Gotowi na kumulację roczników, rozpoczęcie licealnego etapu "reformy" i wdrażanie wciąż tajemniczej formuły nowej matury?
Tutaj takie ogólnikowe podsumowanie:
https://www.facebook.com/watch/?v=1024857214367164
Wkrótce rozpoczyna się gorący okres egzaminów (sprawdzian ósmoklasisty, egzamin gimnazjalny i maturalny), a potem jeszcze bardziej gorący okres rekrutacji do szkół średnich. Gdyby więc ktoś był zainteresowany szczegółami i konsekwencjami "reformy", chętnie i w miarę możliwości odpowiem na pytania.
Panie jakoś to będzie, w Polsce zawsze jakoś to było, jest i będzie :p
Ty mi lepiej wytłumacz dlaczego moje siedmioletnie dziecko idąc w marcu na wielkopostne rekolekcje ma wolne od szkoły?
Co ja mam z nim w tym czasie zrobić?
I co z tego? Gimnazjum można zlikwidować ot tak, a z rekolekcjami porządku zrobić nie można?
Anna Zalewska zmieniła w 2017 r. zasady organizowania rekolekcji w szkołach publicznych (rozporządzenie zmieniające z dnia 7 czerwca 2017 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach).
Z nowego rozporządzenia:
Uczniowie uczęszczający na naukę religii mają prawo do zwolnienia z zajęć szkolnych w celu odbycia trzydniowych rekolekcji wielkopostnych, jeżeli rekolekcje te stanowią praktykę danego kościoła lub innego związku wyznaniowego. W czasie trwania rekolekcji szkoła nie jest zwolniona z realizowania funkcji opiekuńczej i wychowawczej.
Są więc dwie możliwości:
1) Dyrektor szkoły korzysta ze swoich uprawnień i ustala, że dni rekolekcji są dniami dodatkowo wolnymi w szkole od zajęć dydaktyczno-wychowawczych. Wtedy w szkole muszą się odbywać zajęcia wychowawczo-opiekuńcze, ale nie ma lekcji (zajęć dydaktycznych). Rodzic musi jednak posiadać możliwość posłania wtedy dziecka do szkoły, a dyrektor ma zapewnić dziecku opiekę. Regulują to przepisy zawarte w Rozporządzeniu w sprawie organizacji roku szkolnego.
2) Dyrektor szkoły nie wyznacza w czasie rekolekcji dni dodatkowo wolnych i wtedy w szkole odbywają się normalne zajęcia, ale uczniowie, którzy uczestniczą w rekolekcjach, są z nich zwolnieni. Pozostali mają normalne lekcje.
A więc: w żadnym wypadku dziecko nie pozostaje bez opieki. Nie wiem zatem, w czym tkwi problem. Chodzi o to, że w szkole twojego dziecka nie zorganizowano zajęć opiekuńczych dla dzieci, które nie idą na rekolekcje? Byłoby to złamanie prawa. Jeśli tak się stało, możesz iść do dyrektora i domagać się opieki nad dzieckiem w dni rekolekcji.
W praktyce dyrektor pyta przed rekolekcjami rodziców (często w formie prośby o wypełnienie pisemnej deklaracji, choć to też jest naruszenie prawa), czy zamierzają przysłać dzieci do szkoły w czasie rekolekcji. Znając prawdopodobną liczbę uczniów w szkole, wyznacza stosowną liczbę nauczycielskich dyżurów na konkretnie dni "wolnego". Dzieci siedzą wtedy w szkole pod opieką nauczyciela. Nie może być zajęć dydaktycznych, więc się nudzą albo oglądają jakiś film. Dlatego też większość uczniów woli wtedy pozostać w domu.
Spore problemy mają też nauczyciele niewierzący, którzy - wskutek zmiany wprowadzonej przez Zalewską - nie wiedzą, czy muszą uczestniczyć w rekolekcjach i wchodzić z dziećmi do kościoła, czy też mogą zostawić uczniów pod opieką katechety. Dawne przepisy wyraźnie stwierdzały, że za bezpieczeństwo dzieci w czasie rekolekcji odpowiada katecheta (Kościół). Zalewska wykreśliła ten ustęp, więc teraz nie wiadomo, co i jak. Problem opisany tutaj:
http://wolnoscodreligii.pl/wp/wp-content/uploads/2018/02/SKMBT_C20318022112210.pdf
Dziecko nie zostaje bez opieki po rekolekcjach. Szukanie problemu na siłę.
EDIT: Zreszta wyżej Bukary wyjaśnił.
Ok Bukary dzięki za wyjaśnienie, mocniej się zainteresuję, jak do końca ma wyglądać ten dzień, bo na razie to usłyszałem, że jest wolne, bo są rekolekcje :)
O dyrektorze szkoły nie chcę się wypowiadać, bo co miesiąc jest problem z opłatą za obiady, bo nie wiadomo ile, bo każdy miesiąc ma inną ilość dni, a awansem płacić nie można, PRL normalnie.
Efekt jest taki, że pierwszego najlepiej dawać dziecku do szkoły potwierdzenie przelewu.
Tutaj masz oficjalne pismo z Ministerstwa, z którego wynika, że w czasie rekolekcji w szkole nie ma "wolnego":
http://wolnoscodreligii.pl/wp/wp-content/uploads/2017/05/SKMBT_C20317070513160.pdf
Jednak się pomyliłem... Czeka nas jeszcze większa apokalipsa w polskiej edukacji:
Rząd PiS-u planuje przerzucić jednego z najgorszych ministrów na pole edukacji. To pokazuje, w jakim poważaniu ma się polskie dzieci i polską młodzież.
Hahaha lepiej zaczynaj szykować konfetti, może Ci się przydać.
Ale trzeba im przyznać, że mocno trzymają się zasady: nieważne kto, byleby swój.
Śmiej się, śmiej... Ale jestem przekonany, że przedstawiciele nauczycielskiej "Solidarności" będą przed wizytą pana Zielińskiego rozkładać czerwone dywany i malować trawę przy budynku szkoły na zielono.
Szkoda tylko kolejnych zmarnowanych lat w szkolnictwie i kolejnego pokolenia, które będzie wtłaczane w anachroniczne i nieefektywne formy nauczania przez sfrustrowanych i pozbawionych chęci do pracy nauczycieli.
<wyciąga popcorn>
Albo nie, do września jest jeszcze czas, świeżego narobię.
A pani Zalewska pomacha wam z samolotu do Strasburga.
A, do popcornu soli trzeba kupić...
A pani Zalewska pomacha wam z samolotu do Strasburga.
Bardziej niż nauczycielom to ona pomacha dzieciom i rodzicom. (A więc pewnie tobie też, jeśli masz jakiegoś potomka).
Na szczęście nie mam, a jakbym miał, to by pewnie dopiero podstawówkę zaczynał co najwyżej.
Jak widać, rodzice mają więcej rozumu od minister edukacji:
http://e-lubon.pl/news/2019-02-25/list-otwarty-do-minister-edukacji-narodowej-anny-zalewskiej-15599
No i znamy termin strajku nauczycieli. Rozpocznie się 8 kwietnia, tuż przed egzaminem gimnazjalnym. Kłamliwa propaganda MEN-u, związana między innymi z zarobkami i podwyżkami, tylko rozbudziła bojowe nastroje wśród pedagogów.
https://znp.edu.pl/strajk-od-8-kwietnia/
Jeśli strajk będzie trwał aż do 10 kwietnia i rzeczywiście obejmie ok. 80% placówek, wówczas egzamin się nie odbędzie w większości szkół. Nie wiadomo do końca, co to oznacza, ponieważ nie istnieje możliwość "przesunięcia" terminu egzaminów np. o kilka dni w części szkół. Rozwiązań prawnych w tym wypadku brakuje. Kolejny termin egzaminu to dopiero czerwiec. Problemy z rekrutacją, i tak bardzo utrudnioną w tym roku ze względu na "kumulację" uczniów, mogą się jeszcze nasilić.
A MEN jest zajęty przeprowadzką pani minister do Brukseli, więc... ;)
Będzie gap year. Ludzie dostają kociokwiku na myśl o zmarnowanym roku swoich pociech... a czym że jest jeden rok? Toż to ledwie chwila. Co zabawne, człowiek zdobywa taką wiedzę wraz z wiekiem, a założę się, ze to rodziców na myśl o takim scenariuszu telepie najbardziej.
A tak, wtedy mielibyśmy potrójny rocznik, ale ostatecznie to nie problem, pozostała część populacji może sobie posiedzieć rok dłużej w klasie, którą kończyć będzie w 2019 r.
Prawda, że genialne?
Nie, nie mam dzieci.
Tak, uważam, ze nauczyciele powinni strajkować w czasie egzaminów. To nie jest ironiczny komentarz. :)
Szczerze mówiąc, jestem ciekaw, jak MEN rozwiąże ten aporyczny problem.
Jeśli nauczyciele się nie poddadzą, to szykuje się ogromny chaos. Rekrutacja się przesunie o 2 miesiące, szkoły (komisje rekrutacyjne) będą pracować w wakacje, tysiące ludzie nie wyjedzie na urlop w przewidzianych terminach, uczniowie do końca lipca (lub nawet sierpnia) nie będą pewni, do której szkoły zaczną uczęszczać itd. itp. A gdyby strajk się przeciągnął na matury...
Szykujcie popcorn. ;)
A nie możecie w czasie strajku pozwalać dzieciom ściągać, dawać każdemu piątki za byle co itp?
To jest całkiem ciekawa forma strajku, ale zapytałem o zdanie moje dziecko i... jest absolutnie przeciwne.
"Nie po to ciężko pracowałam i kułam do egzaminów, żeby teraz osoby, które nic nie robiły przez trzy lata, dostały tyle punktów, co ja".
Takie rozwiązanie by działało na niekorzyść ucznia i zablokowało całkowicie możliwość dostania się do dobrych szkół najlepszym.
To może uczyć tych, co faktycznie chcą się czegoś nauczyć a reszta morda w kubek i nie przeszkadzać na koniec roku macie 3.
Ja dopiero niedawno zrozumiałem że uczenie się dla ocen jest bez sensu, a tym bardziej rzeczy, które mnie nie obchodzą. Z drugiej strony etap szkolny to trochę za szybko by wiedzieć co się chce w życiu robić :)
Tak czy tak dziecku bym wytłumaczył, że uczy się dla siebie.
Tak czy tak dziecku bym wytłumaczył, że uczy się dla siebie.
No przecież się uczy dla siebie. M.in. po to, żeby się dostać do dobrej szkoły. A do tego konieczne są dobre oceny i dobry wynik egzaminu. :)