Sandbox dla dorosłych. Jak Red Dead Redemption 2 stawia na realizm
Świetny artykuł! Obecnie gry stawiają na tempo akcji, które nie pozwala się kompletnie zanurzyć w świecie przedstawionym. Na szczęście od czasu do czasu wyjdą takie perełki jak RDR2. Jednak z tą dojrzałością jest taki problem, że nie chodzi o cierpliwość i chęć głębszego przeżycia gry a najzwyczajniej część osób może nie mieć tyle czasu, aby w trakcie przechodzenia gry spędzić wiele godzin na oglądaniu tych monotonnych, nic nie wnoszących do gameplayu animacji otwierania szafek itp.
Tu nie chodzi o realizm ale o konsekwencję. Świat przedstawiony może być wymyślony, powinien jednak być spójny, a działania w nim przedstawione naturalnym następstwem rozwoju fabuły. A nie tworzymy gigantyczny park rozrywki i wrzucamy do niego wszelkie bzdury jakie nam do głowy przyjdą. Ciekawe co by napisali miłośnicy IIWW , gdyby w grze o zdobyciu Berlina zabrakło Bramy Brandenburskiej ? Pewnie by się spieklili na maksa. Ale brak w AC Odyssey Długich Murów, nikogo nie rusza. Albo jakbyśmy na miejsce Hitlera wrzucili Churchilla i odwrotnie. W AC Odyssey nagromadzenie absurdów osiągnęło moment krytyczny. Pal licho jakby Ubi nazwało swoja grę alternatywną starożytna Grecją. Jednak oni musieli umiejscowić akcję w konkretnym czasie i z postaciami z tego okresu. To wymaga konsekwencji. Niestety w AC Odyssey jej zabrakło.
Podczas gdy RDR2 konsekwentnie buduje i przedstawia swój świat. Równie wymyślony co kraina fantasy. Ale cała historia jest następstwem dobrze napisanej fabuły i nie razi niekonsekwencjami. Wręcz przeciwnie, grając w RDR 2 cały czas łapię się na tym. Przecież tak mogło być, kto przysięgnie, że nie? To był trudny okres w dziejach USA, pełny dramatycznych wyborów. A chodziło o przeżycie. Takiej konsekwencji zbrakło Ubi i dlatego ich gra jest niewiarygodna stąd po prostu przeciętna. A RDR2 jest dziełem. Chodzi tylko o konsekwencje, a nie o realia. I tyle.
Ten tekst w zasadzie leży u podstaw... Już nawet nie komentując łączenia tego z "dorosłością", problemem nie jest tu sam realizm, tylko to jak wpływa on ma płynność rozgrywki. Prostu przykład, skórowanie, za pierwszym razem jest super, za drugim dobra, za trzecim fajnie, a za 20 kurła nie można było dodać skipu? Albo mycie się, gdzie myjemy każdą kończynę osobno, aż dziw że nie ma opcii "umyj siusiaka"... A takich upierdliwych czynnosci, które powtarzamy setki razy jest cała masa i w zasadzie z tym mają problem ludzie, takich czynnosci w realnym życiu mamy już dość na codzień. A gra ma przede wszystkim bawić...
Kolejną sprawą jest wyrywkowy realizm, zwierzęta cierpią, ale ludzie już nie, czemu? Dla czego koń dostaje drgawek, ale już byle człowiek postrzelony w brzuch nie umiera powoli, jęcząc, płacząc, wołając matkę i robiąc pod siebie? Jaki to ma w ogóle walor, ponad to że jest?
Realizm jest dobry, gdy zrobi sie go tak, by bawił, doda się opcję pominięcia poszczególnych powtażalnych czynności, tak by jeśli ktoś chce, mył sobie jajka, a ktoś inny po prostu wybrał opcję bez żmudnej animacji, itp. monotonia nie jest ficzerem, a upierdliwym musem, którego w życiu mamy aż na zbyt, ograniczenie jej w grze nie srawia że jest ona mniej dorosła.
BTW gdzie Zeldowe uratuj księżniczkę i zabij złego było dprosłe? A potrzeba zmiany ciuchów jest w co drugim surwiwalu...
Również jestem tego zdania co autor: w tej grze nie chcę się wygłupiać, odwalać rubasznych akcji, biegać po skałach, demolować miasteczka itp.
Choć nie jestem ogromnym fanem westernów to ta gra mnie kupiła w 100% - właśnie nieśpiesznym tempem.
I tak są ciekawe misje w stylu Rockstara, a w każdej chwili też mogę sobie spokojnie zapolować na zwierza albo tylko po przechadzać po okolicy i jest to zrealizowane tu jak w żadnej innej grze. To jest moim zdaniem jedyna wada tej gry - przez jej pryzmat wszystkie inne sandboxy wydają się takie słabe... :)
A ja mam wrażenie, że ludzie narzekający na pewne elementy rozgrywki mają rację. Od takich gier wymaga się po prostu miło spędzonego czasu, poznawania bohaterów i ich historii, a nie marnowania godzin na oglądaniu w koło tych samych animacji przeszukiwania ciał, szperania po szafkach, czy zabaw w podchody z koniem, którego trzeba pilnować przez większość czasu, aby przypadkiem nie robić kilometrów z buta. Można spokojnie poprowadzić wątek fabularny w sposób "dojrzały" i nie pchać do gry zbędnych elementów, które mogą frustrować jakąś część graczy - szczególnie że RDR2 to nie jest symulator czegokolwiek, więc pozostaje pytanie - po co? Nie dość, że czasu na gry nie ma, to jeszcze twórcy wydłużają ją całkowicie zbędnymi elementami, pełnymi szczegółowości i pieczołowitości - co robi wrażenie chyba tylko za pierwszym razem, a nie za setnym - strata czasu gracza, jak i twórców, którzy to przygotowywali.
Postulowałbym więc za upraszczaniem pewnych rzeczy i tworzeniem ich w sposób umowny - szczególnie takich, które nie wpływają na odbiór całości.
Świetny artykuł! Obecnie gry stawiają na tempo akcji, które nie pozwala się kompletnie zanurzyć w świecie przedstawionym. Na szczęście od czasu do czasu wyjdą takie perełki jak RDR2. Jednak z tą dojrzałością jest taki problem, że nie chodzi o cierpliwość i chęć głębszego przeżycia gry a najzwyczajniej część osób może nie mieć tyle czasu, aby w trakcie przechodzenia gry spędzić wiele godzin na oglądaniu tych monotonnych, nic nie wnoszących do gameplayu animacji otwierania szafek itp.
Również jestem tego zdania co autor: w tej grze nie chcę się wygłupiać, odwalać rubasznych akcji, biegać po skałach, demolować miasteczka itp.
Choć nie jestem ogromnym fanem westernów to ta gra mnie kupiła w 100% - właśnie nieśpiesznym tempem.
I tak są ciekawe misje w stylu Rockstara, a w każdej chwili też mogę sobie spokojnie zapolować na zwierza albo tylko po przechadzać po okolicy i jest to zrealizowane tu jak w żadnej innej grze. To jest moim zdaniem jedyna wada tej gry - przez jej pryzmat wszystkie inne sandboxy wydają się takie słabe... :)
Tu nie chodzi o realizm ale o konsekwencję. Świat przedstawiony może być wymyślony, powinien jednak być spójny, a działania w nim przedstawione naturalnym następstwem rozwoju fabuły. A nie tworzymy gigantyczny park rozrywki i wrzucamy do niego wszelkie bzdury jakie nam do głowy przyjdą. Ciekawe co by napisali miłośnicy IIWW , gdyby w grze o zdobyciu Berlina zabrakło Bramy Brandenburskiej ? Pewnie by się spieklili na maksa. Ale brak w AC Odyssey Długich Murów, nikogo nie rusza. Albo jakbyśmy na miejsce Hitlera wrzucili Churchilla i odwrotnie. W AC Odyssey nagromadzenie absurdów osiągnęło moment krytyczny. Pal licho jakby Ubi nazwało swoja grę alternatywną starożytna Grecją. Jednak oni musieli umiejscowić akcję w konkretnym czasie i z postaciami z tego okresu. To wymaga konsekwencji. Niestety w AC Odyssey jej zabrakło.
Podczas gdy RDR2 konsekwentnie buduje i przedstawia swój świat. Równie wymyślony co kraina fantasy. Ale cała historia jest następstwem dobrze napisanej fabuły i nie razi niekonsekwencjami. Wręcz przeciwnie, grając w RDR 2 cały czas łapię się na tym. Przecież tak mogło być, kto przysięgnie, że nie? To był trudny okres w dziejach USA, pełny dramatycznych wyborów. A chodziło o przeżycie. Takiej konsekwencji zbrakło Ubi i dlatego ich gra jest niewiarygodna stąd po prostu przeciętna. A RDR2 jest dziełem. Chodzi tylko o konsekwencje, a nie o realia. I tyle.
No faktycznie bardzo mocno stawia na realizm: https://www.youtube.com/watch?v=fxx07TC81rM
Niech oni pierw połatają te błędy i ogarną przyciski na padzie, bo dla mnie niepojęte jest jak wsiadanie na konia może być pod tym samym przyciskiem co duszenie/bicie przechodnia lub podrzynanie gardła pod tym samym przyciskiem co uwolnienie/rozwiązanie. Gra jest przepiękna i ma fajne elementy i detale co czyni ją naprawdę wyjątkową, ale przy tej ilości błędów jakie spotykam na każdym kroku imersja gdzieś ucieka. Już nie wspomnę o głupim AI które się zderza na ulicach lub wpada pod pociąg bez powodu...
Mam nadzieję, że oni te błędy połatają bo totalnie obniża mi to ocenę gry...
podrzynanie gardła pod tym samym przyciskiem co uwolnienie/rozwiązanie
To jest nic w porównaniu z bojowymi kurami w AC Odyssey. Od żarcia glist i dziobania łajna awansują na ten sam poziom co nasz "bohater" i potrafią nieźle mu dodziobać :-(
Od razu atakują nie pytając czy nasz bohater chce w dziób. A ich okrzyk bojowy to kukuryku :-)
to jest prawda wiele razy w mieście chciałem wsiąść na konia ale bohater zaczął mi dusić przechodnia, po drugie niech ogarną system pościgów bo jak na razie wygląda to tak że ktoś do mnie zaczyna strzelać to i tak ja jestem ścigany, ktoś mnie zaczepi oczywiście moja wina. Kiedy napada się sklep w innym ubraniu niż na co dzień stróże prawa nie powinni nas rozpoznać tak przedstawiał to R* ale to nie działa, często jest też tak że nalicza mi grzywną pomimo iż nie rozpoznano sprawcy
"Wadą Assassin’s Creed Odyssey była nie wielkość uniwersum, tylko brak pomysłu lub funduszy na jego wykorzystanie bez uciekania się do grindu. Jednak gdyby ten sam świat zapełnić bardziej zróżnicowanymi aktywnościami, zwiększyć dawkę realizmu i zaserwować równie ciekawą historię..." o to to! Właśnie o tym myślę, będąc przy końcówce gry. Olałem już jakieś głupkowate zlecenia, bo to jest dla idiotów. Idź i zabij + te same odpowiedzi naszego bohatera na każde takie samo zadanie. Drewno! Zadania poboczne (te z wykrzyknikami) jeszcze dają radę, ale też odnosiłem wrażenie, że można je było jeszcze lepiej zrobić. Dłuższe, mające jakąś głebię w danej mini historii.
Gdyby tylko UBI zechciało pójść właśnie w kierunku nieśpiesznego tempa i wywaliło powtarzalność, to mielibyśmy również grę idealną. Audiowizualnie dają czadu, ale brak chęci(?) na zrobienie czegoś właśnie na styl Rockstara po prostu boli.
Mam nadzieję, że CDRED przemyci trochę tego do Cyberpunka...
Ja pogrywam w wiedźmina 3 z modami na większą immersję, przez większość czasu chodząc, biegając tylko wtedy gdy jest to usprawiedliwione sytuacją, i taką rozgrywką można się dużo bardziej wczuć. Chyba gra mi się przyjemniej jak za pierwszym razem gdy biegałem jak poparzony od pytajnika do pytajnika.
Bez przesady realizm KC:D > RDR2. W RDR jest masa ułatwiaczy zwłaszcza przy walce, w KC:D mimo iż grę przeszedłem to jak na szybko bez pomyslunku rzuce sie na jakichś bandytów to moge dostać kuku : D
Obie gry stawiają na realizm bo obie gry mają ludzi z 2K z kultowej mafii, która przecież mocno stawiała na realizm.
Chyba nigdy nie wciągnąłem się w grę tak mocno jak przy RDR 2. Arcydzieło. Ludzie którzy narzekają na tempo- pierwsze 3 chaptery są po to aby poznać postacie. RDR 2 to jedyna gra tej generacji w której bez problemu pamiętam wszystkie imiona członków gangu i kluczowych dla fabuły postaci. Ostatnio miałem to z GTA V.
„Polowanie w RDR2 to wyższa szkoła jazdy, wymagająca odpowiedniego przygotowania, przynęt, umiejętnego podchodzenia zwierzyny pod wiatr i celowania w żywotne organy.”
Ten fragment pokazuje absurd tekstu. Polowanie w RDR jest dowodem na pseudorealistycznych który nie ma nic wspólnego z prawdziwym podchodzeniem zwierzyny.
Po pierwsze wcale nie trzeba używać przynęt. Zwierzyny jest tak dużo, ze jadąc koniem wzdłuż torów w minutę zlokalizujemy większy okaz. Co z tego ze dookoła pociągi, jeźdźcy, powozy.
Po drugie nie ma po co się skradać. Nasz bohater od pierwszej styczności z łukiem celuje z niego lepiej niż... z rewolweru. A w grze jest mowa, ze nigdy nie strzelał z łuku. Extra, Artur Superman ;)
Po trzecie nie zdarzyło mi się jeszcze nie trafić headshota. Bez używania tej nierealistyczne opcji smug zapachowych i podświetlania zwierzyny (tak, tak, ponoć realizmem jest podświetlenie...).
No i skórowanie. Serio to innowacja? Całość wyglada jak w Far Cry. Sprzed prawie dekady (mowa o trójce...).
Proponuje zrobić proste ćwiczenie. Idźcie do lasu, może pierwszy raz w życiu. Spróbujcie podejść sarnę. Po tym „fascynującym” doświadczeniu zrozumiecie jakie banialuki piszecie o tych minigierkach.
Jasne, polowanie jest spoko. Taki element skradankowy. Tylko nie ma nic wspólnego z realizmem ;) i było przerabiane podobnie już w dziesiątkach gier wcześniej. A strzelanie z łuku to niestety kpina.
Powiedz jedno...albo raczej nie bo i tak wiadomo, że grasz z auto imem...no to wyłącz i potem jeszcze raz napisz ten tekst.
Oczywiście nie cały bo na co są przynęty na dzikie zwierzęta to nie wiem.
Zresztą może i na to...bo ja polowań nie robiłem a w wyzwaniach mamy idealne skóry zdobyć a mi sie nie udało nawet królika///
Ty masz już rozumiem idealne z wyzwań wszystko?
Czy może sobie jeździsz i strzelasz do jeleni z koni waląc hedshoty i potem masz skóry w dobrym stanie i Cie to zadowala? No jak tak to nie na tym w tej grze polegają "polowania".
Snopek, chłopie, co Ty opowiadasz. Jeśli trafienie w nieruchomy cel (czyli zwierze jedzące trawę) to problem, to jak Ty cholera walczysz z przemieszczającymi się rewolwerowcami?
Nie, nie gram z auto aimem. I nie dopowiadam sobie realizmu gdzie go brak.
Jeleń spokojnie jedzący sobie trawę to już jednak nie Jeleń biegający koło torów kolejowych. Trzeba zejść z konia, podejść, poczekać, przymierzyć i strzelić w idealnym momencie - tylko tyle i aż tyle.
To jest GRA. To nie jest symulator polowań i nikt tego nie pisze. Jak na gre AKCJI to jest to na tyle dla wielu skomplikowane i utrudnione, że piszą to jako wielka bolączka gry bo nie można sobie spokojnie z tego konia i auto aimem walić w zwierzęta i ino mig sprzedawać ich skóry...
W jakiej innej grze AKCJI były podświetlania wrażliwych organów u zwierzyny? "Zawołania" żeby jeleń podniósł głowę, skórowania, dbania żeby szybko w miare sprzedać skórę, żeby nie spadła?
To jest gra, da się zrobić to jeszcze mocniej realistycznie, ale jeszcze raz...gdzie to już było wcześniej? Bo może się to nie podobać ale mamy 2018rok a nie 2025 i RDR 3 może wtedy?
No i skórowanie. Serio to innowacja? Całość wyglada jak w Far Cry. Sprzed prawie dekady (mowa o trójce...).
Ten fragment tylko potwierdza, że nie masz pojęcia o czym piszesz.
Naprawdę nie widzisz różnicy między animacją skórowania w RDR2 a tą z Far Cry 3?
Świetny tekst, podpisałbym się pod nim oburącz. Rozumiem, że nie każdemu ten tytuł pasuje - casual, przyzwyczajony, do prostej akcji, pędzącej na złamanie karku, może odbić się od wymagającej mechaniki i niespiesznego tempa i ok - nie wszystko, musi wszystkim leżeć. Natomiast koneser, który skończył RDR doskonale wie czego się spodziewać i dokładnie to (a nawet więcej) dostanie. Sytuacja win-win, a chociaż sam ten tytuł (jak i pierwowzór) uwielbiam, to zawsze powtarzam - nudziłeś się przy RDR? To nie kupuj prequela, bo wtopisz, to nie jest tytuł dla Ciebie. Na rynku masz tonę innych, prostszych i łatwiejszych gier, gdzie akcja nie zwalnia nawet na moment, znajdziesz coś dla siebie.
Oho, moje ulubione rozróżnienie na tępego casuala i pro gejmera konesera w akcji... Niektórzy nieźle muszą budować swoją samoocenę...
@up - ma rację. Ja akurat nie dzielę ludzi na tępych casuali czy pro gejmerów, tylko po prostu na tępych i normali (granie jest tu bez znaczenia).
RDR 2 to właśnie taka gra, która nie zmusza, ale oferuje pewne mechaniki (wymienione w tekście) pozwalające naprawdę wciągnąć się w świat przedstawiony. Jeśli bardzo chcesz ten świat wciągnie cię z butami. A jak nie chcesz to przelecisz sobie fabułę z autocelowaniem zawsze waląc headshoty i omijając te wszystkie smakowitości. Nie jest to złe podejście, ale ja wolę - bo na to czekałem - to pierwsze. Wolno, korzystając z tych mechanik, na które inni deweloperzy leją moczem. Drugiej takie gry długo nie będzie.
A najwięcej głosów w tym temacie ma post, który pokazuje glitche. Może to sposób odreagowania niektórych na skalę hajpu towarzyszącemu tej grze, na zmęczenie tematem, a może to taki mały złośniczek-chochliczek posiadaczy najdroższej platformy, że jednak gra nie wyszła póki co na nią :).
Jest jeden zasadniczy szczegół którego nie zauważyliście. W KCD mamy widok FPP, a to podnosi poziom trudności walk. Zanim się wyciągnie broń trzeba zrobić rozeznanie w sytuacji czy jest to sensowne, a wiec czy mamy gdzie przylgnąć plecami żeby nikt nam z tyłu nie zasadził "niespodzianki". Walki są wymagajace, bo nie ma tutaj prostego klikania na odwal. Co wiecej trzeba też znać swoją broń i wiedzieć jakiej używać na jaką zbroję, bo chociażby porywać się na rycerza z grubą zbroją z mieczem to jak przyjść z nożem na strzelaninę ;)
RDR2 pod tym względem to taki asasyn, walkę ogląda się wygodnie zza pleców, oznacza się przeciwników na spowolnieniu i pif paf, trupy lecą, zero stresu i wysiłku. Trzeba naprawdę chcieć by sknocić strzelaninę i dać się ubić.
@up - i w ogóle nie korzystać z ułatwień. Ale dla niektórych to himalaje intelektualnych możliwości, żeby sobie ustawić grę tak jak im się podoba. Lepiej ponarzekać :).
Ten tekst w zasadzie leży u podstaw... Już nawet nie komentując łączenia tego z "dorosłością", problemem nie jest tu sam realizm, tylko to jak wpływa on ma płynność rozgrywki. Prostu przykład, skórowanie, za pierwszym razem jest super, za drugim dobra, za trzecim fajnie, a za 20 kurła nie można było dodać skipu? Albo mycie się, gdzie myjemy każdą kończynę osobno, aż dziw że nie ma opcii "umyj siusiaka"... A takich upierdliwych czynnosci, które powtarzamy setki razy jest cała masa i w zasadzie z tym mają problem ludzie, takich czynnosci w realnym życiu mamy już dość na codzień. A gra ma przede wszystkim bawić...
Kolejną sprawą jest wyrywkowy realizm, zwierzęta cierpią, ale ludzie już nie, czemu? Dla czego koń dostaje drgawek, ale już byle człowiek postrzelony w brzuch nie umiera powoli, jęcząc, płacząc, wołając matkę i robiąc pod siebie? Jaki to ma w ogóle walor, ponad to że jest?
Realizm jest dobry, gdy zrobi sie go tak, by bawił, doda się opcję pominięcia poszczególnych powtażalnych czynności, tak by jeśli ktoś chce, mył sobie jajka, a ktoś inny po prostu wybrał opcję bez żmudnej animacji, itp. monotonia nie jest ficzerem, a upierdliwym musem, którego w życiu mamy aż na zbyt, ograniczenie jej w grze nie srawia że jest ona mniej dorosła.
BTW gdzie Zeldowe uratuj księżniczkę i zabij złego było dprosłe? A potrzeba zmiany ciuchów jest w co drugim surwiwalu...
skórowanie, za pierwszym razem jest super, za drugim dobra, za trzecim fajnie, a za 20 kurła nie można było dodać skipu?
To nie skóruj tych zwierząt na co to robisz? Raz trzeba na początku gry, potem już nie...kurde jakby mnie to denerwowało to bym tego nie robił. No i wiesz co? Nie robiłem tego...przez całą gre oskórowałem 3 zwierzęta...Po przejściu gry chciałem sobie porobić polowania a gra tego nie wymusza.
Albo mycie się, gdzie myjemy każdą kończynę osobno, aż dziw że nie ma opcii "umyj siusiaka".
To samo, na cholere się w tej grze myć? Ja tego nie zrobiłem ani razu, bo i po co? CIekawa sprawa, ale to tylko gra więc to olałem...
Kolejną sprawą jest wyrywkowy realizm, zwierzęta cierpią, ale ludzie już nie, czemu? Dla czego koń dostaje drgawek, ale już byle człowiek postrzelony w brzuch nie umiera powoli, jęcząc, płacząc, wołając matkę i robiąc pod siebie? Jaki to ma w ogóle walor, ponad to że jest?
Bo tak to zrobili i już? Konający facet co trzy minuty w grze...jęki, krzyki, wyzwiska..tak, tego potrzeba do relaksujkącej gry na weekend. Normalnie symulator tortur powinni z tego zrobić...tak tylko po to zrobili to wycie zwierząt bo im się chciało i tyle. Ja tego w grze nie widziałem nawet...
edit: w Zeldzie zmiana ciuchów spowodowała, że wywaliłem tą gre...co chwila za zimno i trzyminuty potem bohater umiera - realizm pełną gębą...albo wale w przeciwnika trzy razy i się broń psuła - to było irytujące.
Wielki ze mnie obrońca gry się zrobił, ale trudno :) Niektórzy przy tej grze zapominają, że to gra...czemu nikt się nie oburza, że dajmy na to w Call of Duty w misji w Czarnobylu nie moż było po prostu soibie pojkechać do Kijowa. Dla mnie taki sami absurd.
No i ciuchy zmieniłem dwa razy...na ponad 40h gry.
Snopek
Chłopie, po cholerę się tak spinasz? Str wskazał na istotne wady i chociaż może Ci się to nie podobać to są to wady.
Jak czytam o tym, ze takie zajebiste jest wybieranie broni po każdym zejściu z konia no to sorry. Gra nie symuluje rzeczywistości - polowania nie maja z nią nic wspólnego, tak jak i każdy inny aspekt. I dobrze, bo gdyby odwzorowali rzeczywistość to gra byłaby nietrywialna kompletnie. Tutaj mamy udawanie, ze gra jest realistyczna. I to irytuje. Te pseudo immersje. Udawanie, ze to coś więcej niż gra.
Co do mycia. Jak jesteś zarośniętym brudasem to niestety skrypty wywołują negatywna reakcje NPC. Szkoda bo to kolejna przeszkadzajka. Zreszta tak szczerze to wolałbym żeby twórcy skupili się na usprawnieniu sterowania niż na dodawaniu tysiąca bezsensownych mechanik.
Ale ten przypadek pokazuje tez, jak bardzo ludzie zamknęli się w domach. Jeśli sprawia im przyjemność udawanie rozpalenia ogniska albo myślą, ze tak się poluje ba zwierzynę... to smutek.
A gdzie argument po co grałeś, przecież nie musisz? Jeśli gra mi coś oferuję to zwykle to robię, równie dobrze można odpalić ją na YT.
Inna sprawa że wymieniłem tylko ułamek czynności, tego jest tam znacznie, znacznie więcej. I masa z nich ma jakiś wpływ na grę, lub wynikają z innych czynnosci. Upolowałes coś, musisz to zanieść na konia, więc w międzyczasie oskurujesz, obryzgała Cię krew, więc musisz ro wyczyścić, bo NPC reagują itd.
Bo to zrobili i już? Konający facet co trzy minuty w grze...jęki, krzyki, wyzwiska..tak, tego potrzeba do relaksujkącej gry na weekend. Normalnie symulator tortur powinni z tego zrobić...tak tylko po to zrobili to wycie zwierząt bo im się chciało i tyle. Ja tego w grze nie widziałem nawet...
A konający zwierzaczek jest już do tego relaksu potrzebny, conie?
Ale konający ludzie sa jak najbardziej. Strzeliłem w szyję (pojawia się taka cała czerwona gwiazdka), facet przebiega kilka metrów, pada i dusi się krwią. I to wszystko widać.
Pamiętam jakie kontrowersje wzbudziło dodanie do Far Cry 4 opcji wyłączenia animacji podnoszenia przedmiotów (w tym także skórowania zwierząt czy otwierania skrzynek). Wielu ludzi (przyznaję bez bicia, że ja również) się oburzało, że korzystanie z tej opcji to głupota i niszczenie klimatu gry na własną prośbę (bo przecież bez tych animacji zdycha immersja itd.). Skończyło się tym, że po ok. 2-3 godzinach grania sam wyłączyłem te animacje i w duchu dziękowałem Ubisoftowi za dodanie takiej opcji. Ludzie często się ich czepiają za odstępstwa od realizmu, ale ja (właśnie dzięki tej sytuacji z Far Cry'em) zrozumiałem, że oni po prostu wiedzą co robią. To co bawi przez pierwsze 20-30 razy, w okolicy setnego powtórzenia może stać się koszmarem i udręką...
A ja mam wrażenie, że ludzie narzekający na pewne elementy rozgrywki mają rację. Od takich gier wymaga się po prostu miło spędzonego czasu, poznawania bohaterów i ich historii, a nie marnowania godzin na oglądaniu w koło tych samych animacji przeszukiwania ciał, szperania po szafkach, czy zabaw w podchody z koniem, którego trzeba pilnować przez większość czasu, aby przypadkiem nie robić kilometrów z buta. Można spokojnie poprowadzić wątek fabularny w sposób "dojrzały" i nie pchać do gry zbędnych elementów, które mogą frustrować jakąś część graczy - szczególnie że RDR2 to nie jest symulator czegokolwiek, więc pozostaje pytanie - po co? Nie dość, że czasu na gry nie ma, to jeszcze twórcy wydłużają ją całkowicie zbędnymi elementami, pełnymi szczegółowości i pieczołowitości - co robi wrażenie chyba tylko za pierwszym razem, a nie za setnym - strata czasu gracza, jak i twórców, którzy to przygotowywali.
Postulowałbym więc za upraszczaniem pewnych rzeczy i tworzeniem ich w sposób umowny - szczególnie takich, które nie wpływają na odbiór całości.
Najlepiej, jakby twórcy dali 2 tryby: standardowy, z uproszczeniami i umownością, o których pisałeś oraz realistyczny ze wszystkimi animacjami i elementami (szperanie, przeszukiwanie ciał itd.), które są obecnie w RDR 2. Osobiście wolę drugą opcję, ale nie każdy gracz lubi tego typu rozwiązanie.
Nie do końca się zgodzę. Są ludzie, którzy lubią takie elementy i szczegóły w grach, a nawet cały gry oparte na takich elementach.
Nie po to robi się mody np. do Skyrima, np. Frostfall by powiedzieć "że to strata czasu". Nie po to robi się takie gry jak The Long Dark, czy Kingdom Come Deliverance itd, by powiedzieć, "że to strata czasu".
Prawda jest taka, że nie da się zadowolić każdego. Zawsze będzie ktoś narzekał, niezależnie jak dobra i wielka gra miałaby to nie powstać. Każdy ma inne oczekiwania, kryteria, czy upodobania.
Rozwiązanie na przyszłość? Gry muszą stać się bardziej elastyczne, tak by większość elementów było opcjonalnych. Stworzenie systemu podobnego do pluginów z gier Bethesdy, gdzie dzięki tysiącom modów można sobie dostosować rozgrywkę na wiele sposobów.
Może być to jednak bardzo trudne lub wręcz niemożliwe do wykonania, chociażby ze względów technicznych.
Niestety Rockstar idzie w tryb online, więc o wspieraniu modów można zapomnieć...
Menththethuethe
Tylko widzisz, taki Skyrim był idealnie zbilansowany bez modow. Bez jedzenia, picia, bez snu, bez ubrań. Wielki świat, tak samo otwarty jak w RDR2. Jeśli ktoś chciał tracić czas na pierdolki to instalował mody. Tak samo Wiedźmin 3 - zero bzdur, świetna walka, doskonale sterowanie. A tutaj niestety podeszli od złej strony.
Skyrim wyszedł w 2011 roku, gdy nie było jeszcze takich rzeczy w grach. Fallout 4 już się doczekał trybu Hardcore (picie, jedzenie itp), ale jest on opcjonalny. Wprowadzili go później, bo ludzie narzekali, że go nie ma.
Teraz znowu inni narzekają, że coś w grze jest :D
Menth
Mówi Ci coś Eye of Beholder? Gry z koniecznością jedzenia i picia były na długo przed Skyrim. Nikt tego nie aplikuje bo to absolutny bezsens.
Oczywiście, że były wyjątki. Ale podany przez Ciebie tytuł to epoka Amigi. Zupełnie inny świat.
Wiesz, gdyby to rzeczywiście było bezsensu, to gry survivalowe nie miałyby racji bytu. The Long Dark jest tego świetnym przykładem. A sprzedał się całkiem dobrze.
To samo tyczy się trybu hardcore w F4. Ludzie tego chcieli. Ale rozumiem... że tam mamy trochę inną publikę.
Menth
Różnica jest taka, ze idea survivalu jest... survival! To normalne, ze tam trzeba zjeść bo na tym zasadza się gra. To przetrwanie staje się idea a nie fabuła. Dark był świetny ale RDR2 to gra akcji a nie survival.
I o to właśnie chodzi w tym zarzucie - o bezsensowne dodatku, którenie wnoszą nic do gry, nie budują klimatu a są czasochłonne.
To że gra zawiera takie elementy nie oznacza, że nie jest grą akcji. Moim zdaniem wnoszą dużo immersji. Ale ja np. w przeciwieństwie do innych, lubię takie rzeczy. Robi się to po to, by bardziej wczuć się ten świat i czerpać z niego przyjemność. Gry akcji nie mogą być takie sztywne i proste. To gra dla ludzi, którzy chcą dłużej spedzić czas w tym świecie. Dla ludzi, którym nigdzie się nie spieszy. Po prostu nie dla każdego.
Menth
Pełna zgoda :) powinno się to podkreślać w recenzjach i samo w sobie jest to przesłanka do lekkiego obniżenia oceny.
Większość marudzenia jest od osób, które w grę nie grały albo "przechodziły" na youtube. Zgadzam się z artykułem - jest to gra dla poważniejszego klienta. Jak ktoś chce prostej, szybkiej rozrywki - wybiera coś innego np. nowy Spider-man. Podobno jest świetny, ale jeszcze nie miałem okazji sprawdzić.
Poważniejszy klient tym bardziej szanuje swój czas. Nie grałem w RDR ale domyślam się że mając 2 godziny na granie dziennie (albo i mniej) oglądanie dwudziesty raz tej samej animacji bardziej wkurza niż robi klimat. Tym bardziej bym się wkurzył jakbym motał się ze sterowaniem albo ręczną produkcją amunicji, a wy tutaj że jaja konia rosną. Naprawdę bardzo, bardzo dziwne i niezrozumiałe jest dla mnie kompletne pomijanie w recenzjach istotnych wad (takich jak nuda), i mydlenie oczu jakimiś szczegółami. I to nie dotyczy tylko RDR. I o ile w recenzjach użytkowników mozna to zrozumieć, o tyle profesjonalny dziennikarz powinien cokolwiek o tym napomknąć. A jeśli ktoś coś grze zarzuca to wyjeżdża argument ostateczny "to nie jest gra dla ciebie".
Dzisiaj skończyłem główny wątek i nie miałem żadnych glitchy itp. (Ps4pro) aktualnie mam 81% ukończenia całości. Od dawna żadna gra mnie tak nie wciągnęła jak RDR2, nie będę się rozpisywał jakim genialnym tytułem jest ona w nią po prostu trzeba zagrać i wczuć się w klimat wtedy mamy zabawe na gruba ponad 60h. 9,5/10
W ogóle przecież cały wątek survivalowy/symulacyjny jest opcjonalny.
Polowanie to najlepiej zrobione polowanie w grach akcji a caly swiat to nie jest gta, gra stawia na calkowicie inne akcenty, stad placz niektorych ktorzy nie wiedzieli cyyba czym byl RDR. Ja jako fan jedynki dostalem gihantyczny i rozbudowany srquel i zarazem najlepsza gre tej generacji. Wtf ale niektórych pieką zady o tą grę.
Fakt, pieką głównie Ciebie. Ja pisze o tej grze bo kupiłem ja po recenzji na gry-online, która w moim odczuciu ma mnóstwo ściem. Fajnie by było gdyby inne osoby mogły poznać wady tej pozycji, bo niestety po przeczytaniu oficjalnych recenzji nie maja szans ich poznać.
jak ktos ma inne zdanie od Ciebie to go zad piecze??
fajny tok myslenia, zreszta wiecej sie tutaj nie spodziewam.
Misiaty
Piszesz takie bzdury ze nie zdziwiłbym się jakbyś w ogóle nie grał. Najbardziej on tym niby wymuszonym survivalu który wcale nie jest wymuszony i można to olac.
Masz Xbox Live gdzieś tam, sprawdzimy dokąd doszedłes i będzie wiadomo czy masz podstawy zeby się wypowiadać.
Jasne Xbox live ale chyba nie liczysz, ze zamierzam się nim z Tobą dzielić? :)
Misiasty - . powiedz prosze jaki sandbox podobał Ci sie bardziej?
Bo, że RDR2 ma wady to każdy wie, ale jako całość sie broni i to imho najlepszy sandbox ever...nie najlepsza gra, ale sandbox tak imho. Jakie znasz lepsze? Czy może nie znasz, a myślałeś, że RDR 2 będzie takim bo po recenzjach wszystko na to wskazywało (bo i mnie recenzje przekonały, tylko, że sie nie zawiodłem).
Największa wady gry?
1. Wyjmowanie broni z konia.
2. Kolizje z kamieniami.
3. Zbyt wolny progres więzi z koniem.
4. Końcówka gry tak bardzo chwalona, mnie nie przekonała.
5. Napady na bank/ pociąg...za mało i za słabo wykonane...minuta dwie i koniec.
6. Gra miała mieć wątek główny na 50-60h, a ma na 35h.
Gra dla mnie 10/10.
Bo to inna jakość gier sandbox i mimo błedów oceny nie zmieniam, nie ma gry idealnej i nie będzie. Kamienie milowe w grach powinny dostawać 10/10
Najbardziej? Najwiecej czasu spędziłem w Skyrim, Wiedźminie 3, Zeldzie i Morrowind. Trochę mniej w GTA 5 i Far Cry 3 i 4.
Lepsze... poza FC to każde z wymienionych. Głównie przez dynamikę. Akcje. Klimat.
Btw dla Zeldy kupiłem Switcha. Tez przez recenzje na GOL. Nie zawiodłem się :)
Do realizmu tej grze jeszcze daleko, nie mówię tu oczywiście o gliczach bo kazda gra je ma, ale o tym co w planach miał faktycznie Rockstar. Niektóre elementy są fajne, a totalnie wyjęte z palca.
Do RDR2 trzeba podejść na spokojnie i z masą wolnego czasu, bo nie idzie w to grać jak w większość współczesnych gier - wpaść na półgodziny, pobiegać i wyłączyć. Gra pokazuje moc gdy serio wczujemy się w bohatera i jego świat, i nawet te długie wojaże to będzie przygoda, bo świat jest najładniejszym open worldem w historii i raczej nic długo go nie pobije. Nie rozumiem też tych narzekań na "realistyczność" i to że ona przeszkadza. Jest milion gier gdzie bohater to manekin który nie musi jeść, pić i się myć, a gdy pojawiło się w końcu coś innego, to ludzie płaczą że "tródno!!1". Chyba faktycznie chcieli po prostu GTA z koniami, strzelaninami i wybuchami, a tu peszek, Rockstar niedobry zrobił grę po swojemu. Nie dogodzisz.
Szczerze to właśnie na to liczyłem - na akcje, strzelaniny i wybuchy. Czyli na western. Dobry i dynamiczny. Dostaliśmy western który wyglada tak jakby producent miał bardzo okrojone fundusze.
Do RDR2 trzeba podejść na spokojnie i z masą wolnego czasu, bo nie idzie w to grać jak w większość współczesnych gier - wpaść na półgodziny, pobiegać i wyłączyć.
Lepiej tego ująć nie można i właśnie to mnie tak wciąga w nowym RDR2. Nie da się do tego przysiąść na 5 minut bo nawet nie wiesz kiedy mijają 2, 3h i więcej, a tu nawet główny wątek nie ruszony bo ciągle człowiek robi coś innego ;)
Szczerze to właśnie na to liczyłem - na akcje, strzelaniny i wybuchy. Czyli na western. Dobry i dynamiczny.
Oskymoron. Widziales Ty dobre klasyki westernu na ktorych wzorowal sie R*?
Każdy dobry klasyk westernów to często 3 godzinne klimatyczne i rozciągnięte czasowo kino.
Gdzie 3 godzinny seans jest tylko okazjonalnie wypelniany przez akcję A całość jest budowane przez sceny, dialogi i budowanie świata w bardzo prosty sposób. Widoki, ekspresję na twarzach, rozciąganie i powolne budowanie napięcia.
Są i westerny które trwają po 4-5 godzin.
Spodziewałes się GTA5 na dzikim zachodzie ;) Tak jak jedynka nim nie była tak samo indwojka nie jest. Na całe szczęście!
Ogame
Pewnie masz racje. Ja znam tylko kilkanaście westernów które mi się podobały:
- Butch Cassidy i Sundance Kid - jeden z najlepszych scenariuszy w historii kina.
- Trylogia Dolarowa - dwa filmy w okolicach 2h, Zły, Brzydki za długi...
- Siedmiu Wspaniałych
Jest tez kilka pozycji, które po cięciach byłyby niezle (gdyby je dziś nakręcili pewnie zmieściliby się w 2h): Rio Bravo, Prwnego razu na dzikim zachodzie etc.
Generalnie uwielbiam w kinie to, ze dąży do ograniczania czasu i ekspozycji dynamiki. Ciężki mi czerpać przyjemność z 3h filmów. Dlatego wkurza mnie w grach przedłużanie czasu na sile - np. długie podróże na początku misji, zbyt długie przerywniki.
RDR ma naprawdę najlepszych w branży scenarzystow. Ale zabrakło producenta z doświadczeniem w branży filmowej.
Czyli jestes z pokolenia ADHD ktore nie usiedzi w kinie jesli nie ma co 15 sekund scen akcji. Dlatego to nie jest gra dla Ciebie.
Dlatego z takich nowych świetnych filmów w tych klimatach będziesz wolał Magnificent 7 bardziej niż Django czy Hateful 8. I spoko, ale to nie oznacza że ten pierwszy jest lepszy ;)
Tak samo nie oznacza że RDR2 czy 1 jest zła gra. To oznacza że nie jest dla Ciebie.
Ogame - nie wiem czy pokolenie ADHD. To raczej normalna ewolucja rozrywki. Ale fakt, jeśli przez 10 minut nic się nie dzieje na ekranie to jest duża szansa, ze wyłącze film. Zwłaszcza, ze odkąd mam dzieci i cierpię na deficyt czasu, nie lubię marnować go na nudę.
Ale masz racje twierdząc, ze to nie jest gra dla innych. To nie jest gra dla mnie i dla tych, którzy oczekują minimalnej dynamiki.
Scen akcji w tej grze jest sporo, gdybyś przeszedł/zagrał to byś wiedział. Wiedźmin też może być dla jednych przegadany dla innych idealny. Tak samo nie podchodzisz do ARMY oczekując scen rodem z Call of Duty. Każdy produkt ma swojego odbiorcę, Ty nie jesteś odbiorcą tej gry I nie ważne jak świetna by nie byla. Nie spodoba Ci sie bo oczekiwales czegos innego.
Kiedy odpaliłem po raz pierwszy RDR2 to w pierwszej chwili pomyślałem sobie "uuu, chyba długo nie pogram i będzie trzeba sprzedać grę". Odrzuciło mnie właśnie tempo i sterowanie.
Natomiast już po założeniu pierwszego obozu i wykonaniu pierwszych zadań moje myślenie diametralnie się zmieniło. Mimo tempa, ta gra ma tak wiele do zaoferowania i dzięki Ci Rockstar za to, mam nadzieję, że twórcy nowego TES-a wezmą przykład i rozplanują w podobny sposób świat gry.
Na GOL-u w recenzji Assassin's Creed Odyssey napisano, że dzieło Ubi ociera się o styl Skyrima. A ja właśnie powiem, że RDR2 znacznie bliżej do Skyrima niż Asasynowi. Z tym, że Skyrim robił się dość powtarzalny, a RDR2 wciąż zaskakuje nie tylko lokacjami czy zdarzeniami ale również postaciami i dialogami. Byle przestępca, na którego polujemy dla szeryfa potrafi zaciekawić swoimi kwestiami, które wypowiada będąc związanym na naszym rumaku :D A ostatnio trafiłem do chaty, w której leżała masa ciał i znalazłem tam notatkę a propos jakiejś sekty. To znacznie ciekawsze znajdźki niż ciągłe znajdowanie powtarzalnego ekwipunku, który i tak sprzeda się handlarzowi, bo opowiadają jakąś historię, poruszają wyobraźnię gracza, który aż chce odkrywać takie miejsca.
FC5.
Niemal każda kryjówka miała swoją historię. A to yeti, a to niedokończony bunkier, a to ktoś napad zrobił...
To tak na temat ostatnich zdań o znajdźkach i lokacjach. FC5 zrobiłem na platynę, a RDR2 mam zamiar kupić na Black Friday lub po świętach więc póki co nie oceniam :)
Gra jest naprawdę dobra ale nie przesadzał bym z tym realizmem. Ciała ludzi i skóry zwierząt znikają po odejściu od nich nawet na niewielką odległość. Jeżeli mamy wybraną broń podczas bójki to NPC nam ją od razu wytrąci i to na plus, ale zamiast ją potem podnieść z ziemi wystarczy dosiąść konia i jest już dostępna...
Chodzę chronicznie spłukany, pyrtnę kogoś na ulicy-15$, pociągnę z laćka w drzwi-20$, ograbiam przypadkowego nieboszka-30$.Ciągle siedzę przy okienku pocztowym i płacę cieżki hajs za takie przewiny, trochę odjechali chłopaki z Rockstara.
Wykonuj misje. W 3 rozdziale mialem non stop okolo 2tys. Kupilem konia za tysiaka i ulepszenia obozu na maksa zrobilem pare misji i znowu mialem tysiac. Po co grzywna oplacac? Ja pare godzin gralem ze statusem poszukiwany zywy lub martwy i to troche przeszkadza w saint denis ale w innych miejscach nie. Grzywna po 100 mam wszedzie. Jak sie potraci kogos to po prostu zwiewaj i parenascie sekund pozniej juz Cie nie scigaja.
Wy gracie jak wam gra nakazala. Myjecie sie, czeszecie konia, czyscicie bron, oplacacie grzywna, zmieniacie ciuchy, sprzedajecie skory. To nie dziwne, ze gra sie wydaje wnerwiajaca. Tez bym w to nie gral gdybym co chwila na poczte szedl opcac grzywna potem czyscil bron i siebie....ja robie misje, poznaje rozne historie bohaterow niezaleznych i gangow i gra jest mega, pogram jeszcze z 5 moze 10h i tyle. To tylko gierka, trzeba grac tak zeby sie nie frustrowac.
To tylko gierka, trzeba grac tak zeby sie nie frustrowac
Oj Panie xD gdyby tak było ile ja bym gier porzucił. Już nie mówiąć o jakichś demon soulsach czy dark doulsach. Jakiś ostatnich poziomach zręcznościówek. Nah, trzeba grać by czerpać z niej przyjemność, niektórzy lubią wyzwania i jak polegną 500 razy i będą strasznei wkurzeni, przyjdzie ten moment satysfakcji, że tak, udało się, a reszta ludzi co wcześniej zrezygnowała ssie. Gra to gra, każdy gra jak lubi ;) Mamy albo gościa co lubi przygodę, historię i mamy co lubią wyzwania, wcale nie mniej bawiąc się przy tym co bawi tych wcześniejszych.
Ja sam się chyba lekko zestarzałem i za mało czasu już mam na challange, póki to nie gra typu właśnie dark souls, bo tak to normal to co najwyżej mam ochotę, np w pillars of eternity, ale jak grałem w KD:C to tak, poziom hardcore idealny.. czyściłem ciuchy, czyściłem siebie bo to dawało bonusy, no jak grać w grę z takim czymś to grzech nie korzystać z tych niuansów ;) Zresztą to trwało chwilę, a podbita charyzma często pomagała.
Ta jazda wozem w malowniczym śnieżnym krajobrazie to mi przywiodła na myśl pierwsze sceny w filmie Tarantino "Nienawistna ósemka".
"to nie jest gra dla każdego" buahahahaha smiechłem aż wyplułem piwko.... to gra dla casuali..świetna fabuła i ustawiasz sobie poziom trudności jak ci wygodniej..idealna dla każdego - nie polecam jej tylko dla dzeieci które jeszcze nie potrafią obsługiwać pada
To nie jest diablo czy inny wiedźmin w którym zbierasz kilkaset sztuk żelastwa i opychasz je najbliższemu NPC
@Konr@d
To prawda, ale niektórzy podchodzą do tego w sposób maksymalnie stronniczy i intelektualnie nieuczciwy. To znaczy twierdzą np. że opcja X obecna w grze jest super bo zwiększa realizm i immersję, ale z drugiej strony na wytknięcie grze braku jakiegoś elementu Y (którego brak obiektywnie obniża realizm), reagują wymyślaniem usprawiedliwień...
A prawda jest taka, że realizm RDR2 jest... wybiórczy. Pewne jego elementy są w grze obecne, a innych nie ma wcale, albo są maksymalnie uproszczone. Jest oczywiście zrozumiałe, bo przecież realizm =/= dobra zabawa i czasem trzeba coś poświęcić na rzecz lepszej rozgrywki i balansu poziomu trudności, ale nie ma sensu dorabiać do tego ideologii. Trzeba zaakceptować fakt, że Rockstar arbitralnie zdecydował o tym co w grze powinno być realistyczne (i jak bardzo), a co nie i w związku z tym nie każdy musi być zadowolony z takiego a nie innego rozłożenia akcentów. Jednym obecny wygląd gry bardzo pasuje, inni woleliby więcej dynamiki i mniej "upierdliwych przeszkadzajek", które może budują klimat, ale też potrafią zmęczyć.
Rzeczywiście gra musi być dobra, jak ludzie czepiają się takich gówien ;)
Tak ale jak już stawiają na ten realizm, to mogli wymyśleć coś innego, by pozostać przy realizmie. Np zdarzenia losowe typu przy próbie od sprzedania broni sklepikarz rozpoznaje, że to broń kogoś mu znanego i nie tylko nie kupuję ale i powiadamia władze, lub akurat w sklepie jest jakiś osobnik i podobnie jak wcześniej rozpoznaje broń. Takie zdarzenia sprawiły by że sami byśmy się zastanawiali czy warto podjąć próbę odsprzedania trefnej broni.
Już nawet nie mówię o sytuacji, w której wracamy do sklepu po czasie, w którym sprzedaliśmy broń i okazuje się, że sprzedawca przy próbie jej odsprzedania dowiedział się o jej pochodzeniu, ale spoko taki realizm to już za dużo, niektórym to wystaczy że koń robi kupę.
Co do diablo, to trochę chybione bo tam wypadały losowe przedmioty, ale za to realizm to był np w Baldura Gate gdzie pokonany miał przy sobie to co mial na sobie.
Ps
By nie było nie czepiam sie gry, tylko tego artykulu na siłę chwalącego gre za realizm w jednym, a nie wspominajacym o braku realizmu w innej kwestii.
ze spaniem to nie ma co przesadzać, ja zawsze zakładam ze bohater śpi jak i my śpimy,
@not2pun
A zauważyłeś, że bohater nigdy się nie opluwa? To bardzo nierealistyczne, bo każdy się kiedyś sam opluł, a tu nic. Mogliby dać jakąś ściemę, że jest bardzo sucho i nie ma czym pluć, ale ja tego nie kupuje. Słabo.
Tylko gość co zwie się 'Wrzód' ;)
Czytając co po niektóre komentarze od razu widać o co chodzi. R* sięgnęło do niszy spokojnych i immersyjnych gier. Casualowi gracze pomyśleli natomiast że to będzie GTA na dzikim zachodzie, gra nastawiona na beztroską rozpierduchę i rubaszny humor (takie też lubię, ale zdążyły mi spowszednieć), więc się na nią rzucili. Teraz wylewają swoje żale w internecie
Jak tu grać panie? Czemu bez kurtki marznę? Dlaczego koń mnie zrzuca jak bez przerwy tapuję X? Po co mam samodzielnie odciągać zamek w broni? Dlaczego zwłoki nie przeszukują się automatycznie? Dlaczego tu jest tyle animacji do wszystkiego?
To idealnie pokazuje co to znaczy niszowa gra, i właśnie dlatego twórcy unikają realizmu jak ognia, bo automatycznie wywala on z grupy docelowej niedzielnych graczy.
Wniosek? Nie każda gra jest dla każdego.
ale co ty bredzisz? to jest casulaowa gra tak samo jak gta tylko an dzikim zachodzie
Być może istnieje też grupa odbiorców, która oczekiwała formuły rodem z poprzedniego RDR lub po prostu krytykuje dziwne rozwiązania RDR2? Zresztą, ta gra nie jest niszowa i nigdy taka nie będzie.
Western to nisza, ale jak widać wszystko co trafi w ręce dużej korporacji staje się produktem dla masowego odbiorcy. Co nie zmienia faktu że w tej grze jest pełno ciekawych mechanik które z miejsca odrzucą graczy niedzielnych.
Właśnie i to jest to. R* stworzył produkt AAA który nie jest bezpośrednio skierowany dla każdego. I to jest piękne. Mi jako fanowi jedynki tą gra w 100% odpowiada. Oczywiście raz na parę godzin zdarzy się jakiś glitch, postać nie schowa się za osłonę jak chcemy ale przy skali tej produkcji to maleńkie niedoskonałości które w moim przypadku oceny nie zanizaja.
Zresztą gdybym miał tak robić to Wiedźmin 3 byłby chyba gra 7/10.
Cały aspekt symulacyjny i survivalowy jest całkowicie opcjonalny i grając tylko po to żeby skończyć fabułę można to pominąć dlatego też nie rozumiem płaczu O jego obecność, tym bardziej od osób które widziały grę tylko na YT.
Głównym punktem reklamowym (żeby każdy zrozumiał) powinno być GTA=/=RDR.
Teksty tworzone co chwilę, próbujące wynieść to "dzieło" na piedestał, dają mi tylko do myślenia, że na siłę staracie się wmówić każdemu, jaka ta gra jest świetna. Chyba sami zaczynacie wątpić w tą waszą 10. Gra jest nudna, jak flaki z olejem. Realizm tej gry doprowadził do tego, że zacząłem się zastanawiać nad sensem marnowanie czasu grając w gry. Jestem dorosły, a jednak odbijam się od tej gry all the time. Jeżeli wyznacznikiem dorosłości jest dla was podejście do RDR2, to ewidentnie jest coś z wami nie tak. Cheers.
Tak jak pisałem w poście powyżej, dla jednych dynamiczne nawalanki, a dla innych powolne gry z podziwianiem krajobrazów. Żadne nie są złe, wszystkie są dla graczy, ale nie każdy powinien w nie grać. Ja na przykład kompletnie nie trawię gier multiplayerowych, ale nigdy nie mieszam ich z błotem.
Jeśli myślisz, że każda gra jest dla każdego, a 10 może dostać tylko ta, która tobie odpowiada, to popracuj trochę nad tą swoją 'dorosłością', bo ciężko o bardziej dziecinne podejście.
A ja proponuję popracować nad czytaniem ze zrozumieniem. Pozdrawiam.
Ludzie, nie ma co się obrzucać błotem. Co komu pasuje. Ja akurat lubię wczuć się w klimat rozgrywki, spersonalizować mojego bohatera, nieśpiesznie przechadzać się po ciekawych lokacjach, zajść do baru, karczmy, czy co tam dana gra oferuje. Właśnie w taki sposób grałem w Wiedźmina 3 czy GTA V. Przy takim podejściu, nietrudno zgadnąć, że RDR2 jest dla mnie darem niebios, ale rozumiem zarzuty pod jej adresem. O ile w wyżej wymienione tytuły da się grać "szybko" nie przejmując się przedłużającymi się animacjami, czy aktywnościami pobocznymi, to RDR są one niejako wpisane w rdzeń rozgrywki. Jeżeli ktoś preferuje czystą akcję i nie chce marnować czasu na czyszczenie konia, to nie dziwię się, że czuje się zawiedziony, tym bardziej, że akcja sama w sobie nie jest najmocniejszą stroną RDR2.
Tak czy inaczej, nie na miejscu jest stwierdzenie, że dobra zabawa w RDR2 zależy od dojrzałości gracza, tak samo jak to, że publicyści starają się na siłę wynieść grę na piedestał. Nie każdemu musi przypaść do gustu styl zaproponowany przez R*, ale nie zmienia to faktu, że gra jest wybitna.
To tylko BETA.
Ten Krystian Smoszna to nie jest ten sam co mówił, że tryb pierwszoosobowy w GTA V jest straszny bo lepiej widać jak przejeżdżamy ludzi? Niezły cienias.
ta , realizm. strzelasz z obrzyna w pysk wilka a ten biega sobie dalej
Poza kilkoma bugami, nie mam grze niczego do zarzucenia. Czekałem na taką/tą gre baaaardzo długo.
Dla mnie jest genialna i nic bym nie zmienił.
A gust jak dupa, każdy ma swoją.
Artykuł fajny.
Stawia na realizm gdzie nie można biegać w obozie, wszystko jest wolne, a kiedy przychodzi do strzelanin do Artur 40 ludzi na raz. To jest ten realizm? Gra jest świetna ale zbyt wolna i wymaga usprawnień.
Akurat o Kingdome się nie wypowiem bo dopiero mam w planie zagrać, ale RDR2 to jedna z najlepszych gier w jakie grałem. Omijałem wszelkie informacje na jej temat przed premierą żeby tylko móc samemu wszystkiego posmakować i mocno się zaskoczyłem. Gra rozkręca się mega powoli, ale to nie był dla mnie problem. Czuć że twórcy właśnie taki mieli plan, przedstawić coś bardziej przyziemnego, zaangażować nas w inny sposób niż dając do ręki gnata i karząc strzelać w biegające ludziki póki skrypt nie zaskoczy. Gdy trzeba się na początku przenieść do innego obozu, to właśnie to robimy prowadząc powóz ze sprzętem, podczas gdy w innej grze byłoby to pewnie zawarte w krótkiej scence. I z jednej strony brzmi to szalenie nudno, ale z drugiej najwyraźniej moje oczekiwania do doświadczeń dla jednego gracza po prostu się tak ukształtowały że odczuwam przyjemność z takiej rozgrywki. Przeszukiwanie ciał, domów - otwierając każdą szufladę/szafkę osobno - po prostu wbija w klimat, łatwiej utożsamia nas z postacią.
Rockstar zrobił tu bardzo odważny krok, w końcu dotychczas nie pokusił się o taki projekt rozgrywki w jakiejkolwiek wcześniejszej grze i trudno powiedzieć ile w takim GTA VI będzie naleciałości z RDR2, a może nie będzie ich wcale bo GTA to bardziej bezstresowa i - w stosunku to RDR - mniej angażująca gameplayowo rozgrywka, i może twórcy przy tym pozostając, a zmienią lub wręcz rewolucjonizują coś na jeszcze innych płaszczyznach.
Podsumowując, cieszy mnie RDR2 jest jaki jest, ma swoją własną głębię, zestaw mechanik i tak dalej. Nie można ganić graczy za brak dojrzałości bo nie podoba im się ta gra, może to akurat kwestia gustu, ale z drugiej strony rozumiem autora bo rzeczywiście żeby docenić tą produkcję trzeba się w niej zanurzyć, a to wymaga zaangażowania, czasu i cierpliwości. Czego w zasadzie jest coraz mniej przy natłoku premier i niedoborze czasu na granie.
Pod kątem cierpliwości rzeczywiście RDR2 sandboks dla dorosłych... Dorosły człowiek widzi jak lata znikają i nigdzie mu się nie spieszy, a dzieciaka nuży wiadomo. Kingdom Come Deliverance cóż zagrałem jakiś czas temu dla mnie porażka ale to akurat chyba przez jakość w jakiej grałem na ps4 slim. Możliwe też że średniowiecze do mnie nie przemawia ale wiadomo nie każdemu gra musi się podobać.