Far Cry 3: Classic Edition | XONE
Ciekawe czy zapisany stan gry przenosi się z wersji oryginalnej z 2012 do classic edition czy może trzeba wszystko od nowa?
Przecież to jest jakiś żart, porażka i kpina - 3 w 1. Optymalizacja jest tak skopana że szkoda mi słów, momentami klatki spadają do 5-10 fps'ów a ogrywam na XONE S. Nie polecam, źle wydane pieniądze.
far cry 3 gra super i reedycja świetnie zaprojektowana. szkoda tylko że nie ma już trybu kooperacji, nie rozumiem co on im przeszkadzał..
Jakiś czas temu dorwałem za grosze tę część Far Cry'a, po czym zachęcony pozytywnymi recenzjami i określeniem trójki najlepszą częścią serii zagrałem nie zwlekając. Cóż, potrafię zrozumieć graczy zachwycających się tą częścią serii albo czujących do niej nostalgię, ale osobiście nie rozumiem o co tyle szumu.
Zacznijmy od grafiki. Fakt, gra ma już dychę na karku, ale to jeszcze nie powód by obniżać ocenę. Tym bardziej że lokacje wciąż potrafią cieszyć oczy, o ile nie przyglądamy się zbyt uważnie trawie czy innej roślinności. Mimika twarzy postaci również brzydko się zestarzała, podobnie jak część tekstur.
Przejdźmy do rozgrywki. Eksploracja wyspy bardzo przyjemna, feeling strzelania niezwykle pozytywny, aczkolwiek nie podobał mi się system craftingu. Zamiast polować by zdobyć materiały na większe torby, które pomieszczą więcej broni czy amunicji, bardziej logicznym rozwiązaniem byłoby odblokowywanie ich po spełnieniu określonych warunków albo wraz z postępem fabuły, w ostateczności zakup w jakimś sklepie na mapie.
Krążą opinie że gra sporo traci na zabójstwie pierwszego z antagonistów, Vaasa, i jestem skłonny podzielić tę opinię. Rządzona przez niego wyspa oferuje ciekawsze misje i zwyczajnie wygląda dużo lepiej. Po przejściu na drugą wyspę, zamiast przeciw malowniczym hordom piratów, zaczynamy walczyć przeciw zwykłym najemnikom, co rodzi poczucie sztampy i powtarzalności. Kolejny antagonista, Hoyt, też niczym specjalnym się nie wyróżnia. Dla mnie cała gra mogłaby się kończyć po odblokowaniu całej północnej wyspy, bez ekspansji na południe. Przez to w drugiej części gry wkradło się już znużenie i końcówkę przechodziłem trochę na siłę.
Są jeszcze pewne drobne błędy, np. postać klinujaca się na byle kamyczku, czy wkurzające walki z bossami, stworzone jako QTE, i to z bardzo małym czasem reakcji na pojawiające się na ekranie komunikaty. Przez to końcowa potyczkę z Hoytem musiałem powtarzać wiele razy, co skutecznie wybiło mnie z immersji.
Podsumowując, gra bardzo przyzwoita, ale czy rewelacja? Hmm... Nie. Potrafi miejscami oczarować, ale im dalej w las, tym nudniej i tym częściej przebija się do świadomości myśl: "panie, to już było".