Jak według was powinien się zachować samochód znajdujący się w miejsu niebieskiego X chcący przejechać przez skrzyżowanie?
Wyjeżdza on z drogi, która jakieś 10-15 m od skrzyżowania ma znak D-53 kończący strefę ruchu.
Teoretycznie powinien ustąpić pierwszeństwa wjeżdzającym na skrzyżowanie z wszystkich pozostałych stron, ale bardzo kłopotliwie robi się z kierowcami jadącymi z drogą ze znakiem A-7 "ustąp pierwszeństwa przejazdu", którzy skręcają w swoje lewo (a takich na tym skrzyżowaniu jest najwięcej). Wg znaków mają oni pierwszeństwo przejazdu, ale mało który taki kierowca o tym wie, bo z miejsca w którym on się ustawia na przed skrzyżowaniem do znaku D-52 rozpoczynającego strefę ruchu na drodze za skrzyżowaniem jest jakeś 20-25 m, a tylko dostrzeżenie tego znaku da takiemu kierowcy informacje, że on ma pierwszeństwo.
Czy to jest wg. was prawidłowe oznakowanie skrzyżowania? Prawie codziennie dochodzi tutaj to mniej lub bardziej groźnych sytuacji, spowodowanych niewiedzą i słabym moim zdaniem oznakowaniem.
Ewidentnie dla mnie ktoś skopał sprawę z oznakowaniem. U mnie znaki strefa zamieszkania są umieszczone zaraz przy wjeździe na osiedle.
Milka, Bullzeye--> Uważnie przeczytajcie o co chodziło autorowi.
Czy to jest wg. was prawidłowe oznakowanie skrzyżowania?
Jak według was powinien się zachować samochód znajdujący się w miejsu niebieskiego X chcący przejechać przez skrzyżowanie?
Mam podobną sytuację w pobliżu swojego miejsca zamieszkania, tj. D-53 jakieś 15+ metrów od tarczy skrzyżowania. Szczęśliwie kierowcy z tego kierunku mają zwyczaj zatrzymywać się przed autami skręcającymi w lewo (czyli tymi, które mają tychże kierowców po prawej), ale sam wielokrotnie zastanawiałem się, czy na pewno mam przed tymi kierującymi (jadącymi od strony D-53) pierwszeństwo.
Krzyżówki powinni polikwidować a w ich miejsca powstawiać ronda. Wtedy nie byłoby takich problemów. Ronda są lepsze i bezpieczniejsze.
Ach, miałem kiedyś projektanta od dróg (R.I.P.), który z takim pomysłem też ciągle wychodził. Chyba wszystkie większe skrzyżowania w Poznaniu chciał na ronda wymienić. Tyle, że w takiej Norwegii (którą ciągle przytaczał jako przykład) może się to sprawdza. U nas jednakże to raczej niewykonalne.
Jak mu ustępują, to jechać. Uważać tylko na "złotówy" bo mogą podpuszczać. Nie ma co blokować jak cię puszczają. Co najwyżej można podziękować gestem. Całe szczęście istnieje coś takiego jak dojście do porozumienia. Jak jest coś nieprecyzyjnego w skrzyżowaniu to najlepiej uważać i trzeźwo podchodzić do tematu.
Jakiś debil robił oznakowanie tego skrzyżowania.
I to jest polska wlasnie, ciezko bylo zrobic tam rondo i po problemie? Po co specjalnie utrudniac sobie zycie?
No właśnie ja już zgłupiałem, czy to ja nie wiem jak jeździć i czy to powinno być oczywiste czy faktycznie oznakowanie jest kijowe.
W przedstawionej sytuacji najgorsze jest to, że ta strefa ruchu to park przemysłowy, więc w okolicach 14 i 16 na tym skrzyżowaniu jest armageddon.
Sam staram się jeździć zdroworozsądkowo, co w 80% przypadków kończy się na przejechaniu przez skrzyżowanie przed tymi z drogi z naprzeickwa, ale właśnie zawsze jest duszą na ramieniu, że jakaś złotówa albo kurier się trafi.
Bo?
Ależ nie polemizuję bynajmniej z twierdzeniem, iż rondo jest lepsze i bezpieczniejsze od tradycyjnego skrzyżowania. Na uwadze mam jedynie to, iż ze względu na ilość samochodów przede wszystkim w miastach (blisko 800 aut / 1000 mieszkańców de facto w każdym dużym mieście w Polsce) powinno się ruch ograniczać, zamiast wprowadzać kolejne rozwiązania mające w teorii doprowadzić do udrożnienia komunikacji drogowej, a skutkujące jedynie tym, że ostatecznie kongestia jest jeszcze większa. W szczególności u nas jest to widoczne, właśnie poprzez ten wzrost liczny aut per 1000 mieszkańców. Niestety większość z nas wybiera stanie w korkach zamiast skorzystać z komunikacji publicznej, która (nie ma co zaprzeczać) w dużych aglomeracjach funkcjonuje już na naprawdę zadowalającym poziomie, chociaż oczywistym jest, że wiele pozostało w tej materii do zrobienia.