Trzy godziny gameplaya z kosmicznego sandboksa Rebel Galaxy Outlaw
Jakieś dwa lata temu, skuszony bardzo pozytywnymi recenzjami, sięgnąłem po pierwszą część. W przeszłości lubiłem sobie polatać w Freelancerze czy odkrywać bogactwo zawartości w sandboxowym Space Rangers 2, a także ogrywać wiele innych kosmicznych pozycji.
Rebel Galaxy okazało się dla mnie ogromnym zawodem. Dosłownie każdy aspekt tej pozycji pozbawiony był jakiejkolwiek głębi. Kosmiczne walki to jakiś niedorobiony żart, podobnie było z uproszczonymi i powtarzalnymi aktywnościami, które nużyły niemiłosiernie już po 4h rozgrywki. No to może chociaż misje głównej linii fabularnej były ciekawe? A gdzie tam, fabuła pisana na kolanie niczym w kolejnych grach Bethesdy.
Wszechobecna nijakość wylewała się z ekranu w każdej sekundzie obcowania z tym tytułem.
@Herned
Ciężko się teraz wypowiadać na temat głębi, ale Outlaw nie ma chyba gameplayowo wiele wspólnego z poprzednią częścią.