Recenzja gry Book of Demons - świetne papierowe Diablo!
Zabawna przez pierwsze 3 godziny. Potem wkrada się taka monotonia, że ciężko powstrzymać się od ziewania. Ukończyłem również w około 10h w trybie roguelike - bez większego wyzwania, spam tymi samymi kartami na okrągło. Nawet nie odpalałem trybu free-play, bo po co? Żeby walczyć z tymi samymi, schematycznymi potworkami i używać tych samych kilku kart na krzyż? Jak na indyka za 30 złotych to i tak słabiutko i jestem mocno zdziwiony tak wysoką notą. Ode mnie byłoby 6/10 i to tylko za końcową piosenkę : >
Ja się bawiłem świetnie. Poziom znużenia był niewysoki, jak tak duży element powtarzalności. Chętnie poklikam jeszcze przez chwilę, ale moja przygoda z BoD już się kończy. Być może na końcowej ocenie zaważył fakt, że grałem w ciągu 2 tygodni, robiąc sobie sporo przerw. No i ja bardzo lubię gry, które nie stanowią wielkiego wyzwania - grałem na środkowym poziomie trudności i było super. Nie mam czasu ani chęci się męczyć :)
Może jeszcze dodam, że w trybie roguelike wszystkie karty są losowe. To znaczy, że gra nie podsuwa nam kart, które umożliwiają płynne przechodzenie przez poszczególne poziomy. U mnie był tego taki efekt, że nie miałem jak pokonywać sprawnie potworków z lodowymi serduszkami (chyba, że meteorytami, ale mana..). Musiałem masakrować moją myszkę, żeby ubić takie bestie jak duchy. Niewyobrażalnie nużące i myślałem, że zrezygnuje gdzieś tak w okolicy 40% gry. Potem wypadło parę lepszych kart i gra stała się banalna. Nieśmiertelność przez 15 sekund? Serio? Spowolnienie czasu o 80%? Nawet jak "zginiemy" to odpala nam się ostatnia deska ratunku i daje chwilową nieśmiertelność. A to często wystarczy, żeby zeszły CD z odpowiednich eliksirów. Trzeba wyjątkowo się postarać, żeby umrzeć od mniej więcej 1/4 gry.
Można to traktować jako wadę, ale ja stoję po przeciwnej stronie barykady. Od dłuższego czasu granie ma dostarczać tylko rozrywki, a wyzwanie ma być na optymalnym (czyt. niespecjalnie wysokim) poziomie. Book of Demons właśnie takie jest na "normalu". Rougelike nawet nie będę próbował.