Wrażenia z bety Red Dead Online – chaos i drożyzna
Na zdjęciu kowbojki zwróciłem uwagę na mistrza drugiego planu, który dosiada niewidzialnego konia. Dużo takich kwiatków w grze?
To akurat taki loading screen był, więc podejrzewam, że akurat temu graczowi z pwoodu jego uploadu coś tam się jeszcze nie dograło. Podczas rozgrywki nie widziałem tego typu rzeczy.
Faktycznie kasa idzie powoli, ale jak mamy mapę skarbów (na poczcie dostałem już dwie, ale nie wiem za co) i wypełniamy misje to nie jest tak źle. Najważniejsze to zainwestować w Karabin czterotaktowy :-) Pomaga w dalszej grze.
Na początku bawiłem się przednio grając z kolegą, następnego dnia chciałem pograć solo żeby zgromadzić sobie trochę waluty, o której jest mowa w artykule i wtedy... zobaczyłem czym grozi gra solo, jak bardzo jest ona odpychająca a zachowanie ludzie/zwierząt dobija a nawet zabija klimat, dopiero po wyłączeniu komunikatora nastaje błoga cisza i można jako tako pograć. Póki co Online jest niegrywalne przynajmniej dla mnie, może z czasem się coś zmieni i wrócę na dziki zachód ale póki co mam inne gry do ogrania.
Ogólnie to najbardziej opłaca się polować. Najlepszą miejscówką są chyba bagna koło Saint Denis, bo można tam zapolować na ptaki których pióra można sprzedać po 1.5$ sztuka, a rzeźnik jest niedaleko.
"Nasze zarobki liczone są jednak w centach, a ceny potrafią sięgać 800–1000 dolarów za lepszy karabin czy wierzchowca"
Autor trochę wprowadza w błąd. Za misje fabularne dostajemy nawet kilkadziesiąt $, a za proste deathmatche czy inne tryby PVP po 3-8 $, Co widać na jednym z załączonych screenów.
Nom, z tymi centami to coś nie tak. Wystarczy jadąc w stronę miasta gdzie jest rzeźnik trochę po drodze popolować. Tak samo po każdym randomowym czyszczeniu obozu, po każdej strzelaninie, trzeba przeszukiwać zwłoki - biżuterię i inne cuda kupi paser. Kasa spokojnie wpada nawet przy freeroamingu bez żadnego ciśnienia na zarabianie.
Z npc-ów wypada średnio po 5-10 centów jak sprawdzałem, jeden czasem dwa fanty po dolarze czy dwa. Dodaj do tego jeszcze czas na podróż do pasera, ewentualnie minus kasa za bilety i zobacz ile ci wyjdzie za porządną brońkę z ładną czarną oksydą, porządnego konia z ubezpieczeniem? Ile takich npców czy meczy TDM do zrobienia? Tysiąc? Dwa tysiące? Więcej?
Jakby wystarczyło tylko "trochę popolować" (co nie każdy lubi) to internet by nie płonął, a Rockstar nie obiecywałby pospiesznych poprawek w ekonomii.
Trzon gry powinien tkwić w tym kim tam jesteś, jakie misje i zlecenia znajdujesz od NPCów, a nie ile godzin musisz farmić pióra, by zrobić zapas fasoli w puszce i amunicji do TDM (bo trzeba ją kupować do aren).
kampania fajna...ale multi to jest gówno do potęgi
Z tego artykułu płynie bardzo ciekawy wniosek.
Myślę o Fallout 76. Jeśli na moment odsuniemy na bok żenująco niski poziom techniczny wykonania Fallouta widać ewidentnie, że GDYBY gracze wczuwali się prawdziwie w swoje role, byłoby zajefajnie (oczywiście upraszczam, bo warunkiem jest brak bagów, znikania budowli itd.) ale chodzi mi o to, że autorzy jakby naiwnie założyli, że gracze wypełnią świat zawartością lepszą niż sztuczne NPC, a tu się okazuje dupa. Nie ma odgrywania ról itd.
I tak czytam ten tekst o Red Dead i odnoszę wrażenie, że autorzy sądzili, że skoro SINGIEL tak dobrze się przyjął tzn. że jak w Westworld ludzie będą faktycznie chcieli GRAĆ ROLE. To est bardzo ważne sformułowanie, bo stoi jakby u podstaw rozgrywki.
A tu się okazuje, że zdobyłeś skóre by ją sprzedać i za rogiem dostajesz kulkę i tracisz tę skórę po respawnie.
Gracze ZAWSZE chodzą na skróty i nie ma fizycznej możliwości by NIEZNAJOMI traktowali nas z równie wielką pieczołowitością jak scenarzysta tworzący fabułę do misji NPC.
To jest wielka ogromna naiwność twórców sądzić, że świat wypełniony niemal wyłącznie ŻYWYMI ludźmi będzie rówie ciekawy co sztuczne pisane historie.
Realizm fajna rzecz, ale tylko wtedy kiedy UDAJEMY rzeczywistość z przymrużeniem oka, usuwając wszystko to, co nieciekaw - a ludzie / gracze są niestety nieciekawi.
To jest druga gra w ostatnim czasie która straszliwie się poślizgnęła na założeniu odgrywania ról przez graczy.
Ciekawy wniosek i trudno się nie zgodzić. Gram teraz w BFV (skłaniam się ku opinii, że ostatecznie jest lepiej niż w BF1, a na pewno bardzo dobrze). Dice od lat próbuje skłonić graczy do odgrywania klas i w przeciwieństwie do twórców RDR2 i F76 mają sporo dobrych pomysłów, żeby to osiągnąć (punkty, baretki, bonusy, wąskie specjalizacje), a gracze wciąż zamiast wczuwać się w medyka, czy grać drużynowo, latają po mapach luźno jak pomidory, co rozsypały się na ulicy. Pytanie z drugiej strony, czy faktycznie chcemy odgrywać role, żeby innym grało się przyjemniej?
Moim zdaniem twórcy Fallouta nie mieli na myśli odtwarzania ról, a po prostu towarzystwo znajomych - grajcie razem, róbcie sobie jaja, gadajcie, a gra będzie fajna. DICE wg mnie jak na razie osiągnęło tylko to, że gracze są zmuszeni polegać na innych - apteczkowcach, amunicyjnych, ale w drugą stronę to nie działa - nie zmusili nikogo, żeby leczył czy dawał amunicję, bo te parę punktów aż tak zachęcające nie jest dla gromady randomów. Przegięli nawet w drugą stronę, bo medyk stał się zbędny, kiedy inni mogą leczyć, a jego broń jest tak samo skuteczna, co najśmieszniejszy dowcip świata Brytyjczyków.
Odtwarzanie ról wychodzi raczej głównie w niszowych grach dla pasjonatów, jak np. Rising Storm 2, gdy jest mały hardcore i większa odpowiedzialność za to, co się robi. Piloci Hueyów mają tam zadanie dostarczać ludzi w ogień walki lub latać tak, by strzelec zapewniał wsparcie. Jak się jeszcze trafi na amerykanina, który w swoim akcencie wrzeszczy "wypie...laj z mojego śmigłowca!!! Chcesz nas wszystkich zabić??" - kiedy dotyka ziemi na dosłownie 2 sekundy, by wszyscy wyskoczyli - to jest moc i klimat taki, że można nożem kroić.
To samo dowódcy - mogą wzywać wsparcie artyleryjskie czy napalm, ale przez to że jest friendly fire, to przed każdym takim wezwaniem jest trajkotanie przez radio, podawanie sektorów, ostrzeżenia, opierdzelanie ludzi, żeby się wynosili stamtąd itp.
Albo na odwrót - opierdzielanie słabego dowódcy, gdy wykosi połowę drużyny głupim rozkazem :)
Marcinkrk87 ja myślę, że chcemy :) Popatrz. Najlepszą grą w historii okrzyknięto Wiedźmina 3. Mimo licznych wad technicznych, dość topornego systemu walki i w gruncie rzeczy prostych schematach rozgrywki jest to gra, którą niemal wszyscy chwalili za historię, za wyrazisty charakter postaci itd.
Read w wersji single? Co chwilę czytam pochwały, że taki realizm, że można się poczuć jak prawdziwy kowboj, że świat żyje, że ślady na śniegu, że rozgrywka taka westernowa spokojna, powolna itd.
Problemem jest tu coś, czego twórcy nie biorą pod uwagę. W BF, czy produkcjach Dice mapy są relatywnie małe, a jeśli nie są małe to graczy jest multum, są to rozgrywki nastawione właśnie na deathmache. Read aż prosi się podobnie jak Fallout 76 (wyłączając bagi i niedoróbki) o odgrywanie ról, ale twórcy nie wzięli pod uwagę tego, że gracze zbyt mocno przyzwyczaili się do formuły gier online serwowanej współcześnie. Spójrz choćby na Eve Online. To wzorowy przykład jak można zrobić grę, w której te mechanizmy zwyczajnie działają. Są złodzieje, korporacje, sojusze, handel itd. Ta gra ma całe mnóstwo mechanik, które właśnie doprowadzają do specjalizacji jednostek i ZMUSZA do realnej kooperacji.
Read poległ na tym, że możesz zaczaić się za barem i po prostu czekać na naiwnych graczy trollując ich.
No i jest jeszcze jedna kwestia. W Fallout 76 konstrukcja świata aż prosi sie o to by zebrać do kupy paru ludzi zbudować bazę, rozwinąć ją, a potem hur dur lecieć na podbój bazy przeciwników, ale tego się nie robi bo prościej iść przed siebie i strzelać do kogo popadnie. To zabija cały klima postapo, a w Read zabija cały klimat westernu.
I bardzo żałują, bo gra pokroju Westworld IDEALNIE by tu pasowała. Wyobraź sobie zadania których NIE DA SIĘ wykonać bez wspólników, ale na tyle skomplikowane, by to nie polegało na jedź do punktu A zabij wszystkich, ale np. Jedź do punktu A, gracz 1 zajmij lokomotywę i zatrzymaj pociąg, gracz 2,3,4 zastrzelcie obstawę w pociągu, gracz 5 jedź wozem do przeładowania złota itd. i z drugiej strony druga grupa graczy w pociągu itd.
To dopiero jest odlot :) Bez marchewek, bez specjalizacji pomysł na odgrywanie ról po prostu spala na panewce. Dlatego uważam, że RD2 jest już drugą grą, która się na tym przejechała. Ludzie są zbyt ograniczeni by każdy robił za pisarza.
@deathcoder
Zgadzam się z tobą, że świat Reda aż prosi się o odgrywanie ról, szczerze myślałem że tak będzie, że będę mógł zebrać swoją bandę, opracować jakiś plan i wjechać np. do Valentine i obrabować bank, wtedy np. mógłby pojawić się komunikat innym graczom np. z naszym listem gończym i nasz obóz przez jakiś czas będzie narażony na otwarty atak innych graczy, ale niestety póki co mamy dość pusty świat i pustych graczy nie jest wykluczone, że za jakiś czas gra się zmieni a wraz z nią mentalność "ludzi". Cały czas trzymam kciuki za to żeby się udało, ale wiadomo czas goni, na horyzoncie pojawiają się inne gry a Red odejdzie gdzieś w cień.
Trza pamiętać o tym że w takim np Gta Online jesteś bandytą i szaleńcem. Porypane zachowanie graczy w stosunku do siebie jest jakoś usprawiedliwione i nikt nie ma o to pretensji że sobie przeszkadzają i sie zabijają nawzajem. W Red Dead Online jednak jakiś klimat powinnien być i odgrywanie ról. Szkoda że gracze nie umią sie dostosować, szczególnie w takich grach jest ważne pomaganie sobie.
Nie grałem w RDO, ale grałem w GTAO przez wiele miesięcy i z tego co widzę wiele się nie zmieniło. Rockstar nie wypełniał mapy historiami w online, bo świetnie wie, że i tak wszystko będzie jednym wielkim team deatchmatch, bo to rajcuje gimbazę. Tryb online w ich grach jest skierowany właśnie do graczy w wieku 12-18 lat. To właśnie oni trollują nonstop, przez co są wiecznie bez kasy, w końcu by sięgnąć po cheaty i ułatwić sobie grę <między innymi dlatego gra nie wyszła jeszcze na PC>. Reszta ma za zadanie mozolnie grindować i służyć za ofiary wyżej wymienionym trollom, co ma wywołać u nich frustrację i skierować wielkimi krokami do sklepu online. Po przeczytaniu artykułu widzę, że nic się nie zmieniło od GTAO, więc jednak sobie odpuszczę multi gdy wyjdzie na PC.
Ps. Jedno trzeba przyznać Rockstarowi - potrafi świetnie ukryć to, że grind w ich grach na dłuższą metę nie ma sensu, nie przynosi większej satysfakcji czy benefitów. W momencie gdy macie już "wszystko" <do następnego patcha> zdajecie sobie sprawę, że cały wasz gameplay to był mozolny i pusty grind, którego i tak nikt niedoceni, więc w sumie to nie macie już po co dalej grać...
Multi ma potencjał, ale na razie nie ma najmniejszego sensu porównywać go do kampanii. Po miesiącach łatania i dodawania nowej zawartości może zrówna się z GTA:Online, ale na pewno nie z singlem.
Jako beta to jest na razie takie 6,5/10 z którego może wyrosnąć nawet 8/10.
no i fajnie że trzeba trochę czasu pofarmić kase żeby sobie coś kupić, jak najbardziej na +
Rockstar dalej albo nie potrafi robić multi albo robi go wokół mikropłatności. Mam trochę wrażenie, że RDO to jednak faktycznie takie GTA Online na dzikim zachodzie. Problem w tym, że jazda na koniu przez całą mapę nie sprawia tam nawet w połowie takiej radochy jak jazda autostradą szybkim autem albo zwyczajnie polecenie śmigłowcem. Uważam, że nasza zabawa w RDO powinna w większości rozgrywać się na małym obszarze. Ustawiamy obóz, w okół niego robimy misje, idziemy do lasu obok zapolować, do pobliskiej rzeczki łowić ryby, a daleka podróż to powinna być jakaś poważna decyzja. Coś jak w No Man's Sky, gdy wszystko możesz robić w jednym układzie, a podróż do następnego to cała, pełna emocji wyprawa. Ale nie, RDO przy każdej możliwej okazji rzuca mnie po całej mapie, a jak chce wrócić to płać za bilet albo zasuwaj pół godziny konno przy okazji umierając kilkanaście razy przez narwanych graczy.
Ekonomia to jest w ogóle żart, ale o tym już wiele osób się wypowiedziało. Koszty utrzymania dwa razy wyższe niż zarobki.
Red nie jest survivalem z tego co wiem a po twoim opisie widzę jak by tak miało być i nie wiem czy by to było dobre rozwiązanie, no ale każdy ma swoje gusta a wiadomo o tym się nie dyskutuje. Mam nadzieje, że coś zrobią z tym trybem multi natomiast mam nadzieję, że nie zmienią go tak bardzo jak tu piszesz.
Tylko problem w tym, że o ile RDR2 nie jest GTA na dzikim zachodzie, tak RDO chyba nie ma pojęcia czy chce być bardziej RDR czy GTA. Z jednej strony mamy tutaj elementy survivale z singla, a z drugiej typ rozgrywki w stylu GTA Online co w ogóle nijak do siebie nie pasuje i jest tylko irytujące.
Zrobienie bezpośredniego porównania cen w RDR II do RDO niestety pokazuje że generalnie nie jest najlepiej. W sensie, niech ceny zostaną, ale chciałbym mieć większe zarobki.
Zrozum że rockstar nie da ci zarobić albo grasz tysiące godzi albo kup sharkcards
Niech ceny zostaną wysokie, ale wynagrodzenie w okolicach 3-5 $ za 15 minut tropienia i eliminacji celów w zadaniu dla "nieznajomego" to jednak dużo za mało. Zarobki powinny pójść w górę, albo dojść nowe opcje przykładowo im więcej razy powtarzam daną czynność tym większe zarobki (np staję się specjalistą od polowania i sprzedawania skór zwierząt), mogłyby też proporcjonalnie wzrastać wraz z większym poziomem doświadczenia.
Zaczyna się 6 lat nic nie słychać o gta 6 tylko na online doją a teraj jeszcze dojdzie rd online dla mnie właśnie rockstar upada , ostatnia corpo w którą wierzyłem.
Upada, bo stworzyli prawdopodobnie najlepszy (a z całą pewnością najlepszy od czasów Wiedźmina 3) wątek singlowy, który jakością przewyższa jakieś 90% gier, które wyszły w ostatnich 8 latach? Nawet w czasie reklamy przed premierą cały czas promowali RDR II, gdzie o Online zaledwie wspomniano w paru newsach. Większość pracy poszła na tryb fabularny, a Ty mówisz o upadku Rockstara, bo oprócz genialnego singla wpasowują się w obecny trend i będą wspierać również grę sieciową przez następne 4-5 lat.
Czy nikt tego nie zauważył?! Przy sprzedaży futer nader często po kliknięciu ,, sprzedaj" nic się nie dzieje, za chwilę skóra znika lecz pieniądze się nie pojawiają. Pozostaje polować na szczury , bo te akurat sprzedają się bez zarzutu. Nie liczyłem, ale przypuszczam, że kilkaset dolarów poszło na bliżej nieznane sierotki rockstara!Gdzie zgłosić ten przekręt?!
Wow wkoncu znośna recenzja na golu. Nie robiona przez jakiegoś fan boya gry który wystawia zawyżoną ocene i sie spuszcza nad grą w tekście. Prawda jest taka że jeśli dacie największe gówno fanowi to i tak mu sie spodoba. Takie spostrzeżenie a recenzja jak pisałem niezła.