Czy bylibyscie do tego zdolni? Aby odebrac zycie zwierzeciu aby pozniej go spalaszowac? Prawie wszyscy jemy kurczaki ale sa one kupowane w sklepie i pewnie wiekszosc z na sie nie zastanawia ze to byly kiedys zywe istoty!
Tak mi sie przypomnialy czasy dziecinstwa, kiedy z cala familia pojechalismy na wies a jeden z wujkow wpadl na pomysl ze skoro sie wszyscy zebrali, to trzeba zrobic taka rodzinna impreze z wyzerka.
I jak sie juz z samego rana wszyscy do niego zjechali to powiedzial ze na obiad trza cos przekasic a ze chodowal dla siebie kury, kaczki, kroliki to przeciez do sklepu nie pojdzie i nie kupi kupnego!
No to poszedl do kurnika, wzial siekiere, kure polyzl na pniu drzewa i na moich oczach obcial jej leb!
A potem ja wypuscil aby ta jeszcze troche pobiegala bez glowy, zeby sie wykrwawila. Ciotka pozniej obskubala z pior kure i do gara poszla i pozniej ja sobie zdjedlismy!
Pamietam to do dzisiaj i nigdy tego widoku nie zapomne ale pamietam tez ze nie mialem jakiegos zalu ze kura ktora byla zywa nagle stala sie martwa ale tez pomyslalem ze ja do tego zdolny nie bede.
Wujek nie mial litosci! Kury, kaczki, kroliki bez oporow pozbawial zycia na mieso. Nawet opowiadal ze jego sasiad ktory chodowal kroliki nie byl wstanie pozbawic je zycia bo takie ''niewinne'' zwierzatka i przychodzil do niego aby to zrobil.
Ten watek nie jest prowokacja a jest z zycia wzietym! Jesc trzeba. Prawie wszyscy jedza mieso ale 90% sie nie zastanawia ze patrzac w sklepowych chlodziarkach na owiniete w folie kurczaki ze to byly zywe istoty!
Nie ja wymyslilem ten swiat! Ja tylko w nim zyje!
Ostatnio żona kazała mi zerwać sałatę, płakałem jak to robiłem, biedna roślinka, która miała wylądować na mojej kanapce, masakra :(
Nie zabiłem i nie muszę się nad tym zastanawiać bo żyję w czasach kiedy nie jest to problem.
Nie zabilem (przynajmniej 'osobiscie', bo wystawialo sie trutke na szczury w piwnicy itd.) w zyciu niczego wiekszego od owada (czy inszej dzdzownicy/robaczka) i przypuszczalnie (o ile nie bylyby to jakies extremalne warunki, ze zalezy od tego zycie/zdrowie moje i rodziny) nie moglbym tego zrobic
Ja kury nie zabiiije. Za bardzo przejmujący.
to karpia na swieta tez nie zabijecie? :P
Nie każdy je karpia na święta ;)
Tylko gdyby to była kwestia "kura albo ja". Generalnie jestem niedzielnym mięsożercą. Głównie jem wege. Nawet pająki wyganiam, a nie zabijam.
Rzeczywiscie, zajebiscie smieszne...
0/10.
Zastrzelilbym bez wahania. Ale noz, siekiera..... nie - to nie dla mnie. Powtorze za kolega powyzej - za bardzo przejmujacy jestem.
Zabiłbym kurę, bo już to kiedyś zrobiłem. Jeb siekierą i po ptaku. Ale to było jakiś czas temu. Ostatnio jednak tylko asystowałem przy ucinaniu głowy indykom. To już trochę smutne było, bo indyki większe oczy miały i było widać w nich strach. No i szkoda było też, bo w sumie karmisz te indyki, prowokujesz do bojek, czasami bronisz przed innymi indykami... Zawsze na początek pod "topór" szły te agresywniejsze. Jedno machnięcie, uderzenie i trzymanie, aby ciało sie nie poobijało i obserwacja jak oczy zachodzą mgłą... I pomyśleć, że ludzie ludziom takie coś robili lub robią... , itd.
Plus taki, że mięso super i bez chemii na dłuższy czas.
Na pewno człowiek głodny nie miałby skrupułów cos takiego zrobić.
https ://mobile.natemat.pl/121759,uwaga-weganie-i-wegetarianie-naukowcy-oglosili-ze-rosliny-czuja-kiedy-sa-zjadane
Szach mat
Może gdybym się urodził 40 lat temu, gdy co drugie gospodarstwo miało kury i robiło to co kilka dni, to wtedy nie, bo te krwawe widoki nawiedzałyby mnie od dzieciństwa:-)
Ale urodziłem się później, teraz na wsi to prawdziwy cud znaleźć gospodarstwo z KRWI i KOŚCI i choć pewnie byłoby ciężko, to chętnie podjąłbym się takiej próby
Rosół to tylko z kaczki. Ewentualnie 50/50.
Pamietaj ze 99% zwierzat by ciebie zjadlo bez wahania. Wiec albo my albo one.
Po prostu sie ciesz ze to my jestesmy na gorze lancuch pokarmowego w tej nieustannej walce o zycie.
Nawet pies wlasciciela zje z ktorym byl przez 15 lat gdy w brzuchu burczy.
Nie wiem, zwierzęta w końcu też mają uczucia...
Ale z drugiej strony, zwierzaki służą do jedzenia, choć wiem że dla wielu jest to niewygodny temat.
Pamiętam jak patroszyłem kury, ryby a nawet króliki. Królik najgorszy bo smród mocny jak się flaki wyjmuje, do tego sraka też leci jak ginie od młota w łeb no i jelita pełne tego. Pęcherza z sikami nie można rozerwać bo się rozleje na mięso i zgorzknieje. Ogółem niezła zabawa za dzieciaka.
Wies to jednak rzadzi sie swoimi prawami. Jak slucham starych ludzi jak to za komuny bylo, to juz sie wlos na glowie jezy!
Jak bylo na wsi tzw swiniobicie to nie wdajac sie w szczegoly to musiala byc masakra ale przy okazji potrafilo to byc wydarzenie na cala wies.
Po wszystkim to nawet ksiadz przychodzil zeby mieso poswiecic przed spozyciem, bo inaczej tak nie wypadalo a i oczywiscie ksiadz za to ze poswiecil z pustymi rekami na parafie nie wrocil.
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awiniobicie
Wies to jednak rzadzi sie swoimi prawami.
No niby mieszkam na wsi, ale świni to tu nikt nawet nie ma a co dopiero mowa o ubijaniu.
Uczestniczyłem w świniobiciu i nie jest to jakaś masakra choć u ludzi przyzwyczajonych do sterylnych opakowań może wywołać to prawdziwy szok.
Nigdy nie widziałem żeby ktoś to wykonywał w sposób opisany w wikipedii.
Samo zwierzę mniej się męczy niż w dużych ubojniach gdzie spędza się kilkaset przerażonych zwierząt wiezionych wcześniej kilka godzin lub dni stłoczone w ciasnej ciężarówce. Ponadto na miejscu mało kogo obchodzi czy zwierzę załatwi się szybko i w miarę bezboleśnie czy będzie się męczyło kąpiąc np we wrzątku jak to bywa w przypadku drobiu.
Edit
biernest --> kąpiel jest w celu pozbycia się piór
kapiel we wrzatku? teraz kury zabija sie pradem.
^ Bardziej ryjace beret jest wziecie ladnie zapakowanego miesa przez pana w garniturze od Hugo bosa niczym bombonierki w drogeri.
na bezludnej wyspie jakby nie bylo nic innego do zarcia to tak, ale w normalnych warunkach wolalbym zeby ktos inny to zrobil..
Nie. Musiałabym być na skraju wygłodzenia bez żadnej innej alternatywy. Po zajmowaniu się grupką kur kompletnie odechciało mi się jeść kurzego mięsa. Niedobrze mi się robi, gdy mam je w ustach. Całe szczęście jesteśmy parę lat od niemięsnych-mięsnych alternatyw, oferujących ten sam smak, te same wartości, bez żadnego uboju, okropnego traktowania zwierząt i do tego za mniejsze pieniądze i bez tak olbrzymiej szkody dla środowiska. A też mięso hodowane w laboratorium z komórek jest bliżej jak dalej.
Nie dałbym rady. Prędzej bym ją udomowił :)
Nie ma szans. Może jak miałem kilkanaście lat, to bym się na to zdecydował. Teraz to niech się tym zajmują ci, co są w stanie. :)
Rośliny to też żywe istoty, jak się czujesz wiedząc ze urywałeś im liście, pomyśl o drzewie którym palisz w kominku.
Kura z odciętą głową tez nie ma mózgu.
Nigdy bym nie zabil zwiwrzaka, zwłaszcza takiego, ktorego wychodowałem. Nie mialbym serca.
a szczura na rosół byscie zatukli czy węza,,, w azji jedza takie rosoły z węza czy szczura i ponoc dobry jest jak z kury....
Co to DOH?
Lepiej zostawic to specjalistom...
Robiłem to już kilka razy i nie miałem z tym żadnych problemów. Ale nie powiedziałbym, że sprawiło mi to przyjemność...
Nigdy nie pozbawiłem zwierzaka życia dla mięsa i pewnie zrobiłbym to jedynie wtedy, gdybym był zmuszony. Czyli w najbliższym czasie nie muszę się o to martwić.
Czy ktokolwiek z was zastanawiał się może nad zrezygnowaniem z jedzenia mięsa, właśnie ze względu na problematyczne i ambiwalentne (jak wszystko na tym świecie) zagadnienie jakim jest ubój zwierząt, wiedząc jednak, że mimo wszystko nie uniknie tego jedzenia?
Nie mialbym z tym problemu gdybym byl glodny.
Mnie utkwilo w pamieci z dziecinstwa obdzieranie z futerka lisow i zajacow: fajnie wygladaja takie gole miesnie i sciegna.
Kury szkoda ale koguta czemu nie.
Zabiłbym rosół na kurę.