Pierwszy komputer dostałem jak miałem 7 lat. Na serio zacząłem grać, gdy w cd-action dodali taką niewielką książeczkę zatytułowaną 100 gier wiecznie żywych, w których były wymienione i opisane najważniejsze gry należące już do klasyki. To był rok 2008 (wiem, bo mam tą książeczkę przed sobą xD), a ja miałem 12 lat. Teraz mam 22 lata i przez to 10 lat nagrałem się już dużo zarówno w te najstarsze jak i całkiem nowe tytuły.
Nie wiem czy wynika to właśnie z nabytego przez ten czas obeznania czy z tego, że z niektórych rzeczy się po prostu wyrasta, ale od pewnego czasu, dość długiego z resztą, gry zaczęły mnie nudzić. W najnowsze raczej gry nie gram, bo zwyczajnie mi się nie chce. Zazwyczaj dostrzegam w nich dobrze znane schematy i rozwiązania co mnie zwyczajnie nudzi. Jeśli chodzi o stare, dobrze znane mi gry, to jest już lepiej - chętniej sięgam po raz kolejny po coś co już znam i lubię, niż wybieram nowe, chociaż i tymi potrafię się czasem rozczarować, gdy okazuje się, że wspomnienia o rozgrywce są lepsze niż ona sama xD Co do gier, których nie znałem wcześniej, niezależnie czy są stare czy nowe, to też czuję taką niechęć, że znowu jakieś strzelanie albo znowu latanie z mieczem i ratowanie świata itd. Czasem też te gry wymagają ode mnie jakiegoś wysiłku typu opracowanie builda czy wymyślenie strategii i wtedy jest już zupełnie źle, bo wysiłek poświęcony na zrobienie tego wydaje mi się to zupełnie zbędny i bezowocny.
Kurczę, chyba faktycznie z tego wyrosłem. Nie mam już takiej cierpliwości i zaangażowania w to wszystko. Kiedyś lubiłem sobie siąść wieczorem nad jakąś grą i dać się wciągnąć w to wszystko, a teraz już nawet nie chce mi się ich włączać i wolę obejrzeć film czy posłuchać czegoś na yt.
Dla porównania moja 9-letnia siostra chyba od roku albo nawet więcej, gdy pokazałem jej gry z serii lego, wałkuje je bez ustanku i tylko przerzuca się z nich na simsy, a przecież to jest ciągle i w kółko to samo! ja wiem, że to jeszcze dziecko, ale szukam tego czegoś co ona jeszcze ma, że zupełnie jej nie przeszkadza to maltretowanie klockowych ludzików różniących się od siebie zaledwie ubrankami, a czego ja już nie mam, że nie potrafię i w zasadzie nawet nie chcę sięgać po tego rodzaju zabawy.
Też tak macie, że nie umiecie już się cieszyć grami? Wydają mi się one czcze i jałowe, niewarte tego, żeby poświęcać im czas. Oczywiście nie wszystkie, bo takiego wiedźmina 1 bardzo często sobie włączam i cieszę się zabawą jak dziecko, ale takich gier w gruncie rzeczy mam niewiele. Jak sobie z tym radzicie? Co o tym myślicie?
Wiesz, jak teraz tak myślę to sam nie wiem. Długo tak myślałem, ale jak już pisałem, bywa, że te powroty do gier z "kiedyś" bywają bolesne, a wspomnienia o nich są lepsze niż one same. Z tego powodu trochę boję się włączać baldura II czy stare fallouty, żeby nie zepsuć sobie miłych wspomnień o nich
To okresowe, wyrastanie i fascynacja grami zanika i powraca co kilka lat. Przeczekać, szukać tej jedynej (gry).
Nie ma czegoś takiego jak "wyrastanie" z gier, co najwyżej z wiekiem ma się coraz mniej czasu. Istnieje natomiast zjawisko które ja nazywam "kryzys gracza" kiedy przesycisz się tak bardzo, że przez pewien czas nie masz ochoty grać w nic. Gram od 20 lat i takich kryzysów przeżyłem już kilka. Na szczęście po pewnym czasie to mija i znowu chce się grać.
Spróbuj gatunku w który zazwyczaj nie grasz.
Ja swój kryzys gracza przełamałem np. kupnem PS4. Potem znów miałem kryzys po przejściu kilku exów i konsola kurzyła się dobre 2 miesiące. Obecnie wrocilem, przechodzę Ratcheta i Clanka, za tydzień Spiderman i już się jaram.
Nie ma czegoś takiego jak "wyrastanie" z gier, co najwyżej z wiekiem ma się coraz mniej czasu
Nie, to nawet nie to, bo na przykład teraz mam w zasadzie całe dnie, które mógłbym przeznaczyć na granie, ale nie robię tego. Zrobiłem podejście do pierwszej mafii, którą przeszedłem tylko raz i się nie zachwyciłem, więc postanowiłem dać jej jeszcze jedną szansę, to wyłączyłem zdenerwowany, bo kazali mi jechać przez pół miasta albo bardzo wolno albo radzić sobie z policją, która mnie ściga, gdy jechałem szybko. I wiesz co zrobiłem? Ostatecznie usunąłem grę, bo do pierwszego nie miałem cierpliwości, a do drugiego nerwów xD
Z mafią II było podobnie. najpierw kilka razy przechodziłem misję na czas i już miałem dość, a potem odpalił mi się jakiś bug, który uniemożliwiał dalsze grania, a że mi szkoda czasu było, żeby się pochylić nad rozwiązaniem, więc znowu gra poszła do kosza.
Nie wiem, czasem mi się po prostu uważam, że nie warto się tym zajmować i marnować energię na to, żeby mój komputerowy ludzik dotarł w jakieś tam miejsce, zabił złego bossa czy wygrał wyścig. Ja bym nazwał to przewartościowaniem komputerowej rozgrywki
Oto przyszedł kryzys na mnie.
Chociaż przed chwilą skończyłem perełkę - Spec Ops: The Line, czyli gradaptację "Jądra Ciemności" (inaczej tego nie mogę nazwać). Wpędza człowieka w rodzaj smutku i nihilizmu. Coraz mniej gier wywołuje u mnie jakieś odczucia. Coraz częściej to nuda, opatrzone mechaniki czy fabuła nie mająca startu do innych mediów. Ot, taki gameplay pewnej popularnej gry™, który pokazali niedawno. Nie było już u mnie efektu wow. Solidna budowa, sprawdzone rozwiązania gameplayowe, dość klasyczna fabuła. I tyle. Budowanie świadomości o swoim ulubionym medium boli.
Pocieszam się tym, że - jak twierdzicie - to mija. Albo też radość powraca.
Mi właśnie się ten kryzys skończył ostatnio, kupuje ps4 i zamierzam ograć kilka ex'ów :D.
Dlatego warto grac w gry multiplayer :) do wow-a wracam co dodatek na kilka miesiecy, a jak mi sie znudzi w diablo cos pogram, pozniej w w dote2 itd :)
Mnie zaczyna drażnić to, że prawia każda nowa gra to sandbox. A wraz z nim masa znajdziek i zadań pobocznych. Niby dobrze się w to gra, ale czasami mam dość i wolałbym nieco bardziej liniową grę, gdzie poznaje się nowe lokacje. Coś jak Uncharted czy The Last of Us. Ale coś w stylu starych Gothiców albo Wiedźmina to bym chętnie pograł
Jest lato więc to idealny czas by sie oderwać od nałogu grania. Granie ma dawać przyjemność, zabijać nudę i być bierną formą rozrywki więc nigdy nie zmuszaj się do grania na siłę. Odpal sobie jakiś film, idź na rower czy pogrilluj ze znajomymi, grzybów jeszcze nie ma za dużo więc do lasu iść próżno. Jak po kilku tygodniach poczujesz znowu nieodpartą pokusę zagrania w coś (a poczujesz na pewno bo tak jest skonstruowany nasz organizm i prędzej czy później odczuje brak takiej gamingowej rozrywki) to odpal sobie tytuł, który Cię ciekawi i w którym uważasz że poczuł byś radość rozrywki (nawet jak to będzie gra ze starego i poczciwego już psxa czy 3dsa). Nigdy nie wybieraj tytułów premierowych i nie uświadamiaj sobie, że musisz być na czasie i koniecznie trzeba sięgnąć po coś nowego. Dobre już było a te nowe stara się jedynie to doganiać, niestety co raz bardziej bezmyślnie i na siłę ;-)
Ja w swoim życiu ograłem dużo gier (równie wspaniałych jak Wiedźmin 3,Uncharted4), ale dzisiaj jestem np. w stanie na dłużej usiąść tylko przy dość specyficznych i starszych grach takich jak np. Stardew Valley czy Harvest Moon ponieważ uwielbiam takie właśnie gry które nie wywierają na mnie presji i gdzie w grze tworzę i rozwijam coś od podstaw a nie mam z góry założonych celów przez twórców (idź, zaciukaj, lepiej sie ubierz itp. i zmień lokacje).
Siadłem sobie teraz wieczorkiem przy komputerze, wziąłem ze sobą herbatkę i coś dobrego i tak pomyślałem, że w sumie kupiłem kiedyś po taniości herosów 5 z dodatkami, a jakoś tak nigdy nie przysiadłem do nich na dłużej. Nie namyślając sie wiele odpaliłem rzeczonych herosów, włączyłem kampanię i tak sobie trochę popykałem od jednego skarbu do drugiego, ale jak pomyślałem, że znowu będę musiał uczyć się tych wszystkich jednostek, ich słabych i mocnych stron, tych bohaterów i ich umiejętności i w ogóle ta mapka jakaś taka zbyt kolorowa i te postacie taki przesadzony wygląd mają mocno, a tak w ogóle to trójka i tak pewnie jest lepsza.
Kurcze, czasem to aż chciałbym, żeby ktoś dał mi takiego kopa w dupę, żebym przestał narzekać i wybrzydzać wreszcie xD
Chyba sie zakochales.
Niestety.
Nic dziwnego kolego, ograłeś już swoje, coraz trudniej Cię zaskoczyć a gry są robione teraz na jedno kopyto. Nie ma już tego efektu WOW przy odpalaniu nowej gry co kiedyś, nie wsiąka człowiek w świat tak jak dawniej.
Ale nie rezygnuj, ja na przestrzeni ostatnich paru lat zagrałem może w kilkanaście nowych tytułów z których przytłaczająca większość mnie nie rajcowała, nowy GoW, TloU, HZD, Detroit, Wiedźmin, U4 nie dały mi w połowie tak dużej radości jaką dawały mi gry dawniej, ale znalazłem swojego świra którym są Soulsy i Bloodborne, wtopiłem w te gry setki, setki godzin, przeszedłem każdą (poza Dark Souls 2 tfu) po kilka, a nawet kilkanaście razy i gdyby nie one to chyba straciłbym całą wenę do grania.
Czasem nadrabiam stare gierki, Shadow of the Colossus, Resident Evil 4, STALKER, teraz się biorę za Silent Hill 2, albo przechodzę drugi raz dawno ukończone gry ostatnio Dead Space 2 (ta gra była o wiele lepsza niż ją zapamiętałem, serio polecam, bardzo dobra gra) albo trylogię Mass Effect (która jest drugą po soulsach moją obsesją). Polecam właśnie próbować leczyć się kultowymi grami, wracać do staroci bo one jeszcze jakąś magię skrywają.
Wszystko wróci wraz z pojawieniem się Shadow of TR, Metro i RDR 2 :P
żadnym z tych tytułów się nie jaram xD Tomb Raider jakoś nie fascynowałem się nigdy, a grałem w legendę, anniversary i to późniejsze po prostu TR. Metro to w gimnazjum czytałem książkę co mi kolega pożyczył, ale dostałem takiego raka, że gry nawet nie ruszałem, a RDR 2 to nawet nie liczę, bo nie mam konsoli.
Co do tych wcześniejszych to grałem w stalkera 1, ale mi się nie podobał. ME to osobny temat, bo poszczególne części mają bardzo nierówny poziom, tzn. jedynka jest do kitu, dwójka jest fajna, a trójka średnia. Ogólnie oceniam serię na tak sobie. Jeśli chodzi o kosmos wolę kotora i już nawet zainstalowałem sobie dwójkę, ale jak pomyślę, że mam przechodzić tą pierwszą planetę znowu, jakąś tam stację górniczą czy coś, to trochę mi się odechciewa. Horrorów nie lubię. Zacząłem grać w dead space, ale nie zrobił on na mnie żadnego wrażenia. pierwszy RE też nie.
przed wakacjami wsiąkłem taką przygodówkę fahrenheit i było fantastycznie, ale od połowy mocno się zepsuło, żeby w ogóle się skichać na końcu. z resztą napisałem komentarz na golu, to możecie sobie przeczytać więcej co o niej sądzę. Grałem też w dragon age origins, który moim zdaniem nie jest ostatnią dobrą grą bioware, ale raczej pierwszą złą
Nie bluźnij z tym dragon age i mass effectem XD
A próbowałeś kiedyś się wkręcić w Soulsy?
Zacząłem od jedynki i to podobno był największy błąd, bo sterowanie było tak fatalne, że nie dało rady grać. dopiero długo potem kolega, który też jest wielkim fanem polecił zacząć od następnej części, ale jakoś tak nie mogę się za nią zabrać xD
Nie bluźnij z tym dragon age i mass effectem XD
spróbuj mnie przekonać, że jest inaczej xD ME 1 to drewno straszliwe i zrzynka z kotora. ME 2 moim zdaniem najlepsza część dzięki rozbudowanym i ciekawie zrobionym towarzyszom, z których każdy ma własną historię. ME 3 jest natomiast zupełnie nastawione na akcje, towarzysze tacy sobie, a twoje wcześniejsze wybory okazują się nie mieć żadnego znaczenia, a fabuła mocno kuleje. I ogólnie w całej serii możesz być albo gnojem albo herosem, innej opcji nie ma, co w prawdzie charakteryzuje każdą grę z biowaru, ale tutaj doskwierało mi najbardziej
Dragon age ma w sumie dobrą fabułę, wielowątkową i można przechodzić na wiele sposobów, ale towarzysze są do kitu i do bólu sztampowi (morrigan cyniczna jędza, którą uczymy współczucia, leliana naiwne dziewcze i tali zorah albo aerie z baldura 2 tylko w innym wydaniu, alistair wnerwiający śmieszek), mało przedmiotów, paskudne zbroje i dużo biegania takiego jak te tunele krasnoludzkie w porównaniu do tego co tam znajdziemy. dodatki w lwiej części tragiczne.
Teraz jest remaster jedynki i porpawili seterowanie choć to z jedynki było dobra tylko trzeba było pobrać moda. Jedynka IMO najlepsza, spróbuj zagrać w remaster.
Mnie też gry tak nie cieszą jak kilkanaście lat temu, mimo że mam "troszkę" wolnego czasu.
Może gdy kupię do stacjonarki nową kartę graficzną (celuję w GTX 1060) to powróci mi radość z grania.
Też tak myślałem, kupiłem 1060, zagrałem w Andromedę i od tej pory ta grafika do 60 stopni się nawet nie nagrzała.
A co jak kryzys trwa, w zasadzie, już dwa lata?
Nie zmuszac sie. Czekac na wene. Jak nie przyjdzie to widac tak mialo byc. U mnie przyszla po roku ale od tamtej pory granie wyglada zupelnie inaczej. Ciagle jednak jestem w temacie i taz jest taunami grania raz pustynia.
Też siedzę w temacie - nie odzwyczaiłem się od przeglądania GOLa w końcu, ale od dwóch lat pograłem może łącznie jakieś, nie wiem - 60h? Przez dwa lata to chyba niezbyt imponujący wynik, a próbowałem wszystkiego - stare Fallouty szybko mnie odrzuciły, Baldur's Gate - niestety, nie bawi mnie, Gothic - tutaj spędziłem sporo czasu, ale w nawet do połowy nie dotarłem i miałem dość. Ponadto próbowałem gier w innym stylu, trochę indie, nawet karcianki w stylu Gwinta - i tak po dwóch dniach kończyłem zabawę, bo nie miałem siły. Jedyny wyjątek to to, że rok temu udało mi się w całości ukończyć wszystkie misje w Rainbow Six 3. Nie to, że jakoś mocno płaczę za faktem, że właściwie w nic nie gram - mam nieco inne zajęcia, a i tak podczas grania czuję trochę jakbym mógł przeznaczyć ten czas na coś lepszego.
To chyba dobrze. Oszczędzisz trochę pieniędzy.
Ja osobiście nie mam kryzysu. Kupuję konsole co generację, a że taka generacja trwa parę lat więc każda nowa konsola jest dla mnie powiewem świeżości.
Od czasu gdy urodził mi się syn to również ograniczam się tylko do śledzenia premier i recenzji. Być może to działa tak, że jeśli mniej czasu poświęcamy na granie to i mniej się nam grać chce.
Pierwsze AAA gdy nabyłem PS4 i złożyłem godnego PC do ich uruchomienia to ogrywałem nawet zarywając nocki po uspaniu malucha ponieważ bardzo mnie ciekawiły (miały wysoką ocenę, były popularne więc automatycznie po nie sięgałem). To było uczucie czegoś nowego, prawie jak kiedyś przy odkrywaniu nowych mechanik w grach takich jak heroes, jagged alliance, comandos, itp. Jednak bardzo szybko zauważyłem że nowe tytuły ten schemat kopiują i dlatego po zakupie kolejnego tytuły AAA po pierwszych godzinach miałem już dość, bo przecież "to już było" tylko dali mi to samo z nową fabułą i w innej otoczce czy lokacji.
Przecież nie zaskoczy Cię nowy Tomb Raider, Assasin czy Far Cry gdy ograłeś wszystkie poprzednie części, z kolei dam rękę uciąć że zaskoczy Cię każda gra z tej serii gdy sięgniesz po nią po raz pierwszy. I zwróćcie uwagę że to wszystko się powtarza (wczoraj była premiera Two Point Hospital czyli dawnego Theme Hospital), wyszło kolejna część WoWa, zaraz wyjdzie kolejna TR, później kolejna Settlers, itp. jedynie cieszy mnie fakt że robią też nowego Commandosa i Desperadosa ale wiem już na pewno, że nie dadzą mi one nawet w połowie fanu jak pierwsze części.
Czasami warto jest więc zrobić krok wstecz, tylko nie trzeba wybierać gier obszernych (jak wybrałeś Herosów 5, Fallouta czy BG), tylko np. gier z krótką kampanią i wątkiem fabularnym, takich gdzie nie jest na Tobie wywierana żadna presja. Można sięgać po tytuły zapomniane, które pojawiły się na innych platformach już dzisiaj nieprodukowanych. Czasami nie tylko trzeba zmienić gatunek gry ale też platformę np. na Nintendo.
Ja się już na tyle wypaliłem że sprzedałem i PS4 i PC bo zainwestowana w nie kasa sie kurzyła i moja inwestycja traciła na wartośći. Po dziś dzień się zastanawiam co sobie kupić, ale jak patrze na ceny to troche żal mi kasy skoro miałbym na granie poświęcić tylko 1-2h dziennie gdyż najzwyczajniej w świecie nie mam za dużo wolnego czasu. Robię więc przerwy od grania i to mi pomaga, wtedy odpalam jakiś niszowy tytuł na Vicie czy Switchu a i tak mam radość bo przecież "dawno w nic nie grałem" :-)
Kiedyś granie było moim hobby, jednak w dzisiejszych czasach jest bardziej zaspokajaniem potrzeb mego organizmu na ten typ rozrywki.
Spróbuj czegoś nowego jak np. gry od Nintendo czy jRPGi.
Sam miałem taki kryzys wielokrotnie gdzie przez miesiące nie grałem w absolutnie nic i po prostu skupiałem się na innych gałęziach popkultury. Ostatecznie zawsze znajdowałem grę, która w końcu pobudzilaby we mnie moją pasję do elektronicznej rozgrywki. Ograne w tym roku God of War czy Persona 5 pokazują jak wspaniale jest być graczem.
Albo już wyrosłeś z gier, albo to jakieś początki depresji. Porównaj reakcje na granie w gry z innymi czynnościami w życiu, które lubisz robić, np siłownia, bieganie czy granie w gry zespołowe.
Ewentualnie możesz kupić sobie konsolę, nintendo lub jakąś dobrą kierownicę, żeby pograć w symulacje, typu forza motorsport, dirta rally czy f1.
Ja ostatni raz grałem w gry w 2010 roku to były czasy GTA SA i GTA IV, NFS Carbon i Pro Street, Crisisa czy Assasina Creeda.
W tamtym roku kupiłem nowego kompa do gier i przeszedłem tylko jedną grę Max Payne'a 3- było to przejście na siłę- nie porwał mnie.
Teraz na półce leżą Assasin Creed Odyssey, GTA V, Forza Horizon 3, PES 18 i 19, Arma 2, Wolfenstein 2 new colloseum, DIRT 3 i w ogóle nie mam chęci na granie. Te wszystkie gry wydają mi się nudne.
ja to mam takie okresy , przerwa np miesięczna , potem gram jak no Life , przerwa i znowu coś , w tej przerwie zazwyczaj robię jakieś kursy itp
Ja nie wyrosłem z gier, bo cały czas lubię pograć i gram dużo.
Inna sprawa czy "kiedyś gry były lepsze?". Dla mnie tak - kiedyś dla mnie gry były lepsze. Kiedyś - tak do 2011 r. - w każdym numerze CD-Action czytałem zapowiedzi i większość recenzji, bo tak się jarałem nowymi grami. Od tamtego czasu zapowiedzi i recenzji czytałem coraz mniej, do tego stopnia, że - mimo tego, że cały czas regularnie, co miesiąc kupuję CD-Action - od 2016/2017 r. nie przeczytałem żadnej recenzji. Bo nowe gry mnie nudzą. Od kilku lat na żadną już nie czekam tak, jak swego czasu np. na Knights of the Old Republic, Assassin's Creeda, Company of Heroes, Preya, Wiedźmina 1 i 2, Bioshocka, Gears of War, Crysisa, Mass Effecta, Gothika 3 czy Mafię II. Relacji z E3 czy innych targów growych nawet nie czytam ani nie oglądam - zupełnie mnie to nie interesuje. Poza zaledwie kilkoma (3-4) grami, nawet nie wiem, co ma wyjść w tym roku bądź w przyszłym (wszelkie tasiemce typu Call of Duty, Assassin's Creed czy Far Cry pomijam, choć nawet w ich przypadku nie wiem, czy ich kolejna część wyjdzie w tym roku, a tym bardziej nie mam pojęcia, gdzie/kiedy będzie rozgrywać się ich akcja itp.).
Oczywiście od czasu do czasu zdarzy się ciekawszy tytuł, ale od ok. 5 lat dla mnie takich tytułów w roku jest może 3, maksymalnie 5. W porównaniu do tego, co było przed mniej więcej dekadą i dawniej, gdy takich gier było minimum kilkanaście (a nierzadko i ponad 20) to żałośnie mało.
Wiele gier od lat jest robionych na jedno kopyto, na co niemały wpływ ma to, że gatunki zaczęły się przenikać i teraz nie ma czystych FPSów, lecz każdy FPS musi mieć elementy RPG i być zbudowany według schematu albo Call of Duty, albo według schematu Far Cry 2 i nast. Podobnie jest z grami akcji. Oraz RPGami, które stały się RPGami akcji. Do tego RTSy w zasadzie wymarły.
And last but not least, grając w jakiś nowszy tytuł, nierzadko nachodzi mnie chęć, aby ponownie zagrać w jakiś starszy lub wręcz stary, nawet sprzed 20 lat.
Kiedyś gry były lepsze?
Bzdura, i dzisiaj i dawniej wychodziły słabe i dobre gry.
Oczywiście, że kiedyś gry były lepsze, podobnie jak wszystko. Trza tylko się z tym pogodzić, a to już jest sztuka. Najlepsze lata gejmingowe to 1989-2007