Resident Evil: Director's Cut | PS1
Po przejściu znakomitego Silent Hilla (grałem pierwszy raz, przez emulator epsxe) przyszła pora na wielki hit Capcomu z pierwszego Play Station. Od początku przywitał mnie większy poziom trudności względem Silent Hilla, czyli: ograniczone miejsce w ekwipunku, zapisywanie gry w określonych miejscach jedynie gdy posiadamy znaleziony atrament, który się zużywa po każdym zapisie (na całą grę mamy łącznie ok. 24 zapisy), niewielka ilość amunicji, którą należy oszczędzać, próbując ominąć zombiaków. Po pewnym czasie zaczyna denerwować ekran przechodzenia przez drzwi, zwłaszcza gdy latamy z pełnym ekwipunkiem, bo zabrakło nam miejsca na ważny przedmiot, a najbliższa skrzynia do składowania jest kilka pomieszczeń dalej. Wszystko to sprawiło, że zabrakło mi cierpliwości i zacząłem korzystać z opcji save state, ale nie za często :) W ten oto sposób ukończyłem scenariusz Jill a następnie Chrisa, już bez większych problemów. Grałem oczywiście w trudnieszy tryb arrange dostępny w wersji Director's Cut. Następnie zabrałem sie za wersję HD Residenta na PC z 2015 roku, przechodząc obydwa scenariusze na hardzie, co było łatwiejsze w porównaniu do oryginału. Znając już grę, postanowiłem zmierzyć się ponownie z oryginałem i przejść Chrisa w trybie arrange (advanced), bez żadnego save state'a. Tym razem poszło dość sprawnie, zombiaki nie sprawiły żadnych problemów, jedynie większe skupiska hunterów i walka z wężem po powrocie do posiadłości lekko dały w kość. Przygodę z pierwszą częścią Resident Evil uznaję za zamkniętą, a wszystkich, których ciekawi jak wyglądał początek serii, zachęcam do odwiedzenia posiadłości i odkrycia jej mrocznych sekretów, czy to sięgając po pierwotną wersję gry, czy odświeżoną. Dodam, że wersja na PC z 1997 r. podobnie jak druga część, doczekały sie usprawnień i poprawek umożliwiających odpalenie na współczesnych systemach, więcej na stronie: http://appleofeden.de-doc.com