Pamiętam jak w podstawówce nadmiernie pociły mi się ręce, czasem nawet same z siebie. Koledzy nie chcieli się wtedy ze mną witać ani przybijać piątki, bo z moich rąk kapał pot. Z wiekiem dojrzewania ten problem ustąpił ale pojawił się nowy i tak jest do teraz. Czasami moje ręce robią się tak zimne, że aż mnie bolą i czuję się tak jakbym trzymał je w lodowatej wodzie. Czy jest zima -10C albo lato i +40C w słońcu one potrafią być czasem zimne obojętnie czy miałem wcześniej jakąś aktywność fizyczną żeby się bardzo spocić czy nie. To przychodzi nagle i przechodzi po pewnym czasie. Azaliż znacznie częściej moje ręce przybierają siną barwę, czasem są tak sine jak u nieboszczyka jeszcze jeśli wtedy najdzie okazja i staną się zimne to już zupełnie jakbym nie miał w nich krążenia. Jest to niebezpieczne? Może powinienem udać się z tym do lekarza. Ktoś borykał się z takim problemem?
wiem o tym mam już termin wizyty ale pytam się gdyż może ktoś miał taki problem i wie co mu lekarz przepisał albo wyleczył to innymi sposobami. Żyjemy w czasach gdzie wszędzie trzeba oszczędzać a jeśli ma mi pomóc jakiś okład z babki lekarskiej albo inne ziele zamiast leku za 100PLN który wywołuje skutki uboczne to wolę poszukać tej babki niż wydawać stówę. Czasami niekonwencjonalne metody są bardziej skuteczne o ile osoba która je przepisuje ma o nich pojęcie. Chyba każdy pamięta jak to dawniej brali spleśniały chleb i pajęczynę i przegryzali, a potem wypluwali. I pomagało a wtedy nie wiedzieli że chodzi o pleśń i zawartą w niej penicylinę. Szkoda, że w mojej okolicy nie mieszka Baba Zielna.
Nie, nie jaram. Tak jak napisałem wyżej jakieś kilka lat temu z 10, 11 bardzo pociły mi się dłonie i zawsze się stresowałem gdy musiałem się z kimś przywitać. W wieku dojrzewania jakiś 14rż przestały mi się pocić ale za to siniały i robiły się zimne. Początkowo tego prawie nie zauważałem ale nasiliło się to jakiś rok temu kiedy to znajomi mówili mi o tym jakie to moje ręce są zimne albo pytali się czemu mam takie sine. Myślałem że to normalne tak jak ze stopami że szybko się wychładzają ale od czasu gdy zaczęły mnie boleć od tego zimna zaniepokoiłem się. Od pół roku obserwowałem kiedy tak mi się dzieje żeby znaleźć przyczynę ale doszedłem do wniosku, że nie ma jakiejś przyczyny np stres, zmiana otoczenia jak z klimatyzowanego sklepu na świeże powietrze itp.
Może ma to związek z tym, że od jakiegoś czasu robię się coraz bardziej depresyjny, przygnębiony i smutny. Czasem po prostu zwyczajnie stoję a znajomi podchodzą i pytają się dlaczego jestem taki smutny i czy coś się stało bo wyglądam jakbym miał jakiś problem z którym nie mógłbym sobie poradzić albo jakby przytrafiło mi się coś złego. No może rzeczywiście mój wyraz twarzy jest bardzo poważny ale bez przesady.
Wstań z rana jak jest chłodno, zrób rozgrzewkę w domu i potem wyjdź na dwór i przebiegnij kilometr (oczywiście nie mam na myśli biegu sprinterskiego). Jak skończysz i będziesz czuł różnicę w temperaturze rąk (Ciebie jako osobę przyzwyczająną do zimnych rąk powinny parzyć od ciepła) to znaczy, że masz słabe krążenie i jedynie co lekarz może zalecić w takim przypadku to... sport. Jeśli do tej pory miałeś z nim małą styczność i prowadziłeś głównie siedzący tryb życia, uprawianie sportu będzie najlepszym możliwym wyjściem, bo naprawi wiele innych "dolegliwości" oprócz zimnych dłoni / stóp, może niekoniecznie teraz, ale w przyszłości.
Jeśli przebiegłeś ten kilometr (mam nadzieję, że bez przerw - jak nie dasz rady do zwolnij do szybkiego truchtu) i nadal będziesz miał zimne ręce, to wtedy można zacząć się martwić. Zanim pójdziesz do lekarza, popytaj w rodzinie o podobne przypadłości, czy pojawiły się u kogoś wcześniej. Wszystko czego się dowiesz zapisz i przekaż lekarzowi.
Z tego co pamiętam, to może być jakiś związek z nieprawidłowym funkcjonowaniem tarczycy, albo kurczenie się naczyń krwionośnych - ta ma chyba jakąś nazwę, ale jej nie pamiętam. Jest bardzo rzadka, bo dotyczy bodajże paru procent społeczeństwa i zdecydowaną ich częścią są kobiety.
Podejrzewam problemy neurologiczne.
Nalezy sie cieszyc, ze teraz rasia jest "tylko" zimna, a nie mokra.
Zawsze to jakis postep.
Przywitanie z taka "rybka" nie jest najprzyjemniejsze, a co dopiero jakies pieszczoty z dziewuchami. :O
Mam ten sam problem z tym ze dłonie pocą mi się do dziś. Od zawsze byłem nerwusem, denerwowałem się i stresowałem z byle powodu i tak mi zostało do dzis mimo ze staram się wyluzować.....ale wiadomo ze mózg sam swoje robi. Dłonie zimne czy to latem czy zimą, to samo z potliwością - aż nieprzyjemnie się jest witać z kimś a tym bardziej z obcymi bo ktoś kto nas zna to wie ze to normalka.
Mam to samo - ciągle albo zimne albo spocone :D I tak jak u kolegi wyżej przede wszystkim czynniki stresogenne.