Elden Ring | PC
Jak wam się podobają w Farum Azula wojownicy z 2 mieczami? Ależ mnie zaskoczyli tym co potrafią. Jedni z najtrudniejszych w całym ER wg mnie. Muszę sobie ich poćwiczyć, bo nie nadążam za ich tempem. Zresztą pozostali z innymi broniami też są mocarni.
Gratki za Maliketha. Myslalem ze ci da mocniej popalic. Tak jak pisze Minas, roznie to bywa z ta trudnoscia... dla mnie byl trudniejszy niz Mogh naprzyklad. I to sporo trudniejszy.
Dla mnie bossowie skaczacy, mega mobilni czy inne teleporty/cuda na kiju sa zawsze trudne bo jak choc na chwile strace z oczu to zaczynam panikowac. ;)
Do tego mimo ze rownie dobrze gra mi sie na padzie co na klawie/myszy (a w soulsy to tylko pad tak czy siak) to zawsze zaczynam niedomagac jak trzeba duzo kamera ruszac. Starosc... :)
Jak po raz pierwszy mi zaczal skakac po kolumnach to myslalem ze wstane, wylacze gre i wyjde. ;)
Moj ulubiony boss w grze. Jego custcenka daje mi "ciary". "Ohh Death! Become my blade once more!" Uwielbiam takie klimaty. ;)
Powinien miec dwa pelne paski HP.
Juz blisko koncowki. Oj jestem ciekawy co to bedzie. Rozni bossowie sa w tej grze "polaryzujacy" ale chyba zaden nie wywolal tylu emocji od "cos pieknego" do "niepasujace do gry niegrywalne gowno" co finalowy. ;) Pomijam tu dodatek.
Sledzenie twojej podrozy przez Lands Beetween stalo sie takim moim "guilty pleasure".
Przypominasz mi "stare dobre czasy". ;P ;)
ZABAWA WEEKENDOWA:
BTW. Trafilem randomowo w rozmowie na reddicie. Zabawa-zagadka nie dotyczaca co prawda Eldena (wiec mozecie odrzucic ten tok myslenia) ale dotyczaca gier From Soft i soulslike.
Co przedstawiaja/symbolizuja obrazki?
Pierwsza odpowiedz prawidlowa wygrywa romantyczna kolacje z Malenia, w malowniczym kurorcie spa w jeziorze zgnilizny. Tak wiec jest o co walczyc.
Sledzenie twojej podrozy przez Lands Beetween stalo sie takim moim "guilty pleasure".
Przypominasz mi "stare dobre czasy". ;P ;)
No właśnie, niech kolega zabiera się szybko za DLC :)
A i propsy za Maliketha, wszystko w tym bossie kipi od zajebistości, a kwestia dialogowa jest wisienką na torcie.
Co do zagadki:
spoiler start
Ds1, Ds2, Ds3? :)
spoiler stop
Ehh z wami sie nie da bawic bo jestescie wiekszymi maniakami niz ja. ;P
Zagadka przetrwala 5 minut. a taki bylem happy ze rzuce ciezkim kalibrem.
Malenia jest twoja. Co tam sobie bedziecie robic to juz wasza sprawa ;)
Swoja droga to fajnie ukazuje to o czym tu juz pare razy pisalem i to czego nie ma we wlasciwie zadnej innej grze (gatunek i producent obojetny). Jak zapetlony i nieliniowy jest design mapy w DS1.
Oraz jak (stety albo niestety... dostosowali do panujacych trendow.) "zgamifikowany" zostal tenze design w sequelach.
W dodatku do Eldena to poniekad wrocilo, co dla mnie osobiscie bylo najwiekszym w nim zaskoczeniem (na plus oczywiscie).
No i ze niedoceniany DS2 jest gra o 1/3 wieksza niz dwie pozostale.
Też bym obstawiał to samo co podał Minas Morgul.
Pamiętam jak analizowałem mapy do tych części i gdy zobaczyłem środkowy diagram to skojarzyłęm z DS2. Stąd pomyślałem, że pozostałe to zapewne inne części. Ten z lewej pasował mi właśnie do DS1. Nie analizowałem tylko mapy do DS3, ale tam właśnie chyba tak liniowo to szło.
No i ze niedoceniany DS2 jest gra o 1/3 wieksza niz dwie pozostale.
Dla mnie ta część jest bardzo, ale to bardzo sympatyczna. Bawiłem się tam niesamowicie dobrze. Pytanie tylko jak mi się tam powróci po ekstremalnie szybkich DS3 i ER? Trochę się obawiam :(
A właśnie: jak tam
Gratki za Maliketha. Myslalem ze ci da mocniej popalic.
Dzięki. Nastawiałem się na "łzy i cierpienie", a jakoś sam się zdziwiłem. Być może Maliketh rozkręci się przy kolejnych podejściach. Wtedy może zmienię zdanie :) Chociaż pierwsza faza dała mi popalić.
Tak jak pisze Minas, roznie to bywa z ta trudnoscia... dla mnie byl trudniejszy niz Mogh naprzyklad. I to sporo trudniejszy.
Dla mnie bossowie skaczacy, mega mobilni czy inne teleporty/cuda na kiju sa zawsze trudne bo jak choc na chwile strace z oczu to zaczynam panikowac. ;)
A tutaj to doskonale rozumiem. Stracenie kamery z takiego przeciwnika to najpierw szybkie i paniczne rozglądanie się gdzie on teraz jest. A to może kosztować zgon. Na myszy to chyba ludzie mają wtedy łatwiej. Tak mi się wydaje, bo nie wiem tego. Nie umiałbym grać w ten rodzaj gier na klawiaturze i myszy. Podziwiam, bo nie wiem jakbym to miał ogarnąć :)
Jak po raz pierwszy mi zaczal skakac po kolumnach to myslalem ze wstane, wylacze gre i wyjde. ;)
Ja zwątpiłem przy pierwszej fazie. Wrzuciłem sobie przed chwilą walkę Demonidiasa na tym bossie i widzę różnice. U niego Duchowny był w miarę spokojny, u mnie super szybki gdzieś ze 2-3 razy szybsze ciosy wyprowadzał. No po prostu nie dało się nadążyć za jego serią ataków, atak za atakiem, i kolejne, i kolejne, i kolejne. No oszaleć można :) Tylko, że on grał na premierę, więc może coś zmieniono po drodze? A może algorytm bierze jakieś niuanse pod uwagę i zmienia styl walki bossa? Ciekawe co tam pod maską siedzi?
Moj ulubiony boss w grze. Jego custcenka daje mi "ciary". "Ohh Death! Become my blade once more!" Uwielbiam takie klimaty. ;)
Powinien miec dwa pelne paski HP.
Przerywnik filmowy bardzo dobry. Klimat utrzymany na wysokim poziomie. Już jestem chyba blisko końca. Teraz jak już ogarniam co nieco z historii tego świata, to wreszcie będzie można będzie obejrzeć ten film, który kiedyś mi ktoś tutaj podrzucił. Nie ruszałem, bo stwierdziłem, że lepiej mi zagrać, a dopiero potem oglądać, bo będę już sporo postaci kojarzył. A tak nic nie znając, to zostanę zasypany dziesiątkami imion nic mi nie mówiących. I chyba dobrze zrobiłem. Teraz będzie można oglądać ze zrozumieniem i od razu będzie się to ładnie ze sobą układać i mi wyjaśniać.
spoiler start
Gdy karmiłem Gurranqa w Caelid tymi Morowymi Korzeniami, i po którymś razie mnie zaatakował, to ta walka była przerażająca. Dobrze, że się uspokoił, bo jeszcze tak agresywnej bestii to nie widziałem. Potem sobie pomyślałem, że przechlapane by było gdyby on był bossem. No i masz, wchodzę przez mgłę, a tu Gurranq. Myślę, no ładnie. Oto i moje obawy się urzeczywistniły :)
Natomiast nie wiedziałem, że Maliketh to druga faza. Myślałem, że ten legendarny boss, to od razu będzie Maliketh. A tu proszę jaka zmyłka.
spoiler stop
A 2 pełne paski HP w sumie mogły by być. Ale z nas masochiści :)
Juz blisko koncowki. Oj jestem ciekawy co to bedzie. Rozni bossowie sa w tej grze "polaryzujacy" ale chyba zaden nie wywolal tylu emocji od "cos pieknego" do "niepasujace do gry niegrywalne gowno" co finalowy. ;) Pomijam tu dodatek.
Masz na myśli Elden Beast? Chyba kiedyś gdzieś nawet zacząłem oglądać jakiś filmik i przez chwilę widziałem jak wygląda. Jednak tak mi się film spodobał, że od razu wyłączyłem, bo stwierdziłem, że może zagram i po co sobie spoilerować. No i dobrze zrobiłem, bo pomimo tego, że go widziałem, to zupełnie mi to wyleciało z głowy. Nic nie wiem o nim, ani jak wygląda, ani jakie ma ataki, ile ma faz. I fajnie, bo będzie w ciemno. Nawet nie wiem czy trudny, czy łatwy. Chociaż jak widać różnie to potrafi wyjść z tą trudnością.
Sledzenie twojej podrozy przez Lands Beetween stalo sie takim moim "guilty pleasure".
A tak czasami się zastanawiam czy nie przynudzam tu tymi swoimi wpisami. Ale jeżeli ktoś się znajduje, komu się dobrze to czyta, to miło. Dzięki :)
Przypominasz mi "stare dobre czasy". ;P ;)
Stare dobre czasy tego forum? Czy chodzi ci o nasze fascynacje jakąś grą w czasach naszych młodych lat?
nie wiem czy wiesz, że Bestialski Duchowny jest też do ewentualnego pokonania w Caelid, tam gdzie spotkaliśmy naszego Pobratymca Czarnej Klingi. Można go sprowokować do walki zadając trzy ciosy. Dopiero na trzeci rzuca się do walki. Arena mniejsza, walka ciekawa.
Arena bardzo mała. A co jeżeli zabije się go tam w Caelid? Kto będzie na arenie w Farum Azula?
nie wiem czy udało Ci się zdobyć Bluźnierczy Szpon? To przedmiot dedykowany do parowania Maliketha.
Tak, Berhnahl pokonany. Trochę mi dał się we znaki, bo nie można ani się zbyt wycofać, ani zbyt pobiec do przodu. Jest określony fragment terenu, którego nie można opuścić. No i szybko wyprowadza swoje potężne ciosy. Czytałem opis tego Szponu ale potem nawet w sumie zapomniałem o nim. Zresztą dynamika walki Maliketha jest tak duża, że nie ma czasu na cokolwiek. Piszę o sobie na ten moment :) Ale kiedyś na 100% spróbuję, bo jak najbardziej mieści się to w moich zasadach. A dlaczego? Sztuka parowania, to jest właśnie sztuka. To nie jest prosta sprawa. Oczywiście małe tarcze to ułatwiają. Ale mimo wszystko nie jest to takie łatwe. Jedynie w Dark Soulsach umiem łatwo sparować Czarnych i Srebrnych Rycerzy oraz w DS3 tych twardzieli rycerzy w Zamku pod koniec (za Tancerką). Oczywiście nie zawsze mi wyjdzie ale na nich sporo ćwiczyłem i jestem w miarę zadowolony. Chociaż do perfekcji jeszcze trochę :)
Co do Mohga. To zapomniałem Ci pogratulować.
Dzięki :) Tak, uważam go za trudnego. Przynajmniej przy moich ograniczeniach :) Nie wiem jak to jest gdy korzysta się ze wszystkiego co daje gra.
Mohg jest dla mnie wprost rewelacyjny. No po prostu coś pięknego. Wszystko mi się w nim podoba. Nawet wstawka filmowa przed walką też robi swoje. Podobał mi się głos aktora. Fajnie też wypowiada każde odliczanie przy nakładaniu kolejnych obręczy. Szczególnie podoba mi się jego pierwsze zawzięte i mocne "tres". Zwracam uwagę na takie rzeczy, bo to robi niesamowity klimat. To nie są tylko same walki ale też cała otoczka tego wszystkiego robi swoje.
A druga faza narzuca takie tempo, że ho ho! Pierwsze kilka podejść wydawało mi się, że nie dam rady tego wariactwa ogarnąć. Rozwałka naokoło, latanie tu i tam, ogień wszędzie, plus jego broń o bardzo dużym zasięgu. Aż się nie mogę doczekać powrotu do niego :)
Masz do niego dwa mechanizmy ułatwiające - przedmiot kajdanki do powalenia na ziemię dwa razy w pierwszej fazie (bardzo ułatwia) i łezkę eliksiru do zminimalizowania efektu potrójnego wyssania krwi w wiadomym momencie. Można i bez tej łezki, lecząc się 3-krotnie w trakcie, ale po co.
Miałem przeplatankę: najpierw trochę prób bez łzy, potem ze łzą, potem znowu bez łzy, i na koniec już ze łzą.
Kajdan w ogóle nie używałem.
Kiedyś go wręcz nienawidziłem, dziś bardzo lubię.
A ja od samego początku go polubiłem, pomimo tak wielu prób (74). No nie licząc Malenii, to na razie Mohg u mnie pobił rekord. To już Pobratymiec Czarnej Klingi miał sporo mniej (56), a przeciwnik też mocny :)
Aha, ostatnio próbowałem te jego krwawe ataki można parować przez Carian Retaliation, czyli popiół na tarczy, i działa, choć sam miałem połowiczny sukces :-)
W sensie zwykły atak, czy wysysanie życia? Chyba wysysania nie da się? Głupoty wygaduję ale wolę dopytać, bo różne cuda już widziałem :)
* Ten z Farum Azula nie zginie :-) Ale ten z Caelid zabijaj tylko wtedy, gdy nie zależy Ci na jego inkantacjach, co w Twoim przypadku ma miejsce. Je się dostaje u niego za morowe korzenie, może wymieniałeś. To jest cała osobna klasa inkantacji odpowiadająca jego własnym atakom, których używa podczas walki i które miałeś okazję poznać. Więc gdybyś kiedyś chciał się poczuć jak Bestialski Duchowny to możesz sobie je od niego zgromadzić. Tylko to build na wiarę. Natomiast bez tego, po zabiciu dostajesz od razu kamień starożytnego smoka do +25.
* Z parowaniem Maliketha bluźnierczym szponem jest łatwiej niż w przypadku puklerza czy małych tarcz na innych parowalnych bossach. Jak masz go na X-sie to widzisz światełko, naciskasz X i długi stagger. W przeciwieństwie do rolowania takiego ataku i próby doskoczenia do niego. Generalnie polecam. Tu uwaga - kiedy to jest łatwe a kiedy wprowadza zamieszanie. To się wiąże z przypisaniem krzyżaka. Ja mam już od bardzo dawna taki schemat przypisania buteleczek PŻ, PS, eliksiru i konia na drugim krzyżaku. Natomiast na pierwszym właśnie tego typu przedmioty, aby nie musieć nic przewijać podczas walki. Wtedy się nie pogubisz. Natomiast tak, jakby chcieć próbować przewijać między leczeniem a szponem w trakcie walki to gorzej.
* Co do zasad, to mam nadzieję, że nie masz za złe tego mojego przekomarzania ;-) No właśnie, skoro podoba Ci się jako wzór pokonywanie Malenii na lekkim rollu, to lekki roll też jest uznawany przez niektórych za easy, tak że uważaj ;-) ;-)
* Carian Retaliation to na te zwykłe ataki krwią. Tu nie jest to tak wygodne i pewne, ale działa. Sam nigdy nie używałem tego prochu ale tu spróbowałem. On generalnie działa w ten sposób, że zakładasz na tarczę i parujesz ataki magiczne, a po sukcesfulnym sparowaniu dostajesz te sztyleciki magiczne nad głowę i jakby oddajesz automatycznie przeciwnikowi magią. Tylko taka ciekawostka. Ogólnie średnio mi to wychodziło, ale zawsze szukam jakichś ciekawych urozmaiceń.
Aha,
* Co do zasad, to mam nadzieję, że nie masz za złe tego mojego przekomarzania ;-) No właśnie, skoro podoba Ci się jako wzór pokonywanie Malenii na lekkim rollu, to lekki roll też jest uznawany przez niektórych za easy, tak że uważaj ;-) ;-)
Nie ma nic nikomu za złe. Nie widzę powodu :) Każdy gra jak mu lepiej. Gra daje takie możliwości i można sobie ją umilić wg własnego uznania. To jest dobre. Prędzej moje ograniczenia mogą powodować u większości pukanie się w czoło. Podaję je żeby nakreślić jaki rodzaj rozgrywki ja wybrałem. Nic nie narzucam innym, bo sam bym tak nie chciał.
Elden Beast - dobrze, będę rozważnie dobierał słowa, chociaż jeszcze nie wiem czy będzie taka potrzeba :)
Natomiast mam teraz bossa, który jest trochę odmienny od reszty i zaczynam się niecierpliwić z uwagi na czas jaki trwa pojedyncza walka. Po jakimś czasie zaczyna męczyć gdy się zginie bliżej końca. Wizja kolejnych kilkunastu minut biegania powoli odciska swoje piętno. Ewentualnie na raty zostawię do kompletu z Malenią.
Mam nadzieję, że odbierasz to jako czyste żarty :-) Taka przynajmniej jest moja intencja. Pisze tak sobie bo jestem podekscytowany i zaciekawiony Twoją końcówką. O Elden Beast oczywiście pisz co będziesz uważał - jestem przygotowany na wszystkie wersje, bo to od zawsze był boss wzbudzający w graczach różne reakcje :-)) Jakby co to wyciągnę swój opis zaraz po pokonaniu jej na RL1 - bo tam jej się trochę oberwało, ale to ogólnie przyjemny bosik.
A z ciekawości, który to boss Cię tak teraz męczy? Tam już teraz masz chyba prostą drogę?
Żeby nie było.... to absolutnie mi się podoba tylko walka w moim wykonaniu za długo trwa :)
To był chyba glowny zarzut Xandona do walk ze smokami :) że się ciągną bardzo długo.
Ja lubię, natomiast nasz koleżka rzeczywiście czasem znika na zbyt długi czas i trudno go trafić. Ja go akurat uwielbiam z wielu powodów, zwłaszcza jego lore, ale fakt - trochę to trwa :)
Przy okazji sam smok jest dość odmienny od innych. I może zarzucę czymś, co ociera się lekko o spoiler?
spoiler start
w dlc do ER jest też pewien smok, który jak najbardziej zasługuje na miano Midira 2.0, a to dlatego, że jest absolutną bestią, psychopatą i również jest zupełnie odmienny od wszystkiego, co widzisz :)
spoiler stop
BTW. Co do DS2, to powoli do przodu, od kilku dni grywam co wieczór po prawie 3 tygodniach przerwy od grania w ogóle. Jest super, chociaż rozmieszczenie wrogów i trudności - jakby to powiedzieć - terenowe, daja mi czasem popalić:)
Placidusax, Władca Smoków padł za 31 razem :)
Ileż razy już był 2-3 cm od śmierci. Dobrze, że nie było sytuacji, że jego paska HP już właściwie nie widać, a ja ginę. To jest najgorsze :)
Musiałem trochę potestować, który miecz spisuje się najlepiej. Wyszło na to, że zwykły miecz bez żadnych kombinacji typu: magiczne, ogień, błyskawice, itp. Po prostu zwykłe fizyczne. Przerobiłem ten drugi z mrozem na zwykły i poszło najlepiej.
Uff.... boss jakiego do tej pory jeszcze nie było. Żywotne toto jest! Schodziło mi na początku po kilkanaście minut ale po zmianie miecza na zwykły szło 2-3 razy krócej. Chociaż pewnie doszło obycie, bo 31 razy walczyć po tyle minut jednak swoje zrobi. Taki trochę Midir i trochę Friede :)
Na początku mi się spodobał, potem wprost przeciwnie, potem znowu na tak, potem na nie, i na końcu na tak. Przeżycie inne od pozostałych. Tego się nie zapomni :) Lubię smoki, chociaż ten był odmienny od tych z ER.
Podczas tej przeprawy z nim stwierdziłem, że zrobię go ten jeden raz i więcej do niego nie wracam. Teraz jednak zmieniam zdanie. Jeszcze wrócę :)
Nazwałem go Midir 2 z uwagi na ten laser pod koniec. Identyczne działanie. Więcej podobieństw chyba nie ma. W sumie nie wiem, który trudniejszy. Midir ładnie podstawia głowę, a tego sięgnąć raczej trudno. Jednak i tak najtrudniejszy dla mnie to Starożytny smok z DS2. Nie wiem czy go kiedyś powtórzę. Wątpię.
Natomiast zupełnie dla mnie niezrozumiałe jest to, że nie zrobili dla niego żadnego punktu typu ognisko czy posąg Mariki. Dziwne, bo tego jeszcze w ER nie widziałem. Bieganie jak w DS1-3. Czemu tak?
Ciekawi mnie ten z dodatku. Co to za bestia :)
DS2 darzę ogromną sympatią. Jaką lokację teraz zwiedzasz?
Bardzo mi się podobały te ataki:
spoiler start
znika, pojawia się z innej strony, atak cięcia ognistymi / magicznymi szponami, znowu zanika i dodatkowa powtórka 1-2 razy. Za każdym razem miałem niesamowitą frajdę gdy go robił. Jeszcze moja postać tak śmiesznie się wtedy lekko kiwała, jakby poszukiwała skąd nadejdzie kolejny atak.
Natomiast przy jego ataku błyskawicami to zostawiał bardzo malutkie okienka na nasz atak. Jeden, max 2 bardzo szybkie, i natychmiast trzeba odskakiwać, bo inaczej strzał słupem z nieba. Niezłe tempo narzucał.
spoiler stop
Pierwszy przypadek bossa, gdzie musiałem wymienić wszystkie moje talizmany na te od redukcji obrażeń. Nic innego nie mogłem, bo za krótko żyłem. Oczywiście mówimy o moich aktualnych zdolnościach. Ludzie robią go na golasa, bez dodatków :)
Zastanawiam się, czy w Farum Azula mam jeszcze jakiegoś bossa, czy to już koniec. Wydaje mi się, byłem chyba wszędzie. Jest tylko jedno miejsce całkiem z prawej, gdzie nie wiem jak się dostać. Pomiędzy wejściem z Kuźni, a areną z Malikethem.
Piękna załączona walka z Malenią - tego Ci życzę :-) Lekki roll i doskonałe opanowanie bossa z narzuceniem własnego tempa.
Nie wiem czy będę w stanie takie coś osiągnąć. Próbę podejmę ale wątpię czy aż tak mi się uda :)
ilość materiałów do tworzenia garnków jest ograniczona, coś jak z łukami runicznymi, więc lepiej się nauczyć bez.
Jeżeli ilość ograniczona, to trochę słabo. W sensie dla tych, co z to korzystają.
Ja raczej skupię się na normalnej walce, bo usypianie jakoś tak mi się wydaje mało emocjonujące :)
Oczywiście, popieram z usypianiem, czyli jego brakiem. Zapytałeś jak to usypianie działa więc opisałem podstawowe użycie. Natomiast w Twoim przypadku nie ma zastosowania skoro masz opanowane duo bez takiej pomocy. Poza graczami, których irytuje Godskin Duo w takiej niezsynchronizowanej parze i stosują te garnki, usypianie jest też często używane przez speedrunnerów, nohitowców i RL1, wtedy się przydaje, i to już nawet przy samym grubym. Przy okazji kiedyś mieliśmy tu na forum ciekawą dyskusje o tym duo vs O&S z DS1.
Jeszcze tylko dla ścisłości, informacja o ograniczoności materiałów dotyczy konkretnie garnków do usypiania. Mechanika garnków w ER jest dość rozbudowana z różnymi rodzajami garnków: pękniętymi, rytualnymi i wielkimi z DLC. A do tego różne typy efektów. Do niektórych podstawowych efektów typu ogniowe, wulkaniczne, z błyskawicami itd., ilość materiałów jest nieograniczona, ze względu na ich respawn i łatwe farmienie. Ale w przypadku usypiających jest trochę inaczej. One korzystają z tych białych lilii, które się nie odnawiają. Przy dokładnym przechodzeniu jak Twoje można ich zebrać dość sporo, ale skoro można je zebrać tylko raz z każdego miejsca występowania, więc przy częstszym używaniu się ostatecznie skończą. Są też garnki oparte na innych rzadkich materiałach typu żylaste liście, które podobnie się nie odnawiają po zebraniu, i jest ich nawet mniej w świecie od lilii ale tu są dodatkowo rzadkie dropy z konkretnego dużego moba. To wszystko podaję tylko jako ciekawostkę. Garnki są całkowicie opcjonalne, może poza DLC gdzie jest jeden typ przeciwnika, którego bez dużych garnków nie ogarniesz, jeżeli będziesz chciał go/ich pokonać oczywiście.
Poważnie jest taki przeciwnik, którego nie pokonam bez użycia garnka? Który to? Adres proszę :)
A co do opisu, to oczywiście zrozumiałem, że dałeś opis, bo o to pytałem przecież. Ślicznie dziękuję :)
Proszę bardzo :-)
Nie chciałem o tym pisać wprost, aby Ci nie psuć małej niespodzianki w DLC, ale skoro pytasz :-) To było już tu wcześniej omawiane odkrytym tekstem, bo niektórzy się natknęli i pytali jak pokonać takie bossy. Ale na wszelki wypadek dam w spoiler, abyś zdecydował czy sam chcesz do tego dojść. Osobiście polecam przeczytanie. Twoja decyzja. Ja musiałem zapytać yt gdy się natknąłem.
spoiler start
W DLC są jedni z najbardziej upierdliwych upierdliwych przeciwników w grach FS ever czyli słynne koksowniki, może widziałeś na obrazkach czy trailerach. Większość pokonasz w miarę "normalnie", nie będę zdradzał jak, niech choć to pozostanie niespodzianką :-) Ale jest taka wersja, którą można przebudzić do walki tylko dużymi garnkami. I jest taka wersja którą można pokonać tylko lub prawie tylko dużymi garnkami, bo nie jest dostępna metoda czy nazwijmy dostęp stosowane normalnie dla zwykłych koksowników. Trochę jak ten smok z DS3 tylko zdecydowanie bardziej.
spoiler stop
Tak dla rozluźnienia sytuacji, jeżeli kogoś to śmieszy oczywiście, to polecam przewinąć do 17m56s, zatrzymać, przestawić prędkość na x0.25 i posłuchać jakieś 10-15s, czyli w zwolnionym tempie odpowiednio dłużej.
Chciałem coś sprawdzić w zwolnionym tempie i wyszło takie coś :)
https://www.youtube.com/watch?v=sOLfBDjYqxU&t=17m58s
Malenia is EASY.
https://www.youtube.com/watch?v=_lE8y_CV6Y4
PART 2: https://www.youtube.com/watch?v=r8doNBHE7PQ
To ze ta seria jest jeszcze nie skonczona niech swiadczy o tym jak kolosalne sa te gry. ;)
Co do tego jak bardzo "na uboczu" jest walka z Plackiem i to ze deathruny sa dlugie jest w sumie takie dosc wpisujace sie w modus operandi From Softu, zeby zawsze starac sie (o ile to mozliwe) przekuc historie/poetyke gry, bossow oraz narracja srodowiskowa na gameplay.
Skoro ma byc ukryty przed calym swiatem "ingame", to dlaczego niby gracz ma miec latwiej? Biegaj sobie . hehe ;P
Mój bandyta okazał się w DLC prawdziwym rzeźnikiem:
* PCR, Romina, Rellana, Lwik - pojedynczym sztyletem
* Messmer, Hipcio - 2-ma sztyletami DW
* Dzikus Gajus - korbaczem
Sztylety okazały się w tym całym przejściu wspaniałą bronią na bossów. Solo i bez ułatwiaczy. Grałem Wielkim Nożem (startowa broń dla tej klasy), Zakrwawionym Sztyletem, Misericorde i Reduvią. Build końcowy Dex 70 (80 z talizmanami) | Arc 25 i level 146 po DLC (robiłem dość dokładne przejście podstawki). Dmg sztyletów 380-400 w podstawce i 770-830 w DLC przy scadu 20. Krwawienie Reduvii 54, Zakrwawionego Sztyletu 38, innych bez krwawienia (ale z wyższym dmg) lub 85 z nałożonym afffinity krwawienia (ale z mniejszym dmg). Sztylety pomimo najmniejszego dmg nadrabiają szybkością, bezpieczeństwem ataków w walce i komfortem użycia. Wadą jest najmniejszy zasięg i to, że się trzeba więcej namachać. Z dystansem to trzeba wejść praktycznie na bossa, jak przy pięściach, a przy niektórych bossach typu PCR czy Pobratymiec Czarnej Klingi wręcz "na nogę" bo centralnie frontalnie czasem nie sięga hitboxów :-)) Polecam - sztylety EASY.
Ostatecznie przestałem prawie używać korbacza, choć bardzo mi się spodobała ta broń. Mimo, że uważana jest za bardzo słabą. No i nie mogłem za bardzo używać mojego ulubionego ataku czyli ładowanego R2. Ten atak w przypadku korbacza przy pełnym ładowaniu trwa dłużej niż dla broni olbrzymich, dosłownie! Przy czym korbacz ma kilka stopni ładowania skutkujących różnymi dmg. Ale to dość niewygodne. Za to z Rycerskim Hartem i Deflectem cudna broń. Taka kombinacja to fajne wyzwanie dla bardziej doświadczonych graczy, bo trzeba w walce synchronizować okienka bossa, z użyciem Rycerskiego Hartu do każdego ataku własnego i samo deflect/kontra. Ale efekt bardzo satysfakcjonujący. Super.
Ostatecznie też jakoś łatwo mi się walczyło z tym bossami z DLC tak ogólnie. Już się rowki w mózgu chyba wyrobiły, zwłaszcza jakby nawet bardziej po krótkiej przerwie. O Messmerze nie będę już więcej pisał czy porównywał do Malenii czy PCR, bo to ostatecznie bardzo czytelny i łatwy boss, sztylety zmiażdżyły go jak muchę, i nawet go polubiłem. Natomiast dobra wiadomość dla thalar, jest tam w DLC taka Malenia 2 czy 0,5 jak kto woli ;-) Teraz, jak tak walczyłem z oboma w krótkim odstępie czasu to się dobrze czuje. Zazdroszczę, że tyle nowego dobrego jeszcze przed Tobą :-)
Natomiast dobra wiadomość dla thalar, jest tam w DLC taka Malenia 2 czy 0,5 jak kto woli ;-) Teraz, jak tak walczyłem z oboma w krótkim odstępie czasu to się dobrze czuje. Zazdroszczę, że tyle nowego dobrego jeszcze przed Tobą :-)
To jest dla mnie dołująca wiadomość.
Druga jest taka, że widzimy się w bliżej nieokreślonej przyszłości. Także do następnego razu panowie :)
Twoje zakończenie gry
Tak coś czuję...
Hej
Nie wiem czy coś w grze czy z komunikacją tutaj czy zupełnie niezależnie. Ja ze swojej strony mam AUTENTYCZNIE schłodzonego szampana w oczekiwaniu na Twoją potyczkę z Elden Beast, na którą czekam z ogromną ciekawością i Twoją relację z niej, i na zakończenie gry w sensie Twojego sukcesu i uczczenia pięknej powtórki z przygody pierwszego przejścia jaką nam dostarczyłeś do tej pory i mam nadzieję, że będziesz ją sobie kontynuował w DLC. Jeżeli któryś z małych żartów nie trafił, to przepraszam, może nie mam wyczucia online, nie raz to słyszałem! Gdybyśmy się spotkali F2F zobaczyłbyś pod jakim jestem wrażeniem Twojego bezkompromisowego rozwalenia tej gry.
Jeżeli to sprawa z jakąś ścianką z bossami to w ogóle się nie przejmuj. Malenia jest mega trudnym bossem i osobiście gdyby nie lore bym ją chyba wywalił z podstawki. Boss, o którym myślę z DLC bardzo mi ją przypomina tylko jest łatwiejsza, więc te skille, które przećwiczysz tam się od razu częściowo przynajmniej przydadzą imho. PCR z kolei dziś wydaje mi się bossem łatwiejszym od Malenii mechanicznie choć nie jako całą walka. Relacjami z moich przejść się w ogóle nie przejmuj jeżeli coś tam nie pykło, ja je robię regularnie i nieprzerwanie od długiego czasu, a wydaje mi się, że nie jestem na Twoim poziomie patrząc po relacjach. Natomiast jeżeli chodzi Elden Beast to dla przykładu obiecana emocjonalna relacja po moim przejściu z RL1. Pomimo, że to był od zawsze mój ulubiony boss i miałem go już bardzo opanowanego, możesz zobaczyć do jakiego stanu mnie doprowadził:
========================
JEEEEEEEEEEEEEEEST, yes, yes, yes, przejście Elden Ring na Level 1 zakończone! Dziad, ameba, plemnik przerośnięty, glut z wypustkami, niedorobiony dinozaur, kosmita, galaktyczny zafajdaniec, gwiazdor pieprz... czyli mój ulubiony Boss końcowy :-) Niech go jakaś kosmiczna czarna dziura pochłonie, niech nie wychyla z niej tej swojej oślizgłej zakutej pały z małym móżdżkiem i niech go strzelą w łeb te wszystkie goniące eldeńskie gwiazdeczki. Ale mnie przeorał. Chodzi o normalną walkę, a nie tam jakieś buff buff buff bam bam i koniec. Nie zliczę ile razy miałem go już na 4/5 czy nawet na hita i cyk, goniące gwiazdeczki + coś jeszcze, i bye bye Eldeński Tronie. Aby pokonać Radagona i Elden Beast golasem LV1 w normalnej walce i dać im się w pełni wykazać całym movesetem, sam musiałem wznieść się na szczyty zręczności i przebiegłości. ........... Ha! Mam cię gadzie jeden. Teraz kilkudniowy odpoczynek.
xandon, no co ty! Nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby strzelić focha na kogokolwiek. Tutaj wszyscy zachowują się bardzo kulturalnie względem mnie. Mam nadzieję, że ja również w miarę nie odbiegam. Może tego nie widać po moich wpisach ale mam duży dystans do samego siebie. Żebym się poczuł źle, to nie wiem co bym musiał o sobie przeczytać :) Nie ma chyba czegoś takiego. A przynajmniej jeszcze nikt się aż tak nie postarał :)
Po prostu HL pokazał mi jak cienki jestem. Pan wcześniej spamer magik też, chociaż nie aż tak. Widziałem też komentarze pod pewnym filmem na YT gdzie osoba próbująca pokonać spamera magika zginęła kilka razy i za każdym razem była wyśmiewana, że po raz pierwszy widzą żeby ktoś zginął na tak łatwym bossie, to też sobie pomyślałem, że daleka droga przede mną. W sensie, ja nie wstawiam żadnych filmów na YT, to nie o mnie chodziło, dla jasności :) Ale pomijając te śmiechy, to ludzie piszą ile prób im ci bossowie zajmują i ... może bez komentarza.
I przy okazji widzę, że no death, no hit, czy RL1 mogę odłożyć w sferę marzeń. Gratulacje za RL1, chociaż nawet nie wiem co ta bestia potrafi, ale po takim opisie, to widzę, że ostro dała się we znaki :)
thalar :-)
Spamer magik jak go określasz to "SGOAK" (Sir Gideon Ofnir All-Knowing), o którym pisałem kilka postów wyżej przy okazji sztyletów. To boss paradoks, najłatwiejszy lub najtrudniejszy boss w tej grze, zależy. Jak napisałem, o ile zwykle przelatuję go bez problemów odpowiednim buildem i podejściem, to aby go pokonać sztyletami musiałem pierwszy i ostatni raz w tym przejściu wspomóc się summonem - Latenną. O ile nie usłyszysz o tym bossie od zwykłych graczy, to każdy gracz no-hit czy RL1 czy "z zasadami" powie Ci, że to największy troll w tej grze! Jak dla mnie to należy go pokonać za pierwszym razem jeszcze w trakcie jego gadki, zanim zdąży cokolwiek zrobić, bo potem kicha... ;-) Autentycznie, to jest przy pewnych warunkach np. Twoich najtrudniejszy boss podstawki.
H-L to z kolei Top 3 najbardziej wku*wiających bossów jak dla mnie. Powiem Ci, że przy moim spiralnym podchodzeniu do ogarniania bossów GG przez kolejne przejścia, H-L był na samym końcu, nawet po Malenii i R*, prawie 2 lata mi chyba zajął... Jego można łatwo ubić z mechanizmami, ale tak na czysto, uff... Chciałbym Ci powiedzieć, że to ostatni taki boss w podstawce, ale nie mogę, bo będzie jeszcze jeden. Za to zaraz potem Eldeńska Bestia ukoi wszystkie Twoje nerwy ;-)
Co do RL1 - żeby był jasność ja NIGDY nie zrobiłbym tego RL1 według Twoich zasad :-)
O ile nie usłyszysz o tym bossie od zwykłych graczy, to każdy gracz no-hit czy RL1 czy "z zasadami" powie Ci, że to największy troll w tej grze!
Oj tak. Przekonałem się o tym bardzo boleśnie :)
Jak dla mnie to należy go pokonać za pierwszym razem jeszcze w trakcie jego gadki, zanim zdąży cokolwiek zrobić, bo potem kicha... ;-) Autentycznie, to jest przy pewnych warunkach np. Twoich najtrudniejszy boss podstawki.
Nie wiem czy najtrudniejszy ale wpada do ścisłej czołówki.
spoiler start
Co ciekawe jak to zwykle bywa gdzieś kiedyś ktoś się wyrwał sporo przed tym bossem, że trzeba podczas jego przemowy od razu go zaatakować i w miarę możliwości zabić, bo potem to już po zawodach. Wiedziałem o tym, ale ponieważ był to dla mnie niechciany spoiler to uznałem, że zachowam się tak, jakbym tego spoilera nie usłyszał. Czyli krótko mówiąc grając normalnie wcale bym do niego nie podbiegł podczas jego przemowy, a już na pewno bym go nie zaatakował zanim skończy, bo może akurat byłaby jakaś opcja do wyboru. A tak to bym mógł sobie coś popsuć. Przy okazji skoro już wiedziałem, że będzie nieciekawie jeżeli od razu tego nie zrobię, to przy okazji chciałem zobaczyć na ile będę miał przechlapane. No i już wiem. Bardzo. Bardzo bardzo. Dziękuję bardzo!
Zresztą podobnie zrobiłem w DS2 i bossem meduzą (nie pamiętam jej imienia). Wiedziałem o możliwości usunięcia trucizny ale nie zrobiłem tego, bo normalnie sam bym na to nie wpadł. I dalej się trzymam takiego podejścia jeżeli ktoś mi coś zaspoileruje. Nawet jeżeli mam być stratny. No chyba, że przepadnie mi jakiś przedmiot, to wtedy mogę zrobić wyjątek. Ale to też po namyśle.
spoiler stop
H-L to z kolei Top 3 najbardziej wku*wiających bossów jak dla mnie. Powiem Ci, że przy moim spiralnym podchodzeniu do ogarniania bossów GG przez kolejne przejścia, H-L był na samym końcu, nawet po Malenii i R*, prawie 2 lata mi chyba zajął... Jego można łatwo ubić z mechanizmami, ale tak na czysto, uff... Chciałbym Ci powiedzieć, że to ostatni taki boss w podstawce, ale nie mogę, bo będzie jeszcze jeden. Za to zaraz potem Eldeńska Bestia ukoi wszystkie Twoje nerwy ;-)
Spokojnie. Już HL za mną. Jakimś przypadkiem udało mi się.
spoiler start
Gdyby on był do potrenowania od razu bez poprzedniej fazy, to by było zupełnie inaczej. Po prostu za dużo czasu trzeba poświęcić na poprzednią fazę, żeby próbować coś z HL. A tak, to wpadałem do niego, bum bum bum, i po mnie. I od nowa. I tak ... razy. Ehhh.... porażka po całości.
Jedyny plus tego jest taki, że G1 mam opanowanego może nie do perfekcji ale dość dobrze :) Ten mi się bardzo podobał. Wskakuje do ulubionych. Obaj denerwują na początku tym prawie całoekranowym AOE ale potem można się do tego w miarę przyzwyczaić. Chociaż nie do końca rozumiem kiedy jest ten moment, bo czasami robię to bezbłędnie, a czasami nie. Nie ogarnąłem tego po ... razach. Natomiast sama walka jest bardzo sympatyczna. Nie wyrabiałem na początku z jego niektórymi bardzo podobnymi atakami. Jak już ogarnąłem, to fajny taniec wychodził :) Uwielbiam tę fazę. Jednak tyle razy co ją widziałem, to już trochę przesada :) Natomiast jego to bym mógł spróbować RL1, bo wydaje mi się, że po tylu próbach dojścia do HL, to niejako zrobiłem wstęp do treningu RL1. Myślę, że dałbym radę. Tak mi się wydaje. Oczywiście nie teraz, nie tak od razu. Trochę treningu oczywiście.
Dodatkowe utrudnienie: świeżo naostrzonym nożem głęboko przeciąłem sobie opuszek lewego kciuka. Zaraz przed walką z G1/HL. Każde naciśnięcie kciukiem powodowało otwarcie rany. Najpierw chciałem zrobić przerwę w graniu na kilka dni ale potem stwierdziłem, że spróbuję inną częścią kciuka sterować lewym analogiem. No i tak gram od 2 dni ale odgniotłem sobie spodnią okolicę stawu (tego najbliżej paznokcia). Końcówka palca cała obolała od tej nietypowej sytuacji. I w taki sposób przeszedłem G1/HL :)
Teraz wszedłem do Radagona. To jest on, czy ona? Przerywnik filmowy pokazuje jedno i drugie, więc się pogubiłem. Tak, pamiętam o posągu i regresji, i co gra podała, ale ja dalej nie ogarniam tego :) I znowu niestety gdzieś ktoś jeszcze przed nim rzucił hasło co jest zaraz za nim. No po prostu ludzie nie potrafią trzymać języka za zębami. No trudno. Wiem co będzie ale wiem całe zero na ten temat, więc chociaż tyle dobrze.
Trudny ale bardzo fajny. Też wskakuje do ulubionych, chociaż przeciąga te ataki i robi takie zmyłki, że ja nie mogę :) Za to baaaardzo podoba mi się wizualizacja bossa, jego ruchy, ataki. Taki zimny niewzruszony twardziel. Myślę, że chyba też mi trochę zajmie ale może już nie tyle co HL. Mam taką nadzieję. Jeżeli tak, to alarm odwołany. Jeżeli nie, to będzie zabawa.
Po co mi odtwarzają tę samą scenkę przed walką to ja nie wiem. Na kontrolerze PS4 przycisk do pomijania tego jest niewygodny w użyciu i mnie to denerwuje. Trzeba to prawie paznokciem wciskać, taki wklęsły. Dali by sobie spokój.
Ścieżka dźwiękowa na tym bossie jest chyba najlepsza ze wszystkich.
PS. Musiałem ogarniać G1/HL z wyłączoną ścieżką audio, bo nie dość, że w ogóle wg mnie nie pasuje do ER, to jeszcze słuchać jej ... razy to już przesada. Takie coś robiłem też w DS3 gdy podchodziłem do kilku bossów: Siostra Friede, Bezimienny król, Dusza pogorzelisk, itp. Tam gdzie podejścia były liczne... bardzo liczne :) Tak swoją drogą, to bardzo fajnie się tak walczy. Zachęcam do sprawdzenia. Same odgłosy bez ścieżki w tle zupełnie zmienia walkę. Cisza i tylko odgłosy walki. Można się wtedy skupić. Bardzo to polubiłem. Ale na Radagonie na razie zostawiam, bo ładna (muzyka).
spoiler stop
Co do RL1 - żeby był jasność ja NIGDY nie zrobiłbym tego RL1 według Twoich zasad :-)
Ale wg swoich to zrobiłeś. I to się liczy :) Ja nawet nie wiem czy to zrobię, więc luzik :)
Ja ze swojej strony mam AUTENTYCZNIE schłodzonego szampana (...)
:)
(...) w oczekiwaniu na Twoją potyczkę z Elden Beast, na którą czekam z ogromną ciekawością i Twoją relację z niej, i na zakończenie gry w sensie Twojego sukcesu i uczczenia pięknej powtórki z przygody pierwszego przejścia jaką nam dostarczyłeś do tej pory i mam nadzieję, że będziesz ją sobie kontynuował w DLC.
Jeżeli nie chcesz na tego szampana czekać aż tak długo, to radzę wypić już teraz, bo Malenia może ten moment tylko opóźniać. Tak tylko nieśmiało sugeruję :)
Moje wpisy tutaj są aż tak zajmujące? Nie wydaje mi się :) Natomiast to, że wywołują wspomnienia, to pewnie tak :)
A jakie warunki poza zabiciem Mohga trzeba spełnić żeby wejść do zawartości jaką daje dodatek?
Hej Thalar, don't go hollow! Już blisko jest :).
Ofnir może być najprostszym lub najtrudniejszym bossem w tej grze. Dlatego, że im więcej zawartości zobaczyłeś i im więcej wiedzy mu przekazałeś, tym zna więcej czarów, sztuczek i robi się bardziej wredny.
Da się go generalnie zatłuc podczas dialogu (atakując w dobrym momencie), ale wchodząc z nim w walkę "fair play" on ma potencjał do bycia jednym z najtrudniejszych bossów w grze.
HL też jest mocno przeskalowany, agresywny i wali jak czołg. Końcowi bossowie są niesamowicie przeskalowani, a powiedzmy wprost - Ty grasz challenge. Ci bossowie są zoptymizowani pod taki styl, że korzystasz z buffów, korzystasz z przegiętych popiołów wojny i przy okazji zadzwonisz w dzwoneczek do przywołań, a i tak Cię z 7-8 razy zmiotą.
Już widziałem tych różnych soulsowych mistrzów, którzy podchodzili do eldeńskich bossów podobnie jak Ty. Po 80-120 wywrotkach był komentarz: "e, wcale to nie takie trudne". Bo grając na określonych przez siebie zasadach, grasz tak naprawdę dość ciężke wyzwanie. Czyli zwykłe ataki i rolle.
Ale powiem Ci, że gram tak samo. Bossowie w DLC schodzili mi średnio po 4 wieczory każdy. Ludzie już olali dlc, bo każdy przeszedł, a ja byłem w połowie. Przy czym ja wiem, że jestem w te gry przeciętny - uczę się dość wolno. Ale też wiem, że każdego bossa pokonam uporem. Można też tak jak Xandon, czy Bukary - mózgiem:) jak to w RPG.
W każdym razie wiedź, że nie jesteś sam na tej łajbie. Pokonałem wszystkie wyzwania w DLC I zauważyłem, że jeszcze mam kawałek podstawki do skończenia. Co mnie teraz zatrzymało? Ofnir... zgłupiałem i już nie umiem z nim walczyć :).
A co do wpisów, to tak. Chyba obydwaj z Xandonem śledzimy Twoją ścieżkę. To trochę ten mechanizm, jak pokazujesz komuś swój ulubiony film i wiesz, że za chwilę ulubiony moment i czekasz na jego reakcję.
Żeby wejść do DLC musisz mieć pokonanego Mohga i Radahna. Następnie wchodzisz do areny Mohga, rozmawiasz z NPC i dotykasz ręki Miqueli.
Pokonałem obydwu po linii najmniejszego oporu, byle tylko dostać się do DLC. Miałem wówczas ze 116 poziom i tak rozpocząłem dodatek.
BTW
spoiler start
Marika to Radagon, Radagon to Marika. 2 bóstwa w jednym, dodatkowo mające ze sobą dzieci. Radagon to alter ego Mariki, które jednocześnie ma swoją autonomię.
Z grubsza mamy taką sytuację, że Ranni w wyniku spisku zabija swoje ciało oraz duszę Godwyna, syna Mariki. Ta, żałobie i gniewie roztrzaskuje eldeński krąg i w pierwszym cinematicu widzisz kobiecą sylwetkę uderzającą młotem w Eldeński Krąg. Po chwili jest zmiana i w ten krąg uderza mężczyzna - on probuje go naprawić. To właśnie Radagon.
Strasznie lubię ten motyw, bo de facto pierwszy cinematic podaje Ci na tacy jedną z największych tajemnic, jaką serwuje ta gra, ale jesteś w stanie ją dostrzec wyłącznie po przejściu gry. Jest to chyba jeden z moich ulubionych zabiegów fabularnych, jakie widziałem
spoiler stop
A i pocieszę - DLC chyba nauczył mnie największej pokory. Tam większość bossów jest taka, jak końcówka tej gry. Ale jest też plus - agresywne i odważne podejście procentuje.
Ofnir
spoiler start
Podczas walki z nim tak mi się wydawało, że on używa przeciwko mnie tego wszystkiego co mu powiedziałem. Taki wniosek wysnułem gdy zaczął we mnie rzucać krwią, a takie coś miał tylko Mohg. Ponieważ powiedziałem mu o Mohgu, to przypuszczałem, że mechanika gry jest taka, że on jakoś tę umiejętność dzięki temu zyskał. Gdy już go pokonałem to rzuciłem okiem jak poradził sobie z nim Demonidias. I zauważyłem, że tam Ofnir używa kwiatu Malenii, a Demonidias właśnie niedawno ją pokonał. U mnie Ofnir tego nie robił. Miałem się właśnie pytać czy dobrze myślę ale wyprzedziłeś mnie :)
spoiler stop
HL
spoiler start
Jak już trochę po nim ochłonąłem, to teraz sobie myślę, że muszę do niego wrócić. Ja nie wiem co się ze mną dzieje. Najpierw tracę wiarę, że uda mi się go pokonać i że już gorszego gracza nie ma. Potem gdy mi się uda, to nie wiem czemu ciągnie mnie tam ponownie. Nie wiem o co chodzi ale to jakaś choroba.
spoiler stop
grając na określonych przez siebie zasadach, grasz tak naprawdę dość ciężke wyzwanie. Czyli zwykłe ataki i rolle.
Masz rację: zwykłe ataki i fikołki. Nawet popiołów nie użyłem. W sumie to i łzy też nie. Nie wiem też czemu mam założoną runę któregoś bossa, skoro i tak łuków runicznych nie używam w ogóle. A chyba ze 2 razy zrobiłem test jak to jest i tak zostało. Zapomniałem o tym kompletnie.
Co by nie było, to wszystkie ataki boleśnie przetestowane na własnej skórze. Będzie przydatne do RL1. Żartuję :)
W sumie to jak się tak teraz zastanawiam, to gdybym miał jakąś super OP broń i zdjął go dość szybko, to nie dość, że frajda żadna, gra szybko skończona, powtarzać jej by mi się pewnie nie chciało, to jeszcze bossa nie poznałem. Nie... jednak wolę wyzwania i się męczyć :) Dlatego lubię te gry i w nie gram. Inaczej bym to rzucił :)
Ale powiem Ci, że gram tak samo. Bossowie w DLC schodzili mi średnio po 4 wieczory każdy. Ludzie już olali dlc, bo każdy przeszedł, a ja byłem w połowie. Przy czym ja wiem, że jestem w te gry przeciętny - uczę się dość wolno. Ale też wiem, że każdego bossa pokonam uporem. Można też tak jak Xandon, czy Bukary - mózgiem:) jak to w RPG.
W każdym razie wiedź, że nie jesteś sam na tej łajbie.
Nie zostawię ER. Co najwyżej sporo mi zejdzie. Jestem cienki i wolno się uczę. Jakieś postępy widzę. Jeszcze sporo czasu musi upłynąć zanim będę zadowolony z mojego stylu gry. Dobrze widzieć, że nie jestem sam :)
Pokonałem wszystkie wyzwania w DLC I zauważyłem, że jeszcze mam kawałek podstawki do skończenia. Co mnie teraz zatrzymało? Ofnir... zgłupiałem i już nie umiem z nim walczyć :).
Nie podpowiem, bo nie wiem jak go ładnie ogarnąć. To znaczy mój plan jest taki, że może lepiej mu nic nie mówić, bo obróci się to przeciwko mnie. Jakimi on dysponuje ataki gdy nic mu nie powiemy? Próbował ktoś to sprawdzać? Na pewno tak :)
A co do wpisów, to tak. Chyba obydwaj z Xandonem śledzimy Twoją ścieżkę. To trochę ten mechanizm, jak pokazujesz komuś swój ulubiony film i wiesz, że za chwilę ulubiony moment i czekasz na jego reakcję.
Fajnie, że jest ktoś, kto na tyle polubił tę grę, że śledzi czyjeś postępy. W sumie też tak mam. Dlatego oglądam (po czasie) na YT jak idzie innym. Niestety czasami dostaję za to spoilerem w twarz :(
Żeby wejść do DLC musisz mieć pokonanego Mohga i Radahna.
Pokonałem obydwu po linii najmniejszego oporu, byle tylko dostać się do DLC. Miałem wówczas ze 116 poziom i tak rozpocząłem dodatek.
OK, czyli wejście mam.
A ile tak na oko to % podstawki? Wiem, że trudne pytanie zadałem ale zastanawiam się na ile to jest duże, a na ile małe. Gdy już się przejdzie cały dodatek, to jaka pierwsza myśl: "ale to małe", "ale to duże", "w sam raz"?
Cinematic - nie oglądałem żadnych zapowiedzi gry, nic kompletnie. Chyba, że to było na początku gry i tego nie pamiętam.
Tak, co do cinematica, to chodzi o ten pierwszy "pokaz slajdów" przy rozpoczęciu rozgrywki :).
Rozmiar DLC jest monumentalny. Miyazaki zażartował, że mapa w DLC ma rozmiar Pogrobna. Wyszło, że powierzchnię ma większą, ale to, czego nie dopowiedział to to, że mapa nie oddaje wertykalnosci terenów. Masz zagospodarowane podziemne czeluści, góry, osady, czasem w ramach jednego punktu na mapie.
Niby coś pomiędzy 30%-40% podstawki, natomiast czasowo może się okazać zaskakująco długie, bo wyzwania są ciężkie już od samego początku:).
Powiem wprost - to mogłaby być spokojnie osobna produkcja i nikt by się nie pogniewał. Ten DLC zajął mi chyba podobny czas, co Dark Souls 3.
* Co do "alarm odwołany" to bardzo się cieszę. Często tu pisałem, że ER potrafi człowieka sponiewierać, i to aż cud, że Tobie się to przydarzyło dopiero na HL ;-)
* Fazowość G i HL to ciekawa sprawa, jak zresztą większości bossów w końcówce. Bo z jednej strony mamy ciekawą parkę, z drugiej trzeba się ich uczyć jakby oddzielnych bossów, a za każdym razem przechodzić pierwszą fazę pierwszego bossa. Z tego powodu bossowie tacy jak PCR, Malenia, Messmer itp. są fajniejsi w nauce, bo tam nawet przy porażce cały czas ćwiczysz tą pierwsza fazę, która pomaga Ci w drugiej. HL dodatkowo wkurza swoimi grabami, które potęgują rage. Kiedyś o tym rozmawialiśmy, ale chyba akurat o HL nie wspomniałem, aby Ci nie spoilerować. Nie wiem czy przydarzył Ci się może grab przy Radagonie, bo ten akurat mnie wkurza na maxa jak się przydarzy, choć dziś się już nie daję. A syndrom atrakcyjności tego co Cię srogo poobijało to chyba normalne. U mnie występuje często o ile boss jest ciekawy i sprawiedliwy, a nie pańszczyzna.
* Z tym przecięciem palca - czyli powiedzenie Krew i Łzy nabrało realnego znaczenia ;-)
* Radagon - ponieważ już wiesz o parce, to tylko wspomnę, że tam jednym z głównych zagadnień będzie nie jak go pokonać, bo to Ci przyjdzie szybciej czy później, ale jak to zrobić aby zachować siły i środki na Drugą Fazę. To oczywiście też zależy. Ja np. czasami w przebiegach z jakimś nowym buildem robię tak, że uczę się samego Radagona z tą nową bronią, a potem stosuję "build podwójny" - jego szybko czymś OP, a z kolei Drugą Fazę normalnie z tą nową bronią.
* Z szampanem to czekam na Elden Beast, a Malenię to już sobie możesz zrobić na boku w wolnej chwili ;-)
* Co do bossów z DLC to zasadniczo się zgadzam z Minas Morgul. Choć jak już przeszedłem to DLC ponad 10 razy to mi się czasem zmienia optyka i myślę, że nie taki diabeł straszny jak go malują i niektórzy bossowie z podstawki wydają mi się trudniejsi. Ale tutaj to jest jeszcze ta specyfika levela z podstawki + dedykowanego nowego levela z DLC, którego nabijamy niejako z eksploracji. Dlatego do praktycznie wszystkich bossów z DLC można podejść bardzo napakowanym przebiegając najpierw na sucho dużą część świata i zbierając fragmenty ostrodrzewa, a wtedy jest łatwiej. Ale za pierwszym razem bym tego nie proponował tak na maxa, tylko taką naturalną i organiczną eksplorację samemu zgodnie z intuicją. A jak brakuje powera to ewentualnie szukać specjalnie tych fragmentów ostrodrzewa. Piszę otwartym tekstem bo to mechanika oddzielnego / dodatkowego levelowania zapowiadana była oficjalnie przez twórców jeszcze przed premierą. A warto o tym wiedzieć bo niektórzy gracze z kolei odwrotnie nie zbierają fragmentów a potem się dziwią czy narzekają, że poziom trudności w DLC jest przesadzony.
to aż cud, że Tobie się to przydarzyło dopiero na HL ;-)
Bo dopiero G/HL przebił licznik zgonów niemiłosiernie. Jeszcze czegoś takiego nie widziałem poza małą grupką wiadomych pań. Mało tego prawie w ogóle nie widziałem postępów w nauce. Dopiero ostatnie kilka podejść był maluuuutki postęp. Cud, że go przeszedłem. Będę jednak chciał się go nauczyć. Po tym co mi zrobił to nie odpuszczę.
Nie wiem czy przydarzył Ci się może grab przy Radagonie, bo ten akurat mnie wkurza na maxa jak się przydarzy, choć dziś się już nie daję.
A przydarzył się i to nie raz. Ja już teraz też się nie daję :) Bardzo fajny atak: od samego jego początku, aż do końca. Wiem, że ma to olbrzymie konsekwencje ale nawet jeżeli przypadkiem dam się na niego złapać, to i tak obserwuję to z satysfakcją. Tak wiem, dziwny jestem :)
* Z tym przecięciem palca - czyli powiedzenie Krew i Łzy nabrało realnego znaczenia ;-)
oraz, jak to mówią: bleed wszedł :)
Radagon
spoiler start
Już widziałem Eldeńską Bestię kilka razy. Nawet mi się podoba. Taki rzeczywiście odmienny. Jak na razie to dla mnie trudniejszy niż Radagon. Jeszcze go/jej nie ogarnąłem. To on czy ona tak właściwie? Bardzo ładnie zrobiony boss. Ataki są świetnie dopracowane pod kątem wizualnym. Ogólnie jestem pod wrażeniem. Taki trochę ni to dinozaur, ni to smok, ni to coś nieokreślonego. Wygląd mi nie przeszkadza. Jak na razie widzę, że trochę się z nim pomęczę, więc spokojnie xandon, będzie jeszcze wiele zgonów jakby co. Tak szybko go nie ogarnę. Aha... i jestem pod wrażeniem, że zrobiłeś na nim RL1. Może na wysokim poziomie nie sprawia on innym problemów (mi tak), ale RL1 to już wyczyn. Szczerze.
Mam pewien problem z Eldeńską Bestią, a właściwie z Radagonem. Tak mi się spodobała walka z Radagonem, że chyba awansował do TOP1. Tak 1, to nie pomyłka. Z jednej strony nie chcę za szybko ubijać EB, bo niesamowicie przyjemnie mi się walczy z Radagonem. Wszystko mi się w nim podoba. Walka jedna z najciekawszych. Różne długości przeciągania ataków. Niesamowicie szybkie obroty z niespodziewanym dodatkowym uderzeniem. Ataki czasami naładowane, a czasami zwykłe. Szybkie doskoki do mnie z uderzeniem. Te mi akurat przypominają Króla Allanta z Demon's souls. Każdy atak bije bardzo mocno. Niesamowicie efektowne potrójne uderzenie naładowanym młotem w ziemię. Stawianie klatki na ziemi. Rzut "włócznią" z powietrza. Boss jak dla mnie chyba idealny. Nawet te "strzałki", którymi rzuca jakoś niespecjalnie mi przeszkadzają, bo nie spamuje nimi jak pewien jegomość niedawno. No i oczywiście rewelacyjna ścieżka dźwiękowa - jak dla mnie nr 1 z całej gry.
spoiler stop
Nie mam chyba żadnego zarzutu do niego. Może czasami wydaje mi się, że gdy naładowanym młotem robi to potrójne mocne uderzenie w ziemię, to to ostanie zadaje obrażenia zanim młot dosięgnie ziemi. Nie wiem czy jest to zawsze, bo trudno też aż tak to dokładnie analizować ale już widziałem to też u Demonidiasa. Tam mam ten komfort, że mogę cofać i w zwolnionym tempie odtwarzać i to się potwierdza. Ale poza tym to jestem tak wniebowzięty tą walką, że na razie mógłbym tam utknąć na tak długo, aż mi się to w końcu znudzi. Jednak chyba nie ma też sensu przesadzać, bo co za dużo, to w końcu może spowszednieć i będzie kłopot.
Z drugiej strony zacząłem sobie wyzwanie z Radagonem i ograniczam się do tylko pojedynczego uderzenia go, chociaż niesamowicie korci mnie żeby zadawać mu 2 (lub jeżeli się da to i 3), bo już wyczułem kiedy mogę sobie na to pozwolić. Przez to walka trwa dłużej, co automatycznie skutkuje moimi błędami i częstszymi zgonami. One mnie oczywiście nie denerwują, więc jest dziwnie.
Jest też ktoś, kto ma szampana w lodówce i nie chcę tego szampana blokować, więc muszę się też nauczyć EB. No i jest mały kłopot :)
Smutne jest to, że Radagon jest na samym końcu gry. Ehhh.....
No i jeszcze przed nim spamer magik. HL może jakoś ogarnę ale też nieciekawie.
Muszę ich ogarnąć, bo nie dają mi spokoju.
Tak dla jasności tylko dodam (nie chce mi się szukać czy pisałem, czy nie): problem sprawił głównie HL, bo G niekoniecznie.
Strasznie miło mi To czytać. U mnie to wyglądało tak, że jak zobaczyłem jego cinematic, jak stoi z tym uniesionym wysoko młotem, to przeszły mi ciary po plecach.
Ja po prostu kocham ten archetyp wroga, czyli humanoidalny półbóg, który się nie patyczkuje w tańcu.
Natomiast w ten archetyp wpisuje się kilku bossów z DLC, więc jestem ciekaw, czy to odbierzesz tak jak ja :).
BTW. Tu wrzuta do Xandona
Xandon, a próbowałeś już robić Elden Beast konno?
U mnie to wyglądało tak, że jak zobaczyłem jego cinematic, jak stoi z tym uniesionym wysoko młotem, to przeszły mi ciary po plecach.
Dokładnie. Miałem to samo. Gdyby nie to, że oglądanie tego przerywnika filmowego trochę trwa i wydłuża tym samym ciąg podejść, to bym co jakiś czas mógł go ponownie oglądać :)
Natomiast w ten archetyp wpisuje się kilku bossów z DLC, więc jestem ciekaw, czy to odbierzesz tak jak ja :).
To bardzo dobra wiadomość w takim razie. Trochę się obawiam tego mitycznego wysokiego poziomu. Ale co mi tam. Najwyżej będzie wyzwanie przedłużone o kolejne miesiące.
Xandon, a próbowałeś już robić Elden Beast konno?
A to można konno tam śmigać?
Właśnie podobno można, był jakiś patch który to dodał.
A co do DLC to faktycznie skłaniam się ku temu, co pisał Xandon - ten poziom nie jest aż tak straszny, ot po prostu od razu startujesz z takimi bossikami jak ci, których teraz widzisz.
A przy jednym miałem tak, że po jego pokonaniu czulem przez chwilę pustkę, wiec rozumiem kwestię Radagona :).
Ja też go uwielbiam i jest w mojej topce.
Natomiast w ten archetyp wpisuje się kilku bossów z DLC, więc jestem ciekaw, czy to odbierzesz tak jak ja :).
Już się nie mogę doczekać :)
Ciekawi mnie czy jeżeli teraz korzystam z PS4 bez sieci, i gram tylko z płyty, to czy gdy kupię dodatek występujący tylko w wersji cyfrowej, to czy to będzie oznaczać, że od tej pory PS4 będzie musiała być już na stałe podpięta do internetu?
Ożeż, jakie długie zdanie mi wyszło :)
Nie chcę Ci źle doradzić, ale wiem, że Soulsy/ER notorycznie potrafiły mi się zwyczajnie nie połączyć i gra sobie przechodziła w tryb offline. Nigdy nie przytrafiło mi się to, żebym nie mógł zagrać w ER mimo braku połączenia.
Na czym tak? Na PS5, czy może wcześniej miałeś PS4 i też tak było?
Tylko pytanie, czy przechodziła w tryb offline dla samej rozgrywki, ale do wystartowania tak czy inaczej wymagała sieci?
Jeżeli będzie w ogóle bez sieci działać, to będę bardzo szczęśliwy. Jednak wydaje mi się, że FS jednak będzie chciało jakoś weryfikować legalność gry, a wersja cyfrowa bez sieci to chyba nie będzie miała jak tego sprawdzić.
Nie mam ps4, ale przeczytałem teraz w googlach, że na ps4 gra nie wymaga połączenia do uruchomienia jej :).
A na ps5 raz mi się zdarzyło, że nie miałem internetu i bez niego uruchomiłem grę :).
Oni chyba się nie przejmują weryfikacją cyfrowych edycji. To nie jest coś, co się spienięża i wymienia... chyba? Dlatego z offline nie powinno być problemu.
Takie pytanie najlepiej by bylo zadac na reddicie Elden ringa, szansa ze ktos po prostu bedzie wiedzial co i jak bo robil tak samo niewspolmiernie wyzsza niz tutaj.
Niby na logike konsol powinno dzialac 100% offline bo tokeny "legalnosci" gier sa przechowywane lokalnie, zaszyfrowane i odkodowywane przez specjalnie dedykowana do tego czesc CPU .
Jak juz kupisz to mozesz sobie odpalac jak chcesz, konsola sobie poradzi.
Ale nie dam sobie nic uciac jak to bedzie dzialac w przypadku podstawka fizyczna, dodatek cyfra.
Imho powinno wystarczyc konto lokalne.
Taki trochę ni to dinozaur, ni to smok, ni to coś nieokreślonego. Wygląd mi nie przeszkadza.
Zwyczajowa ciekawostka. Wyglad Elden Beast jest doslownie inspirowany tym jak wyglada obserwowalny dla nas wszechswiat.
Personifikacja kosmosu.
W dodatku jest inny boss bardzo mocno inspirowany kosmosem i tak fajnie sie wszystko zazebia w teorie ze Greater Will to
spoiler start
Centralna czarna dziura w galaktyce, ewentualnie cos co w niej siedzi pod horyzontem zdarzen. Fajnie to wyjasnia niemoznosc "osobistego" zaangazowania i praktyczny brak komunikacji (albo nawet calkowity brak, bo chyba nie bylo nigdy zadnego "kontaktu").
Osoby grajace w dodatek, zwroccie uwage jak ginie Metyr (animacja smierci). Onie nie ginie... wraca do tatusia. ;)
Zakonczenie Ranni tez sie ladnie w to wpisuje. Pasuje rowniez to ze Greater Will jest uznawany za "prawdziwego" kreatora/boga. Reszta jest duzo mniej potezna... nie ma nic potezniejszego we wszechswiecie niz czarne dziury. ;)
spoiler stop
Oczywiscie moze to wszystko byc tylko po to zeby ladnie wygladalo i dlatego ze Myiazaki sobie teleskop amatorski kupil, ale ladnie mi sie ta kosmologia zazebia w moim headcanonie. ;P
O la, la! Co tu się porobiło, thalar kontra Radagon & Elden Beast :-)
Ja tam Waszych zachwytów nad Radagonem do końca nie podzielam, ale rozumiem, że tak to ujmę :-) Pamiętam, że wielu graczy, którzy kończyli grę na premierę komentowało, że Radagon taki super i soulsowy a Eldeńska Bestia to jakaś pomyłka i zupełnie nie pasuje do tej gry. Można też oczywiście lubić obu :-) Mi się Radagon od początku podobał wizualnie i dźwiękowo tak jak opisujecie, natomiast wtedy jeszcze wydawał się trochę niesprawiedliwy. Do tego stosuje teleporty, których nie cierpię u przeciwników ogólnie w grach. Był jednym z ostatnich bossów, którego się nauczyłem na czysto bez jakichś broni OP, innych pomocy czy ułatwiaczy. Dziś i od długiego już czasu walczy mi się z nim bardzo szybko i przyjemnie, bo jak się go dobrze nauczyć to jest faktycznie bardzo przyjemny, ale wciąż traktuję go trochę jak przystawkę do dania głównego ;-) Nie w sensie trudności, bo dla mnie Radagon jest trudniejszy od EB. Natomiast Eldeńska Bestia to miłość od pierwszego wejrzenia. Lubię tego bossa pod każdym względem i bez zastrzeżeń, oprócz [Eldeńskich Gwiazdeczek]. Bywało, że robiłem szybko całe przejścia gry głównie z myślą o ponownej walce z tym bossem, trochę tak jak dziś z PCR, efekt konsoli. I zawsze jak wchodzę na arenę walki z EB to mi się coś w głowie kosmicznego rozświetla i mogę tam sobie tańcować z bananem na ustach bez końca. Spektakl wizualny i bardzo czytelny moveset do opanowania dla każdego śmiertelnika, z wyjątkiem [Eldeńskich Gwiazdeczek]. Może też dlatego mam takie zimniejsze podejście do Radagona, bo on zawsze stał na drodze do Eldeńskiej Bestii. Przy dzisiejszych przejściach to obaj idą zazwyczaj z biegu, ale kiedyś przy pierwszych próbach czy przejściach, lub potem przy wyzwaniach, to taki trochę zawalidroga ;-)
jestem pod wrażeniem, że zrobiłeś na nim RL1
To nie byłoby nawet takie bardzo trudne, gdyby nie [Eldeńskie Gwiazdeczki]. Po pierwsze, mi się z tym bossem od początku dobrze walczyło, no chemia i kliknął od razu mechanicznie. Po drugie, tyle razy z nim walczyłem czy dla niego walczyłem, czasami nawet przerywając walki, aby za szybko nie kończyć i jeszcze raz od początku. Po trzecie, uważam że jest bardzo czytelnym, sprawiedliwym i majestatycznym bossem nie wymagającym łamania palców. Z Eldeńską Bestią i Ognistym Olbrzymem mógłbym walczyć z zamkniętymi oczami, a z otwartymi nie są mi dziś w stanie wyrządzić większej krzywdy, może to jakieś skrzywienie na olbrzymich bossów. Przejście RL1 zrelacjonowałem tu do bólu ze wszystkimi szczegółami i warunkami wyzwania. Walka z Eldeńską Bestią była przeprowadzona pięściami Gwiezdne Pięści 2H na ładowanych atakach, solo, z talizmanami i eliksirem, ale bez wielkiej runy, na golasa, a boss musiał zaprezentować wszystkie swoje ataki. I to nie było aż takie trudne, zwłaszcza, że tymi pięściami można bestii dość łatwo wbić staggera na początku walki i potem nawet w trakcie. Problem był tylko jeden ale wielki... i się nazywał [Eldeńskie Gwiazdeczki]. To przez nie ten opis emocji po walce, które wcześniej załączyłem. Nie wiem czy już miałeś okazję doświadczyć tego ataku więc na wszelki wypadek nie będę opisywał o co chodzi. Powiem tylko, że przy normalnym przejściu on nie stanowi większego problemu natomiast na hitless czy RL1 to był horror, bo (prawie) każde draśnięcie kończy zabawę. Atak ten od czasu wprowadzenia konia do tej walki nie jest już żadnym problemem, bo łatwo można go dzięki koniowi wybiegać, i od tego czasu Elden Beast stała się dla mnie bossem idealnym :-) Natomiast co do Twojej z nim walki Długimi Mieczami, to myślę, że jak spróbujesz np. podejścia na dwa miecze z atakami z wyskoku to powinno pójść całkiem sprawnie ;-) Mi się z nim zawsze świetnie walczyło w ten sposób, choć ciężkimi broniami, które tutaj mają rzeczywiście przewagę.
a próbowałeś już robić Elden Beast konno?
W sensie całej walki na koniu to nie. Zaraz jak wprowadzili konia to spróbowałem czy da się tak walczyć i się dało bić go tam po bokach z konia, ale to tylko przez chwilę i nie rozkminiałem każdego ataku. Głównie zależało mi na tych rzeczonych Eldeńskich Gwiazdeczkach i dziś stosuję konia zawsze do nich i do tych wszystkich goniących promieni z góry, które można co prawda wybiegać nogami, ale na koniu łatwiej. Resztę wolę jakoś tradycyjnie. Tu trzeba pamiętać, że są ataki, które trzeba po prostu wyrolować, typu ten poczwórny beam. Zdarza się np. że uciekasz na koniu przed Eldeńskimi Gwiazdeczkami a on w tym czasie zaczyna wypuszczać te beamy i to zwala od razu z konia. Wtedy samodzielne zsiądnięcie z konia w odpowiednim momencie daje i-frames na pierwszy atak (trochę jak przy dobieganiu do Ognistego Olbrzyma na koniu i jego ataku tarczą po ziemi z falą śniegu). Resztę trzeba wyrolować i z powrotem na konia aż do końca gwiazdeczek. Podobnie niebezpieczne są jego ataki mieczem z góry. Konia można używać do szybkiego dobiegnięcia do bossa jak gdzieś odleci za daleko, na to ludzie narzekali od początku, że muszą ganiać a konia brak. Ale ja osobiście wolę nawet dobiegać bez konia. Walcząc na koniu łatwiej też uciec przed niektórymi bliskimi atakami EB. No a już samo bicie w bossa to u mnie się odbywa zwykle siłowo na ładowanym R2 2H więc z konia nie pójdzie. Ale może kiedyś sprawdzę takie wyzwanko całej walki głównie na koniu ;-) Może ktoś inny próbował.
Do tego stosuje teleporty, których nie cierpię u przeciwników ogólnie w grach.
Po raz pierwszy z teleportem bossa (w grach FS) spotkałem się w ...
spoiler start
DS3 podczas walki z Lorianem. Jeżeli chodzi o teleport to z jednej strony może boleć, a z drugiej strony robi niesamowite wrażenie. Walka przez to staje się mniej przewidywalna. Jasne, da się tego nauczyć i odpowiednio zareagować. Jednak mimo wszystko jest to nietypowy element podczas walk.
Chociaż jakby tak się zastanowić to jednak w ER są zwykli przeciwnicy, którzy też taką umiejętność posiadają: rycerze pilnujący chodzącego mauzoleum. U nich też to wprowadza element zaskoczenia w walce.
Rozumiem, że można nie lubić. Ja to po raz pierwszy zobaczyłem tak jak wspomniałem w DS3 i tamta walka od razu stała się jedną z moich ulubionych. Po prostu niesamowita dynamika przez to powstała. Uwielbiam walkę z Lorianem. Nie zapomnę ile podejść mi to zajęło. Tym bardziej, że tam również tak jak tutaj w ER, walczyłem zwykłym długim mieczem. Oczywiście tam miałem kilka rodzajów każdy na inny żywioł i odpowiednio zmieniałem.
Może właśnie dlatego, że tamta walka w DS3 zalicza się do moich ulubionych, to i tutaj z Radagonem w jakiś sposób podświadomie odżyły wspomnienia? Nie wiem ale niezależnie od tego, to uwielbiam tego typu zagrywki. Jak dla mnie mogą być dodawane częściej :)
spoiler stop
Nie wiem czy już miałeś okazję doświadczyć tego ataku więc na wszelki wypadek nie będę opisywał o co chodzi.
Tak, miałem. Mam wrażenie, że chyba widziałem wszystkie ataki, bo już nowe mi nie dochodzą.
.
.
Zmieniam lekko temat: Zapomniałem się zapytać wcześniej i dopiero teraz sobie przypomniałem.
spoiler start
Dlaczego podczas przerywnika filmowego G/HL, Godfrey w pierwszym zdaniu mówi do nas ale używa imienia Morgott?
spoiler stop
.
.
PS. Mam prośbę ogólną do kogokolwiek, kto to czyta, a związana jest ona z bronią, której używam, czyli zwykły długi prosty miecz. Jedną taką sztukę (w cenie 1000 runów) sprzedaje NPC: Cienie bliźniaczej służki. Pierwszą sztukę kupiłem właśnie tam. Byłem na 100% pewny, że drugą sztukę kupiłem u jednego z obwoźnych kupców. Właśnie niedawno odwiedziłem każdego z nich i żaden nie ma tego miecza (nawet jako sprzedanego). Uwzględniłem oczywiście tych kupców, którzy mi zginęli i sprawdziłem ich dzwonki u w/w NPC. Nigdzie tego nie ma.
O ile pamiętam, to ten miecz nie wypada z żadnego przeciwnika. Zastanawiam się teraz skąd ja go mam. Robię to pod kątem przyszłych rozgrywek. Nie mam pojęcia jak go zdobyłem. Gdyby ktoś podczas swojej rozgrywki trafił gdzieś na ten miecz, to niech da mi tutaj znać gdzie to można dostać. Wiem, że są miecze chyba identyczne do mojego i mają one w nazwie dopisek "ZAPRZYSIĘŻONEGO" ale mimo wszystko ciekawi mnie skąd mam drugą sztukę :)
Co do spoilera.
Nieuwaznie kolega oglada cutscenke. On trzyma zwloki Morgotta na rekach i zegna sie z "przyjacielem".
Sprawdziłem i rzeczywiście trzyma je. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że trwa to tylko chwilkę, bo potem już ich nie widać. A nawet we fragmencie gdy je widać, to są mało rzucające się w oczy. Szczególnie, że bardziej zwracałem wtedy uwagę na to co za nim, bo sprawiało większe wrażenie niż sam G :)
Teraz jak wiedziałem gdzie patrzyć, to rzeczywiście jest ale to jest chwilka.
Dzięki za wyjaśnienie :)
A jeszcze z kronikarskiego obowiązku wrzucę porównanie ER na Ps5 i Ps5 Pro, do którego się dokopałem.
Autentycznie rozważyłbym zamianę ps5 zwykłego na pro, gdyby to się wiązało ze stabilbymi klatkami na 60.
A tak, szkoda pieniędzy. Chociaż! Spodziewałem się, że to będzie wyglądać gorzej. Poczeka się na PS6 lub do tego czasu sprawię sobie jakiś sensowny PC, żeby ograć mody.
https://youtu.be/DboUQbAlVy4?si=7tqvfxloUhPdfyFv
Radagon oraz Eldeńska Bestia pokonane.
Wszyscy bossowie poza Malenią również pokonani.
Mam możliwość przejścia na NG+
spoiler start
Zwolniona została blokada w maszynie chłodzącej :)
spoiler stop
Fanfary!!!
Gratuluję :).
Jak wrażenia końcowe z samej podstawki?
I jakie plany dalej?
Ha! Jak to mówią: mamy to! To znaczy Ty masz zakończenie a ja w końcu otwieram szampana he he ;-) a Wszyscy razem chyba mamy sporo satysfakcji, jedni z grania inni z kibicowania pięknej rozgrywce. Podwójne święto dziś wyszło można powiedzieć. Pięknie to rozwaliłeś, Jakbyś chciał coś potem napisać o wrażeniach z walki końcowej to wal szczerze i się nie krępuj moim fetyszem EB :-) Mam nadzieję, że tak czy inaczej z uśrednienia w parce R&EB wyszła sympatyczna potyczka. Ciekaw też jestem jak się miecze spisały na Bestii. No a Malenia to już formalność na zajęcia dodatkowe ;-)
P.S. Też uwielbiam walkę z Lorianem w DS3 :-) Braciszkowie dają radę, a teleport jest intuicyjny i w tempo.
Dziękuję panowie :)
Ehhh... napisałem sporo tekstu, potem coś przez przypadek nacisnąłem na klawiaturze, przeniosło mnie na jakąś inną stronę, a gdy kliknąłem "WSTECZ", to po powrocie zastałem całe zero z mojego tekstu. I od nowa pisanie.
spoiler start
Obaj przeciwnicy są bardzo, ale to bardzo fajni. Podoba mi się zarówno Radagon, jak i Eldeńska Bestia.
O Radagonie już pisałem, więc chyba nie mam nic do dodania, bo nie za wiele się zmieniło od tamtej pory.
A co do EB, to napiszę tak: im więcej miałem podejść, tym ten boss coraz bardziej mi się podobał.
Tylko wczuwanie się w niego psuło mi wracanie do Radagona, i tak w kółko.
Problem jest taki, że zrobienie z tego podwójnej walki trochę psuje odbiór całości.
Mogli to rozbić na 2 odrębne walki. Mogli nawet każdego z nich utrudnić z tej okazji, i to by było lepsze wg mnie.
A tak, to po jakimś czasie zaczął mnie denerwować na przemian, to Radagon, to EB, a przecież każdy fajny :)
Nie dlatego, że tyle podejść do nich miałem (a było bardzo dużo) ale to przełączanie się pomiędzy tą dwójką.
Lubię walkę z Radagonem ale wybijał mnie z klimatu jaki robi EB.
Nie chodzi mi o to, że jest trudniej, bo trzeba najpierw R, a potem EB, bo trzeba, i przez to jest trudniej :)
Po prostu ja się lubię wczuwać we wszystko co gra daje, a tutaj czułem się tak jakbym np. walczył przykładowo z Rycerzem Tygla, a nagle ktoś mi mówi: "STOP. Teraz zagrasz z Rennalą". Po Rennali: "OK, teraz możesz znowu zagrać z Rycerzem Tygla". I tak w kółko. Nie porównuję teraz trudności walk, nie to mam na myśli, ale wybicie z klimatu. Rennala ma inny klimat, a Rycerz Tygla ma inny.
Może taki był zamysł żeby było trudniej, bo będzie dwóch bossów pod rząd i każdy inny. Może. Ale to jest dla mnie minus. Ale tylko to. Reszta same plusy :)
Moje 2 miecze spisały się bardzo dobrze. To znaczy, że nie zauważyłem żeby stanowiły one jakiś problem względem innych walk. Spokojnie mogę polecić je komuś, kto tak jak ja lubi wyzwania. Od razu jednak zaznaczę, że przez całą grę (ER) prawie w ogóle nie widziałem wytrącania przeciwników z równowagi. Nie przerywałem też praktycznie nikomu wyprowadzanych ciosów jak to ma miejsce przy wielkich mieczach czy toporach. Oczywiście da się grać żeby wytrącać z równowagi ale to byłby chyba męczący dla gracza styl gry przy tych mieczach. Non stop ładowane ataki albo non stop z wyskoku. Mało atrakcyjne na dłuższą metę i trudne, ale nie mówię, że się nie da :)
Jak sobie oglądam czasami jak inni grają, to często słyszę, że małe obrażenia zadają. Powiem szczerze, że nigdy tak nie podchodzę do walk. Nie interesuje mnie jak małe obrażenia zadaję, tylko muszę się ogarnąć i nauczyć bossa. Oczywiście jest pewien wyjątek, czyli sam początek gry, bo wtedy jednak jesteśmy jakby nie patrzeć niskopoziomową postacią i jednak jakieś wyzwanie jednak jest. Szczególnie jeżeli od razu pobiegniemy na przykład do Margitta :)
Wracając do EB... Może jestem inni niż reszta grających ale dla mnie EB jest trudniejszym bossem niż Radagon. Patrzę też pod kątem ewentualnego RL1 ale coś nie widzę tego :) Próbę pewnie kiedyś podejmę ale wynik raczej znam. Jestem za cienki na takie coś :) Ta jego kula, z której wylatują niekończące się małe kulki, to jest coś, czego nie ogarnąłem i liczyłem na szczęście. Nie wiem czy jest jakiś sposób na to, który zadziała zawsze bezbłędnie. Jak to zrobić no hit to nie mam pojęcia :)
Są głosy, że EB nie pasuje do ER. Nie wiem co miałoby być wyznacznikiem czy coś pasuje, czy nie. Jest nietypowy, to fakt. A czy biegający wilk z mieczem w pysku to pasuje? A kwiatki, które okładasz kilkanaście sekund ciężką bronią, które jeszcze dodatkowo mogą cię zdzielić z dyńki? A latający motyl (DS1)? Gdyby jakiś boss pojawił się z bronią nowoczesną lub na jakimś nowoczesnym pojeździe, to wtedy tak, nie pasowałoby to. A tak, to nie widzę problemu. Jest inny i tyle :)
Na koniec, już po walce, nie wiedziałem co mam dotknąć: pozostałość po Radagonie, czy przywołać Ranni. Wybrałem Ranni. Kolejnym razem zobaczymy inne zakończenie. Zastanawiam się tylko czy obejrzenie u kogoś innego pozostałych zakończeń jest dobrym pomysłem, czy nie. Gry sobie w ten sposób nie zepsuję, a tylko historia zakończy się inaczej. Co o tym sądzicie? Czy lepiej zaczekać do kolejnego przejścia? Tylko nie wiem kiedy to może nastąpić, bo najpierw BB, Sekiro, Siostra Friede z DS3, cały dodatek do DS1. Trochę tego jest i zbyt długo by to trwało. Do tego czasu zapomnę aktualne zakończenie :)
W sumie nie wiem czy uprzeć się na Malenię przed dodatkiem, czy zrobić ją po. Teraz byłoby lepiej ale zejdzie mi pół roku na nią.
A właśnie zastanawiam się co potem (po dodatku ER): BB czy Sekiro. Nie wiem jaki klimat będzie dla mnie ciekawszy.
spoiler stop
Podsumowując całe ER: gra bardzo dobra. Cieszę się, że pomimo mojego nieciekawego debiutu w tym temacie (za który przepraszam, bo szczerze byłem zmartwiony pierwszym wrażeniem z ER), upewniliście mnie, że warto grać dalej. Setki (!!!) godzin bardzo ale to bardzo dobrej zabawy. Gra tak samo dobra jak każda inna część od tego studia (FS). Ani lepsza, ani gorsza. Po prostu inna. Nie umiem uszeregować. Każdą lubię tak samo za coś innego. I to jest dobre :)
I na koniec:
Czy podzielam narzekania na pusty świat? Nie. Jeżeli dodano by co kilka kroków jakiegoś przeciwnika, to nie dałoby się czasami odejść czy uciec żeby nie zginąć. A jeżeli widziałbym każdego wroga z daleka w każdym kierunku, to co to za klimat? I jaka to by była udręka w wybijaniu. Poza tym już widzę ile by wtedy trwało zwiedzanie tak ogromnego świata gdyby co krok był ktoś do zabicia. Powodzenia życzę w takiej grze.
Dodatkowo takie puste przestrzenie wg mnie robią klimat, bo czasami zastanawiałem się czy przypadkiem ta cisza nie zwiastuje czegoś złego. A często też daje odpocząć od walki.
Powtarzalność. Jakiś rodzaj powtarzalności w pewnym sensie jest. Nie zaprzeczam. Zależy jednak od naszego podejścia do tego.
Powtarzalne katakumby? Niby tak ale jednak każde inne. No nie mówcie, że każda ma ten sam układ. Każda jest inną zagadką do rozwiązania. Jeżeli kogoś nudzą takie rzeczy, to po prostu: nie trzeba tam wchodzić i tyle. Gra będzie krótsza i mniej powtarzalna.
Powtarzalni bossowie i/lub przeciwnicy? Dla mnie powtarzalność nie jest problemem, bo to oznacza, że mogę sobie z danym przeciwnikiem walczyć ponownie, a on i tak nie będzie w 100% taki sam. Zawsze coś się wtedy zmienia. A jeżeli komuś to przeszkadza, to jaki problem przerwać walkę?
Właściwie to jakiś rodzaj powtarzalności jest widoczny wtedy gdy ktoś wszędzie zagląda. A takich osób jest mało. Większość chwali się w komentarzach czy na chacie, że przeszła grę na poziomie 70-120 i w 30-50h. To oznacza, że albo mało zwiedzili świat, albo większość przeciwników omijali. Nie ma możliwości zwiedzić wszystko w ER, zabić każdego przeciwnika i każdego bossa, i równocześnie mieć tylko tyle godzin gry i tak niski poziom postaci. No nie da się. Albo pędzisz, albo omijasz. A najczęściej jedno i drugie, a celem jest tylko bicie bossów i to najczęściej tylko fabularnych. Wtedy tak. Wtedy się zgodzę.
Gratulacje.
Co do zakonczen, to napewno nie sa warte ponownego przechodzenia gry tylko dla nich.
Nie chce spoilerowac to napisze, ze tylko jedna sciezka zmienia cokolwiek w czasie gry. A i tak nazwac te zmiany czyms wiecej niz kosmetyka to spore naduzycie.
Bardziej takie zmiany "roleplaying" niz w kontentcie czy gameplayu.
15 sekund filmiku mozna sobie obejrzec na youtube.
Tak wiec granie od nowa, na szybkiego "bo inne zakonczenie zobaczyc" jest bezsensu. Za to mozna poprostu inaczej pokierowac fabula jak i tak bys gral od nowa.
Zeby zobaczyc standardowe to sobie mozesz wczytac sejwa ostatniego.
Jest jedna sciezka ktora wymaga przejscia gry od nowa (pewnie nie "wymaga" ale napewno feeling bedzie lepszy niz wracanie sie na starym sejwie).
Co do pisania dluzszych postow, to antyintuicyjna, nieergonomiczna i dziwna konstrukcja tego forum, wyrobila u mnie zwyczaj robienia CTRL+A -> CTRL+C co jakis czas podczas pisania.
To jest ogolnie dobry zwyczaj, ale to jest doslownie jedyna strona w internecie na ktorej to sie naprawde przydaje bo mozesz stracic to co napisales.
Zapamietywanie wpisanych w formularzach i polach tekstowych znakow przy dalej/wstecz, jest wszedzie tylko nie tutaj. ;)
Dzięki :)
Obejrzałem pozostałe zakończenia. Rzeczywiście nic specjalnego.
Co do kopiuj-wklej, to też tak robię jak napisałeś. Zanim wystąpił problem, to pisałem długi tekst zupełnie inny i tak robiłem. Tej kombinacji użyłem ze 20 razy. Potem stwierdziłem, że napisze od nowa inaczej. Tamten rzuciłem do pliku i zacząłem na nowo. Napisałem 2 większe akapity i w tym czasie chyba miałem wrażenie podświadomie, że kopię mniej więcej mam, a to przecież była zmiana od zera na coś innego. No i się wykrzaczyło w niespodziewanym momencie. Także gdybym nacisnął tę dziwną kombinację 1 minutę wcześniej lub później, to by tematu nie było. A tak trafiło w nietypowy moment :)
Kwisatz - mam nawet pomysł na najbardziej sadystyczny gameplay.
spoiler start
robisz skrupulatnie cały Quest Ranni tylko po to, by wybrać w ostatniej chwili zakończenie Złotej Maski
spoiler stop
Śmiało kontynuuj opis swoich zmagań z DLC w tym wątku. Dlc ma swój dedykowany, ale w sumie wszyscy piszą i tak tu :).
I zgadzam się z Twoimi wnioskami. U mnie ta gra awansowała do ulubionej gry w ostatnim dwudziestoleciu, ale chyba głównie dlatego, że był to mój pierwszy Soulslike, dlatego zrobił wówczas potężne wrażenie.
Mimo to, śmiało mogę godzinami mówić o elementach, które są mniej lub bardziej problematyczne.
Np. Z jednej strony, jeśli grasz wyzwanie, to duży i otwarty świat ER sprawia, że nie jest oczywiste, gdzie się udać i co robić w jakiej kolejności. Jeśli przegapisz coś z początku - a o to łatwo - to po powrocie może się okazać, że przeciwnik pada na 3 uderzenia. To jest jednak głównie problem związany z pierwszym przejściem. Przy kolejnych można sobie wykroić samemu swoje liniowe, ulubione doświadczenie, co zresztą robię.
A co do pustości świata, to też się zgadzam. Z jednej strony skondensowany świat praktycznie zawsze daje bardziej intensywne wrażenia i obiektywnie chyba zawsze jest lepszy, ale spędziłem godziny robiąc patataj na koniku skaczac sobie bez celu lub próbując się przekonać czy jestem w stanie wskoczyć na jakąś półkę. Innym razem po prostu próbowałem odpocząć po jakiejś ciężkiej potyczce i zanurzałem się w tym melancholijnym, spokojnym, kojącym świecie i muzyce. Moim zdaniem te kontrasty (z jednej strony akcja, rozkręcona adrenaliny, a z drugiej lekko senna atmosfera i przyjemne widoczki, zestawienie piękna i brzydoty) zagrały fenomenalnie po całości.
* R&EB. Strasznie się cieszę, że EB nie okazała się rozczarowaniem. I zgadzam się całkowicie, że upychanie dwóch zupełnie różnych bossów jako dwie fazy tej samej walki to nie najlepszy pomysł. Tak jak pisałem wcześniej, u mnie to spowodowało, że często traktowałem je jako oddzielne walki. Najpierw normalnie Radagona. Potem szybko czymś OP Radagona i normalnie EB.
* Długie Miecze. Podoba mi się ta nasza dyskusja o Długich Mieczach i wybijaniu z równowagi :-)) No cały czas mnie prowokujesz, jak czerwona płachta na byka ;-) Bo ja wciąż nie mogę pojąć dlaczego od takiej lżejszej broni oczekiwać czy stawiać na wybijanie wrogów z równowagi czy przerywanie ich ataków, kiedy przy prostych mieczach stawia się na szybkość, wygodniejsze machanie, komfort walki i ogólną uniwersalność. Fajnie, że zostaniemy przy swoich dwóch szkołach - falenickiej i otwockiej :-) A wyobraź sobie jak wygląda przejście sztyletami, którymi najciężej wbić staggera ze wszystkich broni i mają najmniejszy dmg, a mimo to dają bardzo przyjemne walki choć dłuższe niż z innymi broniami. Albo korbacz ha, ha :-) Ciekawe gdybyśmy mogli kiedyś odbyć pojedynek 1:1 jakąś bronią równie obcą każdemu z nas np..... biczami. Tylko podejrzewam, że w takiej walce PvP przegrałbym z Tobą z kretesem, szukając najpierw jakim tu sposobem obejść tak trudnego przeciwnika :-)) Ale z PvP nigdy nie korzystałem, bo sobie nawet tego nie wyobrażam, irytują mnie nawet walki z NPCami.
* Kula z niekończącymi się małymi kulkami przy EB to właśnie Eldeńskie Gwiazdeczki, o których pisałem :-) Dziś odpowiedź jest prosta - koń. Koniem uciekniesz od nich bez draśnięcia. Natomiast jak nie lubisz konia to, można to wybiegać z minimalnymi obrażeniami lub użyć inkantacji Boskie Fortyfikacje Władcy lub nawet jej słabszej wersji, które negują większość obrażeń świętych. Ta inkantacja jest zresztą dobra na całą walkę jak ktoś jeszcze przyjmuje różne obrażenia na klatę. Nowy mocny talizman z DLC na święte też się powinien sprawdzić. Natomiast jest metoda, aby zrobić te gwiazdeczki na czysto bez konia. W momencie kiedy Bestia uruchamia je z miecza trzeba być ustawionym dokładnie przed nią a następnie w momencie pojawienia się kuli na mieczu przebiec natychmiast za nią i dalej w długą, wtedy Bestia zasłania nas swoim cielskiem i te kulki w ogóle nie dosięgną, jakby gubiły trakcję. Bardzo to sztuczne i nie podoba mi się, ale można.
* Zakończenia. Ach ta Ranni kusicielka i zwodzicielka. Ja bym też obejrzał resztę zakończeń na yt. Demonidias ma to wszystko w jednym odcinku po zakończeniu, mógł tak sobie zrobić w jednym ciągu przez odtwarzanie save'ów na PC. Ale my konsolowcy mamy pod górkę.
* Świat, "puste" przestrzenie, "powtarzalne" katakumby i przeciwnicy - pełna zgoda. Niech Cię uścisnę. No, ale ciekawy jestem jak to będzie w DLC, bo tam pustka nabiera jakby nowego znaczenia he, he :-)
Jeszcze raz gratulacje i powodzenia w dalszej drodze, w DLC, BB czy Sekiro. BB nie znam, Sekiro fajne jest ale inne. Ja bym tam skończył najpierw DLC jeżeli nie masz jeszcze dość Eldena. Codzienne walki z PCR (3-5) są do dziś częścią mojego codziennego rytuału. Ze wszystkich 10 profili / postaci, które posiadam w ER na konsoli, zawsze na którymś muszę mieć otwartego PCR gotowego do walki. Uzależnienie.
* Długie Miecze. Podoba mi się ta nasza dyskusja o Długich Mieczach i wybijaniu z równowagi :-)) No cały czas mnie prowokujesz, jak czerwona płachta na byka ;-)
Nie, nie. Po prostu zaznaczyłem gdyby ktoś to czytał pierwszy raz i nie był do końca świadomy co i jak. Żeby potem nie było, że polecam długie miecze, a są słabe :)
A wyobraź sobie jak wygląda przejście sztyletami, którymi najciężej wbić staggera ze wszystkich broni i mają najmniejszy dmg, a mimo to dają bardzo przyjemne walki choć dłuższe niż z innymi broniami. Albo korbacz ha, ha :-)
Widziałem je kiedyś w działaniu i korci mnie żeby kiedyś to przetestować. Jak już nie będę miał pomysłów jak grać, to to zrobię.
Ciekawe gdybyśmy mogli kiedyś odbyć pojedynek 1:1 jakąś bronią równie obcą każdemu z nas np..... biczami. Tylko podejrzewam, że w takiej walce PvP przegrałbym z Tobą z kretesem, szukając najpierw jakim tu sposobem obejść tak trudnego przeciwnika :-)) Ale z PvP nigdy nie korzystałem, bo sobie nawet tego nie wyobrażam, irytują mnie nawet walki z NPCami.
Halo, halo. Zgłaszam sprzeciw wiele razy. Po pierwsze raczej bym przegrał, bo nie jestem dobry w PvP. Po drugie nie wiem skąd takie pomówienia, że jestem trudnym przeciwnikiem? :) Po trzecie z biczem to bym się chyba sam zaplątał :)
Natomiast jest metoda, aby zrobić te gwiazdeczki na czysto bez konia. (...) Bardzo to sztuczne i nie podoba mi się, ale można.
A dla mnie brzmi rozsądnie, bo to może być sposób na nią. Dzięki. Będę testował kolejnym razem :)
* Zakończenia. Ach ta Ranni kusicielka i zwodzicielka.
No co :) Nie wiedziałem czym skutkuje dotknięcie tego czegoś na środku, więc wybrałem Ranni. A, że chyba wzięła mnie do siebie, to już nie mam wpływu, bo żadnego wyboru mi nie pozostawiła :)
Ja bym też obejrzał resztę zakończeń na yt. Demonidias ma to wszystko w jednym odcinku
Tak właśnie zrobiłem.
* Świat, "puste" przestrzenie, "powtarzalne" katakumby i przeciwnicy - pełna zgoda. Niech Cię uścisnę.
Proszę bardzo, ściskaj :)
No, ale ciekawy jestem jak to będzie w DLC, bo tam pustka nabiera jakby nowego znaczenia he, he :-)
Aż tak pusto? Przekonamy się. Chyba, że to coś oznacza i ja jeszcze nie wiem co.
Jeszcze raz gratulacje i powodzenia w dalszej drodze, w DLC, BB czy Sekiro. BB nie znam, Sekiro fajne jest ale inne. Ja bym tam skończył najpierw DLC jeżeli nie masz jeszcze dość Eldena.
Dzięki.
Nie, nie mam dość ER. Zastanawiam się tylko co zrobić z panią super szybką. Czy przejście dodatku wpłynęłoby na walkę z nią? Pewnie tak. Raczej więc dodatek się opóźni chyba, bo przewiduję zimowanie u niej, a może i wakacje. Ja tak szybko jej nie ogarnę z moimi zasadami.
Codzienne walki z PCR (3-5) są do dziś częścią mojego codziennego rytuału. Ze wszystkich 10 profili / postaci, które posiadam w ER na konsoli, zawsze na którymś muszę mieć otwartego PCR gotowego do walki. Uzależnienie.
Ależ się nie mogę doczekać tego PCR żeby się samemu przekonać co i jak na własnej skórze. Chociaż coś czuję, że może wyjść z tego druga Malenia.
Pytanie odnośnie dodatku do ER.
W sklepach widzę płyty BD z podstawką i dodatkiem dla wersji PS5. Jednak jest tam napisane, że na płycie jest tylko podstawka, natomiast dodatek jest tylko i wyłącznie jako DLC poprzez kod dołączony do pudełka.
Na pudełku jest napisane, że kod jest dla: PS4 & PS5.
Gdybym kiedyś kupił PS5 (rozważam to), to miałbym już podstawkę.
I teraz pytanie: czy to są 2 osobne kody: jeden dla PS4, a drugi dla PS5? Czy może chodzi o to, że kod jest jeden, ale na co pierwsze użyję ten kod, to na to wskoczy, i wtedy na drugą konsolę już nie da rady?
No i dodatkowe pytanie: czy chodzi o fizyczne PS4, czy o uruchomienie na PS5 wersji z PS4, bo czytałem, że tak też można. W sensie mając PS5 można uruchomić na niej wersję gry z PS4 i grać z drugą osobą, która ma tylko PS4.
Trochę głupio by było gdybym kupił takie coś i użył tego kodu na PS4, a potem po kupnie PS5 okazałoby się, że mam tylko podstawkę bez dodatku, bo ten już się aktywował jako pierwszy na PS4 i koniec.
Pytam tutaj, bo sklepy dopiero jutro czynne, a może ktoś miał taką sytuację i podpowie co i jak. Jeżeli nie znajdzie się nikt taki, to zadzwonię jutro do sklepu i się dowiem. No chyba, że sklep powie, że takimi szczegółami to oni się nie zajmują, bo każda gra może mieć inaczej to rozwiązane i w każdym przypadku trzeba to samemu sprawdzić. A oni tego nie zrobią, bo trzeba by poświęcić w razie czego 1 kod, no i otworzyć pudełko.
To są trudne pytania, ale wiem, że mam cyfrową edycję ER na PS5 I po prostu mam do wyboru, czy chcę instalować wersję ps4 czy ps5.
Mogę je zmieniać w ramach jednego kodu.
Moim zdaniem to są kwestie dotyczące bardziej kompatybilności, niż licencji :)
Myślisz, że mając obie konsole PS4 i PS5, będzie można grać na obu równocześnie?
No nic, sprawdzimy. Zrobię test i najwyżej kiedyś się dowiem, że na ewentualnym PS5 sobie nie zagram w dodatek :)
To jak juz przeszedles to mozesz teraz obejrzec.
https://www.youtube.com/watch?v=DYDs_Inzkz4&list=PLWLedd0Zw3c6-pVaCxtqkUtBGDOU2nw1Z&index=2&t=1s
Pozostale tez warto, choc im nowszy to ja bardziej wymiekam. Lubie te gry i worldbuilding From Soft, ale nie na tyle aby sluchac 40 minut o jednej postaci. To juz bym wolal ksiazek poczytac.
Ale tak do polowy playlisty to jest super sprawa. Pozniej to juz jak kto lubi.
Sa tez inne kanaly o grach FS, ale ten ma zdecydowanie najwiekszy rozmach i production value.
Ten tez jest fajny, a nie ma go na playliscie.
https://youtu.be/UFJtoVS8Qx0?t=856
14:15 zaczyna sie ulubiony fragment. Mortal Kombat 22 Tarnished Edition. ;)
Dziękuję za materiały. Trzeba będzie zacząć poznawać to wszystko żeby dokładnie wiedzieć co tu się dzieje.
A muzyka we wskazanym fragmencie akurat trafia w moje gusta, bo to mój ulubiony gatunek muzyczny :)
A jakiz to gatunek? Jakby byl wokal to bym powiedzial ze to symphonic metal. Tylko ze nie ma wokalu to to brzmi jak... symphonic metal bez wokalu. ;)
btw. Ten filmik o Frienzed Flama to glownie WYCIETY Z GRY questline i voiceacting Kale (pierwszego spotykanego merchanta).
Naprawde tragiczna (ale swietna) historia. Szkoda ze wycieta z gry.
Wogole znalazles ukryta w grze lokacje zwiazana z tym? Nie widzialem nigdzie o tym wzmianki, ale moglem przegapic.
Jeden z lepszych motywow w grze. Niesamowity klimat.
Pytasz o to czy ja znalazłem, czy gdzie to znaleźć?
Jeżeli chodzi o mnie to znalazłem.
No taki szalony parkour to chyba mało gdzie jest :)
A jeżeli chodzi o metal, to tak skrótem pojechałem. Nie chodziło mi konkretnie o ten szczególny gatunek metalu, tylko tak ogólnie. Ten w filmie to obstawiam, że zapewne folklore metal. Wolę tradycyjny, aczkolwiek nie skreślam z góry. Musi mi wpaść w ucho.
Zamówiłem pudełko z grą i dodatkiem na PS5.
Wg informacji na stronie Sony w pudełku jest kod do pobrania dodatku "Shadow of the Erdtree".
Kod ten jest opisany jako: PS4 & PS5.
Zadzwoniłem do sklepu gdzie to kupiłem (jeszcze przed wysłaniem) i zapytałem czy kod zadziała również na PS4. Sprzedawca powiedział, że to jest gra i dodatek na PS5, a nie PS4, i że niestety ale nie da się tego zainstalować na PS4. Powiedział, że nie sprzedają takich wersji gry. Powiedziałem, że na stronie Sony jest informacja jak powyżej PS4 & PS5, ale on mówi, że nie wie dlaczego Sony tak napisało, ale oni nie sprzedają takiej wersji. Będzie działać tylko na PS5.
Stwierdziłem, że zadzwonię na infolinię Sony Polska i zapytam jako to w końcu jest. Niestety dodzwonić się mogłem. Tzn. mogłem ale wisiałem wieczność w kolejce więc poddałem się. Stwierdziłem, że zobaczymy co z tego wyjdzie. Najwyżej będę miał na przyszłość podstawkę i dodatek dla PS5. Mam grę, a nie mam konsoli. No co to się porobiło.
Właśnie przyszło. W pudełku płytka BD z podstawką i książeczka z 12-cyfrowym kodem. Nigdzie obok kodu nie ma informacji, że jest zarówno dla PS4 & PS5. Trochę zasmuciłem się ale trudno. Mimo wszystko stwierdziłem, że sprawdzę czy kod zadziała.
Podłączyłem przewód ETH do PS4. Najpierw pobrałem aktualizacje dla samej konsoli. Potem dla podstawki ER. Potem wszedłem do sklepu Sony i tam wpisałem ten 12-cyfrowy kod. Pozwoliło mi pobrać dodatek. Trochę się pobierał ale w końcu się zainstalował.
Uruchomiłem grę i dodatek zadziałał. Ponieważ gram bez internetu, więc wyłączyłem kompletnie konsolę z prądu. Odpiąłem przewód ETH i włączyłem ponownie konsolę. Uruchomiłem ER i wszystko działa tak jak chciałem. Mam dodatek "Shadow of the Erdtree" i dodatkowo konsola nie wymusza na mnie podłączenia internetu. Jedynie dalej płytka musi być w napędzie BD. Oczywiście płytka z wersją dla PS4, a nie ta nowa dla PS5.
To tak informacyjne dla kogoś, kto tak jak ja zastanawia się, czy tak się da. Da się i to pomimo tego, że na pudełku z grą nie ma ani jednego napisu PS4. Wszystko co jest to tylko same PS5.
Wg mnie warto było tak zrobić.
Sam dodatek w sklepie w formie cyfrowej to 180 zł.
Natomiast płytka BD z podstawką i kodem do pobrania dodatku dla PS4 & PS5 to 220 zł.
Różnica to 40 zł. Wg mnie warto dopłacić, bo mam teraz 2 pełne gry ER, zarówno dla PS4 jak i PS5.
Na razie mam dość walk z wymagającymi bossami.
Malenia chwilę poczeka.
Pozwiedzam sobie dodatek i za jakiś czas do niej wrócę.
Via Tenor
Na razie mam dość walk z wymagającymi bossami.
Malenia chwilę poczeka.
Pozwiedzam sobie dodatek i za jakiś czas do niej wrócę.
Kolego, teraz to dopiero sie gra zaczyna. ;)
Zaraz zawału dostanę przez te wrzaski podrywających się raptownie do lotu ptaków.
Ha, ma się tę intuicję.
Dodatek na ps4 zadziałał dokladnie tak jak mówiłem :D.
Ale
Się
Cieszę
Wątek sobie pożyje.
Mój top 1 boss pochodzi właśnie z tego DLC i większość plasuje się w pierwszej piątce/dziesiątce. Zobaczysz też nieco nową/starą filozofię budowy lokacji.
Co do nowego systemu awansowania - ładuj te nowe punkty, bo bez nich trudność może być lekko przegięta :). Ja przeszedłem DLC z mieczem Dama oraz z dedykowanym pod tę broń popiołem wojny, zwanym Postawa Skrzydła. Polecam zapoznać się z nowymi mieczami, bo niektóre są świetne. DLC wprowadza ogrom nowych mechanik, od ciekawych broni, po widowiskowe popioły wojny, mechaniki parowania rodem z Sekiro, a nawet sztuki walki. Do wyboru, do koloru. Możesz zostać przy swoich obecnych broniach, ale dla miłośników szybkich mieczy jest naprawdę w czym wybierać.
Może Cię korcić, aby nie korzystać z nowego systemu awansowania, ale może nie rób sobie tego.
Oczywiście zdawaj relację z każdego etapu i swoich wrażeń:).
Co do odpoczynku od ciężkich przeciwników.
Hehe :).
Ale te znajdźki do nowego systemu levelowania pomagają. I teraz uwaga - możesz je znaleźć na mapie, a część jest noszona przez przeciwników z garnkami na głowie, o czym się zorientowałem po 80 h gry.
Widzę, że wszyscy się teraz cieszą z moich przyszłych niepowodzeń. Aż tak ciężko będzie?
Pojawiły mi się jakieś dwa Błogosławieństwa: Ostrodrzewa oraz Prochów. Na jakiej to dokładnie zasadzie działa? Opisy mówią o negacji obrażeń.
Czy chodzi o to, że to tak jakbym miał jakiś nowy "przedmiot", który mi neguje obrażenia i ten "przedmiot" można ulepszać tymi punktami Błogosławieństwa? Jeżeli tak, to czy nie można po prostu zwiększać statystyk podczas awansowania na nowy poziom? Nie do końca rozumiem ideę tego nowego pomysłu.
Trochę sobie pozwiedzałem i widzę, że przeciwnicy są dość trudni, przynajmniej niektórzy. Natomiast coś dziwnego dzieje się z moją postacią. Tak jakby moja stamina działa w jakiś nowy dziwny sposób. Bardzo szybko się zużywa, a postać jakaś taka ślamazarna jest. Czuję się tak, jakbym miał 25% paska mojej staminy i zrobię 2-3 fikołki i zaraz się kończy. Do tej pory mogłem tych fikołków robić sporo, bo gdzieś 7, a może 8. Tutaj zrobię ze 2 fikołki, zamachnę się mieczem i nagle koniec. No czuję się jakby mi ktoś jakąś wredną klątwę wrzucił. Nie tak do tej pory to działało. Czy to tylko u mnie tak jest, czy ta kraina tak działa? I dla wyjaśnienia: nie chodzi o to, że gra spowolniła, bo dalej chodzi tak samo szybko, tylko chodzi o zużywanie się mojej staminy.
Możesz zostać przy swoich obecnych broniach, ale dla miłośników szybkich mieczy jest naprawdę w czym wybierać.
Zaciekawiłeś mnie tym :)
Ten system ma jedną zaletę, mianowicie nie jesteś w stanie się przelevelować na danego wroga. Po prostu zawsze jest wyzwanie. Natomiast jak od razu zauważyłeś, poziomy aż tak wiele już nie dają, jak właśnie ten nowy system. On dodaje dodatkowe obrażenia i obronę niezależnie od statystyk postsci. Masz tam 20 poziomów do zdobycia i każdy daje Ci buff do redukcji obrażeń oraz do samych obrażeń. Levelowanie oczywiście ma sens, jeśli brakuje Ci punktów do noszenia podstawowych rzeczy, natomiast ja bym być może ulokował ten system na bossach, jak w Sekiro lub uczynił te błogosławieństwa dużo bardziej dostępnymi, o. Wtedy bym to trochę bardziej lubił.
Uważam, że można by było to uciekawić bez dodawania prostego boosta do obrony i ataku ;).
A co do trudności, to gra nie jest aż taka straszna :). Przy levelowaniu nowego systemu poziom trudności jest podobny do końca podstawki. Wciąż uważam, że Malenia jest cięższa od większości tego, co tu znajdziesz, ale są wrogowie, którzy trochę się do niej zbliżają.
P.s. szukałem trochę na temat kwestii staminy, ale nie znalazłem niczego, co związane by było z samym dlc.
A i jeszcze jedno - te poziomy są owszem, super, ale wiem, że gdybym desperacko szukał wszystkich tych ulepszeń, to nie bawiłbym się dobrze. Naturalnie zwiedzając świat bez ściągawek zdobyłem 16-17 level Scadutree i na tym poziomie ją przeszedłem bez poczucia słabości.
OK, to z obrazka widzę, że zmienia to kompletnie grę.
A co oznacza: 1.12.1 albo 1.12.2 ?
Z tym kolosem na starcie dodatku to chyba ich poniosło. To jest w ogóle do zabicia?
Patche :) na początku te buffy dawały mniej, a na nowym patchu masz większe przyrosty mocy postaci na początku dlc i w jego środku, natomiast spadają pod koniec. To był usmiech deweloperów w stronę graczy, którzy twierdzili, że dlc jest za ciężki- więc zamiast dawać nerfa poszczególnym bossom, dodano lekkiego buffa graczom podczas wczesnych i środkowych etapów dodatku.
Jest do zabicia, jak najbardziej i daje fajne nagrody :).
Co do sposobu na Koksownika:
spoiler start
Koksownik może zostać powalony na ziemię i wówczas możesz zadać mu absurdalne obrażenia krytyczne w maskę
spoiler stop
Via Tenor
Z tym kolosem na starcie dodatku to chyba ich poniosło.
e tam
No i wlasnie... KOKSOWNIK a nie kolos. haha
Elden Ring: Koksowniki i Sloiki.
W sumie pasuje. ;)
W sumie to myśl przewodnia tego dlc.
I jeszcze może to będzie kiedyś jako boss?
Coś tak czuję :)
No i wlasnie... KOKSOWNIK a nie kolos. haha
Aha, czyli to o nich pisał niedawno xandon :)
Inaczej!
Płacz był taki, że w wielu miastach postawiono prewencyjnie wały przeciwpowodziowe, a mówimy o weteranach.
A mimo to, buff był bardzo symboliczny i nie tknięto żadnego bossa.
Przez długi czas...
Oprócz ostatniego.
I z tego co wiem, pierwszy raz chyba wyszło to na dobre, bo jego największą trudnością było wypalanie graczowi źrenic przez efekty wizualne. Nie zrozum mnie źle, ja tego bossika kocham, nic mi od dawna tyle emocji nie dało, ale nie mogę się doczekać, jak zagram z nim w tej bardziej czytelnej odsłonie. Xandon grał i chyba nadal zachwycony :).
Wydaje mi się, że jednak FS w ogólnym rozrachunku się nie przejął płaczem i zmienili to, co wydawało się mieć lekki problem z designem.
OK, wizualne zmiany to mniejszy problem :)
Szkoda mi tylko, że nie będę miał możliwości zobaczyć oryginalnego PCR.
Wydaje mi się, że to nadal będzie ostre wyzwanie. Ciągle mamy do czynienia z dość skomplikowanym systemem ruchów i ciosów, którego trzeba się będzie nauczyć:).
On wcześniej miał pewne combo, do którego unikania trzeba było być neurochirurgiem i to, że to zmienili jest ogromnie na plus. Natomiast wprowadzili jeszcze ze dwie zmiany, które akurat moim zdaniem są niepotrzebne. Ale wciąż. Będziesz miał zabawę.
Mam nagrane swoje podejście do niego. Wrzucę jak przejdziesz :). Obejrzałem teraz walkę po zmianach i moim zdaniem wiele nie traci, a dużo zyskuje. Ale tyle o finalnym bossie :D.
Po drodze mam kilku ulubieńców, przy czym jeden typ ma tak obłędnie zrobioną choreografię, że nie wiem, czy to predko odtworzą.
A i w ogóle, mam wrażenie, że DLC premiuje bardziej agresywną grę i trzymanie troszkę bliższego dystansu do przeciwników. I dużo częściej zmuszał mnie, żeby usiąść i zastanowić się nad buildem i synergiami.
* Koksowniki - tak, to o nich ostatnio pisałem. Ale są koksowniki i Koksowniki. Te na Wielkie Garnki to będą Koksowniki. Tego pierwszego koksownika warto ubić bo daje Deflecting Hardtear do Sekiro parry. W załączeniu film wariacja Heda - gdybyś nie wiedział jak sobie z nim poradzić, a nawet jakbyś wiedział, bo to zawsze sporo śmiechu co on pokazuje :-)
https://www.youtube.com/watch?v=QPptomxdPsQ
* Fragmenty Ostrodrzewa - zbieraj sobie zgodnie z organiczną eksploracją i aplikuj jak przyjdą. 50 fragmentów do zebrania w świecie dających 20 poziomów. Są sugerowane poziomy Błogosławieństwa Ostrodrzewa (SB) na różnych bossów, ale nie przejmuj się tym. Najwyżej jak będziesz miał problem z bossem to szukaj następnych. Tabelka od Minas Morgul mówi wszystko. Golas z zerową ochroną będzie miał negację 50 przy SB 20. Broń, która osiągnęła już ~max z normalnego skalowania będzie miała 2 x większy dmg przy SB 20. Samo znalezienie fragmentów jest frajdą za pierwszym razem. Są przy punktach łaski czy tych krzyżach Miquelli, jako znajdźki czasem ukryte, z bossów, no i tych cieniów z garnkami na głowie - to najgorzej jak nie wiesz i trzeba sprawdzać. Dla mnie było frajdą zapamiętanie w głowie wszystkich ich lokacji do kolejnych przejść. Ale przez kilka takich kolejnych przejść miałam tak, że np. 49 zebranych i jakiegoś jednego brakowało - tylko którego he he szukaj wiatru w polu :-) Świat DLC jest skonstruowany tak, że większość możesz zwiedzić bez walki z bossami głównymi przez różne przejścia i skróty. Teoretycznie do pierwszego bossa możesz podchodzić na poziomie SB 0, kilku lub nawet 16, a to ogromna różnica.
* PCR - nie przejmowałbym się nim na razie. Jak przyjdzie to będzie. Wersja obecna jest po prostu lepsza, jest łatwiejsza, ale dlatego, że wcześniej miał kilka przegięć. Ale nadal jest sporym wyzwaniem dla graczy. Ja go pokonuję 3 razy dziennie :-) Tzn. walczę do momentu kiedy mam go na 2 hity lub do charakterystycznego momentu przed końcem walki i przerywam. A jak ubiję niechcący na twardo to robię jakiś inny profil i znowu przechodzę jakąś inną bronią. To mi się nigdy nie nudzi. Choć dziś rano go znowu ubiłem, profil "spalony" i chyba sobie zrobię przerwę. Bosik jest dla mnie mega, świetny do nauki i progresji, 1-sza faza krótka i idealna a już daje sporo satysfakcji, 2-ga faza bardzo trudna, opanowanie movesetu jest przyjemne choć opanowanie wszystkiego może być długie, boss daje spokojne okna na ataki leczenie, ale potem przetrwanie tempa walki i mało wybaczającej 2-giej fazy. Już pierwsza faza daje ciarki, ale taniec w drugiej to jest kosmiczny flow jak się ogarnie co tam się dzieje. Ale jak ja go pokonuję pojedynczym sztyletem to każdy da radę. Walki sztyletami trwały długo, ale totalnie komfortowo. Czystymi Długimi Mieczami też kiedyś go zrobiłem i było bardzo spoko. Jest cała masa sposobów, buildów i broni, które na niego dobrze działają. Wszystko i tak się opiera na dobrym poznaniu dziada. Nie wiadomo jak na Ciebie ten bosik zadziała. Na razie masz jeszcze całe DLC przed sobą. Ale faktem jest, że ja np. robię DLC głównie dla niego. Czyli jest DLC i jest PCR.
Powodzenia!
Oj
Znalazłem kilka przedmiotów, które w opisie mają coś w stylu: wzmacnia siłę ataku.
Czy to odnosi się dokładnie do atrybutu "siła", czy po prostu chodzi o to, że atak ogólnie będzie zadawał więcej obrażeń (nawet jeżeli broń skaluje się np. ze zręcznością)?
Wydaje mi się, że ogólnie:). Możesz pokazać konkretny przedmiot, to go rozbierzemy na czynniki pierwsze.
Spotkasz się pewnie z takimi tłumaczeniami jak "znacznie zwiększa siłę ognistych ataków" i takie tam. Czyli raczej chodzi o obrażenia.
Przykłady talizmanów:
spoiler start
01. Odłamek Alexandra - Znacząco wzmacnia siłę ataku umiejętności
02. Niebieski amulet tancerki - Zwiększa siłę ataku przy niskiej wadze wyposażenia
03. Drzewny miecz z czerwonymi piórami - Zwiększa siłę ataku, gdy PŻ znacząco spadną
04. Przegniłe insygnia uskrzydlonego miecza - Znacząco zwiększa siłę każdego kolejnego ataku
05. Radość klanu zgnilizny - Zwiększa siłę ataku, jeśli w pobliżu ktoś został dotknięty zatruciem lub zgnilizną
06. Radość Pana Krwi - Zwiększa siłę ataku, jeśli w pobliżu ktoś krwawi
07. Insygnia krucjaty - Zwiększa siłę ataku po pokonaniu wroga
08. Uschnięty bukiet - Zwiększa siłę ataku gdy zginie przyzwany duch
09. Talizman rytualnego miecza - Zwiększa siłę ataku przy maksymalnych PŻ
10. Talizman żądlącej strzały - Zwiększa siłę ataku strzał i bełtów
Zastanawiam się do czego może się przydać takie coś:
Sękaty talizman Tygla - Zmniejsza obrażenia i siłę trafień w głowę
spoiler stop
Jest tak jak piszesz - np. Odłamek Aleksandra - zwiększa znacząco obrażenia ataków umiejętności z broni. Jest on często podstawą każdego buildu, który polega na częstym używaniu umiejętności specjalnych, zamiast podstawowych ataków (lekkich lub ciężkich).
Przegniłe insygnia - fenomenalne, jeśli grasz szhbkim buildem. Gdy atakujesz wieloma atakami po sobie, każde kolejne uderzenie zadaje trochę więcej obrażeń (są chyba 3 progi). Aktywowanie się talizmanu czasami nawet daje efekt wizualny. Ten talizman działa GENIALNIE z umiejętnością tego miecza o nazwie Dama, bo z kolei ten miecz ma atak specjalny w postaci kilku szybkich cięć.
I tak dalej. W DLC UWIELBIAŁEM zmieniać talizmany i optymalizować build. Często robiło to wymierną różnicę. Czasem dobierałem różne talizmany na różne walki. Dużo kombinowałem:). Uważam, że samodzielne komponowanie buildow w ER (mając już pewną kolekcję przedmiotów) jest niesamowicie ciekawe i przyjemne, ale to ja.
Co do sekatego talizmanu Tygla, to niektóre ataki, które otrzymujesz mogą zadawać Ci obrażenia w głowę. Na pewno dzieje się tak przy niektórych atakach łuczników. W skrócie - od czasu do czasu otrzymasz mniej obrażeń, ale nie jest to niesamowity przedmiot. Nie znalazłem dla niego żadnego zastosowania.
Minas Morgul w zasadzie odpowiedział, ale dorzucę 3 grosze od siebie i tylko wąsko do samego pytania.
1. Pisząc o przedmiotach, "znalazłem kilka przedmiotów", w zasadzie masz na myśli talizmany patrząc na listę. Mi ze słowem przedmioty kojarzą się w pierwszej kolejności przedmioty, które możesz przypisać do szybkiego wyboru ;-) Ogólnie rzecz biorąc, różne elementy, które mogą mieć efekt wzmocnienia siły ataków, o którym tu rozmawiamy to: talizmany, łezki do eliksiru, elementy pancerza, przedmioty tworzone i zużywalne (np. szlachetne mięso), perfumy (też w przedmiotach) oraz umiejętności zwiększające siłę ataków (np. Wyszczerbione Ostrze, Gorliwość, Rycerski Hart). Ale zostańmy przy talizmanach.
2. Czy "wzmacnia siłę ataku" odnosi się do atrybutu Siła czy bezpośrednio do obrażeń broni? Do obrażeń broni. Są też talizmany, które zwiększają atrybut Siły jak Bolesna Pieczęć Radagona i talizman konkretnie do samej Siły +5, co jest zaznaczone w opisie talizmanu. Ale jakbyś nie był pewien to możesz zawsze sprawdzić w statystykach na ekranie Wyposażenia. Jak założysz talizman zwiększający Siłę to atrybut Siła na ekranie Wyposażenie wzrośnie o +5, np. zamiast Siła 60 zobaczysz od razu Siła 65. Z talizmanami na wzrost siły ataków jest trochę inaczej. Dla niektórych, jak np. Talizman Rytualnego Miecza, gdy go założysz w ekranie Wyposażenia i masz max HP (warunek dla tego talizmanu) to od razu zobaczysz wzrost siły ataku swojej broni po prawej stronie. Dla innych, jak np. Odłamek Alexandra nic nie zobaczysz bo on się odnosi do siły ataku umiejętności, podobnie Przegniłe Insygnia do kolejnych ataków itd. Ogólna zasada, jeżeli warunek wzmocnienia trwa gdy wchodzisz do ekranu Wyposażenia to zobaczysz efekt wzmocnienia w statystykach dmg broni.
3. Wzrost siły obrażeń jest różny i waha się od kilku do nawet 30%, w zależności od talizmanu, a dla konkretnego talizmanu zależy nawet od jego wersji, np. Odłamek Aleksandra ma swoją słabszą wersję jak zabijesz Alexandra od razu na początku gry. Konkretne wartości % można określić po wzroście na ekranie Wyposażenia w statystykach broni (jak się da) albo z wiki/yt. Ostatecznie polecam jakieś swoje miejsce testowe i kalkulator :-) U mnie to jest Odosobniona Komnata w Zamku Stormveil i troll przy tej komnacie. Często tam testowałem różne talizmany, bo masz jednakowe warunki testów - troll jest nieruchomy na pierwsze ~3 uderzenia. Dlatego możesz go łupnąć od tyłu bronią, sprawdzić liczbowe obrażenia bez talizmanu, wrócić do punktu łaski, odświeżyć trolla, założyć talizman, walnąć go ponownie, sprawdzić wartość obrażeń z talizmanem.
4. Szerszego tematu buildów i ich komponentów nie poruszam, bo to temat rzeka. Ale można podejść do tego na dwa sposoby. Tu zakładam przyglądasz się od strony jakie masz "przedmioty" i jak Ci się mogą przydać. Innym podejściem jest po prostu wymyślenie sobie builda czy stylu walki i dobranie pod to wszystkich elementów, w tym talizmanów. Przykład: chcę walczyć mieczem 2H, wykorzystując głównie ładowane ataki i umiejętność broni. No to dobieram sobie 1) talizman wzmacniający ataki dwuręczne, 2) talizman wzmacniający ataki ładowane, i 3) Odłamek Alexandra zwiększający siłę umiejętności. Jak nie mam na stanie to lecę gdzie trzeba i zbieram. Jak nie wiem czy i jakie są dostępne to zewnętrzna pomoc.
Jak to mówią - gdy wydaje ci się, że masz toporną i słabą broń, to zagraj biczami :-)
No to leci przejście od zera do bohatera na zwykły Bicz (uderzenie) i Urumi (cięcie) DW. Pierwszy raz tak gram na poważnie. Warunek przejścia prosty - przez całą grę nie można użyć żadnej innej broni niż bicz lub bicze DW, i solo oczywiście. Żadna klasa początkowa nie ma bicza na wyposażeniu, ale pierwszą sztukę można zdobyć bez żadnej walki, choć jest głęboko zagrzebany w Zamku Morne na Półwyspie. A ten Urumi to w ogóle jakieś cudo, pierwszy raz w życiu mam to cacko w ręku, trzeba było zrobić małą szybką wycieczkę, skok do Caria Manor, aby go zdobyć, ale też praktycznie bez walki. Aż dziw bierze ile w tej grze można zrobić w ogóle nie walcząc :-) W 2h zrobiłem sobie taki buildzik, że kosi wszystko aż miło. Idę po ciebie PCR! Kara chłosty się należy za całokształt ;-)
Aha, dla wielbicieli przełamywania postawy ;-) Jakoś tam na upartego można wbić staggera. Ale bicz to broń, którą nie można zrobić reposta, nie daje ataków krytycznych i backstaby nie istnieją, he he taki przypadek. Kontry za to działają po zasłonie, choć przy DW to małe pocieszenie, nie wiem jeszcze czy deflect będzie w ogóle działał na takiej broni, zobaczymy w DLC. Charakterystyka ogólna to obrażenia jak dla pomniejszej broni lekkiej, szybkość jak dla broni ciężkiej, czyli same "zalety", ale zasięg, styl walki i poczucie łojenia skóry wrogom fenomenalne. Czyli uśredniając - można się wyżyć i kolejny zestaw OP :-))
A jednak!
Zagrał biczami.
No no, powiem Ci, że to chyba jedyna broń, do której póki co się bym się nie przymusił.
Szacuneczek.
Nie potwierdzam thalar, ja Cię tylko delikatnie motywuję do "przełamania postawy", czyli eksperymentów z różną bronią ;-)
Aha, zapomniałem wspomnieć, z niewielu prochów wojny działających w ogóle na biczu na szczęście jest Gorliwość / Rycerski Hart. Czyli jesteśmy w domu, mój styl, a dalej jak to mówią - lecim na Szczecin :-)
Majula w Elden Ring!
... zastępująca Twierdzę Okrągłego Stołu. Ktoś chyba poczytał tutejsze dyskusje wielbicieli DS2 i ER, i postanowił coś z tym zrobić :-)) Zamieszczam krótkie zwiedzanie. Inne filmy są jeszcze bardziej szczegółowe, np. Roderika jest w trochę lepszym miejscu i pozie. Zagadka - gdzie w Majula znajdziecie Two Fingers? Odpowiedź w filmie :-)
https://www.youtube.com/watch?v=Tf7Z6D6UihU
Ladne i uwazam ze ost z Majuli jest jak balsam dla duszy, ale jak czwarty raz w ciagu dwoch minut powtorzyl "its so weird!", "BIZARRE!"... to musialem wyciszyc. ;)
Ale ogolnie fajne.
Thalar coś nic nie pisze (strasznie jestem ciekaw czy dotarłeś do Malenii 2.0 i jak wrażenia), to wbijam z kolejną ciekawostką.
https://www.youtube.com/watch?v=_txDTC3zHgE
Gdy myślałem, że na stare Elden Ringowe lata już nic mnie nie zaskoczy, to nagle w jednym tygodniu dwa zdziwienia. Najpierw bicze, które już są w Top 3 moich ulubionych broni, ale zobaczymy jak będzie dalej. A teraz taki filmik znikąd mi przyszedł. Co za mistrz, cudak i zgrywus. Jeszcze czegoś takiego nie widziałem. Dobry test patrzeć na ten "cyrk" i zrozumieć całe mistrzostwo, które się tam odstawia. To nie jest walka, to jest teatr lub balet, na najwyższym poziomie, z jajami i w stylu, który wywołał u mnie opad szczęki i śmiech jednocześnie :-) To niemożliwe, że są tacy ludzie. Niektórym nie wystarcza już samo hitless. Jednego jestem pewien - takiego poziomu to ja nigdy nie osiągnę. To już nie jest walka, to są żarty i trollowanie bossów Elden Ring ;-) Chyba, że ja tu czegoś nie rozumiem...
Build z dwoma zakrzywionymi mieczami bandyty + krwawienie (OP). Walki z bossami DLC i kilkoma najtrudniejszymi z podstawki. Nie będę opowiadał szczegółów o stylu walki i zastosowanych mechanizmach, bo myślę, że uważne oglądanie co tam się odbywa w tych walkach to satysfakcja sama w sobie. Ja obejrzałem sobie dwa razy. No hit oczywiście. Naliczyłem tylko kilka pojedynczych rolek przez wszystkie walki i dwa użycia Drapieżnika z Mgieł, a co zamiast tego czyli podstawowa technika to zobaczcie sami. Warto zwrócić uwagę na brak "lock on" do takiej walk. A mydełko i teleskop to wisienka na torcie :-))
Dla thalara tylko dorzucę, że tu też mogą pojawiać się migawki z DLC.
A mój komentarz jest taki, że bardzo lubię w tych wszystkich grach fakt, że nikt nie próbuje takich rzeczy na siłę balansować i masz możliwość tworzenia takich ciekawych buildów.
Mam nadzieję, że informacja "walka z bossami DLC" we wpisie uchroni przed spoilerami.
Build jak build, ale taki taniec na backstep to jest dla mnie kosmos i lekki szok. Zupełnie inny level.
Czy dotarłem do Malenii 2.0 ?
spoiler start
Jeżeli chodzi o Rellanę, siostrę Renalli, to tak. Chyba, że Malenia 2.0 to ktoś inny, bo ja nie zaszedłem za daleko.
Za trudna dla mnie.
Jakimś przypadkiem po .. razie ją przeszedłem.
Za cienki jestem.
spoiler stop
Czyli pokonałeś ją?
W moim subiektywnym rankingu Rellana to drugi najciezszy boss w DLC, ale dlatego tak uważam, że kilka innych obiektywnie ciężkich mi kliknęło. Ona z kolei ma ten swój taniec, którego trochę jeszcze nie czuję.
Zarzucę swoim podejściem. Zobacz jaki cyrk miałem z paskiem HP. Nadal uważam, że tego bossa nie umiem :D. Nie wiem ile miałem na niej prób, może kilkadziesiąt? Może pod setkę? Z 4-5 wieczorów.
https://youtu.be/X4Mfg0hWg6E?si=PrGFNsEO7ep2r8se
Tak, przeszedłem.
Poniżej nic ciekawego, można pominąć, stąd spoiler do łatwiejszego przewinięcia strony.
spoiler start
Pomimo tego, że da się ją przejść nawet RL1+0 no hit, to i tak uważam, że jest to trochę niesprawiedliwie zrobiony boss. Chodzi mi o to czym dysponujemy jako gracz, a czym ona. Jestem ciekawy jak wyglądałby jej pasek staminy, bo mam wrażenie, że u niej to jest on nieskończony. Chociaż ten pasek staminy jeszcze jakoś mogę ostatecznie przełknąć. Bardziej niesprawiedliwe w moim odczuciu jest to, że ja byłbym w stanie wytrzymać takie tempo nawet non stop, albo nawet i ze 2 razy szybsze, tylko żebym dostał możliwość podobnego reagowania. Uważam, że mam dość szybki refleks ale niestety postać w grze posiada pewien rodzaj bezwładności, która nie pasuje do tego rodzaju bossa. To tak jakby wziąć 2 postacie z 2-óch różnego rodzaju gier i wrzucić je na arenę.
Opiszę do czego mam zarzuty i to nie tyczy się tylko tej walki ale tak ogólnie:
1. Nie wiem dlaczego gdy wyprowadzam serię np. 2 lub 3 lub 4 ciosów pod rząd, to moja postać w grze, zrobi wszystkie bardzo szybko, a ostatni jak zrobi to zostaje na chwilę w bezruchu z wyciągniętymi rękami i zostaje jakby na 1 sekundę w pozycji zamrożonej. Gdyby to dotyczyło ataku ładowanego lub mocnego, to rozumiem, bo włożyła więcej siły i ciało musi odzyskać równowagę. Ale jeżeli robię zwykły zamach i dzieje się to samo, to trochę tego nie rozumiem. A najgorsze jest gdy świadomie chcę wykonać krótki zwykły pojedynczy atak L1 lub R1, wtedy już kompletnie nie rozumiem dlaczego moja postać zamraża się na chwilę. Przy bossach, które nie mają takiego tempa jak ona, to traktuję to jako zwykły element gry, że tak ma być i nawet nie narzekam, bo ma to swój pewien urok i nawet w sumie mi się to podoba. Natomiast jeżeli autor gry ma wizję walki na sterydach lub dopalaczach, to niech to będzie też sprawiedliwe dla gracza. Ewentualnie niech boss mniej bije, a nie 2 strzały i po mnie. I jeszcze do tego miecze na 2 razy większą długość niż normalnie, i do tego 2 sztuki czyli po wyciągnięciu ramion na boki, boss obejmuje prawie 25% ekranu. I to nie koniec, bo stamina jej się chyba nie kończy, lata po ekranie jak helikopter okrążając mnie 360 stopni w ułamku sekundy.
2. Oszukiwanie mnie, że boss w danym momencie zakończył swój ruch i nastąpiła u niego ta bezwładność, którą opisywałem przy postaci gracza. Gdy wykonasz zamaszysty cios, to skutkuje to tym, że siłą wymachu musi na koniec ukarać postać 1 sekundą odzyskania równowagi. No i właśnie czasami ten boss ma animację odzyskiwania równowagi i mam króciutkie 1-sekundowe okienko na mój: atak, albo na estusa, albo na odskok/odejście. I czasami przy tej samej animacji odzyskiwania równowagi boss zostaje w pozycji zamrożonej, albo tak po prostu nie wiadomo dlaczego nagle wyprowadza kolejną serię ciosów (nie po tej 1 sekundzie, tylko ułamek sekundy i od razu atak). Jest to tak rażące, że aż wkurza. Nie ma konsekwentnego oznaczania co się z bossem dzieje. Nie może być tak, że ta sama animacja może oznaczać 2 różne rzeczy. No bez żartów.
3. Pamiętacie jak narzekałem na kontroler PS4 lub jego obsługę w ER jeżeli chodzi o ataki z wyskoku? Sporo się poprawiło ale nie do końca. W sumie rzadziej teraz z tego korzystam więc nie mogę tego aż tak kontrolować ale zauważam ostatnio inną przypadłość, i nie wiem czy kontrolera czy samego ER. Picie estusów oraz dublowanie moich ataków. Ileż razy podczas walki chcę się napisać estusa i nie ma reakcji na naciśnięcie przycisku. I nawet nie chodzi o moment braku staminy, czy że próbuję to zrobić w nieodpowiednim momencie. Nie. To się nawet zdarza, że boss jest ode mnie tak daleko, bo po drugiej stronie ekranu i jestem bezpieczny, naciskam przycisk żeby postać wypiła i nic. Dopiero kolejne naciśnięcie tym skutkuje. Taka sytuacja denerwuje ale nie jest tragiczna w skutkach. Doszło do tego, że już wiem, że może być problem z wypiciem i spamuję już ten przycisk od picia, i też nic. No bez jaj. Gorzej gdy chcę to zrobić będąc przytulonym do bossa. Ile razy było krótkie okienko gdy boss zostaje w 1-sekundowej pozycji gdzie mam możliwość albo zadać cios albo się napić, ja wybieram picie estusa i nic. Dopiero drugie naciśnięcie to wypicie. Tylko, że gdy ja wtedy zaczynam pić, to od razu przyjmuję cios, i właściwie to estus stracony. Teraz muszę albo robić unik albo odbiec, bo gra lub kontroler nie wykonał mojego polecenia odnośnie napicia się. Czuję się jakby gra próbowała specjalnie mnie oszukać. I to nie jest zepsuty kontroler, bo miałbym problem często, a to się dzieje tak w sumie nie wiem kiedy. Losowo chyba. Coś jest nie tak, tylko nie wiem czy w grze, czy w konsoli, bo czasami mam też to samo ale w drugą stronę. Naciskam atak 2 razy, a w gratisie dostaję 3 ataki, i to jest też bardzo denerwujące, bo wiem, że na 3 ataki nie mogę sobie w danym okienku pozwolić i świadomie naciskam 2 razy przycisk na kontrolerze, a postać czasami robi 2, a czasami 3 ataki. I wtedy oczywiście dostaję za karę z liścia w twarz. Ile razy przez takie coś zginąłem, to nawet nie liczę. To jest ZEPSUTE. Zarówno niechciane dublowanie moich ataków, jak i nie reagowanie na picie estusów. Co ciekawe NIGDY nie miałem takich problemów na PS3 w Demon's souls, Dark souls 1 czy 2. W sumie to nie pamiętam też czy były takie problemy w DS3 na PS4. Chyba nie. Na 99% nie. Takie coś mam dopiero tutaj w ER. Tempo bossów nie ma znaczenia, bo już w DS3 niektórzy z nich mieli szalone, i nie miałem takich problemów. Tam w DS3 za każdym razem widziałem błędy tylko i wyłącznie po mojej stronie. Tutaj w ER też widzę sporo błędów po mojej stronie żeby nie było, ale ten kontroler PS4 lub coś nie tak z jego obsługą w ER, jest porażką wg mnie.
Wracając do bossa: Ktoś napisze, że taki rodzaj bossa jest oczywiście do ogarnięcia, bo ludzie to robią RL1+0 no hit. Gdy się ogląda taką walkę, to wygląda jakby to było proste do powtórzenia. Pytanie tylko czy gry FS będą teraz dążyć do tego, że gracz ma się zbliżać swoim poziomem gry do graczy no hit?
Tak wiem, że jestem cienki. To i tak nic nie zmienia w moim podejściu do w/w problemów. Po prostu w moim odczuciu jest gdzieś granica, którą gra przekracza i wtedy wypadłoby dać graczowi odpowiednie narzędzia do poradzenia sobie w trudniejszej sytuacji. Chodzi o szybkość reagowania kontrolera lub postaci gracza na ekranie. Przy takich super szybkich bossach, to ja jestem szybszy "w głowie" i już wiem, że tu za 0.5 sekundy będzie moja porażka, bo niestety ale nie mam możliwości tak szybko zareagować przez powolne działanie kontrolera, brak jego reakcji na moje polecenia, lub dublowaniem moich ataków bez mojej zgody.
Tyle frustracji z mojej strony. Więcej nie będzie, bo reszta to moje słabe umiejętności, których jestem świadomy.
spoiler stop
Czyli miałem nosa, że ją zrobiłeś :-)
Nie wiem czy za pierwszym razem czy te ... oznacza jakieś X razy, ale nie ma znaczenia. Nie, nie jesteś cienki! Jesteś chyba dla siebie za surowy. W dużej części się z Wami zgadzam co do Rellany. Dziwna sprawa z nią. Jak ją przechodziłem pierwszy raz to wydawała mi się bardzo OK, ale to był OP build i ją dość szybko zaciukałem, samemu przyjmując sporo na klatę, i umieściłem ją wtedy w swoich Top 3 bossów DLC. Pamiętam, że kilku forumowiczów po premierze też komentowało, że to bardzo dobrze zrobiony i czytelny boss. Tylko, że przy kolejnych przejściach, paradoksalnie poznając ją lepiej zacząłem zmieniać zdanie. Najpierw zleciała z podium, co tutaj zakomunikowałem, a potem gdzieś ją umieściłem jak Minas Morgul. Dziś, po w miarę dobrym poznaniu wszystkich bossów, to z nią mi się walczy w końcówce rankingu przyjemności i szczerze to wolę Malenię, choć Rellana teoretycznie łatwiejsza. Dlatego tak byłem ciekaw jak ją odbierzesz. I tak, są ludzie, którzy z nią tańczą. Jak skończysz DLC, nie teraz, to możesz zaglądnąć do tego filmiku, który załączyłem wczoraj. Facet nic sobie nie robi z tych kółeczek Rellany i jeszcze wydaje się odpoczywać w trakcie. Właśnie chyba przy niej pierwszy raz opadła mi szczęka na tym filmie. Nie wiem jak tacy ludzie to robią.
Co do frustracji sprzętowych czy z przyciskami, czy jakakolwiek tam jest przyczyna, to nie wiem co odpowiedzieć. Co do ogólnej frustracji z bossami, to co przechodzisz jest chyba "normalne" jeżeli tak można powiedzieć. W środku ogrywania DLC miałem taki moment i strzeliłem tu nawet mały elaborat jakie problemy mają te bossy, i że chyba powinniśmy przestać wybaczać Miyazakiemu... To było po inkwizytorze Jori, który mnie wtedy doprowadził do szału, ale oberwało się trochę wszystkim po trochu. Wtedy jeszcze na dokładkę hipcio, Gajus i PCR byłi przed nerfami. Pamiętam wielu narzekało na przesadę z atakami AoE u wielu bossów itp. Na szczęście mogę dziś powiedzieć, że wiele większość z tych narzekań mi zupełnie minęła i nie wiem czy całościowo nie walczy mi się lepiej z bossami DLC niż z podstawki. No ale z tymi pierwszymi starciami to bywa różnie.
Tak sobie przy okazji pomyślałem, że Ty jesteś chyba pierwszą tu osobą, która przechodzi za pierwszym razem w jednym ciągu podstawkę i DLC, tak dokładnie, i tak na czysto. To jest przecież potężny wysiłek! Podziwiam, że masz powera do tego.
Nie wiem czy za pierwszym razem czy te ... oznacza jakieś X razy, ale nie ma znaczenia.
To oznacza wiele razy. Bardzo wiele razy. Na tyle dużo, że wstyd podawać.
w jednym ciągu podstawkę i DLC, tak dokładnie, i tak na czysto.
Co masz na myśli mówiąc: "na czysto"?
Styl podobny do mojego. Ładna wymiana ciosów. Naprzemienne podobne dźwięki gdy najpierw jedno z was, a potem drugie, okłada przeciwnika. Fajnie to wyszło :)
Ale mocno zaryzykowałeś. Ja bym nie wytrzymał takiego ciśnienia i musiałbym się wyleczyć zamiast bić do końca :) Już się wiele razy przejechałem na czymś podobnym. Chociaż adrenalina wtedy skacze mocno :)
Rellana i moje frustracje
spoiler start
Nie chciałbym żeby zostało odebrane, że tylko narzekam na wizję bossa, zamiast na moje umiejętności. Nie. Po prostu denerwują mnie takie przeszkadzajki, które niezależnie czy boss jest łatwy, czy trudny, to czasami wywracają mi całą moją taktykę do góry nogami. Bo jak to inaczej nazwać gdy nie zrobiłbym 3 ciosów, bo wiem, że zginę? Albo że muszę wypić estusa w tym konkretnym moemencie, a nie za 2 sekundy?
Tak czy inaczej boss ciekawy, chociaż dosyć trudny. Trzeba będzie kiedyś ją poćwiczyć żeby ogarnąć te jej przegięte umiejętności. Ale co by nie mówić, to spamerka magii z niej niezła. Raz widziałem u kogoś innego jak wypuściła 2 razy po 7 magicznych strzałek oraz w międzyczasie jakiś inny czar (już nie pamiętam jaki). I nie wiadomo na który z nich zareagować, bo są inne w uniku i zaczęły działać o różnym czasie.
spoiler stop
Tańczący lew
spoiler start
Ciężki do ogarnięcia. Oj ciężki. Wizualnie to wygląda wspaniale. Gorzej z moimi unikami jego ADHD. Podejść ... razy. Po wielu próbach poddałem się i poszedłem sobie zwiedzać świat.
Trafiłem na Rellanę. Tu też się poddałem i poszedłem dalej. Odkryłem trochę mapy i zwiedziłem trochę terenu. Znalazłem trochę odłamków i wróciłem do Rellany.
Pomyślałem sobie, że chyba czas przyjać do wiadomości, że jestem za cienki na same obrażenia fizyczne. Przypomniałem sobie, że w DS 1-3 rycerze byli wrażliwi na błyskawice. Wziąłem 4 miecze zaprzysiężonego, które wypadły mi kiedyś w podstawce i zrobiłem każdego z nich na +25. Jeden na błyskawice, drugi na płomień (nie ogień, tylko płomień), trzeci na magię, a czwarty na nic, tak na zapas jakby co. Nie wiem czy te odłamki coś zmieniły, czy błyskawice i woda na arenie, czy jedno i drugie, ale po niewielu próbach udało mi się.
Po Rellanie od razu poszedłem do lwa. Testowałem co na niego będzie działać. Nałożyłem jakiś popiół wojny związany z płomieniem, bo chciałem zobaczyć jak działa i ile obrażeń zadaje. Moja postać zamachnęła się kilka razy mieczem, zrobiła jakiś wir z 3 płomieni i to zadało tak dużo obrażeń temu bossowi, że już wiedziałem na co jest podatny. Tylko ten popiół wojny wyrzuciłem, bo zbyt przegięty mi się wydał. Wstawiłem dla testów najpierw Krok wasalnego rycerza, a potem jakiś Szybki odskok (z głowy te nazwy piszę, więc wybaczcie jeżeli coś przekręcam). Jakoś z żadnym się nie ogarnąłem więc ostatecznie został ten Szybki odskok ale i tak na nic mi się nie przydał chyba, bo to jakoś losowo mnie rzucało to tu, to tam, nie wiem jak to działa. Nie skupiłem się zresztą na tym ataku specjalnym, tylko grałem normalnie. Trochę lepiej mi szło i już nawet dochodziłem prawie do 20-30% jego paska HP, gdzie przedtem ledwo ledwo do 40%. Wpadłem na kolejny pomysł żeby miecz z mrozem zamienić na drugi z płomieniem. I to był bardzo dobry pomysł, bo najpierw zjechałem jego pasek HP do 15%, potem do 5%, potem do 10%, i na końcu do zera.
Uff... ciężki boss na same fikołki. Udało się ale do ogarnięcia w ładniejszym stylu na później.
spoiler stop
Zabawiłem chwilę u innych bossów ale na razie ich zostawiłem, bo chciałem pozwiedzać mapę. Widziałem hipcia i muszę do niego wrócić. Biłem się też ze smokiem na jeziorze ale coś trudniejszy jest niż te z podstawki więc na razie odpuściłem.
Zawędrowałem do różnych zamków i warowni.
spoiler start
Załatwiłem w miarę prostych rycerzy w różnej postaci: Garrew i Edredd. Bardzo fajnie mi się z nimi walczyło.
W lesie: Ralva, wielki niedźwiedź trochę mnie pokiereszował ale w końcu padł. Nie do końca ogarniam jego ataki ale miecze z żywiołami zrobiły swoje. Muszę go sobie potrenować, bo nawet mi się zaczął podobać.
Aha.. no i jeszcze pierwszy boss zaraz na starcie w jakiejś krypcie. Kurcze ależ on bije i jaki szybki w strzelaniu. Jak nie uniknę, to nie żyję. Nieźle. Ależ mnie zdenerwował. Na szczęście pokonany. Ale ładnie tak na start dodatku :)
spoiler stop
Mam też za sobą 2 koksowników. Oczywiście na własnych nogach, jakże by inaczej :) Nawet spoko przeciwnicy tylko ten drugi w towarzystwie rycerzy to najpierw bieganie na koniu pomiędzy nimi żeby to koksownik ich spalił. Trochę kombinowania ale w końcu dałem radę :)
Ogólnie im dłużej gram w ten dodatek, tym coraz bardziej mi się podoba. Na początku taki dziwny mi się wydał z uwagi na odmienną kolorystykę ale już się przyzwyczaiłem.
Poziom trudności jest w miarę do zaakceptowania, chociaż niektórzy zwykli przeciwnicy nie wiadomo z jakiej okazji mogą mnie zdjąć na 2-3 strzały, np. zwykli rycerze z toporkiem to ja nie wiem czemu tacy mocarni są. Co takiego jest w nich, że tak ostro biją, to nie mam pojęcia.
Jak zwykle samo mięsko :). Ciekawe przemyślenia.
Moim zdaniem DLC nieco zamieszał, jeśli chodzi o sposób w jaki budowane jest wyzwanie.
Podstawka - głównie bazuje na przeciągniętych atakach oraz AoE.
DLC to z kolei bardzo agresywni przeciwnicy trzymający wysokie tempo od pierwszej sekundy potyczki. A także większe możliwości adaptacji wrogów do naszych akcji. Rellana pokarze nas za trzymanie dużej odległości od niej - wtedy odpalają się jej mocne ataki dystansowe. Może przerwać swoje combo po kilku ciosach, a może je przeciągnąć bodajże do 9 czy 10 uderzeń w drugiej fazie. DLC stał się wręcz dużo cięższy dla osób, które grywają z przywołaniami, bo większość przeciwników or razu skraca do nas dystans.
Jak wapomnial Xandon, ciężko mi ją sklasyfikować w rankingu, bo tak:
+ swietny soundtrack
+ vibe tancerki z ds3
+ Walka fajna wizualnie
+ Bardzo czytelna projekcja ciosów
+ boss zabawnie bawi się z graczem w kotka i myszkę, wypuszczając strzałki jako przynętę. Wykonanie fikołka skutkuje wówczas de facto nabiciem się na jej miecz.
+/- ale same kombinacje nieco ciężkie do opanowania.
- brak filmiku
- trochę trudno ją pokarać po combosie z uwagi, jakie te comba są długie i jak mocno musimy się pilnować.
W DLC promowane jest aktywne i agresywne podejście do bossów. Próbując grać bezpiecznie i zachowawczo, często padałem, bo jak słusznie zauważyłeś, nagle masz za mały margines błędu i czasem musisz sobie pomóc.
Podobnie jak ja, zauważyłeś potrzebę lekkiej zabawy z buildem i szukania podatności wrogów. Wiadomo, w soulsowym światku utarło się, że bossa da się zabić pałką +0, ale zostało nam dane niewiele miejsca na popełnianie błędów i to z kolei jest już bardzo czasochłonne. Dobrze jest też czasem zainwestować we wzmocnienie się talizmanem tarczy, łezką itp :).
O podatnościach lwa dowiedziałem się teraz od Ciebie.
spoiler start
uwielbiam jego projekt! Dwóch facetów tańczących w kostiumie "chińskiego smoka", w dodatku zmieniającego żywioły, jak 4 pory roku
spoiler stop
W ogóle, ciekawym tematem jest dla mnie ewolucja wyzwania w tych grach. DLC lekko ogranicza nadmiarowe aoe i trudność opierającą się na przeciągnięciach. Zamiast tego jest agresja, bliski kontakt, konieczność optymalizacji buildu. Przy jednoczesnym daniu graczom narzędzi - a to parowanie rodem z Sekiro, a to ciekawe komponenty flaszek i inne talizmany.
Myślę, że dopóki dostajemy ciekawe narzędzia, ale ich używanie nie jest na nas wymuszane, to jest ok. Idąc w przyszłość, pewnie życzyłbym sobie dodatkowe mechaniki pozwalające na pokaranie bossa.
I to jest coś, co nie jest tak oczywiste w Shadow of the Erdtree, bo jak zauważyłeś, wrogowie nie dają się bić, mają od groma staminy, trochę rownowagi i grając bez dobrze zoptymalizowanego buildu, pozwalają na mniejszy margines błędu :).
P.s. co do kolorów, większość miiejsc absolutnie kocham, ale jest jedna lokacja, która wydaje mi się niemalże lekko przesaturowana :)
Trafiłem na Rellanę. Tu też się poddałem i poszedłem dalej. Odkryłem trochę mapy i zwiedziłem trochę terenu. Znalazłem trochę odłamków i wróciłem do Rellany.
Podstawowa zasada otwartego świata tu w DLC nabiera podwójnego znaczenia za sprawą kontrowersyjnego mechanizmu z tymi fragmentami ostrodrzewa. Wielu go krytykuje mówiąc, że jesteśmy nagradzani czy skalujemy się wraz z eksploracją, a nie za sprawą pokonanych przeciwników czy bossów. Znaczy wzmacniamy się przez bieganie a nie przez doświadczenie walki i skilla. Jeszcze do tego wrócę poniżej.
Lew
Dla mnie cudowny bosik. Choć pojedyncze ataki potrafiły mnie zaskoczyć czy zdenerwować, to jako cała walka nie miałem nigdy trudności, bo tu jest mój rytm i tempo. Bardzo przyjemna i do tego widowiskowa jak piszecie. Dużo przyjemniejsza niż z Rellaną jak dla mnie.
Pomyślałem sobie, że chyba czas przyjąć do wiadomości, że jestem za cienki na same obrażenia fizyczne.
Podobnie jak ja, zauważyłeś potrzebę lekkiej zabawy z buildem i szukania podatności wrogów.
To ciekawe. Tu są różne podejścia. Załóżmy przykładowo, że wszedłeś w DLC z wymaksowaną już postacią i bronią. To znaczy grasz jakąś bronią zwinną DEX +25/+10 na samych obrażeniach fizycznych (OK, to najlepszy typ obrażeń imho). Zręczność masz już na 80, Witalność na 60, innych statów specjalnie nie potrzebujesz pod styl gry i nie zamierzasz zmieniać broni. Wchodzisz do walki z bossem i stwierdzasz, że jesteś za słaby, w sensie zadawanych (i też przyjmowanych) obrażeń. Co możesz zrobić:
(1) Zoptymalizować sam build podstawowy - eliksir, ubranko, talizmany, przedmioty. O ile nie ma jakichś specjalnych własnych warunków wyzwania, typu gra bez talizmanów, to te elementy powinno się po prostu dobrze dobrać czy zoptymalizować, to jest najzwyczajniej dobra praktyka, nie mówię o min-max. Jak ktoś nas zapyta - pokaż mi swój ekran wyposażenia, to nie powinniśmy się wstydzić, że nie wiemy co robimy, tak jak kiedyś Elon Musk, który go niestety opublikował, he he ;-) Build to podstawa.
(2) Skalowanie z Błogosławieństwami Ostrodrzewa - po dobrym buildzie mają największy wpływ, to jest główny sposób zwiększania swojej mocy w DLC, stety lub niestety, tego nie komentuję, tak jest. Jeżeli będziemy je stosować, to nie ma absolutnej konieczności stosowania dalszych, poniższych punktów. W tym można spokojnie pozostać przy obrażeniach fizycznych na całą grę. Ja osobiście zdecydowanie preferuje walkę na czystą "fizyczność". Ale tu absolutnie nie zniechęcam do eksperymentowania i optymalizacji w kierunku słabości elementarnych bossów.
(3) Wykorzystanie broni i builda ze statusami typu krwawienie / mrożenie. Tutaj możesz uzyskać podstawowy efekt bez zmiany statystyk np. z krwawieniem. Ale aby pójść w tym kierunku z większym impaktem to trzeba by np. inwestować i rozwinąć build pod Mistycyzm przy krwawieniu, zwiększając jego nagromadzenie. Przy mrozie nie ma konieczności, jeżeli chodzi o nagromadzenie mrozu, ale Inteligencja potrzeba do bazowego dmg, który jest wtedy w splicie fiz/mag.
(4) Walka pod słabości elementarne bossa - o czym piszesz: magia, ogień, płomień, błyskawice itp. To jest OK i warto zrobić jak jest taka możliwość, ale to daje na broni split dmg fiz/element i wymaga też statystyk pod dany element (Inteligencja, Wiara, Mistycyzm). Niektóre umiejętności tego nie wymagają np. Lodowa Włócznia.
(5) Walka pod słabości bossa związane z rodzajem obrażeń - standardowe, uderzenia, cięcia, pchnięcia. Ale to wymaga zmiany broni. W niektórych przypadkach wystarczy stosowanie innych ataków tej samej broni. Długi Miecz zadaje np. obrażenia standardowe i pchnięcia. Zatem jak boss jest słaby na pchnięcia to można teoretycznie skoncentrować się na walce tylko tymi atakami.
(6) Walka z jakimiś umiejętnościami. Tu wiadomo, nie rozwijam, bo widzę, że thalar nie preferuje. Zwykle przy dobrym poznawaniu bossa i walce melee, to nie jest główna strategia.
Aha.. no i jeszcze pierwszy boss zaraz na starcie w jakiejś krypcie.
Super bosik. Od niego się zwykle dostaje w tyłek jak się tam idzie zaraz na początku DLC, a jak potem wraca to spokój. Okazuje się, że nie jest taki trudny, raczej dość schematyczny. Można nawet na upartego biegać wokół areny i baitować konkretne ataki, zwłaszcza te strzały. Do tego już na początku daje najlepszy zestaw zbroi w całym DLC i nawet grze jak dla mnie. No i zacny mieczyk jak ktoś lubi takie zabawki.
Agresja i dystans
W pełni się zgadzam z Minas Morgul. Sposób na większość bossów to max agresywne podejście i max zwarcie. A już szczególnie wybitnie przy Dzikus Gajus i PCR. Mi się to bardzo podoba.
w soulsowym światku utarło się, że bossa da się zabić pałką +0
Da się, ale... Ja bym tam sobie nie stawiał takiej poprzeczki :-) Osobiście uważam, że jednym z warunków dobrze skonstruowanego bossa, jest to, że można go pokonać bez hita. Wszyscy bossowie tej gry spełniają ten warunek. Po stronie naszych obrażeń zadawanych bossom to już mamy cały przedział wartości. Od najniższych zadawanych na RL1+0 kopnięciami lub gołymi pięściami po bronie OP i kosmiczne 1 shoty. Nie wiem czemu ta pałka jest taka symboliczna czy charakterystyczna, bo pakiet łajdak+pałka? A krótki miecz lub sztylet lub włócznia itp. Generalnie od tej strony to wszystko sprowadza się do statystyki. Jeżeli znamy bossa to jaką siłą go walimy i ile średnio takich ataków potrzebujemy, aby go zabić - 5, 10, 20, 50, 100, 200? Im więcej, tym dłuższa walka i większe prawdopodobieństwo, że popełnimy błąd lub więcej błędów.
dopóki dostajemy ciekawe narzędzia, ale ich używanie nie jest na nas wymuszane, to jest ok
Wydaje mi się, a wręcz jestem pewien, że tak właśnie jest.
Idąc w przyszłość, pewnie życzyłbym sobie dodatkowe mechaniki pozwalające na pokaranie bossa.
Jeżeli przyjrzymy się dzisiejszym mechanikom to jest całkiem nieźle. Jeżeli przejrzeć tylko te kilkadziesiąt nowych talizmanów wprowadzonych w DLC to można z tym podziałać. Albo weźmy PCR. Ile tam jest sposobów, aby go ubić w naprawdę łatwy, wręcz karzący sposób, jak piszesz. Do dziś mnie to zadziwia. Zrobili bardzo ciężkiego bossa dla tradycjonalistów, którego można zabić sztyletem czy pięściami, a jednocześnie dali Rękę Demona Krwi na max wykrwawienie, miecz lancowy i tarczę do wypykania go praktycznie bez walki, deflect i parę innych. Przy tym trzeba to ustawić i przemyśleć aby odhaczyć sukces, nie wystarczy tylko przywołać mimica do walki (jak ktoś używa) i sprawa załatwiona, wręcz przeszkadza. Znaczy inteligentnie przemyślane na różnych graczy i sposoby.
Świat DLC a podstawki
To ciekawe. Zobaczymy jak thalar oceni po przejściu całości DLC. Różne już zdania bywały. Wertykalność i zakręcenie to na pewno zalety. Pamiętam swoje pierwsze przejście i samo odkrycie wszystkich fragmentów mapy, nie wspominając o fragmentach ostrodrzewa, to była super frajda. Są otwarte lokacje, które mają niesamowity klimat, ale są nudne i "puste" jak chodzi o zawartość. Z lokacjami zamkniętymi różnie, niektóre super, niektóre przeciętne. Ja mogę powiedzieć o swoim doświadczeniu, że DLC zintegrowało mi się w głowie z podstawką, ale podstawka nic nie straciła jak chodzi o budowę świata, dalej sympatycznie się tam wraca, nawet mam do niej jeszcze większą sympatię. Natomiast w DLC, już po pierwszym przejściu, jest sporo pustego biegania jak na mniejszy świat, gdy chcieć zaliczyć wszystkich większych bossów. Jak chcesz zrobić sobie speedrun to wciskasz na 45 minut gałkę do przodu bez żadnego problemu po drodze i potem 15 minut na wszystkich bossów ;-) Ale z drugiej strony aby legitnie ukończyć DLC wystarczy pokonać tylko 3 bossów (+ jakieś przystawki). Takie paradoksy.
Zgadzam się bardzo Xandon.
Jestem w dużej mniejszości, ale mnie niektórzy bossowie z DLC przypadli do gustu jeszcze mocniej niż w podstawce.
Ja widzę w DLC potężną ewolucję mechanik, którą ciężko jest docenić na jednym przejściu. Ty to pewnie widzisz zresztą dużo szerzej niż ja. Ja operuję bardziej na wąskim skrawku danych.
Rellana? Parowanie i przełamywanie postawy. Nawet ona nie jest w stanie tego przetrwać, jeśli sytuacyjnie zbudujemy się właśnie pod to.
Inni bossowie - dużo lepiej wchodzą z unikami. Jeszcze inni? Świetnie działa na nie długa broń, ze względu na model. Inni mają swoje podatności.
AoE, nie licząc kilku przypadków, jest używane z trochę większym rozmysłem. Bossowie zazwyczaj pozwalają Ci z nimi powalczyć.
Pisząc o nowych mechanikach idąc w przyszłość mam - po zastanowieniu - chyba jedno specyficzne życzenie. Ukradlbym z Lies of P możliwość karania bossów podczas używania przez nich AoE lub ataków z dystansu. Gdy boss lata po całej planszy i Cię smaży, chciałoby się wpleść jakieś mechanizmy, które pozwalają go skontrować na tym etapie. Jak np. Placek podczas lotu. W tym aspekcie świetnie sobie poradziło Lies of P, czy Stellar Blade.
Wczoraj już nie dokończyłem posta, trochę urwany wyszedł, ale chciałem pociągnąć jeszcze jeden temat, czyli to, na jakie sposoby możemy budować wyzwanie w Soulslajkach.
Pierwotnie mieliśmy do czynienia z wyzwaniem lokacji. Lokacje były ciężkie, bossowie mniej, chociaż wówczas ta percepcja pewnie wyglądała inaczej. Ostatecznie umiejętności graczy i doświadczenie w tych grach mocno wzrosły i dzisiaj już niektórzy ciężcy bossowie z DS1, BB, czy DS3 nie wydają się jacyś niemożliwi.
Wreszcie przyszedl ER. ER podniósł poprzeczkę wyżej, wprowadzając nierówne tempo ciosów oraz postawił nieco bardziej na AoE (mówienie, że ER wynalazł AoE byłoby dużym nadużyciem, bo dokumentnie wszystkie soulslike robiły to, może z lekko mniejsza intensywnością).
I przyszedł DLC, który z kolei wprowadził jeszcze odrobinę inną koncepcję, czyli pomysł na chirurgiczną prezycję. Mamy wieloetapowe combo bossów i mniej lub bardziej oczywiste, wąskie okienka do ataku. Osobiście? Lubię. Do ogarnięcia. I idąc do przodu, zapewne szedłbym drogą, którą wytyczył ER. Bo są różne metody zbudowania wyzwania. Przykładowo: Lies of P miewa totalnie różne fazy bossów. Obydwie fazy są tak różne, że mogłyby być dwoma osobnymi bossami. I choć Lies of P to moim zdaniem absolutna topka zeszłego roku, to ten aspekt budowania wyzwania jest taki...meh. Pod tym względem inne gry idą w innym kierunku - opanowanie pierwszej fazy zazwyczaj daje Ci dużo narzędzi do rozprawienia się z drugą, która jest np. ciekawie urozmaicona. W tym kierunku zazwyczaj idzie właśnie ER, Wukong, czy inne.
Z drugiej strony możemy postawić na uciążliwość potyczek. Tu dla przykładu mam Yakshę z Wukonga. Boss, który potrafi wysadzić arenę w powietrze 3x pod rząd - musisz uciec z tego kółka - a po każdym combo odskoczyć na koniec areny, a nie jak Malenia, o parę metrów. I gdy dobiegasz do niego to uwaga - właśnie zaczyna nowe combo. Zdarzyło mi się przez 2 minuty nie moc zadać mu żadnych obrażeń. Oczywiście znów - to nie jest psztyczek w nos do Wukonga, po prostu jaskrawy przykład zbudowania trudności konkretnego bossa, która polega na odebraniu ci kontroli tempa walki. Jest też szybko, ale z mniejszymi konsekwencjami dla nas. Bardzo mi ta gra podeszła, ale te elementy akurat nie.
I właśnie wybiegając myślami w przyszlosc, zastanawia mnie, na jaki mechanizm zdecyduję się FS w kolejnych produkcjach. I co Wy chcielibyście widzieć na pokładzie. Jak dla mnie wersja Eldeńska z kilkoma zapożyczeniami z innych tytułów byłaby bardzo mile widziana. Być może minimalnie dołożyłbym ilość okienek na kontry? Ale nie jest to wymagane. Ten aspekt w DLC mi siadł, choć właśnie sporo na niego narzekano (damn, got too greedy meme).
Miyazaki wspomniał, że będzie eksplorował użycie mechanik z Sekiro i BB, więc zakładam, że kolejna gra będzie
- co najmniej tak szybka
- i dostaniemy jakieś bazowe parowanie
Pięknie napisane.
Myślę, że jakbyśmy tak we trójkę siedli razem, jako zespół doradczy Miyazakiego he he, to by wyszedł z tego taki ER 2.0 że ho, ho! ;-)
I co Wy chcielibyście widzieć na pokładzie.
Ja o tym za bardzo nie myślę. Głównie dlatego, że za głupi jestem i brak mi wyobraźni. A z drugiej strony nauczyłem się już nie narzucać swoich własnych oczekiwań na gry. Również pod kątem jak różne potrafią być preferencje różnych graczy. Tu dam daleki przykład ostatniego Dragon Age, który jest napakowany po brzegi mixem mechanik akcyjnych, z elementami rpg i nawet zaczerpniętych z soulslike, niektórym graczom się podoba, a mi tak totalnie nie podszedł, że wzdrygam się na samą myśl o takim systemie walki. Grając w to myślałem, że wolałbym już cały czas spędzić w obozie żołnierzy Godricka w ER niż tłuc to DAV. Albo weźmy znowu nasze DLC. Ja się go autentycznie obawiałem przed premierą, bo pamiętałem komentarze twórców o poziomie bossów. I autentycznie miałem wtedy w głowie Malenię++, która była na max mojej wyobraźni i myślałem - jak oni to jeszcze podkręcą to koniec. Ja po prostu tego nie chciałem. I wtedy wchodząc za pierwszym razem z takim nastawieniem do DLC, zwykłe trudności z nowymi bossami, jakie mamy przy każdej produkcji FS urastały mi czasem do wyższej rangi niż w rzeczywistości są. A teraz z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że super to zrobili, i moje obawy okazały się niesłuszne. I kto by pomyślał, że mi ten PCR tak siądzie, nigdy bym sam na coś takiego nie wpadł, a Malenii jak nie lubiłem tak do dziś nie lubię. Zatem nie mam co sam wymyślać, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie. A w grach soulslike ogólnie biorę co jest w pakiecie i staram się z tego wycisnąć jak najwięcej frajdy. W tym dużo przyjemności oprócz nauki bossów i znajdowania różnorodnych sposobów, sprawia mi pokonywanie swojego własnego pierwszego wrażenia, w jedną albo w drugą stronę: gdy coś pozornie niesprawiedliwego okazuje się tak naprawdę dobrze przemyślanym pomysłem, lub gdy coś na pierwszy rzut oka fajnego okazuje się tak naprawdę słabe, skopane lub niedorobione. Dla mnie podstawowym kryterium jest czy jestem w stanie doprowadzić, że walka sprawia mi wymagającą ale przyjemność i to mityczne uczucie flow. A jak nie da się wykrzesać dla siebie żadnej przyjemności to bez poczucia winy porzucam grę lub omijam jakiegoś bossa, zaliczając go najwyżej raz dla formalności.
A teraz od drugiej strony - od strony gracza, bo znowu o tym myślałem. Weźmy naszą trójkę i nasze podejścia do tych walk. Widziałem to już przy Twoich relacjach Minas Morgul, jak zamieszczałeś też filmiki z walk, a ja myślałem sobie kurczę jak On śmiga tym mieczykiem (Milady DLC) w pierwszym przejściu tych bossów. Teraz podobnie z thalar. Tak się zastanawiam co On sobie myśli, gdy pisze, że jest za cienki, a ja się tak często mądrzę. Czyli zawodnik, który przechodzi pierwszy raz grę prostym mieczykiem ze 100% opanowaniem bossów wysłuchuje lesera, który tylko akurat tyle razy przeszedł Elden Ring, że głupi by go już zdążył na pamięć ogarnąć, a pewnie nadal nie zna tak dobrze niektórych bossów jak On po pierwszym przejściu. Gdybyśmy tak dziś stanęli jednocześnie do ER nie znając go w ogóle, z tą samą bronią i ruszyli do boju na surowo, to Wasza rozgrywka wyglądałaby mniej więcej tak jak opisywaliście. A ja bym doszedł do Margit i po 30 próbach stwierdził, że to chora gra i po co ja to w ogóle robię :-) Dla mnie podchodzenie do bossa po kilkaset razy czy nawet > 50 razy to już jest coś nie tak i trzeba zaradzić. A z drugiej strony spiralna metoda z kolejnymi eksperymentami, sposobami i przejściami daje mi frajdę jak żadna inna gra i tylko dlatego być może mam szersze spojrzenie na te buildy. Ciekawe. Albo odwołajmy się do przykładu jakiegoś autorytetu typu Gino Machino. Tego typu gracze grają tak, że za pierwszym razem opanowują bossów jak Wy, znaczy Ty i thalar. A potem robią dziesiątki kolejnych przejść z różnymi buildami i wyzwaniami, znając już doskonale bossów. A ja robię te dziesiątki przejść, ale samych bossów poznaję dobrze nie na samym początku, ale gdzieś w trakcie, po drodze, przez spiralę kolejnych przejść. Czyli Wy jesteście jak GinoMachino za pierwszym razem, Gino Machino jest GinoMachino i pozostaje na tym poziomie z nowymi zabawkami, a ja wykuwam to dłużej, ale metodą przyjemną i bezbolesną ;-)
Podstawowa zasada otwartego świata tu w DLC nabiera podwójnego znaczenia za sprawą kontrowersyjnego mechanizmu z tymi fragmentami ostrodrzewa. Wielu go krytykuje mówiąc, że jesteśmy nagradzani czy skalujemy się wraz z eksploracją, a nie za sprawą pokonanych przeciwników czy bossów. Znaczy wzmacniamy się przez bieganie a nie przez doświadczenie walki i skilla.
Nie zgodzę się z osobami, które uważają, że nagradzani jesteśmy za samo bieganie czy dokładne zwiedzanie mapy. Jeżeli by tak było, to niech w takim razie nikt nie robi fazy przygotowania biegając najpierw 1h po całej podstawce i zbierając ponure kamienie z każdego poziomu tylko po to żeby ulepszyć broń na +6, i potem kolejno coraz wyżej aż do +10. Jeżeli te osoby nie widzą tutaj sprzeczności, to w takim razie czym jest bieganie za kamieniami i omijanie wszystkie jak popadnie tylko po to żeby po 1h mieć broń na +9? No jak dla mnie to jest dokładnie to samo, co bieganie za kawałkami ostrodrzewa. Jedno i drugie zwiększa statystyki właściwie za darmo, o tak po prostu za to tylko, że coś sobie podniesiesz z ziemi. Czyli wygląda na to, że te osoby chciałyby żeby niedaleko początku gry byłą skrzynia, w której będzie od razu leżał cały komplet ponurych kamieni w ilości 10 sztuk, od 1 do 10. Czy tak?
To ciekawe. Tu są różne podejścia. Załóżmy przykładowo, że wszedłeś w DLC z wymaksowaną już postacią i bronią. To znaczy grasz jakąś bronią zwinną DEX +25/+10 na samych obrażeniach fizycznych (OK, to najlepszy typ obrażeń imho). Zręczność masz już na 80, Witalność na 60, innych statów specjalnie nie potrzebujesz pod styl gry i nie zamierzasz zmieniać broni. Wchodzisz do walki z bossem i stwierdzasz, że jesteś za słaby, w sensie zadawanych (i też przyjmowanych) obrażeń. Co możesz zrobić:
Tylko, że ja jestem cienias w tę grę i dodatkowo jeszcze ją sobie utrudniam wprowadzając sporo "zakazów", które swoją drogą mi pasują :) W związku z powyższym, a szczególnie z moim brakiem umiejętności, to ja nie jestem w stanie w niektórych momentach polegać tylko i wyłącznie na broni +25 oraz kawałkach ostrodrzewa. Z jednym zastrzeżeniem - ja na razie mam poziom 5 tych kawałków. Jeżeli wywołałem wrażenie, że jestem z nim gdzieś wysoko, to od razu zaprzeczam. Poziom (5). Nie wiem na ile wywróciło zadawanie i otrzymywanie obrażeń. Jeżeli 5 jest już wysokim poziomem, to OK. Nie mam wiedzy jeszcze na ten temat.
(1) Zoptymalizować sam build podstawowy - eliksir, ubranko, talizmany, przedmioty. O ile nie ma jakichś specjalnych własnych warunków wyzwania, typu gra bez talizmanów, to te elementy powinno się po prostu dobrze dobrać czy zoptymalizować, to jest najzwyczajniej dobra praktyka, nie mówię o min-max. Jak ktoś nas zapyta - pokaż mi swój ekran wyposażenia, to nie powinniśmy się wstydzić, że nie wiemy co robimy, tak jak kiedyś Elon Musk, który go niestety opublikował, he he ;-) Build to podstawa.
Nie wstydzę się. A nawet jakbym miał tam coś źle skonstruowane, to trudno. Najwyżej byście mieli niezły ubaw :)
eliksir - jeżeli mowa o tej butelce podwójnej łzy, to mam i czasem używam, a czasem nie. Zależy jaki mam nastrój w danym momencie. Z reguły nie używam. Jak mi słabo idzie, to próbuję z nim i sprawdzam czy to coś zmienia, bo jeżeli nie specjalnie widzę różnicę, to kolejnym razem mogę tego nie użyć. Nie lubię polegać na tymczasowym podbijaniu moich statystyk. Wyjątkiem może być jakiś boss, przy którym idzie mi fatalnie i nie widzę szans na jakąś poprawę. Ale jeżeli nawet moje zgony będą się zbliżać do liczby trzycyfrowej, a ja mimo wszystko widzę, że dam radę tylko muszę trochę potrenować, to to w końcu zrobię i bez tego eliksiru. O ile dobrze pamiętam to tak właśnie zrobiłem z Pobratymcem Czarnej Klingi w Caelid. I chyba z Mohgiem. Aż tak tego nie kontroluję, więc mam nadzieję, że teraz nie wprowadzam innych w błąd. Ale już sam fakt, że mam problemy z określeniem czy stosowałem w jakiejś walce ten eliksir świadczy o tym, że raczej nie bazuję na nim :)
talizmany - te stosuję i czasami je zmieniam. Najczęściej jednak wygląda to tak:
1. talizman żółwia do regeneracji staminy
2. negacja obrażeń fizycznych
3. niewielkie odzyskiwanie HP po zadaniu kolejnych ciosów (nie po jednym ale po kilku pod rząd)
4. ostatni jest zmienny i tutaj ląduje coś pod konkretnego bossa, np. negacja błyskawic, ognia, itp.
Czasami jak przy Placidusaksie to były z tego co pamiętam same talizmany na negację obrażeń: fizycznych, niefizycznych, błyskawic, i coś jeszcze, już teraz nie pamiętam, musiałbym sprawdzić.
Ale najczęściej te 1-3 są zawsze.
przedmioty - zestaw jaki noszę praktycznie zawsze to całość po Rycerzu Tygla z Głębin (zestaw Rycerza Tygla z motywem drzewa). Jakoś najbardziej mi pasuje do mojego stylu gry.
Miecze to wiadomo: 2 długie zwykłe podbite do +25, opisywać nie będę, bo już było wiele razy
Wielkie runy i łuki runiczne - tego w ogóle nie używam
Mięsa, krewetki, wątroby, itp. - nie używam
perfumy - nie używam
czary itp. - nie używam, zarówno jako atak, jak i wzmacnianie się na czas walki
I to by było na tyle. Raczej kręcę się cały czas tylko wokół tego. Wszystko biję na własnych nogach, bez tarczy, bez prochów, popiół jakiś mam ale ostatnio to nawet i jego nie pamiętam kiedy ostatnio użyłem. Tak po prostu tradycyjna walka w starym stylu. Nie bawię się dobrze gdy wpadam do bossa i go ściągam na 5 strzałów. To jest nudne dla mnie. Żadna frajda ani wyzwanie. Oczywiście jeżeli ktoś się przy czymś takim dobrze bawi, to jego sprawa. Ja się dobrze bawię gdy mną poniewierają :) Oczywiście mam chwile zwątpienia i frustracji jak ostatnio ale mimo wszystko jest to dla mnie OK.
A moje statystyki jakie mam aktualnie wyglądają tak (startowałem z RL1 jako golas z pałką, bez daru startowego):
50 Witalność
15 Umysł
40 Wytrzymałość
30 Siła
50 Zręczność
40 Inteligencja
30 Wiara
30 Mistycyzm
Z tym, że nie korzystam z żadnej broni opartej na mistycyzmie. Wkładałem tutaj punkty, bo nie miałem pomysłu co z nimi zrobić. To samo tyczy się też umysłu, bo popioły używam tak rzadko, że czy to będzie 10, 15, 20, 30, czy więcej to i tak mi to nic nie zmienia. Niewiele korzystam z wiary, bo tylko do leczenia się (czasami) i zdejmowania statusów (regularnie). Na 15 mógłbym się zatrzymać z tego co pamiętam. Co do siły, to niby broń coś tam się z nią lekko skaluje ale te punkty wrzucałem niedawno od niechcenia i jakoś nie zrobiło to wielkiej różnicy.
Główne znaczenie w moim stylu gry mają: witalność, wytrzymałość, zręczność, oraz w jakimś średnim stopniu inteligencja (tylko do mrozu, bo inaczej to też do niczego nie przydatna poza nim, a ostatnio to i jego wymieniam na inny żywioł, więc tak jakbym i tam nic nie dawał). Reszta właściwie jest sobie, bo jest i raczej kolosalnej różnicy w moich zmaganiach nie robi. Wiadomo, że zawsze coś tam zmienia ale to są kosmetyczne rzeczy.
Nic na siłę nie robię w kierunku podbijania poziomu mojej postaci. Nie biegam na ptaka obok Mohga i nie nabijam w nieskończoność runów żeby mieć coraz silniejszą postać. To jest dla mnie nieporozumienie. Jeszcze rozumiem nazbierać w ten sposób runy żeby kupić kamienie i posprawdzać sobie różne bronie jak będą się spisywać na +24/+9 i po testach wybrać sobie, które mi pasują i te podbić na +25/+10 i je zostawić, a resztę odłożyć jako nieużywane i jakby nie były ulepszone. To rozumiem, bo nie ma czasu na siedzenie miesiącami i testowanie broni podczas normalnej rozgrywki.
Tak ogólnie to nie wiem na jakim faktycznie jestem poziomie uwzględniając tylko to z czego korzystam. Niby mam poziom 206 ale uwzględniając tylko używane statystyki to pewnie byłoby to gdzieś w okolicach 150-160. Tyle potrzebuję żeby przeżyć przy moich "ograniczeniach" co do rozgrywki, która mi się podoba.
I teraz pytanie, czy mogę się zastosować tylko do tych 2 punktów, a 3-6 mogę pominąć? Wydaje mi się, że nie bardzo :)
O ile krwawienia nie używam, to już mróz tak. Jednak czy aż tak często ten mróz widzę w działaniu. Cytując klasyka: Tak średnio bym powiedział. Tak średnio.
Wobec tego przy naprawdę ekstremalnym bossie, który sprawia mi olbrzymią trudność muszę w końcu sięgnąć po coś dodatkowego jeżeli nie chcę spędzić miesiąca na uczeniu się bossa. No w sumie mógłbym tak, tylko pytanie ile bym wytrzymał bossów w takim stylu? Ciężko to widzę. Potem tak. Gdy już będę miał za sobą całą podstawkę i dodatek, to będę mógł sobie maltretować jednego bossa i miesiąc. Ale teraz, gdy pierwszy raz przechodzę grę, to jednak nie chciałbym utknąć na jakimś bossie i zawiesić przygodę aż do jego pokonania. I tak co chwila aż do kolejnego bossa :) Moje pokłady cierpliwości nie są bez dna :)
Resetowanie statystyk - ani razu tego nie zrobiłem i na razie nie mam takich planów. Być może sytuacja w końcu mnie do tego zmusi, nie wiem tego. Jednak w planach tego nie mam na chwilę obecną. Zresztą w żadnej grze od FS tego nie zrobiłem. Lubię grać tym co stworzę w trakcie gry i liczyć się z konsekwencjami tego.
Super bosik. Od niego się zwykle dostaje w tyłek jak się tam idzie zaraz na początku DLC, a jak potem wraca to spokój. Okazuje się, że nie jest taki trudny, raczej dość schematyczny. Można nawet na upartego biegać wokół areny i baitować konkretne ataki, zwłaszcza te strzały. Do tego już na początku daje najlepszy zestaw zbroi w całym DLC i nawet grze jak dla mnie. No i zacny mieczyk jak ktoś lubi takie zabawki.
Ja na niego wpadłem jeszcze przed zebraniem pierwszego kawałka ostrodrzewa, więc dał mi niezły wycisk :)
Sposób na większość bossów to max agresywne podejście i max zwarcie.
W moim przypadku, to nic innego nie wchodzi w grę. Na odległość nie da rady, bo używam mieczy. W nieskończoność uciekać nie mogę, bo zaraz zrobię błąd i zginę. A jakoś trzeba ten pasek HP redukować :)
Zobaczymy jak thalar oceni po przejściu całości DLC.
Wydaje mi, że próbka tego co zobaczyłem nie powinna specjalnie się potem zmienić. Oczywiście poczekam z oceną na sam koniec. Jednak wstępnie jestem na tak. Nie widzę na razie specjalnych wad dodatku. Nie przeszkadza mi pusty teren. Gdybym 10 minut miał jechać bez niczego pod drodze to już bym dał minusa. Mam nadzieję, że takich pomysłów jednak nie zrealizowano.
A, że na razie wylewam swoje frustracje? Tak. Jednak i tak uważam, że w głównej mierze to problem jest ze mną, a nie z grą. Jednak nieznaczne poprawki bym zrobił na ten moment. Być może potem zmienię zdanie i powiem, że jest dobrze i narzekałem, bo byłem cienias. Pewnie tak będzie :)
*** Z mechanizmem skalowania z fragmentów ostrodrzewa vs inne mechnizmy częściowo masz rację, zobaczysz na koniec jak to wypada. Mi się ten mechanizm z błogosławieństwami nawet podoba. Natomiast rzeczywiście jego wpływ jest przeważający i po całości. To znaczy on wpływa od razu i znacząco i na obronę i na siłę ataku, niezależnie co tam masz w buildzie. W podstawce Twoja siła rażenia zależy i od levela postaci, dystrybucji statów, broni i jej poziomu, skalowania, zdobywasz kamienie, zdobywasz runy, wbijanie wyższych poziomów to tyle run, że najczęściej wymaga pokonywania coraz większych bossów, a kamieni zebranych po drodze starczy na 1-2 bronie i to też z przechodzeniem kopalń i innych lokacji, a jak chcesz wylevelować dodatkowe bronie to już musisz specjalnie kombinować lub kupować, a to znowu wymaga walk lub run, czyli też walk itp. itd. W DLC jest założenie, że znajdujesz fragmencik ostrodrzewa i masz flat++ po całości, a bez tego jesteś dość słaby bez względu na inne elementy. Do poziomu SB 16 można dobić praktycznie bez walki, bo leżą prawie w otwartym polu, ale do dalszych poziomów trzeba już pokonać czasem trudnych bossów, co jest bardzo OK. Na PCR mówi się, że potrzeba min. poziom 15, ale realnie 17-20. Kwestia balansu. Jak mówię, ja osobiście z tym problemu nie mam i rozumiem wybory twórców. Mogę Ci tylko powiedzieć o swoich wybranych doświadczeniach. W pierwszym przejściu doszedłem do PCR z dopieszczonym buildem na max, taki jak tam wtedy miałem, i na poziomie SB 11, i się odbiłem od bossa. Poszedłem do yt zobaczyłem gdzie są fragmenty, zebrałem, podbiłem do 18 i poszło dość szybko + broń specjalna. W drugim przejściu, eksplorując sobie dokładnie świat samodzielnie znalazłem się przez przypadek za zamkiem z Rellaną, naturalnie przechodząc skrót, o którym nie wiedziałem. Tam za zamkiem od razu skosiłem kilka tych fragmentów i to znacząco podbiło moją siłę bez walk z bossami. Potem jak się już zna świat to sam decydujesz czy chcesz po coś specjalnie lecieć czy nie, i ile. Oceniasz sobie sam.
*** A ja Ci mogę powiedzieć, że z Twoimi umiejętnościami, z Długim Mieczem +25 i odpowiednim poziomem błogosławieństwa Ostrodrzewa, na pewno sobie poradzisz bez specjalnych kombinacji :-) Co nie znaczy, że nie powinieneś sobie dopasowywać siły czy stylu z innymi elementami, dokładnie jak to teraz robisz, jak najbardziej.
*** Mam nadzieję, że nie odczytałeś, że to Ty powinieneś się wstydzić tego co masz w Wyposażeniu lub z czego korzystasz. Tu chodzi o takie ogólne przypadki, że ktoś coś tam sobie dobiera bez większego pomyślunku. Z drugiej strony nie powinieneś zakładać, że jak ktoś sobie dobierze optymalnie same talizmany i eliksir, to mu gwarantuje pokonanie bossa na 5 hitów. No tak to nie działa. To bardziej w stylu czy chcesz coś mieć +10-15-20% czy nie. Ja np. mam zasadę zadawania obrażeń na 5-10% HP bossa jednym atakiem, zwykle bliżej 5, + cały repertuar ataków bossa w walce. Niżej to niewiedza, wyżej to nuda. Ja osobiście z talizmanów i eliksiru korzystam zawsze. A poza tym z niczego, czasem ze Złotej Przysięgi. Bardziej kieruję się zasadą jednego przycisku, z czystej wygody. Czyli przed walką z bossem jeden przycisk (typu piję eliksir) i do boju. Gdybym miał powtarzać jakieś buff, buff, buff z przełączaniem i klikaniem przed walką, dziesiątkami walk, to już lepiej to zrobić dłużej ale wygodniej, czyli znowu lenistwo ;-)
*** Co do builda, który przedstawiłeś. Jak masz tam jakiś zamysł i Ci pasuje jak się sprawuje to super. Poza tym możesz oczywiście stosować wszystkie metody 1-6, o jakich napisałem i które sam dobrze znasz. Nie będę komentował Twoich talizmanów czy eliksiru, bo to zależy. Ale odniosę się do podstawowych statystyk. Tu jestem trochę zdziwiony. Ale komentarz może wynikać z braku zrozumienia Twojego zamysłu i co Ci się sprawdza. Na oko oczywiście taka dystrybucja statystyk jest bardzo nieoptymalna. Zwłaszcza, że grasz tylko, czy głównie Długimi Mieczami, nie wiem czy standardowymi, wymyślnymi, ciężkimi czy wysokiej jakości. Zakładam, że zostałeś przy Standardzie i wybrałeś przez to STR 30 | DEX 50. Mówię tu o bazie bez mrozu itp. Dalej rozumiem zamysł jest taki, że chcesz pewnie stosować różne "zaklęcia" stąd wbijasz też w INT|FAITH|ARC. Fajnie, tylko to pozostawia Cię raczej dość słabym (pojęcie względne), zwłaszcza na DLC. Masz wszystko, ale nic naprawdę dobrego. Ja bym od razu się w czymś wyspecjalizował. Witalność na 60. Umysł OK, tu nie potrzebujesz. Wytrzymałość widzę dość wysoka - nie wiem czy tyle potrzebujesz staminy czy ta zbroja tyle wymaga, ale powiedzmy OK. Z pozostałych to ja bym np. dał Zręczność 80 i affinity wykwintne lub Siła 80 i affinity ciężkie, zakładam, że przy Zręczności Długie Miecze się lepiej skalują. DEX tylko 40 | STR tylko 40 i affinity wysokiej jakości nie da raczej tak dużego skalowania, a affinity Standardowe i DEX 50 | STR 30 będzie chyba najsłabsze. Tak piszę z głowy i się mogę mylić. Tak, że nie bierz tych słów za pewnik, tylko jako takie głośne myślenie boku. Co do pozostałych to ja bym się zdecydował na coś jednego - np. albo Inteligencja - magia - mróz, albo Mistycyzm i krwawienie, aby to nabrało jakiegoś sensownego powera. Z takimi wartościami jak teraz można grać jak chcesz, ale to na pewno nie jest optymalne. Tutaj dam Ci przykład mojego profilu LV 320 NG+7, gdzie kiedyś próbowałem za wszelką cenę zbudować uniwersalny build pod wszystkie bronie i efekty, bez respecu, z softcapami na potrzebnych statystykach i nie dało się. 320 to jeszcze za mało, z czegoś trzeba było zrezygnować - Inteligencji czy Wiary czy Mistycyzmu. Natomiast JESZCZE RAZ, dzielę się tylko swoimi doświadczeniami i stylem. Jeżeli się dobrze czujesz z tym w co grasz to najważniejsze. Stosujesz swój zestaw zasad i one mnie jak to mówią ani ziębią ani grzeją, tzn. ani nie robią wrażenia, ani nie dziwią. Jeżeli świadomie przyjąłeś taką dystrybucję lub jakiś konkretny sposób gry to OK.
*** Gdybym 10 minut miał jechać bez niczego pod drodze to już bym dał minusa.
Aby nie było wątpliwości, ja dałem temu dodatkowi 10/10 jako jeden z niewielu :-) Ale z ciekawości "gdybyś 10 minut miał nie jechać ale IŚĆ bez niczego po drodze" to dałbyś dodatkowego minusa ? ;-) ;-) Bez spoilerów.
*** Mam nadzieję, że nie odczytałeś, że to Ty powinieneś się wstydzić tego co masz w Wyposażeniu lub z czego korzystasz.
Akurat jestem już w życiu na etapie, gdzie nie za specjalnie przejmuję się opinią o mnie :) Jednak na potrzeby dyskusji i pewnego zrozumienia mojego stylu gry wyjaśniam pewne rzeczy, bo inaczej można nadawać na różnych falach i mieć zgrzyty. A tego staram się unikać. Lepiej mi się żyje gdy każdy nawzajem przynajmniej w małym stopniu stara się zrozumieć drugiego. To naprawdę pomaga. Przekonałem się wiele wiele razy i od tamtej pory staram się tak robić.
Wracając do wątku...
Nie dziwię się, że wygląda to nieoptymalnie, bo gdybym sam coś takiego zobaczył u innej osoby, to pewnie odniósłbym podobne wrażenie :)
Żeby lepiej zrozumieć jak prowadziłem postać w podstawce i teraz w dodatku to podam w skrócie:
1. witalność gdy dobiłem do 30 to długo tak grałem. Może było tak z pół gry? Jakoś tak. Potem gdzieś przy wejściu do Leyndell zacząłem powoli podbijać do 42 i z takim poziomem dobiłem w okolice końca podstawki. Dopiero gdzieś przed jej końcem podniosłem do 50. Na razie nie planuję więcej ale czas pokaże na ile słusznie.
2. Siła przez większość gry była na poziomie 12, bo do czegoś to potrzebowałem już nie pamiętam, chyba jakiś miecz testowałem. Potem znowu coś chciałem testować i podniosłem do 16. Też było to bez sensu, bo za każdym razem wracałem do moich mieczy, które wymagają: 10 siły, 10 zręczności :)
3. Potem chyba miecz Nocy i ognia mnie zafascynował (przeszło mi) i tam znowu musiałem podbić do 24 zarówno inteligencję i wiarę. Też bez sensu ale już zostało, bo wróciłem do moich mieczy.
4. Wytrzymałość - zawsze mi brakuje staminy, tak wiem cienki jestem, więc poszło tak dużo. A, że przy okazji niektóre ubrania wymagały jej podbijania, to się dobrze składało. Ambitny plan był taki żeby zejść na fikołki najlżejsze ale nic z tego nie wyszło, bo jeszcze tak dobry w fikołkach i unikach bez lepszego ubrania to ja nie jestem.
Jak więc widać, gdyby nie moje testy różnych mieczy, to mógłbym w ogóle przydzielać te punkty np. tylko w umysł, bo i tak nie korzystam z PS. Po prostu coś musiałem rozwijać, bo bieganie z taką ilością runów to proszenie się o kłopoty. No i tak sobie rozwijałem na daną chwilę coś, co było potrzebne żeby użyć tego czy owego. A, że na końcu i tak wracałem do zwykłych prostych długich mieczy, to już inna rzecz :)
Czyli jak się można domyślić z opisu, to tak naprawdę specjalnie staram się nie rozwijać postaci i świadomie robię to źle. Efektem ma być jak najmniejsze maskowanie moich niedociągnięć.
Nie robiłem resetowania statystyk, bo na razie nie odczuwałem takiej potrzeby. Dzięki temu bym ogromnie zmniejszył ilość zgonów. Może wtedy nie dziwiłbym się, że ktoś przeszedł tego czy owego bossa za 1 czy 2 razem, a ja dopiero za ... razem. Pewnie tak by było :)
Tak jak napisałem nałożyłem sobie pewne ograniczenia, które u większości osób nie znajdą zrozumienia, a raczej uśmiech politowania. Staram się jak najmniej punktów przydzielać żeby tak jak piszesz zobaczyć więcej ataków u bossów, a właściwie to wszystkie ich ataki. Poza tym jak już wspominałem lubię wyzwania. Dodatkowo marzy mi się żeby kiedyś spróbować RL1, a być może i RL1+0. Marnie to widzę ale kto wie? Jeżeli teraz bym maskował moje cienkie umiejętności i niedociągnięcia statystykami, to potem miałbym ogromny szok gdybym zaczął swoich prób przy RL1. Nie uśmiecha mi się terapia szokowa, więc już teraz próbuję się powoli do tego przyzwyczajać.
Swoją drogą bardzo dobrze mi się gra tym co zbudowałem. A nawet powiedziałbym rewelacyjnie. Czasami nawet trochę za łatwo, choć są momenty, że czasami ledwo nadążam. Ale właśnie dzięki temu mam niesamowitą frajdę. Wiem, że można by większość punktów pozabierać z większości cech i wrzucić to w 1-2 cechy na max, czyli twardej granicy. Wiem i świadomie tego nie robię :)
Być może będę do tego zmuszony. Być może, bo nie wiem co mnie czeka i jak mną to wszystko pozamiata. Być może będę musiał przystąpić do wprowadzania zmian już na poważnie. Ale na razie jakoś mi się udaje pomimo świadomie, podkreślam to słowo: "świadomie", nieoptymalnego rozdysponowania punktów.
Dlatego po raz pierwszy od początku grania w ER zacząłem już chodzić z mieczem na błyskawice + w zapasie z płomieniem. W lewej dalej mam mróz, a w prawej te 2 w zależności co będzie na daną chwilę lepiej się sprawować.
Pierwszą zmianę musiałem wprowadzić tylko raz w podstawce i tym powodem był Placidusax. Ale cała podstawka poza nim była zrobiona na tak samo nieoptymalnych statystykach, przy mieczach fizyczny+mróz, i z moimi pozostałymi ograniczeniami.
Drugi raz zmianę wymusili już: Rellana, Tańczący lew i ten olbrzymi misiek Ralva w lesie. I w sumie już zostawiłem ten miecz z błyskawicami.
Teraz jasne już jest skąd moja frustracja, prawda? :)
Tak czy inaczej, żeby nie było. Nic nie robię na siłę, nic nikomu nie chcę udowodnić, niczym się nie chwalę jakby co, bo takie pewnie można odnieść wrażenie. Absolutnie nie. Po prostu piszę o moich narzuconych przez siebie ograniczeniach, bo wam jest łatwiej mnie zrozumieć. I dzięki temu jakoś mogę się tu udzielać. A przynajmniej mi bardzo miło się tu wymienia doświadczenia i spędza czas :)
I żeby nie było: nie narzucam innym jak mają grać. I jak najbardziej rozumiem, że innym taki rodzaj gry jaki sam sobie ustaliłem najprawdopodobniej nigdy nie podejdzie. I raczej nie spotka zrozumienia... no może poza jakimiś wyjątkami :)
Ale z ciekawości "gdybyś 10 minut miał nie jechać ale IŚĆ bez niczego po drodze" to dałbyś dodatkowego minusa ? ;-) ;-) Bez spoilerów.ustaliłem najprawdopodobniej nigdy nie podejdzie. I raczej nie spotka zrozumienia... no może poza jakimiś wyjątkami :)
Chyba wiem co chcesz mi przekazać :) Zobaczymy na ile to będzie w ostateczności nudne i długie. Poczekajmy :)
Ale raczej nie odejmę punktu. Ja nawet nie odejmę punktu za Rellanę i jej przesadzone ataki. Po prostu wyrzuciłem trochę z siebie ale tak naprawdę to i tak wiem, że problem leży po mojej stronie. Pewni bossowie są przesadzeni i nie mamy adekwatnych możliwości reagowania na nich w podobnym stylu co oni. Tak, przyznaję. Jednak i tak cienki jestem, i nie obniżę przez to mojej oceny. Jeżeli ER nie odstawi naprawdę jakiejś katastrofy w dalszej części gry, to zarówno podstawka jak i dodatek dostaną ode mnie 10/10. Nie ma znaczenia ile się będę denerwował, ile frustracji tu z siebie wyrzucał, ile .... zgonów zaliczę. I tak problem leży po mojej stronie. Wiem o tym i nie próbuję zakrzywiać rzeczywistości. Gdyby mi to naprawdę nie pasowało, to bym to rzucił i zagrał w coś innego :)
Przepraszam ale nie mogę poprawić pewnego błędu, którego wcześniej nie zauważyłem. Przy ostatnim cytowanym fragmencie niechcący musiałem coś zamieszać i połączyło się to z kawałkiem mojego zdania. Po zdaniu "Bez spoilerów" dodało fragment mojego zdania.
Aha ... pominąłem miecz na fizyczne, bo pytałeś. Aktualnie jest "Wymyślny" ale "Wysokiej jakości" daje dokładnie te same rezultaty. Standardowy nie, bo kilkadziesiąt punktów mniej. Tego nigdy nie miałem ustawionego. Pozostałe miecze to odpowiednio względem żywiołu, bo tam się nie da ustawić "Wymyślny" itp. tylko "Błyskawice", "Płomień", "Zimny", itd.
Czekamy zatem z zainteresowaniem na kolejne relacje :-)
OK :)
Tak na luzie, 2 dziwne śmierci jakie właśnie zaliczyłem:
1. Fort Napomnienia - skorzystałem z duchowego wiru i wskoczyłem na pewną część zewnętrzną murów. W środku fortu przez zlekceważenie pewnej rzeczy zginąłem. OK, wrócę po runy, bo 120.000 tam było. Jadę od ogniska, dojechałem do wiru. Najpierw zeskok. Udało się. Teraz wyskok na wspomnianą wcześniej część murów. Wyskoczyłem i lecę. W trakcie lotu moja postać sama zrobiła coś w rodzaju: "A zejdę sobie z wierzchowca. Co mi tam". Wierzchowiec zniknął spode mnie. Ja oczywiście skorzystałem z grawitacji. Niestety kosztem 120.00 runów, bo przecież właśnie po nie jechałem.
2. Tłumiąca kolumna - podchodzę do windy i staję na przycisk na środku. Winda ruszyła. Jak to zwykle bywa podchodzę do krawędzi i spoglądam w dół pod windę, czy przypadkiem nie ma tam zejścia. Podszedłem na tyle na krawędź, że bałem się już w ogóle ruszać. "A poczekam sobie aż dojadę na górę i będzie dobrze". Nie, nie było. Winda dojechała na górę, a ja zostałem gdzieś w teksturach zaraz przy szczycie wieży. Próbowałem dać krok w bok. Nie da rady. Podskoczyć. Też nie da rady. No to zrobię fikołka. Nie wiem czy to przypadek, czy co ale poskutkowało to moim zgonem w miejscu gdzie stałem.
Takie relacje dzisiaj. Wszystko udokumentowane :)