Hej jakieś dwa i pół tygodnie temu byłem u dentysty. W 2018 to była dla mnie norma, olałem trochę dentystę na dwa lata i miałem do leczenia 5 zębów. Mam 16 lat i w sumie trochę wyrosłem ze strachu przed dentystą. Wszystkie 4 zęby, które zrobiła mi pani dentystka były tylko do borowania. Robiłem je bez znieczulenia i w sumie ani razu mnie ząb nie bolał. Wracając, dwa tygodnie temu kiedy wchodziłem do gabinetu pierwszy raz byłem przerażony, ponieważ wiedziałem że moja siódemka, mówiąc szczerzę połowa siódemki w dodatku z mocną próchnicą jest bardzo w słabym stanie i będzie bolało jak cholera. Nie myliłem się. Kiedy siadłem na fotel dentystka powiedziała, że będzie potrzebne leczenie kanałowe. Słyszałem o tym już kiedyś i wiedziałem że nie będzie to miłe doświadczenie. Kiedy zaczęła wiercić mi zęba czułem niewiarygodny ból (nawet tak mocno nie bolała mnie noga po operacji kolana). Dentystka powiedziała, że nie będzie mnie dłużej męczyć. Wsadziła mi tylko igiełkę co jeszcze bardziej mnie zabolało i aż podskoczyłem na jej fotelu. Następnie dentystka zatruła mojego zęba. Powiedziała, że trafiłem w slaby okres, ponieważ są święta i ma ona wolne i muszę trochę dłużej poczekać niż zwykle ona to robi. Uprzedziła mnie, że ząb na początku może cholernie boleć i najlepiej przyjąć jakieś lekki przeciw bólowe. Tak jak mówiła tak się stało. Bolało mnie jakieś 13 może 14 godzin od wizyty. Na następny dzień wszystko było dobrze nawet nie odczuwałem bólu jak jadłem jedzenie na stronę tego zęba. Jakoś 3 dni przed świętami obudziłem się o 5 rano z silnym bólem właśnie tego zęba. To trwało jakieś tydzień czasu. Po tym tygodniu miałem 3 dni spokoju. Dzisiaj biorąc głęboki oddech tak mnie zabolał ten ząb, że nie mogłem wytrzymać z bólu. Dziś o 9 mam wizytę u dentystki. Co mam jej powiedzieć? I czy będzie mi wierciła tego zęba jeśli tak bardzo mnie boli? Czy może zatruje mi go znowu?
Jeśli komuś będzie się chciało czytać ten tekst to bardzo dziękuje jeśli mi troszeczkę pomoże albo uspokoi.
zatruwanie zębów (a miałem 3 tak leczone) było zawsze kilkuetapowe, na pewno zatruwane miałem 2 albo i trzy razy, chodzi o to żeby nerw całkowicie zabić. Ale mnie zwykle później już nic nie bolało, jak już jest mocno zatruty nerw to już niema co boleć.
Jak to co masz jej powiedzieć? Powiedz że boli fest i co da się z tym zrobić. Pewnie dostaniesz jakiś zabieg czy jak to się tam nazywa będzie bolał bardziej niż dotychczasowy ból zęba ale będziesz mieć potem spokój
Możliwe, że jedząc na stronę zatrutego zęba uszkodziłeś prowizoryczną plombę i teraz zbiera się tam ropa, czy resztki jedzenia.
Ale jak Cię tyle bolało to jednak moim zdaniem powinieneś od razu zadzwonić do dentystyki z pytaniem co robić, a nie po prostu "jakoś przetrwać".
Tak czy inaczej powiedz jej jutro dokładnie to co tutaj i tyle. Od razu też zaznacz, że raczej będzie Ci potrzebne znieczulenie.
Niestety kanałówka nawet na znieczuleniu nie jest zbyt przyjemna, ponieważ dentysta musi oczyścić kanały zębowe za pomocą takiej powiedzmy igły z wypustkami i i jak nerw jest martwy to bólu nie ma, ale uczucie jest nieprzyjemne.
To uczucie gdzie prawie podskoczyłeś -no cóż dentystka dotknęła przy borowaniu odsłoniętego nerwa, który musiała odsłonić, aby podać lekarstwo. Niestety przygotuj się na to, że jeszcze kilka razy może się to przy kanałówce zdarzyć.
Ja osobiście miałem kilka razy trutego tego samego zęba - ogólnie jak już zatrują to boli chwilę, czasem jest uczucie że pulsuje, ale przechodzi i najczęściej do kolejnej wizyty miałem spokój. Po zatruciu prawidłowym samo czyszczenie kanałów powinno być bezbolesne - ale jak wspominałem nieprzyjemne.
Jakie zatruwanie kilkuetapowe? ;P
przecież kilkukrotne trucie jest dopuszczalne tylko w określonych sytuacjach - bo samo zatruwanie jest dość mocno szkodliwe i może np zakończyć się martwicą tkanek (tak mnie załatwili na ostrym dyżurze jak źle przygotowali trutkę - martwica dziąsła nie polecam nikomu ) :P
Czasem powtarzali jak maiłeś skręcone korzenie ale to było okazjonalne a nie normalna praktyka
Normalnie - truli ci zęba na jakieś 2 tygodnie, na ząb z trutką szło tymczasowe wypełnienie (najczęściej pochodna tlenku cynku) po 2 tygodnia wygrzebywali martwą miazgę, zatykanie korzeni - odbudowanie zęba ;P
Coraz częściej obecnie robią całość na jednej wizycie :)
paraformaldehyd (to się zwykle stosuje do zatruwania zęba) ma takie"skutki uboczne
Naukowcy szybko odkryli, iż paraformaldehyd posiada zdolność przenikania nie tylko do sąsiednich tkanek, lecz również bardzo łatwo rozprzestrzenia się po całym organizmie. Badania na zwierzętach wykazały, iż już kilka godzin po zastosowaniu paraformaldehydu substancja to była obecna w węzłach chłonnych głowy i szyi, a po dwóch tygodniach znaleziono jej śladowe ilości w wątrobie, płucach, osoczu, mózgu oraz w nerkach.
Dalsze doświadczenia ujawniły, iż paraformaldehyd wykazuje działanie mutogenne, rakotwórcze i cytotoksyczne (uśmierca niektóre komórki), ponadto w dużych dawkach wpływa toksycznie na cały organizm i może spowoduje jego zatrucie."
Uprzedziła mnie, że ząb na początku może cholernie boleć i najlepiej przyjąć jakieś lekki przeciw bólowe. Tak jak mówiła tak się stało. Bolało mnie jakieś 13 może 14 godzin od wizyty.
Na moje to albo masz dziwne zęby, albo dentysta partacz.
Jedynym pozytywem moich wszystkich kanałówek była właściwie natychmiastowa ulga po pierwszej wizycie u dentysty, bo kiedyś też zaniedbałem zęby i zgłaszałem się dopiero wtedy, kiedy już bolało jak cholera.
diablomaniak niewiem jak Ty,. ale ja miałem robione trzy zęby kanałowo, za każdym razem (dwie różne kliniki) miałem przy pierwszej wizycie rozwiercanego zęba, w powstała dziurę wkładany wacik nasączony trucizną, oraz później nakładany tymczasowy gips który miał uszczelnić, i nie wiem nic o żadnej martwicy, raz mi się otworzyła plomba i jedyny efekt to było zdrętwienie języka, poszedłem w ten sam dzień załatała dziurę i było ok. W przypadku jednego zęba miałem zakładaną truciznę dwa razy a przypadku dwóch aż trzy, widocznie tyle było trzeba ponieważ przy wyciąganiu nerwa martwego nigdy nie czułem bólu, jedynie dziwne uczucie jak dłubała takim małym wiertłem na które wkręcała tego nerwa;) A pomiędzy wizytami miałem zwykle tydzień/ dwa. Przedostatnia wizyta to wkładanie jakiś metalowych(?) ćwieków do żeba w miejsce nerwów, który miał go ustabilizować, a ostatnia wizyta to już sama plomba ceramiczna.
Paudyn też tak miałem, zwykle ból znikał po niedługiej chwili, może za mało zęba rozwiercił i trucizna nie miała jak przeniknąć do nerwa za szybko?
rzadka? mi zawsze dawali taki wacik nasączony, nie widziałem żeby to był sam płyn, a tobie tylko płyn dali do środka?
2/10 za ścianę tekstu, ale jako troll musisz pracować nad wiarygodnością.
Kanałowe bez znieczulenia? To ziomkom na dzielni pociskaj, może uwierzą i będzie rispect.
Chociaż... niech będzie, że na NFZ to różne cuda... normalny dentysta sam by nie chciał, żeby nie spartolić roboty jak mu pacjent wierzgnie...
Poza tym jak jak pisze Diablo, w trucie, i to kilkukrotne, to już się nikt nie bawi poza wskazaniami, chyba, że faktycznie, znowu NFZ...
Pietrus ale ja sam też miałem robione wiercenie przed włożeniem zatrucia bez znieczulenia... serio! Przecież on nie musi do samego nerwa się wwiercić. A co do praktyki to ja miałem to robione o dwóch prywaciarzy, nie na fundusz także dla mnie to ty opowiadasz bajki że się da za jednym razem zatruć całego zęba z mojej praktyki;)