W co gracie w weekend? #282: Cztery lata z Hatsune Miku Future Tone oraz galaktyczne szaleństwo w Mass Effect 2
Wczoraj skończyłem Okami. Pod koniec zaczęło mi się już nieco dłużyć, ale samo zakończenie to miód. Strasznie mnie chwyciło za serducho i mimo, że sama gra nie jest wybitna (mimo, że i tak cholernie dobra) to właśnie ta końcówka sprawi, że jeszcze przez wiele lat będę pamiętać o tym tytule. No i ta muzyka! To była naprawdę epicka przygoda... https://www.youtube.com/watch?v=ya3yxTbkh5s
Dzisiaj pewnie zacznę Life is Strange:Before The Storm. Nasłuchałem się, że ten prequel strasznie odbiega od pierwszej części, ale jako, że przygody Max i Chloe niesamowicie mnie wciągnęły to i tak muszę dać mu szansę.
@adam
Ech, Okami, gra, z której muzyki mogę słuchać godzinami.
P.S. Szkoda, że Cię nie było jak rozmawialiśmy ze znajomym o tym, kto jest hetero, kto bi a kto lesbijką w LiS. To był dopiero temat do dyskusji.
Mimo że w Fallout New Vegas grałem tyle że mam wszystkie osiągnięcia to chciałem sobie przypomnieć DLCki, poza Honest Heart które grałem przy każdym podejściu.
Moja ocena:
-Lonesome Road? Nie zmieniła się choć gadka z Ulyssesem dla mnie za bardzo rozwleczona i lepiej można było napisać scenariusz czy przedstawić motywy.
-Old World Blues? Zapuszkowane kujony robią z nas chłopca na posyłki i przeprowadzają powtarzalne testy, pierwsza duża rozmowa trwała chyba z 15 minut (sic) choć styl w jakim gadają mi się podobał.
-Dead Money? Grało mi się lepiej niż za pierwszym razem, wtedy się gubiłem, martwiłem pikającym kołnierzem i trującymi chmurami. Nie pomagała także słaba widoczność, ciemność i durne mobki ciskające włócznie i zapalone butle z gazem z daleka.
Żadnych modów, jednak dla Dead Money musiałem ściągać łatkę 4GB bo gra wysypywała się przy przejściu z lokacji.
Poza tym testuję PCem, taki emulator jakby do starych Windowsów. Po tym jak dowiedziałem się, że można tam emulować kartę VooDoo (i 3dfx) sprawdzam parę gier które na VirtualBox chodziły słabo a nie chodzą na nowych systemach, głównie Gorky Zero - Fabryka Niewolników.
YS VIII, 20h. No niby nie ma dramatu ale nie ma też szału. System walki strasznie słaby, setting jest jak dla mnie kompletnie nie interesujący, no bo co można interesującego znaleźć na bezludnej wyspie oprócz lasów, plaż, palm, gór i ewentualnie jakiś ruin? Nie wiem, wydaje mi się że takie miejsce akcji do gry słabo pasuje. Fabuła nie porywa bo jak ma porwać. Bardzo mało nagranych dialogów. No spodziewałem się czegoś lepszego.
Sunset Overdrive, 31h. Jaka ta gra jest dobra. Szkoda tylko, ze taka krótka. Podstawka już skończona zostały tylko DLC. Strasznie fajny klimat, polska lokalizacja o dziwo jest świetna, dialogi są bardzo dobrze napisane, parę razy zdarzyło mi się autentycznie zaśmiać.
DmC, 4h. No wychodzi ten DMC5 więc z braku laku, na fali Capcomu postanowiłem sobie przejść raz jeszcze ten nieszczęsny reboot. Spoko jest ta gra, system walki jest gdzieś tam solidny ale jak dla mnie trochę za wolny. Nie wiem, może mnie Bayonetta rozpieściła pod tym względem. Dante jest meh, fabuła jest meh no ale coś tam można trochę posiekać.
Godzinkę temu zakończyłem Unforgiving - A Northern Hymn - szwedzki survival horror. Choć gra jest krótka, to przez ten czas trzyma równy, dobry poziom. Twórcy mocno inspirowali się tamtejszymi legendami, bowiem w grze musimy unikać wszelkiego rodzaju mitycznych potworów. Świetny szwedzki voice acting.
Od kilku dni poświęcam też kilka minuta na wyścig lub kilka w grze Coffin Dodgers, gdzie ścigamy się wózkami elektrycznymi, których dosiadają przede wszystkim staruszkowie. Dobra zabawa jest przede wszystkim gdy ścigamy się kimś na przedzielonym ekranie lub w sieci.
A w ten weekend na pewno jeszcze pogram w kryminalny walking simulator jakim jest ShadowSide.
Chciałeś @Skłer coś usłyszeć o SAO Hollowe Realization PS4...
Godziny mi lecą z tą grą bo nadal zamiast "pchać" do przodu misję główną, bawię się w podnoszenie poziomu zażyłości z dziewczynami z grupy Kirito.
- Asuna - dziewczyna Kirito w realnym świecie, choć trudno to brać pod uwagę flirtując z pozostałymi.
- Premiere - w sumie wokół niej kręci się ten epizod, poznajemy ją jako NPC z minimalnym poziomem i zerowymi statystykami. Ale, dzięki naszej drużynie, ulega to zmianie.
- Lisbeth - specjalistka od ulepszania naszego wyposażenia a przy okazji dama o ciętym języku pakująca swoje koleżanki w dwuznaczne sytuacje - szkoda, że jest ich tak mało. Bliska przyjaciółka Silici.
- Silica - chyba najmłodsza w grupie, zawsze w towarzystwie małego smoka, Piny. Przydatna gdy trza przywrócić nam punkty życia w trakcie cięższych pojedynków.
- Leafa - kuzynka Kirito, trenuje Kendo - flirtowanie z nią trąci kazirodztwem! Ale czego sie nie zrobi dla słodkich uśmiechów dziewczyn.
- Sinon - poważna i zrównoważona; lubią gdy jest ze mną w grupie.
- Yuuki - bliska przyjaciółka Asuny z niewyczerpanymi pokładami optymizmu.
- Strea - specjalistka od przytulania jak terapii na wszystko; co prawda jest jedną z AI ale ciężko to brać pod uwagę przyglądając się jej figurze. Uśmiałem się równo z jej romantycznych podchodów do Kirito. Nie da się ukryć, że dziewczyny pewne kwestie widzą kompletnie inaczej!
- Yui - starsza siostra Strei i virtualna "córka" Asuny i Kirito. Zna się na interfejsie gry. Romansowanie z nią chyba nie może być zdrowe! W fakt, że jest "starszą" siostrą Strei, wierzymy im na słowo. Też jest AI.
- Argo - źródło informacji o misjach ze wspaniałym, chropowatym głosem i kocimi wąsikami, ukrywająca się pod kapturem. Lubię jej bezpośredniość w trakcie randek! Szkoda tylko, że tych dialogów jest jednak mało i zbyt często się powtarzają.
- Kizmel - znajoma grupy Kirito z poprzednich odsłon, może stać się członkiem naszej grupki bojowej po ukończeniu misji pobocznej z jej udziałem. Jak przypada na elfkę - urodziwa z dodatkiem bojowości.
Są jeszcze Klein i Agil ale z nimi zażyłość ograniczę do virtualnego uścisku dłoni. Jestem zadeklarowanym hetero! (nie trawię poprawności politycznej). ;)
Nie zarzuciłbym grze przesadzonego eksponowania "kobiecych atrybutów", ważne, że jest miła dla oka. Choć jako poradnika do randek bym jej nie polecał! :D Ale... jak już uda nam się zbliżyć do naszych dziewczyn, da się nawet zobaczyć majteczki! - to ostatnie oczywiście proszę potraktować z przymrużeniem oka!
Miłego weekendu "wcgww"!
Niezły żigolak z tego Kirito. Może chce mieć 17 dziewczyn jak pewien Chińczyk, który dobrze ukrywał ten fakt, póki nie trafił na szpitalne łóżko i wszystkie przyszły go odwiedzić?
Niedawno pojawiła się beta modyfikacji Quake 1.5 która podobnie jak Brutal Doom ma za zadanie zmodernizować kontrolę postaci, wprowadza masę bajerów, opcji a także metod upuszczenia krwi wrogo. Tyle że w Quake 1.5 nie ma fontanny ketchupu, jedynie krojenie wrogów na kawałki (ale nie randomowe giby jak w oryginale).
Krótki test i szczerze - bardziej mi się to podoba niż ultraprzereklamowany Brutal Doom.
Prócz tego polecę Arcane Dimenshion - rewelacyjny map pack, nawet jak nie grasz regularnie w Quake'a to warto spróbować. Ja tak zrobiłem i nie żałuję, pasję w projekcie czuć na każdym kroku.
Testuję też STALKER Anomaly wersję beta pod numerem 1.5 i ilość zmian jest ogromna, jednocześnie zmiany te nie przytłaczają, nie ma też poczucia zagubienia w gameplay'u.
Granie w "Hobo Simulator" nigdy nie było tak prawdziwe :]
Jestem takim człowiekiem który omija wszelkie alfy i bety (dlatego nie kupuję gier AAA na premierę) ale zdarzają mi się wyjątki w przypadku bardziej intrygujących projektów.
Tutaj nie jest inaczej.
Zwykły S.T.A.L.K.E.R. jest na Steamie? Zawsze chciałem sprawdzić ten tytuł. Jak wygląda w nim sprawa z dodatkami? Był chyba jakiś Zew Prypeci.
Tak zwykły jest na Steamie. Jest Cień Czarnobyla, prequel Czyste Niebo oraz Zew Prypeci. Rzekomo są one „samodzielnymi dodatkami" czy coś takiego ale nie zwracałem na to uwagi.
Jak chcesz zacząć przygodę z nimi to unikaj modów Complete, psują rozgrywkę a ludzie głównie polecają je dla lepszych tekstur.
Do Cienia Czarnobyla zainstaluje Zone Restoration Project
Do Czystego Nieba Sky Reclamation Project.
Do Zewu Prypeci nic.
I do tych gier dla lepszego wyglądu możesz przejrzeć tę stronę, może jakaś paczka tekstur ci się spodoba.
http://absolute.crommcruac.com
Assassin's Creed III - na razie tyle. Nie rozumiem narzekań na tę grę, jestem w 9 sekwencji i do tej pory ani razu nie ziewnąłem z nudów;P
Całą trylogię Mass Effect przeszedłem na "szaleńcu" - było to chyba moje trzecie przejście trylogii i nie tylko ostatnie przejście jakiego dokonałem, ale też najlepsze doświadczenie. Gra zdecydowanie nie jest na raz i bawiłem się przednio. Najtrudniejszy poziom w tej grze (szczególnie w dwójce i w trójce) dodaje rumieńców i sprawia, że aktywna pauza, dobór sprzętu i timing w atakowaniu zdolnościami swoimi jak i towarzyszy stają się nieodzowne i wymagane, aby przetrwać wszelkie batalie. Fantastycznie się wtedy gra - wówczas też utwierdziłem się w przekonaniu, że Mass Effect to chyba jedyna seria, którą darzę tak wielką sympatią.
Dzisiaj ukończyłem King's Bounty: Nowe Światy... Na całe szczęście była to dosyć krótka przygoda, bo inaczej bym ją rzucił i nigdy do niej nie wracał. Niby jest to tylko dodatek do King's Bounty: Wojownicza Księżniczka (dodatek do dodatku... super), który sprzedawany jest osobno w dwóch wersjach. Jedna z nich nie zawiera Wojowniczek Księżniczki, a druga już tak. Ja kupiłem tę drugą wersję.
Teoretycznie mamy tutaj 3 kampanie, jedna to właśnie Wojownicza Księżniczka, oraz dodatek do historii z wcześniej wymienionej części. Żadna z tych dodatkowych kampanii nie jest ciekawa, wydaje się zrobiona na szybko, aby tylko wyciągnąć więcej kasy od fanów, a także zawiera elementy, które powinny już zostać umieszczone w podstawce, bo w takich "dodatkach" nie ma to najmniejszego sensu. I w zasadzie tylko jedna z tych kampanii stawia prawdziwe wyzwanie.
Ehhh szerszą opinię z oceną napiszę jak emocje ochłoną. Rozpocząłem też po raz pierwszy Dead Space 3, ale to również nie zapowiada się na epicką przygodę.
To co sobie aktualnie ogrywam.
Unravel stało na półce od jakiegoś czasu dopiero teraz nadeszla pora żeby zacząć przygodę z Yarnym
Metro Redux
Na przypomnienie przez Exodus - żeby nową część miała (filmiki tego nie zwiastuja) chociaż 50% klimatu poprzedniczek.
Fatal Frame 4 którego już dawno miałem skończyć ale jakoś nie było czasu. Świetna część!
Silent Hill Downpour IMO jedna z lepszych części, szkoda że tak mocno niedoceniona. Przebija o kilka długości Homecoming, Origin i The Room.
Killzone Mercenary najlepszy przenośny FPS jakoś mnie złapało na granie w łóżku :)
Jeszcze tak próbuje zmęczyć Life is Strange, czy tylko mnie ta gra nie porywa? Dialogi są jak z jakiegoś serialu dla 14 letnich buntowniczek, kompletnie mnie nie rusza cała historia Ratchel i poszukiwanie jej. Nie wiem, o ile np takie Takes from Borderlands, Until Dawn czy Detroit wyciągnąłem na kilka posiedzeń, tak LiS muszę sobie robić przerwy na kilka dni bo mnie ta gra męczy.
Co ciekawe taki Captain Spirit ukończyłem dwa razy i bardzo mi się podobał.
Teraz pytanie, czy odpuszczać sobie Before The Storm?
"Jeszcze tak próbuje zmęczyć Life is Strange, czy tylko mnie ta gra nie porywa?"
Nie przeczę, że jest to dobra gra, bo fabularnie stoi wysoko, ale też nie rozumiem czym ludzie tu się jarają. Poza historią, muzyką i grafiką, to taki typowy serial dla nastolatek.
Podobnie miałem z Until Dawn, bo o ile mi się bardzo spodobał, tak jest to tylko horror klasy B z głupimi postaciami, a nie żadne arcydzieło.
"Teraz pytanie, czy odpuszczać sobie Before The Storm?"
Jeśli nie podchodzi ci podstawowy Life is Strange, to nawet nie masz się co zabierać za Before The Storm, moim zdaniem gorsza od pierwszej części.
Może tematyka mi nie odpowiada, może brak jakiegokolwiek wpływu wyborów. A może infantylna humor. Bo np jako fan Slasherow i właśnie horrorów klasy B, Until Dawn podobało mi się bardzo. A historia w nim wciągnęła mnie jak ruchome piaski. Tak samo jak np Tales from Borderlands czy Batman od TT
Life is Strange jest takim specyficznym tytułem, można go lubić za historię, muzykę, itp., ale z drugiej strony można nienawidzić za brak realnych wyborów, postacie, humor, itp. Też go przechodziłem dłużej, a i tak czekałem z zakupem do wydania edycji limitowanej, a Until Dawn wchłonąłem w jedną nockę. Myślę, że to kwestia targetu.
Tales from the Borderlands było świetne, chociaż podchodziłem do niego z dystansem, bo nigdy jakoś nie byłem fanem Borderlandsów, ale ostatecznie się zajarałem :) Batmana od TT stawiam niżej od TftB, ale dalej bardzo dobra gra :)
No nic widocznie nie dla mnie. Chociaz przejde juz do konca (jestem w koncowce 4 epizodu) i zobacze czy faktycznie postacie zdążą mnie przekonać do siebie żeby zagrać w prequel. Chociaż już wiem co się stało z Ratchel, więc ciężko będzie ogrywać perypetie Cloe i Ratchel.
BTW
Grałeś w dwójkę? Jak tam wygląda sprawa postaci i jest mniej infantylna?
I jak to jest że przez 4 miesiące wyszedł tylko pierwszy epizod? W takim tempie to do 2020 nie wydadzą całej gry.
Piąty epizod z tego co pamiętam jest krótszy, ale tez bardziej fantastyczny niż do tej pory. Na końcówce jedynie możesz się zawieść. W Before the Storm nie jest poruszany wątek zniknięcia Rachel, to raczej opowieść o początku przyjaźni między Chloe i Rachel, a do tego jej przemiana ze zwykłej dziewczyny w punka.
"Grałeś w dwójkę? Jak tam wygląda sprawa postaci i jest mniej infantylna?
I jak to jest że przez 4 miesiące wyszedł tylko pierwszy epizod? W takim tempie to do 2020 nie wydadzą całej gry."
Nie, jeszcze nie grałem, czekam aż wydadzą cały sezon, nie lubię grać w pojedyncze epizody i czekać miesiące na następy, ale z opinii wychodzi na to, że jest to lepsza część od pierwszej.
Tak długo nie wypuszczają drugiego epizodu, bo pierwszy się słabo sprzedał, coraz więcej graczy czeka na pełny sezon, trochę się przejadły już te epizodówki.
No widzicie. A mnie Life is Strange pochłonęło bez reszty. Uwielbiam tę fabułę, klimat, postacie, muzykę (alt-j!), ale może to po prostu wynika z tego jak jak bardzo Chloe swoim zachowaniem "walić wszystko i wszystkich, idę na koncert, nie będziesz mi mówił jak mam żyć" bardzo przypomina mnie i wielu moich znajomych z czasów liceum :) Poza tym zawsze mnie interesowało jak mogłoby wyglądać dorastanie w takim małym amerykańskim miasteczku.