Wczoraj na TVP2 ok 23:00 leciał dobry dokument, o ortopedzie, który miał dosyć Szwedzkiej biurokracji i pojechał leczyć ludzi do Etiopii. Jego głównym argumentem za powodem, dla którego opuścił kraj była chęć pomagania ludziom zamiast tonąć w papierach. To co tam wyczyniał to była jakaś masakra. Po 10 latach typ poza amputacjami wykonywał wszystkie możliwe zabiegi w tym zabiegi onkologiczne, plastykę itd. nierzadko improwizując jak się da (np. wykorzystywał sprzychy rowerowe do usztywniania kości po złamaniach, które jeszcze dodatkowo spinał trytytką :D
I tak sobie myślę, że ja bym nie potrafił robić takich rzeczy. Nie miałbym jaj upier*** małej dziewczynce nogi w udzie. Nawet mająć świadomość, że uratuje jej to życie. A chłop odwalał tam masakryczne akcje bez mrugnięcia okiem. Teraz pytanie - czy to przejaw mojej empatii czy raczej jej braku? Czym Waszym zdaniem objawia się empatia, jej brak lub słabość?
A przy okazji wklejam link do programu, warto obejrzeć (ale nie przy jedzeniu)
https://www.filmweb.pl/film/Chirurg+rebeliant-2017-783550
Empatia to zdolność do odczuwania stanów psychicznych innych osób a nie zdolność do podejmowania trudnych decyzji w ekstremalnych sytuacjach wykonując swój zawód.
Jaja ze stali, też nigdy tego nie ogarniałem, na samą myśl o operacji w obrębie tułowia sram w gacie a są ludzie, którzy te operacje przeprowadzają 8 godzin na dobę, 5 razy w tygodniu po 50 lat. Już nie wspominając o zawodnikach, którzy w imię nauki robili sobie sami trepanacje czaszki i tym podobne.
Skąd to się bierze? Można się tego nauczyć?
Od pewnego czasu chodzę do fizjoterapeuty i taka wiedza nie tylko bardzo pomaga, ale uświadamia mnie jak funkcjonuje mój organizm. Widzę po sobie, że zmienia się próg bólu i generalnie mam świadomość swojego ciała, czyli czuję żebra, lędźwia, stawy itp. i mam wrażenie że mam do tych różnych części ciała, które mi dosłownie maltretują coraz mniej emocjonalne podejście, mimo to nadal nie mogę sobie wyobrazić jak można komuś rozpruć brzuch i wszyć w środku siateczkę, czy podszyć nerkę, ku$ła mać, dzięki ci panie Boże że są ludzie chętni do takich zabaw.
Teraz wyleciała mi nazwa ale to coś w rodzaju „chłodnego profesjonalizmu", który pomaga wykonywać pracę bez względu na inne czynniki.
Sa zawody w ktorych nie mozesz okazac emocji bo inaczej po tobie i pozostaje palnac sobie w leb.
Ale to nawet nie chodzi o obrzydzenie ludzkimi wnętrznościami bo do tego można przywyknąć. Chodzi o sytuacje, które normalnemu człowiekowi na lata się zapisują w pamięci i śnią po nocach. Dla mnie abstrakcją jest, że taki człowiek jednocześnie ma misje pomagania ludziom a z drugiej strony bez mrugnięcia okiem upitala komuś nogę. Ja sobie zdaje sprawę z tego, że to jest mój błąd logiczny bo on w ten sposób pomaga. No ja bym się zesrał :D