Elden Ring | PC
Edytowałeś w tym samym momencie co dodałem ostatni wpis i wyszło jakbym nie czytał :)
Już zostawię tak jak jest.
To tylko o małą podpowiedź proszę, bo już tyle co ja się po tym terenie najeździłem, to ho ho..
Czy dzwonek to ja tam mam znaleźć, czy dzwonka mam tam użyć?
Chociaż wydaje mi się, że sprawdziłem teren w miarę dokładnie.... ale kto tam wie...
Kurde ciezko to napisac bez spoilerow.
Dzwonek to jak najbardziej czesc questa.
Zas co do miejsca na "cos wyjatkowego" to... no koncowka tego questa jest dosc wyjatkowa. Jako ze uwielbiam lovecraftowa strone worldbuildingu From Soft, to caly ten chain, implikacje w lore oraz koncowy boss, byly dla mnie bardzo satysfakcjonyujace.
EDIT: Masz naszyjnik od Imira (dostajesz przy pierwszej rozmowie, plus mape)? Musisz go miec. Wtedy w ruinach jest pewne interaktywne miejsce , ktore musisz znalesc.
PS. Podpowiedz... slowo "dzwonek" nie powinno byc tutaj traktowane doslownie. ;)
OK, mogli to zrobić trochę lepiej, bo byłem już wcześniej dokładnie w tym miejscu gdzie trzeba ale oczywiście trzeba podejść dokładnie z jednej konkretnej strony, bo inaczej nie pojawia się ta interakcja. Nie lubię takich zagrywek ale niech im będzie. Wtedy nie pytałbym się tutaj czy tam coś jest :)
Wróciłem do tego NPC i dał mi przedmiot. Będę dalej to próbował pociągnąć ale to już w swoim tempie. Dzięki za nakierowanie mnie :)
Caluj paluszek a nie narzekaj. ;P ;)
btw. jesli dobrze pamietam to w palczastych ruinach jest tez miejscowka do kopiowania remembrance z bossa (odpowiednik kroczacego mauzoleum z podstawki). Chyba.
Miałem się jakiś czas temu spytać i dopiero teraz sobie o tym przypomniałem.
Gdy po raz pierwszy podjeżdżałem pod wejście do Donżonu cienia, to pojawił się komunikat:
"Gdzieś przełamany został wielki run...
A także potężny urok"
Co to oznacza i skąd to się wzięło?
Jeżeli to jest słowo w słowo to samo co kiedyś tutaj dałeś, a na to wygląda, to w takim razie moja wina. Przepraszam za zamieszanie. Nie zwróciłem uwagi na 2H i stąd cała reszta.
Z tej tabelki wynika, że moje miecze są praktycznie tak samo "słabe" jak bicz (poza ładowanym ciężkim).
Nieźle :)
Nie ma mnie za co przepraszać :-)
A tak, tak, prowokuj mnie dalej z tą wyjątkową słabością Długiego Miecza to zobaczymy jak to się skończy ;-) No to jeszcze raz - ułożyłem w kolejności 3 bronie od najmniejszego do największego stance dmg. Twoje miecze nie są "praktycznie tak słabe jak bicze". Są dokładnie 25% silniejsze od biczy na wszystkich podstawowych atakach. Do tego bicz ma 50% mniejszy stance dmg dla silnych ładowanych ataków (tych się często używa do przełamywania), ale za to taki sam stance dmg dla kontry. Ogólnie na samym stance dmg różnica między Długim Mieczem a Pałką to dokładnie 20% na korzyść Pałki, a między Długim Mieczem a Biczem to 25% na korzyść Długiego Miecza. A teraz dodaj sobie do tego w głowie szybkość (porównywalne, choć bicze są dużo wolniejsze na ciężkich i ładowanych ciężkich) i zasięg (odwrotna kolejność) i masz pełny obraz. Pałka ma mniejszy zasięg od Długiego Miecza - spróbuj nią powalczyć z Pobratymcem to odczujesz różnicę. Bicz ma z kolei dużo większy zasięg od obu broni. I takie to po prostu balansowanie na co chcesz grać lub jak Ci wygodniej. Żadna z tych broni nie jest w pełnym obrazie silniejsza czy słabsza od innej imho. Tu pomijam rodzaj i siłę samych obrażeń, bo to oddzielna sprawa.
Stance Dmg dla ataków:
Lekki | Lekki z wyskoku | Ciężki | Ciężki z wyskoku | Ładowany Ciężki |DW | DW z wyskoku | Kontra po zasłonie
04 06 08 16 16 05 12 30 - bicze
05 08 10 20 30 06 15 30 - proste miecze (Długi Miecz)
06 09 12 24 36 08 29 36 - Pałka
Taaa..... słaby żart wyszedł.
A tak naprawdę to kręcę się i kręcę, i nie mogę znaleźć ostatniego fragmentu mapy.
Zanim go znajdę to pewnie jeszcze z tydzień minie.
Poddałem się i musiałem sprawdzić jak dostać jeden z fragmentów, bo chodziłem naokoło niego ale nic z tego nie wynikało. Po 5 razy zaglądałem w te same rejony, bo myślałem, że coś pominąłem.
Trochę przesadzili z takim podejściem.
Nie wchodziłem do pewnego przejścia, bo myślałem, że to jaskinia i zostawiłem na później. A później zapomniałem, że tam miałem pójść. Okazało się, że to nie jest jaskinia tylko przejście na inną stronę mapy. Dużo czasu przez to straciłem.
Teraz został mi ostatni fragment i widzę, że jest to samo. Nie wiem ile mi starczy cierpliwości.
A tak, to mnie też to momentami frustrowało, gdy już prawie pewien byłem, ze znalazłem się w dobrym obszarze, a okazało się, że właśnie przytulam klif ;).
Myślę, że w 2 wypadkach poddałem się i szukałem w necie.
Na razie skupiłem się na odkryciu całej mapy, więc nie byłem jeszcze w żadnej jaskini, kopalni, katakumbach, itp. itd.
Chodzę tylko i wyłącznie po powierzchni, a odkryłem już sporo takich podziemnych miejsc.
Ostatnio się zdenerwowałem, że nie mogę znaleźć mapy i poszedłem na 2 koksowników: jednego musiałem obudzić, a drugi był obok.
Potem poszedłem zrobić 3 smoki pod rząd. Na początku dodatku myślałem, że są trudniejsze i zostawiłem je na później. Jednak teraz widzę, że nie było tak źle. Ten ostatni stosował nekromanckie zagrywki, więc trochę mi nerwów napsuł ale dało radę :)
I w końcu trafiłem do Awatara Ostrodrzewa. Na początku taki nijaki mi się wydawał. Chaos bez ładu i składu. Nudny i denerwujący. Ala jak zacząłem na nim ginąć non stop i robiłem go raz za razem, to w końcu znowu stwierdziłem, że trzeba go ogarnąć, bo tak się nie da grać. Coś zaskoczyło i zacząłem go lubić :)
spoiler start
A już na koniec moich wszystkich łącznych zmagań z tym bossem, gdy przypadkiem odkryłem, że można mu na koniec każdej fazy zaaplikować krytyka, i w 3 fazie jest słaby, to coś w ogóle we mnie się zmieniło i poczułem do niego ogromną sympatię. Ta zmiana ścieżki dźwiękowej, i te jego ruchy wykończonej istoty, ciało słabe.. no po prostu takie jakieś współczucie mi się nagle uruchomiło... jakaś metamorfoza u mnie nastąpiła. No po prostu genialne to było. Dostał +100 do atrakcyjności walki. Podobnie miałem z Sifem w DS1.
Natomiast 2 razy mnie FS zrobiło w konia, bo gdy po raz pierwszy go zabiłem, to od razu jak to zwykle robię przy każdym bossie, to szybko włączam wyposażenie i zmieniam jeden z talizmanów na skarabeusza żeby więcej run wskoczyło. No i ja tu szybkie i nerwowe przełączanie się robię i stoję zadowolony, a tu coś dziwnego się dzieje. Napisu nie ma i coś czekam i czekam. I już przeczuwam, że pewnie druga faza nastąpi. No i faktycznie słonecznik się odradza. No i OK ale zaskoczyło mnie to, bo w sumie na szybko któryś talizman podmieniłem ale nie bardzo kojarzę co zdjąłem w zamian. Nie da się tego tak szybko sprawdzić, bo on oczywiście szarżę na mnie od razu, potem ciernie, potem to, potem tamto i właściwie do śmierci nie wiedziałem na czym działam :) A tego strasznie nie lubię. Nie umiem ocenić po tych ikonkach, bo one dla mnie są nieczytelne kompletnie. Tzn. niektóre kojarzę ale tylko niektóre.
Ale OK. Zginąłem. Po śmierci sprawdziłem, który talizman zdjąłem w pośpiechu i przywróciłem przed wejściem na arenę. Wiele prób zeszło zanim jakoś to ogarnąłem i już zadowolony zadaję ostatni cios. I co robię znowu? Ano szybko przełączam jakiś talizman na skarabeusza oczywiście. Ale tu mnie FS znowu zrobiło w konia, bo jakże by inaczej - 3 faza. No tego to się nie spodziewałem :) Dwa razy dałem się zrobić w ten sam sposób. Miałem już wątpliwości z końcem 3 fazy, czy przypadkiem nie będzie to pierwszy boss z 4 fazami. Jednak na szczęście już się FS uspokoiło :)
Aha... w międzyczasie jeszcze naszły mnie myśli czy przypadkiem on się nie będzie odradzał w nieskończoność, bo czegoś nie robię i przez to on wraca. Gdy 3 faza wskoczyła to już na poważnie to rozważałem. Tym bardziej, że wtedy jeszcze nie wiedziałem, że można mu tego krytyka dać i to go osłabia. Po prostu tak się składało, że za każdym razem gdy zadawałem ostatni cios, to byłem gdzieś z tyłu i nie widziałem jego świecącego się obszaru do ataku krytycznego. Dopiero pod sam już koniec moich zmagań trafiło się, że byłem z przodu i nagle widzę miejsce do krytyka. Wtedy to kilka podejść już z krytykami i dałem radę go skończyć. Bez tego to on nawet 3 fazę miał strasznie szybką i mocną.
Tak się teraz zastanawiam, czy oprócz Siostry Friede był jakiś inny boss w historii FS, który miałby 3 fazy? Wydaje mi się, że nie... ale cały czas główkuję, bo może był ale nie pamiętam :)
spoiler stop
Zastanawiam się, czy masz już Abyssal Woods odkryte (pewnie jeszcze nie? W każdym razie występuje tam jeden z moich ulubionych bossów ever oraz jeden z najbardziej znienawidzonych, żeby nie było, że ja tylko wszystko chwalę) i czy zbliżyłeś się już do tego KONKRETNEGO specjalnego smoka, a warto :).
Ah, no i jest jeden obszar, którego de facto na mapie nie widać, kompleks jaskiń
i przepaści ciągnący się w dół, na południu. Tam też jest dość ciekawy bossik. Bardzo eldenski, powiedziałbym. Myślę, że zaliczaj sobie spokojnie bossów, leć naprzód i nim pokonasz końcowego, to zrobimy czeklistę, czy czegoś nie pominąłeś.
A co do słonecznika, to hahah miałem tak samo.
Na początku się wnerwiłem na to, bo oczekiwałem, że będzie dużo prostszy niż był.
spoiler start
zaatakowałem go i zginąłem za pierwszym razem, ale widzę, że ma mało życia, więc odetchnalem z ulgą, że fajnie, przynajmniej coś łatwego. A tu zero potek i druga faza.
I wtedy ogarnęła mnie frustracja, bo ta pierwsza faza była tak łatwa, że już całym sobą nastawilem się na łatwe zwycięstwo, a tu nu nu nu.
I musiałem przejść lekką "przemianę", żeby zacząć go respektować. I wtedy bardzo zacząłem doceniać jego ruchy, telegrafię ciosów itp. Ostatecznie uważam, że to bardzo bardzo solidny boss.
spoiler stop
Żart dobry, tylko myślałem, ze jesteś tak wkurzony, że lepiej się nie odzywać :-)
Chyba wiem, którego fragmentu mapy Ci brakuje, bo na pewno wspomniałbyś o obszarze, który do niego prowadzi. Nawiązuje do niego MM. Ja ten fragment musiałem podejrzeć na yt, bo krążyłem i krążyłem i miałem dość. Zmyłka z nim była niesamowita, bo na mapie wyglądało, że można się do niego niby dostać z jednej strony, a w rzeczywistości z zupełnie innej. A jeżeli pomijasz katakumby czy jaskinie, to może być kluczem, więcej nie powiem.
Co do Słonecznika to super. Mi się bardzo podoba ten boss. Z nim są trzy myki. Jeden oczywisty to lepiej walić w główkę, a nie w nóżkę. Drugi jak zauważyłeś - krytyki po 1-szej i 2-giej fazie. A trzecie to ogień, który w przypadku tego bossa go dosłownie miażdży, najsłabszy boss na ten element - gdy się założy na miecz ogień, to ciach ciach i po sprawie.
Nudne... nie związane z tematem ER.... nie czytać...
spoiler start
Podejrzewałem, że możesz tak to odebrać, więc napisałem, że żart się nie udał, bo rzeczywiście bez intonacji głosem sam bym mógł tak to odczytać. Ale ponieważ po jakimś czasie nie ma możliwości edytować swoich wpisów, to już nic na to nie mogłem poradzić, bo bym to zmienił.
Nie ma szans żebym miał wylewać jakiekolwiek frustracje na forum. Tak jak już kiedyś wspominałem, nikt mnie tu nie denerwuje, więc nie ma potrzeby żebym miał psuć tak dobrą atmosferę :) A jeżeli kiedykolwiek przyjdzie komukolwiek na myśl, że odpisałem nieuprzejmie, to najpierw uprzejmie proszę o sprawdzenie czy przypadkiem nie ma szans że mógłbym powiedzieć to samo w formie żartu, bo na 100%, powtarzam na 100% będzie to żart, a nie uszczypliwość, czy dąsy. Nie mam w zwyczaju "karać" innych niewinnych osób, które nic złego mi nie zrobiły. A nawet jeżeli ktoś by tak się zachował, to co najwyżej próbowałbym to najpierw wyjaśnić.
Także na przyszłość proszę o tym pamiętać, bo ja nie z tych :)
spoiler stop
Co do słonecznika, to wiem o każdej z tych 3 rzeczy ale i tak biłem go w łodygę. Oczywiście ogniem, bo miałem podejrzenia, że ogień na kwiatka zadziała i się sprawdziło. A biłem w łodygę, bo jakoś mi łatwiej było go okrążać. Chociaż kolejnym razem spróbuję odważnie twarzą w twarz :) Takie ciach ciach i po sprawie, to nie tak prosto :) Przynajmniej ja go nie miałem na kilka strzałów. Trochę schodziło, bo chciałem potrenować wszystkie jego ataki. Najpierw oczywiście tak jak Minas Morgul myślałem, że jest prosty i raz dwa sobie z nim poradzę. Ale nie... rzeczywistość okazała się inna :) I bardzo dobrze, bo boss fajny.
A mapa mi została chyba ostatnia. To ten fragment pomiędzy Ruinami palców Rhia i Katedrą Manus Metyr. Trzeba będzie się przejść po tych wszystkich podziemiach, bo mam wrażenie, że na powierzchni byłem już wszędzie i nie widzę dalszych dróg. Wszędzie w sensie w poszukiwaniu mapy, bo nie wydaje mi się, że w lewym górnym rogu mapy za Dowódcą Gajuszem jest jakieś przejście na przeciwległy prawy koniec mapy :) Chociaż kto wie :)
Zastanawiam się, czy masz już Abyssal Woods odkryte (pewnie jeszcze nie?
Nie, tego nie mam odkrytego.
Wszyscy tu używają nazwa angielskich. Czy to oznacza, że jedynie ja gram po polsku, a reszta gra po angielsku?
O dziwo gram po polsku, ale zazwyczaj cała literatura jest po angielsku i dużo szybciej to zapamiętuję.
A co do żartu, to oczywiście się domyśliłem, ale ostatnim razem podobną reakcję miał mój przyjaciel, gdy pytałem go: jak tam Messmer :). Bałem się, że jakaś walka Cię ostro zatrzymała.
Natomiast tak, mapę możesz mieć odkrytą, natomiast w ramach mapy jest wiele poziomów terenu, od zupełnych czeluści, po środkowy poziom i szczyty gór. Niestety na mapie świata w żaden sposób nie jest to pokazane :).
Ja na razie unikam zaglądania gdziekolwiek, bo natrafiałem co chwila na spoilery. Oczywiście oglądam w międzyczasie rozgrywki innych ale to raczej tych fragmentów, które mam za sobą. A i tak ktoś tam zawsze wybiegnie myślą w przód i dostanę jakimś spoilerem :)
Po prostu idę powoli przez dodatek, bo jakoś jak zwykle nigdzie mi się nie spieszy. Czasami nie mam też czasu ale raczej nie pędzę. Biję rekordy w ilości godzin. Jestem pewny, że zajmę pierwsze miejsce :)
Ze Słonecznikiem jak piszę ciach, ciach to jest taka przenośnia, że łatwiej :-) A to super, że używałeś ogień. Natomiast ataki w główkę zadają mu sporo więcej obrażeń niż w łodygę, to jakby słaby punkt, ale są rzeczywiście trudniejsze aby ją sięgnąć. To przykład kiedy akurat ataki lżejszą i szybszą bronią mają szanse go łatwiej trafić, bo przed ciężką bronią ta główka często ucieka.
Co do nazw polskich i angielskich, jak robiłem pierwsze wpisy po premierze, to ktoś mi tu bardzo poważnie zwrócił uwagę, aby używać nazw angielskich bo chętnie by podyskutował, ale nie wie do czego się odnoszę po polsku. Dziś to już nie ma znaczenia. Poza faktem, że ktoś może używać innego języka, to angielski jest o tyle uniwersalny, że yt i wiki się nim posługuje więc łatwiej się tam poruszać i od razu coś znaleźć. Ja osobiście jakoś mieszam, w zależności jak akurat pamiętam nazwy.
No to skoro jak się spodziewałem brakuje Ci Abyssal Woods to droga do nich prowadzi przez:
spoiler start
Darklight Catacombs / Katakumby Ciemnego Światła, których znalezienie zresztą też jest sztuką, a w nich między innymi mój "ulubiony" mini-bosik, no ciekaw jestem jak Ci się spodoba :-))
spoiler stop
Akurat te katakumby znalazłem sam. Droga do nich ciekawa w sumie. No i te 2 hipcie obok :)
Ale za to nie zapomnę nigdy Wioski much, bo miałem tam ciekawą przygodę, bo szedłem po moje 200.000 runów :)
Ja się chciałem tylko napić :)
https://vimeo.com/1034556868/a8c5ace8e5
Pierwszy raz skorzystałem z tej strony, więc nie wiem jak to będzie działać. Wydaje się, że jest OK. Można sobie włączyć 720p, bo samo się ustawia na coś niższego.
A tak swoją drogą, to widać na tym filmie coś, o czym już kiedyś wspominałem, czyli o kolejkowaniu sobie naciśnięć i dublowaniu ich. Kilka razy będzie widać jak moja postać będzie robić jakieś nadmiarowe ciosy w powietrze. Wkurza mnie to.
A właśnie... odnośnie złej obsługi kontrolera w ER na PS4. Ostatnio miałem przypadek gdzie biegnę do gościa po moście i już do niego dobiegam, a moja postać robi coś dziwnego. Najpierw zobaczę czy mam to nagrane, to wstawię. Jeżeli nie mam to potem opiszę.
Nie mam tego. Musiałem skasować.
Biegnę przez most, na końcu mag, który spamuje deszczem ognia.
Zadowolony dobiegam do niego i chcę go uderzyć, więc naciskam kilka razy L1.
A moja postać co zrobiła? Stanęła przed nim i zaczęła trzęsawkę mieczem.
Weźcie miecz w 2H i naciskajcie cały czas L1, to o to mi chodzi.
Nie powiem... super śmiesznie to wyszło. Niestety zginąłem przez to :)
Nie wiem czemu moja postać sama się przerzuciła na 2H.
Idę szukać przedmiotu, a jeszcze spory obszar nie zbadany przeze mnie:
spoiler start
Drzewo pieczęci rzuca cień na wieżę.
Nie można go spalić bez podpałki Messmera.
spoiler stop
Romina znaczy zrobiona? I co, że tak spytam?
Nigdzie nie chodź i nie szukaj, tylko walcz z kim trzeba ze spoilera :-) bo już przed nim stoisz z tego co zrozumiałem. No nie ominie Cię to ;-)
spoiler start
Z jednej strony boss fajny, bo wizualizacja mi się baaardzo podoba.
Z drugiej strony boss dla mnie z tych trudnych, bo rzuca się i wije we wszystkie strony jak ten lew :)
Udało mi się ją w miarę szybko pokonać ale dalekie to było od elegancji.
Chętnie bym sobie dalej potrenował, no ale nic z tego.
Uraz miałem po słoneczniku i nastawiałem się na więcej faz :)
Boję się Messmera.
Coś czuję, że utknę tam na długo.
Tak w ogóle, to od momentu H-L boję się ER.
spoiler stop
Romina to mój drugi ulubiony boss z tego DLC. Bardzo silna, pewna i niezmienna pozycja w prywatnym rankingu. Z nią jest tak, że może się wydawać łatwa do pokonania a czasem trudna do docenienia, jak się ją za szybko przejdzie. Mi się spodobała od początku, ale doceniłem ją dopiero w dłuższych walkach słabszą bronią. Genialny bosik.
Messmera się nie bój. On jest łatwiejszy niż wygląda. Mnie bardzo wkurzał na początku nawet jak nie było aż takich kłopotów z samym pokonaniem. Dziś go nawet polubiłem, ale do mojego podium mu daleko. Dla wielu to Nr 1 boss tego DLC w sensie, że "bardzo dobry boss" a nie najtrudniejszy.
No właśnie trochę mi żal, że mimo wszystko nie nauczyłem się jej ataków. Chodzi mi o sygnalizowanie i w ogóle uniki. Zresztą nie wiem jak ja uniknąłem jej niektórych ataków. Jakiś przypadek. A nie lubię tak przechodzić bossów. Oczywiście w kolejnych podejściach będę mógł już sobie to wszystko nadrobić. Jednak jakoś mimo wszystko szkoda na tę chwilę.
Z drugiej strony, po końcówce podstawki to jakoś poczułem się kiepski, dodatek tylko to potwierdził. I jakoś tak mi trudno iść do kolejnych bossów. Dlatego zwiedzam mapę.
Na razie masz de facto lustrzany run.
Też Rominę zaklikałem przez przypadek za 1 razem, a ona ma tak prześliczny model postaci, tak czytelne ruchy, tak kapitalny soundtrack (nawiązujący do Malenii zresztą). Coś cudownego.
A z Messmerem może nie będzie źle. Ja w DLC spędziłem wiele prob na różnych bossach, np. Na pierwszym lwie z 80 podejść. Rellanę trudno zliczyć.
Ale taki Messmer już siadł za nastym razem, a może coś w okolicach 20. Nie pamiętam. Generalnie był bardzo czytelny. A najbardziej lubiłem walczyć z tym końcowym oraz tym, który znajduje się na końcu Abyssal Woods (mam do niego ogromną słabość) i z tym porąbanym dzikiem.
Messmera raczej też ciepło zapamiętałem.
Na razie masz de facto lustrzany run.
co to znaczy?
Też Rominę zaklikałem przez przypadek za 1 razem, a ona ma tak prześliczny model postaci, tak czytelne ruchy, tak kapitalny soundtrack (nawiązujący do Malenii zresztą). Coś cudownego.
Nie no, ja nie za pierwszym razem :) Może za 10. Co ciekawe właśnie wtedy gdy ją pokonałem, to wchodziłem tam z myślą, że zacznę się jej uczyć. No i jakoś tak potem chyba zapomniałem o tym fakcie :) Obejrzałem sobie tę walkę ponownie i w sumie to ona była nawet spoko. Jak tak ją oglądam, to ja nie wiem jak te wszystkie uniki porobiłem. Jak nie ja. To jakiś przypadek... niechcący :)
spoiler start
Co ciekawe właśnie na ponownym przeglądaniu walki zauważyłem, że gdy Romina miała jakieś 3mm paska HP, to nagle ja oberwałem dość mocno kolcem skopriona i od razu dostałem szkarłatną zgniliznę i mój pasek z 75% całości spadł mniej więcej do poziomu jej paska, czyli 3mm. Jakimś cudem mi się udało. Zdążyłem wypić estusa i ze szkarłatną zgnilizną ją skończyłem :)
spoiler stop
Po ponownym obejrzeniu w trakcie pisania stwierdzam, że to super bossik. Trafia do mojej czołówki. Bardzo mi się spodobała :)
a w nich między innymi mój "ulubiony" mini-bosik, no ciekaw jestem jak Ci się spodoba :-))
Na szczęście udało mi się za 2 razem, bo za pierwszym nie wiedziałem, że on taki spamer i mnie wyłożył na tych swoich sztuczkach :)
Fajny. Naprawdę fajny pomysł na bossa. Popieram zdanie o nim :)
No i mapa mi się "zaraz" odblokuje. Dzięki :)
spoiler start
Chociaż trochę się nieswojo czuję, bo trafiłem na komentarz od FS, że ktoś na mnie czeka w środku. I nie wiem co mam teraz o tym myśleć. Boję się tam zapuszczać :)
I niech ich coś trafi za te chochliki z działami. Co za koszmar...
Ale poza tym, to katakumby jedne z najciekawszych, jeżeli nie TOP 1.
spoiler stop
Inkwizytor...
Nigdy mnie nic tak nie rozwścieczyło. I uwaga - on ma fajny design postaci i piękne animacje, ale ja tak strasznie słabo ogarniam walki z wieloma wrogami, że Inkwizytora po prostu zatłukłem jak Orphan of Kos (wydając z siebie dźwięki o podobnym brzmieniu, głośności i wysokości).
A teraz, przed Tobą bardzo dziwna lokacja. Dziwna, pusta, powolna, straszna i z czymś, co może chwilowo spowodować zagwozdkę i wymagać wyjścia ze schematu. Pewnie się domyślisz o czym mówię, ale gdybys miał z tym problem, to posłużę radą bez spoilerów.
A nagrodą będzie jeden z moich ulubionych bossów ever.
Katakumby? Zgadzam się, są kapitalne. W ogóle, ja w podstawce całkiem lubiłem robić katakumby. Oczywiście nie robiłem ich wszystkich za każdym razem, bo ile można, ale te w DLC podchodzą mi dużo bardziej i zwykle dają sensowniejsze nagrody, niż tylko przywołania :). Oczywiście te, które teraz zrobiłeś to zupełny top.
Mówiąc o lustrzanym runie, na razie masz mniej więcej podobne obserwacje i podobne problemy, jak ja podczas swojego przejścia. I przechodzisz to w podobnym czasie.
Nie licząc kwestii pada. Czy to może być problem ze sprzętem?
Nie jakiś tam inkwizytor tylko Starszy Inkwizytor Jori ;-) No i RL1 jest z nim bardzo "przyjemne". Zmora wtedy niczym Sir Wszechwiedzący z podstawki. Ale backstaby na niego ładnie działają. Czyli Ci się podobał, no to dobrze, dobrze. I katakumby Ci się podobały i te chochliki z działami :-) A sposób na zniszczenie dużego działa zaliczyłeś czy ewentualnie ukrytą komnatkę gdzie można takiego chochlika z działem zgarnąć jako swojego summona. Wyobraź sobie, że Ci towarzyszy w walkach z bossami, czy to nie byłoby piękne. Musiałbyś tylko wtedy oprócz tłuczenia bossa chronić jeszcze takiego chochlika własną piersią, bo takie summonki są praktycznie bezbronne, ale wtedy by się odwdzięczył ładnymi salwami w kierunku przeciwnika. Widowiskowa walka. Tak, wiem, summony nie wchodzą w grę, ale kiedyś dla czystej zabawy na luzie możesz sprawdzić.
Tą klimatyczną lokację co w nią wdepnąłeś to zostawię MM do opowiadania razem z Jego ulubionym bossem, z którym walczyłem może w 3 przejściach, choć też go dość lubię, ale za daleko aby tak za każdym razem. Mnie w tym lesie interesują głównie 3 fragmenty ostrodrzewa czyli jedno błogosławieństwo do szybkiego zgarnięcia :-)
Czyli Ci się podobał, no to dobrze, dobrze
No nie mów, że będzie jako pełnoprawny boss?
ukrytą komnatkę gdzie można takiego chochlika z działem zgarnąć jako swojego summona
Tak, zgarnąłem przy pierwszym przejściu. Po pokonaniu tego bossa wybrałem się tam drugi raz, bo żeby było śmieszniej to ja zapaliłem wtedy tylko 2 światła, a przecież mowa była o 3. Przez to tego olbrzymiego chochlika miałem w całkowitej ciemności :) Teraz już mam zapalone 3 światła i dodatkowo jeszcze zgarnąłem medalion. Także warto było wrócić.
Dokończyłem ruiny Rauh, bo został mi jeszcze ten gigant z łukiem. W końcu znalazłem do niego drogę. Niestety na końcu znalazłem też bossa. No rewelacja...
Przypomniałem sobie też o sporej szczelinie na końcu Modrego wybrzeża. To co tam na końcu znalazłem to jakiś koszmar w wykonaniu obu stron. Po prostu trauma.
Słabo widzę ten dodatek w moim wykonaniu. Mam wątpliwości czy ja to będę w stanie skończyć.
Nie powiem, trochę się roześmiałem, ale u mnie tego buga nie było:).
BTW. Mówiąc o Ruah masz na myśli
spoiler start
lwa, tylko w innej wersji?
Ja go pokonałem o wiele szybciej niż tego pierwszego, a to w ten sposób, że bazyliszki wygoniłem na jedną stronę mapy, a samego lwa przyciągnąłem sobie na inną, olewając bazyliszki :).
spoiler stop
Co zaś się tyczy bossa na końcu szczeliny...
spoiler start
czy on czasem nie jeździ konisiu? To ten?
spoiler stop
A co do DLC, to moim zdaniem, jak pokonałeś Rellanę, tak i z resztą sobie poradzisz na spokojnie :). A może to i subiektywne, ale ona mi zdecydowanie odstawała trudnością.
Uczucie pt. "O matko, ja tu utknę chyba na miesiące" miałem przy pewnym smoku, którego znajduje się po długiej, niesamowicie długiej wspinaczce w górę. Ale i to uczucie było złudne. Wróciłem do niego później.
I właśnie - byłeś tam? :)
Ruah
spoiler start
Tak, tego lwa. Też tak z bazyliszkami robiłem, bo wybicie ich nic nie daje, bo znowu je rzuca. Czasami spadałem w przepaść, więc dochodził jeszcze element na który dodatkowo trzeba zwracać uwagę. Ale to i tak nic, bo ja tego bossa kompletnie nie umiem. Po prostu on ma tak dużą bryłę postaci, która się rzuca na wszystkie strony z prędkością światła, raptowne wymachy, wyrzuty, odrzuty, i inne karuzele, że nie wiem jak to poprawnie koziołkować. No nie nauczę się tego nigdy., Co bym nie robił, to efekt końcowy jest losowy. Czasami wyjdzie, a czasami nie. Po prostu przerasta mnie ten przeciwnik i nic na to nie poradzę. W końcu go zrobiłem ale to jest przypadek.
spoiler stop
Szczelina
spoiler start
Gnijący rycerz. Też go w końcu zrobiłem ale znowu jakimś przypadkiem. Wierzga, skacze, fruwa, cięcia prawie 360 stopni i na 1/4 ekranu. Nie czuję takich walk. Większość taka się zaczyna robić. Sterowanie moją postacią jest ślamazarne względem prędkości bossów. Za dużo narzekania, za mało umiejętności. Dlatego marnie widzę resztę drogi.
spoiler stop
Las
spoiler start
Mam już całą mapę. Próbuję znaleźć sposób na tego gagatka ale na razie nic mi się nie udaje. Jeszcze chwilę popróbuję ale coś czuję, że mi się pomysły kończą :)
Fajny klimat ma ta lokacja.
spoiler stop
Las
Próbuję znaleźć sposób na tego gagatka
A którego gagatka? Bossa ulubieńca MM czy tych niezłomnych przyjemniaczków po drodze? Jak to drugie to spróbuj parowaniem, może się uda ;-) A boss to już MM niech wytłumaczy jak trzeba :-)
Co do Twoich obaw o radzenie sobie z DLC to myślę, że najgorsze masz już za sobą. Dobrze, że czyścisz wszystko przed końcówką. A teraz to już same przyjemności, a po Messmerze to już w ogóle. Na koniec PCR ukoi wszystkie Twoje rany i zmartwienia :-)) I to mówię pół żartem pół serio.
spoiler start
Mam na myśli tych dziwnych przeciwników, przed którymi chronią zarośla i kucanie.
Parowanie? To oczywiście żart? :)
Ale coś mi się wydaje, że ich się chyba omija, a nie walczy.
Skoro nawet sami twórcy na ziemi dali taką informację, że walka nie wchodzi w grę. to chyba tak jest.
spoiler stop
A czy najgorsze za mną, to się jeszcze okaże :)
Już się rozpisałem na temat bossa lokacji, ale uf, nim do tego dojdę, podelektuj nim się trochę samemu. Dla mnie to było artystyczne doznanie.
A latarniogłowych da się parować. Wykonanie perfekcyjnego parowania permanentnie usuwa z nich osłonę i można ich zwyczajnie sprzątnąć bez większej finezji:).
Ale to parowanie może zająć Ci kilka prób. Zwykły puklerz z parowaniem nada się tu najlepiej.
Alternatywnie, pozostaje Ci skradanie. Chociaż mnie udało się raz przed nimi nawet i uciec.
Na pocieszenie, zabicie latarniogłowego pozbywa się go permanentnie. Jak zginiesz, to się nie odrodzi:)
Ha, rzeczywiście działa :)
Na razie trzech w ten sposób załatwiłem.
Dwóch pierwszych od razu się udało, przy pierwszej próbie.
Trzeci z kolei jakoś już sprawił lekkie problemy i 2 razy zginąłem. Udało się ale lekko inna taktyka, bo ściągnąłem go pod samo ognisko, nie schodziłem do niego. Może przypadek, a może nie. Nie wiem.
Jeszcze jest czwarty ale to było w jakiejś ślepej uliczce we mgle. Właściwie to nie widać go wcześniej. Jedynie oddech zdradził mi, że gdzieś tam jest. Z tym będzie chyba gorzej, bo jak się ukrywa i mało co widać, to nie wiem czy cała operacja nie będzie po omacku :)
Nie wiem czy jeszcze jacyś będą ale klimat robią przez to niesamowity :)
Dowiedziałem się kilku rzeczy o tych przeciwnikach, bo przy pierwszym podejściu przez przypadek zrobiłem tak:
https://vimeo.com/1034952856/3873ae949f
Przy drugim szybko i prosto:
https://vimeo.com/1034952993/3f96c1df05
A przy trzecim wyszło mniej elegancko i dopiero za trzecią próbą:
https://vimeo.com/1034953051/a75b51d44b
No dobra, więcej ich było niż czterech, bo aż sześciu. Wybiłem wszystkich.
Schodziłem cały Las Otchłani ze 2 razy ale nie widzę żadnych wyjść na inne rejony mapy.
Źle szukam, czy to teren zamknięty?
Obejrzałem wszystkie :).
Nieźle, też pamiętam to skradanie :D.
W tym lesie na bank znajduje się wejście do Posiadłości Midry :). Trzeba poszukać i niestety trochę połazić. To spora twierdza, znajdziesz ją na pewno.
W ogóle, chyba nosisz ten sam pancerz, w którym przeszedłem większość dodatku. Fajny jest, gralem nim do końca, chyba nie licząc tylko ostatniego bossa, gdzie chciałem mieć coś lekkiego.
A klimat tego lasu jest nieziemski. Ponure, szalone, wręcz trochę bloodbornowe. Natomiast fakt, że da się tam dojść tylko z buta sprawia, że jeden z moich ulubionych bossów ma dla większości graczy raczej niski potencjał do ponownego przejścia i spotkania :)
Nieźle, też pamiętam to skradanie :D.
A jaka frajda gdy sparujesz i od razu cios krytyczny, oraz na koniec poprawka :)
Mniam, najlepszy krytyk w całym ER :)
Żaden inny krytyk nie daje takiej satysfakcji jak ten konkretny.
Posiadłość Midry oczywiście znalazłem. Przy moim zwiedzaniu wszystkie po 2 razy i zaglądaniu wszędzie gdzie można, to nie ma szans żeby nie wejść :) Powitanie jest niezłe :)
Ten las to mistrzostwo. Zarówno oprawa wizualna jak i dźwiękowa jest zrobiona idealnie. Nie wiem czy można by to lepiej oddać. Poważnie. Dla mnie ideał. Nie przeszkadza mi to, że nie ma wierzchowca ani wielkość tego obszaru. Gdyby można tam było się szybko przemieszczać to nie odczuło by się tego co zaplanowali twórcy. Owszem, gdy ktoś tak jak ja sprawdza po kilka razy to samo, to może trochę boleć.
Pancerz masz na myśli ten Osamotniony? Czy Rycerza Tygla?
Normalnie to gram w całym zestawie Rycerza Tygla z wizerunkiem drzewa.
Natomiast do tych pokręconych osobników zmieniłem na coś, co podbija statystyki odporności na szaleństwo. W sumie ciekawy ale ciężki. Mój jest sporo lżejszy i dlatego go noszę. Już się przyzwyczaiłem. Tym bardziej, że jest wg mnie jednym z najlepszych do mojego stylu gry. Jeżeli nie najlepszym.
A i przy okazji wcale nie jest to proste, bo trzeba to zrobić w dość nieoczywistym momencie.
Podrzucam screen z lokacją Midry, południowy zachód generalnie.
EDIT - tak, ten pancerz Osamotnionego :). Raz, że mi kliknął wyglądem, a dwa, z odpowiednimi talizmanami miałem średniego rolla i grało mi się nim świetnie.
A lokacja owszem, genialna. Raz, że kolorystycznie to jest majstersztyk, bo ponurość tego lasu oddana jest pięknie. Dwa, autentyczna atmosfera zaszczucia. Coś, co nie zdarza się często w lokacjach eldeńskich. Już samo to, że koń, który nie obawia się walk z bogami, nagle nie chce się tam zjawić, jest złowieszcze. To, przeciwko czemu stajesz jest naprawdę groźne i w dodatku może nadejść z niespodziewanego miejsca. Poza tym chcesz walczyć z jednym na raz i bardzo ostrożnie musisz stąpać. I sam pomysł na niemalże nieśmiertelnego wroga też dość oryginalny.
Paleta kolorów tego lasu jest świetna, ponure szarości, mgła, a jednocześnie to dziwne - trochę kojące - światło przy ciekach wodnych. A w tym wszystkim zapomniana twierdza. Robi robotę.
W ogóle, w tym DLC krainy stanowią pewne indywidualne enklawy jeśli idzie o strukturę i paletę barw. Są szalenie różnorodne, jak na tak mały teren. Z jednej strony ukwiecone wybrzeże, czerwone i niebieskie kwiaty. Wulkaniczny krajobraz gór, w którym mieszkają smoki, mroczny las z odcieniami szarości, świeże i zielone Ruah, stepowa pierwsza lokacja i tak dalej. Chyba jedyne co mi się średnio podobało to Płaskowyż Scadu Altus. Nie wiem czy się zgodzisz, ale trochę pojechali z saturacją ;)
Wygląd i statystyki tego pancerza są bardzo dobre. Jedyne to musiałbym właśnie talizmanami nadrobić udźwig. I to jest jedyny powód, że pozostałem przy zestawie Rycerza Tygla. Zresztą oba są bardzo dobre. Coś za coś. Ciężar za statystyki. Zresztą jak zawsze :)
Saturacja może rzeczywiście trochę za mocna na Altus. Jednak da się grać. Ogólnie tak ja piszesz, to zgadzam się z każdym słowem. Oczywiście z zastrzeżeniem, że ja jeszcze nie wszystko widziałem, bo jestem jeszcze, jak to mówią, w lesie :)
A co do parowania to trochę trudna sprawa w tym przypadku, bo wiesz, że ten przeciwnik może cię zdjąć prawie że natychmiastowo. To jest lekka różnica. Nie to żeby inni nie mogli zdjąć natychmiastowo ale tutaj wiadomo o co chodzi :)
A to jeszcze dodam, że mnie się kilka razy udało to przeżyć!
Naciskałem na padzie wszystko, co dalo się wcisnąć, oprócz tego guzika, który wyłącza konsolę i jakoś wyrwałem się z tego uchwytu, mając jeszcze minimalną ilość hp :).
Ale ile w tym jest prawdy, a ile urojeń, nie wiem.
To znaczy, że jeżeli nie naciskałeś tych przycisków w czasie wysysania życia, to zabierał więcej, a gdy je naciskałeś, to mniej?
Tak to zapamiętałem :).
Byly momenty, gdy mnie to zamiatało za jednym razem, a czasami nie. I zazwyczaj jak próbowałem coś wciskać, to dostawałem mniej dmg. Ale czy to nie był po prostu inny typ ich ataku? Nie wiem :). To mógł być totalny przypadek.
Za to jest na nich jeszcze inny ciekawy sposób. Teraz się dowiedziałem, że mają ekstremalnie wyczulony słuch. Strzelanie strzałami z dala od nich sprawia, że prawie zawsze podążą w kierunku strzały i to na całkiem długi marsz.
A powiedz mi jak z wyjściem poza ten obszar - da się, czy może teren zamknięty i jest tylko wejście, bez żadnego wyjścia?
Wg mnie nie ma żadnego wyjścia ale wolę się upewnić.
A ja się dowiedziałem, że oni muszą być ze mną na styk żeby wysysać życie. Jak widać było na filmie, przeszkoda w postaci skały uniemożliwiała mu podejście na styk i byłem bezpieczny. A myślałem, że to działa na odległość. Oczywiście odległość bliską ale jednak odległość. A tu widać, że jednak nie.
Co do strzał, to próbowałem takie coś ale on jedyne co robił, to odwracał się w tamtym kierunku gdzie upadła strzała i tylko obserwował. Chyba ani razu tam nie poszedł. Tak mi się wydaje. Nie jestem pewny na 100% ale raczej tak.
Jak mnie łapał to przeżywałem jedynie wtedy gdy pasek HP miałem na 100%. W innym przypadku - zgon. Mam 55 witalności i niczym nie podbijałem.
55 to fajna witalność, na końcowego bossa wystarczy. A co do obszaru, o którym mówisz to z tego co wyszukałem w necie, za Posiadłością Midry nic w sumie nie ma, mimo, że wydaje się, że coś tam powinno być.
Edit - odpowiadając na pytanie - tak, las jest ślepą uliczką:). Dopiero po 3 postach załapałem, że o to pytasz. Sorki
Spokojnie, ja nie nerwowy :)
Dzięki, bo nie wiedziałem czy mam zrobić kolejną rundkę czy iść dalej. Idę dalej.
Miejscowka za Midra Manse to dosc niechlujnie usuniety kontent. Nic tam nie ma z wyjatkiem wygnerowanego terenu oraz czasem losowych spawnow itemkow (co jest dosc dziwne i co wlasnie swiadczy o usuwaniu na szybko).
Już samo to, że koń, który nie obawia się walk z bogami, nagle nie chce się tam zjawić, jest złowieszcze.
spoiler start
Konik boi sie ogolnie chaosu i jego plomieni. Decyzja zeby go nie dalo sie przywolac jest pewnie w wiekszosci gameplayowa, bo jak zauwazyles doskonale robi to immersje i klimat, ale wyjasnienie jest tez w lore. On sie boi nie samego lasu, ale tego do czego sie zblizacie.
btw. ciekawostka z podstawki. W zakonczeniu chaosu i cutscence w ktorej Melina podnosi z popiolow pierscien Torrenta, ktory po nas zostaje slychac ciche rzerzenie (czy tam jakes inne rzenie/przerazone odglosy) konia. Implikuje to ze biedny Torrent spalil sie zywcem zamkniety w pierscieniu. Jako ze to jest duch ("spirit unreturned to Erdtree"), to doskonale to pokazuje dlaczego sie boi chaosu w DLC. Dla niego smierc w jego plomieniach jest ostateczna.
Szczegoly, szczegoliki. ;) ;P
spoiler stop
W ogóle, w tym DLC krainy stanowią pewne indywidualne enklawy jeśli idzie o strukturę i paletę barw. Są szalenie różnorodne, jak na tak mały teren. Z jednej strony ukwiecone wybrzeże, czerwone i niebieskie kwiaty. Wulkaniczny krajobraz gór, w którym mieszkają smoki, mroczny las z odcieniami szarości, świeże i zielone Ruah, stepowa pierwsza lokacja i tak dalej. Chyba jedyne co mi się średnio podobało to Płaskowyż Scadu Altus. Nie wiem czy się zgodzisz, ale trochę pojechali z saturacją ;)
Yea... przypomina mi to mocno design mapy w World Of Warcraft, gdzie kazda zona rozni sie od pobocznych znacznie i sa mega roznorodne wizulanie i kolorystycznie mimo bliskiego polozenia geograficznego.
PS. To jest najlepsza lokacja i boss w dodatku i nikt nie przekona mnie ze jest inaczej.
Jak ktos ma zajawke na Bloodbornowo-Lovecraftowe klimaty to juz wogole (sam boss jest mocno inspirowany postacia i powiescia, ktora z kolei byla inspiracja dla Lovecrafta. Wklejalem to juz chyba kiedys. NIe dam tera bo spoilerowac nie chce obrazkiem).
No moze Romina za spektakl wizualno-estetyczny. I tutaj nadmienie ze
spoiler start
St.Trina jest mocno zmarnowanym potencjalem na jeszcze wiekszy speklakl. Bo tutaj dopiero wizualia by byly odjechane. Co prawda ciekzo by bylo z tego zrobic morderczo nastawionego bossa, ale jak sie chce.... ;P ;)
spoiler stop
Kwisatz - W moim rozrachunku, Midra bije się o pierwsze miejsce w soulslajkach w ogóle.
Ta krótka, wycinkowa historia, choreografia tej potyczki.
Ja nie chcę nic spoilować naszemu koledze, ale jak już przejdzie, albo przynajmniej zobaczy, to podam powody, bo pomijając moje uczucie po pokonaniu końcowego bossa, żaden od dawna nie dał mi takiej uczty dla duszy. To jest już forma sztuki na wielu poziomach.
Dowódca Gajusz zrobiony.
Uff... szybki, zwrotny, mocno bije, utrudnia leczenie, trzyma mocne tempo i daje sporą dawkę adrenaliny :)
To już drugi boss gdzie pokonałem go i jednocześnie zginąłem. Oczywiście chciałem na szybko podmienić talizman na ilość runów ale nie wiedziałem, że gdy on zginie, to ta jego grawitacyjna sztuczka dalej sobie działa. No i podmieniam talizman i w trakcie tej podmiany właśnie się o tym dowiedziałem.
Nie zaliczam takich walk jako wygranych. Mam przeżyć, a nie razem zginąć. Szkoda, że nie można sobie w opcjach gry ustawić, że taka walka traktowana jest jako przegrana. No nic... przy kolejnej okazji trzeba będzie przejść poprawnie tego jegomościa.
Mam pytanie o tę budowlę, która jest w kolejnej lokacji za murami Gajusza. Z tyłu tej budowli jest Kielich Ostrodrzewa. Czy do tego czegoś można wejść? Nie widzę wejścia ale może coś przeoczyłem.
I dodatkowe pytanie: po prawej stronie Awatara Ostrodrzewa jest kolejna część mapy. Jednak nie widzę skąd miałbym tam się dostać. Czy czegoś nie zauważyłem, czy to znowu jakaś podziemna trasa?
Zarówno Gaius, jak i Awatar Ostrodrzewa - ich areny kończą się raczej ślepymi zaułkami (chyba, że nie i ja sam czegoś nie odnalazłem) :).
A co do Gaiusa, to lubię go, bo to jest świeże podejście do wielkich rycerzy na wierzchowcach.
A drugi powód to to, że się go nauczyłem.
https://youtu.be/SfMprR_nnUU?si=_7MIDF-u3rLb_4L_
Dzika lubię bardziej niż powinienem. Bossowi dostało się trochę w społeczności za hitbox szarży, ale gdy się z nim walczy w zwarciu to jest ona pomijalna.
Jeden z raptem kilku bossów z DLC, których ataki znam dobrze. A to raczej rzadkość:).
Ładna walka :) Zastanawiam się jakim cudem (na początku walki) 2 razy nie dał kopniaka w tył gdy go biłeś od tyłu. Ja za takie coś zawsze dostawałem solidnego kopniaka. Tak się zastanawiam czy nie jest to związane z odległością naszej postaci od bossa. Moje miecze są krótkie pomimo nazwy "Długi miecz". Wiele razy przecinałem puste powietrze zarówno przy nim, jak i przy Gnijącym Rycerzu. Wniosek: musiałem podchodzić bliżej niego. Może to o to chodzi?
Mi za każdym razem w drugiej fazie odpalał ze 2 razy tę grawitacyjną dziurę, która nie dość, że przyciąga, to jeszcze zadaje obrażenia. Właśnie przez nią zginąłem pomimo tego, że niby wygrałem. Nie podoba mi się to, że zalicza to jako wygraną.
Bossa polubiłem. Już się nie mogę doczekać aż znowu z nim będę walczył. Na początku wydawało mi się, że nie ogarnę fikołkami jego combo-wierzgania ale po wielu próbach i testach coś już mi wychodziło i to najczęściej poprawnie.
Szarzy nie do końca rozumiem. Jest jakieś małe okienko kiedy fikołek zadziała i nie dostaniemy obrażeń. Trudne to. Nie wiem czy to wina hitboksów. Nie wydaje mi się. Po prostu trudne to i tyle ... ale może się mylę :)
Czyszczę teraz jaskinie żeby je mieć już wszystkie zrobione. W sensie te co znalazłem do tej pory.
Jak je zrobię to idę do Lasu Otchłani na bossa.
Messmera zostawiam na koniec, bo przeczytałem, że zabicie go blokuje pewne wątki i zadania w grze. Jeżeli nie będzie już żył, to jeżeli odłożyliśmy pewne zadania na później, to będą nieosiągalne. Nie wiem czy wszystko mam porobione w tej kwestii, więc Messmer będzie u mnie przedostatnim bossem.
Brawka za Dzikusa Gajusa :-) Kolejny mój ulubiony bosik, to znaczy na samym początku był znielubiony, a potem mocno polubiony, jeżeli to ma sens...
pokonałem go i jednocześnie zginąłem
Takie wspólne ginięcia są najlepsze, większa dramaturgia. Jak za dawnych czasów pojedynki kowbojów na kolty - bach, bach i obaj zginęli.
Nie zaliczam takich walk jako wygranych.
E tam, ja bym zaliczył ;-)
Mam pytanie o tę budowlę, która jest ... za murami Gajusza. Czy do tego czegoś można wejść?
Nie. Tam jest tylko szopka z talizmanem na łuki i albinauryczka na wilku. Reszta puste pole. Chyba. No i 5 x fragmentów ostrodrzewa, drogą nie chodzi.
po prawej stronie Awatara Ostrodrzewa jest kolejna część mapy ... nie widzę skąd miałbym tam się dostać.
Odludzie, Wioska Szamanów, Finger Ruins? Byłeś już tam chyba, z tego co pisałeś wcześniej. Może lewa część od pomnika Matki, czyli zamiast w prawo na Strażników Drzewa to w lewo pojechać, tam nic ciekawego nie ma z tego co pamiętam.
Moje miecze są krótkie pomimo nazwy "Długi miecz".
Tiaaa ;-)
Mi za każdym razem w drugiej fazie odpalał ze 2 razy tę grawitacyjną dziurę, która nie dość, że przyciąga, to jeszcze zadaje obrażenia.
Raczej nie odpali jak go będziesz trzymał krótko przy sobie, maksymalnie agresywnie. A jak już odpali to uciekać poza zasięg, nie stać w miejscu w chwale zwycięstwa ;-)
Szarzy nie do końca rozumiem. Jest jakieś małe okienko kiedy fikołek zadziała i nie dostaniemy obrażeń. Trudne to.
Małe okienko, trudne fikołkami, ale do zrobienia. Jak wyżej, przy grze agresywnej i trzymaniu bossa cały czas przy sobie szarże w trakcie walki praktycznie się nie zdarzają. Tylko ta na początku walki jest oczywiście zawsze. Inne metody, które akurat fantastycznie radzą sobie z szarżą to:
1) Deflect - pięknie działa, boss przelatuje przez nas bez hita, deflect zaliczony
2) Drapieżnik z Mgieł - umiejętność idealna na takie okazje
Ciekawostka - obie powyższe mechaniki są wzięte prosto z Sekiro, Drapieżnik z Mgieł występuje tam w identycznej nazwie i identycznie działa. Poza tym wszystko co da więcej klatek nieśmiertelności: Krok Wasalnego Rycerza, Szybki Odskok, lekki roll.
Jak je zrobię to idę do Lasu Otchłani na bossa.
Czyli jak to mówią, jesteś jeszcze w lesie ;-) żarcik taki
Messmera zostawiam na koniec, bo przeczytałem, że zabicie go blokuje pewne wątki i zadania w grze.
Chyba bardziej spalenie podpałki blokuje, ale mogę się mylić. To jeżeli robisz oczywiście questy różnych NPC. Przy takim luźnym, niefabularnym gameplay'u to bez większego impaktu raczej.
więc Messmer będzie u mnie przedostatnim bossem
A to się jeszcze okaże :-))
Brawka za Dzikusa Gajusa :-)
Dziękuję :)
Kolejny mój ulubiony bosik, to znaczy na samym początku był znielubiony, a potem mocno polubiony, jeżeli to ma sens...
Często mi się to zdarza, więc u mnie ma to sens. Rozumiem jak najbardziej :)
Takie wspólne ginięcia są najlepsze, większa dramaturgia. Jak za dawnych czasów pojedynki kowbojów na kolty - bach, bach i obaj zginęli.
E tam, ja bym zaliczył ;-)
Dramaturgia większa, bo niezaliczony. Tak!
W sumie to on też pokonał mnie, więc wyszedł remis.
Niestety ja tam nie szedłem po remis, więc musi być dogrywka kolejnym razem.
Szarża, krótki dystans i te sprawy. No tak. Łatwo tak mówić gdy się już na nim było tyle razy. To było moje pierwsze spotkanie z nim, więc jeszcze jest zielony i nie wszystko ogarnąłem tak jak szanowni koledzy :)
Deflect - próbowałem na YT zobaczyć co to dokładnie jest i nie rozumiem tego. Dla mnie to tak jakby parowanie. Nie wiem czym to się różni. Może czegoś nie ogarniam ale w komentarzach ludzie (niektórzy) pisali to samo, że nie widzą różnicy i dla nich to jest parowanie. Nie sugerowałem się ich zdaniem, bo zanim zajrzałem do komentarzy, to sam tak stwierdziłem i dopiero w komentarzach zobaczyłem, że inni mają podobne zdanie.
Drapieżnik z Mgieł - muszę się temu przyjrzeć, bo nawet nie wiem co to jest.
W Sekiro nie grałem. Nie mam pojęcia co jest z niego wzięte do ER. Również w BB nie grałem. Trochę szkoda, bo bym miał jakieś pojęcie. No nic. Kolejne pewnie będzie Sekiro, bo nie wiem czy BB mi siądzie. Jakoś dziwnie mi się grało ale może to to samo co z ER na początku. Jednak chyba wyleci na koniec kolejki.
A to się jeszcze okaże :-))
Nie no... wiadomo, że jeżeli ktoś blokuje drogę do PCR, to Messmer nie będzie przedostatnim. To taki skrót myślowy :)
Odludzie, Wioska Szamanów, Finger Ruins? Byłeś już tam chyba, z tego co pisałeś wcześniej. Może lewa część od pomnika Matki, czyli zamiast w prawo na Strażników Drzewa to w lewo pojechać, tam nic ciekawego nie ma z tego co pamiętam.
Żadne z tych nie jest mi znane. Ja jeszcze nie byłem w każdym miejscu mapy. Ruiny palców Rhia ale te na dole, to byłem. Te na górze, to nie. Ja nawet nie wiem jak się tam dostać.
Moje miecze są krótkie pomimo nazwy "Długi miecz".
Tiaaa ;-)
Wypraszam sobie :) Względem Damy, to są krótsze. A jakie niektóre katany są długie, to głowa mała. Uważam, że nazwa Długi miecz jest bez sensu. Wcale nie jest długi. Może gdyby porównać do jeszcze krótszych mieczy czy sztyletów, to tak ale jak zestawimy to z pozostałymi broniami, to raczej niekoniecznie :)
Deflect - próbowałem na YT zobaczyć co to dokładnie jest i nie rozumiem tego.
Sporo o tym pisałem, z dokładnym opisem mechaniki, więc nie będę tu rozwijał, jak będziesz chciał to mogę odnaleźć i przekleić. Wspomniałem o tym tylko w kontekście szarży dzika, jako o jednej z metod na nią, łatwiejsza od fikołka, akurat w przypadku tego ataku. Deflect i po szarży :-) Deflect to parowanie Sekiro. Można powiedzieć garda doskonała z Lies of P. Lub zasłona doskonała czy blok doskonały wykonany dokładnie w momencie ataku, kiedy ruch zasłony trafia dokładnie w uderzenie ataku wroga. Jest to też jakiś rodzaj parowania. Ale są zasadnicze różnice w stosunku do klasycznego parowania. Klasyczne parowanie czyli Odbicie w Elden Ring przerywa atak wroga i prowadzi do przełamania postawy, zwykle po 1-3 parowaniach. Deflect nie przerywa ataku wroga, ale wykonane poprawnie neguje 100% obrażeń fizycznych i nabija buffa do kontry (kilka razy do max). Tu celem jest zasłona no hit i doprowadzenie do wzmocnionej kontry, a w drugiej kolejności do ewentualnego przełamania postawy. Podobnie jak po zwykłej zasłonie, po deflect wyprowadzamy właśnie kontrę, ale znacząco wzmocnioną. Wielkość wzmocnienia zależy od ilości prawidłowych deflect to max 4 (cap). To może w efekcie prowadzić do szybkiego przełamania postawy, bowiem kontra obok ładowanego R2 ma najsilniejszy stance dmg. Różnicę miedzy deflect a parowaniem w Elden Ring najlepiej wytłumaczyć na tarczy. Weź dowolną tarczę umożliwiającą parowanie czyli mającą natywnie lub przypisaną umiejętność Odbicie. Parowanie wykonujesz przez L2. Odbijasz tym atak, a jeżeli przeciwnik wykonywał jakieś kombo to je przerywasz, łamiesz go za 1-3 razem i krytyk. Ale tą samą tarczą możesz wykonać blok ataku tego przeciwnika czyli zasłonę przez L1. Negujesz obrażenia zgodnie ze statami tarczy. Jeżeli masz aktywne deflecting hardtear i wykonasz taką zasłonę dokładnie w momencie uderzenia ataku przeciwnika, czyli L1 tarczy uderzy dokładnie w nadchodzący atak to jest deflect i nabija się multiplikator do kontry, w zależności od liczby prawidłowych deflect'ów. Deflect nie powoduje przerwania ataku czy comba przeciwnika tak jak parowanie. Ty deflect a on jedzie dalej, i o to chodzi. Jak przeciwnik robi combo z 4 atakami to możesz zrobić deflect każdego z nich, nabijasz licznik, a na koniec wyprowadzić najsilniejsza kontrę (max buff). Możesz też wyprowadzić ta kontrę w środku comba po dowolnym ataku, z mniejszym buffem. Tu działa mechanizm ryzyka i nagrody. Możesz np. stwierdzić, że kontra po 2 deflectach da ci przełamanie postawy i nie chcesz czekać do końca. Albo jedziesz do końca, ryzykując, że któryś deflect nie wejdzie czysto i oberwiesz lub stracisz max 5 sec odstęp między kolejnymi deflectami. Kolejna różnica między deflect a parowaniem - jeżeli deflect nie wyjdzie np. za wcześnie wyprowadzony, to masz wtedy blok, taki fallback, czyli bezpieczniej. Jak parowanie nie wyjdzie to kiszka i przyjmujesz pełny impakt na klatę. Jeszcze jedna różnica - deflect możesz wykonać zarówno tarczą jak i każdą bronią umożliwiająca blokowanie bronią na L1. Parowanie z kolei możesz wykonać jedynie małymi i średnimi tarczami, sztyletami i pięściami z przypisaną umiejętnością Odbicie. W sumie wyszedł z tego lekki bełkot, ale nie poprawiam już tego tekstu, nawet jak coś tam namotałem, jak będzie trzeba to odgrzebię dawne wpisy z detalami.
Drapieżnik z Mgieł - muszę się temu przyjrzeć, bo nawet nie wiem co to jest.
Nie traciłbym na to czasu. Chyba, że zrobisz sobie kiedyś build asasyna, to pasuje. Dość specyficzny i efektowny styl uników. Ma natomiast zastosowanie do szczegónych przypadków zwłaszcza przy AoE lub jak ta szarża Dzika czy jeden szczególny atak PCR - tam no hitowcy go często używają. Mają takiego drapieżnika założonego na jakimś dodatkowym sztylecie, przełączają się w trakcie walki podczas tego jednego ataku, robią drapieżnika z mgieł na czysto, i wracają do głównej broni. Po nerfie zasadność jest mniejsza, choć umożliwia łatwy punish PCRa po tym ataku.
Żadne z tych nie jest mi znane. Ja jeszcze nie byłem w każdym miejscu mapy.
A, OK, coś mi się pomyliło. No to mała podpowiedź. W punkcie łaski przed Dzikusem Gajusem na prawo masz taką komnatkę z rzeźbą czy posągiem Mariki na ścianie. Droga do tych krain wiedzie przez nią. Zobaczymy czy wpadniesz i czy zdobyłeś "itemka" do "sezamie otwórz się". Ja nie wpadłem i wujek yt pomógł.
Uważam, że nazwa Długi miecz jest bez sensu. Wcale nie jest długi.
Oj tam, oj tam :-) Jest wystarczająco długi. W klasie prostych mieczy jest długi, jeżeli nie najdłuższy. Pomyśl sobie o tych biedakach co walczą Krótkim Mieczem lub Szerokim Mieczem. Całe klasy broni mają mniejszy zasięg od Długiego Miecza: pięści, martial arts z DLC, sztylety, proste młoty, proste topory itp. Długi Miecz to jest taki idealny środek można powiedzieć, perfekcyjna broń po prostu ;-) A jako ciekawostka z drugiej strony Wielki Miecz nie należy oczywiście do klasy wielkich mieczy tylko jest mieczem olbrzymim, to ci dopiero...
Oj tam, oj tam :)
Porównanie z lewej i prawej strony:
1. długi miecz + długi miecz
2. długi miecz + Dama
3. długi miecz + długi miecz
4. długi miecz + Dama
Oj tam, oj tam :)
Na czas zrzutów ekranu w ogóle nie poruszałem, ani nie obracałem moją postacią.
Jedynie wybrałem kolejną broń.
Oczywiście najpierw ustawiłem się tak żeby moje 2 długie miecze ustawiły się mniej więcej w linii prostej. TO znaczy bardziej mam na myśli, żeby czubki obu mieczy były jak najbliżej siebie. I wtedy zmieniłem broń na Damę. Co ciekawe gdy obróci się widok z góry (znad głowy), to moje 2 długie miecze, które przecież są takiej samej długi, jakoś dziwnym trafem są w lekko innej pozycji. Może chodzi o to, że postać jedną rękę w jakiś sposób wysuwa lekko do przodu? Nie wiem ale właśnie dlatego ustawiłem się bokiem i tak się obróciłem żeby widać było taką samą długość mieczy.
To tak dla bycia dokładnym w pomiarach :)
Dlugie miecze to ogolnie zawsze sa/byly miecze dwureczne, z glownia okolo 90(+-10)cm.
Wiec w sumie thalar ma racje. Te longswordy e Eldenie jakies wcale dlugie nie sa.
Ale to tez dlatego, ze gra ma osobna kategorie na to co w innych grach byloby longswordem, czyli greatswords.
Tutaj mamy doskonaly przyklad roznicy miedzy rodzajami mieczy https://www.youtube.com/watch?v=UijhbHvxWrA
Czarmy rycerz ma longsworda (Eldenski Greatsword), podczas gry artur miecz zwykly/krotki, od biedy moznaby go nazwac poltorarecznym (ale to okreslenie jest "niehistoryczne" i takie miecze byly niewygodne w uzyciu oburacz).
A to tego nawet nie wiedziałem, że to jest rodzaj miecza dwuręcznego :)
Tak czy inaczej nie chodzi o to, że są jakieś krótkie, bo nie są. Wg mnie chyba wypadają gdzieś pośrodku. A, że nazwa taka, to już inna historia :)
I co najważniejsze: gra mi się nimi suuuuper. Dla mnie najfajniejsza broń w całej serii soulsów. Nie jest najsłabsza, nie jest najlepsza, taka w sam raz.
Jak chcesz mocno przyj...c, to kazdy miecz jest dwureczny. haha
Przyklad. ;)
https://www.youtube.com/watch?v=dQ_-rmuPZC4
No i ? Czyli zgadzacie się w pełni ze mną, to fajnie :-) Przypomnę swój wpis:
Oj tam, oj tam :-) Jest wystarczająco długi. W klasie prostych mieczy jest długi, jeżeli nie najdłuższy. Pomyśl sobie o tych biedakach co walczą Krótkim Mieczem lub Szerokim Mieczem. Całe klasy broni mają mniejszy zasięg od Długiego Miecza: pięści, martial arts z DLC, sztylety, proste młoty, proste topory itp. Długi Miecz to jest taki idealny środek można powiedzieć, perfekcyjna broń po prostu ;-) A jako ciekawostka z drugiej strony Wielki Miecz nie należy oczywiście do klasy wielkich mieczy tylko jest mieczem olbrzymim, to ci dopiero...
Gdzie tu mowa o Milady? Podałem od czego jest dłuższy Długi Miecz i że jest wystarczająco długi. O Milady ani słowa, bo to już klasa (Lekki) Wielki Miecz, a nie klasa Prosty Miecz, więc to oczywiste. Zatem cały dowód przeprowadzony przez thalara został zrobiony pod własną, całkowicie prawidłową i oczywistą tezę, że Długi Miecz jest krótszy od Milady. I ja się z tym absolutnie zgadzam, jest :-) Thalar zatem spiera się z samym sobą, sprawiając wrażenie, że spiera się z moją tezą ;-) Mało tego, dalej mamy tak o Długim Mieczu własnymi słowami thalara:
Tak czy inaczej nie chodzi o to, że są jakieś krótkie, bo nie są. Wg mnie chyba wypadają gdzieś pośrodku.
Czyli dokładnie to, co napisałem :-) Zatem gdzie problem?
Przy okazji czy Długi Miecz w Elden Ring jest krótszy od Długiego Miecza w Soulsach to nie pamiętam. Bardzo możliwe. Najfajniej by było wziąć standardowe miecze ze wszystkich DS i ER i sprawdzić ich długości między sobą i między grami (w nawiasach klasa z ER): Krótki Miecz (prosty miecz), Długi Miecz (prosty miecz), Claymore (wielki miecz), Póltoraręczny (wielki miecz), Zweihander (olbrzymi miecz), Wielki Miecz (olbrzymi miecz). Jak ktoś oczywiście chce i lubi takie rozkminki.
Thalar, jeżeli sobie przypomnisz, na samym początku na jakieś Twoje pytanie zasugerowałem abyś sobie sprawdził obok Długiego Miecza również lekko większy Claymore. On jest ciutkę dłuższy, ale niewiele, tak o kreskę od Długiego Miecza. Wtedy napisałeś, że nie, nie, bo to już za silne. No to teraz co? Widziały gały co brały. Jakby Ci nie pasował to byś zmienił. A jak Ci pasuje to nie ma co dyskutować, że w jakimś scenariuszu za krótki lub krótszy od czegoś. Bo jak rozmawialiśmy długość czy zasięg to tylko jeden z atrybutów broni. Obok tego jest dmg, skalowanie, rodzaj obrażeń, stance dmg, szybkość, animacja, moveset itp. itd. A jak nie będziesz mógł sięgnąć jakichś hitboxów Długim Mieczem to pomyśl sobie o pięściach, pałkach i toporach, tam jest krócej. A jednocześnie Długi Miecz jako prosty miecz będzie oczywiście krótszy od wielkich mieczy i olbrzymich mieczy.
Dla uniknięcia wątpliwości, ja to traktuję jako lekką żartobliwą dyskusję, a z tego co widzę jest między nami nawet pełna zgoda, więc ma nadzieję OK :-)
:)
Ale przecież, drogi xandonie, ja właśnie pisałem to wszystko w nawiązaniu do sytuacji, w której Minas Morgul nie dostał kopniaka w tył bijąc dzika od tyłu. Głośno zasugerowałem, że może to być zasługa tego, że długość miecza o nazwie "Dama" umożliwiła to bez takich konsekwencji. A ponieważ moje "Długie miecze" są krótsze od "Damy", to tak sobie głośno powiedziałem, że wg mnie wcale nie są takie długie. Zresztą od dawna tak uważam, bo każdy miecz z takich standardowych typu "Miecz nocy i ognia" i inne jemu podobne, gdy się weźmie do ręki, to są jakieś krótkie. Gdy za to wypadnie jakiś poważniejszy miecz rycerza lub znajdzie się go w skrzyni na wozie, to po wzięciu do ręki od razu widać jakie to ma długaśne ostrze. Tylko tyle i aż tyle :) Żadnej własnej tezy nie chcę udowadniać, bo nie widzę powodu :)
I tak jak wspominałem jest wiele fajnych mieczy (lub innego rodzaju broni) i każda na swój sposób jest ciekawa dla różnych osób. Nawet dla mnie jest sporo ciekawych broni, których nie używam. Nie dlatego, że są słabe ale po prostu najlepiej mi się gracza właśnie Długimi mieczami. Napisałem, że nie są one ani najsłabsze, ani najlepsze. Gdybym chciał grać najlepszymi mieczami (nie wiem, które to, jakby co), to bym zostawił te aktualne i się przerzucił na coś innego.
Może odniosłeś wrażenie, że zasugerowałem koledze Minas Morgul, że gra łatwiejszym mieczem, a ja trudniejszym, i teraz narzekam, że mam trudniej. Absolutnie nie. Jeżeli by tak było, to przecież bym się przerzucił na "Damę". Nie, po prostu przyzwyczaiłem się do tego czym gram i raczej tego nie zmienię. Nie robię tego z przymusu, nic nikomu nie chcę udowadniać, i nawet nie traktuję używania moich mieczy jako wyzwanie :)
Pamiętasz zapewne, że obawiałem się czy moje miecze będą na tyle dobre żeby ukończyć nimi ostatnich bossów w podstawce. Pisałem, że liczę się z tym, że będą za słabe i trzeba będzie je zmienić. Ale pisałem, że dam im szansę, bo może akurat dadzą radę. Jeżeli mam być szczery, że wątpiłem w to. Ale jednak okazało się, ku mojej radości, że są OK. I cieszy mnie to bardzo.
Wyzwaniem byłoby nie ulepszanie ich. Wtedy byłoby ciężko. Takie coś to może kiedyś. Nie teraz :)
Czy uważam, że łatwiej grać "Damą"? Nie wiem, bo nie grałem nią dłużej niż sprawdzenie jak działa. Oczywiście, że jeżeli bierzemy pod uwagę długość, to jest trochę łatwiej, bo może to w niektórych okolicznościach uratować nas od obrażeń. Czy to jest dla mnie jakiś problem? Nie, bo równie dobrze, ktoś może powiedzieć do mnie, że mam łatwiej, bo on gra sztyletami i musi zbliżyć się prawie na styk do przeciwnika. I to prawda. Czyli co, że ja mam łatwiej? A no mam łatwiej :) Czy robi mi to jakiś problem? Nie. Absolutnie.
Cieszę się, że się zgadzamy :)
A tak poza tym, to ja nie za bardzo chciałbym szeregować kogokolwiek z nas wg jakichś kategorii. Każdy gra czym mu najwygodniej. I to ma sprawiać frajdę. Mi sprawia. Wam sprawia. I tak ma być :) Ja na przykład kompletnie nie wiem jak się gra perfumami i czy jest łatwo, czy trudno. Natomiast ciekawi mnie jak wyglądają takie walki. Nie zaglądałem do przykładów na YT. Wiem, że można. Któregoś razu może obejrzę jak ktoś przechodzi ER w ten sposób. Ale to później gdy (jeżeli) przejdę dodatek.
Aha.. co do Claymora. Pamiętam mniej więcej tę rozmowę. Nie podoba mi się sposób walki tym mieczem. Próbowałem nim kiedyś grać w DS1. Dla mnie zbyt łatwa jest wtedy gra. Odpada. Jak zresztą większość wielkich mieczy i broni. Nie lubię wytrącania przeciwników non stop i przerywania im ataków. To jest dla mnie zbyt nudne i zbyt łatwe. I nie sprawia mi frajdy :)
Oglądałem (m.in.) Demonidiasa jak przechodził każdą część gier od FS. I niestety on sporo ataków nawet nie zobaczył podczas takich rozgrywek. Nie mówię o wyzwaniach typu "no death", RL1/SL1, itp. Wiele bardzo trudnych czy kłopotliwych sytuacji, które były u mnie, u niego nie miały racji bytu, bo przeciwnik nawet nie pokazał niektórych swoich ataków, bo cały czas mu je przerywał i wytrącał z równowagi. Nieee.... to nie dla mnie taka gra :) Zresztą niektórzy w komentarzach też to pisali, że nie widział niektórych ataków, bo cały czas je przerywał i wytrącał z równowagi przeciwnika, czy nawet bossa, albo wpadał w grupę 2-3 bardzo silnych przeciwników cios za ciosem całą grupę jednocześnie tak załatwiał.
Teraz się boję, że źle składam zdania, nie tak się wypowiadam, i naraziłem się zarówno
E tam, Dama akurat jest OP, moim zdaniem jedna z mocniejszych broni w grze :D. Taka Malenia nie ma za bardzo odpowiedzi na Damę. Są trudniejsze bronie w obsłudze:). Dama jest bardzo wszechstronna. Swoją drogą, w dużej mierze to może być kwestia stylu, bo np ludzie bardzo chwalą katany, a ja nie umiem tym grać.
Miałem chwilę przerwy od forum, zaraz nadrobię, jak Ci idzie :)
Zobacz czego dotyczył mój komentarz "oj tam, oj tam" - podałem wtedy w italiku :-)
Czy Długi Miecz jest długi? Umowne. W klasie prostych mieczy raczej tak. W całej grze za długi absolutnie nie jest :-) Podobnie jak Wielki Miecz, o którym wspomniałem, jest nie tyle wielki co olbrzymi, to znaczy nie należy do klasy wielkich ale olbrzymich mieczy :-) Więc określenie "tylko wielki" może być tu nawet mylące. Dlaczego? Bo biorę miecz i nazwa sugeruje, że mogę nim tak sobie machać jak wielkim mieczem, a jednak macham bardziej ociężale jak olbrzymim mieczem. Z kolei Zweihander jest formalnie "olbrzymi" a mi się zawsze wydaje tylko wielki. Wielka Pałka jest w ER bronią olbrzymią, a Wielki Topór nie ma w sobie nic specjalnie wielkiego. Dla mnie ta konwencja nazw jest dość umowna i nie ma akurat aż takiego znaczenia. Przyjmijmy spokojnie, że Długi Miecz nie jest długi. Wszakże "długość nie ma znaczenia". Natomiast sens mojego wpisu był taki, że jest wystarczająco długi.
Czy dzik nie kopnął w dwóch przypadkach MM bo ten zaatakował z tyłu z tak dużej odległości dzięki długości MIlady, że nie było triggera do kopnięcia? Nie wiem, to możliwe. Ciekawa obserwacja. MM może się wypowiedzieć czy tak jest i czy świadomie atakował z tyłu, wiedząc, że z jakiejś odległości jest bezpieczny i dzik nie kopnie. Przy okazji jak ładnie rolował ucieczki w większości przypadków. Ja nie mam akurat takiego doświadczenia, nie zwracałem na to uwagi. Walczyłem z Gajusem różną bronią. I taką krótszą od Milady i Długiego Miecza, i taką dłuższą od Milady i Długiego Miecza. Nie zauważyłem takiego efektu, może dlatego, że raczej nie atakowałem go w tyłek, tylko byłem nastawiony na zmianę pozycji. Natomiast kilka razy zwróciłem uwagę, że kopnął a jakimś cudem nie trafił.
Gdy za to wypadnie jakiś poważniejszy miecz rycerza lub znajdzie się go w skrzyni na wozie, to po wzięciu do ręki od razu widać jakie to ma długaśne ostrze.
Generalizacja. Jaki konkretnie miecz? Na przykład Miecz Zaprzysiężonego (żołnierza) występuje w dwóch klasach: prostej i wielkiej. Prosty Miecz Zaprzysiężonego ma dokładnie taką samą długość jak Długi Miecz. Z kolei Wielki Miecz Zaprzysiężonego to już klasa wielki miecz i z definicji ma większą długość. Spotykamy i takie i takie bronie, i z dropów i ze skrzynek. I tak, jeszcze raz, jak weźmiesz wielki miecz do ręki, to będzie dłuższy. Ale będzie Ci się nim wolniej machać. Proste miecze są krótsze od wielkich, a wielkie od olbrzymich, co do zasady. Nie ma co nad tym debatować. Jeżeli w klasie prostych mieczy znajdziesz dłuższy od Długiego Miecza to się podziel, może taki jest, nie wiem.
Gdybym chciał grać najlepszymi mieczami (nie wiem, które to, jakby co), to bym zostawił te aktualne i się przerzucił na coś innego.
A może grasz najlepszymi mieczami?
Może odniosłeś wrażenie, że zasugerowałem koledze Minas Morgul, że gra łatwiejszym mieczem, a ja trudniejszym, i teraz narzekam, że mam trudniej. Absolutnie nie. Jeżeli by tak było, to przecież bym się przerzucił na "Damę".
Nie myślałem w ogóle o MM. Natomiast w tym zdaniu widzę pewną nieścisłość w stosunku do dalszych i wcześniej powtarzanych stwierdzeń. Logika powyższego zdania, pewnie niezamierzona, jest taka: "gdyby Milady była łatwiejszym mieczem to przecież bym się przerzucił na Milady". Aby w kolejnej części wpisu stwierdzić np. "Claymore - Dla mnie zbyt łatwa jest wtedy gra. Odpada.". Trochę niespójne.
Ogólnie przyznam, że czasami nie rozumiem niektórych powracających jak bumerang wpisów i może stąd małe nieporozumienia. Długi Miecz to Twoja najlepsza i ulubiona broń, OK. Ale nie tak długa jak jakaś inna broń, OK. I nie przerywa ataków jak jakaś inna broń, OK. Nie wytrąca z równowagi jak jakaś inna broń, OK. I nie tak silna jak jakaś inna broń, OK. I tamte inne bronie są zbyt nudne i zbyt łatwe, OK. Masz kosmiczny level > 220 ale specjalnie nieoptymalnie przypisane cechy, aby nie było za łatwo, OK. Ale broń na +25 i "zaklęcia", aby jednak było czasem łatwiej, OK. I DW czyli też łatwiej, OK. Talizmany nie albo tylko niektóre, OK. Eliksiru nie albo tylko czasem, OK. Wszystko po to żeby nie było za łatwo, bo to odpada, OK. Nigdy tego albo tamtego, ale tylko to albo tamto. Grasz oczywiście jak chcesz i nic mi do tego, obyś miał frajdę. Czasami tylko przestaję rozumieć, więc postaram się nie komentować czy nie sugerować. Natomiast jeżeli robisz nieustanne wrzutki sugerujące, że masz tak jakby ciężej z tym mieczem, a inne bronie są zbyt łatwe, to moja reakcja po raz 10-ty będzie taka sama. Są bronie silniejsze i słabsze w tej grze, to oczywiste. Ale takie twierdzenia, że całe klasy broni są łatwiejsze od tego Długiego Miecza to iluzja. Czy łatwiejsze czy trudniejsze to będziesz mógł powiedzieć jak nimi przejdziesz grę lub zagrasz na tyle, aby je poznać w różnych sytuacjach i zbudować wokół nich jakiegoś builda. Może to zrobiłeś, nie wiem. To, że jakiś Demonidias jakoś tam gra i używa jakiejś broni, i Tobie oglądając go się wydaje, że mu łatwiej to jeszcze mało znaczy. Ja też jak oglądam GinoMachino to w jego wykonaniu każda broń jest łatwiejsza od mojej, nawet gołe pięści. Przecież jeszcze niedawno komentowałeś jak tam ktoś ma łatwo bo przełamuje coś pałką, a Tobie się to nie zdarza mieczem, a nie zauważyłeś 2H i nie wziąłeś pod uwagę całości różnic między pałką a mieczem, które akurat się równoważą. Pałką łatwiej bo szybciej przełamuje, a że krótsza od długiego miecza to już tu akurat bez znaczenia. To tak jakby ktoś grający jakimś ciężkim toporem chodził i cały czas powtarzał jak to ci grający długimi mieczami mają łatwo, bo lekko mieszczą 3 ataki w okienku bossa, kiedy jemu nawet jeden ciężko zmieścić, ale on tak nie będzie machał mieczem bo to nuda i łatwizna. Sam nie oglądam Demonidiasa, widziałem tylko kilka jego przypadkowych walk (PCR, Placek). Na tych co widziałem to był dopakowany pod kokardkę statami, wyposażeniem i ogólne całym buildem, czyli przeciwieństwo Twoich zasad. Zbroja kozobyka, kosmiczny udźwig, kosmiczne paski HP, staminy i many, kosmiczne talizmany i eliksir i krewetki i inkantacje, i buffy, i na koniec 2 olbrzymie bronie DW, i wtedy gra wręcz na wymiany. Nie mówię, że zawsze tak gra. A Ty tak grasz? Nie mówię o broniach. To jak to porównywać z takim buildem jaki sam zrobiłeś? Weź jakąś "łatwą' i "nudną" broń, o której piszesz daj ją na +25, ale z takimi statami jakie sam masz, skalowaniem broni pod te staty, i zasadami jakie stosujesz. I zobacz wtedy. Jak będzie łatwiej na bazie własnego doświadczenia to OK, może być. A może się okazać, że bez wprawy i ćwiczeń nawet nie zdążysz trafić takiego Słonecznika czy Pobratymca. Generalnie zawsze jest coś za coś. Ja osobiście unikam takich kategorycznych stwierdzeń, że coś jest zbyt łatwe lub zbyt trudne. Tak mam po ograniu wszystkich klas broni, od sztyletów do Niszczyciela Olbrzymów, w tym Długiego Miecza, prawie każda broń jest tak silna lub słaba jaką ją zrobimy buildem i stylem gry, i czasem sytuacyjnie zależy to od samego bossa. Udowadniają to zresztą ludzie tacy jak GinoMachino.
a na przykład kompletnie nie wiem jak się gra perfumami i czy jest łatwo, czy trudno. Natomiast ciekawi mnie jak wyglądają takie walki. Nie zaglądałem do przykładów na YT. Wiem, że można. Któregoś razu może obejrzę jak ktoś przechodzi ER w ten sposób.
Swoje pierwsze przejście DLC robiłem w całości perfumami, z wyjątkiem PCR. Założenie było takie, aby zrobić to pierwsze przejście jakąś nową klasą broni wprowadzoną przez DLC. Najpierw chciałem bojowymi tarczami, ale jak podali, że będą perfumy, to bez wahania poszedłem w perfumy. Grałem bez stosowania błędu w jednej z osobnych umiejętności, którą można było przypisać perfumom. To był błąd wersji premierowej, który wywalał dmg w kosmos, ale został szybko znerfiony. Czy łatwo czy trudno to zależy kto gra, jakie ma nastawienie, upodobania i jakiego zrobi builda.
Claymore. Dla mnie zbyt łatwa jest wtedy gra. Odpada. Jak zresztą większość wielkich mieczy i broni. Nie lubię wytrącania przeciwników non stop i przerywania im ataków. To jest dla mnie zbyt nudne i zbyt łatwe. I nie sprawia mi frajdy :)
OK, jak tak grałeś i było łatwiej to super.
Co do kopnięcia dzika, to jest coś w pocie czoła wyćwiczone :D.
Trzeba to zrobić w bardzo krótkiej animacji. Głównie atakowałem po bokach, ale istnieją fajne okienka, gdy wiadomo, że Dzik nie kopnie, natomiast kopniaka w tył da się załatwić klatkami nieśmiertelności.
Ciekawostka - w Wukongu też jest podobny boss, ale bez jeźdźca. I jego kopniaka albo nie da się uniknąć, albo jest to prawie niemożliwe.
Wracając do ER:
spoiler start
Czy to, że miałem trzech Strażników Drzewa, a nie dwóch, to normalne? Najpierw wyskoczył mi duet. Po zabiciu ich pojechałem do Wioski Szamanów. Tak swoją drogą nikogo tam nie spotkałem. Gdzie ci szamani? Wakacje? Po zrobieniu rundki po tym całym ich terenie wróciłem do miejsca gdzie był duet Strażników Drzewa i pojawił mi się trzeci Strażnik Drzewa. Szukałem kolejnego ale już nie było. Czy ich miało być trzech?
spoiler stop
Jest tylko dwóch. Taka sytuacja, że zabiłeś dwóch a potem wyskoczył jakiś trzeci nie powinna mieć miejsca. Bardziej odwrotnie, że zabiłeś tylko jednego a potem wróciłeś i znowu było dwóch :-) Bo ich trzeba zabić obu razem.
Wioska pusta jest, to fakt, lorowo może ktoś lepszy wytłumaczy. Ale zawiera jeden ciekawy talizman, który może Ci się jeszcze przydać, jeżeli używasz talizmanów, bo już nie pamiętam ;-)
Zastanawiam się czy trzymając L1, a następnie wykonanie parowania czyli L2, to nie jest takie coś w stylu deflect, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo? Jeżeli zrobisz parowanie (L2) w nieodpowiednim momencie, to L1 ochroni.
Haha.. chciałem zrobić kilka testów parowania z trzymanym blokiem, a skończyło się na samym parowaniu tak dla draki przez 1h :)
Na to bym nie wpadł, więc nie próbowałem :-) Logicznie to powinno być tak, że nawet jak trzymasz L1, to po L2 wchodzi animacja odbicia z wszystkimi konsekwencjami, chyba że L1 ją w ogóle blokuje. Co oznacza, że to powinno działać jak następuje, ale tego nie sprawdzałem:
1) Najpierw masz zasłonę z L1 po naciśnięciu i trzymaniu L1
2) L1 przestaje działać po naciśnięciu L2 i wchodzą klatki startupowe do parowania - jesteś bezbronny
3) Potem masz klatki samego parowania - albo trafisz albo nie
4) Potem znowu jesteś bezbronny do czasu kolejnego L1 albo L2
Tu kolejne zasadnicze różnice między parowaniem a deflect. Deflect działa od razu, bardzo szybko, praktycznie bez startupu, przynajmniej ja tego nie czuję, i bardzo podobnie dla większości broni i tarcz. W zasadzie nie trzeba się tego uczyć. Parowanie, w zależności od rodzaju zastosowanej umiejętności (popiołu wojny, bo to nie tylko Odbicie, zobacz poniżej) i narzędzia parowania, ma bardzo różne okienka startupowe i samego parowania, czyli różne ilości klatek. Jak parujesz puklerzem, to najpierw masz takie startupowe machnięcie na 8 klatek, a dopiero potem samo odbicie na 11 klatek. Jak parujesz średnią tarczą, to najpierw masz startupowe machnięcie na 12 klatek, a dopiero potem samo odbicie na tylko 5 klatek. W zależności czego używasz to musisz się trochę przestawić i uczyć, i zgrać z atakami przeciwnika. Na tą okoliczność podaję wszystkie rodzaje standardowego parowania w ER i ich parry frames (start of parry frames / # of parry frames @ 60FPS). Może się do czegoś przyda. Najłatwiej uczyć się na popiołach Carian Retaliation lub Golden Parry z dowolną tarczą małą czy średnią. A potem przejść na Buckler. Ale jak już pokonałeś tych magików w Lesie, to jesteś mistrzem.
Startup / parry
08 / 11 Buckler Parry
11 / 11 Parry + Small Shield
12 / 05 Parry + Medium Shield
12 / 09 Parry + Dagger
13 / 05 Parry + Fist
13 / 05 Parry + Claws
12 / 05 Parry + Curved Swords
13 / 05 Parry + Thrusting Swords
11 / 11 Stormwall + Small Shield
11 / 11 Stormwall + Medum Shield
08 / 14 Carian Retaliation + Small Shield
08 / 14 Carian Retaiation + Medium Shield
08 / 14 Golden Parry + Small Shield
08 / 14 Golden Parry + Medium Shield
13 / 09 Thops Barrier + Small Shield
13 / 09 Thops Barrier + Medium Shield
Uff... kolejne Ruiny palców za mną. Wszystko sprawdzone od wejścia za posągiem Mariki aż do dzwonu w Ruinach. Sprawdzony każdy krzaczek, każda nierówność terenu, zabity każdy przeciwnik. Po samych Ruinach palców mogłem już swobodnie chodzić. Więcej takich wędrówek już nie będę robił. Jedne i drugie ruiny zrobiłem w ten sposób pierwszy i ostatni raz :) Aczkolwiek klimat tak samo dobry w obu przypadkach.
spoiler start
A po drodze jeden z moich ulubionych bossów, czyli Bestia spadającej gwiazdy :) Ach jak dawno się z nią nie widziałem. I jak przyjemnie mi się z nią walczyło. Za pierwszym :) Ta nauka na dorosłej bestii nie poszła w las. Jednak zapamiętałem jak się z nią walczy. To nie był dorosły osobnik, więc łatwiej, ale mimo wszystko pamiętałem. Fajny, fajny boss :)
Nie wiem czemu wioska szamanów pusta, i czemu 3 Strażników Drzewa. No chyba, że w obu przypadkach tam miało być.
spoiler stop
[1] Może odniosłeś wrażenie, że zasugerowałem koledze Minas Morgul, że gra łatwiejszym mieczem, a ja trudniejszym, i teraz narzekam, że mam trudniej. Absolutnie nie. Jeżeli by tak było, to przecież bym się przerzucił na "Damę".
[2] Nie myślałem w ogóle o MM. Natomiast w tym zdaniu widzę pewną nieścisłość w stosunku do dalszych i wcześniej powtarzanych stwierdzeń. Logika powyższego zdania, pewnie niezamierzona, jest taka: "gdyby Milady była łatwiejszym mieczem to przecież bym się przerzucił na Milady". Aby w kolejnej części wpisu stwierdzić np. "Claymore - Dla mnie zbyt łatwa jest wtedy gra. Odpada.". Trochę niespójne.
Jeżeli skupisz się tylko na tych dwóch zdaniach, które zacytowałeś [2], to jest sprzeczność.
Natomiast jeżeli zobaczysz na cały mój wywód [1], to pisałem, że jeżeli odniosłeś wrażenie, że narzekam, że mam trudniej, to przecież moje narzekanie mógłbyś uciąć pisząc, że przecież mogę się przerzucić na "Damę", a nie narzekam i dalej gram "Długimi mieczami". To miałem na myśli.
Pytanie czy ja narzekam, że mam trudniej niż inni? Proszę o wskazanie takiej wypowiedzi. Mogę stwierdzić, że mam trudniej, bo to fakt. Faktem jest, że narzucam sobie jakieś ograniczenia, bo inaczej jest mi nudno. Ale nie narzekam, że mam trudniej niż inni. Może tak to z boku wygląda. To źle.
Natomiast mogę czasami narzekać, że mam trudno i ledwo daję radę. To też fakt i nie stoi to w sprzeczności z akapitem wyżej. Rozróżniam narzekanie, że mi trudno, od narzekania, że mam trudniej niż inni. W sumie to nie wiem jak innym jest trudno w danym momencie, bo nie analizuję tego. Narzekam, że jestem cienki, bo nie mam takich umiejętności, które czasami by się przydały.
Sam źle te zdania układam i można mnie różnie zinterpretować. Czasami nie wiedząc co mi siedzi w głowie, można pójść w pokrętnym kierunku niż to co chciałem przekazać. Rozsądniej będzie jeżeli przestanę pisać, bo nic dobrego z tego nie wynika, a tylko mi teraz głupio. Uwalniam wątek od moich narzekań.
Co do kopnięcia dzika, to jest coś w pocie czoła wyćwiczone :D.
Trzeba to zrobić w bardzo krótkiej animacji. Głównie atakowałem po bokach, ale istnieją fajne okienka, gdy wiadomo, że Dzik nie kopnie, natomiast kopniaka w tył da się załatwić klatkami nieśmiertelności.
Tego nie wiedziałem. Czyli boss nauczony bardzo dobrze :)
Moje głośne dywagacje odnośnie długości mieczy były niepotrzebne. Gdybym wiedział, to bym się nie wygłupił.
Dziękuję za opis z klatkarzem przy parowaniu. Dla mnie bardzo użyteczne :)
Jest tylko dwóch. Taka sytuacja, że zabiłeś dwóch a potem wyskoczył jakiś trzeci nie powinna mieć miejsca. Bardziej odwrotnie, że zabiłeś tylko jednego a potem wróciłeś i znowu było dwóch :-) Bo ich trzeba zabić obu razem.
Nawet nie siadałem do ogniska. Wszystko było ciągiem. Nic się nie stało. Po prostu jedna walka więcej. Lubię ich, więc nawet spoko :)
Wioska pusta jest, to fakt, lorowo może ktoś lepszy wytłumaczy. Ale zawiera jeden ciekawy talizman, który może Ci się jeszcze przydać, jeżeli używasz talizmanów, bo już nie pamiętam ;-)
Muszę zobaczyć czy ten talizman podniosłem, bo nie pamiętam żebym coś podnosił ale może mam zaćmienie umysłu.
Co do Strażników Drzewa to może znowu coś nietypowego w wersji na PS4. Podobnie jak z tym koksownikiem, którego nie mogłeś zaktywować, obejrzałem ten filmik i Twoją determinację :-) Zarówno jeden jaki i drugi przypadek jest dla mnie bardzo nietypowy bo mi się tej klasy problemy nazwijmy natury logicznej (więcej mini-bossów, brak aktywacji widocznego mini-bossa) nigdy nie trafiły pomimo tych wbitych godzin.
Talizman z wioski szamanów daje max wysoką ochronę przed świętymi obrażeniami. Niektórzy twierdzą, że jest niezbędny lub bardzo przydatny w walce z PCR. Ja bym tak nie powiedział, ale zobaczysz sam.
Elden Ring to niewątpliwie jedno z arcydzieł gamingu. Spokojnie plasuje się obok takich arcydzieł gamingu jak: Kingdom Come Deliverance 1 i 2, RDR1 i 2, Cała seria Souls, Bloodborne, Death Stranding, Flight sim2020/2024, Starsze części Stalkera oraz stalker 2. Myazaki król
Elden ring to niewątpliwie jedno z arcydzieł gamingu. Spokojnie plasuje się obok takich arcydzieł jak: Kingdom Come Deliverance 1 i 2, RDR1 i 2, Cała seria Souls, Bloodborne, Death Stranding, Flight sim2020/2024, Starsze części Stalkera oraz Stalker 2. Myazaki król
Night...Ależ to będzie sztos. From software jak zwykle pieć kroków przed całą branżą. Fenomen dzisiejszych czasów. Miyazaki król
A już miałem kończyć przygodę z ER :-))
As Night Falls, We Rise.
ELDEN RING NIGHTREIGN
A New Co-op Action Survival Game
Releasing Worldwide in 2025
Number of players: 3 (Single player also supported)
Zamiast zwiastuna załączam materiał z jego analizą od FightinCowboy i poniżej wycinki z oficjalnego Press Release.
https://www.youtube.com/watch?v=Ll5cR6cQXOU
==========================================
A co-op action survival game that reforms aspects of ELDEN RING’s game design into a brand-new experience
This title is an action game where players cooperate to overcome a variety of challenging situations. While carrying over elements from ELDEN RING, such as weapons and enemies, the game design has been reformed to provide players with a completely new gameplay experience. Players will choose from a cast of unique characters to face off against a new threat.
ELDEN RING NIGHTREIGN - Game overview
* A thrilling gameplay experience in which players can enjoy a fast-paced mix of RPG elements such as dungeon exploration and character leveling, paired with intense combat against powerful enemies.
* Players must work together to survive for 3 days within an expansive world.
* Players will need to prepare wisely by exploring the world and strengthening their characters in order to overcome the onset of Night, and the powerful Nightlords that await them on day 3.
* A world that changes every time you play
* ELDEN RING NIGHTREIGN takes place in the land of “Limveld”.
* Players will feel a deep sense of accomplishment from not only overcoming challenging enemies, but the map itself.
* Strengthen your chosen character as you traverse the everchanging world, with new key locations, enemies and weapons awaiting you each time you play. The key to overcoming each of the Nightlords lies in how you explore the world and strengthen your character in preparation for the challenge ahead.
* Warriors standing against the Night. 8 warriors known as “Nightfarers” have gathered to face 8 formidable threats. Their ranks consist of a variety of characters, including swordsmen, witches and other strange outlanders, all with unique abilities and backgrounds. These warriors wield powerful “Character Skills” and “Ultimate Arts”, such as a special dagger that creates weak spots in enemies, or the ability to summon a giant tombstone from below. These unique abilities offer an additional layer of strategy when facing enemies, and allow players to enjoy a range of distinct playstyles.
Dzięki Xandon, jesteś pierwszą osobą, która wspomniała o tej formule trochę więcej i podkreśliła, że single player jest również opcją.
Bo grając pod multi muszę się najpierw przygotować psychicznie na braindedów w drużynie lub na bycie braindeadem w drużynie. Raczej nie znajdę do tego stałej ekipy :). Jak się przyjmie, to dam temu szansę.
Po komentarzach (nie tu), widzę, że ludzie są zaintrygowani i że rzekomo istnieje podobny mod oraz że jest popularny. Miyazaki jednocześnie powierzył zrobienie tej gry dyrektorowi odpowiedzialnemu za walkę w Soulsach.
No więc zobaczymy.
Absolutnie nie moje klimaty gameplayowe (jesli chodzi o forced/random coop to jestem zdecydowanym jaroszem ;) Trauma z mmo/WoWa boli przez cale zycie), ale kibicuje wszystkiemu co robi From Soft, chociazby ze wzgledu na walory artystyczne.
Zycze grze jak najlepiej.
CHoc i tak calkiem mozliwe ze zagram, bo mam jednego znajomka, z ktorym od lat gram w multi (zaczalo sie od WoWa wlasnie), jesli juz jest jakies fajne.
Wiec jesli bedzie mozna grac nonstop w static party to why not?
Dokladnie, ja to widzę trochę jak granie randomizera na czas, czyli startujemy sobie w czymś ala Limgrave, tworzymy sobie build i trzeciego dnia jazda pod bramę, naklepać bossowi. W sumie to istnieją mody i czelendże, które robią dokładnie to.
Tylko bossowie różni. O ile właśnie da się sensownie grać na singlu. Nie wykluczam multi, ale to raczej będzie od wielkiego dzwonu.
Na trailerze widać, że animacje, armory są dopracowane i nowe. Jest sporo zapożyczeń, ale i oryginalnych bossów.
Jeśli to zadziała w SP, to może być nawet zabawne. To może mieć potencjał.
Ale powiem Wam, że boję się trochę:). To moja ulubiona gra. Miyazaki oczywiście wspomniał, że on sam zamierza się zająć tymi bardziej hardkorowymi produkcjami, ale ma w swoim otoczeniu ludzi, którzy mają pomysły i chce im dać trochę swobody.
Najpewniej sprawdzę :).
Ale się boję.
Ale i trochę się uśmiecham... Jak pomyślę o minie Vaatiego :D.
Się okaże, że to było multowersum od początku i jazda!
Ja jeszcze nie wiem Panowie, ale vibe pozytywny. Na pewno zagram i na pewno co-op nie wchodzi u mnie w ogóle w grę, ale jako opcja single player jak najbardziej, stąd ulga, że jest. Nie mam wyczucia do takich formuł, ale intuicja mówi mi, że może mi się spodobać. No bo ja lubię szybkie przebiegi, chciałem kiedyś mieć boss rush w ER, a tu coś takiego oryginalnego wpadło. Widzę nowe mechaniki, wrzutki bossów z innych gier FS. Fire Keeper i Nameless King to jest zdziwko :-) Ciekawe jak z lore to wszystko poukładają he he. No nic, Mortal Shell: The Virtuous Cycle do podstawowego Mortal Shell mi się bardzo podobał, to może to też zaskoczy, bo to coś podobne.
Z tego co widziałem na nowych analizach to pojedyncza rozgrywka trwa poniżej 1h = 3 dni po ~15 min. Po każdym dniu mierzymy się z większym bossem i na koniec z tym głównym bossem lordem, do którego zakładam prowadzi ta brama na końcu zwiastuna. 8 postaci / klas do wyboru - wyglądają ciekawie. Ładny też dopracowany armor, bronie, umiejętności, skoki po ścianach jak w Sekiro i ptaszek do fruwania po świecie niczym lotnia w Zeldzie :-) No a obszar świata kurczy się sukcesywnie z każdą minutą gry, co powoduje, że trzeba sprawnie i taktycznie podchodzić do prepu.
Wrzucam nowszy i krótszy film od FightinCowboy skupiający się już tylko na zwiastunie, analizie walki, klas itp. - ciekawe.
https://www.youtube.com/watch?v=ItPw0BEPnpM
Elden Ring to jest jednak takie "dziadostwo", że człowiek tylko szuka najmniejszego pretekstu, aby sobie jeszcze raz przejść lub coś tam podziubać :-)) Przecież tyle czasu i tyle razy i na tyle pierdyliadów sposobów się w to grało jednym ciągiem po premierze w doborowym towarzystwie premierowych weteranów ER. Potem odinstalowałem z postanowieniem, że starczy tego dobrego i nigdy więcej... Tylko, że potem pojawił się Minas Morgul i Bukary, no i trzeba było zainstalować znowu :-) A potem tak przy okazji z ciekawości RL1, a potem jeszcze tylko RL1 NG+1. A potem DLC. A jak DLC to może tak różnymi nowymi klasami broni z DLC. A potem jeszcze tak na wszelki wypadek trzeba było utrwalić PCR, też na różne sposoby :-)) A potem przyszedł thalar i znowu się zaczęło :-) A potem skoro i tak siedzimy w tym świecie to może jeszcze zardzewiałą kotwicą, toporem kata, sztyletami, biczami. A jak już zaliczone zostały wszystkie klasy broni i ER miał definitywnie lecieć z dysku, to FS nagle ogłasza jakiś ER Nightreign..... I tak, wiem, to "standalone game", ale już tak sobie myślę czy może zacząć się powoli przygotować pod te nowe klasy.... I jak tam sobie powiązać Fire Keeper i Nameless King z DS3 z Ziemiami Pomiędzy, chyba w innym wymiarze. Tu by się przydał SF z jego wieloświatami, oppps, tego nie powiedziałem. To się chyba nigdy nie skończy, chyba że FS wyda coś nowego w stylu Sekiro 2, BB2, czy DS4 czy coś tam jeszcze innego. Bo samo AC6, choć cudne, mnie nie odciągnęło od ER. Jedyna nadzieja w tym, że Nightreign w trybie single player okaże się jakimś totalnym niewypałem ;-)
A ci już grali w tego Nightreign i to pełne cykle ==>
https://www.youtube.com/watch?v=MFzdjESw1mo
Po wysłuchaniu jestem podekscytowany. Tryb solo oznacza faktyczne solo z odpowiednio mniejszym HP bossów. Myślałem, że to może będzie 1 + 2 x AI, ale wygląda że nie, gramy sami jak tradycyjnie. Sama gra to są sesje 3 (dni) x 15 min, czyli takie żwawe speedruny. W tym czasie < 1h trzeba się wylevelować i wyposażyć od zera do bohatera na stopniowo kurczącej się mapie, do bycia gotowym do coraz trudniejszych walk z bossami po każdym dniu. Bossowie randomowi. Mogą się trafić jak ci nowi z trailera, a może się trafić np. taki draconic tree sentinel. Świat za każdym razem wygląda inaczej. Sama walka podobno świeża dzieki nowym mechanikom, i wygładza czy poprawia niektóre "kanty" Eldena, znaczy bardziej perfekcyjna. Podoba mi się, jako zastępstwo do tradycyjnych speedrunów. Jak mi jeden tradycyjny speedrun zabiera 2h, to teraz będzie do 1h, czyli lepiej :-)) Gra to pełny pakiet, nie usługa, żadnych mikrotransakcji.
Xandon, to może być świetne, jeśli właśnie Twoje założenia się sprawdzą. Im bardziej o tym czytam, tym mocniej chcę ten tytuł sprawdzić.
No bo tak, usłyszałem coop, z kurczącą się mapą, to pomyślałem: battle royale i ruski na mikrofonie. Dzię ku ję.
Ale teraz tak. Co-op nieobowiązkowy, a nawet jeśli do niego dojdzie, gracze są w stanie robić co im się podoba, a jedynie na końcową walkę są teleportowani razem. Nie zamierzam z tego korzystać, ale to nie wydaje się uciążliwe.
W każdym razie, jeśli ta roguelikowa formuła zostanie prawidłowo zaimplementowana, to może być bardzo fajnym "modem", "trybem", który mi zastąpi speedruny na Margita. Bo i owszem - podobną przygodę wykrajałem sobie czasem w podstawce. 30 min na gear up i jazda na Margita. Mam tak zaczętych kilkanaście postaci. Kompaktowa przygoda.
Myślę, że jeśli:
- predefiniowane postaci będą zróżnicowane
- loot będzie zrandomizowany i losowo się pojawiał na mapie
- pomniejsi wrogowie będą zrandomizowani
- mapa będzie podlegać zmianom, ew. zawartość na niej
- walka dostanie kolejny revamp mechaniczny. A wg. Cowboya tak właśnie będzie, bo nawet Nameless King ma eldenowe pociski, a nie typowo soulsowe.
- nie będzie to live service
To dostaniemy mini grę o dość długiej żywotności, potencjalnie piaskownicę dla deweloperów do testowania mechanik walki na żywo, które później zrecyklują w typowo pełnoprawnych, fabularnych produktach.
To są nsdzieje.
Obawy to to, że pan Miyagi przy tym nie uczestniczy oraz to, że mechaniki mogą być uproszczone w stosunku do ER, ale tutaj mam do obejrzenia jeszcze pozostałe twoje filmy, bo widziałem tylko cowboya.
Ujmę to tak: to jest mega dziwne, ale jak się tego nie popsuje, to może okazać się zabawne.
Dobre uwagi. Ten Nightreign to i tak ewentualna wisienka na torcie. Bo nikt się tego nie spodziewał - fajne były reakcje :-) więc jak wypali to dobrze, jak nie to nie, zawsze zostaje główny Elden. Tylko niesmak by wtedy pozostał i cień na marce ER. Puryści mogą być też zażenowani rozwadnianiem uniwersum i możliwymi lorowymi fikołkami. Natomiast to, że nie robi tego bezpośrednio Miyazaki to się w ogóle nie boję. Ja mam zawsze lekki dystans do kultu jednostki. Zawsze za nim stoją inni ludzie, a on pilnuje i gwarantuje swoim nazwiskiem. Cały czas wszystkiego nie będzie robił czy doglądał wszystkich szczegółów, jak się chcą rozwijać horyzontalnie. A jak zapłodnił innych swoim zasadami, to jest zdrowe podejście. Inni ludzie mogą nas też zaskoczyć świeżymi pomysłami przy zachowaniu stałych jakości FS. D2 złe było? ;-) Generalnie rozumiem ten pomysł. Bo ciężko mi sobie wyobrazić ER2 po takiej olbrzymiej produkcji ER+SotE. Z drugiej strony ciężko nie skapitalizować takiego sukcesu, jeżeli są jeszcze pomysły, a nie tylko skok na kasę.
Ja jestem na takim etapie przygody z Eldenem, że nie będę już miał "pierwszych razów", długich przejść czy odkryć. Ale regularnie nachodzi mnie ochota na jakąś "krótką partyjkę z Eldenkiem". Czy to po jakiejś przerwie, czy przy okazji grania w inne gry, które mnie czymś zniesmaczą, nie dadzą akurat takiej satysfakcji z walki czy eksploracji. Wtedy wskakuje się do Eldena, robi jakiś przebieg czy nawet jakieś katakumby i działa jak lekarstwo. Tylko takie przebiegi np. od zera często oznaczają sporo prepu i długie trasy biegania dla kilku ulubionych walk. Więc na moim etapie taka formuła jak w Nighreign może być wręcz idealna. Wolny wieczór i godzinka E2E z NR, a randomizacja będzie wtedy atrakcją. Tylko jest jeden problem ;-) Stałym elementem tych moich partyjek z Eldenem jest też regularne odwiedzanie PCR, zawsze otwarty na jakiejś postaci. Nie spodziewam się go w NR, chyba że... Zobaczymy, co będzie to będzie. Ja tak mam, że wolę masterować jedną formułę, jeżeli gra daje jeszcze takie możliwości, niż rozpraszać się na wiele innych gier i premier, więc mi wstępnie pasuje :-)
VaatiVidya zebrał do kupy wszystko co wiadomo o NIGHTREIGN z dotychczasowych materiałów oraz doświadczeń PCGamer i IGN z ogrywania tego spin-offa. Powiem szczerze, że o ile dotychczas byłem "tylko" zainteresowany to teraz jestem nawet podjarany :-) VV też jest podekscytowany dokładnie z tego samego powodu co ja. Kolejne przejścia czy speedruny w Elden Ring to był zawsze ten sam znajomy świat i sporo samego biegania. NIGHTREIGN pozwoli na speedruny, ale za każdym razem jakby w innym świecie i z innymi przeciwnikami, co może zapewnić nową świeżość na długi czas i wiele przejść. Zobaczymy w praniu. Szybkie streszczenie poniżej. Ogólnie przerzucę się chyba do innego wątku, aby tu nie spamować, a GOL otworzył dedykowany wątek do tej nowej gry. Zacznijmy od oficjalnej definicji gatunku i próby zaszufladkowania, he he, powodzenia w rozkodowaniu:
"NIGHTREIGN is a PvE co-op survival roguelike soulslike with some battle royale and extraction elements."
https://www.youtube.com/watch?v=sckrqddGOUY
Jak wyglądają sesje NR:
* Wybór jednej z 8 predefiniownych postaci jako podstawy do dalszego rozwoju swojego unikalnego builda, z broniami, statami itp. VV omawia poznane dotychczas klasy: 4 bardziej szczegółowo, 3 tylko z obrazka i 1 tajemnicza nieznana, której nikt jeszcze nie widział. Każda z tych klas-postaci ma unikalne cechy w kategoriach: 1) passive traits, 2) unique ability, 3) ultimate attack, 4) favoured stats. Przykładowo Nightfarer, to ten podstawowy z trailera, ma taki profil:
1. Passive traits: sidestep dodge (a'la Bloodborne)
2. Unique ability: wylder's claw shot
3. Ultimate attack: wylder's explosive shot
4. Favoured Stats: higher HP
* Postaci są dość różnorodne. Jeden ma towarzysza (prochy ducha). Jeden ma natywną mechanikę deflect, ale inną od tej Deflecting Hardtear z DLC (widać w akcji na zwiastunie i wygląda kozacko). Jeden może wznosić elementy podłoża. Łucznik ma jakiś oryginalny tryb strzelania z 3 osoby. Itp. Itd.
* Po wybraniu własnej postaci, z wszystkimi pozostałymi bohaterami możemy wejść w interakcje i pogadać przy Okrągłym Stole. Każdy z bohaterów ma swoje unikalne story line i backstory.
* Grać możemy ze znajomymi na hasło, samemu lub z randomami online. Gra podobno wymaga strategii i synergii drużyny, więc trochę się obawiam o tą walkę solo czy jej atrakcyjność. Zwłaszcza split bossów sugeruje projektowanie pod co-op.
* Jedna sesja gry to 3 dni po 15 min. Po ustawieniach przy Okrągłym Stole zaczyna się lotem i lądowaniem w "Limveld". Znane komponenty świata Elden Ring są tu pomieszane w każdej sesji, z bardzo różnymi elementami, każda wersja świata daje bardzo różny feel. Biegamy z 150% prędkością ER, ale bez Torrenta, ale z większymi możliwościami wspinaczki i poruszania wertykalnego, w tym latanie. Startujemy z LV1 i początek każdego dnia to dość szybkie levelowanie i zbieranie lootu, który zawiera unikalne bronie z różnym poziomem, rzadkością i właściwościami, pasywne skille i affinities. Ulepszanie broni to duża część rozwoju. 3 sloty broni na każdą rękę, ale nie przejmujemy się ciężarem. Bronie mają pasywne buffy aplikowane do postaci. Generalnie różnorodność . Śmierć nie powoduje śmierci tylko tzw. stan upadku, towarzysze mogą nas wtedy przywrócić do życia przez uderzenie bronią - ciekawe. Śmierć w dzień i śmierć w nocy mają inne konsekwencje. Wszystko znika po śmierci, zostaje tylko tzw. "murk" będący walutą do zakupu reliktów i innych itemów w Twierdzy Okrągłego Stołu. W trakcie dnia możliwe są dodatkowe inwazje wrogów typu Margit, a ich pokonanie daje tzw. favor of the night.
* W Twierdzy Okrągłego Stołu dostępna jest Sala Treningowa do wypróbowania builda.
* Gra posiada Codex z lore postaci i wrogów.
* W grze nie można zostawiać wiadomości dla innych graczy.
* Do levelowania postaci nie trzeba siadać w Punkcie Łaski, wystarczy się do niego zbliżyć. Możliwa opcja automatycznego levelowania z rekomendowanymi statmi lub ręcznie.
* Formuła gry zapewnia stopniowe budowanie napięcia każdego dnia. Każdy dzień to mini cykl eksploracja - looting - wyzwania walki. To jakby kondensacja doświadczenia ER w jednej krótkiej sesji.
* Koniec 3-go dnia to walka z jednym z Night Lordów, jest 8 różnych, z czasem rosną w siłę, jeden z nich - Gladius został pokazany w zwiastunie - to te 3 wilki.
* Spodziewane spore replayability - różnorodność wariacji lokacji i przeciwników.
* Przeciwnicy i postaci z Dark Souls - Centipede Demon z DS1, pajączek z DS2, Fire Keeper i Nameless King z DS3. Kontrowersyjne. VV dokonał z dużą rezerwą pierwszej karkołomnej próby wytłumaczenia i połączenia uniwersum Dark Souls i Elden Ring ;-) Przeciąganie między światami przez Night Lordów :-)) Ogólnie NIGHTREIGN to osobna historia, świat równoległy do ER, ale może dać nowe klucze do lore ER.
* Oficjalne z kanału Dark Souls, czyli jest coś na rzeczy :-))
"In the Night, ancestral foes await - remnants of a fire that once burned bright"
Nie mam nic przeciwko temu, żebyśmy tu o tym pisali, podobnie jak pisze się o SOTE. Możliwe, że jeśli gierka okaże się sukcesem, to dostanie własny wątek i wtedy się przeniesiemy :).
Obejrzałem film, w zasadzie nie jestem do końca pewien, czy podobny rodzaj gry istnieje. Rzecz jasna nie jest to Battle Royale, mimo istnienia jednej z mechanik. Ani jakieś monsterhuntetowate coś. Z innych gatunków zaczerpnięte są też te ulty/skille. To będzie coś "swojego" i za sukces tego trzymam kciuki. Wydaje mi się, że jeśli się to dobrze zaplanuje, gra może stawiać Cię przed poważną konsekwencją - chcesz użyć "ulta" teraz, na lżejszych mobach, czy chcesz poczekać z nim na bossa, a teraz się przemęczyć.
To może zażreć. Wydaje mi się, że taka gra będzie musiała:
- utrzymać fromsoftowy poziom wyzwania
- postawić gracza przed wyborami na ścieżce rozwoju postaci. Coś zyskujesz, coś tracisz
- utrzymać replayability poprzez randomizowanie zawartości
Masz też rację, że nie ma co jechać z kultem jednostki, bo człowiek, który to będzie robił odpowiadał za stworzenie lokacji w DS1 i walkę w DS, ER, BB. Tak wiec mimo tego, że jest to nowa formuła, nie trafiło na laików. Na pewno plusem jest też to, że firma nie przeszła do tej pory drastycznej redukcji etatów i jej know-how został przy ludziach. I bardzo dobrze.
Oczywiście, ostatecznie próba wejścia na rynek z nową formułą gatunku jest ryzykowna, ale wydaje mi się, że istnieje obiektywna lista rzeczy, które już teraz można wymienić, a które uczynią tę produkcję ciekawą. I raaaaczej autorzy też to wiedzą :).
Zastanawia mnie tylko jedno.
Jak będzie wyglądać gra pve solo, gdy nikt nie może cię wskrzesić. Czy gra zapewni jakąś automatyczną metodą wskrzeszenia. Zakładam, że tak, bo ---> screen dla jaj.
:-)
Po tym obrazku moja ekscytacja wzrosła +1 ;-)
Tak, masz rację, napisałem też o tym, ponieważ będę grał wyłącznie solo, to nie wiem jak będzie ze splitem tych bossów i wskrzeszaniem. Ale ogólnie się nie martwię. Teraz to już będę spokojnie czekał. Bo widzę z drugiej strony, że niektórzy poszli w druga stronę - że FS się kończy, że tani reuse assetów itp. itd. Właśnie nieszczęśliwie oglądnąłem sobie dziś rano nowy syntetyczny filmik Demonidiasa w tym temacie, który poszedł trochę inną droga niż VV. Czyli standard w branży - jeden tworzy i chce coś tam zrobić ciekawego, jeszcze nie powiedział do końca A i już jest tysiąc znawców i wróżbitów, co tłumaczą milionom jak bardzo to nie ma sensu ;-)
Wbrew pozorom, NR odnowił moje zainteresowanie ER. W weekend zastanawiałem się co mam zrobić z tymi wszystkimi postaciami, na których grałem. I wpadłem na coś takiego - od teraz gram wyłącznie na jednej, najwyższej, najpełniejszej postaci obecnie NG+10 LV 327. I tam będę sobie cykał kolejne szybkie przebiegi do czasu do czasu, do czasu NR. Taki NG+7 daje fajny feel bo jest dość trudno tak mniej więcej 150% normalnego NG, przełamywanie jest dużo trudniejsze, PCRa praktycznie już nie można przełamać itp. itd. I tak się będę trochę bawił. Motywuje mnie dobicie do uniwersalnego builda na wszystko, ale przy LV 327 to mam 60, 20, 60, 80, 80, 16, 80, 10, czyli Inteligencja i Mistycyzm w powijakach :-) Kiedyś widziałem taki chillout na NG+100 i do tego dążę. a potem NR :-))
Wiem ze nikt tego nie czyta, ale pare razy pisalem o tym ze jest jedna rzecz, ktora mi sie nie zgrywa i ktora absolutnie nie jest w grze wyjasniona...
Skad/od kogo Marika wziela moc i z czego wyciaga zlote wlosy w story trailerze (obrazek)?
Wlosy, ktore zostaly uzyte do uzyskania boskich mocy od Greater Will (co widzimy pare kadrow dalej).
Poprzednio myslalem ze to byl poprzedni bog/szef, czyli Gloam Eyed Queen.
Niby pasuje bo ma sens, ale w grze nie ma ani piksela ktory by na to w sumie wskazywal.
No i dostalem w koncu olsnienia, i oczywiscie od razu wstyd jak mozna byc tak slepym i glupim.
To jest Metyr, ktora byla tam juz wczesniej.
Pasuje.
To w jakim stanie jest Metyr, jej rana, utrata zdolnosci komunikacji z szefem (z powodow fizycznych lub uznania przez GW za niegodna/slaba), itd...
Wyglad ciala w ktore Marika pakuje swoja piekna raczke tez pasuje.
Strzelam ze rana zostala zadana tym:
https://eldenring.wiki.fextralife.com/Godslayers+Greatsword
Maliketh zabral miecz po pokananiu Gloam Eyed Queen i dal Marice, albo sam go uzyl do zranienia Metyr.
No jak to sie slicznie spina teraz.
Nie wiem czy to jest tak proste i kazdy to wiedzial, a ja jestem glupi, ale w koncu mi jeden z ostatnich trybow wpadl w odpowiednie miejsce i cala historia ma teraz 100% sensu.
No to moge czekac na nastepna gre w spokoju ducha. ;P
O_o
Mam tak jak Bukary.
Jak się to czyta, to jest jedyna rzecz jaka ma przecież sens i jest do bólu logiczna :D.
Ja też czytam. Jednak nie do końca jeszcze ogarnąłem wątek historii ER, więc się nie wypowiem. Przy zagłębianiu się w to wszystko będę miał na uwadze te rozmyślania :)
Troche mialem zagwozdke z tym co mowi narrator wczesniej, bo mimo ze pare hentaiow sie widzialo za mlodu ;), to nie chcialbym wiedziec co znaczyloby "seduction" w kontekscie Metyr i Mariki.
"Miquella The Kind spoke of the beginning.
The was seduction, and the betrayal"
Wychodzi na to ze betrayal odnosi sie do Metyr, zas seduction do hornsent i "nietypowych" metod wykorzystywania swoich atutow i kobiecosci przez nasza krolowa. ;)
Kolejny klocek pasujacy to unikalna animacja smierci Metyr. Jak zginie to wydaje mi sie ze ona wraca do "miejsca spawnu", albo nawet bezposrednio do samego GW. Animacja ta przypomina cos ala wessanie do czarnej dziury.
Marika jej nie zabila i poraz kolejny wykazala sie kolosalna empatia, zostawiajac ja bez celu, bez laski, okaleczona i oszalala zeby jej rodzila palce, ktora i tak nie dzialaja i sa czysta sciema dla pospolstwa w Lands Between, oraz zeby tatus sie nie dowiedzial co sie tak naprawde stalo.
Calkiem mozliwe, ze prawdziwym (i jedynym tak naprawde waznym dla Mariki, bo cos mi sie wydaje ze miala swoich ludzi gleboko w.... powazaniu) motywem stojacym za purge Shadowlandsow i tym jak wykorzystala Messmera bylo tylko to zeby ukryc "poczatek" i pogrzebac cala wiedze o Metyr.
Wspaniala kobieta.
Nie dziwne ze Ten Ktorego Imienia Jeszcze Nie Mozemy Wymawiac sie tak wkurzyl jak sie dowiedzial. Normalnie tak sie wkurzyl ze az umarl (well... yes, but actually no... hehe). ;)
No i przez przypadek zabiłem Messmera. I tyle by było z moich kilku dni nauki no hit na nim. Ehh....
Aż tak siadł?
Szaleństwo :D
To moje podejście i uważam, że udało mi się na niego znaleźć bardzo teatralne otwarcie. Wyskok z unikiem i po łbie go. Pierwsze 11 sekund. Nic ładniejszego już nie wymyśliłem.
https://youtu.be/ZGAW6qfDgZA?si=7bdXDxq-_LAxiPPq
Dalej nie ma sensu oglądać, bo padaka. I jak oceniasz bossika? Przypuszczam, że na nielubianym bossie nie chciałbyś robić no hita.
W mojej ocenie Messmer to combo teatralności z czytelnością. Co sprawia, że no hit może wydawać się kuszący.
Twoje wejście rewelacyjne:) I ta poza na starcie. Fajny pomysł :) Padaka to raczej wtedy gdy wchodzimy na takiego bossa pierwsze kilka razy. No u mnie więcej niż kilka. Sporo więcej, bo ja się uczę bardzo ale to bardzo wolno. Nawet nie mam startu do większości graczy.
spoiler start
Boss siadł mi ogromnie. Wskoczył do czołówki razem z Radagonem, Mohgiem, i paroma innymi. Wszystko mi się w nim podoba. Wg mnie jest zaprojektowany bardzo dobrze. Nie ma żadnych przesadzonych ataków. Oczywiście nie umiem niektórych jeszcze elegancko unikać ale sporo z nich już tak. A to co on wyprawia w drugiej fazie, to jest teatralnie nieziemskie i to jeszcze w połączeniu ze wspaniałą muzyką :)
Najpierw talizmany na negacje obrażeń fizycznych i ognia, oraz dwugłowy żółw (szybsze odzyskiwanie staminy) i ... hehe odzyskiwanie życia po każdym udanym ciosie. Sprawdziłem każdy możliwy rodzaj żywiołu na moich mieczach i wyszło mi, że najlepiej wchodzą błyskawice. Oczywiście cały mój zestaw Rycerza Tygla z wizerunkiem drzewa.
Mimo wszystko jednak jakoś średnio mi postępy szły. Stwierdziłem, że sprawdzę jak mi będzie szło bez ubrań. Zdjąłem cały zestaw i zostałem w slipkach. To spowodowało, że uniki były lepsze ale w razie niepowodzenia, to kara za to była spora. Jakoś z czasem przywykłem i nawet zapomniałem w pewnym momencie, że zaczynałem w zbroi :)
Najpierw myślałem, że drugiej fazy to nigdy nie ogarnę, bo nie dość, że on jest szybki, to jeszcze mi tu latające naokoło węże wypuszcza. No ale wiadomo: czas robi swoje. Po ogromnie długim czasie, gdy już na tyle się z bossem oswoiłem, że spokojnie dochodziłem do drugiej fazy, to zauważyłem, że właściwie niedługo chyba uda mi się go pokonać. I wtedy naszła mnie myśl, że skoro mi się tak podoba, to zaraz będę marudził, że znowu bym z nim zawalczył, a tu nie będzie można. No to żeby wydłużyć czas na tym bossie, to wpadłem na pomysł, że zamienię 2 miecze z błyskawicami na 2 miecze tylko z samymi fizycznymi. Obrażenia spadły mocno. Chyba ok. 200 (na każdym z nich, czyli łącznie prawie 400) jeżeli dobrze pamiętam albo coś niedaleko tego. Potem wyrzuciłem talizman z odzyskiwaniem życia po każdym ciosie. Potem ten od negacji obrażeń od ognia. Potem o dziwo mogłem też pozbyć się talizmanu od przyspieszonej regeneracji staminy, czego najmniej bym się spodziewał, bo to właściwie u mnie podstawa. Jednak wtedy zaczęło już być mocno trudno i to zauważalnie. Dlatego wrzuciłem talizman, który przy małym udźwigu zwiększał obrażenia. Całkiem sympatycznie. Dorzuciłem też talizman ze zwiększeniem obrażeń gdy zadam ciągiem min. 2 lub więcej obrażeń. No i wtedy już było OK, bo miałem tylko negację obrażeń fizycznych ale za to trochę podbiłem obrażeń. Wyszło całkiem całkiem.
Trochę morale mi się zwiększyło po tym gdy udało mi się samemu, bez podglądania innych nauczyć się unikać tego jego skoku z kończącą superszybką serią ciosów we wszystkich kierunkach. Ale żeby nie było tak dobrze, to gorzej mi szło z tym drugim skokiem, niby prostszym ale jednak dla mnie zamotanym. Zamotanym dlatego, że za każdym razem nie wiedziałem, który z tych dwóch to będzie, bo zaczyna je prawie tak samo. No i ostatecznie wpadałem w panikę i nastawiałem się na ten z ADHD. Jeżeli trafiłem to OK. Jeżeli nie, to porażka :) Ciężko mi z nauką tego. Pod sam koniec już coraz częściej zacząłem ogarniać, który to z nich będzie tylko, że jeszcze za wolno reagowałem. Chociaż wydaje mi się, że jest więcej niż 1 sposób na unik każdego z nich. Trochę testów w tym kierunku zrobiłem ale niestety już nie da rady :)
Ogólnie to na żadnym innym bossie nie spędziłem tyle czasu, i nie zginąłem tyle razy, co na Messmerze. Oczywiście cały czas miałem frajdę z tego. No może poza pierwszymi 5 razami, bo myślałem, że będzie ściana gdy zobaczyłem ten atak z ADHD :) W sumie to chyba 3 bossy mają coś podobnego: Alecto, Malenia, Messmer. Chyba nikt więcej nie ma czegoś podobnego. Czy się mylę?
Fajne uczucie gdy pierwszy raz zrobiłem fazę nr 1 w stylu no hit. Szkoda, że tak mi topornie idzie nauka ale przynajmniej mam frajdę :)
Aha... tyle co ja na nim czasu spędziłem musiało poskutkować poniższymi:
1. całkowite wyłączenie muzyki w tle (pomimo, że jest super)
2. całkowite wyłączenie tekstu audio, bo zwariować można słyszeć tyle razy o śmierci w płomieniach Messmera (zresztą podobnie u Malenii z ostrzem Miquelii) :)
spoiler stop
No i Gratulacje :-)
Ja się nie będę rozpisywał, bo to nie jest mój ulubiony boss, choć nie uważam go za trudnego np. w stosunku do Malenii czy nawet innych bossów z DLC. Myślę, że w naszym towarzystwie możemy sobie mówić otwarcie i szczerze jak nam siadają różni bossowie bez obawy, że to spowoduje jakieś niemiłe wrażenia czy reakcje u innych. Zresztą w przypadku Messmera większośc graczy uważa go za S-Tier, "Malenię zrobioną dobrze" czyli ogólnie za bardzo dobrego bossa itp. Więc to raczej ja jak zwykle jestem pod prąd ;-)
Technicznie na Messmera działa najlepiej mróz w obu fazach i święte obrażenia, ale tylko w drugiej fazie. Na błyskawice, które Ci tak podeszły, ma negację 20, to podobnie jak na magiczne też 20. Jest bardziej odporny oczywiście na ogień 40 i święte 40 w pierwszej fazie. Za to 0 (zero) negacji świętych w drugiej fazie. Osobiście stosowałem na niego często mróz lub same fizyczne.
Messmer w moim przypadku był jednym z bardziej znielubianych bossów na początku i przez kilka pierwszych razy, na szczęście nie zabierał dużo czasu i prób. Pierwszy raz zabrał mi kilkanaście prób, a potem udało się go zrobić na RL1. Z czasem do niego przywykłem, natomiast nigdy nie wpadnie na moje podium. Nie podoba mi się słaba widoczność i czytelność tej walki w sensie graficznym, jak dla mnie. Może to jakaś moja wrażliwość wzrokowa na ciemno, bo inni twierdzą dokładnie odwrotnie :-) Cały początek pierwszej fazy można sobie w zasadzie oskryptować i przy dobrym buildzie to automat. Fajnie, że druga faza jest ciągłością i rozwinięciem pierwszej. Natomiast to jest jedyny chyba boss, gdzie druga faza jest dla mnie łatwiejsza od pierwszej :-) Podobają mi się te węże w teatrze walki i czekam zawsze na nie, bo to okazja do bardzo łatwego karania Messmera. Choć daje spokojne otwarcia na ataki, to przy takiej "brudnej" walce dużo ciężej się przy nim wyleczyć, zdecydowanie ciężej niż przy PCR, gdzie rytm i otwarcia są dużo czytelniejsze i spokojniejsze - spokojne ataki, ładowane ataki i leczenie. Kiedyś pisałem MM, że jak tak grałem czymś przypadkowym, to na 14 butelek estusa Messmer potrafił zeżreć wszystkie, przy czym połowa z nich szła na marne, a przy PCR zużywałem może 4, max 6, gdzie raczej nigdy boss nie zabierał mi od razu tego, co sobie odnowiłem. Na duży plus dynamika i długość walki. Ciach, ciach i szybko leci, nawet przy nauce, to dużo nie kosztuje. Oprócz samej walki nie podoba mi się bardzo wygląd Messmera. Dobry boss musi u mnie wzbudzać respekt wizualny, a przy nim mam zawsze uczucie dziwności czy wręcz śmieszności. Duży rozdźwięk pomiędzy trailerem czy cutscenkami a tym jak wygląda w trakcie walki z tymi chudymi nóżkami i "niteczkami" wokół. Ale tak jak mówię, całkowicie rozumiem, że może się podobać innym, dziś przyjemnie mi się z nim walczy, tylko nigdy nie wpadnie do moich "Ulubionych" i nigdy na tą walkę nie czekam tak jak zawsze czekam na lwa, dzikusa Gajusa, Rominę, czy PCR.
No to teraz już prosta droga na szczyt, powodzenia :-)
spoiler start
Zaraz zwariuję. Nie mam już nerwów do tego dodatku. Odpadam. Wieloosobowy tłum spamujący wszyscy równocześnie na raz magią i mający mnie 1-2 strzały, to jest jakiś żart. Miło było ale na tym kończę. Udanych rozgrywek życzę. Trzymajcie się :)
spoiler stop
Thalar, gdzie Cię tak sponiewierało? Enir-Ilim w drodze do PCR? Z tymi inkwizytorami? Tam jest na początku taki "tłum", który można albo całkowicie przebiec, albo taktycznie porcjami pokonać (wszystko opcjonalne): najpierw grubasa, potem jeden przy fontannie, dalej ten największy tłum wokół świecidełka, dwójka z drugiej strony, dwójka na schodach i dalej do przodu. Najgorszy jest ten kawałek dalej od rogatego wojownika przez dwóch takich mini Jori i jednego zwykłego inkwizytora do kolejnego punktu łaski. Mnie też ten kawałek zawsze wkurzał, walą z daleka teleportami dokładnie w Ciebie i trzeba biec do przodu nie zatrzymując się i to wymijać. Ewentualnie weź talizman na niefizyczne, lub ogień i święte (warkocz Miquelli albo inkantację Boskie Fortyfikacje Władcy). Na spokojnie to zrobisz. Rage quit w takim momencie, gdzie rozwaliłeś pięknie Messmera, najgorsze masz za sobą i jesteś krok przed końcem?
Nie. Gdybym to napisał z powodu, który opisałeś, to już bym się załamał :)
spoiler start
Leda i jej całe towarzystwo
spoiler stop
Spokojnie, to jest mój najbardziej znienawidzony moment, jeśli chodzi o samą walkę, nie wiem nawet czy nie w całym przekroju dokonań FS. Zaraz po inkwizytorze, albo ex aequo. Lorowo jest ciekawy (to świetne zakończenie wątków tych postaci), ale mechanicznie nienawidzę całą cząstką siebie. Ale wiesz, piszesz z osobą, która nie lubi duofightów. Nigdy. Żadnych.
Szczęśliwie, fabułę poprowadziłem tak, że moja walka była prosta. Gdybym tam miał 1 na 4, nawet by mi powieka nie drgnęła, żeby przyzwać sobie mimika na pełnych ulepszeniach.
Zwłaszcza, jeśli to miałoby mnie powstrzymać przed dojściem do wielkiego finału.
Weź to po prostu przejdź i zapomnij, że istniało. Nie soluj tego. Weź zbierz skład i im naklep. To chyba nawet widowiskowo ma być skirmish. Natomiast powiem ci, że da się bardzo łatwo rozpracować moveset pojedynczych postaci. Gorzej, gdy czwórka chce mieć z tobą randkę na raz.
A i jeszcze
Midra i Bayle ;)
Za daleko jesteś. Zbyt trudne rzeczy zrobiłeś. Nie odpuścimy Ci za łatwo ;))
A, w takim razie spoko, myślałem, że to coś poważnego ;-) Bo wspomniałeś tłum spamujący wszyscy magią, to nie skojarzyłem, że o to chodzi i się trochę zdziwiłem...
No to jesteś już dosłownie krok przed końcem. Tacy bossowie NPC i multi są wkurzający, dlatego ja wkurzał Cię dodatkowo nie chcę. Ale oni nie wchodzą tam razem, tylko stopniowo, jeden po drugim, to się daje ogarnąć, tylko trzeba agresywnie i w kolejności. Jeżeli dmg Twojego builda czy poziom błogosławieństwa nie pozwala na szybkie wykańczanie tych NPC w kolejności pojawiania i ostatecznie zawalają Cię wszyscy naraz to zgadzam się z MM - bez najmniejszego zawahania przywołaj sobie summona. Nie musi być nawet mimic, bo będziesz go pewnie musiał wylevelować i z konwalii i z tych czcigodnych prochów w DLC. Tam jest taki summon NPC dostępny na miejscu, przywołujesz przed rozpoczęciem walki, ale który nie wchodzi od samego początku tylko w trakcie. Więc będziesz miał jedną walkę solo, a potem Ci pomoże. Żaden wstyd. Za tą przystawkę do PCR nikt punktów ani nagród żadnych nie daje, ani się tego nie pamięta i nie wspomina w ogólnym rozrachunku, szkoda nerwów. Albo podrasuj builda aby dostatecznie szybko ich wykańczać. Albo się męcz jak lubisz ;-)
spoiler start
Na kilkadziesiąt podejść tylko 2 albo 3 razy miałem sytuację już na sam koniec, gdy Leda została sama i miała 2-3mm paska HP. Oczywiście zginąłem. Nie wiem czy będę miał siły żeby to zrobić. Pewnie za jakiś czas tak ale na razie jestem wyczerpany.
Dziwne podejście od twórców, bo zostałem ukarany za to, że pomagałem postaciom albo niektóre zignorowałem, bo nie wiedziałem czym może poskutkować ich zaatakowanie lub pomoc im gdy Leda chciała robić wcześniej czystki:
1. Freya - zrobiłem do końca jej zadanie i dałem jej list. Dzięki temu zostałem ukarany, a z tego co teraz widzę, to gdybym ją zostawił i się nią nie przejmował, to bym jej nie miał za przeciwnika. A tak bije niesamowicie, praktycznie jest niewrażliwa na wybicie z równowagi. Tak, wiem, że można specjalnymi atakami ją wytrącić nawet moimi mieczami. Jednak to nie jest zabawa na takie wyzwanie, bo ona nie jest sama. Dodatkowo po zbiciu jej (a właściwie każdemu z tego składu na tej arenie) paska HP do połowy, to od razu wkracza do walki kolejna osoba. Nie jest sama, więc nie mam za bardzo możliwości na takie zabawy. Pozostaje zwykła walka. A ona jeszcze ma coś, co mnie już kompletnie drażni, bo zmienia sobie ot tak trajektorię swojego skoku. Normalnie jak ptak lub samolot. Rozumiem, że robi te swoje fikołki ale kurcze... jeżeli ja robię unik w bok, a ona w czasie fikołka (będąc w powietrzu) nagle skręca sobie pod kątem w moją stronę i gdy ja już właśnie sam wyląduję po moim fikołku lub uniku, to ona w tej samej sekundzie zdzieli mnie na koniec. Nie da się tego uniknąć gdy już skręci. Oczywiście można tego uniknąć zaczynając mój fikołek lub unik trochę wcześniej lub później ale to nie zależy ode mnie, bo razem z nią biega kolejny osobnik, czyli:
2. Rogaty Przybysz - a ten z kolei odpala w niekończącej się pętli 6 kul ognia, które gonią za mną non stop. Jeżeli uderzą, to śmierć na miejscu. Moje uniki są uzależnione w pierwszej kolejności od tych kul ognia. To one mają priorytet, bo są natychmiastowym wyrokiem śmierci. A wspomnę tylko, że w międzyczasie dobiłem cechę Witalność do 60, bo spodziewałem się ciężkich momentów ale nie aż tak. To nie koniec, bo mam założony jeszcze talizman, co podbija mi moje HP o chyba 200, więc moje bazowe 1900 + 200 = 2100, oraz inne talizmany od negacji obrażeń fizycznych i innych. Dodatkowo robię coś, czego normalnie nie robię czyli eliksir z negacją obrażeń i podbiciem moich ataków. Z głowy piszę, więc mam nadzieję, że nie pokręciłem tych wartości. No ja przepraszam ale 2100 i ginę z miejsca gdy dostanę jeżeli mam mniej niż 98% paska HP? Gdy mam 100% to chyba (chyba!) przeżyję ale z 2-3mm paska HP. To jest jakiś żart. Ja przez te jego kule ognia to ginę praktycznie za każdym razem. Kilkadziesiąt podejść i 95% moich zgonów to właśnie te kule ognia. Co prawda jeżeli jakimś cudem wymanewruję część z tych kul, to nie zginę gdy mam co najmniej 80-90% HP. Ale jeżeli mam mniej to nawet mniejsza ilość tych kul wysyła mnie od razu w zaświaty. Dodajmy jego superszybki dobieg do mnie i cięcie jak maszyna w sieczkarni z potężnym krwawieniem. Nigdy się nie męczy z tym bieganiem, bo jego stamina jest chyba nieskończona. Nie przywołałem go do walki z Messmerem - zostałem za to również ukarany, bo teraz muszę z nim walczyć. A ja nie chciałem z nim walczyć przeciwko Messmerowi, i co? Kara za to?
3. Dane, Suchy Liść - ten to samo: niekończąca się stamina do biegania i niekończących się ciosów karateki oraz strzelanie. Dobrze, że te jego strzały są najłatwiejsze ze wszystkich, bo inaczej to już w ogóle byłoby cudownie. Tego już wcześniej zabiłem. Nie powinno go tu być.
4. Leda, rycerz igły - przeciwnik zostawiony na koniec, który właściwie nie powinien stanowić większych problemów ale najczęściej rzadko kiedy zostaję z nią sam na sam, bo ginę od Rogatego Przybysza. A jeżeli już tam dojdę, to właśnie najczęściej bez butelek. I tak w kółko.
Nie wspomnę o tym, że każdy z nich ma kilka razy więcej HP niż ja i jeszcze dodatkowo mogą się leczyć.
Aha... gdy już wpada Leda, to zawsze mam ich całą trójkę, poza Freją. Czyli biegają: Rogaty Przybysz, Dane i Leda. Wszyscy strzelają, wszyscy non stop biegają, skaczą, młócą i nie brakuje im staminy.
Każde z nich jest normalnym przeciwnikiem, który nie stanowi jakiegoś szczególnego wyzwania. Ale rzucenie ich wszystkich w grupie po kolei to jest przegięcie. Tym bardziej, że każde z nich oprócz niekończącego się sprintu oraz ataków na odległość i leczenia się, to jeszcze co najgorsze może mnie zabić na 1-3 strzały, i to przy ok. 2100 HP.
Całe szczęście, że mi gdzieś po drodze zniknął ten kupiec Moore, bo jeszcze gdybym jemu odpowiedział nie tak jak trzeba, to jeszcze i on by biegał w grupie. A może w sumie szkoda, bo bym miał komplet do towarzystwa.
Zrobię ich w końcu, bo skoro już prawie 2 razy mi się udało, to pewnie kiedyś przypadkiem mi się uda. Trzymam się swoich pokrętnych ustaleń i tak już zostanie do końca gry, niezależnie czy ten koniec jest właśnie tutaj, czy trochę dalej.
A jeżeli chodzi o resztę gry, to został mi tylko PCR i Bayle (już raz go widziałem ale to tylko tak dla upewnienia się, że go widziałem i walczyłem przynajmniej raz w życiu). Resztę mam już zrobioną. Liczba bossów to podobno 42, a ja mam już 39 zrobionych, więc tylko ta trójka mi pozostała (Leda, PCR, Bayle). Cała mapa zwiedzona. Każda (chyba) ściana polizana, każdy krzaczek obejrzany. Oprócz PCR, to wszystko praktycznie już widziałem i ze wszystkimi już walczyłem.
spoiler stop
Aha... miałem nie narzekać. Były pytania, to tylko odpowiedziałem. Więcej nie narzekam.
spoiler start
Zapomniałem o jednej ciekawostce: złamałem też inną zasadę: że nie gram na krwawienie, bo to zbyt OP.
No to zrobiłem 2 miecze na krwawienie. Testowałem to i jest sporo lepiej i dopiero wtedy po raz pierwszy zobaczyłem Ledę. Potem zrobiłem mix mrozu i krwawienia (jeden miecz mróz +25, drugi krwawienie +25). Już nie wiem czy coś to zmieniło ale tak zostało. I dalej jest ekstremalnie ciężko. Wręcz absurdalnie ciężko.
Ludzie narzekali na coś podobnego w dodatku do DS2. A ja miałem niesamowitą frajdę z tamtego potrójnego bossa. Zrobiłem go chyba za 3, 4 lub 5 razem. Już teraz nie pamiętam. Było sporo zabawy i frajdy. Zarówno podczas samej walki, jak i potem, byłem niesamowicie zadowolony. Nigdy więcej żadna inna walka nie dała mi takiej dawki adrenaliny. Coś niesamowitego :) Było bardzo ciężko ale nie rozumiałem narzekania ludzi. A ja wtedy też miałem podobne ograniczenia narzucone przez samego siebie. A tutaj? Ehhh..... głębokie poziomy absurdu.
spoiler stop
A tak z ciekawości, to napiszcie jakie mieliście towarzystwo za pierwszym podejściem, gdy nie wiedzieliście jakie są konsekwencje interakcji z każdym NPC.
Miałem jednego typa do pomocy i nie wahałem się go używać:). Był nim Ansbach. Pomagał mi sprawiać, żeby Dane czasem gonił jego, a nie mnie. A tak? Wybierałem w tej walce maksymalną eksplozję obrażeń. Zależało mi na jak najszybszym, sekwencyjnym wyeliminowaniu pojedynczych przeciwników, żeby na końcu walczyć z max dwoma, trzema na raz.
A po pokonaniu Ledy, założyłem sobie na plecy jej płaszcz jako trofeum, dla zwiększenia efektu psychologicznego przy ostatnim bossie.
Tak powinna wyglądać zemsta!
Inna sprawa, że ja kiedyś muszę wrócić do tej walki w pełni solo. Tego typu pojedynek to wyzwanie zupełnie innego typu. Mogłem sobie pokonać trudnych bossów, ale tego typu presji nie wytrzymałem i sobie ułatwiłem;)
Btw. Podobnie jak ja, zostawiłeś sobie na prawie sam koniec Bayle :).
BTW. Mogłem ominąć, ale jak tam potycza, Midrą?
Jeden z moich ulubionych bossikow, bo:
- fajna, zamknięta historia
- bossik schowany zupełnie na końcu świata
- budził sporo współczucia, przynajmniej u mnie,
- motyw Szalonego Płomienia
- niesamowita muzyka. Motyw kupców, rosnąca groza, jak gdyby coś się obudziło, coś starego i złego, wtem muzyka przechodzi w kakofonię, by wreszcie, w drugiej fazie przejść w harmonijnego i pięknego walca.
- w dodatku taneczny ruch bossa i dość przyjemne ruchy do nauczenia się.
I tak - ani on jakiś ciężki, ani nie robi sam z siebie nic wyjątkowego. Ale cala jego otoczka, choreografia walki, aktorstwo głosowe, historia, muzyka, walka - to wszystko ma tyle fajnych elementów, że boss do dziś jest jednym z moich ulubionych w historii.
Po pierwsze WOW - to reakcja na Twój dotychczasowy progres i kompletność przejścia, które wymieniłeś powyżej, nieźle!
Przy moim stylu wielokrotnego przechodzenia, ale bez dążenia do wszystkiego w jednym przejściu, czyli diametralnie różnym od Twojego, nie miałem nigdy przyjemności ze wszystkim 5-ma NPC naraz w tej walce. Może raz z 4-ma. Zwykle 3 sztuki do pokonania. I nigdy się specjalnie nie zastanawiałem kto i ile tam będzie, czyli jakby nigdy nie myślałem o robieniu questów w kontekście skutków dla tej walki. A za pierwszym razem to pewnie nawet nie skojarzyłem zależności, nie pamiętam. Kilka razy ją zrobiłem solo dla samego sprawdzenia. Kiedyś nawet miałem taki build, że zdążałem wykończyć jednego jak się pojawiał następny :-) Ale większość takich zwykłych przebiegów to z summonem NPC z powodów, o których wcześniej wspomniałem. To jest przystawka, choć dość wymagająca, ale ani orderów z tego ani wspomnień większych nie ma. Natomiast stoi na drodze przed daniem głównym.... Aha, pamiętam w moim pierwszym przejściu DLC, po pokonaniu Ledy gra mi się zawiesiła i musiałem tą walkę powtarzać :-)))
Myślę, ze jesteś teraz takim mistrzem co do gry i oczywiście do znajomości swojego własnego podejścia, że to za chwilę rozwalisz i nadejdzie prawdziwa nagroda ;-)
Dlatego nie ma Ci co nawet więcej próbować podpowiadać w tej sytuacji. Tym bardziej, że grasz z tym obniżonym dmg, coś tam pisałeś o 200 czy 400 na miecz przy Messmerze, nie wiem czy to był całkowity dmg czy jakieś różnice. W każdym razie poniżej skalowania z softcapów jak wcześniej wspominałeś. No i zależy jakie masz błogosławieństwo ostrodrzewa do DLC. Więc sam tam wiesz najlepiej. Natomiast dobra intuicja z tym krwawieniem. Widziałem na yt, że jest kilka przewodników po tej walce, które właśnie sugerują krwawienie. Wtedy zwykle lepiej skorzystać z jakiejś dobrej katany, a najlepiej z Rzeki Krwi :-) Zostając przy Twoich mieczach masz tam pewnie jakieś Krwawe Cięcie czy coś podobnego z popiołów założone, nawet jak nie korzystasz w walce tylko samo affinity/nagromadzenie, i dobrze by się wtedy przerzucić bardziej na mistycyzm, to powinno zwiększyć nagromadzenie krwawienia, ale to tam będziesz wiedział. Jeżeli korzystałeś też z mrozu, to zakładam pewnie też bez używania powiązanych umiejętności tylko samego affinity. Tu ciekawe jak by się sprawiło np. takie Szronowe Stąpnięcie, jako AoE na ogarnięcie kilku NPC naraz. Samym stąpnięciem ich raczej nie pokonasz, ale mogłoby pomóc ogarnąć "tłum" w sytuacjach podbramkowych. Tylko pewnie takich umiejętności nie używasz. Tak czy inaczej - powodzenia!
A tak przy okazji - czy Ty korzystasz z tej Konfrontacji Długiego Miecza? Nie chcę za dużo mieszać, ale robię sobie teraz takie chilloutowe przejścia Eldena na NG+7+ bo takie teraz będę robił od czasu do czasu przed Nightreign. Właśnie leci przejście Prostym Mieczem Zaprzysiężonego, czyli takim Długim Mieczem tylko w ładniejszym skinie ;-) Ale na Str 80 | Dex 80 | affinity Wysokiej Jakości, czyli przyjemnie. Świetnie mi się gra tą bronią muszę przyznać, ale najbardziej jestem zaskoczony właśnie Konfrontacją, bo nigdy wcześniej jej nie używałem, może kiedyś tam tylko sprawdziłem jak grałem przez chwilę tymi Długimi Mieczami, głównie DW. Przecież ta Konfrontacja z R2 wali jak czołg! To coś jak ta umiejętność MM do Milady. Czuję się wtedy trochę jakbym grał dużą bronią, bo jest wolniej ale jest większy power. Naprawdę świetnie się tym gra i nieźle kosi na softcapach nawet w NG+7, dzięki za inspirację - każdy pretekst do przejścia ER dobry :-) Ciekawe jak ta Konfrontacja sobie radzi z Ledą & company.
Ansbach
Mam zarówno jego, jak i Thiolliera. Wziąłem ich jeden raz na próbę ale tak żeby zginęli, bo ja bez nich chcę. W sensie ja zginąłem, bo oni by to raczej przetrwali, więc i ja też. A we dwóch to raczej pewne, że by to załatwili sami. Chociaż nie testowałem, bo bym tego sam sobie nie zaliczył :) To przejście ma być prawdziwe solo, albo utknę. Trudno :)
A po pokonaniu Ledy, założyłem sobie na plecy jej płaszcz jako trofeum, dla zwiększenia efektu psychologicznego przy ostatnim bossie.
Tak powinna wyglądać zemsta!
Ja tak kiedyś chciałem zrobić w DS3. Po wielu męczarniach i próbach w końcu pokonałem tego z kataną na samym początku gry. Chciałem w przypływie radości założyć ubranie po nim. Ale się uśmiałem jak zobaczyłem co z niego wypadło :) Mam na myśli ubranie, a nie katanę :)
Inna sprawa, że ja kiedyś muszę wrócić do tej walki w pełni solo. Tego typu pojedynek to wyzwanie zupełnie innego typu. Mogłem sobie pokonać trudnych bossów, ale tego typu presji nie wytrzymałem i sobie ułatwiłem;)
Jeżeli będziesz mieć odpowiednio duże obrażenia, to walka powinna być OK. Jeżeli obrażenia nie wykończą dość szybko danego przeciwnika i wejdą kolejni, to zaczyna się koszmar, a nawet piekiełko :)
Btw. Podobnie jak ja, zostawiłeś sobie na prawie sam koniec Bayle :).
Z każdej strony czytałem, że to ekstra trudna walka. Dlatego rzuciłem go na koniec kolejki. Tym bardziej, że praktycznie ciągiem zrobiłem wszystkie smoki i trochę miałem już przesyt. A wizja potwora jakoś mnie kompletnie ostudziła :) Bardzo lubię smoki ale w końcu trzeba zrobić przerwę.
BTW. Mogłem ominąć, ale jak tam potycza, Midrą?
Nie, nie ominąłeś. Jestem cienias gdy ktoś przede mną robi 360 stopni helikoptery. No po prostu nie jestem tak dobry jak wy, więc myślałem, że już tam utknę. Napsuł mi nerwów jak mało który boss. Metyr to samo. Tam też myślałem, że utknę. Może to śmieszne dla was ale moje umiejętności są słabe. Jestem daleko w tyle względem tego jak grają inni. A, że pisałem, że nie będę narzekać, to nic nie pisałem.
Midra fajny boss. Ale te jego obroty.... bez nich byłby OK. Nawet bardzo OK. A, że jest to jego nieodłączna część, to niestety uznaję moje niskie umiejętności i nic nie mówię. Gdybym umiał ich unikać, to byłbym przeszczęśliwy. Niestety właśnie przez taki rodzaj ataków nie jestem też w stanie pokonać Siostry Friede. Jej cięcia kosą to dla mnie mniej więcej to samo co obroty Midry. Co prawda już dawno u niej nie byłem, bo ER wskoczył w miejsce DS3, no ale jednak.
- budził sporo współczucia, przynajmniej u mnie,
Motyw kupców
Jaki motyw kupców? Chodzi ci o tych kupców z podstawki?
rosnąca groza, jak gdyby coś się obudziło, coś starego i złego, wtem muzyka przechodzi w kakofonię, by wreszcie, w drugiej fazie przejść w harmonijnego i pięknego walca.
Na bossach, którzy mnie przerastają wyłączam muzykę, nawet jeżeli mi się podoba. Jest wtedy cisza i spokój, i bardziej się skupiam. Dlatego nie kojarzę już niektórych motywów muzycznych. Teraz u Ledy to już w ogóle nie wiem co tam leci, bo gdy po 2-3 razach zobaczyłem co się święci, to od razu muzyka poszła w odstawkę. Po wielu zgonach również jej głos wyłączyłem, bo ileż można :)
I tak - ani on jakiś ciężki, ani nie robi sam z siebie nic wyjątkowego. Ale cala jego otoczka, choreografia walki, aktorstwo głosowe, historia, muzyka, walka - to wszystko ma tyle fajnych elementów, że boss do dziś jest jednym z moich ulubionych w historii.
Tutaj się zgadzam. Klimat całej lokacji, tego lasu oraz posiadłości jest bardzo dobry. Za pierwszym razem gdy do Midry podszedłem to nie wiedziałem co on mi chce zrobić. Uciekałem od niego, bo nie chciałem go skrzywdzić. W końcu nie można uciekać w nieskończoność, więc musiałem go zdzielić i tak już potem poszło :)
Nie no, żaden wyczyn z mojej strony. Trenuję fikołki i uniki :) Dobrze mi się gra w takim stylu. Każdy gra jak mu wygodniej. I fajnie :)
A 5 to ja nie miałem, tylko 4 jakby co. A raz to chyba nawet miałem całą czwórkę na raz. Wtedy się zorientowałem, że nie można bić każdego po trochu, bo to wywołuje kolejnych i jest problem :) Teraz już to wiem.
I nigdy się specjalnie nie zastanawiałem kto i ile tam będzie, czyli jakby nigdy nie myślałem o robieniu questów w kontekście skutków dla tej walki.
Ja tego też nie wiedziałem wchodząc do niej. Zacząłem coś podejrzewać i potem z nerwów aż musiałem sprawdzić dlaczego Freja mnie atakuje skoro nic jej nie zrobiłem. Ansbachowi pomogłem więc ten mnie nie atakował. Dziwne to było. Ciekawość przeważyła i musiałem sprawdzić w wiki, a tego staram się nie robić przed przejściem gry, bo już sobie wiele razy coś zaspoilerowałem.
Aha, pamiętam w moim pierwszym przejściu DLC, po pokonaniu Ledy gra mi się zawiesiła i musiałem tą walkę powtarzać :-)))
Ała.. boli. To mniej więcej podobne do moich 2-3 zgonów gdy Leda została sama i miała 2-3 mm paska HP :) Te 2-3 walki trwały bardzo długo, bo to była notoryczna pogoń, a właściwie ucieczka po okręgu i co chwila odwracanie się i jeden cios odpowiednio wymierzony z wyprzedzeniem i od razu odskok :)
Myślę, ze jesteś ...
Nie przesadzajmy... moje umiejętności są bardzo słabe. Większości walk bym nikomu nie pokazał. Gdzieś jakieś wyjątki by się znalazły ale to wyjątki.
Co do Messmera i obniżonych obrażeń, to (piszę z głowy): gdy miałem miecze z błyskawicami, to każdy miał chyba 1135, a chyba 950 albo 970 przy mieczach tylko fizycznych. Potem sprawdzę i napiszę jakby co. Aha... tylko moment, bo ich się przecież nie sumuje ot tak po prostu, tylko to przy DW idzie x1,5 No to nie 400, tylko mniej.
1135 x 1,5 = 1702
970 x 1,5 = 1455
950 x 1,5 = 1425
Czyli nie 400 mniej, a 250 lub 280 mniej. To jednak jest różnica. Mój błąd, za który przepraszam.
A właśnie... nic nie pisałem o kawałkach ostrodrzewa. Walcząc z Messmerem miałem poziom 17 lub 18. Teraz mam 18 lub 19. Muszę sprawdzić, bo nie jestem do końca pewny wartości. Nie wiem czy to ma przed 20 aż tak duże znaczenie. Natomiast większość osób z tego co kojarzę walczy z nim będąc na sporo niższym poziomie, więc ja miałem prościej, bo zostawiłem go praktycznie na koniec dodatku. Dlatego nie mam się też z czego cieszyć. No ale fajnie mi się z nim walczyło niezależnie od poziomu :)
Wracając do Ledy. Krwawienia na początku nie brałem pod uwagę tylko zaparłem się i biłem głową w mur aż zrezygnowałem. Być może słabo gram i inni by to zrobili raz dwa. No trudno, gram jak gram, nic nie poradzę na moje umiejętności. Dopiero gdy straciłem nadzieję, to przypomniałem sobie, że jeszcze nie sprawdzałem krwawienia. Miałem cichą nadzieję, że nie będzie to tak przesadzone jak myślałem. Jednak nie... to zadaje olbrzymie obrażenia. Jest zwrot i to olbrzymi. Jednak mimo tego krwawienia i/lub mrozu dalej mam trudności. Myślę, że w końcu to zrobię. Jeszcze z tydzień lub dwa i zobaczę PCR. A potem pewnie się poddam na nim, bo o nim to się tyle naczytałem i nasłuchałem, że raczej dołączy do Friede. Nie ma mowy żebym go ogarnął. Pamiętam co było na pustyni. A jeżeli on teraz będzie w pełni formy, to nawet nie chcę przypuszczać co tam się będzie działo. No ale to już sama końcówka, więc tak szczerze mówiąc, to nawet jeżeli utknę i nie dam rady, to i tak kawał dobrej gry za mną, z której tyle miesięcy miałem radochę :) To już nie będzie miało dla mnie aż takiego znaczenia. Tak samo Malenia. Też nie ma dla mnie znaczenia czy ją zrobię. Będę próbował ale nie nastawiam się na to. Pewnie będzie trójka: Friede, Malenia, PCR. Smoka pewnie zrobię po jakimś czasie. Tamtej trójki pewnie nie.
Różne popioły próbowałem na moich mieczach. Tak różnie to działa. Niektóre w moich rękach słabo działają. Może ktoś inny by to dobrze użył. Chyba najlepiej mi działa Gravitas (chyba tak to się nazywało). Zadaje obrażenia (w sumie nie wiem czy duże, bo nie mam jak tego sprawdzić, bo za dużo się dzieje po bokach) naokoło i przyciąga wszystkich co się znajdą w zasięgu działania. To dziwnie działa, bo taka Freja to czasami nic sobie z tego nie robi i zachowuje się tak, jakbym tego nie użył. Nie rozumiem tego ale może czegoś nie wiem i dlatego tak oceniam.
A tak przy okazji - czy Ty korzystasz z tej Konfrontacji Długiego Miecza? Nie chcę za dużo mieszać, ale robię sobie teraz takie chilloutowe przejścia Eldena na NG+7+ bo takie teraz będę robił od czasu do czasu przed Nightreign. Właśnie leci przejście Prostym Mieczem Zaprzysiężonego, czyli takim Długim Mieczem tylko w ładniejszym skinie ;-) Ale na Str 80 | Dex 80 | affinity Wysokiej Jakości, czyli przyjemnie. Świetnie mi się gra tą bronią muszę przyznać, ale najbardziej jestem zaskoczony właśnie Konfrontacją, bo nigdy wcześniej jej nie używałem, może kiedyś tam tylko sprawdziłem jak grałem przez chwilę tymi Długimi Mieczami, głównie DW. Przecież ta Konfrontacja z R2 wali jak czołg! To coś jak ta umiejętność MM do Milady. Czuję się wtedy trochę jakbym grał dużą bronią, bo jest wolniej ale jest większy power.
Korzystałem z tych popiołów przez kawałek podstawki aż do momentu gdy znalazłem inny ciekawszy dla mnie, czyli Nadziewające pchnięcie (chyba taka nazwa, bo jest drugi co się bardzo podobnie nazywa (Napierające pchnięcie?) i zawsze mam z tym problem gdy coś zmieniam dla testów, a może na odwrót te nazwy, może to tego używam?. w każdym razie mój zadaje 4 obrażenia, pierwsze wolniejsze i z obrotu, a potem 3 superszybkie). Tylko, że ja popiołów to praktycznie w ogóle nie używam. To jest tak rzadko, że nie pamiętam gdzie i kiedy ich ostatnio używałem. To są rzadkie sytuacje typu ci rogaci wojownicy z ogromnymi mieczami z maską lwa na twarzy, ci co są właśnie w tej lokacji co teraz jestem. Wtedy gdy mam błyskawice to jeżeli zdążę, to przed walką jeden raz mi się uda naładować miecz. Ale jeżeli mi to by znikło podczas walki, to raczej małe szanse żebym obok niego mógł to aktywować ponownie. Mogę ale skutki fatalne :)
A sama Konfrontacja nawet fajna była. Miło ją wspominam. W sumie może i masz rację. Ignorowałem ją do tej pory ale może warto ją sprawdzić. Nawet jeżeli się nie sprawdzi lub ja będę za cienki na nią, to przynajmniej będzie fajna zmiana dla urozmaicenia :)
Prosty Miecz Zaprzysiężonego - tu jest ciekawostka. Gdy zebrałem trochę kamieni +25, to zacząłem szukać kto ma Długie Miecze do sprzedania. Wiem, że było 2 kupców, którzy to mieli, bo od nich mam 2 sztuki. No i teraz uwaga. Żaden z nich ich nie ma. Nie chodzi o to, że nie ma kolejnych ale żaden nie ma ich nawet z zerową pozycją. Sprawdziłem każdego kupca po 3-4 razy. Poświęciłem na to dużo czasu, bo myślałem, że kogoś pomijam albo źle patrzę. Ale nie. Żaden nie ma, a powinien mieć. Wobec tego miałem zagadkę co mam zrobić skoro chcę mieć ich więcej. No i zacząłem przeglądać wszystkie miecze, które mam i okazało się, że właśnie mam kilka sztuk tego Prostego Miecza Zaprzysiężonego. Przyjrzałem się temu na spokojnie i odkryłem, że to jest nawet lepsze niż tamte moje 2 początkowe, bo ma krytyka na 110, a tamte na 100. Sprawdziłem kto to upuszcza i zrobiłem kilka rundek i zebrałem ich łącznie tyle, że teraz mam 16 sztuk. Wszystkie ulepszyłem na +25. Zrobiłem po 2 sztuki na każdy żywioł oraz dodatkowo na krwawienie i truciznę. Po prostu męczyło mnie wymienianie tych popiołów żeby testować kto na co jest podatny :) I teraz mam różne komplety i tylko podmieniam ... nawet w terenie :) Czyli gdybym zaczynał grę od nowa to idę pod bramę do obozowiska gdzie dostajemy wierzchowca i robię kilka podejść aż wylecą mi 2 takie miecze i można zacząć grać :)
Naprawdę świetnie się tym gra i nieźle kosi na softcapach nawet w NG+7, dzięki za inspirację - każdy pretekst do przejścia ER dobry :-)
:)
Ciekawe jak ta Konfrontacja sobie radzi z Ledą & company.
Na 100% sprawdzę :)
Kilka luźnych punktów do powyższego:
* Dmg broni
Tu już mniejsza ze szczegółami. Można analizować poziom broni, postaci, statów, a na koniec dnia wszystko właśnie się sprowadza do wartości obrażeń jaką zadaje broń na podstawowych atakach (z umiejętnościami może być trochę inaczej). I to najlepiej bazowych fizycznych w przypadku takiego Długiego Miecza, bo przy "zaklinaniu" jest split dmg na fizyczne i inne np. magiczne czy błyskawic, i to już ciężej porównywać całkowity dmg, bo bossowie różnie reagują czy negują takie rodzaje obrażeń. Może się nawet zdarzyć, że niższy całkowity dmg ale czysto fizyczny1 działa lepiej niż wyższy całkowity dmg ale hybrydowy fizyczny2 + coś tam, gdzie fizyczny1 > fizyczny2 a boss jest odporny na to coś dodatkowego. To wartości dmg z podstawki, a potem jeszcze przeliczenie na dmg w DLC na podstawie poziomu błogosławieństwa ostrodrzewa. U Ciebie jest tak, że broń ulepszona na max +25, staty do skalowania na niższych poziomach poniżej softcapów i poziom błogosławieństwa 18-19 (to już zupełnie wystarczające do samego końca z PCR włącznie, ale min-max to oczywiście 20). Pozostając na wartościach z podstawki bez przelicznika na DLC - u mnie np. obecnie przy Prostym Mieczu Zaprzysiężonego wysokiej jakości, Str 80 | Dex 80, czysty dmg fizyczny na pojedynczym mieczu 1H to 611. U Ciebie podejrzewam odpowiednio mniej w zależności od aktualnych wartości Str, Dex i affinity (wysokiej jakości lub wymyślne). Możesz rozważyć respec na Ledę, aby zrobić sobie np. Dex 80 i affinity wymyślne gdyby rzeczywiście była ściana i max dmg na broni mógł pomóc, chyba że rzeczywiście tak nie chcesz. Ja jak robię sobie takie chilloutowe przejście bez wyzwań i spinki to jeden taki Miecz Zaprzysiężonego, średnia tarcza żołnierza Messmera, cały set Czarnego Rycerza i leci mix - Konfrontacja + R2, samo R2 i kontry po zasłonie. Super przyjemne, relaks ;-)
* Jeszcze z tydzień lub dwa i zobaczę PCR.
Nie odnoszę się do Świąt bo to indywidualne jak kto spędza czas, ja za chwilkę robię odcięcie z przerwą od grania i forum :-) Pewnie w normalnych warunkach zrobisz to dużo wcześniej, a nawet w każdej chwili może to nastąpić z tego co piszesz. Tylko rzeczywiście, gdybyś miał się irytować i psuć sobie taki czas śpiesząc się z Ledą, to lepiej ją sobie rozpracować na spokojnie. Tyle czasu spędziłeś rozgrywając szczegółowo Eldena, że szkoda psuć sobie cokolwiek na sam koniec.
* A potem pewnie się poddam na nim, bo o nim to się tyle naczytałem i nasłuchałem, że raczej dołączy do Friede. Nie ma mowy żebym go ogarnął. Pamiętam co było na pustyni. A jeżeli on teraz będzie w pełni formy, to nawet nie chcę przypuszczać co tam się będzie działo. No ale to już sama końcówka, więc tak szczerze mówiąc, to nawet jeżeli utknę i nie dam rady, to i tak kawał dobrej gry za mną, z której tyle miesięcy miałem radochę :) To już nie będzie miało dla mnie aż takiego znaczenia. Tak samo Malenia. Też nie ma dla mnie znaczenia czy ją zrobię. Będę próbował ale nie nastawiam się na to. Pewnie będzie trójka: Friede, Malenia, PCR.
Ja bym tam nic nie zakładał. Bo to są potem samospełniające przepowiednie, albo czasem w drugą stronę - takie growe placebo :-) Ja np. jak dopadłem PCRa zaraz po nerfie to wydawało mi się, że phi jaki łatwiutki, a potem jak ochłonąłem to już tylko troszkę łatwiejszy :-)) Podobnie jak się podchodzi z nastawieniem, że nie do przejścia to się wyolbrzymia niepotrzebnie takiego bossa. Tamae czy Demonidias wzięli go w pierwszym przejściu prawie z biegu i trochę nieświadomie, co prawda obaj buildami OP, ale zawsze. Ja w pierwszym podejściu po kilku próbach z perfumami, a potem z normalną bronią, i z błogosławieństwem ostrodrzewa tylko 11, stwierdziłem, że nie ma się co kopać z koniem. Błogosławieństwo na 18 i poszła w ruch Ręka Demona Krwi, czyli to, co użył też Tamae, a ona przed nerfem na dużym mistycyzmie miała jeszcze nagromadzenie krwawienia ~230, dziś ~200 co nadal czyni ją OP. A na poważnie, jak tak czytam tylko wrażenia z naszego forum czy nawet węższego "klubu" miłośników Eldena, to cały czas sobie myślę nad różnym odbiorem tych wszystkich bossów. PCR może się okazać dla kogoś nie do przejścia solo, a może podejść bardziej niż inni bossowie z tego DLC. Mi on się podoba dużo bardziej niż to jak się walczy w podstawce. Wielu weteranów na forum z tego co pamiętam użyło do niego za pierwszym razem mimica i to nie był wstyd. Tylko nieliczni kozacy przechodzili za pierwszym razem solo. Mimic z kolei ułatwia trochę walkę, ale nie aż tak bardzo jak potrafi gdzie indziej, a niektórzy twierdzili wręcz, że praktycznie wcale, to z kolei przesada - trochę ułatwia. Z drugiej strony summony NPC do tej walki podbijają HP bossa i same prawie nic nie dają, ich generalnie nie polecam. Ja zawsze twierdziłem, że PCR to jest ta góra do zdobycia i dobrze, że jest na zupełnie innym levelu niż inni trudni bossowie. Bo można go sobie rozpracowywać i masterować bardzo długo, i o to chodzi, a pokonanie go nie jest nigdy przypadkiem czy czitem. Sama walka jest szybka i przyjemna, więc powtarzanie jej przynajmniej mi sprawia tylko przyjemność. Z kolei niektórym odwrotnie - psuje całe DLC. Natomiast zawsze też twierdziłem, że nawet jak ktoś go nie zrobi solo to OK, doszedł do samego końca, zrobił np. pierwszą fazę i wie że to jest faktyczna FromSoftware'owa najwyższa góra, do której będzie musiał cierpliwie trenować albo ją zostawić. I tyle.
Gdybyśmy nie mieli okazji wymienić już zdań przed Świętami, bo jak napisałem za chwilę się wyłączam, to kilka bezspoilerowych porad z mojej strony jak dojdziesz do PCR. Podejdź do pierwszej fazy ze świeżym umysłem jak do obserwacji i nauki każdego bossa, nic nie zakładając. Pierwsza faza, zwłaszcza po nerfie jest bardzo OK, normalna po prostu. Ciekawa, dynamiczna, sprawiedliwa - tu zwykle nikt nie narzeka, tylko chwali. I ja tą pierwszą fazę sugeruję dobrze poznać i wymasterować, nie przejmując się za bardzo drugą na początku, no chyba, że weźmiesz bossa z biegu :-) Boss ma bardzo czytelne ataki, dynamiczny ale przyjemny rytm, piękne otwarcia na ataki i leczenie. Spokojnie można tam wbijać z Długimi Mieczami DW na L1, ale można też inaczej, 1H, 2H, ładowane R2. Druga faza buduje na pierwszej i tu się zaczyna zabawa. Przy czym część efektów, które się pojawiają to jest zwykła ściema, ale onieśmiela. Jak będziesz miał opanowany moveset z pierwszej fazy to ogarniesz, bo tylko wystarczy być bardziej rygorystycznym z pozycjonowaniem i nie dać się nabierać na całą pirotechnikę. Natomiast oprócz efektów jest masa nowych ataków i niektóre comba z pierwszej fazy mają trochę inny lub bardziej rozbudowany moveset. I tego się trzeba nauczyć. Ja to sobie rozpisałem w zeszycie atak po ataku, dwadzieścia kilka różnych comb i ataków, i skorzystałem z analizy na yt. A potem cierpliwe ćwiczenie każdego z nich, aż do połączenia wszystkiego w jedno super przyjemne flow. Różnorodność ataków w całej walce jest niesamowita i to jedna z największych jej zalet. Jak stwierdzisz, że nie widzisz co się dzieje przy niektórych to się nie zrażaj. W końcu zobaczysz :-) W obu fazach, a zwłaszcza w drugiej dobrze jest zadecydować na jaki dystans chcesz z nim walczyć - zwarcie czy średni. Ja osobiście zawsze walczę z nim na maksymalne zwarcie na odległość walki na pięści, z dokładnym pozycjonowaniem i agresywnie, zobaczysz dlaczego. Można też mid range, ale tego nigdy nie lubiłem i nie ćwiczyłem nawet na poważnie. Boss jest mało wybaczający w drugiej fazie stąd konieczna taka systematyczna nauka, co chyba lubisz. Natomiast samo powtarzanie walki nie jest nużące, a robiąc ponownie 1-szą fazę masz cały czas poczucie ćwiczenia pod drugą. Ale jak wbijesz taki piękny flow do końca drugiej fazy to co mam powiedzieć - ekstaza :-) Dobra walka to combo bossa - Twoja odpowiedź - combo bossa - Twoja odpowiedź itd. Spokojne i czytelne okienka. Długim Mieczem R1 zmieścisz się nawet w środku niektórych jego ciągów. Okienka pozwalają na każdy rodzaj ataków od najszybszych do ładowanych R2. Paradoks walki po dobrym poznaniu movesetu polega na tym, że choć pojedyncze ataki wydają się nawet łatwiejsze niż u innych bossów, to cała walka, jej intensywność, napieranie bossa, mały margines na błędy, sprawia że jest ostatecznie bardzo trudna. Na PCR dobrze działa mrożenie i krwawienie oraz święte ataki, ale święte tylko w pierwszej fazie. Natomiast na walkę dobrze się zabezpieczyć przed obrażeniami fizycznymi i na święte np. Warkoczem Miquelli. Jeżeli chodzi o metodologię nauki, to jak kiedyś pisałem - u mnie inaczej niż u Was z Minas Morgul. Masterowanie tej walki to były kolejne przebiegi gry na różnych postaciach i zawsze regularnie 3-5 walk dziennie z PCR przez wiele tygodni. To razem pewnie kilkaset różnych walk, z różną skutecznością, efektami walki, najróżniejszą bronią i coraz lepszymi zwycięstwami pomiędzy. Nie wiem dokładnie ile nabiłem razem takich walk, ale mogę powiedzieć, że nigdy mi się nie nudzą :-) A za każdym razem gdy bosik pada to czysta radość po prostu.
To tyle. Pięknych i Spokojnych Świąt życzę :-) Jak zaglądnę tu za jakiś czas po Świętach, to mam nadzieję zobaczyć Twoje ostateczne Zwycięstwo :-)
Dziękuję za rady :)
Czy zobaczę PCR i czy go pokonam, to czas pokaże. Nie nastawiam się negatywnie tylko widzę jak mi idzie.
* Jeszcze z tydzień lub dwa i zobaczę PCR.
Nie odnoszę się do Świąt bo to indywidualne jak kto spędza czas, ja za chwilkę robię odcięcie z przerwą od grania i forum :-)
Co prawda świąt nie obchodzę ale niekoniecznie ten tydzień czy dwa będą liczone od teraz. To takie stwierdzenie ogólne bez wskazywania terminu start/stop. Wymęczyło mnie to towarzystwo i nie wiem w jakim tempie i na jakie raty to rozrzucę. A jak mnie zdenerwuje ta grupa na maksa to nawet jestem skłonny porzucić dodatek nawet nie idąc na Bayle'a. Teraz znowu kilka podejść zrobiłem i ta grupa mi znowu ciśnienie podnosi. A może BB lub Sekiro zacznę? Chociaż szkoda mi tego ER tak zostawiać. Co drugą grę od FS zostawiam niedokończoną.
Udanego odcięcia od grania i forum w takim razie :)
Mocno średnia gra. Szczątkowa fabuła, która jest przedstawiana głównie na opisach przedmiotów to nie jest coś, co każdy zaakceptujem
Fabuła w opisach przedmiotów to już taka cecha gier od FS. Można lubić lub nie. Dla mnie OK. Sporo poszukiwań i główkowania. Społeczność razem próbuje to wszystko posklejać w całość. Im dłużej w te gry gram, tym coraz bardziej mi się takie coś podoba :) Gdyby było podane na tacy, to też bym się nie obraził. Obie wersje jeżeli są zrobione z głową, to są w porządku.
A mocno średnia gra to z uwagi na tę w/w cechę, czy chodzi o coś innego?
Koniec największego koszmaru w historii mojego ogrywania ER i dodatku. Już z nudów zacząłem sobie głupoty wymyślać żeby sobie to urozmaicić. Testowałem przeróżne rzeczy żeby było ciekawiej. Nawet zbroję zmieniłem i potem zapomniałem o tym :)
Nie regulujcie głośników, bo muzykę i dialogi wyłączyłem. Pozostały tylko dogłosy. A one są cicho, bo nie wiedziałem, że gdy przyciszę na konsoli suwakami, to i filmik będzie ciszej:
https://vimeo.com/manage/videos/1042649272
Ten boss (?) pobił rekordy wszystkiego: koszmaru, trudności, absurdów, braku balansu, jednostrzałów, i przede wszystkim zgonów i czasu. Wiem, że Malenii jeszcze nie zrobiłem ale i ją też pobił pod każdym w/w względem. Chyba gdyby zsumować moje zgony na Malenii (dotychczasowe), Mohgu, Pobratymcu Czarnej Klingii, to może by była taka sama liczba.
spoiler start
No to kiedy powtórka? :)
spoiler stop
spoiler start
I co ten Dane zrobił? Zginąłem na tej walce 200-300 razy (pewnie bliżej 300 ale już straciłem orientację) ale po raz pierwszy zobaczyłem jego inkantację, czy co to tam było.
spoiler stop
Pogratuluję, bo takie skirmishe robione w pojedynkę są wizją nie tylko Twojego koszmaru.
Zwłaszcza, że udało się je zrobić bez pomocy :D.
Cóż, obiecałem sobie, że sam też to kiedyś przejdę podobnie.
A tymczasem trzymam kciuki za fajne wrażenia przy Baylu i finalnym bossie :).
Bayle pierwszy?
Pogratuluję, bo takie skirmishe robione w pojedynkę są wizją nie tylko Twojego koszmaru.
Dzięki :) Koszmar nie z tej ziemi. Najgorsze w tej walce jest to, że nie da się jej zrobić powoli, na spokojnie, czy na zasadzie: będę biegał cały czas i omijał wszystko, a cios wyprowadzę tylko w bezpiecznym momencie. Gdyby stamina była nieskończona, to pewnie tak :)
Zwłaszcza, że udało się je zrobić bez pomocy :D.
Uparłem się na moje zasady i dlatego tak długo to trwało i tyle zgonów. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że pierwsze 100-150 zgonów nosiło mnie jak nigdy. Potem stało się dla mnie obojętne i tylko czasami pojawiał się taki odruch :) A najciekawsze jest to, że podczas tych wszystkich prób powtarzałem non stop: NIGDY WIĘCEJ! Nawet rozważałem porzucenie tego i nie wracanie do gry. A teraz zastanawiam się nad ponownym podejściem :) Oczywiście kolejne spotkanie by mnie szybko zweryfikowało :)
Ależ mnie korciło po drodze (pierwszy raz w tej grze tak miałem) włączenie łuku runicznego, zjedzenia jakiegoś mięska, itp. Ale dobrze, że się nie dałem, bo chciałem zasmakować walki wg moich stałych reguł i to mi wyszło :)
A tak w ogóle, to jakieś ze 100 walk biegałem na golasa i też w miarę było. Ale w końcu stwierdziłem, że chyba jednak lepiej mieć jakąś obronę, bo jeszcze nie jestem na takim etapie żeby to zrobić no hit, więc przesadzam. No i się ubrałem. Ale bardzo cierpiałem przez krótkie uniki. Oj jak cierpiałem :)
Cóż, obiecałem sobie, że sam też to kiedyś przejdę podobnie.
Duuuuużo cierpliwości życzę. Baaardzo dużo :)
A tak swoją drogą, to jeżeli nie bawimy się w no hit, to trzeba trochę poświęcić przyjmowania obrażeń, bo to czasami być albo nie być. W sensie agresywność na pierwszym miejscu ale z umiarem. Podejście spokojne, stonowane, z umiarem, bezpieczne, to tylko dla osób, co zbliżają się do no hit, albo są baaardzo dobre i bardzo doświadczone. Mi daleko do tego, więc musiałem baaardzo długo trenować i dostawać po głowie. Już pod sam koniec zaczęło to powoli jako tako wyglądać. Chociaż jak tak przeanalizuję sobie moje "starcie" z tym "bossem", to wyglądało to tak, że gdzieś w okolicach 50-100 zgonu nastąpił spory regres. Szło mi gorzej, a nawet fatalnie. Zacząłem popełniać głupie błędy. Trochę tak trwało aż bliżej końca znowu się zaczęło poprawiać.
Jeżeli chcesz małe podpowiedzi (sam to wszystko odkryłem, nie sprawdzałem na YT ani nigdzie indziej) to zapraszam poniżej, no chyba, że ciekawsze będzie odkrywanie tego samemu:
spoiler start
1. Zobacz na filmie gdzie się zatrzymałem i czekałem aż pojawi się Freja. Nie można zrobić ani kroku dalej, bo pojawi się w innym dalszym miejscu i już nie da się do niej tak blisko podbiec, a tym bardziej okrążyć i zadać ciosów od tyłu. Na ziemi są takie 2 duże kropki otoczone jakby lekko widoczną wysepką. Postać może stać dokładnie na środku lub lekko w tył, bo nawet stopę dalej i Freja ląduje po prawej stronie areny. Nawet jeżeli wyjdziesz za daleko, to dopóki Leda nie skończy mówić, to można się jeszcze cofnąć i poprawić swoją pozycję.
2. To czy dobrze stanąłeś poznasz po tym, że w miejscu gdzie pojawi się Freja będzie przez chwilę widoczna poświata. Dlatego warto lekko obrócić kamerę w prawo, bo jeżeli staniesz za daleko, to będziesz wtedy widział, że było źle. To się po kilku próbach samo utrwali.
3. Wypicie eliksiru najlepiej w momencie gdy zaraz ma się pojawić ostatnia wypowiadana fraza "Nigdy na to nie pozwolą" (lub na jej początku), bo wtedy nie dość, że wypijesz butelkę w ostatnim możliwym momencie (na dłużej wystarczy, a to bardzo ważne), to zdążysz do niej dobiec, okrążyć i zadać cios. To też wymaga kilka(nastu) prób.
4. Nie biegniesz zanim pojawi się ta poświata, bo Freja pojawi się w innym miejscu. Nie trzeba też czekać aż Freja się w ogóle pojawi, bo nie okrążysz jej i nie zadasz ciosu. Wystarczy, że pojawia się poświata i już można biec.
5. Oczywiście Freja pierwsze 1-2 sekundy jest nietykalna, więc trzeba to samemu wyczaić.
6. Oczywiście nie trzeba jej okrążać ale ja tak wolałem, bo to zawsze chwila jej zejdzie zanim się obróci :)
spoiler stop
Kiedy kto się w ogóle pojawia w tej walce:
spoiler start
1. Freja, Lwia Grztywa - gdy damy jej list od Ansbacha
2. Rogaty Przybysz -
a) gdy staniemy w walce po stronie Ledy gdy go zaatakuje w inwazji (wcześniej w grze)
i/lub nie wiem do końca czy jedno wyklucza drugie, trzeba to sprawdzić
b) gdy nie wezwiemy go do pomocy przy Messmerze
3. Moore - gdy wcześniej w grze powiemy mu: "Nie myśl o tym"
4. Dane, Suchy Liść - zawsze
5. Leda, rycerz igły - zawsze
Niby zabicie Rogatego Przybysza powinno wystarczyć, ale skoro Dane pomimo zabicia go pojawił się tutaj, to nie wiem jak będzie z Rogatym Przybyszem.
spoiler stop
Bayle pierwszy?
No właśnie zastawiam się nad tym. Chyba Bayle. Co o tym sądzisz? Gdybyś teraz miał podjąć decyzję, gdy już walczyłeś z każdym, to jak byś wybrał? Mam wrażenie, że z PCR zejdzie mi bardzo długo, jeżeli w ogóle, więc pewnie Bayle.
Na filmie wyglądało to, jakbyś widział dokladnie co trzeba robić. Niewiele wahania, dzięki więc za wytlumaczenie fragmentu w spoilerze. Jak kiedyś najdzie mnie faza na masochizm w postaci zrobienia tego wyzwania w ten sposób, to wrócę do tego :D.
Ostatni boss jest ukoronowaniem całego dodatku, więc ja zawsze zostawiałbym go sobie na koniec :). Bayle pierwszy.
BTW. Ja lubię tego smoka, bo jest totalnym psycholem.
Ostatnim razem tak nudny i bezpłciowy otwarty świat widziałem w lego batman 2. Naprawdę chciałbym pochwalić twórców za ich płynięcie pod prąd i generalnie machanie z okna pytongiem na mejnstrim, ale it is what it is. Wracam do Sekiro.
Pograłem parę godzin, może z 5. Powiesz, że za mało? Możliwe, ale w takim Skyrimie czy Obliwionie w 4 godziny szło zobaczyć różne scenerie i różne biomy. Generalnie nie mam problemu o designy tych niestworzonych rzeczy, co raczej o wizję artystyczną jaką obrali twórcy. Ogólny klimat w grze emanuje swoją beznadziejnością i zepsuciem, jak to w soulsach. Rozumiem, że w tym świecie nie ma wysokiej cywilizacji, społeczeństwa albo chociaż jego pozostałości, nie ma tawern dla podróżnych awanturników itd - ja to rozumiem, tylko fakt jest taki, że at the end of the day gra na tym cierpi. Setting jest w dużym stopniu bazowany na zachodnim podniosłym fantasy, a jak się natrafi na ruiny jakiegoś kościoła, czy typowe dungeony jak z ultima underworld to już w ogóle się człowiek uraduje, że w końcu jest coś do czego może się odnieść, co sam zna z kultury i popkultury - ale to są tylko elementy wystawy, dekoracje bo świat elden ring z założenia ma być pusty, nieznany, dziwny, inny, nieodgadniony. To dosyć oryginalny koncept, ale nie uważam "oryginalności" za cnotę samą w sobie - jeśli za tą "oryginalnością" nie idzie nic więcej to nie rozumiem dlaczego miałbym się tym zachwycać. Ten świat po prostu wprowadza w depresyjny nastrój - czy twórcy chcieli taki efekt uzyskać? Zapewne tak. A czy mi się to podoba? No nie. Zbrodnią to pewnie będzie dla wielu co teraz powiem, ale moja preferencja jest taka, żeby przy tak dużej grze z tak dużym otwartym światem twórcy pokusili się o trochę większe ukłony w stronę zachodniego gracza. Tak żeby był wilk syty i owca cała. Żadnych karczm i gildii w świecie fantasy? Srsly? Po tym świecie można se pobiegać - do tego się to sprowadza, brak tutaj aktywności pobocznych. A szkoda.
To nie jest Skajrim.
Karczm i gildii ni ma. Elder scrolsiarze na oiomie.
haha
ps. Zeby nie bylo ze sie wysmiewam. Z tym sie nie da dyskutowac. Koles nie lubi settingu (i okej) i dorabia do tego jakas smieszna ideologie i projektuje swoje generyczne preferencje (nie ma nic barzdziej generycznego dzis, i po 40 latach klepania RPGow, niz klasyczne DnD albo TES ze swoimi "gildiami i karczmami") na jakiegos wyimaginowanego (i poraz kolejny generycznego/stereotypowego) "gracza zachodniego".
To nie jest klon TESow czy innego Wiedzmina i chwala ci Mariko ze nie kopiuje ich gameplay loopu (choc z Morrowinda bierze wporo jesli chodzi o worldbuilding i/oraz glownie sposob ekploracji swiata).
Glowna zaleta i tym co graczy przyciaga (po combacie/bossach) jest unikalnosc designu swiata i worldbuilding/enviromental storytelling w grach From Soft.
MOze sie nie podobac, moze nie jest to "klasyczne" podejscie, ale nie dorabiajmy do tego smiesznej filozofii, i nie poslugijmy sie wyimaginowanym "zachodnim graczem" (btw gry FS sa duzo bardziej zachodnie niz japonskie jRPG pod wzgledem RPGowosci i designu, oraz sprzedaja si duzo lepiej na zachodzi niz w JP).
Nikt to klona danrzeons und dragons nie reklamowal.
Ale hej... nie każdy rodzaj gry jest dla każdego. To nic złego, że jednym podoba się coś innego niż innym. Jeżeli uważasz, że gra dużo traci bez tych rzeczy co wymieniłeś, oraz że powinno tu tętnić jakieś zorganizowane życie i/lub cywilizacje, to zwyczajnie powinieneś sięgnąć po inne gry.
A pomyślałeś o takich osobach co lubią ER, że oni właśnie cieszą się, że FS zrobiło takie coś, a nie kolejną grę jakich jest już trochę? Nie mówię, że ER jest idealne i nic nie da się tu poprawić, bo myślę, że trochę rzeczy by się znalazło. Ale na pewno nie wywrócenie koncepcji jaka stoi za stylem ER.
Ja bardzo proszę FS żeby nie przychylało się do prośby kolegi
Natomiast z mojej strony zachęcam do zagrania dłużej w ER, bo gra jest przeogromna i nie ma co się sugerować pierwszymi kilkoma/kilkunastoma godzinami. Zresztą mówię z własnego doświadczenia, bo na początku ER mnie odrzucił. Dzięki kolegom stąd zostałem nawrócony na poprawną ścieżkę :)
Jeszcze w Sekiro i BB nie grałem, więc się na ich temat nie wypowiem. A grałeś w inne gry od FS, np. Demon's souls lub Dark Souls 1-3? Jeżeli tak, to co o nich sądzisz?
Pograłem parę godzin, może z 5. Powiesz, że za mało?
W moich oczach to baaaaaaaaaaardzo mało (ja mam kilkaset licząc z dodatkiem, a jeszcze nie dotarłem do NG+) ale nie chodzi o licytowanie się o liczby :)
A tak z ciekawości, to co zobaczyłeś? Ile fragmentów mapy znalazłeś i je dodatkowo zwiedziłeś? Ilu bossów widziałeś i których?
"Koles nie lubi settingu (i okej) i dorabia do tego jakas smieszna ideologie"
Jaką ideologię?
"i projektuje swoje generyczne preferencje"
Preferencje są takie, żeby w ogromnym świecie fantasy była treść. Kurs obrany przez FS jest inny - gameplajowo jest to slasher z rozwijaniem postaci, a setttingowo jest to wszystko katalizowane przez świat, który ma wprawiać w osłupienie poprzez swoją nieodgadnioną dzikość.
I w porządku, niemniej jak bardzo twój projekt by nie był oryginalny i osobliwy, to fajnie jakby zawierał się w pewnym kanonie. To jest moje zdanie. Ogromny świat fantasy, który z racji odgórnie zaplanowanej wizji artystycznej ma być wykastrowany z treści (do której to całe pokolenia twórców gier RPG zdążyli nas przyzwyczaić) - nadal dla mnie jako gracza będzie właśnie tym czym jest - czyli światem bez treści. Twórcy mają święte prawo tak szkicować wizję jak im się żywnie podoba - a ja mam prawo to ocenić, bo gra komputerowa to produkt. Przy czym cały czas to podkreślam, że mówię o preferencji.
Fanom soulsów ten brak treści nie musi oczywiście przeszkadzać i jestem tego świadom, ale tutaj napotykamy pewien problem: otóż świat gamingu uznał ER za wybitnego przedstawiciela RPG. Tylko gdzie jest to RPG ja się pytam? Jeśli gra nie została pomyślana jako RPG (a nie została, bo brak w niej treści, która byłaby platformą dla jakiegokolwiek roleplayowania) - to jak może być odbierana w takich kategoriach? Gameplay ER to typowy soulslike, czyli skillowy slasher z elementami rozwoju postaci zaczerpniętym z gier RPG, thats all. Cokolwiek więcej chciałoby się powiedzieć o ER w kontekście bycia RPG będzie nadużyciem. I dla jednych ten model rozgrywki będzię wadą, a dla innych zaletą - tyle tylko, że skoro twórcy poszli w całkowicie otwarty świat a ponadto po raz pierwszy odnieśli się na taką skalę do zachodniego modelu high fantasy (choć samo ER high fantasy nie jest, to inspiracje LOTRem widać już na pierwszy rzut oka) - to nie sposób tej gry nie porównywać do... zachodnich erpegów, takich jak Skyrim czy Wiedźmin właśnie! Z powodów, które nadmieniłem jasnym jak słońce dla mnie jest, że ER ewidentnie chciał poszerzyć swoje grono odbiorców o graczy gier RPG i dlatego jest lansowany jako gra tego typu, lub przynajmniej w podobie.
Co do tego "generycznie" - nie mówię przecież o tym, żeby FS robili grę od szablonu, czy jakiegoś klona TESów. Ba, na początku wspomniałem nawet, że darzę ich sympatią za ich ich oryginalne i świeże podejście do tworzenia swoich uniwersów. Ja mówię tylko o tym, że gdyby do tego niby-rpga wdrożyć pewne kluczowe, podstawowe wręcz featuringi z typowych gier RPG to Elden Ring by tylko na tym zyskał. Świat byłby nieco mniej dziki i nieokrzesany, ale w grze byłoby więcej do zrobienia niż tłuczenie coraz to nowych bossów. Mówię o zachowaniu pewnej proporcji, tak żeby gra nadal miała swój charakterystyczny posmak. To wszystko.
"na jakiegos wyimaginowanego (i poraz kolejny generycznego/stereotypowego) "gracza zachodniego"."
No oczywiście, że mówiąc o "graczu zachodnim" mówię o pewnym archetypie, kliszy.
"Glowna zaleta i tym co graczy przyciaga (po combacie/bossach) jest unikalnosc designu swiata i worldbuilding/enviromental storytelling w grach From Soft."
Jasne, zdaję sobie z tego sprawę i jestem całkowicie świadomy tego, że z moją opinią jestem w radykalnej mniejszości, ale co mnie to? Moja perspektywa wychodzi z pozycji osoby, która zjadła zęby na erpegach i patrzy na gry pod tym kątem właśnie. Pozdrawiam.
"Ale hej... nie każdy rodzaj gry jest dla każdego. To nic złego, że jednym podoba się coś innego niż innym.
W rzeczy samej, ale skoro jesteśmy już na forum to można podyskutować:)
"Jeżeli uważasz, że gra dużo traci bez tych rzeczy co wymieniłeś, oraz że powinno tu tętnić jakieś zorganizowane życie i/lub cywilizacje, to zwyczajnie powinieneś sięgnąć po inne gry."
I sięgam:) Co do "cywilizacje" to nie, nie wymagam tego, żeby gra ją posiadała. Ale przydałaby się chociaż namiastka jakiejś społeczności, jakieś małe grupy zaszyte po katakumbach, jacyś wygnańcy - nie wiem, cokolwiek.
Uważasz, że gra by straciła na tym, gdyby zainstalować w niej jakieś rozproszone, małe i hermetyczne gildie, do których gracz mógłby dołączyć?
"A pomyślałeś o takich osobach co lubią ER, że oni właśnie cieszą się, że FS zrobiło takie coś, a nie kolejną grę jakich jest już trochę?"
Dosyć już świat się nasłuchał ochów i achów na temat eldenika, niechże teraz ta legenda zostanie skonfrontowana z innym spojrzeniem na sprawę:)
"Natomiast z mojej strony zachęcam do zagrania dłużej w ER, bo gra jest przeogromna i nie ma co się sugerować pierwszymi kilkoma/kilkunastoma godzinami."
A dziękuję, zapewne w długie zimowe wieczory niejeden raz jeszcze będę próbował się w to zagłębić.
"Jeszcze w Sekiro i BB nie grałem, więc się na ich temat nie wypowiem. A grałeś w inne gry od FS, np. Demon's souls lub Dark Souls 1-3? Jeżeli tak, to co o nich sądzisz?"
Grałem tylko w Sekiro, i w Sekiro wszystko mi się podoba od A do Z - ta gra niczego nie udaje. Jest niezwykle spójną, liniową opowieścią. Minus jest taki, że jak w niej się zatniesz to się zatniesz na amen. W Eldenie jest o tyle lepiej, że możesz odejść gdzieś na bok podekspić. Polecam sekirka, właśnie go kończę.
W rzeczy samej, ale skoro jesteśmy już na forum to można podyskutować:)
No jasne :) Ja tam zawsze chętnie podyskutuję, bo nigdy nie wiadomo czy czegoś się jeszcze nie dowiem.
Ale przydałaby się chociaż namiastka jakiejś społeczności, jakieś małe grupy zaszyte po katakumbach, jacyś wygnańcy - nie wiem, cokolwiek.
Nie chcę tu dawać spoilerów ale będą takie rzeczy się przewijały. Oczywiście w nieco innym wydaniu niż myślisz ale jednak. Będziesz mógł przystąpić do pewnych grup lub osób, będziesz mógł dołączyć do inwazji na jakiegoś NPC i stanąć po stronie A lub B, będziesz mógł dać komuś przedmiot A lub B i nie będziesz do końca wiedział czym poskutkuje jedno lub drugie, i z tym będą się wiązały pewne konsekwencje. I to czasami poważne. Ostatnio miałem tego konsekwencje takie, że ..... eee.... nie będę pisał, bo nie chcę dawać spoilerów. Wkurzyłem się na twórców, bo kosztowało mnie to wiele wiele wiele nerwów :) Nie przeglądaj tego wątku jeżeli nie chcesz spoilerów.
Jedno trzeba jednak przyznać: to nie jest RPG. To jest gra akcji z elementami RPG. A tymi elementami są: rozwój postaci i bardzo uproszczona cała reszta. Będą historie, zadania, przymierza, pogadanki, konsekwencje wyborów, itp. Jednak to wszystko jest małym dodatkiem do siekania wszystkiego naokoło. Ale mimo wszystko jest ciekawie zrobione. Z małym "ale"... sporo historii i opisów istot występujących w ER trzeba wyczytać z opisów przedmiotów. Czyli masz zadanie nie lecieć do przodu tylko KAŻDY przedmiot przeczytać na specjalnej do tego celu karcie (jeden z przycisków na kontrolerze, u mnie na PS4 jest to "kwadrat" gdy już jest wyświetlona statystyka przedmiotu). Nie każdemu podoba się taki rodzaj rozrzucenia opisu całego świata ER i postaci. Jeżeli wolisz wszystko podane w otwartym tekście z przebijaniem się przez długie opisy czy rozmowy, to tutaj jest to namiastka tego co w prawdziwym RPG. Osobiście bym tego nie kwalifikował jako RPG ale co ja tam mogę :)
Dosyć już świat się nasłuchał ochów i achów na temat eldenika, niechże teraz ta legenda zostanie skonfrontowana z innym spojrzeniem na sprawę:)
Ochy i achy są względem gier typu soulslike oraz odmiennego podejścia FS do graczy. Nie jest łatwa (poza niektórymi momentami), stanowi bardzo duże wyzwanie. Oczywiście może być łatwa cały czas jeżeli uczepisz się broni lub umiejętności OP :) Natomiast to, czy komuś się taki rodzaj gier podoba, to już inna sprawa. Wg mnie nie musi się komuś podobać ale mimo wszystko gra jest zrobiona bardzo dobrze jak na ten rodzaj gier.
A dziękuję, zapewne w długie zimowe wieczory niejeden raz jeszcze będę próbował się w to zagłębić.
To może sugestia żebyś sobie ją przechodził etapami. Jeżeli zaczniesz odczuwać zmęczenie lub znużenie, to zrób sobie odpowiednio długą przerwę i wróć po jakimś czasie. Może w ten sposób ogarniesz całość, bo to jest kolos. Zbyt długich przerw nie rób, bo zgubisz wątek i nic dobrego z tego nie będzie. Pogubisz się i rzucisz to. Znajdź złoty środek. No chyba, że będziesz wszystko omijał i parł do przodu do bossów fabularnych, to szybko zleci (nie polecam). Na pewno nie kilkaset godzin jak u mnie. Ja przywitałem się z każdym krzaczkiem i polizałem prawie każdą ścianę, więc widziałem dosłownie wszystko w podstawce i dodatku :) A przynajmniej taką mam nadzieję, bo jeżeli coś było ledwo widoczne, a ja obok tego przeszedłem niechcący, to oczywiście mój błąd :)
Grałem tylko w Sekiro, i w Sekiro wszystko mi się podoba od A do Z - ta gra niczego nie udaje. Jest niezwykle spójną, liniową opowieścią.
No właśnie zastanawiam się co zacznę po ER: Sekiro czy BB. I dalej nie wiem. A czy grałeś w Dark souls 1-3 lub Demon's souls? Masz jakieś porównanie do nich właśnie Sekiro? Może napisz coś na ten temat, bo jestem ciekawy na ile się to różni od w/w soulslikeów.
Minus jest taki, że jak w niej się zatniesz to się zatniesz na amen. W Eldenie jest o tyle lepiej, że możesz odejść gdzieś na bok podekspić. Polecam sekirka, właśnie go kończę.
Nie straszne mi zacięcia, bo tak było w Demon's souls i Dark souls 1-3, a grałem w każdą z nich. Dopiero w ER jest inaczej :) Oba podejścia akceptuję i już się przyzwyczaiłem do każdego z nich. Oba mają swoje plusy i minusy.
Nie chcę tu dawać spoilerów ale będą takie rzeczy się przewijały. Oczywiście w nieco innym wydaniu niż myślisz ale jednak. Będziesz mógł przystąpić do pewnych grup lub osób, będziesz mógł dołączyć do inwazji na jakiegoś NPC i stanąć po stronie A lub B, będziesz mógł dać komuś przedmiot A lub B i nie będziesz do końca wiedział czym poskutkuje jedno lub drugie, i z tym będą się wiązały pewne konsekwencje. I to czasami poważne.
Skoro tak, to część moich zarzutów została złagodzona. I super.
sporo historii i opisów istot występujących w ER trzeba wyczytać z opisów przedmiotów. Czyli masz zadanie nie lecieć do przodu tylko KAŻDY przedmiot przeczytać na specjalnej do tego celu karcie (jeden z przycisków na kontrolerze, u mnie na PS4 jest to "kwadrat" gdy już jest wyświetlona statystyka przedmiotu)
A to akurat uważałem zawsze za ogromną zaletę soulsów, że dobrze operowały narracją środowiskową, (tak to się chyba nazywa) tak samo w TESach lubiłem zawsze czytać sobie książki.
Oczywiście może być łatwa cały czas jeżeli uczepisz się broni lub umiejętności OP
A co sądzisz o broni długodystansowej? Ja nie zdążyłem jej stestować, ale słyszałem, że może być skuteczna do walk z bossami. Jak to wygląda?
No właśnie zastanawiam się co zacznę po ER: Sekiro czy BB. I dalej nie wiem. A czy grałeś w Dark souls 1-3 lub Demon's souls? Masz jakieś porównanie do nich właśnie Sekiro? Może napisz coś na ten temat, bo jestem ciekawy na ile się to różni od w/w soulslikeów.
O BB słyszałem dużo dobrego, ale nie grałem bo kompletnie mnie odrzuca ten horrorowy setting. W żadne soulsy ani demon's souls też nie grałem, ale wiem mniej więcej z czym to się je. Kojarzę te praise the sun itd. Moja historia z sekiro wydarzyła się dlatego, że ograłem se wcześniej ghost of tsushima i słyszałem, że dużo ludzi porównywało tę gierkę do sekiro właśnie. Więc se kupiłem na promocji jak było na ps store. Generalnie podoba mi się historia, sceneria i to, że te potwory i lokacje nie są aż tak przesadzone jak we wcześniejszych częściach. Dalej jest to gra z gatunku "no nawymyślali", ale nie aż w takim groteskowym stopniu jak w soulsach - tak wynika z moich obserwacji jako laika. Różni się od soulsów też tym, że masz w zasadzie od początku do końca gry narzucone jak walczysz - walczysz kataną, a cała reszta jak szurikeny itd to tylko dodatki, mało wnoszące do gry na dobrą sprawę. Gameplay polega na wymasterowaniu timingu w sparowaniu ciosów i szybkich kontrach co jest turbo frustrujące, ale co powoli zaczynam dopiero łapać w tej grze. Można się skradać i na początku dużo się skradałem, ale jak jest więcej wrogów to nie ma sensu w sumie, niestety nie ma feelingu bycia prawdziwym ninją.
A co sądzisz o broni długodystansowej? Ja nie zdążyłem jej stestować, ale słyszałem, że może być skuteczna do walk z bossami. Jak to wygląda?
Nie wiem czy mówiąc o długim dystansie masz na myśli broń strzelającą lub rzucaną, czy, że jest długa i trzymasz wroga na dłuższym dystansie od siebie, typu włócznie, halabardy, itp. :)
Jeżeli chodzi o to pierwsze, to są: łuki, kusze, noże i strzałki do rzucania, różne rodzaje kamieni, np. zatruwające, ogniste, itd. Kusze są wg mnie słabe, bo nie da się szybko i dokładnie celować. Jedyne co, to zaznaczasz przeciwnika i strzelasz. Łuk jest lepszy, bo może sobie przybliżać i oddalać, oraz pojawia się "celownik", dzięki któremu wiemy gdzie dokładnie trafimy. A z kuszą to loteria: może trafisz, a może nie (bez zaznaczania przeciwnika). Nie zawsze da się przeciwnika zaznaczyć, bo jeżeli jest od nas za daleko, to nic z tego. Wtedy albo próbujesz aż do skutku, co skutkuje marnowaniem bełtów, albo bierzesz łuk, przybliżasz, celujesz, i po sprawie :) Kamieniami nigdy nie rzucałem. Noże i strzałki to raczej gdy zaznaczysz przeciwnika.
Któregokolwiek z powyższych można też używać jako zwracanie na siebie uwagi, lub odciągnięcie wroga w inną stronę, albo strzał w niego gdy jest grupa i wtedy najczęściej podejdzie do nas tylko ten co dostał. Nie zawsze ale najczęściej. Łuku używam bardzo rzadko. Tak rzadko, że prawie w ogóle. Jakieś wyjątki gdy widać, że wyszło by na mnie kilku na raz przegiętych osobników. Aczkolwiek da się też małymi kroczkami i cofaniem się też wywoływać nawet pojedynczych przeciwników z całej grupy. Jednak jest ryzyko niepowodzenia takiego manewru :)
Natomiast jeżeli chodzi o broń długą żeby trzymać przeciwnika na dystans, to nie bawiłem się taką, więc się nie wypowiem. Niektóre z nich można używać razem z tarczą równocześnie: zasłaniasz się i jako zasłonięty możesz zza tarczy zadawać pchnięcia. Jeżeli ktoś lubi taki styl gry, to jak najbardziej. Nie wiem tylko czy każda tarcza tak ma (chyba tak), czy może niektóre bronie (to już prędzej). Ale być może każda długa broń zza tarczy daje radę. Trzeba to sprawdzić albo niech się wypowie ktoś lepiej obeznany w tym temacie.
Są też jeszcze perfumy, które rozpylasz na jakimś obszarze (będą tacy przeciwnicy w grze, więc zobaczysz jak to działa).
Jest magia, są czary i inkantacje (wszystko w wersjach ofensywnych i defensywnych). Dla mnie to wszystko magia niezależnie jak się nazywa :)
Tarczami można też parować. Są 2 rodzaje parowania: jedno typowo soulsowe, a drugie podobno na wzór tego z Sekiro. Ponieważ nie gram w ogóle ani z magią, ani z tarczą, więc nie mam doświadczenia z tym drugim typem parowania. To pierwsze parowanie zwykłe ogarniam i czasami jak mnie najdzie, to mogę tak chwilę pograć. Jednak osobiście ostatnio wsiąkłem całkowicie w granie 2 mieczami na raz, tzw. DW czyli "dual wielding". To musi być broń tego samego typu w obu rękach. Nie może być np. miecz i sztylet. Dwa miecze, dwa topory, dwa sztylety, itd. A gram prostymi mieczami, które można znaleźć już na starcie gry. I z nimi doszedłem do końca zarówno podstawki jak i dodatku.
A czy na bossów dobra jest broń długodystansowa? Niech się wypowiedzą inni, bo ja biegnę do każdego na styk i macham 2 mieczami. A te miecze pomimo, że mają w nazwie "długi", to jakoś specjalnie długimi nie są względem pozostałych mieczy. Jest tylko jeden miecz o nazwie "krótki" i on rzeczywiście jest troszkę krótszy. Potem jest ten mój "długi". Wszystkie pozostałe miecze są dłuższe, większe i najczęściej cięższe (są wyjątki odnośnie ciężaru ale to w dodatku). Krótsze to są sztylety i inne bronie, no ale ja mówię tylko o mieczach, a nie sztyletach czy innych :)
Aha... przypomniało mi się jeszcze jedno: na większość broni można nałożyć coś, co nazywa się "Popioły wojny". To m.in. może zrobić z broni do walki wręcz, broń dystansową (a o to pytałeś). Nie zrozum mnie źle: to nie robi zawsze z broni zwykłej broń dystansową, tylko jest to jedna z możliwości popiołów. Najczęściej nie zrobi tego tylko coś innego doda do broni. Oczywiście zużywa to PS (punkty skupienia, inaczej mana). Tych popiołów jest od groma i można nimi prawie że dowolnie żonglować. Wiadomo, że popiołów dla łuków nie nałożysz na miecz, i odwrotnie. Coś dla włóczni czy topora, nie nałożysz na miecz, i odwrotnie (chociaż są wyjątki). To jest specjalna umiejętność, którą normalnie masz pod klawiszem L2 (gdy broń masz w prawej ręce, bo jeżeli broń masz w lewej, to przycisk przeciwny czyli R2). No chyba, że grasz tak jak ja na 2 miecze, czyli DW, to zawsze jest to L2, pod R2 to mam atak mocny, atak DW jest zawsze pod L1, a pod R1 jest atak bronią w prawej ręce :) A tak swoją drogą to nie wiem czy wiesz, ale są też ataki ładowane gdy przytrzymasz sobie przycisk: L1, L2, R1, R2 (zależy od tego w której ręce masz broń lub tarczę (dla tarczy parowanie), i czy jest to DW). Posprawdzaj, bo może nie wiedziałeś. Inne obrażenia wchodzą, możesz wytrącać przeciwnika z równowagi po 1-3 takich ataków ładowanych. Są też specjalne i spektakularne dźgnięcia w plecy lub w brzuch, które zadają spore obrażenia. Są ataki z wyskoku zwykłe lub mocne. Są ataki w miejscu ale i z rozbiegu, kierunkowe i na wprost. Możesz namierzyć przeciwnika i wtedy nie martwisz się czy go trafisz. Oczywiście są wyjątki, bo można mieć zaznaczonego przeciwnika ale odwrócić się na bok i uderzyć innego, którego nie masz zaznaczonego. Niektórych to drażni, bo nie rozumieją, że zaznaczenie przeciwnika, to nie jest rozkaz dla gry, że ma nie bić nikogo poza zaznaczonym. Możesz bić innych jeżeli obrócisz postać w inną stronę i uderzysz, to pomimo zaznaczonego przeciwnika A, zadasz cios przeciwnikowi B. To jest tylko i wyłącznie "związanie się" z przeciwnikiem. Wtedy wszelkie fikołki, uniki, okrążanie i ciosy (ale bez odwracania się prawym analogiem) będą dotyczyć zaznaczonego przeciwnika. Ma to też swój jeden minus, że próba szybkiego odbiegnięcia na większą odległość będzie jakby spowolniona i ślamazarna. Jeżeli odznaczysz tego przeciwnika, to nagle szybkość i dystans odbiegnięcia wróci na normalne tory :) Trzeba to ogarniać, bo nie wiedząc takich rzeczy można niesłusznie oskarżać twórców o źle zrobioną grę. Już wiele razy słyszałem narzekania, że: "No przecież miałem go zaznaczonego, a moja postać albo uderzyła kogoś obok, albo uderzyła w powietrze".
I najważniejsze: ulepszanie broni kamieniami. Bez tego będzie trudno i to bardzo. Są 2 rodzaje broni jeżeli chodzi o kamienie. Jeden rodzaj broni ulepsza się kamieniami zwykłymi, a ten drugi rodzaj kamieniami ponurymi (najczęściej z bossów ale nie tylko). To nie jest tak, że najpierw jednymi, a potem drugimi. To jest albo / albo. Zwykłymi do +25, a ponurymi do +10. I te z ponurymi nie mają możliwości zmiany popiołów. Na zawsze jest ten co tam był od początku. A w tych zwykłych można sobie popioły zmieniać wedle uznania.
Nie zabijaj NPC dla draki albo dla broni, bo to czasami sporo zmienia w grze. Nie zawsze ale jednak. Nie polecam. Chyba, że wiesz co robisz. Możesz stracić pewne zadania i wątki w grze gdy to zrobisz. Aha... i zawsze wyczerpuj wszystkie dialogi z każdym NPC. Inaczej niektórych rzeczy nigdy nie zobaczysz. I wracaj co jakiś czas do każdego NPC, bo wtedy po czasie pojawiają się nowe kwestie dialogowe. Niektóre zadania od NPC są krótkie, a niektóre ciągną się przez prawie całą grę. Jest ciekawie wg mnie :)
Niektóre katakumby lub jaskinie mają przejścia na wylot i nie dojdziesz gdzieś w inny rejon mapy inną drogą. Niektóre bardzo dobre przedmioty są w takich właśnie miejscach albo po pokonaniu konkretnych bossów. Dlatego omijanie miejsc lub bossów może skutkować brakiem ciekawych przedmiotów: szczególnie talizmanów lub miejsc na nie, oraz broni.
Zwiedzaj mapę ile się da, bo pomimo czasami pustych miejsc, to jest super klimat. Aha.. pogoda się zmienia, więc to też ma wpływ na grę: w wodzie czy deszczu błyskawice wtedy zadają większe obrażenia: twoje komuś, i czyjeś tobie. W obie strony to działa. Woda i ogień się znoszą, więc stojąc w wodzie ogień zadaje mniejsze obrażenia, itd. Nocą pojawiają się trudni bossowie.
Cechy do rozwijania, które wydają się, że są tylko dla magii, niekoniecznie takie są. Sporo broni korzysta z takich cech, więc się nie sugeruj, że jeżeli nie grasz magiem, to nie będziesz takich cech rozwijał.
Wierzchowca możesz dostać w obozowisku niedaleko murów obronnych zamku na początku gry.
Jeżeli będziesz się kierował tymi wskazaniami na mapie, które od ognisk pokazują gdzie jechać, to będzie to droga na skróty. Można w ten sposób szybko skończyć grę. Polecam odbijać na boki. A jeżeli nie wiesz gdzie iść, to albo patrz na mapę, albo pytaj tutaj.
To takie rady na start żeby się lepiej grało.
A co widziałeś... pochwal się, bo jestem ciekawy :)
No i kim grasz, kogo wybrałeś i jaką bronią?
PS. W ER też jest skradanie się. Wciśnij L3 czyli lewy drążek analogowy. Ja to wyłączyłem, bo co chwila gdzieś przypadkiem kucałem zamiast walczyć lub uciekać, i albo dostawałem albo ginąłem przez to. Całą grę przeszedłem bez kucania. Gdzieś jeden raz gra wymusiła na mnie włączenie kucania. Jednak nie mogę sobie przypomnieć co to było i gdzie :)
Lubię ten wątek, bo można nie lubić Eldena, ale poziom dyskusji o grach jako takich jest tu zawsze wysoki.
W ogóle,
Ja? Ja odebrałem początkowo tę grę jak Ty. Gdzie tu są dialogi? Gdzie cutscenki? Gdzie głos z nieba, który podsumuje mi wszystko, czego się dowiedziałem? Otóż gra niczego mi nie podsumowała, niemo zwyzywała mnie od ostatnich ciemniaków i kazała mi iść się walić. Byłem już w połowie gry i niczego prawie nie rozumiałem. Znałem swój cel, tak, owszem. Ale co z resztą?
I wtedy właśnie pojawiła się u mnie ciekawość. Co to jest to zas* drzewo, kim jest Marika, co się z nią stało? Czemu ten trup patrzy tak tęsknie na drzewo? Kim jest ten rogaty? Czemu mnie nie chce przepuścić? Co to za kościół Zgnilizny? Co to za robale? Czemu te karaluchy wydają ale inteligentne? O co tu chodzi? Czemu nie ufam tej kobitce i jej intencjom? Paradoksalnie im mniej rozumiałem, tym więcej dopowiadała mi wyobraźnia i tym bardziej się cieszyłem. Ostatecznie znam Lore gry prawie na pamięć, więc wszystko jest już odarte z tajemnicy, ale jak wspominam, z jaką chorą fascynacją patrzyłem na ten dziwny świat po pewnym czasie...
Jeśli zaś chodzi o NPC, to cóż. Pierwszy raz od dawna uroniłem w grze łezkę. Kilka sytuacji niosło spory ładunek emocjonalny, ku zaskoczeniu.
Świat może i wydaje się pusty, ale lore, który za nim stoi jest przeogromny. Nic nie jest tam umieszczone przypadkowo, nie licząc jakichś zupełnych wyjątków. Fabuła jest wielowarstwowa. Cel? Idź i zostań Eldeńskim Władcą. Środki? Zaczyna się robić ciekawie. Niuanse? O niektórych gadamy do dziś.
A na końcu zarzucę tym, co jest potęgą Eldena. Otóż jest to IŚCIE RPGOWA możliwość wykrajania własnego doświadczenia i własnej, unikalnej przygody. Gdy zapytasz 10 osób, jakie mają doświadczenia z ER, co przeszli, co im sprawiło trudność, jak sobie poradzili, będziesz miał wrażenie, że każda z tych osób przeszła inną grę niż Ty.
Iście RPGowa, bo w grze co prawda nie ma natłoku npców z wykrzyknikami, ale jest ich ...trochę. Stanowisz o ich życiu i śmierci, ich questy mają wpływ na zakończenia gry, wykluczają pewne zakończenia, mogą znacznie wpływać na progres Twojej postaci. Jest to po prostu zrobione w bardziej enigmatycznej, statycznej formie. Nie masz followersa, który każe ci sprawdzić pobliską jaskinię lub wykonać misję skradankową. Jak słusznie zauważyłeś, gra jest mniej skrojona pod "zachodniego widza", więc jej narracja jest bardziej zagadkowa, natomiast absolutnie nie jest tak, że nie będziesz miał znaczących wyborów fabularnych oraz takich, które dotyczą losu poszczególnych npców. Ale tu ostrzegam - To jest zrobione oldschoolowo. Ja to za drugim razem przeszedłem z notatnikiem w łapie. Masz więc wybory fabularne. Fromsoftware, w każdej innej grze poza Sekiro uznało, że ma totalnie gdzieś czy ty coś odkryjesz, czy nie i często swoje najlepsze i najbardziej epickie rzeczy zostawiło schowane za zagadkami. Można totalnie ominąć jedno miasto i ogrom questów. I wciąż przejść grę.
A teraz prawdziwa potęga gry, czyli replayability. Ta gra jest jak Skyrim, za każdym razem może smakować nieco inaczej, chyba, że jesteś mną i każda twoja postać w Skyrimie kończy jako łucznik assasyn.
Przy pierwszym przejściu czasem się błądzi.
Przy drugim? Trzecim? Na luzie jestem w stanie wykręcić sobie kompaktowe doświadczenie rodem z Sekiro lub Soulsów. Wybierając konkretne questy, konkretny progres mapy, konkretne zakończenia. Gra umożliwia - jak Sekiro - git gud to win. Ale opcjonalnie trzyma dla Ciebie alternatywne opcje. Możesz użyć przedmiotu specjalnego (o ile trafisz) na bossa, możesz przyfarmić i wrocic, możesz uzyskać pomoc npców, możesz tak jak Thalar - zrzucić jakiegoś typa ze skały. To, że się da, dowiedziałem się pierwszy raz od Thalara.
I wreszcie na końcu.
Chcesz grać samurajem, mistrzem parowania? DLC wprowadza parowanie Sekiro-like. Chcesz grać sztuki walki? Śmiało. Jako wojownik? Droga wolna. To może mag? Pewnie.
Ale czemu trzymać się takich wąskich ram.
Może chciałbyś zagrać wielką babą z grubą dupą, która będzie miażdżyć wrogów. Tak, Elden umożliwia Ci taki build.
To może jako śmierdziel truciciel - a i owszem. Asassyn, przywoływacz, nożownik? Archetypów jest ogrom. Różne style mają jednak różną trudność.
Przede mną cała seria krótkich przejść gry, krótką, zoptymalizowaną trasą, gdzie mam zamiar wreszcie przetestować genialne interakcje mechaniczne.
A kolejną potęgą ER, jak i podobnych gier jest głębia mechaniczna. Ot - stanie w truciźnie ma inny efekt, niż rollowanie się przez truciznę. Takich smaczków jest multum. Czasem bossowie mają krytyczne podatności, które jesteś w stanie wykorzystać lekko modyfikując build. Gra do tego zachęca.
To wszystko sprawia, że nie ma na tym forum osoby, która by miała taki sam pogląd i dośw. jak inna. Wszyscy mamy innych ulubionych i znienawidzonych bossów i lokacje. Każdemu z nas trudność sprawiały inne rzeczy, każdy z nas miewał totalnie inne wnioski i to bardzo często. Wielu z nas znalazło zupełnie szalone metody pokonywania przeszkód - każdy inne.
To jest moc tej gry. Ale jednocześnie doskonale rozumiem, jeśli specyficzna forma prezentacji osi narracyjnej jest w tym wypadku barierą nie do przejścia. Nie będę się oburzał :). U mnie to totalnie kliknęło, ale nie u każdego musi.
Nie będę kłamał, dzięki waszym postom aż mi się zachciało ponownie odpalić Eldena, i chyba to zrobię. TBH nie sądziłem, że trafię na takich autentycznych zapaleńców, a prawda jest taka, że jestem trochę malkontentem i trudno rozbudzić mój entuzjazm. Wam się to udało chłopaki.
thalar - dzięki za twój szeroki opis, z pewnością zajrzę do niego nie raz i nie dwa podczas początków gry moim Więźniem. Zamierzam nim grać tak jak został wymyślony, czyli w lewej ręce kostur a w prawej jakiś mieczyk. Być może później wymienię kostur na tarczę. Muszę przyznać, że moje wcześniejsze podejście było graniem trochę na pałę, chciałem pozwiedzać świat i potestować mechaniki. Teraz zasiądę do tego bardziej na serio.
minas morgul - piękny post ogólnie, nie wiedziałem, że elden oferuje aż taką dowolność rozgrywki, niemniej muszę sprostować jedną rzecz - mi zagadkowość i specyficzna forma narracji (brak cutscenek itd) nie przeszkadza na tyle aby była barierą nie do przejścia. Sprowadzając wszystkie moje posty do krótkiego tl;dr - chodzi o to, że po ludzku żal mi jest patrzeć kiedy w tak dużym i starannie zaprojektowanym świecie zwyczajnie nie ma co robić oprócz tłuczenia bossów i zbierania lootu.
Pozdro!
To jeszcze kilka porad i ciekawostek na start. Może się przydadzą jeżeli czegoś z tego jeszcze nie wiesz.
Mapa
Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak ogromy jest świat pod ziemią. Do tego jest odrębna mapa przełączana przyciskiem na kontrolerze (jest opis na mapie, który to przycisk). To jest tak duże, że dopiero na koniec gry będziesz przecierał oczy ze zdumienia. A wielopoziomowość, która jest w dodatku? Mapa tego nie pokazuje ale jest tego sporo i miesza niesamowicie.
Butelki i eliksiry
Są 3 rodzaje butelek, z których można się napić:
1. butelka szkarłatnych łez - przywraca fragment życia
2. butelka modrych łez - przywraca fragment many
3. eliksir - samemu przyrządzamy wg uznania
Można zwiększać ilość butelek łez do max +14, oraz ich pojemność do max +10.
Ten trzeci rodzaj (eliksir) można samemu skomponować z 2 różnych łez. Tych łez jest kilkanaście różnych wersji i każda daje coś innego. Wybieramy tylko 2 spośród całego repertuaru i przy ognisku (tylko tam) można je zmieszać. Tego jest tylko 1 sztuka ale gdy siądziemy przy ognisku to ona się odnawia. Czyli tylko 1 sztuka na raz w przeciwieństwie do max 14 butelek tych szkarłatnych/modrych łez.
Te łzy do mieszania eliksiru najczęściej wypadają z 2 bossów, których jest wiele odmian. To oznacza, że ci dwaj bossowie będą się pojawiać wiele razy ale każdy z nich będzie miał inne umiejętności. Wygląd będzie ten sam tylko przyłoży ci innym żywiołem itp. :) Dlatego nie warto omijać takich bossów nawet jeżeli się powtarzają, bo możesz nie dostać jakiejś butelki: czy to do tych max +14 / +10, czy to do tych dla eliksiru.
To nie będzie spoiler ale szukaj Kościołów Mariki, bo tam najczęściej są kolejne sztuki tych 3 rodzajów butelek i/lub łez.
Kamienie zwykłe i ponure
Sprostuję pewną rzecz, bo napisałem wcześniej:
Są 2 rodzaje broni jeżeli chodzi o kamienie. Jeden rodzaj broni ulepsza się kamieniami zwykłymi, a ten drugi rodzaj kamieniami ponurymi (najczęściej z bossów ale nie tylko).
To w nawiasie, że najczęściej tylko z bossów, to dotyczyło broni z bossów, a nie kamieni z bossów. Czyli jeżeli z bossa jest jakaś broń, to na 100% będzie to broń ulepszana kamieniami ponurymi. Nie kojarzę żeby jakiś boss dał broń ulepszaną kamieniami zwykłymi.
Ulepszać można samu ale to tylko pierwsze 3 poziomy zwykłymi kamieniami na kowadle zaraz na starcie gry. Potem ulepszanie od +4 do +25 musi zrobić jakiś kowal w innych rejonach mapy. Ulepszanie ponurych (nawet chyba od poziomu +1) to chyba w ogóle kowal.
Kamienie zwykłe - najpierw 2 kamienie (poziom +1), potem 4 kamienie (poziom +2), potem 6 kamieni (poziom +3), i znowu 2, 4, 6, i znowu 2, 4, 6. I tak w kółko aż do +24. A ostatni +25 jest specjalnym kamieniem. W tych broniach można bawić się Popiołami wojny.
Kamienie ponure - tu zawsze jest jeden kamień na poziom, od +1 do +9, a potem +10 to też kamień specjalny. Tu nici z Popiołów wojny.
Kamieni nie da się wyjmować i przełożyć do innej broni jakby co. Raz włożony, będzie tam na zawsze.
Sporo kamieni jest w kopalniach gdzie są górnicy z kilofami, którzy kręcą się tam i je wydobywają. Więc zapraszamy do podziemi :)
Broń i Popioły wojny
Do nakładania na broń żywiołów potrzeba albo Popiołów wojny, albo różnego rodzaju osełek. Najlepiej mieć wszystkie osełki, bo wtedy można prawie dowolnie miksować dany żywioł z konkretnym Popiołem wojny. Dlatego warto zwiedzać mapę, bo niektóre osełki nie są na tej najkrótszej fabularnie drodze :)
Dzwonki kuliste
Dzięki nim będzie można kupować wiele ciekawych rzeczy, które mają kupcy. Dodatkowo umożliwiają też kupowanie kamieni zwykłych i ponurych, których nie ma w nieskończonych ilościach w grze. A dzięki dzwonkom są w ilościach nieskończonych tylko oczywiście za dodatkową zapłatą. Dlatego warto bić bossów nocnych i zwiedzać mapę na boki, bo te dzwonki właśnie tam są.
Noc
Siadając przy ognisku (jak tak nazywam Miejsce łaski) można wybrać odpoczynek do jakiejś konkretnej pory dnia lub nocy. Jeżeli wybierzesz noc (lub ogólnie noc sama przyjdzie w trakcie zwiedzania) i pójdziesz w konkretne miejsca na mapie, to trafisz na różne rodzaje nocnych bossów. Nie znajdziesz ich w dzień, tylko w nocy. Są pewne wyjątki ale nie będę spoilerował. Ogólnie tylko w nocy, nigdy w dzień. Są trudni, niektórzy bardzo trudni, niektórzy baaaardzo trudni, a niektórzy to już na granicy utraty szaleństwa. Chociaż są też na nich sposoby, że może być łatwo. Ale to sam odkryjesz, lub nie :)
Dlatego jeżeli nie chcesz sobie na starcie utrudniać gry, to proponuję nocą nie biegać po otwartym terenie. Aha... to się dotyczy powierzchni otwartej. Jeżeli zejdziesz do katakumb, jaskiń, kopalń, itp. to tam nie ma znaczenia czy jest noc, czy dzień. To samo tyczy się zamków itp. Tylko otwarty teren na świeżym powietrzu :)
Nocni bossowie to są zawsze bossowie opcjonalni, więc można ich olać jakby co. Chociaż niektórzy dają bardzo dobre przedmioty. Ja ich lubię, więc nie przepuszczę. No jest taki jeden (w Caelid) co mi napsuł nerwów jak żaden inny.
To nie będzie spoiler, spokojnie ale podpowiem jedną rzecz, bo sam nigdy na to nie wpadniesz. Jeżeli siądziesz przy ognisku i wybierzesz Noc, twoja postać wstanie od ogniska, to jeden z takich bossów się nie pojawi. Trzeba znowu siąść, tym razem nic nie wybierać i tyle... po prostu wstać. I dopiero wtedy spotkasz takiego bossa :) To jest denerwujące gdy chcesz z nim walczyć i non stop giniesz, i za każdym razem trzeba ten rytuał powtarzać. Zginiesz i odradzasz się w dzień. Więc trzeba siąść przy ognisku i wybrać Noc. Potem wstać od ogniska. Potem znowu siąść i nic nie wybierać. I wstać. I mamy bossa. Pamiętam jak mnie to wyprowadzało z równowagi :)
Statystyki
Za każdym razem gdy będziesz przyznawał punkty w jakąś cechę to popatrz najpierw, który zestaw cech będzie podbijany. O co mi chodzi? To nie jest tak, że gdy dodasz punkt np. w siłę, to zwiększasz tylko siłę. Każda z cech będzie też zwiększać równocześnie kilka innych statystyk. Widać to po tym, że podświetlają się też inne cechy. Tylko nie za każdym razem będzie widać efekt, bo niektóre poboczne cechy wskakują co 1, 2 lub 3 poziom. Więc czasami od razu będziesz widział, że jakaś inna cecha się zwiększa, a czasami nie, pomimo tego, że jest podświetlona i teoretycznie powinna się zwiększyć. Nie ma punktów pośrednich typu 0,5 więc zapewne o to chodzi, że niektóre będą pojawiać się co któryś poziom.
Przykład:
Witalność - zwiększa nie tylko pasek życia ale również którąś z odporności (nie pamiętam którą, bo piszę z głowy ale chyba na truciznę i coś jeszcze). Dlatego to nie tylko zwiększanie paska HP ale również stajesz się coraz bardziej odporny na truciznę (mam nadzieję, że to ta cecha).
Umysł - to nie tylko pasek many ale również odporność na magię (chyba, bo z głowy piszę)
Wytrzymałość - to nie tylko pasek staminy ale również udźwig tego co masz na sobie, czyli coraz cięższe zbroje i bronie możesz nosić i nie będzie kary przy przewrotach. Najszybsze przewroty to chyba z tego co pamiętam to poniżej 30%. Potem kolejne średnie to 30-70% obciążenia. Następnie 70-100% to już ciężkie i powolne przewroty (śmiesznie to wygląda). Powyżej 100% nie ma fikołków w ogóle. Aha.. to nie tylko szybkość przewrotów. Oprócz tego, że wykonujesz te fikołki bardzo szybko, to też są one na coraz to dłuższe odległości. Czyli gdy jesteś z reguły na średnich 30-70% to po fikołku przykładowo znajdziesz się w odległości 1,5m a na tych najlżejszych to już 2m. Te liczby w metrach to z księżyca wzięte. Chodzi mi tylko o pokazanie, że dalej wylądujesz na koniec fikołka i może to uratować od ciosu, a czasami może to być kwestia życia i śmierci :) Wiem co mówię, bo niektórych bossów przechodziłem na golasa lub prawie na golasa, bo inaczej było baaardzo ciężko. Oczywiście przy moim stylu gry, bo grając inną bronią i dodając inne rzeczy nie byłoby to konieczne :)
Mistycyzm - nie tylko zwiększa efekt krwawienia ale i pewien rodzaj obrażeń (chyba święte?) oraz dodatkowo zwiększa szansę na wypadanie przedmiotów z przeciwników. Im więcej punktów w mistycyzm, to nie dość, że lepsze krwawienie i więcej bijesz świętymi, to też częściej coś ciekawego wypadnie. A jeżeli polujesz na coś konkretnego, to warto to brać pod uwagę. Są też oczywiście przedmioty zwiększające szansę na wypadanie przedmiotów. To się sumuje z mistycyzmem i jest jeszcze lepiej.
Talizmany
Z niektórych bossów wypada sakwa, czyli jedno dodatkowe miejsce na talizman. Zaczynamy grę z miejscem na tylko 1 talizman. Potem zdobywamy z pewnego bossa pierwszą sakwę i już możemy nosić 2 talizmany, itd. Z tego co kojarzę to jest to zawsze z jakiegoś bossa. Nigdy takiej sakwy nie znajdziemy leżącej sobie na ziemi. Talizmany tak, ale sakwy nie. Max to 4 miejsca na talizmany. Nawet dodatek tego nie zmienia.
Szkarłatna zgnilizna
Minas Morgul wspomniał o ciekawym smaczku odnośnie szkarłatnej zgnilizny. Tak, to jest ciekawe :)
Jeżeli staniesz w szkarłatnej zgniliźnie i poczekasz aż pasek twojej odporności się zapełni, to zacznie ona zadawać tobie obrażenia i będzie to robić aż do momentu gdy ten pasek odporności się wyzeruje. Jednak jest pewna ciekawostka. Jeżeli zrobisz fikołka i zanurzysz przez to całe swoje ciało w szkarłatnej zgniliźnie, to będziesz otrzymywać mniejsze obrażenia na sekundę, niż gdybyś nie zanurkował to tego czegoś i tylko stał po kostki w tym :) Na logikę powinno być odwrotnie ale jest jak jest :)
Jeżeli chcesz zobaczyć moje szczegółowe testy tego to przejdź na sam dół strony nr 20 tego wątku. Ten wpis to nr: 1295.7
A co do RPGowości ER. Pisałem, że jest tu mało RPG, bo mam na myśli porównanie do tego, co jest w grach typowo RPG. Nie chodzi mi o to, że tego tutaj nie ma. Ale jak sam zauważyłeś to nie jest taki typowy RPG, tylko gra akcji z elementami RPG. Czyli będzie tego trochę ale nie w takim wymiarze jak tego się można spodziewać po grach typowo RPG.
Kolejny boss za mną.
spoiler start
Bayle - udało się za 150 razem.
Prawie 4 razy miałem go już na 2-4 strzały.
A jeden raz to chyba na strzała.
Ależ niesamowity boss.
Widowisko jakie przy nim jest, to w mało którym filmie można zobaczyć.
Fajnie mi się z nim walczyło.
Jeden z bossów gdzie kompletnie nie denerwowałem się przy kolejnym umieraniu.
Bardzo sprawiedliwy boss ale poza jednym pokręconym atakiem - zianie ogniem w przód.
Nie wiem kto tam w FS wymyślił, że ten ogień może sobie skręcać na samym końcu, ale 20 batów się należy za taki pomysł.
Nie licząc tego ataku, to cała reszta jest sprawiedliwa i do ogarnięcia. Oczywiście jednego do tej pory jeszcze nie ogarnąłem - lot, 2 ataki ogniem po całej arenie i na końcu detonacja. Trochę trudne jeszcze dla mnie. Ale udało się :)
Dynamika walki, agresywność Bayle'a oraz muzyka, no po prostu cudo.
Jeden z najciekawszych bossów.
Trudny i to bardzo... ale warto było :)
Ależ satysfakcja po walce :)
Najlepsze jest to, że na koniec sprawdzam ile mi estusów zostało. Widzę, że wszystkie 14 poszło, a mi zostało jeszcze 50% HP.
Jeszcze na koniec rzut oka na eliksir. I co się okazuje? Zapomniałem go wypić :)
Także Bayle niechcący poleciał na trudniejszym poziomie :)
Trzeba będzie jeszcze do niego kiedyś wrócić :)
spoiler stop
Hejo Thalar
Jakoś totalnie przegapiłem Twojego posta, a byłem w stanie przysiąc, że zaglądałem tu raptem kilka dni temu.
Jak już wcześniej pisałem, Bayle jest totalnie czymś innym. Owszem, jest to przeciągnięta i długa walka, ale poziom agresji tego gagatka, ruchy, lore, stawiają go na zupełnie innym miejscu.
Nie pamiętam, ile razy z nim walczyłem, ale obiecałem sobie jedno - tłuczenie Midira po nogach wydało mi się bardzo nudne i uznałem, że Bayle pokonam twarzą w twarz (pysk).
Okazało się, że tak jest łatwiej.
A wyszło to tak:
https://youtu.be/staP_VaCXK0?si=m98l9g68TnZ6dR6a
Czyli teraz zapewne boss końcowy?
Zrobiony?
W trakcie?
Szanuję za 150 podejsc do Bayle, bo to jednak zwykle bardzo długa walka. To na pewno musiało trochę zająć.
Ukończenie zajęło mi około 125 godzin przy kilku ostatnich bossach musiałem wezwać graczy tak całą grę rąbałem sam lub z duchami. Gra ma dziwny poziom trudności niektórzy bossowie szczególnie pod koniec są albo prości albo trudni.
Gra ma piękną grafikę, design lokacji i świetną melancholijność.
Produkcja nie jest dla każdego jednak to mój pierwszy soulslike który udało mi się przejść i który zajął mi tyle czasu. Doceniam ogrom pracy włożony w walkę, hitboxy,różnorakość broni, zaklęć, czarów i wszystkich bossów, wow to był naprawdę kawał pracy jaki wykonali deweloperzy
W sumie to napiszę to tutaj, mimo, że to o Nightreighnie.
Byłem tak ostrożny i sceptyczny odnośnie tej gry, że olałem sprawdzanie jakichkolwiek informacji. Miałem wywalone, nawet nie zapisałem się na testy. Mimo pozytywnego copium, przyświecała mi jednak taka myśl, że ER to kura znosząca złote jaja i nie skapitalizować tego, to trzeba być idiotą. Ale wiadomo, co zazwyczaj idzie za taką szybką kapitalizacją zysków. Ogólnie nic dobrego.
Po obejrzeniu gameplayów widzę jednak, że sprawdzają się wszystkie optymistyczne założenia, które snułem z Xandonem. Symulator speedrunów z rogalikowymi systemami wyboru, zwiększoną dynamiką ruchu, przebudowanymi ciosami bossów (Morgota trzeba się uczyć na nowo) i coś, czego się nie spodziewałem - zupełnie przebudowanym systemem magii. Wygląda to ogromnie angażująco i ciekawie.
Serio, tak jak w tych gierkach nie potrafię nie grać melasem, tak tam wiem, że pierwszych n godzin spędzę na magu. I wiem też, że absolutnie nie mam zamiaru grać w to solo, tylko właśnie spodobała mi się koncepcja multiplayera w tym wykonaniu. Ta gra wygląda na zoptymalizowaną w tym kierunku. Wygląda wówczas ciekawiej.
Jeśli ogarną tragiczną optymalizację i dorzucą faktycznie zrandomizowaną lokację z losowo generującymi się toksycznymi bagnami, to szykuje się naprawdę kapitalny tytuł o potencjalnie sporej regrywalnosci.
Ja czekam i to, co teraz widziałem zupełnie mi wystarczy do tego, żeby kupić grę na premierę.
No właśnie, obejrzałem materiał Asmongolda i szczerze, miałem inną wizje co to będzie za gra na początku i byłem pewny że sobie odpuszczę, ale też zaczęło mi się podobać i chyba warto dać szansę i jednak kupić i zagrać, aby cena nie była przesadzona.
Dla ciekawskich jak ktoś chce:
https://www.youtube.com/watch?v=aXjsmzoHESU
Ehhh mi sie to jakos nie widzi. Moze dlatego ze dla mnie gry From Soft to zawsze bylo duzo wiecej niz combat i progresja postaci. Bez swiata do odkrywania to juz troche nie to.
To jest tez powod dla ktorego soulslike innych firm to ciagle druga liga (z wyjatkiem tych 2D, bo tu jest super poziom, ale sa... 2D).
Ale moze sie jeszcze przelamie. ;)
Z ciekawostek, znalazlem dzis fajny filmik na temat Godwyna. Dodatek dodal troche brakujacych features (reka) do jego modelu, i autor robi calkiem dobre robote w przekazaniu jak moglaby wygladac postac Godwyna.
No i ewidentnie wychodzi ze (na jakims etapie developki, napewno na bardziej zaawansowanym niz concept) mial byc bossem. Szkoda.
https://www.youtube.com/watch?v=3RR0B0HPiX0
Jak w niektórych kwestiach się z tobą nie zgadzam, tak tutaj pełna zgoda. Soulsy zawsze opierały się na trzech filarach: eksploracji, poznawaniu lore i walce z bossami. Nie chodziło w nich o to, żeby jak najszybciej przebiec od bossa do bossa, ale odkrywać świat. Przeciwnik na końcu był zwieńczeniem jego poszukiwań.
Niestety teraz zaczyna dominować płytkie pojmowanie gatunku, w którym Soulsy to wyłącznie walka z bossami. Przyczyniają się do tego streamerzy pokroju Kiszaka, który ukończyli grę sto razy i nudzi ich już wszystko, co nie jest pojedynkiem z bossem. Do takich osób kierowane jest Nightreign.
Zgadzam się z Wami, bo ciekawe mechaniczne rozwiązania mają również i inny producenci.
To, co potrafiło FS, to nowe rozwiązania, swiatotworstwo, muzyka, lore, warstwa artystyczna itp.
Gra oparta wyłącznie o jeden filar mechaniczny (a na to się zanosi), musi mieć naprawdę odjechane mechaniki, żeby się obroniła. Początkowo nie wierzyłem w to, ale teraz widzę, że bedzie dobrze. Inne gry FS mają wszystkie te filary dopieszczone, dlatego podobnie jak Wy, czekam na kolejnego porządnego Soulslajka ;)
Tyle moich zgonów to testowanie wielu przeróżnych uników na wszystkie możliwe sposoby.
Sporo z tego było na zasadzie nie to żeby go zrobić, tylko żeby sprawdzić to i owo.
Dodajmy do tego, że ja się uczę bardzo powoli, jestem cienki w soulsy, i wymyślam sobie utrudnienia... no i nabiłem tyle zgonów :)
Co ciekawe zrobiłem Bayle'a w walce, którą już prawie na starcie spisałem na straty.
Zrobiłem masę błędów i stwierdziłem, że i tak go nie zrobię, więc bez zbędnego spinania się i mogę walić błędy i gafy.
No i przez przypadek go zrobiłem :)
Ale walka wstyd gdyby ją pokazać.
Z PCR już trochę walczyłem ale na razie robię sobie pauzę, bo muszę trochę odsapnąć.
Włączyłem za to DS3 i chciałem porównać sobie walkę Midira z Baylem.
Trzeba się przestawiać po długim graniu w ER.
Ależ obie gry są dobre.
Trochę pobiegałem na Midira i tak go ogarnąłem, że jestem dumny z mojej finałowej walki z nim.
Nawet lubię sobie ją oglądać ponownie i ponownie.
Zrobiłem kilka małych błędów... takich prostych, że wstyd, a które umiem poprawnie unikać. Nie wiem czemu dałem się tym trafić.
Gdyby nie one to Midir mógłby być zrobiony no hit :) Oczywiście kilka butelek zużyłem ale jednak wyłożyłem się na prostych atakach :)
Podszedłem do niego bardzo agresywnie... swoim stylem walki wymusiłem na nim brak laserów i duchów.
Na początku nie mogłem dobrze ocenić odległości mojej postaci względem jego głowy.
Dopiero gdy ginął wypuścił duchy... w sumie nie wiem dlaczego.
Cały czas biegłem w jego kierunku.... non stop w ruchu... nie stałem daleko, ani nie odbiegałem na większe odległości.
A jeżeli już to od razu zawracałem i biegiem do niego.
Biłem go właściwie tylko po pysku... w nogi chyba ani razu nie uderzyłem... muszę sprawdzić ale raczej 100% w pysk.
Ile razy się zamachnąłem w powietrze, to też nie zliczę :)
Oczywiście jak to u mnie bywa bez buffów itp. z jednym prostym długim mieczem z błyskawicami, na najlżejszym obciążeniu.
Zarówno smok jak i wiwerna są super... sam nie wiem, które z nich lepsze. Każde z nich lubię.
No jasne, nie ma co się spieszyć. W każdym razie, jak pokonasz już ostatniego bossa, pochwal się. Miałeś może też próbę z Sister Friede? Ciekawi mnie, jak ją odbierasz po eldeńskich bossach:)
Na razie w wolnym czasie trenuję sobie Gaela.
Spróbuję go zrobić prawie no hit lub no hit.
Jak go skończę to zostanie mi już tylko ona.
Na razie Gaela fajnie się ćwiczy biorąc pod uwagę to, co robi z nami ER :)
Miła odmiana... aż nabrałem ochoty żeby sobie poćwiczyć niektórych wcześniejszych bossów z DS3.
Sam nie wiem za co się zabrać :)
Widzę wątek nadal żyje, choć już nie tak mocno jak pare miesięcy temu, ale Thalar ogarnął DLC, gratki.
Jako, że ER jest dla mnie jedną z najlepszych gier w jakie grałem ever, zacząłem podróż po innych tytułach FS.
Najpierw poszło Sekiro, i o panie, ale mi siadło. Majstersztyk.
Od AC6 się trochę odbiłem ale wrócę.
Teraz lecę DS3 od którego się kiedyś odbiłem, i stwierdzam, że po tym co przeszedłem w Eldenie, a zwłaszcza DLC mało który boss w trzeciej części soulsów sprawia problemy. Abyss Watchers, Pontiff, Twin Princess dali mi trochę w kość.
Eksploracja trudniejsza niż bossowie (serpent man, pus of man, fuck these guys)
Teraz przede mną najbardziej wyczekiwana walka całej gry, czyli NK. Potem jeszcze dwa dlc i chyba wracam do eldena na ng+
I taka ogólna obserwacja, że to jak ktoś odbiera gry FSa zależy od części w jaką zagrał najpierw. Okropnie brakuje mi w soulsach konia, poczucia wolności, otwartej mapy, skoku, i większej palety kolorów niż szaro-czarno-szary.
Natomiast mój brat zaczynał od soulsów i w eldenie trochę narzekał na zbyt dużo przestrzeni, brak dreszczyku przy eksploracji i zbyt duży nacisk na trudność i ilość bossów kosztem trudności eksloracji.
Przyznać muszę też, że Elden mnie rozbestwił pod kątem spamowania AoW, w Ds3 musiałem większą wagę przyłożyć do movesetu broni.
Stara prawda, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Thalar ogarnął DLC, gratki
ogarnął... tylko PCR pozostał... ale dzięki :)
mało który boss w trzeciej części soulsów sprawia problemy. Abyss Watchers, Pontiff, Twin Princess dali mi trochę w kość.
Poczekaj na oba dodatki i na bossów. Jestem ciekawy jak ocenisz ich trudność :)
Eksploracja trudniejsza niż bossowie (serpent man, pus of man, fuck these guys)
W obu dodatkach poznasz przeciwników, którzy ich przebiją.
Okropnie brakuje mi w soulsach konia, (...) skoku
Najpierw narzekałem na te rzeczy w ER po ograniu DmS, DS1-DS3, a teraz gdy wróciłem do DS3 to też mi tego brakuje.
ogarnął... tylko PCR pozostał... ale dzięki :)
Przyznam się że biłem go pare dni bez mimica i nie dałem rady, choć to było jeszcze przed nerfem. A ty wiem, że dzielnie bez summonów i bez magii, powodzenia w każdym razie i daj znać jak już ubijesz :)
Dla mnie dlc do eldena bije podstawkę, mapa jest bardziej wertykalna ale jednocześnie kompatkowa, mam wrażenie że dlc to taki bardziej soulsowy Elden jeśli idzie o eksploracje. Jest więcej skrótów, ukrytych ścieżek i nieoczywistych dojść do lokacji.
Poczekaj na oba dodatki i na bossów. Jestem ciekawy jak ocenisz ich trudność :)
Też jestem ciekaw, choć mam zaspoilowane niestety większość bossów w sensie kim są i gdzie są, jako że brat przechodził wiele lat temu a mi wtedy nie przyszło do głowy, że kiedyś będę w to grał, wtedy to był dla mnie masochizm xD
Midira więc widziałem walkę nagraną i to jest oprocz NK walka na którą najbardziej się cieszę a jednocześnie najbardziej boję, bo do dziś utkwiła mi w pamięci jako niesamowicie trudna i długa. Dobrze że już mało szczegółów pamiętam.
O Friede i Gaelu tylko słyszałem co nieco.
W obu dodatkach poznasz przeciwników, którzy ich przebiją.
Oj nie wiem, pus of man to jest od początku dzielnie najbardziej sku*wiały twór w całej grze. Przypomina mi spirit tree z eldena, u obydwu nie wiesz czym cie zaatakuje i jak cie trafił. Ale zobaczymy, przekonamy się :)
daj znać jak już ubijesz :)
Nie obędzie się bez pochwalenia się :)
A tak swoją drogą przypadkiem zajrzałem na Steama i widzę, że jest -50% na Sekiro.
Biorę chociaż mam na PS4 ale chcę mieć i na PC.
Może jakieś wyzwania lub randomizery.
Nie wiem czy gra mi podpasuje ale zaryzykuję.
Byku, wiesz jakie jest największe wyzwanie ze wszystkich gier od FromSoftware? Studnia w lokacji Wioska Rybacka w grze Bloodborne. Nie zamierzam spojlerować, jeżeli kiedyś tam dotrzesz to wspomnij o mnie w modlitwie :)
Dark Star
I taka ogólna obserwacja, że to jak ktoś odbiera gry FSa zależy od części w jaką zagrał najpierw. Okropnie brakuje mi w soulsach konia, poczucia wolności, otwartej mapy, skoku, i większej palety kolorów niż szaro-czarno-szary.
Natomiast mój brat zaczynał od soulsów i w eldenie trochę narzekał na zbyt dużo przestrzeni, brak dreszczyku przy eksploracji i zbyt duży nacisk na trudność i ilość bossów kosztem trudności eksloracji.
Zdecydowanie jeden z najfajniejszych tejków, jakie ostatnio czytałem. To oczywiście prawda. Gdybym mógł wybrać ponownie, może właśnie zacząłbym od DS1? Szedłbym w kolejności wydania, bo każdy tytuł odrobinę zmieniał formułę i kumulował doświadczenia z poprzednich części.
Koń koniem, ale brak skoku autentycznie mnie bolał.
Dla mnie dlc do eldena bije podstawkę, mapa jest bardziej wertykalna ale jednocześnie kompatkowa, mam wrażenie że dlc to taki bardziej soulsowy Elden jeśli idzie o eksploracje. Jest więcej skrótów, ukrytych ścieżek i nieoczywistych dojść do lokacji.
Spodziewam się, że jesteśmy w mniejszości, ale pod wieloma względami się zgadzam. Mianowicie design bossów - tam jest koncentracja naprawdę genialnych przeciwników.
Rellana, Midra, Romina, wreszcie Bayle (o ile ktoś zdzierży smoki), Messmer i finałowy boss. Wreszcie ilość przedmiotów, która miesza w gameplayu.
Ten dlc jest ŚWIETNY, pod wieloma względami lepszy niż podstawka.
Jednocześnie wyszło na moje, że ludzie raczej jednak częściej ogrywają podstawkę, niż dlc z uwagi na fragmenty scadutree, których zdobycie fizycznie przedłuża rozgrywkę. To chyba może wydawać się po czasie lekko zmudne, ale wciąż - myślę, że miałoby to dla mnie większe znaczenie, gdybym dużo speedrunował. Wtedy to znuzenie pojawiłoby się szybciej.
A co do DS3, to tu również mam te same obserwacje. Po eldenskich bossach, DS3 wydaje się takie... Jak to ująć - komfortowe. To jest wciąż ciężka gra, to ciągle są soulsy, ale ci bossowie są dużo łatwiejsi.
A w ogóle, to modernizuje PC. Miałem się niby wstrzymać, bo i tak gram ostatnio sporo na konsolach, ale wyjdzie trochę gierek, których nie wyobrażam sobie ograć na ps5... I nareszcie będę miał okazję pobawić się randomizerami i modami. Nie mogę się doczekać :)
randomizerami
Grafted Scion ---> Bayle, The Dread
Dziekuje, dobranoc. ;) Uninstall. ;P
Albo w drugą stronę. Wchodzisz na arenę Radahna, a tu promised consort Soldier of Godrick ;)
W najgorszym wypadku pogram zwyczajnie, ale na płynnych klatkach :D.
Nie, żebym jakoś bardzo marudził na wydajność w ps5, ale gra się prosi o wodotryski, a na otwartych obszarach jednak potrafi przymulić :).
Koń koniem, ale brak skoku autentycznie mnie bolał
To jest najlepsze jak często się łapałem na tym, że zeskoczyłem z jakiegoś progu/parapetu na podłogę, jakieś na oko 30 cm podwyższenia i już nie ma powrotu bo nie skoczysz xD
Nameless King padł wczoraj. Wpisuje go sobie jako jednego z najlepszych bossów i najbardziej klimatycznych. Tak jak z Godfreyem wszystko w nim jest super : design, lore, arena (sztos!)
Plus jest trudniejszy niż reszta bossów podstawki co mnie bardzo ucieszyło.
Teraz dlc :D
No właśnie wczoraj doczytałem, że spirit tree to jest właściwie niewykorzystany wariant pus of man. Tłumaczy moją awersję do nich.
Widzac Elden Ringowy watek na pierwszej stronie forum pomyslalem, ze to za sprawa moda Convergence. :)
Samemu jeszcze nie testowalem ale obejrzalem sporo materialow na youtube i mysle, ze w stwierdzeniu „ten mod jest tym samym czym Cinder dla DS3” nie ma zadnej przesady.
Nowi bossowie, przerobione lokacje, nowe mozliwosci eksploracji, nowe przedmioty, nowe zaklecia itd. A oprocz nowosci sporo reworkow i retweakow na juz znanych bossach. No trzeba przyznac, ze wyglada to jak jakis Elden Ring 1.5. :)
Troche sobie pospoilerowalem i jak dla mnie czapki z glow dla tworcow. Np. boss ze spoilera.
spoiler start
Godskin Matriarch
spoiler stop
spoiler start
Laczy w sobie move sety m.in. Friedy i Malenii.
spoiler stop
(pierwszy spoiler to nazwa bossa, drugi to informacja o tym skad wzial swoj moveset)
Nie wiem kiedy ale sprawdze na 100%. :P
[edit]
Cos mnie ruszylo i sprawdzilem. Okazuje sie, ze ten mod nie jest zadna nowoscia. :D ale moze ktos tak jak ja nie wiedzial o jego istnieniu.
U mnie też będzie testowany.
Pecet złożę pewnie do środy i jak na razie, nie licząc starych multiplayerow, moja jedyna "nowa" gra, jaką tam będę miał to właśnie Elden.
BTW. Elden wciąż działa mi na moim 10 letnim pc i nie wygląda nawet najgorzej. Całe moje doświadczenie z gamingiem na PC wyglądało tak, że w 2015 kupiłem kompa do Wieśka, a później grałem na nim głównie w PoE, więc o ile na ps5 mam dość bogatą bibliotekę nowości, tak na pececie nie mam dokumentnie nic :D
Niestety jeszcze nie gralem. W zeszlym tygodniu dokonczylem FOUNTAINS - kolejną indie gre pachnaca Dark Soulsami. Jezeli ktos nie ma odruchow wymiotnych na widok pixel artowej grafiki to zdecydowanie polecam rzucic okiem. Gra jest dosyc krotka (okolo 10-12h?) ale ma swietnie wymyslona mape, utkana skrotami, dodatkowymi sposobami podrozy i sekretami. Oczywiscie sa tez potyczki z bossami i mysle, ze mniej cierpliwi mogliby na kilku z nich polamac pada. :D Ja sie srogo napocilem ale satysfakcja porownywalna z ubijaniem bossow w ER. :P
A tak to nie mam sily na siedzenie przy kompie bo od tygodnia gniecie mnie grypa.
DS3 --> Siostra Friede pokonana
ER --> Malenia pokonana
Wszystkie walki oczywiście w moim stylu gry, czyli wiadomo w jakim.
Oficjalnie całe DS3 mam już teraz ukończone :)
Malenia bez eliksiru i bez popiołów wojny ale za to z mrozem i krwawieniem (krwawienie drugi raz w życiu użyte).
Niestety PS4 nie nagrało mi walki z Malenią. Jestem zły.
Jedynie pozostał mi teraz PCR i idę na Sekiro, a na koniec BB.
Ja gratuluję również i to nawet nie Malenii, którą w ostatecznym rozrachunku uważam za jednego z najcięższych bossów. Wcale nie wiem, czy w ostatecznym rozrachunku ustępuje znacznie PCRowi.
Natomiast graty za Friede, bo pamiętam gdy thalar pisał, że to była niegdyś bariera nie do przejścia. Naturalnie Friede staje się bardzo sympatyczna, gdy już przejdzie się Malenię.
Gratki
Póki co najtrudniejsze starcie, nawet gorsze niż mój ulubiony giga chad Nameless King.
Natomiast nie do końca się zgodzę z
Zajęła mi sporo ponad 2 godziny, czyli prawie jak bossowie z rozszerzenia ER - Mesmera i Rellane biłem ok 3h. Powiedziałbym nawet, że to podobny poziom trudności dla mnie. Malenia ma jeden ruch, czyli sławny waterflow dance który wznosi trudność tej walki na inny poziom. Bez WD powiedziałbym, że Friede jest tak samo trudna. Dodatkowo u tej ostatniej druga faza strasznie wybija z rytmu i do tego ciągnie się długo.
Zapis mojego starcia, wrzuciłem sobie dla potomności:
https://drive.google.com/file/d/1B3eIDFVUOt_zs929jGFVKgmGQKgtK8YR/view?usp=sharing
choć początek ucięty bo za późno się skapnąłem, że nie nagrywam.
A to pełna zgoda Dark Star.
Ja spędziłem na Friedzie więcej czasu, padła chyba po 3-3,5h.
Malenia to była jakaś absolutna droga przez mękę grając thalarowym buildem. Natomiast kocham walkę z Friedą. Dlatego ta druga wydała się w zestawieniu przyjemniejsza.
BTW. Jestem pod ogromnym wrażeniem, mnie Rellana niesamowicie przeczołgała. Nie pamiętam, chyba 4 krótkie wieczory, ale wydawało się, że walczę z nią w nieskończoność. Teraz już wiem, że grałem na nią zbyt zachowawczo ciężką bronią. Jej trzeba ładować łańcuchowo staggery i pada szybko.
Fajna walka z Friede!
Misie
Pysie
Kolorowe.
Teraz ja potrzebuje pomocy.
Nowy pecet złożony. Pierwsza reakcja to to, że zdążyłem zapomnieć jak głośne są te wszystkie wiatraki.
W Eldenie pojechałem wszystkimi suwaczkami na maxa, ray trejsingi, sringi on. Gra jest przepiękna i płynna, chociaż brakuje mi oledowej czerni. Ciężko jest po tym wrócić do monitora, oledowe czernie miażdżą system, nawet biorąc pod uwagę kompromisy wydajnościowe. Niestety korzystanie z tv na tym pececie byłoby w moich warunkach logistycznym piekiełkiem, więc jest ok jak jest.
Przez chwilę grałem na klawiaturze i myszce, ale pokonał mnie ten pierwszy troll przy burzowej bramie, więc przełączyłem się szybko na pada.
A teraz pomoc.
Czym grać? Nigdy nie grałem magiem, ale chyba mi się nie chce. Przeszedłem grę na ciężkie miecze, młot, na potężną broń.
Potrzebuję jakiejś fajnej inspiracji. Wziąłem sobie postać na dex, ale smyranie wrogów po zadkach też wydaje się chwilowo takie meh.
Może włócznie?
Wrzucać pomysły :).
BTW. Z jakiegoś powodu forum umożliwia mi ponowną ocenę gry. Powiedzmy wprost. Po tych 500 godzinach nie dać tu 10tki byłoby zmarnowaną szansą, a więc drogi GoLu, dzięki.
Gratuluje nowej skrzynki do grania!
A jezeli wlocznie to polecam swoj build z DLC. :D
DEX + Faith / Spear of the Impaler + Vyke's War Spear / przyprawic inkantacjami wedle uznania. ;)
Wiem, ze najpierw trzeba tego Messmera ubic, takze to raczej zestaw na late game.. wczesniej fajny jest np. Godskin Peeler pod DEXa. Mozna zrobic build pod combosy i stackowanie obrazen wraz z kolejnymi ciosami - twin blade ma pod to idealny move set bo z tego co pamietam pojedyncze R1 bylo juz two-piece combosem.
Dzięki, wow, chyba na tym faktycznie poprzestanę, bo to brzmi naprawdę fajnie. Takim stylem nie grałem w żadne soulsy jeszcze nigdy i to wieje nowością:)
Hmm, 10-kę dla gry popieram oczywiście, no i życzę dobrego grania na nowym sprzęcie, choć jestem ideowym przeciwnikiem grania na PC. Nie po to składaliśmy na potęgę te blaszaki od początku lat 90-tych zeszłego wieku, aby po ponad 30 latach nadal je klepać i skręcać pod gry. Gdzie sprzęt do grania w dzisiejszych czasach XXI wieku powinien być prostą i wystandaryzowaną kostką sprzętową, przezroczystą z punktu widzenia gracza. Gdyby ktoś mi powiedział 30 lat temu, że w 2025 nadal będzie się składać blaszaki do grania, większe niż kiedyś, chłodzić je wiaderkiem wody i bawić tymi wszystkim suwakami próbując osiągnąć jakąś mityczną płynność i rejtrejsing to bym w życiu nie uwierzył. Przecież technika już wtedy szła tak szybko naprzód, a tu taki zastój mentalno-użytkowy, no masz, aj, aj. Jak my się daliśmy wpuścić producentom $ w ten kanał czy spiralę sprzętowo-wydajnościową bez dna? Ale to tyle ględzenia o mojej ideologii HW ;-)
Chyba masz rację, magia nie sprawi Ci raczej frajdy, ani spelle ani inkantacje. Warto to raz spróbować, ale raczej na początku. Przy Twoim doświadczeniu czy magia czy wszystkie standardowe bronie jak miecze, katany, kolejne bronie ciężkie itp. będą za łatwe lub mało interesujące. Jeżeli nie chcesz iść w jakieś hardcorowe wyzwania, to proponuję wybrać sobie jakąkolwiek nieoczywistą broń, różną znacząco od tych którymi walczyłeś i która wydaje się na pozór trudna, niewygodna lub toporna. Tu przychodzi mi na myśl coś takiego jak np. pięści (Gwiezdne Pięści lub Żelazne Kule - szybka agresywna gra na siłę, stagger i min dystans), sztylety (fajna różnorodność, ciekawe umiejętności lub na czysto = agresywna szybkość i min dystans), bicze (naprawdę super broń i frajda, chyba ostatnio opisywałem takie przejście z PCR włącznie) albo korbacze. Itd. Wszystkie te przykładowe propozycje wydają się na pozór dziwne lub nieatrakcyjne, ale na doświadczonym poziomie biją na głowę standardowe bronie pod kątem frajdy imho. Włócznie zależy. Ja robiłem kilka przejść najprostszą Krótka Włócznią, ciekawe doświadczenie, a z popiołem Lodowa Włócznia jedna z najbardziej OP kombinacji w całej grze. Lub kilka innych bardziej zaawansowanych włóczni jak u kolegi wyżej.
Ja tam definitywnie zamknąłem sprawę Eldena i gier FS. Ponad 1000h w Eldenie na wszystkie sposoby i niezliczoną ilość razy:-), 10 x DS3, 2 x DS2, 2 x DS1, 3 x Sekiro. Starczy. Czekam jeszcze tylko, aby złożyć gratulacje thalarowi z okazji PCR i się ulatniam :-) O właśnie, a w Sekiro nie ma takiego dylematu - jedna broń, jeden styl walki, ewentualnie z kilkoma prosthetic tools, prosta sprawa i nie ma o czym dyskutować. Wszystko zależy czy masz wyczucie rytmu czy nie. To wtedy gra jest albo bardzo łatwa albo bardzo trudna. Prosty skill rytmiczny wystarczy. Ja generalnie daję sobie powoli spokój z grami, ale wróciłem jeszcze do Monster Hunterów czyli innej mojej ulubionej serii. To z okazji MH Wilds. Przed premierą Wilds przeszedłem ponownie Rise:Sunbreak od początku do Hunter Rank 250+, Master Rank 100+, Anomaly Rank 100+, a teraz bawię się z doskoku w Wilds - świetna, świetne potwory i walki, choć na razie dość łatwa zanim nie wprowadzą Master Rank. Te Monster Huntery są o tyle ciekawe w stosunku do gier FS, że oprócz opanowania potworów czasem nawet więcej czasu trzeba poświęcić na opanowanie niektórych broni i zgrać potem takie matchupy. Są bronie proste gdzie bierzesz i po krótkim treningu walczysz, przez trudniejsze, aż do bardzo technicznych, gdzie nawet po kilkudziesięciu godzinach wciąż się przyzwyczajasz i uczysz mechanik broni. A broń ciężka jak Great Sword wymaga doskonałego zgrania z movesetem potworów, łącznie z predykcją ataków i wykalkulowaniem miejsca gdzie potwór zakończy swój atak. Super. W FS tego dodatkowego wymiaru nie ma, choć sami przeciwnicy są bardziej perfekcyjni mechanicznie w FS. No i o ile najcięższy boss FS-owy czyli PCR z czasem stał się całkiem znośny, to w Sunbreak nie udało mi się jak do tej pory pokonać dziada Premordial Malzeno, pomimo tych wszystkich zdobytych ranków. Jedyny boss niepokonany w grach jak do tej pory, choć nie powinien być aż tak trudny. Aha, smoki w MH są też lepsze niż te wywłoczki Miyazakiego ;-) ;-) Jakbyś odniósł wrażenie, że próbuję Cię namówić na MH zamiast ER, to nie, wcale nie, absolutnie...
Nowa skrzynka nowe możliwości :D
Proponuję też zestaw Sir Kleska, też takim się bawiłem tylko u mnie była nagakiba zaklinana żywiołami zamiast włóczni Mesmera.
W takiej konfiguracji masz dostęp do czarów leczenia (żegnajcie revenanty), do błyskawic (połowa mojej traumy ze stormveil to ptaki i by się nie wydarzyła jakbym od razu miał błyskawice)
No i do tego polecam dopakować siły do 20 i Bolt of Gransax jako bron dodatkowa - nigdy więcej smyrania smoka do dupie, od tej pory to będzie epickie starcie Thora ze Smokiem, gdzie wszystko widać jak w dobrym cinematicu.
Ewentualnie jak lubisz dobrą rzeź to krwawienie. W ER jest dużo lepsze niż w dark souls. Rivers of blood /Eleonora poleblade/dowolny curved sword albo greatsword, choć dwa pierwsze polecam najbardziej.
Talisman mogha i ten który, sprawia że następne ataki w serii są mocniejsze (ten od Millicenty)
Build dex + arcane. Z pieczęcią dragon communion seal i minimalną inwestycją w faitha masz dostęp do inkantacji też w tym buildzie.
Uczucie jak wchodzi krwawienie i wrog traci pół paska życia- niezapomniane.
Powiem Wam tylko, że gram na zmianę z Khazanem, a póki co złapałem 2 curved bandit swords i pierwszy raz gram na dwie bronie. Jest ciekawie. Zupełnie inne uczucie niż wcześniej, ale bardzo brakuje mi staggera.
Oj leniuszek ;-) Te 2 x Curved Bandit Swords to kiedyś była jedna z tych najmocniejszych opcji OP, ludzie się zabijali żeby je jak najszybciej zdobyć, a filmy ze szlachtowaniem i wykrwawianiem nimi bossów w kilka sekund robiły wrażenie, nie wiem jak teraz. Ale fajnie, że je sobie wybrałeś. Słodkości-przyjemności życzę! Raczej się nie zwiedziesz :-)
Ja właśnie skończyłem w całości Monster Hunter Wilds, to dopiero przesłodki chillout, i czekam na pierwszy free update z nowymi potworami i wyzwaniami za kilka dni. Uwielbiam całą formułę MH, totalnie uzależniająca, bez przesadnych stresów, mogę szlachtować te potwory bez końca, a Great Sword to tam nabiera zupełnie innego znaczenia w kontekście technika-powolność-impakt i ryzyko-nagroda :-)) Też myślałem chwilę o tym Khazanie. I jak jest z mechaniką walki? W stosunku np. do Lies of P czy Mortal Shell czy FS?
Poddaję się.
PCR nie do przejścia w moim stylu.
Ten boss przejmuje pałeczkę po Friede.
Obydwaj wiemy, że kiedyś go zrobisz :D
Ja na tym bossie miałem całą karuzelę emocji.
1. Wtf
2. Zaraz... on jest do zrobienia
3. Wtf
4. Regres i padanie na nowo w pierwszej fazie
5. O, udało się.
Jakbyś chciał sobie zerknąć, to u mnie tak to wyglądało.
https://youtu.be/qvxPFySGUNw?si=bwhoNoyvg4zOq2zm
Natomiast mialem wyjątkowo łatwą drugą fazę. On nie zrobił żadnej ze swoich ulubionych sztuczek, które mnie niszczyły.
Oj tam, oj tam, znowu bajdurzysz i podpuszczasz thalar ;-) Zastosuj moją metodę - codziennie 3-5 prób i zanim się spostrzeżesz to z biegu się ten PCR przejdzie. Jeżeli sam próbujesz opanować moveset to jako sensowną pomoc sugeruję przeanalizować ataki na yt. Jeżeli grasz na Długi Miecz a z tego co pamiętam dopuszczasz DW, to na dwa miecze bardzo fajnie się z nim walczy - z doświadczenia.
Tak jak rozmawialiśmy kiedyś Twój styl czy wyzwanie czy ograniczenia (staty, błogosławieństwa, efekty, talizmany) na koniec dnia sprowadza się głównie do tego jaki masz dmg na mieczu. Ile on tam pokazuje na ekranie wyposażenia w DLC: 500? 1000? 2000? Moje zdanie jest takie, że jak walczysz z PCR nie optymalizując builda maksymalnie ze swoją wiedzą, nie musi być wcale meta, to w przypadku akurat tego bossa jest to nieodpowiedzialne kozactwo i zwykłe lekceważenie przeciwnika, a PCR nie jest przeciwnikiem którego można czy należy lekceważyć. Najsilniejszy boss FS i wg niektórych najsilniejszy boss ever w grach wymaga najlepszego przygotowania i builda, przynajmniej za pierwszym razem. Inaczej to wygląda jakbyś szedł na walkę życia i walczył na pół gwizdka ;-) Z pozytywnej strony, jeżeli pokonałeś na czysto Malenię czy Radagona czy paru innych, Friede nie liczę bo ona akurat nigdy nie wydawała mi się aż tak trudna, to PCR naprawdę jest w 100% w Twoim zasięgu. Kwestia czasu.
Codziennie 3-5 prób? To nigdy bym go nie przeszedł :)
Nie siedzę na nim codziennie, bo już zwyczajnie nie mam do niego siły.
Jak siadam do niego, to robię ze 30-50 podejść.
I nic to nie daje. Nie widzę żadnych postępów.
Po przekroczeniu 100 przestałem liczyć ale gdzieś ze 400-500 razy na nim zginąłem i ani razu nawet nie zszedłem poniżej jego 40% HP.
Nawet przestałem się kompletnie denerwować.
Nie licząc jego detonacji na całą arenę, to utrzymuję się przy życiu krótko - może ze 30s i ginę. Może z 5-10 razy przeżyłem bliżej 1 minuty.
To już przestaje być zabawne.
Nie ginę z racji braku estusów jak coś. Ginę mając często 6-9. Zwyczajnie nie nadaję się na niego i tyle.
Nawet nie wiem czy mi się chce to dalej ciągnąć.
Nie sprawia mi to już w tym momencie żadnej satysfakcji.
A grać broniami OP nie zamierzam, bo mnie to kompletnie nie interesuje.
Jedynie pierwsza faza sprawia mi przyjemność i może dlatego tyle to ciągnę.
Nie (z tego co mi wiadomo).
Nie znam ofc powodu checi zmiany, ale bez robienia nowego konta to jedyne co mozesz zrobic to dopisac cos sobie jako stopien przy nicku.
Tak jak ja wpisalem sobie credo soulslike'owcow. ;P :)
BTW...
Nie przejmuj sie, ze go nie zrobisz. Moim zdaniem nie ma absolutnie nic zlego w odpuszczeniu twoich zasad i poprostu zaciukania dziada jakims gimmickiem, poniewaz... to jest chyba najslabiej zdesignowany "duzy" boss nie tylko w dodatku, co w calej grze. A wrecz pokusze sie o stwierdzenie ze jest mocnym kandydatem do tego tytulu biorac pod uwage calosc tworczosci From Software.
Jest kwintesencja oraz mam nadzieje ze koncowa sciana slepej uliczki, w ktora zapuscilo sie FS przy designie bossow oraz gameplayu swoich gier. Ktore staja sie coraz szybsze, wizualnie mamy coraz wiecej "smieci na ekranie", bossowie maja coraz krotsze openingi, coraz wiecej atakow, coraz dluzsze komba i coraz wiecej "oszukuja" (koszmarny input reading, to mnie w sumie drazni najbardziej bo jest juz tak mocno uzywany oraz ignorowanie matematyczno-mechanicznej czesci gry... aka "staty i mechanika istnieja i sa ograniczeniem, ale tylko dla gracza") z gry na gre.
Co stoi w sprzecznosci z nibyto zasada designu From Soft, a mianowicie "trudne ale sprawiedliwe (dla mnie w sensie "trzymajace sie okreslonych globalnych zasad, ktorym podlega wszystko")... No nie, juz w Eldenie mamy malo sprawiedliwosci, a dodatek to nawet kolo niej nie stal przez 10 sekund developerki i absolutnie nic w nic sie z tym nie kryje.
Owszem gracz rowniez dostaje z gry na gre i z dodatku na dodatek coraz wiecej mozliwosci i postacie sa coraz zywsze, ale gdzies w tym (dla mnie) zaczyna powoli zatracac sie... z braku lepszego slowa... "dusza" From Softowego soulslike'a. Dodatek do Eldena pod wzgledem designu walk (okej... sporej ich ilosci... nie wszystkich) to zwykly aRPG, tylko ze z poziomem trudnosci podkreconym do 12 na 10stopniowej skali.
Te gry i design we From Sofcie ewoluowaly w czasie i to bylo okej, tylko ze tak jak po jednej stronie mamy teraz koooooooszmarnie wolnego i prostego DS1, tak wajcha w druga strone zostala wycholona imho juz troche za mocno. PCR jest dla mnie synonimem "you trying too much" designu, gdzie w tym trying zatracilo sie "fun" i to ze to jest jednak gra video.
Nastepnym etapem jest gameplay jak w Devil May Cry.
/rant over
;)
Napisze tez ze oprocz nagrody czysto psychologicznej i aspiracyjnego podejscia, to nie jestes w zaden sposob nagrodzony przez gre za jego zabicie pod wzgledem lore i fabularnym (bo koncowka dodatku jest doklejona na sile i byla zmieniana pare miesiecy przed premiera).
Chyba pierwszy raz po zabiciu finalowego bossa (wliczajac DLCki bedace napedzaczem fabuly, lore i progresji swiata... bo tu akurat nie kazde takie jest) w ich grze mialem reakcje "/shrug... who cares?".
Pisalem to juz... o ile caly dodatek jest super, i zawiera jedne z najjasnieszych punktow w calej historii FS (np, Midra i jego lore), tak za koncowke pod wzgledem fabularnym oraz ostatnia walke jak odejmuje jeden a moze i nawet dwa punkty od mojej oceny koncowej (i oceniam calosc na pomiedzy 7+ a osiem na dziesiec).
/rant over this time for real. ;P
I sorki jesli sie powtarzam, albo cos tam nie wynika z wczesniejszego zdania, tylko w pozniejszego, bo pisalem te post jak taki troche strumien swiadomosci, tuz przed polozeniem sie spac po meczacem dniu. Calkiem mozliwe ze to sie zle czyta. ;P