Elden Ring | PC
Gorna polowa 10/10 u mnie. Edytowane czy nie. ;)
Spokojnie mogloby byc jako screen promocyjny na stronie gry, Steamie czy pudelku.
Fajnie wyszedl efekt ze niby patrzysz na normalnego czlowieka, ale jednak cos chyba tutaj jest nie do konca tak, jak powinno byc. ;)
Poprosze Astela albo Maliketha (albo obu!). ;)
Myślę, że łatwiej fotografować ważki na wietrze, niż Godricka
Mniej chętne do pozowania jest jednak lwiątko. ;) (A poza tym jest spory problem z algorytmami kolizji grzywy).
Godrick z kolei robi świetne miny i urozmaica występ efektami pirotechnicznymi, ale sala taneczna jest tak upstrzona różnymi pierdołami, że ciągle zlewa się z tłem. Albo nie mieści się w kadrze, jak macha tymi wielkimi łapami. :P
Obok dwa przykładowe odrzuty...
Poprosze Astela albo Maliketha (albo obu!). ;)
Idę spokojnie przez NG+ i na pewno w końcu się nimi zajmę. ;)
Gorna polowa 10/10 u mnie. Edytowane czy nie. ;)
Fajnie, że wyszło. Zdjęcie jest "edytowane" niemal wyłącznie "w grze" (w samym silniku za pomocą odpowiednich narzędzi do trybu fotograficznego zatrzymuję w wybranym momencie akcję, ustawiam kąt widzenia, wartość ogniskowej, ewentualne rozmycie tła i pierwszego planu; ale o pozę zmatowieńczyni i Godricka muszę już zadbać w czasie "prawdziwego" tańca na arenie). "Wywoływanie" ogranicza się zazwyczaj do kosmetycznych zmian w zakresie parametrów ekspozycji (żeby scena nabrała nieco więcej trójwymiarowości).
Sobota, poranna kawka z ER, speedrun NG+1 Level 1 Easy Mode, Lodowa Włócznia + Gwiezdna Pięść + Żołnierze Radahna.
Po 1h 7 min byłem w Stolicy, po 1h 31 min stoję przed areną Ognistego Olbrzyma i boję się wejść, jak go nie zabiję za pierwszym razem, to potem psychologicznie do os*anej śmierci ;-) Idzie łatwo bo zdecydowałem się na prostego summona i brak stresu, NG+2 będzie bez :-) Przerwa. Jutro przy porannej kawce Part II. Ilość prób na przeciwnikach i bossach do tej pory:
* Za 1-szym razem: Margit, Godrick, Red Wolf of Radagon, Draconic Tree Sentinel, Gofrey Złoty, Morgott
* 2 próby: Tree Sentinel w Limgrave, początkowy stresik :-) i Moongrum Carian Knight przed Rennalą :-o
* 3 próby: Rennala 1-sza faza, chciałem ją na siłę zrobić w jednym cyklu i tak wyszło, 2-ga faza za pierwszym razem
xandon, Ty chyba jesteś niepracującym dzieciakiem, masz tak dużo wolnego czasu na te swoje długaśne wysrywy...
Lubię cię Jarek, chyba dzięki Dark Souls 2 :-)
W zaufaniu powiem ci, że przechodzenie Elden Ring na level 1 to jest prawie jak doświadczenie Dark Souls 2, szczerze :)) Dlatego to robię i ze świadomości, że czytasz moje posty.
W kwestii wolnego czasu. Mógłbym ci zdradzić parę patentów. Zacznij od tego, aby nie farmić bezsensownie tego ptaka pod pałacem Mohga, aby dobić do levelu 713. Bo to wyjątkowo mało inteligentne i czasochłonne zajęcie. O boźe, nie błysnąłeś. Zastanów się na spokojnie czy na pewno najważniejszy w ER jest 713. A jak będziesz chciał sobie pofarmić miliony run w tym miejscu to zaczekaj na miecz od EB, jedno machnięcie AoE zabija wszystkie moby, a najlepiej jeszcze na NG+, wtedy dostaniesz za te moby dużo więcej i jednym machnięciem miecza zgarniesz tyle run, że ci się w kieszeniach nie zmieści. I tak ci zejdzie do końca roku z tym 713, ale przynajmniej nie będzie to tak bezsensowne. Przejście ER to dla mnie 3h czasu i jedna kawka. Nie gram PvP, za słaby jestem, szacun.
Wysrywy piszą mi się jakoś same, tak kapie z palca po prostu, ku nieszczęściu innych, wiem, ale mnie akurat to nic nie kosztuje.
Jak masz jeszcze jakieś pytania to dawaj. Wyjaśnijmy wszystko co cię tam męczy, zamknijmy temat i będziemy to mieli za sobą. Alternatywnie EOD.
Dark Souls 3 jest zdecydowanie lepszą grą aniżeli Elden Ring. Pusty świat, wyglądający niezwykle archaicznie, sporo błędów technicznych, doczytujące się w ostatnim momencie tekstury, niezrozumiała i zagmatwana fabuła, fatalne PvP. FromSoftware o wiele lepiej wychodzą gry w tak zwanym świecie zamkniętym, korytarzowym. Moja ocena dla ER to 6/10. Pewnych niedociągnięć nie sposób wybaczyć, a osoby, które tutaj na forum wychwalają grę pod niebiosa - te opinie są dla wielu innych graczy niezrozumiałe i nielogiczne, no ale cóż, każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie
Dzieki za to, ze sie zarejestrowales specjalnie po to aby nam to przekazac.
cóż, każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie
niestety...
Cos ostatnio jakis trolling sie wzmogl i dzieciaki aka ten jarekgruszka wyzej powylazily trolowac. ;)
Fanatyk - minusy tej gierki są powszechnie znane i nikt z tym nawet nie dyskutuje :).
Minusy:
- kiepska optymalizacja: gram na PS5 i potrafi przymulić w trybie wydajności.
- glitche, o których wspominasz
- doczytujące się tekstury itp.
Kwestie neutralne:
Kwestią otwartego świata... generalnie zgadzam się, że liniowa rozgrywka narzuca lepiej tempo i pozwala na zamkniętą reżyserię przygody. Natomiast skoro ten otwarty świat już istnieje, to kilka jego plusów: faktyczna eksploracja. Startujesz z białą kartą i jest tam eksploracja, a nie lista zakupów do odhaczenia, jak w większości gier z otwartym światem. Prawie nikt nie robi w ten sposób gier, a te konkretne rozwiązanie to strzał w dziesiątkę.
Czy "soulslajkom" potrzebny jest otwarty świat? Nie obraziłbym się na jakąś nową, liniową produkcję, ale otwarty świat w ER działa. Nie zgadzam się, że jest pusty, chyba, że z perspektywy speedrunnerów, ale to inna bajka.
Fabułka. Sposób jej przedstawienia nie odbiega od Soulsów, wręcz bywa mniej enigmatyczny, ale może wydawać się zagmatwany przy tak wielowątkowej epopei. Było krytykowane wiele razy. Mnie ta forma odpowiada, znam postaci i świat od podszewki. Niektórum, którzy wystawili ER wysoką ocenę - nie podobał się ten aspekt. Peace.
Teraz plusy, w porównaniu do DS3:
+ dual wielding/power stancing, które wcześniej istniało tylko w DS2. Jest świetne.
+ mnogość buildów. Żadna inna gra od FS nie może się poszczycić taką ilością działających buildów. Mając zoptymalizowane ścieżki przechodzenia tytułu, masz potencjał na przepotężne replayability.
+ bossing. Kocham walki w DS3: tancerka, Lothric, Demon Prince, Friede, Gael, NK, Pontiff, Abyss Watchers, to jedne z moich ulubionych walk w całym gatunku. Doceniam, że bossowie w DS3 nie wysadzają planszy w powietrze gigantycznym AoE. Natomiast preferuję bossing w ER: to, że bossowie nie mają stałego tempa.
+ TOGETHAAAA
+ jest papież żółw.
Filozoficznie
DS3 jest lepsze od ER :-) ER jest lepsze od DS3 :-) Obie odpowiedzi prawidłowe. A dla kogo?
Korytarzowy świat jest lepszy niż otwarty. Otwarty świat jest lepszy niż korytarzowy. Racja. A dla kogo?
BMW jest lepsze od Mercedesa. SUV jest lepszy coupe. A dla kogo?
Masz wybór w zależności od tego co lubisz.
Osoby, które wychwalają Elden Ring najczęściej nie piszą, że jest lepszy od czegoś tam, tylko, że po prostu uwielbiają Elden Ring i dlaczego. Nie ma w tym nic dziwnego. Ty z kolei wyskakujesz w pierwszym zdaniu swojego debiutu, że DS3 jest lepsze niż ER... OK, no i...? Rozmawiają dwie panie przy stole, jedna mówi - moja córka świetnie mówi po angielsku, druga odpowiada - ale moja córka mówi lepiej po angielsku od twojej córki, OK - ale ja mówię o swojej córce, świetnie się dogaduje po angielsku.
Merytorycznie:
Otwarty czy korytarzowy świat to jest kwestia konwencji twórców i preferencji graczy a nie lepszy czy gorszy. Obie mają swoje wady i zalety. Nintendo wypuściło Zelda BotW i "otwarty świat wszystko popsuł", bo nie ma już tych słynnych wielkich i skomplikowanych legacy dungeonów z super bossami w środku i na końcu, tylko pusty, otwarty świat z jakimiś kapliczkami. GOTY 2017. FromSoftware wypuściło Elden Ring i "otwarty świat wszystko popsuł". 500 x GOTY 2022. Podobnie można debatować czy świat jest pusty czy nie. Skoro jest pusty to co ci wszyscy gracze, których widzisz tu lub na yt robią w nim przez setki godzin? Ja akurat mogę powiedzieć, że w równy sposób podobają mi się obie konwencje, z lekką przewagą otwartego świata. Od mojego nastroju zależy czy wolę zagrać w Elden Ring czy któreś z Dark Souls. Ciebie nie zachęcam wcale do Elden Ring ale polecam np. grę Lies of P jeżeli lubisz świetne korytarzowe produkcje o jakości gier z serii Dark Souls. Niektóre zalety otwartego świata Elden Ring:
* w otwartym świecie ER możesz sobie sam wykroić liniowe doświadczenie DS, w drugą stronę nie
* rewelacyjna eksploracja, wolność, swoboda, naturalność
* świat jest tak pusty lub pełny jak tego chcesz
* obiektywnie nie jest pusty tylko naturalny, a do jego przemierzania masz najlepszego konia w grach ever
* jeżeli będziesz korzystał z wszystkich możliwości gry np. tworzenia to zobaczysz jak ważne są drobiazgi
* możliwość wyboru co i ile chcesz w grze zrobić, ścieżka krytyczna jest szybka i krótka, reszta zależy od ciebie
* możesz zupełnie ominąć całe krainy, które cię nie interesują
* brak frustracji i ścian z bossami, zawsze można pójść inną drogą lub w innej kolejności
* zamiast trenować jednego bossa 50x w zamkniętym korytarzu można iść poćwiczyć mechaniki gdzie indziej
* ogólnie zawsze jest jakiś progres
* otwarty świat daje twórcom możliwość umieszczenia różnych wersji bossów do stopniowego ćwiczenia
* w NG+ możesz od razu polecieć tam gdzie chcesz, bez uciążliwego powtarzania wszystkiego po drodze
* bardzo przyjemne speedruny, w tym możliwość własnego "boss rush mode"
Nie odnoszę się do bolączek technicznych, o których wspominasz, bo sam gram na konsoli XBOX, zarówno XSX jak i Series S, i od premiery nie narzekam, ale mam zwykle małe wymagania techniczne. Ważne, ze gra ma fenomenalny art style, nie doświadczyłem błędów technicznych czy gameplayowych przeszkadzających mi w doświadczeniu.
Łapka w górę za DS3 - sam uwielbiam tą grę :-) Generalnie podejście "i to i to" jest lepsze niż "albo to albo to" ;-)
Właściwie zgadzam się ze wszystkim. To jest mój kolejny playthrough i wyobraź sobie, że dopiero pierwszy raz zboczyłem ze ścieżki na Płaczącym Półwyspie i zobaczyłem, co tam jest. Sporo jeszcze nie odkryłem.
Ta wolność to coś, co w grach cenię najbardziej. Później jeszcze w osobnym poście odniosę się do tego, bo poniżej ktoś zainicjował temat ;)
Ogólnie w grach od FromSoftware pewne rzeczy i mechaniki są według mnie nieakceptowalne. Podam ogólne przykłady: potrzebna i ważna fabularnie rzecz znajduje się w czwartym od lewej korytarzu, na dolnym pietrze lokacji, w ukrytej za kamieniem skrzyni. Często idzie coś takiego przeoczyć i bez poradnika wówczas ani rusz. Albo skąd mam wiedzieć, że po dotarciu do jakiegoś miejsca lub otrzymaniu jakiejś rzeczy mam się cofnąć do danego npc-a, żeby pociągnąć dalej jego wątek - ponownie bez poradnika ani rusz. Dostanie się do dlc w Bloodborne albo do Zamku Cainhurst- trzeba spełnić kilka warunków i ponownie bez poradnika ani rusz. Zdobywanie pierścieni lub awansowanie w przymierzach - wymagany jest poradnik. Iluzoryczne ściany, ukryte przejścia - tak, trzeba używać poradnika. Taka też zagwozdka - kto tworzy te poradniki? Na pewne rozwiązania nie wpadłby żaden gracz na świecie, więc tworzą je chyba sami twórcy gier lub podsyłają jakieś szkielety solucji samym graczom. Pewne elementy gier typu souls są dla mnie... nazwę to bez owijania w bawełnę - CHORE. Mimo to uważam serię Dark Souls za bardzo dobrą
Mam banalne pytanie, a nie moge znalezc odpowiedzi. Ile trzeba mieć siły, zeby móc wziąć halabardę wymagającą 30 siły w dwie łapy, bez kary do obrazen?
To prawda Fanatyku. Należy iść ścieżką rozumowania twórców gry, każdy quest rozwiązywać z założeniami tkwiącymi w ich głowach. Jeżeli się tego nie zrobi to jest się wówczas "karanym" - zadanie zostaje zepsute, nie otrzymujesz cennego przedmiotu lub gestu i grę trzeba powtarzać już z poradnikiem. Nie wszyscy chcą poświęcać dziesiątki lub setki godzin na kolejne przejście. Mega totalny absurd. Przecież nikt normalny nie będzie podchodził do każdej ściany w grze, żeby sprawdzić, czy jest ona iluzoryczna, czy jest za nią ukryty korytarz. Nie potrafię tego wytłumaczyć skąd takie nielogiczne podejście u pracowników i twórców studia FromSoftware
Trochę się z tym zgadzam. ER to chyba pierwsza gra, przy której po pewnym czasie już regularnie sięgałem do poradnika. Choć w taki sposób, żeby sobie jak najmniej psuć zabawę: tzn. przechodziłem daną część mapy, dany zamek czy grobowiec, a dopiero później czytałem o tym, co można tam znaleźć/zrobić, i ewentualnie wracałem, żeby wszystko "wyczyścić".
Często jakieś "alternatywne" drogi czy pomieszczenia można odnaleźć, uważnie (ale to BARDZO uważnie) obserwując otoczenie (np. całą sekwencję z "niewidzialnymi" ścieżkami w powietrzu w jednym z grobowców, której istnienie sugerowała rozwalona balustrada razem z odległym światełkiem w ciemności), ale pewne rzeczy to rzeczywiście ostre przegięcie (np. iluzoryczne ściany). Również sam sposób interakcji z NPC-ami i posuwania ich wątków do przodu (o czym już pisałem) woła o pomstę do nieba. O ile odjechane pomysły eksploracyjne można wybaczyć (a nawet dostrzec w nich pewien urok), o tyle kwestia rudymentarna (bo na niej opiera się fabuła) dotycząca wątków poszczególnych bohaterów gry zasługuje na krytykę.
Dodam od razu: liczne wady ER nie przyćmiewają jednak zalet. To znakomita porcja rozrywki, która przypomina o świetnych produkcjach z czasów, niestety, minionych. Zdecydowanie warto w tej grze poświęcić się uważnej eksploracji. Nagroda czeka na każdym rogu. ;)
xandon, odniesiesz się do ostatniego wpisu Fanatyka? Ciężko będzie wziąć w obronę FromSoftware, gość ma rację w tym, co napisał
Er łącznie niewidzialnych ścian ma tyle, co ds3 w jednej lokacji. Zresztą ukryte lokacje są nie tylko domena tej marki ale w ogóle metroidanii.
Co do npc to tak, ich rozlokowanie mogłoby być lepsze ale i tak jest lepiej niż w poprzednich grach w których pojawianie się danych np ów było chyba całkowicie losowe. W er tak naprawdę większość np ów posuwa się razem z graczem.
Ogólnie w grach od FromSoftware pewne rzeczy i mechaniki są według mnie nieakceptowalne.
Ogólnie się nie zgadzam, ale tu mówimy ogólnie :-)
Podam ogólne przykłady:
Tu mowa o kwestiach enigmatycznego progresu fabularnego, questów, NPC, ryzyka pominięcia czegoś ważnego, kilku nieoczywistych warunków, iluzorycznych ścian, wymagania poradnika czy zewnętrznej pomocy. Nie zamierzam tego bronić, rozumiem takie zarzuty, masz rację. Ale nie jestem też chyba najlepszym adresatem do takiego pytania. Wydaje mi się, że są w tym wątku dużo lepsze i bardziej doświadczone osoby w tym temacie. Weź przykład bardzo doświadczonego gracza Bukarego, który właśnie niedawno przeszedł całkiem dokładnie ER. Wydaje mi się, że te aspekty były/są dla niego istotne i je również podobnie skrytykował. Ja to rozumiem. Weź przykład bardzo doświadczonego gracza Kwisatz_Haderach, w tym w grach FS, on ma zupełnie odmienne zdanie i ta "chora" konwencja jest dla niego dużą zaletą. Ja to rozumiem. Wybrałem akurat tą dwójkę bardzo doświadczonych graczy, wśród kilku innych bardzo doświadczonych tu obecnych, bo między nimi akurat odbyła się niedawno ciekawa dyskusja dokładnie o tym. Czyli znowu to jest trochę kwestia indywidualna, ale trudna do przekonania kogoś, że może mieć fun z takiej konstrukcji jak mu nie podeszła. Jest na pewno dość nietypowo, to fakt. Jeżeli pytasz konkretnie o moje zdanie:
* Podchodzę do tego pragmatycznie z nastawieniem: ten typ tak ma
* Moje priorytety w grach FS to w kolejności: (1) walka i buildy, (2) eksploracja, i dopiero (3) lore i fabuła
* W grach podobają mi się nietypowe formuły i narracje, które można zrealizować tylko w grach, a nie np. filmowo
* Zawsze najpierw gram sam, a potem patrzę ewentualnie do poradnika lub walkthrough
* Generalnie lubię detektywistyczną pracę własną, ciekawi mnie nawet co pominąłem
* Nie widzę nic złego w korzystaniu z poradników
* Jeszcze ciekawsze jest wspólne doświadczenie wirtualnego community i podglądanie innych
* Od czasu swojego pierwszego DS3 przechodzę te gry zawsze kilka razy i nie stresuję się pominięciem czegoś
* Kolejne przejścia są bardzo szybkie i nie pochłaniają czasu, robię je bo lubię, i wtedy sobie uzupełniam
* Zgubione początkowo questy czy kawałki lore - no problem z moimi priorytetami i podejściem
* W jednym z pierwszych patchy do ER dodano dla ułatwienia znaczniki NPC na mapie ! :-o :-)
* Ogólnie to wszystko razem wzięte jest ciekawym doświadczeniem, nie nazwałbym żenującym czy chorym
Jedyne co mnie irytuje to czasem nie sama narracja czy progres fabularny w grze, ale te wielogodzinne poradniki lore na yt wybiegające poza fakty w wielowątkowe przypuszczenia czy dywagacje własne ich autorów. Twórcy celowo pozostawili różne niedopowiedzenia w lore gry, ale te dywagacje potrafią mnie czasem znudzić, wyłączyć lub zirytować.
Na pewne rozwiązania nie wpadłby żaden gracz na świecie
Nie doceniasz zbiorowej inteligencji graczy na świecie :-)
Strasznie ciekawe rzeczy piszecie. Trochę inaczej konsumuję gry.
To, co jest faktem: FS stosuje mozaikową budowę fabuły i świata - są to ukryte przed graczem puzzle. I można tego nie lubić lub można lubić. Ja lubię. To wynika ze sposobu, w jaki gram w gry ogólnie.
Zazwyczaj we wszystkich grach interesuje mnie gameplay. Fabuła jest drugorzędowa, natomiast w momencie, gdy gameplay mnie zachwyci, zaczynam wciągać się w gierkę całościowo i chłonę ją fabularnie.
Tak było z ER - gry nie zrozumiałem dokumentnie, bo to była pierwsza gra tego typu. Szedłem przed siebie BEZ poradników. Domyśliłem się, że medalionami muszę aktywować jakąś windę. Gameplay i ten dziwny świat, te dziwne stwory, ten dziwny klimat, tak mnie zachwycił, że zacząłem drążyć, o co tam chodzi. I odkrycie - aa, ok, opisy przedmiotów. I tu będę z Wami szczery. Oczywiście, że obejrzałem z miliard filmików od Vaati z analizą lore po pierwszym przejściu. Oczywiście, że tak było.
Natomiast zupełnie inaczej konsumowałem już DS3 - całą fabułę zbudowałem sobie w głowie z opisu przedmiotów i szczątkowych dialogów. Jak się okazało - byłem cholernie blisko i większość wątków zinterpretowałem tak, jak reszta graczy. Lubię to, odpowiada mi to.
Teraz kwestia FOMO - to jest zjawisko, na które jestem odporny, bo uwaga:
1. Grając w BG3, trzymam się konsekwencji rzutów kością. Nie wczytuję gry ponownie, gdy "coś spieprzę". Bo co to znaczy spieprzyć coś w grze RPG?
2. Grając w Bloodborne, nie bolało mnie, gdy dotarło do mnie, co zrobiłem, zgadzając się na uwolnienie z rąk Ghermana ;).
3. Pominąłem masę ciekawego kontentu w ER. Jestem po którymś z kolei przejściu i niektóre rzeczy widzę pierwszy raz. I to mnie naprawdę cieszy.
4. W Stolicy Lyendell trafiłem na zagadkę z pomnikiem i brakowało mi cech na rzucenie zaklęcia. Nie chciało mi się robić respeca.
5. Gram trochę w Demon's Soulsy. Nie chce mi się robić wszystkich czarnych tendencji. Po prostu zrobiłem dwie, a pozostałe trzy zrobię kiedyś w przyszłości, jak zagram drugi raz. Kto wie, może coś ciekawego znajdę.
Fromsoftware komplikuje i ukrywa questy poboczne i zawartość opcjonalną. Natomiast progress głównych wątków jest bardziej oczywisty - w takim DS3 wręcz prostolinijny.
Doskonale rozumiem tych z Was, którzy takiego sposobu narracji nienawidzą. Zwłaszcza, jak ktoś próbuje ukończyc jak najwięcej.
A teraz powiem jedną ciekawostkę, co mnie doprowadza do furii:
Przeszedłem, skądinąd doskonałe God of War - gierki kocham pod każdym względem. Ale jest jedna rzecz:
- Atreus - tate... spróbuj przejść przez ten powalony korzeń
- hmm... może rozejrzę się tuu
- tate... spróbuj przeejść przez ten powalony korzeń
- ciekawe, czy za tamtym kamieniem była jakaś znajdźka
- TATEEEEE
Fromsoftware to jedno ekstremum, a to, co opisałem wyżej, drugie. Osobiście mniej by mnie denerwowało, gdyby standardem był popieprzony, nawet jak na fromsoftowe standardy, quest Lappa z Ringed City w DS3, niż to.
Wielu graczy jest perfekcjonistami i chce odkryć wszystko za pierwszym przejściem. Zwyczajnie nie rozumiem stosowania przez FS iluzorycznych ścian, rozbijania questów i łatwej możliwości ich zepsucia, przedstawiania fabuły w sposób szczątkowy, sporej ilości technicznych niedociągnięć. Odkrywanie wszystkiego powinno odbywać się naturalnie, gracz nie może iść myśleniowym szablonem jakiegoś scenarzysty. Dlatego gry tego japońskiego studia nigdy nie otrzymają ode mnie maksymalnej oceny
Ktoś tu wspominał o Dark Souls 2 - tak, są tutaj lagi online, ale jest też tutaj zdecydowanie najlepsze PvP z soulsowej serii gier
Ja też wspomniałem :-) Ale nie jako krytykę. Uwielbiam tą grę w przeciwieństwie do wielu fanów FS, dałem jej nawet 10/10, ale nie za PvP, bo nie gram nigdy PvP. Za wiele innych zalet, o których kiedyś szeroko pisałem. Słodka gra. No i prawdą jest, że dzierganie ER na level 1 i dzierganie DS2 mają ze sobą coś wspólnego. Czyli nie tylko klimat, buildy, powerstance czy nawet budowa świata.
Niedoścignionym liderem pod względem poprowadzenia fabuły oraz jeżeli chodzi też o soundtrack ze wszystkich gier, z którymi miałem styczność jest... Silent Hill 2. Absolutne arcydzieło <3 Posłuchajcie w wolnej chwili https://youtu.be/QFvt2cNSOaM?si=nKI4GMJUASo2xRrO ;)
W Dark Souls 2 platyna wbita, przejście bez umierania. Wszystkie przymierza wymaksowane, postać i ulubione bronie też. Stworzyłem potwora, który siał postrach w Żelaznej Warowni :)
Uuuu, ale tu mądrze piszą.
A ja wreszcie zacząłem i mniej jakiś kot bije :)
Może się tym razem nie odbiję od gierki FS
Żegnam się dzisiaj z Godrickiem i ruszam do innego zamku, a więc do albumu trafiają kolejne pamiątki taneczne.
Lepszy widok tutaj:
https://twitter.com/Bukary_Tatry/status/1766813610955726995
Bardzo fajne. Jesli juz bym sie mial do czegos przyczepic (a wiadomo ze musze;)) tym razem, to troche za bardzo wyprane kolory.
Ale talent do choreografii screenow masz spory. ;P
Tym razem moim faworytem jest screen #2, x pierwszej trojki. Ten z rozlozonymi ramionami i Godrickiem spogladajacym z miloscia (do naszych rozlozonych konczyn ofc).
tym razem, to troche za bardzo wyprane kolory.
Dzięki za uwagi! Ciekawa rzecz z tymi kolorami, bo akurat tutaj w ogóle nie ruszałem ani nasycenia, ani odcieni.
W grze czasem siądzie takie ponure światełko:).
Mam wrażenie też, że mój tv ożywia mocno obraz, bo wygląda to pięknie i dynamicznie, a na screenach zawsze żałoba :)
Ciekawa rzecz z tymi kolorami, bo akurat tutaj w ogóle nie ruszałem ani nasycenia, ani odcieni.
Dziwne. Moze i tak to wyglada. W sumie dawno nie gralem, wiec wspomnienia moga byc przeklamane. Ostatnio to gre widuje tylko na youtube.
Moze tez HDR odgrywa to spora role, bo ja go w monitorze nie posiadam. Juz o laptopie na ktorym siedze w tej chwili nie wspominajac, bo az sie dziwie ze on wogole ekran posiada. ;)
GoL podkreca jakosc newsow o grach FS (bo jest tez o DS3) przed premiera dodatku.
Fajnie sie czytalo.
Zadam tez tutaj to samo pytanie co tam:
Gosc ma w sumie racje, caly poczatek (intro, kaplica i przeniesienie postaci po walce z Graftet Scion) troche sie nie zszywa (hehe).
Od zawsze mnie nurtowalo pare pytan. Np.. gdzie jest przejscie do krainy i miescowek z sarkofagami/masowymi grobami w ktorej leza "martwi" tarnished i ktorym przechodzimy w pierwszej scence? Bo to ze w Chapel of Anticipation to sie nie spina wogole.
To jak zostali wygnani? Gdzie jest wyjscie/wejscie do Lands Between? ;P
Mozna prosic o link z dobra jakoscia? Zrobie sobie z tego tymczasowa tapete.
Super screen. ;)
Obejrzalem w calosci ten filmik z yt, o ktory pisze gol w newsie i tam rzeczywsicie jest poruszana ta sprawa, o ktorej pisze wyzej.
W pierwszych wersjach gry udostepnionych poza From Softem na mapie byl jakis "port", przypuszczalnie miejsce do ktorego przyplywali tarnished z "across the sea of fog" (doslowne morze i przyplyniecie z innej krainy, a nie metaforyczna brama czy cos).
Czyli w sumie caly poczatek gry jest sklejony tasma klejaca na szybko i wogole nie taki jaki "powinien" byc.
Co ma sens, bo to jest w grze wlasnie nie ma za bardzo sensu. ;)
btw. do teraz moja robocza teoria bylo ze tarnisjed (jakims cudem) budza sie w srodku Erdtree. Scenka gdy dostajemy nasza kuleczke z grace, ozywamy i przechodzimy przez szczeline swiatla, wyglada troche jakbysmy wychodzili w wydrozonego w srodku pnia na zewnatrz. ;)
Zawsze mnie ciekawilo czemu sam poczatek tak mocno nie trzyma sie kupy (zeby nie powiedziec wrecz, ze jest poprostu nielogiczny i bezsensowny), podczas gdy cala gra raczej nie ma z tym problemu.
Teraz mam wyjasnienie i moge wreszcie czekac na dodatek. ;)
Rzeczony filmik, jakby ktos chcial. W golowej wiedomosci tez jest.
https://www.youtube.com/watch?v=61uE9KI4KYU
"Speedrun" NG+1 Level 1 - podsumowanie
Międzyczasy (h:min):
1:31 - punkt łaski przed Ognistym Olbrzymem
2:09 - punkt łaski przed Malikethem
3:33 - pierwsze spotkanie z Elden Beast
5:00 - nadal zabawa z Elden Beast i przerwałem wyzwanie :-)
Ogólnie jestem bardzo zadowolony z tego przebiegu. Jestem tylko niedzielnym "speedrunnerem", a LV1 robię dopiero 2-gi raz. Zawodowcy robią to codziennie lub kilka razy dziennie. Do Olbrzyma szło świetnie, pomijając kilka drobnych błędów. Olbrzym padł w 3 podejściach. Zwykle jak go nie pokonam za pierwszym razem to się dekoncentruję i zajmuje mi dłużej. Godskin Duo padło niespodziewanie za pierwszym razem, miałem trochę szczęścia. Farum Azula przebiegłem bez problemów do momentu dachu, ptaków, smoka i błyskawic. Tutaj chciałem przykozaczyć i hurra do przodu, miało być szybko a x3 mi zajęło, w końcu musiałem spokojnie ubić te wszystkie ptaszyska i poszło bez problemów. Maliketh zabrał trochę czasu. Zapomniałem przed wyzwaniem zorganizować sobie w NG Bluźnierzcy Szpon do parowania, bo zwykle pokonuję go z parowaniem, bez tego dłużej. Sir Gideona udało się za pierwszym razem, ale przeżyłem chwilę grozy, bo nie zabiłem go podczas wygłaszania gadki i potem potrzebne było kilka dodatkowych ataków w normalnej walce, a on bywa wtedy bardzo niebezpieczny. A od 2-giego podejścia nie ma przemowy i trzeba już do niego dobiec ze 100 m, podczas gdy ten atakuje bez przerwy magią, to by było tragiczne dla LV1. Godfrey | HL padł za drugim razem. Radagon bez problemu i znowu Elden Beast.
Z Elden Beast tym razem wywiesiłem białą flagę po 1,5h walki i 5h całego przebiegu. Znowu te śledzące Eldeńskie gwiazdeczki. W normalnym przejściu z ochroną i HP nie są zbyt groźne, choć tam zawsze któraś draśnie, ale totalnie zabójcze dla LV1. Poza nimi stwierdziłem nie mam się w tej walce już czego uczyć od strony skilla, wszystko pozostałe na spokojnie i przyjemnie. Zbijam zawsze bez problemu 50%-80% HP bossa, gdy ten od 50% wypuszcza zawsze 1-2 razy te gwiazdeczki przy tak długiej walce. Nie chciałem próbować xx razy aż się złoży RNG lub je jakoś wybiegam, muszę znaleźć na to konsystentny sposób. Słaba ochrona do tego już nie wystarcza, silna ochrona nie jest dostępna dla LV1, zabawy z talizmanami i eliksirem mam na styk między Radagonem | EB, broń jest jeszcze za słaba na bardzo szybką walkę, nie chcę używać metod unikających normalnej walki, nie chcę produkować ograniczonych consumables w stylu Pokrzepiającego Aromatu. Dowiedziałem się dopiero teraz, że jest normalny sposób uniknięcia tych pieprzonych gwiazdeczek. Gdy EB rozpoczyna ten atak trzeba stać dokładnie przed nim, a w chwili usłyszenia dźwięku wypuszczenia natychmiast przebiec za niego i w długą przed siebie, wtedy EB zasłania je swoim ciałem i potem już nie dogonią. No nawet raz mi się tak udało zrobić. Ale to po pierwsze trzeba być wtedy dokładnie przy nim, a on jednocześnie potrafi wypuścił te drugie gwiazdeczki z góry i po zawodach. Szkoda, ta walka jest wciąż moim ulubionym nr 1. Muszę jeszcze nad tym popracować albo znaleźć zupełnie inny setup. Sukces na zasadzie udało się za 20-tym razem na NG+ bo się akurat udało mnie nie zadowala. Dobrze, że mnie to zatrzymało teraz, bo bym parł jak głupi z RL1 do NG+7 nie mając jeszcze w 100% pełnego patentu.
Tak czy inaczej RL1 wchodzi na stałe do mojego repertuaru zabawy z ER :-)
Nieźle, faktycznie z twoich opisów wynika, że granie w tę grę na lvl 1 to odkrycie jej.na nowo. Normalnie nawet nie zwraca się uwagi na te gwiazdeczki, a tu proszę.
Na mojej ścieżce "speedrunowej" jest tylko parę takich małych, paradoksalnych, nieoczywistych niuansów. Co innego gdzieś w katakumbach, tam się trzeba pilnować cały czas i to też jak inna gra. Na prostej ścieżce zaliczam do nich minionki Rennali, ich książki i inne ognie. Normalnie się nie zwraca na nie uwagi bo to jak komary, wielkiej krzywdy nie robią, tu też już nie ginę, ale uważać trzeba i rolować niemal każdą książkę. Te ptaki i pioruny jednocześnie na dachu i ścieżce do Maliketha, to wiadomo, dużo się dzieje jak na no hita, ale łatwo je wybić i potem spokój, normalnie nie zawracam tym sobie głowy i biegnę. Sir Gideon gdyby przeżył pierwsze starcie, bo szybki i strzela magią, czasem bez opamiętania. No i te gwiazdeczki. Generalnie wszystko nad czym nie masz bezpośredniej kontroli. Z trudnym bossem nawet jak Maliketh, jak znasz cały moveset, to masz jakąś kontrolę, tylko kwestia, aby się nie pomylić lub nie zagapić. W takich sytuacjach jak z gwiazdeczkami to nie widzę najczęściej co się dzieje i jak tego uniknąć. Ale zawsze staram się myśleć, że czegoś jeszcze nie wiem lub nie potrafię. Tak pewnie jest. Inni to jakoś robią. W normalnej grze to nie problem, zawsze tam jedna czy kilka trafi, mówię o tych ścigających, nie walących ścianą z góry, od których można uciec zwykłym biegiem. Te drugie, łatwe do uniknięcia mogą się pojawić od początku walki. Te problematyczne, uruchamiane z miecza są gwarantowane co najmniej raz w drugiej połowie walki, od 50% bossa. Jak dogonią to ciężko, mogę sobie biegać, rolować, nawet krok wasalnego rycerza, ale bez Witalności na 30 i/lub ochrony przed świętymi obrażeniami tak na 50+, to słabo. Zawsze tam któreś dopadną. Na NG użyłem w odpowiednim momencie Boskich Fortyfikacji i jakoś się udało uciec. Ty jak dojdziesz do Eldeńskiej Bestii z Wielkim Mieczem lub Giant Crusher, to załatwisz ją Lwim Pazurem zanim zdąży wypuścić takie gwiazdeczki, a jak nawet wypuści to przejmiesz się nimi jak muchami ;-)
Ale... ale jak to nie ma porównywania statsów przy zakupie...?
Ogólnie fajne - pamiętam jak lata temu DS1 mnie kopał, Elden wydaje mi się dużo łatwiejszy. Tree Sentinel wprawdzie męczyłem ponad 1h, ale chyba nie najgorzej jak na pierwszy raz i bez "kajtowania" na koniku. Boss Margit czytałem że miał być trudny, padł za 4-5 razem. Wnerwił mnie za to bloodhound knight (jakoś tak) sprzedanie tarczy było kiepskim pomysłem.
Dowcip z teleportowaniem do kopalni mało zabawny.
Wesoło się w to jednak gra jak już cały hype przeszedł.
To co tam wyżej pisze Fanatyk to prawda, nie problem w jednej grze ale szykujcie się na masowe (i często nieudolne) naśladownictwo - producenci już od jakiegoś czasu wiedzą że streamerzy/jutuberzy przyciągają graczy, ale teraz dojdzie większy nacisk na wszelkiej maści poradniki online - to wszystko generuje masę ruchu wkoło gry. Oczywiście oni nazwą to zwiększeniem poziomu trudności a masa graczy stwierdzi że tak jest bardziej hardcorowo :)
Cieszę się, że się dobrze bawisz.
Lubię bossing w ER, bo jestem w nim słaby :D. Te przedłużone ataki strasznie mieszają mi w pamięci mięśniowej i przez to wyzwania robią się weselsze i ciekawsze.
Mam dziwny odbior poziomu trudności. Grę przechodzę już któryś raz z rzędu i taki Margit, czy Koniarz nie sprawili mi problemu. Co mnie pogruchotało tym razem? Ten śmieszny kotek z Castle Morne, który NIGDY wcześniej nie był dla mnie żadnym problemem;).
Ten śmieszny kotek z Castle Morne, który NIGDY wcześniej nie był dla mnie żadnym problemem.
On ma bardzo krótkie przerwy między długimi kombinacjami ataków.
To chyba właśnie zaraz będę to robił, bo tam jakiś miecz ma być fajny.
I tak, opóźnione ataki dla mnie najgorsze - praktycznie wszystkie inne gry przyzwyczaiły mnie do bloku/parry/kontry/whatever w momencie ataku npca a tu zonk :)
Z sentinelem było aż komicznie na początku, bo jak robił "salut" na koniu przed atakiem to ja już po dwóch turlankach.
Ok, klikałem w sumie na pałę.
https://imgur.com/a/qffumPf
Mam mieczyk, nie mam wymagań :) Ale ktoś wyżej pisał że +50% statsów za 2h czyli 2/3 wymagań - luzik.
Dobrej zabawy i powodzenia w powrocie ER!
Elden Ring wydaje się łatwiejszy od DS1 ;-) Wspomnienia, wspomnienia. Proponuję zrobić tak - skończyć ER, a następnie z ciekawości spróbować jeszcze raz DS1. Wrażenia mogą być dość zaskakujące. Konkretnie, DS1 wydaje się dość wolny, szczególnie bossowie, i jakby... łatwy? Mam takie doświadczenie, grałem pierwszy raz w DS1 i DS2 właśnie po | równolegle do ER i dziwiłem się o czym ludzie mówią jeżeli chodzi o trudność dawnych Soulsów. Przy czym DS2 jest dość specyficzny, bo on jest dość trudny w dzierganiu niektórych lokacji, z mobami, ale jakby zupełnie pozbawiony trudnych bossów w porównaniu z ER. Z kolei jeżeli pamiętasz kilku początkowych bossów w DS1 typu Asylum Demon czy Stray Demon, to oni występują w ER po reskinie już jako popularni mini-bossowie o nazwie Erdtree Avatar, niemal pod każdym drzewkiem i w różnych wersjach :-) Co nie zmienia faktu, że stare Soulsy to świetne gry i świetni bossowie. Natomiast DS3 jest pod tym względem pomiędzy, trudny, ale bardziej schematyczny niż ER. Generalnie cały myk z ER polega na tym, że ono jest tak trudne lub tak łatwe jak chcesz - dużo inteligentnych mechanizmów ułatwiających walkę i przechodzenie gry, coś w stylu wirtualnego normal czy nawet easy mode.
Tree Sentinel, to zależy czy męczyłeś zaraz po wyjściu do Limgrave, czy chwilę potem, jak już się trochę dopakowałeś. Margit podobnie, zależy jak byłeś przygotowany, wygląda, że odpowiednio - i tak trzymać!
Jeżeli chodzi o masowe naśladownictwo pewnych rozwiązań - jako przykład, perełka zeszłego roku, czyli Lies of P wydaje się robić coś dokładnie odwrotnego, zachowuje wszystko co dobre i pozytywnie trudne w FS, i to na tym samym poziomie, a jest dużo mniej enigmatyczna, i trudno tam się pogubić, poradniki raczej niepotrzebne. Jakby ktoś wziął listę wszystkich typowych narzekań na gry FS, i je rozwiązał. Polecam!
Pytanko.
Który popiół wojny albo która inkantacja sprawia, że zmatowieniec podnosi do góry miecz obiema rękami i wywołuje burzę (piorun)?
Nie mogę sobie przypomnieć.
Vyke's Dragonbolt
Inkantacja, ale o trochę innym działaniu
https://www.youtube.com/watch?v=_F7oFIk9KgM
Jak do zdjęć to wszystkie inkantacje z efektami błyskawic, robią wrażenie wizualnie - czekamy na efekty ;-)
https://www.youtube.com/watch?v=-ppGwWgp1k4
W naszej mieścinie nie za wiele się dzieje.
Lubimy z ekipą rozsiąść się na łące i liczyć pociągi.
To już lepiej liczcie te czaszki na żółwiu. ;)
spoiler start
BTW, za pierwszym razem miałem problemy z wykminieniem, jak żółwia "osadzić" na tyłku.
spoiler stop
Hahah
Lepiej.
Ja przez pierwsze 80 godzin nie miałem pojęcia, do czego ten żółw jest i co robi po usadzeniu :D
Swoją drogą, "chodzący dom" był takim pierwszym mózgotrzepem, jaki mnie zachwycił. Patrzyłem na to z żonką i obydwoje rzuciliśmy tylko: "jejku, ale ta gra jest fascynująco dziwna".
Toz to Marika Express - Limgrave -> Leyndell o 15:45!
Jezdze nim do pracy.
"jejku, ale ta gra jest fascynująco dziwna".
Mniej wiecej moja historia z grami From Soft. Czasami mam wrazenie ze tam nie pracuja ludzie. To ze nienormalni to wiadomo, ale jacys obcy chyba. ;)
Hej xandon, ta gra Lies od P poważnie jest taka dobra? Ma jakieś minusy ogólnie?
Tak uważam. Napisałem reckę w wątku tej gry, jeszcze tam wisi na aktualnej stronie, możesz rzucić okiem. Jest w miarę krótka w porównaniu do innych moich elaboratów i konkretna, do rzeczy, wypisałem w punktach wszystkie zalety i 3 minusy, które widzę.
Z minusów jak dla mnie to, że jest do bólu korytarzowa, co może być akurat dla niektórych zaletą, zgodnie z wcześniejszą dyskusją o ER. Kwestia gardy doskonałej, ale to dość specyficznej. I jeden z elementów systemu rozwoju tzw. Napęd P jest dla mnie trochę za skomplikowany.
Poza tym miód i perła. Koreańczycy naprawdę się postarali. To jak wymieszać to, co najlepsze z różnych gier FS, a usunąć te trudności z narracją, questami, NPC itp. Świetny świat, klimat, historia, walka, bossowie, bronie, poziom trudności. Byłem zaskoczony. No ale jak zwykle mogę trochę przesadzać. Podobno gra najbardziej podoba się fanom Bloodborne i Dark Souls 2, nie wiem czemu ;-)
LotF to dobra gra, ale nie ma tego X-Factora który charakteryzuje gry FROM.
Bukary, moim zdaniem powinieneś pójść za ciosem i spróbować "starych" soulsów. Będzie dla Ciebie wiele upierdliwości (brak torrenta, bardzo "dziwny" skok (bardziej w osi poziomej niż pionowej), turlanie się tylko w 4 kierunkach) ale spójność świata i klimat to absolutne mistrzostwo. Moim zdaniem początek DS1 (tzn. aż do dojścia do Lost Izalith) to bezdyskusyjnie najlepszy i najciekawiej zaprojektowany świat w grach. To w jaki sposób połączone są lokacje (np. często widzisz landmarki które odwiedzisz za kilkanaście godzin gry, ale jeszcze o tym nie wiesz), i jak gracz jest przez nie stopniowo prowadzony to coś niebywałego.
Jeżeli np. robił wrażenie na Tobie zamek Godricka (to jakie ma fajne skróty i ciekawe zakamarki, boczne przejścia), DS1 jest połączone w taki sposób przez większość gry.
https://www.youtube.com/watch?v=-cS4iiEAM4I
Skopiuje moj niedawny post z jakiegos newsa o Soulsach.
Świat przedstawiony w DS1 to zresztą cudowna metroidvaniowa konstrukcja organicznie połączonych aren, przejść, korytarzy, sekretów.
Konia z rzedem oddam temu kto mi poleci jakies gry z tak superowym (a przy tym niesamowicie "obcym") designem swiata i map jak w DS1. Albo chociaz cos "mniej wiecej". Od razu napisze ze znakomita wiekszosc open worldow oraz metroidvanii nie dorasta pierwszym soulsom do piet po tymi wzgledami.
Ta gra zawiesza poprzeczke tak wysoko, ze samo From Soft nie dalo rady juz tego powtorzyc. Elden ma troche tu i tam (glownie ze wzgledu na niezwykle dopieszczenie i dbalosc o szczegoly geograficzne), ale to nie ten poziom "metroidvaniosci" i zapetlenia.
Zadna gra nie zafundowala mi uczucia "nie powinno cie tu byc", polaczonego z niezdrowa fascynacja i poczuciem lamania tabu na takim poziomie ilosciowym i jakosciowym. Pare lokacji tu sie wybija pod tym wzgledem jak np
spoiler start
New Londo i Kiln of the First Flame. Ale wisienka na torcie jest oczywiscie Lake of Ash.
spoiler stop
Zgadzam sie w 110% z postem Asmodeusza powyzej. Nie wiem czy jako gra "siadzie" ale design swiata w DS1 to absolutne mistrzostwo nie powtorzone nigdzie indziej.
Z wyjatkiem jakis sandboxow ala Morrowindy, to jest jedna z najbardziej nieliniowych gier i jeden z najbardziej nieliniowych i fascynujacych designow swiata jakie widzialem.
Jesli ktos lubi wertykalnosc w grach to juz wogole bedzie sikal po nogach.
Dla mnie zagranie w pierwsze soulsy bylo "growym przebudzeniem" i przejsciem na "wyzszy level" (tak jak kiedys dawno np. Diablo 2 Lord Of Destruction i World Of Warcraft).
Bukary
LOTF
1 jest taka sobie, dwójka lepsza. Łatwa gierka z jednym MEGA irytującym wyjątkiem. Ogólnie ok.
Bukary, ER mi tak namieszał, że od sierpnia zeszłego roku nadganiałem wszystkie Souls Like od FS.
O LOTF słyszałem różne opinie. Są bardzo, BAAARDZO mieszane, ale zamierzam tego spróbować dopiero, jak zaliczę wszystko od twórców gatunku + Lies of P, którym zachwycił się świat. Na pewno LOTF 2 będzie grane, ale to kiedyś tam.
Te gierki są ciągle doskonałe w odbiorze, każda z innego powodu. Można by tu epopeję napisać, ale DS1 to rewelacja pod względem konstrukcji świata (za to walka wyda Ci się drewniana, a bossowie żartem. Btw. Ja tam uwielbiam to drewno z DS1). Pod względem odczucia walki, DS3 nie zestarzało się za to nawet odrobinę i najbliżej mu pod tym względem do tego, co znasz w ER. Tylko bossowie są bardzo czytelni.
Ds1 jest krótkie, zajęło mi z 16 godzin. DS3 już bliżej 80 wraz z kapitalnymi dodatkami.
Via Tenor
Dodam jeszcze przed snem ze najlepszym soulslajkiem jaki powstal jest Bloodborne (choc nie najlepszym action RPG ktorego duzo wiecej jest w Soulsach wlasnie juz o Eldenie nie wspominajac. Tutaj jest duzo mniej rpga), i kazdemu kto twierdzi inaczej proponuje zalatwic sobie wiecej oczu, bo slepy jest na prawdziwy swiat i rzeczywistosc.
Dodatkowow jest to najlepsza gra "lovecraftowa", a nawet nie jest w tym wlasnie uniwersum. :) Jesli istnieje w mediach jakis hold dla lovecraftowego stylu, tematyki i prob pokazania "szalenstwa" spowodowanego probami objecia nieobjetego, zrozumienia niezrozumialego i zabawy z silami nie przeznaczonymi dla smiertelnikow... to jest to Bloodborne. Lovecraft by sie posikal ze szczescia jakby mogl w to zagrac.
Zawsze mi sie bierze na wspominki ale pamietam jak u znajomego pierwszy raz zobaczylem te gre, i walke z Amygdala w Chalice Dungeonie i jak w drugiej fazie
spoiler start
wyrywa sobie konczyny by nimi walczyc
spoiler stop
, a potem pokazal mi scene z
spoiler start
wozkiem, placzem dziecka i Margo Wet Nurse
spoiler stop
i powiedzialem...
no wtf to jest "magnum opus" tych swirow. To studio powinni zamknac. ;) Potem sam przeszedlem gre, ogarnalem o czym jest i uwazam ze powinni ich zamknac dwa razy i wyslac na leczenie. ;)
A Amygdala to mi sie do dzisiaj sni. ;) ;) Btw. From Softowa symbolika i gierki... Amygdala to obszar w mozgu odpowiedzialny naprzyklad za odruchowe reakcje, min. STRACH oraz negatywne emocje i agresje.
No geniusze.
Co tu się porobiło...o matko i córko... :-)
;-) ;-) ;-) Uwaga najpierw żarcik
Bukary, tak, koniecznie zagraj w DS1. Popieram. Absolutnie nie wpuszczam tu n-ty raz w maliny. Ale jak chcesz coś naprawdę ekstra wyjątkowego, czego nigdzie indziej nie doświadczysz, to tylko DS2. Jakby Ci nie podpasowało to spróbuj jakąś Zeldę z ostatnich 20 lat, wcześniejsze też spokojnie można, to prawie 40 lat tradycji, oprócz może 2 pierwszych bo to trochę za daleko, reszta jest grywalna do dziś. Miyazaki przyznał kiedyś, że inspirował się Zeldami, co widać we wszystkich Dark Soulsach i ER. Ocarina of Time to najwyżej oceniana gra w historii na MC. Ponieważ sam zaczynałem od Twilight Princess 2008, to będę bronił akurat jej jak niepodległości, że to najlepsza Zelda na świecie, bo moja pierwsza i obiektywnie pod każdym względem lepsza od Ocariny. Konstrukcja świata, walka, bossowie, mnogość patentów, eksploracja, ilość gier w grze, ach. Ale wszyscy mówią o Ocarinie, bo to ona była pierwsza i przełomowa, podobnie jak BotW było przełomowe, choć TotK jest pod każdym względem lepsze. Ewentualnie niektórzy mówią o Majora's Mask... ale tak jakoś bokiem jak o DS2. Co prawda jak zagrałem po latach w Twilight Princess HD Remaster, to już nie była taka wybitna, jak w moich wspomnieniach, ale na zawsze pozostanie w mojej pamięci jako ta pierwsza najważniejsza niczym DS1. No a BotW to arcydzieło, z którego czerpie ER, a potem TotK, które z kolei czerpie z ER. I tak światy mrocznego fantasy Dark Soulsów i mroczno-uśmiechniętego fantasy Zeldy przenikają się i inspirują nawzajem. Każda gra jak słodka czekoladka o trochę innym smaku.
Koniec żartu, teraz na poważnie:
Moim zdaniem warto zagrać w DS1 jeżeli spodobało się w jakiejś znaczącej części ER. Bo to historia i legenda, od której się zaczęła wspaniała seria (pomijam DMS). Ma przez to wokół siebie tą aurę wyjątkowości. Dlatego warto ją znać. Dość szybko idzie, rach ciach i sam zobaczysz. Również dlatego, że od fanów FS zawsze będziesz o tej grze słyszał, w tym różne mniej lub bardziej obiektywne porównania lub mity. Dla mnie najbardziej zaskakujące było to, że po DS3 poczułem się tam jak w domu, od razu wchodzisz w tą samą formułę, tylko trochę starszą, co mi w ogóle nie przeszkadzało. Natomiast dla mnie DS1 i ER to zupełnie inne gry. Dokładnie jak BotW|TotK vs starsze Zeldy. Jeżeli narzekałeś na narrację w ER to tam nie masz co liczyć na nic bardziej przystępnego, raczej odwrotnie, to wiadomo. Natomiast jeżeli chodzi o ten mityczny level design czy konstrukcję świata w DS1, o którym wszyscy przy każdej okazji mówią, czy nawet Miyazaki podobno, że to był szczyt ich kreatywności i nigdy już czegoś tak wybitnego nie stworzą, to tu się narażę wszystkim wokół. No jest to fajnie skonstruowane, to fakt, jak ktoś analizuje konstrukcje światów w grach, to może docenić. Wiele o tym słyszałem przed zagraniem. Przeszedłem ten świat dwa razy zaglądając w każdy kąt i od każdej strony. Czy zrobiło to na mnie jakieś specjalne wrażenie - nie. Gdyby tak o tym wszyscy nie mówili to bym nie zwrócił aż takiej uwagi. Bardziej zirytowało mnie to, że przez jakąś część gry nie ma szybkiej podróży i miałem wrażenie, że ganiam jak głupi przez te przejścia w jedną i drugą stronę, do kowala czy jakiegoś kupca tyko dlatego, że twórcy chcieli koniecznie mi w ten sposób pokazać lub zwrócić uwagę na to cudo level designu, lub zachęcić do odkrywania kilku przejść. Natomiast co jedno mogę powiedzieć na pewno, że gdybym zagrał w DS1 w 2011 to byłaby to dla mnie jedna z najlepszych gier ever i broniłbym jej wyjątkowości jak niepodległości, podobnie jak Zeldę Twilight Princess. Zresztą tak porównując w pamięci to Zelda Twilight Princess 2008 jest pod względem świata, mechanik, bossów może nawet na lepszym poziomie niż DS1 z 2011 :-) Lore Zeldy też nie mają się czego wstydzić. A jak jest naprawdę, to musiałbym odrzucić nostalgie i sentymenty, i zagrać dzisiaj ;-) Do czego zachęcam w przypadku DS1.
A tak...
Bloodborne omijałem poniekąd celowo, bo to inna platforma (to się jakoś emuluje? Whatever).
W każdym razie zgadzam się z oceną kolegów. Bloodborne łączy absolutnie mistrzowski design lokacji z koszmarem sennym. Początkowo - wesoły Van Helsing, ale z każdym krokiem odkrywasz coś innego.
Mamka Mergo, Amygdala, Ludwig, Orphan, Ludwig. Ależ to są sztosy. Do tego lore. Wioska Rybacka w DLC stanowi ukoronowanie wątku głównego i doskonale się uzupełnia. Wreszcie mechanika Beast blood pellet, łamanie kończyn, taniec zamiast klasycznej, taktycznej walki. To jest coś unikalnego.
Natomiast kurka... ok, ja widzę kunszt w DS1. I DS1 wypada kiedyś ograć, ale sam nie mam na dzień dzisiejszy pojęcia, czy się trochę od tego remastera nie odbijesz, ze względu na brak pewnych quality of life i trudności leżącej w innych aspektach. To, co pisze Xandon... w tym w sumie jest sporo racji, bo nim zauważysz piękno połączenia lokacji w DS1, to najpierw rzuci ci się w oczy to, że wszędzie musisz z buta ;).
W każdym razie zobacz Bukary, co narobiłeś. Rzuciłeś nam haczyk i konsensus jest jeden: warto, naprawdę warto ograć któryś z wcześniejszych tytułów, podobnie jak ER, te gry mają zalety i obiektywne wady i każda z nich - nieco inne :).
Jak dla mnie, takie gry jak DS3 i Bloodborne, zupełnie się nie zestarzały (poza 30 fps w BB). Ale tak - bez względu na to, ja bym polecał skonfrontować się z DS1 tak czy owak. To jest tak krótkie, że szybko się dowiesz, czy coś w tym widzisz.
Niestety, "Blood" jest poza moim zasięgiem. Nie mam konsoli.
Co do DS: czy warstwa graficzna mocno się tam zestarzała?
Ds1 remaster jest nierówne.
Lasy wyglądają archaicznie, Blighttown też.
Ale Anor Londo to pieprzone mistrzostwo i wygląda fenomenalnie nawet na dzisiejsze standardy.
W dodatku podobnie jak w ER, masz skalę odwzorowania 1:1. Rzeczy, które widzisz na horyzoncie, odwiedzisz. Robotę w DS1 robi także ta ponura paleta kolorów.
Wpisz sobie DS1 remaster playthrough i przeskocz w kilka losowych miejsc w filmiku. Zobaczysz sam. Albo screeny.
A tym mniej postarzało się DS3. Walka z siostrą Friede ma cinematiki, które jakością nie ustępują eldenowi, lokacje graficznie są kapitalne. Miasto Irithyl jest cudne. Zamek Lothric to jedna z moich ulubionych lokacji w grach w ogóle. Do DS3 wracam bez dwóch zdań po dodatku z ER. Gra jest świeżutka jak bułeczka z piekarni. Może gdzieniegdzie w DS3 widać, że nie jest to nextgenowe, ale gra trzyma gardę w zestawieniu z nowymi tytułami. Dla mnie to było zapierające dech w piersiach doświadczenie całościowo.
P.s. DS1 da się przejść tak szybko, że zamierzam to ograć jeszcze nieraz.
Używacie jakichś bomb itp. czy po prostu z axa w masterczułki i tyle?
Baw się śmiało wszystkimi znajdźkami i niczego nie chomikuj, bo i tak pod koniec gry zostanie Ci tona consumabli :).
Większe grupy przeciwników? Śmiało podpalaj. A sztyletami wywabiaj pojedynczych, jeśli wolisz eliminować w ten sposób.
W skrócie - baw się :). Jedynie środki usypiające zachowałbym na jakieś duo fighty, ale w sumie jak wolisz - ja z nich nie korzystam.
Jak jesteś typem prostego rębajły jak ja, z axem czy innym wielkim młotem, to skupiasz się na tym i do boju.
Garnuszki i inne kwiatuszki nie będą Ci specjalnie potrzebne. Chyba, że staniesz się z czasem koneserem buildów w ER i zachce Ci się zrobić jakieś przejście oparte na łukach, garnkach, perfumach, czy innych consumables, to wtedy inna rozmowa, można to sobie fajnie obudować całym buildem i ubrankiem, i się bawić w inny sposób, ale zostawmy to na boku.
Pragmatycznie rzecz biorąc ja np. zawsze do głównej broni noszę ze sobą coś pomocniczego, w tym consumable, i z jakimś dystansem. Głównie chodzi o niektóre lokacje z mobami typu katakumby, gdzie możesz mieć 50 metrów po wodzie do 2 chochlików lub 6 wybuchających garnków, ze spadającymi z góry gilotynami po drodze, a te chochliki walą w wodę błyskawicami lub garnki samobójcy wybuchają rzucając się na ciebie. Albo aby wywabić pojedynczo jakieś ptaki czy inne wirujące mieczami kościotrupy zanim rzucą się na ciebie wszystkie naraz. Sporadycznie jeden rzut garnkiem zakończył mi walkę melee z dużym bossem, bo byłem na wyczerpaniu a boss na jednego hita i j*b prosta sprawa.
Najprostsze opcje, które sam stosuję dla pomocy w takich sytuacjach i dla zwykłego urozmaicenia rozgrywki, do wyboru (nie wszystkie):
* Kukri - dość silne sztyleciki + nawet krwawienie, łatwo dostępne u kupca na południowym półwyspie w Limgrave. Dodatkowo jak będziesz świadomie atakował poise dużych bossów, to mogą się okazać przydatne do uniknięcia odbudowy poise przez przeciwnika gdy nie możesz kontynuować ataków i od razu sięgnąć go dużą bronią, ale to zaawansowana technika, nie przejmuj się na razie.
* Najprostsze kamyki wybuchowe lub błyskamyki magiczne - w sklepie od cieni służek przy Okrągłym Stole
* Prosta pieczęć do inkantacji i jakaś prosta inkantacja do rzucania kulą ognia lub podobną black flame
* Prosty kostur bez wielkich wymagań Int i najprostszy, najtańszy w PS, szybki czar dystansowy na moby
* Popioły wojny na broni typu Płomień Lwiej Grzywy - o to bardzo przydatne
* Garnki - uwielbiam garnki, zwłaszcza ogniowe, wulkaniczne i błyskawic, łatwe do tworzenia. Garnki usypiające mogą ci pomóc z jednym upierdliwym bossem duo w end game. Sam nie stosuję, ale 1-2 spróbowałem i działa, zwłaszcza jak się gra solo, ale tym bym się przejmował dopiero jak tam dojdziesz, do tego czasu zbieraj przy okazji po drodze jak zauważysz takie charakterystyczne białe Lilie Triny.
* Zwykły Krótki Łuk - ze standardowym szybkim Gradem, polecam, do tego zwykłe strzały od każdego kupca wystarczą. Dla urozmaicenia strzały ogniowe od kupca w Caelid + strzały wężowe (trucizna) od innego kupca w Caelid + strzały święte od kupca w Altus. To już bardzo przydatna broń, która może ci załatwić wiele sytuacji bezproblemowo.
A, jeśli pytanie jest o to, jak wygląda nasz ulubiony sposób grania.
Mój wygląda tak.
Nauczyłem się nagrywać filmy na yt, więc jeśli będzie jakieś zainteresowanie, z chęcią będę nagrywał postępy mojego
Konana.
Tu żenująca walka z kotkiem, gdzie stankowałem na twarz chyba każdy możliwy hit. Odzwierciedla za to styl, jaki lubię. Pounikać co się da i walić mocno po łbie, a już najlepiej - ładowanymi atakami.
https://youtu.be/RQvJO4m3UHE?si=lXZTeU3He1rfKEm-
Minas Morgul, nagrywaj, rewelacja!
Nieźle Ci idzie tym Wielkim Mieczem (uwielbiam) i stylowo. A mówią, że olbrzymie miecze są wolne na szybkich przeciwników. Ja pamiętam do dziś swoje pierwsze spotkanie z tym kotkiem, to mi się wydawał mega szybki a moja broń mega wolna. Jak patrzę na Twój film to wygląda dokładnie odwrotnie :-)) W ogóle jak patrzę na takie filmy to po raz kolei uświadamiam sobie, ze straszny nieudacznik ze mnie.
P.S. Do naszej niedawnej dyskusji. Wczoraj obejrzałem sobie najbardziej pro guide do walki z Radagonem i EB jaki spotkałem, z dokładną analizą każdego ataku i nawet dokładną instrukcją parowania ciosów Radagona. Eldeńskie Gwiazdeczki zostały na koniec tego przewodnika z komentarzem, że to najbardziej upierdliwy atak z tym bossem, a może nawet w całej grze, raczej nie do uniknięcia i bardziej "do przetrwania". Trochę się załamałem ;-)
Dzięki, to miłe, zwłaszcza od kogoś, kto zrobił jeden z cięższych challengy w tej grze.
Zatem czuję się zachęcony i jak coś ciekawego się trafi, to z chęcią się podzielę :).
Edit - przy wszystkich kolejnych filmikach będę dawał spoiler alert.
Ale spunishowal po flaszce pitej na szybko pieknie. ;)
Tutaj sie to nie przelozylo na wynik walki, ale nie ma nic wspanialszego w tych grach niz wylykanie w nerwach flaszki na szybko, tylko po to zeby po 0,7 sekundy miec tyle samo hp (albo mniej) co przed piciem.
ps. Ciekawa taktyka. Ja tak pierwszy raz zabilem ostatniego bossa. Dlugo sie meczylem, tanczylem, cuda wianki, jego odskoki na koniec ekranu mnie draznily. Az w koncu zaczalem probowac "na pale" zadac jak najwiecej dmg w jak najkrotszym czasie i potem probowac przezyc ewentualnego hita, wyleczyc sie i powtorzyc. I padl za drugim albo trzecim razem. ;)
Ja np. uwielbiam soulsowo/bloodbornowy "taniec" z bossem (Artorias, Orphan, Tancerka, itd...). Ale w Eldenie on sie czesto nie sprawdza.
Taak, ostatnio zauważyłem, że mniej padam, jak mniej się leczę.
A co do tańca, to święta prawda. W BB mi to wychodzi bardzo naturalnie. I to jest... Mega dziwne. Bo tam mało który boss ma tyle nóżek, ile oczekujemy, a mimo to, jakoś to wchodzi.
Ale... ciekaw jestem, czy będę miał taki sam odbiór BB, gdy zagram toporem, zamiast moim ulubionym saw cleaverem. Podejrzewam, że wtedy gra mnie totalnie zweryfikuje.
Bo tam mało który boss ma tyle nóżek, ile oczekujemy,
hehe Tak mi sie skojarzylo, ze Godrick z Eldena czulby sie w Bloodborne jak dziecko w Disneylandzie. ;) Jeszcze jakby sie zainteresowal narzadami wzroku to juz wogole. ;)
VaatiVidya, król FS-owych teorii i spekulacji, wypuścił właśnie dzisiaj kolejny ponad godzinny film przed SotE: The Lore of Elden Ring is Cursed | The Lore of Blood. Nie załączam. Przyznam, że połowę przespałem. To, co wysłuchałem wydało mi się takim trochę ciągiem "perwersyjnych" spekulacji, pomijając perwersje samego Mohga. Może byłem zbyt zaspany. Spekulacja na spekulacji z odniesieniem do wcześniejszych spekulacji i spekulacją pogania. To jest taka cienka czerwona linia kiedy się zaczynam delikatnie wyłączać. Pewnie powinienem podejść na świeżo do tego DLC bez analizowania na zapas. Ciekawi mnie czy ktoś z naszych lorowo-fabularnych ekspertów oglądał i jak wrażenia z tego filmu.
Mógłby ten VV w końcu udostępnić swój magiczny mind map do Elden Ring, zamiast tyle spekulować, sam kiedyś obiecał.
Ale zareklamował wyjątkowo na koniec Enotria the Last Song. Noooo, ten soulslike wygląda cudnie, miał mieć premierę dokładnie wtedy co SotE, ale przesunęli z tego co zrozumiałem. Jak tak dalej pójdzie z tymi teoriami mohgowo-miquellowo-trinowo-bloodowo, ogólnie the formless motherowymi, to nie wiem w co najpierw zagram ;-)
Wygląd wyglądem, ale ja ostatnio zacząłem zwracać uwagę na to jak gierki brzmią. Aż nagrałem krotki klip.
Volume up i jedziemy: Demon's souls
https://youtu.be/QBscYhlLnOI?si=2g4Bf3Ycyhw2yF6K
Oczywiście nie skreśla to tamtej gierki, bo sprawdzić, to się sprawdzi tak czy siak :) ale wszystkie te drobiazgi później dodają się do całości.
Edit - chociaż jak tak porównuję, to ta pierwsza gierka nie jest nawet tak tragiczna.
Ta Enotria to wyglada jak cos zrobionego za pomoca zestawu "Twoje pierwsze soulslike tylko w dwa dni!". Generyczne i oczojebne. Wyglada troche jak losowe azjatyckie mmorpg przerobione za pomoca AI, na generycznego (i dosc doslownego tego nawet inspiracja nie mozna nazwac) klona soulsow.
A to tylko 10 minut, jestem pewny ze potem bedzie lepiej!
VattiVidya ma fajne filmiki z sekretami i inne takie. Te dlugasne to tak 50/50. JEsli chodzi o ciekawostki soulsowo/fromsoftowe i poukrywane rzeczy oraz teorie KTORE MAJA SENS (bo sa w grze, albo ukryte/usuniete) to zdecydowane Zullie The Witch.
Enortia The Last Song Gameplay Demo (2024) 4K
https://www.youtube.com/watch?v=5CXlhoW3fKQ
Jestem kupiony, a VaatiVidya wygląda na zachwyconego. Demo od NewGravedigger to stary materiał sprzed roku, nie zaglądałem, lepiej już zobaczyć to, co włączył VV do swojego materiał z SotE. Rozumiem, że trochę się zmieniło od tego czasu, w tym jeżeli chodzi o technologię, o czym mówią twórcy. A jak nawet nie, to widocznie jestem koneserem słabych gier:
* Przepiękny, otwarty świat, włoski folklor, te miasta, wioski, krajobrazy i widoczki wyglądają fenomenalnie
* Agresywny styl walki, chainabe parries, maski, i kolosalne bronie
* Zapowiada się ciekawa historia i lore
Nawet jak będzie to coś pomiędzy Lies of P a Mortal Shell, to będzie konkurowało o mój czas z Shadow of the Erdtree, tego / tej Miquella i dewiacjami Mohga ;-)
20 minut... tyle mi zajęło zrozumienie że mogę tam zeskoczyć xD
Echhhh, przynajmniej pozwiedzałem.
Wczytałem się trochę w mechanikę - znacznie mocniej nastawiona na PvP niż myślałem. Fajne zabawy z hyper-armor.
Z ciekawości wrzuciłem jeszcze moda który wyświetla Poise npców - super zmiana, że silne ataki jednak mają sens - mało pamiętam, ale pamiętam że był bardziej spam atakami.
Ogólnie zawsze na propsie gry które pozwalają na stagger/stun bossów.
Większa zabawa z buildami niż myślałem - talizmany i ten mix flask fajnie pozwalają kombinować.
Śmiesznie też liczy damage negation, nie dodają się tylko mnożą przez co wypadają słabiej. Wsumie szkoda że nie da się ulepszać zbroi.
Jak już jesteśmy przy ciężkich uderzeniach, to kolejny
Spoiler alert: walka z Margitem.
Pierwsza faza to to, co uwielbiam w tych silnych broniach. Weszła ładnie.
W drugiej pogubiłem się jak totalny bobik.
Muszę jeszcze znaleźć rozwiązanie do odzyskiwania równowagi po tych ładowanych atakach, bo Malenia taka miła nie będzie. Wiem, że ludzie ją robią jakoś kolosalnymi mieczami, ale na razie miałem mało sukcesów w temacie...
P.s. jedyna rzecz, z którą mam trochę problem w ER: jestem ewidentnie przelevelowany na typa, a chyba jeszcze mi ktoś z Limgrave został.
https://youtu.be/wXpWFsXPrVI?si=vAewFIlfq_Ovb2tS
No pierwsze 50% hp to wow, szacun. Slicznie weszlo. Dziadek Margit nawet nie wiedzial co go trafilo.
Najlepszy sam poczatek, powolne zblizanie sie i jak rzuca dwa projectile, a ty unikasz z gracja. Eldenowy uklon przed prawdziwa walka, takie jakby przywitanie sie dwoch szanujacych sie nawzajem przeciwnikow. ;)
Do tej pory nie rozumiem, dlaczego nie dali tego rodzaju inkantacji do użytku dla gracza. Możliwe, że dopiero w dodatku się to wszystko pojawi, skoro jest związane z tyglem itd.
Niestety trochę mi tego brakuje przy tych buildach. Sytuacja wygląda zupełnie inaczej przy mieczach o klasę lżejszych.
Z drugiej strony ewidentnie mam skill issue, bo oczywiście zajrzałem na yt i ludzie sobie jakoś radzą ;).
Kwisatz - w sumie ten styl dobrze oddaje to, o czym pisaliśmy wcześniej. Takie duchowe, taktyczne Dark Souls 4 i zaprzeczenie walki w BB :)
Napsuł mi więcej nerwów niż wszystko inne do tej pory, mocny ma ten atak z zatruwaniem.
https://streamable.com/gc2ok2
Na spokojnie i nie uciekać :)
Cholerna szkoda że nie można resetować bossów.
Cholerna szkoda że nie można resetować bossów.
Taa, jeszcze w wersji na PC da się trochę pokombinować, ale na PS5 jestem trochę zdany na jednorazowe przejścia. Pewnie dlatego mam rospoczęte Limgrave kilkunastoma postaciami.
BTW. Bardzo fajnie wyszło. Jak człowiek zapanuje nad tym, żeby nie robić panic rolli, to jest jednak inna jakość.
The Master Run
GinoMachino w akcji :-)
Świetny materiał edukacyjny
True Level 1, no weapon upgrades, NG+7, 0 hits
https://www.youtube.com/watch?v=jSS3px04Dks
Wg autora to najtrudniejsze wyzwanie w ER, tu na głównych bossach, w planach Master Run dla wszystkich 165 bossów. Na NG+7 bossowie i przeciwnicy mają znacząco więcej HP, większą obronę i odporność na poise dmg oraz wszelkie efekty. Super interesujący materiał GinoMachino, z którego najróżniejszych wyzwań się kiedyś uczyłem, nadal to robi :-) Interesujący, bo można podpatrzyć techniki, bronie, podejścia, a główne walki przy takim wyzwaniu trwają dostatecznie długo, aby można się dokładnie przypatrzyć wszystkim atakom bossów i reakcjom na nie. To mnie też najbardziej interesuje w filmach nie tylko z takimi wyzwaniami ale ze speedrunami. Podpatrywanie warsztatu tych graczy i prawdziwej walki, a nie sam czas i jego sztuczne wykręcanie. Nie jakiś nienaturalny bieg z blokowaniem, skakanie, wychodzenie i ładowanie gry czy zakładanie łuku dla kasowania animacji, skakanie po krawędziach czy parapetach, 10 buffów do walki bez walki. To nie. Najlepiej naturalna, czysta walka ze skillem i odpowiednimi broniami, talizmanami, wzmacniaczami i jak to dobrze zrobić. Zobaczyłem w końcu jak mam profesjonalnie zrobić Eldeńskie Gwiazdeczki od Elden Beast, do czego tarcza i mięso żółwia też się zdecydowanie przyda, zapomniałem :-)) Jak to pójdzie, to mój długoterminowy, spokojny cel to RL1 NG+7, ale zdecydowanie z weapon upgrades i half true Level 1 (talizmany). Przy okazji, ciekawe jak ewoluują trasy i podejścia speedrunnerów. Nie oglądałem takich rzeczy ponad rok i trochę się zmieniło. Kiedyś standardem był Godrick + Rykard + Łowca Węży jak główna broń, teraz widzę przeszli na Godrick + Radahn + Bloodhound Fang + Złota Halabarda. Choć tu Gino robi akurat Radahn + Rykard, ale to nie speedrun.
Przy okazji pojęcia:
* Level 1 skrót RL1 - rune level 1, wszystkie statystyki postaci na 10, bez levelowania
* True Level 1 - bez sztucznego podbijania levela Wielką Runą Godricka, czy pieczęciami Radagona lub Mariki
* NG+7 - najtrudniejszy NG+, kolejne nie zwiększają już poziomu przeciwników
* NG - journey 1, NG+1 - journey 2, NG+2 -journey 3, ... , NG+7 - journey 8
* +0 weapon upgrades - bez levelowania broni
* Skrót RL1+0 oznacza Level 1 i 0 weapon upgrades
Ten człowiek mnie nigdy nie przestanie zachwycać...
To jest już sztuka.
Jako dadgamer z 13 dziećmi i 19 żonami, dawkuję sobie wyzwania, ze względu na ograniczony czas.
Ale... Gdy już myślę, że heh: "mam soulsy w małym palcu, idzie mi świetnie, znam się", to ta gra na każdym kroku mi udowadnia: "a właśnie, że nie" ;). Patrz, kotek z Castle Morne. Nie pamiętam, ile razy go już pokonałem, a gagatek mnie nauczył pokory dużo później:).
A takie dla zabawy challange na początek to co by było? Tree sentinel lvl1?
Teraz grając nic nie mogę poradzić że jestem ponad rekomendowany poziom na bossy, ale przynajmniej już zwalnia to poziomowanie.
Jako dadgamer z 13 dziećmi i 19 żonami
Nie Spodziewalem sie ze tutaj przeczytam tez zarcik. Zabraklo tylko ze masz 30 minut czasu wolnego na tydzien. ;)
Skad wziales? W czasie premiery Diablo 4 to bylo wszedzie na reddit. ;)
Dokładnie stąd. To chyba z tego popularnego filmiku o krytyce d4.
Swoją drogą... trochę takim kanałem dostalem się do Eldena. Myślałem, że coś jest ze mną już nie tak, bo nie potrafię czerpać radości z gier.
Przeszedłem D4, kampania bardzo mi się podobała, bawiłem się przednio. Wyszedł sezon i czulem straszną nudę i marazm. Trochę nie wiedziałem, co się dzieje i czemu tak ciężko mi to włączać. Powiedziałem wtedy koledze, że te gierki to chyba nie dla mnie... chyba starość wbija.
I wtedy: "ej w złe gry grasz ją ci zalatwie lepsze serio elden elden elderjdnnsj".
To spróbowałem.
A resztę tej historii znacie.
Oczywiście peace dla wszystkich fanów D4.
CV000 - Koniarz lvl 1 zawsze dobry, ale prędzej czy później się znudzi. Dla mnie, uczciwie mówiąc, pierwszym challengem było ukończenie gry bez summonow ;). Startowałem z takiego progu.
Możesz jeszcze pobawić się w parry challenge, ale jest wredny. Jak szukasz dziwnych i zabawnych inspiracji, to wpisz na YT "Bushy", może coś szalonego ci podejdzie.
Minas Morgul
Dokładnie, o to chodzi, żeby z jednej strony nie robić czegoś na siłę, czy dla efektu, tylko dla siebie, a z drugiej strony aby woda sodowa nie uderzyła do głowy. Mi w tej grze to na pewno nie grozi. Jak mówisz ER wciąż nie przestaje zadziwiać, jak się próbuje robić coś innego niż zwykle. Tylko czasem obawiam się o siebie, bo jak trafię na jakiś kamień to chodzi to za mną i gryzie dopóki nie rozwiążę.
Przy okazji obejrzałem sobie dokładnie ten film GinoMachino. Uśmiałem, się że potwierdził moje nieoczywiste konkluzje. Po pierwsze twierdzi, że Olbrzym i Elden Beast to najtrudniejsi bossowie w takich wyzwaniach. Nie kontrolujemy ich do końca. Olbrzym bo jak walnie Fire Breath to często koniec i Gino wychodzi wtedy z walki, aby uniknąć ryzyka, i wraca od nowa. Walka z Olbrzymem to 1/4 tego filmu z 3 próbami. Z Elden Beast dużo zależy od dobrego RNG. Natomiast mój ulubienic Sir Gideon, o którym zawsze mówię, to jedyny boss, którego nawet nie próbował pokonać normalnie, tylko garnkami z poison i rot, zza słupka i bez aggro :-) Wie, że on jest nierealny w normalnej długiej walce na no-hita, a w trakcie przemowy by go nie pokonał z 0 weapon upgrade.
CV000
Sam nie wiem. Dla każdego to będzie coś innego. Na stronie 9 archiwum komentarzy pod datą 25/08/2022 zrobiłem taki wpis, który powtórzyłem tu chyba ostatnio, z moimi Top 25 sposobami przechodzenia ER, które powstały właśnie w poszukiwaniu ciekawych wyzwań, jeszcze na moim poziomie. Tego jest nieskończona ilość w tej grze. Masz rację, dalej będzie trudniej, na głównej ścieżce trudni bossowie zaczynają się dla mnie od Ognistego Olbrzyma (w normalnej walce) a potem jeszcze ci najtrudniejsi opcjonalni typu Malenia. Wtedy raczej nie będziesz przelevelowany. Również jak napisał Minas Morgul, gdy tych kilku głównych bossów będzie za łatwych, to zawsze znajdziesz gdzieś trudnych mini-bossów np. w dungeonach, bo oni mają zwykle zupełnie inny moveset, rytmy itp. Natomiast do tego czasu do zależy od sytuacji danego gracza:
* jak używa summonów, to przejść na walkę bez summonów
* jak używa magii to przejść na melee
* jak używa jakiejś broni OP z silną umiejętnością, to przejść na zwykłą broń w danej klasie
* jak używa jakichś OP popiołów wojny na broni to przejść na czystą walkę normalnymi atakami
* jak używa walki z dystansu to przejść na walkę melee w zwarciu
* jak używa szybkiego zwykłego miecza, to przejść na cięższy i wolniejszy, +dmg, ale też +ciężar i -szybkość
* jak używa młota to przejść na silne pięści
* walczyć z parowaniem - tego nie opanowałem, oprócz specjalnego parry do Maliketha
* generalnie przejście od walki z ułatwieniami do czystej walki jak na filmie Minas Morgul Wielkim Mieczem z Margit
Jak już jesteś na tym poziomie to gratulacje! Mi to zajęło wiele czasu :-) Teraz Twoje przelevelowanie może wynikać rzeczywiście z levela, czyli w uproszczeniu bez wchodzenia w niuanse:
* masz długi pasek HP + Energia czy PS, nie zginiesz od razu na hita czy dwa i się możesz spokojnie leczyć
* masz wysoki dmg broni: bazowy z levela broni + skalowany z atrybutów postaci typu Siła czy Zręczność
Zamiast przechodzić na level 1, czego generalnie nie polecam jeżeli się tego naprawdę nie chce, to można masterować walki jak jesteś teraz ale unikając hitów, sam kontrolujesz, bo na level 1 będziesz musiał w uproszczeniu przechodzić bossów z 0 hit. Ewentualnie sztucznie sobie obniżyć HP przez respec lub zrezygnować z jakichś talizmanów, które zwiększają atrybuty, ale to dziwne podejście. Podobnie możesz wziąć słabszą broń jak masz na +10 to weź +7, jak masz +7 to weź +5, to też trochę sztuczne, ale jest to jakaś metoda wydłużenia walki, dla dobrego poznania bossa.
Ewentualnie rzeczywiście otworzyć sobie drugi profil na boku z Level 1. Robić sobie główne przejście jak teraz jesteś, a na boku spróbować początek gry z Level 1. Ja np. robiłem w druga stronę z kilkoma końcowym bossami, ćwiczyłem na profilu z wysokim levelem a potem przechodziłem i robiłem to samo na level 1. Jak napisałeś Tree Sentinel jest świetny do takich prób. Podobnie zresztą Margit uważam. Jak otworzysz nowy profil to będziesz tam w 2 minuty i możesz sobie sprawdzić, to nic nie kosztuje.
Ponieważ zrobiłem tu pomyłkowy wpis z odpowiedzią, która poszła powyżej, to zamiast nudnego [edit - pomyłka] wykorzystajmy tą okazję na mały Elden Ringowy Quiz z dedykacją dla wielbicieli konstrukcji świata w grach FS ;-)
Bawiąc się na początku gry w Limgrave i Liurnii, czasem zahaczając o Caelid, trzeba w końcu przejść do Altus i dalej do Stolicy. Iloma różnymi drogami można to zrobić?
Do Altus kojarzę dwie, ale pewnie istnieje 7 skipów, o których nie mam zielonego pojęcia:)
Trzema:
spoiler start
- za pomocą windy;
- przez jaskinie/kopalnię (zapomniałem nazwy);
- spółkując z pewną Żelazną Dziewicą.
spoiler stop
Do samej stolicy można się dostać jeszcze jedną drogą (przez teleport), ale potem nie sposób zjechać windą na dół, na teren ulic.
O wow, kompletnie tego nie kojarzyłem.
Za to do samej stolicy jeszcze
spoiler start
chyba prowadzi jakaś pułapka w Weeping Peninsula, o czym się przekonałem przez przypadek
spoiler stop
.
Od razu widać, że Bukary przeszedł dokładnie grę :-) Aby uznać i pomóc w ostatecznej odpowiedzi czy mógłbyś doprecyzować trzeci punkt w spoilerze. Czy to jest jedna droga czy może więcej i jak dokładnie? Na razie uznajmy te trzy:
spoiler start
* Winda
* Wioska w Wąwozie obok Windy i przez kopalnię
* Teleport przy Tronie Księcia Śmierci w Głębinach (Deeproot Depths)
spoiler stop
BTW może głupie ale ja tą najbardziej oczywistą i popularną drogę odblokowałem chyba na samym końcu i to w drugim przejściu :-)
W takim razie jest co najmniej pięć sposobów:
spoiler start
- winda;
- wioska/kopalnia;
- pułapka, która nas przenosi na szczyt wieży w stolicy;
- teleport przy tronie;
- Żelazna Dziewica.
spoiler stop
Ostatni sposób jest pokazany na początku tego filmiku:
https://www.youtube.com/watch?v=TxnoanwFw4g
Dzięki, niech będzie, ten ostatni sposób przez:
spoiler start
Żelazna Dziewica w Akademii => Podziemna Sala Tortur w VM => Jaskinia => Mini-boss 2 x Żelazne Dziewice => wyjście na Altus
spoiler stop
to kiedyś moje ulubione przejście. Chciałem doprecyzować, bo tam po pierwszej "damie" można pójść też zupełnie inną drogą, ale w inne miejsce - tak się kiedyś szło przez Grubego na Rykarda w speedrunach.
Mam nadzieję, że nie mieliście nic przeciwko tej zabawie. Tak jak napisałem wcześniej, moje pierwsze dzierganie ER bez poradnika zakończyło się tym, że co prawda dotarłem oczywiście do Windy, ale nie miałem co trzeba aby ją ruszyć i szukając innej drogi najpierw znalazłem drugi sposób, a potem po drodze inne, a na koniec dopiero jak tam zdobyć te połówki do tego i tak dalej. Czy to źle, że nie wszystko wiadomo od razu? Chyba ciekawie ;-)
Duże brawa dla Bukarego i Minas Morgul, a ja wszystkiego nie wiem a się mądrzę ;-)
Ok, przydajecie się na coś ;p
Odblokowałem już windę i jestem w Lyndell ale bardziej chcę pancerz który dropi na wulkanie a nie wiedziałem jak się tam dostać - fajny myk z teleportem. I jeszcze powinien być brakujący mi somber 7 gdzieś tam.
https://imgur.com/a/D7BGL1S
Do rana może się ze wszystkim wyrobie :)
CV000 - ja do Volcano Manor i okolic dostaję się zawsze przez wypełnienie Questu
spoiler start
npc Rya
spoiler stop
.
Pewnie już i tak sam ogarnąłeś. Jest też alternatywna sciezka, możesz zostać przeteleportowany w inny sposób, ale mi się nie zdarzyło.
Pewnie już i tak sam ogarnąłeś.
I tak i nie. Jestem tam virgin z akademii oraz na pieszo od Altus. Nawet mam oba pancerze które chciałem, ale dostać się do somber stone 7 to jakiś hardcore tam - już ze 3 razy bym go pewno znalazł w Lyndell.
Mam cały czas wrażenie że idę odwrotnie, od złej strony - chyba z ciekawości serio sprawdzę inne drogi.
Już na tym etapie po prostu się uparłem :)
wg. tego https://eldenring.wiki.fextralife.com/file/Elden-Ring/game_progress_route_map_elden_ring_wiki_guide_2560px.jpg (lekki spoiler mapy) jestem przynajmniej na ok. poziomie a nie 20 wyżej.
Edit: jak się ma wyłączone podpowiedzi innych graczy to znalezienie tam przejścia do jednego waypointa graniczy z cudem.
Uhhh... no przynajmniej się wkręciłem w coś - do końca tygodnia powinienem skończyć.
Zapraszam na polowanie!
Lepszy widok tutaj:
https://twitter.com/Bukary_Tatry/status/1768332473245499500
W przypadku bossów - sporo. Ale sesję z tym misiaczkiem skończyłem akurat bez większego uszczerbku na zdrowiu. :)
Czemu sobie nie ulatwisz zycia trainerem? Wlaczasz unlimited HP/STA/MANA i cykasz foty.
Chyba ze sobie poprostu dokumentujesz playthrough do wspominek. Jak dla samych screenow to ja bym sie nie meczyl. ;)
I zanim sie ktos uniesie honorem (czego nigdy nie rozumiem ale okej, a widzialem juz takie kwiatki w community soulsowym ze jprdl.exe), to tylko napisze w kwestii wyjasnienia, ze wszystkie oficjalne i poloficialne (jakies bardziej zaawansowane fanmade) materialy sa tak robione, bo nikt sie nie bedzie meczyl 3 godziny zeby dwa fajne screeny zrobic. ;)
Oczywiscie "meczenie sie" jest tutaj mocno subiektywna sprawa.
Kwizatz - a tam, jedną z wielkich radości grania w gry jest to, że możemy je psuć na różne sposoby:).
Najlepsza jest radosna nieświadomość ignoranta :-) Pojęcia nie mam jak te fotki są robione, choć mam pewne doświadczenie w tradycyjnej (cyfrowej) fotografii. Nie wiem też co to są trainery (gram na konsoli). Jedno co wiem, że wygląda to fenomenalnie i że jak sam gram to takich wspaniałości nie zauważam :-)) Czyli znowu się uczę czegoś nowego o Elden Ring od community. Przy okazji, czy to nie jest wspaniałe z jak wielu aspektów tej gry można mieć fun na naprawdę wysokim poziomie - art style, fotki, rozkminy fabularne, tajemnice świata, walka, buildy, wyzwania. Wydaje mi się, że każdy z aktywnych uczestników tego wątku ma trochę inne podejście do ER i wychodzi z tego coś bardzo ciekawego...
A, skoro mówimy o poziomach frajdy z gry, to jedną rzeczą to Was zaskoczę.
Na stare lata mi odwaliło i zacząłem się pianina uczyć.
Oczywiście nietrudno się domyślić, jaka melodia weszła na pierwszy ogień.
Oprócz tego, że bardzo lubię soundtrack, to w dodatku niektóre senne melodie są fajne do ćwiczenia dla początkującego.
https://www.youtube.com/watch?v=AB6sOhQan9Y
plin plin plon?
Jesli o tym mowisz jako "dla poczatkujacego" to szacun, bo to jest trudna melodia. Ja kiedys sie uczylem na "Panie Janie!", cos takiego to byl kosmos.
Obiektywnie patrzac to jest trudny utwor. Harmonie/akordy sa dosc skomplikowane i dynamika jest dosc... dynamiczna (heh). Sama melodia "skacze" i jest dosc nieintuicyjna (imho). Czasem sa takie mega szybkie nutki po sobie (zlewaja sie wlasciwie w jedna), to musi byc trudne do zagrania. ;)
Wiadomo ze nie jest to Bethoven czy Chopin, ale to jest trudny utwor dla naprawde poczatkujacego.
Ale piekny. ;)
Klimat tej miejscowki, walki to cos niesamowitego. Kwintesencja marazmu, smutku i tesknoty i tragedii. I zla, Gwyn jest ZLY. Wielkimi literami. ;)
No chyba ze mowisz o innym utworze, ale to sie nasuwa wrecz natarczywie jak mowisz pianino. ;)
Robiąc zdjęcia, nie używam na razie "cheat table", bo po prostu dobrze się bawię, walcząc z kolejnymi przeciwnikami w NG+. Taki sobie robię "czelendż". Jak się znudzę, to pewnie "włączę" nieśmiertelność.
:P
Oczywiście miałeś rację - plin plin plon to była pierwsza rzecz, którą próbowałem zagrać. Myślę, że temat odłożę pod koniec przyszłego roku. Jest dość trudne.
Ciężko mi opanować timingi parry na pianinie :D
Natomiast coś, co w dość uproszczonej wersji wydaje mi się dość realistyczne, to to:
https://youtu.be/F7WqNgcnfDs?si=7b57YHx4H8SfeIU7
Tam jest wszystko, co może mi się przydać. Proste akordy i możliwość bardzo prymitywnej zabawy z oktawami, co wciąż będzie brzmieć dobrze :)
From Soft to mistrzowie w kreatywnym reuse assetow. Niektorzy gania, dla mnie to jest "work smarter, not harder".
https://www.youtube.com/watch?v=N3Cwpkj8L-o
od 2:10
Kolejny przyklad. Choc tutaj niewiele osob gralo w Bloodborne.
Ogladalem ten trailer z siedem razy i nie zwrocilem uwagi, dzis mi snajomek sprzedal teorie. ;)
Minas co ci przypomina "bron" pana na koniku w 2:19.
https://www.youtube.com/watch?v=a8k8R0Q2ubY
Bo to chyba jest
spoiler start
lozysko, za pomoca ktorego walczy Orphan Of Kos.
spoiler stop
Oczywiscie ze zmienionymi teksturami, itd...
Podobne troche co nie?
Oczywiście!
Ja te referencje do starszych gier teraz widzę w kółko :).
ER, moim zdaniem fajnie "buduje" na tym, co już istnieje. Odniesienie do Orphana aż bije po oczach.
Druga rzecz, która bardzo przyjemnie ewoluowała na przestrzeni lat, to gargulce :). To, co z nimi zrobiono w ER, to już mistrzostwo.
Ale, jeśli chodzi o te ulcerared tree spirity, to wersja Eldeńska wydaje mi się... nieco łatwiejsza. Tych czarnych z DS3 po prostu chyba nigdy nie nauczyłem się czytać :D.
Gargulce o tak. Poza tym, że świetni mini-bossowie to jeszcze w ilu wersjach. Zwykłe x 2 wersje broni. Czarne x 2 wersje broni. Potem jeszcze duo. Jedni mówią recykling. Ja mówię dobrze przemyślana ścieżka nauki i progresji. Najpierw łatwiejsze, potem w innej wersji, potem trudniejsze, potem duo. Dla każdego coś dobrego. Podobnie tree sentinele. Najpierw zwykłe, potem wersja draconic, a po drodze duo. Ci co płaczą na pierwszym w Limgrave nie wiedzą jeszcze co ich czeka później. O najsłynniejszym Duo Elden Ring nie wspomnę. To też jedna z zalet otwartego świata, że można tam powtykać w różnych miejscach różne wersje bossów, do tego raz na płaskiej ziemi, innym razem w krzakach, skałkach i słupkach, a gracz może sobie zdecydować, które w danym momencie ćwiczy, a nie że w korytarzu wychodzi jakiś osiłek i próbować do upadłego póki nie padnie. Z inteligentnym reuse assetów między grami pełna zgoda. Do tego efekt sentymentalny. A jak mawiał klasyk najlepiej walczyć z bossami, których już znamy ;-)
Trochę śmieszy, że ktoś nazywa tani recykling referencją do starszych gier :D
Większość graczy uznaje takie coś za wadę i lenistwo. Rozumiem, że Elden ring pod tym względem jest specjalnie traktowany z jakiegoś mi nieznanego powodu.
Mnie recykling nigdy nie przeszkadzał, ale fanboje Eldena którzy w wadach gry widzą zalety to już wyższy poziom wtajemniczenia.
Nieporozumienie polega na tym, że ER to w sumie 165 bossów i mini-bossów.Tylko nieduża część jest wspomnianą "referencją". Ilość bossów unikalnych dla ER jest powalająca i raczej przewyższa poprzednie gry. Więc jakby problem nie istnieje. W Zeldach masz notorycznie powtarzanych przeciwników z poprzednich odsłon i nikomu to nie przeszkadza. Moje osobiste uznanie w obrębie samego ER polega na tym, że to jest mądre rozwiązanie aby dać nawet: Margit => Morgott, Godfrey Złoty => Godfrey + HL. Bo na tym pierwszym opanowujesz stopniowo podstawowy, szkolny moveset, aby się jeszcze potem douczyć i w pełni wykazać na drugim, trudniejszym i zobaczyć jaki zrobiłeś progres. Zawsze też twierdziłem, że gdyby w ER było 165 całkowicie unikalnych bossów to bym dostał kociokwiku. Z nawiązań do poprzednich gier to najbardziej mi się podobają Erdtree Avatars czyli Asylum / Stray Demon z DS1. Uwielbiam z nimi walczyć i nie uważam tego za lenistwo twórców. Zawsze sobie wtedy wspominam DS1.
U nich to się jeszcze realnie różni i mało kto to w ogóle zauważy.
---
Tak tylko na przyszłość - reference nie tłumaczy się na referencja, to troszkę co innego ;p
Przypomniało mi się, jak w pierwszej wersji magisterki nazywałem pętle loopami.
A co do recyklingu że starszych tytułow to HETRIX, oczywiście masz trochę racji. Ale czy to jest zerżnięte 1/1? Raczej nie. Modele może, movesety to inna bajka.
Smoki jedynie wydają mi się monotonne, bo z grubsza każdy jest podobny, oprócz kilku.
Mechaniki też zresztą są pościągane z innych tytułów, np. szaleństwo, przerobiona klątwa na Death Blight (a to akurat fajne. Nawiązanie do grzyba cordyceps jest chyba najlepszą formą zrzynki, jaką widziałem).
Niech jeszcze zrobią tytuł, gdzie dadzą na nowo beast blood pellet i łamanie kończyn i będę szczęśliwy. Mimo, że już było.
Natomiast IMO, wśród tych samych przeciwników, którzy byli w ds3, ds1, DES, forma ewoluowała. Wspomnianych gargulcow z takimi movesetami nie ma nigdzie indziej.
Jedyne, co mnie wkurza, to może to, gdy jakiś banalny boss jest skopiowany z 7 razy, wtedy najczęściej go skipuję.
Może tego po prostu nie odczuwam za bardzo, bo wciąż mam talent, by na skopiowanym bossie wywalić się w śmieszny sposób, mimo że go znam :)
To kiedyś był chyba najbardziej drażliwy temat czy krytyka ER. Nie do rozstrzygnięcia. Każdy może mieć rację o ile nie przesadza: unikalne bo unikalne czy masowe kopiowanie z lenistwa to dwa równie niezasadne krańcowe spojrzenia.
Ja bym dopłacił parę groszy do gry, gdyby się w niej znalazł jakiś boss nawiązujący do Tancerki z DS3, bo to była chyba moja pierwsza ścianka w soulsach, ale taka słodka, że przechodziłem specjalnie tą grę potem kilka razy między innymi dla niej. Kolejne parę groszy dorzuciłbym za coś w stylu Artoriasa z DS1, a nie że fani czy moderzy muszą sami tworzyć swoich bossów do ER z podobnym movesetem. I jeszcze kilka groszy za osobny challenge mode z głównymi bossami z gry jak w Sekiro. Żartuję z tym dopłacaniem gdyby ktoś chciał się zaraz oburzać. Ktoś inny mógłby powiedzieć, że w starszych grach wszyscy bossowie z paroma wyjątkami to jest tak naprawdę jeden boss, bo jeden schemat i podobny rytm walki. O ER ciężko to powiedzieć. Jeszcze ciekawiej wypada pewnie wyjście poza świat FS i porównanie niektórych znanych gier czy serii. Po pierwsze, nawiązania do wcześniejszych odsłon serii są powszechne. Po drugie, z ilością ciekawych i różnorodnych bossów jest bardzo różnie. Dodatkowo należy pamiętać o aspekcie otwartego świata. Nie wszyscy przechodzą otwarte światy obwąchując każdy cal. Z różnych względów: bo niby dlaczego, czas, ochota. Wtedy idąc tylko jakąś swoja unikalną ścieżką, wciąż mamy szansę spotkać charakterystycznych przeciwników w stylu wspomnianych gargulców. Tu zawsze podaję przykład Astela.
Trochę śmieszy, że ktoś nazywa tani recykling referencją do starszych gier :D
Ja tego nie nazywam referencja (choc w przypadku serii Souls mozna by takie rzeczy podpiac pod "ciaglosc swiata" itp...). Ja to nazywam inteligentnym i racjonalnym wykorzystaniem zasobow. Jesli efekt koncowy jest zadowalajacy i nie jest poprostu copy+paste", tylko jest kreatywnym wykorzystaniem assetow (oraz nie jest razaco naudywywany), to co mnie obchodzi jak wyglada to od kuchni, i ze firma sobie uzywa zasobow z glowa a nie "skonczylismy gre to jeb wszystko do kosza i od nowa robimy kada nawej najglupsza pierdole bo wyszedl nowy RTXJPGHDR8000"?
Nawet jakby wyciac wszystko co jest kopiowane z poprzednich gier, to gry FS maja i tak wiecej unikalnego kontentu niz dowolny inny soulslike i polowa action RPGow.
O kierunku artystycznym i czystej kreatywnosci juz nie wspomne, bo w wiekszosci przypadkow to jest przepasc (Lies Of P sie tu wyroznia mocno na plus i troche Molten Shell z gier, ktore probuja emulowac From Soft).
Przeciez takie wnikanie w procesy produkcyjne rzeczy jest troche bez sensu. Zwlaszcza jak sie jest laikiem, ktoremu "sie wydaje".
I absolutnie nie nazawlbym tego "tanim", tutaj jest tak czy siak wiecej pomyslunku, kreatywnosci i roboczo godzin niz gdzie indziej.
ale fanboje Eldena którzy w wadach gry widzą zalety to już wyższy poziom wtajemniczenia.
No to jest troche kwestia podejscia zgodze sie, ale glownie logiki. Bo kiedy wada zaczyna tam naprawde byc wada? Bo moim zdaniem jak wplywa na jakosc finalowego produktu i moje zadowolenie z jego uzytkowania i obcowania z nim. From Softowy recykling tego nie robi. Co wiecej uwazam ze gdyby go nie bylo to wlasnie wtedy wplynelo by to na jakosc i moje zadowolenie z finalowego produktu, bo te gry bylyby o polowe mniejsze albo robili by je dwa razy dluzej.
Juz na sam koniec jako przyklad czegos takiego podam remaster/remake Demon Souls na PS5. Mogli poprostu "leniwie" uzyc technik wyostrzania, skalowania, i innych takich zeby podbic ORYGINALNA grafike, zachowujac przy tym styl artystyczny i ducha oryginalu. Ale zrobili wszytko od nowa zeby nie bylo "leniwie", odbylo sie to bez udzialo From Soft (bezposredniego) i to widac, bo artystycznie gra jest duzo gorsza i nie ma nawet polowy depresyjnego klimatu oryginalu, ktory tak dobrze potrafi tworzyc FS. Owszem swieci sie jak cukiereczek i jest piekna graficznie obiektywnie (chyba jest nawet uznawana za jedna z najladniejszych gier na PS5, a przynajmniej byla jakis czas temu), ale ja bym wolal zeby podeszli "leniwie", moze by bylo troche "brzydziej", ale zachowali by spojnosc z klimatem oryginalu i gra nie zostala by odarta z tego co kreacje FS wyroznia najbardziej.
Jako przyklad wrzucam mindflayera z oryginalu i z remake. Ten z rimejka wyglada jak generyczny mobek z Dungeons And Dragons. I tak jest zrobiene sporo rzeczy w tym rimejku. Jest sliczny ale From Softowa "iskra", mistycyzm, onirycznosc, wywolywanie uczucia "nieswojosci", itd.. cechy och designow i wizualii w duzej czesci zniknely.
I wiem ze to nie jest raczej powszechna opinia, bo ten remake zebral swietne recenzje. I moze jest lepsza gra ogolnie, ale dla mnie jako fanatyka wedkarstwa (niczym "moj stary" z tej copy-pasty) jest gorsza wersja Demon Souls.
Oczywiscie nie wszystko jest takie, sa rzeczy fajnie ulepszone.
Rimejk. I teraz powiedzcie mi czy to gra From Soft czy Baldurs Gate.
Ale sorki za dlugie wynurzenia i wogole polowa nie na temat. ;)
I juz na sam koniec jako przyklad dobrze zrobionego remake, respektujacego w/w zasady podam Diablo 2 Resurrected. Z wyjatkiem zmian w wygladzie bohaterow (sigh... wiadomo czemu, no ale zyjemy w takich a nie innych czasach), wszystko jest odtworzone z mega szacunkiem do stylu i klimatu oryginalu, oraz do wizji artystycznej oryginalnych artystow. Widac ze ludzie, ktorzy to robili maja ogromny szacunek do oryginalu.
A przy tym jest zajebiscie ladnie, i chyba jest to jeden z najlepiej zrobionych remasterow ever. Moszna? Moszna! ;)
Ale nawet i tam mozna zauwac to o czym pisze, min. w zremasterowanych cinematicach, ktore maja sporo mniej "klimatu", mniej ascetyczny i koherentny artstyle oraz sa mniej "piekielne" i groteskowe (imho).
Zero zaskoczenia zreszta, bo to jedyna rzecz w tym remasterze, przy ktorej pracowal glowny trzon Blizzarda a nie ludzie robiacy reszte remastera.
Hahah Kwisatz, ja mam tendencję do długich postów i szanując Wasz czas, juz o tym nie wspomniałem - ale tak, nosiło mnie od rana, żeby wspomnieć o tych lupiezcach umysłu z DEs.
Jak ja bym ich chciał jeszcze gdzieś zobaczyć ^^. Bardziej się tego bałem, niż dowolnego bossa. Ale fakt, design jest tak generyczny, że aż boli.
Walka z tym czymś miała swój urok. To jest, swoją drogą, podobna koncepcja postaci, co jailerzy z DS3 i brainsuckers z BB.
W ER chyba nie mają za bardzo odpowiednika? Od biedy zombiaki z grabem, ale ich jest łatwo omijać.
P.s. d2r fajny.
A co do Stylu DES Remake, to też mi się to rzuca w oczy. Paleta kolorów...
DEs jest super smakowite i mniamniuśne, ale widać, że to kompletnie inny styl artystyczny. Paleta kolorów jest taka lekka i gładka. Bardzo podobna do większości gier dark fantasy. Nie wiem, jak to ująć, ale w wersjach od FS jest bardziej ponuro i "brudno" oraz robotę robi praca światłocienia. To robi zwykle potężne wrażenie, nawet w tak starych grach, jak ds1.
Weekend juz to mam czas. :P
Jeszcze tylko to chcialem wrzucic zeby zwizualizowac o co mi chodzi. Sorry ze inna gra lae to pasuje imho.
Po kolei - dobrze, srednio i zle.
1. Rzeczy robione przez Vicarious Visions. DOBRZE.
2. Srednio. Niby ladniej, ale widac juz zmiany w kierunku artystycznym, dodatkowo animacja Mariusa w remake jest duzo gorsza "kliamtycznie". W oryginale jego ruchy glowa i rekami sa wlasciwie totalnie losowe, irracjonalne. Oglada sie go nieswojo.Na pierwszy rzut oka widac ze sie nie kontroluje i jest "szalony". W remake po prostu placze i wyglada jak randomowy 70latek, ktory sie nie ogolil pare dni.
3. ZLE.
Ball wyglada komicznie. W oryginale jest odrzucajacy ale i przerazajacy, "nieludzki". Wyglada jak demon chcacy byc czlowiekiem.
W remake wyglada jak polaczenie "leatherface'a" (z filmu) w wersji PG13 (oryginal tez go troche przypomina ale w wersji 18+) z klaunem.
Dobra to tyle. ;P
A co do Stylu DES Remake, to też mi się to rzuca w oczy. Paleta kolorów...
DEs jest super smakowite i mniamniuśne, ale widać, że to kompletnie inny styl artystyczny. Paleta kolorów jest taka lekka i gładka. Bardzo podobna do większości gier dark fantasy. Nie wiem, jak to ująć, ale w wersjach od FS jest bardziej ponuro i "brudno" oraz robotę robi praca światłocienia. To robi zwykle potężne wrażenie, nawet w tak starych grach, jak ds1.
Exactly. W punkt. Rimejk Demon Souls jest dosc generycznym dark fantasy, chwilami wrecz zachaczajac o cos ala mroczniejsze czesci Wladcy Pierscieni czy Dungeons & Dragons. Sorry za czeste wtrety z angielskiego w postach, ale wydaje mi sie ze wlasnie brakuje tutaj czegos na co mowi sie "gritty/grittiness", czyli tego "brudu" o ktorym piszesz (i wywolywanie poczucia niepewnosci/nieswojosci o ktorym pisze ja).
Nijak to sie ma do tego co chore umysly z From Soft sa w stanie pokazac, i jakie uczucia sa w stanie wywolac za pomoca pikselkow. ;)
- Będą się smażyć w piekle za wszystkie walki w duecie i to w takim piekle co Dung Eater w kotle miesza :)
A i tak najdłużej póki co zeszło mi na Fully-Grown Cośtam Beast, to cholerstwo było niefajnie opancerzone a build mam właściwie trochę pod trading HP
- Naprawdę bolał by ich jakiś dziennik? Jestem serio ciekaw ile osób grając w to w ogóle wiedziało że robi questa.
Jakoś poboczne walki albo te z dungeonów są trudniejsze niż główne.
- o właśnie, dungeony są kiepskie w Eldenie
Oho, save corrupted xD
https://i.imgur.com/QwS4CGr.png - plum plum plum plum, liczą się te finezyjne rozwiązania :)
Z duetami Godskin Duo potrafi doprowadzić do szału ;-)
Do lore i questów tradycyjnie zeszyt i uważne rozglądanie ;-)
Sam uwielbiam katakumby, genialne.
Wyszło w praniu ile się questów przeoczyło czy npc za 2/3 razem przechodzenia gry, ale wtedy to już obowiązkowo z mapką z internetu i z lokalizacją mini bosów i przedmiotów, bo tak to samemu nigdy by się wszystkiego nie znalazło, chyba ze by się grało 24/7 i każdy centymetr mapy zwiedzał xD
Tak, zeszyt i uważne rozglądanie powie ci że masz trzy razy pogadać z lalką - jasne. I takich akcji jest masa.
Odchodzą od wielu starych rzeczy ale nie, niektóre nadal będą bronione "bo tak, bo FS tak ma" nieważne jakim debilizmem by były. Przy Dark Souls jak ktoś napisał że powinien być respawn zaraz przy bossach to pewno też tego broniono, że nie - spacerki są fajne.
Zanim się wziąłem za questy to dał bym grze 9.5
A dungeony są praktycznie wszystkie takie same. Aż dziwne, że tak się przyłożyli do świata a to tak słabo zrobili.
PS Fajnie że 60h save poszedł by się... gdyby nie program do ich naprawy.
Ja questów i NPców nie bronię, była dyskusja ostatnio na ten temat i wyraziłem swoje obszerne zdanie. Podpowiadam tylko jeden z ułatwiających sposobów z zeszytem i z :-) ewentualnie poradniki.
Co do dungeonów, katakumb w szczególności, to się oczywiście totalnie nie zgadzam. W danej klasie dungeonów (jaskinie, kopalnie, katakumby) są rzecz jasna podobne wizualnie, ale każdy to inny labirynt, przejścia, zagadka, tajemnica, myk, wrogowie, mini-boss i nagrody. Zwłaszcza katakumby - rozwiązanie niektórych z nich, ze wszystkimi przejściami, zmyłkami, znajdźkami, a nawet czasem ze znalezieniem wajchy, to niezła łamigłówka. Jak znasz lepsze to zawsze chętnie posłucham rekomendacji, bo lubię sobie przechodzić takie mini-dungeony w grach. Która gra w takim gatunku ma lepsze? Mówimy o kilkudziesięciu mini-dungeonach w dużych otwartych światach, a nie o kilku tradycyjnych, dużych legacy dungeonach.
Konkurs na najlepszą broń tego tygodnia wygrały... SZTYLETY :-)
Przygotowuję swojego golasa do NG+2 RL1 i postanowiłem zrobić to przejście sztyletami, właśnie wszystko skompletowałem. Mam w związku z tym parę ciekawych doświadczeń, które mogą się komuś przydać.
1) Doświadczenie trochę "smutne" :-( W NG+1 RL1 zrobiłem cały questline Millicent, głównie aby zdobyć dwa bardzo pomocne talizmany, zwłaszcza zależało mi na jej prosthesis. Po końcowej walce wiadomo z jakimi przeciwnikami, dostałem standardowo pierwszy talizman. Potem grzecznie przeprowadziłem dialogi z Millicent i.. nie dostałem drugiego, dla którego głównie robiłem całego questa. Zapomniałem, że aby go zdobyć w tym samym przejściu trzeba ją zabić, a nie dyskutować. Tu daję pożywkę tym, którzy mówią o chorych rozwiązaniach, niedopowiedzeniach i progresji questów w ER :-) Czy mi to przeszkadza? Nie, chłopaki nie płaczą. Poza tym - kolejna tajemnica. Zdobędę to sobie może na NG+2, będzie kolejna mała motywacja do zabawy, a do tego czasu nie będę miał po prostu jednego ułatwienia. To M's prosthesis jednocześnie daje Dex+5 i zwiększa siłę kolejnych ataków, zacny talizman dla sztyletów.
2) Doświadczenie ciekawe i radosne :-) Jaka jest najlepsza broń dla golasa? Wiadomo: pałka, gwiazda zaranna, młot. W tym moje nowe odkrycie: Dynamiczna Buława Noxów - genialne z tym średniodystansowym machnięciem gumą do żucia, powala najszybszych czerwonych NPCów trzymanych na dystans. Jeszcze lepsze są pięści: cestus, kolczasty cestus, żelazna kula, gwiezdna pięść. Ale najciekawsze są sztylety. W ER mamy 16 sztyletów, z czego ponad połowa naprawdę świetnych. Skompletowałem prawie wszystkie. Używam jednocześnie 6-ciu, w zależności od rodzaju i słabości przeciwników, wszystkie sloty broni zapełnione sztyletami, do wyboru do koloru. Prawie nic nie ważą, mają małe wymagania na atrybuty, a ulepszenia broni najtańsze w całej grze. Za to jaka szybkość, movesety i dps! Walka 2H świetna a walka w powestance miażdży wielu przeciwników bez szansy na reakcję. Stworzyłem zestaw sztyletów na każdą sytuację i bardzo urozmaiconą zabawę. Świetnie je można doposażyć prochami. Wiadomo Reduvia czy Czarny Nóż zostają ze swoimi umiejętnościami specjalnymi. Ale inne kozackie sztylety uszlachetniłem kolejno w popioły łącznie ze stosownym affinity dla synergii z samą bronią. Ulubione: Bloodstained, Great Knife, Wakizashi, Cinquedea, Misericorde, jeszcze muszę zdobyć Scorpion's Stinger infekujący rot. Do tego popioły wojny:
* Falanga błyskostrza - 4 magiczne strzałki znad głowy, przełamanie postawy dwoma strzałami, średni dystans
* Święte ostrze - święty dmg, długi dystans
* Cięcie błyskawicy - błyskawice w zwarciu, powała moby jednym starzałem
* Krwawe cięcie - i to jeszcze stylowo na sztylecie Wakizashi, krwawienie, średni dystans, szybkość
* Chłodna mgła - mrożenie
* Trująca mgła - trucie
* +3 zwykłe sztylety z utility: Gambit Zabójcy, Krok Wasalnego Rycerza i Złota Przysięga
Zwykle zabawa wygląda tak: podbiegam niewidoczny z Gambitem Zabójcy, załączam samouruchamiającą i naprowadzającą Falangę błyskostrza x 2 przełamanie i crit kończący Misericorde, ewentualnie przełączam na sztylet z Świętym ostrzem lub Krwawym cięciem, ciach ciach i koniec, jak trzeba dobijam ręcznie szybkim combo z powestance. Fajne.
Brzmi giga czadersko, nie powiem, żebym nie zakradał się za plecy przeciwnikom i nie walił krytów, ale z bronią wielkości słupa telegraficznego wygląda to czasem komicznie.
Ale odtworzenie takiego black blade assassina? Ciekawe.
Morgott - https://www.youtube.com/watch?v=Lxo8DN-ii08
No hit to to zdecydowanie nie jest, ale trudna walka też nie.
Czy colossale to jest jakiś easy mode czy co?
Bardzo ładna walka!
Tak, silne, dopakowane buildy Str z kolosalnymi broniami, z długimi paskami PŻ i Energii oraz silną zbroją, umożliwiające nawet bezpieczne wymiany, to dla niektórych graczy i w przypadku części dużych bossów jeden z takich umownych Easy Mode. Co nic nie umniejsza tej świetnej i umiejętnej walce.
No to kilku łatwych bossów masz za sobą ;-) Powodzenia dalej. Choć na pewno sobie bez problemów poradzisz z takim skillem. Ewentualnie na boku jakaś paczka Snickersów na drobne nerwy :-)
Jak już wspominałem, lubię w tej grze paletę kolorów.
Jest bardzo, bardzo charakterystyczną i odmienna stylem od wszystkiego, co znam, nawet od Soulsów.
Do którego coraz bardziej mnie ciągnie zresztą:).
Mam to kupione i zaczęte. Będzie się działo.
Jestem bardzo ciekawy twojej opinii. Soulsy 2 sa bardzo polaryzujace jesli chodzi o opinie.
Tak bardzo, ze podobnie jak w skokach narciarskich, skrajne noty trzeba odrzucac. ;)
Dla mnie glowna "wada" jest to ze najlepsze rzeczy w dwojce sa w DLCkach, w tym najlepszy opening walki i "prezentacja miejscowki" w calej serii. Gralem krotko po przejsciu jedynki i to miejsce to bylo "WHOA!".
Sporo ludzi sie do nich nie dokopala.
Ale cala gra jest spoko i nigdy nie rozumialem "oburzenia" fandomu. Chwilami to ociera sie niezdrowo o mega kult jednostki (tymczasem dwojka ma naprawde sporo fajnych motywow i pomyslow, ktore sam (o niegodni my stapac nawet po jego sladach!) Myiazaki uznaje za fajne i ktore trafily do serii na dluzej.
Może być ciekawie :).
Do gierki podejdę bez żadnych oczekiwań. Pewnie miną jeszcze ze 2 miesiące nim poświęcę więcej czasu, ale gierka na pewno zostanie ukończona:)
Fenomenalny obrazek i fajne skojarzenie wizualne z DS2 :-)
Ja swoją przygodę z DS2 zawdzięczam Kwisatz_Haderach. To było w czasie kiedy wielu, akurat nie On, raczej krytykowali ER i dostawałem te powtarzające się rekomendacje DS1, a także właśnie DS2 bo też ma potężny arsenał broni i buildów, mechaniki typu powerstance, oraz ciekawą budowę świata. Na początku mnie odrzuciło drewnem. Graficznie skojarzył mi się z Zeldami 3D < 2010 bez HD i RM :-) Potem się strasznie wciągnąłem przez inność, klimat i miodność, nawet w podstawce. Majula topi serce. Jedno co mogę podpowiedzieć od siebie to DS2 była dla mnie grą wolno dzierganą, jak sweterek na drutach, przez trochę specyficzne mechaniki walki, lekką zmianę przyzwyczajeń, projekty lokacji i dziwne zwyczaje mobów. Ale za to między innymi ją pokochałem. Tylko, że o ile takie DS3 czy ER, czy nawet DS1 mogę sobie szybko "przelecieć" jak mnie nachodzi ochota, to do DS2 potrzebowałbym spokoju, nastroju i dłuższego czasu. Dlatego sugeruję aby rzeczywiście jak piszesz wykroić sobie taki czas w odpowiednim momencie.
Spoiler - walka z dziadkiem Godrickiem
I nie taki dziadek, bo chyba ze 3x się na nim wywaliłem:).
To jeden z tych misiów, gdzie przy każdej nowej postaci muszę najpierw przypomnieć sobie, jak bardzo opóźnia ataki ;).
Swoją drogą, Konan Konanem, ale może w końcu ubiorę coś zamiast startowych ciuchów, żeby złapać trochę równowagi:).
Zwykle szybko pada, ale coś czuję, że jak wpadnie mi 1 lvl challenge, to to będzie jakaś zgroza :)
https://youtu.be/L2BDuQY8814?si=6cU3hyqNb6NKOqxi
No kilka razy Ci się oberwało, ale bez przesady - kolejna bardzo dobra walka. Ja wczoraj robiłem sobie taki chilloutowy, niedzielny run NG+5, normalny LV 170, z takim ubrankiem jak Ty, z broniami na przemian Wielkim Mieczem jak u Ciebie, Wielkie Gwiazdy i Smoczą Halabardą i też z nim walczyłem. Nie zmieniaj ciuchów pls :-) Fashion Konana ma znaczenie :-) Sam Godrick groźniej chyba wygląda niż jest naprawdę, ale zgadzam się z tym co napisałeś.
Załączam bardzo ciekawy filmik edukacyjny, też może Cię zainteresować. 22 bronie odpowiednie na RL1 i walki z 22 bossami tymi broniami. Komentarz tego magika do Godricka wywołał mój uśmiech zdziwienia:
"there isn't much to say about Godrick even RL1, his punish windows are so big that you need to be insanely greedy to get into too much trouble here"
ha ha taka edukacja
https://www.youtube.com/watch?v=c8zsACGhJug
Mohg - https://www.youtube.com/watch?v=uOL1cOR2f8I - ładniej już mi się nie chce tego powtarzać (lvl109).
No ten to mi krwi napsuł (pun intended) - gram bez summonów i póki co nie ginąłem więcej niż 5 razy, tu lekko 50 na pokonanie go 4 razy :) Chociaż mocno się bawiłem bo fajna walka.
Colossale imho tragiczne do niej - za wolne i nawet po lekkim ataku można dostać kontrę na twarz.
Ale mnie wnerwiały te filmiki co mu ludzie robią 2500dmg na hita i piszą że izi :) Niektórzy to nawet 2giej fazy nie mieli.
Inna sprawa jak on musi wnerwiać tych od no-hit runów xDDD
Ok, jak najszybciej do tej Malenii teraz, bo ponoć najgorsza małpa... i w sumie chyba koniec.
Suchar na koniec:
- Ej, ile Poise ma Mohg?
- Tak
w ogóle jak tam jest farming spot przy nim... 20k run w chwile.
e: o, a magiczny atak ruin sworda skaluje się z siły a nie z magii...
Moim zdaniem, to było bardzo czyste.
Każdy, kto pokonał Mohga wie, że to totalny wariat.
Miszcz po prostu!
Nieźle Ci idzie bez dwóch zdań. Jak Ty to robisz :-) Przy okazji kultowo i stylowo. Najpierw kultowy Zweihander przy Morgott teraz Wielki Miecz z Mohg + Lwi Pazur, moja ulubiona kombinacja. To Ty chyba wspominałeś kiedyś o trudności DS1. Nie wierzę :-) Odpal sobie kiedyś DS1 z tym samym Zweihanderem co walczyłeś wcześniej przy Morgott, tam dostępny od początku gry. Można się poczuć przyjemnie znajomo, ale też ciekawe porównanie. W ER Olbrzymie Bronie z czystym Str, czystym fizycznym dmg i dobrym poise dmg są bardzo skuteczne na niektórych końcowych bossów. Szczególną miazgę robią z Olbrzyma, Maliketha i Elden Beast. Z szybszymi bossami jest różnie. Na Malenię też dobrze działają, bo ją strasznie łatwo przełamać, ale z drugiej strony trzeba ją najpierw sięgnąć i ogólnie bardzo się pilnować. Powodzenia!
Czyli już końcowych bossów przeleciałeś na luzie tym buildem?
Czyli już końcowych bossów przeleciałeś na luzie tym buildem?
Jaki Lwi Pazur? (i dlatego nie gram w tego typu gry po polsku ;p )
A i już pamiętam, w DS bylo sporo biegania do bossów po śmierci - ni cholery do tego nie wracam.
Phew... tylko jakieś 40 razy pobiegałem :)
Na pewno na golu powstana na ten temat artykuly, ale napisze tez i tutaj ze wzgledu na niejakie (przynajmniej wg mnie) pokrewienstwo gatunkowo-designerskio-duchowe (cokolwiek to znaczy hehe). Wiem tez ze xandon, podobnie jak ja jest fanem jedynki, wiec dla niego ostrzezenie.
Jakby ktos chcial kupowac Dragons Dogme 2, to niech sobie odpusci, przynajmniej na jakis czas. Gra chodzi TRAGICZNIE oraz wymaga kosmicznego sprzetu (a na takowym i tak chodzi tragicznie). I nie ma w niej nic co usprawiedliwialoby tak wysokie wymagania.
Ogolnie to z tym (performance softu) bedzie tylko gorzej ze wzgledu na proliferacje technilogii takich jak DLSS i wykorzystanie AI. Za chwile beda zatrudniac ludzi doslownie z ulicy i gry beda chodzic w 15fps. ;)
Szkoda bo bylem napalony na to. ;)
Dodam jeszcze ze to sa wymagania glownie na procesor. Niesamowicie wysokie i niewspolmierne do tego jak gra wyglada i jakie obliczenia POWINNA wykonywac, biorac pod uwage ze to dosc proste aRPG w sumie.
Ide o zaklad ze to DRM bruzdzi, bo tutaj nasi kochani wydawcy zaserwowali nam chyba az dwie jego warstwy (denuvo i cos tam jeszcze autorskie).
Czekam na kraka lol. ;)
Nie wiem jak na X'ie ale na reddit pisza ze na PS5 spadki sa do 20fps, a kolesie z digital foundry napisali na ich forum ze maja gre (ale nie moga napisac jaka), ktora chodzi dobrze tylko na PS5Pro (ktore jeszcze nawet nie jest oficjalnie zapowiedziane).
To bylo pare dni temu. To juz wiadomo jaka. ;)
hahah...
Sorki za offtop. Tak jak mowie tylko dlatego, bo wydaje mi sie ze zainteresowania bywalcow moga sie zazebiac z czyms takim ja Dragons Dogma.
Dla jaj chciałbym to na laptopie odpalić... z 980 :)
Cracka nie będzie voksi aka Empress zwariował do reszty od crackowania tego :)
Kwisatz - dzięki, to pytanie krążyło po mojej głowie od dawna. Jeśli gra okaże się ok, to poczekam z rok, aż to ogarną. W przeciwnym razie kładę lagę.
W ogóle, DLSS potrafi być ciekawą technologią, ale mam wrażenie, że coraz więcej twórców po prostu traktuje ją jak szpachlę, która ma na celu ukryć wady ciulowych silników... i przy okazji przy złej implementacji - wyglądać szkaradnie.
Tak więc jeden tytuł z głowy, na długo.
W ogóle, już dawno temu wyleczyłem się z kupowania gier na day 1. Chyba jedyny wyjątek, jaki zamierzam zrobić, to Shadow of the Erdtree, bo jednak jest to dodatek do gry po wielu patchach (tak, kojarzę, że ER na premierę też potrafił pokazać pazurki). No i na punkcie ER mam szajbę, więc to też.
Właśnie się zastanawiałem nad zakupem DD2. Dzięki za ostrzeżenie. W takim razie będę dalej wędrował z lampą (w przerwach od "Eldena").
Jak tam pierwsze odczucia?
IMHO gra znacznie, znacznie trudniejsza od "Eldena". Brak w niej też "tego czegoś", co czyni ER wyjątkowym. Grafika niby bardziej zaawansowana, a jednak jakaś taka... słabsza... Z kolei sposób prezentacji fabuły - trochę lepszy. Eksploracja - gorsza. Projekty oręża i zbroi - znakomite. Patent z lampą i przenikaniem do świata zmarłych - genialny. To dzięki niemu rozgrywka jest dość przyjemna. Walka - taka sobie.
ER króluje.
Gdybym zaczął przygodę z "solusami" od LotF, to bym się zniechęcił. Pierwszy boss (Pieta) był już naprawdę gorszy od bossów z ostatnich etapów ER. Nie wiem, po co stosować tego rodzaju "próg wejścia". Co więcej, problemem w LoTF są "zwykli" przeciwnicy, którzy atakują chmarami w bardzo ciasnych i ograniczonych przestrzeniach. Tu nie ma miejsca na taktykę i "naukę". Za duży jest udział ślepego szczęścia w tych starciach.
Stąd też, szczerze mówiąc, mam zagwozdkę: grać dziś dalej w LotF czy wypróbować nowego "Horizona"? ;)
Dzięki Kwisatz_Haderach, trafiłeś dokładnie w moje myśli.
Pierwsze Dragon's Dogma, a zwłaszcza dodatek Bitterblack Isle, sprowadziło mnie na drogę Soulsów. Wtedy, bezpośrednio po przejściu x 3, z przemyślenia, rozpędu i szukania podobnego doświadczenia wszedłem w DS3 i tak zostało. Choć tą premierą dwójki jakoś specjalnie się nie ekscytowałem, nawet pomimo wcześniejszych dobrych sygnałów, to od wczoraj już tak mnie trochę na poważnie nosi. Z recenzji GOL i syntetyki innych źródeł to tam mogę odhaczyć wszystkie swoje preferencje. Typ gry jak dla mnie prawie idealny. Na razie zakładam PC i PS5 słabo technicznie. To na Xboksach pewnie też. Poczekam przez weekend i zobaczę co tam DigitalFoundry stwierdzi na XSX/S i jak będzie solidne 30 klatek to wchodzę w przyszłym tygodniu, jak nie to nie ma pośpiechu. Tu ciekawostka historyczna, na premierze Elden Ring ludzie narzekali na optymalizację PC i PS5, a według DigitalFoundry najstabilniejsza wersja była wtedy na samym początku na Series S, nawet jakimś cudem lepsza (stabilność) niż XSX. Zresztą ja w tym kreatorze postaci to spędzę z tydzień czasu. Nawet w jedynce pamiętam skonstruowałem sobie dwie całkiem niezłe babeczki dla swojej postaci i głównego "pionka". Ale mogę też zaczekać nawet rok. Jest co robić. Leci sobie Pentiment i Inkulinati, i .... BioShock 1 :-)) A w niedzielne popołudnia tradycyjnie jakiś chilloutowy run Elden Ring ;-)
Dzięki Bukary :).
Napisałeś dokladnie to, co wyczytałem w recenzjach zaznajomionych z tematem. Dla mnie zachowanie filarów tych gier jest dość ważne. Lordsów kiedyś na pewno spróbuję, choćby dlatego, by móc wypowiadać się o nich z własnego doświadczenia, ale chwilowo, jako dadgamer z dwustoma dziećmi, nadrabiam ogromne zaległości ze świetnie przyjętych gier po 2015, bo wtedy przestałem nadążać za nowościami:).
To będzie dłuuuga droga, więc chwilowo kryteria są bardzo restrykcyjne.
Swoje wyzwanie "level 1 + palka" narazie odwiesilem na kolku i troche wciagniety sprawami bierzacymi (oraz innymi grami) zniknalem z watku... ale wpadam poczytac co jakis czas. :) No i tez mi sie przypomnialo - szczerze polecam znajomego Minasa i jego wyroby! Pomijajac swietne wykonanie to jeszcze musze przyznac, ze autor to bardzo mily, ogarniety i kontaktowy facet. Nie mam lepszego zdjecia bo kubki juz rozdane po kuzynach. :)
https://www.etsy.com/shop/GreenRoboRabbit?ref=condensed_trust_header_title_reviews
btw. interesuje sie ktos No Rest for the Wicked? Przyznam, ze nie liczac dlc do ER to wlasnie tego tytulu aktualnie wyczekuje.
Wow, super wyszły :). Kiedyś pochwalił się niezobowiązująco koncepcją i wrzasnąłem, że koniecznie chcę taki.
A co do No Rest For The Wicked, po zobaczeniu przykładowego gameplayu kilka tygodni temu, czekam z wypiekami na twarzy. Jak to dobrze wyglądało... bardzo ciekawie zrobili pracę kamery oraz "znaczenie" ciosów.
W tym roku interesuje mnie to oraz wyłącznie dlc do ER.
Rok 2024 mam growo zresztą wypełniony. Do ukończenia jeszcze:
- Sekiro
- Demon's Souls remake (jestem prawie na finiszu)
- DS2
- Lies of P
- Baldur's Gate 3.
Niby mało, ale patrząc na to, że zwykle udaje mi się wyłuskać 45 minut dziennie, to tak akurat :).
Czyli wypada, że z nowości będzie Shadow of the Erdtree i właśnie No Rest.
btw. interesuje sie ktos No Rest for the Wicked?
Bardzo.
Jesli dobrze ogarnalem to to ma byc soulslike z widokiem ala Diablo i troche z mechanikami.itemizacja ala Diabloklony.
Jesli to wyjdzie dobrze i sensownie, to bede wrecz wniebowziety bo na cos zachaczajacego o Diablo koncepcyjnie i mechanicznie (tiery-kolorki itemkow, itd...) ale z bardziej metodycznym, kameralnym i stonowanym gameplayem czekam od lat.
Minas --> Solidna lista gier na 2024 i wcale nie taka krotka. Ciekaw jestem wrazen z BG3 i tego ile czasu zajmie Ci przejscie. Ja mam rozkopane dwie kampanie i przyznam, ze dokonczenie tego tytulu lezy na samej gorze mojej kupki wstydu. Niby moglbym rushowac do konca ale wole poczekac na odpowiednie okienko IRL i wtedy powoli dokonczyc, w swoim tempie. :D
Kwisatz --> Wiem, ze to zupelnie inne gatunki gier ale ja po obu czesciach Ori mam nieograniczone zaufanie do tego studia. Moze sie na tym przejade ale mowi sie trudno. Mam tylko troche obawy, ze gra nie wiedzac czym chce byc wyladuje w niezrecznym szpagacie miedzy kilkoma gatunkami ale tutaj znowu wchodzi moj kredyt zaufania i juz jestem spokojny. ;)
Sir Klesk - Bg3? Ponad rok na bank. To jest ta gierka, którą zafascynowana jest moja żonka i za Chiny nie chce, żeby coś ją ominęło w rozwoju historii. A że ona ma jeszcze mniej czasu, niż ja, to wychodzi nam tak z 2h tygodniowo na BG3.
Swoją drogą, BG3 okazał się spełnić moje dwa przewidywania:
1. Gameplay to absolutne cudo. Całość to kunszt, wszędzie motion capture, niesamowita interaktywność.
2. Jestem za głupi na tę grę, bo gry nauczyły mnie ścian i nagle trafia się tytuł, który to łamie. ER jest podobny zresztą. Masz otrzymać 4 i to od Ciebie zależy, czy dodasz 2+2, czy dodasz 8 do -4. Przyklad: W BG3 moja drużyna już prawie zdechła i uznałem, że może kupię sobie jedną turę, jeśli wypchnę przeciwnika. Przypadkiem wrzuciłem go w ogień i się zjarał jak zapałka. I nie, nie przyszło mi to do głowy XD.
Innym razem zatrułem komuś zupę. Zarówno Elden, jak i BG3 mogłyby de facto zostać moimi domyślnymi nowoczesnymi grami, w których natłukę tysiące godzin. Całkowicie spełniają moje potrzeby.
Dawno nie grałem w coś tak dobrego, ta gra nie ma praktycznie wad. Dla mnie na pewno 10/10, gra dekady na miarę Mass Effecta 2, ale i tak go przebija. Najlepszy projekt lokacji z jakim miałem do czynienia, nie przeszedłem żadnego soulslike'a oprócz Stranger Paradise i obawiałem się, że utknę gdzieś jak w Dark Souls 3, ale nie mam tu tego problemu ze względu na otwarty świat i możliwość ominięcia niektórych zbyt trudnych walk aż do momentu gdy stanę się wystarczająco silny. 56h na liczniku w przeciągu tygodnia, nie potrafię przestać grać.
Znam to uczucie, gratulacje i powodzenia! :-)
Wady to tam pewnie jakieś ma, jak każda. Tylko są dwa rodzaje facetów - jedni patrzą na swoją ulubienicę, drobiazgowo wyszukują i wypominają każdą wadę, a inni zachwycają się całościowym pięknem przymykając oko na drobne niedoskonałości ;-)
Witajcie Zmatowieńcy,
Tu astrolog lvl21. Pogromca smoka agheela (wow co za walka), dynioglowego oraz demi-human chiefs. Przyznam że nigdy nie grałem w gry souls like ale ostatni raz tak wsiąkłem w klimat jakiegos świata jak odpaliłem Wieśka 3.
Pewnie to pytanie padło 100 razy i próbuje przebić sie przez setki postów ( możecie mnie odsyłać do konkretnych autorów:) ). Poszukuję wszelkich informacji przydatnych na początku, w co inwestować, jakie przedmioty czy czary poszukiwać, które wątki w pierwszej kolejności szukac.
Inwestuje poki co glownie w inteligencję (29) i witalnosc (13). Warto coś innego na tym etapie ? Ile sensownie inwestować w witalnosc ?
Z przedmiotów to mam meteor staff (używam zaklęcia podstawowego oraz właśnie meteorytow) i glowe kociego chochlika +2 Int. Reszta ubrań startowa. Nie brzydze sie z korzystania z popiolow (wilki są moimi najlepszymi przyjaciolmi).
Jest coś za czym warto poganiać w tym momencie? Potionki mam 4-1 dla many i jednokrotnie ulepszone.
Fabularnie to rozmawiałem z czarodziejka Sellen (jeszcze nie używałem jej zaklęć ale ze względu na koszty i skalowanie łaski do żarów z meteorytem nie wiem czy jest sens?) I zacząłem wątek niewidzialnego człowieka (zabiłem tego bossa zanim miałem z nim pierwszy kontakt :D), no i mam serce smoka ale przy mojej klasie to chyba zostanę z nim jak Himilsbach z angielskim, bo to głównie wątek z inkantacjami jeżeli sie nie mylę?
Jakieś typy co warto zrobić w tym momencie ?
Z góry dzięki za rady i do zobaczenia na polu walki !
konsekwentnie w int już idź - vit im więcej tym lepiej i tyle. Będziesz miał coś w stylu 60/35/35 po koniec (int/mind/vig)
https://mapgenie.io/elden-ring/maps/the-lands-between - tu możesz sobie podpatrzeć gdzie masz spelle i flaski
W akademii dla maga sporo stuffu jeśli się nie mylę.
Hey
Kilka prostych uwag ode mnie. Astrologiem robiłem swoje pierwsze przejście na premierę > 2 lata temu, więc piszę tak ogólnie i trochę chaotycznie, mogę być mało precyzyjny.
Astrolog znaczy magia. Jeżeli świadomie wybrałeś tą drogę i Ci się podoba to spokojnie idź nią dalej. Bardzo dobra i silna opcja, raczej się nie zawiedziesz. Spelle możesz sobie uzupełnić świetnymi opcjami melee skalowanymi z Int, typu Moonveil (katana) czy potem jeden z lepszych mieczy w grze jako nagroda z questa Ranni.
Jeżeli chodzi o statystyki to przygotuj się na levelowanie przede wszystkim (1) Inteligencji do 60 (wymaganie do spelli i staffu największego kalibru) i potem aż do 80 (softcap). Ale spokojnie, to przyjdzie z czasem. Do magii / spelli będziesz potrzebował (2) Punktów Skupienia (PS) więc równolegle inwestuj również w Umysł. Ile? Zobaczysz sam na podstawie kosztu używanych spelli. (3) Witalność jak się czujesz i w jakim stylu będziesz walczył. Generalnie mag używający spelli dystansowych jest mniej narażony na bezpośrednie obrażenia. Witalność do 40 powinno w zupełności wystarczyć. Jeżeli coś pomieszasz lub będziesz chciał zmienić, to się nie przejmuj, z czasem będzie możliwość respec'u i będziesz mógł dowolnie zmienić swój build i statystyki.
Głowa chochlika, którą masz jest pewnie bardzo ciężka. Coś lżejszego na głowę dostaniesz wkrótce od jednego głównego / wizerunkowego bossa. Zwracaj dalej uwagę na ubrania / zbroje, które zwiększają Int lub %Magię.
Jeszcze bardziej zwracaj uwagę na dobór talizmanów i łez do eliksiru dla Twojego builda: np. Int +5, zwiększenie szybkości rzucania spelli, zwiększenie siły ataków magicznych itp.
Meteor Staff - koniecznie zdobądź spell o nazwie Proca (synergia - grawitacja), jest dostępny obok samego staffu w Caelid. Ja swoje pierwsze przejście zrobiłem opierając się głównie na tym spellu. Inne to już zobaczysz w trakcie. Jest ich cała masa - od szybkich "karabinów maszynowych" do wolniejszych "bomb atomowych". Zależy co lubisz. Koniecznie weź sobie staff z wizerunku bossa o nazwie Rennala, gdy do niej dojdziesz.
Prochy duchów / summony / Wilki - po to one właśnie są w tej grze, aby z nich korzystać :-) Zasadniczo ludzie grają albo z summonami (trochę łatwiej) albo bez (bardziej hardcorowo), kluczowa decyzja. Gra z summonami ma wiele zalet, nie tylko w sensie ułatwień. Różne summony mają różne cechy i przydatność w różnych sytuacjach i z różnymi bossami. Ich poznawanie a nawet kompletowanie to osobna frajda. Na początek Wilki są dobre. Osobiście zawsze polecam też prochy Żołnierzy Godricka łatwe do zdobycia przed Zamkiem. Długo Ci będą służyć, jeżeli nie będziesz chciał przejść na silniejsze summony. Dobrych opcji jest cała masa. Jest tylko kwestia ograniczoności konwalii do ich levelowania, zwłaszcza na początku. Zatem sprawdź które Ci pasują i wtedy inwestuj.
Co do ostatniego akapitu - ogarniesz sam! Po prostu graj dalej gdzie Cię łaska czy wyczucie poniesie ;-) Pilnuj questa Sellen, ale jeszcze bardziej Ranni - długi i rozbudowany, ale ważny, szczególnie dla maga. Jak napisał CV000 - bądź czujny w Akademii :-)
Powodzenia!