W co gracie w weekend? #276: Kula World i Resident Evil 3 po raz dwudziesty piąty
Witam!
Też nie lubię tej chwili, kiedy ukończę jakąś grę która potrafiła mnie kompletnie wciągnąć przez ostatnie wieczory. I tak mam teraz z Utawarerumono: Mask of Truth (PS4). 95h + 65h poprzedniej części i teraz załamanie emocjonalne bo znów cholernie zaangażowałem się w wydarzenia i perypetie moich bohaterów. Czas teraz na coś lżejszego, Sword Art Online: Hollow Realization (PS4).
Miłego weekendu!
King's Field IV: Ancient City
wyłapuję nawiązania do Ultimy Underworld, pokonałem wielkiego bossa-pająka osadzonego w studni która miała leczyć i szykuję się na spotkanie z tytułowym Ancient City, Podobnie jak w kolejnych grach FROM historia jest podawana szczątkowo, głównie przez NPCów z którymi starasz się wyciągnąć co się da. Opisy przedmiotów skromne, dwie linijki max więc nie ma jak w Soulsach kawałka historii opowiedzianej w opisie każdego szpargału.
Akcja powoooolna, jak w smole. Jeszcze bym to strawił gdyby obracanie gałką było szybsze ale niestety FROM i tą spowolnił. Podobno w grze jest amulet zaznaczający ukryte ściany. Nadal go szukam. Jak na ironię wg poradnika jest za jedną z ukrytych ścian... Podobnie jak w Doomie gracz przykleja się do ściany i spamuje przycisk Użyj (X).
Początkowo nie potrzebowałem mapy ale bywały miejsca, gdzie przejścia, pomieszczenia czy rozmieszczenie korytarzy było na tyle niewyróżniające się, że zdarzało mi się trochę zabłądzić. Jakaś prosta mapa na kartce A4 powinna pomóc...
Skoro o inspiracji UU mowa - kiedyś japońskie gry brały inspiracje z zachodu, UU czy Wizardry albo Ultima od Garriota miały niebagatelny wpływ na kolejną dekadę lub dwie gier, które potem okupowały listy sprzedaży w Japonii.
Te gry biorące inspirację z klasyków nadal się sprzedawały podczas gdy na zachodzie po 2001 roku gry Wizardry-podobne zniknęły i nawet rynek indie nie był zainteresowany tworzeniem gier inspirowanych nimi i poza jednym szaleńcem robiącym swoje magnum opus 20 lat (Grimoire) nikt nic z tym nie zrobił...
Do rzeczy - na rynku japońskim znowu jakieś zmiany. Jeszcze bardziej gry mają upodobnić się do zachodnich blockbusterów AAA, SONY ma ostrą politykę obyczajową której nie powstydziłby się "bible belt".... ciekawe co z tego będzie.
Nic z tego nie będzie. Japońskie gry z gatunku visual novel zawsze trafiały na konsole w ocenzurowanej wersji, ale to nie oznacza, że nie da się ich ograć na PC bez cenzury. Jeśli Sony będzie dalej brnęło w całkowitą cenzurę, to ludzie będą kupować takie produkcje na komputery, bo mało kto zdecyduje się na kupno produkcji z wyciętą zawartością, gdy u konkurencji jest dostępna cała gra.
Tak przynajmniej piszą ludzie w internetach a sam już przerabiałem cenzurę Steama i wybierałem interesujące mnie gry poza platformą Valve, tylko po to, żeby ograć je w nieocenzurowanej wersji i bez konieczności bycia ciągle online.
P.S.Jak czytam Twoje komenty o King's Field to mam jeszcze większą chrapkę na ogranie jedynki na PSone.
Poprzednie King's Fieldy to już dla mnie granica nie do przebrnięcia jeśli chodzi o stare gry. Max to Ultima Underworld, która choć ma dziwny gameplay to ma też rozwiązania czy mechaniki które nadają mu wyjątkowości.
Co do cenzury Sony i zmian na rynku japońskim - będę się przyglądać bo coś wisi w powietrzu, zmiana rynku i w produkcjach to będzie (nie)mały wstrząs którego efekty może zobaczymy później.
Mówisz o pecetach ale chyba w Japonii nie są one aż tak popularne jako maszyny do grania? Nie pamiętam już gdzie czytałem o tym.
Pillars of Eternity II, 55h, skończone. Kurde, udało się. Moja niemoc cRPGowa została przełamana. Jednak nadal ciężko mi uwierzyć, że głównym problemem który mi przeszkadzał przekonać się do tych gier było bardzo mało nagranych dialogów. Ale na to wychodzi. Strasznie mi się podobało. RIP Obsidian [*]
Dragon Quest XI, 78h. Jezu, któreś dnia idąc sobie do celu dopadło mnie jakieś latające dziadostwo którego nie mogłem pokonać przez 1,5 godziny. Następnego dnia pokonałem to coś za pierwszym razem... Ej, ale muszę powiedzieć, że od 20 godzin jest lepiej niż na początku. Coś ruszyło wreszcie i gra chyba nareszcie się rozkręciła. Trochę długo to trwało ale lepiej późno niż później.
Wiedźmińskie opowieści, 21h. Wydaje mi się, że to byłaby super gra gdyby to była tylko jakaś visual nowelka, bez Gwinta. Fabularnie, dialogowo, postaciowo i wyborowo jest naprawdę bardzo dobrze. Wybory moralne mają większe konsekwencje niż w pełnoprawnym Wiedźminie. Tylko ten Gwint który nie jest Gwintem trochę razi i psuje odbiór.
Darksiders II, 18h. Musiałbym się spotkać z samym sobą sprzed 6 lat i zapytać czemu oceniałem dwójkę wyżej niż jedynkę bo teraz jedynka wydaje mi się troszkę lepsza. Dwójka jest bardziej rozbudowana, większa, dłuższa ale niekoniecznie się to przełożyło na lepszą jakość. Gra się bardzo dobrze, (ale brakuje ruchów Wojny z jedynki), design poziomów jest super ale fabularnie tak trochę nie idziemy do przodu. Jeździec Apokalipsy robi trochę za chłopca na posyłki.
Call of Cthulhu, 4,5h. Fajne to, trochę wiadomo animacje meh, mimika postaci meh ale klimacik spoko, jakaś tajemnica, dialogi spoko, w miarę proste zagadki nie wymagające kombinowania pół dnia, zdarzyło się, ze były 2 rozwiązania jakiejś sytuacji. Podoba mi się.
Ho ho, dawno mnie tu nie było, a działo się sporo;P
Po pierwsze, ukończyłem Yakuza 0 i naturalnie będę się brał za platynę. Z marszu zacząłem Yakuza Kiwami, które pod względem intryg wydaje się nie ustępować "zerówce". Fajnie jest poza tym zobaczyć miejsca z prequelu w nowoczesnej wersji.
Gdzieś tam po drodze zakupiłem Detroit: Become Human i wciągnąłem nosem w dwa wieczory. Bardzo dobra pozycja, dużo lepsza od Beyond, natomiast ciut gorsza od Heavy Rain. W przyszłości platyna też siądzie.
Gdzieś tam po drodze po raz drugi wziąłem się za bary z Until Dawn. Również świetna pozycja (efekt motyla rządzi), natomiast stresowe momenty ograniczają się tylko do samej eksploracji, jak i sekwencji QTE. To nie rasowy survival horror, nie ma się co kryć.
Po raz drugi też zacząłem przygodę - pod kątem trofeów - z Heavy Rain. Ale to pieśń przyszłości.
No i w zasadzie tyle:) Trochę szkoda, że cykl pojawia się w niedziele, bo właśnie akurat wtedy mam najmniej wolnego czasu paradoksalnie (cały dzień siedzę w kinie:D), no ale od czego jest praca;P
Pozdrawiam wszystkich Wcogracieweekendowców!