James Watson, pionier badań nad DNA, stwierdził fakt, że jest różnica w IQ między rasami, został pozbawiony tytułów honorowch.
Jak uwolnić świat od SJW?
Moderacja: Ten wątek założono w niewłaściwej kategorii i został on przeniesiony. Prosimy pamiętać o zakładaniu tematów we właściwym miejscu. Notoryczne nie stosowanie się do tego upomnienia może skutkować interwencją Moderatorów lub Administracji Forum.
Po pierwsze - nikt nie pozbawił go tytułów naukowych, ani nagród. Nadal ma tytuł doktora oraz Nobla. Jedyne czego go pozbawiono, to honorowej pozycji "profesor emeritus".
Po drugie - nie prowadził badań na temat różnicy IQ między rasami, to są jego poglądy.
Po trzecie - laboratorium Cold Spring jest prywatną instytucją. Mają prawo podejmować decyzje personalne według własnych poglądów.
To tak gwoli wyjaśnienia, bo strasznie przekłamują ten news w internecie.
Naukowcy czasami na stare lata za bardzo politykują i średnio im to wychodzi (patrz. Niesiołowski, Watson, Dawkins).
Raz koleżanka spytała Watsona na wykładzie, jak ocenia rolę kobiet w nauce. Generalnie odpowiedź sprowadzała się do tego, że fajnie mieć tanią pomoc do spraw technicznych i pomywaczkę ;).
James utknął z poglądami gdzieś w latach 60-tych, a Ameryka ewoluowała. A to, że z tego powodu jest coraz więcej absurdów i problemów, to już inna kwestia.
Ano utknął. Przykre, ale się zdarza.
Przy okazji... ale to już planeswalker wytłumaczył.
a Ameryka ewoluowała.
no chyba nie cała
Po pierwsze - nikt nie pozbawił go tytułów naukowych, ani nagród. Nadal ma tytuł doktora oraz Nobla. Jedyne czego go pozbawiono, to honorowej pozycji "profesor emeritus".
Po drugie - nie prowadził badań na temat różnicy IQ między rasami, to są jego poglądy.
Po trzecie - laboratorium Cold Spring jest prywatną instytucją. Mają prawo podejmować decyzje personalne według własnych poglądów.
To tak gwoli wyjaśnienia, bo strasznie przekłamują ten news w internecie.
12dura czy watson ma racje to nie jestem przekonany. wiem natomiast ze moja afrykanska malzonka ma zdecydowanie wyzsze IQ niz ty
Śmiała teza, nie jestem do końca przekonany.
Aczkolwiek jest to możliwe bo mowa jest o średniej wartości.
No, tutaj masz rację 12dura. Na przykład globalne ocieplenie - lewica jak wiadomo odrzuca to w całości jako bzdury :)
Lewo czy prawo, co za różnica?
^
Nie neguję, że mniej merytoryczni są po obu stronach. Ale krzyki ludzi identyfikujących się jako prawica: "inteligencja zależy od koloru skóry", "inna orientacja to choroba" czy wymagające dopowiedzenia "życie człowieka zaczyna się od poczęcia.." (".. więc aborcja to morderstwo") z nauką nie mają nic wspólnego, a te osoby mają czelność się na nią powoływać.
-Inteligencja zależy od rasy, azjaci mają statystycznie wyższe IQ, czarni statystycznie niższe (ale za to mają większe pytongi niż azjaci, azjaci mają mikrusy)
-Homoseksualizm to takie samo zaburzenie preferencji seksualnych jak każde inne
-Kwestia moralna, nie da się jej rozstrzygnąć
O bohu skąd masz te dane na temat statycznego IQ wg ras? Podaj jakieś źródło. Jeśli tak jest to po twoich wypowiedziach jesteś najczarniejszym ludziem na świecie ;)
Inteligencja zależy od rasy, azjaci mają statystycznie wyższe IQ, czarni statystycznie niższe (ale za to mają większe pytongi niż azjaci, azjaci mają mikrusy)
Oczywiście że jest taka zależność i udowodniono to wielokrotnymi badaniami. Z tym że trzeba pamiętać, że jest to zależność czysto statystyczna. Nie można od razu definiować IQ poszczególnej jednostki poprzez jej rasę.
Homoseksualizm to takie samo zaburzenie preferencji seksualnych jak każde inne
Szkoda tylko, że nauka nie popiera twojego twierdzenia.
12dura --> Lepiej sobie od razu daruj. Jemu do rozumu nie przemówisz. Jeden z najbardziej nienawistnych SJW na tym forum, tolerancyjny do momentu w którym się z nim zgadzasz, w innym przypadku jedynie potrafi mieszać ludzi z błotem.
Nie można od razu definiować IQ poszczególnej jednostki poprzez jej rasę.
+1 Dokładnie tak.
Nie można od razu definiować IQ poszczególnej jednostki poprzez jej rasę.
Wiem o tym, nigdy temu nie zaprzeczałem
A to nie lewica doprowadziła do skażenia ołwiem z etyliny i efektu cieplarnianego chlorem z cfc?
"inteligencja zależy od koloru skóry",
Inteligencja zależy od szczęścia w ruletce genetycznej.
Skóra nie ma tu żadnego znaczenia, w przeciwieństwie do charakterystyki genetycznej jaką człowiek w sobie ma i jaką może dalej przekazać.
To że średni poziom inteligencji jest różny w zależności od koktajlu genetycznego, jest wiadome od dziesięcioleci. Wszystkie badania raz po raz to pokazują i wzorce się zbytnio nie zmieniają.
A jak to się dzieje, to głównie w parze ze statystycznymi zmianami etnicznymi w danych krajach.
https://www.youtube.com/watch?v=jSo5v5t4OQM
Znowu niepotrzebne rozdmuchiwanie.
Czyli Ci w Afryce maja w wiekszosci pecha w losowaniu?
Czyli Ci w Afryce maja w wiekszosci pecha w losowaniu?
A czy ci w Afryce rodzą się z rodziców Afrykańczyków, czy Azjatów z Dalekiej Azji?
Po co takie tanie pytania stosować, jak sam w poście zaznaczyłem że od początku powojennych badań nad ilorazem inteligencji korelacja między nim a pochodzeniem jest widoczna i znacząca.
W którym miejscu napisałem, że IQ danej osoby jest kompletnie niezwiązane z jego (statystycznym) zakresem dystrybucji u obojga rodziców?
Hopkins - ci w Afryce maja tego pecha, ze urodzili się w Afryce.
Z tego samego powodu Tokio, Londyn, Nowy Jork a także Warszawa czy Wrocław znajdują się w pierwszej setce miast z mieszkańcami o wysokiej średniej IQ - mieszanka genów sama o niczym nie zadecyduje (choć ma niewątpliwy wpływ), ale w połączeniu z uwarunkowaniami srodowiskowymi, kulturowymi i społecznymi daje już pole do popisu dla mózgu.
Dziecko wychowane w Mogadiszu, bez dostępu do wielu podstawowych potrzeb, walczące o przeżycie, nawet z dużym potencjałem genetycznym nie ma szans na jego odpowiednie wykorzystanie i rozwijanie a także ma mniejsze możliwości na przekazanie owego potencjału dalszym pokoleniom, podczas gdy w największych skupiskach ludzkich pierwszego świata (jak te wymienione wyżej) statystyczne IQ jest wyższe, więc redystrybucja genów odpowiadających za inteligencję także siłą rzeczy ma większe szanse powodzenia. To nie jest żadna wiedza tajemna, tylko proste dodawanie.
straszny metlik musza niektorzy miec w glowie.
Pomysl sobie co musi czuc taki bialas z koziel wolki sadzacy na laweczce Harnasia z "wysokim" IQ kiedy widzi w telewizji takirgo mudzina z "niskim" IQ pracujacego jako dyrektor jakiegos banku :)
Wtedy w odruchu obronnym mówi o affirmative action, upadku cywilizacji białego człowieka i poprawności politycznej.
Czyli jest Lordem.
Yoghurt rozumiem, że bieda i warunki. Tylko czemu od tylu lat w tym tkwią? Czemu tam się nic nie zmienia?
Drackula ja tylko pytam.
To zależy od wielu czynników ale w Afryce to przede wszystkim brak rozwiniętej edukacji, infrastruktury, słaba dieta itd. A przyczyny? Przede wszystkim kolonializm. Dlaczego? Kiedy w 1960 nastąpił tzw rok Afryki i wiele krajów uzyskało wolność okazało się że zostawiono je z wieloma problemami. Kraje kolonialne nie rozwijały przemysłu i infrastruktury. Wykształcenie mieli tylko nieliczni lokalni mieszkańcy. Brakowało lekarzy i szpitali. I na dodatek te kraje to był zlepek dawnych państw/plemion które przed przybyciem białych często walczyły i konkurowały ze sobą. Dołóż do tego zimną wojnę i konkurencję pomiędzy USA i ZSRR która także odbywała się oficjalnie i zakulisowo w Afryce.
"czemuś biedny? boś głupi, czemuś głupi? boś biedny!"
biedę dziedziczy się, jeśli całe państwo to jeden wielki wychodek, to trudno oczekiwać, że bez wsparcia z zewnątrz mieszkańcy tego państwa będą geniuszami (np. takiego kopa w postaci edukacji dawało GB np. hindus - gandhi czy chińczyk - sun jat sen) oczywiscie wraz poziomem życia wzrasta poziom edukacji i na odwrót - a tym samym średnia IQ - jest to uproszczenie, ale mniej więcej tak to działa - to nie jest kwestia koloru skóry, ale zwyczajnie biedy i braku edukacji.
Hopkins->
rozumiem, że bieda i warunki. Tylko czemu od tylu lat w tym tkwią? Czemu tam się nic nie zmienia?
Odpowiedź mniej poważna:
Bo jak Afrykańczycy próbują coś zmieniać w swoim życiu, to niektórzy Europejczycy postulują zatapianie ich łodzi na morzu śródziemnym.
Odpowiedź poważniejsza:
To tak zwane błędne koło. Jest bieda -> mieszkańcy nie mogą rozwijać potencjału w tych warunkach -> potencjał coraz bardziej siada -> jest jeszcze większa bieda i tak w kółko.
Równie dobrze mógłbyś zapytać, czemu w Pierdziszewie Małym na Podlasiu nie było żadnego Noblisty - może i się urodził, ale albo przy odrobinie szcześcia zwiał do Warszawy/Berlina/Londynu/Nowego Jorku, albo przy duzej dozie pecha ukisił się we własnym sosie i został pijakiem w rodzinie pijaków wspominających PGRy, bo tak tam jest od kilku pokoleń i Pierdziszew Mały ani za sto, ani za dwieście lat nie będzie Warszawą, jeśli nie podejmie się środków zaradczych które są
a) za drogie i nieopłacalne (ich plony zbierze się EWENTUALNIE za kilkanaście/dziesiat pokoleń)
b) zbyt ingerujące w dotychczasowy porządek społeczny, by spotkać się z aprobatą większości
Nie wystarczy dac rybakowi ryby, ale danie mu wędki też niewiele pomoze, jesli mu się nie powie, jak ma tej wędki używać, nie spędzi się z nim czasu potrzebnego na naukę obsługi i nie wyjaśni, które ryby jeść, których nie jeść i jak je przyrządzić. A już nie daj boze trafi się na rybaka, który zawsze ryby łowił dynamitem i on wędki używac nie ma zamiaru. To wszystko kosztuje czas i pieniądze, których nikt nigdy nie ma.
Kto białym pomagał w rozwoju cywilizacji? Kto śniadym? Ile czasu potrzebuje Afryka? Pieniądze idą na kalachy i zachcianki watażków.
Nikt nie pomagał. Rzecz polega na tym że dana cywilizacja czy kultura w pewnym momencie osiąga masę krytyczną i albo cywilizacja dalej się rozwija albo upada. Często czynniki zewnętrzne mogą popchnąć cywilizację do upadku. W Afryce przed przybyciem białych a potem kolonizacją było wiele rozwiniętych cywilizacji: państwo Mali, Wielkie Zimbabwe czy Nubia.
Białym w rozwoju pomogło położenie geograficzne, dogodne warunki klimatyczne, a co za tym idzie duze możliwosci hodowli czy upraw (nie bez powodu cywilizacja zachodnia w dużej mierze narodziła się nad morzem śródziemnym).
Swoje dołożyła też wielkość kontynentu - relatywnie mała Europa, sąsiadująca z równie szybko rozwijająca się azją mniejszą (gdzie na przykład udało się okiełznać pierwsze tury i w ramach doboru genów wyhodowac z nich dzisiejsze krowy) pozwoliła na szybszą wymianę kulturowo-informacyjną (zderzenie Grecji z Azją to była jedna z najlepszych rzeczy, jaka przydażyła się cywilizacji europejskiej). Cywilizacja czy imperium są w stanie funkcjonować koherentnie i przez dłuższy czas tylko wtedy, gdy dochodzi do dostatecznie szybkiej wymiany najważniejszych danych. Z tego też choćby powodu takie chińskie czy rzymskie cesarstwa nie rozrosły się poza konkretny obszar - gdyby stały się większe, nawet najszybszy koń nie zaniósłby wytycznych władcy dostatecznie szybko, by zażegnać kryzys (większość wielkich starożytnych imperiów miałą ten sam rozmiar - od stolicy do ich granic zazwyczaj nie było dalej niż dwa tygodnie jazdy konno i z tego samego względu takie imperia azteków czy inków były mniejsze - nie było tam koni aż do przybycia Europejczyków, a zatem informacja rozprzestrzeniała się wolniej, zwłaszcza gdy trzeba było zapieprzac z buta po andyjskim górskim szlaku, a nie po polach uprawnych Europy).
Europa była idealnym miejscem dla dalszego rozwoju ludzkości przez bardzo długi okres. Tak samo jak Afryka idealnie nadawała się na kolebkę ludzkości, gdy pierwsi homo sapiens prowadzili koczowniczy tryb życia łowców-zbieraczy. Gdy przyszło do siedzenia na dupie i myślenia, Europa, Azja Mniejsza i dorzecze Jangcy (oraz delta Nilu, dodajmy) stwarzały lepsze warunki.
Co więcej, równie dobrze tej cywilizacji Europejskiej mogło nie być, gdyby Czarna Śmierć postanowiła grasować dalej w średniowieczu i wybić 90% populacji zamiast 50%. Przy czym ta sama zaraza przetrzebiajaca cały kontynent (poza Polską, Kazik Wielki wpadł na to, by zamknąć granicę i wpuszczać tylko Żydów, bo ci się myli i statystycznie rzadziej padali ofiarą dżumy) wpłynęła także na jego jeszcze szybszy rozwój cywilizacyjny - tak duży ubytek siły roboczej oznaczał konkurencyjny rynek, co wymusiło zmiany społeczne od zwykłego chłopa po samego króla i w efekcie mieliśmy renesans, a potem industrializację. Arabowie mieli mniej wiecej równe szanse jak my, ale gdy przy odrobinie pecha władze przejeły radykalne odłamy Islamu (około 15-16 wieku), twierdzące że za wszystkim stoi Allach, nie nauka, w świecie islamskim zapanowała stagnacja, po której nie udało się Arabom podnieść do dziś, choć przecież w wiekach srednich to Europejczycy na potęge przepisywali prace arabskich uczonych (cyfry arabskie nie wzięły się znikąd).
Ot, przypadki chodzą po ludziach. I te przypadki - zarazy, zderzenia cywilizacji (w tym kolonializm, który zdecydowanie nie pomagał Afryce), katastrofy naturalne i zwykłe uwarunkowania srodowiskowe wpłynęły na to, że jest jak jest. To sa setki, jeśli nie tysiące lat zbiegów okoliczności i loterii, w wyniku których jedni mają lepiej, inni gorzej i te różnice w dobie pełnej globalizacji sa jeszcze bardziej widoczne i podkreślane. W Afryce też rozwijały się wielkie cywilizacje - bliska naszemu kręgowi kulturowemu fenicka Kartagina, ale też śniado i czarnolice imperia takie jak królestwa Egipskie, Kusz, Mali, Songhaj, Zimbabwe, Etiopia, Zulusi - ale z tych czy innych względów padły, tak jak padały różnorakie cywilizacje azjatyckie i europejskie. Pech, zrządzenie losu, taka karma albo kara boska, jak zwał tak zwał.
hopkins - opisze ci krotko jeden problem na przykladzie ktory znam.
Kiedy UK dalo Nigerii niepodleglosc to tak ustawili ten kraj, ze ci mnie zasobni dysponowali dobrami tych bardziej zasobnych.
Co to oznacza w praktyce?
W Niegerii masz chyba z 200 roznych plemion, ale sa 3 dominujace: Yoruba srodkowa i zachodnia Nigeria (Chrzescijanie), Igbo Poludniowy wschod Nigerii (Chrzescijanie) i Hausa polnoc Nigerii (Muzulmanie).
W sensie spolecznym to Igbo tacy bardziej jakby handlarze, Yoruba lubuja sie w prawie i rozrwyce a Hausa to tak brzydko mowiac pastuchy.
UK wycofujac sie, zostawila administracje i wiekszozc wojska w rekach Hausy. Efektem tego byla eksploracja wschodu kraju i zasobow naturalnych jak ropy, ktorej wypracowane srodki trafialy do rak lokalnych kacykow z polnocy. Bogatsze poludnie zostawalo z niczym. Bardzo szybko doprowadzilo to do wojny domowej, dosc krwawej zreszta. Wojny w ktorej UK i USA pomagala islamistom z polnocy masakrowac rebeliantow. Rebelianci chcieli autonomii i decydowania o zasobach naturalnych oraz dystrybucji dobr, UK i USA pomogly utrzymac swoim ludziom wprowadzony stan dysproporcji w kraju. Wiem to z pierwszej reki, tesc byl rebeliantem.
Po zakonczeniu wojny, niby jakas refleksja nastapila, kraj sie bardziej udemokratyzowal do wojska dopuszczono tez inne ludy kraju, jednak drenaz, choc w mniejszej skali wystepuje do dnia dzisiejszego. Pomimo rzeki pieniadza plynacego na polnoc, ta polnoc to nadal te tzw chatki budowane z gowna.
Pomimo, tego poludnie dosc dynamicznie sie rozwoja, jednak osiagneliby duzo wiecej jakby nie polityka kolonizatorow.
O co mi w poscie chodzilo, aby pokazac ze do dnia dzisiejszego, pomimo wielu lat "wolnosci" te kraje cierpia mentalnie z powodu pewnych mechanizmow narzuconych przez kolonializmy. Do dnia dzisiejszego kraje jak UK, Francja czy nawet USA pociagaja za sznurki bo taka sytuacja jak w Nigerii jest im na reke i pozwala nadal drenowac ich gospodarke. Doszedl jeszcze nowy gracz w postaci Chin, ktorzy w slabszych krajach uskuteczniaja totalna samowolke.
To sie zmienia, ale powoli
Yoghurt---> touche!
Hopkins --> zabawne jest to,że jak się zastanowisz, to Afryka przeskakuje etap rozwoju od feudalizmu do nowoczesności dużo szybciej, niż Europa.
Blah kolonializm nie pomógł Afryce oczywiście ale co byłoby tam bez kolonializmu? Wszelkie rdzenne cywilizacje nie mówię o tych powstałych pod wpływem Arabów czy Egipcjan upadały bardzo szybko najczęściej z chwilą odejścia władcy.
Europa wcale nie miała lepszych warunków od Afryki wręcz przeciwnie ponadto klimat afryki w starożytności był zupełnie inny niż dziś.
Stwierdzenie na temat dwóch tygodni jazdy konno to jakaś głupota no bo dlaczego akurat 2 tygodnie? W wypadku inwazji ta liczba nie miała znaczenia bo pierwsze decyzje podejmowano lokalnie. Natomiast zaciąg rekruta aprowizacji, transport i tak zajmował miesiące. Ponadto nie maszerowano tylko po polach ale również po ośnieżonych przełęczach i pustyniach.
Kazimierz Wielki sprawdzający higienę żydów a to dobre tu źródło po proszę bo wątpię by naszego zapobiegliwego władcę interesowało coś innego niż twardy pieniądz. A zamknięcie granicy w realiach średniowiecznych naprawdę ciekawe.
Co więcej, równie dobrze tej cywilizacji Europejskiej mogło nie być, gdyby Czarna Śmierć postanowiła grasować dalej w średniowieczu i wybić 90% populacji zamiast 50%. Przy czym ta sama zaraza przetrzebiajaca cały kontynent (poza Polską, Kazik Wielki wpadł na to, by zamknąć granicę i wpuszczać tylko Żydów, bo ci się myli i statystycznie rzadziej padali ofiarą dżumy) wpłynęła także na jego jeszcze szybszy rozwój cywilizacyjny - tak duży ubytek siły roboczej oznaczał konkurencyjny rynek, co wymusiło zmiany społeczne od zwykłego chłopa po samego króla i w efekcie mieliśmy renesans, a potem industrializację.
Ciężko znaleźć argument na poparcie tej tezy wszelkie duże straty wpędzały zazwyczaj daną cywilizację w stagnację przykłady można mnożyć ale koronkowym jest chociażby wojna stuletnia.
a teraz najlepsze:
W Afryce też rozwijały się wielkie cywilizacje - bliska naszemu kręgowi kulturowemu fenicka Kartagina, - pomijam bo to oczywiste
ale też śniado i czarnolice imperia takie jak królestwa Egipskie, - jeśli nawet jakiś faraon był faktycznie czarnolicy to należy pamiętać że państwo te zawsze mocno było związane z Europejskim i Bliskowschodnim kręgiem kulturowym rządziły tam też dynastie Greckie, Semickie i to one stanowiły większość nie czarnolice,
Kusz, - wpływy egipskie
Mali, Songha, - silne wpływy arabskie
Zimbabwe, - być może jako jedyne rdzennie afrykańskie
Etiopia, - wpływy europejskie (chrześcijaństwo, portugalskie),
Zulusi - poza zajmowanym obszarem nie stworzyli wielkiej cywilizacji z kulturą materialną podobnie ale z tych czy innych względów padły, tak jak padały różnorakie cywilizacje azjatyckie i europejskie. Pech, zrządzenie losu, taka karma albo kara boska, jak zwał tak zwał.
Ooo, jaki fajny wątek.
Kto białym pomagał w rozwoju cywilizacji? Kto śniadym? Ile czasu potrzebuje Afryka? Pieniądze idą na kalachy i zachcianki watażków.
Białym od średniowiecza pomagała ciągłość kulturowa i cały czas istniejąca wymiana myśli w skali kontynentu. Łacina była używana przez warstwy wykształcone na całym kontynencie, po średniowieczu Europa nie zaliczyła też twardego resetu jak po upadku Rzymu, czy kompletnej stagnacji w stylu arabskim lub chińskim - tj. albo przeświadczenia, że religia decyduje o wszystkim, albo KIEDYŚ wszystko było OK i celem jest przywrócenie/zachowanie tego, co było KIEDYŚ, a nie jakiś rozwój.
A propos - zauważcie, że Chińczycy mają na koncie mnóstwo wynalazków. Mają też kulturę liczącą kilka tysięcy lat. Mają też na koncie okresy wyjątkowej kreatywności, jak w okresie Walczących Królestw.
I mają też potem kilka okresów stagnacji trwającej stulecia.
A z tymi kałachami - owszem, nieszczęściem części Afryki jest powolne rozwijanie się instytucji i balansu władzy, kontynent zaliczył i wciąż zalicza całkiem sporo watażków dla których ważne jest dobro ich klanu, czasem mającego stulecia historii, niż kraju którego istnienie mierzy się w dekadach.
Dobry przykład - Gwinea Równikowa. No, ale to jest coś, co można rozpisać kiedy indziej.
Blah kolonializm nie pomógł Afryce oczywiście ale co byłoby tam bez kolonializmu? Wszelkie rdzenne cywilizacje nie mówię o tych powstałych pod wpływem Arabów czy Egipcjan upadały bardzo szybko najczęściej z chwilą odejścia władcy.
Byłoby to, co jest obecnie - mimo wszystko w wielu miejscach przetrwały rdzenne struktury.
BTW Proszę wskazać mi rdzenne cywilizacje europejskie, powstałe BEZ wpływów Rzymu, świata hellenistycznego czy w zasadzie również będącego importem chrześcijaństwa.
W Afryce też rozwijały się wielkie cywilizacje - bliska naszemu kręgowi kulturowemu fenicka Kartagina, - pomijam bo to oczywiste
ale też śniado i czarnolice imperia takie jak królestwa Egipskie, - jeśli nawet jakiś faraon był faktycznie czarnolicy to należy pamiętać że państwo te zawsze mocno było związane z Europejskim i Bliskowschodnim kręgiem kulturowym rządziły tam też dynastie Greckie, Semickie i to one stanowiły większość nie czarnolice,
Kusz, - wpływy egipskie
Mali, Songha, - silne wpływy arabskie
Zimbabwe, - być może jako jedyne rdzennie afrykańskie
Etiopia, - wpływy europejskie (chrześcijaństwo, portugalskie),
Zulusi - poza zajmowanym obszarem nie stworzyli wielkiej cywilizacji z kulturą materialną podobnie ale z tych czy innych względów padły, tak jak padały różnorakie cywilizacje azjatyckie i europejskie. Pech, zrządzenie losu, taka karma albo kara boska, jak zwał tak zwał.
Wszystko fajnie pięknie, gdyby nie kilka drobiazgów.
Na przykład:
Chętnie dowiedziałbym się więcej o europejskich wpływach na cywilizację Starego i Średniego Państwa.
Kusz to wpływy egipskie, podobnie jak Nubia - ale jest to cywilizacja czarnej Afryki.
Etiopia - fajnie, gdyby nie to że wpływy europejskie pojawiły się po tym, gdy Etiopia już liczyła sobie wiele stuleci. Fun fact: pierwsze wersje ich pisma, Geez, są starsze niż alfabet łaciński.
Mali - o ile wiem, sporo tam działo się jeszcze PRZED Arabami.
Zapomniałeś również o kulturach Bantu, o których warto wspomnieć dla porządku - choć z uwagi na zróżnicowanie nie stworzyli imperium.
A propos:
Istotnym problemem w Afryce przedkolonialnej było zróżnicowanie kulturowe i językowe, będące istotną barierą w rozwoju. To naprawdę nie przypadek, że co bardziej trwałe cywilizacje posługują się językiem lub kilkoma językami nadrzędnymi, tymczasem w Afryce normą jest to, że nawet afrykańskie języki dominujące są używane na względnie niewielkim obszarze. AFAIK jednym istotnym wyjątkiem jest somalijski i amharski - ale mogę się mylić.
Zarówno Europa, jak i świat arabski, jak i Chiny nie miały tego problemu.
Druga kwestia to transport - wielbłądy nie wszędzie sobie radzą, konie w wielu miejscach długo nie żyją.
A propos:
Europa wcale nie miała lepszych warunków od Afryki wręcz przeciwnie ponadto klimat afryki w starożytności był zupełnie inny niż dziś.
Stwierdzenie na temat dwóch tygodni jazdy konno to jakaś głupota no bo dlaczego akurat 2 tygodnie? W wypadku inwazji ta liczba nie miała znaczenia bo pierwsze decyzje podejmowano lokalnie. Natomiast zaciąg rekruta aprowizacji, transport i tak zajmował miesiące.
Klimat klimatem - w Afryce przyroda jest całkiem dosłownie zabójcza, w porównaniu z tym, co do zaoferowania ma Europa. Zresztą, proponuję trochę poczytać jak wyglądała śmiertelność wśród białych kolonizatorów i odkrywców w XIX wieku. W Europie, o ile nie wkurzyłeś miejscowych miałeś od dawna dużo, dużo większą szansę przetrwania dłuższych podróży.
Nie wiem, czy muszę szczegółowo wskazywać jak na rozwój i przetrwanie cywilizacji wpływa ograniczenie możliwości wymiany handlowej i informacji.
Ciężko znaleźć argument na poparcie tej tezy wszelkie duże straty wpędzały zazwyczaj daną cywilizację w stagnację przykłady można mnożyć ale koronkowym jest chociażby wojna stuletnia. - to już zależy od cywilizacji. My mieliśmy to szczęście, że kryzys XIV wieku przeorał strukturę społeczną nie na tyle, by zastopować cywilizację, ale na tyle, by nie dało się powrócić do statu quo ante. No, a po pojawieniu się Reformacji sprawy w ogóle ruszyły z buta. Krwawego, ale jednak.
@Drackula --> ano, kolonializm w Afryce za bardzo się nie skończył. Tyle, że teraz wszystko się dzieje bardziej po cichu i na płaszczyźnie ekonomicznej, a nie bezpośrednio.
Karamuczo ->
Wszelkie rdzenne cywilizacje nie mówię o tych powstałych pod wpływem Arabów czy Egipcjan upadały bardzo szybko najczęściej z chwilą odejścia władcy.
Podobnie jak spora część innych wielkich imperiów, na przykład macedońska potęga umarła wraz z Aleksandrem, by daleko nie szukać. To samo tyczy się choćby podziału mongolskich zdobyczy po śmierci Dżyngisa czy Kubilaja. Niektóre nie padały po śmierci władcy, ale po zakończeniu konkretnej dynastii, inne przetrwały wiele perturbacji. Te, które miały najdogodniejsze warunki do rozwoju, nie przekroczyły masy krytycznej i miały odrobinę szczęścia, przetrwały wieki.
Europa wcale nie miała lepszych warunków od Afryki wręcz przeciwnie ponadto klimat afryki w starożytności był zupełnie inny niż dziś.
Strefy klimatyczne rozciągają się wzdłuż równoleżników. W całej Europie panuje mniej więcej ten sam klimat z odchyłami na północy i na południu, niemniej to co rośnie na lazurowym wybrzeżu, urośnie także w Polsce i na wyspach brytyjskich bez większych problemów (pomijając oliwki) i nie potrzebuje do tego corocznych wylewów rzek ani modlenia się o deszcz, bo już sama gleba była zdatniejsza do użytku i łatwiej poddawała się wpływowi człowieka. To samo tyczy się hodowli zwierząt. To spora przewaga nad Afryką z o wiele większym odsetkiem ziem jałowych i niezdatnych do upraw bez zaawansowanych technik, których wtedy nie było. No i dochodzi do tego wspomniana przez Hayabusę nieprzyjazność środowiska. W Europie trudno o malarię chociażby.
Stwierdzenie na temat dwóch tygodni jazdy konno to jakaś głupota no bo dlaczego akurat 2 tygodnie? W wypadku inwazji ta liczba nie miała znaczenia bo pierwsze decyzje podejmowano lokalnie. Natomiast zaciąg rekruta aprowizacji, transport i tak zajmował miesiące. Ponadto nie maszerowano tylko po polach ale również po ośnieżonych przełęczach i pustyniach.
To teraz otwórz sobie mapkę praktycznie dowolnego starożytnego imperium z tych największych, choćby Chin i Rzymu i sprawdź sobie przybliżone odległości od granic do stolicy. 2 tygodnie końskiego galopu to jest kwestia umowna oczywiście, plus minus pi razy drzwi, ale do efektywnego zarządzania tak wielkim krajem potrzebne są administracja i hierarchia, które do skutecznego funkcjonowania wymagają przepływu informacji. Stagnacja, korupcja i ogólne zeszmacenie się imperium rzymskiego było wynikiem wielu wypadkowych, w tym w dużej mierze nadmiernemu rozrostowi granic - te decyzje na szczeblach lokalnych często doprowadzały do powaznego kryzysu na ziemi zarządzanej przez kiepsko dobranego urzędasa, ale o tym wyżej postawieni dowiadywali się grubo za późno.
Poza tym - największe imperia miały na podorędziu profesjonalne armie zawodowe, a nie pospolite ruszenie brabarzyńców zwoływanych na wiecach. Rzym miał do dyspozycji na okrągło funkcjonujące legiony, i jednostki na stałe broniące granic i przyczółków, a cesarz Quin miał pod sobą porządnie wyposażone oddziały (czego dowodzi chociażby jego grobowiec zapełniony terakotową armią), cesarskie drogi ułatwiały przemarsz (także po pustyni, lesie i śniegu), zaopatrzenie i interwencję.
Kazimierz Wielki sprawdzający higienę żydów a to dobre tu źródło po proszę bo wątpię by naszego zapobiegliwego władcę interesowało coś innego niż twardy pieniądz. A zamknięcie granicy w realiach średniowiecznych naprawdę ciekawe.
Źródłem jest choćby tora i stary testament - religia żydowska od tysiącleci wiąże się z wymogami higienicznymi i jest to powszechnie znany fakt, w średniowieczu również nie było to żadną tajemnicą. Owa higiena w połączeniu z naturalną wówczas izolacją społeczności żydowskich wolących żyć razem bez nadmiernej integracji przyczyniły się do mniejszej zachorowalności w trakcie najgorszego okresu epidemii. Stąd też wzięły się pogromy ludności żydowskiej obwinianej przez niektórych za roznoszenie zarazy - "skoro sami nie chorowali, to znaczy, że chcą wybić wszystkich innych." Stąd też w Polsce wzięła się tak wielka diaspora żydowska - królestwo za Kazimierza nie prześladowało synów Abrahama, dlatego wiali do nas akurat wtedy, gdy na zachodzie czarna śmierć zbierała żniwo. I tak już zostało, ze az do 1939 żydzi spieprzali do Polski, a społeczność żydowska rosła.
Dodatkowo - Polska jako kraj mniej zaludniony od zachodnich mocarstw, o mniejszym zagęszczeniu ludności, z definicji był mniej wystawiony na atak zarazy, a w większych skupiskach wystarczyło po prostu zamknąć bramy miasta i wprowadzić kwarantannę. To samo zrobiono choćby w dodatkowo odizolowanym górami Mediolanie czy Calais. I podziałało. Patrz poniższa mapka.
https://www.themaparchive.com/the-black-death-134653.html
Ciężko znaleźć argument na poparcie tej tezy wszelkie duże straty wpędzały zazwyczaj daną cywilizację w stagnację przykłady można mnożyć ale koronkowym jest chociażby wojna stuletnia.
Ciężko znaleźć argument na poparcie tej tezy poza tym, że w ciągu stu lat od zarazy, zamiast popaść w rozpacz i zatrzymać się na kilkaset lat jak wiele cywilizacji po podobnych kryzysach, europejskie społeczeństwo zaczęło rezygnować z feudalnej drabinki i bezsprzecznego poddaństwa kościołowi, zaczęło szerzyć idee wolnościowe, republikańskie i w kilka dekad podniosło się dzięki temu z kolan, kolonizując resztę znanego świata dzięki zdobyczom techniki i ostremu przereformowaniu zależności społecznych. A ta feudalna drabinka społeczna runęła, bo ludności było za mało, by podtrzymać stary system wasalizacji. Kościół natomiast dostał po dupie, bo żadne modły i odpusty nie były w stanie zapewnić ochrony przed zarazą, dużą cześć Europy po prostu przeżyła mocny kryzys wiary po czymś tak szokującym jak śmierć całych miast. Dzięki Yersinia Pestis w pewnym sensie mamy dziś taką cywilizację, jaką mamy. Dowolna pozycja historyczna traktująca o czarnej śmierci dochodzi do tego samego wniosku.
Natomiast co do cywilizacji afrykańskich o obcych wpływach, temat ładnie zakończył Hayabusa. Dodam, że ta kultura egipska bliższa europejskim wpływom, o której mówisz, to scheda po Ptolomeuszach, a zatem po Aleksandrze. Wcześniejsze królestwa egipskie, istniejące na długo zanim pierwszy pastuch pogonił owce i kozy po greckich pagórkach, całkowicie różniły się kulturowo od naszych państw basenu morza śródziemnego i to my czasem czerpaliśmy od nich pełnymi garściami, tak jak zrzynaliśmy wiele rozwiązan od persów i arabów. Cywilizacja nie istnieje w próżni, dochodzi w niej do wymiany kultrowej. Jeśli państwo próbuje istnieć w takowej prózni, to zamienia się w Chiny, które miały dużą przewagę, póki nie postanowiły się ukisić w starym porządku, albo w Japonię, która dopiero w wieku XIX obudziła się z feudalizmu i musiała błyskawicznie nadrabiać zaległości.
Patrząc na to że w np. Afryce nadal istnieją plemiona które budują chatki z "gówna" to biali są mądrzejsi.
Patrząc jak w niektórych miejscach Polacy siedzą przed sklepami popijają tanie nalewki i się awanturują to jesteśmy czarni? Uwielbiam generalizację.
Wystarczyło raz przegrać w wyścigu, żeby konsekwencje istniały do dziś. Na tamtym izolowanym kontynencie, istniały inne uwarunkowania, inne potrzeby i działalność społeczna podporządkowana innemu trybowi życia. Nikomu nie był potrzebny karabin maszynowy, a wystarczyła dzida I sprawny system nawadniania, żeby zapewnić wiosce jako taki byt.
Proponuję przestać robić testy IQ, tylko po prostu zrobić ranking krajów, które mają elektrownie atomowe, zaawansowane systemy metra. Od razu wyjdzie, kto ma wysokie IQ, a kto jest głupi:). Tak, to pięknie wyjdzie, że IQ w Europie wschodniej i środkowej zaczął się powoli podnosić, po upadku ZSRR :)
Nie wiem ile wynosiło przed upadkiem ZSRR jednak obecnie Polacy na równi z Niemcami, średnia 99.
Mnie tego nie musisz tlumaczyc, ale wedle argumentacji niektórych osób w tym wątku, rozwój cywilizacji i technologii to wystarczające czynniki do wnioskowania o ilorazie inteligencji całych społeczeństw.
ach te pomiary IQ; wecie oczywiscie, ze tych testow na IQ mozna sie wyuczyc? Jak ktos sobie regularnie praktykuje takie cwiczenia to po roku nagle mu IQ o 20% skacze! Szkoda tylko ze nie przeklada sie to na zycie ;)
O, a to też jest dobry temat. Przy odpowiedniej ilości treningów i powtarzaniu, można wyszkolić niezłego kandydata do mensy.
Nie interesuje się tym specjalnie, ale z tego co pamiętam w zasadniczy sposób IQ jako takiego nie da się podbić.
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3950413/
Drackula -> IQ zadko bezposrednio przeklada sie na zycie, nie jeden z wysokim IQ klepie biede, a typ co szkol zadnych nie pokonczyl ma dobrze prosperujacy biznes i kupe kasy.
Co do testów IQ to są one niemiarodajne. Dzisiaj raczej bada się jaką ktoś ma IQ, jaką ma inteligencję emocjonalną, jaki typ osobowości przedstawia i po tych wszystkich badaniach i dodatkowych uwarunkowaniach można coś o kimś powiedzieć. Ktoś może mieć wysokie IQ ale jego inteligencja emocjonalna jest na niskim poziomie i nie osiągnie sukcesu. Ktoś może mieć wysokie IQ i Aspergera i nie osiąga sukcesu "a przecież taki Elon Musk osiągnął sukces to i mój synek powinien" no nie powinien. Nie ma reguły. Asperger Aspergerowi nierówny.
Odpowiedź do Dede, skarżącego się w wątku moderacji na post autora tego wątku, a właściwie drugiej osoby, nie pamiętam kogo bo moderator pokasował posty:
Oczywiście. Ale ja nie widzę w tamtym cytacie by ktokolwiek konkretny został obrażony.
Co więcej, nie zgadzam się nawet z używaniem słowa 'obrażanie'.
Chyba że ktoś nie rozumie czym jest iloraz inteligencji i przywiązuje do niego niedorzecznie dużą wagę.
Chyba między 'statystycznie mają mniejsze IQ' a 'statystycznie to debile' jest różnica?
IQ to pojęcie wywodzące się z badań psychologów, a nie ideologów i polityków.
Dlaczego IQ ma obrażać? Czy stwierdzenie że statystycznie Tajwańczyk czy Hongkończyk jest mądrzejszy niż statystyczny Polak, Serb czy Portugalczyk jest powodem do obrażania? Fakty i nauka chyba nie istnieją by dawać powody do obrażania?
I kto Dede dał mandat, by się w czyimś imieniu obrażać?
Ja się cieszę, że Japończycy są mądrzejsi. Mam nadzieję że i u nas będziemy jeść więcej ryb i może kiedyś też nam podskoczy jak im :)
Przepraszam moderację za post w tym miejscu, ale trzeba wyjaśnić bezsens zgłoszenia [423]
ed: drugi temat jest bardziej gorący, ale zasadniczo czy przeczy podstawowym faktom LUB co ważniejsze obraża kogoś?
Homoseksualizm to takie samo zaburzenie preferencji seksualnych jak każde inne
Przecież tu nie ma żadnej agresji czy kłamstw.
Jak ktoś ma bardzo dziwną przypadłość zw. z jedzeniem, odbiegającą od normy, którą dzieli malutka częśc ogółu- mówimy że ma zaburzenia odżywiania.
Rozumiem że heteroseksualizm nie jest normą?
Samo istnienie czegoś w naturze, nie neguje faktu bycia zaburzeniem. Przecież te dwie rzeczy są zupełnie z innych koszyków pojęć...
W punkt. O to właśnie chodzi. Niestety, niektórzy nie rozumieją że stwierdzenie iż homoseksualizm to zaburzenie, czy że statystycznie czarnoskórzy mają mniejsze IQ niż biali, a biali niż azjaci, nie znaczy z automatu "wybić homoseksualistów i czarnoskórych". Logika i nauka przegrywa jednak z ideologią u pewnych osób, które boli że biologia i rzeczywistość nie dostosowuje się do ich toku myślenia.
Najgorsze w tym jest obrażanie się i upolitycznianie najbardziej podstawowych rzeczy, pojęć, słów itd.
Ja jestem w pełni za różnymi wolnościami, prawami dla osób o odmiennej orientacji i przeciw jakiejkolwiek agresji uwagi na odmienność, ale jeszcze bardziej jestem przeciw upolitycznianiu i zakrzywianiu rzeczywistości, w imieniu bardzo dziwnego podejścia... właściwie to nie jest nawet polityczna poprawność. To pojęcie dawno utraciło na znaczeniu.
Współczuje naukowcom, którzy coraz bardziej są pod ostrzałem ludzi którzy uprawiają w nauce różne formy aktywizmu, nie mając ku temu żadnych predyspozycji ani legitymizacji.
https://www.youtube.com/watch?v=mUvdXxhLPa8
A jak ktoś nie wierzy że Azjaci są mądrzejsi, to niech zauważy że oni nie naskakują na siebie, bo ktoś z nich śmiał stwierdzić że Europejczycy mają pare pkt mniej w jakiś tam wynikach badań nad IQ.
Chyba szkoda im na to czasu...
Myślę, że każdy z dobrymi chęciami zdaje sobie sprawę, że IQ nie zależy od koloru skóry, bo to tylko pigment. Tu chodzi o otoczenie, w którym ktoś dorasta, a eksploatowana Afryka może nieśmiało się zgłosić. Jakby te badania (jeśli jakieś w ogóle miały miejsce) przeprowadzić w bogatych dzielnicach krajów pierwszego świata, to wyniki mogłyby być inne. Wydaje mi się to oczywiste. Więc jaki cel może mieć ktoś, kto pisze inteligencja zależy od rasy? Nawet pomijając intencje, to ohydne kłamstwo.
I to nie ja upolityczniam JJ, to ludzie manipulujący tymi definicjami chcą ograniczać innych. Oni nie tworzą podręczników od biologii, te słowa mają mieć pejoratywny wydźwięk. Ale nie zamierzam dłużej dyskutować na te tematy, bo czuję się jak stereotypowy biznesmen w garniaku, który zapomniał czym jest człowieczeństwo.
O nawet nie wiedziałem Jj.
Dede jesteś żałosny, oj oj ale nie idź z tym do moderatora!
Serio uważasz, że posty osób o innych poglądach powinno się usuwać? Fanatyk z ciebie, a to nie jest dobre.
Wydaje mi się, że masz mnie za homofoba i rasistę, nie jestem żadnym z nich. Nie zwracam uwagi ani na orientację, ani kolor skóry tym bardziej, jeśli osoba zachowuje się normalnie, nie ma najmniejszego powodu jej dyskryminować. Sebixy spuszczające wpierdziel gejom i czarnoskórym za ich orientację są prawdziwym problemem.
Myślę, że każdy z dobrymi chęciami zdaje sobie sprawę, że IQ nie zależy od koloru skóry, bo to tylko pigment.
Ale Dura nigdzie nie pisał nic o kolorze skóry.
Tak swoją drogą, kolor skóry generalnie nie ma znaczenia- sam już to pisałem może i w tym wątku. Wiesz jak dużo w Indiach jest osób o BARDZO ciemnej karnacji, którzy z palcem z zadku mogą zjeść w inżynierce, matematyce, programowaniu najbledszych specjalistów znad Wisły?
Osobnym tematem jest statystyka w kwestii etnicznej strony społeczeństwa. W naszym kręgu kulturowym utrwaliła się opinia, że Azjaci mają generalnie karnację o odcieniu blado-żółtym.
Japonia jest mocno homogeniczna.
Czy każdy Japończyk ma żółty odcień skóry?
Czy żółty odcień skóry robi z kogoś Japończyka?
Czy wszyscy Japończycy mieszczą się w widełkach statystycznej dystrybucji IQ?
Można zadać setkę pytań, tylko po co skoro nikt tego tematu nie porusza (albo ja to przeoczyłem).
Tu chodzi o otoczenie, w którym ktoś dorasta, a eksploatowana Afryka może nieśmiało się zgłosić.
IQ danej osoby nie jest uwarunkowane przez to, że urodziła się ona w drewnianej chacie, a w kraju w tym momencie szalała duża inflacja.
Nie mylmy IQ z rzeczami jak:
- HDI
- PKB
- subiektywna ocena wartości kręgu kulturowego
- i wiele innych
Więc jaki cel może mieć ktoś, kto pisze inteligencja zależy od rasy? Nawet pomijając intencje, to ohydne kłamstwo.
Inteligencja człowieka zależy od jego ilorazu inteligencji :) To z mojej strony.
------------------------------------------------------------
A czy podawanie faktów musi mieć cel? O tym pisałem- niepotrzebne upolitycznianie wszystkiego.
Czy jak napiszę, że ziemia jest okrągła, o znaczy że uzewnętrzniam nienawiść do osób uważających że jest płaska?
Ludzie mają się bać podawać fakty, bo komuś się to nie podoba czy rani uczucia?
Oryginalny post z [1] został zmieniony przez moderację, ale nie kojarzę by tam było coś obraźliwego.
Dlaczego TY uważasz że Dura jest rasitą?
Wiesz że w tej kwestii można pozwać i być pozwanym przed sądem powszechnym.
Jesteś pewien, że ten użytkownik miał intencje siania nienawiści, bo stwierdził że są udokumentowane różnice w badaniu IQ między społeczeństwami, rasami?
Rozumiem że jak napiszę, że wielu rdzennym mieszkańcom obu Ameryk (zwłaszcza południowej i środkowej) nie rosną brody i wąsy, podobnie jak niektórym Azjatom, to będziesz też mnie zgłaszał?
Masz oryginalny post? Po raz kolejny powiem, że nie pamiętam niczego poza stwierdzenie że są ogólne różnice.
ed: moje główne pytanie do Ciebie- czemu uważasz że osoby o niższym IQ są gorsze?
Bo zachowujesz się, jakby akceptacja różnic w IQ była wyznacznikiem wartości człowieka i przenosisz to pojmowanie IQ na inne osoby.
Po raz kolejny- nie jestem adwokatem nikogo, ale zarzucanie komuś takich rzeczy to poważna sprawa.
O wartości decyduje to czy jest się dobrym, czy złym człowiekiem.
Ale Dura nigdzie nie pisał nic o kolorze skóry
Nie?
I tak jak ogólnie przyznaję Ci rację, tak moje wpisy błędnie zinterpretowałeś, część z tego co piszesz nijak się do nich ma.
czemu uważasz że osoby o niższym IQ są gorsze? Bo zachowujesz się, jakby akceptacja różnic w IQ była wyznacznikiem wartości człowieka i przenosisz to pojmowanie IQ na inne osoby.
W pełni zgadzam się z wszystkim, co napisałeś powyżej. Ów użytkownik ma to do siebie, że każdorazowo zachowuje się podobnie przy każdej tego typu sytuacji. Co do drugiego zdania- według mnie wynika to z głębokich kompleksów na tym punkcie tejże osoby. On broni wszystkich grup społecznych, o których napisze się w negatywnym kontekście cokolwiek, nawet jeśli jest to zgodne z faktami. Obraża przy tym te osoby nie przywołując żadnych merytorycznych argumentów. Ja przestałem brać na poważnie to co pisze w momencie, gdy gdzieś przeczytałem że ta osoba jeszcze jest nawet przed maturą. Jest więc osobą w młodym wieku, której światopogląd dopiero zaczyna się kształtować. Czy w dobrym kierunku? Moim zdaniem nie, ale ludzie w młodym wieku czasem tak mają. Ja jako 17 latek tez zupełnie inaczej patrzyłem na świat, inną też miałem wiedzę i doświadczenie.
Według mnie wyzywanie innych osób od rasistów to jedna z najbardziej poniżających form obrazy drugiego człowieka, nie można tymi określeniami miotać na prawo i lewo licząc że przez to zmieni się świat na lepsze. Żeby zmieniać świat na lepsze, trzeba zacząć od siebie. Ale najpierw trzeba to zrozumieć.
Nie?
Nie. Sam wkleiłeś obrazek który odpowiada na to pytanie.
Dlaczego stawiasz znak 100% równości między rasą a kolorem skóry?
Jeśli ktoś się urodzi ze skóra odchodzącą od odcieni beżu z różem a bardziej z odcieniem żółtym, to znaczy że pod względem genetycznym należy do rasy (nazywanej w naszym języku) żółtej?
My mamy widoczną w badaniach domieszkę genów zachodnioazjatyckich, południowi Europejczycy- afrykańskich. Ot historia i podboje.
W czym właściwie jest problem Dede? Bo ja nadal nie rozumiem.
Nie zgadasz się z istnieniem pojęcia IQ?
Kwestionujesz badania, które pokazują różnice w IQ?
I ponawiam pytanie- czy uważasz że IQ definiuje wartość człowieka?
Czepianie się skóry jako takiej, przy dzisiejszym poziomie mieszania się ras, to ślepa uliczka.
W ogólnym rozumieniu rasizm oznacza przypisywanie negatywnych cech wszystkim przedstawicielom danej ray ORAZ uzasadnienie gorszego traktowania ludzie z uwagi na te cechy.
Po co przypisywać naukowe IQ do panującego w danym czasie nastroju społecznego i norm kulturalnych?
Nauka nie bierze żadnej strony.
Jj - badania IQ opieraja sie na jakis schematach , wytycznych, modelach itd. Z tego wzgledu jest strasznie trudno stosowac je miarodajnie dla kazdego czlowieka.
Widzialem kiedy dokument, w ktorym poruszali kweste IQ i powiazania mozdelem nauczania. Wyszlo generalnie na to, ze model w takim Singapurze wplywa na to ze przecietny wyedukowany czlowiek z tego miast ma wyzsze wartosci IQ. Nie pamietam jakie miasto Europejskie porwonali, ale wyszlo im, ze w Europejskim odpowiedniku wyszlo nizsze przecietne IQ, ale ludzie mieli wyzsza zdolnosc abstrakcyjnego myslenia niz Singapurczycy.
Oczywiscie nie neguje tego co piszesz, mam na to jednak inne spojrzenie i w jednym moge sie zgodzic gdzie indziej juz nie.
Drackula=> ja do IQ nie przywiązuje zbyt wielkiego zainteresowania czy znaczenia. Nie jestem naukowcem, nie dowodzę HR w programie kosmicznym, gdzie na dowódców misji trzeba dobierać wysoce inteligentne jednostki.
Większość rzeczy które są zasługą rozwoju w nauce, nie jest zapisana w kamieniu. Najlepsze co można zrobić to opierać się na założeniach co do których ma się największą pewność i zgodę (w tej kolejności).
System pomiaru i definicji sprawności intelektualnej człowieka na co dzień nie dotyczy i nie powinien specjalnie interesować nikogo, kto nie ma kwalifikacji i powodu by się na ten temat wypowiadać- czy to jestem ja czy użytkownik Dede.
Niestety w obecnych czasach, jak wiele innych rzeczy, zostało to wciągnięte w awantury kulturalno-polityczne.
Najśmieszniejsze jest to, że po trochu obrońcy 'uciśnionych' przez ten okropny numerek po trochu sami prezentują postawę którą zarzuca się rasistom, przywiązując do tej naukowej miary o wiele więcej znaczenia niż trzeba, gdy nie znają intencji i powodu dla którego ktoś o IQ się wypowiada.
Doskonałym przykładem jest ten wątek- sory ale nie widzę tu zbyt wielu doktoryzujących się osób.
Autor niepotrzebnie zrobił halo (jeśli [3] to prawda - nie śledziłem tej 'afery'). Gdyby nie Internet, nikt by nie tracił czasu na to, wliczając mnie ;)
JJ
Nie zgadasz się z istnieniem pojęcia IQ?
Chyba jednak zgadzam, skoro o nim rozmawiamy.
Kwestionujesz badania, które pokazują różnice w IQ?
Jakie badania? Nie jestem zaawansowany w temacie biologii i nie będę udawał, że jest inaczej, ale ciągle w tym wątku ktoś powołuje się na wnioski z bliżej nieokreślonych badań. Nie przyjmuję "na słowo".
Czy uważasz że IQ definiuje wartość człowieka?
Nie, nie uważam. Ale myślę, że ktoś może poczuć się urażony, jeśli nazwie się go mniej inteligentnym z powodu, hm, "rasy".
El Mariachi
Ów użytkownik ma to do siebie, że każdorazowo zachowuje się podobnie przy każdej tego typu sytuacji.
To twoja obserwacja. Jest tutaj historia komentowania, więc każdy może sam wyciągnąć wnioski.
Co do drugiego zdania- według mnie wynika to z głębokich kompleksów na tym punkcie tejże osoby.
A ja myślę, że wynika to z narzuconego tematu.
On broni wszystkich grup społecznych, o których napisze się w negatywnym kontekście cokolwiek, nawet jeśli jest to zgodne z faktami.
Nieprawda. Ponownie odwołam się do historii komentowania.
Obraża przy tym te osoby nie przywołując żadnych merytorycznych argumentów.
Jeśli dobrze kojarzę kim jesteś, to z wcześniejszych dyskusji z Tobą odniosłem inne wrażenie - wypowiedzi pod [8], każdy może sam zobaczyć i ocenić:
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=14762997#post0-14763123
Moim zdaniem nie, ale ludzie w młodym wieku czasem tak mają. Ja jako 17 latek tez zupełnie inaczej patrzyłem na świat, inną też miałem wiedzę i doświadczenie.
Dyskusji, które tu prowadzę, nie traktuję jak czegoś, co przede wszystkim ma kreować mój światopogląd (choć jakiś wpływ zawsze mają). Są to dla mnie ćwiczenia na inteligencję słowną, na prowadzenie kłótni i okazja do wystawienia swoich przekonań szerszej publiczności. Wydaje mi się, że mało kto tutaj tak na to nie patrzy. Nawet jeśli się nad tym nie zastanawiał, to ludzie skupiają się przede wszystkim na wygranej w sporze.
Źle odebrałem słowo "rasa" na wrzuconym screenie, więc przepraszam za swoje oskarżenia. Nie uważam, żeby pogląd homoseksualizm to takie samo zaburzenie preferencji seksualnych jak każde inne był adekwatny, ale zgoda - ten post nie jest rasistowski (choć tak naprawdę nigdzie wprost nie napisałem, że jest - to twoje słowa, JJ). A co do tematu, to zgadzam się w tej kwestii z Yoghurtem.
Dla mnie świat, w którym żyjemy powoli staje się totalnie zwariowany przez jakiś fanatyków dziwnych poprawności,
z każdej strony ktoś się na coś obraża.
Ciekawe czy jakby Watson powiedział, że biali są słabsi fizycznie od murzynów to też by go pozbawili tytułów.
Jak myślicie?
Co do IQ to ja się zgadzam z Jordanem Petersonem w tej kwestii.
Ciekawe czy jakby Watson powiedział, że biali są słabsi fizycznie od murzynów to też by go pozbawili tytułów.
Tacy ludzie jak Dede by go zaczęli wielbić po wsze czasy :) W imię zasady "Na przekór rasistom, ksenofobom i innym nietolerancyjnym złym ludziom". Bo przecież rasistą może być tylko biały. Taka ich logika- nic nie poradzisz.
Te testy na inteligencję maja to do siebie, że nie są do końca miarodajne. Też jakoś różnice w wynikach nie były też przecież jakoś wyraźne, więc czym tak naprawdę SJW się burzą? Jakby szerzej spojrzeć, to pomijając niewielkie różnice statystyczne ludzie mają zbliżony potencjał intelektualny, więc chyba SJW powinni tego używać jako argumentu na swoją korzyść :)
No a gdyby stwierdził że biali maja mniejsze siusiaki to kij z tytułami ,ukamieniowaliby go.
Po co przypisywać naukowe IQ do panującego w danym czasie nastroju społecznego i norm kulturalnych?
Generalnie zgoda JJ z tym co piszesz poza powyższym.
Udowodniono wielokrotnie, że sytuacja socjo-ekonomiczna i kulturowe naleciałości mają bezpośredni wpływ na zmierzalną wysokość IQ z kilku prostych względów. Po pierwsze w cywilizacji ogólnie uważanej za zachodnią sam proces dobierania partnera rzutuje na inną dystrybucję genów - ludzie o podobnych zainteresowaniach częściej się ze sobą parują niż totalne przeciwieństwa, fizyk jądrowy rzadko wiąże się z sprzątaczką, a pani magister farmacji rzadziej weźmie za męża budowlańca bez matury. I mogą sobie pozwolić na wybrzydzanie. W krajach słabiej rozwiniętych związki częściej są tworzone z rozsądku, z konieczności lub sa wręcz narzucane odgórnie, zwłaszcza w społecznościach wciąż opartych na patriarchacie, gdzie kobieta i dzieci nadal są raczej czescią majatku, niż żywymi istotami. Tam dystrybucja genów jest inna. Dwie osoby o wysokim IQ mają większą szansę przesłać swoje wspólne geny dalej w społeczeństwie dobrze sytuowanym, bo po prostu mogą sobie kogoś takiego samemu znaleźć. Pomijam już fakt, że łatwiej natrafić tak zwanemu inteligentowi na inteligenta w dużym, kosmopolitycznym mieście, gdzie statystycznie ciagnie więcej inteligentów, niż gdzieś w zapadłej dziurze na środku sawanny.
Co więcej, dzieci lepiej sytuowanych rodziców nie tylko lepiej wypadają na testach, bo odziedziczyły po rodzicach lepsze geny (to jak najbardziej ważny aspekt), ale też warunki ich bytowania (lepsza opieka, lepsza dieta, przedszkole, dodatkowe zajęcia, wyzszy ogólny poziom kształcenia) pozwoliły im na dalszy rozwój i w efekcie uzyskanie większej średniej w badaniach. Zresztą to statystycznie wyższe IQ azjatów i statystycznie niższe IQ czarnoskórych to także efekt dziesięcioleci innego poziomu kształcenia - tacy Koreańczycy czy Japończycy ze swoim zamordystycznym systemem edukacji od przedszkola po uniwerek po prostu MUSZĄ wypaść lepiej w standaryzowanych testach, bo są kształceni w dziedzinach, na które testy owe są nastawione. To także kwestia kulturowo-społeczna, która oczywiście nie zrobi z japońskiego półmózga geniusza, ale już dobry uczeń o tym samym uśrednionym, "naukowym" IQ co jego kolega z Polski, Niemiec, Ameryki czy Zanzibaru, poradzi sobie z nich wszystkich najlepiej na teście.
Takie krótkie badanie do poczytania:
https://journals.sagepub.com/doi/abs/10.1177/1745691612462585
Wynik testu IQ, a zatem wrodzoną inteligencję da się zmienić. Nie jest to zamiana ameby w Stephena Hawkinga, ale już samo wychowanie wpływa w jakimśtam stopniu (rzedu 2-5 punktów) na ogólny wynik.
To jest zresztą w miarę uniwersalna prawda w przypadku wszystkich mierzalnych cech, które w jakiś sposób różnicują ludzi. Włączając w to choroby cywilizacyjne. Większość z nich dziedziczy się wielogenowo, ale to samo w sobie, nic nie znaczy, bo liczy się głównie ekspresja genów, a na to wpływają prawie wyłącznie czynniki środowiskowe. Można mieć zmutowany allel BRCA1 i nigdy nie zachorować na raka piersi. Można mieć genetycznie większą podatność na cukrzycę i nigdy jej nie mieć.
Dziecko pary profesorskiej może być, w odpowiednich warunkach, kompletnym dzbanem, choć prawdopodobieństwo, że rodzice stworzą mu warunki (mówiąc tu o całokształcie funkcjonowania), które wydobędą z dziecka jakiś potencjał, jest większe, niż u dziecka praczki portowej i pasterza śledzi.
Nie możemy powiedzieć, że inteligencja zależny od rasy w takim sensie, że posiadanie określonego fenotypu determinuje wynik testu na IQ, to co wiemy, to że pomiędzy różnymi rasami/odmianami (jakkolwiek ten arbitralnie wyróżniony takson nazwać), nawet w ramach tego samego pastwa są zauważalne różnice w wynikach testów na IQ. Proszę jednak o niefetyszyzowanie tych ustaleń.
Inteligencja rozumiana jako edukcja relacji i korelatu jest bardzo silnie genetycznie uwarunkowana. Jej związek z "wyposażeniem" genetycznym jednostki jest bardzo silny w porównaniu np. do cech osobowości. Dowodzą tego badania na bliźniętach jednojajowych rozdzielonych w dzieciństwie i wychowywanych w różnym środowisku.
Przypadkiem właśnie pojawił się film na kanale "Uwaga! Naukowy Bełkot" dotyczący badań IQ i dziedziczenia inteligencji, może kogoś zainteresuje:
https://www.youtube.com/watch?v=uWLzPzf9plw