Nie układa mi się zbytnio w życiu, można jakoś legitnie sprzedać duszę diabłu, aby się to zmieniło? Ale nie jakieś śmieszne kulty, zwykły układ - dusza za moje marzenia.
edit. z nieznanych mi przyczyn moderacja chyba zamknęła wątek - przepraszam wszystkich zainteresowanych
edit2. yhmy, a więc z równie nieznanych mi powodów temat został przeniesiony do działu "polityka i religia", co w sumie ma jakiś sens. No nie ważne.
Zanim zaczniesz mówic takie rzeczy pooglądaj Egzorcyzmy Emily Rose.
Jak już się z nim spotkasz to poproś o możliwość zmieniania wystawionej przez siebie oceny (na swoim profilu) gry na Golu.
Naprawdę chcesz zamienić kilkadziesiąt lat dobrego życia na wieczność w piekle? No chyba że uważasz że potępienie w piekle to bzdura i bajki, to nie rozumiem czemu w takim razie wierzysz w diabła.
Zyj tak, by nie isc do piekla. To twoje zycie, ja go za ciebie dobrze nie przeżyję.
A lepsze jest kilkadziesiąt lat chu*owego życia i wieczność w piekle?
Okej, może to będzie trochę śmiałe pytanie, ale dlaczego uważasz się za złego człowieka? Kojarzę Twój nick od lat (piszę tu od 2006 r.), na bazie treści które wnosisz na forum (a które doceniła także moderacja przyznając gwiazdkę) nie przypuszczam, byś był złym człowiekiem.
Żeby nie było, że offtop: Kompletnie nie wierzę w takie rzeczy, życie jest zbyt skomplikowane by takie drogi na skróty były możliwe do realizacji. Gdyby takie metody działały, przypuszczałbym, że zmieniły by się w nieźle prosperującą religię...
Jeżeli założymy prawdziwość historii opowiadających o tych rzekomych kontraktach, to raczej działa to tak:
1) 1-3 lat spełnienia marzeń
2) problemy z narkotykami/alkoholem
3) depresja pomimo dosłownie spełnionego życzenia
4) samobójstwo, nieszczęśliwe życie jeszcze bardziej niż wcześniej itd.
Zgodnie z tymi opisami to ofiarowanie duszy powoduje nie możliwą do wypełnienia pustkę już teraz za życia a nie dopiero po śmierci. Piekło zaczyna się już teraz. I to jest ten kruczek, o którym niektórzy zapominają. W ogóle zgodnie z teologią chrześcijańską życie wieczne nie zaczyna się po śmierci a w momencie narodzin, śmierć jest tylko przejściem a nie nowym życiem. Rozwijając, zbawienie i jego owoce też zaczynają się już tutaj, podobnie i potępienie.
Zła wiadomość. Diabeł to postać fikcyjna podobnie jak święty mikołaj. Jeśli ktoś ma do dupy życie to ani modlitwy ani pakt z diabolo tego nie zmienią.
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Miko%C5%82aj_z_Miry
Jest też szatan i jest piekło.
Nie, nie ma. Tak jak jestem w stanie zaakceptować chrześcijaństwo tak wszystkie "dodatki" średniowiecznych watykańskich cwaniaków niewiele mnie obchodzą.
Skoro akceptujesz chrześcijaństwo to i też musisz o tym wiedzieć, że jest piekło jak i niebo a zarazem życie pozagrobowe. I to nie wymysły Watykanu, bo już Jezus o tym wspominał.
Z tego co mi wiadomo, to w biblii nie ma słowa o niebie i piekle. Jest jedynie wzmianka o doświadczeniu kontaktu ze stwórcą jeśli się wierzy, czy coś w tym guście, ale nie jest określone na jakich zasadach miało by to nastąpić oprócz tego, że ma to mieć miejsce na tzw. sądzie ostatecznym. Jeśli się mylę, to poproszę o cytaty z biblii ;)
@up To słabo znasz Pismo Święte. Nie mam teraz czasu na cytaty. Jutro to zrobię.
Poproszę o cytat :)
Jutro, bo nie mam czasu dziś.
Ok, ale następnym razem najpierw podawaj dowód na poparcie swojej tezy a później wytykaj innym nieznajomość tematu. Trzymam za słowo z tym jutrzejszym cytatem.
Będzie ich kilka.
Mikołaj to postać fikcyjna? Danuel nie wziął leków
Z tego co mi wiadomo, to w biblii nie ma słowa o niebie i piekle. Serio?
Kilka przykładów o niebie i z nowego i starego testamentu, w sumie jest ich ponad 50 w piśmie świętym:
„W domu Ojca mego wiele jest mieszkań; gdyby było inaczej, byłbym wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli.” JAN 14,2-3 (BW)
„Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują.” 1 KOR. 2,9 (BW)
„Gdy pobudują domy, zamieszkają w nich, gdy zasadzą winnice, będą spożywać ich plony. Nie będą budować tak, aby ktoś inny mieszkał, nie będą sadzić tak, aby ktoś inny korzystał z plonów, lecz jaki jest wiek drzewa, taki będzie wiek mojego ludu, i co zapracowały ich ręce, to będą spożywać moi wybrani. Nie będą się na próżno trudzić i nie będą rodzić dzieci przeznaczonych na wczesną śmierć, gdyż są pokoleniem błogosławionych przez Pana, a ich latorośle pozostaną z nimi.” IZAJ. 65,21-23 (BW)
„I usłyszałem donośny głos z tronu mówiący: Oto przybytek Boga między ludźmi! I będzie mieszkał z nimi, a oni będą ludem jego, a sam Bóg będzie z nimi. I otrze wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły.” OBJ. 21,3-4 (BW)
O piekle tez jest sporo ale wrzucę dwa chyba najoczywistsze i najbardziej bezpośrednie:
Ewangelia wg św.Marka 9,42-48
Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą*, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze. 43 Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony*. 45 I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie, chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. 47 Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, 48 gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie*.
Mt 25,41-46
Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! 42 Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; 43 byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie." 44 Wówczas zapytają i ci: "Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?" 45 Wtedy odpowie im: "Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili". 46 I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego».
Dziękuję za cytaty, przekażę znajomemu który też jest ateistą a który twierdzi że biblię czytał (w odróżnieniu do mnie), że się mylił. Zwracam honor w tym wąskim aspekcie :P
No to już nie muszę dawać cytatów. Dużo Pismo Święte wspomina o piekle.
Dam tylko jeden cytat:
Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej tego, który może i duszę i ciało zniszczyć w piekle” (Mat. 10,28)
Z mojego doświadczenia wynika, że 80% ateistów (zasada Pareta zawsze działa :)), którzy twierdzą, że przeczytali Biblię i dlatego nie wierzą w rzeczywistości przeczytało w najlepszym wypadku kilka wybranych fragmentów na jakieś antyteistycznej stronce pasujących do ich wyobrażenia.
Szkoda te, że wśród chrześcijan obowiązuje podobna zasada.
DanuelX : coz na Twoim miejscu nie byl
bym taki pewny , to ze ty w niego nie wierzysz to nie oznacza ze on o tobie zapomnial :)
Kazuya_3 : ni erob tego tego potem nie da sie odkrecic
Życie jest tymczasowe a dusza wieczna.
Zawrzej pakt z Bogiem a nie z diabłem.
Jaki pakt? A po cholerę? Szatan jest wymysłem żydowskim, w zasadzie to było jedno z bóstw starożytnej Syrii, bodajże od deszczu i płodności z którym walkę toczył YHWE, bóstwo wojny z tamtego obszaru. Lepiej wróć do wiary Przodków i porzuć ten judeo-chrześcijański monoteistyczny bełkot.
Naprawdę chcesz zamienić kilkadziesiąt lat dobrego życia na wieczność w piekle?
Typowy Polak. Lepiej zrobić drugą Wenezuele, gdzie ludzie traca po 15 kg rocznie i ostatnio zjedli zwierzęta z ZOO, bo 500 zł na dziecko dają :)
Do autora wątku.
Mały cytat dla ciebie.
Zjawiska demoniczne są dziełem wyobraźni tylko w opinii tych, którzy nigdy ich nie doświadczyli. - Ed Warren.
Radzę ci nie zabawiać się w 'podpisywanie cyrografu z diabłem' ponieważ zostaniesz opętany przed demony i będziesz w poważnych tarapatach.
Fragment artykułu ze strony Fundacji Nautilus:
W naszym Archiwum FN są materiały mówiące o osobach, które coś takiego podpisały, po czym nagle znalazły się w ciężkim stanie opętania przez niewidzialny i bardzo zły byt.
Demony mogą być tak dobre jak i złe. Niektóre pomagają ludziom i są dobre, niektóre Budda podczas wyprawy do Piekła nawrócił na buddyzm.
No i definicja demona jest też szeroka, ale jako typowo złe istoty określają je tylko wyznawcy fałszywych monoteizmów abrahamowych.
Ed i Lorraine Warren zarabiali na tym, że ludzie wierzyli w demony i zjawiska paranormalne, na pewno nie chcieli by nikogo oszukać :) A nie, przecież im udowodniono że to robili.
To naprawdę nie są żarty. Nikt nie powinien zabawiać się w takie rzeczy.
Egzorcysta - spotkanie z o. Gabrielem Amorthem (dokument)
https://www.youtube.com/watch?v=BSWQc2BuKHA
Oczywiście że nie. Kolega zamiast podpisywać pakty z istotami, które klęczą przed Buddą czy Zeusem tylko ze strachu powinien pomedytować. To dla jego psychiki było lepsze i życie poprawiło. Mogę polecić szkoły buddyjskie i hinduskie.
Lepiej wróć do wiary Przodków i porzuć ten judeo-chrześcijański monoteistyczny bełkot.
XDDD
Z czego się śmiejesz ? Nie drwij z bogów.
Nie możesz sprzedać duszy diabłu. Dusza jest niezbywalna. Wystarczy biblię poczytać zamiast głupie filmy oglądać.
Nie wiem dlaczego ludzie zakładają że zyskają na „pakcie z Diabłem”. Ze wszystkich dostępnych źródeł literackich wynika że jeszcze nikt na pakcie z diabłem nie zyskał i zawsze płacona cena jest wyższa niż się zakłada, a zyski iluzoryczne.
Skoro wierzysz w diabła, powinieneś również wierzyć w Boga. Z nim możesz zawrzeć pakt na którym nie stracisz, gdyż on nie weźmie od ciebie więcej niż możesz dać, a za to da ci o wiele więcej niż się spodziewasz.
Jeżeli czujesz obawę przed Bogiem Ojcem, dla grzesznych i słabych dobrym oparciem jest Matka Boska. Ofiaruj jej coś ze swojego życia, wypracuj jakąś zmianę, zerwanie z nałogiem, zmianę przyzwyczajeń, lub stań się po prostu lepszym człowiekiem. I módl się o spełnienie swoich potrzeb, a one się spełnią. Taki pakt jest o wiele skuteczniejszy, bezpieczny bo nic złego ci się nie stanie.
Polecam :)
Skoro wierzysz w diabła, powinieneś również wierzyć w Boga
To może być swoisty Zakład Pascala, tylko że z Diabłem. Zgadzam się, że aby uwierzyć w jednego, trzeba też w drugiego. I dlaczego wiara w Ojca ma być lepsza? Może korzyści są podobne, po prostu Bóg wydaje się mieć na pierwszy rzut oka mniej minusów. Ale może to pozorne, bo kasyno zawsze wygrywa, więc dlaczego nie i w tym przypadku. Może wystarczy jedynie wybrać, nie z przekonaniem, że jedno jest słuszne a drugie nie.
Choć powtarzam, na razie to tylko rozważania teoretyczne :)
Pięknie napisane, śmiało możesz jej zaufać, Ona Matka Boska zawsze jest z nami, zwłaszcza w najtrudniejszych chwilach naszego życia,
Czasem życie rzuca kłody pod nogi, nic na to nie poradzisz - trzeba iść dalej z podniesionym czołem.
Sporo problemów które teraz wydają się ważne same się rozwiążą a za pół roku będziesz się śmiał z własnej głupoty ("jak ja się mogłem tym przejmować"). Poddanie się - to jest prawdziwa porażka.
Masz 2 opcje:
- zwrócić się do bóstw, diabołów czy innych cudów i użalać się nad sobą (spoiler alert: nic to nie da),
- twardo stąpać po ziemi i starać się rozwiązywać problemy na bieżąco, myśleć optymistycznie i bardzo się starać - sukces też nie jest gwarantowany, ale prawdopodobny (o ile mówimy o realnych celach, a nie absurdach ("chcę Lamborghini")),
tl;dr: myśl pozytywnie i rusz dupę, będzie dobrze!
Rozumiem, że ten wątek to taka prowokacja, czy może bardziej wyzwanie intelektualno-moralne.
Zanim poważnie będziemy analizować pakt z diabłem (czy jest on możliwy i czy tenże diabeł może zapewnić lepsze życie) warto zapoznać się z legendami o takowych cyrografach - Faust, Twardowski itp.
Sam fakt rozważania podpisania takiego cyrografu zakłada przekonanie, że istniej potężny byt duchowy, który może zapewnić „szczęście” oraz, że mamy niematerialną dusze, która egzystuje po śmierci. A to powinno w osobie, chcącej podpisać taką umowę, wywołać pytanie, co jest kompleksowym „szczęściem” człowieka, czy diabeł jest w stanie wywiązać się z transakcji „dusza za moje marzenia” oraz czy taki układ się podpisującemu w ogóle opłaca…
Oczywiście że w końcowym rozliczeniu się nie opłaca. Na tym polega paradoks cyrografu i wszystkie moralne przesłana związane z tymi opowieściami, że nie da się na skróty, że nic nie ma za darmo itd.
Podpisując cyrograf przegrywamy, szatan nigdy nie ma intencji spełnienia naszych pragnień.
Mnie zastanawia, czemu diabeł miałby w ogóle iść na takie dile. Jeśli potraktować poważnie całą mitologię, razem z 10 przepisami konstytucji, to szansa, że ktoś do niego nie trafi jest znikoma.
Piekło istnieje - bez dwóch zdań. Trafiają tam bardzo źli ludzie. Ale nikt nie trafia tam na wieczność. Chrześcijaństwo niestety oszukuje swoich wiernych. Każdy zły człowiek który zaczyna żałować swoich czynów momentalnie dostaje szansę na naprawienie swoich błędów i dostaje szansę na wynagrodzenie krzywd innym. Reinkarnacja to prawda. Reinkarnacja to uniwersalne duchowe prawo we wszechświecie. Jeśli ktoś wejdzie do nieba to myślicie że będzie tam siedział na tyłku i nic nie robił całą wieczność? Tak to nie wygląda. Każdy wraca do świata materialnego po to aby zdobywać nowe doświadczenia.
Przy okazji napiszę jeszcze jedno ostrzeżenie. Trzymajcie się z daleka od tabliczki Ouija. Ta rzecz jest bardzo niebezpieczna ponieważ za jej pomocą można przywołać demona, robiąc to wszystko nieświadomie. Szczególnie rodzice powinni się zainteresować tym, czy ich dziecko czasem nie zabawia się w tą "grę".
Teraz więcej o samej tabliczce Ouija. Czym ona jest i do czego służy.
Tabliczka ouija składa się z liter, słów "tak", "nie", "żegnaj", a niekiedy także cyfr. Do każdego zestawu dołączony jest również trójkątny wskaźnik służący do przekazywania informacji. Pochodzenie przedmiotu nie jest do końca znane. Jego nazwa wywodzi się podobno od słów "oui" i "ja", co oznacza "tak" po francusku i niemiecku, choć nie każdy zgadza się z taką interpretacją.
Po raz pierwszy ouija pojawiła się na rynku pod koniec dziewiętnastego wieku, jednak nawet kwestia jej wynalazcy pozostaje tajemnicą (było przynajmniej dwóch pretendentów do tego tytułu). Co ciekawe, jedna z teorii głosi nawet, że tabliczek służących do porozumiewania się z zaświatami używano już na sześć wieków przed naszą erą, choć miały one wtedy zupełnie inną formę.
Pod koniec dziewiętnastego wieku tabliczka stosowana była jako forma podnoszącej poziom adrenaliny gry planszowej, w której udział brało od dwóch do pięciu osób. W tym celu urządzano seans spirytystyczny. Przy zgaszonych światłach i nikłym płomieniu świecy ludzie szukający wrażeń umieszczali swoje dłonie na wskaźniku i zadawali pytania przebywającym w pomieszczeniu duchom. Drganie wskaźnika wywoływało silne emocje i strach, jednak zwykle tłumaczono je żartem któregoś z uczestników seansu. W końcu jednak coraz więcej osób zaczęło wierzyć w prawdziwość doznań.
A teraz fragment artykułu ze strony Fundacji Nautilus, który może nie jednemu zjeżyć włosy na głowie.
PRZYSZŁO ‘COŚ’, CO GADAŁO PO ŁACINIE I ZACZĘŁO ODLICZAĆ CZAS DO ŚMIERCI
Witam Fundację Nautilus!
Przeczytałam dzisiaj artykuł "DUCH PRZEJĄŁ KONTROLĘ NAD ŻYWĄ OSOBĄ". Od razu przypomniała mi się dwie historie, może nie związane bezpośrednio z tematem opętania, ale jedna z duchami, a druga.... hm, sama nie wiem.
Zacznijmy od pierwszej. Nie wiem ile w tym jest prawdy i normalnie chyba bym nie uwierzyła, ale ta historia została mi opowiedziana ze strachem w oczach, trzęsącymi się rękoma i cichutkim głosem przez mamę mojej przyjaciółki. Ona, razem ze swoją siostrą wpadły jakieś 5 lat temu na super pomysł wywoływania duchów, gdy Ola (moja przyjaciółka) była na obozie. Wezwały "kogoś dobrego". To był taki pomysł na zabicie nudy. Nie myślały, że coś serio uda im się wywołać. Użyły do tego tabliczki ouija. Nie było żadnych zasłoniętych okien, świec czy zaklęć, więc tym bardziej były pewne, że nic się złego nie stanie i nikt się nie pojawi. Ale coś im przyszło....
Na początku poprosiły go o jakiś dowód, że rzeczywiście jest. W tym samym momencie w pokoju zgasło światło i przewróciło się krzesło (siedziały przy stole w jadalni).
Zaczęły zadawać temu czemuś pytania, to nie odpowiadało po polsku, tylko po łacinie i grece, przez co początkowo nie rozumiały wyrazów ułożonych z liter pokazywanych przez wskaźnik.
Dobrze, że to były już czasy Google, bo pomyślały, że sprawdzą w internecie czy takie wyrazy w ogóle istnieją - podejrzewały, że nie jest to duch posługujący się polszczyzną, a komputer miały pod ręką, bo z niego wcześniej wyczytały jak się duchy wywołuje. No i jak wcześniej pisałam - okazało się, że to wyrazy greckie i łacińskie. Nie wiem dokładnie o co pytały, ale na pytanie "Co jest po śmierci?" odpowiedział, że wielka drabina, po której trzeba się wspinać (?). W pewnym momencie wskaźnik oszalał.
Zaczął wskazywać "1,2,3,1,2,3" i tak bez przerwy. Spytały się go co odlicza, a on odpowiedział pięknie po polsku "Czas do waszej śmierci". Można się domyślać ich reakcji. Podarły tabliczkę (była tekturowa, innej nie miały), pozapalały wszystkie światła w całym domu, były strasznie przerażone i spanikowane, w tym całym pędzie nie odwołały go. Także to przez cały czas może tam gdzieś być.
Mojej przyjaciółce czasem się wydaje w nocy, że słyszy jakieś krzyki, jej mama doświadczyła kilka razy jakiegoś dziwnego paraliżu sennego, jednego razu podczas czegoś takiego czuła jak ktoś/coś (?) ją dusi i jakby drugą "ręką" głaszcze po twarzy. Nie mogła krzyczeć, słyszała jakieś niezrozumiałe szepty.
Dawaj więcej. Świetnie się to czytało.
No i po co żeś kazuja przyciągnął tego pajaca o okadzania części intymnych szałwią?
Dawaj więcej. Świetnie się to czytało.
Tutaj jest niezły filmik ukazujący jak tragicznie kończą się zabawy z tabliczką Ouija. Dziewczyny najadły się wiele strachu.
https://www.youtube.com/watch?v=oYi70T4BpEk
No i po co żeś kazuja przyciągnął tego pajaca o okadzania części intymnych szałwią?
Ale że co? Że ja ośmielam się burzyć twoją ateistyczną i materialną wizję świata? Jak ja mogę. Jak ja mogę! :D
A dlaczego nie? Ja wyznaję starych bogów.
Tzn Peruna, Światowida itd? Szybko zmieniasz religie, jeszcze nie tak dawno deklarowałeś wiarę w greckie bóstwa. Obraziłeś się na Zeusa?
Starzy bogowie to także ci z Olimpu.
Zmień wiarę na MEGAWENSZA9!
Wątek jest znakomity. Szanuję, bo naprawdę przez 20 lat kariery internetowego trolla miałem wiele jednorazowych strzałów, ale to jest filharmonia trollingu, a już sposób w jaki wystawiasz pole do popisu Iselorowi zasługuje na oscreenowanie i omawianie na najbliższym TED, to jest poziom 5/7.
Po jakości tego wątku wnoszę, że pakt już wcześniej był zawarty, bo ludzkimi siłami nie dałoby się tego tak rozegrać.
Do spraw religii zawsze podchodzę poważnie.
@ Iselor (Łódź)
A co sądzisz o Buddyzmie? Ja najbardziej szanuję tę religię, ponieważ moim zdaniem jest ona najbliżej prawdy o duchowości. Buddyzm mówi o reinkarnacji, karmie i zachęca do rozwoju duchowego poprzez medytację. Buddyzm potrafi wytłumaczyć skąd bierze się niesprawiedliwość na świecie. Wspaniała religia.
mohenjodaro ---> dziękuję za uznanie, choć wątek ma na celu rozważania duchowo-filozoficzne. Nie jest to prowokacja, choć po kilkudziesięciu mniej lub bardziej inteligentnych postach może się takową wydawać. Nie było to moim celem. Temat jest po prostu kontrowersyjny i budzi w ludziach różne skrajne emocje.
Chciałbym napomnieć, że pomimo prawie 13 lat na forum, nigdy nie trollowałem i starałem się w miarę możliwości w takich wątkach nie uczestniczyć(z różnym skutkiem, trochę rankingu poleciało).
pozdrawiam :)
Jeśli bym miał wygraną w lotto, to idę na to. Jeśli diable to czytasz, rozważ to. W piekle i tak niekoniecznie musi być źle. Podobno można awansować na głównego zastępce w zamian za spokój. Idę na to, tylko dsj mi wygraną w lotto lub Euro jackpot :p Ostatecznie zgodzę się za e
Ekstra Pensję ze stawką x2. :p
No i znając diabła i jego poczucie humoru wygrasz te miliony, kupisz se nowy komputer i projektor i jak będziesz szedł po bułki na drugi dzień to pier*olnie cie tir na pasach.
A niech i tak będzie :p Ale chwil radości i tego, co było moje nikt mi nie odbierze :)
Tak by to mogło wyglądać. Np. wygrana w lotto za duszę(choć akurat nie to byłoby moim życzeniem). Czy jednak nie powinna być to właśnie prośba za duszę? A nie za skrócenie życia, bądź jego spieprzenie?
Crowley z Supernatural zapewne zna odpowiedź na to pytanie. Niestety, nie istnieje :/
Zależy z którym diabłem będziesz paktować :D
Ten może być :D
Trafiłeś.
Mała ciekawostka - wątek założony pod wpływem tego właśnie serialu, który oglądam od kilku dni(sam serial bardzo średni, 5/10).
Oczywiście tematy około satanistyczne i sam Pakt interesowały mnie już dużo wcześniej, jednak ten serial mi o tym przypomniał i zainspirował do postawienia pytanie szerszej społeczności. (Większy wpływ miała Sabrina, bo była a) lepszym serialem; b) lepiej podchodziła do tematu ;))
Serial miał swoje gorsze momenty (głównie 3 sezon, 4 jest mega), ale nie nazwałbym go średnim. Fajnie przedstawia motywy biblijne w swoim kontekście, ma super teksty, a Tom Ellis został dobrany perfekcyjnie (kto by się spodziewał, że diabeł jest Brytyjczykiem :D ).
Możesz zagadać do Gauntera.
A tak poza tym, nie ma czegoś takiego jak diabeł, piekło, niebo. meh
Towarzysze przedstawieni na zdjeciu, POdpisali takowy cyrograf.
Ten w ciemnych okularach w ostatnich dniach zycia poprosil o ksiedza, spowiedz i komunie swieta, i ogolnie o nawrocenie i przebaczenie.
Generalnie, general wymiekl. ;)
Ten rudawy poki co jeszcze kozaczy, odbiera zaszczyty i apanaze od swoich wielkich mocodawcow, ktorzy nim steruja.
Zapewniam Cie jednak, ze ostatecznie nie chcialbys byc w jego polozeniu.
Niech ten przyklad bedzie dla Ciebie dostateczna przestroga.
Mmmmm już czuję zapach wkur***enia tych z rezerwatu ,,Dobra Zmiana".
Niby o co?
Że wierzycie w bajki?
Wprost przeciwnie. Bardzo nam miło, że tak wam nas brakuje.
Co jest dla Ciebie bajka, Panie Matysiak?
POddajesz w watpliwosc, ze towarzysz general sie nawrocil?
Nawrocil sie, nawrocil- w pilnym trybie.
POgoogluj, POczytaj, moze Ci sie tez cos odkorkuje.
Czy tez moze bajka jest dla Ciebie, ze z Pana Tuska zaden tam komuszek?
Jak z komuchami z SLD-PZPR wczoraj szli razem do wyborow w jednym rzedzie, to kto to jest?
Ze wszystkich dostępnych źródeł literackich wynika że jeszcze nikt na pakcie z diabłem nie zyskał i zawsze płacona cena jest wyższa niż się zakłada, a zyski iluzoryczne.
Pomijam zupełnie kwestie wiary, istnienia diabła itp., ale to stwierdzenie nie jest całkiem prawdziwe. Dwie najsłynniejsze literackie historie paktu z diabłem to "Faust" Goethego oraz "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa. W obu książkach wychodzi się bardzo korzystnie na podpisaniu "cyrografu": Faust zostaje zbawiony przez Boga właśnie dzięki temu, że Mefistofeles popychał go do działania, zaś Małgorzata odzyskuje Mistrza i zaznaje wiecznego spokoju.
U podstaw obu tych dzieł leży również przeświadczenie, że istnienie szatana jest częścią Bożego planu i że to właśnie duch nieczysty przyczynia się (paradoksalnie) do zbawienia ludzi. Podobnie jest zresztą w biblijnej Księdze Hioba.
otoz to, przeciez najslynniejszy cytat z fausta wrecz kladzie na to nacisk
Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie dobro czyni.
Więc nasuwa się pytanie - paktować czy nie? Czy zaledwie kilka przykładów kończących się pozytywnie(mimo, iż to fikcja literacka), dają prawo wierzyć, że może się to potoczyć dobrze?
Bukary No Twardowskiego diabeł przechytrzył. :)
kocham pogardę wobec monoteistycznego fałszu w postach Iselora
Wątek 10/10
jak podpiszesz to będziesz wyglądał tak jak ten typ na obrazku :D
to dziewczyny z taką gębą sobie nie znajdziesz...
Male podsumowanie po przestudiowaniu poprzednich postów:
Nie wszyscy potraktowali sprawę poważnie, ale nie mam żalu. To internet. I temat niecodzienny.
Oczywiście rozważając powyższą sprawę, należy podjąć temat samej wiary jako takiej. Czy można zawrzeć Pakt z Diabłem, nie wierząc w niego? Czy właśnie czyn owy miałby być aktem wiary? Czy jednak może zrobić to każdy bez względu na wiarę, bo dla niego ważne jest, że +1 dla #TeamLucifer? A może wystarczy samo zrozumienie pojęcia dobra i zła, a wszystko ponad to jest tylko metaforą? Czy idąc dalej, czynienie zła samo w sobie daje złudne poczucie szczęścia i stąd te porównania.
I następne pytanie - wykluczając czy ktoś w to wierzy czy nie - zrobilibyście to, jeśli moglibyście zażyczyć sobie wszystkiego, czy to materialne czy nie, a ceną byłaby wasza dusza? Choć czy samo to pytanie ma sens, skoro nie wiemy czym dusza jest?
zrobilibyście to, jeśli moglibyście zażyczyć sobie wszystkiego, czy to materialne czy nie, a ceną byłaby wasza dusza? Ja nie nawet jeśli bym był bezdomny.
VirtualManiac ---> A widzisz, a ja mimo iż mam pieniądze(może nie miliony, ale wystarczająco), dom, rodzinę, znajomych - oddałbym to wszystko, a nawet duszę za kilka lat prawdziwego szczęścia, choć sam nie wiem czym ono tak naprawdę jest.
edit. Ale nie od dziś wiadomo, że biedny chciałby pieniądze, bogaty miłość itd., bo ludzie chcą tego czego im najbardziej brakuje.
A czemu nie, jeżeli osoba jest wyniszczona zepsuta moralnie, ma wywalone, nie ma nic do stracenia to co ją trzyma od takich opcji? Takich osób chętnych na pakty było by pełno.
Lateralus ---> Ale zaraz zaraz, zawarcie paktu nie oznacza równocześnie stania się złym i czynieniu zła. Chodzi o duszę.
Pieniądze itp to nie wszystko. Szczęście zaznasz tylko w Bogu. Nie jeden biedny a mając Boga w sercu jest szczęśliwy niż ten co ma pieniądze a Boga nie ma w sercu i jest nieszczęśliwy.
Podpisanie cyrografu z 'diabłem'.
Korzyści - żadne
Straty - groźba opętania przez demony.
Tak to wygląda.
W spełnianiu marzeń najbardziej cieszy, nie samo spełnienie marzenia, tylko droga, którą szedłeś i pokonywałeś kolejne przeszkody po drodze. Hipotetyczny pakt z diabołem nie dał by Ci żadnej przyjemności. Masz od razu, bez starania się. Zero satysfakcji.
Oczywiście, jestem jednym z tych, który uważają, że droga jest ważniejsza od samego celu. Ale w tym przypadku chodzi o coś dla Ciebie nieosiągalnego. Albo są i tacy, dla których cel jest ważniejszy
Chcesz powiedzieć że wygranie na loterii dużej kasy i wydanie jej na co tam masz ochotę nie sprawiłoby Ci przyjemności, bo musisz sie naharować i zarobić żeby sprawiło, tak?
@percet123 przyjemność a szczęście to dwie różne rzeczy. I niestety wielu z tym co powygrywali na loteriach w życiu wcale się jakoś szczególnie dobrze nie ułożyło. Nawet kiedyś nakręcono dokument o osobach, które wygrały w lotka i życie ich się stoczyło.
Pieniądze są narzędziem, można je wykorzystać dobrze i źle, mogą człowiekowi służyć i mogą go zniszczyć, wszystko zależy od tego czy nauczymy się z nich mądrze korzystać. A do tego potrzeba pracy i wysiłku. Stąd ludzie, którzy wcześniej ciężką pracą zarobili pieniądze nie są niszczeni przez nagły przypływ gotówki, podczas gdy ci nie nauczyli się z nich korzystać są.
Ciekawostka - czasami w slangu "pakt z demonem" nazywa się uzależnienie od narkotyków(przynajmniej ja się z czymś takim spotkałem). Czy chodzi o to, że cięższe narkotyki jak kokaina czy heroina dają chwilę szczęścia, ale w zamian niszczą życie? Cholera, jest tylu uzależnionych, czemuś to biorą, musi to być przyjemne i dawać poczucie szczęścia. Może tędy droga? Nie no żartuje, ale coś w tym jest. Może ciąg heroinowy dałby mi kilka lat szczęścia i zmarłbym spełniony?
edit. to byłby swoisty pakt. Wiedziałbym, że to zniszczy mi życie i zakończy się szybką śmiercią, ale może doznałbym odrobiny szczęścia?
edit. 2 to również rozważania teoretyczne, nie chcę łamać regulaminu forum i w żaden sposób nie propaguję do zażywania jakichkolwiek substancji nielegalnych
George A----->
A co sądzisz o Buddyzmie? Ja najbardziej szanuję tę religię, ponieważ moim zdaniem jest ona najbliżej prawdy o duchowości. Buddyzm mówi o reinkarnacji, karmie i zachęca do rozwoju duchowego poprzez medytację. Buddyzm potrafi wytłumaczyć skąd bierze się niesprawiedliwość na świecie. Wspaniała religia.
Z całą pewnością mamy do czynienia z jednym z najbardziej zaawansowanych teologicznie i filozoficznie systemów religijnych świata, nie stojących w sprzeczności z nauką. Ten zaszczyt jest udziałem tylko kilku systemów, na Zachodzie to tylko hellenizm, na Wschodzie to jeszcze taoizm, dżinizm i konfucjanizm. Budda z pewnością został wyniesiony przez bogów na poziom boskości i jest jednym z Wielkich Mistrzów, których należy naśladować jednak koncepcje dharmy, karmy i innych elementów filozofii buddyjskiej są średnio pasujące i rozumiane w świecie Zachodu. Sam nie wszystko rozumiem w buddyzmie :)
Prosze - najpierw odpowiedz, ktorej oczekujesz: nie zawarlbym takiego paktu. Dlaczego? Poniewaz spotkanie diabła oznaczaloby zweryfikowanie jego prawdziwosci. Dalej pewnie dedukowalbym, ze skoro jedna czesc bajki okazala sie byc prawdą to reszta pewnie tez. W tym momencie caly deal przestaje byc korzystny bo jednak wiecznosc > pare dekad.
A teraz bardziej przyziemnie - moim zdaniem zabierasz sie do tego od zlej strony.
Nie chce tutaj za bardzo Cie odslaniac, ale pare razy sam juz sie "otworzyles" na GOLu wspominajac o swojej zyciowej sytuacji i o niektorych przejsciach/doswiadczeniach... Takze niech stanie na tym, ze jestes osoba u ktorej takie stany rezygnacji to nie pierwszyzna. Ja rozumiem, ze rozmyslanie nad fantastycznymi (w znaczeniu "nierealnymi") rozwiazaniami pozwala Ci na chwile uspokoic mysli... ale na serio nie tedy droga. Jezeli nic nie pomieszalem to chyba korzystales juz kiedys z pomocy psychologa lub psychiatry? Moze warto poszukac pomocy jeszcze raz, moze ten ostatni lekarz byl slaby? Dragi Ci nie pomoga w walce z takimi myslami.
Moze przesadzam i wydziwiam - ale ja tutaj widze sporo wolania o pomoc... moze pogadaj z kims blizszym jezeli oczywiscie masz taka osobe. Mialem w swoim otoczeniu osoby, ktore przejawialy taki ochoczy ped ku autodestrukcji i w obu przypadkach skonczylo sie to bardzo zle. Najgorzej wrecz. Sprobuj cos z tym zrobic a nie czekaj na cud od diabła.
Ja Ci kibicuje mimo, ze sie nie znamy. :)
Dziękuję za zrozumienie - i tak, otwierałem się na forum już parę razy, tak jest to trochę wołanie o pomoc, bo nie mam się do kogo zwrócić w realu, tak, wiem, że powinienem wrócić na terapię, ale praca troszkę mi to utrudnia, tak, wiem, że to tylko wymówka, i nie, nie jest pewnie tak źle jak to opisuję, I'm exaggerating a little to make a point. Ale jednak dobrze też nie jest. Mam różne problemy, niedawny temat o depresji pokazał mi, że są ludzie, którzy chcą pomóc, ale też tacy, którym przyda się to zrozumieć. To nie jest prowokacja, chciałem poznać waszą opinię na kontrowersyjny temat inny niż przepychanki polityczne, kłótnie na tematy społeczne czy pieniądze. Ciekawi mnie co dla ludzi jest w życiu ważne, bo pomaga mi to w poszukiwaniu siebie. A niestety w prawdziwym świecie nie mam z kim o tym porozmawiać. Jedynie codzienne sprawy: higiena, jedzenie, praca, jedzenie, praca, palenie, proszki, sen. Znowu wyolbrzymiam...
I nie, nie szukam rozwiązania problemu w tworach "fantastycznych", to tylko rozważania teoretyczne, bo choć pakt chętnie bym podpisał - niestety jestem zatwardziałym ateistą, choć nie przeszkadza mi to w dyskutowaniu na tematy duchowo-egzystencjonalne. I chyba przez to nic z tego nie wyjdzie, ale jak pisałem gdzieś wcześniej - może warto byłoby rozważyć jakiś Zakład Pascala.
I chociażby ten wątek - czytanie i odpisywanie dało mi parę godzin po pracy, aby zapomnieć o problemach i pomyśleć nad sobą, kim jestem i dokąd zmierzam :)
Kazuya_3 ----> pierwsza rzecz którą zrób: porzuć myślenie o fałszywym Bogu i równie fałszywym diable.
Druga rzecz: jeśli nie chcesz nawrócić się na starych bogów idź pomedytuj i zostań buddystą. To dobra religia dla ludzi...poszukujących sensu, spokoju, wyciszenia.
Iselor ---> Nie szukam ukojenia w żadnych wierzeniach, próbuję je zrozumieć, szukając odpowiedzi. Spokoju i wyciszenia mam aż nadto. Ale przyjrzę się.
Nie szukam ukojenia w żadnych wierzeniach, próbuję je zrozumieć, szukając odpowiedzi.
Tu bym polecił odpowiednie lektury raczej.
@ Kazuya_3
Ciekawi mnie co dla ludzi jest w życiu ważne, bo pomaga mi to w poszukiwaniu siebie.
Każdy ma problemy, to oczywiste. Ale ja napiszę ci co jest w życiu najważniejsze. Najważniejsza w życiu jest miłość i bycie dobrym człowiekiem. Najważniejsze są te proste akty uprzejmości o których często zapominamy. Najważniejsze są te małe gesty płynące z głębi twojego serca np. pomoc staruszce przy niesieniu zakupów :) Działania które nie są skalkulowane, przemyślane, działania płynące z dobroci twojego serca. To o takich rzeczach jest najgłośniej we Wszechświecie. Nie o wielkich osiągnięciach. To takie małe rzeczy mają największą wartość.
George A ---> no i nie byłbym tego taki pewien, bo mi altruizm i bycie "dobrym "żadnej satysfakcji nie daje, a przynajmniej tego nie odczuwam
Zeby otworzyc sie przed ludzmi w internecie trzeba miec albo wywalone jajca albo twardy tylek bo to jednak dzikie miejsce. Ale jezeli Tobie to pomaga to dobrze, nie widze w tym nic zlego. :) mam tylko nadzieje, ze jednak zdecydujesz sie na dalsza terapie bo kurcze szkoda chłopa. BTW. skad pewnosc, ze nie masz w otoczeniu kogos kto moglby Cie wysluchac? Zapytaj, a moze ktos z kumpli z pracy albo jeden z domownikow Cie miło zaskoczy.
Juz dalej nie wchodze Ci z buciorami w zycie bo sam nigdy nie lubilem jak wszyscy dookola dawali mi najmadrzejsze rady i gotowe rozwiazania. :) Glowa do gory i uwazaj z alko.
Kazuya_3 ----> pierwsza rzecz którą zrób: porzuć myślenie o fałszywym Bogu i równie fałszywym diable.
Druga rzecz: jeśli nie chcesz nawrócić się na starych bogów idź pomedytuj i zostań buddystą. To dobra religia dla ludzi...poszukujących sensu, spokoju, wyciszenia.
Iselor, zainteresowales mnie swoim pukaniem do drzwi mojego umyslu.
Pytasz czy chce porozmawiac o naszym panu i zbawcy, Zeusie Swarożycu? Odpowiadam: TAK!!!
Ale jako istota pelna niewiedzy, mam wiele pytan. Np. skad wiesz, ze mój dotychczasowy Bóg jest fałszywy i dlaczego starzy bogowie są prawdziwi?
Np. skad wiesz, ze mój dotychczasowy Bóg jest fałszywy i dlaczego starzy bogowie są prawdziwi?
Słowa "fałszywy" używam by podkreślić mój negatywny stosunek. Jahwe oczywiście istnieje. Jest nikim innym jak mezopotamski El. Tzn. przejął jego imię i funkcje, bo początkowo był tylko plemiennym bóstwem żydowskim (aczkolwek istnieje koncepcja że mezpotamski El jest żydowskim Jahwe, bo to od Ela wzięło się imię Elohim). Poprzez spryt polityczny swoich żydowskich wyznawców zagarnął cały obszar Izraela i Mezopotamii, a potem...to już wiadomo.
To się nazywa WIARA
edit. Chłopcy, schodzicie z tematu, ten wątek nie ma na celu atakowania czyjegoś wyznania, wiedzy, bądź niewiedzy
No dobrze, ale skąd pewność, że istnieją bogowie Greccy itd. Jak się połączyć z Artemidą? (najchętniej)
skad wiesz, ze mój dotychczasowy Bóg jest fałszywy i dlaczego starzy bogowie są prawdziwi?
Wielu z was siedzi w klatce religii. Bóg jest tylko jeden, ale różne ścieżki do niego prowadzą.
No dobrze, ale skąd pewność, że istnieją bogowie Greccy itd. Jak się połączyć z Artemidą? (najchętniej)
To się tak nie da. Albo czujesz "zew" albo nie.
Wielu z was siedzi w klatce religii. Bóg jest tylko jeden, ale różne ścieżki do niego prowadzą.
Nie. Proszę nie gadać że megapoteżny Absolut miałby się przejmować takimi bzdurami jak ludzie. Jako neoplatonik uważam że istnieje Absolut z którego wyłoniły się hipostazy w postaci bogów, demonów, etc., jednak nie ma żadnego powodu by Absolut, uosobienie Wszechświata, miał się zajmować pyłem. Jeżeli Absolut jest twórcą Wszechświata, możliwe że sam jest Wszechświatem, ale przypisuję mu rolę nieangażującego się, deistycznego Zegarmistrza.
Nie. Proszę nie gadać że megapoteżny Absolut miałby się przejmować takimi bzdurami jak ludzie.
Bóg stworzył wszystko z miłości. Jak mógłby się nie przejmować swoimi dziećmi?
Pozwolisz że zacytuję koleżankę hellenistkę:
Uważam że Absolut jest w żaden sposób nieosiągalny naszym ograniczonym umysłem - dlatego nie da się go czcić. Każda religia monoteistyczna, która mówi, że czci Boga, który jest Absolutem, nie ma racji, bo wtacza go w ramy świętych Pism, stworzonych przez człowieka w konkretnym celu politycznym i ulegającym zmianom w interpretacji - albo identyfikuje go z przekonaniami jednego z ponad 100 miliardów homo sapiens, którzy chodzili po ziemi - jak Jezus czy Mahomet. Trudno mi uwierzyć, że Absolut, będący zasadą całego kosmosu zakazuje jeść świń, martwi się długością spódnicy albo nie dopuszcza rozwodników do komunii. "Bóg jest dobry, zło pochodzi od Szatana", "zło jest brakiem Boga" - te zdania same z siebie wykluczają Boga Absolutnego: religie te wykluczają Boga ze świata - rozdzielają go jak Artystę i płótno i obiecują że poza płótnem jest raj idealny, z którego będziemy wykasowani za nasz politeizm. Dla mnie jedynym wyjściem jest czczenie Bogów nie-Absolutnych, którzy są najdoskonalszym bytem osobowym możliwym dla poznania człowiekowi - ewentualne kwestie eschatologiczne jak Elizjum czy Tartar też pozostawiam ich dziełu stworzenia.
Przewagą hellenizmu (kosmogonia Hezjoda) jest zgodność w ogólnych zarysach z nauką. Świat rozwija się (z problemami ) od prostego do złożonego, od nieświadomego do świadomego. Absolut jako doskonałość? Jedynie jako punkt dojścia, ale źródło wszechrzeczy jest doskonałe tylko potencjalnie. Jest "boskie" ale nie nazwałbym go bogiem.
Uważam że Absolut jest w żaden sposób nieosiągalny naszym ograniczonym umysłem
Racja, jest nieosiągalny niczyim umysłem.
dlatego nie da się go czcić
A kto powiedział że Bóg chce abyśmy go czcili? Możemy Go prosić o różne rzeczy, możemy mu dziękować. Nie wydaje mi się aby Bóg życzył sobie abyśmy Go czcili. Sądzę jednak że chciałby abyśmy byli dobrymi ludźmi.
I najważniejsze. Nie potrzebujesz religii po to aby wierzyć w Boga. Ja nie jestem członkiem żadnej religii a wierzę w Boga, reinkarnację i karmę. I niech mi ktoś nie mówi że potrzebuję religii po to aby wierzyć w Boga. Pomyłka. A jeśli chodzi o reinkarnację i karmę - nie są one tylko koncepcjami religijnymi czy filozoficznymi. Reinkarnacja i karma to uniwersalne duchowe prawa rządzące wszechświatem, na co są dowody - dzieci które pamiętają swoje poprzednie życie oraz niesprawiedliwość na świecie.
O Absolucie tekst znajomego rodzimowiercy:
super, mohenjodaro nakierował innych, aby myśleli że to prowokacja, po czym sam prowokuje Iselora do durnych rozważań niezwiązanych z tematem. Idźcie krzyżować miecze gdzie indziej.
edit. Aż zażartuję: Tu chodzi o mnie i o moje problemy, a nie wasze przepychanki!
Durnych? Jak dla kogo :) Ok, ja wysiadam z wątku :)
Problem polega na tym, że ja od dawna czekam na takie spotkanie, a diabeł ma wy...ne. Od razu mówię, że do końcówki lat życia czekać nie będę. Daję mu jeszcze niecałe 10 miesięcy na to, by się ze mną spotkać. Jeśli się nie spotka, również uznam to za wymysł, bo jakby mu faktycznie zależało na mojej duszy, spotkał by się ze mną od dawna, bo dla niego takie lotto to pstryknięcie palcem.
Bo źle do tego podchodzisz. Nie wystarczy że go zawołasz i przyjdzie niczym pies. Musisz dać coś od siebie, najlepiej coś w związku z gloryfikacją dla jego majestatu albo dając mu przedsmak współpracy w postaci kropli krwi.
Daj mi jakąś wskazówkę, jak go wezwać. Mam namalować pentagram, by nie uciekł? Jakieś zaklęcie po łacinie wypowiedzieć?
A skąd mam wiedzieć nie jestem summonerem.
Dobra, okey poświęcę się!
W imię nauki poświęcę się i podpiszę pakt. Obserwujcie wątek, będę informował na bieżąco.
Plan jest następujący. Na kartce narysuję diabelski pentagram, zacznę nadawać w łacinie jakieś zaklęcia łacińskiego summonera. Jeśli będzie trzeba to okaleczę się by na kartkę zleciała kropla krwi aby go zwabić ( podobno to lubią ). Kiedy już przybędzie postaram się to jakoś uwiecznić na kamerze bądź w wersji audio. Poproszę o to o co każdy by chciał prosić. Kasa, laski i Siara00000000 jako prezydent.
Co będzie dalej się zobaczy. Życzcie mi powodzenia ;)
Edit. Znacie jakieś czary defensywne i ofensywne przeciw diabłu jakby się wkur***ił?
proponowałbym do tego jeszcze dziewicę, z której po stosunku spuściłbyś krew w imię diabełka a i jeszcze magiczne świece
Nie chce mi się później sprzątać.
edit. A poza tym diabeł nie lubuje się w dziewicach. Woli właśnie grzeszne ladacznice.
Nie chciało mi się czytać tak dokładnie 1:1 tematu, ale to mnie zaintrygowało do zalogowania:
Prosze - najpierw odpowiedz, ktorej oczekujesz: nie zawarlbym takiego paktu. Dlaczego? Poniewaz spotkanie diabła oznaczaloby zweryfikowanie jego prawdziwosci. Dalej pewnie dedukowalbym, ze skoro jedna czesc bajki okazala sie byc prawdą to reszta pewnie tez. W tym momencie caly deal przestaje byc korzystny bo jednak wiecznosc > pare dekad.
Pytanie tylko, czy nie zawarcie takiego paktu byłoby jednocześnie pewnikiem trafienia do nieba (czy też nietrafienia do piekła).
Natomiast samo potwierdzenie istnienia ma o tyle pozytywny skutek, że mógłbyś się zacząć bać takiej opcji, że jednak jest jakieś ostateczne rozliczenie z życia :)
Chociaż osobiście jestem daleki od wierzenia w niebo czy piekło.
Moim skromnym zdaniem życie jest sumą tego, co się zrobiło / robi cały czas. Nie ma żadnego losu, "szczęścia" czy pecha. W takim szerokim znaczeniu, bo np. spalenie się żarówki można uznać za pecha :) natomiast to, jak żyjemy, jaką mamy pracę, zależy od nas/naszych predyspozycji. Nic więcej nic mniej.
to powiedz to samo ale wolno dziecku urodzonymu w faweli w Rio.
No tak, początkowe otoczenie też ma wpływ, to fakt, synowi prezesa prawdopodobnie będzie łatwiej. Ale to też nie wzięło się znikąd, tylko z pracy jego poprzedników.
Nie brałem w rozważaniach tak odległych tematów jak Rio, jednakże.
Jest taki standup odnośnie dojadania jedzenia bo dzieci głodują.
No elo,
Generalnie na jutrzejszy wieczór planuję wzywanie diabła by podpisać z nim pakt. Dokonałem już aktu samogwałtu, samookaleczenia itp. Rozwiesiłem wszędzie w domu plakaty z nergalem. Co jeszcze mógłbym zrobić aby diablo czuł się swobodnie u mnie na kwadracie? Nie chcę aby się wystraszył i uciekł.
Diabeł ma zakaz wstępu do Lichenia więc nici z przywołania
Jak dobrze że tam nie mieszkam ;)
Ale blisko więc też się liczy
Wiem, że jesteś z okolic Twarzo Gówno, nie oszukasz mnie!
To co za garażami na Górniczej?
No jacha, po wfie się widzimy
Nie chcę zakładać nowego wątku, ale pomimo tego, że mi się w życiu nie układa to jeszcze nagle z zaskoczenia wyrzucili mnie z pracy. Nie musicie komentować...
No w 29.2 pisałeś, że jesteś ok z kasą. Straciłeś to znajdź inną. Kto wie, może nawet lepszą znajdziesz niż miałeś. :)
Na podstawie jakiej wymówki Cię wyrzucili? Nie przejmuj się, milenialsi są najbardziej dostającą w du*ę grupą społeczną na rynku pracy, sam tego niejednokrotnie doświadczyłem. Ludzie zatrudnieni w warunkach, gdzie do pracy specjalnie kompetencje potrzebne nie były, nie potrafią docenić wartościowych i wykształconych pracowników, zwykła zawiść po prostu.
No, chyba że naprawdę dawałeś ciała przez nawrót depresji, czy coś w tym guście... Tak czy siak życzę powodzenia, pamiętaj że często zmiana pracy może się okazać na plus dla Ciebie- czy to pod względem warunków, czy pensji. Obecnie sam tego doświadczam.
Były jakieś oficjalne powody, ale prawdopodobnie dyrektor po prostu mnie nie lubił i się uwziął i się zbierało ostatnio, bo wszyscy mu tam dupę liżą, a ja się nie dawałem i robiłem swoje. No cóż.
No znajdę coś innego, tylko że przez ostatnie 6 lat to ja zawsze sam się zwalniałem, a to była pierwsza praca którą jako tako zaakceptowałem i chciałem posiedzieć w niej z 4-5 lat. A tu jeb, taki chuj. Koledzy z firmy zszokowani, nikt nie wiedział o co chodzi, widziałem smutek w ich minach, zawsze jakiś plus.
Ale jednak. Nowa praca to dla mnie jak dla dziecka pierwszy dzień w szkole. Stresu co nie miara. Na razie z miesiąc-dwa wakacji, potem trochę popędzania mamy i coś znajdę.
Ech... szkoda mi słów dzisiaj. *wprowadzam litra mode activated*
No znajdę coś innego, tylko że przez ostatnie 6 lat to ja zawsze sam się zwalniałem, a to była pierwsza praca którą jako tako zaakceptowałem i chciałem posiedzieć w niej z 4-5 lat. A tu(...)
Skąd ja to znam :) Wygląda na to, że mamy całkiem podobnie pod tym względem.
Na razie z miesiąc-dwa wakacji, potem trochę popędzania mamy i coś znajdę.
Nie radzę sobie robić zbyt długiego wolnego, najlepiej szukaj pracę już teraz. Będąc osobą ze skłonnościami do depresji, lepiej nie dawać sobie powodów do większego użalania się nad sobą i popadania w coraz większą rozpacz.
El Mariachi ---> wiem, że przerwa powinna być jak najkrótsza żeby się nie rozstroić, ale taką mam tradycje, poza tym trochę się załamałem, a mama aż tak się nie wkurzyła, choć też każe mi szukać nowej pracy jak najszybciej ;p Dam sobie miesiąc, może dwa.
edit. ku*wa, jak dziecko...
Chciałbym Cię jakoś pocieszyć ale nie lubię rzucać wyświechtanych frazesów. Jak nie jesteś z jakiegoś byłego PGR'u to pracy jest sporo. Chyba że jesteś z tych co za tyle to im się nie opłaca albo nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem. To wtedy masz problem. Sam zmieniłem pracę tak z dnia na dzień bo poprzednia mnie wkurzała.
Nie, ja jestem z tych co nie posiadają żadnych przydatnych umiejętności i nie pracują ciężko. Nie zależy mi na dobrej wypłacie, tylko żeby praca była w porządku, nie wkurwiała i ludzie byli w porządku. Do tej pory prócz dyrektora wszystko się zgadzało, no ale chyba to on nie wytrzymał i zobaczył że mi jest za dobrze...
Cóż począć. Może to znak, aby zacząć zarabiać na swoich pasjach? Jak myślicie, zostanę profesjonalnym graczem CS'a, albo zbiję fortunę na pokerze? A może własny Vape shop? ;D
Jak ja brałem niecałe 10 lat temu to przychodziły tam równie nieporadne niedojdy i uważam, że trzeba być idiotą, żeby nie dostać :)
10 lat temu było inaczej, to raz. Dwa, ze niedojda, niedojdą, ale po co mu te pieniądze? Żeby je przepił i miał problemy?
Zazwyczaj jak ktoś się stara i dofinansowanie, to ma przygotowany biznes plan, byle jaki, ale być powinien. On chce sprzedać duszę diabłu.
Takie pitolenie o pakcie z diabłem niczego tak naprawdę nie załatwi, a taka działalność to naprawdę dobry deal, jak dobrze przemyślisz, to 20/40 koła na sprzęt, dzięki któremu naprawdę można stanąć na nogi. Do tego preferencyjny zus / wsparcie pomostowe.
Przepić to akurat tego nie może, chyba, że chce np. sprzedać zakupiony sprzęt, tylko że to niezbyt rozsądne, bo sprawdzają, czy po jakimś czasie masz sprzęt na posiadaniu czy nie :)
Hehehehe no najlepiej nie wiedzieć i narzekać na wszystko
bez planu, bez wysiłku, to tylko utnij sobie nogę, zbrzuchać kilka panienek i będziesz miał z mopsu piniądze, teraz już majo dawać od pierwszego bombelka
Przestań marudzić i weź się za siebie.
Zdrowe odżywianie, sport, hobby, dziewczyną, praca i zacznij żyć :)
Siema dziwna sprawa właśnie mnie spotkała właśnie w pracy. Jak wiecie dziś planuje przywołać diabła aby podpisać pakt, ale to co dziś mnie spotkało zmotywowało mnie jeszcze bardziej.
Siedzę normalnie w robocie i robię swoje, jakieś zlecenia, oferty i wykonanie telefonów. Generalnie zamieszanie i gwar masy ludzi. Nagle wszystko ucichło. Zero. Nic. Zero telefonów i żadnej żywej duszy. Zupełnie jakby miejsce było opuszczone. Obracam się i obracam żeby obczaić co się dzieje. Spojrzałem przed siebie a tu człowiek. Nawet nie było słychać kiedy wchodzi, zupełnie jakby pojawił się z nikąd.
Przeraziło mnie to, ale jednocześnie zafascynowało. Człowiek ten był nie za młody i nie za stary. Ubrany jak typowy pracownik naszego zakładu. Wiecie jak taki koleś który niby u was pracuję od dawna, ale mało się udziela więc mało kto go kojarzy albo zauważa. Generalnie wiedziałem że koleś tu nie pracuje. Nagle na jego piersi spostrzegłem plakietkę z imieniem jaką każdy z pracowników ma w momencie pracy. To co przeczytałem wywołało u mnie zimny pot. Bowiem to on. Człowiek legenda. A na plakietce jego imię Soulcather. W tym momencie wszystko stało się jasne. Soulcather to po angielsku Duszołap. Wiedziałem momentalnie że to sam Diablo go przysłał.
Człowiek zaczął nawijać nagle w jakimś dziwnym języku, albo to była łacina albo jakiś pradawny język. Nie rozumiałem go ale miałem wrażenie że jest właśnie w trakcie wykonywania czaru. Nagle zacząłem do bardzo dobrze rozumieć. Nie rozmawialiśmy po polsku ale i tak go bardzo dobrze rozumiałem a ja odpowiadałem w jego języku.
Zapytał mnie czy jestem świadom czego chcę i czy zdaje sobie sprawę z konsekwencji jakie będą za sobą niosły moje decyzje. Odpowiedziałem że tak i że nad chce.
Nagle jego oczy zaczęły płonąć żywym ogniem. Coś tam powiedział i chyba cofnął zaklęcie bo już go potem nie rozumiałem. Nagle mnie zamroczyło i ocknąłem się po chwili ale już było po wszystkim. Byli ludzie i były obowiązki.
Nie wiem co mam k tym myśleć. Brnąć w to dalej czy jednak już sobie odpuścić?
Aha i chciałem powiedzieć że Soulcather to agent diabła.
Na bank żywi się złapanymi duszami stąd może tak dobrze wygląda.
Zainteresowałem się tematem i poszperałem coś po necie i o Soulcatherze pisali już od dawna. Tak prawdopodobnie wygląda jego prawdziwa postać. Ukrywa się w ciele człowieka.
Nic za darmo nie, jak nagrzeszysz, to pamiętaj:
Kowalski umiera i trafia do piekła.
Diabeł mówi:
- Musisz sobie wybrać karę za Twoje grzechy. Pamiętaj będzie ona trwała 1000 lat.
Diabeł oprowadza Kowalskiego przez piekło i wchodzą do pierwszej sali gdzie małe diabełki przypiekają faceta ogniem.
- Nie tego na pewno nie chcę
Wchodzą do drugiej sali gdzie facet jest bity pejczem
- Tego też nie chcę
Wchodzą do trzeciej sali gdzie piękna blondynka robi facetowi dobrze.
- Tak, tak to mi się podoba.
- Jesteś pewny? Pamiętaj, że kara będzie trwała 1000 lat.
- Tak jestem pewny.
Diabeł podchodzi do blondyny i mówi:
- Blondi możesz już przestać, przyszedł Twój zmiennik.