Patrząc na oceny i komentarze na GOLu można wywnioskować, że Polacy są strasznie uprzedzeni co do japońskich gier. Zastanawia mnie dlaczego - czy chodzi o stylistykę, fabułę lub też specyficzny humor? Czy po prostu wielu polskich graczy ciągle żyje w swoim przeświadczeniu, że prawdziwe gry to tylko dwa pierwsze Fallouty i goticzek?
Niczym paywalker powołam się na metakrytyka i faktycznie - różnice między ocenami graczy często są wręcz kolosalne... Gry, które na arenie międzynarodowej są uwielbiane lub też uważane za przełomowe, u nas otrzymują oceny typowych średniaków.
Mogę mówić tylko za siebie. Nie lubię japońskich gier z tego samego powodu co nie lubię mangi i anime. Naprawdę nie wątpię, że pod wieloma względami to mogą być arcydzieła, ale zwyczajnie odrzuca mnie ten styl i charakter. Tylko tyle i aż tyle.
Nie cierpię tych gier, ta cała otoczka, bohaterowie. Nawet nie potrafię grać w Yakuze, Sleeping Dog, a co dopiero te co wymieniłeś wyżej...
Sleeping Dogs nie jest Japońską grą.
Lubię grać dorosłymi postaciami. Jak widzę kolejną grę z nastolatkami (lub postaciami które się zachowują jak nastolatki) ratującymi świat to mi wątroba gnije.
Dobre anime mogę obejrzeć z przyjemnością, japońskich gier to może będzie z kilka które przemogłem.
Totalnie nie moja bajka. Trochę takie cringe, jak co niektóre z nich widzę w akcji. Inny świat. (Nie liczę Dark Souls itd, bo to dość zachodnia japońszczyzna) Chyba tylko Breath of the Wild by mnie ciekawiło. Ale nie zaniżam ocen i nie hejtuję.
Tak jak Dennoss napisał, trolle które wystawiają słabą ocenę bo nie ma na PC, a nawet jak jest na PC to bo nie ma PL języka np.
Japońskie gry są świetne, zupełnie inny (lepszy) design niż u naszych producentów. Czasami to jak inny świat.
Ja również nie cierpię japońszczyzny ale nie przez jakość tych gier tylko przez ich stylistykę (na anime nie mogę wręcz patrzeć), fabułę, nie znoszę ich UI, tych krzykliwych kolorów, dziwnych czcionek, czy wspomnianych bohaterów, którymi często są po prostu dzieci, udające dorosłych.
Z tymże rzecz jasna nie przyszło mi do głowy z tego powodu negatywnie oceniać jakąkolwiek grę.
Jedynymi japońskimi grami, które bardzo lubię to Dark Soulsy ale one jednak mocno się różnią od tego co chyba mamy tutaj na myśli.
Nie wszystkie japońskie gry mają zrytą grafikę, na przykład
1. soulcalibur VI posiada o wiele lepsze animacje od mortal kombat, kreatory postaci itd.
2. Czekam też na sekiro shadows die twice, gra zapowiada się ciekawie
3. Ghost of tsushima tak samo
Znacie inne jakieś przyszłe produkcje japońskie zapowiadające się ciekawie?
edit; aaaa i swordsmen x też nie jest tak słaby jak oceniany, jest to gra battle royale, a na końcu trzeba wykazać się pozycjonowaniem godnym challengerowego adc z lola aby wygrać
Nie mam nic do japońskich gier w zachodniej stylistyce (n. Tekken). Jednak o ile uwielbiam anime (np. ze studia Ghibli) to nie trawię jRPG - ta stylistyka mi zupełnie w tym gatunku ne odpowiada i jak widzę wszelkie jRPG czy zrobione w RPG Makerze to dostaję marskości ciśnienia...Ale nie mam np. nic do gier w grafice mangowej w innych gatunkach np. bijatykach. Tylko jak widzę RPG w stylistyce mangowej to dostaję wymiotów.
Ja tam lubię i cieszy mnie, ze na konsole takowe powstają :)
Tak jak już wyżej zostało wymienione - stylistyka i cała otoczka tych gier jest dla mnie odpychająca. Nie mogę się nawet zmusić do kupienia i ogrania tej niesamowitej Automaty, bo jak wiszę tę główną bohaterkę to mnie skręca. Ale te oceny wystawiają przeważnie trolle i dzieci. Nic nowego.
The last guardian i Mario to też japońskie gry.
Gry Uedy to nie są typowe dla Japonii gierki z lolitkami i nastolatkami. Jego gry są bardziej dojrzalsze i podchodzą bardziej pod zachód. Co do serii Mario, to są świetne i często wymagajace platformówki AAA a ten gatunek na zachodzie jest niechętnie rozwijany.
Tyle że wygląd bohaterów w Automacie ma swoje uzasadnienie w grze. Nie gramy tam ludźmi, tylko androidami, które mają ich jedynie w jakimś stopniu przypominać.
marcing805 - Jak dążysz do tego, że chcesz oceniać japońskie przez pryzmat jakiś śmieciówek typu galgun to tak jakbyś chciał oceniać rynek gier zachodnich przez pryzmat Larrego.
Nie oceniam w żaden sposób japońskich gier. Niektóre z nich trawie mniej drugie bardziej. Napisałem tylko, co mnie odrzuca w większości gier pochodzacych z Japonii.
Nie oceniam w żaden sposób japońskich gier. Niektóre z nich trawie mniej drugie bardziej. Napisałem tylko, co mnie odrzuca w większości gier pochodzacych z Japonii.
Dla mnie nie ma znaczenia pochodzenie gier, tak długo jak będą mi dawały przyjemność z grania. Japońskie gry często potrafią być dojrzalsze od gier zachodnich reklamowanych jako "gra z dojrzałą fabułą", gdzie dojrzałość się ogranicza do dodania w grze gejów. A taka seria Yakuza lubi poruszać tematy tabu (a samych warstw fabularnych jest od groma).
Zależy jakich gier, seria Resident Evil czy Dark Souls ciepło przyjęte i nikt nie narzeka.
Ja nie lubię, bo klimatem są całkowicie oderwane od tego co mamy tutaj w europie.
Ogólnie nie gram w RPGi, ale jeśli coś tylko trąci azją, to mnie odrzuca. Natomiast ja nie oceniam gier z gatunków których nie lubię, bo por prostu nie ma to sensu. Może te gry są bardzo dobre, ale nie dla mnie.
Ludzie narzekają na japońskie gry, a sami nie są świadomi, które gry są japońskie lub nie. Seria Silent Hill, Resident Evil, Super Mario, Legend of Zelda, Metal Gear Solid, Dark Souls, Devil May Cry czy seria Yakuza to świetne serie. Tak samo jak monster hunter, dragon quest, persona/shin megami tensei, final fantasy, nier, valkyria chronicles, shenmue i wiele innych gier. A czemu golowicze hejtują gry japońskie? Bo muszą coś hejtować, inaczej nie potrafią żyć. A czemu? Bo niektórzy mają zbyt dużo czasu i muszą na coś wyładować frustrację.
Wyjeżdżanie z "hejtem" zaczyna się, kiedy kończą się argumenty. Te gry są zupełnie inne, inne stylistycznie, mechanicznie i kulturowo. Dlatego większości z nas się one nie podobają.
Ja nawet nie tylko do tego się odwołałem. Wejdź sobie w dowolny news o jakieś grze AAA. Takich komentarzy nawet nie chce się czytać... Hejt hejtem pogania.
Nie wiem, "dziwne" są te ich gry. Jakieś randomowe zbliżenia na cycki czy tyłek wywalony na cały ekran - straszny cringe.
Nawet Metal Gear Solid jest dla mnie zagadką, niby śmiertelnie poważny w niektórych scenach a w innych Quiet wypinająca dupsko do totalnie niewzruszonego i sztywnego Big Bossa.
U nas malo interesuje sie tematem tak samo jak w pl hejtuje sie sieciowki typu fortnite tak w USA jest to narmalna gra w ktora graja nawet 20+
czy chodzi o stylistykę, fabułę lub też specyficzny humor?
To są mniej więcej powody, z powodu których ten typ gier w ogóle mnie nie interesuje.
klimaty japonskie w grach jakie kojarze to onimusha, Devil May Cry, soul calibur..
lubie te serie
Przynajmniej dobre ze kinczyki nie wydaja u nas gier.
Chińskie gry lepsze niż japońskie są.
Zależy co rozumieć przez japońskie gry? Czy chodziło ci o stylistykę czy ogólnie gry z Japonii? Bo stawiałbym bardziej na to pierwsze. Sam osobiście mam mocny wstręt do tej ich stylistyki - każda dziewczyna wyglądająca jak 14 latka (do tego kuso ubrana, to już w sumie pod pedofilię zachacza), ogromne oczy, miecz 3x taki jak postać która go dzierży, strasznie dziwna "kreska" (nie wiem jak to inaczej ująć). Inna sprawa, że denerwuje mnie strasznie ta piskliwość jak cokolwiek wypowiadają.
Bo tak to nie widzę problemu z ich grami lub inymi dziełami o ile trzymają się z dala od tego co wymieniłem. Ba, nawet jedna z najlepszych trylogii książkowych jakie w życiu czytałem (Wojny Lotosowe, gorąco polecam) działy się właśnie w kraju na kształt steampunkowo-średniowiecznej Japonii.
A ja wiem czy ja aż tak bardzo nie lubie gier z Japonii.Są mi obojętne.A poza Falloutami i Gothicami znam jeszcze duuużo duuużo prawdziwych gier które nie są z Japonii
A jeśli chodzi o Japończyków to nie rozumiem czemu Siara się nie wypowiedział ale pornole maja wporzo.
Dlaczego nie lubisz Polaków? Założę się że podobne oceny można znaleźć na innych zagranicznych stronach i nasi rodacy nie są jakimś ewenementem w tej kwestii.
Co do japońskich gier - trochę ich ograłem ale jak wspomniał DanuleX - idiotycznie zachowujące się młode postacie = nie tykam.
Jeanne D'Arc była kolorowa i bajkowa ale postacie miała takie, ze dało się stawić grę (która była świetna). To taki pierwszy przykład ode mnie.
Fabuła zazwyczaj nie jest problemem, w większości to niezły pretekst. Gorzej gdy zmusza do grindu...
Tak jak lubię niezmiernie japońską tradycyjną kulturę, tak stylistyka japońskich gier odstręcza mnie całkowicie. Nie przemawia do mnie pstrokacizna, gigantomania, wszędobylskie nastolatki i piskliwe głosy. Nie moja bajka. Ale nie przypuszczałem, że można stworzyć ogólną tezę, że Polacy nie lubią gier z Kraju Wschodzącego Słońca...
Nie bardzo wiem o jakie japońskie gry chodzi, jeśli chodzi o takie robione na wzór anime tylko w 3D to też do mnie nie trafia jako fana anime.
Chyba że o coś innego chodzi.
Były tylko dwie gry japońskie póki co, które mnie odrzuciły, a wiązałem z nimi mega wielkie nadzieje (obie od jednego producenta): The Last Guardian i remake Shadow of the Colossuss.
Nigdy nie ogarnę tych trolli, co nie grały w daną grę, a wystawiaja ocene
Jak kogos nie kreca japonskie gry, to niech w nie, nie gra i tyle
Tutaj przykład podobnego cebulactwa -->
Ja tam japonskie gry lubię, szczegolnie serię Resident Evil, Shadow of The Collosus, Nier Automate, Devil May Cry, MGS IV (5 mi się nie podobała, a tylko w te dwie czesci gralem)
Nie przepadam jedynie za Bayonetta, ale moze powiniem zrobic drugie podejscie
Zagrajcie w Metal Gear Solid to zmienicie zdanie. Japońskie gry są fantastyczne.
Nie chcę wychodzić na jakiegoś chorego japoniofila (których nie trawię), ale jak tak patrzę to jakoś dziwnie przyjęło się u nas, że wszystkie dżapańskie gry muszą być stylizowane na lolitkowe anime z ładnymi buźkami. Metal Gear? Yakuza 0? Nier? Bayonetta? W przeciwieństwie do wielu stricte-zachodnich producentów i wydawców, Japończycy w swoich grach często potrafią bawić się konwencją, wprowadzać bardzo ciekawe mechaniki i opowiadać świetne historie. W pewnym momencie gry RPG utrzymane w typowo sztampowym klimacie dark-fantasy zaczęły mnie nudzić i dopiero jRPGi pozwoliły mi znowu cieszyć się tym typem rozgrywki. Myślę, że warto przegryźć się przez tę wierzchnią warstwę stylistyki animu i jeszcze raz dać szansę co poniektórym grom...
Uwielbiam japońskie gry:Front Mission,Xenogears/Xenosaga,Ring of Red,Metal Gear,to tylko przykłady na inne spojrzenie na gry:)
Inna kultura inna mentalność i wiele wymysłów japońskich do nas nie przemawia. Zachodnie produkcje preferujemy. Ale jakieś wyjątki są i z Japonii które się i u nas sprawdzą.
Jak poprzednicy, nie moja bajka. Odpycha mnie stylistyka, a dodatkowo te, w które grałem, miały bardzo długie i nudne cut-scenki, których nie dało się pomijać. Na przykład MGS V musiałem sobie odpuścić po intrze.
Pomijając przesadzone opinie o japońskiej stylistyce jestem PC-towcem .Próbowałem grać w pecetową konwersję Resident Evila 4 i nie dałem rady .Był do tego jakis mod który umożliwiał używanie myszki ale za Chiny nie umiałem go zainstalować i uruchomić.
Wersja HD RE4 dostępna na Steamie jest w pełni grywalna na myszy i klawie.
Też miałem stare wydanie ale nawet z modem na myszę grało się równie przyjemnie co w niezałatanego Dark Soulsa na myszy i klawie...
Nie hejtuję japońskich gier, bo ogólnie nie mam takiego zwyczaju, ale jak większość tutaj, mam problem ze stylistyką. Mniej chodzi o design postaci, bo jeśli chodzi o różne potwory, to japsi robią je obłędnie odjechane, więc na plus. Natomiast większość grzechów jest wspólna:
1. Ogólna krzykliwość designu. Kolorystyka, stroje i głosy postaci, muzyka ... Do tego wszelkie menusy...OMG... pstrokate ramki, cienkie fonty i każde zatwierdzenie to najczęściej jakiś dzwonek. Ekrany statsów w RPG są zwyczajnie brzydkie. Nie wiem skąd ta miłość do barokowego przepychu. Bleh.
2. Przegadanie. Ludzi, którzy twierdzą, że cutscenki i rozmowy w codecu w MGS są dobre uważam za psychopatów. Wiecie ile trwa wstęp do Okami? Jak tak można. Gdzie rozum i godność człowieka? Mam dzwie godziny na granie, z czego 3/4 to oglądanie filmików? Hell No.
3. Zarzut ponownie związany z brakiem czasu. Poziom trudności i trudno zrozumiała niechęć do checkpointów. Ok. W ostatnich latach trochę się uspokoili, bo chyba skumali, że większość świata nie ma ninja w drzewie genealogicznym. Ja bym nawet lubił Monster Huntera na psp. Ale nie wtedy, kiedy całą misję po jednej pomyłce przechodzę od nowa.
4. Kobiety. Temat rzeka. W japońskich grach kobiety projektują pedofile albo miłośnicy BDSM. Z jednej strony są te dziewczynki z piskliwymi głosikami, których nienawidzę. Z drugiej - dziewczęta które zawsze skromnie przytakują i chichoczą. A z trzeciej - dominy z wielkimi cycami, długimi nogami, zaciętym wyrwzem twarzy i kijem w tyłku. No do diabła. Ja się nie dziwię, że Azjaci lecą na Europejki, jeśli ich kobiety naprawdę tak się zachowują.
Jest parę tytułów, które przypadły mi do gustu, ale ogólnie mnie męczą.
jeśli chodzi o różne potwory, to japsi robią je obłędnie odjechane
Pamiętam jak by to było dzisiaj, gdy jeden z bohaterów mojego dzieciństwa sir Haszak w recenzji FF VII dla gamblera napisał, że oprócz randomowych walk najbardziej od gry odpycha go walka z domkami na łapach i żelkami.
O! Ten obrazek idealnie oddaje czemu nie lubię ich designu, stylistyki, "art styl'u" czy jak to tam jeszcze nazwać
Przepraszam, mogę zgodzić, że ktoś może nie lubić designów czy czego tam jeszcze. Ale muzyka?! Japońskie gry przeważnie mają przepiękne, epickie soundtracki! Parę przykładów:
FFXV, Episode Ignis: https://www.youtube.com/watch?v=XVsy7SzEtuQ&list=PLc_RJ2laVnkCmKubSGdJRkhTrC5gvv008&index=13
KH3 https://www.youtube.com/watch?v=d7NmKo7c8uw
FFVII Cris Core https://www.youtube.com/watch?v=MOJ91H4mraU
FFXV: https://www.youtube.com/watch?v=UGq5KNZxz7A
Persona 3: https://www.youtube.com/watch?v=zHdOXCoja-c
Lost Odysey: https://www.youtube.com/watch?v=6zfNTThhwag
Można by tak długo.
Zależy. Wszystko w swoim umiarze.
Wychowałem się na Dragon Ballu czyli jestem oswojony z taką stylistyką ale w granicach.
Soulcalibur i Tekken to serie które uwielbiam.
Ale jak w Nowym tekkenie daja takie coś jak dodalem obrazek, to krew zalewa i to był moj ostatni Tekken który kupiłem, pierwsze i ostatnie ostrzeżenie.
Tekken byl zawsze specyficzny Ale dodali postaci jakby dla 15 letnich Japończyków
Nie trawie jrpg dużo łatwiej i lepiej mi się gra w takiego dragon age niż jakieś final fantasy. Szuranie 3 metrowym mieczem po podłodze a potem robienie z nim potrójnego salta z 3 atakami w środku wybija mnie z immersji. Najbardziej japońską(może chińską nwm) grą w jaką grałem była yakuza która była dość spoko tylko potem ogniste pięści wpierdzielu zaczęły nudzić. Najlepszą japońską grą w jaką grałem jest dark souls
w wiele japońców nie grałem, ale do dziś swoistym wyznacznikiem "japońskiej szkoły" są dla mnie dema Sega Rally z 2007 i Lost Planet (chyba z tego samego roku).
oczywiście to opinia dyletanta, ale było w tych grach coś (dla mnie) unikatowego - przede wszystkim świetne mechaniki rozgrywki, które przekładały się bezpośrednio na grywalność.
swego czasu nawet Eternal Sonata mnie zachwyciła.
Czytam te posty i w sumie sam zastanawiam, stylistyka jest problemem? Kolorystyka? W ostatnich latach w czasie ekspansji japońskich gier na PC zaliczyłem całą masę gier i nigdy nie pojawił mi się w mojej głowie zarzut, że menu jest za kolorowe albo że głosy postaci są słabe (no jak już to zarzut że angielskie głosy są słabe bo po kosztach robione, japońskie zawsze są świetnie dobrane i zagrane). Muzyka też wam nie pasuje? Akurat wydaje mi się, że przeważnie jRPGi mają bardzo dobre ścieżki dźwiękowe. Za dużo dialogów? Oczywiście zdarzają się gry typu stare MGSy czy np. Yakuza 0 gdzie mamy cut-scenkę trwającą ze 20 minut ale w zdecydowanej większości jRPGi właśnie nie są przegadane, powiedziałbym że dialogów jest w nich stosunkowo mało, nie ma z reguły opcji dialogowych, w porównaniu do zachodnich gier, japońskie gry właśnie są grami nie bazującymi na rozbudowanych dialogach. Że kobiety źle zrobione. No nie wiem. W losowym jRPGu możemy mieć w drużynie krzykliwą małą loli, nastolatkę tsundere, poważną prawie dorosłą arystokratkę i panią dorosłą, np nauczycielkę lubiącą dobrze wypić. Każda inaczej się zachowująca i inaczej reagująca na wydarzenia. Każdy może znaleźć coś dla siebie lel. Jak już pisałem wyżej, jak dla mnie japońskie gry mają zupełnie inny ale właśnie lepszy design niż nasze gry. Soulsy no to wiadomo, nie ma lepszej podobnej gry. Zachodni wydawcy nigdy nie odtworzą w pełni tego konceptu i tego systemu walki. MGS V pomimo swoich wad, gameplayowo jest jak dla mnie zdecydowanie najlepszą skradanką a na dodatek wolność jaką oferuje w zakresie podejścia do wykonania misji jest czymś czego w grach Ubi czy Rockstara nie uświadczymy. Już nie mówię o Yakuzie która jest przykładem i dowodem na to, ze nie wielkość świata się liczy tylko to co w tym świecie jest dostępne. Ta gra ma więcej minigierek niż wszystkie GTA razem wzięte. I jest po prostu grą dłuższą niż takie GTA V mimo tego, że świat w tej grze jest malutki. Nier, który pod względem mechaniki rozgrywki nie jest niczym szczególnym ale fabularnie to jest po prostu mistrzostwo świata. Żadna zachodnia gra nawet się nie zbliżyła. Japońskie gry mają w sobie to coś, czego nasi producenci nie są w stanie w swoich grach umieścić. I wydaje mi się, że to jest warte odnalezienia i przeżycia a nie patrzenie na kolor menu (lol?) i czy kobieta źle według nas wygląda.
MGS V ma wady? Grałem trochę, słuchałem i czytałem wrażenia innych i widzę grę właściwie doskonałą.
MGS V ma wady?
Ma, jedną z nich jest powtarzalność misji, w drugiej połowie gry większość z misji to te same co z pierwszej połowy tylko utrudnione.
Lubię japońskie gry, (ba uważam, że niemal zawsze są o wiele lepsze od tych wymiocin zachodnich) ale póki mają one choć trochę zachodnią stylistykę jak np: MGSy, Soulsy, Silent Hille, Residenty, Monster Hunter też ujdzie, Shadow of the Colossus, Dragon's Dogma itd.
ale w takiego Nier, Personę, Fire Emblem, Final Fantasy i inne podobne nie jestem w stanie grać, zbyt porąbana stylistyka, jakby robiona na dragach czy coś, zwyczajnie nienawidzę tego i mimo, że wiem że to dobre gry to w nie nie zagram ze względu na styl
Finale też nie trawię ale spin offy o podtytule Tactics wspominam dobrze, nawet ten kolorowy na NDSa - Grimoire of the Rift.
Podobnie Tactics Ogre - Lets Us Cling Together na PSP był sporym zaskoczeniem, świetna gra.
O ile jeszcze z pierwszym Nierem się zgodzę, bo tam latające szkielety i inne tego typu są na początku dziennym, a przejście gry w którym rozumiemy co mówią przeciwnicy, to już w ogóle odlot... to co takiego porąbanego jest w serii FF, Fire Emblemsach, czy Automacie?
W FFach w zależności od części mamy albo jakieś fantasy z technologią, albo na odwrót, gry bardziej bazujące na sci fi z magią, serii FE za bardzo nie znam, grałem w Echoes przez jakiś czas i z tego co widziałem to zwykłe fantasy, a Automata to typowe sci fi i to naprawdę dobre.
to co takiego porąbanego jest w [...]Automacie?
to pytanie retoryczne?
Sam wygląd głównej postaci, jestem w 100% pewien że jakby zachodni twórca taką zrobił to by go zjedli, przeżuli, zjechali i obszczekali a do tego zlustrowali jego prywatność i zrobili mu gnój na tyle że nie mógłby pracować w branży.
Gameplay też jakiś inny, urozmaicony. Coś takiego na 100% byłoby storpedowane przez wydawcę. Minigry z innych gatunków będące wymogami do przejścia dalej. Fabuła też jakaś taka nie dla filozofów forumowych z zachodu.
Design postaci to jedno ale czy jest tu zbieractwo i crafting albo paski postępu do wypełnienia?
No i jest to gra akcji TPP z nastawieniem na walkę wręcz, coś co na zachodzie jest bardzo rzadkie, to nie czasy gdy mieliśmy Rune albo Drakana...
No ale co jest porąbanego w wyglądzie bohaterów? Mało mamy w zachodnich grach przeseksualizowanych postaci? To że tym razem zagramy kobietą w ubraniu pokojówki jest czymś bardziej dziwnym, niż umięśniony facet z gołą klatą i dwoma kosiorami z GoW, czy facet przebranym za wielkiego nietoperza?
Gameplayowo to przecież zwyczajny slasher z ewentualną minigierką w hackowanie, którą z wyjątkiem kilku sekwencji można kompletnie pominąć i tymi sekwencjami w statkach. W zasadzie jedynie zmiany perspektywy są czymś nadużywanym, no ale bez przesady, żeby tu coś nazwać porąbanym.
Fabularnie to właśnie gra skierowana mocno na zachód, główne inspiracje to zachodnie rozważania filozoficzne, wplecione w świat bez ludzi, połączone z osobistą historią głównych bohaterów wciągniętych w zasadzie w bezsensowny konflikt, który ma nadać im jakiś cel. Nic coby można było nazwać japońszczyzną i coby nie występowało w zachodniej popkulturze.
No właśnie, GoW to też gra TPP z nastawieniem na walkę wręcz, też biega za tobą NPC który pomaga w walce, poziomy też potrafią zmieniać perspektywę, a mimo tego ludziom to nie przeszkadza, więc wątpię by tu leżał problem
To jak wyglądają tam przeciwnicy mnie zwyczajnie odpycha, nienawidzę japońskiej stylistyki i nic z tym nie zrobię. Jakieś roboty o dziwnych kształtach, albo ogromni bossowie jakieś golemy z metalu strzelające czerwonymi kulkami na około.
Bohaterka za to prima sort, gdyby takie bywały w zachodnich gierkach nie miałbym nic przeciwko :>
To ja napiszę tylko że jeśli tylko o przeciwników chodzi, to warto zacisnąć zęby przynajmniej w Automacie i w nią zagrać, tak samo miałem swego czasu z Mass Effectem, gdzie również zbytnio nie lubiłem klimatów scifi, a po zagraniu byłem w niebo wzięty.
Ogólnie groteskowość przeciwników w Automacie mam wrażenie że ma na celu to samo co możliwość wysadzenia sukienki 2b i biegania z tyłkiem na wierzchu (no mniej więcej, tu raczej było coś na zasadzie, odpaliłeś grę dla tyłka a skończysz z tygodniową depresją), czyli pokazanie kontrastu między tym co widzimy, a tym czym to się ostatecznie okazuje (maszyny wyglądają pociesznie, a mimo tego potrafią być niezwykle zabójcze). W zasadzie cała gra bawi się konwencją w ten sposób, historia zaczyna się olbrzymią rozpierduchą, podczas ataku na bazę wroga, dowiadujemy się że jesteśmy w środku wielkiej wojny, po czym mamy okazję wreszcie wyjść na mapę świata, z myślą, że będzie się działo i następuje wielkie WTF, a gra wręcz pokazuje nam że to co z wierzchu wcale nie musi być prawdą.
Ogólnie ciężko pisać tutaj bezspoilerowo, ale nie chcę psuć zabawy komuś kto miałby kiedyś sięgnąć po tą grę.
Dlatego ze maja pedofilskie przeslania (postacie stylizowane na male killkuletnie dziewczynki ktore sa skapo ubrane), stylistyka, walka w ktorej niewiadomo o co chodzi a i tak wystarczy klikac byle jakie klawisze aby wygrac pojedynek, no i ten cholerny anime z tymi wielgachnymi oczami!
Dlatego ich nie lubimy i nie polubimy!!!
Jeśli pomijasz tutoriale jak jakiś bezmózg, to się nie dziw że nie wiesz o co chodzi.
Ja tam lubię grać w japońskie gry, zarówno te stylizowane na zachodnie, jak i te typowo japońskie. Za dzieciaka oglądało się różne Naruciaki, Yu Gi Oh, Króla Szamanów, itd. Później już inne tytuły jak Monster, Death Note, czy Fullmetal Alchemist Brotherhood, więc jestem przyzwyczajony do tej stylistyki i powiem szczerze, że bardzo ją lubię.
Ogólnie uważam, że Japończycy w swoich grach tworzą najlepszy voice acting, który jest klimatyczny, jest świetnie odegrany i przede wszystkim cholernie dobrze dobrany. Do tego tworzą naprawdę porządne historie, lepsze od tych Game of The Year, naprawdę znam niewiele przykładów japońskich gier, aby fabuła była tam słaba. Jedynie to czasami gameplayowo kuleją, ale właśnie nadrabiają fabułą, klimatem, muzyką, postaciami.
Gdyby nie Japonia to nigdy byśmy nie dostali takich świetnych serii jak Corpse Party, Danganronpa, Persona, Resident Evil, Silent Hill, NieR, Ni no Kuni, czy Tekken. Ja się przy każdej z tych serii bawiłem świetnie, z wyjątkiem Persony, bo jej jeszcze nie miałem przyjemności ograć. Zawsze powtarzam, że warto dać szansę danemu tytułowi i jakoś się przemóc, bo może nas pozytywnie zaskoczyć, jeśli nie, to cóż, nie ma co się męczyć.
Co do ocen, to fakt, jest tu sporo kretynów/trolli, którzy zaniżają oceny, bo jest na danej platformie, a na innej już nie, czy nie ma polskiego języka, a nawet żeby zrobić komuś na złość. Ludzi nie zmienisz niestety.
W Monster Huntery grałem na PSP, podobały mi się koncepty postępu przez zmianę ekwipunku, nie to co dzisiejsze RPGi skażone skalowaniem poziomów i bezużytecznymi artefaktami które wywalasz na następnym poziomie (największa wada rewelacyjnego Divinity OS2).
O ile crafting nie znoszę tak tutaj mi się podobał, crafting który wymagał kawałków upolowanych potworów? W to mi graj.
Musiałem się tylko przyzwyczaić do grindowej natury gry (nie gram w gry AAA co pomaga) czy konstrukcji misji gdzie nawalisz w misji trwającej 50minut i musisz od nowa.
Graficznie były miłe dla oka, nie licząc ogromnych mieczy, ten stereotyp (?) jeszcze trawię ale inne już mniej...
Bo w Polsce ich nie ma za dużo wydanych. Po za tym mów za siebie.
Chociaż napisy byłby to bym grał. Człowiek trochę angielskiego zna ale nie wszystko załapie i to mnie zniechęca.
Kiedyś spotkałem się z opinią nt. dlaczego gry RPG dzielią się na: wRGP (zachodnie) i jRPG? - bo RPG produkowane na zachodzie są dla odbiorcy męskiego a jRPG są dla wszystkich. I coś w tym jest. Oczywiście jest to nadal generalizacja i duże uproszczenie ale spokojnie można pociągnąć wątek głębiej, na zasadzie nawet anty-"poprawności politycznej". Jest duża różnica w kulturze, więc do japońskich gier potrzeba więcej elastyczności i tolerancji kulturowej by pod pokrywką zobaczyć coś więcej niż skąpo ubrane nastolatki z wielkimi, sarnimi oczami. Ale wiadomo, jak coś jest inne to z założenia nie może być dobre. A jak jeszcze jest dla dziewuch! To już w ogóle... przecież granie to męska domena!
A ja lubię to ich inne spojrzenie na świat gry, i japończyków i kobiet. Z wielką przyjemnością oglądałem na yt perypetie MasaeAnela gdy grała w Tales of Vesperia https://www.youtube.com/channel/UCjt_KgZ6rREkub3YW73KVoA
Z tego tematu @adam11$13 dałoby się zrobić niezłą magisterkę z pogranicza socjologii i japonistyki. :D
Japońskich gier znam mało więc odniosę się do całej popkultury czyli mangi. Anime znam tylko mainstreamowe - Dragon Ball, Ghibbili, Akira czy Gosth in the Shell, Velvet Blue czy inne tskie. Siada mi i to mocno. Stylistyka czy przepaść kulturowa nie jest tutaj żadnym problem.
Natomiast siegalem po kilka innych tytułów, polecanych przez znajomych którzy w temacie siedzą od lat i na wstępie mógłbym wymienić kilka rzeczy, które mnie odrzuca - naiwność, przesadnosc, infantylnosc i ckliwosc. Ten wymuszony romantyzm - jak powolne panoramy lecą po nieruchomej twarzy bohatera, który zaopatrzony w mrok wypowiada jakieś dhrdymaly. No kur** nie bardzo :D do tego dochodzi cała masa innych elementów typowych dla tej kowencji. Ja się po prostu czuje zazenowany oglądając takie coś. Z tego też względu nie sięgam po gry z gatunku.