Moda na porażkę – czemu twórcy gier bezmyślnie gonią za rynkowymi trendami?
Fajny artykuł, taki lekki, a porusza ważny temat. Znam nawet odpowiedź, dlaczego tak się obecnie dzieje w branży - ludzie to na ogół bezmyślne stworzenia, bezrefleksyjnie goniące owczym pędem za drugimi w zamkniętym kole.
uderzając w zatłoczoną niszę na i tak ekstremalnie zatłoczonym rynku
Wkradł się mały błąd logiczny. Oksymoron ;-) Nisza nie może być zatłoczona.
Mądrego to i miło posłuchać ;) Dobry artykuł. Pomysł to jest podstawa sukcesu i to nie tylko w grach. Nic więc dziwnego że ten świat popycha do przodu promil wizjonerów i jajogłowych a reszta to zwykli szarży konsumenci...
Promil wizjonerów i jajogłowych odnosi sukces. Spróbuj doszukać się wszystkich, którzy próbowali i im nie wyszło.
Ta branża jest wyjątkowo paskudna, bo musisz dostosowywać się do bardzo płynnych trendów na rynku. O dzieciakach i głąbach, mających możliwość oceny twojej pracy też trzeba wspomnieć.
musisz dostosowywać się do bardzo płynnych trendów na rynku
Bzdura wierutna. Wręcz łgarstwo. Trendy trzeba kreować i umieć je sprzedać. Dostosowywać zaś można się do oczekiwań potencjalnych klientów, ale i tutaj trzeba uważać, bo można w toku analizy pierdyknąć się o kilka rzędów oczekiwań.
I pewnie dlatego sztaby marketingowców, analityków i planistów projektują co roku te same produkcje. Były strzelanki z systemem osłon, były survivale a teraz jest battle Royale. Mało kto wymyśla nowe trendy, jeśli obecne rozwiązania dobrze funkcjonują.
Raz na kilka lat jakiś pomysł odnosi spektakularny sukces, i daje tym samym początek nowej fali. W międzyczasie nie przyjmuje się kilkanaście innych rozwiązań, które miały odróżniać poszczególne gry. Kto przewidzi takie rzeczy? Nawet giganci branżowi się ostatnio potykają, mimo gigantycznego zaplecza informacyjnego.
*khe* *khe* Daggerfall *khe* *khe*
niedorobione i zabugowane gry wychodziły od zawsze więc nie wiem skąd wzięła myślenie, że to tylko ostatnimi czasy tak się dzieje...
Bo ostatnimi czasy jest to bardziej nagminne, większy kaliber i na większą skalę?
U kogo? W grach od wydawców z segmentu AAA?
Może ale to wina graczy którzy łykają zabugowane tytuły bez mrugnięcia okiem, dając tym samym zielone światło dla tej patologii...
Bugi u mniejszych twórców czy wydawców to recepta na zamknięte drzwi czy zapomnienie gry.
Dlatego np. gry Bugthesdy sprzedają się jak ciepłe bułeczki a BF4 mimo katastrofalnego stanu technicznego wygenerował kupę kasy.
Gdyby takie coś dotknęło niższe segmenty? Nie pozostawiono by na nich suchej nitki w recenzjach.
Druga sprawa - produkcja gier jest obecnie bardziej czasochłonna i zasobożerna i nie ma szansy na wypuszczenie gry bez bugów i nawet przedłużone testy jakości nie wyłapią wszystkiego.
@Niebieskiej żaby kły
Oczywiście, że może. Jeżeli jakiś gatunek gier cieszy się zainteresowaniem np. na poziomie 2% (czyli ze 100% odbiorców gier, tylko 2% sięga po dany gatunek), to z pewnością mamy do czynienia z niszą. Gdy natomiast swoich sił w tym gatunku próbuje bardzo wielu developerów jednocześnie, to spokojnie możemy mówić o "zatłoczeniu". Ot, taki paradoks, w którym bardzo wielu, próbuje trafić w gusta bardzo niewielu :).
Faktycznie, nie pomyślałem o tym.
Ale podpowiedź na pytanie jest dosyć prosta i oczywista. Bo to nie "twórcy" gier decydują tylko prezesi i rada nadzorcza - ludzie którzy się na grach nie znają i pewnie nigdy w żadną nie grali. Dla nich liczy się to co zarabia kasiorę a nie sztuka czy rozwój branży.
Oj Danuel. Jakbyś przeczytał choćby kawałek felietonu który komentujesz, to byś zauważył, że skupiam się w nim przede wszystkim na segmencie indie, gdzie żadnych prezesów i rad nadzorczych nie ma :)
Stąd twórcy „indyków” coraz częściej decydują się na ten sam ruch co więksi producenci – stawianie na bezpieczne schematy i ślepe podążanie za aktualną modą.
Źródło: https://www.gry-online.pl/opinie/moda-na-porazke-czemu-tworcy-gier-bezmyslnie-gonia-za-rynkowymi-t/za7c0
I dlatego dla mnie rynek indie to porażka, ciągły zmasowany spam platformówek i bez obiecanego odrodzenia pewnych typów gier czy gatunków (np. następcy Wizardry, Ultimy czy Jagged Alliance 2).
Nie pomaga też fakt że wyłapywanie perełek z tej masy jest zadaniem bardzo trudnym. Nie ma serwisu czy strony poświęconej temu zadaniu, inne serwisy growe też średnio się kwapią. Jedynie może na forach, które najlepsze lata mają za sobą, coś tam się znajdzie.
Poczytaj cd-action, tam jest sporo recenzji gier indie obok dużych tytułów, pomagających w wyborze i odnalezieniu perełek. W ten sposób ostatnio dowiedziałem się o Katana Zero na przykład...
A Ty jesteś lepszy?
Czemu znowu gówno na golu?
Moda na porażkę - dlaczego dziennikarze gonią za pieniędzmi?
Dlaczego stosują klikbajty?
Dlaczego artykuł kiedyś mieszczący się na jednej stronie dziś umieszcza się na 5 (i 5 razy tyle reklam)?
Dlaczego komiksy zawierają lokowanie produktu?
Dlaczego na streamach już opłaconych bo tych, gdzie gra się w gry z psplus włącza się donejty?
Dlaczego tworzy sięga kontrowersyjne newsy o kolejnej porażce czy błędzie F76, a recenzji gier takich jak Kingdom Hearts 3 nie ma?
Odpowiedź: dla kasy.
Ta sama odpowiedź dotyczy artykułu. Możecie już nie czytać.
A jak mają nie gonić za trendami, jeżeli taka np. nowość (no powiedzmy) jak pilnowanie bycia najedzonym w Kingdom Come Deliverance została uznana przez Gambrinusa za uciążliwą (jeżeli pokręciłem ksywy to przepraszam).