Co 2 tygodnie przez cały 2019 mamy rzekomo być obdarowywani przez Epic Games kolejnymi grami.
Pomijając już fakt, że na najbardziej wyczekiwane tytuły raczej nikt nie poskąpi, ale co z resztą?
Co raz częściej mam dylemat czy zakupić jakiś tytuł nawet jeżeli jest on na przecenie. Skończyły się dla mnie czasy kiedy to kupowałem jakąś pojedynczą grę, grałem do wymaksowanie lub do porzygania i dopiero wtedy wydawałem kolejne pieniądze na kolejny pojedynczy tytuł.
W całym 2018 kupiłem jedynie Prelogate, Legend of Grimrock II, Yesterday oraz Deponia The Complete Journey. Skończyłem jak dotąd jedynie Deponie(w sumie to 3 gry), a cała reszta gier leży i czeka na swoją kolej.
I po cóż sobie powiększać kupkę wstydu? Po co kupować skoro i tak jest mnóstwo gier(na samym tylko Steam, a mam jeszcze konta na innych platformach). I skoro i tak co chwilę będziemy dostawać kolejne za darmo?
Zaznaczę na koniec, że mój sprzęt pozwala na wygodną zabawę jedynie w gry 2D, ale i tak jest tego w bród.
Przydałyby się uzasadnione komentarze, albo najlepiej jakieś argumenty Do Zakupu gier w 2019 aby dyskusja się toczyła.
Użytkownik Enigma1990 zapewne nie kupi, bo pisze o growej depresji, ale przecież są inne powody aby kupować/nie kupować.
A ja nie jestem takim nihilista jak Danuel i powiem że warto.Warto nie kupować.
Ja i tak kupuje gry z przed dziesięciu lat gdy kosztuja około dyszki i chodzą na moim złomie więc powiem że nowych gier kupować nie warto.
Już dawno działam według tego systemu, ale starych perełek jest równie wiele co premier, choć ze sporą różnicą ceny.
I o ile maja lista gier do kupienia ciągle rośnie, tak żadna jakoś mnie nie zachęca ostatecznie do włożenia jej do wirtualnego koszyka.
No ale my tu o leciwym sprzęcie i dusigroszstwie, a przecież z pewnością będą wychodzić jakieś ciekawe perełki, które mogą trochę namieszać w status quo takich Januszy jak ja.
No mam nadzieję że znowu jacyś growi wizjonerzy i kultowe pozycje się pojawią.
Na premiere nigdy.
Ostatni Asasyn dwa miesiace chodzil 59-69€, po tym czasie ustrzelilem nowke za 30 € i jeszcze przesylka pod drzwi.
Odczekac jest najzdrowiej.
Cena. Niezałatane niedopatrzenia. I szybka przecena jeżeli to gra wydawana przez Square Enix.
Na premierę rzeczywiście nie, ale przecież gra może wyjść w styczniu, a potem będzie dobra okazja w zimowej wyprzedaży. Bo nie kupować na premierę, to zbyt oczywisty krok i tylko zbytnio najchajpowani go nie stosują.
Ja bym powiedział że raczej nie warto patrząc w jakim stanie te gry wychodzą.Większość to praktycznie dema w pełnej cenie które potem zasrywają płatnymi DLC z rzeczami które powinny juz być w grze.Jedyne co mnie na przyszły rok interesuje to Dying Light 2 bo jak na razie techland jeszcze nie zawiódł.
Biorąc pod uwagę Twoje bieżące granie, które opisałeś oraz wymagania co do samych gier( głównie indyki), to tak. To, ze dają za darmo, nie oznacza, że gra ma Ci się spodobać. Chyba, że dla Ciebie to bez różnicy i grasz, bo sobie grasz i nie zwracasz uwagi to tego czy się z grą męczysz. Skąd wiesz, co oni dam dadzą? Może będą dawać starsze indyki, które już dawno masz w bibliotece? Poza tym, takie gry które wymieniłeś szybko są na różnych przecenach i są w miarę tanie, wiec nie musisz się liczyć z niewiadomo jakim wydatkiem. No i kupujesz grę, która faktycznie Ci się podoba. Takie moje zdanie i zrób tak by było dobrze.
Gry sprawdzam z ciekawości, ale jak mi się nie spodobają to nie siedzę przy nich długo. Przykładowo wszystkie gry od PopCap.
Również nie mam pojęcia co dadzą. Może się okazać, że to powtórki jak to było kilkukrotnie ze specjalnym prezentem na Originie. Ale gier jest od groma i to nawet gdybyśmy ograniczyli się tylko do tych dobrych.
Grą za darmo nie pogardzę z kilku względów:
1)Zawsze mogę ją przecież usunąć z biblioteki lub ukryć.
2)To że nie zagram dziś bo np. nie interesuje mnie ta gra, bo przykładowo o niej nie słyszałem, nie znaczy iż nie zainteresuje się nią w przyszłości.
3)Płynie we mnie cebula.
Tak właściwie to już kompletnie nie musiałbym kupować gier, gdybym zainwestował w dobrego kompa i znajomość angielskiego, bo liczba gier, które mi zalegają, bo nie mogę ich włączyć lub zrozumieć ocb idzie w moich bibliotekach w dziesiątki.
I dobrze.
Będziesz miał więcej czasu by pograć w zaległe tytuły.
I tak jest nie wiele czasu. Musiałem wręcz na kolejne medium przerzucić zasadę, że drugi raz to tej samej rzeki nie wchodzę. Zaczęło się od książek, przeszło na seriale, a teraz jeszcze gry. Filmów i muzyki się to nie tyczy bo są to twory w znacznej mierze zbyt krótkie.
Szkoda, że już w 22 roku życia dosięgła mnie myśl, że nie starczy mi życia na wszystko.Nawet gdybym ograniczył się tylko do jednego medium, co jest przecież niemożliwe.
Chyba że stanę się nieśmiertelny a ludzkość wyparuje. Wtedy będę mieć czas na nadrabianie zaległości bez wyrzeczeń.
A kto ma to wiedzieć? ja w 90% kupuję cRPG. Czy wyjdą jakieś w 2019 roku co mnie zainteresują - nie wiem. A nawet jeśli to i tak trzeba czekać trochę aż spolonizuja (o ile w ogóle) i załataja.
Temat rzeczywiście nie taki łatwy jaki mi się początkowo wydawało.
Nurtuje mnie jednak czy kiedyś będzie sobie można olać interesowanie się premierami gier i skupić się jedynie na odwiedzaniu jakiejś strony na której podadzą info o kolejnych darmowych produkcjach.
Zawsze można kupić subskrypcję na takim Xbox Gold, ale to oznacza co miesięczne płacenie i dostęp do gier, w które akurat nie ma się ochoty grać. Właściwie to taka opcja nie wydaje mi się dobra, bo oznaczała by powrót do błędnego koła, czyli gram, bo wydałem na to pieniądze.
Pewnie, że nie warto. Na jedzenie też nie warto wydawać kasy a gry to już wgl. Na nic w sumie nie warto. Po co żyjemy? Czy to też jest czegoś warte? OMG! Idę grać w grę, bo za trudne tematy.
Uważasz że nie grać w grę nie warto ?
Teraz kiedy gry na PC kosztują na premierę 200 złoty to już nie warto ich kupować. Nie będę kupował gry na 15 czy 30h za 250zł.
Przecież kupno gry to nie tylko cena, bo nie każda gra kosztuje 260 na premierę. Mogą kosztować nawet 70 zł w dniu premiery.
I przecież nie trzeba się ograniczać do kupowania wyłącznie świeżynek.
Chodziło mi o kupienie dowolnej grę w roku, w którym co 2 tygodnie będziemy dostawać coś (co ma przykuć naszą uwagę do sklepu Epic Games) za darmo.
No dobrze, mógłby Epic dawać co tydzień coś za darmo ale w ile z tych gier byś zagrał? Masa gier była za darmo tu czy tam rozdawana i większości nigdy nie tknąłem. Wychodzisz z tezą że jak co 2 tygodnie będzie nowa gra do grania za darmo to nic innego nie trzeba już kupować. Nie wiem ale ja nie mógłbym przeżyć roku grając tylko w to co dorwałem gdzieś za darmo. Tym bardziej, ze to będą przecież jakieś małe stare indie gierki, w większości mało interesujące. Teraz 2 gry dają i w żadną z nich nie mam zamiaru grać. A dalej pewnie będzie jeszcze gorzej. Mogę dostać w następnym roku 100 darmowych gier ale co z tego jak żadnej nigdy nie włączę? Kupię jedną grę w którą chce zagrać, niech to będzie nawet w pełnej cenie, w preorderze i już będzie sens kupienia tego i to więcej mi da niż te 100 darmowych pierdołek. Tak więc tak, opłaca się kupować gry jeżeli chce się w coś zagrać bo nie da się przeżyć na darowiźnie, ale nie w pełnej cenie.
chciałeś chyba powiedzieć że ceny gier na PC zrównały się z konsolowymi..
Można to porównać do zalewu śmieciowych gier na Steam. Niby się cieszysz, że codziennie nowe gry do sprawdzenia, do ogrania, ale Nie, bo to wszystko amatorskie, tanie potworki.
Nie sądzę, aby Epic zalewał nas chłamem. Nie będą to oczywiście super produkcje, ale raczej coś co ma przykuć uwagę graczy.
Dzięki sukcesie Fortnite i braniu marży za używanie ich silnika(choć nie wszędzie) Epic ma budżet aby zaserwować coś ciekawego. Fakt, że Super not fresh Meat Boy ma już 8 lat, ale osobiście słyszałem o tej grze tylko dobre opinie. A Subnautica to akurat świeża gra.
Nie ma co wieszczyć. Pozostaje poczekać i zobaczyć czym będzie kusić Epic, ale naprawdę wątpię, żeby jakimiś kiepściznami. Starociami może i tak, ale nie kiepściznami.
Warto kupować nowe gry jak i gry. Ale nie na PC.
Na konsolach nie rozdają za darmo, ale też są promocje i subskrypcje.
Ale też nie zawsze gwarantuje to dobrego portu, choć łatwiej jest go tu załatać i mamy większą szansę na patche z powodu rynku amerykańskiego.
Tylko, że nie każdy gatunek/gra nadają się na sterowanie na padzie, a jak dotąd jeszcze nic mi nie wiadomo, aby wprowadzono wsparcie dla myszy i klawiatury na konsolach.
Chyba po prostu jesteś zawiedziony stanem i ceną gier w dniu premiery na PC.
Często się łapię na tym, że kupuję grę podekscytowany jakąś promocją a rezultacie w ogóle w nią nie gram a po czasie kompletnie o niej zapominam.
Nie potrafię Ci odpowiedzieć Maxley czy warto kupować nowe gry ... to o czym sam się przekonałem to fakt, że nie warto kupować gry w dniu premiery (cholerne Diablo III) albo składać pre-order.
Tak, warto.
Jakość > Ilość
W tym roku miałem ochotę zagrać w RDR2, GoW, Spider-Mana, Yakuzę i Monster Huntera. Pierdylion gier rozdawanych za darmo mnie nie rajcuje, bo jeśli jakaś gra mnie interesuje to jest spora szansa że obgrałem ją sporo wcześniej - tym bardziej że większość darmowych tytułów jest dostępna za grosze (taka Subnautica była za 4 dyszki, SMB za mniej niż 5zł).
Nie kumam też argumentu z dokańczaniem gier na siłę, to ma być rozrywka, jak gra mnie już nudzi to po prostu w nią nie gram. Męczenie się po to żeby się nazywało że przeszedłem = strata czasu.
Nie gram w 90% darmówek, które rozdają. Przypnę je, ale i tak zazwyczaj całkowicie o nich zapominam. Wychodzi tyle świetnych gier, że niekoniecznie chce mi się wracać do staroci lub tytułów, w które już kiedyś grałem.
Ja chyba nic nie kupię gier które mają wyjść w 2019. Jedynie co mogę kupić w 2019 to bf5 jak będzie za 50 zl. Póki co mam w bród gier a nie gram bo mam inne rzeczy do roboty. W bf5 bym zagrał ale nie za taką kasę
To chyba ciut nie sprawiedliwe, że kupujesz grę o większej zawartości za mniejszą cenę. Choć Overwatch nie staniał, to i tak jeśli kupić go dziś to współczynnik ceny do zawartości będzie właściwie identyczny jak w przypadku BFV.
Overwatch byl za 40 zł, sam za tyle wzialem w HUmble, nawet na battlnecie byl za ok 50 zl
Odpowiedź jest prosta, jeśli granie w grę będzie ci sprawiało przyjemność to oczywiście, że warto ją kupić.
Metro Exodus, Resident Evil 2 Remake i The Last of Us part 2 dadzą Ci odpowiedź :)
Jeśli Twoją jedyną platformą do gier jest laptop, to owszem, nie kupuj gier.
Odpowiadając na pytanie w temacie: Tak, warto.
Przede wszystkim i tak praktycznie nie kupujesz gier, bo te kilka tytułów to jest tyle co nic, szczególnie jeśli sam piszesz, że i tak mało grasz. Kupujesz sobie tyle, na ile pozwolą Ci chęci i czas. Jeszcze można wywnioskować, że nie grałeś dla przyjemności, dla siebie, lecz dla jakichś gównoplatyn. Jeśli masz problem z ograniem kupionych tytułów, to tylko i wyłącznie twój problem, który rozwiązać możesz w sposób taki, że nie kupujesz takiej ilości gier, a gdy przyjdzie ci ochota na zagranie w daną grę, to wtedy ją kupujesz bez względu na to, czy jest w promocji, czy nie.
Ja kupowałem w tym roku gry po przecenach, tegoroczne premiery i bundle, w których była interesująca mnie gra, ale dodawałem do cyfrowej biblioteki resztę, bo w wielu przypadkach pozytywnie mnie zaskakiwały. Zdecydowaną większość zakupionych pojedynczych tytułów w tym roku ograłem plus inne, które od pewnego czasu czekały w kolejce. W przyszłym roku będzie podobnie, choć już wiem, że z dotychczas wydanych gier mam już większość, które mnie interesują i zostają do zakupienia nowości i te kilka brakujących starszych premier. Jak się gra wyłącznie w tytuły AAA, gdzie większość gier wygląda podobnie i biegasz sobie od pytajnika do pytajnika lub podążasz za pulsującym punkcikiem, to jak najbardziej pojawia się znużenie.
Zapomniałem dopisać na początku, że gry kupowałem na zimowej(Prelogate) i jesienne wyprzedaży(cała reszta wymienionych tytułów) na Steam. A o innych nie napisałem, bo jak teraz o tym myślę, to nie mogę sobie przypomnieć czy coś jeszcze kupowałem w tym roku.
A gier nie maksuje już od dawna. Żadne 100%, żadnej platyny itp. itd.
Kiedyś tak robiłem, bo przez ograniczony budżet(kieszonkowe) nie mogłem kupować wszystkiego jak leci. Więc starałem się przedłużać obcowanie z tytułem, bo nie miałem kapitału na następny, a w inne nie chciało mi się grać, bo ile można grać w to samo?
Zaś o znużeniu nic nie pisałem. Chociaż takie myśli same do głowy wpadają, bo przecież kupowanie=granie. Nie wiem ile gram. Może jest gdzieś jakiś licznik na Steam, to wtedy mógłbym podać spędzony czas na gry w jakimś czasie. Po prostu gram jeżeli mam na to ochotę.
Ale zgodzę się, że warto.
Nie ma co czekać, że wyczekiwaną produkcję podarują pewnego pięknego dnia na tacy. Choć SOMA, Amnezja,AC Black Flag i Rayman Origins to akurat gry w które bardzo chciałem zagrać i jakoś dziwnym trafem mam je legalnie za darmo. Ale to przecież nie tyczy się każdej gry. Zwłaszcza takich które chciałbym ograć, a jest ich ponad 141(tylko lista życzeń na Steam).
Ja w tym roku kupilem tylko black ops4 i fallout 76 i mass effect z DAO za 30 zl
A polowe gier nie ogralem z plusa
Kupie jak wyjdzie Cyberpunk albo nowy Wiedźmin 4
Szanuje podejście.
Sam pierwszy kwartał 2019 będzie OP: RE2: Remake, Sekiro, DMC5, Ace Combat 7, Metro Exodus, KH3
Musisz chyba nie lubić gier jak na żadną z nich nie czekasz.
Lubie gry tak bardzo, że jak się nie pilnowałem to w jeden rok wydałem na nie 2000 zł i każdą z nich ukończyłem. Potem były problemy ze szkoła, ale kij z tym.
Ale w Sekiro i Metro bym se zagrał.
Wychodziłoby, że nie lubię gier wg Ciebie. Od biedy może to KH3 by mnie interesowało ale mam w kolejce do ogrania cały 1.5+2.5 remix do ogrania.
Abstrachując od tego jednak to jest ciekawe spostrzeżenie. Faktycznie kupowanie nowych gier jest pod sporym znakiem zapytania. Tytułów wychodzą ogromne ilości a gry na premierę są często jednak niedopracowane. Więc nawet "pro" gracze, którym subskrypcja w plusie czy innym game passie nie wystarczy mogą się zastanawiać. To nie jest tak, że wstrzymując się dodatkowe 3-6 miesięcy z zakupem danego tytułu totalnie nie będzie co robić - prawdopodobnie kupka wstydu jest wystarczająca żeby zapewnić rozrywkę na czas oczekiwania. A w tym czasie cena gry spadnie (wydawcy pokazali, że szybko schodzą z premierowych cen - nie wszyscy ale jednak) a dodatkowo załatają największe bolączki.
Najprostszym przykładem jest dla mnie Just Cause 4. Przy trójce bawiłem się świetnie i myślałem o zakupie na premierę ale.. po co? Mam jeszcze co najmniej 6 dużych tytułów w kolejce a już przy JC3 pokazali, że gra na premierę była co najwyżej średnia i dopiero po kilku miesiącach załatali problemy z wydajnością na konsolach. Teraz też youtube zalewa masa glitchy - widać, że potencjał jest duży ale kilka gigabajtów do ściągnięcia jeszcze będzie zanim gra naprawdę będzie w sensownym stanie. Podobnie jest z wieloma tytułami od Ubi, gdzie nawet pomijając spadek ceny pełna wartość osiągana jest dopiero po ok. 9-12 miesiącach od premiery.
Nawet gry, które wychodzą bez poważnych bugów zachęcają do wstrzymania się z zakupem. Dajmy na to taki Spiderman. Gra naprawdę fajna i z przyjemnością ją wycalakowałem krótko po premierze (a calakuję gry naprawdę rzadko - to był raptem drugi tytuł w blisko 30-letniej "karierze" gracza). Ale po paru miesiącach wydali DLC (ostatni tydzień temu), więc pewnie do gry wrócę... tymczasem gdybym się wstrzymał to kupiłbym dobre 100 złotych taniej (akurat na wspomniane DLC) i zrobił wszystko łącznie z dodatkowymi misjami w jednym podejściu...
Z dotychczasowych wypowiedzi kolegów z forum wynika(według mego zrozumienia), że nie ma sensu śpieszyć się z kupowaniem gier, bo w przeciwieństwie do ludzi tak szybko nie odchodzą.
Gry jednocześnie są i nie są jak wino.
Są, bo z czasem robią się lepsze. Oczywiście zasługa łatek, odpowiednich rozszerzeń oraz aktywności moderskiej.
I nie są, bo jaka gra z czasem robi się droższa?
To że gier nie ma co kupywać na premierę, albo co gorsza w pre-orderach jest równie jasne jak blask Słońca. Ale nie o to tu chodzi.
Przez moje niesprecyzowanie kilka osób mylnie uznało, że nie widzę ciekawych premier w 2019 roku, ale mi chodziło o ogólne kupowanie kiedy jesteśmy zalewani przez gry darmowe, ale nie pokroju jakiś chłamów ze sklepu googla. No i z komentarzy wywnioskowałem, że przecież można skupić się na zaległych tytułach, choć z doświadczenia już wiem, że nie ma co robić niczego na siłę i jeżeli gra nie wpadła ci w gust, to zwyczajnie w świcie skasuj ją z dysku.
Oczywiście grę na premierę można kupić, ale lepiej mieć pewność, że producent lub wydawca nie pokpi portu. A bez tego lepiej poczekać.
Ja akurat mam nieco ułatwione zadanie. Laptop nie do grania. Konsola z zeszłej generacji i brak kokosów na koncie.
Są oczywiście wyprzedaże i bundle, jednakże ja mam już taką liczbę gier, że mam w co grać. Chociaż słaby sprzęt i brak znajomości angielskiego zawęża ilość gier do nadrobienia. Mimo to, niektóre jedynie tknąłem i po niecałej godzinie usunąłem, bo najzwyczajniej okazały się nie być dla mnie.
Ostateczny wniosek jest taki, że pozostaje mi nadrobić to co mogę nadrobić, a gdy gry się skończą, to kupić nowe lub kupić lepszy sprzęt by móc nadrobić kolejne. Ewentualnie nauczyć się angielskiego i móc nadrobić kolejne gry.
Albo leżeć jak święta krowa i czekać aż mi kolejną grę pod tacę podsuną.
Z wymienionych opcji polecam naukę angielskiego. I to nie tylko ze względu na dostęp do większej ilości gier...