
* Łzy do respeca. Osobiście stosuję metody naturalnego pozyskiwania :-) Większość z tych łez znajduje się po drodze, i wystarcza ich z dużym zapasem na kilka respeców, mi nigdy nie zabrakło. Tylko trzeba wiedzieć gdzie są. Przykładowo Wioska Albinauryków - tam musisz zajść, leży sobie spokojnie na ziemi, tylko jak nie wiesz to może ci umknąć, jak wiesz to zgarniasz przy okazji. W Limgrave jest taki mobek, koło punktu łaski, który musiałeś odwiedzić, którego jak uderzysz to się zamienia w niedźwiedzia i po pokonaniu łezka. Itp. itd. Inne leżą często po drodze w dalszej części gry, sporo w krainach po ziemią. Ostatecznie można jakiś krótki przewodnik z yt po tych lokacjach obejrzeć i zapamiętasz na zawsze.
* Radahn czy Malenia? To zależy... Hmmm... Jak to powiedzieć, powiedzmy, że na razie Malenia, ale nigdy nie wiadomo jaki boss komu i kiedy siądzie.
* Ptak śmierci. Każdy boss ma różne poziomy negacji dla różnych rodzajów obrażeń (standardowe, cięcia, pchnięcia, uderzenia) i rodzaje elementów (magia, ogień, błyskawice,święte). Ptak śmierci z tego co kojarzę najsłabiej neguje czy wręcz słabuje na uderzenia i święte obrażenia. Zatem najbardziej efektywną bronią na niego byłaby teoretycznie np. pałka ze świętym affinity. Ale tak jak wykazał Minas Morgul smar lub popiół z świętymi obrażeniami znacznie ułatwią walkę. Jeżeli chcesz zachować popiół, który akurat masz i dać tylko święte affinity, to musisz mieć ostrze dla kowala do świętych właściwości, a to jest do zdobycia dopiero w Stolicy.
* Błahostki. Podobnie jak koledzy, nie uważam absolutnie Twoich komentarzy za błahe. Każdy nowy gracz w Elden Ring ma ten przywilej i szczęście, że ma świeże spojrzenie i dociekliwość, które mi po kilku przejściach gry może się "stępić". Więc widzisz rzeczy, których inni mogą nie widzieć, a wspominki i odświeżenie swoich własnych doświadczeń z Twoich opisów też jest przyjemne. Nie ma to jak pierwsze przejście. Ono jest tylko jedno :-)
* GOL. Zgadzam się, że ten wątek to jedno z niewielu kulturalnych miejsc na tym forum, gdzie się odbywa merytoryczna dyskusja na temat gry, a nie personalne podjazdy czy typowa s*alnia, nakręcające plemienne wojenki. Mam nadzieję, że tak pozostanie.
Fanatyk, jak chcesz się levelować do poziomu ludzi dorosłych i dojrzałych, to zacznij od zachowania jakiejś podstawowej integralności. Jeżeli już piszesz o mnie (a nie o grze), to miej przynajmniej odwagę pisać do mnie, a nie za mną, jak mężczyzna, prosto w oczy. Najpierw zagajasz jakąś niby sensowną "koleżeńską" rozmowę, w której dostajesz grzeczne odpowiedzi. Potem z boku zaczynasz obmawiać w formie brukowego Pudelka. Bardzo to słabe i fałszywe. Skarżenie, kapusiowanie i dyskredytacja za plecami, to takie metody rodem z dawnej bezpieki. Jak nie pasują czyjeś poglądy lub merytoryka, to trzeba ośmieszyć na innych polach: za młody, za stary, złe pochodzenie, złe wykształcenia, bez doświadczenia, złe poglądy, głupie opinie, nieznajomość czegoś tam, sekciarstwo itp. Wyrośnij z tego, to będzie ci łatwiej w świecie ludzi dorosłych.
Możesz zacząć od wyartykułowania jaki jest twój cel powracania tutaj? Może będzie ci można jakoś pomóc. Dużo piszesz o swoich osiągnięciach i świetności DS2, czasem szukasz partnera do szachów, wyglądasz na trochę zagubionego, trudno ci się wstrzelić w tematykę dyskusji. Ogólnie ER oceniasz 7/10, zgadzam się że może być dla ciebie 7/10, dlaczego nie, pisz sobie o niej co chcesz, nikt ci nie broni. Ale boli cię że ktoś ocenia 10/10, a fani gry to sekta. I co chcesz z tym zrobić? Chcesz mnie przekonać, że ER to nie jest mój osobisty GOAT i nie mogę pisać o swoich doświadczeniach z nią związanych? Powodzenia. Może zacznij moderować jakąś sensowną dyskusję w wątku DS2, będzie coś konstruktywnego, chętnie sobie poczytam lub popiszę o tej grze, bo lubię ją prawie tak bardzo jak ER.
Xandon w sumie podsumował to pięknie, ale tak... Radhan, czy Malenia?
Z tym pierwszym, nieco zależy, natomiast Malenia to chyba zawsze jest zaskoczenie dla miłośników Soulsów. Niektórzy sobie z nią radzą dość szybko, ja raczej do takich osób nie należałem.
W każdym razie, wszystko co ma w zanadrzu jest do spokojnego nauczenia się i ma kilka krytycznych słabości.
Acha, to mówicie, że to
spoiler start
Radahn spada z powietrza, a nie że rzuca czymś co wybucha?
Myślałem, że sam Radahn uciekł gdzieś daleko i stamtąd we mnie czymś rzucił co wybuchło na cały ekran.
A czy ta wieeeeeelka arena to ma znaczenie, czy po prostu taka jest i już?
spoiler stop
Odwiedziłem Radahna. Nie wiem co mam o nim sądzić :)
spoiler start
Za pierwszym razem ledwo do niego doszedłem, bo nie wiedziałem co się dzieje, gdzie on jest, kto do mnie strzela. Poza tym nie widziałem czym są na ziemi takie snopy światła. Było ich kilka obok siebie. Jedno dotknąłem i przywołałem jakiegoś pomocnika niechcący. No trudno, chociaż nie pożył zbyt długo :) Tak szczerze powiem, że nawet nie wiem za bardzo gdzie on był na tym ekranie. Dopiero gdy zobaczyłem powtórkę (bo oczywiście nagrywałem), to mogłem gdzieś go tam w oddali dojrzeć jako małą "plamkę". Dotarłem do głównego bohatera, ale chyba nawet nie zadałem mu żadnego obrażenia.
Za drugim razem już nie dotykałem tych światełek, więc nikogo nie przyzwałem. Dotarłem do niego i zbiłem mu chyba do 75-80% paska HP, czyli niewiele.
To samo było za trzecim i czwartym razem, tyle że dłużej wytrzymałem czasowo.
A za piątym razem zbiłem mu HP chyba gdzież do 45%. Zniknął i przez kilka sekund rozglądałem się naokoło gdzie jest. Nagle nastąpiła detonacja na całym ekranie i moja postać wyparowała w trybie natychmiastowym. No nie wiem jak mam uniknąć czegoś, co trwa ułamek sekundy i na tym koniec. Pewnie jakiś sposób jest. Trudna sprawa.
spoiler stop
Natomiast zanim poszedłem do Radahna, to poszedłem za sugestią xandona i sprawdziłem czy wszystko zebrałem z tego obozu co obserwowałem z wieży. Dołączyłem do walki, potem do kolejnej, i kolejnej, i kolejnej, i tak coraz śmielej sam sobie podchodziłem do tych dino-psów i wielkich ptaków. I zwiedziłem spory kawałek mapy. Doszło do tego, że dotarłem do
spoiler start
smoka (Rozkładający się Ekzykes), którego kiedyś odwiedziłem ale zostawiłem na potem z racji szkarłatnej zgnilizny. Zrobiłem gdzieś może 10 podejść, może 15. Nie więcej. Musiałem go rozpracować, a szczególnie ten gorszy rodzaj chmury. Na początku nie załapałem, że są 2 jej rodzaje. A gdy to już do mnie dotarło, to nie mogłem się zorientować jak to sygnalizuje. Trudno to wyłapać, bo trzeba momentalnie reagować na jego zionięcie tą "lżejszą" wersją. Gdy już udało mi się potwierdzić, że to ten ruch, to 2-3 podejścia i dało radę.
Łatwy nie jest. Ta szkarłatna zgnilizna zadaje olbrzymie obrażenia i to w tempie ekspresowym. Podobnie do szaleństwa. Oba niebezpieczne. Ale udało mi się i to z moimi 2 mieczami i na nogach (bez konia).
Walka bardzo mi się podobała. Pomimo tego, że jest trudnym przeciwnikiem, a ta szkarłatna zgnilizna jest przechlapana. to w ogóle się nie denerwowałem. Chyba pierwszy boss, który nie powodował zdenerwowania. Ciekawostka dla mnie :) Satysfakcja z pokonania go ogromna.
spoiler stop
Ale to nie koniec przygód, bo trafiłem kilka niezłych momentów w Caelid.
Podchodzę powoli do wielkiego ptaka od tyłu. Siedział na kamieniu, a ja nie mogłem na niego wejść i wydawało mi się, że jeżeli wskoczę na kamień to on się zorientuje i nici z zaskoczenia. Próbuję to z lewej, to bardziej z prawej, to po środku, no nie da się wejść bez wskoczenia. Myślę: trudno będzie normalna walka. Machnąłem mieczem i czekam aż się odwróci. Zero reakcji. Drugi raz. To samo. Przesunąłem się lekko w lewo i machnąłem trzeci raz. Nagle dostałem po plecach jakimś narzędziem i od razu leżę na ziemi. Straciłem z oczu tego ptaka, nie wiem czy on zareagował na moje trzecie machnięcie mieczem. Jednak to jeden problem, bo drugim jest kto mnie zaatakował, bo przed paroma sekundami w okolicy mnie i ptaka było pusto, a teren w sumie otwarty. Kto mnie tak położył, myślę? I nagle pojawia się napis na dole ekranu: Nocna kawaleria. Znowu noc? No nie, nie umiem rozpoznać kiedy to noc, jakoś niezbyt ciemno jest nocą w tej grze. OK, to już wiem kto mnie zaatakował. Teraz pytanie czy bijemy się we dwójkę, czy w trójkę :) Olałem ptaka i skupiłem się na jeźdźcu licząc na to, że ptak jest głuchy. No i na szczęście był. Cała walka za jego plecami :) Niechcący załatwiłem kolejną Nocną Kawalerię.
Skradam się do kolejnego ptaka, a tu nagle
spoiler start
spotkanie ze lwem.
spoiler stop
No nie dadzą mi zapolować na spokojnie. I to jeszcze przeciwnik, którego się kompletnie nie spodziewałem.
Natomiast odnośnie tych ptaków to ja mam jakiegoś pecha, bo jeszcze potem znowu chciałem zrobić ten sam numer ze skradaniem się (bez kucania oczywiście) i już na spokojnie wskoczyłem na kamień. Już miałem zdzielić ptaka gdy nagle dostałem w plecy dziobem od drugiego. Nie wiem skąd się wziął ale załamałem się. Oczywiście ten pierwszy się zorientował i wyszedł duet ale z zaskoczeniem mnie, a nie ich. Czemu w tej grze nie mogę się dostać do nich po cichu? :)
I na koniec chciałem sprawdzić czy jeżeli walka toczy się obok kupca, to może on otrzymać obrażenia od kogoś innego niż ja, ile wytrzyma i/lub czy umrze. Zrobiłem kilka testów i w końcu mi się udało to zobaczyć. Lepiej to wychodzi z dino-psami niż z ptakami. Jeden kupiec nie przeżył ale ciekawostka, bo zostawił po sobie dzwonek, który zaniosłem do NPC w Twierdzy Okrągłego Stołu i można kupić wszystko to, co miał ten kupiec. Ostatnie słowa kupca brzmiały mniej więcej: "Dałem się pokonać zwykłemu <...>" (nie pamiętam określenia ale chyba "włóczędze"). Myślałem, że skoro tak powiedział, to będę musiał to odkręcić ale na szczęście nic się nie stało poza śmiercią kupca. Też ktoś testował, bo był ciekawy? :)
Co do Radahna i jego wyskoku, to
spoiler start
w momencie, gdy wyskoczy, wskakuj na konia i jedź daleko od miejsca jego skoku. Z tego, co kojarzę, on wraca w miejsce, w którym byłeś, gdy wyskakiwał, a samo AoE jest spore :). Ale pewien nie jestem. W każdym razie szarża w dowolnym kierunku jest rozwiązaniem
spoiler stop
Masz też rację, że momentami noc mogłaby być nieco ciemniejsza. Jasność ma trochę sensu, bo horyzont jest rozświetlony przez wielkie drzewo, ale czasem przez to też czasem nie wiem jaka to porą dnia.
Ten smok ze Szkarłatną Zgnilizną też wydawał mi się mocno odstawać od reszty (gdy byłem na tym etapie gry). Z tego co też kojarzę, masz 2 typy Scarlet Rot. Jeden zadaje nieco mniej obrażeń, a drugi to w zasadzie bardzo szybka śmierć. Pierwszy zwykle bywa aplikowany przez zatrute jeziora, sadzawki, a drugi przez wrogów.
I rozbawiłeś mnie kwestią tego merchanta. Oczywiście widziałem, że w tej grze friendly fire i to nie jest jakaś nowość, bo wrogom zdarza się wyeliminować samych siebie, ale nie przyszło mi do głowy, że npc jak najbardziej może oberwać od mobów ;)
Czyli
spoiler start
bez konia nie da się tego przeżyć? Szkoda, bo konia używam tylko do przemieszczania się po mapie. Nigdy na nim nie walczę. No ale skoro mam zginąć, to trzeba będzie to przeboleć.
spoiler stop
A z tym kupcem to odkryłem to przez przypadek gdy chciałem trochę się poduczyć walki z tymi dino-psami. Najwygodniej mi było z tym kupcem co siedzi obok chatki i ogniska, a zaraz za chatką jest zagroda z owcami i 2 dino-psami. Ponieważ co chwila ginąłem, to chciałem mieć runy nie na środku zagrody z tymi psami, tylko obok ogniska. No i najpierw panika, bo myślałem, że mi kupca ten pies zabije. Ale twardy skubany był. Wskoczył na konia i tak sobie stali i przeżyli. I tak potem obok wiele razy już na spokojnie walczyłem nie przejmując się kupcem aż do momentu gdy zauważyłem, że pasek życia mu się pojawia gdy otrzyma obrażenia. No i to mnie doprowadziło do tego żeby sprawdzić czy on jest śmiertelny, czy nie. No i nie jest :) Ale dosyć długo wytrzymuje więc musiałem długo tańczyć wokół żeby to specjalnie wywołać. A łatwe nie jest :)
Thalar - jeśli chodzi o jego skok, to spokojnie da się to raczej przeżyć bez konia. Po prostu w momencie, gdy skacze, biegniesz z całych sił przed siebie :).
A teraz coś, co mnie rozbawiło do łez. Nie mogłem się przestać śmiać. I nie skończyło się na jednokrotnym obejrzeniu. Po prostu takiego czegoś się nigdy nie zapomina :)
Wystarczy tylko samą walkę obejrzeć, która trwa jakieś 30 sekund:
https://www.youtube.com/watch?v=XP9vAHjOSYU&list=PLEYgDiJ55KU-vse9VZSIpnYv8jsDGPZkw&index=86&t=20m51s
Dobre.
Jeśli mam być szczery, to zdążyłem zapomnieć już ze dwie gry, w które zagrałem, ale nadal pamiętam niektóre potyczki w Soulsach i Eldenie, jakby to było wczoraj.
Niektóre najbardziej absurdalne akcje sam nagrywałem i wrzucałem wcześniej, ale byłyby trochę spoilerami.
Najbardziej lubię sytuacje, gdy nie mam już leczenia, zaczyna się jakiś szalony taniec z bossem, ten odpala swoje najrzadsze combo, ja przy okazji blokuję się o ścianę lub filar... a jakimś cudem się udaje :)
Oczywiście link ze znacznikiem czasowym nie zadziałał.
Chodziło mi o moment z 20 minuty 51 sekundy
Tak, te się pamięta, bo dokonaliśmy prawie niemożliwego :)
Ile jednak jest takich gdzie bossowi zostaje 2-3 mm paska HP, a my giniemy. To już wtedy boli. Szczególnie gdy boss jest z tych trudniejszych.
A tak swoją drogą to ostatnio miałem czarną serię upadków z wysokości. Najczęściej dzieje mi się to gdy jestem na wierzchowcu i stoję przy krawędzi urwiska. Włączam mapę żeby coś sprawdzić i potem gdy już chcę zamknąć mapę, to używam przycisku z kółkiem. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności zamiast tylko zamknąć mapę, to zamykamy mapę i od razu biegniemy prosto w przepaść. No to już się staje koszmarem dla mnie. Czemu ktoś to tak zaprojektował, że równocześnie zamykamy mapę i biegniemy to nie mam pojęcia.
Rozejrzałem się uważnie po tej pięknej okolicy i postanowiłem urządzić pojedynek potworów. Zaggrowałem jedną dużą ośmiornicę lądową przy Jaskini Porzuconych i dwie duże ośmiornice lądowe odpoczywające na skale, razem trzy. Ruszyłem następnie na Theodorixa i też go zaggrowałem. Po krótkiej chwili jazdy koniem pomiędzy Żmijem i ośmiornicami, wrogowie rzucili się na siebie i rozpoczął się prawdziwy pojedynek potworów, jak w filmie. Hollywood by się nie powstydził. Theodorix jak stanie na 2 nogach wygląda jak wykapana Godzilla, ale agresywne ośmiornice nie mają przed nim żadnego respektu. Najbardziej spektakularny widok, gdy któraś przyczepi mu się zaciekle do ogona. Było na co przez parę minut popatrzeć. Nie udało mi się tylko włączyć do walki dużego kraba, który też się plącze po okolicy. Ani boss ani krab nie byli sobą zainteresowani. Trochę dziwne, bo Theodorix potrafi na tej arenie zaatakować też małe krabiki. No ale koniec końców Godzilla jak przystało na porządnego potwora wygrał z ośmiornicami, choć tym udało się zbić mu połowę paska życia. Wypuściłem jeszcze do walki dwóch Rycerzy Godricka, którzy trochę pomęczyli bossa i dobiłem Theodorixa dwoma kolosalnymi młotami, aby było wiadomo kto rządzi na Ziemiach Pomiędzy ;-)
PS1 Jeżeli chciałbyś zapewnić sobie permanentną ciszę poruszania się i skradania to polecam talizman Crepus's Vial. Można go zdobyć na twoim etapie gry w fajny sposób, zachęta do podążania ścieżką Wulkanicznego Dworu :-) W późniejszej części gry zdobędziesz też strój Czarnego Noża, który również zapewnia ciche kroki. W grze są też możliwości niewidoczności.
PS2 Jeżeli chodzi o kupców to można ich wszystkich zabić i przenieść ich cały asortyment do jednego miejsca u służek bliźniaczek w Twierdzy Okrągłego Stołu. Nie namawiam do tego, bo to fajne chłopaki, ciekawa frakcja, nie wiem czy nie ma jakichś konsekwencji fabularnych. Poza Twoimi niecnymi czynami z tym biednym kupcem jest jeszcze jeden dość przerażający typ polujący na ich dzwonki. Może go kiedyś spotkasz.
Ciekawie wygląda taki zaaranżowany spektakl :) Sam pewnie też spróbuję, a co :)
Nie namawiam do tego, bo to fajne chłopaki, ciekawa frakcja, nie wiem czy nie ma jakichś konsekwencji fabularnych.
Ogólnie to zostawiam każdego, kto nie przejawia wobec mnie agresji, czyli np. podchodzę do gościa z pochodnią i go eliminuję ale pozostałych co się kulą lub odchodzą, to nie ruszam. Jakoś nie mogę. To samo ze zwierzyną. Oczywiście rozumiem, że to tylko gra i jeżeli czegoś bym potrzebował żeby z nich wypadło to to zrobię, ale tak bez sensu zabijać, to nie. Wiem też, że w Demon's souls i DS1-3 były konsekwencje takich działań, więc tym bardziej tak nie robię. Ale tutaj nie mogłem się powstrzymać. Zastanawiam się teraz czy skoro nie ma to konsekwencji, to czy nie "przenieść" sobie tych kupców do Twierdzy? :)
Poza Twoimi niecnymi czynami z tym biednym kupcem jest jeszcze jeden dość przerażający typ polujący na ich dzwonki. Może go kiedyś spotkasz.
Jeżeli mówisz o nocnym spotkaniu w szopie, to gościa już nie ma :) Dzwonek po nim zaniosłem do tego właśnie NPC.
Odnośnie Radahna to mówicie, że
spoiler start
biegniemy w dowolną stronę? No nie wiem... Właśnie tak zrobiłem i biegnę sobie zadowolony ile sił starczy i widzę nagle przed sobą lecący meteoryt ale centralnie na mnie. Doleciał prosto w moje miejsce i na tym był koniec :)
spoiler stop
Radahn pokonany.
Jak zwykle to u mnie bywa solo, bez magii, bez tarczy, tylko 2 miecze i fikołki.
Nic w ubiorze i talizmanach nie zmieniałem, było tak jak na co dzień.
Największa trudność dla mnie to był ten
spoiler start
meteoryt. Wiele prób musiałem zrobić żeby zorientować się jak to zrobić bez konia.
Tak dla informacji gdyby to kogoś interesowało:
Nie trzeba od razu biec gdy Radahn zniknie. Można stać w miejscu tylko trzeba zobaczyć skąd leci i gdy meteoryt już będzie w naszą stronę leciał, to tak mniej więcej w połowie trasy trzeba biec pod kątem prostym w lewo lub prawo. Jeżeli zaczniemy biec od razu, to najczęściej zaliczymy zgon. Raz mi się tak udało, ale tylko raz. Natomiast gdy już tworzy się linia za spadającym Radahnem to ona z tego co zauważyłem nie skręci nagle. Dlatego trzeba chwilę odczekać i wtedy powinno być OK. Chociaż nie wiem czy ilość prób jest wystarczająca żeby ostatecznie wyrokować, bo być może akurat miałem szczęście? Wydaje mi się, że raczej tak to działa, ale proszę w razie czego wziąć poprawkę na ten opis. Taka mała asekuracja z mojej strony.
spoiler stop
Nie byłem u niego więcej niż 20 razy. Połowa z tego to najpierw zaznajomienie się z jego atakami, a druga połowa to notoryczne zgony od wiadomo czego.
Tak czy inaczej fajny boss. Nie wiem czy bym go lekko nie utrudnił ale może przesadzam. Nie jestem zwolennikiem takich szybkich chaotycznych ataków składających się na długie combo. Dlatego zostawiając jego aktualne ataki, może jednak zostawiłbym go tak jak jest.
Wygląda na to, że chyba moje miecze dają radę. Udało mi się je ulepszyć następująco:
1. Wymyślny długi miecz +16
______ Fizyczne: 193 + 84
2. Długi miecz zimna +14
______ Fizyczne: 145 + 48
______ Magiczne 116 + 30
______ Powoduje nagromadzenie mrozu (88)
Co do tego mrozu to chyba tylko z 1 raz widziałem ten efekt na dino-psie. Natomiast poza tym jednym przypadkiem to nie wiem kiedy się ten efekt aktywuje i jakie warunki trzeba spełnić. Może wie ktoś i podpowie? Poza tym jednym przypadkiem to tak jakby tego mrozu nie było. Nie oceniam czy mi to utrudnia, czy nie, ale chciałbym wiedzieć jak to działa, bo może bym to zmienił na coś innego?
Taka kombinacja powoduje, że te miecze nie powinny pójść w odstawkę.
Nawet w Caelid te dino-psy i wielkie ptaki ogarniam już samemu bez angażowania obozu rycerzy :)
A jeżeli dały radę w walce z Radahnem, to chyba nie jest tak źle.
Na razie zostają. Cieszy mnie to niezmiernie :)
Gratki za pokonanie Radahna :-)
Co do tego mrozu to chyba tylko z 1 raz widziałem ten efekt na dino-psie. Natomiast poza tym jednym przypadkiem to nie wiem kiedy się ten efekt aktywuje i jakie warunki trzeba spełnić. Może wie ktoś i podpowie?
Nagromadzenie mrozu i krwawienie to dwa najsilniejsze efekty w tej grze. W zależności od sytuacji jeden jest trochę lepszy od drugiego. Generalnie więcej przeciwników i bossów jest odpornych na krwawienie, podczas gdy mróz można zaaplikować prawie każdemu. Jak to mniej więcej działa:
* Twoja przygotowana broń / umiejętność powoduje określone nagromadzenie mrozu np. 88 jak podałeś.
* Boss ma określoną odporność na mróz np. Radahn ma odporność na mróz 334 / 432 / 722 / 1179.
* To oznacza, że:
--- aby zaaplikować mu mróz pierwszy raz musisz go uderzyć 4 razy: 4 x 88 > 334
--- aby mu zaaplikować mróz drugi raz potrzebujesz już walnąć 5 razy by przekroczyć próg 432 itd.
--- za czwartym i każdym kolejnym razem potrzeba już 14 razy by przebić 1179
* Co oznacza zaaplikowanie mrozu:
--- wizualnie widzisz mroźną mgiełkę wokół wroga
--- zadajesz natychmiastowo dmg równy 10% HP mobów i 7% HP bossów
--- dodatkowo przez 30 sekund przeciwnik dostaje debuffa i przyjmuje 20% więcej dmg
--- w połączeniu z atakiem lub umiejętnością ułatwia przełamywanie postawy
* Mróz jest generalnie bardzo łatwy do zaaplikowania, nie skaluje się z niczym jak krwawienie wymagające mistycyzmu, przez co pasuje praktycznie do każdego builda i jest bardzo skuteczny na RL1, bardzo niewielu wrogów jest na niego odpornych. Można założyć mróz na główną broń albo używać nawet na dodatkowym sztylecie np. z Chilling Mist, przełączyć się na sztylet w trakcie walki, walnąć szybko mróz, zdejmując 7% HP bossowi, przełączyć się z powrotem na broń główną i korzystać z debuffa +20% dmg zadawanego bossowi przez 30 sekund.
Gratki za pokonanie Radahna :-)
Dziękuję bardzo :)
Ten brakujący awatar dropi 2 łezki:
* Modra Kryształowa Łza
* Popękana Kryształowa Łza
Sprawdź czy przez przypadek nie masz ich już w ekwipunku. To znaczy pytam delikatnie nie wprost czy może go już przypadkiem nie ubiłeś w ferworze walki ? ;-) Jeżeli nie to tez nie wiem o co chodzi.
Nie wiem jak to się stało ale nie zauważyłem tej odpowiedzi. Sprawdziłem i rzeczywiście to mam. Z tego by wynikało, że zabiłem go i nawet o tym nic mi nie wiadomo? No co tu się odstawia :)
Co do mrozu to ślicznie dziękuję za wyczerpujący opis. Już jestem mądrzejszy o kolejną rzecz. Wygląda na to, że przez przypadek, nie wiedząc do końca co nakładam, wyszło OK. Prawdopodobnie to jest przyczyną, że te miecze dają sobie radę, bo wcześniej to te dino-psy i ptaki stanowiły barierę, która mnie martwiła. A teraz też nie są prości ale już daję sobie radę stosując fikołki itp.
A czy to ma znaczenie, że w prawej ręce mam miecz, który ma tylko obrażenia fizyczne, a w lewej jest ten z mrozem? Czy prawa ręka ma jakieś uprzywilejowanie, czy jednak w takim przypadku jest po równo?
Jak się w ogóle liczą obrażenia gdy się nosi 2 takie same bronie? Chyba nie jest to zwyczajne sumowanie obrażeń obu broni?
Muszę się dokładnie przyjrzeć tej mgiełce i kiedy to tak naprawdę działa. Zainteresowałeś mnie tym opisem.
O co chodzi z dwoma Strażnikami drzewa przy pewnej bramie? Nie dość, że pojawiają się ponownie gdy się usiądzie przy ognisku, to nic za nich nie ma, żadnych runów.
Żeby dostać runy, trzeba zabić obydwu na raz :).
Właśnie sprawdziłem i wszystko się zgadza. Trzeba zabić obu naraz i dostaje się m.in. runy, a po odpoczęciu przy ognisku już ich potem nie ma.
A czy to ma znaczenie, że w prawej ręce mam miecz, który ma tylko obrażenia fizyczne, a w lewej jest ten z mrozem? Czy prawa ręka ma jakieś uprzywilejowanie, czy jednak w takim przypadku jest po równo?
Prawa nie jest uprzywilejowana w sensie dmg. Znaczenie przy powerstance, jeżeli o to pytasz, mają wszelkie znacząco duże różnice dmg między ręką Lewą i Prawą, to w stosunku np. do 2H silniejszą bronią. U Ciebie oprócz różnic +14 i +16 między oboma mieczami, przez nałożenie mrozu masz dodatkowo hybrydę fizyczno-magiczną w drugim mieczu, która zmniejsza jego dmg czysto fizyczny a dodaje dmg magiczny i skalowanie magiczne dla ataku (nie do samego nagromadzenia mrozu). Potestuj sobie jaki masz współczynnik dmg w powestance takim zestawem vs dmg na samym mieczu fizycznym, jak również dmg w powestance vs 2H na samym mieczu fizycznym. To da odpowiedź dla tego konkretnego zestawu.
Jak się w ogóle liczą obrażenia gdy się nosi 2 takie same bronie? Chyba nie jest to zwyczajne sumowanie obrażeń obu broni?
~ 1.5 - 1.6 z mojego doświadczenia jeżeli porównamy pierwszy atak L+P w combo z powestance vs pojedynczy atak 1H. Przykład na mojej postaci (staty nieważne), dmg na trollu przy Odosobnionej Komnacie w Zamku Stromveil:
462 - Ozdobny Prosty Miecz +24 ręka Prawa
462 - Ozdobny Prosty Miecz +24 ręka Lewa
746 - Ozdobny Prosty Miecz +24 ręka Lewa+Prawa powerstance (1-szy cios)
111 - Krótki Miecz +0 ręka Prawa
111 - Krótki Miecz +0 ręka Lewa
141 - Krótki Miecz +0 2H
163 - Krótki Miecz +0 ręka Lewa+Prawa powerstance (1-szy cios)
Nagromadzenie mrozu:
066 - proste miecze +0 (7 ataków na trollu)
105 - proste miecze +25 (4 ataki na trollu)
080 - wielkie miecze +0
127 - wielkie miecze +25
096 - olbrzymie miecze +0
153 - olbrzymie miecze +25
Dzięki. Trzeba będzie w wolnej chwili przetestować jak to się ma względem siebie. Zacząłem obserwować ten efekt mrozu i już chyba wiem czemu na dino-psach to dopiero zauważyłem. Po prostu popioły zmieniałem w miarę niedawno dla testów, a przeciwnicy, którzy wymagają więcej ataków to dopiero chyba właśnie na tych psach się trafiło. Jak już to wejdzie na nich, to niezły efekt graficzny na nich występuje. Jakby z zamrażalnika ich wypuścić :)
Pokonałem jedną z Bestii spadającej gwiazdy (w S. Tunelu). Nie było tak źle. Trochę obserwacji na spokojnie jakie ma zestawy ruchów i już jako tako mi zaczęło się udawać. Ta była zamknięta w pomieszczeniu. Zobaczymy jak to się potem sprawdzi na tej na powietrzu :)
Natomiast zawędrowałem na Boską Wieżę Caelid. O rany. Dojście do ogniska to koszmarek platformowo-zręcznościowy. Prawie zawału można dostać. Jeszcze nigdy w ER nie cieszyłem się tak na widok ogniska jak w tym przypadku. Co prawda lubię gry platformowe ale może niekoniecznie w takim połączeniu jak tym razem to wyszło :)
Wielkie graty za Radahna!
Jak pewnie zauważyłeś, po jego wyparowaniu
spoiler start
gwiazdy na niebie wznowiły ruch, a gdzieś w Ziemie Pomiedzy uderzył meteoryt. Warto się tam przejść. A już jadąc mini spoilerem - Ranni ma quest z tym związany
spoiler stop
Pamiętam, jak rok temu się z nim męczyłem. ER to był mój pierwszy soulslajk, grałem na fat rollu i próbowałem przyzywać - podobnie jak Ty - NPC do pomocy. Jak to się skończyło? A tak, że dopóki to robiłem, nie byłem w stanie nauczyć się tego bossa i załatwiał mnie meteorem lub losowym AoE. Mój tejk będzie trochę odklejony, ale uważam, że są takie okolicznosci, w których summony nie dość, że niczego nie ułatwiają, to są w stanie dużo utrudnić;). Mimo, że oczywiście zgadzam się - mając OP build i wymaksowane przywołańce, gra staje się dużo prostsza.
Co do lokacji w Caelid, to właśnie o tym wspominałem. Jest to pewna wada/zaleta ER, w zależności od tego, jak na to popatrzeć, że lokacje są mniej opresyjne. Grając w BB czulem się zaszczuty na każdym kroku. I to było fajne. W ER mogłem czasem odsapnąć po ciężkiej walce i pozbierać sobie grzyby - i to też miało swój urok. Jednak nawet w ER są pojedyncze lokacje, w których presja jest solidna i jeszcze kilka takich przed Tobą.
A i trzymaj się mrozu :).
Jest dosyć silny, ale sam w sobie nie aż tak, żeby Ci strywializować grę.
Trzeba będzie w wolnej chwili przetestować jak to się ma względem siebie.
Nie przesadzajmy :-) Tak jak stoisz z tymi dwoma mieczami wybierz sobie jakiegoś mobka koło dowolnego punktu łaski. Ja testuję zawsze przy Odosobnionej Komnacie przed areną Godricka, troll zanim się przebudzi zawsze te same warunki do testu.
Raz go walnij 1H R1. Reset. Raz go walnij 2H R1. Reset. Raz go walnij D-W L1. Porównaj wyniki :-)
Doświadczenie ER: kłusujemy sobie swobodnie po świecie na koniu, w zależności od humoru dziergamy lub przebiegamy lokacje zamknięte, dochodzimy do silnych i wymagających bossów, gdzie toczymy niezapomniane walki z ich szaleńczymi i rozbudowanymi movesetami.
Doświadczenie DS2: przebijamy się cierpliwie krok po kroku lub czasem przebiegamy ścieżki zdrowia z mobkami i "trollami" nabitymi pod zakrętkę, dochodzimy do powolnych i niezbyt silnych bossów zwykle z 2-ma lub w porywach 3-ma prostymi atakami, gdzie toczymy walkę ze swoją staminą, Zwinnością, i-frames, powolnością wstawania i leczenia. No chyba, że wbijemy dostatecznie dużo w unikalną i tajemną statystykę Adaptability wynalezioną tylko w DS2. Genialne :-)
Combo ER+DS2 to duo growe wszech czasów, ogień i woda :-)
A w międzyczasie ostatni boss w dlc dostał nerfa.
Chlip. Jedyną zmianę, jaką bym wprowadził, to poprawa widoczności ataków, co zresztą zrobiono. Reszty bym nie ruszał. On akurat nie ma problemów z cyferkami. Cieszę się, że zdążyłem przed, ale czy te zmiany będą aż tak znaczące? Pewnie nie do końca.
Edit - piszę to ze świadomością, że chyba tylko ja i Xandon wyrobiliśmy sobie wystarczający syndrom sztokholmski, że pokochaliśmy tego bossa XD.
Reszta graczy pewnie trochę odetchnie. Tak czy owak, zmiany widoczności ataków są mega na plus. Ja go momentami robiłem na słuch.
No..... widziałem walkę ze znerfionym PCR w wykonaniu mastera "coś tam coś tam koreańskiego" ONGBAL. Ten co zawsze wszystko przechodzi z palcem hitless LV1+0+0. Pokazał zmiany które wyłapał na szybko, z opisami. Całkiem sporo rzeczy znerfili, jak np. słynne 3-hit combo R-L-X można już normalnie rolować całe combo, trochę mniej efektów świetlnych i więcej ułatwień / przerw po niektórych combosach w drugiej fazie. Phi, teraz to już chyba tylko na dance padzie trzeba będzie z nim walczyć ;-) ;-) Zmiany wyglądają na sensowne na pierwszy rzut oka. Ale co się namęczyłem i nauczyłem z oryginałem to moje. I co to tam w ogóle takie zmiany w porównaniu do wprowadzenia transferu dzwonków dla kamieni na NG+, gdy na początku po premierze ER trzeba je było mozolnie zdobywać w każdej nowej podróży :-)
Idę spróbować tego "nowego" dziada, bo mam go cały czas otwartego na jednym profilu NG+7 na takie okoliczności.
Wielkie graty za Radahna!
Dzięki :)
ER to był mój pierwszy soulslajk
Ciekawi mnie jak bym oceniał trudność ER gdybym od niego zaczynał? Pewnie łatwiej by mi było, bo jednak mam wrażenie, że w ER (metodą prób i błędów) można sobie znaleźć ścieżkę, która będzie mało bolesna, a trudność będzie rosnąć stopniowo. Za to w DmS czy DS jesteśmy rzucani od razu na głęboką wodę i jest rzeźnia od samego początku.
Mój pierwszy soulslike to Demon's souls. Pamiętam jak nawet pierwszą ścieżkę w grze (poza samouczkiem) prowadzącą od archston'a do bramy przed nami (i po schodach na górę murów), to ja męczyłem chyba ze 30 razy (strzelam, bo nawet nie liczyłem, ale trwało to wieczność). Pierwszy raz w życiu miałem kontroler w rękach (w sensie żeby grać). To była walka zarówno z kontrolerem, w którym mi się non stop wszystko myliło, jak i grą, bo trudność na poziomie ekstremum. Obracanie postaci gałką było dla mnie toporne i wydawało mi się, że zanim ja się obrócę, to już będę martwy. I tak na początku było. Myliły mi się te 4 przyciski kółko, kwadrat, trójkąt, krzyżyk. Myliło mi się też to, że ataki wyprowadza się R1 i R2, a ja cały czas naciskałem krzyżyk, Nawet jak się zorientowałem, że to ma być R1 i R2, to za chwilę znowu wciskałem krzyżyk. Ile to było nerwów z tego tytułu. To samo było z gałką, bo ja na myszce odwracam sobie górę i dół przy spoglądaniu w niebo i ziemię. Musiałem się więc też przestawić na odwrotne sterowanie. Wiem, że można to sobie zamienić, ale chciałem mieć ustawienia domyślne, bo przypuszczałem, że każda gra będzie miała tak samo, więc bez sensu będzie gdy się przyzwyczaję do odwrotności, i potem za każdym razem trzeba to będzie przestawiać. No i już jest spoko. Przyciski mi się nie mylą, odwrotność jest opanowana. Dojście od DmS, przez DS1-3 do ER dało mi tak duże obycie z tymi grami, że teraz tylko szlifować i podnosić swój poziom.
Pamiętam, jak rok temu się z nim męczyłem. ER to był mój pierwszy soulslajk, grałem na fat rollu i próbowałem przyzywać - podobnie jak Ty - NPC do pomocy
Sprostuję: NPC przyzwałem przypadkowo, bo nie wiedziałem czym są te światła na ziemi. Aktywowałem, no i się dowiedziałem, że to pomoc. Trochę się zdenerwowałem tym faktem, ale wiedziałem, że i tak to nie było świadome z mojej strony, więc się nie liczy :)
Grałeś na fat rollu ale świadomie, czy nie wiedziałeś o progach dla nich? Taki styl to chyba tylko z tarczą albo jakiś super tank, bo inaczej to ja nie potrafię sobie wyobrazić jak by to ogarnąć. Chociaż może mam za małe doświadczenie, bo idę w lekkość i fikołki, bez tarczy, bez magii, tylko solo.
A i trzymaj się mrozu :).
Jest dosyć silny, ale sam w sobie nie aż tak, żeby Ci strywializować grę.
Na razie nie zmieniam i sobie testuję. Nie lubię testów na szybko, bo nie w każdej sytuacji da się wszystko przetestować. Niektórzy przeciwnicy będą odporni na coś, a podatni na inne. I vice versa. A poza tym czasami coś może zwyczajnie nie wejść, więc testy u mnie są rozłożone w czasie. Ale dobrze, że kolejna osoba potwierdza, że to dobry wybór :)
A Caelid nawet polubiłem. Ciekawe zmiany u mnie zachodzą. Im dłużej gram w ER, tym zmienia mi się podejście do niego. Baaardzo fajna gra. A na początku nie zanosiło się na to. Myślałem, że przemęczę ER i zapomnę. A tu proszę, wskoczyła do czołówki ulubionych gier :)
A w międzyczasie ostatni boss w dlc dostał nerfa.
Drugi raz?
chyba tylko ja i Xandon wyrobiliśmy sobie wystarczający syndrom sztokholmski, że pokochaliśmy tego bossa XD.
A ja nawet pewnie nie zagram, bo na płycie nie wydali. Szkoda.
Ja go momentami robiłem na słuch
Ale już opanowany, czy dalej na słuch działasz?
Nie przesadzajmy :-) Tak jak stoisz z tymi dwoma mieczami wybierz sobie jakiegoś mobka koło dowolnego punktu łaski. Ja testuję zawsze przy Odosobnionej Komnacie przed areną Godricka, troll zanim się przebudzi zawsze te same warunki do testu.
O, dobry wybór na miejsce testów i przeciwnika. Dzięki :)
Doświadczenie ER vs Doświadczenie DS2
Zgadzam się. Ale właśnie dzięki temu można sobie wybrać w jakim stylu dzisiaj będziemy działać. I to jest fajne w grach od FS. Pomimo takich różnic, to wszystkie je uwielbiam :)
Ciekawi mnie czy polubię BB i Sekiro.
O co chodzi z tymi oczami? Ja nie w temacie BB, więc proszę o wyrozumiałość. Chyba, że to miałby być spoiler, to cicho tam :)
Via Tenor
"Ah, Kos, or some say Kosm… Do you hear our prayers? As you once did for the vacuous Rom, grant us eyes, grant us eyes! Plant eyes on our brains, to cleanse our beastly idiocy."
Bloodborne ma najlepsze lore i recykling roznych czesci ciala. ;P
Wiecej nie pisze.
Zazdro ze nie grales jeszcze. Jedna z gier dla ktorych wymazalbym sobie pamiec o nich, zeby zagrac jeszcze raz na czysto.
Sprostuję: NPC przyzwałem przypadkowo, bo nie wiedziałem czym są te światła na ziemi.
A tak, pamiętam całość Twoich zmagań z nim :).
Grałeś na fat rollu ale świadomie, czy nie wiedziałeś o progach dla nich? Taki styl to chyba tylko z tarczą albo jakiś super tank, bo inaczej to ja nie potrafię sobie wyobrazić jak by to ogarnąć.
Wiedziałem o progach, ale uznałem, że "nie jest tak źle" - robiłem wszystko na rollach i iframes, dlatego gargulec z Caelid zajął mi swego czasu ponad 70 podejść:).
Dopiero przed Malenią zmieniłem na medium rolla i light rolla i o jejku, ale gra wydała się łatwiejsza.
Później już, jeśli chodzi o inne gry... bossing wszędzie wydawał mi się dość łatwy: w Bloodborne najwięcej podchodziłem do bossa 20x, w Soulsach III, 18x. W ER te liczby można było mnożyć czasem przez 10, a już na pewno w DLC. Po tej całej przygodzie z innymi grami wróciłem znów do ER i nadal podtrzymuję, że jeśli gramy w to podobnie jak w Soulsy, to w ER bossowie dają najmocniej popalić.
Ale już opanowany, czy dalej na słuch działasz?
Jestem na etapie, że mógłbym go pokonać z raz na 10-15 podejść
Nauczenie się go zajęło mi 390 prób - jakieś 8-10h. I bardzo go polubiłem ostatecznie. Wolałem tłuc tego bossa 400x, niż Inkwizytora Joriego 4x.
Drugi raz?
W zasadzie to pierwszy, o ile się nie mylę. W razie czego, niech mnie ktoś poprawi. Na samym początku dodano buffa do znajdziek, które zwiększają moc postaci, jednak miało to znaczenie w midgame, a nie w momencie, gdy go spotykamy.
O co chodzi z tymi oczami?
Tematycznie, jedna z najfajniej poprowadzonych fabuł w grach komputerowych. Do dzisiaj jest trochę obrzydliwe i trochę wstrząsające. BB zrobił to najlepiej z ich wszystkich gier, choć ja osobiście mam większy sentyment do ER. Generalnie, konstrukcja, wróć - koncepcja świata w BB nie ma sobie równych.
Myślałem, że przemęczę ER i zapomnę. A tu proszę, wskoczyła do czołówki ulubionych gier :)
To teraz wyobraź sobie, co mogłem czuć w momencie, gdy odkryłem to uniwersum po ogrywaniu crapów non stop przez rok, aż w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać, czy nie jestem za stary na gry. ER był pierwszy i to było szokujące doświadczenie. Minął już ponad rok od pierwszego podejścia, a mniej więcej drugie tyle przechodzenia różnych tytułów przede mną. Na tym etapie to nawet nie jest już sam ER, jak po prostu wszystkie gierki z tej stajni i różne pokrewne.
A ja nawet pewnie nie zagram, bo na płycie nie wydali. Szkoda.
Szkoda. Znaczy... uczciwie mówiąc, DLC spotkał się z mieszanymi opiniami nawet u nas na forum, natomiast ja go totalnie pokochałem za design bossów i ich soundtracki oraz mechaniki walki, które wprowadził - i nie tylko to.
PCR dostał nerfa, czekamy zatem na kolejne przejście Xandona, który się bardzo z tym bossem polubił jak bardzo wg niego dostał po dupie
Edit: nie zauważyłem postu Minasa
Spróbowałem tego nowego PCR kilka razy na NG+7 (9) gdzie go trzymam cały czas otwartego na wszelkie próby.
Oprócz tego co napisałem wcześniej pod MM, uważam zmiany za zasadniczo dobre... Znając różne Wasze wcześniejsze komentarze i uwagi na temat tego bossa myślę, że większość powinna być bardzo zadowolona. Ogólnie stał się teraz bardzo przyjemny lub jeszcze przyjemniejszy, jak kto woli. Na NG+7 gdzie wcześniej był bardzo trudny, gra mi się z nim teraz coś tak jak wcześniej np. na ~NG+2, bez problemu dochodzę do końcówki. Nie chcę przesadzać, ale on teraz może być łatwiejszy od Malenii, czy Maliketha, czy nawet Messmera..., z punktu widzenia gracza podchodzącego do tych bossów po raz pierwszy. No a na NG nie powinien już chyba nikomu sprawić większego problemu, poważnie :-) Zero reklamacji.
Pierwsza zmiana rzucająca się w oczy to początek walki. Nie ma już od razu tego meteorycznego korkociągu, którym rozpoczynał prawie zawsze, ale zbliżamy się spokojnie do siebie i po chwili wykonuje jeden z kilku różnych ataków, w tym może być meteo korkociąg. To dobrze dla tych co chcą używać summonów, bo powinno być sporo czasu na przywołanie. Dla mnie to źle, bo tracę niepotrzebnie czas w 1-szej fazie i jeden natychmiastowy, łatwy do wbicia, ciężki ładowany atak, którym rozpoczynałem od razu walkę. Dwie inne zmiany w 1-szej (i 2-giej) fazie to 3-hit slash combo R-L-X można teraz normalnie wyrolować wszystkie ataki, a po Bloodflame jest spokojniejsza przerwa i nie przechodzi od razu do nowego ataku. W drugiej fazie mniej światła czyli większa widoczność przy normalnych combach. Chyba troszkę mniejszy AoE przy Miquella's Light. Jeszcze po pewnym szalonym combo z 2-giej fazy jest teraz przerwa do następnego ataku. To tak na szybko, ale jeszcze się będę bliżej przyglądał, może coś więcej zauważę.
Hahah, tak sobie myślę, że pewnie właśnie teraz bym się na nim powywalał, bo po tylu podejściach nauczyłem się już tego konkretnego rytmu jak małpa.
No nic, z ulgą i czystym sumieniem możemy sobie pogratulować - ZDĄŻYLIŚMY :-))
Nie ma już od razu tego meteorycznego korkociągu, którym rozpoczynał prawie
A to akurat wielka szkoda bo to był bardzo łatwy do rollowania pierwszy cios po którym od razu można było włożyć mocniejszy atak albo summona wezwać.
Chyba też go sobie gdzies odkopię, ale dopiero po Armored Core
Swoją drogą stało się to co Xandon kiedyś pisał: był płacz, wycie i skomlenie, że PCR za trudny, po czym najwyraźniej ludzie przywykli na tyle, że jak dostał nerfa po 3 miesiącach to jest teraz płacz na forach, że jest słabszy xD
Nie ma już od razu tego meteorycznego korkociągu, którym rozpoczynał prawie zawsze,
Mówiłem, że to od razu znerfią bo było to idiotyczne. Nie dość, że nie dawał zrobić ruchu, to jeszcze ten korkociąg bardzo często uszkadzał sojuszników, którzy jeszcze nawet nie weszli na arenę.
Zakładam jeszcze, że zmienią teleport gracza na środek areny w momencie rozpoczęcia 2 fazy.
Małe doprecyzowanie do nowego PCR. Mojego bossa na NG+7 (+9) zdążyłem już z rozpędu ubić, ale mam już nowego na NG+1.
* Początek walki. Sprawdziłem różne scenariusze i to działa teraz dokładnie tak. Po wejściu na arenę boss zawsze zaczyna spokojnie iść w naszym kierunku przez pewien czas. To jest czas wprowadzony prawdopodobnie dla graczy na spokojne przywołanie summona czy ewentualnie jakiegoś buffa. Następnie, w zależności od tego co my zrobiliśmy w tym czasie i naszej odległości, mamy 3 możliwości:
(1) Jeżeli po wejściu na arenę idziemy w kierunku bossa - to tak jak napisałem wczoraj, różne ataki otwierające
(2) Jeżeli po wejściu na arenę zostajemy na miejscu, przy wejściu i czekamy - to meteoro korkociąg jak wcześniej
(3) Jeżeli po wejściu na arenę przywołujemy summona - to po spokojnym przywołaniu meteoro korkociąg
To dobra wiadomość chyba dla wszystkich, bo pozwala spokojnie przywołać summony jak ktoś chce, i pozwala też jak wcześniej wykorzystać ten łatwy atak otwierający i władować na początku charged heavy, tylko trzeba zostać chwilę przy wejściu, a nie lecieć od razu na bossa i mamy to małe opóźnienie.
* AoE do Miquella's Light jest rzeczywiście mniejszy, potwierdzam. Wcześniej musieliśmy biec natychmiast poza zasięg, aby nie oberwać. Teraz jest trochę więcej czasu na reakcję i możemy spokojnie wybiec z okręgu. Przy okazji, tego ataku można też uniknąć stojąc w środku przez umiejętność Raptor of the Mists znaną z Sekiro. Ja z kolei jak gram normalnie, nie hitless, to w ogóle się tym nie przejmuję i biegnę za plecy bossa, zasłona bronią, przyjmuję mały dmg, ale za to ładuję mu potem od razu w plecy charged heavy.
* Przy początku ataku meteorów grawitacyjnych, gdy wbija miecz w ziemię i nie zdążymy zareagować normalnie przez odbiegnięcie i rolkę lub 2 x rolkę od do, to rolka bliżej bossa jest bardziej wybaczająca. Takie mam wrażenie.
* Tak sobie jeszcze pomyślałem, żeby mnie potem nie ścigano po forum. To nie jest tak, że teraz to już nic nie trzeba umieć i boss z biegu solo. Tylko wydaje mi się, że "normalni" gracze powinni sobie z nim poradzić "normalnie" na NG, natomiast ci "wariaci" spośród nas mają teraz bardziej płynne i łatwiejsze doświadczenie, pozbawione tych kilku stresujących upierdliwości, bo ta walka naprawdę jest super fajna zwłaszcza teraz.
Zakładam jeszcze, że zmienią teleport gracza na środek areny w momencie rozpoczęcia 2 fazy.
Tu nie wiem. Teraz to działa tak, że w zależności gdzie kończysz pierwszą fazę teleport jest albo (1) na środek areny i bliżej bossa, albo (2) na wejście i kilometr od bossa. Mi się często zdarzało przy szybkim rozegraniu pierwszej fazy zaraz przy wejściu, że 2-ga faza tam się rozpoczynała, jakbym wchodził znowu na arenę, a boss po przeciwległej stronie i wtedy przy Miquella's Light gonimy do niego a nie od niego.
MAMY TO czyli BOSS IDEALNY :-)
W między-krótkim-czasie ubiłem tego dziada PCR-a niestety przez przypadek, z rozbiegu i w afekcie na referencyjnej postaci NG+9, ojoj, no to teraz "pieszczę" go na innej postaci NG+1 ale LV < 100 i pięściami. Sorry Artorias, sorry Gael, sorry Maliketh, sorry Elden Beast, sorry Ruda i ty patyczak Messmer - o was i waszych tanich sztuczkach nawet nie wspominam ;-) KRÓL jest tylko jeden - nowiutki PCR. Po prostu EKSTAZA. No kurcza jak ten boss teraz hula to głowa mała...
Tak w ogóle to wszystkim nam co pokonali PCR przed nerfem GOL powinien chyba dać jakiś order czy gwiazdkę, ale nie taką żółtą, tylko jakąś specjalną zieloną albo niebieską, bo coś takiego w historii gamingu się chyba nie powtórzy ;-) ;-) Pre-nerf PCR - LEGENDA :-))
Czyli o ile dobrze rozumiem, jest to dalej nasz stary, dobry, kochany PCR z odjęciem mu krytykowanych mechanik?
Jeśli mu to wyjdzie na dobre, to tylko się cieszę. Nic mi tyle radości nie dało, jak ten typ oraz Midra (Midra za całokształt). Wydaje mi się, że po zmianach, będę w stanie pokusić się o nieco większe zluzowanie defensywy na korzyść ciekawszych rozwiązań taktycznych. Muszę się przekonać samemu, czy jest dużo łatwiejszy.
Ja nie do końca padałem zresztą z powodu ataków, które uległy nerfowi, a głównie z powodu git gud i ogólnych reakcji na rytm tego bossa. Spodziewam się, że teraz po prostu jest przyjemniej, ale wyzwanie raczej ciągle tam pozostanie.
W ogóle, uważam, że bossowie pokroju PCR to jest trochę rzadziej wystepujacy gatunek w panteonie najtrudniejszych bossów. Ci, do tej pory, może poza smokami, bazowali na zręczności. Lady Maria, Malenia, Friede, Orphan... dosyć podobny typ. Mamy mniej humanoidalnych, siłowych czołgów pokroju Nameless Kinga, a ci którzy istnieją, w zasadzie nie stanowią aż takiego wyzwania. A SOTE odświeżyło ten koncept.
Tak sobie piszę, bo się cieszę jak dziecko :-)
Jeżeli chcesz sobie zobaczyć fajne porównanie walki z PCR na patchu 1.13 i na 1.14 to widziałem właśnie fajny filmik "Promised Consort ****** Comparison - Patch 1.13 vs Patch 1.14" użytkownika ExCatalyst. Piękna walka ze strony autora, hitless w obu wersjach, najpierw jedna w całości, potem druga w całości. Nie załączam bo ikonka filmu pokazuje bossa. Z zewnątrz może wyglądać jak niewielka różnica :-)
Tu nie ma co za dużo debatować, bo to chyba trzeba sprawdzić samemu jak się odczuje :-) Są konkretne zmiany i jest dodatkowy własny "efekt placebo". Jeżeli chodzi o zmniejszenie obrażeń podane w patch notes, to nie wiem ile to dokładnie jest, kilka czy więcej %, ale na pewno nie 20%. Ja tego aż tak bardzo nie odczuwam. Natomiast te konkretne zmiany, które opisałem wcześniej to jest sprawa indywidualna. Jak ktoś nie ma za dużo doświadczenia z bossem, przeszedł go jakoś na szybko sposobem i nie wbił tych kilkuset walk to może nie widzieć z boku zbyt dużej różnicy. Natomiast jak ktoś sporo trenował tego bossa i się wyuczył poszczególnych ataków, to są te charakterystyczne momenty w walce gdzie jest inaczej. Combo L-R-X (tak będę teraz pisał, L z punktu widzenia bossa) to jest po prostu zdziwienie, o!, mogę to teraz spokojnie wyrolować, luzik. Jak zobaczysz to combo na filmie ExCatalyst w obu wersjach, to na starej wygląda wręcz super elegancko, ale to w jego wykonaniu, a w nowej jakoś strasznie powolnie :-) Bloodflame ja zawsze rolowałem za bossa i od razu musiałem być gotowy na kolejny atak, zanim jeszcze zniknęła ta czerwona chmurka bloodflame. Teraz można tam się spokojnie ogarnąć i jeszcze wbić mu atak z tyłu. Miquella's Light w drugiej fazie jak chciałeś wcześniej uniknąć przez wybiegnięcie z zasięgu, to musiałeś zareagować natychmiast, bo inaczej byłeś złapany w kółko. Teraz nie jest tak, że promień się nagle zmniejszył x 2, bardzo minimalnie, ale czuć tą różnicę, że OK nie zareagowałem od razu, albo biegłem trochę krzywo, ale i tak wybiegnę. Po prostu minimalnie więcej czasu, co robi różnicę. Dla mnie efekt jest taki, że walka jest nadal wymagająca, ale ma mniej tych stresujących momentów, że siedzisz na szpilkach bo jesteś źle ustawiony a on zaraz wyleci z L-R-X i oberwiesz. Dla mnie ta walk była wcześniej przyjemna, a teraz jest jeszcze przyjemniejsza. Za łatwa nigdy nie będzie, bo i tak ustawiasz sobie poziom trudności jaki chcesz różnymi innym suwakami. Patrząc 1:1 czuję przyjemną różnicę i jakos tak wpadam w ta walkę teraz bez stresu i obaw. Ale jaki w tym % twardej zmiany a jaki % mojego efektu placebo i nabytego doświadczenia, to nie potrafię określić. Tak czy inaczej znowu się z nim tłukę nieustannie :-)
Co do tego bossa ogólnie, to nie wiem do końca na czym to polega, że go tak uwielbiam i mogę męczyć bez końca. No ma to coś. Duży koks, budzi respekt, wali jak przystało na bossa, jest szybki, jest tempo walki, niesamowicie różnorodny i ciekawy repertuar ataków, sam do nas doskakuje, nie trzeba za nim biegać po całej arenie ani za długo czekać. No i najważniejsze z nim to jest jak rozmowa on swoje, ja swoje. Paradoksalnie, i wbrew temu co mówią niektórzy gracze on ma całą masę otwarć, po większości ataków, i to ładowanym R2, i na spokojne leczenie. A przez to ciągłe stosowanie na nim charged heavy jestem już tak zepsuty, że jak walczę z innymi bossami i chcę wyprowadzić normalny R1, to odruchowo palec leci na ładowane R2, autentycznie i się dziwię, że nie to chciałem zrobić :-)) No i kurcze ja nigdy nie mam problemu z leczeniem jeżeli potrzebuję w tej walce. A jak walczę np. z Messmerem to połowa moich buteleczek idzie na straty bo tam nie mam takiej wygody. Jak na PCR zużyję może 4 buteleczki, to tym samym buildem u Messmera wszystkie. Śmieję się zawsze, ze dużo gorzej się wyleczyć na Draconic Tree Sentinel, gdzie otwarcie na leczenie trzeba sobie wypracować przez sprowokowanie ataku i rolkę na tyły mini-bossa. U PCR mam luksus, że mogę się wyleczyć spokojnie co chwila w przerwie między combami. Jak rozmawialiśmy, mamy też trochę inne podejście do ćwiczenia bossów. Ty potrafisz przysiąść nad jednym kilka godzin i nawet kilkaset prób. Ja jak jest trudniejszy boss to robię w iteracjach z coraz lepszym GG. PCR jest jedynym bossem gdzie mogę walczyć codziennie, i to regularnie robię, i nigdy mi się nie nudzi. Lubię też bardzo innych bossów i zawsze czekam na walkę nimi, np. Elden Beast, ale to jest coś innego. Niektórych z kolei bardzo nie lubię, nawet jak ich znam, np. Malenii nie cierpię, nie ze względu na trudność. Ogólnie dla mnie PCR całościowo z tych wszystkich powodów to jest ideał bossa. Również dlatego, że nie można go za szybko pokonać, tylko trzeba było mu poświęcić tyle czasu na wyuczenie co wszystkim innym z DLC razem wziętym. Podoba mi się to.
Ach kurcze mógłbym pisać i pisać. Ale na koniec jest jeszcze aspekt "prawdy historycznej". Tak z przymrużeniem oka. Czy stworzy się legenda. Czy oryginalny PCR zostanie zapamiętany przez ogół jako legendarnie trudny boss, a my będziemy sobie dalej żartować, jacy to z nas bohaterowie i że kieeeedyś to był boss. Czy może oryginał pójdzie w niepamięć jako "zepsuta" wersja. Nie wiem czy kiedykolwiek wcześniej FS wprowadził tyle zmian do bossa. SotE miało podbić max poprzeczkę, więc jak ją teraz obniżyli to nigdy już może nie być tak trudnego bossa jak PCR 1.13. Czyli legenda ;-) Na szczęście obecna wersja jest wciąż wymagająca. Tylko jak tak z nim teraz walczę to naprawdę nie wiem czy komuś nie będzie się go łatwiej nauczyć niż np. Malenii. Czas szybko pokaże jak tam go ocenią inni.
PS. Nameless King. Wiesz jak jak go pierwszy raz zrobiłem? Magią. A drugi raz? Łukiem. Biegałem w kółko wokół areny przez 20 min aby zachować dystans, bo bałem się zbliżyć i tak go cykałem z oddali. Dopiero potem przeszedłem na melee i wielki miecz. Ale DS3 to był mój pierwszy soulslike. Fajny boss, ale ma irytującą pierwszą fazę. Niby łatwa i szybka, ale tu się kłania efekt smoków, no i gdzie on teraz odleciał, acha i teraz z góry zionie, acha tam spadł i znowu do niego gonisz. "Zepsuta" 1-sza faza, świetna 2-ga faza, przez co trochę traci.
Odnośnie Radahna, to rzuciłem sobie okiem jak inni sobie z nim radzą i znalazłem taki oto komentarz, który ma już 2 lata:
kilka dni temu wszedł patch, który przywrócił jego poziom trudności z powrotem do początkowej wersji i tak- jest cholernie trudno ;)
Czyli wychodzi na to, że walczyłem z Radahnem w wersji sprzed osłabienia go.
Tutaj to nie pamiętam, bo nie zarejestrowałem tej całej zmiany przy tym bossie :-) Pierwszy raz z nim walczyłem na samą premierę. Zacząłem grać o godzinie 00:03 i musiałem chyba dość szybko do niego dojść w jakieś 2 dni podejrzewam. Grałem na pewno za pierwszym razem z tymi wszystkimi pomocnikami z ziemi, a pierwsze przejście robiłem w 100% magią, kosturem i spellami, bez wsparcia melee. Pamiętam, że chyba nawet było coś meteoryt vs meteoryt czyli Kostur z Meteorytu + Proca z mojej strony, co chyba bez sensu. Potem przy kilku kolejnych przejściach pomijałem Radahna, i zacząłem do niego wracać po jakimś czasie, pokonując już różnymi metodami i buildami. Ale generalnie przez tą mieszankę nie zarejestrowałem jakoś zmian w trudności tego bossa.
Jeśli jest jak piszesz to tym większe gratki. Na mnie cały czas robi wrażenie, że przy pierwszym przejściu jedziesz ortodoksyjnie i z prostymi Długimi Mieczami. Nieźle.
Tak z ciekawości, ile wiesz o dalszych bossach w podstawce i DLC? Czy naprawdę nie zamierzasz grać w DLC? Tak pytam bo jak dyskutujemy teraz na świeżo różne kwestie, mechaniki czy bossów dotyczących DLC, aby Ci nic nie zepsuć?
Z jednej strony mam ochotę żeby sprawdzić jak się gra na dystans. Z drugiej strony nie chcę tego robić, bo boję się, że się rozleniwię i wyjdę z wprawy. Nie umiem tego obejść, więc na razie pozostaję przy grze takiej jak to aktualnie robię.
Rozumiem, że grałeś na każdą możliwość: walka wręcz i dystans?
Jak oceniasz trudność jednego względem drugiego?
Jeśli jest jak piszesz to tym większe gratki. Na mnie cały czas robi wrażenie, że przy pierwszym przejściu jedziesz ortodoksyjnie i z prostymi Długimi Mieczami. Nieźle.
Gram tak z kilku powodów:
1. wizualnie bardzo mi się podobają ruchy postaci ze zwykłym mieczem
2. mniej ważą, więc mniejsze obciążenie postaci, bo skupiam się na fikołkach
3. pomimo tego, że wielkie bronie zadają dużo większe obrażenia, to jest to kosztem szybkości i odsłaniania się po każdym ataku
4. lubię wyzwania, a takie właśnie zapewnia mi taka broń, ale też bez przesady żeby iść na gołe pięści :)
5. łatwiej mi potem będzie robić "no hit"
spoiler start
.... taaaa... tak sobie tłumacz.... ty i "no hit" :)
spoiler stop
Ponieważ lubię obserwować jak inni sobie radzą z rozgrywką (bez spoilerów, bo robię to po przejściu danego fragmentu), to widzę, że wielkie bronie mocno ułatwiają rozgrywkę, np. bardzo łatwo wytrącają przeciwników z równowagi (tzw. stagger), co w przypadku mojego miecza (mieczy) jest też możliwe ale dużo trudniej to osiągnąć, bo mniej taka broń bije, więc sporo się trzeba nią namachać. Wtedy taki stagger jest dla mnie niejako nagrodą i nie jest czymś notoryczno-oczywistym. Gdy widzę jak ktoś wpada np. w wielkim toporem pomiędzy kilka dino-psów i każdego oszołamia, to gra wydaje się dla mnie taka prosta, aż za prosta. Nie tego oczekuję po grze, że będę przechodził ją lekko.
Dlatego też m.in. nie używam w ogóle:
1. żadnej magii czy cudów (różnie to się nazywa w każdej z gier od FS) jako broni dystansowej (oczywiście zaklęcia broni magią nie wrzucam do tej kategorii)
2. żadnych pomocników (NPC, prochy, itp.)
3. tarczy (chyba, że tradycyjne parowanie z DS1-3, to tak, nie to nowe z ER)
TARCZA - to jest tylko moja wola, bo nic do niej nie mam i spokojnie mógłbym jej używać, po prostu tak sobie postanowiłem, że nie będę jej używał. Nawet jeżeli grałem nie na 2 miecze, a na 1, to nosiłem tarczę tę najmniejszą (puklerz) ale w ogóle jej nie używałem do obrony, a tylko do parowania. W DS3 (i chyba w DS2?) wstawiałem tam np. kamienie do regeneracji życia lub many, bo skoro jest w ręce, to niech się na coś dodatkowo przyda :) Z czasem zrobiłem sobie 2 takie tarcze i w jednej była regeneracja życia, a w drugiej many. Przełączałem się na tę, której w danej chwili potrzebowałem. Potem też dodałem jakiś lekki miecz z tym samym klejnotem i gdy nic się nie działo, to też się przełączałem do niego w jednej ręce i też się samo regenerowało. To nie były jakieś duże wartości żeby drastycznie wpływały na rozgrywkę, ale jednak w połączeniu z tarczą i mieczem, to razem dawało nawet jako taką regenerację.
MANA - nie używam magii ani cudów, ale robię wyjątek dla leczenia, ale to kosztem w razie czego ataków specjalnych z broni, więc albo leczenie, albo atak.
Ponieważ taki styl sobie wybrałem, to mam spore utrudnienie w graniu, i dlatego dużo gorzej mi idzie niż innym gdy porównuję to z rozgrywkami, które oglądam na YT. Dochodzi też to, że ja bardzo dokładnie sprawdzam całą mapę, zaglądam gdzie się tylko da. Czasami nawet po kilka razy, bo mam wrażenie, że coś pominąłem. Stąd czasy moich rozgrywek byłyby dla większości szokujące. Jednak ja mam z tego frajdę niesamowitą. Nigdzie się nie spieszę i dobrze mi z tym :) Dzięki temu układa mi się obraz całych map w głowie. A że mam pamięć fotograficzną, to potem gdy oglądam czyjeś rozgrywki, to wiem gdzie ktoś jest. Oczywiście w ER jest to dużo trudniejsze niż z DmS, czy DS, ale jednak też mi się w miarę to udaje zapamiętać.
Tak z ciekawości, ile wiesz o dalszych bossach w podstawce i DLC?
Praktycznie nic o nich nie wiem. Kiedyś zanim w ogóle myślałem o graniu w ER, to obiła mi się o uszy Malenia, więc rzuciłem raz na nią okiem. I niedawno drugi raz, ale to tylko tak na chwilę, bez uczenia się jej, bo nie chcę sobie zepsuć frajdy z uczenia się jej ataków. Tak na chwilę tylko zrobiłem wyjątek. I to samo zrobiłem z PCR, bo chciałem wiedzieć o czym tak piszecie. Też chwila na jego ADHD i tyle :) Także za krótko było jedno i drugie żeby się nauczył Malenii czy PCR. Nawet nie wiem czy 30 sekund patrzyłem się na każde z nich. Jednak to co widziałem, to mnie przeraża powiem szczerze. Nie wiem czy uda mi się ich pokonać. Cienko to widzę. Nie oceniam, bo nie grałem, ale miałem przedsmak tego u Radahna i no.... w sumie część jego ataków nie wiem jakim cudem mnie nie uderzała. Właśnie tego do końca nie rozumiem. Radahn ma jeden z ataków, że tupie nogą + błyskawice. Prawie za każdym razem nie obrywałem od tego. Nie jest to dla mnie czytelne. Jeżeli wg mnie powinienem dostać obrażenia, a ich nie dostałem, to ja nie wiem jak to działa, a takiego czegoś nie lubię. I w drugą stronę to samo: wydaje mi się, że coś nie powinno mi zadać obrażeń, a zadało. No też nie rozumiem. Czyli czasami cieszę się z jednej strony, że wyszedłem cało. ale z drugiej wolałbym żeby to wynikało z moich umiejętności i nauczenia się bossa, a nie przypadku. Nie lubię przechodzenia na przypadkach. To żadne przechodzenie wg mnie.
Czy naprawdę nie zamierzasz grać w DLC?
Bardzo bym chciał zagrać w dodatek. Jednak z tego co wiem, to PS4 zostało pominięte w tej kwestii jeżeli chodzi o wydanie na płycie.
Nie zbieram niczego, co jest uzależnione od internetu, czyli masz internet to zagrasz, a jeżeli nie masz, to nie zagrasz. Oczywiście ja ten internet zamierzam mieć cały czas :) Jednak nie podoba mi się takie podejście i to jest mój sprzeciw. Pewnie nic on nie da, ale jednak sprzeciw. Gdyby większość tak zrobiła, to może dałoby się to cofnąć. Jednak większość woli wygodną cyfrę. Zgadzam się, że jest wygodniejsza niż wydania fizyczne ale ja bym wolał świat gdzie mam wybór w jaką wersję chcę grać, kiedy chcę grać, i czy chcę coś pobierać zanim zacznę grać. I jeżeli chcę coś sprzedać, to sprzedaję, a nie że nie mogę, bo jest moje na zawsze. Nie zamierzam sprzedawać nic od FS jakby co :)
Dlatego właśnie kupiłem PS3 i PS4, pomimo tego, że mogłem kupić Dark souls 1, 2, 3, ER na PC. Jednak na PC żeby zagrać to potrzebny jest Steam. A ja Steama nie używam w ogóle, bo to nie jest dla mnie kupowanie gier na własność tylko płacenie za wypożyczenie. Jeżeli firma czy korporacja stwierdzi, że wycofuje grę, to może się okazać, że w nią nie zagram. Niby na razie wycofane gry zostają w kolekcji ale kto wie co z czasem się może wydarzyć? Nie wiem czy w nieskończoność firmy będą chciały trzymać na serwerach gry do pobierania. To im przecież generuje koszty. Druga rzecz to zmuszanie do aktualizowania mi gry nawet jeżeli ja tego nie chcę. Na przykład teraz chętnie bym chciał zagrać w ER gdzie Radahn jest bez zmian. I co? Nie da się, bo na PC program Steam wymusza aktualizację.
Po to kupiłem te konsole i gry na płytach żeby być niezależnym od takich fanaberii. Gdyby nie to, że był problem z przyciskami skok+atak w ER, to bym dalej miał wersję pierwotną i bym sobie grał w ER bez ułatwień. A tak nici z tego. Szkoda.
Czy kupię dodatek do ER? Z jednej strony bym nie chciał cyfry. Z drugiej być może zrobię wyjątek do gry, którą już mam. Gdybym w ogóle nie miał ER, to bym nie kupił. Ale jak już mam i bardzo mi się podoba, to może się złamię. Nie wiem tego jeszcze. Tylko zastanawiam się czy nie kupić wtedy wersji na PC, bo skoro będzie to cyfra, to równie dobrze mogę to już wtedy mieć na PC. A wtedy dojdzie możliwość bawienia się w mody. Może to byłby dobry pomysł? No i save w razie czego można zrzucić na bok i trenować się na bossach.
Tak pytam bo jak dyskutujemy teraz na świeżo różne kwestie, mechaniki czy bossów dotyczących DLC, aby Ci nic nie zepsuć?
Najpierw wstęp, potem rozwinięcie :)
Wrzucam w spoiler moją historię ale można śmiało ominąć tę ścianę tekstu jeżeli nie chcesz tracić czasu. Za spoilerem jest wniosek wyciągnięty z mojej historii spoilerowania sobie rozgrywek gier od FS.
spoiler start
Mój pierwszy soulslike to był Demon''s souls. Ponieważ to były moje początki, to nie miałem nawet pojęcia o pewnych typach ruchów czy ataków. Nie wiedziałem o ciekawych taktykach na zwykłych przeciwników czy na bossów. Czasami dochodziłem do ściany i dalej nie mogłem sobie poradzić. Szukałem wtedy na YT filmów jak sobie z tym radzą inni. Naprawdę sporo się dowiedziałem i dobrze, bo na niektóre pomysły pewnie nigdy bym nie wpadł. Pamiętam jak nie mogłem sobie w ogóle poradzić (w Demon's souls) z jednym z ostatnich bossów, czyli Old King Allant. Oszałamiający ale i frustrujący był jego atak polegający na szarży nawet z drugiego końca ekranu do mnie w trybie prawie natychmiastowym z szybkim uderzeniem (lub uderzeniami już nie pamiętam), co za każdym razem albo zabijało mnie od razu, albo zostawałem z małym paskiem, który nie wystarczał na długo. Non stop ginąłem, a nie wiem czy grałeś w tę grę, ale tam dojście do bossa, to nie tak jak w ER, że chwila i jesteś. Tam trzeba się przebić przez cały etap, a bieg nie za wiele da, bo najczęściej są tam na tyle wąskie przejścia, że nie ominiesz. A nawet jak ominiesz, to stamina się skończy i tyle z biegania, więc najczęściej trzeba było to robić na nowo. Oczywiście dawało się czasami coś omijać, ale to nie ta liga co DS czy ER. Tam jest hardcore.
Wróć. To nie zaczęło się od Króla Allanta, ale prawie każdy boss stawiał mnie początkującego w takiej sytuacji, że nie wiedziałem co robić. Weź takiego 2 bossa olbrzymiego rycerza, który nawet w kadrze się nie mieści, ty podbiegasz i go uderzasz, a to praktycznie zero reakcji, Idziesz na bossa pająka, a ten spamuje po całym ekranie albo pajęczyną, albo ogniem i to tak szybko, że jako początkujący nawet nie wiedziałem jak do niego podejść, a nawet jak podszedłem w końcu, to zero reakcji. Idziesz na Adjudicatora, to już w ogóle kosmos, bo ten to niezłą zagadka dla początkujących. I tak bym mógł wymieniać :)
Teraz do sedna, bo za długo to wyszło...
Non stop się poddawałem, bo nie miałem pomysłu jak się ich przechodzi (samych bossów, bo reszta OK). I tak boss, za bossem, a ja zaglądałem na YT co trzeba zrobić. Gdy podpatrywałem, to wtedy zagadka rozwiązana i próbowałem to stosować. Topornie mi szło, ale jednak szło.
Niestety miało to pewną wadę. Nie odkrywałem tego sam. Sporo sobie spoilerowałem, bo właściwie poddawałem się prawie na starcie. Mniej więcej 2-3 podejścia gdzie ginąłem po kilku(nastu) sekundach i załamka była. Biegłem na YT i uczyłem się oglądając. Potem bossa robiłem ale czułem jakbym oszukiwał. Jednak z drugiej strony jako nowicjusz poznałem sporo ciekawych taktyk i sposobów radzenia sobie w sytuacjach, które na początku wydawały się dla mnie nie do przeżycia. Ta szarża Króla Allanta to uważałem, że to jakiś niesmaczny żart i tego się nie da przeżyć. A jednak się da. Tego bossa uczyłem się oglądając jak robi to gość no hit. Pamiętam, że było to dla mnie niesamowite. Po prostu poezja, coś pięknego. Tak mnie to oczarowało, że obejrzałem jego walkę chyba ze 30 razy. Non stop cofałem jakieś ruchy czy ataki i powtórka, i powtórka, i powtórka. Czasami klatka po klatce, bo nie wiedziałem jaki unik zrobił, albo kiedy zacząłem dany fikołek. Po prostu niesamowite to było :) Po tym męczeniu jego filmu, gdy poszedłem na Króla Allanta, to zrobiłem go chyba za 2 czy 3 razem i to ten ostatni raz, to był no hit jeżeli chodzi o te jego szarże :)
Miało być sendo, a znowu się rozpisałem.
Po przejściu Demon's souls stwierdziłem, że koniec z oglądaniem jak się przechodzi bossy, czy jak wygląda mapa (teren). Wszystko odkrywam sam, bo raz, że lubię niespodzianki, a dwa, że poznałem już sporo ruchów, uników, taktyk, i to czego można się spodziewać po bossach.
Teraz jeżeli coś oglądam, to dopiero gdy sam przejdę. I nie szukam jak przejść bossa, bo traktuję to już na obecnym etapie jak oszukiwanie :)
spoiler stop
Czytam co piszecie, ale jeżeli zaczynam spostrzegać, że coś sobie zaspoileruję, to przerywam. A czasami też nie czytam, bo nie wiem o czym mowa, bo jeszcze mnie tam nie było, a opis jest dla mnie nienamacalny.
Dlatego nie przejmujcie się mną i śmiało rozmawiajcie sobie :)
A jeżeli przeczytałeś ten długi i nudny tekst w spoilerze, to już wiesz skąd się wzięło moje zamiłowanie do fikołków i przechodzenia gry w takim stylu jaki mam aktualnie.
spoiler start
Zasługa tego gościa od "no hit Old King Allant" :)
spoiler stop
Przeczytałem wszystko :-) Dzięki za podzielenie się tymi super doświadczeniami. Odpowiem w kilku punktach po kolei, ale nie będę już cytował dokładnie twoich fragmentów. W niektórych miejscach możesz się zdziwić.
* Walka wręcz i walka na dystans - jak oceniam trudność
W ER grałem po DS3 i Sekiro. Pomińmy Sekiro. Po DS3 byłem przekonany, że walka na dystans i magia są łatwiejsze niż melee w zwarciu. Dlatego pierwsze przejście ER robiłem czystą magią. Potem różnymi hybrydami, inkantacjami aż do czystego melee. ER jest zbyt szerokie i różnorodne jeżeli chodzi o buildy, bossów i areny, aby dać jednoznaczną odpowiedź co lepsze. Ogólnie dziś uważam, że najłatwiejsze jest czyste melee i walka wręcz. Zdziwiony? Tym zawsze sobie poradzisz w każdej sytuacji. A z dystansem bywa bardzo różnie. Co to jest dystans? W ER masz krótki dystans, średni dystans, długi dystans, szybkie ale słabsze ataki dystansowe, powolne ale silniejsze ataki dystansowe. Wszystko zależy od sytuacji, bossa i areny. Magia dystansowa czy umiejętności dystansowe broni sprawdzają się świetnie z wolniejszymi bossami na średnich lub większych przestrzeniach. Ale w ER masz multum różnorodnych bossów, wielu bardzo szybkich, ci po prostu odskakują i nic sobie nie robią z Twojego dystansu. Albo masz małe zamknięte areny i szybkich bossów, gdzie walka magią dystansową czy umiejętnościami dystansowymi to koszmar. Są też potężni bossowie jak Fire Giant czy Elden Beast, których ataki dystansowe czy magia dystansowa za bardzo nie rusza, i tylko stare dobre fizyczne melee się sprawdza. Podsumowując, do walki dystansowej musisz mieć specyficzne warunki i "kompatybilnego" bossa, wtedy jest faktycznie łatwiejsza. Ale ja już od dawna tak nie gram. Dużo łatwiej jest wręcz, zawsze działa i dużo szybciej załatwia sprawę.
* Wielkie bronie mocno ułatwiają rozgrywkę
Tak? :-) Ja gram prawie wyłącznie wielkimi, ciężkimi, najlepiej olbrzymimi broniami. Dlatego, że wymagają doskonałego opanowania movesetu bossów w przeciwieństwie do mniejszych broni, które są bardziej wybaczające. Musisz być precyzyjny i się wstrzelić w okienko ze swoim powolnym atakiem wielkiej broni, bo inaczej oberwiesz okrutnie. Mniejszą broną możesz sobie nawet pomachać kilka razy w powietrze bez większych konsekwencji ;-) Prosta zasada: wielkie = powolne, ale mocne. W przeciwieństwie do zręcznościowe = szybkie, ale słabsze. Myślę, że to zależy od indywidualnych preferencji i scenariusza walki. Duże bronie, o ile one shotują czy staggerują mniejsze mobki, są super wygodne, ale przy bossach, tłumie szczurów czy psów różnie bywa.
* Żadnej magii, żadnych cudów, żadnych pomocników NPC i prochów, bez tarczy
OK. Też tak często gram dzisiaj, ale po spróbowaniu wszystkiego po drodze :-) ER oferuje Ci całe menu. Graj jak chcesz. Możesz mieć jeden rodzaj rozgrywki lub 1001 rodzajów rozgrywki miksując różne elementy. Też np. gram bez summonów bo mi dziś tak łatwiej. Jak myślisz, summony ułatwiają czy utrudniają walkę? To zależy. Ogólnie niby ułatwiają. Ale czasami przeszkadzają, zależy jak i do czego ich używasz. Do absorbowania aggro bossa, do dodatkowego DPS, do jakiejś specyficznej funkcji? Są walki, gdzie grając z summonem boss potrafi się nagle przełączać w środku comba pomiędzy Tobą i summonem, i masz mniejszą kontrolę nad bossem i walką. Są walki, gdzie musisz chronić summona, nie dopuszczając do niego bossa, aby ten summon spełnił swoją rolę. Itp. Itd. Ogólnie sprowadza się to do tego, że ER oferuje Ci wiele rodzajów rozgrywki i od Ciebie zależy z ilu z nich chcesz skorzystać w trakcie ilu przejść gry. Możesz przejść ER jeden raz GG, czystym melee Długim Mieczem. OK. Ale tam jest dużo więcej różnorodnej frajdy :-) Walka oparta głównie na sumonach to frajda sama w sobie. Tak samo jest z magią, inkantacjami, tworzeniem, perfumami, tarczami itp. itd. Kto co chce. Też normalnie nie używam tarcz. Ale zrobiłem kiedyś wyzwanie przejścia całego ER wyłącznie tarczami jako bronią ofensywną. To znaczy ich atakami fizycznymi i umiejętnościami - polecam :-)) Ogólnie ja mam takie podejście - po co mamy w grze magię, summony czy tarcze? Aby ich używać czy nie używać? Inna sprawa, że z czasem najłatwiej jest bez nich ;-)
* Sprawdzasz całą mapę i układa Ci się obraz całych map w głowie
No to krótki komentarz z mojej strony - musisz zagrać w DLC czyli SotE! To zbudujesz sobie taką mapę w głowie jakiej jeszcze w życiu nie widziałeś ;-) ;-) Dokładnie to napisałem po x przejściach tego DLC. Nie przestałem dopóki nie zbudowałem sobie całej mapy tego DLC w głowie, łącznie z lokalizacjami wszystkich fragmentów 50+25 tego, co będziesz wiedział jak zagrasz :-)
* To samo zrobiłeś z PCR?
Czyli wiesz co to PCR? No to dobrze :-)
* Konsole / płyty / cyfra / Internet
Całkowicie Cię rozumiem. Ja "obsługuję" wszystkie platformy, ale jestem dziś głównie graczem konsolowym i głównie XBOX + Switch. Pomijam PC, z którego się zasadniczo wycofałem, z powodów częściowo podobnych do Twoich, a częściowo dlatego, że moją filozofią jest granie na prostych, standardowych kostkach do gry, nie składakach sprzętowych jak w latach 90-tych. Czyli sprzęt ma być przezroczysty dla całego doświadczenia. Do czasów obecnej generacji pozostawałem offline, pomijając PC. Na Nintendo to jest możliwe do dziś, bo oni jak coś wydadzą na płytce to w takiej jakości, że można po prostu kupować i grać do końca. Na PS4 było OK. Ale teraz przerzuciłem się o 180 stopni w 100% na cyfrę. Zrobiłem się za leniwy. Na wszystkich konsolach tylko zakupy cyfrowe. Ale z kolei grając w gry zawsze pozostaję offline, pomijam zupełnie PvP w grach FS, nie widzę też nigdy w świecie gry tych wiadomości od innych graczy, nie korzystam też z modów, Creations i tym podobnych wynalazków. Cyfra dla czystej wygody zakupów i przełączania się między grami, ale bez otwierania na internet w trakcie rozgrywki. Po prostu za stary już jestem na wymienianie płytek czy kartridży w konsoli. Do tego XBOX w obecnej generacji, ze swoim przełomowym Quick Resume, umożliwiającym granie w kilka gier jednocześnie, zamknął dla mnie ostatecznie sprawę wymiany płytek.
* Podglądanie przejścia bossa z DMS no-hit
Super historia. Ja robię tak, ze zawsze staram się przechodzić sam, a potem sprawdzam ewentualnie na yt co pominąłem lub jak to można zrobić lepiej. W tym uwielbiam podglądać przejścia takich gości o jakich wspominasz, hitless, speedrunów, wyzwań, to jest po prostu nieskończone źródło inspiracji i podbijania własnego skilla ;-) Do tego jest taki efekt, że jak oglądniesz takiego gościa z 20 razy, to Ci się jakieś rowki same wyrabiają w mózgu, potem bierzesz pada i tak jakoś samo wychodzi :-)) Trochę jak kiedyś z nauką, że bierzesz książkę pod poduszkę, wstajesz rano i umiesz :-)
* Fikołki
Zawsze szukam z boku metod, które pozwalają uniknąć turlania. Fikołki są przereklamowane, sztuczne i passe, tak uważam. A jednak i tak ciągle je robię :-) Nie wiem czemu.
Dużo ciekawych tematów, co do DLC do ER - oczywiście nie będę krytykował Twojego podejścia do wydań cyfrowych. Myślę o nich zresztą podobnie.
Gdybyś się jednak złamał, to wersja na PC, której nie mam, jest w stanie dostarczyć dużo więcej frajdy ze względu na mody. Jak genialnie wtedy ćwiczy się segmenty pod hitlessa i jak świetnie urozmaica tam rozgrywkę randomizer. Gdybym kiedyś zmodernizował PC, to pewnie bym z tego ER nie wyłaził.
A co do samego DLC, to on potrafi nieźle zamieszać, jeśli chodzi o pewien kontrakt, który gra zawiera z graczem w podstawce. W podstawce, silna broń jest w stanie szybko dać wrogom oszołomienie - jest trochę łatwiej. DLC? To zupełnie inna historia: tam wrogowie mają chyba znacznie więcej równowagi, a do tego jeden z pierwszych bossów w zasadzie robi Cię jak chce, jeśli nie potrafisz tańczyć w rytm. Okienka ataku bywają krótkie, a bossowie bardzo dynamiczni. Xandonowi się udało, ale ja w pewnym momencie zmieniłem archetyp na rycerza z mieczem i było mi faktycznie nieco łatwiej. Ponadto w DLC faltycznie musialem kombinować z optymalizacją buildu - zdałem się tu na własne eksperymenty, bez nadmiernego posiłkowania sie netem. Magia. W podstawce? Potrafi być sporym ułatwieniem, bo buildy magiczne mają bardzo wysoki sufit obrażeń. W DLC? Build na czystą magię kwalifikowałby się pewnie pod jakąś formę challenge runa :).
Inne różnice - w podstawce lekko defensywny styl walki jest ok. W DLC wyraźnie premiowane jest agresywny taniec z bossami.
Wracając do Radahna, pokonałeś go w ten trudniejszy sposób. Granie zwykłą, ulepszoną bronią, bez nie wiadomo jakich buffów i innych mechanik sprawiają, że to wyzwanie jest całkiem spore. Z pewnością tego doświadczysz dalej :).
Pocieszę też, że oglądając Malenię, do której jeszcze długa droga zresztą, tak naprawdę, za wiele sobie nie popsułeś. Co więcej, mam identycznie wolny styl przechodzenia gier, jak Ty. Byłem jedną z ostatnich osób w tym wątku, która ukończyła DLC. W pewnym momencie zżerała mnie ciekawość jak ten słynny PCR wygląda i jak wchodziłem na jego arenę de facto znałem cały jego moveset. Mało mi to dało, bo o ilości podejść już pisałem :). Natomiast w przypadku reszty zawartości miałem podobnie. Bardzo dużo eksplorowałem i chyba nawet nie sprawdzałem za wiele w necie, więc po pierwszym przejściu okazało się, że ominąłem tak z 30% zawartości :). Rozkminianie walk samemu też jest świetne. Generalnie jednak się nie przejmuj specjalnie. To, co widziałeś odnośnie Malenii raczej za wiele nie ułatwi :).
Może też bez cytowania tylko pogrubię do czego się odnoszę:
* Walka wręcz i walka na dystans - jak oceniam trudność
* Wielkie bronie mocno ułatwiają rozgrywkę
Zdziwiony?
Trochę tak :)
Ale właśnie dlatego pytałem żeby poznać opinię osób, które miały okazję zagrać na każdy możliwy sposób.
A dopuszczasz taką możliwość, że skoro walkę wręcz spróbowałeś na samym końcu, to masz łatwiej, bo nie grasz w ciemno, znasz ataki przeciwników, nie masz stresu wejścia do bossa w ciemno, itd. itp.? Plus im dłużej grasz, tym stajesz się coraz lepszy. Dlatego drugie przejście jest łatwiejsze niż pierwsze, itd. :)
Co do ogółu to właściwie zgoda. Może tego nie napisałem ale są rzeczywiście momenty gdzie duża i powolna broń będzie gorsza niż mała i szybka. Jednak pomijając momenty super szybkich przeciwników gdzie trzeba się idealnie wstrzelić w małe okno, które zostawiają, to większość jest max średnia. Przecież cały ER nie ma super szybkich przeciwników :)
Nawet jeżeli oglądam czyjąś rozgrywkę i widzę, że z wielką i powolną bronią, która większość przeciwników wybija z równowagi (staram się omijać angielskie zwroty i wyrazy ale czasami muszę napisać o co mi chodzi - tutaj: stagger) idzie im za łatwo jak dla mnie, to w niektórych momentach w myślach wzdycham gdy widzę jak się męczą. Jednak to są niektóre momenty i/lub przeciwnicy. Najczęściej oglądam Demonidiasa i on też lubi wielkie bronie. Mam okazje porównywać sobie na bieżąco jak się spisują jego bronie (bo je czasami zmienia), a jak moje miecze. Niestety u mnie zbijanie równowagi przeciwnika nie jest tak częste jak u niego. A już o bossach to nie wspomnę. On co chwila wybija (bossów) kolosów z równowagi, a ja niektórych ani razu - zero. A wiadomo co się robi po wybiciu z równowagi i czym to skutkuje na pasku HP przeciwnika :) A jeżeli czasami uda mu się kilka razy pod rząd taki manewr, to właściwie boss (lub większy/mocniejszy przeciwnik) pozamiatany. Na przykład niektórzy NPC (najeźdźcy) są tak zwinni i żywotni, że ja mogę zginąć z 2-3 razy pod rząd aż zacznę wyczuwać przeciwnika. A on? Pierwsze podejście w ciemno (bo jak na razie oglądam jego premierowe podejścia, czyli w ciemno), nawet nie zdąży czasami poznać wszystkich ruchów i ataków jakie przeciwnik może użyć. Już kilka razy tak było, bo byłem ciekawy jak sobie z nimi poradzi, a on podszedł, bach, bach, bach, i po NPC. Zresztą to się nie tyczy tylko ER, bo śledziłem wszystkie gry od FS w jego wydaniu, i to było widać cały czas. Oczywiście biorę poprawkę, że on gra dłużej i mimo wszystko dobry jest w te klocki, ale jednak są momenty gdzie ewidentnie widać jak się przeciwnik składa w pół i przez 1-2 sekundy nie reaguje, bo do siebie dochodzi, a on w tym czasie aplikuje drugą dawkę, i trzecią dawkę, i kończy. Z małą bronią tak się niestety nie da. A może i dobrze, bo za nudne to by było dla mnie :) No i nie zapominajmy o zasięgu takich wielkich broni. W sporej liczbie przypadków jest się wtedy poza obszarem krótszych ataków, bo dłuższe to wiadomo, że i tak dosięgną.
Dystans i małe pomieszczenia - to ewidentnie nie wyjdzie jeżeli przeciwnik należy do szybkich :)
A zresztą nawet niekoniecznie małe pomieszczenia. Ten lew z Caelid co opisywałem jak się na niego kilka minut czaiłem. to próbowałem do niego z łuku strzelać, bo miałem przez chwilę myśl, żeby go tak zrobić. No i co się okazało? Pierwszą strzałę z łuku przyjął, bo nie skupił się na mnie jeszcze. Jednak po pierwszej strzale zwrócił na mnie uwagę i już każdą kolejną strzałę omijał odskakując na bok. Nie dało się go ustrzelić. Gdy się odejdzie i on straci zainteresowanie mną, to znowu można go pierwszą strzałą strzelić, ale sytuacja się powtarza: znowu odskakuje, i tak cały czas. Także domyślam się, że nie każdy przeciwnik da się zabić na dystans :)
* Żadnej magii, żadnych cudów, żadnych pomocników NPC i prochów, bez tarczy
ŁUK - szczerze mówię, że bardzo rzadko ale z niego skorzystam. Najczęściej do zwrócenia na siebie uwagi. Raz lub dwa na całą grę najdzie mnie ochota na zabicie w 100% kogoś (nie bossa / mini bossa), gdy nie mam natchnienia na walkę wręcz. Robię to baaaardzo rzadko. Ale żeby być szczerym, to napisałem :) Ostatnio do zwracania na siebie uwagi, to staram się zamiast łuku używać machnięcia mieczem. To wymaga podejścia na mały dystans i jest problematyczne gdy podchodzi się do grupy przeciwników, bo zwraca się uwagę na wszystkich równocześnie. Dlatego czasami trzeba podejść z boku i liczyć na to, że jeden w nich będzie nieco dalej od pozostałych. Niezłe taktyki z tego wychodzą :)
Myślę, że gdy już przejdę wszystkie gry od FS i będę chciał w nie grać od nowa, to zacznę w końcu sprawdzać te rzeczy, których teraz unikam. Po prostu pierwsze przejścia chcę zrobić w moim aktualnym stylu :)
Przejście gry tylko tarczą? Trudno mi to sobie wyobrazić :) Muszę kiedyś to u kogoś zobaczyć.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Ten akapit (jako spoiler) dopisałem na koniec po napisaniu całości ale przed wysłaniem, bo sobie jeszcze przypomniałem o jednej rzeczy:
spoiler start
Nie pamiętam jak dawno to było (jeszcze przed wydaniem dodatku) ale pamiętam tylko jak przez mgłę, że widziałem film na YT, który był zatytułowany mniej więcej tak, że ER jest za łatwy gdy gra się magiem, bo można stać obok i przywołańcy za nas wszystko załatwią. Nie pamiętam dokładnie co to było ale to wyglądało mnie więcej jak jakby jakiś nekromanta przywoływał stado szkieletów i te biegły na bossa. Pokazany był każdy boss i rzeczywiście gracz nie angażował się w ogóle w walkę i tylko non stop odradzał przywołańców. Załatwił tak każdego bossa, poza 2 albo 3, którym zbił prawie do zera HP ale jednak się nie udało. Jednak prawie do zera.
spoiler stop
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
* Sprawdzasz całą mapę i układa Ci się obraz całych map w głowie
Już mi się podoba :) Jak znam siebie to pewnie wyjątek zrobię i w końcu kupię. No nie ma mowy żebym urwał tak w trakcie ER. Tylko raz zrobiłem taki wyjątek. Grałem setki godzin w D2 (classic, nie D2R), więc chciałem spróbować D3 i jakiś rok temu kupiłem na ostrej przecenie D2R + D3. Ale D4 na razie nie ruszam, bo raz, że problemy wieku dziecięcego, a dwa, że nie wiem czy chcę wspierać taki kierunek rozwoju z lokalnego w chmury. Dodatkowo wsiąkłem w soulslike :)
* Konsole / płyty / cyfra / Internet
Ten temat jest bardzo drażliwy. Część ludzi nie widzi nic w tym złego, a część widzi zagrożenie. Tu problemem nie jest cyfra sama w sobie, tylko efekt końcowy, którego większość nie widzi, albo nie chce widzieć. Nic się na to nie poradzi. Mnie boli to, że gry cyfrowe nie są moje po zakupie i kiedyś mogą zniknąć. Poza tym nie lubię wymuszania aktualizacji i bycia online (jako DRM). Gdyby nie to, to pierwszy bym był do pozbycia się fizycznych wydań, bo tylko zabierają mi miejsce na półce. Oczywiście lubię pudełka fizyczne ale jeżeli ktoś jest maniakiem i zbiera dużo gier, to z czasem miejsca by zabrakło na to wszystko. Także jestem za cyfrą, ale taką z głową, a nie tym czymś co promują korporacje. Wspieram GOG gdy tylko mogę. Zawsze najpierw tam sprawdzam i jeżeli jest, to kupię tam, nawet jeżeli będzie nieznacznie drożej.
* Podglądanie przejścia bossa z DMS no-hit
Z reguły działa. Niestety w moim przypadku Siostra Friede z DS3 nie chce się pod ten trend wpasować. Mogę oglądać ile tylko sobie zechcę różne poradniki i "no hit", a i tak jestem na nią za cienki. Po prostu przerosła mnie i tyle. Pierwszą fazę mogę nawet przejść no hit, bo już kilka razy do tego doszło :) Ale faza nr 3 mnie przerasta. Jest za szybka i/lub za mocno bije.
* Fikołki
Zawsze szukam z boku metod, które pozwalają uniknąć turlania. Fikołki są przereklamowane, sztuczne i passe, tak uważam. A jednak i tak ciągle je robię :-) Nie wiem czemu.
Mi się fikołki podobają. W sensie nie przeszkadzają mi. Nie do końca jestem w tym dobry gdy tak sobie porównuję innych jak to robią, ale co mi tam. Z nikim nie rywalizuję, więc aż tak się zbytnio nie przejmuję. Oczywiście jest jakiś tam zawód, że inni są w tym tak dobrzy, a ja nie, ale co tam. Jest jak jest.
Zastanawiałem się kiedyś nad tym i nie do końca rozumiem dlaczego niby postać dostaje na jakiś czas nieśmiertelność podczas fikołka. Po prostu akceptuję to, że taka jest mechanika gry ale nie wiem :)
Orientujesz się może, czy da się w tych randomizerach wybrać od razu np. drugą lub trzecią fazę bossa? Fajnie by było poćwiczyć Siostrę Friede z DS3 :) Niestety musiałbym kupić ponownie wszystko jeszcze raz ale na PC. W sumie jestem skłonny to zrobić jeżeli miałbym takie cuda dostać w zamian :) A skoro mam to na konsolach PS3 i PS4, to nie martwiłbym się, że to mogę stracić, bo zawsze mogę wtedy wrócić do konsol. Trochę kasy szkoda no ale co się nie robi dla takich gier :) Tylko tak czy inaczej musiałbym poczekać na jakieś dobre promocje, bo to jednak trochę spory zakup by się szykował DS 1-3, ER, Sekiro. Niestety nie ma chyba co liczyć na Demons's souls i Bloodborne na PC. Chociaż szczerze mówiąc, to Demon's souls Remake nie podoba mi się. Wolę oryginał na PS3. Nie mówię o stronie wizualnej, tylko o rozgrywce.
Wracając do Radahna, pokonałeś go w ten trudniejszy sposób. Granie zwykłą, ulepszoną bronią, bez nie wiadomo jakich buffów i innych mechanik sprawiają, że to wyzwanie jest całkiem spore. Z pewnością tego doświadczysz dalej :).
Czyli potwierdzasz, że jednak przywrócono go do stanu pierwotnego?
Co do Malenii oraz PCR, to naprawdę to było tak niewiele oglądane, już nie mówiąc o analizie, że tak szczerze mówiąc jedyne co wiem to to, że być może nie będę w stanie tego przejść, bo są za szybcy. Ich ruchy były dla mnie tak szybkie i chaotyczne, że nie za wiele to pomoże. To tak mniej więcej jakby w DS3 zobaczyć sobie najpierw duet demonów z dodatku 2 "The Ringed City". No po prostu to co ta dwójka odstawia, to nawet z analizą nie za wiele da, bo trzeba to samemu przeżyć. A bez analizy jeden rzut oka, to już w ogóle. I tu myślę, że jest podobnie. Widziałem Malenię i PCR ale tylko krótko, więc z czystym sumieniem będę podchodził do nich w ciemno praktycznie. Czasami jest wypuszczany trailer przed premierą (których nie oglądam) i myślę, że to by można pod coś takiego podciągnąć.
***
Ciekawostkę wam napiszę.
spoiler start
Jak już wyżej wspomniałem moją ulubioną grą był D2. Nie tak dawno w sumie myślałem sobie, że fajnie by było gdyby zrobiono Diablo w stylu FPP lub TPP. Ale jakoś nie ciągnąłem tematu i nawet nie zacząłem analizować tego. A przecież logiczne się wydaje, że takie gry powstały. Ale to była taka przelotna myśl, którą nie za bardzo się przejmowałem, bo miałem swoje ulubione D2. Oglądałem często kanał Nadina. I któregoś razu Nadin wrzucił Drogę śmiecia z ER i zaciekawiło mnie to. Chwilę pooglądałem ale stwierdziłem, że to właśnie takie Diablo w innym wydaniu o jakim kiedyś myślałem. Stwierdziłem, że przerywam, bo nie chcę znać gry przed zagraniem. Już miałem kupić ER ale wszedłem tutaj i dowiedziałem się, że przed ER były inne gry. Dowiedziałem się o Dark soulsach i Demon's souls. No i dalej już znacie historię :) A nie, nie znacie. D2 poszło w odstawkę i nie wiem czy wrócę, bo bardziej się odnajduję w soulslike teraz :)
spoiler stop
NIe czytalem calosci bo nie zdazylbym w drodze do domu (plus idziecie na sprawdzenie limitu znakow w sposcie na gol), ale rzucilem okiem na ostatni spoiler i zaskakuje mnie jedno...
Po pierwszym "spieciu" (to bylem chyba ja co napisal ze nie bede komentowal bo bym musial cie zjechac ;P) coraz bardziej sie do ciebie przekonywalem, a teraz jeszcze to Diablo 2...
Diablo 2 LoD to moja najulubiensza gra ever. Nieprzerwanie na dysku od ok 15 lat. CHoc teraz juz w wersji remastrered, a stara z modami. Spokojnie tysiace godzin wykrecone. Prawie zawalilem klase w liceum przez D2LoD.
Mamy duzo wiecej wspolnego niz by sie poczatkowo wydawalo. ;)
Zgadzam sie rowniez z tym ze soulslike maja sporo wspolnego z gatunkiem "diabloidow". U mnie tez smyraja bardzo podobne obszary mozgu co diabloklony. Zwlaszcza Elden, z jego kombinowaniem z buildami, statami i itemizacja, uzyupelnianiem buidu consumables, itd...
W poprzednich garch tez to bylo, ale nie na tak kolosalnym (ilosc itemow W Eldenie to chyba lekko x3 w porownaniu do poprzednich gier) poziomie.
ps. Ulubiona klasa z D2? Moja Amazonka, i to na wlocznie (amazonki na luki to podludzie!). ;P
O żeż ty, ja ci dam!
Amazonka na łuki :)
Próbowałem innych klas ale jakoś nie do końca odnajdowałem się. W planach była właśnie potem Amazonka na włócznie ale wpadły soulslike i nieprawdę nie wiem czy (i kiedy) wrócę do D2. Nie skreślam ale przyszłość widzę w soulslike :)
D2R mnie zraziła wyglądem Amazonki. Zrobili z niej babochłopa. No jak mi mogli coś takiego zrobić. Naprawdę wkurzyli mnie tym niesamowicie. I nie piszę teraz ironicznie. No i zabrali mi Pluggy.
D2 LOD pomimo słabszej grafiki to jednak było lepsze, bo mogłem wgrać sobie Pluggy i mieć offline to samo, co inni online (poza pvp). Nieskończone zakładki w skrzyni to było coś. Zbierałem wszystkie unikaty w każdej ilości, nawet niektóre to po 10x miałem to samo :)
Mamy duzo wiecej wspolnego niz by sie poczatkowo wydawalo. ;)
Widzę, że sporo w takim razie :)
idziecie na sprawdzenie limitu znakow w sposcie na gol
O tym nie miałem pojęcia.
Muszę to sprawdzić i się dostosować w takim razie.
EDIT:
Szukałem w regulaminie ale nie widzę wzmianki o długości wpisu. Źle szukam albo nie ma.
Ale faktycznie może trochę za długie te wpisy.
Thalar, oczywiście, w tym co piszę, zawierają się własne wrażenia jak mi się czymś gra, łatwiej, trudniej, prościej, wygodniej. I to się też zmienia na przestrzeni czasu i wraz z doświadczeniem. Absolutnie uważam, że inny gracz może mieć dokładnie odwrotne preferencje i poczucie trudności co do różnych klas broni czy stylów walki. Tu spoko. Ale staram się też, czasem z przekory, poddawać w wątpliwość pewne stereotypy, mity, generalizacje czy uproszczenia. Stwierdzenia typu "dystans łatwiejszy niż wręcz" czy "broń ciężka łatwiejsza niż zręcznościowa" należą wg mnie to tych kategorii. To każdy musi sprawdzić samemu, co dla niego i na jego etapie.
* Walka wręcz i dystans. Co do tego, że lepiej i wygodniej walką wręcz (dla mnie) to jestem na 100% przekonany :-) Przystępując pierwszy raz do SotE nie znałem jeszcze bossów, a nawet nie pomyślałem o walce dystansowej, bo myślę, że byłoby mi trudniej. Walcząc najpierw dystansowo oswajasz się z bossami, to prawda, ale nie do końca uczysz się tak ich movesetu aby wejść potem gładko w melee - wtedy uczysz się częściowo od nowa. Oczywiście tu sobie tak dyskutujemy a ja rzucam przyjaźnie pewne kontry aby poddać wątpliwościom ustalone "prawdy". Pamiętam jak zaczynałem ER magią albo widziałem potem tutaj kilku graczy, którzy z kolei np. walczyli najpierw melee a potem robili drugie przejście magią. Pierwsze wrażenie jest oczywiście takie, że phiiii łatwizna. Stoisz sobie z daleka i pingasz spellami. To działa na początku, z mobkami, i jak mówiłem z wolniejszymi bossami na otwartych przestrzeniach. A potem pojawiają się schody i poważne schody, czy przy jakichś szybkich mini-bossach na małych arenach w dungeonach czy przy bossach w end game. Jest też cała grupa bossów, których bardzo łatwo pokonasz fizycznym melee, a magią czy innymi sposobami z dystansu to koszmar. Ten Lew z Caelid to dobry przykład, ale potem będzie jeszcze trochę takich co albo łatwo uciekają (Malenia, Maliketh) czy mało sobie robią z Twojej magii (Fire Giant, Elden Beast). Oczywiście prawie każdym buildem można jakoś zabić prawie każdego, w tym zestaw spelli w ER jest przeogromny i zawsze coś tam dobierzesz, najpierw to, potem to, i jeszcze to, kilka buffów i wygrana, ale mówimy o łatwości i uniwersalności. Walka dystansowa jest na 100% łatwa wtedy, gdy walczysz z summonem, który absorbuje mocno bossa, a Ty stoisz sobie spokojnie z boku i piu, piu, strzelasz spellami albo jakimiś dystansowymi umiejętnościami broni. Wtedy tak, jak masz odpowiedniego agresywnego sumomna, który potrafi trzymać aggro. Poza tym np. walka magią wymaga większego prepu. Melee to bierzesz postać początkową i już machasz tym mieczem czy toporem. Przy magii musisz sobie zebrać jakiś sensowny zestaw spelli, dorwać porządny kostur, obudować to dobrze buildem, zainwestować sporo w manę abyś mógł tego w ogóle używać przez całą walkę. Można powiedzieć, że z kolei nie potrzebujesz wtedy tyle witalności czy wytrzymałości, bo grasz lżej i dalej od wrogów. Magia, aby zrobić jakieś wrażenie na bossach to musisz rozpędzić Int do 60 i potem 80, a do tego z boku w siłę czy zręczność jakbyś chciał mieć coś pomocniczego melee na podorędziu. Niby musisz to też zrobić przy buildach melee, ale tam jest jakby prościej. Generalnie wydaje mi się, że przy czystym melee dużo szybciej osiągasz pełną sprawność. Najlepiej spróbować kiedyś samemu, bo rzeczywiście często słyszymy, że dystans to luz, a to bardziej mit imho ;-) Jak przejdziesz całe ER magią, bez summonów, i się okaże dla Ciebie łatwiej z Twoim sporym doświadczeniem, to nie będę absolutnie dyskutował :-)
* Broń ciężka. Przecież cały ER nie ma super szybkich przeciwników. W sensie, że nie wszyscy są super szybcy, to tak. Ale takich szybkich nie brakuje, niektórzy jeszcze przed Tobą :-) Piszesz o tym co oglądasz i jakie masz z tego wrażenia. Najlepiej jak zawsze spróbować samemu, bo ciężko przenieść czyjeś odczucia lub szczegóły builda. Jeżeli zależy Ci na staggerze to powienieneś dobrać sobie broń, która ma lepszy poise dmg. To oczywiście zależy od klasy broni atakującej 1H/2H np. sztylety 31/33, miecze lub katany 51/56, halabardy lub kosy 93/103, "great" weapons 103/113. Nie wiem czy jakaś broń jest łatwiejsza bo ma lepszy posie dmg, to tylko jeden z parametrów. Ale może nie mieć czegoś innego, szybkości, DPSu, itp. Szybszą bronią szybciej wbijesz przeciwnikowi jakiś status. Demonidiasa dobrze nie znam i nie śledzę, ale widziałem kiedyś kilka jego walk w ER, np. ze smokiem Plackiem, i nawet ostatnio jego starcie z PCR. Na pewno jest bardzo doświadczonym graczem soulsowym ze świetnym skillem. Te walki co widziałem, miały poważny komponent jego własnego skilla, ale opierały się też na buildzie max tankowym: wysoki level, staty pod zakrętkę, HP i inne na 3/4 ekranu, najsilniejsza zbroja kozobyka, powerstance z wyskokami i dwoma wielkimi młotami. Pokonał w ten sposób PCR chyba w 10 próbach. W niczym mu to nie ujmuje. Natomiast na podstawie takiego builda OP trudno generalizować, że bronie ciężkie są łatwiejsze. Można pokazać inne walki z PCR, które wyglądają na bardzo proste przy użyciu broni lżejszych i zwinniejszych. Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Jak walczę z PCR normalnie, bez deflectowania, to jest mi bardzo wygodnie z takimi broniami ciężkimi ale tylko wtedy, gdy mają ciężki ładowany atak z timingiem, który mi się ładnie wpasowuje w okienka pomiędzy jego combami. Wtedy jest optymalna walka, ale tylko część tych bronni ma akurat odpowiedni timing tych ataków i to nie zależy od ciężkości, np. niektóre olbrzymie mają, a niektóre wielkie nie mają. Z kolei jak walczysz bronią zręczną i lekką, to zdążysz zadać więcej ciosów w tych okienkach, a nawet w środku comba bossa. Czyli znowu wszystko zależy. Ja gram teraz jeszcze w DS2, buildem czysto siłowym. Moją podstawową bronią od początku jest prosty mały Topór Bandyty, a pomocniczą Wielki Miecz (GUTS). Przywykłem do tego toporka, zmieniłem na chwilę przyzwyczajenia i dużo łatwiej mi się nim gra niż wielkim ciężkim mieczem, który kiedyś mi się wydawał OP w DS2 a teraz wyciągam tylko sporadycznie np. jak potrzebuję jednego horyzontalnego machnięcia na 10 kościotrupów ;-) Ważniejsze rozgraniczenie od klasy broni w ER ma moim zdaniem podział na bronie "zwykłe" i OP, które znajdziesz w różnych kasach. Takie znane bronie OP, które faktycznie robią grę łatwiejszą to np. Bluźniercze Ostrze, katana Rzeki Krwi, prosty Miecz Nocy i Ognia, pięści Gwiezdne Pięści czy Żelazne Kule (jedne z najlżejszych, a najsilniejszych i najskuteczniejszych broni), mały rapier mrówkowy itd. No i na koniec są nasze własne preferencje i przyzwyczajenia do określonych klas. Ja z lżejszych lubię sztylety, pięści i rapiery, z ciężkich wielkie młoty, pałki i topory, ale mniej miecze, z olbrzymich prawie wszystko. Nie lubię z kolei prostych mieczy, zakrzywionych mieczy i nie cierpię wręcz katan, które są zwykle bardzo lubiane przez graczy i do tego bardzo skuteczne. Natomiast jakby kiedyś urządzić zawody jaki gracz lepszy lub rozstrzygnąć odwieczną dyskusję który DS/ER łatwiejszy czy trudniejszy, to bym sam zaproponował "normalizację" walki i podstawowy standard jakim jest Długi Miecz do takiej próby.
* Łuki i tarcze. Można zrobić przejście całego ER samymi łukami lub samymi tarczami. Znowu, to wybrane z 1001 sposobów czy wyzwań na przejście tej gry. Kolega kain93ck prezentował tu kilka miesięcy temu przejście gry łukami, w tym walkę solo z Malenią! Ja też robiłem podobne przejście dawno temu. A tarczami? Tak, ataki tarczami są oczywiście upierdliwe, ale możliwe i niektóre z tych największych mają bardzo przyzwoity dmg, na poziomie prostych mieczy, choć mały zasięg, a do tego jak zawsze popioły wojny. Mamy np. tarcze "balistyczne" strzelające czy ziejące ogniem, a w DLC jest teraz taka mała zwinna tarcza, która wali z dystansu bardzo szybkimi i silnymi "strzałkami". Poza tym w DLC wprowadzono zupełnie nową klasę broni - tarcze ofensywne czy bojowe, mogłeś widzieć na trailerach. Przystosowane i do obrony i do ataku. Wyglądają jak takie podłużne tarcze, tylko ze specjalnym ostrzem na końcu. Ale jak kiedyś przechodziłem, to jeszcze ich nie było i tymi zwykłymi robiłem wyzwanko :-) Generalnie ja jestem trochę innym typem gracza niż np. Ty czy Minas Morgul. Lubię wszystkiego sporóbować, poeksperymentować, pobawić się wszystkimi zabawkami, które gra oferuje, wymyślać sobie jakieś niekoniecznie mądre wyzwanka, sposoby, inteligentne podejścia, nie przejmując się czy to jest uznawane za łatwe czy trudne, za prawilne czy czitowanie. Gram po kilka razy, a po drodze uczę się oczywiście wszystkich bossów hardcorowo, solo, bez ułatwień itp. ale nie uważam tego za jedyną właściwą metodę i główny cel. Dużo więcej funu dawało mi to pokonywanie ER na dziesiątki sposobów, czy aktywności poboczne jak np. testowanie sobie wszystkich summonów, jak się sprawują w różnych warunkach, z różnymi przeciwnikami, w jakim stylu możemy razem powalczyć, skonfigurowanie mimica tak aby sam pokonał Malenię itp. itd. Takie tam łamigłówki.
* Friede. To ciekawe. Dla mnie ten boss, choć go pokonałem kilka razy (DS3 przeszedłem około 10 razy, w tym do NG+7, choć nie za każdym razem z nią walczyłem) jest po prostu mało przyjemny, więc rozumiem, ze może być upierdliwy do nauki. O ile uwielbiam Gaela, to duo demonów z DLC, i wielu bossów z podstawki, tak Friede mnie zwyczajnie irytuje. Pierwsza faza łatwa, ale to znikanie mega denerwuje, nawet jak się wie jak i gdzie jej szukać, na szczęście szybko przechodzi. Druga faza choć też nie jest niby trudna, to najgorsza ze względu na ściganie jednego podczas gdy drugie sieje AoE. Trzecia faza najtrudniejsza, ale dla mnie paradoksalnie najprzyjemniejsza, bo ma najmniej irytujących sztuczek.
Chodzilo mi o to ze jesli jest jakis limit, to wy sprawdzicie jaki bo macie coraz dluzsze posty. ;)
Tego jaki jest to nikt nie wie. Napewno jakis techniczny limit informatycy ustawili, ale jak narazie go nie osiagneliscie. haha
Mnie osobiscie dlugosc absolutnie nie przeszkadza. O ile dobrze sie czyta, tzn. tekst jest sformatowany. Jak jest za duzy niesformatowany wall of text to nie czytam. Twoje sa spoko. Wrecz bym powiedzial ze sa estetycznie sformatowane i mile w odbiorze (wazelina mode off).
Ale dużo tematów rzuciliście:).
Spróbuję odnieść się do różnych rzeczy losowo.
Nadin - rozbawiła mnie ta historia, bo lubię Nadina i oglądałem jego "drogę śmiecia". To właśnie o nim Ci pisałem, gdy mówiłem, że pewien znany mi gracz padał na Falling Star Beast tak z hm...500-700x? Malenię też robił ciekawą ilość razy przy pierwszym przejściu.
A i sam kocham D2. Gram do dziś w D2R i z raz w tygodniu odpalam, żeby przebiec się po krowach w nadziei, że dropną mi rzeczy pod Infinity. D4 mam i usilnie próbuję dać temu szansę, ale.
Albo mniejsza już z tym.
Odnośnie Demonidiasa, to jest raczej dość doświadczony typek. Tak sobie myślę, że percepcja trudności kolosalnych broni leży w znajomości okienek.
Grając wielkimi brońmi, dopóki nie korzystasz z jakichś przegiętych Popiolow Wojny, typu Lwi Pazur, ładowane ataki to jednak sztuka. Tych okienek jest mało. Jeśli uderzysz w złym okienku, wróg Cię pozamiata. Gdy się ogląda takiego gracza, wydaje się, że to jest w sumie dość łatwe. Są jednak plusy - znajomość dobrych okienek sprawia, że łatwiej o oszołomienie bossa. Po prostu ataki wielką bronią niosą większą nagrodę, ale większe ryzyko. Użytkownik wielkiej broni zazwyczaj jednak z zazdrością patrzy na użytkownika prostego miecza, gdy ten jest w stanie pokarać bossa w co drugim ataku, a nie co 4-5. Za to gorzej ze staggerami. Ostatecznie jednak, obydwa style dość mocno się balansują. Mam porównanie, bo przeszedłem ER potężnymi mieczami, młotami i moim ukochanym Milady z DLC (rewelacyjny lekki miecz).
Na magię też przyjdzie pora, ale oglądając kilku streamerów, widziałem, że szybko zmienili zdanie, że styl ten jest banalny. Xandon w zasadzie o tym wspomniał, ale konsensus wychodzi tak, że faza przygotowań pod magiczny build jest katorżnicza i ciężka, natomiast w ostatecznym rozrachunku, magia ma nieograniczony sufit możliwości skalowania dmg - ostatecznie magia jest przepotężna, ale droga do niej jest wyboista. Pozostają też sytuacyjni bossowie, którzy nie dadzą nam czasu na czary mary:).
Myślę też, że masz rację w tym, że percepcja trudności zmienia się z tym, czy grę przechodzi się drugi raz. Mnie ER wydawał się bezlitosny za pierwszym przejściem, a grałem właśnie potężnymi brońmi. Miałem poczucie, że ruszam się jak mucha w smole i nie trafiam w żadne timingi. Za drugim razem? Ci sami bossowie padali dużo szybciej. W pewnym momencie zmieniłem build na proste miecze i w takim DLC w końcu zaczęło mi iść dobrze.
Jestem w stanie się jednak założyć, że jeśli teraz wróciłbym do dlc z kolosalnym mieczem lub inną wielką pałą, to poradziłbym sobie nieco lepiej :). Ot i tak to wygląda.
Co do Radahna, to ciężko mi odpowiedzieć. Wydaje mi się, że oni poprawili nieco hitboxy i ta zmiana została z nami na amen. To było de facto naprawienie bossa. Mówiąc o tym, że pokonałeś go w tej trudniejszy sposób, miałem na myśli to, ze wielu graczy nukuje go dokumentnie w pierwszej fazie i w drugiej tak samo. I zgadzam się z tym, co pisałeś, odnośnie jego ruchu. Wydaje mi sięz że
spoiler start
Jego wersja z DLC, mimo, że została okrzyknięta najcięższym bossem w historii FS, jest po prostu bardziej czytelna, odejmując wybuchy w drugiej fazie. Zwykły Radahn z Caelid jest bardzo zwrotny i podobnie jak Ty, ja go bardziej robiłem na czuja - wydawał mi się odrobinę bardziej nieprzewidywalny. Wiele razy wydawało mi się, że powinienem oberwać, a tak się nie działo. Bardzo duży wpływ ma to, jak blisko modelu bossa jesteś. Im bliżej, tym większa szansa, że pewne uderzenia Cię ominą. A swoją drogą, rzekomo Radahn opanował magię gwiazd, bo chłop za mocno się rozrósł i jego koniś, Leaonard, nie mogl unieść jego gabarytów. Pomógł mu więc w ten sposób :)
spoiler stop
A w ogóle, to ER... ale zresztą nie tylko ER, bo Soulsy również są na tyle magiczne, że co gracz, to inna ścieżka do celu. W zasadzie nie znam ani jednej osoby, która przeszłaby te gry i miała identyczne doświadczenie. Dlatego właśnie mamy o czym rozmawiać.
Niestety nie wiem, czy da się ustawić akurat konkretną fazę bossa w randomizerze. Chyyyba nie? Natomiast poza tym, randomizer ma absurdalne możliwości modyfikacji gry. Jeśli o mnie chodzi, mógłbym jak z rękawa wyrzucić 10-20 pomysłów na przejście gry bez wykorzystania randomizera, a sam randomizer dodaje jeszcze więcej możliwości:). Kiedyś kupię grę na PC, jak w końcu kupię komputer z tego wieku, a nie coś, co kupowałem w czasach Zimnej Wojny, gdy wychodził Wiesiek 3 ;).
Inna refleksja, jaką mam to to, że Soulsy i ER nauczyły mnie obserwować, co ja tak naprawdę lubię w grach. Miałem wcześniej niestety posuchę, bo ogrywałem to, co reklamowało się na przystankach autobusowych w Warszawie i nie wiedzieć czemu, nie bawiłem się do końca dobrze. Obecnie już wiem, jakie elementy gameplayu mnie interesują i mój bagaż rzeczy do ogrania urósł już tak, że mógłbym nie kupić żadnej gry, a miałbym co robić przez najbliższe 2 lata i to wyłączając z tego ER. Kosmos.
Kwisatz - jako miłośnik krótkiej formy, przedymałem to forum chyba do granic możliwości, jeśli chodzi o długość litanii :D. Bez obaw, wytrzyma ;)
A właśnie, Thalar, sprobuj w przyszłości zrobić normalnie i cierpliwie Malenię. Zważ (że użyję analogii, której Xandon kiedyś użył w kontekście PCR), że jest ona górą, którą się zdobywa. Ona jest testem cierpliwości. Nawet nie mechanicznych umiejętności - podejścia i cierpliwości. Może wymagać kroku wstecz, przemyślenia buildu, sięgnięcia po optymalizację. A może akurat Ci siądzie, kto wie.
W każdym razie, po niej wróć do Friede.
Możesz mieć ciekawe wnioski :).
Chodzilo mi o to ze jesli jest jakis limit, to wy sprawdzicie jaki bo macie coraz dluzsze posty. ;)
Aha... w tym sensie... to trochę mnie uspokoiłeś w takim razie :)
W skrócie moje przemyślenie: jeżeli przeciwnik robi uniki dla broni dystansowej, to fakt, walka na dystans jest trudniejsza. Jednak jeżeli tego nie robi, to wydaje mi się, że walka na dystans jest łatwiejsza. Pytanie jaka jest proporcja jednych do drugich? Jestem na etapie poznawania ER i grania tylko wręcz, więc być może moje wnioski są niepoprawne.
Zobaczymy, może rzeczywiście któregoś razu zrobię test na walkę dystansową. Wystąpi tylko pewien problem, bo będę kompletnie zielony jeżeli chodzi o takie podejście. Nie będę wiedział, który czar jak działa. Miecz, to miecz. Bierzesz go i machasz, Oczywiście uniki i ew. nałożenie czegoś na miecz. A tych czarów jest tak dużo, że głowa boli :) Czyli pierwsze przejście całego ER to będzie mozolne testowanie, który czar na kogo jak działa.
Jeżeli zależy Ci na staggerze to powienieneś dobrać sobie broń, która ma lepszy poise dmg.
Może źle to ująłem. Nie mam pretensji, że broń ciężka łatwiej wytrąca przeciwników z równowagi. To jasne. Bardziej mi chodzi o to, że o ile rzeczywiście trzeba się bardziej wstrzelić w okienko, to jeżeli już to się uda, to często można tym zaspamować niektórych przeciwników. Nie każdego, to fakt, ale wiele razy to widziałem. Nawet na niektórych bossach albo trudniejszych przeciwnikach. W moim odczucia odbierałoby mi to chyba frajdę z gry. Bo o ile co jakiś czas gdy wytrącę kogoś z równowagi, to jestem zadowolony, ale gdybym potrafił to dzięki moim umiejętnościom uzyskać "na zawołanie", to już frajda żadna :)
Tutaj dam analogię do grania moją Amazonką w D2.
spoiler start
Specjalnie przestałem używać jako głównej umiejętności strzały zamrażającej grupę potworów, bo zwyczajnie stało się to nudne, Strzał i cała grupa zamrożona + obrażenia oczywiście. Oczywiście na krótko, bo to chyba było 1-2 sekundy ale jednak. Zanim cała grupa zdąży coś zrobić, to drugi strzał i znowu zamrożona. Potem kolejny, kolejny, kolejny itd. aż wszyscy zginą. Na początku zrobiło to na mnie niezłe wrażenie ale szybko spowodowało, że gra stała się nudna i za łatwa. Po prostu przestałem tego używać i korzystałem tylko w sytuacjach nagłego zagrożenia, gdzie albo popełniłem błąd i wpadłem w sytuację bez wyjścia gdzie albo zamrażam grupę aż do skutku i oni zginą, albo ja ginę. Mógłbym cały czas tak grać ale świadomie zrezygnowałem. Mam nadzieję, że ten przykład pokazał o co mi chodzi :) Ktoś powie, że taka jest mechanika gry dana przez twórców i przesadzam. Może i tak, może i twórcy mi to dali do używania ale dla mnie jest to zbytnie ułatwienie gry.
spoiler stop
Powrócę jeszcze na chwilę do tego jak widzę granie lekkim i szybkim mieczem. Zgadzam się, że można zazdrośnie patrzeć jak się szybko macha takim mieczem. Jednak wydaje mi się, że dopiero przy bardzo ale to bardo dużym doświadczeniu i umiejętnościach można sobie z tym poradzić, bo trzeba mieć perfekcyjnie opanowane uniki, czyli zbliżamy się do poziomu "no hit" :) Daleko mi do tego. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że są bossowie, którzy rewidują moje podejście do szybkiego machania mieczem, bo są tak szybcy i/lub nieprzewidywalni w swoich atakach i/lub zadają olbrzymie obrażenia gdy stoi się obok nich, że łatwiej i szybciej będzie gdy weźmie się do ręki dużą / olbrzymią broń.
Tutaj podam przykład tego duetu demonów z DS3 (dodatek The Ringed City). Miałem tak duże problemy (na moim marnym poziomie), że myślałem, że to koniec mojej przygody z tym DLC, bo ja ich nie przejdę z moim mieczem, a oni blokują drogę do reszty dodatku. Nic nie dało mi oglądanie "no hit", bo to za dużo jak dla mnie na ten moment. Ktoś gdzieś wspomniał, że na nich dobra jest broń czarnych lub srebrnych rycerzy (już teraz nie pamiętam których ale chyba czarnych). Podobno są mocno na to podatni. Miałem akurat ten miecz. Wziąłem go do ręki i chwilę nim pomachałem. Myślę sobie: jak ja z tym do nich mam wystartować jak oni są tacy szybcy? Przecież zanim ja się zamachnę, to dostanę z liścia. Wyszło odwrotnie niż się spodziewałem. Nie pamiętam już teraz dokładnych danych ale z moim prostym mieczem na jakieś chyba 30-40 prób, to chyba ani razu nie widziałem 2 fazy lub był to 1 raz (?) ale jakimś przypadkiem i wtedy już nie miałem się czym leczyć. Pozostałe przypadki to kończyły się gdzieś w okolicach 50% paska HP bossa. Tak, jestem cienki, nie zaprzeczam, ale jednak zbyt małe obrażenia zadawałem tym małym mieczem. A jak mi poszło z tym mieczem czarnego rycerza? Pierwsze chyba 2 podejścia to na zapoznanie się z mieczem i ogólnie obycie w nowym wydaniu. Trzecie podejście to wejście do fazy 2 i zabicie bossa. Byłem w szoku. Nie chcę teraz skłamać, bo trochę już czasu minęło ale chyba nawet udawało mi się wytrącać ich z równowagi, co nie było możliwe z moim małym mieczem.
Do czego zmierzam: jeżeli boss daje okienko, w którym nawet małym mieczem nie jestem w stanie zadać więcej niż 1 ataku (żeby nie otrzymać w zamian z liścia), to są 2 wyjścia: albo jesteś na tyle dobry, że potrafisz boss zrobić praktycznie "no hit", bo będziesz w stanie tańczyć obok niego tyle czasu ile sobie zażyczysz, albo musisz w tym małym okienku zadać olbrzymie obrażenia żeby skrócić bardzo mocno czas pobytu w odwiedzinach o bossa.
OK, tyle z moich marnych doświadczeń :)
Aż mnie ochota naszła na DS3 jak to opisywałem i sobie przypomniałem. Ale nie ma tak, bo jeszcze tyle przede mną nowej zawartości w ER, BB i Sekiro :)
Takie znane bronie OP, które faktycznie robią grę łatwiejszą to np. Bluźniercze Ostrze, katana Rzeki Krwi, prosty Miecz Nocy i Ognia, pięści Gwiezdne Pięści czy Żelazne Kule (jedne z najlżejszych, a najsilniejszych i najskuteczniejszych broni), mały rapier mrówkowy itd.
Pisząc "OP", masz na myśli tylko ataki specjalne, czy nawet wtedy gdy się ich nie używa?
Natomiast jakby kiedyś urządzić zawody jaki gracz lepszy lub rozstrzygnąć odwieczną dyskusję który DS/ER łatwiejszy czy trudniejszy, to bym sam zaproponował "normalizację" walki i podstawowy standard jakim jest Długi Miecz do takiej próby.
Ciekawe by to było. Musiałby się tego podjąć ktoś z dużym doświadczeniem. Najlepiej gracze "no hit" :)
Łuki i tarcze
Fajne są te rzeczy, które opisujesz. Gdyby człowiek miał więcej czasu, to by sobie to wszystko przetestował na spokojnie. Może z czasem przy kolejnych przejściach. Zobaczę :)
Nie wiem czym jest mimic ale pewnie to jeszcze przede mną.
Siostra Friede (DS3)
Może się dziwisz, że ma z nią problem. Przyznaję, że ja dopiero niedawno wszedłem w świat soulsów. Moja pierwsza styczność z konsolami, kontrolerami, i soulsami to równocześnie ten sam dzień. W Demon's souls na PS3 zagrałem 20 lutego 2024. Oczywiście same konsole i kontrolery widziałem tylko nigdy nie grałem. Jakoś tak wyszło. Zawsze to był PC. Ja to wszystko widzę pierwszy raz w życiu i nie trwa to dłużej niż 7 miesięcy. Nagrywam sobie na PS4 każdego bossa od kiedy się zorientowałem, że to mogę robić. I gdy sobie to potem oglądam, to raczej średnio jestem zadowolony ze stylu. Gdyby to jednak porównać do tego co odstawiałem w Demon's souls to jednak postęp jest. Za kilka lat jeżeli dożyję, pewnie nie będzie się czego wstydzić. A co do Friede, to mam problem z kosami. Jeżeli ktoś używa tego w super szybkich seriach, to niestety nie potrafię tego zbytnio uniknąć. Czasami mi się to udaje, ale jeszcze długa droga przede mną.
Wydaje mi się, że Nadin miał ten licznik nie dla każdego bossa osobno, tylko zbiorczo od początku gry. Właśnie chyba dlatego potem dodał taki dopisek pod licznikiem żeby nie dochodziło do nieporozumień. Ale może się mylę, bo nie oglądałem tego na żywo, tylko to co jest teraz dostępne. Ta osoba, co mu składa ten filmy (bo to chyba nie on robi coś gdzieś tak mi się kiedyś obiło o uszy), to robi to w taki super zabawny sposób, że ogląda się to czasami jak kabaret. Piszę w sensie pozytywnym oczywiście :)
Też grasz w D2? No proszę. Sporo osób widzę lubi podobne gry :) Jaka klasa jest ulubioną?
D4 to może kupię jak już będą wszystkie dodatki :)
Mówiąc o tym, że pokonałeś go w tej trudniejszy sposób, miałem na myśli to, ze wielu graczy nukuje go dokumentnie w pierwszej fazie i w drugiej tak samo.
Nie wiem czym to nukowanie jest :(
Inna refleksja, jaką mam to to, że Soulsy i ER nauczyły mnie obserwować, co ja tak naprawdę lubię w grach. Miałem wcześniej niestety posuchę, bo ogrywałem to, co reklamowało się na przystankach autobusowych w Warszawie i nie wiedzieć czemu, nie bawiłem się do końca dobrze. Obecnie już wiem, jakie elementy gameplayu mnie interesują i mój bagaż rzeczy do ogrania urósł już tak, że mógłbym nie kupić żadnej gry, a miałbym co robić przez najbliższe 2 lata i to wyłączając z tego ER. Kosmos.
Mogę się pod tym podpisać. Miałem co prawda dużą przerwę w graniu i głównie D2 się przewijał momentami. Od momentu sięgnięcia po gry od FS ... przepadłem.
A co do Malenii. Spróbuję. Jeszcze nie wiem jakie emocje we mnie wzbudzi ta pani, ale wiem, że będzie potrzeba cierpliwości. Dlatego chyba zostawię ją sobie na sam koniec. No chyba, że po drodze ktoś inny będzie groszy od niej, to się zobaczy. Sugerujesz, że Malenia da mi taki wycisk, że Siostra Friede pęknie od razu? No nie wiem... no nie wiem :) Chociaż coś w tym może być, bo pamiętam jak męczyłem się z Championem Gundyrem z DS3 i odpuściłem go sobie. Potem poszedłem na Duszę Pogorzelisk i myślałem, że moim mieczem już będzie to samo, co z duetem demonów. Jednak w końcu mi się udało, tylko nie pamiętam czy z żarem, bo większość bossów DS3 zrobiłem bez żaru. Być może właśnie on był tym jedynym. Po zrobieniu go, poszedłem na Gundyra i zrobiłem go chyba za drugim razem, bo za pierwszym musiałem sobie go przypomnieć. Byłem w lekkim szoku. Chyba Dusza Pogorzelisk tak mi się dała we znaki, że Gundyr już poszedł bez problemów :)
Do DS3 to rzeczywiście wrócę potem, bo nie chcę ciągnąć teraz równocześnie 2 gier na raz. Przestawiłem się na razie na ER i dociągnę do końca. Nie wiem tylko co zrobić z dodatkiem do ER. Zobaczymy.
No to żeby się za dużo nie rozpisywać, to taka próba, zawsze lepsza niż 1000 słów :-) Przykład, który obala też moje własne mity :-) Zamiast debatować najlepiej schwycić broń i spróbować samemu, co mi zajęło jakieś 10 minut:
* Kupiłem sobie Długi Miecz, podbiłem do +25, złapałem 2H i przebiegłem nim przez Farum Azula, to jedna z dwóch najtrudniejszych lokacji końcowych w podstawce, tylko bez bossów, bo mam na tej postaci już skończone przejście. Potem spróbowałem jeszcze tego miecza na PCR. No i powiem Ci, że może nie easy mode jak z katanami ;-) ale bardzo komfortowo i pewnie się nim gra. Jestem nawet lekko zaskoczony, jakbym odkrył Amerykę po 1000h :-)) Doskonały balans moveset-szybkość -dmg. Trochę mniejszy dmg jest świetnie rekompensowany szybkością i uniwersalnością. + backstaby jako wisienka. To znaczy wciąż oczywiście wolę cięższe bronie, ale zupełnie niesłusznie uznałem ten Długi Miecz za broń słabszą, bo de facto prostych mieczy próbowałem tylko raz na początku przygody z ER, a grałem wtedy głównie Mieczem Zaprzysiężonego, i takie sobie zbudowałem wyobrażenie. Albo jak zauważyłeś to częściowo kwestia trochę większego doświadczenia z kolejnych przejść gry. Bardzo pewnie się nim rozwala te agresywne moby w FA, a najprzyjemniejsza niespodzianka z PCR - czy deflect czy turlanie, bardzo dobrze ten miecz sobie radzi z bossiskiem. Nawet staggery ładnie wchodzą przy deflect. Chociaż z PCR to w sumie pasuje, bo tu działa właśnie albo dobrze dopasowana czasowo duża broń albo generalnie szybsze bronie. W sumie trzymaj się tych mieczy, popieram. Jestem ciekaw jak się sprawdzą np. na Fire Giant, choć na pewno sobie poradzisz. Czyli cała ta dyskusja to jest szkoła falenicka czy otwocka. Jak grałem tym mieczem z mobami to pomyślałem przez chwilkę, że to prawie jak slasher, spamowanie prawie na ślepo R1, pach, pach, pach, nawet jak przyjmę jakieś obrażenie, i po zabawie. To oczywiście tylko takie wrażenie, ale zgadzam się z Tobą i dokładnie o tym pomyślałem, że to świetna broń na no hity, w tym na PCR. Natomiast druga szkoła powie, ze to właśnie ciężkimi broniami możesz sobie machać bez konsekwencji i nawet jak się trafi wymiana to ubijesz wroga jednym machnięciem. W rzeczywistości łatwość, którą widać na wielu filmach to jest jednak często duże doświadczenie graczy, wyczucie broni i bossa. Bo tak z biegu machać olbrzymia bronią to boss albo ucieknie albo nas rozwali :-) Na koniec zostają konkretne scenariusze - broń, boss, strategia, tak jak podałeś z demon prince. Plus preferencje własne i dlatego trzymam się dużych broni :-)
* OP - i tak i tak; Bluźniercze Ostrze ma rewelacyjny dystansowy L2, ale sam w sobie jest bardzo silną bronią i do tego leczy przy zadawaniu obrażeń przeciwnikowi; Rzekami Krwi wykrwawisz szybko każdego przeciwnika nie odpornego na krwawienie (szybka katana i szybkie nagromadzenie krwawienie i szybka umiejętność); katany generalnie są OP w tej grze i moveset i umiejętności; Gwiezdne Pięści czy Żelazne Kula są mega silne i wbijają szybki stagger takie jakie są w podstawowych atakach bez popiołów, najlepiej ładowane R2, tu działa efekt 2H, ale trzeba być max blisko przeciwnika; rapier mrówkowy ma natywną zgniliznę a można mu jeszcze dodatkowo nałożyć drugi status np. krwawienie i walczyć bardzo szybko i skutecznie podstawowymi atakami itp. itd.
* Friede - nie dziwię się, doskonale Cię rozumiem :-)
Ajajaj, znowu wyszło długo...
Zaciekawiłeś mnie nowym doświadczeniem z długim mieczem. Czyli nie jest tak źle jednak? Dobrze słyszeć :)
Tak ogólnie to przyznaję rację: najważniejsze są preferencje, doświadczenie i odczucia.
Podobnie jest z oceną trudności bossów. Dla jednego dany boss będzie łatwy, a dla drugiego trudny.
A co myślisz o mieczu Nocy i Ognia jako zwykła broń, bez używania ataków specjalnych. Też byś zakwalifikował jako OP?
Z Mieczem Nocy i Ognia nie mam dużego doświadczenia. Sprawdzałem go kiedyś na początku, ale nie używałem nigdy aktywnie w przejściach. Mam pewną wiedzę historyczną i jak zawsze zrobiłem teraz na szybko 10 minutową próbę ma profilu gdzie mam ten miecz na +10. To jest mój profil referencyjny NG+9 gdzie mam wszystkie bronie, całe wyposażenie, całą mapę, wszystkie punkty łaski, ale żadnego bossa, bo wszystkie wybite, więc tylko próba w Farum Azula na mobach :-) Jeżeli ktoś grał tym mieczem więcej i dobrze go zna to może poprawić lub dopowiedzieć.
* Miecz Nocy i Ognia był od początku po premierze uznawany za bardzo silną broń OP. Potem był nerfiony, więc jest obecnie trochę słabszy, ale nadal bardzo silny. Całej historii nie pamiętam, to nieważne.
* To jest miecz prosty, tak jak Długi Miecz. Ma dokładnie taką samą długość co Długi Miecz i dokładnie taki sam moveset 1H/2H, R1, R2, ataki z biegu i po rollu. Sprawdziłem. Czuje się go w ręku i walczy tak samo jak Długim Mieczem. Do tego pięknie i elegancko wygląda imho :-)
* Miecz Nocy i Ognia to broń specjalna ulepszana ponurymi kamieniami do +10 i nie ma możliwości zmiany Umiejętności i affinity. Dla porównania Długi Miecz to broń zwykła ulepszana do +25, można mu zmieniać Umiejętność i affinity.
* Teraz PIERWSZE NAJWAŻNIEJSZE. Miecz Nocy i Ognia to taka hybryda STR | DEX | INT | FAITH:
--- Wymagania: STR 12 | DEX 12 | INT 24 | FAITH 24
--- Skalowanie na +10: STR D | DEX D | INT B | FAITH B
--- Zdaje obrażenia: fizyczne, magiczne i ogniowe
--- Sumaryczny DMG tej broni na mojej silnej postaci STR 80 DEX 76 INT 24 FAITH 80 i broni +10 to 766
--- Dla porównania standardowy Długi Miecz +24 na tej samej postaci ma DMG 572
Ja takiej hybrydy osobiście bardzo nie lubię, bo musisz inwestować aż w 4 różne cechy. Z drugiej strony to świetna broń melee do buildów magicznych i hybrydowych z INT | FAITH.
* Tu się kończy odpowiedź na Twoje pytanie. Bez korzystania z umiejętności tej broni nie polecałbym jednoznacznie ponad Długi Miecz, chyba że chciałbyś akurat mieć taki mix obrażeń fiz | mag | ogień. Natomiast z tego co obserwuję Twój styl gry to nie wiem czy Ci na tym zależy.
* Natomiast DRUGIE NAJWAŻNIEJSZE przy tej broni to jej Umiejętność(ci) specjalne, czyli Postawa Nocy i Ognia, po przyjęciu której:
--- R1 zmienia się na taką magiczną mini Kometę Azura - bardzo silny długodystansowy laser / nuke magiczny
--- R2 zmienia się na taki średnodystansowy ogniowy wir AoE
--- oba te silne ataki robią bardzo szybką robotę z przeciwnikami
--- no i masz swój dystans i to w dwóch różnych wydaniach ;-)
PS1 Jak zadajesz te swoje pytania to musisz uważać, bo ja mam tak, że się szybko podpalam i zaraz myślę, super bronie - trzeba zrobić jakiś speedrun tym Długim Mieczem lub Mieczem Nocy i Ognia ;-)
PS2 Do dyskusji o broniach ciężkich mogę Ci zasygnalizować, że jest kilku bossów w end game, gdzie one się rzeczywiście świetnie sprawdzają. Należy do nich Fire Giant i Elden Beast. Ciekawy bardzo jest Maliketh. Jeżeli poznasz dobrze jego moveset, to ciężka broń go szybko zmiażdży. Ale bez tego to on zmiażdży gracza, który będzie próbował go dosięgnąć taką bronią, zanim się machniesz to nie żyjesz :-)
PS3 Wspomniany przeze mnie rapier mrówkowy Antspur Rapier to przykład miażdżącej przewagi szybkiej broni w niektórych walkach. Zanim boss się zamachnie ten zdąży mu zadać 3 szybkie ataki i wbić status (krwawienie / mróz). Jak go używałem na Nocnej Kawalerii to padała jak muchy.
PS4 Jest więcej broni OP. Celowo nie wspomniałem o kombinacji Giant Crusher + Lwi Pazur. Giant Crusher to największa siłowa broń z największym chyba dmg w tej grze. Lwi Pazur to popiół, który pozyskałeś z lwa w Forcie Gael w Caelid. Ta kombinacja w połączeniu z buildem tankowym faktycznie miażdży wielu bossów, o ile się zsynchronizujesz z ich ruchami. Dużo słabiej sobie radzi w DLC niestety.
Niby staram się sprawdzać dokładnie mapę, a ominąłem Katakumby poległych (na końcu terenu, za Radahnem). A przecież po zabiciu Radahna specjalnie przejechałem wzdłuż skał naokoło żeby to sprawdzić. No ofiara losu ze mnie.
Chyba najcięższa lokacja jaką do tej pory spotkałem. Przebija Caelid na powierzchni.
Co o niej sądzicie?
A tak swoją drogą, to nawet polubiłem Caelid.
Wszystko za sprawą tego, gdy zorientowałem się, że te dino-psy, z którymi się tak męczyłem, to były jakieś super hiper dopakowane i super agresywne względem wszystkich pozostałych. Właśnie w okolicy tej chaty z kupcem (który już u mnie nie żyje) wszystkie z tych psów to są właśnie te agresywne. Cały teren pomiędzy ogniskami: Szopa odosobnionego kupca - Zachodnie Smocze Kurhany - Boska Wieża Caelid. Reszta jest normalna i z tamtymi nie mam większego problemu. A te na których w sumie się cały czas skupiałem i trenowałem, opisując tutaj swoje koszmary, to właśnie te dopakowane i agresywne.
Teraz gdy już to wiem, to Caelid jest spoko luzik. Też mogę tam stawiać domek letniskowy jakby co :)
A tak swoją drogą to ciekawe czy można wejść do Radhna, wyminąć go, i wejść do tych katakumb? I potem robić wypady z drugiej strony? Trochę daleko w sumie by było.
Te psy? ;P
To sa tzw. "good boye" i sa pod ochrona drogi panie.
https://www.youtube.com/watch?v=xiUObucHgc4
Te akurat sa fixniete. Moze jakies inne. Choc ty na poczatku grales na wersji 1.0. Czyli byly popsute. Autor podaje ze dopiero patch 1.4 je naprawil.
Filmik przy okazji to mini lekcja designu mechaniki gry, oraz pokaz jak skomplikowane matematycznie i logicznie potrafia byc gry rpg "pod maska".
Zawsze jak czytam albo ogladam o takich bugach zadziwia mnie jak mala pierdola, moze miec tak kolosalny efekt w grze.
I przy okazji nauka dla nas wszystkich ze takie gry trzeba updateowac, bo bugi zawsze sa i beda w rpg i innych duzych grach. ;)
Te katakumby sa chyba zablokowane dopoki go nie ubijesz. ?? Ktos potwierdzi? Sam nie pamietam zbytnio ale tak mi sie wydaje?.
Te psy? ;P
To sa tzw. "good boye" i sa pod ochrona drogi panie.
O, proszę. A ja chciałem eksterminować :)
Żartuję.... przy pierwszym spotkaniu tylko, bo przy kolejnych zostawiam je już pod tą ochroną :)
Co prawda nie o te psy mi chodziło, tylko o te wielkie dino-psy, ale mimo wszystko ciekawy filmik, dzięki.
Nie bardzo natomiast rozumiem tego ich kombinowania z tablicami i zerowaniem ich, a następnie wypełniania tych tablic ponownie w pętli. Nie wystarczyłby warunek czy hitbox mnie zahaczył i wtedy odczytać z tablicy: która wersja przeciwnika mnie uderzyła i jakie obrażenia ona zadaje? Jakieś dziwne podejście mają albo ja czegoś nie ogarniam. Przecież żeby potem taką tablicę uzupełnić na nowo tymi samymi wartościami, to muszą je odczytać z innej tablicy, która te same wartości przetrzymuje. Jak dla mnie to jest jakieś pokręcony algorytm, który aż się właśnie prosi o wyłożenie się.
Te katakumby to bardzo fajna lokacja. Ja ogólnie uwielbiam wszystkie katakumby. Traktuję je jak mini łamigłówki. Taka forma prostego, wirtualnego puzzla. Te są dość trudne, to fakt. Wyzwanko zarówno na walkę z przeciwnikami jak i na przebiegnięcie (ominięcie biegiem przeciwników po drodze). Zakładam, że przeszedłeś, ale na wszelki wypadek dalej tak w miarę bezspoilerowo.
spoiler start
Na końcu mini-boss, z którym mam zawsze dobry flow i wolę zdecydowanie niż smoki ;-) A nagroda to silny summon z dość dobrym mixem ataków wręcz i dystansowych, jeżeli ktoś jest amatorem summonów, kiedyś na niego specjalnie polowałem.
spoiler stop
Samego Caelid to ja ogólnie nie lubię. Zawsze popadam tam w jakąś "depresję". A walczyłeś już z komandorem na bagnach? Fajny mini-bosik ver 1.0.
Psy, szczury, ptaszyska to fetysz Miziajakiego. W każdej grze coraz ich więcej i większych. No co mogę powiedzieć... Dobrze, że Ci tak dobrze idzie. Przygotuj się na jeszcze :-) Biało wszędzie, pusto wszędzie, co to będzie, co to będzie ;-)
Miecz Nocy i Ognia właśnie rozważałem pod kątem broni mix na jakieś ewentualności. Niby wbiłem te statystyki ale jak zobaczyłem te ataki specjalne to jakoś tak się lekko skrzywiłem. Natomiast rzeczywiście cała reszta chyba taka sama jak w moich 2 mieczach. Popiołów nie można podmieniać w żadnej broni od bossów prawda? Najwyżej zrobię reset statystyk i na nowo sobie to jakoś poukładam. Chociaż z drugiej strony chyba ten mój drugi miecz z mrozem korzysta z nich (chyba jednej, prawdopodobnie INT).
Całe katakumby przeszedłem już. Boss na końcu fajny.
spoiler start
Chociaż ten jego atak szkarłatnej zgnilizny jest przepotężny. Prawie mnie ściągał do zero. Jakieś 0,5 cm mi zostawiał jeżeli mnie tym potraktował.
Natomiast poza bossem to cała ta grupa, która stacjonuje w tych katakumbach to jest... o rany... ileż mi to dało popalić. To jest jakiś hardcore. Łucznicy i ci to stawiają rzędy strzał to są prawie jak mini bossy. Uważam, że trochę przegięli z takimi przeciwnikami. To już czarni i srebrni rycerze z DS nie są tak mocni jak oni. Czarni i srebrni przynajmniej byli średniej prędkości ale bili mocno. A ci to wszystko na raz: zadają ogromne ilości obrażeń, poruszają się szybko, a nawet robią salta :) Tzn. teraz gdy to mam za sobą to mi łatwiej byłoby powiedzieć, że no taki trudny obszar, nie marudź. Ale gdy tam się jest w środku, to przechlapane i to ostro. Nawet wyminąć się ich nie da. Kilka prób i wyszło, że albo się to przejdzie normalnie albo nici z otwarcia drzwi do bossa. Dopiero pod sam koniec można ostatniego jakoś ominąć ale całą drogę trzeba wyczyścić. Najtrudniejszy obszar jak na razie jaki napotkałem. Obawiam się tylko, że zaraz może się to stać standardem i wtedy będzie pozamiatane.
spoiler stop
Cały czas się zastanawiam czy oni tam się odradzają w nieskończoność, czy kilka razy? Próbowałem z ciekawości dotrwać do końca i zobaczyć ale nie udaje mi się to :)
A tak swoją drogą to pierwsze wejście do tych katakumb, podejście do platformy gdzie pojawia się ta pierwsza grupa walczących i od razu przypomniało mi się
spoiler start
DS3 i Strażnicy Otchłani :)
spoiler stop
A walczyłeś już z komandorem na bagnach? Fajny mini-bosik ver 1.0
Tak, walczyłem. Też mi się bardzo podobał. Już nie chciałem pisać, bo jakbym o każdym pisał, to byście mieli dosyć takich błahostek. A co oznacza przy nim: ver 1.0?
Teraz wpadłem na pomysł, że wyperswaduję co nieco koledze stojącemu na schodach przed Sanktuarium Bestii. Jakieś postępy są. Po 25 wizytach zaczynam powoli go ogarniać ale jeszcze mi trochę zejdzie. Chociaż już ze 2 razy zbliżyłem się do ok. 25% jego paska HP. Jakbym miał jeszcze ze 2 butelki to kto wie, może by mi się udało? Tak sobie wmawiam :) Ale fajny boss. Podoba mi się. Zresztą piszę tak o każdym bossie. No tak wychodzi. Nawet ci prostsi też są fajni (nie że ten jest prosty). Nie zawsze musi być udręka, pot i łzy. Właściwie to nie ogarniam tylko jego szarży toporem po ziemi i pionowego uderzenia toporem w ziemię. Resztę ogarniam. Najczęściej. Tak wychodzi. Są wyjątki. Ale pomińmy to.
Właśnie ER moze być pod tym względem dość nierówny :) bywają dość relaksujące miejscówki, a czasami dostajesz park rozrywki żywcem wyjęty z Ringed City. Wydaje mi się, że pod tym drugim względem będziesz raczej zadowolony. Już my się postaramy, żebyś nie przegapił tych "najmilszych" :).
Szedłeś już może questem Ranni do krateru po uderzeniu meteorytu? Quest ten daje dość interesującego bossa.
Tak sobie myślę, że może to, a w dalszej kolejności Góra Gelmir i Wulkaniczna Posiadłość, a później pewnie stolica :). Raczej masz już większość tego poodkrywanego na mapie. Z ciekawości, starasz się podążać questami i je śledzić, czy raczej luźniej do tego podchodzisz?
Co do komandora, to oczywiście istnieje jeszcze inna jego wersja.
A nasz ulubiony gargulec w Caelid, moja początkowa nemezis - trzymam kciuki. To jest zdecydowanie najbardziej przegięta wersja tego stwora, natomiast jak go łapiesz do 25% hp, to powinna być pewnie już formalność :). Wydaje mi się też, że oprócz jego wyskalowania, lekkim utrudnieniem jest skośny teren w okolicy. Łatwo nieco dziwnie wymierzyć timing rolla lub źle oszacować kąt ataku.
Pobratymiec Czarnej Klingi - gdyby można było edytować swoje wpisy, to bym to usunął z tym 25%, bo trochę wprowadza w błąd. Tak, ze 2 razy tak nisko zszedłem ale to nie jest już norma. Tak się jakoś zdarzyło. Teraz jest gorzej. Nie wiem czy sobie go na razie nie zostawić. Fajnie mi się z nim walczy ale jednak jest niesamowicie trudny.
Na razie chciałem się obyć z jego wszystkimi możliwymi atakami i część z nich w miarę ogarniam. Części niestety nie. Moja zmora to ta szarża po ziemi toporem. No po prostu 99% to zawsze biorę na twarz. A jeżeli uda mi się tego uniknąć, to on zawsze daje opóźnione uderzenie pionowe. I to już wtedy zawsze zbieram.
Skośny teren utrudnia. Utrudniają mi też krzaki, bo co chwila w jakieś wpadam i mi zasłaniają cały ekran :)
Krater - jeszcze nie szedłem. Przez przypadek gdy chciałem rzucić okiem na film z zawartością, którą przeszedłem, to niestety autor filmu wrzucił tam dodatkowo
spoiler start
Nokron (o czym nie wiedziałem) i gdy przewinąłem film nieco dalej to zobaczyłem duet. No powiem, że załamałem się tym widokiem. Ja z jednym nie daję rady, a oni mi tu dają dwa. I tak się kończy podglądanie innych jak grają. Mam za swoje.
spoiler stop
Caelid - myślałem żeby najpierw je wyczyścić całe i dopiero potem Nokron. Sugerujesz żeby zostawić?
czasami dostajesz park rozrywki żywcem wyjęty z Ringed City
Coś ala anioł lub przywoływacz? :)
Ten anioł to było przegięcie ze strony twórców. Jeszcze ten pierwszy spoko, ale te pozostałe to już gwiezdne wojny :)
Hejka, taaak bywają krótkie momenty z podobnym stopniem uciążliwości, jak aniołek, ale... sam nie wiem - może nie aż tak, bo aniołki były akurat WYJĄTKOWO wredne:).
A co do progresji, to spokojnie działają sobie w Caelid nim pójdziesz dalej :).
Panowie, udało się.
Pobratymiec Czarnej Klingi pokonany za 56 razem. No gdyby dodać 2 poprzednie podejścia kiedyś kiedyś tam, po ok. 5 razy na każdym, to gdzieś pewnie w okolicach 70 bym się w sumie zmieścił. Z tym, że tamte to takie na luzie żeby się z gościem podrażnić :)
Uff...
Bardzo fajny boss. Niesamowicie trudny. Nie tak jak Siostra Friede ale na inny sposób tak samo trudny. Dla mnie oczywiście.
Ależ radocha :)
Nawet się nie przebierałem, bo to i tak nie miałoby chyba większego sensu przy jego obrażeniach. Strój jak na co dzień.
I te moje 2 miecze na +15. W sumie chyba ani razu nie widziałem żeby mróz na nim zadziałał. Pewnie jest odporny. Czyli biłem go samymi fizycznymi. Muszę sprawdzić na co on jest podatny tak swoją drogą. Nie wchodzę już na wiki, bo parę razy zrobiłem sobie inne spoilery przez przypadek właśnie na wiki, więc idę tam w ostateczności.
Czy używając tarczy, to te jego ataki są w ogóle do zablokowania? Czy "zapomnij" przy jego sile rażenia? :)
Pisałem odpowiedź do poprzedniego komentarza, ale w trakcie zobaczyłem tą wiadomość, a kwestie gargulca się pokrywają, to wbijam tutaj:
Popiołów nie można podmieniać w żadnej broni od bossów prawda?
Tak, broniom od bossów nie można. Jeżeli broń jest ulepszana ponurymi kamieniami do +10 to nie można. Jest też kilka specyficznych broni ulepszanych do +25, którym też nie można zmienić umiejętności, ale to małe wyjątki. Te same zasady dotyczą tarcz i łuków.
Chociaż z drugiej strony chyba ten mój drugi miecz z mrozem korzysta z nich (chyba jednej, prawdopodobnie INT).
Tak, miecz z mrozem korzysta z INT. Ma dmg fizyczny i magiczny. Dmg magiczny skaluje się z INT. Natomiast samo nagromadzenie mrozu nie zależy od INT, tylko od klasy broni i jej levela.
Black Blade Kindered czyli Pobratymiec Czarnej Klingi czyli czarny gargulec
Już pisaliśmy o nim kilka razy więc się nie będę powtarzał jak bardzo go lubię. Ten boss jest raczej na wysoki level, więc warto do niego przystąpić jak mu zadajesz sensowne obrażenia, jeżeli chcesz go pokonać. Ale jest też fajny do ćwiczeń, bo choć trudny to fajnie się z nim tańczy i nie robi głupich sztuczek. Tak jak kiedyś wspominałem, drugi taki koleżka tylko z trochę inną bronią będzie jeszcze przed wejściem do Śnieżnej Krainy, więc tego zbijaj śmiało, jeszcze będzie powtórka z rozrywki. Duo, o którym wspomniałeś też jest silne, głównie za sprawą silnej trucizny, którą potrafią zaskoczyć. Drugi nie wchodzi od razu do walki - to zachęta do szybkiego rozprawienia się z pierwszym. Walka trudna ale satysfakcjonująca.
[EDIT]
GRATKI za Gargulca :-)
* Tak, zgadza się, dziad jest odporny na wszystkie efekty, w tym mróz. Po prostu Immune.
* Do tego neguje: slash 35, pierce 35, fire 40, lightning 40, holy 40
* Słabszy jest za to na uderzenia strike 0
* Mniej neguje standardowe 10 i magiczne 20, więc Twoje miecze działały OK choć nie na 100% swoich możliwości
Dziękuję za gratulacje :)
Xandon, te odporności co podałeś, to dotyczą tylko tego jednego konkretnego gargulca, czy wszystkich pozostałych bossów gargulców również?
Tak z ciekawości zapytam: na którym poziomie zatrzymujecie się w inwestowaniu punktów jeżeli chodzi o HP?
***
Po zabiciu Pobratymca Czarnej Klingi stwierdziłem, że skoczę obok do sąsiada (smok na moście) i też z nim porozmawiam.
Gdy już sobie wyjaśniliśmy co nie co, to stwierdziłem, że jego rodziny nie ominę.
Trochę dalej wgłąb Caelid jest sobie taki leniwy olbrzymi smok wokół którego jest całe stado mniejszych. Też duży wydawał się niezbyt skory do wstawania więc myślałem żeby go usunąć. Jednak do końca nie wiedziałem czy mi nie odstawi niespodzianki i nagle nie nabierze sił i wtedy wszystkie na raz się wkurzą. Dlatego dopóki sobie leżał, to eliminowałem po kolei te mniejsze. No i gdy już kończyłem ostatniego z tych mniejszych (oczywiście w jednym podejściu, bez siadania przy ognisku), to po zadaniu ostatniego ciosu małemu, ten wielki nagle zniknął. Akurat ostatni mały, którego biłem był dosłownie 2-3m obok tego dużego, więc widziałem jak ten duży na moich oczach wyparował. Czy źle zrobiłem, że nie zabiłem tego dużego jako pierwszego? Coś straciłem i/lub zepsułem?
Taka ciekawostka i pytanie: gdy już wybiłem wszystkie te smoki, to siadłem przy ognisku, wstałem i sprawdziłem czy skoro ten wielki znikł, to czy te małe też. Były co prawda ale .... nastąpiła pewna różnica. Dopóki żył ten wielki, to te mniejsze miały połowę paska HP. Gdy tego dużego już nie ma, to one mają teraz ten pasek HP pełny. O co tu chodzi?
Nie wydarzyło się w sumie nic niespodziewanego :).
Greyoll to taka niepełnosprawna smocza matka. Jak widzisz, ta część Caelid jest jeszcze nie do końca pochłonięta przez Szkarłatną Zgniliznę i matka tych smoków udała się tam. Niestety sama uległa infekcji i nie może się ruszać, polega wyłącznie na dzieciach. Jak je powybijasz, ona też zginie.
I pewnie te małe teraz respawnuja się jako zwykli wrogowie, ich matki juz nie ma, więc nie mają z kim dzielić życia. Tak to mniej więcej rozumiem.
Gracze, którzy lubią farmić, podobno często traktują ją jako darmowe 50 000 run, gdyż można ją bić kilkanaście minut aż padnie, na bardzo wczesnym levelu.
te odporności co podałeś, to dotyczą tylko tego jednego konkretnego gargulca, czy wszystkich pozostałych bossów gargulców również?
Wszystkie wersje Black Blade Kindered jak i Valiant Gargoyle mają identyczne odporności wg wiki.
na którym poziomie zatrzymujecie się w inwestowaniu punktów jeżeli chodzi o HP?
Witalność ma dwa softcapy 40 i 60. Inwestując do 40, z każdym punktem zyskujesz najwięcej HP. Pomiędzy 40-60 warto inwestować, ale rośnie wolniej. Po 60 już się nie bardzo opłaca, bo zysk mizerny. Czyli w Twoim przypadku najpierw do 40, a potem w zależności jak się czujesz nawet do 60. Jeżeli będzie Ci w międzyczasie brakowało HP to standardowo talizmany (kilka różnych możliwości na cechy lub samo HP) lub wielkie runy (Godricka podbija kilka rożnych cech w tym Witalność lub Morgotta, która masywnie podbija samo HP)
Ten smok to jak wyjaśnił Minas Morgul. Rzeczywiście, przy niektórych szybkich wyzwaniach biegnie się na początku gry najpierw po młotek Gwiazda Zaranna (z krwawieniem) do skrzyneczki na półwyspie, a potem do tego smoka i szybko go wykańcza krwawieniem, bo bez tego to sobie można walić w nieskończoność. Co daje dziesiątki tysięcy run na szybkie wylevelowanie postaci. Przy normalnych przejściach tego nie polecam, szkoda sobie psuć frajdę. W tej grze najlepiej rozwijać się naturalnie, zgodnie z flow gry, aż do samego końca DLC.
Przy okazji, właśnie się dzisiaj zastanawiałem na ile Ci starczy energii do takiego szczegółowego przechodzenia ;-) I czy / kiedy dopadnie Cię kryzys wieku średniego, znaczy kryzys gry środkowej, znaczy tradycyjny chwilowy Elden Ringowy burnout, który zwykle wymaga małej przerwy, aby wrócić ze zdwojoną siłą :-))
PS. Na jednej z postaci przygotowałem sobie właśnie wczoraj i rozpocząłem takie szybkie przejście NG+3 z tym Mieczem Nocy i Ognia +10 jako podstawową bronią 2H i drugim zapasowym Długim Mieczem +25 z mrozem. Mam na tej postaci dość wysoki level więc wyszło STR 40 | DEX 40 | INT 50 | FAITH 50, co nie jest do końca optymalne (nie ma potrzeby we wszystkie cechy). Pokazuje jak dużej inwestycji ta broń wymaga, ale za to jest absolutnie rewelacyjna i OP jeżeli ktoś lubi tak specyficznie grać. Jak w soczewce skupia też naszą dyskusję z ostatnich dni. To znaczy z jednej strony masz broń melee dokładnie jak Długi Miecz, pomijając mix dmg, więc możesz grać wręcz. Z drugiej strony masz dwie bardzo silne umiejętności dystansowe na rożne scenariusze walki, zwłaszcza ten wir ogniowy jest bardzo silny i skuteczny. Wiązka magiczna do pojedynczych, bardziej statycznych przeciwników i najlepiej z zaskoczenia, często pozwala uniknąć w ogóle walki. Wir ogniowy z mega dmg i dobry na bardziej dynamiczną walkę, lub na całe grupy mobów. Czyli niby łatwiej. Z drugiej strony pokazuje minusy takich ataków dystansowych, stosunkowa powolność, czas potrzebny do wyprowadzenia, konieczność uchwycenia przeciwnika w momencie gdy atak się rozbuja lub przewidywania jego ruchu. Ale widziałem np. jak można biegać 10 min po całej arenie zachowując cały czas dystans 20 m od Malenii i wykończyć ją tym ogniem średniodystansowym, nudne to, ale można, od tego akurat ciężko jej uciec, duże AoE. Tylko taka ciekawostka, zawsze coś innego.
Dorzucę jeszcze po Xandonie, że gdy wchodziłem do DLC, miałem z 35 witalności. Podbiłem szybko do 40, a ostatecznie ukończyłem grę na ok 54.
Końcówka gry skaluje się już tak mocno, że ilość hp nie robi już tak dużej różnicy, jak mechaniczne umiejętności i dodatkowa redukcja obrażeń.
Przy okazji, właśnie się dzisiaj zastanawiałem na ile Ci starczy energii do takiego szczegółowego przechodzenia ;-) I czy / kiedy dopadnie Cię kryzys wieku średniego, znaczy kryzys gry środkowej, znaczy tradycyjny chwilowy Elden Ringowy burnout, który zwykle wymaga małej przerwy, aby wrócić ze zdwojoną siłą :-))
Chyba dobrze mi robi miksowanie tego co robię w ER. Są momenty gdzie okładają mnie równo i dokładnie, a jeżeli mam już dość, to sobie na spokojnie pozwiedzam, poczytam bez pośpiechu opisy, czasami testuję sobie różne rzeczy co i jak. Czasami też zostawiam grę włączoną i wracam po długim czasie. Przez to sporo godzin mi się nabija niejako przy okazji. Stąd takiego ścisłego grania na pewno będzie dużo mniej. A czasami po prostu mam przerwę 1 czy 2 dni totalnego odcięcia się od ER, chociaż czasami akurat coś wtedy napiszę i może się wydawać, że akurat teraz grałem, a ja sobie po prostu coś tam przypomniałem i wpadłem tutaj :)
Czy się wypalę? Nie wiem, aczkolwiek idę praktycznie ciągiem kilka miesięcy od Demon's soulsów, poprzez Dark Souls 1, 2, 3, aż do teraz czyli ER. Jakoś się trzymam :) Wszystkie zwiedzałem bardzo szczegółowo. Być może jestem jakimś odpornym osobnikiem. Inna sprawa, że miałem wiele wiele lat przerwy w jakimkolwiek graniu. To może jest też przyczyna, że teraz nadrabiam :) Zmieniło się też moje życie w nieciekawy sposób i taka odskocznia od tego pozwala mi się skupić na czymś innym. To też swoje robi.
Testujesz miecze na 2H? Początkowo grałem 1H ale jak zobaczyłem jak się zmienia gra przy 2H, to już sobie nie wyobrażam powrotu. Nawet jak czasami dla testów biorę miecz w 1H, to najpierw odruchowo naciskam L1 i dziwię się, co ja odstawiam w tym momencie? Dopiero po kilku sekundach orientuję się, że przecież nie mam 2 mieczy :)
Gdy gram tymi moimi 2 mieczami, to nie używam zdolności specjalnych. Dopiero przy wymagającym przeciwniku dołączam te ataki. Zresztą nie mogę ich używać w nieskończoność, bo używają PS, a ja na razie nic tam nie dodałem. Aha... zacząłem tak w ogóle grać w ER postacią na golasa z RL1, gdzie wszystkie statystyki były po 10. I nie wziąłem żadnego przedmiotu na start jako podarunek (czy jak to się tam nazywało). Oczywiście specjalnie, a nie, że przez przypadek. Wziąłem klucz w DS1 i mogłem wszystko otwierać. Przez to miałem dostęp do niektórych lokacji już od początku. Potem trochę żałowałem, bo to sporo ułatwia grę. Już chyba w DS2 nic nie wybrałem ale jeszcze grałem postacią ubraną. Tzn. najpierw zacząłem na golasa ale coś mi nie szło i myślałem, że to przez to, że nie mam na start lepszej broni i ubrania. A to się potem okazało, że trzeba najpierw inwestować w adaptację żeby uniki i fikołki działały dobrze. Gdy się o tym dowiedziałem to już mi się nie chciało zaczynać od nowa na golasa więc już kontynuowałem. Natomiast DS3 tak jak w ER: na golasa i bez przedmiotów jako podarunek na start. I od tej pory zawsze tak będę zaczynał gry. Żadnych ułatwień.
Dorzucę jeszcze po Xandonie, że gdy wchodziłem do DLC, miałem z 35 witalności. Podbiłem szybko do 40, a ostatecznie ukończyłem grę na ok 54.
Aktualnie mam 35 i zastanawiam się właśnie w co dalej inwestować. Ale może poczekam jeszcze z HP.
Końcówka gry skaluje się już tak mocno, że ilość hp nie robi już tak dużej różnicy, jak mechaniczne umiejętności i dodatkowa redukcja obrażeń.
Gdzie mniej więcej zaczyna się na tyle ciężko, że odczuję to drastycznie?
Testujesz miecze na 2H?
Mówiąc 2H mam na myśli jeden miecz trzymany oburącz w przeciwieństwie do Dual Wielding (powerstance) czyli 2 miecze na dwie ręce. Tak, teraz prawie zawsze gram 2H, ale dużo grałem swego czasu D-W. D-W jest bardzo silne w ER, trochę silniejsze od 2H wg analiz, o ile możesz sobie na nie pozwolić (ciężar 2 broni itp.) i lubisz taki styl. Z kolei 2H dostał bardzo fajny talizman w DLC zwany Two-Handed Sword Talisman, wzmacniający ataki 2H. DLC wprowadziło też talizman o nazwie Rellana's Cameo, który wzmacnia ataki po przyjęciu przez pewien czas postawy / stance. To dotyczy tylko nielicznych umiejętności typu stance w grze, ale tak się składa, że np. Twojej Konfrontacji z Długiego Miecza, czy Postawy Nocy i Ognia w Mieczu Nocy i Ognia, czy Postawy Skrzydła (nie pamiętam czy to się tak dokładnie nazywa) co Minas Morgul używał z Milady. Czyli jak przyjmiesz te postawy na ~2 sekundy to potem masz dodatkowe wzmocnienie ataku z tego talizmanu, a przy 2H większy efekt. No i jeszcze do tego ja gdzie mogę używam teraz tego parowania deflect :-) samą bronią, bez tarczy np. z Mieczem Nocy i Ognia też bardzo ładnie działa. To są przynajmniej 3 powody dla których teraz akurat tak naturalnie wyszło.
Nie wykluczam, że będzie jakiś moment gdy powiem: "dość". Być może. Jednak wrócę tak czy inaczej. Nie da się tego zapomnieć i żyć obok :) Dziwię się tylko, że tyle czasu takie gry były sobie obok mnie i nic sobie z tego nie robiłem. Niby słyszałem o Dark soulsach, które wszędzie chwalono i straszono trudnością. Ale... nie wiem.... tak wyszło. No trudno. Przynajmniej obecnie gram w ciemno, To też jakiś plus :)
Zobaczymy co będę wymyślał gdy wszystkie gry od FS już przejdę, poznam dokładnie i już nic nowego nie będzie w kolejce. Ciekawe :)
Przepraszam za przejęzyczenie. Oczywiście ja też używam skrótu 2H jako 1 miecz trzymany oburącz, a DW jako 2 miecze w 2 rękach. Nie wiem czemu tak napisałem. Gdybym kiedyś znowu tak napisał to albo dopytaj, albo z kontekstu będziesz wiedział, że zrobiłem błąd, tylko wskaż błąd żebym ja był świadomy popełnienia go, a inni żeby nie nabierali złych nawyków. Nie obrażam się za wskazywanie przejęzyczeń, więc na spokojnie możesz takie rzeczy wyciągać na wierzch :)
Przy DW nie da się ani parować, ani blokować. Pozostają tylko fikołki. Ale i tak mi się gra w ten sposób przyjemnie. Przynajmniej ćwiczę je non stop. Lubię je w sumie pomimo tego, że nie są naturalne.
Dorzucę w sumie jeszcze tutaj, że jeśli chodzi o wit, to pewnie celowałbym w te 40-40kilka na początek. Jakoś w okolicach stolicy, Góry Gelmir I dalszych lokacji zaczyna to być widoczne :). Ja sobie niby radziłem na mniejszym hp, ale wydaje mi się, że te 40 kilka witalnosci może stanowić o różnicy, czy przyjmiesz 3 ciosy, czy nie :).
Natomiast ciężko powiedzieć, jak dokładnie Ci to siądzie. W razie, gdybyś widział ścianę i problemy, to możesz zawsze zrobić mały respec, natomiast sam najlepiej będziesz wiedział, czy taka ilość hp Ci wystarczy - może się okazać, że tak :).
Zobaczymy czy dam radę z takim HP jakie aktualnie mam czyli 35. Dobrze by było ale jeżeli będą problemy to coś może zmienię. Tylko wtedy pozbawię się ew. możliwości używania miecza Nocy i Ognia. Na razie go co prawda nie używam non stop ale dałem te punkty właśnie dla niego żeby był na wszelki wypadek. Trochę pomachałem nim ale na razie wróciłem do mojego miecza mrozu, a on sobie czeka.
Czy orientujecie się co dokładnie robi krzyk, który wydaje z siebie Ptak śmierci? Nie wiem czy ten "zwykły" ptak i ten "rytuału" czymś się różnią jeżeli chodzi o krzyk, więc pytam o każdy z nich jakby co :) Co jakiś czas krzyczą na mnie ale nie wiem co mi to robi? Czy może jemu coś daje?
Mamy podobnie z tymi Soulsami :-) Ja też ich długo unikałem przez samą nazwę i te mity o trudności. Ale w końcu się zdecydowałem, dopiero w... 2021 i przepadłem. To dziwna historia, którą już na forum opowiadałem do znudzenia. Jak wyszedł CP2077, to po odczekaniu aż kurz opadnie zagrałem sobie. Potem z rozpędu W3, którego też wcześniej unikałem. Potem zobaczyłem jakiś film pt. "Gry które robią różne rzeczy lepiej od W3". Tym sposobem trafiłem na Dragon's Dogma Dark Arisen, a tam ulubione Bitterblack Isle :-)) Zacząłem szukać co by tu było podobne to tego doświadczenia z Dark Arisen BI. No i padło na Soulsy. Tylko które? Ja mam taką zasadę przy seriach, że najlepiej w najnowszą odsłonę, bo nie wiadomo czy seria siądzie, czy będzie czas na wszystko, nie ma co się zniechęcać ewentualnymi anachronizmami, więc najlepiej spróbować najnowszego. Padło zatem na DS3, które przeszedłem z rozpędu kilka razy pod rząd, a potem od razu Sekiro podobnie. No i zaraz potem wyszedł ER, o którym za dużo wtedy nie wiedziałem, a dalej to już historia. DS1 & 2 dołączyły na końcu, na deser ;-)
Spokojnie, nie ma co przepraszać, właśnie nie byłem pewny, to tylko wolałem doprecyzować. Popieram oczywiście jak najbardziej DW. BTW skończyłem właśnie podstawkę tym Mieczem Nocy i Ognia, jestem jeszcze w DLC. Bardzo ciekawa broń, spokojnie na całą grę, ale specyficzna. Te Umiejętności z postawy są przepotężne jeżeli je opanujemy i boss pozwoli wyprowadzić. Są bossowie, którzy padają jak muchy, a są tacy gdzie się trzeba porządnie namęczyć, bo zanim się rozbujasz z postawy to oberwiesz albo bossa już nie ma tam gdzie był. Ta broń ma ogromny sens wtedy gdy jest się gotowym na stosowanie jej wszystkich możliwości czyli całej hybrydy i tego potrójnego mixu "Ognia", "Nocy" i Melee. Trzeba lubić taki styl np. w stosunku do czystej walki melee. Inwestycja we wszystkie cechy jest też wymagająca, w stosunku do samego STR i/lub DEX przy melee. Ale to jest broń gdzie można się na nią nastawić na całą grę i podporządkować jej wszystko. Ostatecznie jestem tymi umiejętnościami i ich siłą mile zaskoczony, a nie optymalizowałem nawet specjalnie builda. Przy NG+3, INT i FAITH "tylko" 50 a nie 80, nie miałem Odłamka Aleksandra tylko najsłabszą wersję tego talizmanu, nie wzmacniałem jakoś specjalnie magii czy ognia talizmanami i innymi metodami. Ogólnie super broń dla amatorów urozmaiconej, nietuzinkowej walki z elementami easy, mniej dla purystów chcących dobrze odczuć movesety bossów i lubiących jedno uniwersalne podejście czystego miecza.
W taki sposób tego miecza raczej nie będę używać. Czysta walka to jest to co lubię najbardziej.
Natomiast jest jeden przeciwnik, który wg mnie jest niesprawiedliwie zrobiony. Jego umiejętności są tak przegięte, że nawet gdy włączyłem eliksir, który dał mi 90-kilka procent negacji obrażeń fizycznych i magicznych (nie używam go na co dzień), to i tak ma mnie na 1-2 strzały. I robi to wszystko w tak szybkich ruchach, że nie do końca widzę jak tego unikać. Mało tego, walczy w zwarciu oraz wzdłuż i wszerz całego ekranu. Prawie nic sobie nie robi z zadawanych mu obrażeń. Po prostu uważam go za przykład totalnego przekombinowania. To już wolałbym ponownie walczyć z Pobratymcem Czarnej Klingi, który przynajmniej walczy uczciwie, tyle że jest bardzo bardzo trudny. Ciekawe czy domyślicie się o kogo mi chodzi :)
Kurczę, mam ze 3 typy i każdy mógłby być spoilerem :D.
Ale mnie zaciekawiłeś!
Zawężę do krain, które zwiedziłem praktycznie w 100% czyli: Pogrobno, Jeziorna Liurnia, Caelid.
Resztę krain tylko pobieżnie poznałem, więc nie liczmy ich.
W razie czego potem dam kolejną podpowiedź :)
Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to Bell Bearing Hunter, który wyciera podłogę większością graczy przy pierwszym przejściu.
Tak jest.
Ten jego latający miecz po całym ekranie i kręcący młynki w każdym kierunku, wylatując również za ekran i wracający z tyłu gdzie nie widać go kompletnie, to wg mnie przegięcie.
Moje ulubione ===> padam, podnoszę się 2 sekundy, on czeka, ja wstaję ale zanim nawet ruszę postać to on szast prast na odległość i ginę. Nie chodzi o to, że nie mam refleksu ale że nawet moja postać nie ma jeszcze możliwości zrobić czegokolwiek. No to jest wg mnie zepsute.
Ciekawe czy walka dystansowa bez pomocników jest tu wykonalna?
Nie to, że planuję tylko się zastanawiam jak mają ci co tak walczą.
Ja chyba wróciłem do niego później i go po prostu zatłukłem agresywnie z bliska, rollując mu za plecy.
Największym wyzwaniem jest stwierdzenie, kiedy zaatakuje.
On jest bardzo trudny i szybki, tego nie neguję. Trzeba być naprawdę zwinny i reagować idealnie w czas. Mogę go przejść w sumie ale nie gdy mnie natychmiastowo zabija zanim moja postać odzyska ruchy. Czyli przejdę go wtedy gdy tak się trafi, że akurat nie machnie tym mieczem gdy wstaję. No to takie RNG wg mnie. Nie podoba mi się to.
Aha... piszę o jego wersji z Caelid w Szopie odosobnionego kupca.
Tamte 2 poprzednie jego wcielenia były sporo łatwiejsze.
On jest mocno przeskalowany w porównaniu do lokalizacji, w jakiej go znajdujesz i o ile pamiętam, po każdej nieudanej próbie trochę się na niego biegnie.
I znam kogoś, kto pokonal szybciej Malenię, niż tego typa :).
Ja końcem końców waliłem głową w ścianę i nauczyłem się go unikać, ale na lekkich rollach go zrobiłem, gdy już miałem wyższy level. Chociaż właśnie sam level jakoś specjalnie mi tutaj nie pomagał, jak fast rolle.
Niektórzy go lubią traktować szkarłatną Zgnilizną, ponoć też się sprawdza, ale nie próbowałem. Możesz wrócić do niego kiedy indziej :).
On jest mocno przeskalowany w porównaniu do lokalizacji, w jakiej go znajdujesz i o ile pamiętam, po każdej nieudanej próbie trochę się na niego biegnie.
Nie tyle biegnie, co trzeba wykonać dość powolny rytuał siadania przy ognisku:
1. Po każdej śmierci (w nocy oczywiście) budzimy się rano.
2. Najpierw trzeba usiąść przy ognisku.
3. Potem trzeba wybrać opcję, że chcemy odpocząć.
4. Potem opcję, że do wieczora.
5. Czekamy aż tarcza obróci się na noc.
6. Potem kilka razy trzeba nacisnąć przycisk żeby wycofywać się z każdego ekranu aż do wstania od ogniska.
7. Potem trzeba znowu siąść przy ognisku.
8. I teraz wystarczy wstać.
Nie wiem po co to zostało tak skomplikowane.
Sam już nie wiem co mnie bardziej męczy: ten rytuał siadania i wstawania, czy to, że zanim odzyskam ruchy postaci to on mnie zabija.
No taki mix tych obu rzeczy wystawia moje nerwy na niesamowitą cierpliwość.
Gdy szedłem te 56 razy na Pobratymca Czarnej Klingi to nie denerwowałem się, bo całość była bardzo elegancka.
Tutaj całość skopana. No może nie całość, bo jednak przeciwnik bardzo fajny ale gdyby mu zabrali ten atak na odległość co mnie zabija zanim odzyskam ruchy i gdyby skasowali ten rytuał siadania przy ognisku, to byłby całkiem przyjemny, aczkolwiek niesamowicie trudny boss.
Który eliksir daje 90% negacji obrażeń fizycznych i magicznych? Masz na myśli ten chroniący od jednego ciosa czy jakiś inny?
Bell Bearing Hunter z Caelid
Zgadzam się, że jest trudny. Nie mam z nim za dużego doświadczenia, bo dawno z nim nie walczyłem i rzadko zaglądam do tej szopy. Ale mogę napisać parę rzeczy z tego co pamiętam i z tego co na szybko rzuciłem okiem na yt wyszukując "Bell Bearing Hunter hitless", zawsze tak robię jak słyszę o jakichś kłopotach. Po pierwsze rozdzielmy trudność movesetu i trudność wynikającą z tego, że ma Cię na 1-2 hity i nie zadajesz mu wystarczających obrażeń. To drugie to może być kwestia balansu boss do lokacji lub kwestia Twojego builda, levela itp. Parę rzeczy ode mnie, nie wszystkie mądre, więcej nie pomogę:
(1) Z parametrów bossa wynika że neguje: standard 35, slash 35, strike 35, pierce 10, magic 40, fire 40, lightning 20, holy 40. Ze statusów jest odporny tylko na madness, ale dość silnie opiera się mrożeniu i krwawieniu, można zaaplikować, ale ciężej niż normalnie - wysokie wartości. W jego przypadku z Twoich broni zastosowałbym czysty fizyczny Długi Miecz i atakował pchnięciami jeżeli się da w tempo.
(2) Czy ze wszystkimi opcjonalnymi mini-bossami trzeba walczyć? Lub w danym momencie? :-) Ja miałem często inny problem. Pojawia się czasem ten łowca a wcale go nie chcę. Odpoczywam przy ognisku i dalej jest :-) Jak go pokonałeś w słabszej wersji to już jakby zaliczony ;-) Do tego możesz wrócić za jakiś czas. Żartuję, rozumiem ambicje.
(3) Dobra metoda z tego co pamiętam ze swoich przepraw to melee na maksymalne zwarcie i kręcenie się wokół niego. Wtedy stoi centralnie w miejscu, nigdzie nie lata, prawie nie robi młynków i tylko sieka agresywnie tym mieczem. Ma coś w sobie z PCR ;-)
(4) Z parowaniem (zwykłym) można go praktycznie zaparować na śmierć - patrz ONGBAL hitless. Boss stoi w miejscu i praktycznie nic nie może zrobić, wali głową w mur, nie przyjdzie mu nawet do głowy odskoczyć i zrobić coś innego. To jest skuteczniejsza wersja metody (3). Tego akurat sam nie próbowałem, bo nie umiem he he, ale na filmie wygląda dość prosto :-))
(5) Z metod dystansowych pamiętam, że raz kiedyś ubiłem go z daleka Wielkim Łukiem z Gradem i strzałami Radahna, ale to był czysty czit.
Tak się mądrzę bo jak powiedziałem dawno z nim nie walczyłem, więc nie trzymam już do niego żadnej urazy jeżeli kiedykolwiek była, ale z tym melee centralnie na max zwarcie powinno działać. To taki trening przed DLC :-) A samo ER i niektórzy bossikowie w dalszej części też potrafią podobnie sponiewierać. To uczucie akurat pamiętam gdy dostawałem czasem srogie bęcki, a efekty dźwiękowe które temu towarzyszyły działały jak uderzenia młotkiem w głowę. Mam nadzieję, że ten i ewentualnie inni nie przekroczą granicy Twojej cierpliwości.
Przy okazji, przy tym ostatnim przejściu sprawdziłem Twoje niedawne pytanie - czy walcząc z Radahnem można wejść do tych katakumb na jego arenie. Nie można. Są wtedy za mgiełką podczas walki. Walczyłem też w tym przejściu z Pobratymcem Bratniej Klingi Mieczem Nocy i Ognia. Rozpoczęcie walki Postawą Nocy (beam magiczny) od tyłu w plecy. To idealna umiejętność na takie okazje ale praktycznie jedyny moment w walce kiedy daje się ją zastosować. W trakcie walki dość trudno jest zastosować Postawę Ognia (wir ogniowy), boss jest trochę za szybki, ale ostatecznie można, tylko towarzyszy temu ryzyko i lekka frustracja. W jego akurat przypadku jednak najłatwiej i najprzyjemniej wejść w taniec z melee, ale ogólnie ciekawe doświadczenie.
Który eliksir daje 90% negacji obrażeń fizycznych i magicznych? Masz na myśli ten chroniący od jednego ciosa czy jakiś inny?
Znowu coś pokręciłem. To chyba nie procenty tylko punkty. Negacja obrażeń to są procenty? Do tej pory wydawało mi się, że to są wartości procentowe. Ale jak teraz się temu zacząłem przyglądać, to ja tam nie widzę procentów. Już teraz zgłupiałem.
Źle się też wyraziłem z tą liczbą 90. Nie +90, tylko podbiło mnie do 90. Z 30-kilku do 90. Opalizująca bańko-łza.
Ta mgła do krypty za Radahnem to pewnie po to, żeby tam nie uciekać przed jego atakami :) Ani żeby stamtąd nie strzelać samemu będąc w miarę bezpiecznym.
Natomiast co do parowania tego bossa, to nie do końca to jest takie proste. Pomijając umiejętność parowania i zrobienia tego w idealnym momencie. On wtedy rzeczywiście nie biega i stoi w miejscu. Jednak co jakiś czas oprócz machnięcia mieczem, które można sparować, to robi jeszcze to:
1. uderza tarczą w ziemię, co powoduje wybuch - fikołek w miejscu lub do tyłu, wtedy z reguły kończy się parowanie i zaczyna bieganie :)
2. machana tym magicznym mieczem po ekranie, a jakże :) a tego już się nie da sparować i trzeba robić uniki, co skutkuje tym samym co punkt wyżej :)
Wystarczyłoby mi żeby nie zabijał postaci, która nie zdążyła się do końca podnieść. Inaczej to ruletka: zginę lub nie.
Wracając do eksploracji ER i bossów:
1. Pogrobno - 100%
2. Jeziorna Liurnia - 100%
3. Caleid - 100% oprócz tego nieszczęsnego Łowcy dzwonków
Pewnie Nokron ale duet mnie przeraża :)
Na razie poszedłem dla relaksu eksterminować wszystkie raki w Liurni. Taka zemsta za znęcanie się nade mną gdy byłem słabszy. Ale mnie jeden zaskoczył gdy go zabiłem.
spoiler start
No w "nagrodę" rzucił mi pokręconego przeciwnika :)
spoiler stop
A właśnie. Muszę jednak wrócić do krypty w Pogrobnie, bo jednak zostawiłem i zapomniałem o
spoiler start
pokręconym duecie, który jest na końcu za jeżdżącym rydwanem. Tych 2 pokręconych zszywańców.
spoiler stop
Po rakach poszedłem popatrzeć na Górę Gelmir. Chwilę się tam pokręciłem i oczywiście
spoiler start
dostałem kopniaka w tyłek od wiadomo kogo. To już tradycja :)
spoiler stop
*** W porządku, nic nie pokręciłeś. To są procenty negacji, czyli 30 oznacza 30% negacji, a 90 oznacza 90% negacji obrażeń. I rzeczywiście Opalizująca Bańko-łza daje taki ogromny efekt negacji, ale tylko do/na jeden, pierwszy przyjęty hit od przeciwnika. Potem od razu przestaje działać. Nie wiem czy byłeś tego świadomy, opis do eliksiru tego dobrze nie wyjaśnia. To jest ta łza do eliksiru z pojedynczą dużą bańką na ikonce. Jak użyjesz tego eliksiru to Twoją postać otoczy taka duża przezroczysta bańka. Jeżeli dostaniesz jakiegoś hita od przeciwnika to bańka Cię przed nim ochroni, ale od razu pęka / znika i efekt przestaje działać. Dla porównania jej "siostra", Opalizująca Twardo-łza (to takie dwie białe mniejsze bańki w ikonce) zwiększa negację o mniejszą wartość (nie pamiętam dokładnie ile ~30% lub ~10pp) ale za to działa trwale przez całe 3 minuty, niezależnie od tego co się dzieje w walce. Wizualnie na Twojej postaci pojawia się w tym czasie taka mała biała bańka.
*** Mówisz, że parowanie naszego dzielnego łowcy jest trudne? ;-) Pozwól, że przedstawię RL1 by ONGBAL -->
https://www.youtube.com/watch?v=VV0dCv3FdGc
*** Pewnie Nokron ale duet mnie przeraża :)
E tam, nie bój się. Nie chcę za dużo spojlerować, choć i tak już chyba sporo o nich wcześniej napisałem. To jest duo, ale to nie są Pobratymcy Czarnej Klingi, tylko standardowe, trochę słabsze gargulce + trucizna. Jak pokonałeś Czarnego to sobie poradzisz, tylko nie możesz się za długo cackać z pierwszym.
*** No, to dokładne, skrupulatne przechodzenie i kompletowanie robi wrażenie. Skąd wiesz, że 100%? Ale w Altus też już chyba wdepnąłeś z tego co pamiętam?
Najpierw poprawka, bo nie mogę edytować mojego poprzedniego wpisu: oczywiście Caelid, a nie Caleid. Notorycznie robię ten błąd, więc jeżeli kiedyś znowu to przekręcę, to tylko i wyłącznie będzie literówka, a nie nieznajomość nazwy tej krainy.
Tak coś czułem, że ta bańka nie trwa jakiś określony czas. Coś mi nie pasowało gdy z nim walczyłem. Zastanawiałem się właśnie czy ona nie jest do pierwszego obrażenia ale wydawało mi się to głupie. W sumie to zapomniałem żeby to przeanalizować na spokojnie. Ja ogólnie podczas zwykłej gry nie używałem tej łzy. Dopiero przy tym Łowcy dzwonków po raz pierwszy pomyślałem, że może coś spróbuję. Teraz jak go na razie zostawiłem, to jej nie włączam. A jeżeli to jest jednorazówka, to mnie to tym bardziej nie interesuje,. Czyli więcej jej nie włączę nawet :)
Widziałem ten film, bo straciłem na nim pomysły i poszukałem właśnie no hit. Miał szczęście, bo inni gracze mieli przeplatankę zarówno z tarczą, mieczem magicznym i tą ręką (o której zapomniałem, bo to 3 jego umiejętność). Jemu się udało, że tylko 1 raz zrobił coś innego niż tradycyjny zamach mieczem. Ale pomijając to, to ja tego nie uzyskam co on, bo moje miecze nie wytrącają tak łatwo przeciwnika z równowagi. Dzięki temu ma on łatwiej. No trudno, sam tak sobie wybrałem i tego się trzymam na własne życzenie. Spróbuję pokonać go tymi mieczami i zapewne fikołkami. W końcu go pewnie kiedyś tam zrobię. Szkoda tylko, że moją nieumiejętność będę musiał zamaskować statystykami.
Za to jak go zostawiłem to wziąłem się za dwa Ptaki rytualnej śmierci. Najpierw tego z Caelid, a potem tego z Jeziornej Liurni. Też było trudno (z tym z Caelid) i dopiero po wielu próbach mi się udało. Ostro pokręcony ptak :) Ale nie czułem, że jest niesprawiedliwy. Jest bardzo szybki, bije mocno, no i ten jego czarny płomień jest przepotężny. Stwierdziłem, że najpierw potrenuję na tym z Caelid, to potem będzie mi łatwiej z tym z Jeziornej Liurni. I to była prawda. Ten z Caelid to chyba gdzieś przy ok. 20 razie zrobiony. A ten z Jeziornej Liurni za pierwszym. Spora różnica pomiędzy nimi :)
E tam, nie bój się. Nie chcę za dużo spojlerować, choć i tak już chyba sporo o nich wcześniej napisałem. To jest duo, ale to nie są Pobratymcy Czarnej Klingi, tylko standardowe, trochę słabsze gargulce + trucizna. Jak pokonałeś Czarnego to sobie poradzisz, tylko nie możesz się za długo cackać z pierwszym.
Spotkałem jednego na długich schodach w stolicy. No jeżeli to będzie to samo tylko razy dwa i do tego z trucizną, to będzie lekki problem :)
*** No, to dokładne, skrupulatne przechodzenie i kompletowanie robi wrażenie. Skąd wiesz, że 100%?
Skąd wiem, że 100%? Jeżeli chodzi o bossów to 100%, bo ostatnio obejrzałem tę część, którą mogę obejrzeć (czyli to co przeszedłem) u kolegi Spartiatix. Zrobił jakiś czas temu przed wyjściem dodatku do ER taki bieg po wszystkich bossach. Miał licznik i wszystkie bossy na jakiejś mapie i po kolei je robił. No i tak sobie z ciekawości śledziłem go, bo lubię jego styl gry. On co prawda używa katan, co dla mnie jest trochę OP, ale co tam. Chciałbym mieć jego umiejętność uników. No ale ... wracając... okazało się, że pominąłem 1 jaskinię z Pogrobna (Pieczara przy trakcie). Z jeziornej Liurni wszystkich bossów miałem zrobionych. Natomiast z Caelid pominąłem 1 jaskinię (Opuszczona jaskinia), a w jednej nie zauważyłem spadku do bossa i wydawało mi się, że ten olbrzymi niedźwiedź jest takim jakby mini bossem. A okazało się, że na dole czekał mnie duet z Farum Azula. Kurcze jaki ten z tasakiem to twardziel. Nie dość, że żywotny to i bije sporo. Naprawdę wymagający.
A czy poza bossami mam 100%? Mapę tak. A czy przedmioty jednorazowe, a nie te co się za każdym razem na nowo pojawiają? Tego nie wiem, ale pewnie coś gdzieś ominąłem. Jednak to będą jakieś niedobitki. Przed tym się nie ustrzegę. Miło by było gdyby w grze był jakiś licznik przedmiotów dla danej krainy, który by się zmniejszał aż dojdzie do zera gdy się znajdzie wszystko. Nie mówiący gdzie coś jest, tylko czy zebraliśmy wszystko. Albo chociaż informacja czy trofeum, że zebrano wszystkie przedmioty z danej krainy czy lokacji.
Ale w Altus też już chyba wdepnąłeś z tego co pamiętam?
Trochę zwiedziłem. Koszmar to ten las na środku mapy. Ginę bardzo szybko od tej klątwy czy jak to się tam nazywa :)
Byłem też w dziwnej wiosce gdzie panie sobie tańczyły i pokręcony boss się wywijał. Ciekawe, że najpierw tutaj miałem z nim styczność (zabiłem go), a dopiero potem w Boskiej Wieży Caelid zobaczyłem go po raz drugi. W sumie trudny dla mnie. Taka trochę prostsza wersja Siostry Friede. Ja ogólnie jestem za cienki na taki rodzaj bossów. Dlatego nie wiem czy uda mi się skończyć ER. Takie młynki jakie zaczynam widywać, to mnie przerasta. Będę próbował oczywiście. Jednak jest szansa, że ER będzie kolejną po DS3 gdzie napotkam ścianę i nie ukończę gry. Będzie co będzie. I tak fajnie mi się gra :)
Nie wiem w sumie gdzie iść. Chętnie bym poszedł tam gdzie można znaleźć kamienie z numerkiem [6]. Nic nowego nie znajduję, więc zatrzymałem się na obu mieczach na +15, czyli oba mają 4x [6]. Teraz oba potrzebują 6x [6]. Może to będzie wyznacznikiem gdzie teraz powinienem pójść?
Kurczę, śledzę Twoje postępy i raczej idzie Ci bardzo, bardzo sprawnie.
Zrobiłeś już duży przekrój całkiem trudnych wyzwań. Na pewno czeka jeszcze kilka walk, które dadzą popalić i na chwilę Cię zatrzymają, ale nie czeka Cię raczej nic "niemożliwego". W ostateczności, kwestia może się tyczyć upgradów, lekkich tweaków buildu i tak dalej. Możliwe, że trafi się jedna lub dwie walki, do których będzie trzeba podejść bardziej rpgowo i skorzystać z podręcznych przedmiotów. Nie wydaje mi się jednak, żebyś z obowiązkowymi bossami miał problem i żeby zatrzymały Cię na więcej niż 40-80 podejść. Prawdziwa jazda zaczyna się przy tych nieobowiązkowych, ale warto się na nich sprawdzić :). I wcale nie wszyscy są trudni. Na tym etapie już raczej czujesz bluesa. Takiego bullshitu, jak dzwoneczek-hunter nie spotkasz w dużej obfitości.
Natomiast gdzie dalej?
Obowiązkowa jest stolica - wewnątrz murów stolicy, w Lyendell, masz zatrzęsienie kamieni z numerkiem [6].
Ale
To samo jest w nieobowiązkowym Wulkanicznym Dworze i jego okolicach - bardzo dużo [6].
Pewnie zrobiłbym Wulkaniczny Dwór, tamtejsze questy i bossów i udał się do Lyendell. Wulkaniczny Dwór i tamtejszy boss są... jakby to powiedzieć, dość memiczne, specyficzne i pokręcone, ale warto to choć raz samemu zobaczyć.
bo moje miecze nie wytrącają tak łatwo przeciwnika z równowagi
Oj tam, oj tam ;-) Wiadomo, że pałki od tego są, aby wytrącać lepiej z równowagi. Ale też głównie przez używanie ładowanego R2. Jeżeli walcząc mieczem 2H używasz ładowanych R2 to staggery też spokojnie wchodzą na mobach czy mini-bossach, choć wolniej. Sprawdziłem w ostatnim przejściu.
Spotkałem jednego na długich schodach w stolicy.
Jesteś już w Stolicy? Pewnie masz na myśli tego na długich schodach zaraz za 2 x Strażnikami Drzewa, to technicznie jeszcze mury przed Stolicą. Bramka do Stolicy jest raczej niezapomniana, przynajmniej dla mnie była 1-szy raz ;-) Ale w samej Stolicy rzeczywiście też jest taki gagatek.
Jednak jest szansa, że ER będzie kolejną po DS3 gdzie napotkam ścianę i nie ukończę gry.
E tam, dasz spokojnie radę. Wy z Mianas Morgul jesteście o niebo lepsi ode mnie, a ja w końcu jakoś dałem. Robicie za pierwszym razem to, do czego ja potrzebowałem kilku przejść :-) No ale ja też wolę bardziej urozmaiconą rozgrywkę ;-) Uważam, że wśród głównych bossów jest kilku bardzo trudnych, ale sporo zależy od builda.
Nie wiem w sumie gdzie iść.
Ja też nie wiem co doradzić. Teoretycznie patrząc na Twój styl przechodzenia powinieneś przeczesać Altus, Gelmir, Wulkaniczny Dwór i Stolica.
gdzie można znaleźć kamienie z numerkiem [6]
Na Twoim etapie (bo są jeszcze inne później) podaję kilka, nie czytaj jeżeli nie chcesz psuć sobie frajdy samodzielnego odkrywania:
spoiler start
x 1 - Caelid na wieży przed Zamkiem Lwiej Grzywy
x 1 - Caelid w zamku Lwiej Grzywy
x 2 - Outer wall batrleground w dole przed stolicą - trzeba sprowokować misia, aby rozbił kamień
x 3 - Craftsman's shack na Gelmir - trzeba sprowokować misia, aby rozbił kamień
x 1 - Wulkaniczny Dwór leży na 1-szym piętrze
kilka - Wulkaniczny Dwór
kilka - Stolica
kilka - Nokstella
spoiler stop
Ogólnie z kamieniami jest taka zasada, że rzeczywiście wraz z progresją pojawiają się na danym etapie gry w świecie, często zbiorowo w jakiejś lokacji lub kopalni danego etapu. A potem, o krok później można dopiero zdobyć dzwonek, który umożliwia zakupy dowolnej ilości w sklepiku u bliźniaczek. Do bossów w Stolicy możesz / powinieneś przystępować na +18.
Tylko jak ten Miquella mogła wybrać Malenię jako małżonka skoro to siostry bliźniaczki są. Czyli może jednak consort w DLC to nie w znaczeniu małżonka, ale eskorty lub partnera w przestępstwie czy temu podobne.
Fajna ciekawostka i fajnie, że ludzi mają twórcze pomysły lub ze brakuje im wyzwania ;-) Ja się tam mieszanki z 10 bossów w tym tworze naliczyłem. Tylko nie wiem czy jak się do jednego garnka wrzuci i groch i kapustę i paprykę i pomidory i ogórki i czosnek i ryby i mięso i ziemniaki i makron i sól i cukier to strawne wyjdzie. To znaczy chciałem powiedzieć, ze nie przepadam za Malenią, zwłaszcza jak próbuje podgryzać mojego ulubionego bossa :-))
;-)
Via Tenor
dafuk
Pomijajac techniczne niedoskonalosci np. w cutscenkach (porownujac do quality w normalnej grze), to jest 10 razy lepsze niz to co mamy ingame.
Jak caly mod bedzie takiej jakosci to klekajcie narody.
PS. Ciekawe czy da rade w jakis latwy sposob zanimowac cialo Godwyna i uzyc jego modelu jako bossa.
Wtedy gra dostala by zakonczenie na jakie zasluguje.
Ale to akurat chyba jest niewykonalne. :/
Tutaj fajny przyklad z DS3 - Pointiff Ishin. ;)
https://www.youtube.com/watch?v=oG6rD8Y7Sxk
Nie przeszedlem co prawda calego ale Convergence jest bardzo spoko modem.
Pamiętacie jak niedawno napisałem, że
spoiler start
bossowie przede mną uciekają?
Teraz zdarzyło się to po raz drugi.
Za każdym razem jest to smok.
O co z nimi chodzi, że w trakcie walki uciekają?
spoiler stop
jednego z bardziej niedocenianych bossów
Czemu niedocenianych?
Pobratymiec Czarnej Klingi jakby co.
Wy z Mianas Morgul jesteście o niebo lepsi ode mnie, a ja w końcu jakoś dałem. Robicie za pierwszym razem to, do czego ja potrzebowałem kilku przejść
Hmm... jakiegoś bossa przeszedłem za pierwszym razem?
Te małe proste, to tak, ale z tych poważniejszych, to właśnie odwrotnie.
W sensie piszę o sobie, bo kolega Minas Morgul to pewnie tak :)
Miałem na myśli, że idziecie taranem, robicie wszystko a każdego napotkanego bossa GG "prostym mieczem" do skutku, bez względu ile godzin czy prób to zajmie. Ja potrzebowałem kilku przejść nie w sensie kilku prób na trudnych bossów, tylko kilku przejść gry, korzystając z pierdyliada narzędzi, sposobów i mechanik zanim dotarłem do Waszego poziomu. Za pierwszym przejściem gry coś OP, jakiś summon, potem jeszcze jakaś hybryda, dopiero na koniec pełne opanowanie movesetu i hardcor :-) Nie wytrzymałbym kilku godzin czy kilkudziesięciu a nawet kilkuset prób na trudnego bossa w jednym ciągu, dlatego stosuję metodę spiralną, w każdym okrążeniu coraz lepiej ;-)
OK, teraz rozumiem :)
Zobaczymy czy moje podejście się sprawdzi. Może tak, a może nie.
Może moja postać + moje umiejętności gdzieś nie będą już dawały rady i będzie problem.
No wtedy to nie widzę wyjścia jak zacząć robić no hit :)
Ale gierka super. Zresztą jak wszystkie pozostałe od FS :)
Uniki i bieg + prowokowanie wrogów, by używali swoich zwykłych ataków. Grunt, żeby nie walczyć w chmurce śmiertelnej zarazy, bo wtedy akumuluje się status i jest dead. Trzeba troszkę się odsunąć żeby w tym nie stać.
P.s. Xandon zdecydowanie za bardzo przecenia nas w tych grach. A przynajmniej mówię o sobie :D. To, że ja walę głową w ścianę, nie znaczy, że mam choćby z ćwierć znajomości mechanik, które on ma :)
P.s. Xandon zdecydowanie za bardzo przecenia nas w tych grach. A przynajmniej mówię o sobie :D. To, że ja walę głową w ścianę, nie znaczy, że mam choćby z ćwierć znajomości mechanik, które on ma :)
Czyli wszystko jasne :)
Xandon za to ma doświadczenie w każdym sposobie walki, więc ogólnie jest na plus względem nas.
Nie powinien się przejmować, że zaczynał z innej strony :)
Uniki i bieg + prowokowanie wrogów, by używali swoich zwykłych ataków. Grunt, żeby nie walczyć w chmurce śmiertelnej zarazy, bo wtedy akumuluje się status i jest dead. Trzeba troszkę się odsunąć żeby w tym nie stać.
No właśnie jeżeli biegam, to nie stoję w chmurce ale za to nie biję ich. Jeżeli zaczynam bić, to ta chmurka bardzo szybko nabija ten status. Bicie po 1 strzale i odwrót, to trochę za długo by trwało gdybym każdego tak chciał załatwić :)
A czy są w ER jacyś bossowie, którzy mają taką chmurkę (śmiertelną zarazę)? Rozumiem zwykli przeciwnicy, bo tych ostatecznie można pominąć. Jednak boss to już nieciekawie, bo chcę pokonać każdego bossa... przynajmniej takie są plany, a jak wyjdzie to czas pokaże :)
Właśnie jestem po bossie: Szlachcic boskiej skóry. Myślałem, że padnę ze śmiechu gdy po raz pierwszy zdzielił mnie swoim brzuchem :) Mają autorzy ER poczucie humoru :)
Natomiast nie rozumiem podejścia odnośnie mapy do Wulkanicznego Dworu. Właściwie dostaje się ją po przejściu całej lokacji. Jaki w takim razie jest cel tej mapy? Żeby sobie na końcu popatrzeć jak to tak na prawdę wyglądało?
Odnośnie Szlachcica boskiej skóry:
spoiler start
Gdy stanąłem w drzwiach tego kościoła i zajrzałem do środka, to pierwsze co mi przyszło do głowy to Pontiff Sulyvahn z DS3 oraz Fool's Idol z Demon's souls. Miałem nosa żeby nie wchodzić tam z prawie 70.000 dusz :) Co prawda zrobiony za pierwszym razem (xandon coś pisał o pierwszych podejściach haha) ale kto wiedział co tam będzie.
spoiler stop
Chwilę później poznaliśmy się z Rykardem, Panem Bluźnierstwa. Kulturalna rozmowa i te sprawy. Powiedział żebym wpadał kiedy tylko zechcę. Obowiązkowo skorzystam z zaproszenia.
Ale mi się niesamowicie podoba koncepcja tego bossa. Ogólnie lubię gady, a ten jest dla mnie zrobiony świetnie. Sceneria też bardzo dobra :) Pomimo tego, że chyba nie będzie łatwo, to już się cieszę :)
Co do Śmiertelnej Zarazy, to w DLC istnieje boss, który wykorzystuje tę mechanikę dość intensywnie. I zabawne jest to, że gdy sam o nim usłyszałem, wydawał się niemożliwy, a w praktyce okazal się prosty :).
W podstawce jest jeszcze nasza poczciwa Robaczywa Gęba w Altus Plateau, on chyba też może rozsiewać śmiertelną zarazę.
Wow, szybko poszło znalezienie Rykarda.
spoiler start
Jeden z synów Rennali i Radagona. Po rozpoczęciu wojny, oddał swoje ciało wężom i uznal, że dobra strategią na zwiększenie swojej mocy będzie pożarcie bogów;).
Aktor głosowy jest świetny. TOGETHAAAA. Swoją drogą, jest to fight poniekąd podobny do Yhorma z ds3. Niby możesz go pokonać normalnie, ale na arenie znajduje się pewna broń...
spoiler stop
A i nie jesteś jedyny, też uwielbiam motyw gadów w grach.
A co do Boskiej Skóry, to szlachcic faktycznie jest przekomiczny. Strzał z opony i kulu-lulu zawsze bawi. Inna sprawa, że on jest strasznie szybki jak na swoje gabaryty :)
Robaczywa Gęba
Myślałem, że to ktoś obok niego to rozsiewał. No to mam problem. Na razie uciekłem stamtąd :)
kulu-lulu
W sensie to jego toczenie się? Wizualnie zabawne, w obrażeniach niekoniecznie :)
spoiler start
Aktor głosowy jest świetny. TOGETHAAAA.
Dokładnie!
Gdy po raz pierwszy to usłyszałem, to zrobiło to na mnie tak dobre wrażenie, że teraz za każdym razem gdy ginę, to czekam na tę kwestię :)
Swoją drogą, jest to fight poniekąd podobny do Yhorma z ds3. Niby możesz go pokonać normalnie, ale na arenie znajduje się pewna broń...
Tak. Takie coś było w DS3. Jednak po raz pierwszy użyli tego pomysłu w Demon's souls. Nie będę dalej spoilerował jeżeli nie grałeś, a zamierzasz.
spoiler stop
Zostawiłem na razie Rykarda i poszedłem potrenować na Dorosłej bestii spadającej gwiazdy.
Już na tyle ją opanowałem, że potrafię z nią tańczyć bardzo długo.
A na początku ginąłem od każdego ataku czy dotknięcia.
Problemy mam dwa:
1. Zadaję bardzo malutkie obrażenia i nie starcza mi butelek na przetrzymanie do końca. Musiałbym nauczyć się praktycznie no hit, ale to nie ten moment.
2. Elektryczność spod ziemi. Nie mam zielonego pojęcia jak tego unikać. Niby czasami gdy biegnę, to się udaje. Jednak często biegnę tak samo i tym razem obrywam. Szczególnie te ostatnie skały spod ziemi. Nie wiem... może trzeba wykonać jakiś konkretny slalom?
Czy jak zrobię dorosłą bestię, to potem podejście do tej małej będzie już łatwiejsze? Czy to jednak to samo tylko różnią się gabarytami?
Wow, szybko poszło znalezienie Rykarda.
W jakim sensie? Nie był jakoś mocno schowany.
W sumie masz rację. ER wydaje mi się grą większą, niż jest. Ten Wulkaniczny Dwór nie jest chyba specjalnie wielki :).
Co do dorosłej Bestii Spadającej Gwiazdy, to rzecz jasna opanowanie jej sprawie, że reszta podobnych stanie się dużo łatwiejsza:).
I teraz te wybuchy. Tu jest zabawna kwestia, bo ja potrafię unikać tych ataków konsekwentnie. A zabawne jest to, że ja to potrafię zrobić, ale nie pamiętam jak to robie. Mam tak samo z kodem do domofonu, umiem go wpisać, ale nie pamiętam go.
Wydaje mi się, że jak pojawiają się wybuchy, to po prostu biegnę przed siebie bez zatrzymywania, a przy ostatnim, największym wybuchu, robię dodatkowo skok, żeby być poza obszarem wybuchu. Wydaje mi się, że ja nawet niespecjalnie to rolluję.
A w ogóle, uwielbiam soundtrack z Godskinów. Próbuję się go nauczyć grać na pianinie. Do tego dążę, ale miną długie miesiące:
https://youtu.be/SF-0Ja34WBg?si=9AkIYgsmmUD4a3f4
Dla ciekawostki, cały lore tych postaci (szlachcic i apostoł) są zawarte w chórku, który śpiewa w tle podczas walki.
Od dawna grasz na pianinie? Opanowanie 4 kończyn jednocześnie to dla mnie wyczyn. Podobnie jak perkusja. Ja to kiedyś skromnie tylko na 2 ręce gitara elektryczna. Nie to żeby się dało na więcej ale wiadomo :)
Rozumiesz ten chór?
Właśnie sobie walczę z Dorosłą bestią spadającej gwiazdy i chyba jest to jak na razie mój ulubiony boss. Nie ma ataków, które są dziwne, chaotyczne, czy niesprawiedliwe. Po prostu dla mnie bossik idealny. I do tego akcja dynamiczna.
Już chyba wiem jak omijać te błyskawice i kamienie spod ziemi. Najpierw 2 serie można biec na bok jeżeli ktoś chce ale potem ostatnia czyli 3 seria wypadałoby biec w prostej linii od bossa, bo ten wybuch jest bardziej na boki niż w przód. A, że ja często robiłem ucieczkę po okręgu, to często biegłem po jego trasie wybuchu. Problem jest tylko taki, że jak zaczynam od niego odbiegać w linii przy 3 serii, to czasami wpadam na skałę mojej wielkości co mnie momentalnie stopuje i wiadomo jaki efekt. Kamerę mam na nim zablokowaną i nie do końca widzę gdzie biegnę :) Czasami też przez to biegnę "w dół", czyli spadam za krawędź :) Muszę to ogarnąć, czyli trzeba chyba czasami zwracać uwagę czy nie jest się za blisko krawędzi krateru i wtedy 2 serie pobiec na bok, a potem ostatnią już od niego, wtedy nie spadnę :)
Już ze 3-4 razy miał malutki kawałeczek paska HP, więc przy jakimś farcie mogłem go już dawno przejść. Ale nic to, bo mi się z nim fajnie tańczy. Sam się dziwię jak się przy nim rozkręciłem. Najpierw był dla mnie chaosem i zbyt przegięty. I to była opinia po tej małej bestii przy murach stolicy. A ta jest dorosła, więc domyślam się, że jak tę opanuję, to z tamtą powinno być przynajmniej lekko łatwiej. Zobaczymy. Podobnie zresztą miałem z Ptakiem rytualnej śmierci. Ten z Caelid był duuużo bardziej trudniejszym niż ten z Jeziornej Liurni. Tyle co ćwiczyłem na tym z Caelid, to zaowocowało tym, że tego prostszego zrobiłem przy pierwszym podejściu :)
Spiewaja po lacinie chyba, albo to sa urywki lacinskich slow. COs w tym stylu czytalem kiedys.
Co do plumkania, to bawię się tak od marca, więc jeszcze mocno początkujący jestem :).
Natomiast co do tekstu, to lata w necie przetłumaczona wersja. Ona jest ogólnie dość trudna do przetłumaczenia, ale pokazałem to raz komuś, kto jest w takich sprawach osluchany i ogólny szkielet tych zdań wydaje się być taki jak w tłumaczeniu. Świetna sprawa :).
Panowie, dla mnie święto.
Dorosła bestia spadającej gwiazdy pokonana :)
Już tym razem nie liczyłem ale myślę, że chyba gdzieś w okolicach 40 prób.
Walka trwała 8 minut ale była jak dla mnie super.
Trochę jeszcze mi brakuje do eleganckich potyczek ale jak na mój mały staż w takich grach, to jestem zadowolony.
Jeszcze nigdy tak się nie nafikałem jak tutaj.
Umiejętności fikołków idą cały czas w górę :)
Pod sam koniec myślałem, że zawału dostanę.
Jakieś 5mm paska HP bossa, ja w tym czasie o jeden atak za dużo, a tu się szykuje potężna antygrawitacja.
No ja już czarny scenariusz mam przed oczami ale na szczęście miałem wystarczająco HP żeby przeżyć.
Brak umiejętności trzeba maskować statystykami.
Może kiedyś będą momenty gdzie człowiek nie będzie się przejmował paskiem HP :)
Nawet nie zauważyłem, że jeden z moich 3 amuletów to złoty skarabeusz od większej ilości runów za pokonanych wrogów.
Można i tak :)
Powiem szczerze, że jak na takiego bossa, to mało się tych runów dostaje.
Dostałem 25.200 z tym skarabeuszem, czyli bez niego powinno być 21.000
Wg mnie mało i to bardzo.
Pobratymiec Czarnej Klingi daje 88.000.
Latający smok Greyll (ten zaraz za Pobratymcem) daje 80.000.
Gnijący awatar (ten zaraz za w/w smokiem) daje 91.000
Ten smok i awatar to do tego bossa się nie umywają.
Dorosła bestia spadającej gwiazdy wg mnie jest trudniejsza od tych dwóch w/w, i może coś w okolicach Pobratymca Czarnej Klingi.
Zastanawiam się jak oni wyliczają nagrodę za pokonanie bossa.
Momentami to jest jakiś absurd moim zdaniem.
Skoro jestem na świeżo po Dorosłym osobniku, to poszedłem na tego mniejszego.
Padł za 3 razem.
Ten mniejszy nie ma co prawda antygrawitacji (a przynajmniej nie chwalił się tym), to wydaje mi się, że jest trochę żwawszy i bardziej agresywny. Jeszcze jakieś typki mi się pod nogami plątały.
Ogólnie fajny rodzaj przeciwników. Mi się podoba :)
Aha.. ten mały dał mi m.in. Kamień kowalski [6] - 5 szt.
Bardzo mi się to spodobało, bo miecze będą ulepszone :)
Ciekawe czy jest tu ktoś, kto też je polubił?
Gratki, to musi być fajne uczucie, skoro ta bestyjka awansowała do grona Twoich ulubionych bossów.
Jeśli zaś chodzi o nagrody, to wydaaaaje mi się, że dorosła wersja też powinna dawać sporo kamieni do ulepszania broni. One same w sobie są cenne na tym etapie rozgrywki, stąd nie dziwi mnie, że akurat w tym wypadku dali mniej runów.
Natomiast!
Uważam, że ER miewa problemy z gratyfikacją. Czasem nad czymś napocisz się nieproporcjonalnie, a nagrodą będzie dość przeciętny przedmiot lub dość przeciętna ilość runów. Czasem trafia się mobek, który masakruje Cię spojrzeniem i okazuje się, że prawie nic nie daje (poza satysfakcją może:). A czasami zupełnie przegięte nagrody i rzeczy są na wyciągnięcie ręki.
Ogólnie ta zasada istnieje, że im dalej w las, tym więcej runów i fajnych nagród, ale wyjątków jest tak wiele, że momentami może to frustrować :).
Powtórzę się, ale w tym wątku gdyby zapytać każdego o ulubionych bossów, to ta lista byłaby nieźle różnorodna :). Sam nigdy nie rozważałem Falling Star Beast, a to naprawdę ciekawy koncept bossa. Jego design też jest w zasadzie dobry, bo ataki ma o dziwo czytelne. Ma też ciekawe animacje. Zawsze się uśmiecham, jak po szarży i zderzeniu się z czymś, ten bossik potrząsa łebkiem, żeby się otrząsnąć.
A te ptaki śmierci robiłeś bez holy damage? Jeśli tak, to gratuluję. Te stworki są uniwersalnie uznane za dość ciężkie i zwykle ze szczególną "radością" witają je gracze robiacy trudniejsze challenge z wykorzystaniem randomizerow ;). Te ptaki zakończyły już sporo wyzwań no-death.
Dzięki :)
Awansowała do ulubionych, chociaż tyle podejść też swoje robi i mnie z jednej strony już trochę nasyciło. Ale tak, ogólnie awansowała do ulubionych. Jeszcze nie umiem tego robić w elegancki sposób, ale co mi tam :) A z tym łebkiem to nie zwróciłem uwagi ale kolejnym razem będę wyczekiwał.
Jeśli zaś chodzi o nagrody, to wydaaaaje mi się, że dorosła wersja też powinna dawać sporo kamieni do ulepszania broni.
Faktycznie, jakoś mi to umknęło :)
A te ptaki śmierci robiłeś bez holy damage? Jeśli tak, to gratuluję.
Tak, Ptaki rytualnej śmierci robiłem bez żadnych dodatków do broni. Tylko te moje 2 miecze i nic więcej. Jeden z nich ma mróz ale on chyba się jemu nie dawał z tego co pamiętam. Może teraz przekręcam coś, ale chyba dobrze mówię. Najpierw pamiętałem o tym, że wspominałeś na co są wrażliwe. Potem trochę czasu minęło zanim się na nie wybrałem i czas zrobił swoje: zapomniałem. Jednak tak czy inaczej najpierw bym próbował bez tego. Nawet teraz gdy nie pokonałem jeszcze Łowcy dzwonków, to nie próbuję niczego nakładać na broń. Chociaż on to chyba na większość jest mocno odporny. Zresztą spróbuję go zrobić tak jak jest. Fikołkami oczywiście :) No uparty jestem :)
Te stworki są uniwersalnie uznane za dość ciężkie i zwykle ze szczególną "radością" witają je gracze robiacy trudniejsze challenge z wykorzystaniem randomizerow ;). Te ptaki zakończyły już sporo wyzwań no-death.
Ooo, to nieźle. A przy randomizerach, to mogą wyskoczyć w dowolnym momencie. Nie zazdroszczę :)
Taka ciekawostka mi się przypomniała w związku z tą Dorosłą bestią spadającej gwiazdy:
spoiler start
Oglądałem Demonidiasa jak ją robił. Przy jednym z podejść dostał od niej tak, że wyleciał poza krater i pierwsza myśl, że spadnie i się zabije z takiej wysokości. Jednak jakimś cudem wylądował na małym występie skalnym. Nie dało się ani wejść, ani zejść. To znaczy skok kończyłby się śmiercią, a w żadną inną stronę się nie dało. Sytuacja patowa. Był jeszcze w zasięgu błyskawic, więc w końcu zginął. W trakcie wczytywania na nowo zastanawiał się, gdzie będą do odzyskania runy: na tej półce skalnej, czy obok bestii. Okazało się, że na półce skalnej. Jednak nawet gdyby chciał tam wskoczyć, to nie wiem czy by to było możliwe albo takie proste. Ogólnie miejsce na zasadzie: nie dla gracza. Całe szczęście, że tych dusz to miał tam niewiele, bo jakieś chyba 3500. Machnął ręką. Co by jednak było gdyby to było prawie na nowy poziom? Słabo.
spoiler stop
Czy teren za tym półokrągłym murem, którego pilnuje 2 Strażników Drzewa, to też się zalicza do Płaskowyżu Altus?
Niby mapa Płaskowyżu sama mi ten teren odkryła ale jakoś średnio mi się widzi nazywać płaskowyżem teren za murem.
Jak to określać w razie czego?
Większość Płaskowyżu Altus sobie na spokojnie sprawdziłem.
Takie stwierdzenie rozumiecie, że teren za murem również, czy nie?
Pokonałem Robaczywą Gębę.
spoiler start
Jeszcze takiej walki nie miałem. Jednocześnie przerażająca ale i przezabawna oraz komiczna. Naprzemiennie strach, że zaraz zginę oraz pełne śmiechu podchody, ucieczki, próby uniknięcia przytulanek, slalomy pomiędzy nogami. No po prostu ubaw po pachy :) Serio piszę, nie ironizuję :) Nawet jak to potem oglądałem na powtórce, to śmiałem się tak samo jak za pierwszym razem :)
spoiler stop
Pokonałem też Zabójcę Czarnych Noży
spoiler start
w Pieczarze Mędrca. Chodzi mi o tego niewidzialnego. Czy jest jakiś sposób żeby on był widoczny? Wszystkie jego odmiany są niesamowicie zwinne i skoczne. Fajny rodzaj bossa. Ten przed wejściem do katakumb Grób Świętego Bohatera jest niesamowicie szybki
spoiler stop
Spotkałem po raz drugi
spoiler start
Starożytną smoczycę Lansseax. Zwiedzam sobie na spokojnie okolice stolicy, a tu taka niespodzianka. Ależ jest (była) agresywna. Ale mimo wszystko fajny zwierzak
spoiler stop
Za mną jeżeli dobrze liczę jakieś 110 bossów, czyli jakieś 66%, bo podobno wszystkich jest 166. Zastanawiam się czy to oznacza, że jestem już w 66% gry, czy tego tak nie można przeliczać?
Ciekawostka: jeden z kupców popełnił na moich oczach samobójstwo. Skoczył w przepaść. Już dwóch nie żyje. Znowu dzwonek kulisty zaniosłem do Służek.
Sam z uśmiechem czytałem o Twojej walce z Robaczywą Gębą. Próbowałem sobie to wyobrazić, ale u mnie chyba było to samo :D. Dziki slalom.
Jeśli chodzi o ten teren Altus, to jesteś już na zewnętrznych terenach Stolicy. Idąc dalej, dostaniesz się już do samej stolicy, ścisłego centrum. Kolejna, piękna, dość zamknięta lokacja.
Właśnie w pobliżu obszaru, w którym się właśnie poruszasz istnieje sobie jakiś kupiec pustelnik, który sprzedaje pochodnię strażniczą.
spoiler start
Trzymanie jej choćby na plecach sprawi, że uwidocznisz niewidzialnych wrogów:).
spoiler stop
A wracając do pytania- chyba taaak. Jakoś lekko ponad połowa za Tobą, nie wliczając w to dlc. Oczywiście grę się da ukończyć super szybko, natomiast jak chcesz zwiedzać, to jeszcze sporo przed Tobą:)
teren za tym półokrągłym murem... Jak to określać w razie czego?
Najlepiej chyba "Obrzeża stolicy". Punkty łaski znajdujące się na tym terenie mają w nazwie coś tam coś tam "na obrzeżach stolicy". Potem będą "mury zewnętrzne stolicy", a potem sama stolica. Ten teren obrzeży jest niewielki ale nawet dość zróżnicowany, bo ma i kilka dungeonów /katakumb, i schody, i trakt, i pole bitwy, i las i krzaki. i wodę itp. Wejścia do samej stolicy na pewno nie przegapisz, niby nic specjalnego, a jednak :-)
Pokonałem też Zabójcę Czarnych Noży... Wszystkie jego odmiany są niesamowicie skoczne i zwinne
No Czarne Noże są fajne jako przeciwniczki. Mówiąc o tych bossach Czarnych Nożach nie wspomniałeś o Alecto, znaczy nie zrobiłeś jeszcze całej Liurni? Potem samemu też można grać jako taka Czarny Nóż w ich pełnym rynsztunku i z ich bronią. Ciekawe uczucie i broń. No i można zdobyć summona Tiche z Czarnych Noży, zmarła córka Alecto zresztą, jeden z najsilniejszych summonów w grze, jeżeli ktoś ich używa, mam nadzieję że nie został gdzieś po drodze znerfiony.
czy to oznacza, że jestem już w 66% gry
Nie wiem. Zależy czy zrobiłeś wszystko pod ziemią, tam jest kilka krain. Nie pamiętam czy zrobiłeś do końca quest Ranni - pewnie byś coś wspomniał o dość oryginalnym bossie wizerunkowym po drodze, nieoczywistym do osiągnięcia terenie nad Wioską Albinauryków i samym nietuzinkowym zwieńczeniu questa. Ja ponieważ nie jestem takim aptekarzem jak chodzi o czesanie mapy to zaryzykuję, że połowa, około 50%, zakładając, że jesteś u wejścia do stolicy. Sama stolica biorąc pod uwagę wszystkie "wymiary" jest dość spora i można się w niektórych miejscach zaplątać. A po stolicy jeszcze kilka krain, dość specyficznych i dość trudnych. Niektóre opcjonalne. A niektóre można też szybko przebiec. No i "solidni" duzi bossowie zaczynają się po stolicy, no może ci ze stolicy jeszcze na małą rozgrzewkę. Tylko nie sugeruj się zbyt dokładnie tym co piszę, bo dawno nie robiłem tak szczegółowego przejścia jak Ty obecnie. Od długiego czasu to są u mnie przebiegi konkretnymi trasami i pod szczególnych większych bossów czy buildy. Patrząc od strony takich szybkich przebiegów to też połowa trasy bez podziemnych krain, a jak chodzi o dużych bossów to mniej. I nie licząc DLC oczywiście. Ciekawe jak Ci się spodoba Stolica :-)
Kurczę, po tym co napisał Xandon, chyba muszę się zreflektować i faktycznie, jeśli przejść to skrupulatnie, to jeszcze drugie tyle przed Tobą.
Zdecydowanie polecam dokończyć Quest Ranni. Bossik, który jest na jego końcu jest trochę taki jedyny w swoim rodzaju. Polubisz go lub znienawidzisz. Nie jest ciężki, ale na tyle oryginalny, że trzeba go zobaczyć.
Również jestem ciekaw, jak ocenisz samą stolicę. Pamiętam moje wrażenia z tej miejscówki :).
Sama stolica nie wydaje się jakaś niesamowicie wielka, ale dopiero za drugim przejściem odkryłem, jak duży obszar ciągnie się pod ziemią stolicy. Zabawne jest to, że wejście do podziemi jest tak niepozorne, że możesz je zwyczajnie pominąć i nie wiedzieć o ich istnieniu.
W dalszej przyszłości, pamiętaj też, że masz w ekwipunku połowę medalionu :) ważne będzie poszukanie drugiej połowy, ale to dopiero za jakiś czas, juz po stolicy.
Istnieje też ciekawa, duża lokacja i niesamowity boss, do której wejście jest w zasadzie skitrane w kupce śniegu i za kamieniami, a nie pójść tam, to byłaby zbrodnia. Dlatego zdawaj relację z dalszych etapów, upewnimy się, że nie ominąłeś niczego fajnego. A endgame, o ile ma dwie nudne lokacje (w moim mniemaniu), to ma kilka absolutnie rewelacyjnych, które koniecznie trzeba odwiedzić.
Właśnie w pobliżu obszaru, w którym się właśnie poruszasz istnieje sobie jakiś kupiec pustelnik, który sprzedaje pochodnię strażniczą.
No ładnie mnie kolega wysłał. Poszedłem tam niechcący nocą. Chyba już wiadomo kogo tam zastałem :)
Nie no, żartuję. Dobrze wyszło, bo przynajmniej tego załatwiłem bez większych problemów.
Pochodnię kupiłem tylko nie mam jak jej sprawdzić, bo tego bossa pokonałem.
Czy są jeszcze jacyś inni niewidzialni bossowie lub zwykli przeciwnicy?
Kto by przypuszczał, że trzeba czytać opis każdej pochodni :)
W dalszej przyszłości, pamiętaj też, że masz w ekwipunku połowę medalionu :) ważne będzie poszukanie drugiej połowy, ale to dopiero za jakiś czas, juz po stolicy.
Chyba to o niego chodzi, bo właśnie zatrzymała mnie pieczęć Maliketha (mam nadzieję, że nie pomyliłem jego imienia, bo piszę z głowy).
Istnieje też ciekawa, duża lokacja i niesamowity boss, do której wejście jest w zasadzie skitrane w kupce śniegu i za kamieniami, a nie pójść tam, to byłaby zbrodnia.
Przed użyciem medalionu (pieczęć Maliketha), czy po?
Dlatego zdawaj relację z dalszych etapów, upewnimy się, że nie ominąłeś niczego fajnego.
Ma się rozumieć :)
A endgame, o ile ma dwie nudne lokacje (w moim mniemaniu), to ma kilka absolutnie rewelacyjnych, które koniecznie trzeba odwiedzić.
Zwiedzę wszystko, niezależnie czy jest nudne :)
Mówiąc o tych bossach Czarnych Nożach nie wspomniałeś o Alecto, znaczy nie zrobiłeś jeszcze całej Liurni?
Tutaj muszę doprecyzować, bo rzeczywiście jakiś czas temu napisałem, że Jeziorna Liurnia 100%. Oczywiście nie tyczyło się to 2 obszarów, do których nie mam aktualnie dostępu, czyli lewy dolny róg mapy oraz jakiś jeden okrągły budynek chyba w bibliotece czy jak to się nazywa. Chodzi o takie miejsce gdzie jest pewien mag co spamuje magią i co chwila się odsuwa wgłąb budynku stawiając przeciwników przed sobą. Potem gdy się go pokona to dalszy korytarz jest zablokowany. Na parterze jest jakiś ołtarz, czy coś takiego, z głowy teraz piszę.
Dodatkowo zapomniałem, że oprócz Studni rzeki Siofra jest też druga studnia. Zupełnie mi to umknęło, więc nie mam 100% ale coś blisko 100%. Chyba, że lokacja jest ogromna.
Dodatkowo dowiedziałem się całkiem przypadkiem, że w Caelid jest niebieski golem w ukrytej ścieżce. Dotarłem do niego ale ta ścieżka to niezły parkour. Więcej razy tam zginąłem idąc niż walcząc z golemem. Tak swoją drogą, to ten golem to mógłby być zwykłym bossem, bo jest całkiem mocny. W sensie zadaję mu bardzo małe obrażenia, więc ten jego pasek HP wydaje się nieskończenie długi. Poddałem się na razie z uwagi na karkołomne dojście. Za to przypomniałem sobie o tym golemie co pilnuje stolicy. Poszedłem do niego i tym razem zrobiłem go za pierwszym razem i to w 1m15s, gdzie poprzednie moje obrażenia były malutkie i biegania było bardzo dużo na całą walkę, a i tak mi się to nie udało. Różnica pomiędzy tymi golemami OGROMNA. Może jakieś 10x ?
Nie wiem. Zależy czy zrobiłeś wszystko pod ziemią, tam jest kilka krain. Nie pamiętam czy zrobiłeś do końca quest Ranni - pewnie byś coś wspomniał o dość oryginalnym bossie wizerunkowym po drodze, nieoczywistym do osiągnięcia terenie nad Wioską Albinauryków i samym nietuzinkowym zwieńczeniu questa.
Minas Morgul: Zdecydowanie polecam dokończyć Quest Ranni. Bossik, który jest na jego końcu jest trochę taki jedyny w swoim rodzaju. Polubisz go lub znienawidzisz. Nie jest ciężki, ale na tyle oryginalny, że trzeba go zobaczyć.
Zadanie to właśnie teraz zacząłem. Poszedłem w końcu do Nokronu. Pierwszy boss za mną. Jeżeli o nim pisałeś mają na myśli "wizerunkowy", to nawet ciekawy pomysł mieli :) Chwilkę za bossem pochodziłem, zapaliłem 2 czy 3 znicze ale musiałem kończyć, tak więc reszta przede mną. Widzę, że chyba będzie kopia bossa z dolnych partii tej krainy.
Spoko, spoko z tym 100% :-)) Ja tak zawsze z przekory odpowiadam, jak ktoś pisze 100%, albo że coś jest słabe, albo że coś się nie da. Taki przyjazny deflect i kontra ;-) No bo dla mnie nie ma czegoś takiego jak Elden Ring i 100%. Mnie ta gra skutecznie leczy z perfekcjonizmu. Ale też podziwiam Was za to dążenie, wcześniej Bukary też miał takie podejście 100%, nawet skuteczne :-)
*** Sprawdźmy to 100% na kilku wybranych przykładach:
* Czy w Liurni udało Ci się dotrzeć do Szopy Śpiącego Wilka?
* Pamiętasz gdzie zaczynałeś grę, pierwsze sekundy, gdzie Grafted Scion wgniótł Cię w glebę, udało Ci się tam może wrócić i coś znaleźć?
* W zamku Stormveil jest punkt łaski Baszta, czy udało Ci się odnaleźć drogę za murkiem z ptakami w dół w kierunku morza parkour do mini-bossa i zrobić kółko przez windę z powrotem do Baszty?
* W Caelid przy Sankruarium Bestii z naszym przyjacielem czarnym gargulcem, w prawo po wyjściu z sanktuarium i do końca, jest cały parkour w dół gdzie można znaleźć kilka fajnych itemów
Jak wszystko jest na Tak to gratulacje i szacuneczek. Niezależnie od tego gratki za znalezienie ukrytego golema w Caelid, zgadzam się ze wszystkim co napisałeś. Najbardziej irytujący parkour w tej grze jak dla mnie i trudny przeciwnik. Dropi jakiś fajny item czy inkantację, ale nie pamiętam już nawet jaki, bo tylko raz kiedyś go pokonałem. Ale sam go nie znalazłem. Natknąłem się kiedyś przez przypadek na jakiś film na yt, i razem z autorem zastanawiałem się o znaczeniu i roli tego golema w tym miejscu. Kolejna zagadka. A czy znalazłeś drogę przez Siofrę do niedostępnej części Caelid z dużym "garnkiem"? Tak mi się skojarzyło przez golema ;-)
*** Alecto to przywódczyni Czarnych Noży. Z kolei boss "wizerunkowy" o którym pisałem i wspomniał też Minas Morgul (chyba) to jeszcze coś innego niż ten, o którym piszesz. Podpowiem nazwa na A. Ten o którym wspominasz też jest "wizerunkowy" i nawet zjawiskowy. Ale jak dotrzesz do tego, którego mam na myśli to nie pomylisz z niczym. Boss specyficzny. Słyszałem, że pasuje bardziej do Bloodborne niż ER. Ponieważ nie znam BB, bo mam go na swojej czarnej liście ;-) to nie potwierdzam. Dla mnie nie jest łatwy, a potrafi też być mega irytujący w zależności jakiego builda się na niego używa. Ale to jak z większością bossów. Tak czy inaczej, zarówno jego, jak i Alecto, jak i brakujące obszary w Liurni, jak i dostęp do wieży na wschodzie Liurni odnajdziesz i zrobisz podążając questem Ranni. Natomiast pisząc "wizerunkowy", nie wiem czy to najlepsze określenie, mam na myśli dużych bossów fabularnych z których otrzymujemy wizerunki, z których możemy potem otrzymać u staruszki w Twierdzy bronie, spelle czy inkantacje tych bossów. Lub skopiować te wizerunki w chodzących mauzoleach.
*** Krainy pod ziemią to są sumarycznie całkiem spore, w zasadzie nie spoiler, ale na wszelki wypadek:
spoiler start
1) Rzeka Siofra i Nokron - 2 oddzielne zejścia dla 100% :-)
2) Rzeka Ainsel i Nokstella - 2 oddzielne drogi dla 100% :-)
3) Głębiny - ważna droga i ważny dość ukryty koniec questa jednego NPC i boss
4) Mauzoleum Dynastii - 2 możliwości dotarcia, jedna dopiero za stolicą, jedna przez quest Varre z Liurnii
4)-ka jest na mapie niby razem z Siofrą, tam tez jest droga do DLC
spoiler stop
PS Dla mnie jedną z oznak doświadczonego gracza jest to, że potrafi się zachwycać nie tylko "Maleniami" tego świata, ale zwykłymi przeciwnikami i mini-bossami, za kunszt ich designu, wykonania czy własnej, osobistej, uniklanej przygody z nimi, co u Ciebie występuje na każdym kroku :-)
A to dokładnie ten, o którym piszemy, przynajmniej ja mam go na myśli. Fort Faroth, w dół drzewko z awatarem, w prawo parkour w dół, śpiący golem, walka pomiędzy słupami. Faktycznie dobre dopowiedzenie - magiczny i nad areną R :-) Chyba, ze jest jeszcze jakiś inny.
Dodałbym jeszcze magicznego golema na platformie nad areną Radahna.
A to dokładnie ten, o którym piszemy, przynajmniej ja mam go na myśli. Fort Faroth, w dół drzewko z awatarem, w prawo parkour w dół, śpiący golem, walka pomiędzy słupami. Faktycznie dobre dopowiedzenie - magiczny i nad areną R :-) Chyba, ze jest jeszcze jakiś inny.
Tak, właśnie o nim pisałem, że droga do niego jest trudna i po kilku próbach odpuściłem go, bo częściej ginę próbując dojść do niego :) Tak właściwie, to ginę tylko w jednym miejscu: gdy się skacze ze skały na długi ostatni konar prowadzący już do ziemi po ukosie. Najczęściej nie trafiam i spadam. Gdyby nie to jedno miejsce, to resztę drogi mam opanowaną :)
Spoko, spoko z tym 100% :-)) Ja tak zawsze z przekory odpowiadam, jak ktoś pisze 100%, albo że coś jest słabe, albo że coś się nie da. Taki przyjazny deflect i kontra ;-)
I bardzo dobrze, bo człowiek może się przekonać, że jest w błędzie :)
No bo dla mnie nie ma czegoś takiego jak Elden Ring i 100%. Mnie ta gra skutecznie leczy z perfekcjonizmu. Ale też podziwiam Was za to dążenie, wcześniej Bukary też miał takie podejście 100%, nawet skuteczne :-)
Myślę, że to 100% dotyczy ogółu mapy i starania się odkryć wszystko. Na pewno dotyczy to samych bossów, bo ich liczba jest znana. Natomiast czy znalazłem wszystkie iluzoryczne ściany, albo czy nie pominąłem jakiegoś mało widocznego wejścia, to już inna sprawa :)
Mapę staram się obejść całą. Mam też na razie zacięcie do zaglądania gdzie się tylko da wliczając to drzewa, krzaki, kamienie itp. Jednak wiadomo, że nie robię tego z lupą. Nie przełączam się też co chwila na dzień, więc jeżeli wypadnie mi noc, to idę dalej nocą. Wtedy trochę gorzej widać. Jeżeli jest naprawdę ciemno, to czasami robię wyjątki i zmieniam na poranek, ale to już w drodze wyjątków, gdzie np. jest ciężko z przeciwnikami i trzymanie w jednej ręce pochodni utrudnia mi walkę na 2 miecze w DW. Czasami przełączam się szybko z pochodni na miecz i walczę po ciemku (oczywiście lampka u pasa włączona). Co innego jaskinie, bo tam pora dnia nic nie zmienia :)
*** Sprawdźmy to 100% na kilku wybranych przykładach:
spoiler start
1) Rzeka Siofra i Nokron - 2 oddzielne zejścia dla 100% :-)
2 oddzielne wejścia do Nokronu? To w takim razie muszę poszukać tego drugiego.
2) Rzeka Ainsel i Nokstella - 2 oddzielne drogi dla 100% :-)
Tak jak pisałem: przez pomyłkę zapomniało mi się, że to odłożyłem na później.
Nie wiem czy lepiej dokończyć Nokron, czy lepiej zostawić go i pójść do Studni rzeki Ainsel?
Co sugerujesz?
3) Głębiny - ważna droga i ważny dość ukryty koniec questa jednego NPC i boss
Hmm... w Liurni to jest? Na moim etapie, czy dopiero gdy odblokuję sobie całość mapy Liurni?
4) Mauzoleum Dynastii - 2 możliwości dotarcia, jedna dopiero za stolicą, jedna przez quest Varre z Liurnii.
4)-ka jest na mapie niby razem z Siofrą, tam tez jest droga do DLC
Varre z Liurni podobno można zrobić atakując innych graczy. Ja nie gram online, więc nie uda mi się tego zrobić.
spoiler stop
PS Dla mnie jedną z oznak doświadczonego gracza jest to, że potrafi się zachwycać nie tylko "Maleniami" tego świata, ale zwykłymi przeciwnikami i mini-bossami, za kunszt ich designu, wykonania czy własnej, osobistej, uniklanej przygody z nimi, co u Ciebie występuje na każdym kroku :-)
A myślałem, że moje fascynacje taki małymi detalami są nudne i śmieszne dla osób, które przeszły całego ER. Dlatego większości moich fascynacji nie umieszczam tutaj, bo mi trochę głupio. Wy walczycie z mocarnymi przeciwnikami, a ja tu okładam jakichś małych niepozornych przeciwników.
Czasami głupio mi, że kaleczę nie bossów fabularnych, tylko nawet takich przeciętnych. Kolejne moje podejście spróbuję nauczyć się bardziej eleganckiego podejścia. Na razie bardziej skupiam się przy pierwszym przejściu, na poznaniu ER. Chociaż jak już pisałem, mam jakieś granice, których staram się nie przekraczać, jak np. brak używania podczas walk: wierzchowca, magii (wyjątek to leczenie ale to rzadko), prochów, tarczy (tylko fikołki), łuku / kuszy (czasem uruchomię aggro ale rzadko).
Ostatnio nadarzyła mi się okazja poznania mini bossa dość dokładnie. Trafiło się w stolicy ognisko i zaraz obok niego były boss Omen Zabójca (kopia Capra Demon z DS1). Strasznie mnie frustrowało, że co go gdzieś spotkam, to tak mnie okłada, a ja go tak tragicznie robię, że przy każdym spotkaniu miałem lekki stresik. Sporo butelek na niego zawsze szło, nie mówiąc, że czasami trafiał się zgon. Tak, śmiejcie się :) Przypominam, że tylko fikołki jako uniki. Jak się nadarzyła okazja, że jest 5 metrów od ogniska, to stwierdziłem, że nauczę się tego byłego bossa. Bardzo fajne doświadczenie, bo teraz nie wywołuje już u mnie takich emocji. Bardzo dokładnie poznałem jego ataki i ich sygnalizowanie. Kilka razy nawet zrobiłem go no hit. Wiem, że nie ma się w sumie czym chwalić, bo teraz gdy go opanowałem, to wydaje się bardzo łatwy. To mi pokazało, że przy kolejnym przechodzeniu ER, będę się uczył eleganckich walk z tymi bossami. Sporo mi to zajmie :) Oczywiście nie zrozumcie też tego na wyrost, bo nie chcę przez to powiedzieć, że skoro kilka razy zrobiłem no hit, to teraz za każdym razem robię no hit :)
NIe ma to jak pomylić fragmenty, do których się trzeba odnieść.
Coś mi się właśnie nie zgadzało gdy to pisałem.
Teraz już będzie poprawnie.
spoiler start
*** Sprawdźmy to 100% na kilku wybranych przykładach:
* Czy w Liurni udało Ci się dotrzeć do Szopy Śpiącego Wilka?
Tak. Znalazłem tę Szopę samemu bez podpowiedzi.
* Pamiętasz gdzie zaczynałeś grę, pierwsze sekundy, gdzie Grafted Scion wgniótł Cię w glebę, udało Ci się tam może wrócić i coś znaleźć?
To też znalazłem samemu bez podpowiedzi. Akurat tę dzwonnicę wybrałem w pierwszej kolejności, więc ten boss był pierwszym z tych teleportów. Fajnie wrócić na początek gry przypadkowo, nie wiedząc, że tam mnie rzuci :)
* W zamku Stormveil jest punkt łaski Baszta, czy udało Ci się odnaleźć drogę za murkiem z ptakami w dół w kierunku morza parkour do mini-bossa i zrobić kółko przez windę z powrotem do Baszty?
To też mam ograne. Nie pamiętam tylko czy samemu to znalazłem ale chyba nie. Chyba dowiedziałem się potem przez przypadek. Chodzi mi o sam fakt zeskoczenia z balkonu za jastrzębiami. Potem już samemu do końca wszystko ogarnąłem z resztą trasy aż do samego mini bossa. Już teraz nie pamiętam czy miał on nazwę i pasek na dole ekranu, czy jako zwykły przeciwnik był. Natomiast Rycerz Tygla po drodze spadł mi pod windę, bo chciałem go najpierw wyminąć żeby sprawdzić co za nim jest i potem do niego wrócić. Ten pobiegł za mną, ja wskoczyłem na windę, a ten pod nią i zaliczył zgon. No słabo ale co poradzę.
* W Caelid przy Sankruarium Bestii z naszym przyjacielem czarnym gargulcem, w prawo po wyjściu z sanktuarium i do końca, jest cały parkour w dół gdzie można znaleźć kilka fajnych itemów
To też mam za sobą. O tym dowiedziałem się niechcący. A szkoda, bo chciałem sprawdzić Pobratymca Czarnej Klingi, a gracz pobiegł najpierw na prawo. Ja wtedy jeszcze nie skupiłem się na odkrywaniu mapy w Caelid, więc z wyprzedzeniem się dowiedziałem.
Jak wszystko jest na Tak to gratulacje i szacuneczek. Niezależnie od tego gratki za znalezienie ukrytego golema w Caelid, zgadzam się ze wszystkim co napisałeś. Najbardziej irytujący parkour w tej grze jak dla mnie i trudny przeciwnik. Dropi jakiś fajny item czy inkantację, ale nie pamiętam już nawet jaki, bo tylko raz kiedyś go pokonałem. Ale sam go nie znalazłem. Natknąłem się kiedyś przez przypadek na jakiś film na yt, i razem z autorem zastanawiałem się o znaczeniu i roli tego golema w tym miejscu. Kolejna zagadka. A czy znalazłeś drogę przez Siofrę do niedostępnej części Caelid z dużym "garnkiem"? Tak mi się skojarzyło przez golema ;-)
Jest już wyjaśniona kwestia tego golema? Jego znaczenie, itp?
Drogę do dużego garnka znalazłem. Oczywiście jeżeli chodzi o tę drogę, na której jest 2 łuczników, a na końcu koloseum. Chyba, że masz na myśli jeszcze coś innego, to nie. Przynajmniej nie kojarzę na ten moment.
spoiler stop
U mnie też dłużej schodzi ze zwiedzaniem całych lokacji, bo prawie każdą ścianę wygładzam mieczem lub fikołkami :)
* Siofra i Nokron - to na mapie jedna kraina choć rozdzielne. Jeden zjazd windą do Siofry z Limgrave, jedno zejście do Nokronu z Limgrave po pokonaniu Radahna. Masz już obie drogi z tego co widziałem. Sorki za nieścisłość.
* Najpierw Nokron czy Ainsel - nie podejmuję się tego wyjaśnić, na pewno jakoś dojdziesz, tak z głowy to mniej więcej równolegle :-) Przykładowe przejście może wyglądać tak: Siofra 1 i Ainsel 1 => Nokron i Siofra 2 => duo gargulców => teleport trumna => Głębiny => teleport trumna => Ainsel 2 => Nokstella => Jezioro Zgnilizny => Wielki Klasztor => teleport trumna => a dalej to już spoiler ;-)
* Głębiny - jedno z możliwych przejść przez Nokron / Siofra 2 po pokonaniu duo gargulców :-)
* Mauzoleum Dynastii i Varre - ja też nie gram online, kiedyś online był wymagany dla ścieżki z Varre dlatego nie korzystałem, ale dziś można to zrobić offline z innymi NPC w grze, to zmiana w jednym z patchy, czyli możliwe już na Twoim etapie z Liurnii. Mimo tego ja sam z przyzwyczajenia nigdy nie korzystam z Varre i robię to przejście później, za Stolicą, z pewnej białej krainy, co jest dużo dłuższą drogą. Wspomniałem obie możliwości dla pełnego obrazu.
* Bossowie, fascynacja detalami i różne podejścia. No to jest temat na który książkę można napisać. Ja to absolutnie rozumiem. Po pierwsze ER to jest taka gra, że każdy ma inne doświadczenie bo tyle różnych bossów i buildów. Jeżeli chodzi o bossów to mnie zupełnie nie dziwi, że jakiś boss czy zwykły mob jest dla kogoś mega interesujący, a dla kogoś innego beznadziejny, dla jednego łatwy a dla innego mega trudny. Różni gracze stosują różne buildy i podejścia. Ty stosujesz jedno określone podejście i wyłączasz z zasady A, B, C, D (magię, prochy, tarczę, łuk/kuszę itp.). Ktoś inny stosuje wszystkie możliwości. Ja np. mam największą frajdę z przechodzenia ER na różne możliwe sposoby, nie aby było łatwiej, ale aby mieć różne doświadczenia, które ta gra oferuje. Przykładowo są buildy i bossowie, które mnie totalne fascynują i zawsze na nich czekam, a wiem, że inni gracze narzekają, i odwrotnie. Przykładowo, w ostatnich dniach pokonałem tego legendarnego bossa końcowego z DLC kilkoma różnymi sposobami: mieczem Maliketha, Zardzewiałą Kotwicą i Twoimi Długimi Mieczami x 2 w powerstance :-) Poza tym, że nie potrafię do końca wyjaśnić mojej totalnej obsesji na punkcie tego bossa, to jeżeli chodzi o bronie miecz Maliketha to kolejna broń olbrzymia która dobrze się wpasowuje w jego rytm. Kotwica jeszcze lepiej i do tego daje najsilniejszy pierce dmg. A 2 x Długie Miecze DW to bardzo przyjemne zaskoczenie przy tym bossie. To nie jest mój preferowany typ broni, ale okazuje się, że w okienkach na ataki, które daje PCR, gdzie normalnie wsadzam ładowany R2 ciężką bronią, można z luzem wsadzić 2 x L1 w powerstance takimi mieczami. Walka jest wtedy bardzo komfortowa i skuteczna, mimo że trwa dłużej niż z użyciem broni ciężkich. No i super. Z kolei Zardzewiała Kotwica to już jest taka broń na tego bossa, że robię teraz przejście od zera i w końcu musi pęknąć no hit na NG, nie ma bata! Ale pomińmy PCR. Nie wiem czy inni gracze są tak jak ja zafascynowani Elden Beast, Ogniowym Olbrzymem, Malikethem, czy Draconic Tree Sentinel. Wątpię :-)) Do czarnych gargulców to mamy przynajmniej mały klub fanów z Tobą i MM :-) Ale nie tylko gargulce, ja na przykład nigdy nie przepuszczę zwykłym awatarom drzewa, duchom drzewa, strażnikom drzewa czy trollom, tak je zwyczajnie uwielbiam. Itp. Itd. Po prostu Elden Ring.
* "Test" 100% - WOW! Wszystko na Tak. No to szacun. Pięknie. Jestem pod wrażeniem. Wypada zatem skończyć szybko quest Ranni, podziemne krainy i dalej pach pach Stolica! Potem to też jakoś szybciej leci, bo człowiek zna już mniej więcej grę.
Zwiedzam Głębiny. Bardzo ciekawa lokacja. Podoba mi się zarówno wizualnie, klimatycznie, jak i pod kątem przeciwników. Warstwa audio jest taka niepokojąca, to tylko wkręca mnie jeszcze bardziej w tę lokację. Nie wiedziałem, że takie obszary znajdują się pod stolicą. Chyba o tym też wspominał
Duet gargulców nie był taki tragiczny jak myślałem. Za trzecim razem. Dużo mi dała długa przeprawa z Pobratymcem Czarnej Klingi, bo teraz czułem się swobodnie z nimi. Dobrze, że nie wchodzą równocześnie. Chociaż powiem szczerze, że mogliby. Byłoby większe wyzwanie :)
Jak podchodziłem do areny walki z nimi, to tak coś czułem, że tam będzie boss, tylko nie wiedziałem czy to oni, czy ktoś inny. Co prawda wspominałem wcześniej, że sobie ich przypadkiem zaspoilerowałem ale nie pamiętałem scenerii.
Natomiast ja mam jakieś nieszczęście do wypadków. Dlaczego oni mi spadają w przepaść? W Nokronie Rycerz Tygla (ten z mieczem) źle wylądował. Znaczy się nie wylądował, bo źle wymierzył :) Ten sam w Zamku Burzowego Całunu spadł mi pod windę. Ostatnio kupiec mi też spadł w przepaść. Jakaś klątwa krawędzi :)
* Bossowie, fascynacja detalami i różne podejścia.
Coś czuję, że kiedyś sprawdzę sobie jak się gra w inny sposób. To może być ciekawe. Tylko chyba będę to musiał przeplatać na zmianę ze zwykłą grą, bo nie chcę wypaść z wprawy. Gdybym się całkowicie przestawił, to bym potem miał pod górkę.
Ciekawi mnie ten PCR, o którym tyle piszesz / piszecie. Jak ja go odbiorę i czy go polubię? Zobaczymy kiedyś kiedyś, w odległej przyszłości.
Dobrze, że sprawdziłeś te moje 2 miecze, i że dają radę. To mi daje nadzieję, że uda mi się z nimi dotrzeć do końca. Miecza Maliketha jeszcze nie widziałem. Natomiast czy ta kotwica, to jest to co się otrzymuje
spoiler start
z bossa Łuskowata aberracja w Tunelu Morne?
spoiler stop
Nie wiem czy inni gracze są tak jak ja zafascynowani Elden Beast, Ogniowym Olbrzymem, Malikethem, czy Draconic Tree Sentinel. Wątpię :-)) Do czarnych gargulców to mamy przynajmniej mały klub fanów z Tobą i MM :-) Ale nie tylko gargulce, ja na przykład nigdy nie przepuszczę zwykłym awatarom drzewa, duchom drzewa, strażnikom drzewa czy trollom, tak je zwyczajnie uwielbiam. Itp. Itd. Po prostu Elden Ring.
Z tej pierwszej czwórki biłem się jak na razie tylko z tym ostatnim. Rozumiem, że to jest
spoiler start
Smoczy strażnik Drzewa przed wejściem do Stolicy?
spoiler stop
Jeżeli o niego chodzi, to bardzo ciekawy przeciwnik. Jak on szybko wyprowadza swoje ciosy względem tego zwykłego Strażnika. Ależ się zdziwiłem przy pierwszym spotkaniu. Zresztą do momentu zabicia go nie mogłem się przyzwyczaić, że jest taki szybki. Dodatkowo ma o wiele dłuższy zasięg broni i to też mnie non stop myliło. Plus ten ogień. Może nie opisywałem tutaj swojego starcia wcześniej ale dołączam się do klubu :)
Pobratymiec Czarnej Klingi to honorowe miejsce :) Warto go było "męczyć" te kilkadziesiąt razy. Teraz prostsze wersje gargulców to rzeczywiście inny poziom.
Kiedyś pisałem, że Duchy drzewa są dla mnie chaotyczne, i że średnio mi się z takim przeciwnikiem walczy. Może lekki chaos w tym jest :) jednak polubiłem je i nawet lubię z nimi walczyć. Może nie do końca mi to ładnie wychodzi ale jednak polubiłem.
Strażnicy drzewa - tych bardzo lubię. Chyba ma to związek z tym, że uparłem się go zrobić na starcie gry. Do tej pory ich lubię. Tak samo zresztą jak Nocną kawalerię.
Trolle i golemy - nie przepuszczę :) Zawsze walczę i lubię. Jedynie odpuszczam takiemu jednemu co siedzi smutny pod ścianą i nawet jak podejdę to chyba z tego co pamiętam to mnie nie atakował. Na drodze do Zamku Morne obok szczątków powozu, psów i tych śmiesznych kłapouchych stworów z tasakami. Z reguły też nie biję tych w łańcuchach co ciągną powozy. Ich chyba wystarczy tylko uderzyć żeby się zatrzymali i można otworzyć skrzynię. Chyba, że coś teraz pokręciłem.
Ja ogólnie to też nie zabijam tych co ode mnie uciekają lub machają rękami i próbują odejść. Jakoś dziwnie mi ich zabijać. Jeżeli są w grupie tych co mają miecze i pochodnie, to zabijam tych z mieczami i pochodniami, a resztę zostawiam. Są wyjątki, bo ER niestety czasami podczas walk potrafi mi przeskoczyć na inny namierzony cel, np. na ważkę, owcę, jelonka i takie tam. Gdy trudniejsza walka jest właśnie w takich okolicznościach, to najpierw staram się wyeliminować ew. cele, na które może mi przeskoczyć kamera. Jest to jednak wyjątek, bo nic tak bardziej nie denerwuje jak walka z silnym przeciwnikiem, mini bossem lub bossem i zmiana kamery na ważkę czy owcę.
Jeżeli mam być szczery to chyba większość bossów w ER jest dla mnie ciekawa. Nie mam tak, że wchodzę na arenę i wzdycham z nerwów czy znudzenia. Nie przepadam tylko tak do końca za bossami bardzo bardzo chaotycznymi, np. Radahn. Może kiedyś mi się to zmieni. Staram się jakoś sobie z nimi radzić ale jednak jeżeli wydaje mi się, że powinienem dostać ze 2-4 uderzenia w trakcie jakiegoś młyńca, a nie dostałam ani razu, to ja nawet nie rozumiem jak mam walczyć. Dlaczego nie dostałem obrażeń skoro ewidentnie przejechał po mnie w tę i z powrotem? Ciekawe jest natomiast to, że chyba nigdy nie mam pretensji, że dostałem, a nie powinienem. Zawsze uważam, że to moje niskie umiejętności. Ale w drugą stronę to już nie rozumiem :)
Pytanie odnośnie końca gry: Czy w ER można pokonać ostatniego bossa i nie przerzuci mnie automatycznie na NG+? W DmS i DS1 było coś takiego. Jednak nie wiem jak jest tutaj. Podejrzewam, że nie ma i samemu się wybiera kiedy przejść ale wolę się upewnić. A jak to wygląda w BB i Sekiro?
Jak już wspomniałem, fajnie się obserwuje Twoje zmagania.
Masz identyczną ocenę Black Blade Kindred, jak ja. Ten przeciwnik załatwia po prostu temat wszystkich gargulcow w grze. Nauczysz się jego, to cała reszta wydaje się prosta/znośna, nawet w duecie :).
Z duchami drzewa miałem... dziwnie. Trudno to powiedzieć - one mają pokraczny model, ale mają kilka na tyle czytelnych ataków, że zawsze tego unikam. Ich odpowiedniki w DS3, mimo, że Ds3 przeszedłem później, wydawały mi się dużo cięższe:).
Czyli w zasadzie czeka Cię wejście do samej stolicy :). Fajnie, daj znać.
Jeśli chodzi o grę, to spokojnie możesz pokonać sobie wszystkich bossów. Wydaaaje mi się, że dopiero po kliknięciu zakończenia (będziesz musiał wykonać pewną czynność) gra pytała, czy chcesz zagrać w NG+.
P.s. ja przy pierwszym przejściu miałem odwrotnie w jednym aspekcie: usilnie próbowałem wykorzystać grawitację, żeby strącać co bardziej trudnych przeciwników, ale oczywiście u mnie ani jeden nie chciał zlecieć;)
Odpowiadając jeszcze Xandonowi na:
Nie wiem czy inni gracze są tak jak ja zafascynowani Elden Beast, Ogniowym Olbrzymem, Malikethem, czy Draconic Tree Sentinel. Wątpię :-))
Ogniowy Olbrzym bardziej lorowo, natomiast Elden Beast, Draconic Tree Sentinel, a już szczególnie Maliketh (zwłaszcza ten ostatni) są u mnie dość wysoko :)
Ich odpowiedniki w DS3, mimo, że Ds3 przeszedłem później, wydawały mi się dużo cięższe:).
spoiler start
Masz na myśli tych co ukrywali swoją prawdziwą naturę i gdy się ich szybko nie zabiło, to przeistaczali się w taką dużą i wijącą się na wszystkie strony kreaturę? Jeżeli tak, to jak ja się tego bałem. W sensie walczyć z tym :) To jest średnio przewidywalne. W ER on są duże i jakoś łatwiej tego unikać, a tam są dużo mniejsze, stoją w miarę jednym miejscu i najczęściej obrywałem od tych ich wygibasów. Niezłym dziwieniem dla mnie był start gry i boss Iudex Gundyr gdy się przemienił. A ja sobie wybrałem tam w DS3 na start postać tak jak tutaj w ER, czyli SL1 z pałką początkową. No i przeszedłem za chyba 2 lub 3 razem. Potem uraz do końca gry :) Tyle, że warto było im pozwolić się przemienić, bo za pierwszym razem każdy z nich wyrzucał chyba jakiś średnio poziomowy tytanit. Jak się o tym dowiedziałem, to wróciłem się do każdego z nich na start murów zamku i pozwoliłem się przemienić i zabiłem w takiej właśnie formie. Trochę tego wpadło i pozwoliło mi szybciej ulepszyć miecz.
spoiler stop
P.s. ja przy pierwszym przejściu miałem odwrotnie w jednym aspekcie: usilnie próbowałem wykorzystać grawitację, żeby strącać co bardziej trudnych przeciwników, ale oczywiście u mnie ani jeden nie chciał zlecieć;)
Kusi mnie czasami żeby spadli ale jednak albo się ich nauczę, albo będę miał problemy w miejscach bez krawędzi :) Dlatego wolę ich bić normalnie. Ostatnio przełamuję się żeby też nie zaczynać od cichego wbicia miecza w plecy ale jakoś nie potrafię się powstrzymać :)
Ciekawi mnie, czy wam wszystkim również bardzo ale to bardzo podoba się odgłos wytrącenia przeciwnika z równowagi? U mnie to idzie na głośnik niskotonowy, więc efekt jest jeszcze bardziej potężny. Chyba nigdy mi się to nie znudzi :)
PS. Właśnie pokonałem Rycerza Tygla Siluria i w skrzyni obok pojawił się cały jego zestaw. Właśnie się w niego przebrałem i chyba będę w tym chodził. Chociaż bardzo się przyzwyczaiłem do mojego dotychczasowego czyli zestawu Rycerza Kukułki. Jeszcze nie wiem, który sobie zostawię, bo oba są dla mnie ciekawe zarówno pod względem statystyk, jak i wyglądu. Hełm jest trochę dziwny ale da radę :)
Ciekawi mnie ten PCR
Już chyba tonę o nim napisałem, ale nie chcę zdradzać za dużo i też myślę, że na tym etapie masz przed sobą w podstawce bardzo ciekawych i absorbujących bossów. Ten PCR to jest boss paradoks. Napisałeś, że nie lubisz chaotycznych bossów. PCR jest niby mega trudny, ale z drugiej strony dla mnie bardzo "uporządkowany", stąd uwielbiam ten specyficzny rytmiczny "dialog" z nim w zwarciu. Jak dłużej bawię się z PCR, i potem wracam do niektórych innych bossów, czy w podstawce czy w DLC, to wydaje mi się, że walczą jak pijane zające, chaos, i nawet jak załatwię ich dużo szybciej, to jednak nie to ;-)
Natomiast czy ta kotwica, to jest to co się otrzymuje... z bossa... w Tunelu...
Tak. Czyli można ją zdobyć na początku gry i używać jako jedynej broni do samego końca. Właśnie skończyłem całą podstawkę i DLC (szykuję się tylko na koniec do tego hitless PCR) używając wyłącznie tej kotwicy. Ale to jest klasa broni wielki topór, więc mój sweet spot. Pamiętam jak kiedyś dawno jej próbowałem to nie bardzo mi pasowała, również z wyglądu, a teraz zaskoczyło i się przekonałem. Po prostu jedna z wielu dobrych broni w grze. To co jest w niej unikalne to, że zadaje pierce damage, tak jak np. włócznie itp. To dość niezwykłe. A pierce dmg to jest najlepszy rodzaj obrażeń w grze, bo większość bossów jest na to mniej odporna, a przy okazji można do niej stosować Spear Talisman. Do tego jest dość lekka i ma dość szybki moveset. Natomiast ma dość mały zasięg w swojej klasie. Nie namawiam Cię oczywiście do tej broni, bo to inny rodzaj i do tego trochę dziwna, ale fajnie się ją czuje i wali solidnie.
Draconic Tree Sentinel
Tak, dokładnie. Dlatego Ci go wcześniej sygnalizowałem jako "bramkę" przed Stolicą. Ile ja się z nim kiedyś za pierwszym razem namęczyłem to głowa mała. Przy nim aby się bezpiecznie wyleczyć to trzeba wręcz prowokować ataki tą smoczą pałką i rolować się na bezpieczny tył, inaczej jak się jest przed nim i tylko pomyśli o leczeniu itp. to wali tym ogniem albo co mu tam przyjdzie do łba. Jakby czytał w myślach, niektórzy nazywają to input reading :-) Tak czy inaczej dziś to jeden z tych bossów, których mam tak wbitych w palce, że nie są mi w stanie absolutnie nic zrobić i uwielbiam się z nimi bawić :-) Do tej grupy gdzie się czuję totalnie bezpiecznie należą również m.in. wspomniane awatary czy z dużych Elden Beast lub Olbrzym.
Czy w ER można pokonać ostatniego bossa i nie przerzuci mnie automatycznie na NG+?
Tak, spokojnie, nie przerzuci. Po pokonaniu ostatniego bossa zostajesz na jego arenie. Na tej arenie jest (A) punkt łaski i (B) przedmiot po dotknięciu którego możesz wybrać zakończenie z tych co są dostępne w wyniku Twoich poczynań w grze. Możesz skorzystać z punktu łaski, nie kończyć jeszcze gry, i wrócić spokojnie do świata bez zakończenia, a potem wrócić przez ten punkt łaski na arenę jak będziesz gotowy na zakończenie gry. Jeżeli z kolei dotkniesz co trzeba i wybierzesz zakończenie, to po sekwencji końcowej i napisach końcowych też nie przechodzisz od razu do NG+. Otrzymasz pytanie czy chcesz od razu rozpocząć nową podróż czy później. Jak wybierzesz nową podróż to wiadomo, zaczynasz NG+. Jak wybierzesz, że na razie Nie to zostaniesz przeniesiony do Twierdzy Okrągłego Stołu, możesz sobie wtedy dalej grać w świecie, a w dowolnym momencie możesz potem z menu Stołu wybrać NG+. Musisz tylko pamiętać, że po wyborze zakończenia nie będziesz już mógł wrócić na arenę bossa końcowego gdybyś tam np. zostawił jakieś runy z wcześniejszej nieudanej próby z bossem.
Ciekawi mnie, czy wam wszystkim również bardzo ale to bardzo podoba się odgłos wytrącenia przeciwnika z równowagi?
O tak, oczywiście! Niestety, działa to w obie strony. Są bossowie, którzy mają graby z takim towarzyszącym im dźwiękiem, że cierpisz podwójnie. Pamiętam kiedyś przy jednym z bossów end game'owych dostawałem przez to szału. Nie dość, że złapał i walił w łeb bardzo skrupulatnie, co w samo w sobie wywoływało rage, ale było jeszcze podbijane tym odgłosem do granic niemożliwości :-)) Wtedy chyba stwierdziłem definitywnie, że Miyazaki to psychopata ;-)
Właśnie pokonałem Rycerza Tygla Siluria i w skrzyni obok pojawił się cały jego zestaw.
Niektórzy mówią, że te zestawy to głównie fashion. Z drugiej strony dobrze mieć jakąś ochronę i przede wszystkim poise, najlepiej > 51. Ja kiedyś bawiłem się w przebieranie, bo opcji masa, ale dziś mam taki standard, że w podstawce zestaw / Zbroja Łuskowa, a w DLC zestaw / Zbroja Samotności jak udźwignę. Ale jest wiele świetnych opcji do stylu w którym walczymy. Ważne, aby się podobało.
PCR
No właśnie tyle opisujesz tego bossa, w takich superlatywach, że jestem ciekaw jak ja go odbiorę. Robisz mu niezłą reklamę :)
Nie namawiam Cię oczywiście do tej broni, bo to inny rodzaj i do tego trochę dziwna, ale fajnie się ją czuje i wali solidnie.
Aż kiedyś zrobię jakiś 1 czy 2 testy z tym narzędziem tak z czystej ciekawości. Ale przechodzisz całą grę tą kotwicą, czy tylko samych bossów, a dojście do nich czymś innym?
Draconic Tree Sentinel... Przy nim aby się bezpiecznie wyleczyć to trzeba wręcz prowokować ataki tą smoczą pałką i rolować się na bezpieczny tył, inaczej jak się jest przed nim i tylko pomyśli o leczeniu itp. to wali tym ogniem albo co mu tam przyjdzie do łba. Jakby czytał w myślach, niektórzy nazywają to input reading :-)
Zgadza się. Podobnie zachowuje się Łowca dzwonków i Rycerz Tygla, tylko ten ostatni to gdy jest blisko nas.
Musisz tylko pamiętać, że po wyborze zakończenia nie będziesz już mógł wrócić na arenę bossa końcowego gdybyś tam np. zostawił jakieś runy z wcześniejszej nieudanej próby z bossem.
Dobrze wiedzieć w razie czego.
O tak, oczywiście! Niestety, działa to w obie strony. Są bossowie, którzy mają graby z takim towarzyszącym im dźwiękiem, że cierpisz podwójnie. Pamiętam kiedyś przy jednym z bossów end game'owych dostawałem przez to szału. Nie dość, że złapał i walił w łeb bardzo skrupulatnie, co w samo w sobie wywoływało rage, ale było jeszcze podbijane tym odgłosem do granic niemożliwości :-)) Wtedy chyba stwierdziłem definitywnie, że Miyazaki to psychopata ;-)
W podstawce, czy w DLC? Jeżeli pamiętasz, to napisz któr(z)y to :)
Z drugiej strony dobrze mieć jakąś ochronę i przede wszystkim poise, najlepiej > 51
Zaciekawiłeś mnie tym poise 51. Czemu akurat taka wartość?
Ale przechodzisz całą grę tą kotwicą, czy tylko samych bossów, a dojście do nich czymś innym?
Wszystko, całą grę, bossów, i dojścia, i mobów. Na poprzednim przejściu gry tylko ją spróbowałem kończąc DLC i PCR. Teraz zrobiłem całe przejście od zera na NG razem z DLC, od początku do końca tylko tą bronią (od jej zdobycia, co było pierwszym zadaniem), nie przełączyłem się w trakcie na żadną inną broń, i nie zawiodła mnie w żadnej sytuacji. Bardzo dobrze się ją czuje. W sumie jak tak się pytasz, a kiedyś chciałbyś spróbować z lżejszymi wersjami cięższych broni to jest to jedna z bardzo dobrych opcji.
W podstawce, czy w DLC? Jeżeli pamiętasz, to napisz któr(z)y to :)
Nie chciałem o tym pisać, aby Ci nie spoilerować bossów. Ale skoro pytasz. Radagon potrafi złapać i walić człowieka 2 razy w łeb z takim charakterystycznym dźwiękiem, a Ty w tym czasie możesz się tylko na to patrzeć. Kiedyś Radagon był dla mnie bardzo trudny i ten konkretny grab, jak mu się udało mnie złapać to była wisienka na torcie rage'u. Malenia i Messmer potrafią nadziać człowieka na swoją broń z podobnym efektem dźwiękowym i wpływem na nerwy. Znajdzie się jeszcze kilku innych. Dziś już się raczej nie łapię na takie ataki, ale kiedyś potrafiły wkurzyć. Zrobiłem nawet kiedyś na początku taki wpis dlaczego wielu graczy było wkurzonych na bossów, bo wszystko wydawało się wgniatać gracza w glebę, a towarzyszyły temu właśnie takie dźwięki :-))
Zaciekawiłeś mnie tym poise 51. Czemu akurat taka wartość?
Wklejam swój dawny wpis z maja 2022 choć przyznam, że w samej walce się tak szczegółowo nie kalkuluje, bardziej chodzi o koncepcję tej mechaniki, a praktycznie które pancerze warto używać.
========================
Poise - you live, no poise - you die
Kolejny tutorial z humorem czyli matematyka stosowana w ER ciąg dalszy, pojęcia:
--- Poise - postawa / równowaga
--- Poise damage - dmg zadawany przez wrogów naszej postawie (incoming poise damage) lub na odwrót
--- Poise resist - po ciosie wroga nie nastąpiło przełamanie postawy
--- Poise break - przełamanie postawy po ciosie
--- Poise to najważniejsza statystyka obronna w Elden Ring
--- Minimalny sensowny poise = 51
--- Najbardziej opłacalny poise vs ciężar = 56
--- Najbardziej efektywna zbroja poise vs ciężar mid game => Scaled Set (ciężar 38 / poise 58)
--- Najbardziej efektywna zbroja poise vs ciężar late game => Veteran Set (ciężar 45 / poise 79)
Mechanika - oprócz paska HP mamy w grze niewidzialny pasek poise. Za każdym razem gdy otrzymamy cios ubywa nam nie tylko z HP ale i z poise. Gdy poise zjedzie do 0 następuje przełamanie postawy. To ten beznadziejny stan, gdy jesteśmy przez chwilę unieruchomieni i całkiem odsłonięci, bezbronni i często giniemy przy kolejnym ciosie. Jeżeli uda się przeżyć, to po poise break pasek poise wraca od razu do 100%. Jeżeli po ciosie nie nastąpiło przełamanie postawy to pasek odnawia się stopniowo przez około 30 sec (z minimalnego stanu). Powinniśmy zatem skonfigurować poise pod nasz build i pilnować go w trakcie walki, aby wróg nie przełamał naszej postawy, my z kolei możemy próbować przełamać postawę wroga.
Poise breakpoints zależą od klasy broni atakującej 1H/2H np. sztylety 31/33, miecze lub katany 51/56, halabardy lub kosy 93/103, "great" weapons 103/113. Sensowne praktyczne progi najszerszej ochrony przed różnymi klasami broni to 51 / 56 / 100. Incoming poise dmg = 50 , nasz poise = 51 => optymalny odpór.
W grze występuje 123 zestawów zbroi, z tego 108 czyli 87% nie daje wystarczającego poise! Te 108 nie daje nam nawet ochrony przed przełamaniem przez prosty miecz. Największy poise 100 daje najcięższa zbroja kozobyka. Oprócz zbroi możemy wykorzystać talizman kozobyka, który podbija poise o 33%. W przypadku zbroi kozobyka daje to max poise w grze czyli 133. Takiego używam w NG+5, co absolutnie nie chroni przed atakami szczurów czy psów w Farum Azula ;-)
Przykład 1: przeciwnik z kataną trzymaną w jednym ręku, poise damage 50, atakuje, my stoimy i nic nie robimy, przy poise < 51 nastąpi przełamanie postawy, przy poise >= 51 przetrwamy ten cios, tylko oczywiście z ubytkiem HP, i możemy działać dalej (uciekać / unikać).
Przykład 2: zbroja kozobyka max poise 133 stoimy i nic ne robimy, przeciwnik katana oburącz poise damage 55 atakuje pach pach => resist resist i stoimy dalej, ale gdy atakuje pach pach pach => resist resist break i leżymy.
https://www.youtube.com/watch?v=0TRdUgCpi28
Nie chciałem o tym pisać, aby Ci nie spoilerować bossów. Ale skoro pytasz.
Nie przejmuj się. Do czasu aż tam dojdę, to zapomnę o tym szczególe. Zresztą nie jest to jakiś wielki spoiler dla mnie odnośnie dźwięku wydawanego po ciosie bossa, także spoko luzik :)
Odnośnie poise, to śliczne dzięki za garść informacji i porad. Zawsze to coś nowego i wartego rozważenia.
Obejrzałem ten filmik i okazuje się, że ten nowy zestaw co właśnie teraz założyłem, czyli Zestaw Rycerza Tygla Silurii, jest widoczny w 6m32s tego filmu (w prawym górnym rogu) jako jeden z polecanych. Nie jest źle w takim razie :)
PS. Muszę tak opanować uniki żeby poise był dla mnie mało istotny :)
Ale, ale .... przeliczyłem aktualny zestaw i ten poprzedni i wyszło mi, że:
1. Zestaw Rycerza Tygla Silurii - 71
2. Zestaw Rycerza Kukułki - 51
Także, nie ma chyba większego znaczenia.
To znaczy w sumie ma, bo przekraczamy kolejne progi 56/61, ale przynajmniej ten 51 przekroczony w obu przypadkach.
Zobaczę jeszcze przy którym zostanę. W obu gra mi się dobrze.
No i doczekałem się odpowiedników "aniołów" z DS3 :)
Aktywacja ogniska Poprzez korzenie to karkołomne wyzwanie.
Oj, znowu im się udało to powtórzyć ale tym razem już nie w tak drastycznym wydaniu jak w DS3 :)
A proszę bardzo :)
spoiler start
Lokacja Głębiny, zaczynamy przy ognisku Bezimienne Wieczne Miasto
Zaraz obok jest korzeń od wielkiego drzewa, na które trzeba się wdrapać dość wysoko żeby aktywować kolejne ognisko Poprzez korzenie
Tak, ta nazwa Poprzez korzenie jest adekwatna :)
Siedzi ich sobie kilku (chyba 4, a może 5) i spamują ogniem przez pół ekranu.
Jeżeli są na ziemi, to nie stanowią żadnego problemu.
Tutaj natomiast chodzimy po wąskich gałęziach i to już jest problem, bo upadek to 100% śmierć i zaczynamy od początku.
A już nie wspomnę o tym, gdy robimy to z większą ilość runów.
Na początku nie wiedziałem na co się piszę i próbowałem właśnie chyba z 45.000 runów :)
Za każdym razem te runy zostawały gdzieś wysoko, a najgorsze jest to, że tam nie ma miejsca na margines błędu, bo albo idziesz lub skaczesz po tych gałęziach bez błędu, albo lot w dół.
Dobrze, że jestem w posiadaniu łzy, która zachowuje po śmierci runy, bo bym się chyba załamał :)
A no i "niespodzianki" w postaci przerw między gałęziami, których nie widać, bo wydaje się, że gałęzie dotykają się, ty szybko biegniesz żeby zmienić gałąź na drugą, a tu nagle dziura, która jest widoczna dopiero gdy podejdziesz na styk.
Oj, działo się.. działo :)
Myślę, że tak z 10 lotów w dół zaliczyłem, bo jednak najczęściej próba uniku kończyła się albo moim zboczeniem z kursu, albo otrzymaniem serią ognia w twarz, co odrzuca nas z gałęzi i leeeeecimy.
spoiler stop
Kolejny rodzaj "anioła" jeszcze bardziej podobny do tych w DS3 niż to co podałem wyżej.
spoiler start
Główne koryto rzeki Ainsel.
Po wejściu do trumny w Głębinach przenosi nas właśnie w to miejsce. Praktycznie zaraz na starcie za ogniskiem wisi sobie do góry nogami taki olbrzymi stwór, trudny do opisania ale zamiast laserami jak w DS3, to ten rzuca dziesiątkami kamieni w naszym kierunku.
spoiler stop
Poszedłem trochę dalej
spoiler start
w głąb tej lokacji i trafiłem na kolejnego. I dopiero po tym drugim spotkaniu uświadomiłem sobie, że już w ER widziałem tego stwora jeden raz. To było w jakiejś kopalni i też wisiał do góry nogami. Spamował tam tymi kamieniami jeszcze bardziej niż te tutaj. Przez przypadek utknąłem właśnie tam na jakiś czas, bo wpakowałem się niechcący z dużą ilością runów i nie chciałem ich stracić. Nie miałem jeszcze tej łzy od nietracenia runów przy śmierci. No i tak chyba z 5-6 razy próbowałem odzyskać moje runy. A to też było jakieś skakanie z jednej gałęzi na drugą i to mocno nachylonej. Po drodze ślimaki z mrozem. I to wszystko żeby z jednego balkonu dostać się na drugi. Myślałem, że nie wyjdę stamtąd :) Ale na szczęście udało się. To chyba było w Caelid ale głowy nie dam.
spoiler stop
Wreszczcie (jeszcze nie wiem czy dobrze wydałem pieniądze) zacząłem Elden Ring. Kurde, albo ze mną jest coś nie tak albo z grą. Jakieś drewno tu wyczuwam w poruszaniu postaci, jakąś toporność. Wybrałem włóczęgę, potem zdjąłem mu połowę zbroi, a dalej coś mi nie pasuje. Bossowie też jacyś chaotyczni. Jaką klasą zacząć? Jakieś porady na start. Mam wrażenie, że bez okrutnego farmienia i tworzenia postaci typu czołg się nie obejdzie, albo muszę się przestawić po ponad 100h w Wukongu.
Edit: Zacząłem przeszukiwać internet za poradami i trafiłem na film quaza pt "dlaczego Elden Ring ma kiepskich bossów" i się zniechęciłem, nie tylko ja mam takie odczucie.
Zgadza się, zwłaszcza po Wukongu Elden jest "drewniany", czyli ma większą konsekwencję wyprowadzania ciosów. Ma większą konsekwencję akcji i ruchu. Źle wejdziesz a timing z bossem lub nawet zwykłym mobem i masz solidny problem.
Ta gra jest wolniejsza. Musisz w niej nierzadko zastanowić się, czy unikać, czy atakować, czy użyć leczenia.
W Eldenie chcesz czasem uderzyć "raz a porządnie", zwłaszcza gdy grasz siłowym buildem. To jest kwestia odbioru, ale mnie okropnie brakuje tej konsekwencji w szybszych grach. Strasznie mnie wkurza to w drugą stronę - gdy gra jest za mało drewniana. No nie lubię tego i już.
Tobie proponowałbym zacząć od jakiegoś buildu na dex - atakujesz relatywnie szybciej, dużo częściej, to się później zmienia.
Grę już kupiłeś, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś jej spróbował. Można teraz pójść w kierunku upewnienia się, że gra nie jest dla ciebie, wpisując "co jest nie tak z Eldenem" w Googlach, czy yt i na pewno znajdziesz sporo materiałów, które utwierdzą Cię w tym, że nie warto. Można też dać szansę.
W mojej ocenie, ER ma duży rozstrzał- są tam bardzo przeciętne walki, ale są takie, które stanowią topkę, jakiej nie widziałem w żadnej innej grze, a mam już trochę tytułów pozaliczanych. Są takie walki, które dały mi wspomnienia i ciary na plecach. I do dziś je pamiętam lepiej, niż niektóre kompletne gry.
Zresztą Quaz raczej nie odnosi się do tematu drewnianosci, bo nie licząc Bloodborne, ER jest tak samo szybki jak takie DS3, które już są znacznym przyspieszeniem formuły w porównaniu do ich poprzednich gier. Głównie krytykuje się w bossach AoE i opóźnione ataki, ale to ciągle jest wysoka topka jakości wykonania. Inna sprawa, że Wukong też lubi się z AoE i opóźnieniem, raczej nie powinno Ci to przeszkadzać.
Nie licząc BB i Sekiro, w żadnej z ich gier nie będziesz miał spamerskiego gradu ciosów (choć i w tych dwoch wymagane jest poczucie rytmu)... no ok... I tu Cię zaskoczę, bo ER wraz z dlc ma buildy i potencjał, by takie szybkie buildy mieć:).
Nie wiem, kasę wydałeś, sprobuj :). Mieliśmy tu już trochę osób, które na starcie totalnie się odbily, a teraz skrupulatnie robią całość. Ja ze swojej strony zachęcam.
P.s. w grze nie musisz farmic, natomiast duże znaczenie odnośnie poczucia trudności ma to, gdzie pójdziesz najpierw.
Dzięki! Popołudniu na spokojnie z pokorą podejdę jeszcze raz z naciskiem na dex, a potem zobaczę jak to się rozkręci.
Jasne, jak wspomniałem - nic nie stracisz. Zrób sobie całe Pogrobno/Limgrave i Płaczący Półwysep na południu- wszystkich bossów z tych obszarów, w tym głównego, na północy. Jeśli po tym Ci nie kliknie, to może faktycznie by to znaczyło, że gierka nie jest do końca dla Ciebie.
Różnice i podobieństwa pomiędzy ER i Wukongiem (mam obydwa tytuły ograne bardzo dokładnie):
+ ER ma kilkaset różnorodnych buildów i wiele archetypów (mag, lucznik, assasyn, pięściarz, rycerz... nie jestem w stanie tego wymienić). Ludzie do dziś odkrywają nowe synergie. Nikt z nas nie poznal całości możliwości. Liczba respeców w ER jest za to ograniczona.
+ ER prawie nie ma niewidzialnych ścian. Idziesz gdzie chcesz. Natomiast czasem zagadką jest to, jak dostać się do jakiejś lokacji. W ER, jeśli coś widzisz, to znaczy, że da się tam wleźć.
+ Walka w ER wymaga więcej mechanicznej precyzji. Wukong - jeśli nie grasz ze spellbinderem, walka w Wukongu stawia mocniej na zarządzanie cooldownami i zasobami. W ER musisz bardziej zwracać uwagę na staminę, ta początkowo szybko się kończy, ale masz talizmany. Jeden lekki cios w ER to ekwiwalent około 7-8 lekkich ciosów w Wukongu pod wzgledem obrażeń. Rytm Wukonga: combo wroga, prawie pelne combo po Twojej stronie. 4 Twoje ciosy, 4 ciosy wroga. Rytm ER: 3-5 ciosów wroga, 1 max 2 Twoje ciosy. W Wukongu czasem na sucho ujdzie Ci spamowanie uników. W ER spamowanie uników Cię zabija prawie zawsze. Częściej musisz wybierać, czy unikać, czy atakować. To jest chyba najtrudniejsza rzecz do przestawienia się (w obydwie strony). To są największe różnice. Te systemy wymagają innego podejścia i stawiają inny rodzaj wyzwania.
+ ER ma coś takiego jak popioły wojny. Czyli ciosy specjalne broni. Wyobraź sobie najbardziej widowiskowe ciosy w Wukongu. To teraz w ER ich typów jest kilkadziesiąt razy więcej. I to jest mechanicznie największa rewolucja w tym konkretnym tytule.
+ ER nie ma zbyt wielu chaotycznych przeciwników. Naliczyłem w całej grze 4, których słabo czytam. Cała reszta ma jasny i czytelny rytm, ale robią Cię w konia podobnie jak np. Tygrysi boss w Wukongu. To jest dość podobne akurat.
+ ER ma dużo fajnych wnętrz i dungeonów. Wukong ma ich dużo mniej. Te, które są w Wukongu są absolutnie genialne, ale jest ich mało.
+ obydwie gry mają fenomenalny SFX walk. Wywalenie wroga z równowagi w ER to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy na świecie (coś jak najsilniejszy finał combosa w Wukongu)
+ ER jest nieporównywalnie bardziej złożony mechanicznie. Buildy mają ogromne znaczenie, różnice między nimi są kolosalne.
+ obydwie gry mają fajnych bossów, ale są i wkurzający :). W Wukongu naprzeklinałem się więcej, mimo, że gierkę ostatecznie uwielbiam. I tu i tu są graby, i tu i tu bywają opóźnione ataki. Elden ma więcej AoE - oprócz dlc, tam fajnie to wyposrodkowali.
+ Wukong jest swietny graficznie, ER technicznie stoi niżej, natomiast wizja artystyczna w ER wydaje mi się bardziej zróżnicowana i dzika. Lokacje w ER potrafią być szalone pod względem wizji artystycznej i designu.
+ Wukong ma więcej ładnych cinematiców, ER jest w te elementy ubogi. Wukong ma bardziej czytelną narrację. W ER nic nie jest przypadkowe, ale odkrywanie o co chodzi i łączenie kropek jest sportem samym w sobie.
+ obydwie gry pozwalają na dość RPGowe podejście do bossów. Są taktyki i przedmioty, które potrafią się uporać z bossami szybciej.
+ Wukong ma dużo większe zagęszczenie bossów. Zwłaszcza w 1 akcie.
+ W ER i grach od FS, śmierć niesie za sobą konsekwencje.
Sam zobaczysz, czy siądzie czy nie, ale porównywanie tych gierek to jak porównywanie dwóch topowych samochodów.
Dzięki Xandon, Wukong jest bardzo okej, ale żeby go przejść, musiałem zrobić przerwę od ER. Strasznie trudno grałoby się w te 2 gry na raz.
Gdy wróciłem po Wukongu do ER, to odruchowo spamowałem rolle i sam wiesz, jak to się kończyło :D. W drugą stronę tak samo...
Po dłuższych sesjach w gry od FS próbowałem spokojnie, wolno i taktycznie zagrać w Wukong, ale wtedy bossowie mnie rozwalali wyższym tempem. Ostatecznie uważam, że te gry są fajne, jeśli potraktować je osobno :).
A które z gier nie FS, są zbliżone w takim razie do stylu jakim mamy w FS?
No w koncu pytanie dla mnie!
1. Gry w stylu FS: BRAK :( Ta firma jest calkowicie poza zasiegiem konkurencji. Z roznych (wielu) powodow.
2. Gry najblizej stylu FS: Lies Of P
3. Mniejsze (indycze i AA) soulslike, ktore dobrze pamietam: Code Vein (latwa, anime), Mortal Shell (super klimat), Ashen (mega indyk), Remnant 1/2 (nastawienie na coop), Darksiders 3 (wczesniejsze nie soulslike, kazda czasc to inny gatunek. dwojka np to klon diablo action adventure z itemkami), Death's Door (mix z szeroko pojetym Legend Of Zelda)
4. AAA soulslike: Surge 1/2, Lords Of The Fallen 1/2, Star Wars Jedi Survivor (zaskoczenie, super giera).
5. Dwuwymiarowe soulslike: Salt and Sanctuary/Salt and Sacrifice (boskie - obie), Blasphemous 1/2 (boskie), Hollow Knight (gra, ktora bylaby dla mnie najlepszym soulslike ever, pomijajac gry From Softu), Dead Cells (troche soulslike w sosie metroidvania/roguelike), Nine Sols (dwuwymiarowy klon Sekiro).
5. Gry ktore IMHO moga ci sie spodobac a "maja elementy": NIOH i NIOH 2. Elementy soulslike poloczaone z DIABLO (itemizacja, loothunt, latanie "mapek" aka pol-randomizowanych lokacji (ale narmalna fabula tez jest).
Ps. Zeby nie bylo ze jestem jakis dziwny... to wlasciwie jedyny gatunek w ktory jeszcze gram. Do tego czasem karcianke zagram zeby mozg pomasowac, i co pare miesiecy dwa tygodnie WoW'a jak patch wyjdzie. ;)
No i RPG jak wyjdzie jakis sensowny ale koncze je potem przez rok (Warhammer 40k Roguetrader od Owlcat mam rozgrzebany od 6 miesiecy).
No i Diablo 2 ale nie wlaczalem chyba z rok juz. ;)
Moze znajdziesz cos ciekawego.
Dzięki za listę. Kilka z nich mam w swojej kolekcji tylko jeszcze nie grałem. Dobrze wiedzieć, że miałem co do nich nosa :)
W karcianki i ogólnie planszówki też lubię zagrać.
Przymierzałem się też do papierowych RPG ale mi się grupa rozsypała i na razie nic z powyższych. Może kiedyś...
Myślę też nad wejściem w świat WH Fantasy i WH40K żeby je poznać i parę książek czeka w kolejce. Nie wiem tylko kiedy ta kolejka nadejdzie.
Czasu mało na wszystko :(
Dodałbym do tego jeszcze ORI, the last faith, generalnie wszystkie castlevanie np. symphony of the night, circle of the moon, harmony of dissonance, bardzo dobre aria of sorrow czy dawn of sorrow (na emulatorach) i FENOMENALNE Animal Well (trochę mniej soulsowe).
Ode mnie zdecydowanie 2 polecenia, w których się poczułem na poziomie lub w klimacie FS:
1. Lies of P - choć w niektórych aspektach warsztatowych (niezauważalnych dla zwykłego śmiertelnika) odstaje trochę od FS, a świat jest bardzo liniowy, to są obszary gdzie uważam jest nawet lepsze od dzieł Miyazakiego. Jakby twórcy wzięli listę wszystkich narzekań graczy na gry FS i postanowili coś z tym zrobić. Całościowo doskonały pakiet dla kogoś, kto narzeka na różne minusy czy upierdliwości gier FS przy zachowaniu tej formuły zabawy. Fabuła też bardziej strawna czy wręcz normalna. Uwielbiam tą grę i jej walkę. Śliczne cacko.
2. Mortal Shell a do tego jeszcze Mortal Shell: The Virtuous Cycle - to już bardziej segment AA, ale całościowo sztos, choć bossów niewielu i raczej lajtowi. Natomiast ma też opcje hardcorowe (przez tzw. powłoki) no i the Virtuous Cycle (taki jakby tryb roguelike) - wiele wspaniałej zabawy.
Inne, które widziałem to już są tak raczej gdzieś w bok albo nie za bardzo. Ale wszystkiego ne widziałem :-)
Aha, no i jak ktoś lubi Elden Ring czy Dark Souls 2 to Zeldy, Zeldy wszelkie oczywiście, bo to tacy duchowi bracia, wzorują się na sobie wzajemnie ;-) ;-)
Dziękuję panowie. Sporo tego, i widzę, że część gier wspólnie polecacie. Trafiają na listę do sprawdzenia. Jednak dopiero po skończeniu gier od FS :)
ER i DS2 lubię i to bardzo! Mam 3 Zeldy na Wii i WiiU. Będą grane na pewno. Szkoda tylko, że nie ma PL. Przez to będzie mi trudniej.
Trafiłem do Jeziora Zgnilizny. Walka z bossem.
spoiler start
Ożeż... koszmar w takim otoczeniu. Próba utrzymania się na takim małym skrawku żeby nie spaść. A jak się spadnie to próba wskoczenia przy szalejącym obok jegomościu. Jedno z gorszych wspomnień :)
spoiler stop
Udało się gdzieś za 15 razem. Uff... mam nadzieję, że nie będzie często takiego otoczenia.
Teraz Wielki Klasztor. Już widzę, że będzie wesoło :)
Ale robi wrażenie tam w środku ta budowla. Ciekawy pomysł i wykonanie.
Zajrzałem do jednego kąta tak prosto pod ogniskiem.
Dziękuję bardzo... powtórka z rozrywki :)
Dżdżownica w tym miejscu jest jednym z 3 najgorzej ulokowanych bossów w całej grze. Drugi jest na drodze do Malenii, a trzeci w którychś katakumbach, gdzie zajmuje praktycznie całe pomieszczenie.
Dzięki Thalar za przypomnienie o gałęziach.
Jeśli chodzi o tę lokację, to właśnie ją miałem na myśli mówiąc, że są tu "wredne miejsca".
Przy każdym kolejnym przejściu mam po prostu już jedną metodę na to miejsce. Bieg z leczeniem, byle do ogniska.
Btw. widziałem kiedyś ciekawe wyzwanie. Ktoś przeszedł grę, gdzie modem miał nałożoną szkarłatną zgniliznę na postaci - cały czas.
O, czyli to nie koniec tego typu wrażeń? Niech i tak będzie. Ja mam takie postanowienie, że nie omijam przeciwników i przynajmniej 1 raz ich muszę zabić w danym miejscu. Potem ew. mogę ich ignorować. Będzie w takim razie zabawa w umieranie :)
Dzięki tym gałęziom
spoiler start
można się dostać do ukrytej lokacji, także warto było. I dla niektórych nagroda jest całkiem fajna. Przedmiot nad niedźwiadkiem w jaskini.
A tak swoją drogą, to ten niedźwiadek to niezłą niespodziankę mi zrobił. Ja tu ucieszony, że pewnie nowa lokacja w jaskini mi się otwiera i zaraz będzie ognisko. Biegnę więc szybko żeby aktywować ognisko, a tu wyskakuje na mnie z rykiem ten olbrzym. Moja mina pewnie musiała być niezła w tym momencie :) :) On tam niby porykuje gdy się zbliżamy ale nie wiązałem tego z jaskinią tylko, że może jest gdzieś niedaleko. Od tej pory mam uraz do jaskiń i już nie wbiegam tam tak radośnie i wesoło :)
spoiler stop
Przy każdym kolejnym przejściu mam po prostu już jedną metodę na to miejsce. Bieg z leczeniem, byle do ogniska.
Przy pierwszym wejściu w te "błogosławione" wody chciałem co chwilę usuwać status szkarłatnej zgnilizny. Dałem (kiedyś tam) kilka punktów w wiarę i ustawiłem sobie "Ogniu, ulecz mnie" (z głowy piszę, mam nadzieję, że nazwa poprawna). Potem jednak doszło do mnie, że przecież nie da się tego robić w nieskończoność, bo to używa PS. Dlatego gdy skończyły mi się możliwości anulowania tego statusu, to dociągnąłem pierwszy bieg ile się dało na ogląd części tego wielkiego miejsca i teleportowałem się do ogniska. Potem stwierdziłem, że będę robił odwrotnie. Olewam status szkarłatnej zgnilizny i dobijam prawie do zera pasek HP, łyk z butelki i biegnę dalej. I tak aż do jakiejś większej platformy gdzie trzeba było się rozejrzeć czy nie ma przedmiotów. Wtedy właśnie używałem "Ogniu, ulecz mnie". I znowu dalej aż do skończenia butelek. I tak ze 2 czy 3 razy aż ogarnąłem całe Jezioro Zgnilizny. To jest chyba najlepszy sposób na to, bo ten status bardzo dużo i szybko skraca nasz pasek HP.
W sumie to jako urozmaicenie rozgrywki na krótki moment, to niech będzie. Jakaś nowość i wyzwanie. Natomiast na dłuższą metę to by już mnie trochę męczyło.
Ludzie bardzo mocno narzekali na Blighttown w DS1, czy jego odpowiedniki w DS2 i DS3. Ja tam w sumie nie widziałem aż tak wielkiego problemu. Bossów tam nie było, więc dawałem radę. Ale nie... był jeden wyjątek w DS2 na takim trudnym terenie. A właśnie... jak tam DS2? Idziesz dalej, czy może już skończyłeś tylko nic nie piszesz? :)
Btw. widziałem kiedyś ciekawe wyzwanie. Ktoś przeszedł grę, gdzie modem miał nałożoną szkarłatną zgniliznę na postaci - cały czas.
Jest gdzieś zapis tego przejścia? Chętnie bym rzucił okiem jak sobie dawał radę.
Najlepszą metodą na to miejsce jest biec do pojedynczego typa na środku, zabrać mu talizman, zacząć od nowa, założyć amulety i grzybny strój i cisnąć.
Ewentualnie najpierw nałożyć sobie status turlaniem.
Ewentualnie najpierw nałożyć sobie status turlaniem.
Zaciekawiłeś mnie. Możesz rozwinąć?
Czemu miałbym sobie nakładać status?
Pewnie czegoś nie ogarniam :)
Jeśli się przeturlasz po zgniliźnie albo truciźnie to pasek efektu nadal będzie piąć się w górę.
Jeśli się przeturlasz po bagnie i wyjdziesz z niego, zgnilizna zacznie ci zabierać życie, to ten efekt będzie mniej zabierał tego HP, niż gdybyś zaaplikował sobie status stojąc w bagnie. Spróbuj.
Zrobiłem kilka prób i jestem pod wrażeniem, bo nie miałem pojęcia, że to tak działa.
Testy zrobiłem w Jeziorze Zgnilizny, nie wiem czy inne miejsca mają to inaczej więc zaznaczam jakby co.
Za każdym razem czekałem aż pasek statusu się zapełni i zacznie zadawać obrażenia (aż do śmierci postaci):
1. Wchodzisz, tylko stoisz (nie turlasz się), wychodzisz na brzeg i stoisz aż do śmierci
2. Wchodzisz, tylko stoisz (nie turlasz się), stoisz w Jeziorze aż do śmierci
3. Wchodzisz, _______________ turlasz się, wychodzisz na brzeg i stoisz aż do śmierci
4. Wchodzisz, _______________ turlasz się, stoisz w Jeziorze aż do śmierci
Wnioski:
a) punkty 1 i 2 nie mają znaczenia, więc czy stoisz dalej, czy wyjdziesz na brzeg, to efekt ten sam
b) punkty 3 i 4 nie mają znaczenia, więc czy stoisz dalej, czy wyjdziesz na brzeg, to efekt ten sam
c) gdy tylko stałeś (bez turlania się), to obrażenia HP = 58/s
d) gdy turlałeś się i wyszedłeś na brzeg, to obrażenia HP = 36/s
e) gdy turlałeś się i dalej stałeś w Jeziorze, to obrażenia HP = 36/s
f) czyli lepiej zanurkować do szamba, niż zamoczyć kostki :)
Wychodzi na to, że najlepiej się przeturlać przynajmniej 1 raz (to wystarczy) i potem mamy mniejsze obrażania. Bez przeturlania się dostajemy ~60% więcej obrażeń/s.
Czemu to tak działa?
Normalnie to gdy się wytarzam w czymś, to gorzej na tym wyjdę, niż gdy tylko w coś wdepnę :)