Jak zdobyć 10 platyn w jeden wieczór – proste trofea na PS4
A ja dla odmiany podzielę się listą 10 DOBRYCH gier które po ukończeniu zakończą się na calakiem praktycznie bez dodatkowego wysiłku przy powtarzaniu etapów lub szukaniu znajdziek na PC.
1. To the Moon
2. The Room / The Room Two
3. Glass Masquerade
4 . The Walking Dead (Gry TTG)
5. Hero of the Kingdom I/II
6. Machinarium / Tiny Echo (ogólnie gry point&click)
7. The Swapper
8. DeathSpank
9. The Vanishing of Ethan Carter
10. LostWinds 1/2 (tu trzeba poszukać znajdziek, ale jest to banalne)
"w sam raz na intensywny gamingowy wieczór!" Zależy co się rozumie przez "intensywny gamingowy wieczór". Jeżeli marnowanie czasu nad crapami, to jak najbardziej.
Dobry zestaw, dzięki. Niech gol zrobi taką listę 20 czy 50 gier tej typu. Jednym komentarzem zaobserwowałeś mnie bardziej niż cały ten artykuł.
Dodałbym do tego zestawienia Life is Strange oraz LiS: Before the Storm. Same gry świetne a tylko czasem trzeba odkryć parę brakujących znajdziek, ale zajmuje to mało czasu.
Trzeba być debilem by w ten sposób zdobywać platyny. Rozumiem jak ktoś ma ich kilkaset i chce być w czołówce, ale...
Ja wczoraj zrobiłem platynę w GoW i jestem dumny z siebie bo walkirie i ich królowa to była masakra dla mnie - osoby nigdy nie grającej w slashery.
Calakuje gry, które mi się spodobały i są mimo wszystko łatwe do scalakowania - przykładowo taki Mad Max z plusa mi się podobał, ale jak mam jeździć po mapie by zrobić kilka trofków do platyny... Nudne to.
Obecnie mam 12 platyn na niemal 100 gier w bobliotece (sporo z nich to gry z plusa lub kupione na promocji i czekają aż zagram). Wynik to żaden, ale mi sprawia radość.
Witaj. Ja podobnie. W GoW posiadam platynę. Niedawno też zdobyłem platynę w nowym Spider-manie. Aczkolwiek zerknąłem z ciekawości na kilka tytułów z tego poradnika i faktycznie się sprawdza.
@gibol1412
Jak sprzedam GoW i wrócę z urlopu to będę polować na Spidermana. Niby nie mój typ gier, ale o GoW też tak myślałem. Pozdrawiam. Oby więcej takich exów nie w moim typie :)
Trofea to bardzo fajna sprawa, bo są dobrą motywacją, żeby poznać jak najwięcej gry. No chyba, że są idiotyczne takie jak "Zbierz 10000 kawałków azbestu z dachów". Ogólnie jeśli jakaś platyna wymaga ode mnie męczenia się to nawet o niej nie myślę. Nie jara mnie katowanie się na jakimś porąbanym poziomie trudności tak jak nie jarą mnie żadne speedruny, takie jak w Uncharted 4, gdzie trzeba skończyć grę w 6 godzin. Ale kupowanie jakiejś gry tylko i wyłącznie dla dla platyny, to takie osoby nazywa się na forach "trophy wh*res". Pamiętam jak kiedyś popularny był Terminator Salvation. Zwykły średniak, ale łatwa platyna.
Dobrą motywacją do jak najlepszego poznania gry jest dobra gra sprawiająca przyjemność z grania. Trofea to gówno. I nie dzięki nim nie poznajesz lepiej gry. Dzięki nim małpy (bo ludźmi ciężko ich nazwać) robią w grach jakieś dziwactwa i uganiają się za jakimiś śmieciami, co jest zupełnym przeciwieństwem dobrej zabawy i poznawania gry.
Kurcze, dobrze, że jest sobie taki gregorem w internecie, który może im powiedzieć, że są w błędzie. Bo jeszcze przypadkiem dalej by się dobrze bawili w sposób jaki lubią.
Niektórzy dobrze się bawią wąchając własne pierdy… Ale w sumie nic mi do tego, masz rację. Są gust i guściki i nic na to nie poradzę że niektórzy są zwyczajnie głupi i mają kiepską definicję „zabawy”, więc co się będę odzywał.
Bez obrazy, ale to wygląda jak odpowiedź obrażonego 14-latka. Zupełnie jak młody kuc, który wyzywa wszystkich od idiotów bo nie słuchają jego najlepszej na świecie, metalowej kapeli.
Nie twierdzę, że wszystkie gusta są równo, ani że o gustach nie powinno się dyskutować. Dyskutować można na każdy temat, pod warunkiem, że potrafi się to robić, czyli używa argumentów i samemu tych argumentów słucha. Bo w dyskusji chodzi o to, żeby coś zrozumieć, nawet jeśli dalej się tego nie popiera. Takie dyskusje mają sens. Ty natomiast po prostu stwierdziłeś, że wszyscy którzy mają inne zdanie niż Twoje są w błędzie i wyzwałeś od głupków. Przykro mi, jedyne co wynikło z tej dyskusji, to że jesteś bucem i ignorantem.
Bez obrazy, ale wygląda to jak odpowiedź obrażonego ośmiolatka. Najpierw taki „osobnik” sam nazywa innych graczy „trophy whores”, a potem zaczyna moralizować, że ktoś inny ośmielił się przedstawić swoje zdanie, inne niz jego. To dopiero przypadek… kliniczny. Zupełniej jak jakiś kmiot, który widzi źdźbło trawy na bucie kogoś innego, ale słomy wyłażącej z własnych „gumiaków” nie zauważa.
Jeśli tak cię boli że ośmieliłem się przedstawić swoje zdanie o graczach, którzy przywiązują jakiekolwiek znaczenie do achivement-ów, to najpierw sam przeproś tych, których obraziłeś nazywając „trophy whores”. Bo jak sam zauważyłeś każdy gra jak chce i każdemu co innego sprawia przyjemność. Więc co ci do tego cholerny obłudniku, że komuś sprawia przyjemność kupowanie gier specjalnie dla „łatwych platyn”? Pozwolisz że cię sparafrazuje: „Kurczę, dobrze że jest sobie taki cyber rekin w internecie, który może im powiedzieć, że są w błędzie. Bo jeszcze przypadkiem dalej by się dobrze bawili w sposób jaki lubią.”
Ja dalej podtrzymują swoje zdanie: trofea to gówno a uganianie się za trofeami w jakichkolwiek grach, czy to dobrych, czy kiepskich, to gówniana zabawa (o ile da się to nazwać zabawą, bo mi się raczej kojarzy z harówką na pełen etat). A jak ci nie pasuje moja opinia, i masz zamiar dalej bronić biednych uciśnionych zbieraczy osiągnięć przed „hejtem” złych ludzi nie pozwalającym im „bawić się tak jak chcą”, to proponowałbym zanim zaczniesz atakować mnie, przyjrzeć się sobie hipokryto.
Jeśli nie masz nic do zarzucenia sobie, bo przecież można pisać o tych cholernych „trophy whores” co się chce, bo to patologia, to jakim prawem zarzucasz cokolwiek mi? Przecież można pisać o tych zbieraczach osiągnięć co się chce, bo to patologia…
A jeśli jednak masz coś sobie do zarzucenia, to może najpierw zajmij się własnymi grzechami zanim zaczniesz wytykać innym ich własne?
Dobra robota, te kilka wyzwisk więcej w moją stronę sprawiło, że jesteś mądrzejszy i masz więcej racji :)
Jakbyś jeszcze przeczytał ze zrozumieniem to zauważyłbyś, że nikogo nie nazwałem "trophy whores", a zauważyłem, że na różnych forach panuje takie określenie dla konkretnych zachowań. Co nie jest moją oceną tylko faktem. Ale przecież żeby coś takiego zrozumieć, trzeba nabyć wspomnianą przeze mnie wcześniej umiejętność używania argumentów oraz ich odbierania. Wróć jak już to rozpracujesz.
Jeśli następna Twoja odpowiedź będzie się sprowadzała jedynie do obelg to nie licz na żadną odpowiedź z mojej strony. Ale to pewnie nie problem, bo do tej pory chodziło Ci chyba tylko żeby pokrzyczeć i pokazać jaka Twoja racja jest najlepsza, zamiast na rozmowie.
Wbijanie platyn, trofeów, calaków czy innych dzikich wężów to jedno wielkie xD. Jeżeli gra mi sie naprawdę podoba, to i tak większość rzeczy znajdę, odblokuje i nie potrzebuje do tego irytującego powiadomienia( często psującego odbiór gry) o siakim owiakim trofeum, które ma mnie do tego zachęcić. IMO rozrywka dla nerdów. No ale jak ktoś lubi, to co mu bedę życie zmieniał?
Poza tym duża cześć trofeów w grach jest strasznie głupia.
Jakieś platyny, osiągnięcia itp. - dla mnie strata czasu. Jedynie w grach nastawionych na jakiś liczbowy wynik to się sprawdza. W RPG lub przygodówkach? Nie lubię jak twórcy "wymuszają" przez to pewne decyzje w grze i zwyczajnie olewam tego typu rzeczy a podjecie decyzji potem wczytanie wcześniejszego zapisu, by podjąć inną, aby TYLKO zdobyć osiągniecie jest dla mnie głupotą.
Stary koń chyba jestem bo próbowałem platynować (a właściwie calakować bo miałem konkurencyjna konsolę) i może w przypadku gier które nam się spodobały oraz mialy dobre wyzwania (tj. bez ciężkiego gridnu czy wymaganego multiplayera) to jeszcze miało sens ale w większości wypadków to strata czasu i zdrowia.
Zdobywanie wyzwań w Orange Box było super ale niestety na liście były wyzwania do TF2 w które nikt nie grał na konsoli a szkoda bo OB ma jedne z ciekawszych wyzwań (eskortowanie gnoma przez cała grę by wpakowac go do rakiety? heh).
Kiedy kupię następną grę na ps4 na pewno zerknę na trofea po skończeniu gry. Ja wolę być zaskoczonym i się cieszyć z każdego, a nie "jeśli zrobię to coś, wtedy zdobędę trofeum". Chcę mieć radość z rozgrywki niż grać dla zdobywania trofeów
Też tak robię. Najpierw zagrać i ewentualnie potem zobaczyć co brakuje, jeśli chcę uszanować grę i twórców za dobrą robotę. Myślę, że im miło gdy widzą mnie wśród procenta tych co zrobili zakończenie gry czy właśnie platynę.
Mam dokładnie tak samo. Wbijanie na starcie platyny w takich grach fabularnych jak Uncharted 4, Spider-man, God of War czy Heavy Rain to zabijanie przyjemności, którą czerpie się z dobrych gier.
Niestety kolejny nic nie wnoszący i bzdurny artykuł.Konsole PS4 która kiedys miałem,kupiłem głównie do grania i rozrywki po ciężkim dniu pracy.Nie po to by chwalić się swojemu szefowi ile wieczorem w wbiłem trofeów.Ale rozumiem że artykuł kierowany jest do najmłodszych którzy ekscytują się z rowiesnikami takimi sukcesami...
Może mi ktoś wytłumaczyć o co chodzi z tymi platynami? Po co wam to? Coś się za to kupuje?
spoiler start
Pochodzę z PC Master Race więc nie wiem
spoiler stop
Tak, kupujesz satysfakcję ze zdobycia wszystkich osiągnięć jeśli oczywiście są ciekawe.
Kupuje się za to możliwość mówienia innym graczom:
1) że jesteś hardkorem
2) że jesteś masochistą
3) że są casualami.
Znajomi natomiast zyskują możliwość mówienia, że:
1) jesteś no-lifem
2) jesteś nerdem
3) **** Cię.
Musisz sobie odpowiedzieć na pytanie czy te pierwsze korzyści są ważniejsze. Moim zdaniem lekko przeważają na korzyść zbierania platyn ;)
Już widzę jak te rzeszy graczy wydają 200 zł na crappy dla wirtualnych, nie sprzedawalnych ikonek do profilu.
Kiedyś grałem dla tych rzeczy. Każdą grę sto procent. Tylko było pewno ale.. zazwyczaj miałem obok tablet czy laptop z HOW TO.. no bo ile można grać w tę samą grę, więc szukałem zawsze jak najszybciej zdobyć wszystko..
no i kurde ogarnąłęm się.. nie o to chodzi w grach :D Bo czytająć te rzeczy już trochę się spodziewałem niektórych elementów, zaskoczeń itp.. a teraz jak gram, to nic nie wiem o grze i mega przyjemnie się gra.
Rozumiem łowców tychże rzeczy, bo jest to hobby ;) Ale mnie się to tak znudziło po kilku latach grindowania.. a jeszcze jak są takie za online grę, a np gra już nie wspiera online lub nikt nie gra i nie możliwe do zdobycia.. to nawet człowiek nie do końca chciał instalować, bo sobie popsuje ratio, ile gier perfekcyjnych.
Nah, nigdy więcej w pogoni za osiągnieciami xD
No i jeszcze gier w posiadaniu zaczęło przybywać szybciej niż znajdywanie czasu na granie, co też rzutowało na to, że nei ma czasu już na ponowne przechodzenie tego samego :(
Nigdy jakimś wielkim fanem pucharkowania, nie bylem. Wyjątkiem są te które na prawdę mi się spodobają i gram w nie po kilka razy. Dlatego te +/-30 Platyn wpadło.
Między innymi z Bloodborne, Uncharted 1-4, Sly Cooper, Skyrim, Prince of Persia Piaski Czasu, a z nowszych God of War i Spider-man.
Są też gry w których Platyn absolutnie by mi się nie chciało wbijać nawet jakby mi za to płacili. Assassiny, Far Cry 3-5, Call of Duty, czy z ostatnich Tomb Raider.
Także wszystko to zależy od gry w moim przypadku. Ale żeby kupować jakieś szroty tylko po to żeby sobie nabic łatwe platyny? Szkoda czasu
Ja robię platyny w grach, w które mi się dobrze gra, a nie byle mieć ich jak najwięcej bo platynowanie gier z tej listy moim zdaniem nie przynosi żadnej satysfakcji. ;)
Jedyna platynę jaką wbiłem to God of War ale zbieranie kruków Odyna będzie mi się śniło po nocach.
Teraz postawiłem sobie za punkt honoru wbicie platyny w Pajączku ;)
Kruki były banalne, każdego było słychać, a te niesłyszalne były u Walkiri. Ale do skarbów potrzebowałem mapy z sieci. I dla mnie ostatnia walka to były dwa dni prób - tak to jest, jak się kris bez doświadczenia zabrał za tego typu grę...
Na youtubie jest gosc co krolowa walkiri rozwala bez straty grama zycia,ale ma naprawde wybostowana postac na maxa ??
Ja po dwóch dniach prób rozwaliłem ja brąz wskrzeszenia, po prostu nauczyłem się ataków i zmieniłem jeden runiczny atak do moich ostrzy.
Na YouTube jest taki gość co robi ten wyczyn dodatkowo na najwyższym poziomie trudności bez straty nawet ułamka hp.
ja tam gram dla zabawy, trofea mnie nie interesują, chyb ze by za to sporo płacili.
ale do tematu
najbardziej bawią mnie gry od Naughty Dog, gzie kończy się grę i ma 6% trofeów, to ja nie wiem co cza tam robić by mieś 100%
ale ogólnie dla mnie trofea to strata czasu, wole ten czas poświęcić na następny tytuł.
Ale to podejście Naughty Dog jest całkiem ciekawe. Wielu twórców przyzwyczaiło do tego, że osiągnięcia dostaje się właściwie za nic. Przejdź pierwszą misję, ulepsz pierwszy pancerz, kup pierwszą umiejętność, traf 10 razy w głowę, przejdź drugą misję. A w takim The Last Of Us po skończeniu gry miałem chyba 4 osiągnięcia tylko. Bo resztę było trzeba faktycznie jakoś osiągnąć.
Co innego, że śmieszą mnie osiągnięcia w drugą stronę, typu "Traf trzy razy w głowę będąc w powietrzu po obrocie o 360 stopni bez celownika mając mniej niż 10% życia".
Nigdy nie platynowałem gier (powiedzmy że na PC też tak to nazwę) i nie zamierzam. Nie trafiłem jeszcze na grę, gdzie osiągnięcia nie byłby powiązane z konkretnym stylem gry, który jest na mnie niejako wymuszany. W W3 na PS4 mam ponad 80% i zostały takie bzdety jak 50 headshootów z kuszy czy przejmowanie kontroli na przeciwnikiem za pomocą Aksji i aby ten chyba zabił 20 przeciwników. Po za tym totalnie nic z tego nie mam, a jakoś nie czuje potrzeby specjalnie grac dla achivków.
Trofea i osiągnięcia są nie tylko głupie, ale i szkodliwe w procesie projektowania gier.
Dlaczego? Przytocze przykład. Dawno temu mocno meczyłem trzy duże gry. Gothica, Gothica II i Morrowinda. Przez lata w nie tłukłem. Na początku po prostu przechodziłem gry róznymi klasami i rasami (Morrowind) i podązałem za wątkami fabularnymi. Ale potem zacząłem mocniej eksplorować gry i zaglądać w nieuczęszczane wcześniej miejsca, sprawdzać opcje dialogowe, dokładniej czytać opisy.
Ależ to była radość gdy odkrywałem jakiś smaczek, o którym wcześniej nie miałem pojęcia, albo kiedy odpalałem grę tylko po to, żeby sprawdzić jakąś ciekawostkę opisaną przez kogoś na forum. A kiedy udało mi się opisać na jakimś forum coś ciekawego, czego jeszcze w tamtym zakątku internetu nikt nie znalazł (a w każdym razie się nie podzielił znaleziskiem) i wyrastała wokół tego cała dyskusja. Przyjemnie było dzielić się swoimi przemyśleniami i odkryciami z gry w internecie. Ale jeszcze fajniej było podyskutować o nich „na żywo” ze znajomymi.
Dzisiaj już się tak gier nie projektuje i rzadko kiedy gra zawiera jakieś sekrety czy easter egg-i bez przypisanych do nich aczików. Tylko co to wtedy za sekret, który można „odkryć” na liście „osiągnięć” do odblokowania?
Kiedyś mówiło się koledze na podwórku: „Ej stary, odkryłem coś nowego w Morrowindzie. Bo słuchaj na niedaleko miasta jest taka jaskinia, a żeby tam dojść…” — i tak rozpoczynała się długa dyskusja.
Co dzisiaj dzieciaki mówią kolegom i koleżankom? „Ej ludzie patrzcie wbiłem tego aczika”?
Trofea głaszczą nasze potrzeby w zakresie zbieractwa.
Tak mi się coś wydaje, że każdy z nas ma syndrom chomikowania, zdobywania rzeczy. Dla jednych to kalendarzyki, dla drugich trofeum w grze, które w ogóle do mnie nie przemawia. Powinni dawać za trofeum jakąś skórkę, cokolwiek.
Nie ważna jest ilość a jaka platyna . Porównajcie sobie platynke
w takim Bloodbornie a w takim My name is Mayo .
Śmiem twierdzić, że nie ważna jest „platyna”, czy „brąz”, czy „złoto”, a umiejętności gracza w grze, znajomość świata gry i jego lore i dobra zabawa z odkrywania wszystkiego w swoim tempie i stylu. I to zarówno w Bloodborn, jak i w My name is Mayo.
Ale co ja tam mogę wiedzieć? Fakt, „platyna” ważna rzecz… Jak można grać bez „platyny”? „No hyba jake nooby tak robiom!!”
Ja jestem bardzo bogaty i płacę ludziom za wbijanie platyn. jeszcze im gry kupuje. Mam na koncie 1473 platyny.