Odziedziczyłem ostatnio NRDowskie cudo technologiczne z lat 70'. Niby wszystko jest i gumy i łańcuch a nawet dynamo. Tak się zastanawiałem od czego zacząć? Rozebrać i wyczyścić? Nasmarować? Wymienić coś od razu?
Zna ktoś jakiś podręcznik mechanika rowerowego?
Podręcznika nie znam, wiedza wyniesiona z domu, dla mnie priorytety by były w tej kolejności:
- łańcuch, sprawdź czy jest naciągnięty i nie ma luzów + jego stan ogólny (zardzewiały itp.). Możliwa wymiana łańcucha.
- Hamulce, w zależności co masz to trzeba sprawdzić linki, bloczki /tarcze , osłonki itp.
- opony i dętka, jaki stan i czy nie są starte
- da się jeździć więc kierownica, czy nie ma luzów i np. przy gwałtownym skręcie zrobi Ci "psikus"
- cała reszta np. siodełko, bagażnik, światła, pedały,
- potem dodajesz rzeczy których Ci brakuje np. błotniki, światła itp.
EDIT: po chwili namysłu, zakładam, że support, mostek, rama itp. są w dobrym stanie i ich nie trzeba sprawdzać oraz wymieniać, ale jakby co to one mają pierwszeństwo
Dopiero wieczorem przytargam go do domu ale łańcuch pewnie będzie do wymiany - strasznie zapaćkany tawotem, że nawet nie widać czy zardzewiały. Gumy pewnie w żałosnym stanie bo stał na strychu bóg wiedzieć ile lat.
Jedno mnie zastanawia jak z dostępnością do części do starych rowerów? Są jakieś iso czy inne diny na podstawie których można określić co do czego pasuje?
Jeżeli mocno jest zapaćkany tawotem jak napisałeś, to nie będzie zardzewiały. ;) wynyj go i zobacz czy nie jest rozciągnięty. Jeżeli jest na starych wentylach, to pewnie są do wymiany jak i dętki. Guma szybko się starzeje.
Ten zapackany towotem lancuch wbrew pozorom bardzo dobrze o nim swiadczy. Ktos o niego zadbal. Na pierwszy strzal do wymiany detki i opony - po tylu latach bym nie ryzykowal. Wyczysc co brudne - nasmaruj co sie obciera i wio!
troche od zyci strony. Lancuch wbrew pozorom to zaden priorytet i w starym rowerze jest akurat najmniej problematyczny element do wymiany.
Zacznij od rozebrania kol i sprawdzenia stanu lozysk. Jesli musisz je wymienic to te moze byc akurat najtrudniej dostac w odpowiednim rozmiarze. Skoro to niemiec to moze miec mechanizm przezutkowy wewnatrz piasty. Rozbierz, wyczysc i nasmaruj. Sprawdz stan zebatki tylnej. Lancuch to na sam koniec, mozliwe nawet ze bedziesz musial srocic o oczko lub dwa jesli chcesz dalej starego uzywac.
Wyciagnij tez przendi widelec i przesmaruj wszystko wewnatrz.
Najważniejsze łożyska . Ale myślę że będą spoko .Enerdowcy nie robili fuszerki .
Rower okazał się w lepszym stanie niż się spodziewałem (na pewno lepszym niż w [4]) i o dziwo mimo stalowych rur wyjątkowo lekki. Nawet łańcuch wydaje się ok, na razie wybieram się po benzynę i rozkręcę całą korbę. Koła, kierownica wydają się trzymać jakiś poziom bez zbędnych luzów.
Dalej się zastanawiam czy są jakieś standardy w częściach do rowerów czy po prostu wszędzie podaje się średnice czy inne wymiary.
bierze sie czesc, idzie do sklepu i porownuje ;D Trudno zeby dzisiejsze chinskie rowery byly takie same jak niemieckie z 70 roku :P ale dętka pewnie taka sama ;)
Wyczyść i posprawdzaj, ale na pewno koła, zębatki, łańcuch, linki (jak są). Będzie to "modernizacja" czy przywrócenie do oryginalnego stanu ?
Nie no bez przesady to nie kolarzówka tylko jednobiegowy rower,chociaż wykonanie mnie naprawdę zadziwia - od spawania poprzez dopasowanie elementów. Jednak co europejska produkcja to europejska.
Pewnie będę chciał go "unowocześnić" - nie wiem czy da się mechanizm przerzutkowy do niego wpakować, ale siodełko dętki i pedała chcę wymienić na coś bardziej praktycznego.
nie wiem czy da się mechanizm przerzutkowy do niego wpakować,
da się tylko pytanie czy to opłacalne, bo praktycznie trzeba wszystko dokupić ( nowe koło/koła, linki, pancerze, zębatki, przerzutki, manetki, korby no i zapewne pedała )
W końcu miałem trochę czasu go podczyścić i wymienić co tam miałem pod ręką.
Siodełko ze zmurszałego na jakiegoś starego rupiecia i gumy ze zniszczonych na stare.
Łańcuch przeczyściłem tyle co mogłem ale po prawie godzinie bojów odpuściłem - jakaś "śniedź" na nim siedzi.
Zębatkę ktoś "maznął" farbą w jakimś niewiadomym mi celu a na ramie ponaklejał obleśne naklejki "sport".
Tylny błotnik i bagażnik wykręciłem - stan fatalny pogięty i skorodowany.
Rower po poszperaniu w sieci to seria "diamand" przedsiębiorstwa robotniczego IFA (to samo co simsony i trabanty robiło) z NRDe. Rocznik tak gdzieś przed 1980. Mój kumpel miał na podobnej (może i tej samej) ramie kolarzówkę z IFY więc rurki są naprawdę lekkie jak na stal.
Dawno nie miałem okazji jeździć jednobiegowcem (tak gdzieś od czasów vigry3 w podstawówce) i wrażenia są ciekawe. Po około 15km na zróżnicowanej trasie mogę powiedzieć że jeździ się dosyć "wyrównanie". Pod górkę da się w miarę łatwo wjechać a po bardziej sypkiej nawierzchni cudów nie ma ale rower pojedzie. Jak dziecko za to cieszyło mnie "torpedo" i możliwość hamowania pedałem. To co lekko przeszkadza to jazda po równym - rower nie "pośpieszy" - wydaje się, że przednia zębatka mogłaby być lekko większa. Bardziej to jazda turystyczna niż sportowa - chociaż zdarzyło mi się "brać" niedzielnych kolarzy.
Rower przerósł moje oczekiwania zwłaszcza jakością spawania i wykonania ramy, w następnym wolnym czasie zabiorę go do znajomego szpeca i pomyślę nad usportowieniem sprzętu.
Też mam jeden podobny rower, tylko że na typowo górskiej sztywnej ramie. Ogólnie cały osprzęt był zdezolowany i jedyne co miał ciekawego to właśnie ramę i kierownicę wygiętą jak rogi monolit. Wymieniłem korbę na pojedynczą, z kierownicy zniknęło wszystko przez co stała się lekka i skręcało się jakby było wspomaganie. Jedyny hamulec to właśnie torpedo, najpiękniejszy wynalazek dla roweru. Nie dość, że rower był niesamowicie lekki to również bardzo fajnie wyglądał, że każdy się za nim oglądał. A jednocześnie i tak go nikt nie chciał kraść, bo wartość była zerowa. No chyba że dla kół, które również były nowe lecz nie chciałem kusić losu i zapinałem na zwykłą linkę. Znajomi często pukają się w czoło widząc mnie na nim, bo ja jak mogę po całym mieście pod górę i w dół na jednym biegu popylać.
I oczywiście maksymalna ekonomia, bo jedyne co się tam może zużyć to dętka, ewentualnie opona i w ostateczności łańcuch i zębatka ale to na dłużej starcza. Żadne warunki mu nie straszne, terenówka jak się patrzy która nigdy nie zawodzi.
Dlatego cieszy moje oko także Twój rower, niby proste, a piękne i niesamowicie cieszy.
Rowerek spoko tylko zamontuj na tył chlapacze, bo po deszczu pobryzgasz sobie plecy.
Szczerze to miałem coś podobnego kiedyś.