Lubicie swoją pracę czy zawsze w niedziele wieczorem (czy zależy kiedy tam macie pierwszy dzień, najczęściej z reguły w poniedziałek) narzekacie i myślicie "o nie znów jutro, i kolejny cały tydzień zapierdzielania".
Jakie macie nastawienie?
Niestety, kazda praca w jakiej robilem po jakims czasie zaczyna pokrywac sie z wstawiona w cudzyslow mysla... Fizyczna czy biurowa, na to samo wychodzi. Szczerze mowiac to najchetniej bym cale zycie pracowal fizycznie, przynajmniej wtedy czlowiek jest zdrowszy nizeli siedzac 8h przed kompem, a potem jeszcze w domu. Najlepiej sie chyba by bylo przebranzowic, zostac jakims gosciem od wykonczeniowki i pracowac po swojemu - bo i tak nie ma komu tego robic.
Niestety, kazda praca w jakiej robilem po jakims czasie zaczyna pokrywac sie z wstawiona w cudzyslow mysla... Fizyczna czy biurowa, na to samo wychodzi. Szczerze mowiac to najchetniej bym cale zycie pracowal fizycznie, przynajmniej wtedy czlowiek jest zdrowszy nizeli siedzac 8h przed kompem, a potem jeszcze w domu. Najlepiej sie chyba by bylo przebranzowic, zostac jakims gosciem od wykonczeniowki i pracowac po swojemu - bo i tak nie ma komu tego robic.
Narzekam ale raczej ze względu na godziny 8-18 i bezużyteczną godzinną przerwę w środku niż na samą robotę.
Odkąd się przebranżowiłem bardzo lubię swoją pracę. Już nie ma tych koszmarnych niedziel i wyczekiwania piątku jak jakiegoś zbawienia. Za nic bym nie wrócił do poprzedniej roboty.
Nie narzekam w sumie, dobrze jest :D oby gorzej nie było.
Od kilku miesięcy w nowej pracy - na razie nie narzekam. W sumie pierwsza praca od studiów przy której nie wku*wiam się, że muszę tam iść. Choć po 4 dniach wolnego - przydało by się jeszcze parę ;p
Czasami tak gdyż za długo już robię w jednej firmie. 10 lat to za długo zdecydowanie.
Pewnie zmienię za 1-2 lata bo już zaczynam myśleć o czymś nowym świeżym więc już się tworzy proces w głowie i będzie postępował aż nadejdzie ten dzień zmiany.
Ja bardzo lubię swoją pracę i nawet nie byłem świadomy że aż tak ją polubię. Oczywiście cały czas się uczę nowych rzeczy, ale na szczęście jestem już na tym poziomie że większość tematu ogarniam. A jak na czymś się zatnę, to na szczęście mam naprawdę fajną szefową która wyjaśni co i jak jednocześnie poszerzając moją wiedzę. Kolejnym wielkim atutem jest to, że mam trzy minuty drogi po wyjściu z domu do pracy, więc nie tracę czasu na stanie w korkach czy tłuczeniu się komunikacją miejską. W sumie same plusy, bo minusów nie widzę.
Lubię.
Ja lubię swoją pracę przez pierwsze 3/4 miesiąca i nienawidzę w ostatnie 1/4 miesiąca.
Jest spoko, w sumie można powiedzieć że pracuje w swoim zawodzie. Piniundz mógłby być lepszy ale jak na pierwszą pracę taka full time nie jest źle.
Nienawidzę, między innymi poprzez fakt, że mam wykształcenie dużo wyższe na to stanowisko, pensja minimalna i warunki takie sobie. Ale ciągle szukam jakiejś porządnej pracy odpowiadającą moim kwalifikacjom i umiejętnościom. Myślę, że każdy przez taki etap w życiu przechodził. (albo będzie)
zajeb..cie lubię swoją pracę po niedzieli, przychodzi poniedziałek i sporo nowych gier, książek, seriali, filmów, ewentualnie innych ciężkich spraw do zamknięcia ;) Nie ma lekko, gry same się nie skończą, książki nie przeczytają, a filmy/seriale nie obejrzą się ;) Jest też wiele innych czynności mniej angażujących ale też bardzo pracochłonnych. Eh, ciężkie to życie wymagające tyle poświęceń :)
4 lata w firmie, robota niby okej, ale niechęć po długim weekendzie zawsze jest, sam fakt wczesnej pobudki nie nastawia mnie pozytywnie.
Lubię ale zawsze w każdej robocie przychodzi moment tak po ok 2 latach że się nie chce. Ale i tak lubię :P Jeszcze bardziej lubię moją druga pracę na własnej działalności dzięki której dorabiam sobie niezłą kasę :)
Z jednej strony nie cierpie tej roboty a z drugiej pracuję tam od zawsze i to moje drugie życie jest.Jak ten mój zakład z ponad 100-letnia tradycją padnie o co sie starają ekipy rządzące od 30-tu lat to i mnie przyjdzie paść.
Wygrałeś w jakichś wyborach ? Radnym zostałeś ? Takiemu to dobrze.
W sumie lubie... Wyprowadzajac sie z Polski zmienilem chyba kariere na robote. Ale zmienilem tez pensje, nawet zauwazalnie. Teraz pracuje duzo ponizej kwalifikacji, ale robota jest spokojna, odpowiedzialnosc zerowa a kasa calkiem przyzwoita, nawet na lokalne standardy. W poniedzialek wstaje bez entuzjazmu, ale I bez bolu.
A ja mieszkam w Polsce, i lubię swoją robotę/pracę:), jak w tytule tego tematu, przeczytałem powyżej , że sam ją sobie taką sobie „stworzyłem” i potwierdzam, dobrze napisane:) dodam może:..móc to chcieć, a jak komuś tak nie pasuje?, to może inaczej;.. chcieć to móc;))
Czasami dopada mnie wściekłe uczucie satysfakcji. Ogólnie lubię tę pracę, szefów i kolegów. To dużo, może nawet bardzo dużo. A że czasem sobie ponarzekam np. gdy mamy zrobić coś na wczoraj...
Co prawda pracuję trochę "obok" tego, co chciałbym robić, jednak jest trochę aspektów pracy, które mi się podobają. A szczególnie, że branża jest ta, którą chciałem. Mam nadzieję, że uda mi się bardziej wstrzelić w to, co chciałbym robić, ale na razie jestem zadowolony.
Mogłoby być lepiej, nie ma tragedii, własne biuro mam, ale nie za bardzo ma się na cokolwiek czas i jest to praca głównie biurowa z odrobiną fizycznej. Godziny są spoko, bo od 7 do 15, ale i tak czas leci i nawet nie wiem, kiedy mija mi tydzień. Na razie będę się starać o podwyżkę (nie ma tragedii płacowej, ale powinienem zarabiać więcej), jak nie pyknie to się będę za czymś może rozglądać.
Lubię, ale 9 lat a jednym stanowisku to dużo za dużo. Ale mam dach nad głową, głodny nie jestem, lubię ekipę, mimo, że to ja obniżam średnią wieku, no ale gdyby płacili wiecej...
I fajnie, że teraz nie muszę się martwić tymi mitycznymi poniedziałkami, to i mam nadzieję że w następnej nie bede zwracał na to uwagi - ot, dzień jak codzień...
+
"buduje" sobie tam cv
zero stresu czy presji na wynik
spoko atmosfera
moj prywatny komp tak zamula ze wszystko robie na sluzbowym
-
fatalny dojazd
slaba placa jak na warszawskie warunki na tym stanowisku
malo rozwijajace zadania
Prawie od zawsze na własnej działalności tudzież jako freelancer - jestem całkiem zadowolony, usatysfakcjonowany. Robię fajne rzeczy, poznaję fajnych ludzi i jest dobrze.
Życzę tego każdemu, aczkolwiek nie każdy na to zasługuje/jest w stanie zapracować na to.
Uwielbiam. Robię to co lubię, spełniam się zawodowo + atmosfera jest świetna (branża informatyczna).
Oczywiście, jakbym nie lubił to bym zmienił. Przyzwoicie płacą, rozwijam się, nie nudzę, nie jest źle.
Robote mam spoko, jedyne mysli w niedziele, to takie ze znowu mnie nie bedzie kilka dni. Poza tym jestem zadowolony.
Nie chcesz sie krecic wokol komina?
Lubię, ale proboszcz ostatnio wymienił kamienie na marmur w kościele i strasznie się ślizgam przy zbieraniu za mszę.
Nie narzekam, jest ok. Ale rozglądam się za czymś lepiej płatnym i bardziej rozwijającym. W obecnej mam poczucie siedzenia w miejscu :)
8 lat pracuje jako Operator Produkcji( Piekarnia), póki co nie było źle, pensje przyzwoite, jak na warunki panujące w Polsce,(od 2500 netto bez nadgodzin) ale od czasu jak zaczęła się inwazja Ukraińców, zakład zwiększył wydajność i asortyment i wpadł na pomysł aby przejść z 2 brygad na 4, i wszystko się spiepszyło. Sobota i niedziela w pracy by mieć tylko poniedziałek wolny, sytuacje że schodząc o godzinie 5 rano, trzeba było przyjść tego samego dnia na 13, wiecznie nie wyspany i przemęczony, JET LAG- jak cholera, że czasami nie wiedziałem jaki mamy dzień tygodnia, cały dzień po pracy spałem a w nocy już nie. Miesiąc temu dałem wypowiedzenie ( 3 miesięczny okres) i pomału będę szukał czegoś innego na 2 zmiany, albo co innego.