Świetna fabuła… jak na grę – dlaczego tyle wybaczamy scenariuszom gier?
Subtelność, z jaką Detroit podchodzi do tematu samoświadomości androidów, może imponować. Pod warunkiem, że ma się góra kilkanaście lat i nie oglądało się żadnego filmu science fiction ani nie czytało żadnej książki o podobnej tematyce.
Najlepsze podsumowanie tej grafomanii od Cage`a. Gra jedzie na tak oklepanych motywach, że o mało pod konsolę nie wpadałem ze śmiechu.
Ja osobiście od gier nie wymagam dobrej fabuły. Od tego mam filmy i książki. Przez niemal 30 lata grania może wskazałbym dosłownie kilka w miarę fajnych historii. Cała reszta to okrutny paździerz, banały, wydziwianie, komplikowanie na siłę i przede wszystkim niedoprowadzanie historii do końca.
Od gier wymagam przede wszystkim przemyślanej i interesującej mechaniki. Stąd np. dlatego lubię sandboxy. W gry chcę grać, a nie ich słuchać.
I pewnie dlatego też moje ulubione gatunki to symulatory i strategie czyli gry zupełnie pozbawione fabuły i takie gdzie praktycznie wszystko zależy ode mnie i mało jest narzucone z góry.
Gracze powinni wymagać więcej? Niby jak? Jedynym językiem rozumianym przez studia tworzące w segmencie AAA, jest język pieniądza. Żeby nas "usłyszeli", należałoby po prostu nie kupować gier ze słabą fabułą, prawda? W praktyce oznaczałoby jednak zaprzestanie kupowania... pewnie z 95% gier (pozostałe 5% to te produkcje, które fabuły nie mają w ogóle, jak np. Fifa). Czy to jest najlepsza droga? Wątpię.
Ciekawe ile osób głosowało w ankiecie.
Chyba większość nie czytała książek i jest przeciw Sapkowskiemu zgodnie z modą. Może później się to zmieni jak artykuł przeczyta więcej osób. Gra może się bardziej podobać, ale jak tekst o tym słusznie mówi, trudno postawić grę obok jakiejkolwiek książki jeśli chodzi o fabułę. Scenarzysta może być wybitny, ale sam fakt, że pisze na potrzeby gry oznacza wiele ograniczeń. No i - w grach fabuła jest elementem mniej lub bardziej ważnym, obok całej reszty. W książkach to wraz ze stylem pisania najważniejsza rzecz.
Te wyniki głosowania w ankiecie. :D
Wiecie. Jak widziało się już setki filmów i seriali, zagrało się w setki gier, i przeczytało setki książek..to każda kolejna fabuła wydaje się sztampowa. Bardzo rzadko zdarzają się perełki, które zaskakują. Niestety ale taka prawda. Ale to nie znaczy ze to źle.
O! A to to już w ogóle święta prawda. Dlatego też często zwracam uwagę na sposób w jaki ktoś wypomina fabule niedoskonałości. Zwłaszcza gdy mówi się o braku oryginalności, "to już było", etc. Jak nastąpi zagłada i rzeczywistość przeniesie się w postapo to będziemy mogli od nowa tworzyć ciekawe historie. No bo wiadomo, większość filmów, gier, książek i komiksów zostanie zakopana, porozrzucana po bunkrach i opuszczonych budynkach jako znajdźki, więc nie będzie ta dzisiejsza popkultura tak powszechna wśród naszych prapraprapra wnuków. Wtedy historia takiego batmana albo władcy pierścieni będzie mogła na nowo się narodzić w czyjejś głowie i robić furorę jako odkrywcze.
A póki co... No, ale tak czy siak, wiele gier po prostu obraża graczy swoją głupią opowieścią. Oryginalność to jedno, jeśli ktoś się jej czepia(a zwłaszcza w kontekście jakiegoś bardzo popularnego motywu) to moim zdaniem robi błąd.
W grach większym problemem moim zdaniem jest sposób przekazywania opowieści.
Fajne przykłady w artkule, a ich jest całe mnóstwo. Ile to mamy sytuacji gdy jakaś postać podczas bycia sterowaną przez gracza robi niemożliwe rzeczy i niszczy całe hordy wrogów, żeby w cutscence wyjść na zwykłego januszowego śmiertelnika, który pada od jednego ciosu?
Czy dylematy. Najbardziej z gier rozbawiła mnie Lara właśnie. Albo postacie, którymi kierujemy w Far Cryach. A od Uncharted(z niezrozumiałych dla mnie powodów tak zachwalanej gry) odrzuciło mnie tak intensywne strzelanie. Jak tej serii jeszcze nie znałem to myślałem, że to taki Soniasty Indiana Jones.
Gta to samo. Wychodziłoby na to, że graczom oddaje się do dyspozycji chyba do szpiku kości zwyrodniałych osobników, którzy z zabijania setek istot nie robią sobie nic. Więc i też psychopatów.
No tak, z tego powodu nie podzielam zachwytu nad np. Mass Effect. Ot, przecietne fabularnie sci-fi.
Fabularnie duzo nowego nie da sie wymyslic, ale ciagle jedne ksiazki, gry, filmy robia to lepiej od innych. Ciagle mozna znalezc bardzo dobre filmy (z reguly seriale) i ksiazki. Gry radza sobie srednio na tym polu, bardziej sie liczy dla mnie wiarygodnosc swiata i elementarna logika plus dobre charaktery. Dobra fabula to bonus, ale jakos nie pamietam zadnej.
Ja osobiście od gier nie wymagam dobrej fabuły. Od tego mam filmy i książki. Przez niemal 30 lata grania może wskazałbym dosłownie kilka w miarę fajnych historii. Cała reszta to okrutny paździerz, banały, wydziwianie, komplikowanie na siłę i przede wszystkim niedoprowadzanie historii do końca.
Od gier wymagam przede wszystkim przemyślanej i interesującej mechaniki. Stąd np. dlatego lubię sandboxy. W gry chcę grać, a nie ich słuchać.
I pewnie dlatego też moje ulubione gatunki to symulatory i strategie czyli gry zupełnie pozbawione fabuły i takie gdzie praktycznie wszystko zależy ode mnie i mało jest narzucone z góry.
Od gier wymagam przede wszystkim przemyślanej i interesującej mechaniki. Stąd np. dlatego lubię sandboxy. W gry chcę grać, a nie ich słuchać.
A widzisz ja nie lubię sandboksuf bo od sandbokowania mam rill lajf. Nie mam zamiaru napracować się w grze ani karmić i poić postaci bo to muszę robić i tak codziennie.
Gra ma mnie zrelaksować, przestraszyć albo wzruszyć. Ma mi opowiedzieć dobrą historię w której mogę uczestniczyć. W dupsku mam "wyrażanie siebie" i tworzenie "własnych historii".
Każdy ma swoje potrzeby. Ty chcesz aby gra cię bawiła, ja chcę aby dostarczyła fajnych narzędzi, których sam będę używał wedle własnego pomysłu i uznania.
+
Najlepsze gry to te z najlepszymi mechanikami a nie jakieś banalne historyjki z książeczek dla dzieci
Odrzucaj fabułę dla mechanik, ty znów odrzucaj mechanikę dla fabuły. Ja z kolei przyjmę obydwie te rzeczy. God of War 2018 jest gorszy od Red Dead Redemption 2 lub na odwrót, dlatego nie graj w tego drugiego. Wal się na ryj, bo idę obalić oba tytuły i wali mnie, który jest lepszy. Nawet po ich ukończeniu. Akurat w tym przykładzie może te dwie gry są zajebiste tak samo? A może dopiero razem stanowią kosmos?! Może jedna bez drugiej nie mogłaby istnieć.
W każdym razie dwa wpadną do ukończonych i ustawiam celownik na kolejne doznania i nieistotne, czy będą one dotyczyły fabuły, czy mechanik.
Dokładnie. Kto obejrzał wiele filmów i przeczytał trochę książek czy komiksów ten nie bedzie zaskoczony fabułą.
osobiście od gier nie wymagam dobrej fabuły. Od tego mam filmy i książki. Przez niemal 30 lata grania może wskazałbym dosłownie kilka w miarę fajnych historii. Cała reszta to okrutny paździerz, banały, wydziwianie, komplikowanie na siłę i przede wszystkim niedoprowadzanie historii do końca.
a jest tak m.in. dlatego, że większość odbirorców przymyka oko na te fabularne paździerze.
nie twierdzę, że dobra historia jest zawsze potrzebna*. Uważam też, że proste, zaledwie naszkicowane story może być znacznie lepsze od wielowątkowej fabuły wypchanej 'emołszyns'.
natomiast jestem przekonany, że trzeba krytyczniej patrzeć na te wszystkie historyjki pakowane do gier, którymi nawet prasa branżowa lubi się zachwycać - choć zazwyczaj nie ma czym.
* vide ostatnie części CoD, które niepotrzebnie szły w rozbudowywanie osobowości naszej spluwy.
Bez przesady - większość gier to taki sam paździerz popkornowy jak i holiłudzkie kino popkornowe. Przeciętny gracz/oglądacz nie potrzebuje skomplikowanej fabuły co by się nie namęczyć. Jak ktoś chce czegoś więcej to musi się napracować i poszukać.
Coś w tym jest, detroid to dobry przykład. Nie chodzi tylko o temat poruszania świadomości androidów ale takie rzeczy jak np. kupno androida przez bezrobotnego ćpuna który nie ma co do garnka włożyć są śmieszne. Większość gier które mają dobrą fabułę to poziom filmów klasy b co najwyżej, ale są wyjątki.
Niestety faktem jest, że bardziej ambitne fabularnie produkcje często odnoszą klapy finansowe. Planescape Torment nie sprzedał się najlepiej po premierze. Doceniono go dopiero znacznie później. Torment Tides of Numenera, to typowy przykład klapy sprzedażowej (nieco złagodzonej tym, że była to produkcja ufundowana na Kickstarterze). Pillars of Eternity 1 ma dobrą fabułę i odniosło jako taki sukces, ale to jeden z wyjątków. Okazuje się, że gry z ambitniejszą fabułą są produktami niszowymi, skierowanymi do bardzo wąskiego grona odbiorców. Sukces w takich przypadkach jest bardzo rzadki i zazwyczaj opiera się na szczęściu. W branży filmowej czy literaturze jest pod tym względem nieco lepiej, ale powiedzmy sobie uczciwie, że dzieła wybitne też nie zawsze odnoszą zadowalający sukces. Tak to już jest, że masowy odbiorca ma swoje określone wymagania i sięgając po jakieś medium chce się przede wszystkim zrelaksować, a nie prowadzić rozważania filozoficzne.
To nie tak, że Planescape nie został doceniony na starcie a po latach, bo recenzje od razu miał świetne. Po prostu grupa docelowa byłą wąska i ta sama grupa pozostała na lata (plus doszli nowi).
A z samym zjawiskiem jest podobnie jak z pytaniem, dlaczego najpopularniejszym piwem jest nijaki lager a nie gatunkowe crafty. Bo najlepiej sprzedają się rzeczy uśrednione, takie "dla każdego". Nie za gorzkie, nie za słodkie, nie za kwaśne, nie za aromatyczne, nie za dziwne, nie za skomplikowane, i nie daj boże wymagające jakiegokolwiek rozeznania w temacie.
Z punktu widzenia wyników sprzedaży nie został doceniony. Obecnie nie znajdziesz nikogo, kto wymieniając najlepsze gry RPG wszech czasów pominąłby PT. Ciężko znaleźć fana gatunku, który choć raz by w niego nie zagrał, a gra sprzedaje się nieźle nawet dzisiaj w odświeżonej wersji. Z alkoholami to trochę inna sytuacja. Produkt dla masowego konsumenta ma w tym przypadku przystępną dla niego cenę. Te bardziej wyrafinowane są znacząco droższe. Gry i inne media z reguły nie dzielą się w taki sposób. Ale zgadzam się co do kwestii uśredniania.
Trochę gry się dzielą cenowo, ale w inny sposób - proporcjonalnie do wielkości produkcji i studia. Cena w wypadku alkoholi to kryterium poboczne, taki trochę pretekst. Jeśli pije się dla "zalania pały" to rzeczywiście istotne, a jak dla smaku już mniej. A może wynika też to z przekonania, że nie warto brać nic droższego (nie tylko piwa) bo niczym się nie różni - "co? piwo za 8zł?! mam pyszne za 2.20! Mi smakuje." , "herbata za 10 zł? Minutka za 2zł zasypana cukrem smakuje tak samo!". Znam też ludzi dla których cena względnie nie gra roli, okazuje się, że krafty są niedobre, gorzkie, kwaśne, jak na złość czuć chmiel itp. a Perła z puszki jest super. Fanów gorzkiego smaku jest mniej niż fanów "nie za gorzko, nie za słodko". Koncerny piwowarskie wiedzą też, ze jest więcej ludzi którzy wola pić tanie i "nie najgorsze" niż droższe i wyraźniejsze.
Czemu nie ma odpowiedzi ,,w obu przypadkach fabuła była bardzo dobra"
Detroit jest słabe "nawet jak na grę" (jest dobre, jeśli ktoś się chce pośmiać nad głupotami Dawida Klatki, ale w innym przypadku... meh), Wiedźmin 3 też fabuły głównej świetnej nie ma.
Gry prezentują zupełnie inny sposób opowiadania historii. Jasne, możemy napaćkać w grze cutscenek i powiedzieć, że to filmowe doświadczenie. Fabuła gier powinna jednak współpracować z jej rozgrywką. Nawet, jeżeli sama historia najwyższych lotów nie jest, współpraca z wszystkim, co dzieje się wokół, może sprawić, że odbiera się ją dobrze i w rezultacie wchodzi na taki poziom narracji, na który nie mogą sobie pozwolić filmy i książki. Patrz np. Bioshock i
spoiler start
twist z would you kindly?
spoiler stop
bądź pasożytów z The Phantom Pain
Akurat pasożyty w tej fabule to była kwestia poboczna, a Phantom Pain jest wyśmienitym przykładem dobrej fabuły.
spoiler start
Gracz przez całą grę gra nie tym, kim myśli, że jest. Gdy po odkryciu tego twistu będziemy chcieli odtworzyć sobie wszystkie wydarzenia z gry, całość nabierze zupełnie innego znaczenia.
spoiler stop
Artykuł można w bardzo prosty sposób odwrócić, większość filmów to sztampa nastawiona na akcję, a książki to tanie czytadła.
Nie wszystko musi fabułą dorównywać klasykom literatury, wymienione w przykładach Uncharted fabułę ma dobrą, bo w idealny sposób odzwierciedla ona to, co gracz może robić w grze. Co z tego, że schematy już widzieliśmy gdzie indziej? Awanturniczy charakter, odwiedzane egzotyczne miejsca, ciekawe postacie itd. itp. sprawiają, że śledzi to się po prostu dobrze.
Na pierwszym miejscu dla gier AAA nie jest to kwestia produkcyjna a wartość marketingowa. Fabuła to jeden z elementów, który trzeba dobrać tak żeby pasował jak najszerszej grupie odbiorców. Kiepska fabułą jest dla takiego samego liczbowo grona jak "zbyt dobra". Przykładem są dobre tytuły z finansową klapą jak: Planescape Tourment, Tides of Numenera, Arcanum czy Vampire Bloodlines. Nie tyczy to oczywiście tylko gier. Z podobnych przyczyn mniej sprzedaje się ambitne kino, niszowa muzyka, czy nawet produkty spożywcze.
Ergo - marketingowo fabuła nie ma być jak najlepsza - ona ma być jak najmniej przeszkadzająca. Taka średnia. Przystępna dla wszystkich. Tak jak hamburger z sieciówki - smakuje większości a wcale nie jest ani wybitny jakościowo ani doprawiony by dawać doznania podniebieniu.
Subtelność, z jaką Detroit podchodzi do tematu samoświadomości androidów, może imponować. Pod warunkiem, że ma się góra kilkanaście lat i nie oglądało się żadnego filmu science fiction ani nie czytało żadnej książki o podobnej tematyce.
Najlepsze podsumowanie tej grafomanii od Cage`a. Gra jedzie na tak oklepanych motywach, że o mało pod konsolę nie wpadałem ze śmiechu.
Dla mnie fabuła jest na trzecim miejscu. Po klimacie i rozgrywce.
W Wiedzmine 3 mocno brakowało jakiegokolwiek większego zwrotu akcji w głównej fabule, jakaś znacząca postać mogła się okazać zdrajcom czy kimś innym niż się wydawało ale nie było czegoś takiego. Już w Wiedzminie 2 można było się zdziwić kim był np Letho, Shila a w trójce postacie niczym nie zaskakiwały. Do tego finał trzeciej części i główny zły boss król dzikiego gonu był płytszy od kałuży, nie mieli czasu albo pomysłu na zakończenie. Na szczęście historia z Sercu z kamienia była super, choć w Krwi i winie trochę spadł poziom na rzecz nowej krainy do zwiedzania.
Nie licząc przygodówek i innych symulatorów chodzenia nie da się właściwie w grze stworzyć wiarygodnej fabuły. Ostatnio ograłem sobie Max Payne 3 i tam jak na grę :) fabuła jest naprawdę dobra, zresztą mocno inspirowana filmem Człowiek w ogniu. Nie zmienia to jedak faktu że pomiędzy świetnymi cut-scenkami zabiajamy przeszło tysiąć przeciwników co sprawia że gra jest kompletnie nierealna a fabuła pretekstowa. Jeszcze trudniej stworzyć wiarygodną fabułę w grze z otwartym światem, gdzie przejśćie danej gry to dziesiątki czasem setki godzin, z masą zadan i aktywność pobocznych. W GTA jesteśmy super gangsterem a dorabiamy sobie jako taksówkarz albo rozwoziciel pizzy.
nier automata, cykl final fantasy, zreszta wiekszosc jrp, caly gatunek vn,
da sie bez problemu.
tylko trzeba wiedziec w jakie gry grac
Subtelność, z jaką Detroit podchodzi do tematu samoświadomości androidów, może imponować. Pod warunkiem, że ma się góra kilkanaście lat i nie oglądało się żadnego filmu science fiction ani nie czytało żadnej książki o podobnej tematyce.
Wreszcie ktoś to powiedział!
Ale serio, po co twórcy mają kombinować nad skomplikowaną fabułą, gdy większość i tak przeklika dialogi. A jak już się postarają, to mało do kogo dotrze historia, nieważne jak genialna by nie była- przykład? Nier:Automata. Nawet na metacritic wielu 'recenzentów' odpuściło sobie w 1/3. Żeby było śmieszniej, ścieżka A jest wręcz celowo głupkowata i niekompletna, ale i tak przez wieli nazwana jest "dobrą" fabułą. Aż strach pomyśleć, co powiedziałyby te osoby po faktycznym skończeniu gry...
A gry, które faktycznie wykorzystują potencjał medium można policzyć na palcach jednej dłoni. Do tej pory pamiętam końcową fazę Portala 2- celowo banalną, by pokazać charakter głównego złego. Albo sławne napisy w Automacie. Ale po co się trudnić, jak można wrzucić tonę znaczników i tysiąc questów "idź, zrób, wróć".
Inny przykład- Phantom Pain. Gra przez wielu uważana za niedokończoną, błe, wycięto wszystko, błe, gdzie antagonista... Ale wiecie- ta gra ma tytuł 'ból fantomowy' i dokładnie to uczucie wywołuje, obdzierając gracza z towarzyszy, postępu, antagonisty i nawet protagonisty.
Nier ma fajną historię, ale tam znowu rozgrywka z czasem nudzi, grinding mnie osobiście dobijał
BioShock Infinite mial rewelacyjna historię, nie kojarzę w ogóle tego typu filmu
Nier ma fajną historię, ale tam znowu rozgrywka z czasem nudzi, grinding mnie osobiście dobijał
Tak ma każdy typowy jrpg. Uwierz, bo własnie ogrywam same japońszczyzny i na dwa RPG w każdym jest grind. W Nier jest go stosunkowo niewiele porównując do innych gier gatunku jrpg, serio.
Nie przypominam sobie jakiegoś męczącego grindu w Nierze.
Ogólnie pod względem fabuły Nier to coś co naprawdę można określić jako małe dzieło. Gra, która po ukończeniu wszystkich ścieżek już na zawsze utrwali się w pamięci gracza niezależnie od tego czy sama gra mu się podobała czy też nie.
Myślę, że wyszło by z tego całkiem fajne anime.
Up którym Nierze? W jedynce grindu było co nie miara, żeby mieć wszystkie zakończenia trzeba było ulepszyć wszystkie bronie...
No i fabularnie jedynka jest mocno średnia z na chama powtykanymi momentami typu a teraz ma być smutno, a teraz masz czuć się jak ten zły, niezależnie czy miały one sens czy nie.
Ja się z tym artykułem nie zgodzę.
W obecnych czasach większość seriali czy filmów ma mega oklepana fabule, powiedziałbym że gry nawet wychodzą z tego pojedynku zwycięsko
Uncharted serwuje o wiele ciekawsza historię od filmowego Indiany, a większość obecnych filmów AAA fabuły nie posiada wcale jak choćby uwielbiane przez wielu Avengers itp śmieci (dla mnie te filmy to dno ale to moja opinia)
Filmów jednak jest ogólnie więcej więc i łatwiej znalezc takowy z dobrą historia (poza tym film musi stawiać na historię, gra już nie)
Detroit to akurat faktycznie historie miało niezbyt ciekawa, tutaj się zgodzę - dużo ciekawsze było Heavy Rain czy Fahrenheit, chociaż tam też były pewne bolączki
Historia z Uncharted 4 to pod względem fabuły trochę kopia filmu "Skarb narodów 2"
A ten znowu z tym Uncharted i to jeszcze podaje tę serię jako przykład ciekawej fabuły. Przecież historia w tych grach to typowy popkorniak - sztampowa, banalna, całkiem przyjemna jednakże nie siląca się na cokolwiek ambitnego i do tego przykryta "efekciarskim" pudrem. Przecież to niczym nie różni się przytoczonych Avengersów czy innych sezonowych blockbusterów.
Mission Impossibile też się nie różni od Avengersow?
Bo ja widzę różnicę, jedno i drugie to blockbuster, ale ale to pierwsze ma fabule na poziomie
Uncharted to akcyjniak, ale taki konkretny i naprawdę dobrze zrobiony, widzisz nawet w tym wątku ludzie piszą że ma dobrą historię, a wyskoczyłem z nim bo pojawił się w artykule
Avangersi też mają ciekawą fabułę jak na popcorniaci (mniej lub bardziej w zależności od filmu) i bardzo dobrze napisanych bohaterów. Nie powiedziałbym bym, że strażnicy galaktyki są pod tym względem mniej ciekawą produkcją niż uncharted.
Świetny tekst, prosto w punkt ;)
Niestety, biorąc pod uwagę, że obecnie najpopularniejsze gatunki gier stawiają na czystą akcję i / lub ciągłą konfrontację, twórcom bardzo ciężko będzie na takim szkielecie zbudować opowieść, która wykracza poza fabularne mielizny pokroju "ci dobrzy walczą z tymi złymi".
Lekko zbaczając z tematu - bardzo mnie przy tym bawi, jak projektanci gier łapczywie rzucają się na każdą nową metodę budowania fabuły, świata i rozgrywki, przy wykorzystaniu której owe trio nie skakałoby sobie do gardeł. Takie From Software wymyśliło sobie, że rzucenie gracza w zdewastowany świat, gdzie samemu trzeba wykminić, "co tu się panie zadziało", to świetny sposób na połączenie rozgrywki opartej na ciągłej walce z historią niekoniecznie napisaną pod dyktando tarczy i miecza. Sprawdziło się, więc nagle co drugi indyk (a także i kilka większych gier) korzysta z tego samego motywu "odkrywania świata w ruinie". Tak samo było, jak BioShock wjechał na scenę z audiologami :p
Montinek
Niestety, biorąc pod uwagę, że obecnie najpopularniejsze gatunki gier stawiają na czystą akcję i / lub ciągłą konfrontację, twórcom bardzo ciężko będzie na takim szkielecie zbudować opowieść, która wykracza poza fabularne mielizny pokroju "ci dobrzy walczą z tymi złymi".
Nawet jak cRPG czy RTS-y święciły swoje lata popularności za bardzo to nie pomogło, więc powodem na pewno nie jest sam gatunek.
Akurat z audiologami wjechał na scenę System Shock, całe lata przed Bioshockiem.
Dla mnie RDR 2 to szczytowe osiągniecię jeżeli chodzi o aspekt scenariuszowy w grach. Postacie, dialogi, zwroty akcji. Cudeńko.
Za RDR jest Spec Ops, The Last of Us, Bioshock Infinite, Max Payne 3, Portal 2 i Half Life 2.
Gry o których wspomniałeś może i mają bardzo dobre fabuły jednak wspomniany w artykule dysonans ludonarracyjny daje się w nich we znaki. Z wyjątkiem może The Last of Us i Portal 2.
Jeśli fabułę gry, czy jakiegoś wątku fabularnego, sprowadzić do suchych faktów, to oczywiście bardzo często okazuje się, że to banał. Nie tylko zresztą gry. O czym jest Moby Dick? O tym, że jacyś kolesie pływają po morzu i polują na wieloryba. Też mi historia dla wędkarzy.
Ale czasem zarówno w grach, jaki filmach, czy literaturze, nie to stanowi o jakości.
Krótko mówiąc, wątek Krwawego Barona w W3 podobał mi się nie tyle dlatego, że był wyjątkowy, co dlatego, że był po pierwsze zaskakujący- nie spodziewałem się czegoś w tym stylu w grze, po drugie, z przyjemnością słuchałem dialogów, czyli diabeł tkwił w szczegółach. Po trzecie przez niejednoznaczność dawał do myślenia.
A poza tym jest oczywiste, że fabuła w grze ma być podporządkowana rozgrywce, więc siłą rzeczy trudniej tu o ambitne zagrania - i jest to coś, z czym nie mam problemu, bo prawdę powiedziawszy najbardziej nie lubię, gdy ktoś próbuje mi wciskać ambicje o wysokiej sztuce do gry, od której oczekuję prostszej rozrywki.
Nie znaczy to, że ta prosta rozrywka musi być prostacka - tu pokazuje się mistrzostwo Wiedźmina, w którym potrafiono stworzyć niebanalne postaci, łączyć humor i powagę, bawić się formą - a wszystko obok i w ramach gry.
najbardziej nie lubię, gdy ktoś próbuje mi wciskać ambicje o wysokiej sztuce do gry, od której oczekuję prostszej rozrywki.
niektórzy mają inne oczekiwania
A ja nie lubię jak ktoś oczekuje od gier prostej rozrywki.
@bullgod
Otóż to. Ważny aspekt, który w artykule pominięto. Dokonania muzyki w ogóle można też byłoby streścić w paru zdaniach, jednak forma też jest ważna, a czasem najważniejsza.
@12dura
A ja nie lubię jak ktoś oczekuje od gier prostej rozrywki.
Pewnie do całego dorobku Nintendo masz niesympatyczne uczucia?
@12dura
Doprawdy? Oczekujesz od gier sztuki?
Jeśli gra ma dobrą muzykę, grafikę albo nawet pomysł, czy historię, to nadal u podstawy jest prosta rozrywka, nie sztuka.
Gdy szukam sztuki, to szukam gdzie indziej. Gry mogą mieć aspekty artystyczne, ale zawsze będą w tym względzie ułomne, albo jako sztuka, albo jako gra - im więcej sztuki, tym mniej gry. Oprócz tego bardzo często jakość i polot artystyczny w grach pozostawiają wiele do życzenia, szczególnie w takich, które myślą o sobie jako o dziełach "artystowskich".
Oczywiście wiele z tych elementów ma za zadanie przyciągnąć i zainteresować klikaniem w interfejs tych, którzy normalnie dali by sobie szybko spokój. Jak zabrać historię z Wiedźmina, to na ile sama gra jest wciągająca? Z drugiej strony czy do szachów potrzebujesz rozwijającej się historii między partiami? Jeśli będzie, to czemu nie, jak ktoś lubi, ale będzie obok gry.
The Stanley Parable to gra, której podstawą jest chodzenie i rozwiazywanie zagadek. Ma do tego intrygujące pomysły, potrafi zaskoczyć i dać do myślenia, ale czy to sztuka? Nie. Dobra rozrywka.
Czytając ten artykuł mam niejasne wrażenie, że autor jeśli chodzi o kinematografię zatrzymał się mniej więcej 20 lat temu, kiedy duża część wypuszczanych filmów miała rewelacyjną fabułę. A dziś? Olbrzymia większość filmów klasy AAA i wielkobudżetowych produkcji jest mniej więcej na poziomie współczesnych gier fabularnych, gdzie fabuła jest pretekstem do rozwałki.
Najprościej to zweryfikować w bardzo prosty sposób :) siąść z zegarkiem w ręku do każdej z ostatnio wydanych wysokobudżetowych produkcji i policzyć ile czasu aktorzy spędzają na ganianiu za sobą nawzajem, strzelaniu, biciu się, ile razy (absurdalnie) wychodzą z niewyobrażalnych opresji, ile razy gość dźgnięty nożem 10 minut później jest w stanie przyjmować i zadawać kolejne ciosy podparte absurdalnym dźwiękiem przełamywanego pora, a ile czasu spędzają na wspólnych rozmowach, rozwiązywaniu problemów itd.
I nagle okazuje się, że ta współczesna kinematografia jest aż do bólu sztampowa.
Autor poleciał po temacie straszliwie płytko i aż jestem tym zdziwiony. Dobra fabuła to nie taka, która zawiera określoną ilość wątków i zwrotów akcji, ale taka, która wzbudza w widzach potrzebę dowiedzenia się, co jest dalej. Fabuła w filmach nie jest od tego by dokonywać odkryć na miarę podróży na księżyc, ale po to, by opowiadać konkretną historią. I jeśli mamy z góry uznać, że fabuła pozbawiona zwrotów akcji jest głupia, bo nikt nagle nie okazał się zdrajcą to sorry, ale ja wysiadam. To nie to jest kluczem do interesującej historii. WIĘCEJ! Bywa nawet, że sam tylko sposób opowiadania opowieści jest tak genialny, że wciąga jak diabli.
I tak w BG2 może i żaden z naszych pobratymców nie okazał się zdrajcą ALE ilość interesujących wątków, które pchały nas dalej była zatrważająco duża. Ja w tę grę nie grałem dla mechaniki, ale z silnej potrzeby rozwinięcia się historii, z potrzeby posłuchania kolejnych opowieści. Bardzo podobnie było w przypadku Mass Effecta 1,2 i 3 i co ciekawe z tego właśnie powodu odbiłem się od Andromedy. Gra mechanicznie miodna, przepiękne widoki, ale fabularne dno i metr mułu.
Myślę, że autor tekstu popełnił jeden zasadniczy, bardzo poważny błąd myślowy. Założył, że potrafi zdefiniować pojecie IDEALNEJ albo GENIALNEJ FABUŁY i wokół tego przeświadczenia zbudował cały tekst. Tymczasem genialna fabuła to nie są ani zwroty akcji, ani ciekawe postaci, bo żaden z tych elementów nie GWARANTUJE sukcesu. Dobra fabuła to taka, która sprawia, że czekamy na ciąg dalszy, która sprawia, że czasem się zaskakujemy.
To nie ratowanie świata jest tu problemem, ale całokształt narracji. Czy autor czytał w ogóle opowieści Sapkowskiego? Toć niektóre z nich są do bólu sztampowe, gdzie z góry wiadomo, że Wiedźmin zostanie pewnie dotkliwie ranny, ale nie zginie, bo nie zabija się dobrej postaci. Eh...
I tak w BG2 może i żaden z naszych pobratymców nie okazał się zdrajcą
Ar ju siur? :)
Nie nie jestem pewien. Uwielbiałem tę produkcję, ale nie przeszedłem jej na wszystkie możliwe sposoby. Było to tak dawno, że połowy fabuły już nie pamiętam. To co wiem na pewno to, że zwrotów akcji było tam całkiem wiele i w gruncie rzeczy... skłonny byłbym nawet powiedzieć, że to nie była historia o ratowaniu świata, a raczej historia o próbie zrozumienia własnego przekleństwa, własnej boskiej natury.
Czytając ten artykuł mam niejasne wrażenie, że autor jeśli chodzi o kinematografię zatrzymał się mniej więcej 20 lat temu, kiedy duża część wypuszczanych filmów miała rewelacyjną fabułę. A dziś? Olbrzymia większość filmów klasy AAA i wielkobudżetowych produkcji jest mniej więcej na poziomie współczesnych gier fabularnych, gdzie fabuła jest pretekstem do rozwałki.
Hollywood od lat przeżywa kryzys i oddaje pole serialom, wśród których znacznie łatwiej wyławiać teraz unikalne perełki. A jednak, ten cień dawnego kolosa wciąż spłodził w ostatnich latach znacznie więcej ambitnych fabularnie produkcji od gier komputerowych. Ja nawet nie oglądam już szczególnie dużo filmów, a bez problemu mogę wymienić mainstreamowe "Spotlight", "Trzy billboardy za Ebbing, Missouri", "Blade Runnera 2048" czy wspomnianą w tekście "Ex Machinę". Wśród odpowiadających im mainstreamowych gier wyłuskanie takich pereł jest skrajnie trudniejsze, bo jak chcesz "genialnych" fabuł, to polecone zostanie Ci Uncharted i Detroit.
Myślę, że autor tekstu popełnił jeden zasadniczy, bardzo poważny błąd myślowy. Założył, że potrafi zdefiniować pojecie IDEALNEJ albo GENIALNEJ FABUŁY i wokół tego przeświadczenia zbudował cały tekst.
Autor w żadnym momencie tekstu nie rościł sobie prawa do definiowania tego, co stanowi idealną fabułę. W przeciwieństwie do komentującego, który raptem zdanie później dodaje:
Tymczasem genialna fabuła to nie są ani zwroty akcji, ani ciekawe postaci, bo żaden z tych elementów nie GWARANTUJE sukcesu. Dobra fabuła to taka, która sprawia, że czekamy na ciąg dalszy, która sprawia, że czasem się zaskakujemy.
Znam pewien gatunek serialowy, który w całości opiera się właśnie na wywoływaniu w widzu chęci czekania na ciąg dalszy i zaskakiwania go, nieważne jakimi sposobami. Nazywa się on telenowele. Rozumiem, że autor komentarza jest wielkim fanem? ;)
Mi się podoba jak scenariusz gry ładnie pokrywa się z założeniami rozgrywki. Tak jest w przypadku hejtowanego (mi tam się podoba) przez fanów Lighting Returns, gdzie założenia fabularne 13 dni do końca świata oddają to w rozgrywce - jest normalnie system czasu, trzeba pilnować okienka czasowego, niektórzy kupcy otwierają się w konkretnych godzinach, co wymusza dalsze planowanie do przodu i z zachowaniem czasu, bo ten ciągle płynie (oczywiście można też chomikować EP i co chwila odpalać chronostasis żeby czas zatrzymać, ale on nie zatrzymuje się na długo). To jest super. Nie tylko fabuła przewiduje dany czas, ale ten czas jest faktycznie, tj. tylko 13 growych dni do wykonania zadania. Nie zrobisz? Tut mir leid, zaczynasz od nowa.
A nie jak w większości gier, wielka misja ratowania świata, która wykonam gdzieś tak za 100 godzin jak porobię questy poboczne. I sam nie lubię gier z limitem czasowym (Lighting Returns jest pierwszą grą od lat, która mi się w tym stylu podobała), wiem że to ogranicza eksplorację, ale też śmiesznie jest, gdy historia zatacza o jakieś motywy ratowania świata, ale wcale nikomu się do tego nie spieszy. Powinny istnieć systemy motywujące do ciągnięcia głównego wątku, np. jakieś ostrzeżenia, że zła armia (czysty przykład) gromadzi coraz więcej ludzi i ciężej będzie dostać się do dowódcy zamku/bossa, więc trzeba taką misję zrobić szybciej. Albo z zamku bossa niedługo wyjedzie konwój z lootem i za jego pokonanie dostaniemy gorszy sprzęt jeśli nie wyrobimy się w czasie. To są obiecujące koncepty.
Moim zdaniem nie powinno się porównywać fabuły gier rpg i innych sandboxów z filmami.
Film najczęściej mieści się w przedziale czasowym 1,5-2,5 h, w tym czasie mieści się fabuła w której są momenty akcji i czas spokoju tak żeby widz mógł odetchnąć i wciągnąć się w kolejną akcję. W grach rpg akcją zazwyczaj są misje główne lub poboczne a czasem na odpoczynek jest czas wolny pomiędzy misjami w wolnym świecie. Oczywiście są też filmy w których jest naparzanie cały czas np taki John Wick którego growym odpowiednikiem jest powiedzmy taki Max Payne ale umówmy się fabułe obu pozycji można opowiedzieć w 3 zdaniach i nie tym te produkcje zgromadziły swoich fanów.
Gry rpg i inne z otwartymi światami porównałbym prędzej do seriali np gry fantasy typu wiedźmin czy skyrim do gry o tron. Każdy odcinek przyrównać do misji fabularnej.
2 godzinny film z zamkniętą fabułą można porównać do gier bardziej korytarzowych,
Osobiście uważam że najlepszą fabułę ze wszystkich gier w jakie grałem ma Mafia the city of Lost Heaven i do tej gry wiele filmów nie ma startu. Zresztą najnowsza produkcja Daniela Vavry (Kingdom Come) również trzyma dobry poziom fabularny (szkoda tylko że fabuła jest ucięta) więc czekam na jego kolejne produkcje z wypiekami
No jeżeli porównywać MP do Johna Wicka, to filmy zdecydowanie przegrywają fabuła :p
MP to jedna z lepszych gier fabularnie, już same monologi to poziom wybitny i w żadnej innej grze lepszych nie było, a to że historię można opisać w dwóch zdaniach? Z mafia też tak można (masz niżej), baa z każdą produkcja można tak przecież zrobić
Jeśli gry miałyby kiedykolwiek osiągnąć fabularny poziom najlepszych książek, czy filmów to AI musiałoby robić większość roboty. Inaczej cena stworzenia takiej gry byłaby ogromna.
Jak AI miało by robić oryginalne fabuły?
Planescape Tourment i Tides of Numenera maja właśnie poziom książek i wcale nie kosztowały dużo. Nie sprzedały się też dobrze, bo większość chce grać w gry a nie je czytać.
soma czy Ethan Carter rowniez fantastyczna fabuła.,...Najważniejsze to jak najmniej filmików tak zwanych cutscenek.Bo wtedy mamy tą całą opowiesc tak jakby obok właściwej gry...
A Planescape i Numenera różnią sie zasadniczo bo pierwsza to dzieło sztuki które zachwyca na kazdym kroku a druga to dobra ale zajebisccie nudna gra....
Dla mnie w grach najwaznienszy jest gameplay. Fabula ma byc elementem napedzajacym calosc. Aktualnie gram w nowego God of War i tam porobno miala byc jakas mega fajna historia podrozy... polowa gry za mna i ciagle na nia czekam :E
Temu Detroit to troche za duzo dalem 8 byloby ok.
W grze fabuła nie jest tak ważna jak w książce czy nawet w filmie. Ważniejsze jest to nieuchwytne coś co nazywamy grywalnością i składające się z wielu wpływających na siebie nawzajem elementów. Fabuła to tylko dodatek do gry który może ją uatrakcyjnić jeśli ma jakiś sens i trzyma się kupy. Może też zepsuć wrażenia z gry jeśli brakuje w niej elementarnej logiki. Nie będę podawał przykładów bo jestem przekonany że każdy ma jakieś własne :)
Nie każdy gatunek gry wymaga fabuły. Strategie radzą sobie świetnie bez fabuły. Zdarzają się i takie gdzie jest kampania którą można ją potraktować jako fabułę, a nawet jako zarys scenariusza do filmu lub serialu.
Hymm hym... w sumie jakby się zastanowić to parę świetnych strategi o bogatym świecie jak np. HoM&M3 miało fabułę szczątkową do bólu, a jakoś się tego nie zauważa. Z drugiej strony jakby pozbawić fabuły tych które miały ją całkiem wyrazistą jak np. C&C 3, Starcraft czy Warcraft 3 to już by nie było to samo.
Z drugiej strony można przewrotnie powiedzieć, że film to taki absurdalnie krótki symulator chodzenia z do bólu liniową fabułą, zrealizowany przy absurdalnie wysokim budżecie.
W grze fabuła nie jest tak ważna jak w książce czy nawet w filmie
Strategie radzą sobie świetnie bez fabuły
Niekonieczne. To zależy od założenie i gatunki gry. Fabuła dla gry RPG i przygodówki jest bardzo ważna i bez tego nie ma sensu jest grać. Nie wyobrażam Planescape Torment, Final Fantasy VII, Baldur's Gate 2, Monkey Island, Walking Dead 1, Wiedźmin i podobne gry bez rozbudowane historie i genialne postaci. Gry typu dungeon crawlers i diablo są wyjątki od reguły, bo nie potrzebują rozbudowane historie, a tylko genialne projekty poziomów i system walki, które wciągają mocno.
Może dla gry AKCJI i STRATEGIE nie potrzebują fabuły, ale spróbujcie wyobrazić Metro, BioShock, Spec Ops: The Line, trylogia Myth, Disciples II, Command & Conquer czy StarCraft bez przygotowany świat, historia i postacie. Nie grałem w Dark Souls tylko dla samego walki i satysfakcji, ale również chęć eksploracji świat i odkryć przyczyny upadku ludzkości.
Za to gry takich jak Total War, Settlers, Doom, Super Mario, Mortal Kombat doskonale radzą bez rozbudowana historia. Wystarczy tylko prosta historia jako przetekst do rozwalenie bossa. Oraz piękny i oryginalny świat jako tło dla gry i już.
Fabuła może nie jest niezbędna dla grywalność, ale tylko dodaje smak i to bardzo pyszny. Czynią gry jeszcze lepsze i przede wszystkim wyjątkowe.
Zgodzę się tylko, że tylko książki i mangi są dużo lepsze od filmy i gry, jeśli chodzi o fabuły.
To tylko moja własna opinia.
Tymczasem genialna fabuła to nie są ani zwroty akcji, ani ciekawe postaci, bo żaden z tych elementów nie GWARANTUJE sukcesu. Dobra fabuła to taka, która sprawia, że czekamy na ciąg dalszy, która sprawia, że czasem się zaskakujemy.
Dokładnie. Liczy się kreatywność i niepowtarzalność, który sprawia, że chcę poznać do samego końca i zapada mi na pamięć.
Głównym powodem, dlaczego jesteśmy w stanie przymknąć oko na niewyszukaną fabułę jest fakt, iż gry są interaktywne. To dość kluczowa różnica w porównaniu do filmów czy książek, których jesteśmy tylko biernymi odbiorcami. Stopień immersji jest nieporównywalny i w tym tkwi siła gier.
a ja się nie zgadzam z publikacją mówiąc że fabuła w grach jest przeciętna albo jest pretekstem, w niektórych grach tak ale w większości dobrych to narracja przyciąga do ekranu monitora nawet bardziej niż sam gameplay. Lista gier z porządnie poprowadzoną fabuła jest całkiem długa i za nim ktoś mi zarzuci brak oczytania czy o oglądania "wybitnych dzieł" to książek w domu mam podobną ilość co gier (liczone są w tysiącach).
z gier można wybrać kilka pierwszych z brzegu gdzie fabuła była na tyle intrygująca że po skończeniu gry mogłem stwierdzić że była solidnie poprowadzona poniżej kilka przykładów a jestem w stanie wypisać z 100+ pozycji
- soma
- slient hill 2
- alan wake
- stasis
- zaginięcie ethana cartera
- firewatch
- nier automata
- rdr i rdr2
- bioshock infinite
jest też wiele gier które mają genialny gameplay połączony z dobrze poprowadzoną narracyjną fabułą jak np. Metro 2033 i Metro LL, czy Obcy Izolacja.
Bioshock Infinite to poziom Coontza albo średniej książki Kinga. Bardzo lubię BS i SS, ale samo zagmatwanie fabularne, to trochę za mało, żeby obdarzyć za scenariusz palmą pierwszeństwa.
Metro 2033 i dobrze poprowadzona narracja? W żadnym aspekcie oprócz interakcji, ten tytuł nie umywa się do książki. Chociaż i w samej rozgrywce pierwsza wersja 2033 jest niemożebnie drętwa i ograniczona.
topyrz - jeśli zestawiasz książkę metro 2033 z grą to oczywiście że nie jesteś w żadnym stanie w grze fps dołożyć tyle narracji i detali które są opisane w książce jak i samych postaci / dodatkowo książki to opowieść która dzieje się w głowie odbiorcy, możemy obaj przeczytać tę samą książkę poznać te same otoczenie w niej zawarte i postacie, a potem jak nam dadzą możliwość tego zilustrowania to każdy z nas narysuje coś zupełnie innego. Książki same w sobie są daleko przed każdym obecnie medium nastawionym na kreacje i to się za naszego życia nie zmieni. W zestawieniu z innymi fpsami Metro 2033 i LL jest daleko narracyjnie, w sumie to nawet nie jestem w stanie znaleźć dla nich konkurencyjnej serii. Są gry które też miały to b. dobrze poprowadzone jak np. Halo Reach. Generalnie jestem daleki od generalizowania jako to by gry... , wystarczy wybrać prostego observera_ od Bloober team i już można zmienić zdanie (99% seriali jest mniej ciekawych)
Na wstępie chciałbym się podzielić pewnym sposobem na kiepską fabułę w grach. Trzeba wyciągnąć kij z tyłka i będzie dobrze.
Co do meritum, to powiem tyle. Książek nie czytam, ale filmy i seriale oglądam i szczerze mówiąc, nie aż tak często jest mi dane raczyć się tymi super historiami. W dużej mierze jest to zapewne zasługa tego, że wszystko już było. Albo prawie wszystko. Ile widzieliśmy filmów o psychopatach? Od groma i jeszcze ciut. Kolejne tego typu produkcje, to siłą rzeczy powielanie schematów. Zmieniają się tylko szczegóły.
Podobnie jest z grami i stwierdzeniem, że kiedyś to było. Nie było, po prostu mieliśmy dużo mniejsze wymagania. Nawet wychwalana pod niebiosy Mafia nie miała specjalnie odkrywczej fabuły. O co tam chodziło? Przypadkowy koleś, przypadkowo wpada w wir wydarzeń i pnie się w górę w przestępczej organizacji. Później rusza go sumienie, zaczyna współpracować z policją, zostaje koronnym, doprowadza do skazania wielu gangsterów. Ukrywa się pod nową tożsamością, ale "sprawiedliwość" i tak go dopada. To jest ta niemal oskarowa historia?
Biło od pierwszej Mafii Ojcem Chrzestnym na kilometr i to w dużej mierze robiło robotę. Ja też byłem pod wrażeniem, żeby nie było. Dzisiaj jednak byłbym bardziej krytyczny. Historia okej, ale bez specjalnych zachwytów. I tu jest właśnie jeden z głównych problemów, moim zdaniem. Jesteśmy tym wszystkim zbyt zblazowani i to, co kiedyś było uznawane za bardzo dobre, dziś jest średnie. Lepiej prędko nie będzie, dlatego proponuję zastosować się do mojej porady ze wstępu.
Bardzo subiektywny artykuł.. są gry które maja świetną fabułę, ciężko wszystko zaszufladkować do jednego wora. Jedna osoba powie że Mass Effect ma kiepską fabułę druga co innego :) Co do sapka to pierwsze 3 tomy są niezłe, kolejne 2 średnie, a ostatnie 2 kiepskie i chaotyczne. Dla mnie sapek i saga wiedźmina jest dobra ale nic poza tym, sto kroć wole książki Dana Browna którego autor określa symbolem taniego pisarstwa lol :D Pamiętam jak dużo osób spuszczało się nad Conanem, to myślę dobra przeczytam.. Przebrnąłem przez gruby zbiór opowiadań Howarda.. i większość z nich była taka sama Conan biegał po pustyni, pływał po morzu, smigał po dzungli i nagle znikąd wyskakiwały omszałe zielonkawe mury ruin w których czaił się demon, któremu dawał po łbie xD żeby było zabawniej najlepsze opowiadanie jakie czytałem o Conanie nazywało się "Godzina Smoka" i było już innego autora.. Generalnie każdy ma inny gust dla mnie opowiadania o Conanie to chała a dla kogo innego to może być bilbila :D Co do ankiety to fabuła z gry podoba mi się bardziej.
"Pani Jeziora" jest tomem tak złym, tak "głupim", że fabuła growego Wiedźmina jest niczym wybawienie.
Tak się wszyscy spuszczają na tym Nierem jakby to było objawienie. Może jest, może nie. Ale przechodzenie gry po kilkanaście razy jest pomysłem z punktu rozgrywki tak fatalnym posunięciem (chyba, że można zacząć od pewnego punktu fabuł, jeśli nie to szkoda gadać), że po 3/4 razie raczej już idzie się grą znudzić i tylko garstka maniaków da radę. Dlatego co mi po fabule, skoro sama gra do niej niezbyt zachęca.
Nie trzeba przechodzić kampanii kilkukrotnie. Ścieżka A i B to ta sama historia tyle, że oglądamy ją z perspektywy innych postaci dzięki czemu niektóre wydarzenia i rozwiązania gameplayowe znacząco się różnią. Kolejne ścieżki to już kontynuacja opowieści.
Linia Fabularna jest podzielona na bohaterów. Niefortunne moim zdaniem jest stwierdzenie, iż grę się przechodzi kilka razy - tak samo można powiedzieć o np. GTA V (przecież niektóre sceny wykonujemy raz Franklinem, raz Michaelem i raz Trevorem). Moim zdaniem i tak przechodząc tylko Nier: Automate i tak nie będziemy znać całości fabuły (jest to zarazem fajne bo dopiero Nier: Automata daje do zrozumienie, iż fabuła nie odnosi się tylko do pierwszego Niera ale i do całej serii gier Drakengard - co w świecie Jrpegówych maniaków wywołało wielkie wtf).
Albo o serii Uncharted, w której garść charyzmatycznie nakreślonych postaci i dobre dialogi w zupełności wystarczają, by proste opowieści w stylu kina nowej przygody klasyfikować jako jedne ze szczytowych osiągnięć narracji w grach.
no i co w tym złego? akurat do stworzenia dobrej historii wystarczy tych kilka elementów. Jeśli story jest spójne, dobrze poprowadzone i w miarę logiczne (w ramach konwencji), to owszem, mamy do czynienia z dobrą fabułą. W filmach z Indianą Jonesem też motorem napędowym były ciekawe postacie, pościgi i dobrze napisane dialogi - i to wystarczyło.
podobnie jest z drugim Half-Life - historia niespecjalnie skomplikowana, ale podana w taki sposób, że po prostu chce się śledzić losy Gordona i Alyx - gra w odpowiedni sposób dawkuje humor i napięcie, a to jest coś, czego brakuje np. w nadętych historiach Cage'a.
gry mają bardzo szerokie pole manewru, jeśli chodzi o sposoby opowiadania historii i wielkim błędem jest brnięcie w kierunku, który lata temu obrała większość developerów - czyli opowiadanie historii w sposób filmowy. Wielu nie chce zauważyć, że gry mogą opowiadać historię poprzez interakcję gracza ze światem, czyli za pośrednictwem samej mechaniki rozgrywki. W tym tkwi ogromny potencjał narracyjny.
W pełni się zgadzam, twórcy sobie wybrali taka, a nie inna tematyke i wyszło im to swietnie, a tutaj zale ze przeciez to juz bylo.. W czasach w ktorych kazdy ciekawy temat juz wlasciwie byl poruszany
Co w tym złego? Nic. Ale nazywajmy popcorniaka popcorniakiem, a nie narracyjnym dziełem sztuki. Uncharted 4 bez problemu znajdziemy na dziesiątkach list gier z najlepszą fabułą, co bardzo źle świadczy o naszej branży i tym, co uchodzi w niej za świetną opowieść. To tak jakby obwoływać Avengers Wojnę bez granic filmem z wybitną fabułą. Albo stwierdzić, że Kod da Vinci Dana Browna to literatura najwyższej próby :)
Widzisz ja oglądam głównie troszkę ambitniejsze filmy (podawałem ostatnio ulubione filmy zeszłego roku), takie Mission Impossibile, to dla mnie jeden z lepszych filmów zeszłego roku
Sam Kojima też docenił ten film
Nie widzę powodów, żeby film/gra akcji nie mogła znaleźć się na liście z najlepszą fabuła, czyli co dowolny dramacik ma lepszą fabule? Od kiedy to gatunek mówi co dobre a co zle?
To jest jakieś błędne koło, ja nie lubię fantasy ale opowieść z wiedźmina całkiem mi się podobała, choć zdecydowanie wolę historię bez elfów itp
Wynik 65 do 35 na chwilę obecną.
Może jednak warto temu Panu Sapkowskiemu odrobinę odpuścić? Jeno się głośno zastanawiam.
EDIT: wycinam jedno "się".
A gdyby jeszcze zrobic ten sondaż nie na stronie o grach gdzie na dodatek ponad połowa sie obraziłą na Sapkowskiego to pewnie ksiązki miały by grubo ponad 90%....
Powiedzmy sobie szczerze fabuła szczegolnie w drugiej i trzeciej czesci to komedia zwykła taka komedia akcjii z fantasy to niewiele ma wspolnego:)
Vamike - fabuła w W1 to maksymalnie 4/10, część druga jest wybitna jak na grę i za fabułę i jej poprowadzenie 9/10, a wiedźmin III to takie 5/10 średnia zapchaj dziura, poza dodatkiem serce z kamienia które oceniam na mocne 8/10. Do książek jedynie część druga doskakuje poziomem (niestety tylko ona oddała ducha książek Sapkowskiego)
Nie mogę się wypowiedzieć na temat ani książek ani serii gier. Niestety odpowiednio -nie czytałem i nie grałem. (jeszcze - przynajmniej jeśli idzie o gry). Natomiast strasznie rozniesiono Pana Sapkowskiego i w pewnym momencie począłem się zastanawiać czy faktycznie zasłużył aż na takie potępienie. ;-|
fabułą 2 momentami była naprawdę niezła a przede-wszystkim bardzo dojrzała i poruszająca trudne tematy.
- do dziś pamiętam głodującą elfkę w kanałach którą można było olać , dać jej chleb albo dać jej chleb za to że da odrobinę przyjemności bohaterowi , tylko od Nas zależała decyzja i nikt Nas za to nie oceniał dziś już nikt nie odważył by sie na takie coś ...
A z drugiej strony głupia jak but ... Całe wojsko stacjonuje i czeka jak ja pobiegnę i zrobię jakąś misje (taką którą mógł by zrobić każdy) mało tego zrobię jedną to wysyłają mnie po kolejną i kolejną bo jestem jedyną postacią która może ruszyć dupę poza obóz :)
Silent Hill 2 ma fabułe, która może się mierzyć jak równy z równym z najlepszymi filmami i książkami.
dokładnie tak tylko na tym forum zapewne w SH2 grało z 5% ludzi w końcu ta gra dla niektórych wyszła przed ich urodzeniem
Dzięki Ci A.l.e.X żeś mi przypomniał iż jestem staruchem. ;-) (
SH2 przy okazji rozpocząłem w zeszłym roku, może dwa lata temu. Zawsze było na liście obok Residentów. Pyknąć chciałem jak tylko się pojawiło.
(To SH2 to mam zainstalowane z jakimiś dodatkami graficznymi) Niestety w swej niecierpliwości miast przejść kolejne tytuły z listy dawno temu rzuciłem się na kilkanaście na raz, Teraz się to mści. Mam gierki zakupiłem, zainstalowałem i rozbabrałem. :-(
Uczcie się na błędach. ;-|
A czy mocą fabuły w izometrycznych Falloutach nie były te mikro historie postaci (ich osobiste i osobliwe historie, ich rozterki oraz ich główne problemy życia codziennego); miast; wiosek; ciekawych miejsc, grup/organizacji/sekt/gangów/społeczności; lokalnych intryg, które w gruncie rzeczy w skali makro na Pustkowiach są w ogóle niewidoczne i nie mają żadnego znaczenia, a główny wątek ( jesteś wybrańcem; zabij wielkiego złego, który tworzy armie złych potworów; dostarcz swojej wiosce GECK) jest tylko pretekstem, abyś ruszył w świat i przeżył mikro/kameralne/lokalne przygody, które nierzadko są lepsze od tych pompatycznych, sztampowych, z epickim/bohaterskim wydźwiękiem, jednowymiarowych/czarno-białych (główna postać zawsze po stronie konfliktu znajduje się po stronie, która jest w 100% dobra moralnie bez żadnej skazy i ukazywana dla odbiorcy jako pozytywna, a przeciwna strona konfliktu jako ta zła do szpiku kości i przedstawiana w sposób negatywny)o ratowaniu całego świata, kraju lub bardzo dużej ludności i o wielkiej skali?
Ciekawe ile osób biorących udział w ankiecie przeczytało choćby jedną książkę Sapkowskiego. ^^
Myślę, że calkiem sporo. To żaden wyczyn, a cykl wiedźmiński to prawdopodobnie najpopularniejsze fantasy, jakie kiedykolwiek wydano w Polsce.
Bardzo wątpię. 60% Polaków nie czyta wcale.
Okej...Raczej wszyscy jesteśmy zgodni co do założonego w artykule wniosku.
JEDNAKŻE, szanujmy te kwestie które stanowią o wyjątkowości interaktywnych przygód.
Jeśli już musimy kwestie fabularną w grach porównywać do przedstawicieli innych "gałęzi popkultury" to z filmami jeszcze można czasem powalczyć, ale książki to Wy w ogóle wyrzućcie z tego porównania bo to jest całkowicie inny lvl często nieosiągalny nawet dla filmów.
Na warstwę artystyczną gry składa się wiele czynników i fabuła (choć dla mnie ważna) nie gra wcale pierwszych skrzypiec.
Ja uważam że jeśli nie pod względem fabuły to pod względem POSTACI, jak najbardziej - nawet po gębach mogą się gry tutaj lać z filmami. I to już są kompletnie inne zawody.
Wiele z tych wykrzyczanych tutaj w komentarzach gier zebrało raczej słuszne baty za historię która nie jest żadnym arcydziełem wcale, ale jednak wykreowane postaci w świecie gier to Wy szanujcie. Tożsamości czasami na prawdę imponują. I zwykle właśnie te postaci tworzą klimat, dołóżcie do tego świetną muzykę (która notabene jak najbardziej może z filmami się ścierać) + element interaktywności + fakt że czasami poznanie historii zajmuje nam kilkanaście razy tyle czasu co poznanie historii filmowej I W REZULTACIE mamy mieszankę na prawdę wyjątkową. Inną, ale wartościową jak najbardziej.
Postaci które tożsamością mogłyby w kinematografii na prawdę porządzić ? Większość składu z RDR 2 z Arthurem Morganem na czele, Nathan Drake, Joel i Ellie (TLOU) Vaas z FC3, Solid Snake, Origami Killer, Alistair i Morrigan (DA:O), Shepard czy Mordin z serii Mass Effect i wiele, wiele innych.
Doceńmy to, co gry robią dobrze bo na wielu tych poziomach po prostu zamiatają :)
Po części się zgodzę z autorem, po części nie. Fabularnie gry nigdy nie dorównają książkom tyle że w przypadku literatury dobra historia i ciekawe postacie to w zasadzie trzon tego gatunku. W grach fabuła to tylko jeden element z wielu. Co do kinematografii, porównywanie filmów AAA z grami AAA z ostatnich 15 lat to te drugie wygrywają. Dla przykładu filmy Marvela praktyczne opierają się na charyzmatycznych bohaterach i ich relacjach natomiast fabuła jest tylko pretekstem do rozpierduchy. W grach jest niewiele lepiej ale widać ciągły postęp, gdzie filmy z roku na rok są coraz prostsze fabylarnie a do tego nie rzadko postacie są płaskie, cała para lecie w sceny akcji np. Aquamen.
Zależy jaki gatunek filmowy. Kino akcji już dawno zostało dogonione przez gry. Takie Mission Impossible żadna część do pięt nie dorasta niektórym kampanion z Coda. Takie Advance Warfare to gotowy materiał na film. I nie chodzi tu o sama fabule tylko o tło. Ciekawa wizja przyszłości. To samo Infinite warfare. Z tego mozna by zrobic dobry film.
To złudzenie wynikające z tego że grając uczestniczysz w akcji. Spróbuj przez dwie godziny tylko oglądać , gdy gra ktoś inny, ot choćby "lets plaje" na jutubie. Nie da się dłużej niż kilka minut.
Wystarczy przerobić kampanie z gier na filmy nie ingerując poważnie w scenariusze tych singli. Same się obronią.
Pisanie scenariuszy dla gier jest zupełnie czymś innym niż dla filmów, seriali czy książek. Poza tym, film trwa średnio powiedzmy 2 godziny, i funkcjonuje na zupełnie innych zasadach. Serial już jest dłuższy a scenariusz sztucznie przedłużany, w którym masz początek, a w środku praktycznie do samego końca filler w postaci sztucznie przeciągniętej fabuły gdzie zupełnie nic nie dzieje, a w finale cała akcja przyspiesza parokrotnie żeby domknąć wątki, często zostawiając masę dziur. Porównywanie książek do gier to w ogóle totalny idiotyzm. Książki są zupełnie tym czego autor sobie zażyczy. Fabuła i scenariusz gier musi przede wszystkim współgrać z gameplayem i innymi technicznymi elementami, z level designem, questami i tak dalej. Już nie wspominając że gry RPGie są bardzo długie, napisz sobie scenariusz do 50-100 godzinnej gry a do 2 godzinego filmu. Nie przeceniajcie scenariuszy filmowych czy serialowych bo w przeważnej większości to nic specjalnego, przynajmniej jeżeli chodzi o filmy z tej dekady, większość to remaki, rehashe, filmy o sueprbohaterach, a nawet te ambitniejsze filmy często niczym specjalnym się nie wyrożniają, już nie wspominając o serialach. A co wyróżnia takiego Wiedźmina 3 to przede wszystkim fajnie napisane postacie, świetne dialogi i narracia moment-to-moment czyli zwyczajne rozmowy z NPCami, czytanie książek, wykonywanie questów a nie "Gonimy Ciri" bo ważna jest podróż i emocje które są z nią związane, a nie finał podróży. Idiotyczny artykuł, w którym autor wykazał się ignorancją i nie wiedzą na temat tworzenia gier video.
Ignorancją to wykazałeś się ty kolego, krytykując artykuł którego ewidentnie nie przeczytałeś w całości :)
Hint: Tekst ma dwie strony i na drugiej znajdziesz większość kwestii, o których wspominasz.
Gry spokojnie można postawić obok filmów pod kątem fabuły, praktycznie dla każdego gatunku można znaleźć pozycję równie dobrą co największe dzieło filmowe, jak nie lepszą.
Horror? Silent Hill 2.
Cyberpunk? Pierwszy Deus Ex czy niedawny Prey.
Film akcji? Którykolwiek z pierwszych czterech MGS.
James Bond? No one lives forever.
Pseudonaukowa papka jak Intestellar? A choćby Bioshock Infinite.
Space Opera? Pierwsze dwa Mass Effecty nie mają się czego wstydzić.
I tak w sumie można by wymieniac i wymieniać. Już nawet nie będę wspominał ile trudniejszym zadaniem jest stworzenie postaci z krwi i kości, która zachwyci nas swoim charakterem i historią, mając do dyspozycji kila figur geometrycznych niż wrzucenie gotowego oscarowca na scenę.
Inna sprawa, że przez ten sandboxowy trend gry same z siebie robią kupę dla dzieciarni, gdzie kilkugodzinna nawet często dobra fabuła znika w 200 godzinach łażenia i zbierania byle gówna, żeby mieć achiwment na stimie... Nie mam nic do sandboxu takiego jak GTA czy Yakuza, gdzie nie robienie pobocznych aktywności nie skutkuje niczym negatywnym. Ale w większości przypadków te gry zmuszają do pobocznych aktywności, co by levelować postać...
A my wcale nie jesteśmy wielkimi fanami zmian i dążenia do wyższej jakości, będąc w pełni zadowolonymi z tego, że nasze medium dogoniło filmowe i książkowe średniaki.
Jednym z problemów miałkości fabularnej gier może być fakt, że jest to medium, które otrzymuje mocne przetasowania wiekowe, pokoleniowe. Wydaje mi się, że większość gra aktywnie tylko parę lat w swoim życiu i później z tego wyrasta:
a) dostrzegając, że historie gdzie indziej opowiedziane są lepiej,
b) zakładając rodzinę,
c) z innego powodu, z którego brakuje czasu na akurat to hobby.
I tak mainstream, główny odbiorca to wiekowo ciągle ten sam człowiek, który nie wymaga za dużo, który nie dostrzega też problemu, gdyż brakuje mu punktu odniesienia, ponieważ branża gier mu go skąpi. Dalej będą się najlepiej sprzedawać gry uproszczone oraz zrównane do najniższego poziomu z największego zbioru graczy. Ciągle też będą powstawać wyjątki potwierdzające regułę, gdyż medium jest jedyne w swoim rodzaju (np. taki Kojima w filmie zapewne nie spełniłby swojego marzenia, ale jako scenarzysta gier sobie bardzo dobrze radzi). Ale żeby nie było, pozostałe branże ten problem również dotyka. Blockbusterom każdej z nich w znakomitej części daleko do arcydzieł. Aczkolwiek, gdy najpopularniejsze były tylko arcydzieła...
PS
Chętnie zobaczyłbym przy okazji listę najlepszych historii w grach. W artykule został wymieniony Planescape Torment i NieR. Macie jeszcze jakieś propozycje? Może coś wartego ogrania przegapiłem.
PPS
Tak czytam powyższe komentarze i po przemyśleniach dochodzę do pozytywnych wniosków. Jeszcze dużo zostało do odkrycia dla twórców gier.
Podpinam się pod prośbą. Możliwe, że już jest w planach taki artykuł, ale fajnie było by poczytać o grach które historią potrafią wgnieść w fotel ;)
Szukanie w google "games with great story" pozwala na znalezienie takich tytułów, ale i tak chciałbym posłuchać opinii profesjonalistów.
Ogólnie fabularnie podobał mi się Warcraft 3, ale może to ze względu na sentyment.
Jeżeli komuś nie przeszkadzają ściany tekstu i małą interaktywność, proponuje Visual Novel'ki.
Poza tymi dwiema?
Zaginięcie Ethana Cartera ma niezłą historię nie tylko jak na gry. Suikoden II, choć to już staroć (w ogóle pośród jRPGów można znaleźć perełki jeżeli chodzi o historię), seria Myst (choć część pierwsza jest z 1993 ostatnia z 2005), Sybiera też chyba nie była zła jeżeli chodzi o pierwsze dwie części nie tylko jak na gry z tego co pamiętam (czyli wyłania nam się drugi gatunek obok jRPG a mianowicie klasyczne przygodówki).
Gier ze świetną fabułą nie brakuje. Prym wiodą tu zwłaszcza RPG-i, bo w nich historia często wychodzi na pierwszy plan. Obok wspomnianego PT polecam przyjrzeć się Baldur’s Gate 2, Torment Tides of Numenera, Neverwinter Nights 2: Maska Zdrajcy, Pillars of Eternity, Deus Ex, Fallout New Vegas, Knights of the Old Republic 2. Są też pozycje z innych gatunków. Wiele osób zachwyca się np. fabułą Grim Fandango, a to klasyczna przygodówka. Dobrze stoi fabularnie też seria Homeworld.
W część z wymienionych przez Was gier grałem i mogę się wypowiedzieć.
Baldur’s Gate 2 - świetne heroic fantasy, ale czy wybitna fabuła? Można się kłócić,
Torment Tides of Numenera - siła tkwi w miniopowieściach, egzekucja głównego wątku niestety nie zachwycała,
FNV - dobry cRPG, ale scenariusz ponownie można do średnich zaliczyć,
Deus EX i KotOR 2 można rozważyć za jedne z lepszych, ale czy najlepsze? Siła pierwszego to wybory i gameplay (na tamte czasy). Siła drugiej gry to relacje, a wada niedopieszczenie epilogu.
Silent Hill 2 w swoim gatunku również, lecz tylko w swoim gatunku. Znowu mamy do czynienia z umniejszaniem. Chwilami historią i dialogami SH ociera się o kino klasy B.
Od siebie jeszcze polecę Legacy of Kain jako całość, gdyż historia zamyka się w 5 częściach, jednakowoż siła fabuły polega na skomplikowaniu, równoległych ścieżkach czasu oraz rewelacyjnych aktorach głosowych.
No pewnie. Po co Geralt ganiał za Ciri, Yenefer, Triss i resztą przyjaciół, którzy mogli być praktycznie wszędzie. Mógł po prostu zadzwonić i umówić się na kręgle.
Jedną uwagę mam co do artykułu. Poza wspomnieniem o Planescapie (i jakże słusznym bo ta gra pod względem historii bije na głowę nie tylko inne gry ale i prawie całą kinematografię) zabrakło mi trochę skupienia się na starszych produkcjach z wybitną fabułą. I nie idzie mi tu wcale o klasyczne RPG, bo te jak choćby Baldury mają historie przyjemne ale na poziomie typowego masowego fantasy, niezłego ale niczego szczególnego.
Mam tutaj na myśli zwłaszcza stare przygodówki, które potrafiły opowiadać naprawdę świetne historie, oraz klasyczne jRPG w których też można natrafić na prawdziwe perełki. Aczkolwiek te ostatnie lepiej ogląda się te historie na youtubie niż w nie gra ze względu na tak ukochany przez Japończyków masakryczny grind.
Gry AAA zawsze będą średniakami jeżeli chodzi o historię, tak jak i główne blockbustery kinowe (w stylu Avengers). Rynek masowy, koniec kropka. I tu z artykułem się zgodzę, że najlepsze historie świata gier jak choćby te z wieśka (choć uważam, że historie z dodatków do wieśka 3 jak i ta z wieśka 2 są lepsze od głównego wątku wieśka 3) są z punktu widzenia literatury co najwyżej ponadprzeciętne choć jeszcze nie dobre, a z punkt widzenia kinematografii dobre (choć w tej też ostatnio zauważyłem duże spłycenie warunkowane sytuacją polityczną w USA obrazujące się zbytnią polaryzacją filmów i bohaterów po którejś ze stron barykady). Ale pamiętajmy też, że 90% kina jak i literatury też jest nieszczególna. wiele masowo zaczytywanych książek poziomem też nie imponuje. Są ludzie co czytają Dukaja, Zajdla czy Asimova a są i tacy co czytają książki z Top empiku Lipińskiej, Rubik Anji itp.
Świetny artykuł, ale wtrące swoje trzy grosze. Idealizujemy to co było 20-30 lat temu w kinematografii i innych nurtach bo zwyczajnie nie pamiętamy słabych dzieł z tamtego okresu.
Świetny artykuł. A najlepszym dowodem na zacofanie gier względem filmów i książek pod względem fabuły są dla mnie szachy. Drewniane postaci, ślamazarny rozwój wydarzeń, wyświechtany temat wojny (do tego z rasistowskim podtekstem) i królobójstwa. Ale prostym ludziom widać to wystarcza.
Ciężko się z Panem nie zgodzić, szachy to w istocie najgorsza moba/strategia na jaką przyszło mi poświęcić czas. Nudna i oklepana już do granic możliwości mapa bez jakichkolwiek urozmaiceń. Brak jakiejkolwiek możliwości rozwoju wojska sprowadza się do schematycznych walk bez polotu. W kwestii poprawności warto wspomnieć o braku poszanowania równouprawnienia oraz upolityczniania każdej rozgrywki z wyraźnym wskazaniem na niższość poszczególnych warstw społecznych. Nic specjalnego moja ocena to 0/10 a chętnie dałbym niżej. Może jakiś solidny update coś wniesie, ale szału bym się nie spodziewał.
Cóż. Autor się myli bo za mało książek przeczytał i filmów obejrzał. Olbrzymia większość książek i filmów ma fabuły na poziomie gier czyli nic porywającego ot typowa historia, którą lubimy przeżywać w nowych wersjach czyli archetyp. Różnice tkwią w tym jak opowiadamy historię. Archetypów jest parę i nic nowego od czasów prehistorycznych nie wymyśliliśmy i nie wymyślimy, wszystko już było opowiedziane. Całe różnice robi otoczka opowieści. Zarzuty są z d.... wziete, bo w grach to gracz tworzy w dużej mierze otoczkę opowieści we własnej głowie.
Moja mama kobieta 60 lat zawsze uważała gry za zło, ponieważ znała je z dawnych czasów jako tępe strzelanki do ośmiogłowych potworów. Dopiero teraz gdy zagrała w wiedzmina trzeciego nieco się przekonała. Ja od zawsze nie widziałem sensu w porównywaniu gier do książek czy filmów. Jako fanowi kina dla wymagających o wiele ciężej znaleźć dobry film niż dobrą grę. Gdy w grze nie przypadnie mi do gustu cutscenka to mam wylane, bo za kilka sekund będę grał i bawił się gameplayem. Film nie oferuje nic więcej poza wpatrywaniem się w ekran. Tam historia to wszystko co dostajemy, więc musi być spójna i ciekawa. Czytając książkę wszystko musimy sobie sami wyobrazić. Każda z tych form spędzania czasu jest inna i śmiało można je przyrównać jeszcze do np: gry w piłkę, paintballa tudzież zbierania grzybów. Co kto lubi i co jakie dla kogo elo.
Od każdej reguły są wyjątki, Przy choćby Red Dead Redemption, każdy western wydaję się być "płaski" jak ściana. Można też odwrócić medal, Takie kinowe hity jak Avengers czy Transformers też mają "głupkowatą" fabułe i ogląda się je w większości przypadków by nacieszyć oko wspaniałą scenografia itd.
Myślę, że autor felietonu wymaga od fabuły gier więcej niż w przypadku filmów i seriali. Te drugie coraz częściej próbują robić z widza idiotę i prezentują okropnie leniwe scenopisarstwo. Do tego dochodzą ekranizacje gier, które nie radzą sobie z przedstawieniem wielowątkowej fabuły niektórych gier i upychają wybitne historie w koślawe ramy współczesnej kinematografii.
Wow, co za niespodzianka, "pokazuj-nie mów" wciąż jest najlepszym sposobem na przedstawienie dobrej narracji w grach czy filmach, co udowodnił chociażby DOOM 2016.
Jednakże zapytam - na co mi świetna fabuła, skoro rozgrywka jest do kitu? Już z dwojga złego wolałbym poświęcić fabułę dla rozgrywki, bo to jest jednak FUNDAMENT czegoś, co określamy GRĄ WIDEO. Albo GRĄ w ogóle.
Dobry temat.
Wystarczy sobie pooglądać Gaming Sins.
Np. Max Payne 3, nawet GTA V.
może warto dodać z jakiej gałęzi popkultury wywodzą się gry komputerowe, bo bliżej im do planszówek niż filmu czy książki,
więc próżno szukać tutaj dobrej fabuły skoro oczekujemy głównie dobrej zabawy