Jakiś czas temu byłem w Krakowie, mieście artystów (tak chciałem napisać, ale google podpowiada, że to jednak raczej miasto maczet / noży)
Filmowałem pewien event, który dział się w pewnym lokalu, którego część była wynajęta pod ten event a reszta lokalu była czynna dla normalnych ludzi.
Potem event się skończył i niedobitki mogły oczywiście zostać i pić dalej. Z racji, że miałem rzut beretem do hotelu, to odniosłem sprzęt i wróciłem posączyć jakieś piwerko dla towarzystwa i pogadać z ciekawymi z tego eventu ludźmi.
Jakież było moje zaskoczenie, gdy zorientowałem się, że dosłownie cała obsługa wydająca piwa/nosząca piwa/ogarniająca stoły, była konkretnie porobiona pod samą czapkę. W klopach najszczane niemiłosiernie. A obsługa momentami 'podskakiwała' do gości, wypraszali ludzi itp.
Czy to jest standard? Bo w sumie przyznam szczerze rzadko bywam, a sam lokal to nie była jakaś zupełna menelarnia. Szczerze mnie to zniesmaczyło, bo spodziewałem się pewnego jednakowoż poziomu z racji miejsca akcji a tu zupełna dupa....
nasłuchałeś się tekstu pod budą i uwierzyłeś, że krakus to ktoś ''lepszy'' od warszawiaka czy mieszkańca pścinna? :->
Nie, to nie jest norma. A jeśli pijana obsługa zaczepiała gości, to ja bym się już postarał o odpowiedni rozgłos w internecie.
Krakusy to taka najgorsza forma Polaków, zwymiotuje ci toto na buty, a potem jeszcze zrobi awanture, ze stales na trasie jego rzygu
Krakusy to taka najgorsza forma Polaków
To już nie ludzie z Radomia i Łodzi?
zaraz pojde do siedziby gry-online i dam ci bana, nie mam daleko, 3 min z buta i jestem na miejscu
'event'
Wyglada jeszcze ze w typowej "portowej spelunie"
Z opowieści znajomych pracujących w pubach w centrum, picie to norma. Czasami barmani przecież potrafią wychylić z klientami. Ale bez nadmiernego chlania. Myślę, że dużo zależy od kierownika - jest przyzwolenie albo nie ma.
W lokalach nigdy nie zauważyłem, ale w klubach norma, ochrona pije, barmani czasami potrafią sobie na stoliku rozłożyć i tankować.
patologia od razu na milicje dzwonic. ja tam szefem ochrony jestem to wiem jakie cyrki sie dzieja w nocy. Personel trzeba krotko trzymac, jak nie to z kolanka i za brame.
cóż, za barem niegdyś pracowałem, i to w lokalu, który nie był najwyższych lotów - owszem, wypić się zdarzało, ale zawsze tak, aby klient nie widział i nie wyczuł. Co do wypraszania gości - nie wiem, jak wyglądało to w opisanej przez ciebie sytuacji, ale u mnie niektórzy "goście" musieli być wypraszani w dość obcesowy sposób, bo inaczej nie potrafili zrozumieć, że ich obecność nie będzie dłużej tolerowana.
niemniej, choć byłem tylko bufetowym w spelunie, w tamtych czasach byłem bardzo dumny ze swojej posady - i etyki barmańskiej. : )