W co gracie w weekend? #283: The Fruit of Grisaia, XCOM Enemy Unknown i LittleBigPlanet2
Witam
Nadal SAO: Hollow Realization (PS4). Dotarłem do Aincrad.
http://ramenparados.com/wp-content/uploads/2015/10/sword-art-online-aincrad-1920x1080-hd-wallpaper-1000x600.jpg
Wszystko wskazuje, że to ostatnia lokacja na mapie więc trza wcześniej zapiąć na ostatni guzik relacje z pannami - tydzień temu umknęła mi Philia, przyjaciółka Asuny - i czas stawić czoła ostatniemu bossowi.
Miłego weekendu i grania!
Ja zrobiłem sobie weekend relaksacyjny przy American Truck Simulator, który dzięki modowi YAEM dostał w moim odczuciu drugie życie :)
@Yuri
Miejscówki w chmurach to coś co bardzo lubię w grach wideo.
P.S. Powodzenia w ostatniej walce.
Skończyłem i splatynowałem Life is Strange: Before The Storm. Troszku gorsza od pierwowzoru, ale i tak z wielką przyjemnością śledziłem poczynania Rachel i Chloe. Aż chciałoby się wrócić do czasów liceum... heh.
Zacząłem Digimon Story: Cyber Sleuth i mam jak na razie bardzo mieszane uczucia. Naczytałem się, że to taki jRPG, który łączy elementy Persony i Pokemonów... No, ale jak na razie wieje straszną nudą, a sama gra... no cholera wszędzie widać tę budżetowość i to, że to gierka z myślą o Vicie. Fajnie, że jest chociaż pełny voice-acting. Zobaczymy - może się wkręcę.
A no i wróciłem po latach do Driv3ra. Mało się zmieniło - gra dalej jest lekkim crapiszczem, ale sam model jazdy i zniszczenia w sumie do dzisiaj robią wrażenie. No i sama fizyka jest bardzo pocieszna ;)
Driv3ra milo wspominam.
Fajnie sie jezdzilo po Nicei Citroenami albo takim kwadratowym, srebrnym Volvo.
Samochody mialy moc, fajnie trzymaly sie drogi i byly swietnie sterowne.
Rozpykalem te gre do zera, kazdy unikalny pojazd, kazdy zastrzelony Tommi Vercetti, naprawde duzo funu bylo...
Pozniejszy Parallel
lines tez byl zawodowy. Fajnie czasy...
Mimo całej afery podczas premiery i tony bugów, uważam, że Driv3r był naprawdę ambitnym projektem. Model jazdy był świetny, uszkodzenia pojazdów były lata świetlne przed tym co ówcześnie pokazywał Rockstar, miasta były niezwykle klimatyczne (zwłaszcza Nicea). Myślę, że gdyby Atari nie pospieszało Reflections i dało im te dodatkowe pół roku na dokończenie gry, to mielibyśmy do czynienia z naprawdę świetną grą.
Parallel Lines poprawiał praktycznie wszystkie błędy trójki. Osadzenie rozgrywki w Nowym Jorku lat 70 było genialnym pomysłem. Miło ją wspominam - dodatkowo była to moja pierwsza oryginalna gra jaką kupiłem ;)
W parallel lines byly dwie epoki.
Pierwsza to Nowy Jork lat 70, wieze WTC widoczne z kazdej perspektywy i mocne 5 litrowe wozki z silnikiem V8-mruczaly jak kotek.
Druga czesc to Nowy Jork roku 2003, cyfrowe wyswietlacze, zmienione miasto, nowoczesne bryczki z ABS-ami...
Fajna gangsterska historia, szkoda ze gra przeszla bez echa.
@Skłer
Muszę to wreszcie ukończyć bo coraz bardziej nabieram chęci na Tales of Xillia (PS3), ale najpierw trzeba skończyć co się rozpoczęło. A potem dylemat: protagonista Mila czy Jude? I w tygodniu powinienem wreszcie dostać brakujące Utawarerumono. Mniejsza z tym, że tylko po japońsku... smaczek!
W ten weekend niestety miałem mniej czasu niż zwykle, ale wieczorkami bawiłem się z Resident Evil 2 Remake, ale dopiero ukończyłem pierwszą kampanię, a przez resztę czasu bawiłem się ze skryptami przeciwników. Jak na razie bardzo mi się podoba.
Przerwami między kolejnymi rozgrywkami w RE stanowiła Terraria, która zacząłem po raz kolejny ogrywać z kumplem. Jak się gra samemu to może ogromnie znudzić, jednak jak już ma się kumpla, lub kumpli, to gra nabiera rumieńców i można bawić się w budownictwo, górnictwo, a także, i przede wszystkim, w walkę z bossami.
Lel? Przecież od soboty patrzyłem czy jest nowe W co gracie i nic było do dzisiaj...
YS VIII, 35h. Ehhh, jest poprawnie, nic więcej. Jest gdzieś ta historia niby w jakimś stopniu intrygująca ale gameplay i setting jak dla mnie są strasznie meh i po prostu mi nie pasują. Jak pisałem wcześniej, bezludna wyspa to jak dla mnie strasznie słabe miejsce na jRPGa.
Sunset Overdrive, 36h, skończone. Nie mam pojęcia jak ta gra się nie przyjęła na konsoli, przecież to jest taka typowa prosta, radosna konsolowa gra. Super się w to gra. System poruszania się po mapie mega płynny i przyjemny. Strzelanie bardzo dobre, masa spoko broni. Strasznie fajny klimat, polska lokalizacja o dziwo jest świetna, dialogi są bardzo dobrze napisane, parę razy zdarzyło mi się autentycznie zaśmiać. Szkoda tylko, że gra taka krótka, marne 15-30 godzin.
DmC, 9h. Gram i gram tak powoli jak tylko się da. Gry na 10 godzin... już się odzwyczaiłem trochę. Niby jest ten DmC spoko ale jakoś bez wyrazu. System walki jakiś wolny i ociężały, fabuła meh itd. Liczę, że DMC 5 będzie lepszy trochę.
Zależy jak szukasz. Jak szukasz na forum GOLa, to tekst pojawia się w bazie dopiero jak jest przynajmniej jeden komentarz we wpisie. Jeśli szukasz przez stronę Gameplay.pl, to tekst wyświetla się zaraz po publikacji. Pierwszy komentarz pojawił się w niedzielę, więc szukając przez forumek w sobotę nie mogłeś go widzieć choć był już na stronie.
Też wrzucam komentarze jak temat pojawi się na pierwszej stronie forum. Siła przyzwyczajenia, chyba.
Odkąd porzuciłem RSSy (strony chyba też) to teraz człowiek musi sobie jakoś radzić...
Thief 2x - Shadows of Metal Age, na nowym silniku (NewDark) z teksturami HD.
Mod składający się z 13 misji, który jak Lost Alpha do Stalkera, doczekał się własnych wpisów w encyklopedii gier.
Muszę przyznać że w ogóle nie czuć amatorszczyzny, nowa zawartość (obiekty, tekstury etc.) dobra a do tego głosy postaci (największa bolączka fanowskich modów) w większości są dobre a przynajmniej nie rażą po uszach. Same misje też niezłe - widać że robione przez kogoś kto ograł Thiefy wzdłuż i wszerz ale zrobił moda nie dla weteranów lecz dla ludzi lubiących węszyć i szukać zakamarki.
Historia? Gramy złodziejką, która mści się za zabicie kuzyna, nazwa jednej z misji mówi o kolejnej zdradzie także nie mogę się doczekać dalszej gry.
Choć i tak nie umywa się do fanowskich misji (FM) jak tych robionych przez Skacky'ego (misja ze wspinaniem się na budynek w deszczu zrobiła na mnie piorunujące wrażenie).