Avengers: Endgame zarobiło już ponad 1,2 mld dolarów
Dobrze niech przegonią tego Avatara. Ile można.
Jak dla mnie bardzo dobrze. Marvel pracował ładne kilkanaście lat na tym universum filmowym. I FINAŁ wyszedł im bardzo dobrze.
Pod ogólnym względem Infinity War jest dużo lepszym filmem, ale Endgame ma coś w sobie, że dla mnie bije poprzednią część na głowę. Oby zarobił tyle ile się da!
Jak dla mnie bardzo dobrze. Marvel pracował ładne kilkanaście lat na tym universum filmowym. I FINAŁ wyszedł im bardzo dobrze.
Pod ogólnym względem Infinity War jest dużo lepszym filmem, ale Endgame ma coś w sobie, że dla mnie bije poprzednią część na głowę. Oby zarobił tyle ile się da!
Bije właśnie dlatego, że bardzo dobre Infinity War robiło ogromne hype na następną część. Twórcy szybko zrobili kontynuację i bardzo dobrze na tym wyszli.
Sam tak mam - niektóre filmy są niezauważone, po jakimś czasie je oglądasz, bo sporo osób o tym mówi i już na kolejną część czekasz i idziesz do kina.
Dobrze niech przegonią tego Avatara. Ile można.
Otóż to.
Podobno dobry film. Muszę w takim razie obejrzeć.
Dla mnie może być, ale zdecydowanie zbyt przewidywalny. Brakuje czasem wysokobudżetowych filmów z brutalną rzeczywistością, w której nie wszystko kończy się happy endem.
W sumie ta część też się nie skończyła zbyt dobrze. Oczywiście zrobili to co mieli zrobić, ale każdy kto oglądał wie jaka była tego cena.
No i właśnie dlatego Infinity War było takie wspaniałe. Gdy wydawało się, że Thanos przegra po zniszczeniu kamienia, on cofnął czas, zabrał ostatni kamień i zabił 50% żywych istot - to się nazywa zwrot akcji i to mi się podoba w takich filmach - nieprzewidywalność.
Wiadomo, że były jakieś tam ofiary, ale tam jest tylu bohaterów, że jak kilku pójdzie w odstawkę to nic się nie stanie, więc nie była to zbyt duża ofiara.
Solidne kino, ale osobiście z kina wyszedłem bez WOW. Zbyt mocno przegadany. Mimo wszystko oglądało się bardzo przyjemnie.
Średni, infinity war było czymś świeżym pod względem całej reszty filmów o superbohaterach, zbierał do kupy wszystkie wątki i wplątywał wszystkich bohaterów w logiczną całość pod presja superzłego złoczyńcy Thanosa który okazywał sie bardzo godnym przeciwnikiem. Na tyle godnym, że żaden z superbohaterów nie był ws tanie stawić mu czoła na dłużej niż parę sekund. Poza tym równolegle toczyły się wątki kilku grup superbohaterów z których każdy był ciekawy i wypchany po brzegi akcja, cały film to była jedna wielka batalia o przetrwanie która zakończyła się niespodziewanym fiaskiem. To było wow, coś naprawde ciekawego, więc czekalem na następną część z niecierpliwością. Następna część jednak jest
spoiler start
filmem o superbohaterach jak każdy inny, z durną wydumana teorią podróżowania w czasie, ba podróżowania do konkrentych punktów w czasie i żonglerką kamieniami. Niby coś się stało, niby przegraliśmy ale wcale nie, bo możemy się cofnać w czasie i wszystkich uratować. Główny zły był jak w każdym innym filmie, czyli spłycenie Thanosa do roli "oj, nie tym razem nicponie". Akcja to max 1/3 filmu, cała reszta to jakaś zbędna gadanina, jak chce obejrzeć melodramat to obejrzę melodramat a nie film akcji który sili się na jakieś wątki dramatyczne. Poza tym Kapitan Marvel (nie ogladałem filmu i raczej nie obejrzę po tym co widziałem) to jakiś he man która lata wszystko niszczy i staje z Thanosem do walki 1v1 jakby walczyła z młodszym bratem. Zdecydowanie najbardziej wkurwiająca postać w filmie. Dalej były znowu wątki jakieś feministyczne, gdzie bohaterki dobierały się w grupy składające sie tylko z kobiet "no bo kobiety są silne i niezależne blabla". A na koneic jakieś durne domknięcia wątków osób którym konczy się kontrakt na kolejne filmy.
spoiler stop
.
Nie rozumiem zachwytów, jak dla mnie zawód roku.
"Niby coś się stało, niby przegraliśmy ale wcale nie, bo możemy się cofnać w czasie i wszystkich uratować".
Chyba nie do końca zrozumiałeś motyw w Endgame, który bazował na zmienianiu kilku linii czasowych. To nie było cofanie czasu tylko tworzenie alternatywnej linii czasu. Oś czasu w której pstryknął palcem i zniknęło 50% istot dalej istnieje.
Pani Marvel już kiedyś znokautowała Thanosa. Jej umiejętności manipulowania anergią czynią ją w zasadzie, najsilniejszą postacią uniwersum.
No bez przesady ale jedną z najsilniejszych jest Thor albo
jego ojciec przecież jest bogiem i może wszystko.
Podobne wrażenia, zdecydowanie rozczarowanie biorąc pod uwagę jakie zachwyty widziałem wszędzie wokół.
Oglądając EG trzeba trochę zapomnieć o zdolnościach naszych superbohaterów, które pokazywali na przestrzeni wielu filmów i komiksów. Wtedy cała historia jest mniej absurdalna. Kapitan Marvel mogła zrobić z Thanosem to co z jego statkiem - przestrzelić przez niego jak pocisk. Albo Doctor mógł przeteleportować go na dno oceanu, albo ogólnie cały samochód z rękawicą gdzieś.
@Girabaldi według praw fizyki kwantowej jak najbardziej logiczne. Skoro coś jest logiczne w naszym realnym świcie, to tym bardziej w takim uniwersum jak w Marvel. Wszystko dzieje się na nieskończone ilości sposóbów. Takich lini czasowych jest nieskończona liczba.
@Olekrek
może masz racje, może to wina tego, ze filmy z uniwersum oglądam wybiórczo i części nie widziałem wcale. W skrócie, głównie brakowało tej ciągłej akcji z Infinity War, poczucia bezradności bohaterów wobec przeważającego przeciwnika który pierwszy raz w historii filmów o superbohaterach (no oprócz nowego Spidermana) robił na mnie wrażenie faktycznego wyzwania a nie tylko takiego typowego dla kina superbohaterskiego "no było trudno w momencie jak atakował laserami ale w sumie spoko". Nawet jezeli to wszystko było "fizycznie mozlwie dla uniwersum" to wydawało się bardzo naciągane, wiele zbiegów okoliczności na które bohaterowie liczyli w swoich kalkulacjach. Po prostu film o superbohaterach, i tyle. Miałem zwyczajnie za wysokie wymagania po Infinity War który dla mnie był znacznie lepszą, ciekawszą, pełniejszą i mocniejszą częścią.
Przez chrisa evansa i jego koniec kontraktu..... Nie lubię go już, ale dobrze zagrał;)
Dziś było oglądane :D Polecam fanom, dawno nie miałem takiego banana na twarzy w kinie.
To nijak wzgledem zarobku Gta 5 i nadchodzącego Cyberpunka :) Pewnie Wiesiek 3 tyle lub wiecej zarobił na siebie ;) Nie ma się czym szczycić, że tak znany film nie pokonał gry komputerowej ;)