Premiera 1. epizodu DLC Fate of Atlantis do Assassin's Creed Odyssey
"Pola Elizejskie zawierają więcej elementów fantastycznych niż podstawowa wersja gry." - Quo vadis Ubisoft?
Ostatnio korzystając z okazji pograłem w darmowe Unity i muszę powiedzieć, że z wielkim pożałowaniem patrzę na to, co stało się z tą serią. Mechaniki wspinaczki jak i same animacje zaliczyły potężny regres. Walkę również dotknęło to samo. Origins czy Odyssey same w sobie nie są złymi grami ale jako AC są o wiele gorsze niż poprzednie gry, a najbardziej nie mogę zrozumieć uproszczeń i porzucenia wielu ciekawych mechanik, animacji i rozwiązań.
Mechaniki wspinaczki jak i same animacje zaliczyły potężny regres.
W pewnym sensie tak, ale moim zdaniem nie jest to wada, a raczej oficjalne pogodzenie się twórców z niezaprzeczalnymi faktami :). Chodzi o to, że seria Assassin's Creed, mimo silnych inspiracji serią Prince of Persia, nigdy nie doczekała się implementacji mechanizmów wspinaczkowych o wysokim stopniu złożoności. "Jedynka" i "dwójka" (oraz dodatki do niej) coś tam próbowały, ale biorąc pod uwagę założenia rozgrywki ewoluujące wraz z rozwojem serii, na dłużą metę nie miało to większego sensu. O ile Książę z serii PoP przemierzał ewidentnie fantastyczne lokacje, w których realizm nie był istotny (kto normalny projektowałby własny pałac w taki sposób?! :D), tak bohaterowie AC zawsze jednak egzystowali w realiach, mających przypominać rzeczywisty świat. No a w takich warunkach naprawdę trudno o stworzenie czegoś w rodzaju "zagadek środowiskowych" w stylu właśnie PoPa, gdzie gracz musi się zastanowić gdzie przeskoczyć, czego się złapać, gdzie się rozpędzić itd.
Moim zdaniem ten system zawsze miał formę jedynie użytkową. Nigdy nie chodziło o wyzwanie, planowanie czy myślenie nad kolejnymi krokami, była to zwykła, mechaniczna wręcz czynność, coś tak oczywistego jak: wychyl gałkę do przodu, żeby iść. Nie myślisz o tym, bo to po prostu naturalna czynność, część podstawowego sterowania, do którego jesteś przyzwyczajony. Porównałbym to do blinka z serii Dishonored czy linki z Batmana - zwykłe narzędzie i nic więcej.
W świetle powyższego nie dziwi mnie też, że Syndicate miał linkę z hakiem (co pozwoliło wspinaczkę jeszcze bardziej skrócić), a Origins i Odyssey pozwalały wspinać się prawie wszędzie i prawie na wszystko (co po koszmarnych doświadczeniach z ACIII przyjąłem z ulgą). Twórcy najwyraźniej zrozumieli, że skoro nie mogą z tej czynności uczynić niczego specjalnie ciekawego, to należy ją uprościć do tego stopnia, żeby gracz w ogóle o niej nie myślał.
Walkę również dotknęło to samo
Mając na uwadze klimat i otoczkę fabularną całej serii - zgadzam się, walka w stylu typowego wojownika z mieczem czy toporem, niezbyt dobrze wpisuje się w klimat bycia skrytobójcą i członkiem tajnego bractwa. Niemniej odrywając to od teoretycznych założeń AC, Origins i Odyssey miały moim zdaniem najlepiej zabalansowane i sensowne systemy walki ze wszystkich opracowanych na potrzeby tej serii. Nie były może zbyt widowiskowe czy finezyjne, ale potrafiły stawiać jakieś wyzwanie i wymagały czegoś więcej, niż tylko szlachtowania ustawiających się w kolejce przeciwników (niewiele, ale jednak więcej ;p).
Origins czy Odyssey same w sobie nie są złymi grami ale jako AC są o wiele gorsze niż poprzednie gry
Patrząc na to przez pryzmat mojego subiektywnego wyobrażenia na temat tego, czym seria AC być powinna - zgadzam się i uważam, że Origins i Odyssey są tak dalekie od tego wyobrażenia, jak tylko być mogą. Niemniej odrzucając te oczekiwania muszę uczciwie przyznać, że tyle dobrej zabawy co dwie ostatnie odsłony, nie dała mi chyba żadna wcześniejsza część AC :). Baa, gdybym miał wybierać, między starą i nową formułą, to z lekkim bólem serca, ale brałbym nową, mając przy tym jednak świadomość, że nie jest to właściwy kierunek rozwoju dla tej serii.
Eeee ... Biorąc pod uwagę, że zarówno "Origins" jak i "Odyssey" to prequele serii, w których nie ma jeszcze Assasynów i Templariuszy, oraz, że mamy do czynienia z otwartym światem, w którym większość stanowią tereny zielone i gdzie nie ma tak dużych miast, jak Paryż i Londyn oraz tak zwięzłej zabudowy, to zmiana sposobu wspinania się nie powinna nikogo dziwić.
Podobnie jest z walką - to jeszcze nie jest właściwy Assassin's Creed, to prequel do serii i jako taki może, a nawet musi ustanawiać własne zasady i własne mechaniki.
DLC pewnie tak samo słabe jak każde inne od nich. Przy okazji, jeśli Ubi chce wciskać fantasy do AC to niech lepiej zrobi nową markę, bo oni wciskać potworów do tej serii nie potrafią. Oby już mało części zostało do końca, bo ta seria naprawdę staje się parodią samej siebie.
DLC pewnie tak samo słabe jak każde inne od nich.
Jeżeli będzie przynajmniej tak dobre, jak Klątwa Faraonów do Origins, to możemy mieć do czynienia z jednym z najlepszym DLC ostatnich kilkunastu miesięcy.
Przy okazji, jeśli Ubi chce wciskać fantasy do AC to niech lepiej zrobi nową markę, bo oni wciskać
Niby dlaczego? Seria AC została tak zaprojektowana, że zmieści się w niej niemal wszystko, a poza tym jest ona właściwie nieograniczona koncepcyjne, to znaczy może trwać wiecznie i składać się z setek odsłon.
ddawdad----> "nie znam się, ale się wypowiem"
To zawsze była seria SF/Fantasy, już w pierwszej części były takie elementy, była maszyna, dzięki której wcielasz się w swojego przodka i przeżywasz jego wspomnienia, potem były magiczne artefakty i starożytni Kosmici, itp. więc elementy Fantasy, powiązane z wierzeniami, mitami, zwłaszcza w starożytnym Egipcie i Grecji, są jak najbardziej normalne, a nawet pożądane.
Osobiście, chciałbym odejścia od Animusa, synchronizacji, podświetlania obiektów, postaci, itp. i zrobienia gry tylko o Assasynach i Templariuszach, bez wcielania się w jakiegoś przodka i przeżywaniu tylko jego wspomnień.
Bardzo dobra gra, nawet po tylu latach wciąż grywalna!
A mnie śmieszy to, że w tej pseudo-sci-fi serii ubisoft musi pieprzyć się z odbiorcami i dzielić content na "historyczny" i fantastyczny i to drugie upychać gdzieś na końcu gry czy po DLC, bo inaczej posypie się hejt, że psują legitną historię jakimiś bajkami. I najgorsze w tym wszystkim jest to, że takie podchody działają. Ale to tylko dowodzi do jakich półmózgów adresowana jest ta seria.
Grę wymęczyłem. Słaba warstwa fabularna, a walka zepsuta grindem i przesadzonym hp wrogów. Bardzo brakowało mi różnorodności. Jeśli ubisoft nie potrafi inaczej, myślę, że powinni upychać te elementy fantasy znacznie częściej. Dzięki temu walka mogłaby być bardziej barwna, a tak po raz 100 lejesz reskin tego samego draba (jest z kilka typów wrogów w całej grze). Oczywiście można by też wprowadzić różnorodność bez fantastyki, ale to wymagałoby pójścia na jakość a nie na ilość.
To akurat jest problem większości "gier historycznych". Zobacz jakiego kopa dostała np. seria Total War w Warhammerze 1 i 2. Takiej różnorodności i świeżości nie było tam nigdy wcześniej, a wszystko dlatego, że twórców nie ograniczał ani realia historyczne. Albo odpowiedź sobie na pytanie, czemu większość gier cRPG stawia na mitologię i elementy fantasy, zamiast trzymać się realiów stricte historycznych? (przychodzą mi tu do głowy tylko budżetowe produkcje pokroju Kingdom Come czy Mount & Blade, mainstream AAA trzyma się od tego raczej z daleka).
Odpuściłem podstawkę i dodatki, zobaczymy co wymyślą z tym Kingdom (o wikingach)- bardziej czekam na Ghost of Tsushima, bo AC Odyssey to dla mnie wielki grind i nudna historia/bohaterowie
Dodatek DLC w epizodach o tempora o mores...
Przeciętna gra, przeciętne DLC. Bardzo się zawiodłem na AC Odyssey. Szkoda bo potencjał był. Wyszło jak zwykle.
"Kolejne dwa epizody mają ukazać się do końca tego roku." co za dureń z ubisoft wymyślił tak głupie rozwiązanie grając w pierszy dodatek zdążyłem zapomnieć o czym byłą poprzednia część nim wyszła następna przez co dużo filmów przewijałem bo zaczynało mnie to nudzić
Czekałem na ten dodatek i się zawiodłem, cholernie. Pograłem trochę, wykonałem kilka zadań na Elizjum i nie tego oczekiwałem. Kurdę mi osobiście podobają się zmiany w serii, ale ten dodatek to taka kulminacja, że nawet dla mnie jest to ciężko przełknąć. Ostatnie dni gram sobie w Unity i...
Kęsik, gdzie do cholery jesteś bo chyba muszę ci przyznać rację. Ten jedyny raz ci przyznam racje, że nowe AC zatraciły, gdzieś swoją tożsamość.
... bawię się lepiej niż odpalając ten dodatek. Może mi się po prostu Odyssey przejadł po tych 160h, choć z drugiej strony b.dobre gry nawet po 1000h się nie nudzą. Albo sobie odpuszczę ten dodatek, albo ogram gdzieś kiedyś przy okazji bo nie mam ochoty wracać do "Atlantydy". Chyba za dużo tego bull-shitu.
łee, remake prawdziwego Fate of Atlantis to by było coś, a nie jakiś Asasyn...