Warszawa ma świetne bulwary które powstawały przez wiele lat i od samego początku był tam klub znany jako Cud nad Wisłą nieco później dołączyły Hocki Klocki czy Pomost 511, swoją drogą to chyba najpopularniejsze miejscówki nad Wisłą (o ile w ogóle nie w Warszawie), wiele fajnych eventów miało tam miejsce, kino, teatr, koncerty, wypożyczanie sprzętu wodnego, kawał historii i klimatu, nie żadne umcyk umcyk.
Okazało się że hałas przeszkadzał ludziom którzy mieszkają po sąsiedzku czyli za sześcioma pasami Wisłostrady, kościołem i dwoma rzędami biurowców (lul). Zrobiła się panika w necie, bo okazało się, że miasto nie wyraża zgody na więcej niż dwie otwarte imprezownie i ustalono limit głośności na 70 dB (czyli trochę więcej niż pracujący odkurzacz czy darcie kartki papieru).
Co najlepsze jeszcze miesiąc temu Trzaskowski mówił w TVN że:
Uspokajam, te warunki będą inne. Od samego początku było wiadomo, że to jest tylko propozycja. Nie wiem dlaczego właściciele tych klubów od razu zrobili z tego problem, trzeba było po prostu rozmawiać.
No i tak zmienili, że nic nie zmienili a najlepsze kluby znikają albo przenoszą się na drugą stronę rzeki a w ich miejscu powstanie najprawdopodobniej zabudowa (bo zamknięte pomieszczenia lepiej tłumią dźwięki) a sezon nad Wisłą zacznie się najwcześniej pod koniec czerwca bo nowi najemcy dostaną tereny dopiero na przełomie maja i czerwca.
I tyle w ramach podziękowania dla ludzi którzy reanimowali wypady nad Wisłę.
Jestem ciekaw jak to lato będzie wyglądało, ale ewentualne zabudowywanie linii brzegowej i wsadzanie tam korporacji wywołuje u mnie raczej negatywne uczucia i po prostu śmierdzi jednym wielkim wałem.
Przy okazji gratuluję orłom z PO za uderzanie w młodych mieszkających w stolicy - brzmi jak świetna strategia na wygraną w kolejnych wyborach.
Tam też piłem.
No cóż komuś to przeszkadzało (jako, że sam mieszkam blisko wody wiem jak po wodzie niesie hałas imprez nocnych) i z tego co wiem nadal będzie można się tam upodlić.
Inna sprawa, że sam osobiście jestem za całkowitym uwolnieniem czy to centrum miast czy właśnie takich turystycznych miejscówek żeby miasta nie przypominały umieralni w których nic się nigdy nie dzieje.
Nie wiedziałem, że PO działało już w w 1899 roku!
Dopiero w latach 1899–1910 przebudowano część nabrzeża i urządzono bulwary na odcinku, któremu w 1917 nadano nazwę Wybrzeże Kościuszkowskie[11]. Na górnym poziomie wybudowano jezdnie ze skwerem. Dolny poziom wyłożono brukiem, przygotowano miejsca do cumowania statków i łodzi. Ustawiono też ławki dla spacerowiczów.
PanWaras
Chyba generalnie mało wiesz o Warszawie :)
Dalej będziemy bombić na schodkach (a w moim i przyjaciół przypadku na plaży po drugiej stronie - Poniatówka Rules). Cała różnica, że teraz będziemy bombić swoje napoje, zamiast knajpianych, tym samym odprowadzając niższy VAT i akcyzę.
Przynajmniej wiem skąd czerpałes inspiracje dla tytułu ;)
https://www.tvp.info/41865722/trzaskowski-chce-zamknac-kluby-nad-wisla-dwa-lokale-z-muzyka-o-glosnosci-odkurzacza
Bywałem nie raz w tych tematycznych miejscach. I zgadzam się ze wszystkimi opiniami jednej i drugiej strony sporu, czyli zwolenników i przeciwników. Ciężka decyzja by wypracować kompromis, który nie będzie zgniły.
Tak czy owak pare istniejących miejsc wraca:
https://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/597299,warszawa-bulwary-wislane-konkurs-lato-klubokawiarnie.html
Za miesiąc, dwa będzie wiadomo czy się ta organizacja przyjęła. Oby tak.
Przynajmniej można się napić piwa na schodkach albo na plaży po drugiej stronie. W Krakowie trzeba się liczyć z możliwością dostania mandatu za picie nad Wisłą :/
A weź mi nawet nic nie mów o mandatach za "picie" pod chmurką. Że to jeszcze funkcjonuje to największy skandal IVRP!
Byłem kiedyś w Stolicy i nocowalem na tej barce czy co to tam cumuje. Rano zobaczyłem pobojowisko. Pełno butelek puszek. Dookoła wszystko zaszczane. Tak się bawi młodzież?
spoiler start
Świnka tak nie robi
spoiler stop
Jak można coś takiego po sobie zostawić? Każdy myśli że inni też tak robią i tak im wygodniej. Wstydzilbym się nawet gdyby nikt nie patrzył.
Tak się składa, że mieszkam bezpośrednio za sześcioma pasami Wisłostrady, kościołem i dwoma rzędami biurowców.
Może sprostujmy. Cud, Hocki i Pomost wcale nie są oddzielone od osiedli mieszkaniowych kościołem i rzędem biurowców (nie wiem skąd ci się dwa wzięły. Ta nowa inwestycja na Solcu to mieszkaniówka). Nie są oddzielone niczym poza parkiem i wąskim pasem drzew wzdłuż Wisłostrady. Wystarczy spojrzeć na mapę zanim zacznie się pleść kocopoły.
Te knajpy były świetne, bez dwóch zdań. Regularnie odwiedzałem wszystkie trzy. Problem pojawia się jednak w chwili, gdy chcesz położyć się spać, a akurat masz ten niefart, że jest czwartek, piątek, sobota albo niedziela. Największym winowajcą były tu Hocki Klocki. Muzyka potrafiła u nich napieprzać tak głośno, że stojąc na balkonie appka w telefonie rozpoznawała mi poszczególne piosenki. A mieszkanie mam "tyłem" do Wisły. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak było u ludzi skierowanych frontem do rzeki.
Zresztą sam Solec to i tak małe miki. Wcześniej wynajmowałem mieszkanie niemal równiutko po drugiej stronie Wisły, w blokach na Zwycięzców – w pierwszej linii zabudowy i bezpośrednio na linii strzału z wyżej wymienionych knajp. Tam było jeszcze gorzej. Pół Saskiej Kępy przez cztery noce w tygodniu zamieniało się w dyskotekę, bo zarządcy ww. trójki postanowili licytować się mocą kolumn.
Nikt nie ma problemu z knajpami nad Wisłą. Jakoś wzdłuż Wybrzeża Kościuszkowskiego wciąż funkcjonują knajpy, barki i co sobie tylko zażyczysz. Problem powstaje wtedy, gdy imprezownie rozkręcają kolumny na pełen regulator mając przy tym równo w dupie, że wokół żyją też inni ludzie. Bardzo dobrze, że ktoś to towarzystwo wreszcie pogonił i nałożył odpowiedni kaganiec.