Witam. Przez wakacje trochę urosłem, nie w tę stronę, w która bym chciał. No i tak wypadałoby to zrzucić. Niestety obecnie jestem lekko ograniczony finansowo i czasowo, więc z siłowni nici (a był to zajebisty sposób, sporo zrzuciłem jakieś 2 lata temu). Szukam jakiegoś planu ćwiczeniowego, który spokojnie mógłbym wykonywać w pomieszczeniu. Roweru nie mam, od biegania w moich butach bolą mnie stopy, a droższych nie mam zamiaru kupować. Ujemny bilans kaloryczny jest, ale samą dietę już przerabiałem te 2 lata temu, zanim poszedłem na siłownie i jakoś tempo postępów mnie nie zadowalało. Piszę tutaj, bo pamiętam, iż kiedyś parę osób siedziało w temacie, może ktoś się jeszcze ostał. :P
Stacjonarny rowerek.Spacery z kijkami chociaż obśmiewane też dużo dają.
Niestety obecnie jestem lekko ograniczony finansowo Czego w tym nie rozumiesz? XD
Co to znaczy lekko ?
Nie ma czegoś takiego jak zrzucanie wagi bez regularnego poświęcania czasu. Z takim nastawieniem nie uzyskasz żadnych efektów.
Jeśli chodzi o buty, w zupełności wystarczają takie za 99-119zł z Decathlonu.
Przez ostatnie lata miałem parę takich modeli i nie było w tym problemu.
Biega człowiek a nie buty, nie trzeba kupować modeli za pół tysiąca by sprawnie biegać.
W domu możesz się rozgrzać przed treningiem.
Bieganie, basen, rower.
I nie każde i nie w każdy sposób. Każdy sport to temat rzeka, zrzucenie wagi to spalenie nadmiaru kalorii, zakładając odpowiednie odżywanie. Spalanie, efektywne, następuje w określonych warunkach, choć ogólne podstawy, mimo różnic między każdym człowiekiem, są w miarę stałe.
Córcia kupiła rowerek stacjonarny za 200 zeta i daje radę.
To nie biegaj, jak bolą nogi tylko spaceruj szybkim krokiem. 5 km można zrobic w ~45 minut.Butów na wypasie też nie musisz miec do tego. ja codziennie robie 5 km w chińskich butosandałach za 35 zł. Zrobiłem już w nich ~4 tysiace kilometrów.
Prosto i szybko.
Ręce są też wolne, więc można np. jeść w tym czasie naleśniki.
Ja się nie znam ale i tak się wypowiem ;)
Ważyłem ponad 100kg. Zacząłem trochę mniej jeść, ograniczyłem słodycze, jedzenie przed snem i codziennie spacerowałem przynajmniej godzinę, półtorej. Ale to codziennie. Udało mi się w ten sposób schudnąć dwadzieścia parę kilogramów.
A czemu spacery? Nie lubię biegać, siłka też nie dla mnie. Czasami chodzę na basen, ale to w sumie tyle.
No i ważna profilaktyka.Nie musi byc dieta ,wystarczy nie jeść przed snem ,zapomnieć o obfitych kolacjach.
Wcześniej, na siłowni poświęcałem 3h 3-4 razy w tygodniu. Teraz jedynie w weekend miałbym możliwość na tego typu trening. Na dziennych, jest ten problem, iż zajęcia rozkładają się na cały dzień z przerwami pomiędzy, więc nie ma w zasadzie czasu na nic, a wieczorem zostaje jakaś nauka i spotkanie ze znajomymi. No i barierą jest pieniądz, którego jest jak na lekarstwo. Nawet godzinny trening w domu jest lepszy dla mnie, od godzinnego na siłowni, gdyż jest darmowy, a do siłowni dochodzi jakaś godzina na transport, gdyż za wiele siłowni 24/7 nie ma. No i szlajać po nieznanym jeszcze mieście, po nocach, mi się nie widzi. :) Pomyślę jeszcze nad bieganiem, no ale butki obowiązkowe. Teraz biegałem w jakichś halowych najkach za dwie stówy, to kucie w stopach było nie do opisania.
Edit: Widzę, że parę osób podśmiechujki. Ja nie boję się zapierdolu, nawet mi o to chodzi, byleby był jak najtańszy, a najlepiej darmowy. No i ten czas.
Bezi - no nie wiem, dziennie robie ok. 25 tysięcy kroków i niestety efekty idą baaaardzo wolno. Dlatego chciałem coś bardziej wymagającego.
Teraz biegałem w jakichś halowych najkach za dwie stówy, to kucie w stopach było nie do opisania.
Może to nie kwestia butów tylko przyzwyczajenia? Z czasem będzie łatwiej. Znaczy pewnie, buty stricte do biegania są pewnie lepsze, ale jakoś nie wydaje mi się żeby zwykłe najeczki całkowicie nie nadawały się do biegania.
btw
Do jakiego miasta poszedłeś na studia? ;)
Kraków. :P
A co do butów, to będę musiał najwyżej jeszcze z parę razy przemęczyć. Zobaczymy, czy sytuacja się zmieni.
No to bieganie sobie możesz spokojnie do maja darować, chyba że w masce gazowej.
Ooo, która frakcja? XD
AGH. :P
Ta, mieszkam w akademiku, więc coby nie mówić jest bliski memu sercu. XD
A co do butów, to będę musiał najwyżej jeszcze z parę razy przemęczyć. Zobaczymy, czy sytuacja się zmieni.
Czyli chcesz sobie zrobić krzywdę, biegając w butach nie do biegania?
Halowe Najeczki można sobie co najwyżej wsadzić. Chyba że chcesz sobie spacerować, albo po liściach i trawie robić krótki jogging.
Sytuacja jest prosta. Wejdź w Google, wpisz 'ćwiczenia w domu zrzucanie wagi' i dobierz zestaw który Ci odpowiada. Nie ma tu większej filozofii.
Drapanie się po plecach to też wysiłek, więc jak to będziesz robi wystarczająco długo i regularnie- będą kiedyś efekty.
Ba- samo bycie aktywnym (dużo chodzenia zamiast siedzenia/stania w środkach transportu wystarczy). Z roku na rok będzie coraz lepiej.
Wszystko jest bilansem zysków i strat. Jak chcesz szybciej zrzucić wagę, to musisz częściej, dłużej i mądrzej ćwiczyć by się pozbyć nadmiaru tłuszczu.
Samo chodzenie na siłownię niczego nie zmieni- wszystko zależy jakie ćwiczenia i w jaki sposób będą wykonywane.
Nawet ćwiczenie w domu wymaga wydania paru groszy- jakaś przyzwoita mata, ciężarek czy dwa, nie mówiąc o czymkolwiek większym.
Można ofc i bez tego. Ale jak masz pieniądze na spotkania towarzyskie i jedzenie z którego się tyje, to powinna być kasa na jednorazowy zakup maty do ćwiczeń za tych parę dych.
Im mniej i wolniej będziesz spalał nadmiary, tym większej dyscypliny będzie wymagało życie- kontrola jedzenia i wyrzeczenia tu i tam. Chyba lepiej trochę się pomęczyć a żyć w miarę normalnie (zdrowo, ale normalnie)?
Z przystępnych, całorocznych sportów tego typu bieganie jest najtańsze, nawet zimą.*
https://www.livestrong.com/article/474836-what-sport-burns-the-most-calories-per-hour/
*zakładając że czas to pieniądz i nie masz pod domem basenu a na kasie nie pracuje znajoma...
W sumie jak te 10 lat temu zrzucałem wagę ze 130 do 80, to wystarczyła mi dietka + spacery :).
Dietka, czyli ograniczenie chleba na noc. A ćwiczenia wiele mi nie dawały. Mnie wiązanie sznurówek sprawiało ból, a co dopiero jakaś aktywność fizyczna. Spacerki były na początku ciężkie. Latem woda lała się ze mnie strugami, ale zauważyłem, że waga stabilnie szła w dół. Na tyle weszło mi to w krew, że gdy muszę przesiedzieć ten 1 dzień w domu, bez ruszania się i jakiejkolwiek aktywności, odczuwam dyskomfort psychiczny.
Nie było to wielkie wyrzeczenie, więc udało się utrzymać jedną i tę samą wagę przez 10 lat, bo bardzo łatwo to regulować. Dopiero od roku zacząłem się bawić w cykle "masy" i "redukcji", ale to związane jest z treningiem siłowym i to już zupełnie inna historia.
Najczęściej scenariusz wygląda tak, że ludzie wchodzą w katorżniczą dietę + ćwiczenia, aby schudnąć. Później przestają się katować i ponieważ odpadają im zarówno ćwiczenia, jak i dieta, łatwo wybić się z balansu w drugą stronę. Wtedy zalewają się na nowo tłuszczem. I znowu - katorżnicza dieta, ćwiczenia iii tak w kółko. Przechodziłem przez to dwa razy. O jeden raz za dużo, bo powinienem był pójść po rozum do głowy wcześniej, gdy gwałtownie udało mi się schudnąć, a później chodziłem jeszcze bardziej ulany, niż przed treningiem ;).
Z doświadczenia wiem, że lepiej jest powoli i cierpliwie testować, jak po linii najmniejszego oporu, osiągnąć stabilne i powolne spalanie tłuszczu. Wtedy zaczynasz lepiej rozumieć swoje ciało i czynniki, które przyczyniają się do takiej, a nie innej dynamiki spalania. Później po prostu robisz bardzo drobne zmiany i wówczas utrzymanie wagi na stałym poziomie jest banalne. Aspekt finansowy... hm... jak postanowiłem, że w końcu zabiorę się za swoje zdrowie, mieszkałem w akademiku, miałem mało pieniędzy. Da się, da.
EDIT - dopiero teraz zauważyłem, że Bezi ma podobną historię. No to jest nas dwóch.
Polecam rolki. Poza kontrolą wagi dadzą Ci jeszcze lepszą kondycję i poprawę zwinności i równowagi.
Jest pełno treningów tego typu w internecie, sam przerabiałem serię P90X, a moja żona wybrała Chodakowską.
Oboje byliśmy zadowoleni z efektów i osiągnęliśmy to co zakładaliśmy.
Oczywiście micha, systematyczność, wytrwałość to klucz do sukcesu.
Poszukaj P90x, cyklu ćwiczeń w domu. Robię przynajmniej raz w roku, 90 dni i jesteś szczupły, a tu i ówdzie ładniej wyrzeźbiony.