Staruszek Baldur's Gate – dlaczego jest to RPG nie do pobicia?
Ja jak grałem po raz pierwszy w Baldura, dostawałem bęcki na każdym przeciwniku i tak samo jak autor artykułu, nie przejmowałem się mechanikami. Jakoś udało mi się dotrzeć do końca gry, satysfakcja niesamowita.
Ach, Baldur's Gate 2... Według mnie jest to najlepsze RPG w historii, może nawet najlepsza gra w historii. Co najwyżej Planescape Torment może z nią stawać w szranki. Na informacje o BG3 czekam z niecierpliwością. Niech nawet będzie w 3D, byle styl rozgrywki był podobny do pierwszego Dragon Age'a. Tęsknię za nowymi, dobrymi tytułami na licencji D&D. Kiedyś był ich wysyp, a od lat posucha. Ostatnim naprawdę wartym uwagi i pełnoprawnym tytułem na tej licencji było chyba Neverwinter Nights 2. Nie liczę tu MMORPG'a Neverwinter, ani plasującego się poniżej średniej Sword Coast Legends. Czekam na coś porządnego.
Zagraj w Pathfinder Kingmaker. Poczujesz klimat wymiatania w starego dobrego Baldura. A przynajmniej ja poczułem.
No i Pathfinder to praktycznie kopia D&D 3.5.
Mam Pathfindera na mojej liście życzeń. :) Czekam aż proporcja ceny do ilości bugów znacząco spadnie. Na razie słyszałem głosy, że patche poprawiające istniejące błędy powodują masę nowych. Niech to solidnie podłatają i wtedy pomyślimy.
Jak to ze wszystkim w necie, Ci którzy nie mają problemu nie spamują na forach, a Ci którzy problem mają, przesadzają.
Ja mam 180 godzin w tym tytule i nielicząc balansu w niektórych miejsach nie mam do czego się przyczepić. Co w sumie brzmi dziwnie, bo balans to też jedna z rzeczy, przez którą się tak wciągnąłem. Czytaj generalny wpierd.l na początku :P
Ale jeśli chodzi o takiego typowego buga czyli np problem z ukończeniem questa czy jakieś zacinki NPC czy coś w tym stylu to nie spotkałem.
Ja też uważam, że Baldur's Gate jest niepokonany, ale mam wrażenie, że jestem w tym poglądzie dość osamotniony. Często, nawet na tym forum, w dyskusjach o grach RPG pomija się Baldura, albo daje mu "naste" miejsce.
Tymczasem w mojej ocenie to była najlepsza tego typu gra w historii.
Wydaje mi się, że Baldur's Gate jest trochę taką grą jednego pokolenia, które akurat w tym czasie wchodziło w świat komputerowych RPG, czy w ogóle w ten sposób poznawało fantastykę. Ja, kiedy pojawiło się pierwsze BG, miałem już za sobą trochę doświadczeń z cRPG (serie Wizardry, Might & Magic, Final Fantasy, czy Betrayal at Krondor) i kupę przeczytanej literatury fantasy, przez co Baldur's Gate wydał mi się strasznie sztampowy i bez polotu. Może po prostu trochę się rozminąłem z oczekiwaniami, bo mimo wszystko jest to kawałek niezłej historii, ale na pewno nie gra, którą bym lokował w czołówce gier wszechczasów.
@Saed
A które z wymienionych przez Ciebie gier biją Baldura pod względem fabularnym czy kreacji postaci (mówimy zwłaszcza o dwójce)? Ok, Final Fantasy VII może się do niego zbliżyć. Ale poza tym? Jeśli chodzi o literaturę, to zgadzam się, że są historie lepsze, ale to zupełnie inna kategoria.
@Elevrilnar
Patrząc tylko na fabułę, to Betrayal at Krondor moim zdaniem przez wiele lat nie miał sobie równych. Zresztą do dzisiaj pozostaje niepowtarzalny przez swoją "książkowość". A jak ktoś jeszcze był fanem książek Raymonda Feista, to już w ogóle... Fabułę pamiętam dość dobrze do dziś. Final Fantasy (chyba to było FFVI na SNES-a) mnie porwała przez ten szalony japoński miks konwencji i cholernie duży ładunek emocjonalny (jeszcze wtedy nie wymuszony), no i przez czarującą muzykę Nobuo Uematsu, który umiał dotrzeć do takich emocji, o istnieniu których nie miałem pojęcia :). Wizardry i Might & Magic, to głównie kreacja świata łączącego klasyczne heroic fantasy z elementami sci-fi. Trochę naszkicowana grubą krechą, ale cholernie inspirująca. Historia Sheltema i Coraca z World of Xeen wpleciona między klasyczne klisze fantasy to było coś. Albo sytuacja, gdy po rozgromieniu hord goblinów, orków, czy innych trolli, nagle stajemy naprzeciwko robota bojowego. W M&M o dziwo to miało sens (przy odrobinie wyobraźni). Podobnie, a nawet jeszcze odważniej poszło Wizardry, które chyba od cz. VI (w starsze nie grałem) praktycznie olało kanon tolkienowski na rzecz swojego własnego, autorskiego miksu fantasy z SF. Oczywiście to nie były gry z jakimiś piętrowymi intrygami, czy budowaniem relacji między bohaterami, ale cała ta kreacja świata, poczucie bycia częścią jakiejś wielkiej, niedopowiedzianej historii, dawał taką inspirację, że jakoś ta fabuła budowała się sama - w głowie gracza (przynajmniej w moim przypadku tak to wyglądało).
I znowu się rozpisałem, a miało być krótko :)
Nie będę oszukiwał, że grałem we wszystkie wymienione przez Ciebie gry. Część z nich pamiętam jedynie mgliście, bo to było dobre 20 lat temu i nigdy do nich później nie wróciłem. A do Baldurów wracam i są niesamowicie wyryte w mojej pamięci. To coś oznacza. :) Przyznam też, że moja przygoda z RPG-ami zaczęła się od pierwszego Fallouta, więc być może po części dlatego to właśnie izometryki cenię najbardziej. Jednak mimo to uważam, że stoją one fabularnie i pod względem jakości wykreowanych postaci dużo wyżej niż te bardziej klasyczne pozycje. System AD&D też swoje robi.
20 lat ma też Thief - liczę na dobry artykuł o grze/serii ;)
Co do Wrót Baldura - wg mnie jedynka zbytnio nie przetrwała próby czasu. Cienie z Amn to z kolei arcydzieło - zdecydowanie bardziej dopracowana, lepsze lokacje, audio, mniej monotonna, tutaj wręcz uczestniczy się w tej przygodzie - tego mi zabrakło w pierwszej odsłonie, która w ogóle mnie jakoś nie angażowała. Muzyka - najbardziej spodobała mi się w Tronie Baala. NA trójkę jednak nie czekam z jakąś niecierpliwością...
wg mnie jedynka zbytnio nie przetrwała próby czasu
Nie dla wszystkich. Niektórzy nadal lubią grać w BG1, bo ma swój niepowtarzalny urok i klimat. ;)
Mało tego, że grałem w starego Baldura, to aktualnie na obie jego części, na półce, patrzę :D
Co więcej, jakkolwiek już w Baldura pewnie nie zagram, to chciałbym łyknąć Icewind Dale 1,2 Enhanced Edition, ale jednak trochę odrzuca mnie ta sztywność i archaiczność pewnych elementów - Pillarsy, mimo że oparte na tej samej konwencji, są jednak grą bardziej mi odpowiadającą.
Czy tylko ja grałem w Icewind Dale, gdy wszyscy grali w Baldura? Przez co dzisiaj wolę grać w Icewind Dale, niż Baldura.
To kwestia gustu. Ja też lubię również Icewind Dale.
Tak samo.
Bardziej wolałem IWD i ToEE bo jak robić walkę to dobrze a ToEE to jedna z najlepszych turówek w historii dla mnie.
...że sparafrazuję ten post: "Czy tylko ja grałem w Fallouta, gdy wszyscy grali w Baldura? Przez co dzisiaj wolę grać w Fallouta, niż Baldura. (byle nie Follout 76) XD
Baldur's Gate 1-2 w roku 1998-2000 to takie gry jak Wiedźmin 1-3 w dzisiejszych czasach. Ach, to były czasy.
Dla mnie, Baldur's Gate 1-2 nadal należą do najlepsze gry wszech czasów. Jedyne problemy są takie, że zasady D&D dla oryginalne gry BG są zbyt skomplikowane i bez instrukcji łatwo się pogubić (TrakO, KO, ujemne modyfikatory, czary itd.). ;)
wg mnie jedynka zbytnio nie przetrwała próby czasu
Nie dla wszystkich. BG1 ma swój niepowtarzalny urok i klimat. ;)
Staruszek Baldur's Gate – dlaczego jest to RPG nie do pobicia? Bo gra była robiona z pasji a nie tylko dla kasy, jak większość obecnie.
Taa, gra tworzona przez duże studio jest robiona z pasji, a nie dla pieniędzy. Ale ty jesteś naiwny.
@planeswalker Może jestem naiwny, ale Ty kolego na pewno nie umiesz czytać ze zrozumieniem. Napisałem "pasji a nie TYLKO dla kasy". Ja wiem, że grasz na co dzień w gry typu Fallout 76, Andromeda itp. Ale wierz mi kiedyś twórcy wkładali trochę serca do swoich dzieł, dawno dawno temu :)
Gry od dużych studiów developerskich są tworzone wyłącznie dla pieniędzy. Dla pasji to może tworzyć grupka zapaleńców lub pojedyncze osoby. I tego typu gier jest obecnie znacznie więcej niż kiedyś dzięki dostępnym za darmo silnikom Unity, Unreal, AGS czy od biedy RPG Maker. Czasami nawet odnoszą sukces finansowy jak np. Stardew Valley czy Undertale.
Oczywiście, że była robiona dla kasy ale tworzyli ją pasjonaci, którzy chcieli zrobić grę w którą sami chcieli grać, bez księgowego nad głową i aukcjonariuszy na boku
@planeswalker
Zapytaj się pracowników większych studiów, czy robią gry tylko dla pieniędzy. Polecam zwłaszcza CDPR.
A co to ma do rzeczy? Dyskusja dotyczyła firm, a nie pracowników.
A kto stanowi tę firmę? Kto tworzy fabułę, assety, nadaje kierunek artystyczny itp.? Ludzie tworzący studio, czy studio tworzące ludzi? :)
Decyzje biznesowe podejmuje zarząd firmy, a nie zwykli pracownicy odpowiedzialni za tworzenie gry.
No więc ponownie. Zapytaj Marcina Iwińskiego albo Adama Kicińskiego, czy robią to, co robią wyłącznie dla pieniędzy. :) To samo można odnieść do zarządów, które podjęły decyzję o powstaniu Baldurów.
Każdy twórczy człowiek nie lubi pracy która go nie cieszy. Ja np. wole mniej zarabiać a robić coś z pasją.
Jak już się robi grę dla kasy to fajnie jest podejść do tego twórczo, dać coś oryginalnego od siebie. To cieszy.
A człowiek dla którego liczy się tylko kasa rozumuje na zasadzie: dajmy jakiegoś sandboxa 1000km2, 2000 misji przynieś wynieś pozamiataj i za pół roku do sklepu za 200zł. ludzie i tak to kupią.
Wielkość studia nie zawsze ma znaczenie, liczy się podejście developerów.
No więc ponownie. Zapytaj Marcina Iwińskiego albo Adama Kicińskiego, czy robią to, co robią wyłącznie dla pieniędzy. :) To samo można odnieść do zarządów, które podjęły decyzję o powstaniu Baldurów.
W odpowiedzi dostanę tylko puste frazesy z podręcznika dla marketingowców, więc nie wiem czy to ma sens. Swoją drogą CDPR ma dobrych speców od PR skoro udało im się wmówić swoim fanom, że nie są firmą nastawioną na zysk, tylko na robienie graczom dobrze.
'wilk ' -> Jedno nie wyklucza drugiego. Można być nastawionym na zysk, a jednocześnie robić coś twórczego. Jedna firma pójdzie po najniższej linii oporu, a druga bardziej się przyłoży i stworzy coś bardziej oryginalnego. Klienta na dobrą sprawę nie obchodzi jak wygląda podejście twórców jeśli oba produkty są dobrej jakości.
Udziałowców nie obchodziło, jaki wkład w historię branży miała gra po swojej premierze. To, że osiągnęła sukces oznaczało tylko i wyłącznie kolejne, potencjalne zyski w przyszłości i otwartą furtkę dla kontynuacji.
Czy autor posta uważa, że projektowanie gier z, powiedzmy epoki Infinity Engine, to jakaś baśniowa podróż i najlepsze miesiące w życiu programistów/ grafików/ scenarzystów?
Możesz mieć genialny pomysł na fabułę, assety, muzykę albo dialogi, a i tak nic z tego nie będzie, jeśli kierowniczek albo inny manago uzna, że "to się nie nadaje".
Odsuwają twój pomysł na bok i musisz pracować nad czymś, co nie do końca ci się podoba.
Proces produkcyjny Baldur's Gate'a to nic więcej jak kolejne dyskusje, kłótnie i rozczarowania szeregowych pracowników.
Klasyczne "kiedyś to było, teraz to nie jest".
20 lat temu korpo były tak samo zepsute jak dzisiaj i żadne sentymentalne pitu pitu nie zakrzywi rzeczywistości. Polecam różne wspominkowe wideo dotyczące produkcji gier z tamtych lat. Owszem, byli pasjonaci, wizjonerzy i zapaleńcy, ale to korpo decydowało o kształcie i kierunku powstających gier.
Kontynuacją miał być właśnie Neverwinter Nights. W Baldur's Gate 2 jeden z ekranów ładowania (podpowiedzi) mówił właśnie o tym, że po ukończeniu Tronu Baala to nie koniec przygody i zapis gry będzie można przenieść właśnie tam. Oczywiście plan się trochę rozmył. Nie wiem też czy tak było w anglojęzycznej wersji ale tej premierowej pudełkowej od CD Projekt właśnie tak było.
Dla mnie walka w Baldur's Gate była za trudna, zresztą jak w większości tego typu gier.
BG gdyby było wydane w 2018 roku, przeszło by bez większego zainteresowania graczy, bo to gra która świeciła swoim blaskiem kilkanaście lat temu. Wtedy była przełomowa i wspaniała, teraz jest tylko jedną z wielu.
Baldury, baldury i jeszcze raz baldury! Ja zacząłem swoją przygodę z Cieniami Amn, miałem z 12 lat. To była i jest gra trudna i bardzo satysfakcjonująca. Podczas pierwszego przechodzenia gry nie patrzyłem na mechanikę z T, K itp. i nawet nie wiedziałem że jest opcja aktywnej pauzy więc zadanie było jeszcze bardziej utrudnione ale nie żałuję. Icewind Dale też fajne ale nie przebiją Baldurów, w niektórych momentach jakby trudniejsza, zwłaszcza przez niektóre misje np. z dżinem w mieście jaszczuroludzi, do którego trzeba było dojść i ubić w 1min inaczej koniec gry. Co roku przypominam sobie te produkcje i czekam na BG3.
Dla mnie ta gra na dobre przykuła mnie do gamingu jako hobby, dlatego zawsze będzie dla mnie najważniejsza, a pod koniec lat 90 grająca dziewczyna była prawdziwą rzadkością :-D
Ale w dzisiejszych czasach i tak 90% to tylko na smartfonach i komórkach...womenów oczywiście
Ja znam sporo grających dziewczyn/kobiet. Więcej gra na konsolach niż PC. Najczęściej grają w gry typu Tomb Raider/ Assasiny/Uncharted trochę ścigałek. Znam też kilka grających świetnie po siedzi w Fortnite, Overwatcha lub CS GO, niestety te zwykle ukrywają swoją płeć grając gdyż często spotykają się z niemiłymi komentarzami.
@Angemona
To prawda niestety. Kobietom zwłaszcza grającym w gry sieciowe, często mocno się obrywa i to nierzadko w formie seksistowskich komentarzy. Był o tym swojego czasu nawet materiał na tvgry.pl: https://www.youtube.com/watch?v=ZDYfpM1V4kQ Oczywiście trzeba brać pod uwagę, że spory odsetek grających jest w wieku dojrzewania, więc różne emocje nimi targają w stosunku do płci pięknej, ale i tak część zachowań jest poniżej krytyki.
Piękne czasy baldursow icewind dale czy plametscape ale to już nie wróci.
A może dlatego że to czasy młodości.
Baldurs Gate 2 to IMO najlepsza gra cRPG w historii i jedna z trzech najlepszych gier w historii (poza Disciples 2 i Commandos BEL). Gra niesamowita, stworzona z prawdziwą pasją i zapadająca w pamięć na zawsze. W tej chwili jestem w stanie przypomnieć sobie emocję towarzyszące walką ze smokami czy Demi-liszem, członków drużyny - rzepa już zawsze będzie mi się kojarzyła z Janem Jansenem a chomiki z Minsciem i Boo - albo artefakty w stylu gadającego miecza Liarcora. Te wszystkie starannie zaplanowane zabójstwa NPC-ów żeby tylko reputacja spadłą o te kilka punktów i Edwin i Viconia nie chcieli opuścić drużyny ale nie za dużo bo Jaheira sobie pójdzie do świętego gaju;-) Żadna inna gra nie potrafi wywołać takich emocji które siedzą w człowieku latami. Spędziłem setki godzin grając w tą grę, masa przejść w tym takie jak solo-run (w sensie, że tylko główną postacią bez żadnej drużyny), zabawa modami itd. I to nie jest tak, że sentyment przesłania mi obraz, graczem jestem od grubo ponad 20 lat, najpierw Pc od kilku lat konsole. Setki gier, tysiące godzin, w ostatnich latach masa platyn, 100% itd. Dalej powstają świetne gry, Wiedźmin 3 był genialny (ostatnio wygenerowałem filmik z PSN o swojej historii z Ps4 i wyszło, że spędziłem nad tą grą 227 godzin! Dobrze wiedzieć bo wewnętrzny licznik działał źle i resetował się przy niektórych patchach). Tegoroczny God of War również, a platyna byłą czystą przyjemnością ale wiem, że za 2-3 lata wyjdzie (zapewne już na PS5) God of War 2 i będzie lepszy pod każdym względem od tegorocznego i nie będę chciał już do niego wracać, a zakończenie Krwi i Wina wciąż odkładam i jakoś mnie przestało ciągnąć po tych ponad 200 godzinach. A tymczasem wiem, że jeżeli po zakończeniu pisania tego posta zainstalował bym Baldura to rzucę wszystkie gry w które gram w tym momencie (DQ 11 i Ashen) i do końca świąt będę grał w niego. I to samo będzie za 10 lat gdy o tegorocznych premierach nikt już nie będzie nawet pamiętał!
PS. Najpotężniejsza drużyna (o ile będziecie w stanie zapanować nad prawidłowym, "średnim" poziomem reputacji): Bohater Paladyn (najlepiej Łowca Nieumarłych), Korgan, Nalia, Edwin, Viconia oraz Jan Jansen
Baldur's Gate 2 to jest kwintesencja gier komputerowych dla mnie. A nawet coś więcej niż gra. Niesamowita przygoda do zapamiętania na całe życie.
Choć żadnym arcydziełem nie jest, mimo wszystko Baldur's Gate II jest OK. Natomiast Baldur's Gate - zwłaszcza z perspektywy roku 2018 - jest zwyczajnie nudna i nijaka, a czasem wręcz żenuje.
Tak, w 1998 roku to było naprawdę coś, wielkie wydarzenie. Dziś jednak - po 20 latach od premiery - nikomu nie poleciłbym Baldur's Gate.
gameplay.pl
Świetny tekst o niesamowitej grze. Baldur's Gate ukształtował mnie jako gracza. To od niego zaczęło się świadome traktowanie gier, myślenie o ich fabule, postaciach, klimacie. Uczucia, jakie towarzyszyło mi w trakcie granie w BG, nie potrafiłbym opisać. Najlepiej będzie, jeśli skopiuje po prostu fragment jednego z moich tekstów.
"Niedawno dla przypomnienia odpaliłem sobie stareńkie American McGee's Alice i dopadł mnie jakiś melancholijny stan. Coś dziwnego było w tych starych grach, coś osobliwego, coś, co trudno jest mi dzisiaj nawet zdefiniować. Niepowtarzalny klimat? Wyjątkowo wyrazisty styl artystyczny? Jakże banalne to określenia, jakże trywialne! Było w tych grach coś naprawdę silnie sugestywnego, czego zazwyczaj nie potrafię już znaleźć we współczesnych produkcjach stworzonych nierzadko za dziesiątki milionów dolarów.
Tamtego wieczoru uświadomiłem sobie, że to specyficzne wrażenie obcowania z czymś wyjątkowym powtarzało się niezmiennie w niemal wszystkich legendarnych tytułach przełomu lat 90. i 2000., w jakie miałem przyjemność zagrać. W Baldur's Gate, w pierwszej części Mafii i Max Payne'a czy choćby w takim Thief: The Dark Project. W kontakcie z tymi grami jakiś taki robaczek, taki mały haczyk, wrzynał się w głębokie warstwy mózgu, orał go niczym pług konny ziemię, po czym zostawał w nim już na zawsze".
Tak to właśnie było z Baldur's Gate. Niesamowita przygoda, która wciągała jak bagno. Było się wtedy smarkaczem i nierzadko zdarzały się sytuacje, w których kończyło się sesję nad ranem. Błyskawiczne wyłączanie kompa, byle tylko ojciec, który właśnie wstał, nie zobaczył, że jego dziecko całą noc spędziło przed monitorem. Piękne czasy, aż się łezka w oku kręci.
Gry oceniam z perspektywy czasu w którym w nie grałem. Odkrywając BG miałem za sobą dziesiątki innych RPG. Nie był to mój pierwszy kontakt z gatunkiem, a jednak seria oczarowała mnie do tego stopnia, że do dziś zajmuje zaszczytne pierwsze miejsce w moim rankingu najlepszych gier wszech czasów. Oczywiście część druga była o wiele lepsza od jedynki, ale 'Baldura' traktuję jako całość. Nie ma drugiej takiej serii z której zapamiętałbym tyle npc'ów, tylu potworów, walk czy nawet artefaktów :) Fabuła niby prosta a jednak pamiętam ją do dziś. Żadna inna gra nie zapewniła mi tylu wspomnień. Obecnie wychodzi wiele świetnych gier, ale przykładowo ilu towarzyszy zapamiętam z Divinity, PoE czy ME:Andromedy (trzy gry z gatunku które ostatnio zaliczyłem)? Niestety niewielu.
Moja ulubiona gra to część druga. Jednak cała saga na zawsze zostaje w moim sercu i wracam do niej co kilka lat.
W Baldury pierwszy raz grałem kilkanaście lat temu, ostatni raz jakieś 7-8 lat temu. Wspomnienia i odczucia do tej produkcji mam takie jak autor i chętnie zagrałbym jeszcze raz, żeby ponownie to przeżyć. Ale boję się tego podejścia, bo gra się zestarzała pod względem technicznym (głównie mechanik rozgrywki), nowsze produkcje robią to zdecydowanie lepiej (Dragon Age Origins, Pillarsy, nowe Divinity) i myślę że zepsułbym sobie dobre wspomnienia.
dlaczego jest to RPG nie do pobicia?
bo w dzisiejszych czasach wszystko sie skaluje... jeden bieda wzor i masz gre "zbalansowana". po co sie meczyc i projektowac walki, przedmioty, rosnacy poziom trudnosci.
do tego decyzje ktore mialy znaczenie (kto jest w duzynie itd). dragon age 1 jeszce to miał, ale dal sobie spokoj i poszedl w emotki w dialogach i decyzje kogo w druzynie wygrzmocic (plec nie gra roli jak to w postepowej grze)
dlaczego jest to RPG nie do pobicia?
Jak to nie jest do pobicia? Od tamtego czasu wyszła masa lepszych gier RPG.
troll harder ;)
PS: w sumie sie zgadzam ze wyszly ciekawsze tytuly, ale forma twojego posta to zalosny bait.
Przejrzałem ranking wszystkich gier na Metacritic w poszukiwaniu tytułów z gatunku RPG, które maja wyższą ocenę niż Baldur's Gate. Zacząłem oczywiście od premiery tej gry.
Jeśli gra była multiplatformą, to wyliczałem średnią ocen ze wszystkich platform. Nie brałem pod uwagę wersji odświeżonych, czyli np. remasterów, remake'ów czy edycji specjalnych.
Baldur's Gate II: Shadows of Amn
Bloodborne
Chrono Cross
Divinity: Original Sin II
Final Fantasy IX
Final Fantasy X
Final Fantasy XII
Paper Mario
Persona 5
The Elder Scrolls IV: Oblivion
The Elder Scrolls V: Skyrim
The Witcher 3: Wild Hunt
Undertale
Vagrant Story
World of Warcraft
Xenoblade Chronicles
spoiler start
Możliwe, że coś przeoczyłem.
spoiler stop
gameplay.pl
Żadna z wymienionych nie dała mi tego niezwykłego uczucia tajemniczej wyprawy w nieznane, co BG i BG2.
Pseudoranking. Acha
Przecież to ranking popularności ale jak wiemy najwięcej jest idiotow więc i najpopularniejsze są idiotoodporne produkty. Ale nigdy najlepsze. Dotyczy to całej kultury i sztuki. A nawet wielu wielu rzeczy materialnych.
To nie jest ranking popularności, tylko zestawienie gier na podstawie ocen wystawionych przez recenzentów. Ranking popularności to ankieta przeprowadzona wśród użytkowników.
Ostatni akapit - dla mnie Baldur's Gate II to po prostu... sam nie wiem, Przygodę z grami zacząłem od Wolensteina 3d, ale to Baldur's Gate 2 jest dla mnie grą najważniejszą. Pamiętam jak dziś, kiedy w Empiku kupiłem od razu edycję kolekcjonerską, było tam pełno płyt, mapy, przewodniki, instrukcje wszystko. Czytałem od deski do deski a potem zacząłem grać. Rany ile razy ograłem Baldur's Gate to nie zliczę i niemal zawsze wybierałem romans z Viconią. Po prostu nigdy nie moglem inaczej.
Dzięki za ten artykuł :)
Tłukę wrota Baldura na tablecie w drodze do pracy :) idzie dostać oczopląsu ale i tak gra się świetnie. Dochodzi do tego przepiękne spolszczenie gdzie pewnie całe pokolenie graczy do dziś potrafi zacytować niektóre teksty.
Jest kilka gier które wspominam przez pryzmat mojej młodości : z rpg to :
- seria Eye of the beholder
- seria Lands of lore
- seria Ultima
- seria Baldurs Gate
- seria Icewind Dale
- Betrayal at Krondor (absolutne arcydzieło w dniu wydania)
Betrayal był świetny, odkryłem go na będąc na studiach tak z 10 lat temu i się nieźle zdziwiłem, że taką perełkę wcześniej nie zauważyłem. A Icewind dale to tylko pierwsza część mi podpasowała. Finałowy boss był masakryczny, właściwie to udało mi się go pokonać bo mój mag miał różdżkę błyskawic z 60 ładunkami...
Finałowy boss był masakryczny, właściwie to udało mi się go pokonać bo mój mag miał różdżkę błyskawic z 60 ładunkami...
Pamiętam tę walkę jak dziś. Już się cieszyłem, że udało mi się go ubić w Podmroku, a tu nagle błysk i lądujemy w Easthaven. Szczena mi wtedy opadła, bardzo mi się spodobał taki zabieg. Walki finałowo-finałowej jakoś szczególnie nie wspominam jako zbyt trudnej, za to ten pajac Pomab na szczycie wieży dał mi w kość za pierwszym razem.
Dlaczego Baldur's Gate jest dobry? Parafrazując klasyka, bo jest tani i dobry. :)
Choćby dla samego aktorstwa głosowego warto te gry przejść, jeżeli ktoś lubi cRPG.
Baldur’s Gate. Genialna gra. Genialna seria. 10/10. Niedawno, z rok temu, odswiezylem sobie cala sage dzieki Enhanced Edition, wraz z Siege of Dragonspear, i musze powiedziec, ze kolejny raz dalem sie porwac. Zawsze wspominki na propsie pod koniec roku :)
Kilka uwag do tekstu:
- Za duzo Minsca, za malo innych ;)
- warto byloby zrobic akapit o poczatkach Gry On-Line i prasajtu Tower of Dreams, ktory mial najlepsza solucje, z pelnymi mapami, w polskich necie autorstwa Soulcatchera
https://web.archive.org/web/20000831051433/a href=http://www.tod.link.pl:80/GUIDES/BG/tod_bg_tips.htm target=_blank>http://www.tod.link.pl:80/GUIDES/BG/tod_bg_tips.htm</a>
- fajnie byloby cos poczytac o lore swiata, np. o ksiazce Wrota Baldura dolaczanej do oryginalnego pudelka. (mocno slabej;) :)
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/5019/wrota-baldura
Dzieki za arta
Do oryginalnego pudełka nie była dołączona książka Wrota Baldura, tylko Morze Piasków, które już jakiś czas na rynku było. ;)
Ogólnie książki z Forgotten Realms jakieś rewelacyjne nie były, ale akurat te na podstawie BG były bardzo słabe - ja zawsze wolałem sagę o Liriel: Światło i Cienie (choć w oryginale to było Starlight & Shadows). W sumie czytałem to praktycznie za dzieciaka, więc może teraz i to by mi nie przypadło do gustu. :D
Co do samego BG, dla mnie to jest najważniejsza gra w życiu, dzięki niej polubiłem RPG. Ah, piękne czasy... ;)
Chciałbym w najbliższym czasie ograć Baldura, kiedyś spróbowałem ale szybko się zniechęciłem. Tylko nie wiem czy ograć oryginalną wersję i dodać jakieś mody czy kupić wersję od Beamdoga?
Moim zdaniem za cenę, którą mają obecnie obie te gry na GOG-u nie ma się co nawet zastanawiać. Brać wersję Beamdoga i mieć spokój z modowaniem. Większość nieobecnych w oryginalnych wersjach bugów już poprawiono, odświeżony interfejs jest bardzo przydatny, a płynny zoom pozwala zniwelować problem malutkich postaci w wysokich rozdzielczościach (co prawda za cenę pogorszenia grafiki przy dużym zbliżeniu, ale i tak warto, zwłaszcza w bardziej gorących momentach). Dodatkowo kupując gry na GOG-u otrzymasz też gratis edycje klasyczne, więc jeśli nie masz ich jeszcze w wersji cyfrowej, to nie ma co czekać.
Pierwszy Baldur's Gate? W latach jego świetności wolałem strategie, a z cRPG w tamtym czasie grałem w Might and Magic VII (potem VIII), troszke VI, dwie części Diablo. Jako gracza cRPG ukształtowały mnie z jednej strony Diablo z Hellfire, z drugiej: Might and Magic VII: Za Krew i Honor. Nie Baldur's Gate. Uważam go za tytuł przeciętny, który nie przetrwał próby czasu (podobnie jak pierwszy Gothic). Towarzysze kompletnie mi nie pasowali, mechanika "meh", fabuła mi tyłka nie urwała, walka drewniana, puste plansze - dla mnie to był "symulator chodzenia po łące". Za to drugi Baldur to co innego: jeden z najwybitniejszych cRPG w historii (mimo że też mnie irytował pewnymi rzeczami, ale przymykałem oczy), co prawda zawsze minimalnie wlałem Might and Magic VI i VII jak i Vampire the Masquarade Bloodlines, a ostatnio bardziej przypasowały mi Pillarsy ale wciąż nazywam DRUGIEGO Baldura arcydziełem i jednym z 10 najwybitniejszych cRPG ever.
W tamtym okresie było sporo świetnych cRPG. Wymieniłeś te lepsze, ale np. zabrakło mi u Ciebie Fallouta.
Mechanika w BG była świetna, bo taka przewidywalna i mająca wpływ na granie - każdy poziom praktycznie coś dawał, było wiele kombinacji klasowych i rasowych, a do tego cap na doświadczenie (najpierw 90ty, potem 160tys z dodatkiem) powodował, ze trzeba było niezle kombinować. Walka z aktywna pauza, możliwość planowania, dopasowania uzbrojenia do przeciwnika, różne typy obrażeń, zaklęcia oparte w pewny sposób na systemie losowym. To imo było lepsze niż w Might & Magic 6. Tam mi się zdecydowanie bardziej podobała sama eksploracja i mapy - faktycznie w BG było to mocno statyczne. Ale... ja grałem praktycznie we wszystko, przeszedłem, i świetnie się bawiłem przy tym, wiec nie ma imo sensu rozstrząsania która była lepsza :)
Wymieniłeś te lepsze, ale np. zabrakło mi u Ciebie Fallouta.
Fallouta poznałem wiele lat później i nigdy nie skończyłem żadnej części. ot, klimat nie mój. Szanować szanuję, ale post apo to kompletnie nie moje klimaty, aczkolwiek nie grałem w New Vegas.
Podejrzewam, że niewiele osób się ze mną zgodzi, ale zawsze wolałem pierwszą część baldura w porównaniu z drugą. Ok, druga była bardziej rozbudowana, miała usprawnienia techniczne i tak dalej. Ale klimat jedynki był lepszy, sposób prowadzenia historii która odsłania nam tajemnicę naszego pochodzenia oraz to, że nie byliśmy wszechpotężni, a przedmiot z wyjątkową nazwą był rarytasem sprawiało, że jedynka była lepsza. Zawsze w sequelu nie ma już tej tajemnicy w fabule jaka jest w części pierwszej, niby też da się zrobić jakiś suspens, ale to nie to samo. Tak samo pamiętam, że Fallout 1 też przez to bardziej mi się podobał niż dwójka, choć obie gry świetne.
Piąteczka, ja też #TeamJedynka. BG1 był bardziej bethesdowy w eksploracji i miał sensowniejszą fabułę.
I jak ktos juz wspomnial, kazdy lvl up dawal niezlego boosta, az chcialo sie wbijac poziomy ;)
No nie wiem nad czym ten zachwyt i skąd ta legendarność. Grałem w Baldur's Gate II dość dużo bo była to jedna z nielicznych nowych gier, która wtedy chodziła płynnie na moim laptopie (a czasem chciałem sobie zrobić przerwę od Heroes of Might and Magic III). Sama gra dość nudnawa, historia banalna i niczym nie porywająca. Przeszedłem tak ok. 70% i kiedy tylko znów mogłem regularnie korzystać ze stacjonarnego PC-ta, porzuciłem ją (w przeciwieństwie do HoMM III) na dobre.
Baldur na zawsze w serduszku. Pomimo trudności gra jest cholernie satysfakcjonująca. Najważniejszy jest dobry start w tym tytule :D Przy tworzeniu postaci wyrzucić liczbę 90+ dać wszystko w wytrzymałość i cyk mamy OP postać na sam początek przygody :D
Baldur wiadomo siedzi na tronie niezwyciężony, ale jak dla mnie Pathfinder Kingmaker zaszedł bardzo wysoko i najbliżej Baldura. Ogromny świat, mnóstwo ciekawych lokacji, własna epicka historia, wielowymiarowa mechanika gry stoi na najwyższym poziomie i pomimo skomplikowania wszystko działa w walce. Nie mówiąc już o zarządzaniu własnym królestwem, które działa i jest o niebo fajniejsze i głębsze, niż zarządzanie własną twierdzą w PoE. Także jest to jedyny tytuł so far, który naprawdę zrobił ogromną pracę. W niektórych aspektach wręcz prześcignął Baldura, no ale mamy rok 2018 więc nic dziwnego, że mamy lepszą technologię i nowe lepsze sposoby na przedstawienie gry fabularnej. Te pozytywne zmiany trzeba embrace, bo to rozwija gatunek rpgów.
Baldur's Gate to chyba najlepszy przykład na to, jak bardzo sentyment wobec gier jest ślepy.
Obydwie części to arcydzieła. Lepszych RPG-ów nie ma i nie będzie. Ja akurat od dwójki wolę jedynkę. Te zielone laski i pusta pozornie przestrzeń były takie urokliwe.
Gratulacje. odblokowałeś osiągnięcie "brązowa łopata".