Czy mieliście jakieś swoje nietypowe zabawy z dzieciństwa? Jeśli tak to wymieniajcie je tutaj.
Szukałem raczej czegoś bardziej nietypowego.
A jak to konkretnie wyglądało? Były jakieś zabiegi itd.? :D
Jako dziecko ze wsi wygniatałem z siostrą korytarze w życie. Jak sobie teraz pomyślę, to cud, że nikt nas nigdy nie przyłapał i tyłka nie wyzłocił.
W wojnę. Rzucanie się kamieniami, walki na miecze i włócznie. Normalna sytuacja byczku.
W przebieganie przed maską przejeżdżających samochodów/ciężarówek. Nic nikomu się nie stało.
Rzucanie zepsutych owoców lub zabawek na ruchliwą drogę pod auta lub gdy przyjechało jakieś auto to kładzenie tego na oponach, żeby ruszając zgniotło
Ahh te czasy..
Statki na krawędziach piaskownicy.
po przeciwnych stronach piaskownicy, na obmurowaniu budowało się statek z piasku, w środku którego umieszczało się kilka kamieni (wcześniej dogadywano się jaka długość i ile kamieni). dorzucała anteny i działa z patyków etc.
I przy użyciu tego samego kamienia (na zmianę) się rzucało w statek przeciwnika - kto pierwszy zniszczył (wypchał wszystkie kamienie z statku wroga ) przeciwnika wygrywał ;)
Walki na mirabelki i jarzębinę przy użyciu broni masowego rażenia ->
Heh, fajny wątek :)
Miałam dziadków na wsi i w każde wakacje robiłam laki z kolb kukurydzy (takich niedojrzałych, z kolorowymi "włosami"), korytarze w zbożu, skakałam z belki pod dachem stodoły do siana i robiłam całą masę rzeczy, które mogły skończyć się ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu :))
A z "miastowych" zabaw, to fajnie było bawić się w chowanego na budowach, grać w ślepca, w króla skoczka. Ehh, kiedyś podwórka były pełne dzieciaków w każdym wieku :)
W klasy ,w gumę, - dziewczyny a my w cymbergaja , w statki ,w inteligencję, albo w zwyczajną gałę.
Prosze tego nigdy nie robić mieliśmy 17 lat temu dość głupią zabawę skakanie z pociągów.
Szliśmy na teren PKP gdzie stały pociągi towarowe wsiadało się na schodki pociągu pociąg ruszał i skakało się z niego.Pociag na początku jechał wolno potem coraz szybciej więc ten który przejechał najdalej był najlepszy.Skakac trzeba było z kierunkiem jazdy pociągu, kiedyś popełniłem błąd i skoczyłem w przeciwnym kierunku do jazdy gdy tylko moje nogi dotknęły ziemi wyrzuciło mnie do góry i spadłem na twarz.
W wieku 5 lat wymyśliłem sobie, że będę rzucał kamieniami na ruchliwa drogę. W końcu trafiłem w samochód i była niezła imba.
A tak to standard - chodzenie po drzewach, budowanie baz, strzelanie z pistoletów na kapiszony, później przyszła era grania w "gumę", w szkole bawiliśmy się często w zombie (co było wariacją berka i takim w sumie battle royale - każda złapana osoba stawała się zombie, wygrywał ten który został ostatni).
W okresie kiedy Pokemony były hitem bawiliśmy się właśnie w nie, dwie osoby były trenerami i każdy miał 5 innych osób które były pokemonami i był pojedynek. Z perspektywy czasu - cringe jak uj ale wtedy była super zabawa.
Kurła ale bym się czasem cofnął te 15 lat do podbazy.
1. Kupuje się zmywacz do paznokci, wylewa na dłoń/spodnie/rękaw kurtki - podpala. Aceton ma na tyle niską temperaturę zapłonu że nie czuje się gorąca a efekt na przechodniach piorunujący.
2. W czasie święta zmarłych - zbiera się niedopalone znicze i wyłupuje parafinę. Rozpala ognisko i w starym garnku tę parafinę gotuje - gdy jest już rozpuszczona wystarczy wlać niewielką ilość wody by spowodować piękny słup ognia.
3. Zabawa której nie polecam - zbieraliśmy ze starego złomowiska akumulatory rozbijaliśmy je i zbieraliśmy siatki ołowiane. Roztapialiśmy i wylewaliśmy do różnych glinianych form.
Kapsle i Wyścig Pokoju.
Detonowanie dezodorantów w ognisku.
Rozbijanie kamieniami butelek pływających po zaśmieconej sadzawce.
Podkładanie materiałów pirotechnicznych (tzw. korków) pod koła przejeżdżających samochodów.
Puszczanie bączków z saletry.
Strzelanie ze śrub.
Strzelanie z karbidu - z puszek, lub detonowanie butelek z kapslem porcelanowym typu Grolsch.
Rozkładanie kamieni, monet, itp. na szynach kolejowych.
Hmmm ... patrząc na tę wyliczankę, to w sumie powinienem być szczęśliwy, że nie brakuje mi żadnego kawałka ;)
Mieszkam w malej miejscowosci, mieszkam na uboczu tej miejscowości. Robilo sie wszystko, bazy, domki na drzewach, tamy na rzece, skakalo sie do głębi tej rzeki, mimo ze nikt nie umiał plywac. Chodziliśmy do domu strachow, opuszczonego duzego domu nad rzeka. Latalo sie po brzegach, po polach, kradlo jablka i inne owoce, grandy byly na porzadku dziennym. W pozniejszym wieku kradlo sie ziemniaki z pól i robilo pieczone, pilo sie browary w dopiero stawianych domach.
Jak sie po szkole wylazilo z domu, to sie wracalo dopiero na wieczor, zbieralo manto od matki i tak to szlo.
W podstawówce mieliśmy zabawę w vipa i ochroniarzy. Jedno wielkie mordobicie :-)
Malowanie mapy i szukanie skarbów
Słoneczko.
Z najbardziej oryginalnych:
1. Ustawiamy się z chłopakami na boisku,
2. Obok chodnika ustawiamy piłkę - flak z cegłówką w środku.
3. Krzyczymy do przechodniów Pan/i poda tę piłkę.
---Gra w piłkę nożną z kolegami ( lata 90) od świtu do nocy, największa tragedia, to była wtedy jak mieliśmy sflaczałą piłkę i brak pompki :P
--- Zabawa w ganianego po osiedlu ( jedna grupa ganiała drugą grupę)
--- Gra w palanta
--- Zabawa ludzikami (figurkami) G.I. JOE (czyt. po polsku dziajdzo)
--- Robienie granatów dymnych z saletry
--- Sobota i Niedziela, czasy kawiarenek internetowych, Half-Life-a itp
---Trochę późniejsze czasy, kocyk, podwórko, Warhammer, tworzenie własnych historii, karty postaci, kostki itp
--- Oglądanie po szkole na RTl-u Dragon Balla, Rycerze Zodiaku itp....
--- Zbieranie i granie w Tazo Star Wars, karty Dragon Balla, Karty Pokemon itp
--- i wiele wiele innych.... :D
Kiedyś zawijaliśmy żyłkę wokół portfela i kładliśmy na ulicy, jak ktoś się nachylał to hyc!
Kiedyś znajomy miał potrzebę i mieliśmy starą torbę, no i.. zresztą nieważne, lepiej nie mówić :D
zabawa w chowańca
piłka
podchody
Detonowanie dezodorantów w ognisku. +1
Jako dziecko ze wsi wygniatałem z siostrą korytarze w życie.
mnie dziadkowie chyba powiesili jakby zobaczyli że w zboże wchodzę, ale już łąki z wysoką trawą jak najbardziej korytarze
Jako dzieciak ze wsi bawiłem się w rzucanie owoców pod samochody, klasyczny portfel na żyłce... wyrwanej z wędki wujka, i zakopywanie różnego badziewia w ogródku (miesiąc temu przy sadzeniu drzewa, znalazłem maszynę do pisania leżącą pod ziemią od 15 lat!). No i oczywiście pojedynki na miecze (to jest, patyki) rodem z filmów o Rzymianach i innych Spartanach z moim kuzynem.
O dziwo przez całe życie nic sobie nie złamałem, ani nie zwichnąłem ;)
Dobre czasy :D
Zamiast orzechow/kamieni rzucanych pod samochody zawsze kładliśmy na drodze zywe ślimaki :D
Zbieralo sie stonki do kubeczka i wrzucalo petarde ;D
No i slyszalem, ze niektorzy robili tez tak: wkladali slomke w żabe i dmuchali az zaba sie napompuje ;)
nie no spokojnie, to tylko wakacyjne zabawy, w zime dokarmialem sikorki ;)
Ten temat też jeszcze jak najbardziej otwarty jeśli ktoś ma ochotę się dopisać