Przeszkadza/przeszkadzałoby wam gdyby wasz sąsiad palił na balkonie? Dzisiaj sąsiadka powiedziała, że mam przestać palić na balkonie bo ją zatruwam. Była to starsza pani. Na balkonie mam popielniczkę, petów nie wyrzucam nikomu na balkon czy ogródek, a balkony są od siebie mocno oddalone. Czy naprawdę jest to takie uciążliwe dla innych czy po prostu trafił mi się uciążliwy typ sąsiada? W innym mieszkaniu przez cały rok paliłem na balkonie i nikt nie miał problemu.
Teraz wychodzę na dwór żeby mieć spokój, ale słabo, że nie mogę zapalić na własnym balkonie.
Na swoim balkonie możesz robić co chcesz.
W myśl tej zasady wylewałem kiedyś na balkon 2 wiadra wody, bo mi było gorąco lecie. Oczywiście przypadkiem, gdy sąsiedzi na dole palili fajki.
Niestety sąd uznał, że nie mogę tak robić ani ja ani oni.
Bo na swoim balkonie może robić co chcesz:
1) możesz palić - ale dym musi pozostać na twoim balkonie,
2) możesz lać wodę - ale woda musi pozostać na twoim balkonie,
3) możesz napier... na perkusji - ale dźwięk musi pozostać na twoim balkonie,
4) możesz walić kupę do nocnika - ale smród musi pozostać na twoim balkonie.
I to twój problem jak to zrobisz. A dopóki nie wymyślisz sposobu na to, to musisz się powstrzymać od takiej działalności.
Palacze to dla mnie margines społeczeństwa, szczególnie jak palą przy dzieciach. Nie da się normalnie do sklepu wejść, albo urzędu, bo wszyscy zawsze przed budynkiem kiepują i żeby się przedostać do drzwi to trzeba się przeważnie przebić przez chmurę dymu. Do szewskiej pasji doprowadzają mnie palacze palący obok zakazu palenia i wtedy zawsze zwracam uwagę. Niestety palacze to jakiś ograniczony umysłowo gatunek i zawsze wtedy rozdziawiają japę dziwiąc się, że ktokolwiek raczył się z nimi skonfrontować.
To jest Twój balkon i możesz na nim robić co tylko chcesz - łącznie z paleniem.
Jednakże ja na Twoim miejscu, uszanowalbym starszą osobę, przeprosił i palił przed blokiem.
Balkon jest własnością wspólna na wyłączność właściciela, czy jakos tak , nie jest to taka sama własność jak reszta mieszkania w każdym razie.
Otóż NIE możesz palić na balkonie jeśli przeszkadza to innym!!! Nie dość że smog w zimę to w lato dym papierosowy z balkonów syfiarzy Palaczy. To jest tragedia nasza, naprawdę żałuję że się tu urodziłem. Jak już mieszkasz nad/obok Palaczami to masz przerąbane na całego. Nawet Policja nic z tym nie może zrobić a za granicą w większości normalnych krajów UE jest całkowity zakaz palenia na balkonach. Tylko nie w Polsce tak samo jak walka ze smogiem to niestety walka z WIATRAKAMI bo POLACY to najgorsze bagno tak samo jak Rosjanie. Także nigdy u nas nie będzie dobrze a ludzie będą umierać wcześnie i się dziwić dlaczego!!!!
Ja gdy paliłem to normalnie sobie wychodziłem na balkon i nikt do mnie żalu nie miał. Nie kiepowałem za balkon, miałem popielniczkę. Nikt się nie czepiał.
Co ci zrobi, przecież to twój balkon i możesz robić na nim co chcesz. Ja bym to olał.
Z wiatrem dym papierosowy może się nieść nawet te kika metrów, od których dzielą sąsiednie balkony. Często gdy ktoś nie pali, wychodzi z założenia, że jak już poczuje zapach tytoniu (dymu papierosowego) choćby rozrzedzonego mocno z powietrzem, to od razu ryzykuje zachorowaniem na nowotwór. Osobiście znałem takie osoby :)
Ja paliłem praktycznie przez całą szkołę średnią, na studiach udało mi się rzucić i osobiście nawet optowałbym za uznaniem prywatne balkony za miejsca publiczne; w takim rozumieniu, że za palenie na nich karało by się dokładnie tak jak karze się mandatami za palenie np. na przystankach autobusowych. To rozwiązało by wiele sąsiedzkich sporów i wątpliwości a i na zdrowie by palaczom wyszło- taki spacerek z papieroskiem na pewno jest dużo zdrowszy niż bierne stanie opartym o barierkę balkonu czy też po prostu siedzenie z fają na balkonie... :)
Mimo że sam już nie palę nie przeszkadza mi jak ktoś pali na balkonie. Jeżeli miałbym z tym problem, to bym na te 3 minuty zamknął sobie okno i tyle. Nie będę mówił kto co ma robić na swoim balkonie.
Kiedyś jednemu sąsiadowi przeszkadzało, że ktoś pali przed blokiem, bo on mieszka na parterze, ma otwarte okna i mu leciało. Dziwnie to wyglądało jak sąsiad mówił ludziom, którzy szli wzdłuż bloku, żeby tu nie palili, bo mu to przeszkadza.
(...) powiedziała, że mam przestać palić na balkonie bo ją zatruwam.
jakby mi ktorys z sasiadow tak powiedzial to bym mu odparl, ze ma mnie pocalowac w dupe
Parę dni temu się wprowadziłem, nie chcę od razu awantur robić ;)
Ale właścicielka mieszkania mi mówiła, że lepiej żebym nie palił na balkonie, bo jest uciążliwa sąsiadka, która z tego powodu potrafiła w środku nocy dzwonić domofonem do mieszkania, po odebraniu nikt się nie odzywał. Myślałem, że przesadza, ale chyba jednak nie :/
Najlepszy moment na rzucenie palenia.
Robić można wszystko, póki nie jest uciążliwe dla innych mieszkańców. Szansa że ktoś będzie ciągał za to po sądach niewielka, ale w życiu dobrze jest nie zachowywać się chamsko i szanować innych.
Jak ktoś ma chory układ oddechowy i nawet niewielka ilość dymu jest dusząca i szkodliwa- nie ma tu raczej pola do dyskusji.
Jak nie umiesz rzucić to wapuj czy co tam to jest co w gimnazjach robią.
ed: a za kasę z rzucenia fajek możesz chodzić co jakiś czas na panienki.
Ale co chamskie, jaki szacunek. Gość legalnie pali na własnym balkonie, w tym wypadku to sąsiadka jest tu uciążliwa, a nie autor tematu. Gdybym miał robić wszystko pod innych bo ten ma chory układ oddechowy a drugi chorą dupę to bym popadł w paranoję. Bądź człowiekiem dla człowieka, ale w granicach rozsądku.
Nie daj sie steroryzowac starej babie. Skoro ona ma z tym problem, to niech zamknie okno :)
Palenie na balkonach nie jest zabronione prawem w Polsce, czasem spółdzielnia albo wspólnota mogą mieć jakieś uchwały.
Od twojej dobrej woli zależy jak postąpisz. Sąsiadka nie może np. nasłać na Ciebie policję za palenie, ale robić złośliwości już tak, zresztą sam pisałeś o domofonie :)
Co do uciążliwości, wszystko zależy od osoby, mi to prywatnie nie przeszkadza, ale znam ludzi, którzy reagują jak twoja sąsiadka. I uwierz mi, w 90% przypadków nie przetłumaczysz im.
Co do praktycznych rad, jak nie chcesz przeszkadzać sąsiadce to pamiętaj, że tacy ludzie zazwyczaj chodzą spać wcześniej, więc możesz po 22 palić bez problemu, powinna już spać ;)
Po pierwsze to nie Twój balkon, jak się większości osób w tym wątku wydaje, tylko część wspólną nieruchomości. Jak masz wątpliwości to zajrzyj do aktu notarialnego albo księgi wieczystej i zobaczysz że balkon nie stanowi części mieszkania. Balkon jest zatem taka samą częścią wspólną jak na przykład klatka schodowa lub korytarz. I jeżeli na przykład wspólnota albo spółdzielnia w regulaminie zakazała palenia na częściach wspólnych to znaczy, że na balkonach też. Z kolei za rażące lub uporczywie naruszenie porządku domowego można lokatora eksmitowac. Oczywiscie jest to trudne, ale nie niewykonalne.
Poza tym nawet jeżeli regulamin nie zabrania palenia na balkonach to sąsiad zawsze może wystąpić do sądu z powództwem o tzw. immisje i sąd na początek nakazuje zaprzestanie. I to też nie jest przypadek abstrakcyjny, moja koleżanka takim pozwem doprowadziła do zamknięcia warsztatu samochodowego w sąsiedztwie - z powodu immisji (hałasu) właśnie.
Jak masz wątpliwości to zajrzyj do aktu notarialnego albo księgi wieczystej i zobaczysz że balkon nie stanowi części mieszkania.
No chyba nie, mam rzut mieszkania wraz z wymiarami i jest na nim jak byk balkon, który stanowi część mieszkania.
Fajną masz koleżankę, dobrze sypia w nocy? Pytam tak z ciekawości bo to trzeba być ch... żeby tak komuś udupić interes.
myślę że nie przesadza, balkon jest integralną częścią budynku, a zatem stanowią część nieruchomości wspólnej, i jeśli jest wspólnota i mieszkańcy w swoim regulaminie mają taki stosowny zapis, to niestety nawet palenie na balkonie może być dużym problemem.. osobiście nie palę, ale i nie przeszkadza mi jeśli ktoś wyjdzie na balkon sobie zapalić, o ile nie dokończonego papierosa nie znajdę na swoim balkonie.
PanWaras - a to rzut mieszkania jest jakimś tytułem własności? Mi się wydawało że decydująca jest KW i akt notarialny, ale co ja tam wiem , tu jest więcej ekspertów od wszystkiego. I dobrze, dzięki wam prawnicy mają pracę, tak trzymać :)
Demon92 - pewnie już dobrze sypia skoro warsztat nie hałasuje.
Nie mam nic przeciwko warsztatom, ale jak ktoś klepie samochody w przydomowym garażu (bo tak taniej) pośrodku osiedla i zakłóca spokój innym zamiast robić to gdzieś gdzie nikomu to nie przeszkadza to jasne, że powinno się mu tą działalność zamknąć.
Z dwóch posiadanych mieszkań w każdym balkon jest jako część mieszkania. Rzut informuje o tym przy zakupie mieszkania. Skoro wiesz lepiej co jest częścią mojego mieszkania, to sobie możesz biegać po prawnikach, ale jedyną osobą która poniesie koszty, będziesz ty.
ale jak ktoś klepie samochody w przydomowym garażu (bo tak taniej) pośrodku osiedla i zakłóca spokój innym zamiast robić to gdzieś gdzie nikomu to nie przeszkadza to jasne, że powinno się mu tą działalność zamknąć.
Miałem kiedyś taką właśnie sfrustrowaną sąsiadkę piętro wyżej. Potrafiła wyjść w ciągu dnia i zabrać piłkę od kosza dzieciakom, bo jej przeszkadzało, że odbijają ją przed blokiem (nie obijały ściany bloku dla jasności). Na szczęście już kilka lat temu się wyprowadziła.
PanWaras - nie muszę biegać po prawnikach, bardziej ogarnięci już się pewnie domyslili dlaczego :) Rzut mieszkania... ech, a zawsze mi się wydawało że nieruchomości mogą być gruntowe, lokalowe, nie słyszałem o nieruchomosciach balkonowych, ale pewnie Ty wiesz lepiej :)
Wiem akurat lepiej co jest moją własnością. Jak przyjdzie taki typek i powie mi, że to nie mój balkon, to się zwyczajnie zaśmieję i oleję takiego delikwenta.
http://www.domiporta.pl/poradnik/1,126927,6933844,balkon-czyja-stanowi-wlasnosc.html
Proszę panie mądraliński:
Balkon stanowi część wspólną nieruchomości wówczas, gdy jest ogólnodostępny tj. mogą z niego korzystać wszyscy właściciele/mieszkańcy budynku. Balkony takie dostępne są dla ogółu właścicieli, a wejście na nie odbywa się z podwórka, z klatki schodowej lub ogólnie dostępnego korytarza. Skoro posiadasz taki balkon, do którego każdy może wejść, to trudno. Do mojego można wejść tylko z mojego mieszkania.
Ależ proszę bardzo, gorąco Cię zresztą do tego namawiam. Mała prosba: daj temu typkowi namiary do mnie ;)
Edit: nie odróżniasz prawa własności od prawa do wyłącznego korzystania, prawda? :)
Dobrze, nie będzie koledze smutno, że się tylko z niego śmieję :)
Edit: Ty chyba nie rozumiesz, kto i na jakich zasadach jest właścicielem :)
Na swoim balkonie możesz robić co chcesz.
W myśl tej zasady wylewałem kiedyś na balkon 2 wiadra wody, bo mi było gorąco lecie. Oczywiście przypadkiem, gdy sąsiedzi na dole palili fajki.
Niestety sąd uznał, że nie mogę tak robić ani ja ani oni.
Bo na swoim balkonie może robić co chcesz:
1) możesz palić - ale dym musi pozostać na twoim balkonie,
2) możesz lać wodę - ale woda musi pozostać na twoim balkonie,
3) możesz napier... na perkusji - ale dźwięk musi pozostać na twoim balkonie,
4) możesz walić kupę do nocnika - ale smród musi pozostać na twoim balkonie.
I to twój problem jak to zrobisz. A dopóki nie wymyślisz sposobu na to, to musisz się powstrzymać od takiej działalności.
Nie wierzę, pierwszy raz w życiu plusuję Aureliusza!
Tak, przeszkadza - po prostu to śmierdzi niemiłosiernie. W dupie mam akurat aspekty zdrowotne, bo mieszkając w Krakowie smog i tak mnie bardziej dobija niż pojedyncze bierne fajki. Ale nie lubię jak muszę z lecie zamknać okno bo ktoś obok / pod pali i dym leci mi do pokoju przez ciąg powietrza.
Mój balkon,moje zasady
Ruszyłeś głową przed napisaniem posta?
Balkon sąsiada obok też jest jego i jego zasadą może być trzymanie na nim kompostu, klatki z srającymi pod siebie prosiętami czy kurami, trzymanie odpadów i tysiąc innych rzeczy.
Jak jest złośliwym głosem, niech zrobi odwet że swojego balkonu, A Jak jest wporzo, można się dogadać. Poza tym lepsze wdychania smrodu fajek niż sluchanie udarówki w sobote o 9 rano ;) Na szczęście odkąd znalazłem pewien sposób na baranów z udarówkami. Perfidny, ale działa i mam spokój :)
Ja już swoje wypaliłem i aktualnie nie palę, ale jak sąsiadka sobie wyjdzie po 23:00 przed dom zapalić i dym się niesie w stronę mojego domu wchodząc mi przez okno, nie mam problemu i mi to nie przeszkadza.
Olałbym to, starzy ludzie mają to do siebie, że lubią czepiać się i narzekać.
Jeden przykład. Znajomy wynajmuje z kobietą mieszkanie w miejscowości obok mojej. Mają wyjście na taras na piętrze i jak się wyjdzie na ten taras, spojrzy na godzinę 11 i w dół, za płotem jest dom starszego małżeństwa. Jakieś kilkadziesiąt metrów od znajomego balkonu. Jakiś czas temu zabronili mu robić grilla, bo przeszkadzają im te zapachy. Kiedyś nawet dłubał przy aucie, to nie podobało im się że ma silnik odpalony w środku dnia i żeby ściszyć radio które nie grało głośno. Tak więc olej to i pal na zdrowie ;)
Zacznijmy od tego ze trzeba byc ****** i to tak mocno zeby wydawac hajs i tracic zdrowie przez to badziewie.
Co do tematu to jest to wkurzajace gdy KOLEJNY RAZ tego wieczora musisz sie zwlec z lozka bo jakis **** pali i smrod wlatuje do mieszkania.
Zacznijmy od tego ze trzeba byc ****** i to tak mocno zeby wydawac hajs i tracic zdrowie przez to badziewie.
Mam 31 lat i również nie rozumiem co trzeba mieć we łbie by palić, też muszę jeszcze podrosnąć?
Generalnie się zgadza, a jak ktoś dojrzewa to jedyne co się zmienia to świadomość problemów i szkodliwości która wynika z tego nałogu.
Sugestia była by na miejscu, gdyby Wygrywacz Ruletki pisał na odwrót- wtedy po dorośnięciu by może to i owo zrozumiał.
Na szybko to nie kojarzę żadnych okoliczności które się pojawiają u dorosłej osoby, które miały by bezwarunkowo tłumaczyć tkwicie w tym nałogu. Czy jakimkolwiek innym, z tak zgubnymi dla organizmu konsekwencjami.
Ani wolność, ani dorosłość, ani zamożność tego nie tłumaczy i nie usprawiedliwia.
To już lepiej inwestować w Bourbon i po ciężkim dniu pracy go trochę posmakować na wieczór.
Wyjdzie taniej, nawet jak ktoś pali pół paczki dziennie. A może i mniej, przy tych cenach fajek i dostępności mniej kosztownych flaszek.
Moze to po prostu lubic, a wam nic do tego :) No ale trzeba dojrzec.
edit: I to typowo polskie zagladanie do portfela obcych :)
edit2: Wole zjesc peta, niz wypic lyka bourbonu.
ed: a za kasę z rzucenia fajek możesz chodzić co jakiś czas na panienki.
A dla mnie to takie sugestie to większy kretynizm niż palenie.
Bezi2598=> A dla mnie to takie sugestie to większy kretynizm niż palenie.
Czy w tych czasach trzeba naprawdę wstawiać ostrzeżenia o żarcie?
Administracja powinna wprowadzić w okienku edycji przycisk [Sarkazm] :)
hopkins=> edit: I to typowo polskie zagladanie do portfela obcych :)
Kto komu zagląda w portfel? W zadzie mam portfel Twój czy kogokolwiek innego.
Nie ma się rozsądnego argumentu więc czepianie takich wymysłów. Płać za fajki 40zł albo kradnij TIRa- who cares?
Jakbym miał mieszkanie obok i w lato (w Europie w blokach za komuny klimatyzacja delikatnie mówiąc nie była standardem) przy otwartych oknach dzieci musiały by codziennie popołudniu i wieczorem wdychać dym z papierosów a mimo próśb byś był uparty i niczego nie zmieniał to uwierz- szybko byś przestał palić.
a hopkins to nie jest przypadkiem tym januszem, co mu wystarcza po pracy piwko przed tv i jest spełniony? bo poglądy i podejście do zycia przedstawia na podobnym poziomie co wspomniany delikwent.
"podrośniesz to zrozumiesz palenie papierosów" - slogan jak z koszulek za 5zł. Kiedyś jak czytałem jego wypowiedzi to jeszcze dało sie je przełknąć, ale teraz to oczy krwawią, tak się chłopak uwstecznił.
zeby wydawac hajs
To już lepiej inwestować w Bourbon i po ciężkim dniu pracy go trochę posmakować na wieczór.
Wyjdzie taniej, nawet jak ktoś pali pół paczki dziennie.
Co was ludzie interesuje, na co kto wydaje swoje pieniadze? :)
Taki czlowiek jest gorszego sortu, paniczu? :)
Nie jest ale reprezentujesz tutaj postawę typowej małpy nosacza.
ile mam jeszcze rosnac? nie pale od 1987
jeśli wierzysz w to co piszesz, a śmiem twierdzić, że nie trolujesz - to tak, jestes gorszego sortu i nie jest to kwestia zasobności portfela, tylko patologicznych poglądów i podejścia do życia, bo niby dlaczego miałbym stawiać się na równi z leserem?
Hopkins po prostu jestes zbyt slaby zeby rzucic. 5x probowales i w koncu sie poddales.
Malaga
Nie jestem w temacie życia osobistego hopkinsa, ale nawet jeśli gość po pracy lubi sobie wypić piwo i oglądać tv, to co z tego i czemu nazywasz go leserem?
Niech sobie zyje w swoim przeswiadczeniu o byciu lepszym od innych. Zycie go kiedys zweryfikuje :)
A tak najlepiej unikać odpowiedzi, to normalne jak się nie ma nic mądrego do powiedzenia.
Malaga, żeby za tą mordę i lesera Cię któryś kiedyś nie wyjaśnił. Sam bym to chętnie uczynił człowieku lepszego sortu.
Admin: Prosimy o uspokojenie emocji i zaprzestanie wzajemnego się obrażania. W przypadku niedostosowania się do tej prośby Administracja lub Moderacja podejmie przewidziane Regulaminem Forum -> https://www.gry-online.pl/regulamin.asp?ID=2 działania.
Nie myślę, żebyś robil cokolwiek złego. Mieszkalem z palaczami, którzy palili w mieszkaniu i nie wietrzyli po sobie. To jest gorsze.
Zależy od układu balkonów, okien, wiatru i inszej pogody ale jest bardzo duża szansa że by mi przeszkadzało.
Jeśli bym to czuł (a pewnie by tak było, bo palacze nie potrafią wyczuć smrodu papierosów tak jak ci co nie palą, dlatego zazwyczaj sądzą, że przesadzamy) to tak, przeszkadzałoby mi. Jakbym to czuł raz na 3 dni to bym olał, jakbym czuł smród codziennie po 5 razy albo wpadałoby mi to do mieszkania przez np. uchylone okno, to byłbym zły.
Proponuję rozwiązanie - wygraną dla każdego z was - rzuć to w cholerę.
Nie palę i mi też przeszkadza smród jak jakiś jełop wychodzi na balkon i bucha tym badziewiem.
W mieszkaniu swoi smrodzić nie chce, ale jak innym wlatuje do chałupy to już jest ok?
ps. sugestie typu "zamknij okno na 3 minuty i po problemie" są chyba z dupy wzięte :) i mam potem wypatrywać czy sąsiad przestał palić, ewentualnie przeczekać aż drugi wyjdzie i też swoje wypali? Co za ludzie
Admin: Prosimy o uspokojenie emocji i zaprzestanie wzajemnego się obrażania. W przypadku niedostosowania się do tej prośby Administracja lub Moderacja podejmie przewidziane Regulaminem Forum -> https://www.gry-online.pl/regulamin.asp?ID=2 działania.
Jest to trochę czepialstwo, ale palacze nie mają świadomości, jak bardzo ich nałóg jest śmierdzący dla niepalących.
W mieszkaniu swoi smrodzić nie chce, ale jak innym wlatuje do chałupy to już jest ok?
Co to za porównanie z dupy, przecież nie bucham nikomu w okno. Palę przy swoim otwartym balkonie jakoś w mieszkaniu nie śmierdzi papierosami. Do tego palę mentole, są o wiele mniej wyczuwalne niż normalne papierosy. Jakoś ciężko mi uwierzyć, że sąsiadce śmierdzi w mieszkaniu papierosami skoro w moim nie śmierdzi, a mój balkon jest o wiele bliżej.
Ja pierdzielę, pisać że ktoś ma patologiczne poglądy i podejście do życia, bo pali, to dopiero trzeba być jebniętym.
Tylko ci się wydaje, że nie śmierdzi. Chyba że palisz wyłącznie na balkonie.
Mieszkam z dwoma osobami niepalącymi.
Chyba że palisz wyłącznie na balkonie.
No tak, jakbym palił w mieszkaniu to wiadomo, że byłby smród.
Uwierz, śmierdzi. Nawet mentole.
Moja zona ma palacych rodzicow. Poki z nimi zyla dym jej nie przeszkadzal. Ale jak sie wyprowadzila i pozyla troche bez palaczy to teraz nie moze uwierzyc jak mogla znosic ten smrod.
od tych fajek juz ci mózg wypaliło. Poczytaj wypowiedzi i ich kontekst, choć może zbyt wiele wymagam. Patologiczne poglądy tyczyły się stwierdzenia "jak podrośniesz to zrozumiesz palenie papierosow". No ale jaki rozmówca taki poziom :D
Kiedyś jak mieszkałem w starszym bloku sąsiad z dołu palił w mieszkaniu i przez komin dostawał się zapach do mojego mieszkania. Rozumiem, że miałem zejść i mu powiedzieć, żeby nie palił w swoim mieszkaniu?
Sprawa była dość kuriozalna, bo jak z nim na spokojnie o tym porozmawiałem i powiedziałem, że do mnie wlatuje ten zapach, to powiedział, że na balkonie palić nie będzie, bo przeszkadza sąsiadom obok...
Wszystko było ok, komin drożny. Nie wiem czy stał przy tej kratce od komina palił przy niej, żeby w mieszkaniu mniej śmierdziało.
To inna sprawa, w takim przypadku nie powinien palić w mieszkaniu, chociaż moim zdaniem to i tak jest durny pomysł żeby sobie tak smrodzić w mieszkaniu.
Drożny, niedrożny, nie powinno być tak, że z jednego mieszkania cokolwiek przez wentylacje trafia do drugiego.
Matysiak - chyba nigdy nie mieszkałeś w starej kamienicy. Było to normalne, że część zapachów potrafiła się przedostać wyżej. Nie mówię, że cały dym leciał do mieszkania, ale było czuć kiedy sąsiad palił.
Bezi - dla osoby która wtedy paliła dla mnie też było to nie pojęte jak można palić w mieszkaniu.
Wspolczuje ludziom ktorzy pala wyroby tytoniowe. Azjaci tyton uzywaja do zabijania szkodnikow na uprawach ryzu a Europa i Ameryka zrobila sobie z tego uzywke.
Ostatnio zastanawiałem się dlaczego w połowie mieszkania wali fajkami skoro nikt w domu nie pali. Okazało się, że to sąsiad na balkonie jakieś 10 metrów obok. Najbardziej mnie zdziwiło, że czuć było fajki nawet w łazience. Dlatego tak, może komuś przeszkadzać coś takiego.
Przeszkadza, bo ten syf roznosi się po całej okolicy. Powinny być takie kontenery na palaczy, jak na lotniskach.
Twój balkon, masz do tego prawo.
PS. Rzygam tymi krzyżowcami antypapierosowymi i ich moralnym pierdzieleniem, jakiego tu uświadczamy. A jestem osobą, która rzuciła i wgl za tym nie tęskni. Mimo wszystko, irytująca jest ta przemądrzała "elita".
Oczywiscie, ze ma prawo. Przynajmniej dopoki dym nie znajdzie sie na balkonie sasiada. Zrozum taki prosty koncept.
Wystarczy nie być złośliwym wsiurem, by być elitą?
Ładne wartości wyniesione z rodzinnego gniazda.
hopkins=> chłopie zachowujesz się jak sfrustrowany junior.
Najpierw czepiasz się jak rzep psiego ogona żartu o regularnym przeznaczaniu środków na prostytutki i wysokoprocentrowe trunki, jako zdrową alternatywę palenia, teraz wyskakujesz z obrażaniem rodziny (jakiej rodziny, kogo?) przy zwróceniu uwagi na niski poziom w emocjonalnej sferze społecznej empatii.
Ludzie piszą jako argument 'a bo tak', ktoś im odpowiada, to jęki o 'wojujących anyfajkowcach' no miej Ty litość.
Ja napiszę o wojujących palaczach którzy muszą wrzucić bezsensowne 3grosze "będę robił bo tak chcę" przy każdej okazji.
Widzę ciśnienie skacze, wyjdź na fajkę bo od stresu hertzklekota dostaniesz.
ed: jakie "wy"? Już jakieś podziały plemiona i uogólnienia?
Ja jestem gorącym miłośnikiem palenia i aktywnym hobbistycznym trafikarzem. I co, po co podjeżdżasz osoby palące?
Myślę że każdy czytający wątek doskonale widzi, kto się robi czerwony na widok apeli i inicjatyw dot. zdrowego życia bez brzydkich zapachów i komfortu we własnym, ciężko opłacanym mieszkaniu (a czasem i domu).
Żeby to był wątek o problemie jakiejś wariatki z zapachem wywieszanego prania, ale żeby w XXI wieku bronić takiej kwestii...
Jj jakikolwiek watek na forum o paleniu zalewany jest zawsze przez umoralniajacych wszystkich naookolo niepalaczy.
Jeśli jednak balkon należy tylko do pojedynczego lokalu, jest on miejscem prywatnym i według odgórnych praw, nie ma przeciwwskazań żeby na nim palić. Ratunkiem dla sąsiadów mogą być wewnętrzne regulaminy spółdzielni, w których wskazana może być kara za palenie tytoniu w taki sposób, który przeszkadza reszcie mieszkańców.
KC Art.144
Właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.
https://bezprawnik.pl/czy-prawo-pozwala-na-palenie-na-balkonie/
Nigdy w zyciu nie palilem papierosow i dym mi jakos szczegolnie nie przeszkadza. Rodzice sporo palili w domu, do tego znajomi w czasach szkolnych i tak jakos sie przyzwyczailem.
Za to ajkosy czy jak to sie nazywa walą niemilosiernie:
a) starymi skarpetami
b) zbutwiałą szmatą do podłogi
c) dziwnym bąkiem.
Nadal rozmyslam nad poprawna odpowiedzia. :P
Wolność jednego kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego. Dopóki palisz na swoim balkonie i dym nie przedostaje się do sąsiadów to jest w porządku, ale gdy naruszasz przestrzeń innych, to moim zdaniem sąsiadka ma prawo reagować i zgłosić to np. w spółdzielni mieszkaniowej. Nie każdy lubi kiedy mu się smrodzi za oknem.
Prawdopodobnie trafila sie Tobie maruda ze zbyt duza iloscia wolnego czasu. Teraz papierosy, a za chwile cos innego. Twoje mieszkanie i Twoj balkon, nie ustepuj bo to moze nie miec konca.
A jej mieszkanie i jej balkon? Nie ma prawa wyrazić sprzeciwu by nie właził jej ze swoim dymem na jej balkon?
Balkon to nie mieszkanie i pretensje juz tylko do pogody, ze zle zawiewa. Kupujac mieszkanie w bloku trzeba troche obnizyc wymagania.
Serio? Az tak blyskotliwy dowcip masz? I prosze odpowiedz czy faktycznie smiales sie i parskales nad klawiatura piszac to?
https://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Czytelnik-dosc-palenia-na-balkonach-n126452.html
Heh całkiem niedawno u mnie lokalnie taki artykuł napisano.
Dobra, wyjaśniło się, to po prostu stara zrzędliwa baba. Znowu przyszła, powiedziała, że za głośno sprzątam. Takie osoby nie powinny w blokach mieszkać tylko na wsi jak im wszystko przeszkadza. A z tym paleniem to pewnie po prostu przyczaiła, że palę i znalazła pretekst żeby się przypierdolić.
A pusc glosniej jakiegos pornola.
Pal w kiblu przy kratce wentylacyjnej, otworz tylko okno to bedzie zasysac jak ta lala.
U mnie sąsiad z dołu pali papierosy na balkonie. Czasami to nawet nie idzie wywietrzyć mieszkania, bo cały ten smród wlatuje do mnie.
Czuć i to bardzo, mam u siebie takiego śmierdziela 3 piętra niżej i czasem jak zapali to nie idzie oddychać...
Większość tutaj to ma chyba pecha, w czasach gdy mieszkałem w bloku, byłem otoczony palaczami, może nie takim nałogowymi, ale jednak.
Oczywiście byli to dobrzy znajomi, więc często na tym balkonie również przesiadywałem, sam nie pale, reszta rodziny również i nigdy nie było problemu z dymem z petów.
Nie macie chyba pomyślnych wiatrów ;)
@Bezi - wiesz jaki jest szczyt chamstwa?
to teraz idź do sąsiadki i go wprowadź w życie.
To jest dramat i powinien być zakaz palenia w taki sposób, że zatruwa się komuś powietrze. U mnie sąsiad niżej pali i jak nie ma wiatru to cały ten dym jest wpompowywany do mojego mieszkania, i to dosłownie. Śpię jak zabity a on potrafi tak nakurzyć, że się budzę w środku nocy od smrodu :/ A potrafi palić i o 4 nad ranem.
Gadanie z gościem nic nie dało, zresztą to typowo nowobogacki burak z BMW, kiepuje rzecz jasna na chodnik, z trzeciego piętra. Tragedia :/
jak widać po tym wątku, takich januszy jest cała masa i niestety próżno ich reformować, bo:
"fajki kupili za swoje",
"balkon jest ich i będą na nim robić co im się podoba",
"bo możesz zamknąć wszystkie okna i nie wąchać",
"bo im w mieszkaniu nie śmierdzi"
i jeszcze trochę złotych myśli by się znalazło :) Niestety - ameby umysłowe, z którymi trzeba się męczyć :)
Niestety kulturalna ciemnota. Kiedyś więzi społeczne miały większą wartość.
Sąsiad może podlać kwiatki czy wyprowadzić psa, sąsiad może pilnować domu przy wyjeździe, jak ktoś się kręci wokół mieszkania/domu to on może zareagować.
Na starość ludzie się kontrolują i jak ktoś nie odpowiada to sąsiedzi z piętra/klatki mogą wezwać pomoc- wiele osób tak uratowano.
Niestety jak prezentuje się chamstwo i kołtuństwo, to takie podejście nawet nie pojawi się w głowie.
Tu nawet nie chodzi o robienie czegoś ekstra, o dawanie czegoś od siebie. Jedynie o nieuprzykrzanie życia drugiej osobie. Tyle.
A rzeczywistość? Cóż...
https://www.youtube.com/watch?v=V2sedTLIRWU
Piweczko, fajeczka, czempions liig. Co za ścianą to już nie mój świat.
Mogę. I co mi zrobisz?
Warto być przyzwoitym.
Malaga, niestety to jest plaga, nawet ludzie "na poziomie" mają problem z empatią jeśli chodzi o palenie, to też ciekawa zależność bo bardzo często osoby piekielnie inteligentne palą jak oszalałe mając w dupie wszystko i wszystkich.
W ogóle to temat rzeka i to powinno być unormowane prawnie w bardzo ogólny sposób, nie wiem skąd bierze się aż takie spie%lenie umysłowe, ale wystarczy się przejść w Warszawie do Arkadii czy Złotych Tarasów - palacze wychodzą i palą pod samymi drzwiami, nie odejdą nawet metra, jakbym ja palił to bym chociaż kurła nie dmuchał w drzwi obrotowe. I to nie jest tak, że oni się chowają pod "daszkami" jak pada czy jest zima i nie chcą za daleko odchodzić tylko cały rok. Do tego mają tak wszędzie, pod każdym pier$lonym biurowcem w Warszawie, na każdym uniwerku, pod szpitalami - wychodzisz z budynku i od razu jebut w twarz, już nie wspominam o tych co ostatniego bucha wydychają na klatkach schodowych czy w autobusach.
Dziś byłem w Thaisty, to taka w sumie całkiem fajna tajska knajpa w Warszawie (raczej Janusze i Grażyny się tam nie stołują), i tam na zewnątrz jest chyba zakaz palenia, więc ludzie wstają od stolików i w 20-30 osób palą dosłownie innym nad talerzami, 20-30 cm od stolików, WTF. Sam bym chętnie zjadł na zewnątrz latem, ale nie robię tego od wielu lat bo w 99% miejsc tylko wewnątrz nie palą :/
.:Jj:. ano, ja mam w ogóle ciekawych sąsiadów bo rodzinka wielopokoleniowa, typowo patologiczna, mieszka w apartamencie wartym w chwili obecnej jakieś 1.5 - 2 miliony Jestem na 99% przekonany, że sprzedali gospodarkę te kilkanaście lat temu i się sprowadzili do stolicy. Od pięciu j$nych lat mówię im dzień dobry i jeszcze nigdy się nie zdarzyło żeby to oni powiedzieli pierwsi. A też czasem marzę o normalnych sąsiadach co w razie czego pomogą. Nie muszę i nawet nie chcę z sąsiadem pić wódki ale jakiś small talk byłby fajny. W starszych blokach gdzie ludzie żyli razem w PRL takie więzi jeszcze istnieją, strasznie mi tego brakuje a niekoniecznie chcę się przeprowadzać na niższy standard :( U mnie na całą klatkę czyli jakieś 20 mieszkań wyczaiłem tylko dwie rodziny z którymi mogę normalnie pogadać.
Ja uważam, że to nie powinna być kwestia regulowana prawnie, ale każdy z nas powinien starać się przestrzegać podstawowych zasad kultury i nie palić na balkonie. Zbiegnięcie na podwórko wyjdzie palaczom na zdrowie.
A jak grillami na balkonach smrodzą to im wolno.
Rzuć palenie! nie wiem jaki jest w tym sens... wali nie miłosiernie i szkoda kasy, nawet jakbym zarabiał tysiące i tak byłoby mi szkoda wypalać kilka stów miesięcznie. A co do palenia to osobom nie palącym dym i zapach fajek strasznie przeszkadza. Jestem młody i to nie że się czepiam, ale na prawdę to śmierdzi, i nie jest miłe to gówno wdychać np. na przystankach czy balkonach.
Twój balkon, Twoja sprawa.
Mimo to papierosy to zło. Zbędny nałóg, który mają dzieci chcące poszpanować w podstawówce przy kolegach, a w późniejszych latach ciężki do rzucenia.
Zamilknij, bo widze, ze gowno wiesz. Twoj balkon twoja sprawa dziala TYLKO do momentu gdy dzialalnosc na twoim balkonie zostaje na twoim balkonie. Jesli smrod od palenia petow dociera do innego balkonu to sasiad ma prawo sie przyjebac do tego
Mam naprawdę dobry węch. Nigdy nie rozumiałem jednak, jak miałoby mi przeszkadzać, że sąsiad pali na balkonie... Bo wiatr czasem wieje w moją stronę? No dobrze, jeśli ja jestem na balkonie, a on pali na balkonie obok w tym samym momencie, to mogłoby mi dokuczać i wtedy kultura nakazywałaby przestać... Ale kto cały dzień siedzi na balkonie?
Palenie na klatce - OK, bo ten smród utrzymuje się długo, albo też "kulturalni" (którzy jednak u siebie w mieszkaniu nie smrodzą) otwierają okna i wietrzą - w środku zimy...
Ale balkon?
Tyle, że ludzie to generalnie k.... (ale naród wspaniały! he he...). Większość nie zwróci uwagi na rzeczy naprawdę istotne, ma wszystko w dupie, a garstka przyczepi się do wszystkiego, słusznie czy nie...
Serio porównywać palenie do grilla... Zwłaszcza jeśli autor rzekomo nie rzuca petów na trawnik?
Nie, nie paliłem, nie palę, papierosy śmierdzą, nie rozumiem tego nałogu... ale litości, są granice czepialstwa...
Pomimo tego, że balkon jest częścią wspólną nieruchomości.
Edit - no chyba, że macie jakichś "somsiadów" co pala trzy paczki dziennie, wszystkie na balkonie, w dzień i w nocy, to jestem w stanie zrozumieć oburzenie. Powiedzmy, że jestem... chociaż nie wiem, jak to się robi, że jest taki cug co wszystko zasysa do domu... no ale niech wam będzie.
Autor jednak nie wydaje się takim skrajnym przypadkiem.
I tak, wiem, że sprawa rozwiązana.
Nigdy nie rozumiałem jednak, jak miałoby mi przeszkadzać, że sąsiad pali na balkonie... Bo wiatr czasem wieje w moją stronę?
Gdy palący sąsiad ma balkon piętro niżej od Ciebie (dokładnie pod Twoim balkonem), to wtedy dym z petów automatycznie idzie do góry, i kierunek wiatru nie ma tu nic do rzeczy
A cyrkulacja powietrza zasysa to gówno wprost do mieszkania.
Ja w towarzystwie palacza formalnie sie dusze. Byc moze to efekt spedzenia dziecinstwa przy ojcu co kopcil 4 paczki najgorszego syfu dziennie (ten syf go zreszta wykonczyl w dosc mlodym wieku), nie wiem. Wiem tylko ze jesli kogos mozna nazwac wrogiem palenia to ja sie lapie w pierwszym szeregu.
Nie jestem aktywnym bojownikiem, ale nigdy nie waham sie wyprosic palacego spod wiaty przystankowej - chocby w najgorszy deszcz, sasiadke nalogowa palaczke przekonalem by nie palila na SWOIM balkonie (kulturalnie ale stanowczo, jej balkon jest pol metra od mojego), przez ostatnie 6 lat zatrudnilem 6-7 osob w spolce, kazdy palacy kandydat lecial na poczatku rozmowy (oczywiscie zawsze powodem byl brak kwalifikacji, o to czy pali nie musialem pytac, zawsze czuc na odleglosc).
Taki to ze mnie antynikotynowy radykał, choc nikomu na sile nigdy niczego nie wymusilem. Jesli po drugiej stronie rozmowy jest osoba odznaczajaca sie chocby odrobina emaptii, potrafi zrozumiec ze jej nalog jest uciazliwy dla otoczenia. Jak chocby owa moja sasiadka.
"przez ostatnie 6 lat zatrudnilem 6-7 osob w spolce, kazdy palacy kandydat lecial na poczatku rozmowy"
Podaj nazwę firmy aby normalni ludzie wiedzieli, żeby nie robić interesów z takim oszołomem.
Nie ma potrzeby, póki co moi pracownicy są zadowoleni z pracy a ja z nich więc nie szukam nikogo.
Palacze to dla mnie margines społeczeństwa, szczególnie jak palą przy dzieciach. Nie da się normalnie do sklepu wejść, albo urzędu, bo wszyscy zawsze przed budynkiem kiepują i żeby się przedostać do drzwi to trzeba się przeważnie przebić przez chmurę dymu. Do szewskiej pasji doprowadzają mnie palacze palący obok zakazu palenia i wtedy zawsze zwracam uwagę. Niestety palacze to jakiś ograniczony umysłowo gatunek i zawsze wtedy rozdziawiają japę dziwiąc się, że ktokolwiek raczył się z nimi skonfrontować.
100% racji.
Palacze to dla mnie margines społeczeństwa - a kogo to obchodzi kim są palacze dla ciebie, facet pytał czy może palić na swoim balkonie czy też nie, jak widzisz jest grzeczny i ustąpił starszej pani wychodząc zapalić na zewnątrz budynku wiec bardziej marginesem są tacy "porządnisie" jak ty, którym się wydaje, że ich racja jest jedyną słuszną. Dobrze, że mieszkam w domu a nie bloku i nie trafie na takiego blood'a.
Angry Zeus - smoker confirmed
Palacze to zdecydowanie grupa opresyjna nie potrafiąca wyjść umysłem poza swój nałóg. Nie przyjmują do świadomości, że ich ukochany dymek może innym śmierdzieć czy szkodzić im. Zamiast tego czują się prześladowani i poszkodowani przez wredny świat który czepia się ich bez powodu.
Głupoty piszesz: Palacze to zdecydowanie grupa opresyjna nie potrafiąca wyjść umysłem poza swój nałóg.
Gdyby tak było, to kolega zakładający ten wątek nadal paliłby na balkonie a nie wychodził przed dom, co więcej nie podoba mu się ta sytuacja jednak ustąpił i pali przed blokiem a nie zatruwa dalej sąsiadkę.
Dzisiejsze papierosy w porównaniu z dawnymi "Klubowymi" czy "Popularnym" to pachna jak kwiatki.
DanuelX - tego nie wiem - napisał blood kłamstwo tak samo jak i ty napisałeś - gdyby było inaczej to kolega nie ustąpiłby a ja z pewnością wchodząc i wychodząc do/z pracy, urzędu, restauracji, kina, teatru czy gdziekolwiek indziej musiałbym się przedzierać przez "chmury zbudowane z oparów dymu tytoniowego" - tymczasem tak nie jest. Do tego trzeba raczej zadać pytanie nie "ilu kolegów pali na balkonie" tylko "ilu sąsiadom tych kolegów którzy palą na balkonie to realnie przeszkadza". Postawa twoja czy blooda niczym się nie różni od postawy "chama palącego papierosy i zatruwającego innych a nie przejmującego się uwagami z otoczenia".
BTW - nie mogę odp. już pod postem Blood'a gdyż ciągle pokazuje się okno logowania więc odpowiem w nowym poście tutaj (przepraszam za utrudnienia).
acha...czyli to ja jestem ten zły, bo przeszkadza mi śmierdzący dym wlatujący do mieszkania, bo sąsiad z boku/dołu woli smrodzić innym niż sobie w mieszkaniu?
Genialna logika. Mam pytanie: czy IQ u palaczy jest obniżone w wyniku palenia czy to kwestia genetyczna, jak słabość do nałogu?
Palenie powinno zostać zabronione w miejscach publicznych. Jesteś na tyle głupi, żeby takim gównem niszczyć własne zdrowie? Spoko. Ale truj się u siebie w domu, a nie innych przy okazji.
edit: post nie jest personalny, żeby nie było
Podpisuje się rękoma i nogami, zwłaszcza że często obok takich muszę przechodzić na spacerze z dzieckiem.
No ale nas o zdanie tutaj nikt nie pytal :)
O boże, muszę przechodzić na spacerze!
A idąc z dzieckiem ulicą w centrum zakładasz mu maskę przeciwgazową? Są w ogóle takie dla dzieci?
Jeśli już chcecie potępiać kolegę i innych palaczy, to przynajmniej nie sprowadzajcie dyskusji ad absurdum...
Tzn. ja nawet rozumiem te emocje.... ale ponoć są granice.
A jeśli nie ma, to czekam na kolejny wątek jakiegoś psiarza - z chęcią napiszę tam, co czuję przechodząc obok kundli bez smyczy: chciałbym je wszystkie powystrzelać.
Malaga - ad.50.1
acha...czyli to ja jestem ten zły
nie - wyraźnie napisałem: " trzeba raczej zadać pytanie ... czy sąsiadom tych kolegów którzy palą na balkonie to realnie przeszkadza..."
Mam pytanie: czy IQ u palaczy jest obniżone w wyniku palenia czy to kwestia genetyczna, jak słabość do nałogu?
z pewnością palenie (dym w ogóle) szkodzi szarym komórkom, jednak nie w tak znaczny sposób aby obniżyć IQ - przykładem Albert Jedenkamień
co do kwestii genetycznych zapytaj swoich rodziców - być może analizowali swoje geny - w tym wypadku trudno mi odpowiedzieć, myślę, że to kwestia indywidualna
"słabość do nałogu"
skłonność do nałogów zależy w największej mierze od osobowości myślę, wielu wybitnych ludzi wnoszących nieoceniony wkład w rozwój cywilizacyjny ludzkości posiadało różne skłonności, które osoba taka jak ty nazwałaby "nałogami", np. Stanisław Witkiewicz, Stanisław Przybyszewski, Juliusz Słowacki, Adam Mickiewicz, Vincent Van Gogh, Charles Baudelaire czy Ernest Hemingway ale także osoby takie jak Buzz Aldrin czy Aleksander Wielki.
EDIT
sorry ale nadal nie mogę odpowiadać bezpośrednio pod postem
skoro nie znasz pojęcia pytanie retoryczne to chyba już mam odpowiedź na to obniżone IQ :)
a co się tyczy poniższego:
acha...czyli to ja jestem ten zły
nie - wyraźnie napisałem: " trzeba raczej zadać pytanie ... czy sąsiadom tych kolegów którzy palą na balkonie to realnie przeszkadza..."
to oczywistym jest że odnosiłem się do fragmentu:
Postawa twoja czy blooda niczym się nie różni od postawy "chama palącego papierosy i zatruwającego innych a nie przejmującego się uwagami z otoczenia".
i nie, tu nie było żadnego pytania. Po prostu nazwałeś chamem osobę, której przeszkadza dym papierosowy i ma czelność wyrazić swoje niezadowolenie.
Problemy ludzi w XXI wieku
To nowotwory to jakaś nowość w XXI wieku? :D
I potem taki mi jęczy, że palę, a sam gnije cały weekend smażąc się jak skwarka nad jeziorem, a potem jedząc jakieś zwęglone gówno z grilla.
Nie sądziłem, że tyle przykrych rzeczy o sobie przeczytam tylko dlatego, że czasami sobie zapalę papierosa.
Jak widać foro jest pełne przyczajonych fanatyków którzy najchętniej by strzelali do ludzi tylko dlatego, że ktoś lubi sobie zapalić. Oczywiście o swoich przyzwyczajeniach / upodobaniach / nałogach nie powiedzą złego słowa... ;)
Z ludźmi to tak jest, przeszkadza im tylko to, co u innych widzą, wobec siebie bezkrytyczni w 100%.
Bezi2598 - nie kojarze twojego nicka z jakichs marginalnych zachowan na forum, zakladam wiec ze jestes normalnym facetem, ktory poprawiajac swoje samopoczucie (reakcja chemiczna w mozgu palacza w czasie dostarczania mu nikotyny) nie zdaje po prostu sobie sprawy ze tym samym pogarsza komfort zycia innych.
Zrob prosty eksperyment myslowy (i kieruje to tylko do ciebie, nie chce wywolac reakcji innych wiec darujcie sobie jesli mozecie). Wyobraz sobie, ze kilka razy dziennie w twoim domu na parapecie okna ktore czesto otwierasz by przewietrzyc mieszkanie (badz trzymasz otwarte caly czas bo jest upalne lato) pies sasiada uwala dorodnego kupsztala. Twoj zamiar przewietrzenia mieszkania konczy sie tym ze ten zapaszek wypełnia ci mieszkanie a ty nie mozesz z tym NIC zrobic. Nie mozesz pognac tego psa w diabły, nie jestes w stanie spowodowac by nie przychodzil. Po prostu MUSISZ pogodzic sie z tym ze kilka razy dziennie bedziesz mial zasmrodzone mieszkanie, twoje ciuchy beda smierdziec, tapicerka twoich mebli beda smierdziec.
Kwestia wspolzycia we wspolnocie mieszkaniowej (np w bloku) narazona jesrt na inne tego typu uciazliwosci, moze one przemowia lepiej. Wcale nie sa to jakies wyimaginowane przypadki.
Pies trzymany w mieszkaniu wyjacy CALY CZAS podczas nieobecnosci wlasciwiela - nie wazne czy w dzien go nie ma czy w nocy. (jesli blok ma sciany dzialowe z pustakow to odglocy takie przez kilka pieter potrafia sie niesc jakby byly wydawane w pokoju obok za sciana).
Imprezy organizowane do 3 w nocy wlacznie z puszczanie w luj glosnej dudniacej "muzyki". Masz wstac za dwie godziny bo do roboty idziesz? Co z tego, corka sasiadki ma 18-ke i sie nie wtracaj. Jej mieszkanie.
Dokladnie z tego sie bierze frustracja ktora mozna wyczuc od niepalaczy. Jedyna roznica jest taka ze zawsze jest nadzieja iż trafi sie na osoba ktora to zrozumie - ze jest uciazliwa dla innych (zauwaz, że sam podobnie okresliles ta sasiadke).
A wyobrażacie sobie że kiedyś w pociągach można było palić ? Gdybyście spróbowali wejść do wagonu " dla palących" to padlibyście trupem , a jak wspomniałem już wtedy papierosy to były faktycznie smrody a nie te perfumy co teraz.
JackieR3
Nie zbankrutuje nie boj sie.
Inna sprawa ...To niech sobie szukaja rozwiazan aby nie przeszkadzac niepalacym
No właśnie poszukają wśród normalnych ludzi jeżeli nie byloby wpływów od ludzi uzależnionych .A jak wiadomo wiekszość ceny papierosów i gorzały to akcyza.Chcesz żeby większość ceny książki albo mleka to też była akcyza ?
Nie. Nie trafil ci sie upierdliwy sasiad tylko zwyczajnie niepalacy.
I mamy kolejnego palacza ktory mysli ze petow nie rzuca na ulice to moze palic gdzie chce nikomu nie przeszkadza i jeszcze jest dumny z tego ze pali i nie rzuca petow i czeka na oklaski.
Otoz wiedz ze niepalacy ludzie czuja ten dym bardziej niz ty. WIem. Ty nie czujesz to tobie nie przeszkadza - tacy ludzie egoisci bez empatii i wyobrazenia nawet. Podobnie jak moj ojciec jak bylem dzieciakiem. Rzucil palenie to dopiero po roku czasu mogl poczuc ten smrod jakk znajomy palacy przyszedl domu. Byl w szoku jak to czuc od palacego co palil tego dnia. A co dopiero jak pali sasiad
Jak kiedys moj sasiad paplil sobie na ogrodzie to ja w calym mieszkaniu czulem ten smrod.
Tu juz nie chodzi o to ze to czuc smierdzi i sie kogos truje ale wszystkie ubrania od razu przesiakaja tym smrodem nawet wiszace w szafie.
Ja bym kazdego palacza na wyspe wyslal dla palacych najlepiej pod ziemie do bunkrow zeby roslinnosc przetrwala.
Jak chcesz porownanie jakies to wiesz jak smierdzi od bezdomnego jak wejdziesz do metra busu lub gdziekolwiek gdzie przebywa? Myslisz ze on tak samo czuje jak ty ten smrod? Tearz wyobraz sobie takiego kogos w twoim bloku czy gdzie ty tam mieszkasz. I na dodatek smrod ten tak samo przechodzi na twoje ubrania. Milo? Czy jestes uciazliwym typem sasiada?No to masz porownanie.
JackieR3
Nie zbankrutuje nie boj sie.
Inna sprawa ...To niech sobie szukaja rozwiazan aby nie przeszkadzac niepalacym. To nie problem niepalacych a palacych i niech sobie rozwiazuja.
Ale jak nie będzie palaczy i pijaków to państwo pozbawione niemałych wpływów z akcyzy zbankrutuje.Chyba że podniosą akcyzę na książki i odżywki dla dzieci.
wiele rzeczy w społeczeństwie mnie drażni, nie rozumiem np. tych osób których "ciągnie" do narkotyków, alkoholu, mam na myśli o jej nadużywaniu jako nałóg, czy jak w tym temacie palenie papierosów, ale nie użyłbym sformułowania jak czytam powyżej, Palacze to dla mnie margines społeczeństwa [ 48 ], każdemu można coś zarzucić, ale fakt, zrozumienia u wielu palących jak dla mnie, niepalącego brak, i nie wiem czy wszelkie ustawy, przepisy tu pomagają?
Admin: Uzasadnione przypadki naruszeń regulaminu zgłaszamy w odpowiednim wątku -> https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=14435387&N=1
Użytkownika forum obowiązuje poprawność językowa: regulamin forum § 2, punkt 2b -> https://www.gry-online.pl/regulamin.asp?ID=2.
A ja nie palę papierosów i nigdy nie będę i jakoś mi to nie przeszkadza. Dlaczego? Bo jestem tolerancyjny? Fajny? Nie robię problemów z głupoty, bo szanuje czyjś nałóg. Można? Można, tylko trzeba być człowiekiem, a nie ch.. m
Hitler też nie palił i nie pił.Spoko gościu.Goebbels i Goering nie musieli narzekać że im śmierdzi.
Gdyby se zapalił i wyluzował to może nie zginęłoby tyle milionów ludzi.
Zapal se a powietrze wydmuchuj do balona. Potem tego balona z dymem wez ze soba, napusc do wanny wode, nastpenie wloz tego balona z dymem wloz pod wode i otworz. Gdy dym sie zmiesza z woda , wypusc wode. Umyj wanne. Pojdz do kuchni wez harnasie i zasmiej sie zlowieszczo przez 5 minut.
- Wujek Siara.
No ale wiesz co sie potem z tą wodą dzieje ? Chińczyki ja sprzedają w Polsce jako Dobrawodzianka.
No i przez parę miesięcy było spokoju, palę sobie na zewnątrz i znowu problem. Ta sama sąsiadka. Mieszka na 3 piętrze. Mówi, że śmierdzi jej całe mieszkanie jak tak palę pod kamienicą. Dodam, że odchodzę kilkanaście metrów od budynku i palę przy śmietnikach żeby mieszkańcom na parterze nie przeszkadzało. No i są też inni mieszkańcy którzy tam palą. Baba jakaś walnięta jest, robi jakieś numery w stylu o 6 rano dzwoni domofonem pod moje mieszkanie, podnoszę słuchawkę i cisza. Na początku olałem, bo nie wiedziałem o co chodzi, ale za którymś razem zszedłem na dół, a tam ten stary babsztyl przy wejściu. Taki opierdol dostała, ale nie wiem czy coś da, jeszcze jeden taki numer i po policję zadzwonię, bo już nie pierwszy raz kiedy coś durnego odstawiła. Aż mam ochotę wrócić do palenia na balkonie tylko po to żeby ją wkurwić. Stare próchno nie ma co robić w życiu to wkurwia innych ludzi.
Nikt nie ma problemu, mieszkańcy na parterze, mieszkańcy na pierwszym piętrze budynku. Ale u niej, na 3, całe mieszkanie śmierdzi papierosami.
Ja mam to samo. 2 piętro, ale jak ktoś pod domem pali to mi śmierdzi w domu. I też jestem wkurwiony na delikwenta, ale to się rzadko zdarza że pali...
Najwidoczniej natrafiłeś na typowego mohera. Następnym razem odłącz domofon przed pójściem spać :p