Dead in Vinland | PC
Z jednej strony fajnie napisana historia, bajeczne artworki, satysfakcjonujący system rozwoju osady. Z drugiej, niestety, jak na grę survivalową jest chwilami za dużo losowości przez wszechobecne skillchecki podczas eksploracji mapy. O niepowodzenie testu nietrudno, zwłaszcza w early i mid game gdy jeszcze ma się niskie współczynniki a karą jest nie tylko nie zdobycie cennych surowców, ale często poważniejsza reperkusja dla postaci. To prowadzi do wielokrotnego poczucia frustracji i chęci przeładowywania gry. W tej sytuacji tryb ironman jest raczej skierowany do masochistów. Grać tylko w najnowszą wersję po patchach.
Gra jest dostępna w Origin Access i jest w pełni spolszczona.
Autentycznie spoko giera, ale zdecydowanie mocno randomowa. Masa rzeczy może się zdarzyć źle i szczególnie w walce, jak dostaniesz ciężkich przeciwników i jeszcze pudłujesz, no to lepiej po prostu załadować od nowa grę, a nie się męczyć z negatywnymi skutkami. Choć i tak sytuacje, gdy przy rozmowie, gdzie nie masz nawet opcji wybrać odpowiedzi, twoja postać dostaje +25% do depresji, to w takich momentach w buzie chce się sobie strzelić. Też kuleje system rozwoju postaci. Jak mamy bohatera nastawionego na inteligencję i wszelkie pacyfistyczne bzdury, a on wraz z nowym poziomem dostaje same perki odnośnie walki, to coś tu jest nie tak.
Ale z plusów, no to mimo wszystko fajnie się bohaterów rozwija, non stop czuć progres. Nasz obóz też można elegancko rozwinąć. Jest ogólnie ten system bardzo rozbudowany, więc nawet, gdy czujesz, że gra cię dyma, to gdzieś tam wydaje się i tak istnieć droga, co pozwala wyjść na prostą.
Ale jedna sprawa, zazwyczaj właśnie przegrywam, jak mi na depresję umiera siostra żony. Także tutaj automatycznie jak u Więckiewicza jest. To jest żywcem scena z tej gry - [link]