Nielogiczny świat Resident Evil – kompromis, który zbudował tożsamość
Ciekawy tekst. Bez tych zagadek i specyficznego wystroju komisariatu, gra zdecydowanie wiele by utraciła i dobrze, że nie postawiono na nadmierny realizm.
Zdecydowanie. Dobrze, że twórcy zreflektowali się podczas prac i wrócili do tego konceptu miejscami bardzo nielogicznego uniwersum. Chociaż słyszałem też głosy osób, dla których posterunek w dawnym muzeum był aż za bardzo naciąganym wyjaśnieniem.
Zdecydowanie jeden z Twoich najciekawszych tekstów.
Od siebie dodam tylko tyle, że te nielogiczne zagadki mają swoje uzasadnienie, gdyż gatunek survival horror to pochodna point'n'clicków, tyle, że z większym naciskiem na akcję. Tam tez zagadki nie mają żadnego sensu. Poza tym zagadki spowalniają akcję. Dzięki temu możemy dłużej odczuwać atmosferę grozy.
P.S. Zdjęcie Crlaire pokazuje jak bardzo spieprzyli jej design w remake'u.
Dzięki. Mam wrażenie, że nie tylko w przypadku serii RE nielogiczne zagadki są efektem kompromisu, na który idą twórcy podczas tworzenia gier. W przywołanych point-and-clickach pewnie często bywało podobnie - trzeba było popuścić wodze fantazji i dać odpocząć logice, żeby dorzucić kolejne łamigłówki z dostępnych zasobów. Sam wielkim fanem zbyt udziwnionych zagadek nie jestem, bo to jak interpretowanie, co autor wiersza miał na myśli.