Czy to ludzie nie znający życia poza grami? Bo wydaje mi się, że oni siedzą nad jedną grą 24h i próbują bić najlepszy czas. Ostatnio podziwiałem gościa, który zrobił rekord w RE2 na Hardkorze w niecałą godzinę. Kiedyś oglądałem jak jeden YouTuber przechodzi BloodBorne używając błędów technicznych i skrótów, których chyba nawet twórcy nie przewidzieli..
Pytam się jak? Czy zwykły gracz może poznać na tyle grę aby później przechodzić ją w taki sposób?
PS. Fajnie się ogląda takie wyścigi jak już samemu ukończy się grę. Wtedy widzimy jak w prosty sposób można było przejść dany etap lub pokonać bossa. Człowiek puka się po głowie i myśli ,, O skurwesyn, a Ja się tak męczyłem ''
Większość lepszych speedrunerów nie robi tego za darmo.
Mają pieniądze z dotacji/od sponsorów i nieźle na tym wychodzą. Też bym grał po 15h dziennie w Super Mario Bros, jakby mi za to płacili.
Ja nigdy tego fenomenu nie pojmę. Gra się jak najdłużej delektując się przy tym grą a nie speedrun. :P
Taki speedruner spedzil przy grze, ktora ty sie delektujesz 500 razy wiecej czasu.
Speedrun to dużo więcej niż pomijanie filmików i lecenie na pałę do przodu. To osiągnięcie perfekcji w przechodzeniu danej gry.
Tu nie ma żadnego fenomenu, to jest naturalna ludzka skłonność do rywalizacji, samodoskonalenia i udowadniania reszcie, że jest się w czymś najlepszym. Praktycznie cały sport się na tym opiera i tylko dzięki temu istnieje. Bo po co niby zapierniczać jak dziki reks w sprincie, po co zasuwać na złamanie karku w kolarstwie czy ryzykować życiem w jakichś rajdach samochodowych, kiedy można sobie iść spacerkiem/jechać powolutku i delektować się widokami?
Jak nie lubię tych speedrunnów gdzie wykorzystuje się błędy, tak te pokazujące 100% skilla zawsze wzbudzają we mnie ogromny podziw.
A to o to w tym chodzi... Teraz już rozumiem. :)
Jedni lubią się grą delektować sam się do nich zaliczam a innych pociąga coś innego , co w tym dziwnego i niezrozumiałego ?
Myślałem, że grę przechodzi się na łeb na szyję.
Speedrun to znanie gry na pamiec, taki ktos zna dana gre lepiej niz jej tworcy, pamieta rozlozenie wszystkich wrogow, przedniotow npc i co tam jest istotne w danej grze. Wie, kiedy co sie w grze pojawi, wie gdzie podejsc i co zrobic, zeby sie wcisnac miedzu tekstury. Pewnie z 1000 razy rzygal na sama myśl o grze, zanim udalo sie idealnie szybko ja przejsc. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by ktos taki gre najpierw sobie przeszedl jak kazdy normalny gracz, a dopiero potem zaczal wyciskac z niej soki.
taki ktos zna dana gre lepiej niz jej tworcy Teraz jak to oglądam na yt to wydaje mi się, że twórcy pozostawili jakieś furtki czy coś w tym stylu i tylko trzeba to znaleźć. No mi się wydaje, że twórcy znają grę bardziej od speedrunnerów. W końcu ją stworzyli. :)
No mi się wydaje, że twórcy znają grę bardziej od speedrunnerów. W końcu ją stworzyli. :)
Właściwie masz rację, ale przypomina mi się gra Thief, gdzie sami twórcy oglądając wyczyny graczy dziwili się, że to jest możliwe :)
No mi się wydaje, że twórcy znają grę bardziej od speedrunnerów. W końcu ją stworzyli. :)
Nie do końca, w speed runach często wykorzystuje się jakieś glitche albo nadużywa jakiejś mechaniki, która nie została stworzona z myślą o speed runach.
No mi się wydaje, że twórcy znają grę bardziej od speedrunnerów. W końcu ją stworzyli. :)
Tak, bo gość który przez 20 lat montuje przednie lewe drzwi w seacie wie więcej o samochodach niż jakiś fanatyk motosportów
Speedruny to rzecz specyficzna i ciekawa. Najlepszym tytułem na start jest Super Mario Bros. z NESa. Rekord świata to niecałe 5 minut, a zwykły gracz bez problemu zejdzie poniżej 10 minut w kilka dni.
To co czyni tę grę szczególną, to wiele specyficznych reguł kodu gry. Speedrunowanie Mario to nie granie, a hackowanie gry. Żeby uzyskać najlepszy czas wcale nie przechodzi się jak najszybciej, ale tak by w odpowiedniej klatce (1/60 sekundy!) umieścić Mario w odpowiedniej pozycji ekranu naciskając odpowiednie przyciski, co zmienia sposób wykonania kody gry i pozwala omijać całe sekcje poziomów.
Dodaje to dodatkowy wymiar grze, bo dalsze zjeżdżanie z czasem gry wymaga nauczenia się tych specjalnych tricków. Ledwie w 2018 padło kilka rekordów świata w speedrunie tej gry, bo graczom udało się wykonać nieosiągniętą wcześniej sekwencję tych tricków.
Na dzień dzisiejszy rekord człowieka jest gorszy o półtorej sekundy od maszyny tj. od TASa (Tool Assisted Speedrun) czyli specjalnie przygotowanej sekwencji wciśnięć przycisków dla każdej klatki, która przechodzi grę perfekcyjnie.
To właśnie TASy wykorzystuje się, by odkrywać nowe tricki i teoretyzować najlepsze runy w retro grach, a dopiero potem ludzie uczą się te runy wykonać.
Na rekordy w kolejnych grach składa się praca wielu ludzi z całego świata. Speedrunerzy tworzą świetne community. Rozkładają gry na czynniki pierwsze i robią z nich odpowiednik Matrixa, gdzie gracz przejmuje kontrolę nad wykreowanym światem i zmienia zasady.
Dodajmy do tego wiele różnych typów speedrunów. Od takich, gdzie nie ma żadnych zasad poza jak najszybszym ukończeniem gry używając normalnego kontrolera, co pozwala używać glitchy, na 100% przejściach bez użycia tricków skończywszy.
Poszczególne gry potrafią mieć specyficzne zasady np. Super Mario World można tak zgliczować, że w pierwszej planszy przeskoczy do napisów końcowych, co nie jest łatwe do wykonania, ale też psuje grę, dlatego często spotyka się zasadę, że warunkiem jest pokonanie finalnego bossa, a nie tylko aktywację napisów końcowych.
Czy to ludzie nie znający życia poza grami?
Pierwsze zdanie w poście i już się ośmieszyłeś. To że ktoś potrafi coś wymagającego więcej niż rozłożenie się na kanapie i pykania na padzie nie znaczy że no-life. Stereotypy są głupie, wiesz? :]
Czy zwykły gracz może poznać na tyle grę aby później przechodzić ją w taki sposób?
jeśli nie ma mózgu zlasowanego przez współczesne, trzymające za rączkę i podsuwające wszystko na srebrnej tacy produkcje, jest w miarę bystry i ogarnięty - wtedy tak.
Co do samych speedrunnerów - każdy przechodzi gry na różne sposoby i nic w tym niezwykłego. Jedni próbują robić grę na 100%, inni skupiają się na wątku głównym i ewentualnie jakieś aktywności poboczne a inni jeszcze inaczej.
Przede wszystkim - speedrunner już przeszedł daną grę, na pewno się przy tym dobrze bawiąc, chyba nikt nie robi tego typu zawodów w czymś czego nie znosi :]
Narzekacze zapominają o tym bardzo drobnym detalu :]
To była taka luźna dygresja, wiesz? Myślisz, że speedrunnerzy grają sobie kilka godzinek dziennie i osiągają takie wyniki bo mają talent? Nie, zapewne grają całymi dniami. Ale nie mam zamiaru z tobą dyskutować bo od tej gwiazdki to cię chyba zamroczyło.
Nic z twojego komentarza nie wyniosłem.. Jedyne co potrafisz to cwaniakować i się wywyższać.
Sorry że tak wyszło ale widząc po raz kolejny powtarzane bzdury i stereotypy za łatwo przychodzi człowiekowi napisanie odpowiedzi, która ma obalać mylne tezy a brzmi jak arogancka popisówka.
To tak jak z pro gamerem to ze ma skilla nie znaczy ze gra po 16 h dziennie,fakt jak juz osiagnie sukces to co niektorzy trenuja po 12 h aby byc topowym graczem ale wczesniej byl zwyklym studentem grajacym w lola po zajeciach
Bardzo lubię speedrunny. Co roku oglądam sobie pojedyncze rozgrywki z Awesome Games Done Quick czy też sprawdzam sobie co poniektóre fragmenty najciekawszych runów z moich ulubionych retro-gierek (które to właśnie dzięki scenie speedrunerskiej nie zostały i jeszcze długo nie zostaną zapomniane). To co ludzie potrafią odpierdzielać w takich grach jak Ocarina of Time, Sonic Adventure 2, starych częściach Pokemonów, Super Mario 64 czy Vice City, czasami przechodzi ludzkie pojęcie.
A i argumenty typu "a co to za przyjemność grać jak najszybciej, a gdzie jest czas na fabułę" itp. jak zwykle padają od ludzi, którzy o speedrunowaniu nie mają zielonego pojęcia.
Choć samo bycie speedrunerem nie wydaje mi się zbyt fajne. Granie w jedną, dwie gry przez parę lat w pewnym momencie na pewno może zmęczyć, ale skoro podczas streamów wpadają wszelkie cheery czy inne srebrniki... to wiadomo, że nie warto zaprzestawać.
No właśnie o speedrunach nie miałem pojęcia. A czy mają z tego korzyść majątkową? Raczej satysfakcję z tego, że to zrobił. To tak jak haker ma satysfakcję z włamu do fajnego miejsca. Korzyści majątkowej za to nie ma. Tylko satysfakcję z tego, że to zrobił. No chyba że to cracker, ale wtedy kradnie.
Mało który z tych dużych speedrunnerów robi to za darmo. Datki podczas streamów nie śmierdzą. Oczywiście jest też mnóstwo graczy, którzy robią to dla czystego funu, nie wspominając też o wielu inicjatywach jak przytoczone przeze mnie Awesome Games Done Quick gdzie datki przekazywane są na wszelkie fundacje walczące z rakiem.
Nasi też są niezłymi speedrunerami :]
https://www.youtube.com/watch?v=DOCdO1QoGoA
spoiler start
wiem, śmierdzi
spoiler stop
To ja się pochwale
Mam mistrza świata na klawiaturze w sprincie dookoła mapy w NFS Most wanted 2005.
Jestem niby na 4 miejscu, ale pierwsze 3 zostały zrobione na kierownicy i do tego Lotusem Elise.
Więc jako tako mam podwójny rekord:
Najlepszy czas na świecie na klawiaturze
Najlepszy czas Porsche Carrera GT
Nie jestem no lifem, po prostu gram w MW od czasu jak wyszła ale przez ostatnie 5 lat nie miałem nawet własnego kompa. Zreztza w latach dziecięcych tj. 7-13 grałem w MW tylko do zabawy. I to nie tak że przez te 6 lat tylko w tą grę. Teraz od paru miesięcy mam własny laptop i zainteresowałem się SpeedRunningiem.
Przypadkowo wyszło, że pomyślałem "sprawdzę się w sprincie World Loop". Zacząłem od czasów 5:30 co już mi dało wysokie miejsce, zaintrygowany zacząłem siedzieć przy tej trasie ile idzie. Dwudniowy mastering tej trasy (dobra przyznam, przez te 2 dni tylko przy laptopie siedziałem) i oficjalnie skończyłem z czasem 5:21, a nieoficjalnie mam 5:19 ale nie nagrałem przejazdu.
Naprawdę nie myślcie że każdy speedrunner to no life bez znajomych. Można osiągnąć światowe Top 3/5/10/100 bez przyklejania się do kompa na całe życie.
Dodatkowo mam parę rekordów na zwykłych sprintach czy wyścigach z okrążeniami, ale tj. Jakby to powiedzieć, e hierarchii SpeedRunnerów mało ważne osiągnięcie. W przypadku MW liczy się tylko najlepszy na trasie dookoła mapy.
Co jest ważne w speedrunach w MW to to, że liczy się tylko skill. Tu nic Ci nie pomoże - Bug, glitch, błąd renderowania świata pozwalający przeskoczyć 3/4 trasy. A lubię masterować różne rzeczy i tego typu speedruny to dla mnie niebo :V
Osiągnięcie 1 miejsca na świecie w grze, w której żeby to osiągnąć trzeba gre "zhakować" (wykorzystując błędy w kodzie) to dla mnie żaden speedrunning. Bo wtedy nie liczy się skill a jakby to powiedzieć "cybercwaniactwo". Podziwiam osoby które potrafią przejść zakręt w wyścigowej grze z prędkością 350kmh gdy normalny gracz nie potrafi tego zrobić przy 230. Z kolei nienawidzę speedrunnerów którzy wykorzystali jakiś glitch i na tym samym zakręcie lecieli 550. Albo np odbijanie sie od ścian żeby nie hamować itp. No głupie po prostu.
Gratuluję :)
Wybacz, że w twoim wątku wyśmiałem to co robisz.
Miłego wieczoru